Pożegnanie Mojżesza

Dawnymi czasy, kiedy świat zdawał się prostszy, w prawie całej zachodniej kulturze postrzegano go przez pryzmat Biblii. Najważniejszą część Starego Testamentu, Torę, nazywano Pięcioksięgiem Mojżesza. Biblijnego proroka uznawano nie tylko za głównego bohatera opisywanych w Pentateuchu wydarzeń, ale też za jego autora. Podobne bzdury jeszcze dziś znaleźć można w polskich podręcznikach, na co zżyma się w licznym wywiadach wybitny historyk profesor Niesiołowski-Spano, podczas gdy w rzeczywistości wiadomo od dekad, że Pięcioksiąg nie mógł mieć jednego autora.

Abstrahując od niezwykle logicznego poglądu fundamentalistów, jakoby Mojżesz opisał w Pięcioksięgu własną śmierć i pochówek, już w XIX wieku zaczęto zauważać, że pogląd o jednolitym autorstwie Pentateuchu po prostu nie trzyma się kupy. Poszczególne fragmenty znacząco różnią się stylem, wymową, a nawet używanym imieniem Boga. Teoria czterech źródeł Wellhausena, powszechnie zaakceptowana i omawiana jeszcze do dziś przez co lepszych nauczycieli religii, wyróżniała tekst jahwistyczny, elohistyczny, deuteronomiczny i kapłański. Dzisiaj (na świecie właściwie od pół wieku) istotnie się od niej odchodzi, pozostawiając jednak kluczowe rozróżnienie na tekst kapłański i niekapłański. Pozostawiając jednak tym razem szczegółowe rozróżnienia biblistom, w Pięcioksięgu znaleźć można i inne niezgodności.

Biblię zaczyna Księga Rodzaju, Genesis, zgodnie z greckim zwyczajem nadawania dziełom literackim tytułów godnych z ich zawartością. Żydzi, zgodnie ze zwyczajem wschodnim, określają księgi od ich pierwszych słów, w tym wypadku Bereszit (Na początku – Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię). Genesis rozpoczyna się prehistorią biblijną, a więc opisem stworzenia świata, wygnania z raju, potopu i wieży Babel. Druga część to opowiadania o patriarchach: Abrahamie (Izaak pojawia się fragmentarycznie), Jakubie i Józefie. Jak wszystkim wiadomo, Józefa bracia sprzedali do Egiptu, gdzie został wysokim urzędnikiem i sprowadził rodzinę na czas głodu. Tak się kończy Bereszit.

Po niej następuje Księga Wyjścia, Exodus, bądź Szemot – Imiona (Oto imiona synów Izraela, którzy razem z Jakubem przybyli do Egiptu). Na pierwszy rzut oka wydaje się ona kontynuacją Księgi Rodzaju. Po krótkim wstępie narrator informuje, że w Egipcie nastał nowy faraon, który nie znał Józefa, a Izraelitów zaprzągł do ciężkich prac, bo rozrośli się w wielki naród. Chcąc ich uratować, Bóg objawił się Izraelicie Mojżeszowi pod imieniem Jestem (JHWH) i z Bożą pomocą Mojżesz wyprowadził swój lud z trawionego plagami Egiptu. Po 40 latach na pustyni doprowadził swój lud do Ziemi Obiecanej, umierając przed przekroczeniem jej granicy.

Gdzie tu problem? Dokładniejsza lektura tekstów wskazuje ich kilka.

Po pierwsze Egipt. W sadze o Józefie występuje jako miejsce, gdzie można schronić się przed głodem, kraj, który udzielił głodującym nomadom wsparcia. Nie ma tam słowa, że 2 wieki później ten sam kraj stanie się wręcz synonimem niewoli i ucisku.

Po drugie dom Izraela. Większa część Bereszit to saga rodzinna, historia pojedynczej rodziny. Nie zapominajmy, że majętnej i wpływowej – Abraham nie był jakimś tam dziadkiem koczującym na pustyni, ale przywódcą plemienia nomadów, liczącego z niewolnikami i służbą kilkaset osób. Niemniej narrator opowiada o jednej rodzinie, cała reszta schodzi na dalszy plan, w opowiadaniu o Józefie w ogóle już tej służby i niewolników nie widać, wymieniana jest tylko sama rodzina Jakuba. Lista Izraelitów przybyłych do Egiptu liczy więc jakieś 70 osób. I nagle po kilku wiekach z Egiptu wychodzi naród liczący osób kilkaset tysięcy. Nawet jeśli popełniono błąd w tłumaczeniu (nie tysiąc, a oddział wojskowy) bądź nie uwzględniono bliskowschodniego symbolicznego znaczenia liczb (7 dni stworzenia, 40 lat na pustyni itd.), opowiadanie dotyczy już nie jakiejś rodziny, ale całego narodu.

Idźmy dalej. Bóg ukazuje się Mojżeszowi. Zdradza mu swoje imię JHWH. Autor kapłański używał wcześniej na określenie Boga imienia Elohim, Abraham określał go także jako El Szaddaj. To jak najbardziej wytłumaczyć można nowym etapem wtajemniczenia. Dalej jednak Bóg obiecuje Mojżeszowi, a przez niego wszystkim Izraelitom, krainę mlekiem i miodem płynącą, ziemię Kanaan, zwaną przez to Ziemią Obiecaną. Przedstawia się wcześniej jako Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, jednak ani słowem nie przypomina o tym, że właściwie już tą ziemię potomkom Abrahama obiecywał.

To po trzecie. Po czwarte zaś zwróćmy uwagę, jak mają Izraelici tą ziemię posiąść. Abram, nazwany przez Boga Abrahamem, wyruszył, osiedlił się pomiędzy mieszkańcami ziemi Kanaan i, nie licząc okresowych utarczek, jak w przypadku władcy Kaderlaomera, żył z nimi w pokoju i przyjaźni, handlując i zawierając sojusze jak każdy inny mieszkaniec ówczesnej Palestyny (aczkolwiek nazwa ta wywodzi się od Filistynów, którzy przybędą tu kilka wieków później). Poznając miejscowych, dostrzegał nawet pewne cechy wspólne jego i ich religii, utożsamiał ich Boga ze swoim i nie stronił od wspólnego kultu (król-kapłan Melchizedek). Nawet jeśli dla swych synów patriarchowie woleli wybierać spokrewnione z nimi żony, a nie miejscowe kobiety. Zupełnie inne podejście przyjmie przypisywane temu samemu Bogu prawodawstwo Mojżesza. Zawojować Ziemię Obiecaną ogniem i mieczem, kogo się da, wybić, a jeśli się nie da, przynajmniej się nie kontaktować. Zdobyte mienie obłożyć klątwą.

Wstępny rozdział Exodus stanowi zszywkę – wiąże księgę z poprzedniczka, tłumaczy czytelnikowi, że stary faraon zmarł i przyszedł nowy, zły, a w międzyczasie Żydzi robili to, co Bóg nakazała po stworzeniu świata (crescite et multiplicaminibądźcie płodni i rozmnażajcie się). Dalej mamy też genealogię Mojżesza (Jakub miał syna Lewiego, Lewi miał syna Kechata, Kechat miał syna Amrama, który miał syna Mojżesza). Późniejszy korektor zrobił, co mógł, by połączyć teksty pochodzące od różnych autorów i o zupełnie innej wymowie, nie tylko innych akcentach, ale pewnych rzeczy się nie ujednolici. Egipt dla pierwszego autora był ratunkiem, dla drugiego zagrożeniem. Bóg, czyniąc nowe obietnice, nie odnosi się do starych, danych patriarchom, zarówno wypełnionych, jak i tych, które dopiero miały się wypełnić. Patriarchów jest w ogóle poza Bereszit w Biblii mało, fragmenty historyczne zaczynają się zwykle od Mojżesza. Poglądy autora na temat egzystencji w Kanaanie są krańcowo różne. Gdyby podobne treści głosił dziś, autora Genesis okrzyknięto by zwolennikiem multi-kulti, twórcy Exodus zaś zarzucono by ksenofobię.

Tak się zdarza, gdy dwie zupełnie różne księgi włączone zostają do tego samego większego dzieła. Nie umniejsza to ich wartości i roli w kulturze. Jednak jakiekolwiek zrozumienie starych ksiąg wymaga zwykle odrzucenia fałszywych uproszczeń.

Marcin Nowak

Bibliografia:

  • Majewski M: Pięcioksiąg odczytany na nowo. Przesłanie autora kapłańskiego (P) i jego wpływ na powstanie Pięcioksięgu. Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie. Kraków, 2018

Ilustracja:

  • Rembrandt, Mojżesz z tablicami prawa, 1659. Za Wikimedia Commons, w domenie publicznej