Monoteizm tylko dla elit
Chrześcijaństwo uznaje się generalnie za monoteizm, czyli wiarę w Jedynego Boga. To wersja dla wykształconych.
Monoteizm pojawił się po raz pierwszy najpewniej za czasów egipskiego faraona Echnatona – próbował wprowadzić w miejsce politeistycznego kultu wielu bogów, często odmiennych w różnych miastach, religię obdarzającą Słońce wyłącznym kultem. Najwyraźniej mu nie wyszło, skoro jego imię starto z inskrypcji, starając się strącić zwolennika zmian w odmęty zapomnienia.
Kolejną, tym razem nadspodziewanie udaną, próbę podjął adoptowany książę egipski Mojżesz. Jak podaje Biblia, złożona z częściowo sprzecznych tradycji prawie tysiąclecie później, wywodził się on z jednego z hebrajskich plemion – z rodu Abrama. Temuż Abramowi ukazał się Bóg, zmieniając jego imię na Abraham (z Wielkiego Ojca na Ojca Wielu) i obiecując mu liczne potomstwo – wówczas największe dobrodziejstwo. Abstrahując od poglądów historyków podważających coraz częściej istnienie nie tylko Abrahama, ale i Mojżesza czy nawet Dawida, już uważna lektura tekstu biblijnego wskazuje, że Abram-Abraham niekoniecznie uznawał istnienie Boga jako Jedynego. Raczej czcił jednego boga, którego nazywał Elohim (gramatycznie to liczba mnoga) i uznawał za opiekuna swego plemienia. Być może także za stwórcę, ale w starożytności w wielu miastach czczono jakiegoś boga-stwórcę, innego niż w mieście obok. Raczej nie za sprawiedliwego sędziego wszystkich ludzi na świecie. Pojęcie Jedynego Boga-Absolutu jeszcze nie mieściło mu się w głowie, było poza sferą wyobrażeń pustynnych nomadów.
Mojżesz, zaznawszy objawienia boga jego ojców, mając porządne egipskie wykształcenie, był w stanie wykształcić inną reprezentację boga – już jako Boga, który przedstawił mu się imieniem Jestem, zapisywanym w spółgłoskowym alfabecie literami jod-he-waw-he (w zasadzie więc nie mamy pewności, jak brzmiało – Jahwe to tylko najbardziej prawdopodobna wersja). A więc który nie tylko jest przy swoim ludzie, ale też jest jedynym bóstwem, które jest, czyli istnieje (Jestem, który Jestem). Powtórzmy: chodzi o Boga, który nie jako jedyny jest czczony pośród wielu bóstw innych ludów, ale jako jedyny istnieje. A więc bóstwa innych ludów to bóstwa nieistniejące, fałszywe. Biblia zrównywała zwykle wyobrażenia o tych bóstwach z ich przedstawieniami, najczęściej posągami, które określa mianem bałwanów.
Ale Izraelici prowadzeni przez Mojżesza na pustyni i potem w Kanaanie absolutnie nie byli monoteistami. Pierwsze z Dziesięciu Przykazań głosi: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Ktoś tu wspomina o istnieniu jednego tylko boga, czyli Boga? Nie, broni się obdarzania czcią innych bogów. Zajrzyjmy jeszcze do Biblii, 20. rozdziału Księgi Wyjścia. Bóg mówi:
(2) Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
(3) Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
(4) Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
(5) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym (…).
A więc w tekście przeznaczonym do wyuczenia się dla prostego człowieka Bóg określa się jako ten konkretny bóg, który dokonał tego, a tego. Nie wolno mieć innych bogów (cudzych = innych ludów) obok, przed, czyli na tym samym poziomie. Nie wolno ich czcić, cześć należy się tylko Jahwe. Jeśli jednak masz ich za sobą, gdzieś tam z tyłu, jeśli przyjmujesz ich istnienie, ale ich nie czcisz, jeśli jesteś człowiekiem zabobonnym i całe życie wierzyłeś w istnienie rozmaitych bytów wysoko na niebie, nisko na ziemi i wodach wokół – nie musisz rozstawać się z podstawowym poglądem, na którym budowałeś swoje rozumienie świata. Co prawda gdy Izraelici spróbowali sprowadzić Jahwe do bożka, odlewając mu posąg w postaci złotego cielca, Mojżesz zapałał gniewem i polała się krew.
Jego wizja kultu nie spotkała się ze zrozumieniem. Dalsza lektura ksiąg biblijnych wskazuje, że Izraelici byli henoteistami – czcili odległego Boga Jahwe, stwórcę świata, gdzieś w sanktuarium, potem w świątyni, do której można udać się w święta, jeśli pieniądz pozwoli, ale nie wyrzekli się miejscowych bóstw kanaanejskich, którym stawiano ołtarze (czy aszery w postaci prostego pala) i składano ofiary (zdarzało się, że z ludzi). Prawie wszyscy królowie Izraela i spora część władców Judy preferowała nawet inne niż jahwizm kulty.
Zmiany zaszły w czasie niewoli babilońskiej. Do Jerozolimy wrócili potem ci nieliczni, którzy poglądami odróżniali się od henoteistycznej większości. Teksty pozostawiły po sobie nie niepiśmienne masy, ale oświecone monoteistyczne środowiska kapłańskie. Monoteizm nie był wśród Żydów niczym dziwnym w czasach Chrystusa, a synkretyczni Samarytanie mieli u nich jak najgorszą opinię (nie tylko z powodów religijnych).
Dużo się zmieniło, gdy po śmierci Chrystusa uczniowie poszli z nauczaniem w świat. Niewielka sekta ewoluowała w największą religię Ziemi.
W starożytnym Rzymie, mimo greckich wpływów i wykucia w ich filozofii pojęcia najwyższego bytu, niekoniecznie osobowego, do monoteizmu odnoszono się z niezrozumieniem. Obywatel mógł czcić dowolnych bogów, pod warunkiem że czcił również bóstwo państwa i miasta. Inaczej narażał je na gniew. Dla Rzymianina, wielbiącego dziwne bóstwa dalekiej Azji, ale też spersonifikowane pojęcia abstrakcyjne (zwracającego się do bóstwa niezależnie, czyś jest bogiem, czy boginią), nieuznawanie oficjalnych bóstw państwowych było nie do pomyślenia. Aż do czasu, gdy chrześcijanie zaczęli wypierać wyznawców innych religii. Najpierw w Cesarstwie.
Misjonarze propagujący wiarę w Chrystusa pośród barbarzyńców nie wchodzili z przywódcami chrystianizowanych ludów w dysputy o istnieniu (bądź nie) dotychczas wyznawanych bóstw. Nie wymagali stwierdzenia, że dalecy Odyn czy Thor z Asgardu nie istnieją, ani nawet porzucenia całej reszty domowej i przyrodniczej ciżby, którą od wieków ludzie zapełniali świat. Wykształciliśmy jako gatunek nastawienie intencjonalne, pozwalające traktować najrozmaitsze zjawiska jako efekt świadomego i celowego działania. I tak świat zapełniły elfy, sylfy, wróżki, skrzaty, gnomy, krasnoludki, trolle, koboldy, rusałki, nimfy, południce, topielice, utopce, strzygi, wampiry, wilkołaki, wiły…
Wszyscy wiedzieli, że istnieją. To nie podlegało dyskusji. Nie było nauki inaczej tłumaczącej świat. Dziwni przybysze z dalekich krain nie kwestionowali tak oczywistych spraw. Mówili wszakże, że ich bóg jest tym jedynym, prawdziwym Bogiem, który da im życie wieczne po śmierci, stworzył świat i zamieszkujące go stworzenia. To tego Boga trzeba czcić, jemu służyć.
Co zatem z nadludzkimi istotami? Nie zaprzeczamy oczywistościom… Ach, uzdrawiające źródło? Znamy tę historię, taki, a taki święty też tak umiał mocą Bożą. Tak naprawdę to on uzdrawiał, wybudujemy kapliczkę pod jego wezwaniem i będzie to czynił nadal. Tylko oficjalnie i na większą skalę.
A jeśli coś z niczym chrześcijańskim nam się nie kojarzy? Hm, to jakieś istoty, które nie należą do Boga, a zatem nie należy oddawać im czci. A kto mógłby pragnąć podstępnie boskiej czci? Ano Szatan.
W ten sposób odgrywający w Ewangelii nie tak znów dużą rolę diabeł stał się głównym wręcz bohaterem ludowej religijności. Przewodząc rzeszy czarownic i złych duchów, odpowiadał za niepogodę, głód, brak mleka w wymionach krów, choroby… Dorobiono mu na podobieństwo greckiego Pana rogi i kopyta. W końcu zaczął płodzić dzieci z czarownicami i dawać im nadludzkie zdolności… Co kiedyś czynił ze złośliwości chochlik, teraz wyczyniał z czystego zła sam diabeł lub jakiś jego pomocnik. Wykształceni ludzie Kościoła łapali się nieraz za głowę, słysząc o wywoływaniu deszczu i tym podobnych ceremoniach, ale byli w zdecydowanej mniejszości. Z biegiem czasu – wręcz mikroskopijnej.
Ale przecież dziś jest inaczej… Czy rzeczywiście? Walcząc oficjalnie z zabobonem, Kościół dopuszcza po cichu albo i głośno rozmaite bzdury niezgodne nie tylko z fizyką czy biologią, ale i teologią. Kilka lat temu duchowny widzący Szatana w czerwonych paznokciach poniósł konsekwencje, ale nominalni katolicy kultywują cały czas rozmaite przesądy, horoskopy, wróżby. Większość z nich przestała z oświeceniem wierzyć w różne wpływające na ich życie duszki. Pozostał rozbudowany kult świętych i Matek Boskich, uznawanych niekiedy przez co mniej wyedukowanych wiernych za różne osoby.
Kościół w Polsce wciąż próbuje skupiać się na formalnym wyznawaniu Boga i prawie (chrzty, komunie, lekcje religii, posągi Jana Pawła II, prawo zakazujące aborcji) niż rzeczywistych poglądach swych wiernych. I tak sakramenty inicjacji stają się widowiskami dla rodziny, na religii uczniowie grają w karty, aborcji Polki dokonują za granicą. Po poradę ludzie idą do wróżki, bioenergoterapeuty albo numerologa. Dyskusji z wiernymi nie prowadzi się. Po co, wszak kraj jest w 90 proc. katolicki. A że dogmaty zna jakieś 5 proc.? Po co dogmaty, byle pacierz umieli zmówić.
Tylko że w dobie internetu Kościół nie dysponuje już znaczącą większością tych, którzy w ogóle potrafią pisać. Ludzie zawsze żyli po swojemu, ale dziś relacje z tego życia masowo zamieszczają w mediach społecznościowych. Nie da się już udawać, że masy wierzą w to, co proponuje nieznaczna grupa kapłanów z coraz odleglejszej świątyni.
Marcin Nowak
Bibliografia:
- Biblia Tysiąclecia, Pallotinum
- Breuers D: W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice. Replika, 2021
Ilustracja: Michał Anioł, Stworzenie Adama, za Wikimedia Commons, w domenie publicznej
Komentarze
Od czasu do czasu – jako osoba przekorna – wrzucam „coś takiego”, które kiedyś udało się napisać polskiemu nobliście.
Wrzucę i teraz, bo jest chyba trochę merytoryczny względem tekstu, a szczególnie wobec jego nagłówka.
„W Polsce są wszelkie dane na odwrócenie: kiedyś była sceptyczna, mocna pozytywistyczna inteligencja i pobożny lud zapełniający kościoły. W niedalekiej przyszłości może być inaczej: chrześcijaństwo, zmagające się z powszechna niewiarą, okaże się za trudne i większość swoich wiernych zachowa jedynie wśród najwyżej wykształconych.”
Tekst ten zatytułował Miłosz „Odwrotnie”
Tych którzy nie przechodzą obojętni wobec chrześcijaństwa sytuuje ulubiony poeta Donalda Tuska wśród najwyżej wykształconych.
Czesław Miłosz tego nie uczynił, więc ja to zrobię:
Osoby, dla których wiara, religia jest pojęciem pustym, obcym wywodzą się i wywodzić będą z …
…napisałbym, ale się krępuję. A poza tym jestem osobą tolerancyjną i dobrze wychowaną.
Fajnie, że Redaktor poruszył ten temat.
Zacieram już ręce, bo z pewnością chłopaki i dziewczyny z ateistycznego przybiegną.
Będzie ciekawa dyskusja.
@samba kukuleczka 8 STYCZNIA 2022 19:34
Znaczy mam się bać?
@Marcin Nowak.
Nie rozumiem.
Ale mam za to coś takiego,
Ciekawe, znalazłem u Miłosza. Oto źródło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Corpus_Hermeticum
„Jest wspólnota dusz. Dusze bogów obcują z duszami ludzi, a dusze ludzi z duszami istot bez rozumu”.
Ciekawe, piękne i chyba nowoczesne.
A młodzi niech sobie grają. Ja jak byłem w ich wieku – też grałem.
W cymbergaja.
Ten wiek tak już ma.
Chodzi o „zacieranie rąk” zapewne.
https://sjp.pwn.pl/ciekawostki/haslo/Zacierac-rece;5391773.html
Prawdopodobnie, moje komentarze odbierane są jako pisane przez…
Ale ten tekst poniżej może świadczyć o czymś innym.
„Nim zacząłem studiować Zen, widziałem góry jako góry, wody jako wody. Kiedy nauczyłem się trochę Zen, góry przestały był górami, wody wodami. Ale teraz, kiedy zrozumiałem Zen, jestem w zgodzie ze sobą i znów widzę góry jako góry, wody jako wody”
A zresztą,.. może to jest prawda?
Autorem tekstu powyżej jest Saisho.
Po prostu Saisho.
@Marcin Nowak 8 STYCZNIA 2022 19:54
Nadaktywny sambakuku (aka Wawrzyniec Brzebrze…cośtam, Aateista i szereg innych wcieleń) został zbanowany z blogu ateistów jeszcze przez redaktora Kowalczyka (wrzeszcząc do niego: „ja tu jeszcze wrócę, redaktorku!”) i od tej pory cierpi na niedosyt okazji do zanudzania… prawdziwego ateisty 🙂
A ja bym chciała jedynie zwrócić uwagę na rzecz oczywistą: że czym innym jest zdolność wykoncypowania sobie czegoś, a czym innym wiara w to wykoncypowane. Dlatego bajka o „elitarnym” chrześcijaństwie, dostępnym tylko dla wtajemniczonych to bajka właśnie. Nic to, że koncept zalatuje gnozą (herezja!!!) – bo przecież Jezus z najwcześniejszych kompendiów „logiów” Jezusa znalezionych niedawno w okolicy Nag Hammadi – to i tak stuprocentowy gnostyk.
Kto chce, niech wierzy.
A ja tylko przypomnę genialną scenę z filmu „Ida”: młode zakonne habitowe dzieweczki rychtują sobie figurę Jezusa, malują, stroją go w jakieś fintifluszki, po czym windują na piedestał i… zaczynają się do niego modlić.
W sumie to samo co zachwyty „ponadprzeciętnych” religiantów nad wytworami własnego (i czy na pewno własnego?) intelektu…
A Pana tekst jest bardzo dobry. Pozdrawiam ciepło!
Nie znam Pana. Nie podoba mi się tekst.
1. Patrzę na bibliografię. Biblia – odniesienie trywialne, W imię trzech diabłów – nie dotyczy, kryptoreklama?, czyli takowej brak.
2. Na temat monoteizmu jest wiele lektur, Pański tekst wygląda na obciążony dziedzicznie chorobą „copypaste”, prawie można by wskazać gdzie kończy sie jeden autor a zaczyna drugi. To może nawet niekoniecznie byłoby wadą gdyby rzecz była na temat.
Odnoszę wrażenie, że stosunek do monoteizmu – idziemy z nim dostojnie pod rękę, czy traktowany jest jak kibic Wisły przez kibica Cracovii ( po trzech piwach), nie jest kwestią złej woli, zasługą DNA, czy kulturowych przypadłości. Jest to coś więcej.
To coś się ma, albo się tego nie ma. Po prostu.
Albo też…
Przykład z życia wzięty:
Rzecz dzieje się na leśnej polanie. Spotykają sie Kalina ( jest ateistką ) z Jagodą ((co roku chodzi z pielgrzymkami na Jasną Górę.
Spotykają się więc i w pewnym momencie Jagoda (Jasna Góra) patrzy w niebo i mówi do Kalina( obóz profesora Hartmana)
Jagoda – Patrz w niebo – tylko nie mrugaj – widać aniołki.
Kalina patrzy się w niebo, patrzy, wpatruje, podskakuje, ale cały czas milczy.
Jagoda pyta dalej;- Widzisz?”
Kalina – No, nie widzę.
Jagoda – A ja widzę. Małe aniołki latają po niebie i skrzydełkami tak, myk.myk, myk niby komarki.
I tutaj jak na dłoni widać skąd bierze się atencja do monoteizmu, a gdzie tkwią przyczyny jego braku.
Słaby wzrok. Tylko i wyłącznie.
Marcin Nowak
„Mojżesz(…) Jak podaje Biblia, złożona z częściowo sprzecznych tradycji niecałe tysiąclecie później, wywodził się z jednego z hebrajskich plemion, z rodu Abrama”.
Wprawdzie ani jeden werset Pięcioksięgu nie donosi, że całą tę relację spisał Mojżesz, lecz w jej treści można znaleźć mnóstwo informacji, które wyraźnie za tym przemawiają.
Również wiele innych fragmentów Pisma Świętego poświadcza, że Pięcioksiąg został spisany przez Mojżesza. Za jego dzieło uważali tę część Biblii m.in. Dawid, Daniel, Ezdrasz, Nehemiasz, Jezus, Łukasz, oraz Jan. W Jana 5:46,47, Jezus wprost oznajmił, że Mojżesz był pisarzem, a z Marka 12:18,19 wynika, że zgadzali się z tym też saduceusze.
Gdyby zechciał Pan uzyskać więcej informacji na ten temat – służę pomocą.
A ja bym chciała jedynie zwrócić uwagę na rzecz oczywistą: że czym innym jest zdolność wykoncypowania sobie czegoś, a czym innym wiara w to wykoncypowane. Dlatego bajka o „elitarnym” chrześcijaństwie, dostępnym tylko dla wtajemniczonych to bajka właśnie. Nic to, że koncept zalatuje gnozą (herezja!!!) – bo przecież Jezus z najwcześniejszych kompendiów „logiów” Jezusa znalezionych niedawno w okolicy Nag Hammadi – to i tak stuprocentowy gnostyk.
Kto chce, niech wierzy.
Przypomnę tylko genialną scenę z filmu „Ida”: młode zakonne habitowe dzieweczki rychtują sobie figurę Jezusa, malują, stroją go w jakieś fintifluszki, po czym windują na piedestał i… zaczynają się do niego modlić.
W sumie to samo co zachwyty „ponadprzeciętnych” religiantów nad wytworami własnego (i czy na pewno własnego?) intelektu…
Może nie jest to najlepszy dowód na istnienie Boga, ale zawsze to jakiś dowód. Poza tym ma wagę historyczną ( czasy przed II wojną światową. Okolice Wilna), o jego prawdziwości świadczy ponownie Miłosz.
„…Dużo dzwonów. Jakby ręce, ciągnąc za sznury,
Uroczysty gmach nad miastem budowały.
Żeby szła owinięta chustką na ranną mszę Alżbieta.
Długo pewnie myślałem o życiu Alżbiety.
Mógłbym policzyć lata. Ale wolę nie.
Cóż lata, jeżeli widzę śnieg i jej buciki,
Śmieszne, spiczaste, zapinane z boku.
A ja ten sam, choć zaczyna się i kończy się
Pycha ciała….”
Może i dowód mocny, ale chłopcy w szkole niech w karty grają. Wolność znaczy wolność – nie możemy jej nikomu odbierać.
Najważniejsze żeby w pokera rozbieranego z dziewczynami nie grali. No chyba, że przed lekcjami wuefu.
Ciekawe, jak ten temat na blogu naukowców
przyciągnął wszystkie religianckie świry.
Nawet dyżurny jehowiec tu przygadreptał.
Jak muchy do… miodu?
bardzo ciekawy tekst. Właśnie niedawno rozmyślałam nad tym pierwszym przykazaniem. Kiedyś jak jeszcze miałam na oczach religijne okulary przez które patrzyłam na świat sądziłam, że chodzi o to, że Bóg poucza ludzi, że jest jedynym. Teraz sądzę dokładnie tak jak Pan. Zresztą przykazania też nie mają znaczenia uniwersalnego skoro zaraz potem Bóg nakazuje mordować i to wszystkich. Zatem przykazanie nue zabijaj logicznie odnosi się do swoich. To pierwsze przykazanie zawsze mnie coś niepokoiło, ale ja mocno wierząca byłam. Jednak zamknąć oczy na pewne rzeczy tak do końca nie umiałam..
Zauważa Redaktor w pewnym momencie, że Kościól nie prowadzi się dyskusji z wiernymi.
Oczywiście nie wiem, czego miałaby dotyczyć taka dyskusja, ale przedstawienie wzorcowego, docelowego modelu Kościoła jako czegoś na kształt klubu dyskusyjnego może tylko spotkać się z taką reakcją, jaka spotkała Kościół amerykański ze strony Miłosza, kiedy zobaczył próby jego oddolnego unowocześnienia.
Msza amerykańskiego kościoła katolickiego. Nowoczesna, z elementami spontanicznego dialogu.
Leśna polana, wierni siedzą wokół rozpalonego ogniska, z gitarami, niektórzy ze skrętami w zębach, pełny luz, swobodna dyskusja. Niektórzy, parami odchodzą w pobliskie zakrzaczenia…
Można i tak, ale po co?
Lepiej niech grają w karty. Tylko, żeby karty nie były znaczone.
Miłosz zresztą uważał za duży błąd, rezygnację Kościoła z łaciny jako języka liturgii.
Ja uważam podobnie. Uczęszczając na msze prawosławne też nie wszystko rozumiem, ale Bogu to chyba nie przeszkadza, chociaż czasami mam wrażenie, że mnie namawia abym kupił sobie słownik.
rosemary1
„Zatem przykazanie nue zabijaj logicznie odnosi się do swoich?.
Nie ma takiego przykazania w Dekalogu. Szóste przykazanie brzmi: ‘Nie wolno ci mordować’. Większość polskich przekładów wprowadza w błąd. Chyba nie muszę Ci tłumaczyć, czym się różni morderstwo, polegające na bezprawnym pozbawieniu życia człowieka, od wykonania wyroku śmierci na przestępcy, orzeczonego przez sąd w trakcie procesu.
„Bóg nakazuje mordować”.
Uważna lektura Pisma pozwala ustalić, że Bóg polecił Izraelitom zniszczyć narody zamieszkujące Ziemię Obiecaną, ponieważ uznał, że nie zasługują one na to, aby dalej żyć. Kananejczycy dopuszczali się rażącej niemoralności, a także słynęli z okrucieństwa. Między innymi składali w ofierze własne dzieci, paląc je żywcem.
(Kapłańska 18:6-25).
@JanKalema
Proszę wskazać.
@dezerter
Tak, zwłaszcza ten fragment o śmierci Mojżesza. I te sprzeczne z sobą fragmenty. O teorii źródeł pan kiedykolwiek słyszał? Tekst powstał jakieś pół tysiąca lat po Mojzeszu.
@dezerter
Sąd, proces? W plemiona nomadow sprzed 33 wieków? Wspaniała wyobraźnia.
@M. Nowak
Na potrzeby ewentualnej dyskusji – albo jedynie tak dla siebie, po ludzku – proszę uwzględnić fakt, że chrześcijaństwo nie jest jednolite i obok moich zdecydowanie faworyzowanych: prawosławia i katolicyzmu są również kościoły, grupy wyznaniowe nazywane umownie protestanckimi – są jeszcze ŚJ, ale to już inna inszość -, których znakiem firmowym jest wczytywanie się w treść Biblii, Pisma Świętego ( niektórzy może znają ja na pamięć).
I tylko to jest ich źródłem ich wiary, ale poza tym, to jest również jedyne wiarygodne wiedzy na temat historii, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Źródłem wiedzy, życiowej mądrości i oczywiście wszystkiego co dotyczy Boga i różnych – nieraz kontrowersyjnych- kwestii jest Biblia.
I do pewnego momentu, kiedy trzeba było uderzyć w papieża, nadać walce z katolicyzmem pieczę Bożej opatrzności itd., itd. pokazywano werset w Biblii i było po ptokach.
Jest napisane i tak musi być.
Były to czasy kiedy nauka jeszcze raczkowała.
Ale kiedy nauka pokazywać swoje pazurki to protestanci, ewangelicy zaczęli się wiercić, kwękać, wymyślać jakieś niestworzone historie, aby te wszystkie odkrycia naukowe, odnaleźć w treści ksiąg biblijnych.
Nie będę opisywał przypadłości amerykańskich kościołów ewangelickich i ich prób wytłumaczenia, dlaczego coś w Biblii trwało tyle lat, a świat nauki mówi zupełnie co innego.
Tak to już jest, jeżeli teksty pisane kilka tysięcy lat temu dla odbiorcy o określonej wizji świata i określonych mocach poznawczych, próbuje się przemycić w czasy współczesne i nadać im status Kodeksu Pracy, czy poradnika hodowcy pieczarek.
Mogę się założyć, że dezerter w pewnym momencie pokaże fragment w księdze Ruth, dający świadectwo temu, że Pismo Święte zawiera informacje na temat gazociągu Nord Steam2 , albo podaje skład zaprawy murarskiej użytej do budowy budynku w którym mieści się redakcja Polityki.
No można w ten sposób spoglądać na problem pochodzenia świata religii i jej wiarygodności, ale to nie jest ta droga.
Przynajmniej dla mnie.
Czego, od czasu do czasu, na blogu naukowym daje świadectwo.
samba kukuleczka
8 stycznia 2022
22:54
Teraz zmoderowany, ale gdyby ktoś nie czytał, a cenił treść moich komentarzy i poezję Miłosza, to polecam.
@ na marginesie
Proszę z zachowaniem kultury.
We współczesnym katolicyzmie katakumbowym (np. w neokatechumenacie) bywa powtarzana jedna z powiastek zebranych przez de Mello:
Spotyka się dwóch przewodników wspólnot chrześcijańskich.
– Moja wspólnota w zeszłym miesiącu znacznie się wzmocniła.
– Tak, ilu przybyło wiernych?
– Żaden, ubyło dwadzieścioro.
„Rozkosz, której raz doznać – i umrzeć bez skargi!
Tak, na Boga, pozwól mi wchłaniać woń skóry pod twoimi kolanami,
gdzie kunsztowna torebka stawowa wydziela swą śliską maź!
Pozwól, by usta moje dotknęły ze czcią na przedniej części uda
twej Arteria femoralis, która dzieli się niżej na dwie tętnice goleni.
Pozwól mi upajać się wyziewami twoich porów i dotykać twego meszku,
istoto ludzka z wody i białka, której przeznaczona jest anatomia grobu,
i pozwól mi zginąć z ustami na twoich ustach!…”
Czarodziejska góra -Thomas Mann
Czytam, zdarza się, że strony ze zwłokami na torze bobslejowym…
w pętelkę, uhahana tak, …nie pamiętam już, kiedy w towarzystwie
książki było mi tak dobrze!
Znalazłem coś o Piekle, ale proszę się nie bać – nawet smoły nie poczujecie.
Autor ceniony przez wielu. Miejsce odkrycia to „Nieobjęta ziemia”
„Ponieważ brak jej wiary i może za to pójść do Piekła, czy ja, mając dla niej ogromną czułość, mógłbym zostawić ją tam samą. Gdybym to zrobił, dopiero bym na Piekło zasłużył”.
Swoją drogą, Bohatyrowiczowa, też jakby na sprawy religii nie jest zbytnio wrażliwą.
Dzisiejsza niedziela, to niedziela w świątyni prawosławnej.
Ponownie (może już po raz ostatni) wspaniałe wykonanie kolędy „Lulajże Jezuniu”.
Ogólnie nastrój jak zwykle podniosły, ale z lekką nutą akcentów ziemskich.
Cerkiewna dziecięca menażeria w formie, czyli prawie całe nabożeństwo miały problemu z zachowaniem pełnej powagi. Kręciły się, czasami marudziły, ale od pewnego momentu zaczęły się gromadzić przed ikonostasem, którego carskie wrota oddzielające nawę od prezbiterium były zamknięte.
Zaczęły się gromadzić i widać, że wpatrzone były w owa bramę. I w pewnym momencie wrota się otworzyły, a w nich stanął duchowny z kielichem eucharystycznym w rękę, a dzieci (od 2 do 5,6 lat) nie zaważając, że do komunii stała już kolejka, bezceremonialnie , znalazły się na jej czele.
I te miny na ich twarzach, kiedy odchodziły już z przyjętą komunią.
Jeszcze pięć minut wcześniej ferajna z podwórka – teraz, wcale nieudawana powaga na twarzy, co najmniej jak u Tanaki, podczas pisania kolejnego tekstu na potrzeby swojego blogu.
Naprawdę.
Myślę, że dla takich chwil…a zresztą. To trzeba zobaczyć.
Moses: He was the first to get a tablet with data from the cloud 😎
5,6 lat = 5 lat i 219 dni?
Podziwiam precyzję szacującego, zwłaszcza w tej ekstazie 😎
„„Ponieważ brak jej wiary i może za to pójść do Piekła, czy ja, mając dla niej ogromną czułość, mógłbym zostawić ją tam samą. Gdybym to zrobił, dopiero bym na Piekło zasłużył”.”
Bardzo ładne.
Jam kum – kum tak aby aby, i jeśli 2 razy Piekło dla niego, tylko dla czułości…
Której tam i tu w różnych kolorach, rozmiarach, peselu, to po jaką cholelę?
Co do mojej wrażliwości religijnej bądź jej braku…
Niedawno odłożyłam słuchawkę telefonu, dzwoniła do mnie moja Mama.
Jak co po wykładzie ŚJ, ma potrzebę podzielenia się, opowiedzenia jego
treści… pochwalenia się dobrymi zwrotnymi słowami do siebie…
Jest jak mała dziewczynka, zaczyna od nowa, bo nie wiem jak ma …może
przepraszać…
Ja może mam zamiast łyżeczki tolerancji o pól jej więcej…od innych,
i nie wykluczam nikogo, nie karzę, za prawo do bycia, prawo do życia,
wolności wyznania itd.
„Szóste przykazanie brzmi: ‘Nie wolno ci mordować’.”
Jednak – Nie zabijaj!
Nie morduj, to w starych przekładach biblijnych. I tylko tam.
A nie zabijaj, to nie tylko czynem, ale słowem!
Pomawiając zatruwa sie całe pokolenia.
Sąd – był człowiek zdarzał mu sie osąd, przemawiał kamieniem.
Ale nieręcznie tu teraz…
– Jest napisane „Czcij ojca swego i matkę swoją”, a czy jest przykazanie jak traktować własne rodzeństwo?
– Tak. Nie zabijaj.
Dokładnie @markot!
Bo po tysiąckroć – mama Cie nie kocha- to ktoś ucierpi, albo posłaniec albo
odtrącony.
Tajemniczy ten Twój komentarz. I jeszcze ta informacja, że Twoja Mama ( ale już nie TY) jest członkiem społeczności ŚJ… Z dezerterem mogłaby chyba porozmawiać?
A swoją droga jaki masz telefon? O numer mi nie chodzi (na razie), ale jaki typ. Czy może to jeszcze taki stary, poniemiecki z korbką.
Trochę żart mi podrdzewiał, ale nieprzypadkowo.
Czytam ( czego ja nie czytam) „Polski Dziki Zachód” 1945-48. Przymusowe imigracje, czyli gdzieś niedaleko Twoich stron.
Ciekawa. Niby sporo widziałem, ale takie kompleksowe ujęcie tematu to po raz pierwszy czytam.
Ciekawostka to ta, że autorka Beata Halicka jest Polką, ale książka, którą czytam to …tłumaczenie z niemieckiego.
Dla niektórych (szczególnie z Kresów) to szok, że tak można było mieszkać.
A z drugiej strony…
Fragment wspomnień takiej właśnie kresowej osadniczki:
„W dni robocze było jakoś łatwiej, ale w święta tęsknota była wielka. Wprawdzie jedzenie było takie same, ale z tych niemieckich garnków smakowało jakoś gorzej. Babcia mówiła nawet, ze duchy nie dają jej spokoju, a chleb w piecu nie rośnie.(…) Niemieckie rzeczy były dla mnie mniej warte, nawet jeżeli były piękniejsze czy lepsze. A Niemcy zostawili wiele rzeczy…”
Albo coś takiego to już tekst autorki:
„Chłopskie rodziny z kresów często usuwały ze swoich nowych mieszkań płyty kuchenne, budując w ich miejsce wielkie, tradycyjne wschodnie piece, wykorzystywane nierzadko nie tylko w celach kuchennych, lecz jako kącik do spania dla najstarszych członków rodziny”
I jeszcze:
„Duże mieszkania urządzano więc stosownie do potrzeb. Na przykład pewna rodzina z czterech pokojów swojego mieszkania zamieszkiwał tylko dwa, pozostałe wykorzystując jako składzik i pomieszczenie”.
I to tyle na temat Twojego numeru telefonu.
…pomieszczenie gospodarcze”.
@M Nowak 9 STYCZNIA 2022 11:38
Ale jak można „zachować kulturę” w obliczu tej litanii bzdur, którą serwuje, na różnych blogach i pod różnymi nickami, np. sambakuku? Religianci są instytucjonalnie utwierdzani w przekonaniu, że im wszędzie wszystko wolno. To wynika w prosty sposób z samego charakteru monoteizmu, który najzwyczajniej uzurpuje sobie prawo do reprezentowania jedynej „prawdy”.
W dodatku każdy „prawidłowy” wyznawca czuje się osobiście odpowiedzialny za postawy i poglądy innych osób. Dlatego nie przebiera w środkach, aby te swoje mrzonki narzucić całemu światu. Mnie nie przeszkadza, że ktoś wierzy w bajdy, to religiantom przeszkadza, że ktoś nie wierzy.
Stąd przenudne litanie psedo-naukowych bzdetów, histerie, szantaż emocjonalny i jawne groźby. Stąd zawłaszczanie przestrzeni publicznej. Stąd awantury na ulicach i ataki na „nieprawomyślnych”. Te awantury organizują konsekrowani osobnicy w sutannach przecież.
Co się działo kilka lat temu przy okazji spektakli „Klątwy”? W gruncie rzeczy to samo, co po „przyjęciu chrześcijaństwa” w starożytnym Rzymie. Tan sam rozbestwiony motłoch, tak samo podżegany przez biskupów.
A kluczem do zrozumienia tego całego aparatu chamstwa jest, jak Pan słusznie zauważył, monoteizm. Bo chociaż kasa i „rząd dusz” to rzeczy kluczowe, ale to właśnie monoteistyczna ideologia jest podstawą roszczeń.
M Nowak
„Tak, zwłaszcza ten fragment o śmierci Mojżesza”.
Ostatni rozdział, dotyczący śmierci Mojżesza, został najprawdopodobniej spisany przez jego następcę wyznaczonego przez Boga – Jozuego lub arcykapłana Eleazara.
Żydzi, którym powierzono spisanie zbioru natchnionych Pism, zawsze uważali, że Pięcioksiąg został napisany przez Mojżesza. Kiedy w I wieku pojawił się Jezus z Nazaretu, wielokrotnie w swoich wypowiedziach potwierdzał ten fakt.
Na przykład w świątyni powiedział do rodaków: „Gdybyście rzeczywiście wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście mnie, bo on o mnie pisał. Jeśli jednak nie wierzycie jego pismom, to jak uwierzycie moim słowom?”(Jana 5:46,47).
Także jego przeciwnicy religijni zgadzali z tym jego twierdzeniem. W Marka 12:18,19, czytamy: „Przyszli do niego saduceusze, twierdzący, że nie ma zmartwychwstania, i zapytali: „Nauczycielu, Mojżesz nam napisał, że jeśli ktoś umrze bezdzietnie i pozostawi żonę, to jego brat powinien się z nią ożenić, żeby przedłużyć jego ród”
„I te sprzeczne z sobą fragmenty. O teorii źródeł pan kiedykolwiek słyszał?”
Już nieraz to słyszałem, ale jeszcze nikt nie umiał mi pokazać tych sprzeczności. Ja sam, czytając Biblię, też nic takiego nie znalazłem. Czy mógłby mi pan podać jakiś przykład?
O tzw. teorii źródeł (dokumentów), nie tylko słyszałem, ale też ją analizowałem, i co najważniejsze porównywałem z argumentacją potwierdzającą, że pisarzem Tory był jeden człowiek – Mojżesz. Dzięki temu, nie mam żadnych wątpliwości, że chociaż krytycy Biblii budujący swoje teorie twierdzą, iż dążą do wyjaśnienia rzekomych nieścisłości, to jednak chcąc poprzeć swe przypuszczenia, posuwają się wręcz do absurdów.
„Sąd, proces? W plemiona nomadow sprzed 33 wieków?”
To Bóg osądził Kananejczyków i słusznie skazał ich na śmierć. Jak wynika z Biblii, już znacznie wcześniej wiedział, że mieszkańcy Kanaanu coraz bardziej pogrążają się w niegodziwości. Dlatego zgodnie ze swoim zamierzeniem postanowił, że potomkowie Abrahama otrzymają ich ziemię. Nie wytracił ich jednak od razu. Zapowiedział, że nastąpi to dopiero za jakieś czterysta lat — kiedy „nadejdzie czas ich ukarania”. Czy miał prawo siłą zabrać im ziemię?
W tym okresie coraz głębiej grzęźli oni w zepsuciu. Kanaan stał się siedliskiem bałwochwalstwa, rozlewu krwi oraz wyuzdanych praktyk seksualnych. Wystarczy przeczytać Kapłańską 18:6-25, żeby uzmysłowić sobie niewyobrażalną skalę zepsucia, które ich cechowało. Na domiar złego mieszkańcy tego kraju zabijali swe dzieci, wrzucając je w ogień ofiarny. Czy święty Bóg mógł narażać swój lud na wpływ takiej niegodziwości? Oznajmił On: „Ich ziemia jest nieczysta, dlatego sprowadzę na nie karę za ich grzech. I ziemia ta wypluje swych mieszkańców”.
Ale Jahwe zaczął działać dopiero wtedy, gdy nie było już nadziei na poprawę. Jednak nie polecił wybijać ich na oślep. Kananejczykom, którzy odwrócili się od zła i zaczęli przestrzegać ustalonych przez Niego wysokich norm moralnych, Bóg okazał miłosierdzie.
Czy jako Władca Wszechświata, miał prawo osądzić tę plugawą społeczność i wykonać na niej wyrok?
Czy to aż trzeba być wiekową, niepiśmienną panią Babcią z Kresów, żeby być odpornym na te nowoczesne gadżety?
@sambo
Tylko moja Mama!
Jest w tym sama jedna.
Czasem czuję sie tak jakbym brała udział, w jakimś pode mnie
zbudowanym teście.
Mama mnie odwiedza ja robię kawę, z ekspresu.
A diabelny stolik zajmują jej pisma i notatki.
Podpuszcza mnie z premedytacją godną Twojej.
Ale kocham Ją, i niech jej będzie.
Ma newsy od 100% ateistki.
Podejrzewam, że jest przepytywana z moich reakcji.
A są gwałtowne za „Księgi Jakubowe” nie odzywała sie
z dwa tygodnie.
Ja ma androida, Mama stacjonarny.
Nacisnęłam taką zielona ikonkę telefonu.
I tu koniec wracam do lektury!
@Bohatyrowiczowa 9 STYCZNIA 2022 14:49
Kilka lat temu pewna blogowiczka – osoba, powiedzmy, religijnie obojętna, opowiadała o swojej teściowej, która usiłowała zmusić wnuka do modłów „za babcię” – bo modły dziecka to dla pana bozi istny raj. Gdy spotkała się z uprzejmą odmową, teściowa dostała ataku histerii i zaczęła się, podobno, cała trząść. To nie są żarty. To jest psychoza, religiancka psychoza.
@markot – twoja twarz brzmi znajomo ;)
Nareszcie jakiś głos polemiczny, ale niestety jakoś odeszła mnie ochota na polemikę.
Chociaż votum separatum wobec owego komentarza zgłaszam.
@samba kukuleczka 9 STYCZNIA 2022 15:04
Trudno polemizować skoro brak ci argumentów.
A rozmawiać umiesz wyłącznie sam ze sobą,
@Na marginesie
Mojej mamie też zdarzyło się pod pretekstem spaceru,
zaprowadzić ze dwoje wnucząt, do tego swojego miejsca
spotkań.
Ale gdy dziecko opowiedziało gdzie było, nie obyło się od
krzyków, i kolejnej szansy, na poprawę.
Nie myśl że sie nie boję, jak ulegnie wypadkowi nie da sobie
przetoczyć krwi, to umrze.
Przy sobie nosi papier, przygotowany, co i jak kogo informować,
o jej stanie zdrowia, gdzie ja pochować itd.
Mam Mamę jedną, i cieszę sie z jej obecności nie rozczulam
nad fanaberią, i o ile nie zostanie męczennicą!
Istotnie, mocą tak przejmujących i chwytających za serce argumentów, mój świat legł w gruzy.
@sambo do kogo to?!!!
@ Bohatyrowiczowa…gdzieżbym śmiał.
To jedynie do owej interlokutorki z marginesu…
Ale obecnie, idę ku swoim sprawom.
@dezerter
Ponawiam pytanie: to skąd sprzeczności?
@samba kukuleczka 9 STYCZNIA 2022 15:12
Twój sarkazm spływa po mnie jak woda po gęsi. Nie zależy mi na rujnowaniu „twojego świata”. To ty usiłujesz zasmrodzić tym „swoim światem” przestrzeń publiczną i zawzięcie szukasz do tego celu „przejmujących i chwytających za serce argumentów”.
Mnie z kolei nie „chwyta za serce” twoja wizja zindroktrynowanych małolatów i nie czuję się niedowartoścowana z tego powodu. To ty próbujesz „chwytać ludzi za serce” prymitywnymi, ale sprawdzonymi, metodami. I nie gardzisz przy tym szantażem emocjonalnym albo snobowaniem się na „jentelektualizm” („Miłosz, ach, ach, to jest dopiero ał-torytet”).
A przede wszystkim religianctwo nadyma twoje poczucie wyższości. Na szczudłach religii przestajesz być zwyczajnym nudziarzem. To jest chore, ale typowe, dlatego warte wypunktowania.
Wiara, że ktoś, kto nie zachwyca się twoją religią jest tylko „workiem skórno-mięśniowym” nie jest niczym oryginalnym. Jest smutnym standardem.
Ciekawą próbą, spojrzenia na problem religii monoteistycznych (autor umieszcza je na liście „wyższych religii światowych”) jest praca angielskiego historyka ( od 1937 roku członka Akademii Brytyjskiej) nazwiskiem Arnold Toynbee zatytułowana „O stosunku historyka do religii”.
Może napiszę kiedyś nieco więcej. Teraz jedynie coś takiego.
Główne tezy.
Jeżeli istnieją różne religie ( również monoteistyczne) to więcej je łączy niż dzieli.
Religie składają z ziarna i plew. Ziarna to istotne rady i prawdy, Plewy to praktyki i twierdzenia.
Prawdy są ważne we wszystkich czasach i miejscach. Plewy są w zasadzie przypadłościami epoki. Przy czym wiedza historyczna, nie dość, że ma problemy z samą religią i jej całokształtem, to rola przetaka oddzielającą plewy od ziarna jest po prostu naiwnością.
Coś dodam, ale chwilowo spadam. Skaczą orły.
@samba kukuleczka 9 STYCZNIA 2022 17:06
Śrututu, pęczek drutu. Jak zwykle zresztą.
On „już spada” (papatki!) ale jak zwykle ma trudny wychód.
Po co jeść ten religijny pasztet, skoro przyprawia o niestrawność?
Jest powodem nienawiści, zbrodni, hekatomb?
Zastanawiał się ktoś w miarę zaznajomiony z historią świata?
Religia jest źródłem podziałow, nie łączenia, prawa, moralności, przyzwoitosci.
Teoria jest godna propagowania.
Praktyka jest dokładnie odwrotna, godna potępienia.
To religianci tworzą piekło na Ziemi, nie ateiści czy wolnomysliciele sceptyczni wobec pojęcia Boga- jakikolwiek by był nazwany.
Prozelityzm poparty mieczem, swiadczy o czym?
Że jakikolwiek bóg nie ma siły sprawczej bez świeckich narzędzi perswazji?
Nie rozumiem, jak inteligentni ludzie daja się tak ogłupić wydrwigroszom….
To teraz @wiesio nam blogozstąpił. Na razie w normie.
Tylko teorii spiskowych nie wywlekaj…
Na marginesie
9 stycznia 2022
17:35
Nie życzę sobie durnoty w postaci wycieczek osobistych, insynuacji, prostactwa.
Jedynie DYSKUSJI na poziomie na który jesteś w stanie się wspiąć.
Zaczynasz z bardzo niskiego, według moich kryteriów.
@wd-59 9 STYCZNIA 2022 17:40
Ja wiem, że z twoich wyżyn, Wiesiu, to nawet @tejot wygląda na prostaka.
Powodzenia! Ateiści u Tanaki dziś wierszują, więc na DYSKUSJĘ na twoim poziomie nie ma tam szans 🙂
Każda znana mi religia- i jej odłamy- miała na celu konsolidację wpływów politycznych i fanatyzowanie maluczkich.
Gdzie w tym jakaś transcendencja, boskość, pierwiastek mistyczny?
Chyba w głowach wierzacych….
Na marginesie
9 stycznia 2022
17:46
Proponuję dyskusję na temat.
I na poziomie.
M Nowak
„Ponawiam pytanie: to skąd sprzeczności?”
Ponawiam prośbę. Proszę o przykład.
Różnorodność światów religii – zdaniem Toynbee – jest efektem ich podroży.
Każda z religii jest trochę dzieckiem swojego czasu i miejsca. I tym samym musi uwzględnić przy projektowaniu swojej prawdy, prawdę starszej religii. Starsza religia musi odcisnąć swoje piętno na religii wyższej. Przy czym z reguły funkcjonują te stare w ramach nowej religii ze statusem plew.
Owszem, mogłaby istota religii wyższej zrezygnować z kompromisu ze światem starej religii, ale: albo nigdy nie dotarłaby do nowych słuchaczy; albo przebiegałby ten proces opornie.
Problem ten pojawił się przy okazji posługi misjonarskiej na terenach zaoceanicznych.
Jezuici twierdzili, że trzeba być elastycznym. Franciszkanie i dominikanie raczej nie.
Przy czym strategia jezuitów była dwutorowa. Pozbawiamy chrześcijaństwo naleciałości zachodnich, ale też akceptujemy rekwizyty rodzimych cywilizacji.
Było różnie, ale strategia raczej słuszna.
Mam nadzieję, że czytają moje komentarze misjonarze nowoczesności.
Na razie tyle.
„„Ponieważ brak jej wiary i może za to pójść do Piekła, czy ja, mając dla niej ogromną czułość, mógłbym zostawić ją tam samą. Gdybym to zrobił, dopiero bym na Piekło zasłużył”.”
Tajemniczy wpis o cytacie z wyżej.
To Miłoszowskie kocham ale…złożoną przysięgę lubię bardziej.
A moje kum, kum, aby, aby…
Brak mi wiary, wiar brak mi, nie wystarczy zadeklarować pacierza
rano i wieczorem(!) co tydzień w niedziele o krok bliżej postać,
przy kościelnych dźwierzach(!), kurczowo trzymać się spławika,
podanego, nie na niego złapaną zostać….
Męczarnie w Piekle, w imię czego?
Upieram sie na Ciebie. Bo jest co zmienić to o to powalczę,
i tylko o to, nie o nią!
Są inne, całe tłumy, których zmieniać nie trzeba.
Zrobią dla tego czy tamtego co tylko sobie zamyśli!
@Bohatyrowiczowa
W kwestii podstawowej: uważaj, żeby Mama nie zapisała jehowcom całego majątku. Oni tak bardzo kochają starych i chorych! Nie bez powodu.
Na marginesie
Powiem tak.
Starsi wypytywali ją czy chce mieć męża.
Bracia wdowieją. Rada swata.
Skoro ona nie chce. Wiec chyba majątek się ostanie.
Trzeba by dezertera przyprzeć do muru!
Byłam pewna że im nie wolno udzielać sie na forach Świata!
Ale mama mnie wyprowadziła z błędu, póki nie szkodzi,
On imci jest!
Z tego co pamiętam…
Kagan Chazarów stwierdził, że Judaizm jest cool!
Po czym przymusił dwór, na przejście na nową wiarę.
Bogowie nie grzmieli….
Mieszko ochrzcił dwor, zakazujac prasłowiańskich bóstw.
Nic się nie stało.
Henryk IV?mstwierdził, Paryż wart jest mszy.
Mahomet nawrocił wiele plemion.
Kalwin, Luter, Mormon, stworzyli nowy wymiar chrzescijanstwa.
Henryk VIII ogłosił sie głową nowego koscioła.
I najważniejszy chyba- Konstantyn, ustanawiający religię panstwową.
Gdzie w tym Bóg, gdzie polityczne INTERESY?
Jakos ich nie widać.
Wymierna jest jedynie WŁADZA jaką daje władcy religia.
Skapitalizowanie doczesnego życia wiernych, by ujrzeli zaswiaty, okazało się niezłą sztuczką marketingową.
Cóż znaczyło zafundowanie klasztoru czy swiatyni, skoro głupcy ze szczerego serca sfinansowali to?
I to na chwałę boga, wybranego przez władce, pozostawiając mu spoy procent sum na wojny w imię religii/ własnej chwały?
@ M Nowak – @dezerter jest blogowym jehowickim zawodowcem. Jego najnowszy myk – to standard. Sprzeczności w biblii są oczywiste, ale on udaje, że nie wie o co chodzi. W razie czego będzie ciurkiem przytaczać biblijne cytaty. Totalny brak krytycyzmu, zalew bezsensownych treści i klapki na oczach.
@sambakuku robi w gruncie rzeczy to samo, tyle tylko, że przywołuje inne „treści”. Przy okazji proszę zauważyć bezsensowną wiarę w „autorytet”. @samba wierzy, że ateistę przekona „autorytet” Miłosza – albo Bendyka. Zabawne to, ale charakterystyczne.
A bezstronne, niereligianckie objaśnienie różnych biblijnych paradoksów znajdzie Pan w książkach Barta Ehrmana. Polecam. Religianci dostają kociokwiku na jego widok.
@Bohatyrowiczowa 9 STYCZNIA 2022 18:58
Ja znam przypadek pewnego ciężko chorego młodego człowieka, który był zachwycony ich atencją. Nie wierzył, gdy go ostrzegano. Do czasu, bo w końcu nowi „przyjaciele” poruszyli kwestię testamentu… Przegnał ich, po czym się załapał na refundowany Interferon. I wyzdrowiał :)
@Bohatyrowiczowa
Rozumiem problem mamy, ale piszesz też o jakiejś przysiędze.
Czyli, mam rozumieć, że puścisz zaraz coś z archiwów YT
” Coś”, czyli „Przyjedź mamo na przysięgę”.
Nie, no ja się poddaje.
Na marginesie
Ok, zapytam Ją jutro wprost, w oczy, poznam jak przekombinuje!
Ale wątpię, treść testamentu zna mój przyrodni brat.
I mnie już nie podpuszczaj.
Zostań, kobiet tutaj trzeba!
@sambo
Nie ściemniaj, co do przysięgi.
Miłosz – jego żona zaprzysiężona – Ewa.
Nie słucham YT dziś, wibracje mnie drażnią!
Generalnie, to tytuł wpisu jest GENIALNY.
Monoteizm jest religią wszystkich elit swiata.
I tych politycznych
I tych religijnych.
KASA MISIU< KASA……
To ponadczasowe, ponad ideologiczne, ponadreligijne od pewnego momentu globalne zjawisko.
Jedyne łączace populację ziemskich decydentów od wieków.
Nie dość że monoteizm, to jeszcze EKUMENIZM.
I kończąc moje impresje po niegdysiejszej lekturze książki angielskiego historyka, podpieranej sporą ilością podkreśleń i i wykrzykników, to Toynbee uważa, że to co różni te wszystkie religie to świat zjawisk, które jakoś możemy opisać, nazwać, wytłumaczyć, zrozumieć, ale jest cała masa zjawisk których nie postrzegamy, ani tym bardziej nie możemy zrozumieć.
I jest to świat, który stanowi tajemnicę. Toynbee nazywa ten świat „duchową Realnością”.
Jedyny rzecz tej duchowej Realności, której człowiek może być pewny to fakt, że „człowiek nie jest największą duchową obecnością we wszechświecie”.
I jeżeli uświadomi sobie tę prawdę, to celem jego starań będzie doprowadzenie do harmonii ze światem duchowej Realności. Światem Boga, Jahwe, Allaha, Mazdy, bogów hinduizmu, Zaratusztry, Buddy (buddyzm mahajany).
Oczywiście chrześcijanin z Bogiem, Żyd z Jahwe, Muzułmanin z Allahem itd., itd.
I w ten sposób zakończyłem przybliżanie treści owej niepozornej książeczki.
Oczywiście nie jest to do końca mój świat, ale kilka tez…
Ale jakby się ktoś nudził, to polecam.
Może nie ekscytująca, ale na pewno lepsza niż „taka sobie”.
@samba kukuleczka 9 STYCZNIA 2022 19:52
To brzmi jak rozwodniony Teilhard de Chardin.
Jeszcze jeden nawiedzony fantasta.
@Bohatyrowiczowa 9 STYCZNIA 2022 19:21
Nie podpuszczam, ale ostrzeźony – uzbrojony 🙂
Dzięki, to miłe, ale nie wiem.
Na dłuższą metę to nikt ze mną nie wytrzyma!
Tak na szybko, bo widzę sporo bałaganu.
Otóż, generalnie uważa się, że przed Księgą Sędziów mamy tylko legendy (stanowisko Catholic Study Bible, więc nie jakiś liberalnych historyków). Innymi słowy: historyczności Mojżesza się nie traktuje poważnie od kilkudziesięciu lat. Sami Sędziowie to też raczej kwestia akceptacji, że opis sytuacji polityczno-społecznej trafnie oddaje realia epoki, niż że Samson łamał kolumny świątyniom. Dawid prawie na pewno istniał (źródło niebiblijne, ok. 100 lat późniejsze), choć czy była jakaś duża zjednoczona monarchia, czy był władcą lokalnym Jerozolimy — o to toczy się spór.
Czyli: nie wiemy skąd się wziął monoteizm.
Imiona Boga…
Moje doczytanie słabiej obejmuje „hipotezę fragmentów” podobno dominującą w Europie od lat 70-tych. W „hipotezie źródeł” (dominuje w nauczaniu w USA do dziś), Pięcioksiąg zredagowano w oparciu o cztery źródła: J, E, D i P. Pierwsze z nich nazywa Boga JHWH od początku (tj. od drugiego rozdziału, bo tam się pojawia w narracji Biblijnej J); z kolei E używa słów El/Elohim aż do objawienia przez Boga imienia Mojżeszowi.
(„Hipoteza fragmentów” sugeruje, że były różne tradycje, ale były one ustne i nie tworzyły zwartej narracji.)
Samo El miało być imieniem najwyższego boga Kanaanu, a z czasem stać się rzeczownikiem pospolitym określającym boga. Mielibyśmy rzeczywiście zlanie dwóch tradycji, ale stare.
Nawiasem mówiąc:
– u proroków mamy prawie zawsze JHWH (wyjątek to deutero-Izajasz, który ma zawierać wpływy języka psalmów);
– w literaturze mądrościowej to El/Elohim, bo tam bardziej pasowało odwoływanie się do abstrakcyjnego Boga/Bóstwa (ja jako informatyk: Bóg-klasa, a nie Bóg-obiekt).
Generalnie wierzy się w ewolucję religii, która z politeizmu wydała henoteizm, a z niego monoteizm. Nie ma na tę wiarę jednak dowodów.
Dopiero co przeczytałem rozdział o monoteizmie (autor Benjamin D. Sommer, w „The Hebrew Bible. A Critical Companion” pod redakcją Johna Bartona). I Sommer twierdzi, powołując się na archeologię, że nie ma źródeł wskazujących na politeizm dawnych Żydów (ale: Sommer unika rozróżnień monoteizm-henoteizm; wychodząc z podobnych do przedstawionych obserwacji współczesnych monoteizmów zadowala się wiarą w wyższość jednego Boga nad innymi i odrzucaniem ich kultu), możliwym wyjątkiem kultu Aszery jako małżonki Jahwe. Samego autora to dziwi, do pewnego stopnia, bo Biblia sporo miejsca poświęca zwalczaniu kultu obcych bogów, który tu i ówdzie miał kwitnąć.
Muszę dodać, że faktycznie w tym co czytam uderza mnie monoteizm Pięcioksięgu. Tam nawet nie ma rozmyć. Są przytyki do kultu obcych bogów, ale wszystko Bóg robi sam. Nawet wąż jest podkreślony jako zwierzę, a nie jakiś obcy bóg-bożek, czy inny szatan. Anioły funkcjonować mają jako emanacje Boga, a więc nie być niezależnymi bytami… Długo by tak można.
PS.
W całych rozważaniach nad monoteizmem bardziej mnie interesuje, czy na monoteistę w tym sensie, nie kwalifikuje się Marek Aureliusz, który mówił, że może być miasto Ateny, na przykład, ale nie miasto Dzeusa, bo to bóg najwyższy i do niego należy cały świat. To bardzo przypomina nasze rozumienie monoteizmu, gdzie można oddać kościół pod wezwanie świętego, Maryi, czy jakiejś cząstki Jezusa (Najświętszego Serca), trudno sobie wyobrazić jednak Kościół pod wezwaniem Boga Ojca; albo Kościół pod wezwaniem Jahwe.
„Kalwin, Luter, Mormon, stworzyli nowy wymiar chrzescijanstwa”.
Czy potrafi ktoś wyjaśnić, co autor miał na myśli, pisząc o „Mormonie”, który rzekomo stworzył nowy wymiar chrześcijaństwa?
wd-59
9 STYCZNIA 2022
„I najważniejszy chyba- Konstantyn, ustanawiający religię państwową”.
Dość oczywista nieprawda. Nie zrobił tego Konstantyn na początku IV wieku tylko Teodozjusz pod koniec IV wieku. Pomyliłeś się o prawie sto lat. Konstantyn wydał tylko edykt tolerancyjny, znoszący prześladowania chrześcijan.
Taka rada: jeśli jesteś absolutnie pewien, że „Pana Tadeusza” napisał Słowacki to i tak dobrze jest to sprawdzić. 🙂
„Historyczności Mojżesza się nie traktuje poważnie od kilkudziesięciu lat”. (Stanowisko Catholic Study Bible).
Za chwilę dowiemy się z kręgów zbliżonych do Watykanu, że historyczności Jezusa nie traktuje się poważnie. Przecież mają wyniosłych papieży, więc po co im pokorny Cieśla z Nazaretu?
Człowiek rozumny nie ma rzecz jasna takiego dylematu, ponieważ jego autorytetem jest Stwórca, a nie żadne stworzenie, któremu się wydaje, że wie lepiej od Boga co jest, a co nie jest prawdą.
Co Jezus sądził o historyczności Mojżesza? Oto jedna z jego licznych wypowiedzi na ten temat:
W Marka 10:3-5 czytamy: „Wtedy podeszli faryzeusze i chcąc go wystawić na próbę, zapytali, czy mężczyzna ma prawo rozwieść się z żoną. A on odezwał się do nich: „Co wam nakazał Mojżesz?”. Odpowiedzieli: „Mojżesz pozwolił wypisać żonie dokument rozwodowy i się z nią rozwieść”. Jezus im rzekł: „Spisał dla was to przykazanie z powodu zatwardziałości waszych serc”.
A zatem albo Jezus, jako posłany przez Boga mówił prawdę, albo był wyrafinowanym oszustem. Nie ma trzeciej opcji. Co powinien w tej sytuacji uczynić myślący człowiek?
Księga Mormona (ang. The Book of Mormon) – jedna ze świętych ksiąg wiernych różnych denominacji mormońskich. Jest uznawana przez Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, Społeczność Chrystusa i inne odłamy ruchu świętych w dniach ostatnich za jeszcze jedno świadectwo o Jezusie Chrystusie. Dla wiernych tych Kościołów stanowi (obok Biblii) jedną z podstawowych świętych ksiąg. Zdaniem tych wspólnot jest ona tłumaczeniem z języka reformowanego egipskiego na język angielski dokonanym przez Josepha Smitha na podstawie starożytnych złotych płyt, otrzymanych od proroka Moroniego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99ga_Mormona
======
Takie byty również zostały powołane do życia przez LUDZI.
I sporo ich w takie byty wierzą….
Ludzie produkują wiarę dość hurtowo.
Wiara zanika po wybiciu wyznawców.
Co na to bogowie tych ludzi?
Nie zabierają głosu….
PAK4
9 stycznia 2022
20:49
Zapewne setki tysięcy naukowców czerpie profity z analizy tekstów jakichś charyzmatycznych w swoim czasie postaci.
Teksty spisane przez ludzi, dla ludzi, maja być jakimś wzorcem postępowania dla współczesnych.
Czyli, te sprzed kilku tysięcy lat dalej nie odnoszą skutku.
100 pokoleń nie wystarczy by dokonać zmiany w ludzkich zachowaniach?
„Pewnego jesiennego dnia 1823 roku 17-letni Joseph oznajmił rodzinie, że anioł imieniem Moroni pokazał mu starożytne płyty ze złota. Cztery lata później twierdził, iż otrzymał owe płyty, jak również daną tylko jemu moc od Boga potrzebną do ich przetłumaczenia, co wymagało użycia specjalnego kamienia zwanego „jasnowidzącym kamieniem” oraz magicznych, srebrnych okularów — dwóch wyszlifowanych, trójkątnych diamentów wtopionych w szkło. Smith ostrzegał, że dla każdego innego człowieka ujrzenie tych płyt oznaczałoby natychmiastową śmierć.
Joseph Smith, który potrafił czytać, ale niezbyt dobrze pisał, podyktował „tłumaczenie” płyt kilku osobom. Siedząc za parawanem, zrelacjonował historię, opowiedzianą rzekomo przez Hebrajczyka imieniem Mormon. Tekst na płytach został zapisany „zreformowanymi egipskimi hieroglifami”, które jak wyjaśniał Smith, były bardziej zwięzłe niż pismo hebrajskie. Mormon i jego syn Moroni byli tam przedstawieni jako jedni z ostatnich członków ludu Nefitów — jasnoskórych potomków Hebrajczyków — którzy jak głosi to podanie, chcąc uchronić się przed zagładą Jeruzalem, wyemigrowali około roku 600 p.n.e. do Ameryki”.
Jak podaje Wikipedia, „Księga Mormona” jest uznawana przez Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, za jeszcze jedno świadectwo o Jezusie Chrystusie. Nikt z członków tego wyznania, nie potrafił mi jeszcze wyjaśnić, czego zabrakło w Biblii, że musiało powstać jeszcze jedno „świadectwo”.
Zamiast komentarza do powyższej relacji, zacytuję tylko słowa apostoła Pawła, który jednoznacznie stwierdził, że spisywanie objawienia pochodzącego od
Boga zakończono za życia apostołów Jezusa. Dlatego wyraźnie napisał w 1 Koryntian 4:6: „Nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane”.
@dezerter
To trzeba naprawdę w życiu Biblii w ręku nie mieć, żeby tych sprzeczności nie zauważyć. Polecam lekturę, jest dostępna za darmo w Internecie. Potem porozmawiamy.
@ wiesiek 59:
„Religia jest źródłem podziałow, nie łączenia, prawa, moralności, przyzwoitosci.”
Jak myślisz Wiesiu, co było czynnikiem jednoczącym średniowiecznych mieszkańców Wrocławia, Gniezna, Płocka, Krakowa i Olkusza, bez czego nie byłoby w ogóle czegoś takiego jak Polska?
Albo co jednoczyło Sasów, Bawarczyków, mieszkańców Frankonii, Brandenburgii i Hesji że wybierali sobie Cesarza ?
Czy nie była to przypadkiem religia ?
A podaję tylko przykłady z Europy, lecz podobne procesy miały miejsce w Azji- w Indiach, Chinach i na terenach dzisiejszego Iranu, Iraku i Afganistanu.
Tak, że nie można twierdzić, że religia przynosiła głównie negatywne skutki, bo była ona może nie jedynym ale często głównym czynnikiem jednoczącym społeczeństwa i umozliwiającym powstanie duzych organizmów państwowych.
Możnaby co prawda przywołać przykład Wojny Trzydziestoletniej, która spustoszyła kraje niemieckie, ale przed reformacją poszczególne księstwa Rzeszy też ze sobą walczyły, więc to nie spory pomiędzy pomiędzy odłamami chrześcijaństwa były przyczyną wojny.
Wracając do sedna tematu to Stary Testament obrazuje bardzo wyraźnie rozwój koncepcji religijnych- od idei bóstw plemiennych z Genesis do koncepcji uniwersalistycznej czy wręcz panteizmu w pismach Proroków.
dezerter83
9 stycznia 2022
21:56
Lubię z tobą polemizować z wielu względów.
Na przykład, KULTURY twoich wpisów.
Ad rem.
Wszystkie teksty piszą ludzie.
Kompilują, tłumaczą, rozpowszechniają, ludzie.
Interpretują, ludzie.
Doszukiwanie się w tym galimatiasie pierwiastka boskosci, jest złudnym trudem.
I zbędnym, z mojego punktu widzenia.
Wystarczy kierować sie psychologicznymi prawami, logiką, znajomoscia motywacji ludzkiej, zamiast mnozyć byty ponad potrzeby.
Z przekazów religijnych można oczywiście wydestylować sentencję.
Człowieczeństwo.
Tyle że nigdy nie zostanie ono wdrożone w praktyce.
Zbyt wiele interesów zależy od zaprzeczenia mu.
Zbyt wiele biznesów byłoby niemozliwych do prowadzenia, gdyby kierować się literalnie doktrynami jakiejś religii.
Kontynent z takimi papierami. Świat religii to właściwie jedynie temat blogowych tekstów. Ciekawe, kto teraz zostanie postawiony pod ścianą, bo winny przecież musi się znaleźć?
Murray. Przedziwna śmierć Europy.
Ptaszek. Zmierzch Europy?
Zielonka. Kontrrewolucja. Liberalna Europa w odwrocie.
Krastew. Co po Europie?
Kleer Zmierzch Europy
Że tendencyjny dobór autorów?
Ten ostatni to były dziennikarz Polityki.
Wracając do sedna tematu to Stary Testament obrazuje bardzo wyraźnie rozwój koncepcji religijnych- od idei bóstw plemiennych z Genesis do koncepcji uniwersalistycznej czy wręcz panteizmu w pismach Proroków.
Hell's Engels
9 stycznia 2022
22:14
ST to kompilacja wcześniejszych tekstów, wierzeń.
Judaizm nie jest najstarszą religią swiata.
Bogowie istnieli PRZED .
I to we wszystkich miejscach zaludnionych przez człowieka.
Jaki wniosek?
owszem, bogowie potrzebują ludzi.
Ale czy ludzie potrzebują bogów?
Osobiście, nie sadzę.
Nie mają wpływu na postępowanie człowieka.
Zakładanie zaś, że ludzie mają wpływ na postępowanie bogów, to raczej obraza dla ponoć wszechmocnych.
Typowy antropomorfizm.
Dam człowiekowi łapówkę, będzie przychylny.
Dam bogu łapówkę, również?
Idiotyzm…..
Jedyna w miarę sensowną religią jest chyba Buddyzm.
Na Nirwanę, pracuje się czynami w zyciu doczesnym.
Nie złotem wkupuje w łaski boga.
Zresztą, Budda nie jest bogiem, tylko przykladem DROGI.
Pisma religijne dają socjologiczny obraz kawałków historii róznych ludów.
Inne przekazy nie przetrwały praktycznie.
Czy te przesłania mają być aktualne?
Po co?
@dezerter
„A zatem albo Jezus, jako posłany przez Boga mówił prawdę, albo był wyrafinowanym oszustem. Nie ma trzeciej opcji. Co powinien w tej sytuacji uczynić myślący człowiek?”
Powinien myśleć samodzielnie a wtedy dostrzeże jeszcze inne możliwości:
-Jezus sam się uważał za człowieka posłanego przez Boga, chociaż nim nie był i mówił szczerze to, co myślał.
-Niezależnie od tego czy Jezus był rzeczywiście posłany przez Boga czy nie, przekazy ewangeliczne nie odpowiadaja w rzeczywistości nauce rabiego z Nazaretu, przy czym ludzie spisujący Ewangelie i ustalający kanon Nowego Testamentu( znamy oprócz kanonicznych i inne Ewangelie, w całości lub we fragmentach i inne teksty które mogły pochodzić odczłonków pierwszych gmin chrześcijańskich czy też judeochrześcijańskich, bo odnaleziono je razem z tekstami ewangelii.
Co do mnie, to uważam tą ostatnią opcję za najbardziej przwdopodobną.
W najstarszym zachowanym rękopisie Ewangelii Marka nie ma kilku ostatnich wersetów
samba kukuleczka
9 stycznia 2022
22:17
Europejscy przywódcy to idioci sterowani jak kukiełki za pomocą lobbystów.
Mało który dysponuje własnym głosem, interesuje się potrzebami swoich wyborców.
Więc efekt będzie spektakularny.
M Nowak
„To trzeba naprawdę w życiu Biblii w ręku nie mieć, żeby tych sprzeczności nie zauważyć”.
Jest jeszcze inna możliwość. Krytycy Biblii nie rozumieją orędzia w niej zawartego. Dla osoby studiującej Pismo od kilkudziesięciu lat, nie jest to zaskoczeniem. Dlaczego?
Jest kilka zasadniczych powodów, dla których wiele osób błędnie rozumie Biblię. Przywołam dwa najważniejsze:
Biblię mogą zrozumieć jedynie osoby pokorne i chętne do nauki.
Jezus powiedział do swojego Ojca: „Publicznie wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, bo starannie ukryłeś te rzeczy przed mędrcami i intelektualistami, a wyjawiłeś je małym dzieciom [„tym, którzy są jak małe dzieci”, Edycja Świętego Pawła]” (Łukasza 10:21). A zatem Biblia jest napisana w taki sposób, że jej orędzie mogą zrozumieć jedynie osoby o właściwym nastawieniu. Ludzie odznaczający się pychą — cechą często spotykaną wśród „mędrców i intelektualistów” — mają skłonność do opacznego interpretowania tej Księgi. Tymczasem ludziom, którzy przypominają „małe dzieci” — są pokorni i chętni do nauki — łatwiej jest zrozumieć orędzie od Boga. Sposób, w jaki została napisana Biblia, dowodzi Jego wielkiej mądrości!
Biblia jest skierowana do tych, którzy szczerze proszą Boga o pomoc w jej zrozumieniu.
Jezus wskazał, że ludzie będą potrzebować pomocy, by w pełni zrozumieć jego nauki. Jak mieli ją otrzymać? Wyjaśnił on: „Wspomożyciel — duch święty, którego Ojciec ześle wam w moje imię — nauczy was wszystkiego” (Jana 14:26). A więc osobom, które pragną zrozumieć Biblię, Bóg udziela ducha świętego, czyli swojej potężnej czynnej siły. Natomiast ci, którzy nie szukają Jego wsparcia, nie otrzymują tego daru, dlatego Biblia często wydaje się im niezrozumiała.
W historiografii polskiej bodajże pierwszą publikacją o wczesnym monoteizmie i jego egipskich korzeniach było o tłumaczenie książki amerykańskiego archeologa i filologa języków orientalnych Williama Foxwella Albrighta „From the Stone Age to Christianity: Monotheism and the Historical Process”, która ukazała się w USA po drugiej wojnie światowej. Polskie tłumaczenie wydał Instytut Wydawniczy PAX w końcu lat 60. pod tytułem „Od epoki kamiennej do chrześcijaństwa”. Tłumaczył Edward Zwolski, profesor katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, specjalista od kultury i religii greckiego antyku.
Polecm autorowi.
@M Nowak – a nie mówiłam?
Religiancki bełkot, nic poza tym.
dezerter83
9 STYCZNIA 2022
22:36
„A więc osobom, które pragną zrozumieć Biblię, Bóg udziela ducha świętego, czyli swojej potężnej czynnej siły. Natomiast ci, którzy nie szukają Jego wsparcia, nie otrzymują tego daru”.
Żeby szukać wsparcia Boga dla zrozumienia jedynego źródła wiedzy o nim, trzeba wierzyć w jego istnienie. Jak uwierzyć w istnienie nieznanego przed poznaniem jedynego źródła wiedzy o nim – z plot?
na marginesie,
no bo za malo czytasz i nie dosc wnikliwie.
Taki samba czyta (tytuly i blurbs) chyba po 50+
na tydzien.
pzdr
@act 10 STYCZNIA 2022 0:33
Witaj! Tak jest 🙂
W dodatku „odznaczam się pychą”
i słabą tolerancją na snake oil.
Dzisiaj kazdy sie zna na Covidzie ,religi i polityce Rosji. Przynajmniej tak sie im wydaje. Ponownie zmarnowalem kilka minut. Zoroastrianizm zostal pominiety a jest to tak samo wazna religia monoteistyczna jak samochody Mazda.
PS.
Wczoraj się spieszyłem.
Jeśli ktoś szuka w Starym Testamencie świadectwa przejścia z politeizmu do monoteizmu, to może zamiast Pięcioksięgu, ostatecznie zredagowanego w czasach perskich, więc już w wykształconym monoteizmie, lepszy byłby Psalm 82? Często podkreśla się, że Bóg, który odbywa sąd nad zgromadzeniem bogów odnosi się do ludzkich sędziów, uzurpujących sobie boską pozycję. Ale często nie znaczy zawsze — interpetuje się go też czasem jako zapis mitu o przejściu na monoteizm.
Odwoływałem się do Sommera — on pisząc o praktyce monoteizmu dzisiaj zwraca uwagę, że wszystkie religie monoteistyczne dopuściły u siebie dodatkowe formy kultu/uznania istot boskich — czy to świętych w chrześcijaństwie, kult wielkich rabinów w judaizmie, czy też odpowiedniki w islamie (głównie szyizm).
Wydaje się, że ogólna zasada jest prawdziwa — monoteizm to piękna, ale trudna idea. Cesarz-filozof może jej dosięgnąć, dla zwykłego człowieka tworzy jednak obraz Boga zbyt odległy. Dawni Izraelici mieli się ratować „twarzą Boga”, jaką była Aszera, która, jak matka, wysłucha. Gdy czytam takie opisy, przypominam sobie swojski kult Maryjny — Bóg, odległy, sprawiedliwy (por. też opis śmierci Boga u Nietzschego, który to Bóg stał się właśnie zbyt odległy i już nie inspiruje); gdy Maryja bliższa i miłosierna. Zbudowanie tego dystansu można znaleźć w opisie biblijnym — w Edenie Bóg przechadza się blisko ludzi, jest z nimi w kontakcie. Po wygnaniu dystans się zwiększa.
@wd-59:
W swoich doczytaniach i dosłuchaniach załapałem się na wykłady z Yale Online Bible Study. I oni zaczynają od pytania:
— Czy ktoś z was czytał Biblię? Założę się, że nie, chyba że są tu ortodoksyjni Żydzi. Czytaliście TŁUMACZENIE.
Stąd i we mnie coś zgrzyta gdy widzę tekst, który za całą bibliografię ma jedną książkę popularną i Biblię Tysiąclecia (raczej dostosowaną do potrzeb liturgii, niż wierną w przekładzie).
Generalnie: najstarsze teksty Biblii mogły być tworzone już 3 tys. lat temu. To nie jest nasz świat, ale świat zupełnie obcy. Świat wyrażony w obcym języku, czasem niezrozumiałym nawet dla ortodoksyjnych Żydów, który my poznajemy dzięki tłumaczeniom, które już zawierają pewną interpretację. Z innymi wyobrażeniami, innymi realiami, inną hierarchią wartości. Dzisiaj… cóż, wierzący może uznać, że w tym był palec Ducha Świętego i wciąż znajdować tam inspirację dla siebie, mimo różnicy kulturowej. Dla reszty to kapitalny zabytek, pozwalający zgłębiać tradycje, które dziedziczymy po starożytnym Bliskim Wschodzie. Że sam siedzę nad Biblią (od grudnia próbuję przeczytać, OK, przekłady bo hebrajskiego nie znam, ani greki; raz jeszcze, tym razem z gruntownymi komentarzami), to uważam, że warto; że to wielka skarbnica.
@dezerter83
> Za chwilę dowiemy się z kręgów zbliżonych do Watykanu, że historyczności Jezusa nie traktuje się poważnie.
Katolicyzm jest konserwatywny. Dlatego przytaczam, że i jego badacze dali się przekonać do tego, co od ok. 40 lat jest pewnym konsensusem wśród historyków.
Z Mojżeszem jest taka sytuacja, że nie mamy żadnego świadectwa z plus minus epoki — najstarsze partie Biblii są kilkaset lat młodsze; nie ma źródeł zewnętrznych. (Patrz: Piast z polskiej historii. Mamy świadectwo Galla Anonima, piszącego ze 200-250 lat później. I nie mamy świadectw zewnętrznych. Piast jest więc postacią legendarną. Nie znaczy to, że wiemy, że nie istniał. Znaczy to, że nie możemy tego określić na gruncie historii. Możesz przeczytać taki komentarz o Mojżeszu w Catholic Bible Study (o historykach nie wspomniawszy) i wierzyć w istnienie Mojżesza — nauka nie przeczy, że ktoś taki był. Nauka, nie mając innych źródeł, nie może tego istnienia potwierdzić. I znowu, patrz polska historia — z Mieszkiem jest inaczej — pisze o nim Gall, ale piszą też (i to na raz kilka) źródła z jego epoki. Dlatego jest pierwszym historycznym władcą.)
Z Jezusem jest jak z Mieszkiem, plus minus. Mamy źródła spisane kilkadziesiąt lat później, wyraźnie odwołujące się do różnych tradycji. Spór jest więc, kim był Jezus; albo np. historycy mogą powiedzieć, że zmartwychwstanie Jezusa nie jest faktem historycznym. Ale też powiedzą, że wiara uczniów w zmartwychwstanie jest historyczna.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem?
Prywatnie podoba mi się teza Richarda Elliota Friedmana, że Mojżesz istniał i wyszedł z Lewitami z Egiptu (w dosłownym rozumieniu wyjścia „zgrzyta” liczba wychodzących — 600 tys. mężczyzn daje koło 2 milionów ludzi po doliczeniu kobiet i dzieci; a ziemia Kanaan żywiła wkrótce po wyjściu kilkadziesiąt tysięcy ludzi — to za gruba różnica na błąd metod stosowanych przez archeologów), tworząc elitę kapłańską wśród Izraelitów. Mojżesz to, wbrew Biblii 😉 imię egipskie, oznaczające „syna[boga]”, ale w przeciwieństwie do typowych zastosowań, jak Ramses (syn boga Ra), tu Bóg jest bezimienny, co wydaje się znaczące. Badacze zwracają uwagę, że skoro autor biblijny spisujący historię nie wiedział, że imię Mojżesz łączy się z Egiptem, to świadczy to na korzyść jego historyczności. Ale to nie dowód, a tylko przesłanka.
> A zatem albo Jezus, jako posłany przez Boga mówił prawdę, albo był wyrafinowanym oszustem. Nie ma trzeciej opcji.
Albo się odwoływał do popularnych przekonań epoki. Mógł w nie wierzyć, albo nie — tu już dyskutujemy o sposobie pojmowania boskości Jezusa i podziału na Jego część ludzką i boską. Dzisiaj też mogę powiedzieć, że „Afrodyta narodziła się z morskiej piany”, co wcale nie znaczy, że wierzę w istnienie takiej bogini. Albo mogę z przekonaniem recytować Rotę, nie wierząc w istnienie Piasta.
Francuski filozof, czyli pochodzenie i profesja jak najbardziej bez zarzutu, napisał, a jak napisał – bo gdyby pomyślał, to już inna para skarpetek – to znaczy, że przemyślał to, co pisze, coś takiego:
„Dla mnie głównym dowodem istnienia Boga jest radość, jaką czuję, kiedy pomyślę, że Bóg jest.”
Ów Filozof – który tak naprawdę wyjął mi to z ust – to Rene’ Le Senne.
Oczywiście Marsylianki w tym momencie uroczyście nie będę śpiewał, ale w finale Mistrzostw Świata będę kibicował Francuzom. Nawet gdyby naprzeciwko siebie mieli naszych futbolistów.
Ale Polaków też lubię. Szczególnie kiedy się stawiają.
@dezerter
Z tezą, że do sensownego odczytania Biblii niezbędna jest co najmniej dobra wola, no i odpowiednie podejście, zgadzam się bez dwu zdań.
A czy jest ona efektem działania Ducha Św. czy innych przyczyn ( inteligencja, ciekawość poznawcza, czy po prostu ludzka wrażliwość) to już temat na oddzielną dyskusję.
W moim przypadku była to chyba lektura Miłosza, ale niebagatelną rolę – tak sobie to dzisiaj tłumaczę – odegrała lektura książek trzech nowych ateistów Hitchensa i spółki, poza tym jakiegoś Boyera, no i Dawkinsa.
Po lekturze ich książek rozbolały mnie zęby.
Wiedziałem, że ateiści nie są zanadto liryczni, ale widząc z czym się ich je, podziękowałem od razu.
Przecież gdyby na przykład Bohatyrowiczowa, zobaczyła moją minę po lekturze Onfraya to sukces który wydaje się na wyciągnięcie ręki, zamieniłby się w lata świetlne.
Tego antywrażenia nie da się po prostu opisać. Było to takie toporne, takie kanciaste, takie szorstkie, że strach do czegoś takiego się dotknąć.
A Ewangelie, Psalmy, czy oczywiście Pieśń nad Pieśniami ( ta ostatnia w tłumaczeniu Miłosza) to zupełnie inny świat.
To inna droga do gwiazd.
PAK4
10 stycznia 2022
7:57
Bogowie i demony, są wyznacznikiem pewnej epoki w rozwoju cywilizacji.
Zapotrzebowanie na nich/ nie, maleje wraz ze zmianami cywilizacyjnymi.
Nikt na poważnie nie bawi się na liczenie diabłów na końcu szpilki, ilosci wilkołaków w lasach, dżinów na pustyni.
Ot, folklor lokalny.
Dokładnie to samo jest z bogami różnych ludów, będących też wytworami jakiejś kultury o ograniczonym zasięgu terytorialnym.
Stwierdzenie Napoleona, że bóg stoi po stronie silniejszych batalionów , jest bardzo przenikliwe.
Rzymianie i Europejczycy mieli najsilniejsze- przez pewien czas.
Kto wie, jakie będą najsilniejsze za kilka pokoleń?
Bo pewnym jest, że za siłą umownych bagnetów przyjdzie religia przez nie wyznawana.
Mozna czytać stare teksty sumeryjskie, hinduskie, zydowskie, jako swiadectwo epoki, wiedzy o swiecie praprzodków.
Niestety, Słowianie takiego przekazu nie mają.
A przecież nasi bogowie nie byli gorsi….
Gdyby ktoś chciał miał ochotę zapoznać się z głębią moich przemyśleń na temat świata religii (szczególnie oczywiście chrześcijańskiej) to zachęcam.
Nie wiem, czy to Święta Bożego Narodzenia, czy też może Nowy – pisało się jednak znakomicie.
https://naukowy.blog.polityka.pl/2021/12/25/niezbyt-swiateczny-wpis/
Spragnieni grafomańskich zachwytów nad własnymi przemyśleniami kabotyna o nadzwyczaj wąskich horyzontach czytajcie produkcje kukuły 😎
Dużo ciekawsza jest realna głębia „bramy do piekieł” na pustyni Karakum.
Biblię mogą zrozumieć jedynie osoby pokorne i chętne do nauki.
Mądrość ludowa powiada, że pokora najlepiej służy cielętom.
PAK4
„Mojżesz to, wbrew Biblii imię egipskie, oznaczające „syna[boga]””.
„Kiedy chłopiec podrósł, przyprowadziła go do córki faraona, a ona uznała go za swojego syna. Dała mu na imię Mojżesz, bo powiedziała: „Wyciągnęłam go z wody” (Wyjścia 2:10)
W kręgach naukowych etymologia tego imienia jest przedmiotem dyskusji. Po hebrajsku Mojżesz znaczy „wyciągnięty; wyratowany z wody”. Historyk Józef Flawiusz sądził, że imię to powstało z połączenia dwóch egipskich odpowiedników słów „woda” i „wyratowany”. Część współczesnych uczonych zgadza się z twierdzeniem, iż ma ono egipskie pochodzenie, ale ich zdaniem oznacza raczej „syna”. Swoją argumentację opierają na podobieństwie brzmienia imienia „Mojżesz” do niektórych egipskich imion. Ponieważ nikt dziś tak naprawdę nie zna wymowy języka starohebrajskiego ani staroegipskiego, rzeczywiste znaczenie pozostaje w sferze domysłów.
„Mamy źródła spisane kilkadziesiąt lat później, wyraźnie odwołujące się do różnych tradycji”.
Jak podają niektóre źródła, Ewangelia według Mateusza powstała zaledwie osiem lat po śmierci Jezusa, czyli około 41 roku n.e. Zdaniem wielu uczonych mogło to być nieco później, ale powszechnie przyjmuje się, że wszystkie księgi NT skompletowano w I wieku. Żyli wtedy jeszcze naoczni świadkowie działalności, śmierci oraz zmartwychwstania Jezusa, którzy mogli potwierdzić prawdziwość relacji ewangelicznych.
„Albo się odwoływał [Jezus] do popularnych przekonań epoki”.
Sam Jezus nauczał, że jest szczególnym Synem Bożym, zapowiedzianym Mesjaszem, że żył w niebie, zanim stał się człowiekiem, że zostanie zabity, a na trzeci dzień wskrzeszony z martwych, po czym powróci do nieba. Czy te twierdzenia okazały się prawdziwe?
Miało się to uwidocznić na trzeci dzień po jego śmierci. Czy Bóg wskrzesił go z martwych, potwierdzając w ten sposób, że Jezus zawsze mówił prawdę i że faktycznie jest wyjątkowym Synem Bożym?. Ponad 500 świadków widziało Jezusa żywego po jego zmartwychwstaniu.
Mimo groźby aresztowania i śmierci uczniowie odważnie głosili o jego zmartwychwstaniu — i to nawet tym, którzy doprowadzili do jego egzekucji. Czy ci wszyscy uczniowie zdobyliby się na taką odwagę, gdyby nie byli całkowicie pewni, że Jezus naprawdę zmartwychwstał?
Apostoł Paweł zachęcał swojego przyjaciela Tymoteusza: „Trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś”.
W gruncie rzeczy to właśnie niezachwiane przekonanie o realności zmartwychwstania Jezusa, oraz o tym, że została im objawiona prawda religijna spowodowało, że pierwsi chrześcijanie przetrwali okrutne prześladowania i rozgłosili dobrą nowinę „na całym świecie”.
Ponad 500 świadków widziało Jezusa żywego po jego zmartwychwstaniu.
Dlaczego tak mało? I wszyscy niepiśmienni 🙁
Świadkowie Jehowy wierzą w zmartwychwstanie, ale tylko tej jednej osoby.
Dla reszty jest śmierć na zawsze. Chyba że dożyją końca świata i raju na Ziemi. Jest ich już jednak zbyt wielu jak na owe 144 tysiące, które się miały uratować.
Kto wie jednak, czy i tylu bezgrzesznych ŚJ się uzbiera, bo i oni grzeszą, a karą za grzechy jest ŚMIERĆ 😎
Dezerter popełnia notorycznie grzechy pychy i kłamstwa, więc jego perspektywy nie są zbyt różowe 🙁
markot
„Świadkowie Jehowy wierzą…”.
Cały Twój komentarz ma tyle wspólnego z prawdą, co węgiel kamienny z kamieniem węgielnym. Skoro nie chcesz czerpać wiedzy ze źródła, to już lepiej skorzystaj z pomocy Twojego głównego autorytetu, czyli z Wikipedii.
@dezerter83:
> Swoją argumentację opierają na podobieństwie brzmienia imienia „Mojżesz” do niektórych egipskich imion. Ponieważ nikt dziś tak naprawdę nie zna wymowy języka starohebrajskiego ani staroegipskiego, rzeczywiste znaczenie pozostaje w sferze domysłów.
Nie tylko istnieją imiona jak Ramses, czy Tutmosis, ale i imię Mss miało istnieć samo w sobie, tylko w wersji bez imienia boga/Boga być mało popularne.
Friedman wskazuje, że także inne imiona wychodzących Lewitów są egipskie. I że dotyczy to tylko Lewitów.
Zauważ proszę, że dyskutujesz z argumentem za autentycznością Mojżesza 😉 — jeśli skryba zanotował coś, czego nie rozumie, a co dla nas, dzisiaj, jest znakiem, czyż to nie lepszy dowód prawdziwości, niż upieranie się przy elementach, które notował świadomie, które więc mogły być elementem stylizacji, czy oszustwa?
> Żyli wtedy jeszcze naoczni świadkowie działalności, śmierci oraz zmartwychwstania Jezusa, którzy mogli potwierdzić prawdziwość relacji ewangelicznych.
Z krótkim czasem spisania po wydarzeniach… hm… przesadzasz. Ale w ogólnym zarysie się nie sprzeczam — to jest dość blisko by nie odrzucano pewnej historyczności postaci, więc czy z pierwszej, czy z drugiej ręki były to relacje, nie ma większego znaczenia.
Natomiast „prawdziwość relacji”… Historycy mają coś takiego, jak „krytykę źródeł”. Jeśli X pisze, że było Y, to nie znaczy, że było Y, tylko że X tak twierdzi. Jeśli mamy więcej źródeł, wskazujących niezależnie na ten sam fakt, to możemy uznać (upraszczam), że fakt miał miejsce. Tu mamy źródła zależne, więc możemy tylko stwierdzić, że źródła twierdzą.
> Miało się to uwidocznić na trzeci dzień po jego śmierci.
Już w I wieku n.e. mieliśmy wysoką i niską chrystologię — na razie nie przedstawiasz argumentów za jedną przeciwko drugiej.
Samo męczeństwo nie stanowi dowodu prawdziwości przekonań — znamy wiele przypadków, gdy ludzie umierali za twierdzenia fałszywe, walcząc za Fuhrera, czy popełniając samobójstwo by się połączyć z bytami, które przybyły razem ze zbliżającą się kometą. Możemy więc tylko stwierdzić, że jest to mocne przekonanie (i tu zgoda), a nie wyprowadzać stąd twierdzenia, że jest ono prawdziwe.
Wiesz, ja bym bardziej zwrócił uwagę na te błogosławieństwa z Księgi Rodzaju — błogosławieństwo dla Abrahama mówi o tym, że przez jego potomków będą błogosławione wszystkie narody ziemi. Czyż to się nie sprawdziło? A przecież spisujący to Żydzi nie mogli przewidywać ani Jezusa, ani znaczenia żydowskiej diaspory dla kultury i gospodarki świata… Co Ty na to? 🙂
@sambo
„Przecież gdyby na przykład Bohatyrowiczowa, zobaczyła moją minę po lekturze Onfraya to sukces który wydaje się na wyciągnięcie ręki, zamieniłby się w lata świetlne.”
Jaki sukces, uchylisz rąbka tajemnicy?
A tak poza tym, co to za lokowanie w treści mojego nicku?
Albo chciałbyś żebym zaczęła sie bać wychodzić z domu,
na sama myśl że miałby mnie Ktoś na chodniku, z samochodu
zawołać z nicku, mdli mnie!
Mój nick to też nie, nie trafiona próbka jakiegoś produktu,
np. edycja limitowana marki „durex”…ta nie pęka,
ale też nigdzie nie jest dostępna!
W moich stronach mówi się tak:” Nie bierzesz, pozwól odejść!”
Nie noszę szelek byś mi strzelał w plecy zawsze wtedy kiedy,
mądrzeję, i czuję ze żałoba będzie taka jak trzeba, ani przydługa,
ani za krótka!!!
@wd-59:
Gdy istnieje wolność, ogromna rzesza ludzi staje się obojętna religijnie. Czy istnienie tych, którzy nie stają się obojętni, przyjmując świadomie postawę religijną (jako wierzący, czy ateiści) jest świadectwem tego, że ta wolność religijna jest zbyt krótka, czy jednak świadczy o potrzebie poszukiwań religijnych tkwiących w ludziach? — cóż, podejrzewam, że to drugie, ale podejrzewam, a nie wiem.
Co do bogów słowiańskich, to zwrócę uwagę, że oprócz szkoły chociażby Gieysztora, która widziała słowiański panteon na kształt panteonu greckiego, czy rzymskiego; jest też szkoła minimalistyczna, która mówi, że Słowianie znali zapewne tylko jednego boga — Peruna i nigdy nie wykształcili rozbudowanej mitologii.
PAK4
10 STYCZNIA 2022
7:57
we mnie coś zgrzyta gdy widzę tekst, który za całą bibliografię ma jedną książkę popularną i Biblię Tysiąclecia (raczej dostosowaną do potrzeb liturgii, niż wierną w przekładzie).
„Teksty” są różne i różne są też wymogi formalne z nimi związane.
„Tekst” felietonu blogowego nie jest mongrafią ani nawet referatem naukowym „na temat”. I nie musi mieć rozbudowanej bibliografii. Bo i po co?
Czy po to, żeby autor mógł rozpostrzeć pawi ogon własnej erudycji,oczytania?
„To przeczytałem, to doczytuję, to mam zamiar przeczytać”.
Liczy się teza, sposób jej przedstawienia i inspiracja do przymyśleń, dyskusji.
Felieton p. M. Nowaka jest interesujący i inspirujący.
Teza, którą odczytuję na płaszczyźnie: zdolność do myślenia abstrakcyjnego vs konkretno – obrazowego i jej konsekwencje dla myślenia religijnego.
Warte przemyślenia w naszych realiach społeczno – politycznych.
Skoro nie chcesz czerpać wiedzy ze źródła, to już lepiej skorzystaj z pomocy Twojego głównego autorytetu, czyli z Wikipedii.
Ależ drogi dezerterze, gdzieżbym tam sięgał do Wiki, skoro mamy wspaniale pulsujące źródło czyli misjonarza ŚJ obficie szerzącego WIEDZĘ na różnych blogach „Polityki”. Ja tylko pilnie śledzę i korzystam (cytuję).
Nie sądzisz, że już się wiele nauczyłem?
Serdeczności 😀
PS
Jak to w końcu było z tą arką? Były na niej misie koala i kangury?
Bo że dinozaury, to już od ciebie wiem.
I że wspaniale pomyślany świat nie byłby perfekcyjny bez bakterii, wirusów, pasożytów, trzęsienia ziemi, wybuchów wulkanów, powodzi, suszy i szarańczy 😎
Ukłony
PAK4
10 stycznia 2022
11:16
Brak źródeł pisanych, nie przesądza o niczym.
Tak samo jak niewielka ilość budowli kamiennych na terenie Słowiańszczyzny.
Kontaktując się z Celtami, Germanami, Bizancjum, Rzymem, zapewne mielismy własny panteon bogów, podobnych do sąsiadów.
Niestety, we wzmiankach zachowanych w starych tekstach niewiele jest tych odnoszących się do religii Prasłowian.
Umarła wraz z wyznawcami przymuszonymi do wyznawania innych wiar.
Fenomen jednej z sekt Judaizmu jest interesujący.
Ale powtórzę, oparty na militarnej przewadze wyznawców, nie jakiejś wyjątkowej PRAWDZIWOŚCI akurat tego wątku.
To samo z ekspansją Islamu, bez miecza i charyzmatycznego przywodcy, byłoby to dość ograniczone w zasięgu jedno z wierzeń ludów pustyni.
Nic boskiego, wiele ludzkiego.
Wiara jest wspaniałym narzędziem konsolidacji w trakcie podboju i rozszerzania się granic państwa.
Moim zdaniem, niczym więcej.
Tę samą funkcję mogą pełnić ideologie.
@wd-59:
Zastrzeżenia minimalistów nie dotyczą tylko źródeł pisanych — w ich rozważaniach dużo uwag dotyczy języka. Otóż kultury o rozbudowanej religii posiadały słowa na opisanie kwestii religijnych. Tymczasem „słownik religijny” w językach słowiańskich jest przeważnie importowany, co oznacza, że nie było jak przekładać pojęć religijnych na miejscową tradycję.
Na to nakładają się ograniczenia znalezisk archeologicznych. A dokładniej: ich brak z wyjątkiem miejsc i czasów z oddziaływania już chrześcijaństwa.
Kontaktując się z Celtami, Germanami, Bizancjum, Rzymem
Szacuje się, że możliwe były kontakty z ludnością celtycką jedynie na terenach dzisiejszej południowej Polski, gdzie Celtowie przebywali od IV w. p.n.e. do okresu przed narodzeniem Chrystusa (Dolny i Górny Śląsk, okolice Krakowa, od III w. p.n.e. górny San, od połowy II w. p.n.e. Kotlina Sądecka i Kotlina Żywiecka). Po tym okresie ludność celtycka została wyparta lub wchłonięta przez ludy germańskie.
Widać to przede wszystkim po bardzo nikłych wzajemnych pożyczkach językowych słowiańsko-celtyckich. Za jedyną pewną pożyczkę uchodzi vałb czyli „wał” (szaniec), a w celtyckich cymr. talch ‘zboże tłuczone’ i stirl. taid ‘złodziej’. Hmmm…
Polanie żyjący w gęstych lasach byli raczej jak Indianie czy inne ludy pierwotne, biernie odkrywane przez śmiałków z innych stron świata.
Między Bałtami i Słowianami zaś istniał szeroki pas ziemi niczyjej, potwierdzający tezę rozejścia się zwaśnionych plemion po jakimś sporze.
zbieżności słowiańsko-irańskie w zakresie terminologii religijnej, częściowo też wojskowo-dworskiej, są wyraźnymi pożyczkami, nieznanymi w językach bałtyckich
Dla wielu, znakiem firmowym Biblii (szczególnie ksiąg Nowego Testamentu) są cuda. Oczywiście osobom wybitnie laboratoryjnie sprofilowanym taka narracja trudna jest do zaakceptowania. Cudów nie ma, a te historie to brednie – tako rzeczą organoleptyczni.
I ja się specjalnie nie dziwię. Po prostu oni tak mają. Ich świat jest inny od świata osób mających zaufanie do świętych ksiąg. Szczęść Boże.
Ale zdaniem wielu, cuda nie są tylko domeną Pisma Świętego, bo cuda…
… i o tych innych cudach jest właśnie ten wiersz.
Czy mógłbym ten wiersz komuś zadedykować? Oczywiście! Ale uczynię to przy innej okazji.
Autor to Walt Whitman. Wiersz w tłumaczeniu Ludmiły Marjańskiej. Jest także w tłumaczeniu Miłosza ( i mi bardziej Jego wersja podchodzi), ale jest ono tylko dostępne w wersji papierowej.W tym tłumaczeniu wiersz nosi tytuł „Cuda”, u Miłosz są to „Cudy”. Czyli:
Cuda
Cóż to, czy kto sobie coś robi z cudów?
Co do mnie, nie wiem o niczym innym, jak tylko o cudach,
Czy spaceruję ulicami Manhattanu,
Czy rzucam spojrzenie ponad dachy domów, na niebo,
Czy brodzę nagą stopą wdłuż plaży, tuż na krawędzi wody,
Czy stoję pod drzewami w lesie,
Czy rozmawiam za dnia z kimś, kogo kocham, czy też śpię
nocą w łóżku z kimś, kogo kocham,
Czy siedzę przy stole przy obiedzie z innymi,
Czy patrzę na nieznajomych naprzeciw mnie jadących
w wagonie,
Czy obserwuję pszczoły krzątające się wokół ula w letnie
przedpołudnie,
Czy zwierzęta pasące się na polu,
Czy ptaki, czy cudowność owadów w powietrzu,
Czy cudowność zachodu słońca lub gwiazd świecących
tak jasno i spokojnie
Czy niezwykle delikatną, cienką krzywiznę nowiu na wiosnę,
To i wszystko inne, wszystko razem i każde z osobna,
to są dla mnie cuda,
Całość związana ze sobą, a przecież każda część wyraźna i na swoim miejscu.
*
Dla mnie każda godzina światła i cienia jest cudem,
Każdy kubiczny cal przestrzeni jest cudem,
Każdy kwadratowy jard powierzchni ziemi jest nimi usiany,
Każda stopa jej wnętrza roi się od nich.
*
Dla mnie morze jest ciągłym cudem,
Ryby, które pływają – skały – ruch fal – statki i ludzie
na nich,
Jakie cuda dziwniejsze istnieją?
–
Ciekawe, czy @markot ma usposobienie liryczne?
Pytanie z pozoru nie jest wcale takie błahe.
Okres ostatnich 200 lat, to fenomenalna ilość mitów, postaci baśniowych, multiwersów, wykreowanych przez pisarzy.
Magia, czary, zjawiska nadprzyrodzone, tajemne moce, opanowały swiat literatury.
Dlaczego?
Widocznie ludzkosci zaludniającej kraje rozwinięte, racjonalne, brakuje pierwiastka NIEZNANEGO.
Fanów fantazy można liczzyć w setkach milionów.
Czy to nowa religia?
Czym rózni się świat elfów, trolli, wilkołaków, strzyg, od tego racjonalnego, stechnicyzowanego, że tak wciąga?
Może jest taki swiat potrzebny wielu, dla zdrowia psychicznego?
Komentarz wybitnie kierowany w strone w-d59. W dwóch odsłonach, bo jedna może być nurząca.
Odsłona pierwsza:
Początek komentarza pochodzi z dyskusji pod świątecznym wstępniakiem
„Osobowości wyposażone w charakter merkantylny nawet nie posiadają JA, na którym mogłyby się wesprzeć, które należałoby do nich, i nie uległoby zmianie. Dzieje się tak dlatego, że wciąż zmniejszają swoje JA zgodnie z zasadą:
„Jestem tak, jakim mnie potrzebujesz”…mój ty rynku zasobów ludzkich.
A dlaczego kapitalizm nie lubi religii, bo religia i religijność to jakiś jednak kręgosłup, a tego przodujący ustrój znieść nie może. A jak nie może to go tępi. Bo religia to rodzina, jakieś święta, jakieś zasady, jakaś więż, a człowiek- towar musi być na wyciągnięcie ręki. Już, teraz!
„Ludzi epoki merkantylnej (kapitalizmu) „nie interesują ich zbytnio filozoficzne lub religijne pytania w rodzaju – dlaczego, żyjemy, dlaczego podążamy przez życie w takim, a nie innym kierunku. Obdarzeni są wielkimi , wciąż zmieniającymi się JA, lecz żaden nie posiada jaźni, rdzenia, poczucia tożsamości. (…)Charakter merkantylny ani nie kocha, ani nie nienawidzi(..) funkcjonuje na poziomie korowym i unik uczuć, niezależnie – dobrych lub złych.(…)Ponieważ charaktery merkantylne nie nawiązują żadnych głębszych więzi ani z samym sobą, ani z innymi, przeto nikogo nie otaczają troską, gdyż ich relacje do innych oraz do siebie są tak słabe.”
Tyle Fromm na temat człowieku-towarze epoki kapitalizmu.
Ten fragment z ciekawej książki o której już wspominałem.(„Polski Dziki Zachód”
„W roku 1945 polski Kościół rzymskokatolicki zajmował w społeczeństwie ważną pozycję, której korzenie sięgają do początków państwa polskiego. Ta szczególna rola zarysowała się jeszcze wyraźniej w czasach rozbiorów, kiedy to kościół jako jedyny zachował polski charakter, stając się przez to symbolem niezniszczalności ducha narodu oraz jedności polskich ziem. Podobną funkcję pełnił kościół podczas drugiej wojny światowej. Nieugięta postawa kleru i poniesione przez niego straty sprawiły, że w polskim społeczeństwie wzrósł poziom identyfikacji z \Kościołem, który zyskał sobie dodatkowy autorytet”
Tyle fragmentu z „Polens Wilder Western”.
Odsłona druga:
W czasach PRL też Kościół na psy raczej nie zszedł. Przypomnijmy czasy stanu wojennego.
I na ten wątek przy okazji polemik z religią w katolickim wydaniu chyb również warto zwrócić uwagę.
Fromm twierdzi,że człowiek z religijnym kręgosłupem powoduje nerwowe usposobienie kapitalistycznych altruistów i dobrodziejów. Myślę, że Fromm raczej wie co mówi.
Czy kraje, organizacje, pakty, które Polska wk… mogą obojętnie przejść obok instytucji która tę polskość jakoś umacnia, cementuje, a przynajmniej. nadaje jej pewną specyfikę.
A czy duża część mediów, która pochodzi z terenów, gdzie owe kraje, organizacje, pakty myślą jak zbawić świat, tylko jakaś rozkatoliczona Polska, czy w mniejszym stopniu Węgry nie chcą pokornie ssać wymion napakowanych świeżym kulturowo-postępowym mleczkiem b
będzie pisała na temat religii katolickiej przynajmniej obiektywnie, bo nie piszę z zachwytem.
Kościół katolicki był od czasów Reformacji kościołem – w świecie zachodnim – raczej kościołem drugiej kategorii.
W Stanach ich status był niewiele wyższy od czarnoskórej części społeczeństwa. Ku Klux Klan za cle sowich działań obrał nie tylko czarnych mieszkańców Południa, podobnie traktował katolickich Włochów, Irlandczyków, Polaków.
A jeżeli inwestor, który strasznie chce kupić, nabyć jakąś państwową fabrykę wykałaczek, albo jakiś inny państwowy folwark i widzi, że Polska i Polacy cenią sobie to coś, bo to jest nasze, polskie, to kogo będzie obwiniał za tę pierd… polskość? No kogo?No, Kościół katolicki.
A co zrobić, że by polscy byli bardziej globalnie usposobioną masą. No trzeba walić w Kościół, to wtedy Polakom odechce się polskości.
I tym tropem proponuję, niektórym również podążyć, kiedy tak ochoczo walą w religię i katolicki kościół
Tak na marginesie, to jedyny – artykuł w Polityce, a który ja kojarzę – ukazujący świat religii w pozytywnym świetle to był tekst Jana Hartmana na temat ŚJ i ich posługi w miejscowości Wola Uhruska, czyli o rzut beretem od Chełma, z którym…
Niestety, może i mają zasługi przedstawiciele SJ, ale dla mnie kojarzą się z przedstawicielami handlowymi, którzy odgalantowani, wypachenieni z teczuszką idą do ludu ze swoim towarem, który chcą sprzedać, czyli swoją wizję chrześcijaństwa.
Oczywiście przesłanie tego tekstu nie dotyczy Gospodarzy tego blogu.
Są w porządku.
@M Nowak – widzę, że niezawodny Maupo Cosi („uuuuwierz miiii!”) też tu przydreptał – i zalecił Panu lekturę… katolickiego opracowania z lat 60-tych.
Ja zgłoszę tutaj dwa zastrzeżenia: po pierwsze, w badaniach biblijnych lata 60-te ubiegłego wieku to prehistoria. Od tamtej pory biblistyka poczyniła ogromne postępy. I nie chodzi tylko o rozwój nauk pomocniczych (analiza tekstu, historia, archeologia itp.) ale o epokowe odkrycia, takie jak opracowanie tekstów znalezionych w Nag Hammadi.
Po drugie, w biblistyce i nie tylko, etykietka „katolicki” z góry dyskredytuje opracowanie. Katolicki „badacz” ma związane ręce, bo musi liczyć się z doktryną, a zatem każde odkrycie, które ową doktrynę podważa, zostaje nabożnie zamiecione pod dywan – inaczej „badacz” nie otrzyma imprimatur. I nie zostanie Panu sprzedany przez różnych maupich blogowych recenzentów.
Nadal polecam Barta Ehrmana – jest profesorem, jest ateistą, pisze bestsellery „dla ludzi” – i kpi sobie z religianckich naukAwców. Katolickie „nauki” są przewidywalnie skrzywione – tak jak katolicka biologia przepojona bajaniem o „bruzdach dotykowych”, katolicka napru-tologia i inne takie.
Albo ta paniusia – też naukowa że aż hej!
Spec od PRAWDY 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=odRS1I-kXNM
„mnie kojarzą się z przedstawicielami handlowymi, którzy odgalantowani, wypachenieni z teczuszką idą do ludu ze swoim towarem”
Dobry dowcip, @sambakuku! Spojrzyj w lustro.
@markot – tak myślałam, że rozpoznałam.
Nie zawiodłeś 😀
Ja do ludu idę w tunice.
Ciekawa dyskusja na temat religii.
Jednakże mimo mnogości spojrzeń na chrześcijaństwo i jego korzenie, wyraźnie brakuje mi wglądu w zawiłość problematyki z perspektywy technologii spawalniczych.
Może @markot pokusiłby się o jakąś wnikliwą analizę hermeneutyczną w tym właśnie ujęciu.
PAK4
„Zauważ proszę, że dyskutujesz z argumentem za autentycznością Mojżesza”.
Tylko uzupełniłem Twój jednostronny komentarz na temat etymologii jego imienia.
„Tu mamy źródła zależne, więc możemy tylko stwierdzić, że źródła twierdzą”.
Te źródła są „zależne” tylko dla osób, które nie zdobyły się na wysiłek, żeby przekonać się o tym, że one są natchnione przez Boga. Słowo: ‘sukces’, tylko w słowniku znajduje się przed słowem: ‘wysiłek’.
„Samo męczeństwo nie stanowi dowodu prawdziwości przekonań — znamy wiele przypadków, gdy ludzie umierali za twierdzenia fałszywe, walcząc za Fuhrera, czy popełniając samobójstwo by się połączyć z bytami…”.
W odróżnieniu od wielu innych ludzi, którzy znosili ucisk i nawet zginęli za swoje przekonania religijne czy polityczne, chrześcijanie nie odnosili ze swych cierpień najmniejszych korzyści materialnych ani politycznych. Nie zdobywali przez to władzy, bogactw czy pozycji. Przeciwnie, często wszystko to tracili. Głosili o zmartwychwstaniu Jezusa, lecz nie stosowali żadnych środków przemocy ani do szerzenia swych poglądów, ani do swojej obrony. A z ich utrwalonych wypowiedzi wynika, że byli ludźmi rozsądnymi, nie fanatykami. Powodowani miłością, chcieli pomagać bliźnim.
W przypadku hitlerowskich Niemiec, oraz samobójców ufającym nieuczciwemu człowiekowi, mnóstwo ludzi po prostu dało się zwieść prymitywnej propagandzie i poszło za swoim mistrzem, którym rządziły najgorsze pobudki.
W przypadku pierwszych chrześcijan, coś takiego nie miało miejsca.
„Błogosławieństwo dla Abrahama mówi o tym, że przez jego potomków będą błogosławione wszystkie narody ziemi. Czyż to się nie sprawdziło?”
Oczywiście, tak jak wszystkie Boże obietnice, również ta się sprawdziła. Ale inaczej niż napisałeś.
Jahwe rzekł do Abrahama: „Dzięki twojemu potomstwu wszystkie narody ziemi otrzymają błogosławieństwo”. Kim jest to „potomstwo”, które według obietnicy miało przyjść z rodu Abrahama? Biblia tak odpowiada nieco dalej na to pytanie: „Obietnice złożono Abrahamowi i jego potomstwu. Pisma nie mówią: „I twoim potomkom”, mając na myśli wielu, ale raczej: „I twojemu potomstwu”, mając na myśli jednego, którym jest Chrystus” (Galatów 3:16).
Wielce Szanowni Autorzy
Może bezpieczniej byłoby publikować coś o teorii liczb, poziomach energetycznych atomu termionolium (hi hi), pochodzeniu tektytów, rozmnażaniu ameb albo innych tematach, które będąc zajmującymi, nie przyciągną aż takiej masy nawiedzeńców?
z wyrazami elektromechanicznego szacunku
G82
samba kukuleczka
10 stycznia 2022
17:03
Dorabianie przez kościelną propagandę wielkości polskiemu katolicyzmowi, dość mocno odcisnęło się na jego odbiorze przez szerokie masy.
Co swiatlejsi przedstawiciele polskiego kleru mieli odmienne zdanie.
Patrz- biskup Krasicki, Kołłątaj.
Ale w tworzeniu mitów KK jest niezły….
Może nie tak źle było w parafiach, hierarchia kolaborowała na potęgę z każdym okupantem naszych ziem.
Te typy przywiązane do pałaców, blichtru, apanaży, tak mają.
Nawet powieszenie kilku niczego w tym nastawieniu nie zmieniło.
Książęta Koscioła maja mentalność…książąt.
Wielu zresztą książece mitry zdobyli w kołysce.
A tym dogadać się z podobnymi sobie było nietrudno.
Trójca Przenajswiętsza psychoanalizy- Freud, Fromm, Adler, miała własne kompleksy.
I w tym kierunku szły ich terapie.
Które pomogły wielu, przynosząc jednocześnie sporo wiedzy o ludzkiej psychice.
Frustrat seksualny Adler szukający poczucia mocy, trafiali swym przesłaniem do podobnych sobie.
Najważniejsza w psychoterapiach jest WIARA.
Poparta słonym rachunkiem.
Bez wiary w prowadzacego i jego kompetencje nie ma sukcesu.
Trudno powiedzieć, czy jest to efekt placebo, czy jakiś inny proces autonomiczny, usuwający skutki urazów psychicznych.
Ważne że działa.
Podobny efekt dają pielgrzymki, cudowne obrazy, relikwie, modły.
Ale, to znacznie tańsza metoda.
I zbiorowa, nie indywidualna.
Co komu pasuje….
dezerter83
10 stycznia 2022
18:33
„I twemu potomstwu” można odczytać jak zwykły rasizm i ksenofobię.
Nie bycie potomkiem skazuje od urodzenia na bycie człowiekiem gorszej kategorii.
Dzieckiem gorszego boga?
Mamy się bać?
Nawiasem mówiąc, cóż za pycha tych plemiennych pasterzy, rojących sobie że zawładną światem z jego mnogością kultur i INNYCH BOGÓW.
Mieszkańcy małego pustynnego kraju i ich bóg nie wiedzieli chyba, jak wielki jest świat, jak liczne są inne ludy Ziemi.
Spowodowane to było oczywiscie bardzo ograniczoną wiedzą proroków.
I ich boga, który ich o tym nie poinformował.
@Gammon No.82
10 stycznia 2022
18:52
Wielce Szanowni Autorzy
Może bezpieczniej byłoby publikować coś o teorii liczb, poziomach energetycznych atomu termionolium (hi hi), pochodzeniu tektytów, rozmnażaniu ameb albo innych tematach, które będąc zajmującymi, nie przyciągną aż takiej masy nawiedzeńców?
No właśnie. Podsunąłem już fenomen z Turkmenistanu, tektyty też są fascynujące. Posiadam nawet okaz mołdawitu, ale cóż…
Niech się wypowiedzą wszyscy znawcy aktualnego tematu, poczekajmy.
Może będzie nawet o arce?
W tym zalewie misjonarstwa poczułem nagle sympatię do trzeźwego Wieśkowego osądu. Kto by pomyślał?
pielgrzymki, cudowne obrazy, relikwie, modły
Ja bym jeszcze dołożył seanse bioenergoterapeutyczne.
Onego czasu, kiedy Jezus z apostołami wędrował po Galilei nauczając i dokonując cudów, wezwano go do ciężko chorego człowieka.
Pochyliwszy się nad cierpiącym i nałożywszy nań dłonie rzekł Pan:
– Zaprawdę powiadam ci, wstań i idź. Wstań i idź!
I powstał ów człowiek z posłania i zrobił kilka kroków, a potem kolejne…
Po kilku tygodniach, wracając, rabbi wyraził zainteresowanie stanem zdrowia owego pacjenta.
– Umarł, Panie. Już miesiąc temu.
– Hmm… – zasępił się Jezus – Więc jednak nowotwór 🙁
wd-59
10 STYCZNIA 2022
14:29
Magia, czary, zjawiska nadprzyrodzone, tajemne moce, opanowały swiat literatury.
Dlaczego?
…
Czy to nowa religia?
Raczej mechanizm eksterioracji, czyli odwrotność interioryzacji. Przenoszenie wewnętrzych doświadczeń psychicznych w przestrzeń społeczną w formie symbolicznej.
Zapomniałem. Ciekawy i przenikliwy tekst na temat ŚJ popełnił też swego czasu redakcyjny duszpasterz. Było to coś takiego:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1759856,1,do-czego-sa-nam-potrzebni-swiadkowie-jehowy.read
wd-59
„Nie bycie potomkiem skazuje od urodzenia na bycie człowiekiem gorszej kategorii”.
Jestem pewien, że spodobałoby się Tobie to, czego Biblia uczy o rozwiązaniu wszelkich problemów, z którymi dzisiaj się zmagamy. Wynika z niej, że nasza planeta zostanie wkrótce przeobrażona w piękny raj. O ludziach, którzy będą wtedy żyli na ziemi, czytamy w niej: „Bóg otrze z ich oczu wszystkie łzy. Nie będzie już śmierci, smutku, krzyku ani bólu”.
Bóg niezawodnie tego dokona. Zapłacił wysoką cenę, aby umożliwić te przemiany — ofiarował swego ukochanego Syna, Jezusa, potomka z rodu Abrahama. To on otworzył przed wszystkimi osobami możliwość pojednania się z Bogiem oraz bezkresnego życia.
w-d 59
Może masz i rację, ale ja pozostaje przy swoim.
Kościół mimo wszystko, nie przystaje do obowiązującego w dzisiejszych czasach paradygmatu idiotycznej, konsumpcyjnej samorealizacji bezwiednie wodzonych na marketingowej smyczy mas, i z tego co wiem, to istnieją nawet zakusy aby analogicznie do dożynek kończących okres wytężonej pracy związanej ze zbiorem płodów rolnych, wprowadzić w drugi dzień świat (zamiast św. Szczepana) dożynki branży handlowo-usługowej, bo wbrew głoszonej nie raz przez Ciebie tezy, jak to kościół zbija kasę na swojej posłudze, to ta branża zbija na religii zawrotnie, bajońskie sumy…Dlatego odpuścili sobie na razie Boże Narodzenie, na pierwszy ogień pójdzie Szczepan.
Powiem wprost.
Spodziewałem się po znanym blogowym komentatorze większej analitycznej przenikliwości.
dezerter83
10 stycznia 2022
20:25
Najpierw trzeba usunąć wirusy, bakterie, jadowite stworzenia, i multum innych zjawisk, które w swej dobroci stworzył bóg.
Jedyną metodą jest sterylizacja planety.
Czyli, jakieś 200 bomb wodorowych dużej mocy.
Ewentualnie, koronalny wyrzut plazmy o gigantycznej wielkości.
Potem można cykl stworzenia zaczać od nowa…..
A na powaznie.
Starotestamentowy bóg kilkukrotnie uśmiercał ponoć ludzkość.
Jakiś potop, zarazy, meteoryt spopielający miasta rozpusty.
Pomogło to coś?
Nie zapominaj, że bóg chrześcijański jest nie globalny, tylko LOKALNY.
Te 2 miliardy teoretycznych wyznawców, to nie 7,5 zamieszkałych na planecie.
Lokalne gusła nigdy nie będą w stanie bez siły militarnej opanować globu.
Skoro Jezus jest miłością, to nie będzie popierał takiego rozwiązania.
Gorzej niestety z jego funkcjonariuszami na Ziemi.
Ci popełnią każdą podłość w imię wiary.
Zabić wszystkich, bóg pozna swoich!!!
Nie mam problemu z czytaniem różnych bajek, nawet je lubię, o ile są sensownie skonstruowane, wiarygodne psychologicznie, logicznie wyjaśniające nadnaturalne zjawiska.
Tyle że Biblia nie spełnia żadnego z tych warunków.
Ot, kompilacja jakichś tekstów o niczym, czy codziennym życiu w innej epoce.
Bez ładu, składu, logiki, ciagu fabuły, wybrana z setek innych opowieści przez kilkunastu wiedzacych lepiej bajarzy.
Tolkien swoją opowieść napisał z większym sensem.
O logice nie mówiąc.
Mohedżo Daro zniszczono ponoć bronią atomową.
Tło promieniowania znaczaco wyższe.
Zabawy bogów?
A na ten temat jest więcej tekstów odczytywanych z sanskrytu niż na temat Jezusa we współczesnym mu piśmiennictwie.
Czyli, zabiegi PR sa w stanie wywindować każdego do roli znaczącej postaci.
Choć zajęło to 400 lat.
Mahometowi znacznie krócej, by urosnąć do wielkości.
wd-59
„Bóg kilkukrotnie uśmiercał ponoć ludzkość. Jakiś potop”.
Choć potop wydaje się sprawą zamierzchłej przeszłości, stanowi wyraźne ostrzeżenie, którego zdaniem Cieśli z Nazaretu nie powinno się lekceważyć. Odpowiadając na pytanie uczniów: „Powiedz nam (…) jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?”, Jezus odrzekł: „Ta dobra nowina o Królestwie [Bożym] będzie głoszona na całym świecie na świadectwo wszystkim narodom. A potem nadejdzie koniec”.
Następnie posłużył się analogią, mówiąc: „A za dni Syna Człowieczego będzie tak, jak było za dni Noego: ludzie jedli, pili, mężczyźni się żenili, kobiety wydawano za mąż — aż do dnia, gdy Noe wszedł do arki i przyszedł potop, i zgładził ich wszystkich. Podobnie było za dni Lota: ludzie jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzili, budowali. Ale w dniu, w którym Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i zgładził ich wszystkich. Tak samo będzie w dniu, w którym zostanie objawiony Syn Człowieczy”.
„Hmm… – zasępił się Jezus – Więc jednak nowotwór”.
„Jezus obchodził całą Galileę i nauczał w synagogach oraz głosił dobrą nowinę o Królestwie. Uzdrawiał też ludzi z wszelkich chorób i wszelkich niedomagań” (Mat.4:23).
Po tym co widzę wkoło i poddaje jakiejś wstępnej obróbce intelektualnej, coraz poważniej traktuję myśl ( która kiedyś zbywałem wzruszeniem ramion) znanego i czytanego …żartowałem…polskiego filozofa, filozofa religii, która przedstawiała się mniej więcej tak:
Jeżeli widzimy to, w jakim miejscu znalazł się człowiek, rodzaj ludzki i jaki kształt przybrała cywilizacja stworzona z natchnienia jego rozumu, to próby znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak właśnie się stało, można wytłumaczyć na dwa sposoby.
Albo gatunek na drodze ewolucji postawił nie na tego konia, którego powinien postawić i wybrał na przewodnika swojej wędrówki przez gąszcze bytu Rozum, albo umysł człowieka w pewnym momencie został czymś zainfekowany przez jakiegoś złośliwego demiurga, co spowodowało, że wszystko co czyni obecnie, jest w zasadzie niezgodne z jego gatunkowym interesem.
A ja na co stawiam?
Wyciągam średnią.
Myśl ta, zapisana jest w „Filozofii pozytywistycznej”. Autor to Leszek Kołakowski.
I jeszcze jedna rzecz, tym razem w kontekście podanej przez autora bibliografii, do tekstu pod którym toczy się ciekawa dyskusja.
Chodzi o:
Breuers D: W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice. Replika, 2021:
Czy słuszna jest moja teza, że polowanie na czarownice w przeważającej mierze to domena kościołów antypapieskich ( anglikanie i kontynentalne kościoły protestanckie)?
Katolicy tak, ale raczej oszczędniej wzniecali stosy i wcale to nie było przyczyną cieplejszego klimatu (Włochy, Portugalia, Hiszpania)
Przy okazji peregrynacji po zasobach W, wyczytałem, że Rosji nie było czarownic…bo tym chyba trzeba tłumaczyć fakt, że tamtejsze urzędy statystyczne nie znalazły w swoich zasobach żadnego potwierdzonego przypadku spalenia czarownicy na stosie.
Czyli, mój wybór, jak zawsze był słuszny.
Już samo postawienie tezy, że religia powstała w jakimś zapyziałym kątku jednego z Imperium, jest absurdalnym załozeniem.
Upieranie się przy tym, niezrozumiałą dla mnie aberracją.
Ponoć wszechmocny bóg, byłby tak skromny?
Znacznie bardziej ludne ówcześnie- i do dzisiaj- Indie czy Chiny, byłyby bardziej przyjaznym i podatnym gruntem do szerzenia wiary.
Przynajmniej, jeśli chodzi o logistykę.
Jest oczywiście poważna wada takiej dyslokacji.
Te kraje były bardzo mało ekspansywne w swej historii.
Brak było odpowiedniej ilości mieczy, włóczni, bagnetów, by szerzyć taką wiarę.
Do tego potrzebny był rasizm, poczucie wyższości, misji, wyjątkowości.
Co zapewnili Europejczycy z naddatkiem.
Między innymi, dzięki swoistej interpretacji Dobrej Nowiny.
Echa tego brzeczą namolnie w niektórych wpisach.
samba
„Polowanie na czarownice w przeważającej mierze to domena kościołów antypapieskich”.
Jaka jest prawda na ten temat?
Kilka stuleci temu Europę ogarnął strach przed czarami. Zaczęto urządzać nagonki na czarownice i przeprowadzać egzekucje. Działo się tak zwłaszcza we Francji, w Niemczech, północnych Włoszech, Szwajcarii, a także Belgii, Luksemburgu i Holandii.
Brian Pavlac w książce Witch Hunts in the Western World napisał: „Dziesiątki tysięcy ludzi w Europie i europejskich koloniach poniosło śmierć (…), miliony innych było torturowanych, więzionych, przesłuchiwanych, zmagało się z nienawiścią, poczuciem winy lub strachem”.
Co dało początek tej paranoi ? Co ją podsycało ? Czy to kościoły protestanckie – jak napisałeś?
5 grudnia 1484 roku papież Innocenty VIII wydał bullę, w której potępił czary. Wyznaczył też dwóch inkwizytorów, którzy mieli podjąć walkę z takimi praktykami — Jakoba Sprengera i Heinricha Kramera Napisali oni książkę Młot na czarownice, która stała się autorytetem w kwestii czarów zarówno dla katolików, jak i protestantów.
Zawarto w niej wyimaginowane opowieści o czarownicach, zaczerpnięte z tradycji ludowej, podano też teologiczne i prawne argumenty przeciw czarom oraz sposoby rozpoznawania i zabijania czarownic. Młot na czarownice określono mianem najbardziej krwiożerczej i najbardziej szkodliwej książki wszech czasów.
Aby oskarżyć kogoś o czary, nie potrzebowano dowodów winy. Jak czytamy w książce Czarownice. Dzieje procesów o czary (K. Baschwitz, tłum. T. Zabłudowski), „jedynym jego [procesu] celem jest nakłonić, zmusić osobę podejrzaną do przyznania się do winy”. Powszechnie więc stosowano tortury.
Pod wpływem książki Młot na czarownice oraz bulli wydanej przez papieża Innocentego VIII polowanie na czarownice rozgorzało w Europie na dobre.
Tutaj jest nieco inaczej;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_o_czary
samba
W Wikipedii czytamy: „W 1486 wydano najsłynniejszy zapewne „podręcznik” dla łowców czarownic – Młot na czarownice autorstwa Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera. Zasady doktrynalne zawarte w Młocie na czarownice głosiły, że wiara w istnienie czarownic jest nieodłączną częścią wiary katolickiej, zaś niedowiarstwo w tej sprawie równa się herezji. Diabelski spisek, który opanował świat, można zwalczyć ludzką dłonią poprzez wiarę i represje. Istotną rolę odegrała tu bulla Summis desiderantes affectibus papieża Innocentego VIII, która upoważniała inkwizytorów do sądzenia czarownic”.
Ty pisałeś o skutkach, a ja o przyczynach. Jak wiadomo, skuteczne leczenie polega na usunięciu przyczyny choroby, a nie samych jej skutków.
Nie da się już udawać, że masy wierzą w to, co proponuje nieznaczna grupa kapłanów z coraz odleglejszej świątyni.
Gdyby przyjąć, że „kapłanami z odleglejszej światyni” za jakich można przyjąć w Polsce biskupów, to wyniki sondażu są w tej materii bezlitosne:
https://oko.press/polscy-biskupi-autorytetem-moralnym-tak-dla-2-proc-polakow-i-polek-sondaz-oko-press/
Są autorytetem dla 2% wiernych. Dla 14 % autorytetem jest proboszcz załatwiający sprawy pogrzebów, ślubów, administrator parafii. Absolwent szkoły zawodowej dla księży. Bardziej zajęty codziennością niż teologią. Nabór do tych szkól coraz mniejszy, jakość kandydatów coraz marniejsza.
Potwierdza to, do pewnego stopnia, tezę Autora, że „monoteizm tylko dla elit”. Przeciętny konsument usług religinych równie swobodnie co bezrefleksyjnie korzysta z całego pakietów bóstw i bożków.
@Jagoda:
> „Tekst” felietonu blogowego nie jest mongrafią ani nawet referatem naukowym „na temat”. I nie musi mieć rozbudowanej bibliografii.
Wybacz.
Primo, blog jest „naukowy” w nazwie. Byłem naukowcem i staram się mieć… hm… szacunek dla innych naukowców, ich kompetencji itp. Przynajmniej nie chciałbym wchodzić poza swoje kompetencje z jakimkolwiek przypiskiem „naukowości”. Ale OK, piszę, że zgrzyta, a nie że spalić autora na stosie 🙂
Secundo, to jest delikatna tematyka. Powiedzmy, żebym w środku pandemii wyskoczył z dyskusją na temat skuteczności szczepionek na grypę w obliczu częstych mutacji wirusów grypy. Tekst mógłby być całkiem „naukowy”, powiedzmy, że skorzystałbym z nie mniej niż dwóch źródeł popularnonaukowych; ale potencjalnie jego wymowa wpływałaby na akcję szczepień na zupełnie inną chorobę…
Gdy kilka miesięcy temu, pół żartem pół serio, dałem się namówić na napisanie czegoś o historii Żydów i związkach z Biblią swojej żonie na jej blog, to zanim napisałem notkę przerobiłem kilka książek i dwa kursy uniwersyteckie online z porządnych uczelni. Do powstania notki zrobiło się książek kilkanaście. Wszystko nie po to, by eksponować erudycję, ale żeby wyważyć zdanie w delikatnej sprawie i nie dać się zwieść szurom, których temat przyciąga. Zresztą: patrz dyskusja pod wpisem.
> Warte przemyślenia w naszych realiach społeczno – politycznych.
Tu przyznaję Ci rację. Zresztą… to się za dobrze złożyło z moimi przemyśleniami i lekturami i piszę często i gęsto, mimo postanowienia noworocznego zamilknięcia na blogach.
@dezerter83:
> Te źródła są „zależne” tylko dla osób, które nie zdobyły się na wysiłek, żeby przekonać się o tym, że one są natchnione przez Boga.
1) Jeśli Bóg zsyła natchnienie na różnych ludzi, to są to źródła zależne 🙂
2) Nie, nie ze mną takie numery by połaskotać próżność i powiedzieć, że to wysiłek. Nie, wysiłkiem jest dążenie, a nie przyjęcie na wiarę.
> W odróżnieniu od wielu innych ludzi, którzy znosili ucisk i nawet zginęli za swoje przekonania religijne czy polityczne, chrześcijanie nie odnosili ze swych cierpień najmniejszych korzyści materialnych ani politycznych.
Nie widzę różnicy w to, że wierzysz, że Twoja wiara da Ci zbawienie po śmierci; a że np. czyjaś wiara sprawia, że ma on poczucie, że przyczynia się do postępu ludzkości, albo szczęścia narodu. Jeśli już rzeczywiście szukać, kto mógł bardziej myśleć o pewnej bezinteresowności cierpienia i śmierci, to właśnie ci zwolennicy doktryn politycznych, na których nie czekało żadne niebo. Ale wiem, rozumiem, siła wiary jest tu ważniejsza od rodzaju nagrody.
> byli ludźmi rozsądnymi, nie fanatykami.
To Cię boli? Nie chciałem by to tak zabrzmiało. Serio: jeśli ktoś daje się zabić za wiarę, wolność, naród, postęp, czy cokolwiek takiego, to go nie nazwę fanatykiem. Jeśli, to zapytałbym jak traktuje przy tym innych, bo tu owszem, może być fanatykiem.
> Oczywiście, tak jak wszystkie Boże obietnice, również ta się sprawdziła. Ale inaczej niż napisałeś.
Przecież sam wymieniłem Jezusa jako możliwe spełnienie tego błogosławieństwa 🙂
@dezerter83 & potop:
Już się zamykam i znikam, ale jeszcze zauważę, że Bóg przecież obiecał, że już nigdy więcej nie ześle potopu na ziemię. Dlaczego więc Jezus miałby straszyć potopem?
Savonarola oczywiście nie był fanatykiem….
Ani Kalwin….
Skazując na smierć Hypatię, Cyryl nie kierował się fanatyzmem….
To takie, pierwsze skojarzenia.
Dominuje wszak miłość bliźniego swego.
Kobieta filozof, poganka imieniem Hypatia, cały czas poświęcała się magii, astrolabiom i instrumentom muzycznym, swymi satanicznymi sztuczkami zwiodła wielu ludzi. Gubernator miasta świadczył jej niezwykłe honory, gdyż go zaczarowała. W wyniku tego przestał chodzić do kościoła, jak miał w zwyczaju[22].
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hypatia_z_Aleksandrii
==========
Czary, panie, magia, bluźnierstwo!!!
PAK4
„Dlaczego więc Jezus miałby straszyć potopem?”
Jezus nawiązał do relacji o potopie, żeby zilustrować skutki jego interwencji, nazywanej w Apokalipsie Armagedonem.
W Mateusza 24:41,42, czytamy: „Wtedy dwóch mężczyzn będzie w polu i jeden będzie wzięty, a drugi pozostawiony. Dwie kobiety będą mleć w żarnach i jedna będzie wzięta, a druga pozostawiona”.
PAK4
Także apostoł Piotr zapisał podobną myśl:
„(Bóg) Nie powstrzymał się też od ukarania starożytnego świata i sprowadził potop na świat pełen bezbożnych ludzi. Zarazem jednak ocalił Noego, głosiciela prawości, i siedem innych osób.. Ponadto ukarał miasta Sodomę i Gomorę, gdy spalił je na popiół. W ten sposób pokazał bezbożnym ludziom, co ma nadejść.
https://www.moonofalabama.org/2022/01/mysteries-of-the-failed-rebellion-in-kazakhstan.html
============
Stawianie malwersantów na czele opozycji, to taka anglosaska moda?
Dyskusja z jehowitą jest w zasadzie bezprzedmiotowa – on po prostu nawija jak katarynka, cytując luźno kojarzące się fragmenty niebieskiej książeczki. W tym sensie @PAK4 odbija się od ściany.
Ale zniknięcie @PAK4 z bloga zubaża blog. Zatem wołam (na puszczy?): @PAK4 nie znikaj! Jesteś cennym głosem rozsądku, zwłaszcza w obliczu oczywistej inwazji zawodowych – i nadaktywnych – religiantów.
@dezerter83 11 STYCZNIA 2022 14:58
Ale dlaczego Jahwe nie ocalił dinozaurów?
Prawdę mówiąc to nie spodziewałem, się że jest to aż tako mało skomplikowane, a tu okazuje się, ze w zasadzie jest to jedynie efekt migracyjnych przesileń.
Powiem wprost – wiocha wali do miasta.
Zacytuję z książki „Socjologia religii”. Praca zbiorowa, ale pod redakcją Franciszka Adamskiego.
Facet może być z czymś kojarzony, ale autorem tekstu z którego wymnę jest akurat parlez-vous francais, czyli Emile Pin. I cóż on mądrego pisze na temat mnie, nas nurtujący, czyli kim są? Lub skąd się wywodzą „monoteiści”. Albo antymonoteiści.
Dwa średniej długości fragmenty.
„Warstwy społeczne najbardziej poddające się bodźcom naturalnym, biologicznym czy kosmologicznym, to tradycyjni wieśniacy, żyjący w bezpośrednim zetknięciu się z naturą tajemniczą, a nie opanowaną przez człowieka.
Skoro praktyki religijne spełniają dla nich funkcje opanowywania przyrody, czy mamy się dziwić, że z dniem wyjścia do miasta i przemianowania w robotników, rzemieślników i urzędników pracujących w świecie technicznym, zarzucają praktyki religijne, które przestają być potrzebne? Badając parafię Saint Ponthin w Lyonie przekonaliśmy się, że najmniej praktykujący byli tam chłopi, którzy wyemigrowali do miasta (str.280-1).
Czyli tak jak się spodziewałem, większość antyklerykałów to wichura w pierwszym lub drugim pokoleniu. Znudziło się zdrowe wiejskie powietrze i powędrowali do miasta.
No, może @Jagoda to wichura i trzciny?
Ale tutaj już komentarz jest w zasadzie zbędny:
„Być może nie jest przypadkowe, że wśród ludzi najbardziej praktykujących w naszych wielkich miastach katolickich spotyka się tak często ludzi z wyższym wykształceniem, a zwłaszcza tych, którzy łączą solidne wykształcenie techniczne (inżynierowie, lekarze) z kulturą humanistyczną ogólną, która ich nauczyła zastanawiać się” (282 str., ósmy wers od góry.)
Czy do tych słów potrzebny jest jakiś komentarz?
Nie trzeba nic mówić, jedynie dodam, że jutro uderzam w poszukiwaniu cylindra.
Z tego co wiem, po rewelacjach Darwina, ateiści francuscy i albańscy na ostrzu noża postawili sprawę, aby w kolejnych tłumaczeniach Biblii na arce Noego uwzględniane były również małpy.
Tłumacze we Francji odmówili, ale w Albanii się znalazły. W wydaniu bodajże z 1897 roku, czyli można sprawdzić.
@dezerter83:
Ale wciąż uciekasz od tego, co powiedział Bóg w ramach przymierza z Noem 😉
Armageddon? Wiesz, że temat mnie fascynuje? Bo pod Megiddo (Armageddon zwykle się tłumaczy na zniekształcone Har Magedon, czyli Wzgórze Megiddo) zginął w niewyjaśnionych okolicznościach król Jozjasz, ten król Judei, który niszczył inne świątynie centralizując kult, czyli — bardzo w temacie wpisu — ktoś, kto wyraźnie pokazał, że jahwizm jest monoteistyczny.) To właśnie o nim chciałem doczytać wiosną ub. roku. Ale niestety, wiadomo że był, że reformował religie, że ma wielkie znaczenie, tylko nikt nie wie do końca jakie.
Ale tak, wiem, będziesz miał swoją wersję co do Armageddonu 😀
@Na marginesie:
Ja nie mam nic do Dezertera83. Ja po prostu mam mało czasu, a dyskutowanie pod blogami angażuje i kradnie czas… 🙁
@sambakuku, po co te wyziewy? Bardziej kumaci blogowicze przewijają cię jak zgniłe jajo, pod każdym nickiem.
Rozumiem, że jak twierdzisz najpierw byłeś ateistą, potem „jentelygencjom katolyckom”, potem zaniosło cię do cerkwi i tam podziwiasz ikonostas i małolaty.
Ale twoje zafascynowanie ateizmem wyczerpuje znamiona obsesji. Walczysz z cieniem. Twój cień umownie nazywa się Hutchins i jest „toporny”. Nie umiesz się od niego uwolnić. To jest chore.
Czy w Hajnówce jest psychoanalityk?
@PAK4 11 STYCZNIA 2022 16:42
Ja wiem, że kradnie czas. Twój czas jest cenny.
Ale ja jestem stuprocentową egoistką. Lubię cię czytać.
🙂
@dezerter83 jest prawie na pewno projektem zbiorowym, a jako taki w zasadzie wyklucza odniesienia osobiste. Ale bywa, podobnie jak niektóre inne pacynki, użyteczną „sounding board” dla osób znacznie mądrzejszych. I o to chodzi. To bywa ciekawe.
PAK4
„Ale wciąż uciekasz od tego, co powiedział Bóg w ramach przymierza z Noem”.
Przecież napisałeś prawie wszystko na ten temat.
Zgodnie z daną wówczas obietnicą Bóg nie użyje wód potopu do unicestwienia obecnego niegodziwego świata. Dokona tego za pośrednictwem potężnego „Króla królów i Pana panów”, Jezusa.
Zatem według Biblii sama ziemia nie zostanie zniszczona, ale bezwarunkowo zniknie z niej „świat” złych ludzi. A wtedy „Prawi posiądą ziemię i będą na niej żyć na zawsze” (Psalm 37:29).
@dezerter83 11 STYCZNIA 2022 17:11
Tylko dlaczego twój panbozia nie chciał wpuścić do arki dinozaurów? Czymś zawiniły czy zwyczajnie były za duże?
Głów się, głów. I przewertuj niebieską książeczkę.
Kangurów też w Arce nie było.
Ani dziobaków.
O waranach nie wspominając, czy białych niedźwiedziach…..
Nie wiem, ile na świecie jest gatunków zwierzat, ale największa współczesna jednostka- tankowce o ładownosci miliona ton, byłyby za małe.
Armageddon jest prosty w wykonaniu.
Megatonowa torpeda Posejdon, albo walnięcie w kalderę Yellowstone.
Jezus nie miałby z tym nic do czynienia.
Republican leaders on the House Oversight and Judiciary Committees released excerpts of emails Tuesday that they say reveal National Institute of Allergy and Infectious Disease Director Dr. Anthony Fauci knew that COVID-19 may have been intentionally modified and leaked from the Wuhan Institute of Virology.
A teraz przewijamy, przewijamy, przewijamy…
W kontekście specyfiki komentarzy dezertera ( ale również i moich, chociaż w mniejszym stopniu), który źródło do swoich racji znajduje w tekście Biblii przeglądam przed chwilą ciekawy tekst Habermasa. Filozof niemiecki(ma działkę koło mnie w Hajnówce przez plot). Tekst to w zasadzie treść wykładu, który kiedyś wygłosił w Łodzi na UŁ. Publikowany dawno, dawno temu w Krytyce Politycznej, biuletynie jakiejś warszawskiej parafii i zatytułowany: „Religia w sferze publicznej”.
Habermas to trochę kolega w-d59, bo ciągło go swego czasu w kierunku Marksa, ale linę ciągnęli i inni i Marksa chyba ostatecznie przeciągnęli, czyli skłania się Habermas również ku innym tradycjom. Niekoniecznie Lutra, czy Mistrza Eckharta.
Tekst stary, z czasów kiedy młody Bush wybrany został na prezydenta i trochę z boku cytat, ale dobry:
‚W dwa dni po ostatnich wyborach prezydenckich w USA „NYT” opublikował artykuł, napisany przez historyka zatytułowany „Dzień w którym skończyło się Oświecenie”.
U nas Wyborcza była lepsza. Ponoć w wieczór wyborczy kiedy wygrał Dud, mieli już tekst o spadających na łeb na szyję spadających ratingach dla Polski zatytułowany „Polska gospodarka bez dna”.
Wracam do Habermasa, który pomimo swojego świeckiego korzenia uważa, że religia ma rację bytu sferze publicznej, ale stare dobre czasy minęło, czyli państwo świeckie nie musi szukać uprawomocnienia religijnego dla swoich racji. Czyli przed dezerterem, ale i KK nie musi klękać.
Ale, zainteresowane strony (Ś- strona świecka i KK- wiadomo, ale mam na myśli wszystkie religie i wyznania) muszą się dogadać, ale i tutaj istotne:
„do uczciwych regulacji może dojść tylko wówczas, jeśli zainteresowane strony nauczą się przyjmować perspektywy drugiej”.
Przy tej okazji Habermas definiuje pojęcie solidarności obywatelskiej, czyli:
„obywatele mają darzyć się respektem jako wolni i równi członkowie wspólnoty politycznej”
co rozumiem , że muszę darzyć respektem zarówno mojego faworyta Rafała Trzaskowskiego, jak i jego adwersarza Andrzeja Dudę, …co niniejszym deklaruję
To ciekawy, ale chyba niezbyt odkrywczy pogląd:
„W państwie świeckim, tylko te decyzje mogą uchodzić za prawowite, które można uzasadnić w sposób w równym stopniu trafiający zarówno do strony Ś, jak i obywateli KK
I tutaj dochodzę do najważniejszej sprawy.
W jakim języku państwo świeckie przedstawia swoje racje. Państwo świeckie i w jego obrębie politycznie aktywne strony.
Oczywiście najbardziej popularny pogląd to taki, że racje świeckie i racje religijne muszą być być przedstawione w języku świeckim. Takie stanowisko prezentuje m. in Rawls.
Ale jest uprawniony również model – Habermas używa w tym momencie pojęcia „tolerancja”- by wypowiedzi w debacie były prezentowane zarówno w języku religijnym, jak i świeckim. Przy czym nie jest to związane z obwarowaniami prawnymi, jest to raczej kwestia dobrego wychowania, czy gestu kulturalnej osoby, albo strony.
I jest jeszcze ( zdaniem wykładającego na UŁ Habermasa) inny model. Tutaj autorstwo przypisuje niejakiemu Wolsterstroffowi, który twierdzi, że:
„Racje religijne nie mogą być poddane żadnym restrykcjom i w sporze politycznym mogą uczestniczyć jako pełnoprawne i przedstawione mogą być w religijnym języku”.
I tutaj @dezerter powinien postawić mi duże, duże piwo.
Ale nie tylko @dezerter, bo i prof. Jędraszewski, Ojciec Dyrektor, jak również redakcyjny duszpasterz – Adam Szostkiewicz…pomarzyć wolno…
Jordan Peterson na temat Covid19 w Kanadzie
https://nationalpost.com/opinion/jordan-peterson-open-the-damn-country-back-up-before-canadians-wreck-something-we-cant-fix
Przejrzałem tekst z Habermasem i zobaczyłem sporo literówek, ale wyraz piwo jest napisany poprawnie.
Państwo teokratyczne bywa bardziej represyjne od państwa laickiego.
Przywódcy religijni sa bardziej apodyktyczni, psychopatyczni, autorytarni.
Wynika to z przyczyn czysto psychologicznych.
Kwestionowanie ich autorytetu we wszelkich sprawach jest niedopuszczalne.
Podważałoby to ich pozycję jako nieomylnych, niedoścignionego wzoru dla wiernych.
Wyjątkiem może był Budda, czy Konfucjusz.
Ale nie papieże, kalifowie, dalajlamowie, przywódcy różnych sekt religijnych na świecie.
Zdobycie posłuchu, władzy, i jej utrzymanie, wymaga bezwzgledności, nie tolerancji.
Certolenie się z krnąbrnymi, to proszenie się o klęskę.
Dlatego masakrowano odszczepieńców, wybijając do nogi sekty.
Prześladowano innowierców na terytorium swej władzy.
I dlatego złamano prymat religii na rzecz monarchii i władzy bardziej rozsadnej,
Pragmatyczność monarchow jest znacznie wyższej próby niż religijnych dogmatyków.
Nawet Iran, czy Arabia Saudyjska zmierzaja w tym właśnie kierunku.
Te cykle krążenia władzy swieckiej na przemian z religijną, przerabialiśmy przez co najmniej kilkanaście tysięcy lat.
Wiele krajów będzie musiało kontynuować ten proces przez kolejne setki.
Az pozostaną jedynie rytuały, jak w Japonii…..
Wiara w Kami jest niegroźna dla władzy.
Wieśku, ale pod jakim względem uznajesz świat dzisiejszej demokracji liberalnej (zachodniej)lepszy od czasów, kiedy przeważały rządy autokracji, a które kojarzone są przez wielu ze znacznym wpływem kościoła, ale obecnością również zasad chrześcijańskich w życiu codziennym?
Co jest lepsze dzisiaj, od tego co było wczoraj?
Czy muzyka, literatura, sztuki piękne, architektura, miasta są piękniejsze w czasach demokracji?
Czy jedzenie dzisiaj jest zdrowsze , niż było kiedyś?
Czy powietrze, rzeki, lasy są czystsze za demokracji?
Czy więzi rodzinne są trwalsze ?
Czy myślisz,że dzieci są dzisiaj szczęśliwsze, niż były w czasach minionych?
Czy ludzie bardziej garną się do siebie, czy trwalsze są więzi społeczne, niż były 200 lat temu?
Czy dzisiejsi politycy bardziej myślą o Tobie i Twoich potrzebach, niż to było dawniej?
Czy czujesz się lepiej poinformowany dzisiaj przez media, gazety?
Czy uważasz, że w dzisiejszym społeczeństwach każdy człowiek traktowany jest tak samo, a przynajmniej podobnie?
Czy do globalnego ocieplenia przyczyniliśmy się my, obywatele demokracji, czy mieszkańcy puszczy amazońskiej, którzy nie wiedza do dzisiaj co to demokracja?
Czy uważasz, że dokonania nauki czasów demokracji przynoszą same korzyści ludzkości?
Czy nie uważasz, że cały czas próbują z Ciebie zrobić mało rozgarniętą osobę ze swoimi poglądami na świat?
Czy nie uważasz, że liczysz się dzisiaj nie jako Wiesiek, ale jedynie jako potencjalny kupiec apartamentu od developera, osoba wzdychająca do jakiejś hybrydy na czterech kółkach, potencjalny uczestnik Parady Równości, uśmiechnięty petent do biura podróży, klient potykający się o własne nogi i biegnący na kolejną promocję jajka niespodzianki w Biedronce…
Czy |Ty naprawdę tego nie widzisz? I cały czas uważasz, że religia jest temu wszystkiemu winna?
samba kukuleczka
11 stycznia 2022
20:28
Demokracja to kolejna religia.
shit…
Sprzedająca nieistniejące byty naiwniakom.
Jaki masz wpływ na polityków?
Przy głosowaniu co 4 lata?
Ile razy w życiu zagłosujesz?
12-14?
Demokracja ma sens w krajach poniżej 1012- milionów mieszkańców.
Na poziomie wsi, góra gminy.
Potem w grę wchodzi gigantyczna kasa i teczki z przywiezionymi z zewnątrz liderami.
To ja juz wolę oświecona dyktature, czy monarchię.
W przweażającej iosci przypadków się sprawdza bardziej.
A co do adwersarzy.
Zauważyłaś, że błyskawicznie kończą się im argumenty ad meritum, zaczynaja ad personam?
Ewentualnie, zaczynaja się donosy, kto to ja jestem?
Od czasu pani Paradowskiej, gdzie miałem przyjemność zabierać często promowany głos, wiele się w Polityce zmieniło.
A szczególnie, w poziomie kultury polemistów.
Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego.
Signum temporis?
wd-59
„Armagedon jest prosty w wykonaniu. Megatonowa torpeda Posejdon…”
Mimo złowieszczych przepowiedni niektórych przywódców religijnych, pseudonaukowców i innych współczesnych prognostyków nasza planeta będzie istniała wiecznie.
Bóg informuje wszystkich ludzi na kartach Biblii, że zagłada dosięgnie jedynie osoby, które robią to, co z Jego punktu widzenia jest złe, i nie chcą się zmienić. Po usunięciu wszelkiego zła, spełnią się słowa Jezusa, który zapewnił: „Szczęśliwi ci, którzy są łagodni, bo oni odziedziczą ziemię” (Mateusza 5:5).
@dezerter83
„nasza planeta będzie istniała wiecznie”
Dobrze byłoby jednak zapoznać się z podstawami astronomii…
@wd-59
11 STYCZNIA 2022 17:55
Dotychczas opisano gatunków zwierząt grubo ponad milion. Samych gatunków chrząszczy pół miliona. Kolejne miliony czekają na opisanie.
Skoro już jestem w tym okienku….
Religie sa totalitarne z natury.
Ale, dlaczego w kierunku totalitaryzmu zmierza liberalna ponoć demokracja?
Blokując wymianę mysli na uniwersytetach, w mediach, sekując poglądy niezgodne z założeniami ponoć liberalizmu i wolnosci słowa?
Faszyzacja?
Nowa odsłona mccarhyzmu?
Orwell?
Wojna to pokój
Wolność to niewola
Ignorancja to siła
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dw%C3%B3jmy%C5%9Blenie
Awansować w takim układzie mogą tylko najbardziej giętkie kręgosłupy.
Padalce….
@Marcin Nowak 11 STYCZNIA 2022 20:59
A tymczasem kolejne – znikają bezpowrotnie
Fotograf Joel Sartore – „Photo Ark”.
Dokumentuje ginące gatunki.
Czasem jest to już ostatni pozostały przy życiu osobnik.
Piękne to i rozdzierająco smutne.
A najbardziej wstrząsająca jest – no tak – ich liczba.
https://www.nationalgeographic.org/projects/photo-ark/explore/
dezerter83
11 stycznia 2022
20:55
Nawet precyzyjne ataki raakietami Hellfire zabijają tysiące niewinnych…
Bóg ma większą precyzję niszczenia?
Wątpię.
Skoro skazany jest na pośrednictwo LUDZI.
samba
„Racje religijne nie mogą być poddane żadnym restrykcjom i w sporze politycznym mogą uczestniczyć jako pełnoprawne i przedstawione mogą być w religijnym języku”.
Warto wiedzieć, że ŚJ to naśladowcy Jezusa, a nie jego wyznawcy. Nasz Mistrz w rozmowie z Piłatem jasno określił swój neutralny stosunek do władz rzymskich. Namiestnik ten spytał go: „Czy jesteś królem Żydów?”. Być może obawiał się, że mógłby on wszcząć jakieś zamieszki, które były dużym problemem w czasie panowania tego urzędnika. Jednak Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest częścią tego świata”. Nie zamierzał angażować się w politykę. Powiedział, że jego zadaniem na ziemi było „dać świadectwo prawdzie”.
Ponieważ bardzo poważnie traktujemy jego nauki, dlatego też, tak jak Jezus, trzymamy się z dala od polityki z przyczyn religijnych. Zachowuję całkowitą neutralność w sporach politycznych. Nie wywieramy nacisku na przywódców politycznych, by ich skłonić do popierania jakiegoś stanowiska. Nie popieramy partii politycznych, nie głosujemy na nie ani ich kandydatów i nie ubiegamy się o stanowiska we władzach państwowych. Nie bierzemy też udziału w jakichkolwiek działaniach zmierzających do zmiany władz.
Chociaż mamy ustalone poglądy religijne, to jednak nie próbujemy nikogo zmuszać do przyjęcia naszych wierzeń. Niczego nikomu nie narzucamy, każdy może przyjąć lub odrzucić to, o czym mówimy.
Dzięki temu, że pozostajemy neutralni, możemy bez oporów głosić dobrą nowinę wszystkim ludziom — bez względu na ich poglądy polityczne.
Ponieważ nie dzielą nas różnice polityczne, tworzymy zjednoczoną międzynarodową społeczność braterską. Tymczasem religie, które mieszają się do polityki, przyczyniają się do podziałów wśród swoich wiernych.
dezerter83
11 stycznia 2022
21:20
Bardzo sensowne podejście.
Popieram.
Niestety, wiekszość religijnych sekt ma znacznie wieksze apetyty na władzę.
Może nawet nie sekt, a ich przywódców.
Bez światła ramp, reflektorów, mediów, poczuliby dyskomfort.
No i na kontach by zaświeciło pustką.
Walka pomiędzy Sacrum a Profanum jest odwiecznym problemem.
Marcin Nowak
„Dobrze byłoby jednak zapoznać się z podstawami astronomii…”
Osoby przekonane o tym, że Biblia zawiera Boże orędzie adresowane do ludzkości, nie mają żadnych wątpliwości, co do przyszłości naszej planety. Stwórca Wszechświata zapewnił w Swoim Słowie: „Pokolenie odchodzi i pokolenie przychodzi, ale ziemia pozostanie na zawsze” (Kaznodziei 1:4).
Marcin Nowak
11 stycznia 2022
20:59
Teza jest prosta.
Lokalny bóg nie dysponuje większą wiedzą o świecie, niż jego lokalni wyznawcy konstruujący opowieść, mit o nim.
Wszechwiedza jest założeniem, nie faktem.
Pod tym katem rozpatrując różne mity, religie, można zdyskredytować wszystkie.
W XIX wieku namnozyło się ezoterystów, messmerystów, spirytystów,
Co z tych sporo kosztujących naiwniaków koncepcji pozostało?
A jednak, COŚ.
Byty astralne zaprzęgnięto do propagandy KK.
Dyabeł!!, Siła Nieczysta!!, Opętanie!!
Potrzebny Egzorcysta!!!
Nasze Mzimu istnieje, mówiąc krótko, inne Mzimu są nieistniejące, nie trzeba na nie wydawać kasy?
To tak prymitywna strategia, że każdy z IQ o numerze buta by się na tym poznał.
Widocznie jest to damski rozmiar intelektu- buta oczywiście, że nikt tego nie łapie.
wd-59
„Bóg ma większą precyzję niszczenia? Wątpię”.
Jezus tak odpowiada na Twoje pytanie: „Ludzie jedli, pili, mężczyźni się żenili, kobiety wydawano za mąż — aż do dnia, gdy Noe wszedł do arki i przyszedł potop, i zgładził ich wszystkich. Podobnie było za dni Lota: ludzie jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzili, budowali. Ale w dniu, w którym Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i zgładził ich wszystkich. Tak samo będzie w dniu, w którym zostanie objawiony Syn Człowieczy” (Łukasza 17:27-30).
Apostoł Piotr wyciągnął z tych słów Jezusa taki oto wniosek:
[Bóg] „Wie, jak ludzi, którzy są Mu oddani, uratować z próby, a nieprawych zachować, żeby zostali zgładzeni w dniu wykonania wyroku” (2 Piotra 2:9).
@PAK4
To, że blog ma w nazwie „naukowy” wcale nie oznacza, że każda wypowiedź/tekst musi być opatrzona/opatrzony sążnistą bibliografią.
@dezerter
Na tym poziomie absurdu nie będę prowadził dyskusji. Ja informuję. Pan zdecyduje, co pan z tym zrobi.
dezerter83
11 stycznia 2022
21:43
Naziemny personel pana B, moze wygaszać dowolne teksty.
Niestety, te teksty nie mają prawa wiązac Istoty Wyższej.
To na prostej zasadzie.
Mówił dziad do obrazu
a obrazz doń, ani razu….
Przypisywanie ludzkich intencji boskim działaniom, boskiej logice wykraczającej poza ludzkie zdolności poznawcze, jest czym?
Głupotą, czy lekceważeniem siły sprawczej ponoć istniejącego bytu wyższego wymiaru?
Skup się na logice i jej implikacjach w postrzeganiu rzeczywistosci.
Istnieją prawa fizyki, i nawet bogowie ich nie są w stanie naruszyć.
A na pewno, imaginacja wyznawców tychże.
@ wiesiek 59:
„To ja juz wolę oświecona dyktature, czy monarchię.
W przweażającej iosci przypadków się sprawdza bardziej.”
A mógłbyś podać jakieś współczesne przykłady dyktatury (mniej lub bardziej oświeconej), która sprawdza się lepiej (to znaczy zapewnia obywatelom lepszy byt)
od demokracji ? (oczywiście czekam na przykłady z krajów rozwiniętych, bo w pewnych okresach historycznych i na pewnym etapie rozwoju rządy autorytarne rzeczywiście bywały skuteczne i przyczyniały się do rozwoju dobrobytu społeczeństw)
M Nowak
11 stycznia 2022
22:05
Proponuje dopuszczanie wszelkich kulturalnych komentarzy.
Z prostego powodu.
Wasz blog jest jednym z dwóch na których dopuszczalne są kontrowersyjne/ dyskusyjne opinie i poglady.
Jeszcze was ideologia i poprawność polityczna nie ogarneła.
Zapewne niedługo niepokorni również i tu doznają sekowania.
Więc, carpe diem….
Polemizujmy z pogladami, nie osobami.
Oczywiście KULTURALNIE.
Dezerter akurat miesci się i w spektrum kultury, i wiedzy o temacie.
Ze dość wybiórczej?
A kto pierwszy rzuci kamieniem?
Na pewno nie ja.
Za dlugo zyjemy, by być tabula raza, na której jacyś motywowani finansowo głupcy wypisza poglady których mamy brnić.
Ps.
Do dziś paiętam wrażenie które wywarł na mnie film.
„Małpi proces”.
Logika zwolennika ewolucjonizmu zwyciężyła dogmat.
Tylko w ten sposób możemy zmienić świat.
LOGIKĄ wywodu.
M Nowak
„Na tym poziomie absurdu nie będę prowadził dyskusji”.
Kiedy się z kimś nie zgadzam, wyjaśniam dlaczego. Bez wymiany poglądów, nie ma szansy na zrozumienie.
Nazwanie przekonań adwersarza „absurdem”, bez podania uzasadnienia, delikatnie mówiąc jest słabe i pozostaje tylko opinią.
Genialną klamrą spinającą obecną dyskusję, bedzie scenka z filmu „Imię róży”.
W której legat papieski przybywający w lektyce na dyskusję, zamknał ja krótko.
To nie lezy w interesie Papiestwa.
Te wszystkie dywagacje o celu i sensie istnienia, cierpienia, można by równie zwięźle podsumować.
Liczy się ZYSK- i to na TYM ŚWIECIE>
Zaswiaty polecamy modłom.
Oczywiście, równiez wysokopłatnym.
Kto sprawdzi rachunki?
Ratio cena- zysk?
Wyslemy kontrolerów Izby Skarbowej, by ocenili ?
To tyle na dziś…
wd-59
„Istnieją prawa fizyki, i nawet bogowie ich nie są w stanie naruszyć”
Czy znasz jakiś zbiór praw, które powstały bez udziału prawodawcy?
Jak wiadomo wszechświat zbudowany jest głównie z najlżejszych pierwiastków — wodoru i helu. Aby jednak mogło istnieć życie, oprócz wodoru potrzeba też sporych ilości pierwiastków cięższych, zwłaszcza węgla i tlenu. Naukowcy zastanawiali się więc, jak te nieodzowne pierwiastki powstały.
Czy to tylko zbieg okoliczności, że te cięższe pierwiastki o żywotnym znaczeniu są wytwarzane we wnętrzu pewnych gwiazd olbrzymów? I czy to zwykły przypadek, że wiele z tych olbrzymów wybucha jako supernowe, wyrzucając z siebie owe cenne pierwiastki?
Fred Hoyle, któremu w dużej mierze zawdzięczamy te odkrycia, oświadczył: „Nie wierzę, by po zbadaniu dowodów którykolwiek naukowiec nie doszedł do wniosku, iż prawa fizyki jądrowej zostały celowo zaprojektowane”.
@wd-59 11 STYCZNIA 2022 22:17
Wiesiu, to może zaprosisz to płaskoziemców?
Naturalnie wyłącznie tych „kulturalnych”.
Fred Hoyle held controversial stances on other scientific matters—in particular his rejection of the „Big Bang” theory, a term coined by him on BBC radio, and his promotion of panspermia as the origin of life on Earth. He also wrote science fiction novels, short stories and radio plays, and co-authored twelve books with his son, Geoffrey Hoyle
Rzeczywiście, autorytet że aż hej! 😀
@dezerter zaraz zaopiniuje, że
„nie ma domu bez architekta”.
Znamy to, znamy. Aż do obrzydzenia.
Tylko gdzie jest na to dowód, dezerterze?
I dlaczego w arce Noego nie było dinozaurów?
Nie wiesz? Doprawdy?
Nie wierzę, by po zbadaniu dowodów którykolwiek naukowiec nie doszedł do wniosku, iż prawa fizyki jądrowej zostały celowo zaprojektowane”.
Po obejrzeniu okularów nie wierzę, by nie tylko którykolwiek naukowiec, ale nawet którykolwiek ŚJ nie doszedł do wniosku, że nos i uszy człowieka zostały celowo zaprojektowane 😎
Na marginesie
11 stycznia 2022
23:25
Terminy typu foliarz, płaskoziemca, teoretyk spiskowy, nie są używane przez ludzi inteligentnych, posiadajacych jakąś wiedzę na dany temat.
Są używane przez głupców, z braku argumentów merytorycznych.
Ludzie mogą wierzyć w rożne rzeczy, to ich prywatna sprawa.
O ile mają otwarte umysły, mozna ich przekonać argumentami.
Tyle że dla większości, dyskomfort spowodowany uznaniem swoich błędnych opinii z którymi przez tyle lat żyli, jest nie do zniesienia.
Więc wypierają to ze świadomosci.
I używają ostatecznego argumentu.
PŁASKOZIEMCA!!!
Dezerter…..
Mechanizm mieszania boga do wyjasniania zjawisk których jeszcze nie poznaliśmy w pełni, to metoda znana od tysięcy lat.
Ziemia jest płaska, a nad nią kryształowe sfery niebieskie.
Mówi ci to coś?
Im dalej posuwamy granice poznania, tym dalej musi cofać się religijny obraz swiata.
Teoria wielkiego wybuchu 13 miliardów lat temu dalej nie jest wyjaśniona do końca.
Bóg to sprawił, był przyczyną?
Dla mnie dziecinne wyjasnienie.
Ale ludzkość jest przecież dopiero w wieku niemowlęcym.
Cóż to jest , jakieś 200 000 lat, z czego najwyżej 15 000 to okres cywilizacji?
Mieszanie bogów do wyjasniania niewyjasnionego, to dziecinada…..
Coś takiego:
ttps://wdrodze.pl/produkt/czy-nauka-pogrzebala-boga/
Kiedyś(świeżo po lekturze) trochę na jej temat pisałem. Wrażenia pozytywne. Nie tylko moje. Pożyczyłem książkę osobie, dla której Pismo Święte pełni podobną rolę w życiu do tej w przypadku @dezertera. ” Ja, ja.To było dobre” – usłyszałem
Ponoć tej osoby małżonka z wypiekami na twarzy zapoznała się z jej treścią, chociaż świat religii postawa męża traktowany jest przez nią dyskretnym wzruszeniem ramion.
Przede wszystkim wyważona i przedstawiająca rację obu stron sporu (religii i nauki). Nie powiem, że nauka z podkulonym ogonem, ale racje religii trafiły mi chyba bardziej do przekonana.
Polecam.
Teraz, może z lepszym skutkiem:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4845442/czy-nauka-pogrzebala-boga-zderzenie-swiatopogladow
wd-59
„Bóg to sprawił, był przyczyną?”
Warto wiedzieć, że sporo naukowców wcale nie odrzuca wiary w Boga. W sondażu przeprowadzonym wśród 1646 wykładowców z 21 prestiżowych uczelni w USA tylko co trzeci wybrał odpowiedź: „Nie wierzę w Boga”. Jak myślisz dlaczego?
Oto jeden przykład: Pierre-Paul Grassé, członek Francuskiej Akademii Nauk oświadczył „Porządek w naturze nie jest wynalazkiem ludzkiego umysłu ani wytworem zdolności postrzegania. Istnienie porządku wymaga istnienia inteligencji, która organizuje. Może nią być tylko inteligencja Boga” (Dieu existe? Oui,, s. 94).
Dla urozmaicenia perspektyw spojrzenia na omawiany problem, tej treści komentarz.
Kiedyś zamieszczony na blogu Agaty Passent:
Redaktor(ka) Agata wspomina w swoim tekście lektury, filmy ugruntowujące w zasadzie Jej spojrzenie na charakter posługi KK , rolę i miejsce jakie Kościołowi winno być przynależne w sferze publicznej. Przy tej okazji padają przykłady pokazujące, jak ta przekładalność nauk KK znajduje odzwierciedlenie w bieżącej empirii narodu. I ja takie spojrzenie rozumiem. Bosko nie jest. Problem jest jednak z określeniem jednostki chorobowej. Przyczyny dolegliwości i jej – na ile to możliwe – precyzyjna diagnoza. Wtedy zaordynować można jakieś specyfiki.
O radach Redaktor(ki) Agaty posiłkującej się tytułami artystycznych dokonań pisałem.
Ja również chłonę dokonania niepokornej ludzkiej myśli. Od czasu do czasu na coś się człowiek natknie. Czasami jest to guz na głowie, ale czasami…
Tym razem raczej z doskoku podchodzę do Audena. Angielski poeta, pisarz, eseista. Tytuł raczej banalny i może nieco depresyjny „Starożytni i my. Eseje o przemijaniu i wieczności”.
Treść to zbiór esejów poświęconych starożytnej Grecji, Rzymowi i początkom chrześcijaństwa.
Dzisiaj akurat zmagam się z Rzymianami. Właściwie to bój żaden, bo przeciwnika prawie nie ma. Zresztą tytuł eseju mówi wszystko „Rzym w ruinie”.
Nie kryje tego Auden – Rzym jego faworytem starożytności nie jest. Sam w sobie, ale i skojarzenia nie poprawiają samopoczucia:
„Architektura rzymska nawet w ruinie, jawi mi się równie opresyjnie i nieludzko, co dzisiejsze, szklano- metalowe budynki”.
Kontrowersyjna teza. Pół Warszawy, zhumanizowanej Warszawy to szkło i metal, a Auden o czymś takim pisze, że opresyjne, że nieludzkie.
Upadek Rzymu. Przyczyny. Nie chcę wyliczać wszystkich, ale ten fragment poświęcony determinancie upadku pisany przecież kilkadziesiąt lat temu (Auden zmarł w 1973 roku) robi naprawdę wrażenie. Rzym upada dzięki:
„…ułomność gospodarki, spadającej liczby urodzeń, suszy na stepach płd. Azji która zmusiła barbarzyńców do migracji, chrześcijaństwu…”
W takich okolicznościach i za sprawą m.in. tych przyczyn zdaniem Audena upadał Rzym.
Ten fragment – już bez szerszego kontekstu – muszę przytoczyć. Bo on chyba najpełniej chyba oddaje kondycje ówczesnego Rzymu i chyba poetykę twórczości Audena
„Wysłany przez Teodoryka z poselstwem do Konstantynopol, poeta Maksymilian zaczepia dziewczynę. Posunął się jednak w latach i nie stanął na wysokości zadania. Dziewczyna zaczyna płakać. Poeta próbuję ją pocieszać, mówiąc jej, że z łatwością znajdzie sobie lepszego kochanka. „Nie o to chodzi – odpowiada mu dziewczyna – płaczę przez ogólny nieład świata”
Dobrze, że to tylko Rzym. I to do tego pogański.
Ale Auden niestety( w tym momencie przytoczę dłuższy fragment – przypominam pisany w latach 60-tych – okraszony artefaktami z czasów minionych) cały esej konkluduje takimi oto fragmentem:
„Sądzę, że wielu z nas prześladuje poczucie że nasza cywilizacja – mówiąc „nasza” mam na myśli cały świat, całą cywilizację technologiczną. Czy nazwiemy ją kapitalistyczną, socjalistyczną, czy komunistyczną – rozleci się na drobne kawałki, na co zresztą prawdopodobnie zasługuje.
Podobne do III stulecia naszej ery, wiek XX to stulecie napięcia i niepokoju. Naszym problemem nie jest to, że technologia jest zbyt prymitywna ( tak było w starożytnym Rzymie), by poradzić sobie z nowymi problemami. Chodzi raczej o to ,że spektakularny sukces techniki stworzył odrażający, hałaśliwy świat, w którym jest coraz trudniej żyć po ludzku. W naszych reakcjach na ten stan rzeczy dostrzec możemy wiele paraleli z III wiekiem. Zamiast gnostyków mamy egzystencjalistów i teologów „śmierci Boga, zamiast pustelników – heroinistów i włóczęgów ( co ciekawe z podobną awersją do mycia) zamiast umartwiania ciała – sadomasochistyczną pornografię; co się tyczy rozrywki publicznej, to pod względem wulgarności i brutalności festiwal proponowany przez telewizję wciąż jest o jeden odcień bledszy niż to, co prezentowały amfiteatry, ale tylko o stopień, a to może nie potrwać długo. Nie jestem pewien, co się jeszcze przydarzy, nim umrę, ale z pewnością nie będzie mi się to podobało”
Typowy angielski pesymista. A przecież gdyby doczekał epoki Facebooka mógłby zmienić zdanie i …postawić jednak Boga, Kościół do kąta.
Swoją drogą, czekam kiedy Boga, albo Allaha posądzą o pedofilię. Tyle tam u Nich niewinnych aniołków. Czasami aż boję się brać do ręki Gazetę Wyborczą.
@Na marginesie:
Miło mi, ale z deficytem czasu muszę sobie jakoś radzić.
@dezerter83:
Historia o potopie jest ciekawa, bo to przymierze jest jednostronne — to Bóg ustępuje, choć przecież nie jest stroną słabszą. To Bóg akceptuje ludzką skłonność do czynienia zła, jako nie dającą się wyplenić. To Bogu tęcza ma przypominać by nie niszczyć. Ba! Pozwala mu odtąd jeść mięso. Nagroda może to-to nie jest, ale kolejne ustępstwo, bo w opisie stworzenia jedynie rośliny przeznaczone są na pokarm. (I komentatorzy całkiem serio rozpatrują te skórzane ubrania, które Bóg dał Adamowi i Ewie, czy też ofiarę sprawiedliwego Abla. Bo jeśli zwierzęta ginęły, to czy ktoś je jadł, wobec jawnego zakazu w Biblii… No i twierdzą, że nie, nie jadł 🙂 )
Jak czytam Biblię, to taki Bóg sofizmatów, który wyczerpawszy drogę legalnego zniszczenia ludzkości potopem, szuka innych metod, a zwłaszcza je obiecuje, mi nie pasuje. To się nie trzyma kupy, krótko mówiąc.
W tym 609 roku p.n.e. (czasem 608 podają, bo kwestia złożenia ówczesnych datowań z naszym kalendarzem nie jest jednoznaczna), wielu wierzyło, że Jozjasz jest Mesjaszem. Że wreszcie przywrócił porządek, zgodny z przymierzami z Bogiem; że oczyścił ziemię, przywrócił właściwy kult, wyniósł Świątynię ponad wszystko inne. Z tą myślą miała być spisywana historia deutronomistyczna (tj. księgi od Jozuego po 2 Królewską; choć oczywiście są tam późniejsze redakcje i uzupełnienia). I nagle ten ktoś ginie pod Megiddo, czyli „Armageddonem”.
Ludzie wierzyli, że wiedzą jak to się ma, jak nie do potopu, to do Wyjścia (w końcu pod Megiddo przeciwnikiem był faraon). I skończyło się na tym, że nic z wyroków Boga nie pojmują.
@Jagoda:
Tyle, że naukowiec powinien wiedzieć, czym się różni wiedza laika od fachowca.
Uznałem jednak, że czas w końcu udać się na jakąś porządną metę. Bez porządnej mety w dzisiejszych czasach ani rusz, tym bardziej, że perspektywa organoleptyczna nigdy nie była moją faworyzowaną.
Tak jakoś już mam. I myślę, że nie jestem jakimś specyfikiem, czy innych regulowanym wyjątkiem…wyjątkiem od reguły.
I żeby nie zanudzać.
Meta pierwsza, czyli „Metafizyka”. Powieść Lecha Majewskiego. Zekranizowana swego czasu przez autora pod tytułem „The Garden of Earthly Delights” w tłumaczeniu na jeden z języków słowiańskich „Ogród rozkoszy ziemskich”. Za film Grand Prix na Festiwalu Filmowym w Rzymie.
Zacząłem wczoraj i zapowiada się jak na Lecha Majewskiego przystało, czyli…onirycznie, metafizycznie. Oto (dosłownie) jej początek:
„Co znaczy, że ktoś istnieje? Czy tylko to, że mogę go widzieć żywego, poruszającego się, rozmawiać z nim dotknąć? Ciebie nie mogę dotknąć, chociaż dotykam tych kilku przedmiotów osobistych, w których odcisnęłaś formę swego ciała: pantofel na wysokim obcasie z wyślizganą piętą, czarny stanik, woskowe stopery do uszu. Twoja ulubiona sukienka, którą miałaś na ostatnim spacerze po Ilia del Pietro, nie obejmuje już ciała; leży powieszona przez poręcz łóżka i prowokuje mnie. Kilkakrotnie lądowała w śmieciach, raz niosłem do Armii Zbawienia”.
Nie wiem czy inni lubią tego typu klimaty, ale ja wchodzę w to bezwarunkowo.
Meta druga
Autor i jego książka ) niedawno gościł na blogu.
Tym razem to: „Na roztoczu. Przewodnik metaforyczny”. Nie metafizyczny, ale metaforyczne, ale wątek mety jak najbardziej zauważalny. I wcale nie taki dyskretny.
Książka to rzeczywiście przewodnik niejako turystyczny, ale autor radzi, co by nie umieszczany był na półce razem z innymi przewodnikami. I nie dlatego, że jest to przewodnik po Roztoczu.
Ale jest to – jakby nie było – przewodnik.
Przykład. Zaznaczyłem sobie już dzień w kalendarzu (kalendarz, pięknie wydany, z budynkami polskich cerkwi prawosławnych i był to dodatek do grudniowego numeru „Przeglądu prawosławnego”), który poświęcę na sprawdzian.
Miał rację Gmiterek, że tam tak ładnie, czy nie miał?
Bo opis wygląda tak:
„Dzień czwarty, w którym napijecie się ze źródła wiadomości dobrego i złego. Stoczycie walkę ze smokiem na Grochach. Paciorkami Różańca znaczyć będziecie drogę, aby jej nie zgubić. W cieniu Bukowego Lasu zostawicie swoje serce przeszyte strzałą. Posłuchacie szumu szumów, lecz nie zamoczycie nóg w wodzie obiecanej. Wejdziecie na szczyt Zamczyska i wpadniecie w przepaść. Na opuszczonym cerkwisku ze światła i babiego lata utkacie ikonostas. Hucińską drogą przez zaziemiogóromorze wpłyniecie na przestwór Nowego Lublińca. Szlakiem kruków i kamiennych krzyży zejdziecie w Doliny. Obejdziecie się widokiem pałacu Wattmana i starej baciarni. W końcu wrócicie tam, skąd przyszliście, i na desce lipowej zapiszecie wszystko”
I tam będzie meta. Kupiłem już sobie scyzoryk do strugania ołówków.
„Wielu wierzyło, że Jozjasz jest Mesjaszem”.
Ponad sto lat przed czasami Jozjasza, prorok Izajasz napisał o Mesjaszu:
„Był kimś, kim ludzie gardzili i kogo unikali,
człowiekiem, który miał zaznać bólu i który poznał, co to choroba. Był jak ktoś, od kogo ludzie odwracali twarz.
Pogardzano nim i mieliśmy go za nic.
Tak naprawdę on dźwigał nasze choroby i wziął na siebie nasz ból, a my myśleliśmy, że jest udręczony, że to Bóg go ugodził i uciska. Ale on został przebity za nasze przewinienia, zadano mu cierpienia za nasze winy. Kara, którą wziął na siebie, przyniosła nam pokój i dzięki jego ranom zostaliśmy uzdrowieni. Wszyscy błąkaliśmy się jak owce, każdy szedł swoją własną drogą. A Jehowa sprawił, że wina nas wszystkich spadła na niego. Był gnębiony i pozwalał się dręczyć, ale nie otwierał swoich ust. Prowadzono go jak owcę na rzeź. Był jak owca, która milczy, gdy się ją strzyże, i nie otwierał swoich ust.
Z powodu niesprawiedliwego wyroku odebrano mu życie. Kogo będą obchodzić szczegóły jego pochodzenia?
Wyrwano go z krainy żyjących, zadano mu cios za przewinienia mojego ludu.
Chociaż nie dopuścił się niczego złego i nie powiedział nic zwodniczego,
otrzymał grób wśród niegodziwych i gdy umarł, został pochowany z bogaczami”(Izajasza 53:3-9).
Nie wiem kogo masz na myśli pisząc, że „wielu uwierzyło, że Jozjasz jest Mesjaszem, ale oni na pewno nie czytali Pism.
PAK4
Stały chwyt: na brak argumentu wrzutka nowego tematu.
Typowa technika manipulacyjna. Rzucić psu nową piłeczkę/kość i niech za nią biegnie. A o tej niewygodnej niech zapomni.
Zgadnij skąd my to znamy?
Stoi sobie błysk-samochód hybryda i każdy myśli, ale fura ludzi musała przy nim harować.
Ale okazuje się, że wykonany został w całkowicie zrobotyzowanej fabryce, w której powstał bez ingerencji ludzkiej ręki.
Powstał, ale nie od razu. Wiadomo taśma produkcyjna, zaczynają od kierownicy… żartowałem …kierownica i kluczyki na końcu.
I składa się to, dolepia, dospawywuje, czyli ewoluuje proces produkcyjny tego auta. Nic nie było, a na końcu jest limuzyna. Ale żadnego robotnika nigdzie nie widać.
I powstaje pytanie:
|”Czy te wszystkie poszczególne etapy, sekwencje, czy cały ten proces produkcji samochodu wziął się sam z siebie, czy jednak istnienie tej całej fabryki jest efektem czyjegoś projektu.
Wiem, kobieta z marginesu powie, że projektantem był Tanaka, ale napisałem, że wszystkie procedury w tym zakładzie są zrobotyzowane i nie wiem, czy Tanaka ma taką moc sprawczą.
I czy kiedy spróbujemy …próbujemy, próbujemy, próbujemy… wyobrazić, że tym samochodem jest cały wszechświat, kosmos…
Historia to uzgodniony zestaw kłamstw mawiał Napoleon Bonaparte.
W tym historia „prawd objawionych” i wynikająca z nich praktyka kulturalna, polityczna, ekonomiczna.
W pewnym momencie historii mity judaistyczno – chrześcijańskie zdominowały przestrzeń basenu Morza Śródziemnego. A potem na bagnetach, pardon, na skrzydłach miłości rozprzestrzeniła się na cały świat.
Wszystko co ma początek, ma też swój koniec.
@Jagoda
Ale czy musimy się zaraz chwytać. Bez przesady. Wystarczy elokwencja i siła argumentów.
Wiara nie podlega dyskusji…..
Wiedza jest systemem niekompatybilnym z wiarą, choć może funkcjonować w jednym mózgu, nie powodując konfliktu, dysonansu.
Umysł jest plastyczny….
Choć zdarzają się i dogmatyczne.
Czy można być jednocześnie błyskotliwym naukowcem i księdzem?
A bywają takie przypadki?
Sedlak czy de Chardin udowadniają że to mozliwe.
Darwin też miał ten problem, jak pogodzić wiedzę z wiarą.
@dezerter83:
To tzw. Deutero-Izajasz, czyli dopiski do Księgi Izajasza z czasów niewoli babilońskiej. Innymi słowy: nikt za czasów Jozjasza tego nie słyszał.
Przypomnę, że za czasów Jozjasza jeszcze arcykapłan stawał przed Arką Przymierza, miał więc całkiem dobry kontakt z Bogiem w teorii 🙂
@Jagoda:
OK, mało tu bywam. Może nie załapałem stylu. Miałem wrażenie, że tu piszą młodzi naukowcy, przedstawiając różne ciekawe rzeczy z ich własnej, lub jakiejś bliskiej dziedziny. Tu nie widzę tej „bliskości dziedziny”, widzę podejście amatorskie. I to o to chodzi, a nie o ogólny zarys treści, bo tu nawet sympatyzuję z.
wd-59
Wieśku z tym Sedlakiem to dobrze kombinujesz, ale kiedy przeczytasz ten mój komentarz, mogą Ci włosy na głowie się zmierzwić.
„Mamusia miała radzić R. S.-owi „Nie zadawaj się z prostakami”, no i nie słuchało się mamusi, oj, nie słuchało. Przynajmniej takie wyciągam wnioski po tym co od czasu do czasu piszesz.
A ja słuchałem i dobrze tam wyszedłem.
Zacznę do św. Augustyna. Znany, lubiany i ceniony przez wielu, a jego „Państwo Boże” dla wielu jest do dzisiaj natchnieniem do wytężonych działań. Ale chwilowo, ani o Państwie Bożym, ani o innym Iranie pisać nie będę. Tylko i wyłącznie Augustyn i jego „przyczyny zalążkowe”. Oczywiście muszę zastrzec, że język Augustyna to nie język analitycznego mlaskania, czy innych empiriokrytycystycznych pseudorebusów, ale język religii, mający swoje źródło w starych dobrych czasach Cycerona i innego Katona Mniejszego. Język religii i język swojej epoki. Kropka.
I co by nie zadłużać.
Otóż zdaniem Augustyna ,w momencie stworzenia świata, – którego opis w Księdze Rodzaju był w zasadzie alegorycznie – tak naprawdę zostały stworzone jedynie „przyczyny zalążkowe” i ich potencje:
„W tym pierwszym impulsie Boskiej woli istoty wszystkich w postaci ich potencji zgromadzone były razem: niebo, gwiazda, ogień, powietrze, morze, ziemia, zwierzę, roślina. Wszystko przenikał Boży wzrok…Po czym miał miejsce konieczny łańcuch zdarzeń według pewnego porządku, jakiego domagał się sprawca natury; łańcuch nie pojawiający się przypadkowo, ponieważ konieczne uporządkowanie natury wymagało następstwa u pojawiających się rzeczy”
Są jeszcze szczegóły, przykłady, ale w zasadzie jest to ewidentna ściągawka dla następnego pokolenia mędrców, aby drążyć temat. Temat któremu na imię ewolucja. Augustyn nakazał chrześcijanom, aby dali pole do popisu tym od postępu i nowoczesności. Niech oni, teraz się wykażą mocami swego intelektu. I wykazali się…dopiero w XIX wieku( Darwin, ale też problem w zasadzie tylko rozbabrał), a po drodze dali popis tego co potrafią w osobie Galileusza, który wymyślił, że Słońce jest centrum świata, chociaż była wręczana żółta kartka przez dostojników kościelnych, to on jednak twierdził swoje.
I jeżeli Kościół zobaczył, że ci rzekomi mędrcy( takie miano, sami sobie nadali) to marni prostaczkowie, postanowił wziąć na moment sprawy w swoje ręce, bo jeżeli, by nie wziął to marność nad marnościami i tylko marność. A poza tym ruja i poróbstwo.
I tylko Kościołowi zawdzięczamy, chyba dwie najbardziej spektakularne teorie, pozwalające opisać i zrozumieć świat w języku nauki.
Pierwsza to teoria Wielkiego Wybuchu (autor Georges-Henri Lemaître – belgijski astronom, astrofizyk teoretyczny i prezbiter katolicki;
Druga to genetyka i odkrycia jakich dokonał Gregor Mendel – − austriacki przyrodnik, zakonnik, opat zakonu augustianów w Brnie na Morawach
Ale KK zdecydował jednak nie wyręczać naukowych prostaczków i ponownie ustąpił im naukowego pola. I efekty były. Najlepszym przykładem plastikowa butelka i foliowy woreczek.
To tyle na temat prostaczków.
Istnienie porządku wymaga istnienia inteligencji, która organizuje. Może nią być tylko inteligencja Boga
Co na to pszczoły? Albo osy, trzmiele, szerszenie…
A jednak miał prawdopodobnie rację Marcin Nowak z tezą, że monoteizm jest dla inteligentnych, nie znaczy to oczywiście, że mało błyskotliwi bałwochwalczo korzą się przed panteonem greckich bóstw.
Po prostu świat religii jest nie dla nich.
Żal, smutek, przygnębienie?
Nie – po prostu nagi, suchy fakt.
W sam raz materiał do naukowych badań.
@markot
Nie wiem. Ale dobrze byłoby poznać ich zdanie na ten temat.
Kolejne wyzwanie do świata nauki.
A teraz przede mną wizyta w USC.
Nie nie! Nic z tych rzeczy. Idę po akt urodzenia.
samba kukuleczka
12 stycznia 2022
10:52
Większości prostaczków nie interesuje nic, poza dość trywialnymi zajęciami.
Bardzo niewielka cześć- może jakieś 5% populacji- ma zainteresowania szersze niż zaspokajanie potrzeb, zastanawia się jak coś funkcjonuje i dlaczego.
Potrzeby intelektualne nie są raczej powszechne.
O ile się ich sukcesywnie nie podsyca.
A to już sprawa polityki na szczeblu państwa.
Ludzie zajęci codzienną walką o byt, nie mają czasu na rozwój, potrzeby wyższe.
Jedyną klasą zwolnioną z tej walki, do XIX wieku byla szlachta i kapłani.
Mieli czas na szukanie abstrakcyjnych problemów typu kwadratura koła, mechanika nieba, czy drażenie zapisów biblijnych.
Bo na ich posiłek składali się INNI.
Zapieprzający w pocie czoła potomkowie ponoć Chama.
Bez podstaw ekonomicznych nie ma rozwoju nauki.
A myslenie jest bardzo energochłonnym zajęciem, absorbującym 20% energii dostarczanej ciału w pokarmie.
markot
12 stycznia 2022
11:04
Nie zapominaj o mrówkach, słoniach, małpach, czy delfinach.
Też mają swego boga?
Mity?
Nie potrafimy jak na razie porozumieć się z istotami inteligentnymi żyjącymi na Ziemi. Poznać ich myśli.
Czyli, jeszcze przed poznaniem myśli bogów, spora droga przed nami.
Jesteśmy w stanie ludzkim umysłem pojąć boskie zamiary?
Albo, pojąć NICOŚĆ stojącą za terminem BÓG?
Dla wielu, byłoby to rozwalenie celu i sensu życia.
UWIERZYĆ, że tam dalej nie ma NIC…..
Więc wierzą w karmę, dżos, nirvanę, koło zycia, życie wieczne.
I inne niesprawdzalne naszymi metodami naukowymi teorie.
KK zdecydował jednak nie wyręczać naukowych prostaczków i ponownie ustąpił im naukowego pola
… ale po drodze nie dawal za wygraną i motywował prostaczków jak potrafił. A to usmażeniem na stosie, a to zakazem prowadzenia badań anatomicznych na ciałach nieboszczyków, a to paleniem nieprawomyślnych ksiąg lub umieszczaniem ich na indeksie, a to groźbą ekskomuniki, klątwy, więzienia…
A potem zamiast pokornie poddać się woli Najwyższego, kurczowo trzymał się tego świata i zaakceptował nawet transplantacje, nie mówiąc o sztucznych zębach, stawach biodrowych, operacjach laserem, szczepieniach, antybiotykach etc.
Do czasów średniowiecza Kościół i nauka współistniały pokojowo, a ściślej mówiąc: dopóki wiedza naukowców nie zachwiała światopoglądem Kościoła katolickiego, jego roszczenia do absolutnej prawdy nie były zagrożone.
Kto wie o tym, że w 1910 roku papież Pius X wprowadził tzw. przysięgę antymodernistyczną, którą wszyscy duchowni Kościoła katolickiego musieli składać aż do 1967 roku?
Veni vidi vici… z USC.
@markot
Albowiem Kościół miał intuicję, przeczucie, albo wręcz wiedział, co niesie ze sobą ( (oprócz naprawdę nieznacznych, wręcz śladowych plusów, a i to, ich doniosłość w dłuższej perspektywie może okazać się złudna)) epoka postępu i nowoczesności jakoś kojarzona z tzw. modernizmem.
A co niesie, pisałem wczoraj, późnym popołudniem, w komentarzu kierowanym w stronę Wieśka.
I chciałem jeszcze jedną rzecz wyjaśnić.
Otóż moja obecność na blogu naukowym wydawać się może – pewnie dla wielu, ale dla mnie samego trochę również – oksymoronem, ale miejsca na których mógłbym bardziej komfortowo się czuć, na przykład blog filozofa Profesora, blog obywatelski, na którym często dyskutowane są kwestie światopoglądowe, czy blog Adama Szostkiewicza są dla mnie w zasadzie zamknięte.
Wiem, moje poglądy podważają redakcyjno-wydawnicze dogmaty, ale czasami myślę, że stojący za decyzjami o takim rozmieszczeniu moich komentarzy (akceptowana moja obecność na blogu baletowym) przypominają trochę średniowieczny Kościół, który miał problemy z publiczną obecnością Biblii, i w zasadzie lud skazany był jedynie na jedną wersję wydarzeń.
Tak i w przypadku moich komentarzy istnieje jakaś obawa, że mogą być trucizną dla wielu pokornych i maluczkich.
Ale może się mylę? Może to tylko zbieg okoliczności?
I żeby była jasność – moim zdaniem jest to przypadłość epoki, bo druga kulturowa strona czyni podobnie, ale dlaczego w tej sytuacji obrywać ma Kościół, czy świat religii en bloc.
A ja głupi, myślałem, że „Polityka” ukazuje się w to trochę innej konwencji.
markot
12 stycznia 2022
11:39
Do czasów średniowiecza Kościół i nauka współistniały pokojowo, a ściślej mówiąc: dopóki wiedza naukowców nie zachwiała światopoglądem Kościoła katolickiego, jego roszczenia do absolutnej prawdy nie były zagrożone.
========
Błąd logiczny.
Kosciół NIE MYŚLI.
Decyzje w nim podejmują konkretni ludzie.
I to nie w oparciu o jakieś wytyczne boga, tylko o własną wiedzę, cechy osobowości.
Na przestrzeni wieków podejmowali bzdurne decyzje, z których rakiem wycofywali się, po kilku wiekach.
Mityczny Duch Święty jakoś słabo wpływa na swoich nominatów, nie uważasz?
Z durnia który w oparciu o własną koterię, intrygi, zabójstwa, przekupstwa, awansuje na czołową postać, a potem go jeszcze kanonizują, trudno zrobić mędrca.
Zatuszować zbrodnie.
Politykę, w tym religijną, tworzą ludzie.
Nie bogowie wszelkiej masci i upierzenia.
Przypisywanie nadnaturalnych mocy rożnym nominatom to myślenie magiczne prymitywnych ludzi, nie w miarę światłych.
Dobre było w społeczeństwach rolniczych.
Nie przystaje do społeczeństw miejskich, uprzemysłowionych.
Takie skojarzenie.
Świecka, postępowa Turcja, w miarę rozwoju zalana została napływem do miast mieszkańcami prowincji.
Drastycznie zmieniło to układ sił w partiach politycznych, a w konsekwencji wpłynęło na islamizację całego kraju i jego polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Dokładnie ten sam proces będzie następował w kilku krajach europejskich i w USA.
Przełożenia religijnych przekonań na politykę nie da się w systemie demokratycznym uniknąć.
To jedynie kwestia czasu, jak powstaną kolejne kalifaty.
W Europie…..
Nie jest to z mojej strony jakis rasizm, tylko prosta ekstrapolacja trendów obserwowanych w różnych krajach.
Nasze „kmiotki” granatem oderwane od sochy, dokonały takiej samej wolty po 1989 roku.
Siły w PRL trzymane za pysk, żrą obecnie pełną gębą z koryta.
I odcięcie ryja będzie bardzo bolesną i krwawą operacją.
Mam nadzieję, że kiedys to świniobicie w końcu nastąpi….
PAK4
„To tzw. Deutero-Izajasz, czyli dopiski do Księgi Izajasza z czasów niewoli babilońskiej”.
Kto i na jakiej podstawie tak twierdzi?
Znalazł się obrońca religii 🙄
Zadufanie kabotyna nie ma granic.
Wiem, moje poglądy podważają redakcyjno-wydawnicze dogmaty
A nie pomyślałeś, że wzbudzają po prostu odruch wymiotny i odrzucają swoim aroganckim misjonarstwem i namolną grafomanią większość uczestników dyskusji?
Blogi są autorskie i czasem jesteś tolerowany, może z ciekawości naukowej psychiatry czy socjologa, ale po paru odzywkach większość na widok znajomego nicka łapie za scroll 🙄
Dezerter jest podobnym przypadkiem, tyle że funkcjonującym jak algorytm, którym zapewne jest, ale ta jego AI marna jest jak na możliwości dzisiejszej nauki.
Cóż, jaki input, taki output.
@markot
Misjonarstwo?
Myślę, że raczej nie?
Wspominałem o lekturze listów z czasów nielekkich, czyli z czasów II wojny.
Piszą owe listy z reguły do Wyki, Kazimierz Wyka – polski historyk i krytyk literatury, eseista, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wśród nadawców są Andrzejewski, Miłosz, Irzykowski, Gajcy, matka Krzysztofa Baczyńskiego i raczej mało znany Karol Ludwik Koniński.
I po dotychczasowej lekturze uznałem, że bliżej zapoznam się z jego dorobkiem literackim, eseistyką.
I nie to akurat zdecydowało, ale myślę, że to zdanie opisuję obecną moją postawę:
„Nie zależy mi na tym, żeby świat przerabiać, tylko żeby się nie dać zmienić ( na brzydsze) światu”.
Karol Ludwik Koniński.
Sprawdzałem, są jego książki w księgarniach. Internetowych.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.
Ciekawe według jakich kryteriów. Losowanie? Okoliczności łagodzące?
Prawo wszak jest surowe:
Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.
A ŚJ wolał wspomnieć o dwu kobietach mielących i dwóch facetach pracujących w polu.
O tych dwóch na posłaniu jakoś tak nieswojo?
@ samba :
„I tylko Kościołowi zawdzięczamy, chyba dwie najbardziej spektakularne teorie, pozwalające opisać i zrozumieć świat w języku nauki.
Pierwsza to teoria Wielkiego Wybuchu (autor Georges-Henri Lemaître – belgijski astronom, astrofizyk teoretyczny i prezbiter katolicki;
Druga to genetyka i odkrycia jakich dokonał Gregor Mendel – − austriacki przyrodnik, zakonnik, opat zakonu augustianów w Brnie na Morawach”
A o Koperniku nie słyszał ????
Było wielu uczonych- księzy i zakonników, ale ich działalność nie odbywała się w ramach działalności kościelnej, tylko obok a nierzadko przeciw nauce kościelnej.
Na pracę naukową dawniej mogli sobie pozwolić tylko członkowie wyższych warstw społecznych, do których księża i zakonnicy niewątpliwie należeli.
I jeszcze w sprawie mojego, rzekomego misjonarstwa.
Myślę, że są chwile w życiu każdego z nas, kiedy nie wszystko potrafimy racjonalnie wytłumaczyć.
I kiedy patrzymy na coś z boku, ale i kiedy ta niepojętość dotyczy nas samych.
Oczywiście, to co przytoczę dotyczy czasów w żaden sposób nieporównywalnych z naszymi, ale i nasze mają jakąś, swoją mało wyszukaną estetycznie, autorską specyfikę.
Rzecz dotyczy czasów Powstania Warszawskiego.
Świadectwa tego, w jaki sposób ludzie próbowali zachować normalność. Przykłady z dzienników autorstwa Leopolda Buczkowskiego i z tej co najmniej przyczyny, należy się spodziewać, że będzie nieco po bandzie.
Powstanie w swojej kulminacji: miasto spłonie, Warszawiacy giną na barykadach, dzieci biegną z butelkami z benzyną na czołgi, świat staje n głowie, ale nie przychodzi z pomocą, a w tym czasie…
„…przypadkowo spotkałem w rowie przyrodnika – kule, że tak rzeknę poświtują, on mi wykłada coś tam o carrabile, rodzinach i podrodzinach słoni…”
albo:
„…Stara Kędzierska zemdlała dziś, ale nie z powodu nieszczęść ogromnnych, a dlatego, że w muszli klozetowej zostało po kimś, śpieszącym się ze sr…, trochę g…
Zemdlała tuż za progiem wychodka. Sześć bab ją otoczyło i cucilo kwasem mrówczanym(…)
czy taka historia:
„…Inni znowu, której syn zginął wczoraj, przerachowała cukierki – po dwa, po dwa – z puszki i do puszki, żeby się nie pomylić”.
I moje zachowanie, moje komentarze spróbuj może rozpatrywać w tych kategoriach…
…czyli, nie dajmy się zwariować.
Hell's Engels
12 stycznia 2022
14:52
Słyszał, słyszał…ale nie widział, czyli w tym przypadku daję na wiarę.
Ciekawe, czy Gospodarze blogu mają jakąś kasę od komentarza, albo liczby wejść, kliknięć, czy czegoś tam jeszcze, bo z tego co widzę…to jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. I większość wpisów – na moje wyczucie -w zasadzie merytorycznych.
Moja siostra ma papugę, gadającą taką.
Papuga dokonuje wszelkich starań, aby zwrócić na siebie uwagę. Widać takie to już ptaszysko, ale na rosół raczej się nie nadaje. Jedyna metoda, aby się zamknęła to nakryć obrusem klatkę.
W przypadku tego tu blogowego dzióbska, poszedł bym dalej i nakrył torebką plastikową, aby ptaszysko przekonało się o zbawiennym wpływie dwutlenku węgla. Z pewnością jednak dzióbsko zacznie biadolić, że go źle traktują.
W Stanach Zjednoczonych około 25% to ewangelicy, traktujący Biblię dosłownie. Maja nawet Muzeum Stworzenia.
W muzeum znajdziemy dowody, ze dinozaury żyły w tym samym czasie obok ludzi a Świat ma sześć tysięcy lat. Podobno jest nawet osiodłany dinozaur do orki pola.
https://www.thedailybeast.com/dinosaurs-on-noahs-ark-only-at-kentuckys-creation-museum
Co jest interesujące, ze nieważne, gdzie patrzeć to w społeczeństwach jest 25% świrów plus trochę wszelkiej ekstremistycznej prawicowej zarazy włączając w to: nacjonalistów, neo nazistów, ekshibicjonistów, konspiracjonistow, korwinistow, ziobrzystow, Maliniakow itd.
Te grupy stanowią solidny elektorat wyborczy, aż strach.
Fakty te zaczynają mnie przekonywać, ze istotnie Wszechmogacy stworzył człowieka na wzór i podobieństwo.
A zatem jeśli Wszechmogący był supermasywną czarna dziurą, to nic dziwnego, ze informacja naukowa znika w czeluściach wyznawców i a ich apetyt rośnie, aby grawitacyjne przyciągać więcej masy.
P.S.
Markotowi, G82, Marcinowi Nowakowi dziękuje za wprowadzanie rozsądku
Niestety blog doszedł do krawędzi, przynajmniej mojej rozpaczy i nie wiem, czy warto dalej się angażować.
@dezerter83:
Mam w miarę „rozklepaną” dyskusję o autorach Pięcioksięgu, ale Izajasza jeszcze rozklepanego nie mam. Widzę, że jest to powszechny pogląd wśród biblistów, którzy wskazują na wiele czynników, np. że dla Deutero-Izajasza przeciwnikiem jest Babilon, podczas gdy w czasach Izajasza nie był on nawet niepodległym państwem. Oczywiście, niedowiarki, takie jak ja, zauważą też, że Deutero-Izajasz mówi o Cyrusie, który się nawet nie urodził za czasów Izajasza; ale rozumiem, że uznasz to za dar prorocki.
—
Daty powstania ksiąg Biblii to złożony temat i nawet specjaliści podchodzą ostrożnie. Z „Historii Żydów w starożytności” Niesiołowskiego-Spano i Stebnickiej wynotowałem taką przybliżoną listę — podrzucam dla orientacji:
Pieśń Debory (Sdz 5) IX w. p.n.e
Błogosławieństwo Mojżesza (Pwt 33) VIII w. p.n.e
Ks. Amosa, Ozeasza koniec VIII w. p.n.e
Ks. Izajasza (rozdz. 1–39); część Psalmów VII w. p.n.e
Ks. Jeremiasza, Abdiasza, Nahuma VII/VI w. p.n.e.
Ks. Ezechiela 1 poł. VI w. p.n.e.
część Psalmów, Lamentacje VI w. p.n.e.
Ks. Proto-Zachariasza, Aggeusza ok. 520–500 p.n.e
Ks. Deutero-Zachariasza (Zach 9–14) V w. p.n.e.
Ks. Malachiasza epoka perska
Ks. Powtórzonego Prawa, Deutero-Izajasz (Iz 40–55) V w. p.n.e.
Ks. Wyjścia, Kapłańska, Liczb, Jozuego, Sędziów epoka perska
Ks. Nehemiasz ok. 450–430 p.n.e.
Trito-Izajasz (Iz 55–66) epoka perska
Ks. 1–2 Samuela, 1–2 Królewska epoka perska
Ks. Jonasza III w. p.n.e.
Ks. 1–2 Kronik, Ks. Ezdrasza III–II w. p.n.e.
Ks. Joba, Pieśni nad Pieśniami, Przysłów, część Psalmów epoka hellenistyczna
Mądrość Syracha ok. 200 p.n.e.
Ks. Rodzaju II w. p.n.e.
Ks. Daniela II w. p.n.e.
Ks. Estery, Rut, Tobiasza II–I w. p.n.e.
Ks. 1–2 Machabejska ok. 100 p.n.e.
Ks. Koheleta I w. p.n.e./I w. n.e.
Apokryfy biblijne oraz teksty znad Morza Martwego II w. p.n.e.–I w. n.e.
Nowy Testament I–II w. n.e.
Greckie przekłady Akwili, Theodotiona, Symmachosa II w. n.e.
Miszna ok. 200 n.e.
Tosefta III w. n.e.
Kodeksy Septuaginty: Synajski i Watykański IV w. n.e.
Wulgata IV/V w. n.e.
Kodeks Aleksandryjski Septuaginty V w. n.e.
Talmud Palestyński (Jerozolimski) IV/V w. n.e.
Aramejskie midrasze Pięcioksięgu V/VI w. n.e.
Talmud Babiloński VI-VII w. n.e.
—
Starsze niż prorocy:
Genesis 49;
Sędziowie 5 (może przedkrólewskie);
2 Sam.22 = Psalm 18
2 Sam 23: 1-7
Psalm 29;
Psalm 68.
@R. S.
Też jestem za co najmniej zmianą wątku, czyli kolejnego tekstu na blogu, ale musisz zrozumieć, że w sytuacji kiedy tytułowym – implicite -bohaterem, tzw. wstępniaka jest monoteizm, to trudno żeby pod nim, dyskusji ton nadawali wyznawcy Wisznu, czy też namiętni hermeneuci subtelnego świata współczesnych teorii naukowych.
Raczej tak nie będzie.
Musimy dać sobie na wstrzymanie.
Jutro będzie lepiej.
Monoteizm daje władzę absolutną.
Czyli, dyktaturę.
Może niekoniecznie JEDNEGO BOGA, ale na pewno jego kapłaństwu.
Co sprytnie co trzeźwiejsi królowie w wielu krajach świata wykorzystali dla własnych celów.
Czyniąc się pomazańcami bożymi, czy synami niebios, potomkami bogów.
Nie znam przypadku, by jakis bóg się wkurzył.
Tu i ówdzie, aspirowano w walce o władzę polityczną posługując się mniej wyzywającymi terminami.
A to głowa świeżo utworzonego kościoła, a to prorok, a to kalif.
Zabawa polega na tym, że te wszystkie tysiącletnie schematy, wierzacy starają się uwznioślić.
Dorobić ideologię do prozaicznych czynów POLITYCZNYCH.
Miejsca na mistycyzm raczej tu nie ma.
To raczej proza życia.
Reasumując.
Monoteizm to monopartia- we współczesnym wydaniu.
W najbardziej nowoczesnym, będzie to jeden system komputerowy, standard światowy oprogramowania.
Skończy się dla kwestionujących oczywistymi konsekwencjami.
I cykl sie powtórzy….
są chwile w życiu każdego z nas, kiedy nie wszystko potrafimy racjonalnie wytłumaczyć.
Dobry psychiatra nie będzie miał problemów.
Irracjonalne zachowania, dysocjacje w obliczu traumy, gdy umysł nie ogarnia tragedii, której jest się świadkiem lub wręcz ofiarą, to wszystko jest znane od stuleci.
Ojciec mojej koleżanki ze studiów, znakomicie sytuowany człowiek, ponad 30 lat po strasznym głodzie przeżytym w czasie wojny miał w domu zawsze spory składzik konserw mięsnych, które ona zabierała na wycieczki, aby ojciec mógł odnowić zapasy. Sam do końca życia nie otworzył ani jednej.
PAK4
„Jest to powszechny pogląd wśród biblistów”.
Większość biblistów ma jeden podstawowy problem: Chcą tłumaczyć laikom treść objawienia, ale nie biorą pod uwagę, że powstało ono pod natchnieniem Boskiego Autora.
Czy Autor Biblii mógłby udzielić takim ludziom zrozumienia Swego Słowa? Jezus w prostych słowach odpowiada na to pytanie: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, bo starannie ukryłeś te rzeczy przed mędrcami i intelektualistami, a wyjawiłeś je małym dzieciom. Tak, Ojcze, bo uznałeś to za dobre”.
Powyżej przytoczyłem proroctwo Izajasza, dotyczące Chrystusa. Rozdział 53, tak wyraziście przepowiada sposób potraktowania Jezusa, że brzmi jak relacja naocznego świadka.
Bibliści twierdzą, że pisarzem tego fragmentu nie mógł być Izajasz. Jednakże sama Biblia zaprzecza takim przypuszczeniom. Pisarze NT uznawali „proroka Izajasza” za pisarza całej tej księgi. Nigdy nie sugerowali, że istniały dwie osoby o tym imieniu ani że pisarz części tej księgi był nieznany. Wielokrotnie powołują się na różne fragmenty wyraźnie przy tym wspominając, że spisał je „prorok Izajasz”, a nie ktoś bliżej nieokreślony. Sam Jezus w synagodze nazaretańskiej odczytał ze „zwoju proroka Izajasza” pierwsze dwa wersety rozdz. 61 tej księgi.
W Dziejach 8:28-35, czytamy o etiopskim urzędniku wracającym z Jerozolimy:
„Siedząc w rydwanie, czytał na głos księgę proroka Izajasza. Duch więc powiedział do Filipa: „Podbiegnij do tego rydwanu”. Filip to zrobił i biegnąc obok rydwanu, usłyszał, jak Etiopczyk czyta na głos księgę proroka Izajasza. Zapytał: „Czy rozumiesz, co czytasz?”. On odpowiedział: „Jak mam rozumieć, skoro nikt mi tego nie wyjaśnił?”. I uprosił Filipa, żeby wszedł do rydwanu i usiadł przy nim. A czytał na głos ten fragment Pism: „Prowadzono go jak owcę na rzeź. I jak baranek, który milczy, gdy się go strzyże, tak on nie otwierał swoich ust. Był upokarzany i odmówiono mu sprawiedliwego wyroku. Kto dokładnie opowie o jego pochodzeniu? Odebrano mu życie na ziemi”. Eunuch zwrócił się do Filipa: „Powiedz mi, proszę: O kim tu prorok mówi? O sobie czy o kimś innym?”. Filip więc, począwszy od tego fragmentu Pism, zaczął mu głosić dobrą nowinę o Jezusie”.
Pisarz Dziejów Apostolskich, Łukasz zanotował, że Etiopczyk czytał 53 rozdział Księgi Izajasza.
Czy to Łukasz się mylił, czy bibliści niczego nie rozumieją, ponieważ Bóg starannie ukrył przed nimi zrozumienie Pisma Świętego?
@markot 12 STYCZNIA 2022 17:22
Wiesław Myśliwski w „Widnokręgu” znakomicie opisuje powieściowo takie irracjonalne powojenne zachowania. Np. matka narratora reprezentuje ten kociokwik w czystej formie.
To jednak nie usprawiedliwia idiotyzmów @sambakuku. Można mu współczuć, jeśli zidiociał wskutek wojny, ale blog jednak nie jest grupą wsparcia.
Od takich rzeczy są medyczni zawodowcy.
@Markot
-> po strasznym głodzie przeżytym w czasie wojny miał w domu zawsze spory składzik konserw mięsnych
Podobnie bylo z moim ojcem, plus trzymal sterty suszonego chleba.
Trauma po aresztowaniu we Lwowie i zsylce na Syberie.
@dezerter83 12 STYCZNIA 2022 17:44
Czyli twierdzisz, że przekaz nowotestamentowy jest przeznaczony dla idiotów i prostaczków.
Zatem po groma usiłujesz podpierać ten przekaz jakimiś pseudo-naukowymi opiniami?
@R.S.
Wyjdę trochę na przeciw twoim oczekiwaniom, czy wręcz marzeniom i postawię Cię przed oto takim wyborem. Wspominałem już o moich „mecich” lekturach i w tym przypadku nawiąże do „Metafizyki” Lecha Majewskiego:
Bohaterowie – tak się dziwnie złożyło są w trakcie pisania doktoratów.
I gdyby tak się jakoś złożyło, że autorzy ( płci obojga) zaniemogli i nie mogli kontynuować swoich badań, to dokończenia której pracy byś się podjął.
Do ilustracji czego dotyczą prace, posłużą te dwa fragmenty:
„Wyciągnęłaś zeszyt i poprosiłaś, bym powtórzył, co powiedziałem.
Powtórzyłem. Zanotowałaś. Zapytałem po co.
– Bo po tu przyszłam. Księżyc jest jednym z bohaterów mojego doktoratu.
– Tak? A o czym jest ten doktorat?
– O malarstwie Hieronymusa Bosha.”
Czyli musiałbyś dokończyć doktorat o malarstwie Bosha.
Fragment drugi i temat drugiej pracy:
„Przyglądałem się twoim smukłym dłoniom i drobnej twarzy, unikając przenikliwych mrocznych źrenic., na poły nie wierząc, ze tak atrakcyjna kobieta jest samotna, bez sztafażu kręcących się wokół niej samców, na poły zdumiony, że mówisz o swoim doktoracie, podczas gdy ja cały zeszły tydzień konsultowałem z profesorem Hoxterem temat mojego:
„Zasada współpracy współrzędnych burty do wyporności kontenerowców nowej generacji”.
Czyli, co byś wybrał R.S.-ie: Bosha, czy kontenerowce?
@samba kukuleczka 12 STYCZNIA 2022 18:26
Widzisz, twój problem nie polega na tym, że cię pociąga taki czy inny spirytystyczno-intelektualny myk.
To twoja sprawa.
Twój problem polega na tym, że usiłujesz się z tych ciągot gęsto tłumaczyć – trudno powiedzieć, czy przed blogowiczami, czy przed sobą. Tak jakbyś sam – kolejny raz – nie był pewien własnego wyboru. Dlatego strasznie chcesz go usprawiedliwić przed ludźmi którzy – nie da się ukryć – myślą inaczej.
I TO jest chore.
Moim zdaniem wcale nie muszę wybierać…
Cytat z metafizyki:
„Kontenerowiec, najbardziej geometryczny ze statków, świetnie nadaje się do moich matematycznych zabawa z komputerem. Będąc PITAGOREJCZYKIEM, wierzyłem, że złoty podział zastosowany w proporcjach burty da optymalną wyporność…”
Albowiem, pitagorejczycy wyznawali pitagoreizm
„Pitagorejczycy uważali, że „wszystko jest liczbą”; każdemu bytowi można było przyporządkować liczbę np. mierząc czy ważąc. Stąd liczby były niejako prototypem całej rzeczywistości, co zbliża się do ujęcia współczesnej nauki opisującej wszystkie zjawiska matematycznie.
Za szczególnie świętą uznawali liczbę 10, która była przedstawiana jako „arcyczwórka” – trójkąt, na którego każdym boku mieściły się cztery kamyki, pozostawiał miejsce na dziesiąty wewnątrz.
Pitagorejczycy postrzegali wszechświat jako harmonię przeciwieństw, takich jak ograniczone i nieograniczone, parzyste i nieparzyste, męskie i żeńskie, itd. Źródłem ich wszystkich jest niepoznawalne Jedno.”
I to istotne:
„ Niekiedy utożsamiano to Jedno z monoteistycznie rozumianym Bogiem.”
Z pitagoreizmem oczywiście nie mam nic wspólnego…
… ale prawdopodobnie bohater „Metafizyki” może być jakimś porte – parole autora, bo w jednej ze swoich książek „Ukryty język symboli” kilkadziesiąt stron poświęca Majewski liczbom w różnych, czasami interesujących kontekstach. Cześć zatytułowana „Xięga liczb”.
Na przykład:
Rozdział: Tajemnica liczby 273.
Rozdział: Mistyka liczby 108
Rozdział: Tajemnica trójkąta Pitagorasa
Ale bohaterami rozdziałów jest też Człowiek, Mózg, Ciało. Są Oczy, Materia.
…i wszystkie informacje podane oczywiście w ujęciu ilościowym.
Ciekawe. Ale nie dla wszystkich.
A kto właściwie jest teraz premierem polskiego rządu?
@Jagoda & Marcin Nowak:
Najostatniejszy raz (mam nadzieję), daję się zwyciężyć chęci odpisania.
Postaram się powoli, bez tego wcześniejszego pośpiechu napisać, na co narzekam w tym tekście. Narzekam — nie zwalczam, proszę o wybaczenie Autora jeśli to zabrzmiało za mocno wcześniej. Piszę powoli, ale nie aż tak powoli by stworzyć niezależną narrację tekstu — generalnie komentuję kolejno partię tekstu blogowego.
OK, samego początku się nie czepiam — upraszcza wiele, ale przecież forma tego wymaga. Zareagowałem na „podważanie coraz częściej” Abrahama, Mojżesza i nawet Dawida; bo do Mojżesza to jak powiedzieć: „Coraz więcej klimatologów uznaje istnienie globalnego ocieplenia”. To nie szerząca się nowina, ale przyjęty consensus. Podważający go istnieją, ale wyłącznie motywowani ideologicznie. Realne spory dotyczą Dawida (**), a przynajmniej dotyczyły na przełomie stuleci — mogę być zapóźniony.
Skoro Pięcioksiąg powstał dobry tysiąc lat po Abrahamie (tu różnie się wylicza, w zależności od wczesnej czy późnej chronologii Wyjścia; ale generalnie początek II tys. p.n.e. to czasy Abrahama; powstanie Pięcioksięgu to w bardzo konserwatywnych wersjach X-V wiek p.n.e.; w mniej konserwatywnych bliżej tego drugiego, zresztą: patrz chronologia ksiąg biblijnych z książki Niesiołowskiego-Spano); to jakie elementy ówczesnego pojmowania świata mógł wiernie przekazać? Czy serio może być on (a raczej konkretnie Księga Rodzaju) w wywodzeniu historii powstania monoteizmu?
Gdy autorzy podejmują tematy wczesnej religii Żydów (np. Mark Smith w „The Early History of God”) częściej sięgają do fragmentów Biblii, starają się odnosić do odkryć archeologicznych i pamiątek ludów ościennych. Owszem, komentatorzy Księgi Rodzaju zwracają uwagę na to, jak jej autorzy przedstawiali wiarę Patriarchów; ale w poszukiwaniu wiedzy o historii religii raczej starają się odnosić do wyobrażeń autorów ksiąg w oparciu o przypuszczenia o dacie ich powstania (patrz: tabela we wcześniejszym komentarzu*), niż opierać na tym, jak postrzegali oni wiarę legendarnych przodków.
O samych imionach Boga już wspomniałem. Dodam może tylko, że akurat patriarchom czasem przypisuje się używanie określenia El Szaddaj, zwykle oddawanego jako „Bóg Najwyższy” (choć niektórzy optują za „Bogiem Góry”); że tradycja rabiniczna mówić miała, iż El/Elohim używa się raczej tam gdzie chodzi o sprawiedliwość; a JHWH, gdy chodzi o miłosierdzie; że spekuluje się, iż oba określenia są pozostałością, po prostu, dwóch tradycji (tak jak dwoistość założycieli narodu: Abraham i Mojżesz); zwłaszcza, że okres królewski to (przede wszystkim**) okres dwóch osobnych królestw — postrzeganie ich jako jednego Izraela, to cóż, sukces narzucenia nam punktu widzenia przez autorów Biblii.
Jak wspomniałem, o realnych narodzinach monoteizmu nic nie wiemy; poza tym, że się on narodził. Wykształcenie Mojżesza jest tylko spekulacją; potępienie kultu złotego cielca zwykle uchodzi za przejaw rywalizacji między sanktuariami JHWH (tak, złoty cielec był wyobrażeniem siły i potęgi JHWH; choć Boga najczęściej miano przedstawiać jako słoneczną tarczę). Ciekawostką może być historia o pojedynku prorockim Eliasza, który konkurował z prorokami Baala, ale któremu to pojedynkowi przypatrywali się prorocy Aszery. Cóż — Baal był bezpośrednim konkurentem JHWH, gdy Aszera była potencjalną boginią-małżonką, więc jej kult nie budził takiego sprzeciwu. Tak jakby relacja ta uchwyciła element oczyszczania się tradycji politeistycznej w monoteistyczną — już nie dowolnie wielu bogów, ale co najwyżej dwoje.
Samą kwestię różnorodności religijnej u starożytnych Żydów komentowałem przywołują Sommera, więc nie będę się powtarzał.
Powrót z Babilonu… Ech, temat rzeka…
To nie jest tak, że do niewoli brano cały naród. Te „dziesięć zaginionych pokoleń Izraela”, które zniszczyć miał podbój asyryjski w 80-90% wciąż mieszkało (i mieszka) na tym samym terenie. Tak samo było z Babilonem — do niewoli szły elity; nazwijmy to klasy średnia i wyższa, czyli kapłani, żołnierze, wykształceni rzemieślnicy (kowale, na przykład, skądinąd czy to nie high-tech epoki?); gdy wiejski lud pozostał na miejscu. (Zresztą, jak to sobie inaczej wyobrazić? Wzięcie całego ludu w niewolę, przeniesienie setki kilometrów to absurd ekonomiczny i logistyczny; a bydlęcych wagonów i GUŁAGu jeszcze wtedy nie wynaleziono.) Trochę tak gram z wyobraźnią (uprasza się tego nie rozumieć jako groźby czy życzenia, ale jako eksperyment myślowy, tak niewinny jak tylko się da): gdyby tak wygnanie rozdzieliło Polskę — elity rozwijają się kilkadziesiąt lat bez ludu; a lud kilkadziesiąt lat bez elit. A potem się spotykają…
Takie coś im się przydarzyło. Na wygnanie poszła elita, w tym kapłani, ludzie związani ze świątynią i (często) reformami Jozjasza (tak, to bardzo ważny król dla kształtowania się „czystego monoteizmu”; choć konkretów, co poza centralizacją kultu i wprowadzeniem*** święta Paschy zrobił Jozjasz trudno się doszukać). Spotkanie potomków po latach odbyło się więc mało przychylnie. Raz, wspomniane kwestie religijne; dwa — może ważniejsze — kwestie klasowe. Bo wrócili bogaci i z poczuciem prawa do ziemi (nawet jeśli to właśnie niepowodzenie w interesach miało być motywem powrotu częściej, niż kwestie religijne); a zastali biednych, pozbawionych własnych elit i możliwości legalnej walki o swoje prawa.
(Zresztą, szczerze, to mam z tym problem, bo nie wiem komu kibicować. Lud budzi odruchową sympatię i poczucie, że oni tu od wieków, sól ziemi itp. Z drugiej strony, jeśli chodzi o formę religii, czy przesłanie etyczne, jestem po stronie elit. To one niosły pociągającą kulturę — wystarczy poczytać jak piękny jest opis stworzenia świata w Biblii i jak bogate są jego przesłania. Obecnie dyskusje nad Biblią dotyczą także tego — czy postrzeganie przez jej pryzmat przeszłości Bliskiego Wschodu nie jest pewnym kulturowym kolonializmem…)
Tu Autor tekstu od razu przeskakuje do czasów Jezusa, a ja mam wrażenie, że to wielki skok; choć rozumiem, bo nie bardzo jest jak go wypełnić. W Pięcioksięgu nie ma Szatana, anioły to „emanacje Boga”, a nie osobne byty; nie ma innych bogów (co jest o tyle uderzające, że np. stworzenie świata ma bardzo bliski odpowiednik w mitologii babilońskiej, ale tam są bogowie). W Ewangeliach widzimy zaś wiarę w demony wstępujące w ludzi, w kuszącego Szatana i mamy całą hierarchię anielską. Sam mam problemy z rozumieniem monoteizmu właśnie dlatego — już tu coś się zmieniło, a definicja monoteizmu rozmyła.
Co do misjonarzy, ogólnie się zgadzam, ale zauważyłbym dwie rzeczy:
Pierwsza to ta, że patrzymy na świat chrześcijańsko — tak jak misjonarze. Co znaczy, że nie rozumiemy świata pogańskiego. W świecie pogańskim, to co jest magią, czy ceremonią przejścia nie musiało być „religijne”. Dla nas jest. Misjonarze mogli więc zaakceptować, albo zwalczać.
Druga to, cóż — misjonarz nie musiał być bardziej oświecony, mądry, czy nastawiony filozoficznie, od nawracanego. Nie musiał być dobrze przygotowany teologicznie. (W przypadku wyrośnięcia fundamentalizmu chrześcijańskiego na amerykańskim interiorze, mówi się wprost, że nie bez znaczenia były okoliczności ekonomiczne — uzdolniony i wykształcony pastor znajdował dla siebie miejsce na kwitnącym i kulturalnym wybrzeżu, wpisując się w wyrafinowaną teologię; jeśli był zbyt słaby by zrobić tam karierę — emigrował na Zachód i tłumaczył wiarę mocno łopatologicznie. Nie mam przesłanek, że dotyczyło to misjonarzy, ale też nie wykluczałbym tego zupełnie — najlepsi raczej robili inne kariery.)
Co do współczesnego polskiego Kościoła, to nie mam do końca wyrobionego zdania. Owszem, czym bardziej się wczytuję w Stary Testament, tym większą ochotę mam nazwać to, czego naucza w praktyce, henoteizmem. Bo broni czci tego Boga przed obcymi, ale obcych istnienie nadzwyczaj często uznaje. Tylko co to ma wspólnego z umiejętnością pisania czy internetem?
Jak znam historię, to uderza mnie w opisach, np. średniowiecza, że w sumie większość ludzi jest niereligijna. Jest obojętna. Owszem, ochrzczą dziecko, może wezmą ślub przed ołtarzem, czy dają się pochować księdzu. Ale to wszystko. Gdy znika jakiś religijny przymus, ta większość wychodzi na powierzchnię. Widzimy to obecnie praktycznie na całym w miarę nowoczesnym świecie. Przy czym: porzucenie religii, to nie musi być porzucenie magii, przesądów i zabobonów.
Ale czy to koniec historii? Zwróciłbym uwagę, że religia to jedna z dziedzin, w których ludzie się coraz bardziej różnicują; nie bez udziału internetu i jego algorytmów nakręcających kontrowersje i wojny kulturowe. Rośnie liczba obojętnych, rośnie liczba ateistów; ale też rośnie liczba fundamentalistów. Przynajmniej względna, bo coraz więcej oni znaczą wśród wiernych. Przy okazji Kościoła zwracano w ub. roku uwagę, że największy rozkwit dotyczy dwóch grup: „tradycjonalistów”, którzy wybierają mszę trydencką, oraz ruchów odnowy w Duchu Świętym… Tę pierwszą grupę widać zresztą bardzo dobrze w internecie, we wzroście znaczenia lefebrystów we współczesnej Polsce; czy takich organizacji jak Ordo Iuris.
Tyle, że jak widać, te ruchy „odrodzeniowe” w Kościele to wcale nie muszą być „monoteiści”. Tych ostatnich bym jednak szukał w niedobitkach Kościoła otwartego.
PS.
Pamiętam jak Maestro Harnoncourt mówił, że arcydzieło jest jak lustro, w którym każdy widzi swoje odbicie. Staram się o tym pamiętać jako o pewnym ostrzeżeniu też, gdy np. mówię o Biblii. Bo owszem, próbuję ustalić co jest konsensusem badaczy, probuję odrzucić szurię, ale nie jestem wolny od uprzedzeń, z których nie do końca muszę sobie zdawać sprawę.
——
*) Datowanie ksiąg Biblii jest trudne i zwykle dyskusyjne. Niesiołowski-Spano jest bardziej… hm… modernistyczny niż konserwatywny i raczej typuje późniejsze z poważnie rozpatrywanych dat. Ale: z poważnie rozpatrywanych dat. Bo to bardzo zawęża zakres dyskusji; tak jak spór o Dawida i Salomona to w znacznej mierze spór o datowanie jednej warstwy archeologicznej.
**) Istnienie „Zjednoczonej Monarchii” (tj. królestwa Dawida i Salomona) jest dyskutowane. Dla uproszczenia zakładam, że istniała.
***) Tak, tak dezerter zapewne zareaguje. Jeśli doczyta to się dowie, że „pierwszy raz od czasów sędziów”, albo — jak dalej poszuka, że już za Ezekiasza. Historycy są jednak podejrzliwi wobec tego, czy rzeczywiście był to powrót; zwłaszcza że za czasów perskich jeszcze, rozproszeni Żydzi wiedzieli raczej, że coś takiego jak Pascha istnieje, niż czym jest.
@dezerter83:
Deutero-Izajasz jakoś z Izajaszem był związany. Są spekulacje, że albo wywodził się ze szkoły i tradycji Izajasza, albo że też… miał tak samo na imię.
Nawet założenie, że Filip nie mógł się mylić, nie prowadzi wprost do datowania tego fragmentu.
PS.
A tak w ogóle: Izajasz nie spisywał swoich proroctw. Notowali uczniowie.
PAK4
„Są spekulacje…”
Nareszcie wiem co naprawdę Cię interesuje.
@dezerter83 12 STYCZNIA 2022 21:23
Dezerter, ciebie interesują tylko pisma, o których sam twierdzisz, że są przeznaczone dla osobników niezbyt sprawnych umysłowo. @PAK4 najwyraźniej do takich nie należy.
Ja wiem, że to musi boleć, ale zachowaj przynajmniej pozory pewnej kultury. Jesteś tu zawodowo, pamiętaj o tym!
😀
Pouczanie dojrzałego to oznaka emocjonalnej i obyczajowej niedojrzałości pouczającego.
@dezerter83:
Myślę, że bardzo się różnimy w widzeniu jak powstała Biblia. Dla Ciebie Biblia wyraźnie (i to jej współczesne tłumaczenia) jest zapisem… hm… prawdy. Nie bardzo wiem, jak to sobie wyobrażasz — że Bóg znający prawdę nagrał się na automatyczne sekretarki różnym biblijnym autorom, a oni to zapisali słowo w słowo?
No cóż, ja tego tak nie widzę. Nie tylko dlatego, że nie było wówczas automatycznych sekretarek.
Zacznijmy od tego, że w Biblii są sprzeczności. Np. czy człowiek powstał przed, czy po zwierzętach? Albo ile zwierząt znalazło się na arce z każdego gatunku? Albo ile trwał potop?
Te sprzeczności są bardzo widoczne. Ci, którzy ją spisywali nie byli głupcami — oni zdawali sobie z nich sprawę, a mimo to je zapisali. Dlaczego?
Cóż, przypomina się Herodot, który w podobnych czasach potrafił zapisać dwie, różne, sprzeczne informacje na ten sam temat. Bo uważał, że nie będąc w stanie ich zweryfikować; obie wersje są warte przekazania dalej. Mogę czegoś podobnego się spodziewać u biblijnych redaktorów — mają różne wersje, obie zawierają ważne przesłanie duchowe, więc obie zapisują. (Nie bez zmian — uzgodnienia redakcyjne robią wrażenie.)
A mogli tak robić, bo nie od razu Biblia była świętą księgą. Uważa się (choć twardych dowodów brak), że domy spotkań, w których odczytywano zapiski, jako pewien ekwiwalent przeżyć religijnych, pojawiły się w trakcie niewoli babilońskiej. (Ale jeśli nie w Babilonie, to później, a nie wcześniej — żeby było jasne.) Nie było Świątyni, to co mieli wygnańcy, to właśnie tradycję i ewentualnie zapiski. (Jak widać z prób datowania, mieli niewiele; choć mogli mieć jakieś wstępne redakcje.) To, co się stało wzorcem synagogi, kościoła, zboru, powstało więc nie z boskiego nakazu, ale z potrzeby chwili. I bez jakiegoś spięcia, że to musi być prawda, że nie wolno uronić ani jednej literki…
(Nawiasem mówiąc, tu mamy kolejną niezgodność między nami — jak wyglądają boskie nakazy. Czy to jasna wskazówka, którą dostarcza telegramem anioł, czy też pewne przeczucie, delikatna ingerencja, czy też pokierowanie sprawami tak, a tak.
Swoją drogą, jako informatyk wiem, jak się robi sprawdzenie/kontrolę, czy dane są zapisane bezbłędnie. Taką technologię dałoby się przygotować w wersji dla skrybów. A mimo to Bóg jej nikomu nie objawił — wyraźnie nie zależało Mu na dosłownej prawdziwości Biblii.)
Cóż, wiadomo, że mamy kilka różnych wersji zapisów w księgach biblijnych, nie mówiąc o kilku kanonach Biblii — inny mają Żydzi, innego używają protestanci, a jeszcze innego katolicy, czy prawosławni. Po prostu świętość przydano powstającym pismom na pewnym etapie ich ewolucji, a nie była ona od samego początku. Ubocznym efektem jest to, że wersje potrafią się różnić — zwykle są to niuanse, ale są. Np. błąd kopisty miał wystąpić w opisie ofiary Izaaka w Kodeksie Leningradzkim, który stanowi podstawę Tory stosowanej przez ortodoksyjnych Żydów. W tym przypadku fakt, że Septuaginta, czy Vulgata mają w tym miejscu więcej sensu, można się dowiedzieć, kto popełnił błąd. Ale nie zawsze to wiadomo. I nie zawsze są to różnice tak drobne — np. bardzo dawno zatracono rozumienie hebrajskiego czasu zaprzeszłego i u chrześcijan utrwaliło się przekonanie, że Bóg stworzył świat z niczego. Nie, w Torze nie tworzy On świata z niczego — to tylko przekręcenie tekstu.
No i podkreślam: Izajasz, zresztą generalnie prorocy, nie spisywali swoich proroctw osobiście. Nie wiem, czy potrafili czytać i pisać — nie musieli. Nawet dość łatwe pismo hebrajskie, jak na tamte czasy, nie było dla każdego. Ale i potrafiąc pisać, nie musieli tego lubić. Wiemy, że Jeremiasza spisywał Baruch. Wiemy, że współpracowali, więc to mogła być wersja „autoryzowana” w znacznej części. Ale kto spisywał Izajasza — nie wiemy. I znowu pytanie: jak sobie wyobrażasz wierność zapisu ze słuchu, u skryby nie będącego autorem słów, bez dzisiejszych środków zapisu dźwięku.
(A do rozumienia trzeba jeszcze przypomnieć, że ważne jest zrozumienie gatunku literackiego. A mamy tam sporo poezji, mamy nawet bajkę…)
Potem mamy redakcje, redakcje, redakcje. I zwykle są to księgi bezimienne. Nikt się nie podpisał pod Pięcioksięgiem, czy pod psalmami. Zresztą podobnie jak z Ewangeliami później. To tradycja przydała autorów.
Wszystko to dla mnie fascynująca historia, zwłaszcza że Biblia przejmowała elementy tradycji religijnej innych ludów (z nauczaniem KK łatwo to pogodzić, skoro mamy epokę ekumenizmu i przyznanie, że inne tradycje religijne mogą zawierać cząstkę prawdy religijnej), stanowiąc pewien destylat przekonań religijnych najstarszych ludzkich cywilizacji — Mezopotamii i Egiptu, między którymi (wcale niezłe miejsce, nieprawdaż?) leży dzisiejszy Izrael. Wszystko to inteligentnie i poetycko przefiltrowane w całkiem wyrafinowaną religię.
Rzuciłem okiem na część konkluzywną, komentarza mojego poprzednika i widzę,że jego autor,to stara dobra – o weberowskim korzeniu – biurokratyczno-urzędnicza szkoła…w kontekście mało wiarygodnego autorstwa.
Bo dokument aby uzyskała wiarygodność musi:
…pani Krysiu proszę o podpis, dziękuję…i jeszcze dwie pieczątki, tutaj i tutaj…Panie Henryku, parafka, o tutaj, i jeszcze na drugiej stronie…Jagódka, ale ponętnie się dzisiaj prezentujesz, tylko momencik, tutaj, tutaj, ale podpis musi być wyraźny…kopa lat Rafale, to co zwykle, czyli czytelnie imię i nazwisko…Pani Kaziu jesteśmy w domu, czyli wszystko, mam. Reszta to już Pani inwencja twórcza, czyli orzełek na górze, pieczątka firmóweczka po prawej stronie, trzy podpisy od szefa i biegusiem lecę z tym wszystkim do kancelarii notarialnej, żeby nikt nam nie zarzucił, że nasz twórczość jest anonimowa.
W końcu jesteśmy w Europie, czy nie?
PAK4
13 stycznia 2022
8:02
Te miliony roboczogodzin spędzanych nad róznymi tekstami pochodzacymi ze starożytności, daja nam sporą wiedzę o ludziach tamtych czasów.
Ale są czasem straconym- moim zdaniem- jeżeli chodzi o szukanie w nich boga, jakiegoś metafizycznego przesłania.
To zabawa w stylu- co Autor miał na myśli….
Jest jeszcze kwestia wtórna.
Przypisy i interpretacje.
Tu już komentatorzy entuzjastycznie tworzyli fikcje zgodne z ich wyobrażeniami i typem osobowości.
Niektóre zapewne funkcjonują do dziś, jako prawdy objawione.
PAK4
„Myślę, że bardzo się różnimy …”
Różnimy się jeszcze bardziej.
Ty szukasz wyjaśnień u ludzi, którym się wydaje, że są wystarczająco wyedukowani, żeby sprostać zadaniu objaśnienia objawienia Bożego. A ponieważ są niewierzący – nie biorą pod uwagę, że istnieje jego Boski Autor. Z treści Pisma wynika, że takie nastawienie z góry skazuje na porażkę, ponieważ Bóg nie udziela zrozumienia osobom, które polegają na sobie, a nie na Nim.
Ja zdobyłem się na wysiłek i studiuje Biblię, analizując dowody natchnienia w niej zawarte. Oczywiście wcześniej przekonałem się o tym, że istnieje Istota Najwyższa. Autor Biblii zapewnia osoby, które szczerze pragną poznać i zrozumieć Jego orędzie, że udzieli im niezbędnej pomocy. Oczywiście, aby uzyskać tę pomoc, należy o nią prosić.
Przekonałem się dzięki temu o prawdziwości słów apostoła Pawła: „Coś od Boga, co ludzie uważają za głupie, jest mądrzejsze niż to, co uważają za mądre, i coś od Boga, co ludzie uważają za słabe, jest silniejsze niż to, co uważają za silne”.
@dezerter83:
Przy okazji przeczytałem taką ładną rzecz — że Biblię należy czytać, tak jak Mojżesz stał przed płonącym krzewem — nie wiedział, czego się spodziewać, otworzył się na nowe.
Nie wiem do czego zaprowadzi mnie lektura. A ludzie? Cóż, uznaję swoje ograniczenia — wielu czytało Biblię, komentowało. To w zasadzie druga historia. Ale to też wiele szczegółów, które umykają osobistej lekturze. Np. rano czytałem o drugim spotkaniu Józefa z braćmi w Egipcie. I komentator wylicza: było 9 braci, którzy dostali srebro z powrotem; potem 11 braci. Razem: 20 „porcji” srebra. 20 sykli srebra, to też cena za którą sprzedali Józefa. Symbolika rachunku się więc zgadza — pieniądze ze sprzedaży Józefa w niewolę wracają w tekście, gdy to bracia oddają się w niewolę, by ratować Beniamina i życie Jakuba.
Sam bym tego nie zauważył, to raz. A to nie jedyna rzecz w tym, jak na Biblię dość przeciętnym fragmencie.
Dwa, nie znam hebrajskiego i nie mam zdolności językowych. Jestem skazany na tłumaczenia. Mogę się wczytać w sens jakiegoś słowa, czy zdania, oczywiście; sprawdzić wydanie dwujęzyczne — niemniej to dla mnie ograniczenie. Jestem skazany na ludzi, którzy znają świetnie hebrajski i Biblię i mogę podpowiedzieć, gdzie są jakieś smaczki do rozpatrzenia. (Tak szczerze: czytałeś Biblię czy tłumaczenie? Wierzysz Biblii czy tłumaczowi?)
Trzy… zarówno w tradycji judaistycznej, jak i katolickiej, oprócz tekstu Biblii liczy się tradycja. I, OK, można się kierować zasadą „tylko Pismo”, ale nie da się zignorować faktu, że samo Pismo powstawało w kulturze w znacznej mierze ustnej.
PS.
Mam też dość brzydkie przypuszczenie, że Twoje odczytania wcale nie są Twoimi przemyśleniami. Serio: przeczytałem kiedyś Biblię od deski do deski i wiem, że bez klucza wcale nie widzi się tego, co Ty widzisz — proroctw mówiących o Jezusie, zbawieniu, a tym bardziej Armageddonie. Nawet uczniowie Jezusa w Dziejach Apostolskich nie rozumieją pism (a są bliżsi tej tradycji, kultury niż ja byłem; widzieli też Jezusa na co dzień), dopóki nie zostają oświeceni Duchem Świętym — jakbyś szukał lepszego potwierdzenia, że to wszystko nie wynika po prostu z uczciwej lektury.
Podejrzewam więc, że słuchasz też ludzi i jesteś od nich bardziej uzależniony niż ja.
@wd-59:
Trochę tu o interpretacjach napisałem dezerterowi. Zresztą sam zaznaczam, to arcydzieło-lustro — to odbijanie osobowości w komentarzach widać; choć większość to uwagi typu, co w tekście się odbija, z czym łączy, jakie są wewnętrzne relacje; a nie wskazanie na Boga i tezę teologiczną.
A same przypisy? Cóż, czasami to zwrócenie uwagi na słowo, czy użyte wyrażenie. Czasami odniesienie do nie znanych nam z dzisiejszego świata miar, czy odniesień. Przypisy nie muszą być nieobiektywne, w tym sensie.
PAK4
„Nawet uczniowie Jezusa (…) nie rozumieją dopóki nie zostają oświeceni”.
Pismo wielokrotnie wskazuje, że ludzie potrzebują pomocy, by w pełni zrozumieć jego nauki. Jezus wyjaśnił jak mieli ją oni otrzymać, mówiąc: „Wspomożyciel, duch święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, ten was nauczy wszystkiego” (Jana 14:26). A więc osobom, które pragną zrozumieć Biblię, Bóg udziela ducha świętego, czyli swojej potężnej czynnej siły. Pomagał w ten sposób uczniom Jezusa w I wieku, i podobnie czyni w naszych czasach. Aby więc właściwie zrozumieć treść Pisma, oraz przekonać się o jego natchnionym charakterze, wszyscy musimy skorzystać z pomocy prawdziwych naśladowców Jezusa, którzy zgodnie ze słowami Mistrza, uczestniczą obecnie w ogólnoświatowej kampanii edukacyjnej. Zapowiedział on: „Dobra nowina o Królestwie [Bożym] będzie głoszona na całym świecie na świadectwo wszystkim narodom. A potem nadejdzie koniec”.(Mat.24:14).
Oprócz rozgłaszania dobrej nowiny, uczniowie Jezusa mieli naśladować go jeszcze pod innym względem. Powiedział on: „Po miłości widocznej wśród was wszyscy rozpoznają, że jesteście moimi uczniami” (Jana 13:35).
Od niemal piętnastu stuleci możemy obserwować chrześcijaństwo w roli oficjalnej religii. I jakie są tego owoce? Wszędzie z grubsza i z niewielką jeno przesadą to tylko arogancja i indolencja kleru, ignorancja i służalczość laikatu, u jednych i drugich zaś zabobony, bigoteria i skłonność do prześladowań.
( James Madison prezydent USA 1751 – 1836)
Nadal aktuualne
@dezerter83:
No właśnie: uwierzyłeś, że ktoś jest „prawdziwym naśladowcą Chrystusa” i mu, a nie Biblii, zaufałeś. OK, Twoje prawo, nie spieram się, tylko uświadamiam 🙂
Jedni wgłębiają się w Tałmud, inni w Hadisy, jeszcze inni w komentarze do Biblii czy pism Konfucjusza, Buddy.
Jakby wiedza o przeszłosci i ścieżkach myslenia sprzed tysięcy lat, mogła rozwikłać współczesne problemy.
Owszem, pewne rzeczy są ponadczasowe, ale….
PAK4
„Uuierzyłeś, że ktoś jest „prawdziwym naśladowcą Chrystusa”.
Jeżeli masz na myśli biblijne znaczenie zwrotu „uwierzyć”,- nie wiem czy biblisci je znają, – to tak, jestem pewny, ze ich znalazlem. Oczywiscie, zaufałem Bogu, ktory przemawia za pośrednictwem Pisma, a nie człowiekowi.
Postąpilem dokładnie tak, jak Berejczycy, którzy codziennie badali Pisma, żeby się przekonać o tym, czy apostoł Paweł głosi im prawdę. Dlatego też, zostali oni opisami w NT, jako ludzie o otwartym umyśle i szlachetnym usposobieniu.
Jedna z uczestniczek dyskusji (nie ma Bohatyrowiczowej i kobiety z marginesu – wiadomo więc kogo mam na myśli) zapodała ciekawy cytat autorstwa amrykańskiego męża stanu. Przypominam, – ale właściwie po co, wszyscy o tym wiedzą – jaki był status katolików w ówczesnych Stanach. Bizony, niewolnicy murzyńscy i katolicy to raczej ten sam poziom uznania i szacunku.
Czyli katolicy są be. Mają różne przywary, ale ogólnie wiadomo w czym rzecz – nie czują …ducha…nie, nie czują MOTTA epoki.
A jest ono wielowątkowe, ale ostatnimi czasy jednym z wiodących jest wątek LGBTQ ( mam nadzieję, że kolejność zasług zachowałem).
Nie będę się wygłupiał, ale wszyscy chyba wiedzą kto jest za, a kto przeciw członkom owej społeczności.
Kto jest za – nie starczyło by czasu, aby wymieniać, ale określenie ich mianem nowoczesnych i postępowych nie będzie żadnym nadużyciem formalno-prawnym.
Kto jest przeciw – …. cisza ……….., o widzę państwa, państwo są zapewne jakoś związani z KK…państwo pokiwali mi głowami. Tak , Ci państwo uważają, że to trochę nie fair, ich tak nobilitować.
Czyli, wiadomo.
Czy ktoś jeszcze stoi przeciwko dumie światowej lewicy i środowisk liberalnych świata zachodniego?
Moim zdaniem tak.
Co jest bowiem znakiem firmowym środowisk LGBT….Q i populacji jej sprzyjającej.
Tak, tak, marne zdolności reprodukcyjne.
Ze związków jednopłciowych przychówek – wiadomo. Cieniutko. T chyba jeszcze gorzej. Może B, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni…nawet na prima aprillis.
Ogólnie zachodnie społeczeństwo, wybitnie zeświecczone i pokazujące kuku religii postawiło na inną formę samorealizacji. Małżeństwa bezdzietne, jedynaki, dwoje rzadziej, a więcej, to już wspomnienie wspomnień po czasach minionych, kiedy religia miała coś jeszcze do gadania.
Czyli, jakby nie patrzeć laicki świat zachodni ma bardzo marne widok w perspektywie kilku, kilkunastu pokoleń…jeżeli się nic niż zmieni.
Czy ktoś to jeszcze widzi? A może widzi i wyciąga wnioski.
I tutaj dochodzę do istoty, do szpiku problemu:
Podstawowa uwaga. Komentarz ten w dużej części pisałem w momencie kiedy wojska USA opuszczały Afganistan. Afganistan to przede wszystkim Pasztuni, którzy w kwestiach demograficznych idą na całość (4,5,6, a czasami i więcej drobiazgu lata po afgańskich wioskach, ale w Kabulu też miejscowi n ulicach się nie szukają. Jest ich sporo.
Teraz będzie trochę rzeczy mądrych
„Dobór naturalny (selekcja naturalna) to jeden z mechanizmów ewolucji biologicznej, prowadzący do ukierunkowanych zmian w populacji zwiększających ich przeciętne przystosowanie, czyli adaptację do warunków środowiskowych, poza okresem wymierania.
Miarą sukcesu w doborze naturalnym jest dostosowanie (ang. fitness); można je rozpatrywać na poziomie osobników lub poszczególnych genów.
I teraz część najważniejsza owej definicji (dopisek mój)
„Organizmy posiadające korzystne cechy mają większą szansę na przeżycie i rozmnażanie, co prowadzi do zwiększania częstości występowania korzystnych genów w populacji”. (za Wikipedią)”.
Teraz moje wnioski..
Uprawnioną jest więc konkluzja,że Pasztunowie i ich demograficzna aktywność jest świadectwem tego, że są oni właścicielami korzystnych genów z punktu widzenia populacji homo sapiens, czego nie można powiedzieć o rdzennych przedstawicielach świata zachodniego, gdzie zjawisko zstępowalności demograficznej jest właściwie zjawiskiem niewystępującym i homo sapiens nie ma z nich żadnej, ale to żadnej korzyści.
Czyli z punktu widzenia interesu gatunkowego homo sapiens wynik wojny w Afganistanie budujący…
Ale wniosek może być też następujący:
jeżeli jakaś gatunkowa mądrość pociągająca za sznurki w interesie homo sapiens widząc żywotność Afgańczyków po prostu wskazała ich jako zwycięzcę to każdy następny potencjalny rywal tego mobilnego narodu z tym faktem musi się liczyć.
…chyba, że jest masochistą i chce podważyć mechanizmy ewolucji biologicznej.
Muszę dodać jeszcze jedną uwagę.
i Dobór naturalny w obrębie jednego gatunku to jednak kwestia, ale jest coś takiego jak świat natury co w nowomowie epoki bywa nazywanie często ekosystemem i na tej płaszczyźnie dochodzi jeszcze taka oto istotna rzecz.
Otóż świat natury widzi ( nie jest to szczególnie trudne do uchwycenia), że przyczyną nie najlepszej kondycji natury jest ten co na dwóch nogach chodzi coś cały czas przy uchu trzyma. Ale tutaj rada nadzorcza świata natury ( niektórzy mówią, że działa w jednoosobowym składzie) nie poszła na łatwiznę i nie uznała, że cały gatunek jest sprawcą problemów. Głównym winowajcą jest pewien segment gatunku, czyli rasa biała i w interesie żywotności gatunku jest właściwie wyeliminowanie owego sprawcy. I czynione są oczywiście starania w tym kierunku, czyli propagowanie na terenach zamieszkałych przez owych głównych szkodników rożnych nowinek i nowalijek kulturowo-cywilizacyjnych które w zasadzie doprowadzić mają do ich samozagłady.
A jest to lansowanie mody na wolne związki, małżeństwa bezdzietne, w drodze wyjątku z jednym potomkiem, lansowanie niezdrowej żywności, propagowanie siedzącego trybu życia, popularyzacja tzw. e-sportu… co trudno nazwać sportem..no i hit ostatnich czasów, czyli popularyzacja, przybierająca wręcz formę instytucjonalnej reklamy tak zwanych związków LGBTQ …XYZ… te ostatnie symbole literowe to nieunikniona konsekwencja dotychczasowych działań… które są już w zasadzie ostatecznym zaciśnięciem sznura na szyi tego segmentu gatunku homo sapiens, bo następnych pokoleń owej tzw. cywilizacji postępu i nowoczesności już nie będzie.
I to tyle w kontekście poglądów Pana Madisona, na temat tego kto jeszcze jest przeciw faworytom epoki postępu i nowoczesności i tym którzy ich faworyzują.
Ewolucja i mechanizm doboru naturalnego.
Puszczałem jakiś czas temu listę tytułów, które literalnie nieco się różniły, ale jedno je łączyło.
Zbitka słów …zmierzch Europy
Czyli widzi to rada nadzorcza gatunku i zaczęła działać.
Ale widzi to też On:
„Nie myślałem, że żyć będę w tak osobliwej chwili.
Kiedy Bóg skalnych wyżyn i gromów,
Bóg Zastępów, kyrios Sabaoth,
Najdotkliwiej upokorzy ludzi,
Pozwoliwszy im działać jak tylko zapragną,
Im pozostawiając wnioski i nie mówiąc nic. „
Może i ktoś zostanie, ale kto zostanie, zapewne zdecyduje świat natury i Ten, co nie mówi nic.
Czyli, zostanę ja i dezerter…trochę mało, ale dobre i to.
Wstawię się jeszcze za Bohatyrowiczową.
Mam gadane – może Ich przekonam.
@PAK4 13 STYCZNIA 2022 11:12
Ale “prawdziwy naśladowca Chrystusa” musiałby przede wszystkim zrozumieć jego przesłanie, które, jak @dezerter sam twierdzi, jest niedostępne dla osób sprawnych intelektualnie. Inaczej mówiąc @dezerter pozwala się prowadzić idiotom, po czym sam – jako skutecznie zidiocony – oferuje swoje usługi w „objaśnianiu” owego przesłania – przy czym warunkiem zrozumienia „przesłania” jest zidiocenie adepta.
@ochotnik 13 STYCZNIA 2022 3:55
Pouczanie dojrzałego to oznaka emocjonalnej i obyczajowej niedojrzałości pouczającego.
Jak najbardziej! Religianctwo zakłada emocjonalną niedojrzałość pouczanego. I właśnie do niej próbuje się odwoływać.
Bohatyrowczowa, jakby co, to mam dobrą kawę. Dezerter będzie czytał Święte Księgi…
…a my wypijemy coś takiego:
„Delikatna indyjska arabika o bogatym bukiecie korzennych i owocowych nut. Wszystko to, czym charakteryzuje się ten region. Minimalna kwasowość, delikatna goryczka i pełne body pozwolą w pełni delektować się egzotyczną kompozycją smaków i aromatów pieprzu oraz szlachetnego drewna.
Niska zawartość kofeiny sprawia, że kawa ta jest idealna dla kobiet w ciąży, osób z nadciśnieniem oraz lubiących delektować się kawą późnym popołudniem.”
W to pierwsze nie wchodzę, ale degustacja kawy późnym popołudniem, jak najbardziej.
Mam jeszcze dojścia do niezłego wina. Wyobraź sobie, wino, które cały czas znajduje się gronach winorośli i znajduje się w nich od czasów, kiedy Jahwe wygnał z raju Adama i Ewę. I cały czas tam jest i nabiera mocy.
Bukiet z takiego wina… i do tego z boską akcyzą.
A to również będzie odnotowane w gremiach o których pisałem wcześniej.
Ofiara lewicowych środowisk.
https://wyborcza.pl/7,75968,27990527,ma-mnie-nie-byc-opowiesc-ofiary-akademickiego-hejtu.html
I tytuł, który to publikuje.
Naprawdę musiało być niebezpiecznie.
@dezerter:
Powiedzmy to tak: zaufałeś, że w tym co mówią inni, jest nauczanie Boga. Bo pomiędzy Tobą a Bogiem są ludzie — ich słowa i interpretacje.
Wierzysz, że mają rację. Ja wiem, że jej mieć nie mogą — tu się nie zgodzimy, trudno.
@PAK4 13 STYCZNIA 2022 15:24
A najzabawniejsze jest to, ile @dezerter przez to traci – a ty zyskujesz.
I fakt, że on nie widzi – i nigdy nie zobaczy – ile traci – religiancko spłaszczając i infantylizując wymiar tekstu.
PAK4
„Ja wiem, że…”
Nie jestem zaskoczony Twoją deklaracją. Z perspektywy osoby niewierzącej, jest ona logiczna: Skoro nie ma Boga, to nie może On mieć na ziemi swoich sług.
Jahwe obdarzył ludzi wolną wolą. Pozwala im z niej korzystać, nawet jeżeli nie robią tego mądrze. Sami decydują, w co chcą wierzyć, a ja też nie odmawiam nikomu tego prawa.
@dezerterze:
Ale skąd wniosek, że jestem niewierzący? 🙂
Wiesz, ja znam taki dowcip, tylko nie wiem. W oryginale był rabin, ale niech pod rabina, pastora, czy księdza podstawić X, żeby było ekumenicznie 🙂 Dialog:
— Skąd to wiesz?
— Tak powiedział X.
— I ty mu wierzysz?
— Ale on codziennie rozmawia z Bogiem!
— Ale skąd to wiesz?
— Sam mi to powiedział!
— A może kłamie?
— Jakby mógł kłamać, ktoś kto codziennie rozmawia z Bogiem?
Tak, wiem, powiedziałbyś, że w to, że X nie rozmawia z Bogiem może wierzyć tylko niewierzący, źle stosując własną wolną wolę 🙂
@Na marginesie:
Dyskutuję z dezerterem w nadziei, że kiedyś zobaczy coś więcej, niż instrukcje współbraci w wierze. Kiedyś — wiem, że nie w tej dyskusji, zapewne nie w tym roku. Ale gdybym mógł ziarenko do oświecenia dorzucić… to chciałbym, bo przecież dobrze mu życzę.
PAK4
„Ale skąd wniosek, że jestem niewierzący”.
Nie jest ważne Twoje zdanie w tej kwestii.
Biblia podaje warunki, które musi spełnić osoba, pragnąca uchodzić w oczach Boga za wierzącą. Z Twoich komentarzy wyraźnie wynika, że nie znasz tych wymagań – więc nie możesz ich spełniać.
Nie jest ważne Twoje zdanie w tej kwestii
Coraz lepiej!
Idę poturlać się ze śmiechu.
@PAK4 13 STYCZNIA 2022 16:27
Ja wątpię, czy @dezerter kiedykolwiek coś zobaczy – poza czubkiem własnego nosa. I to dotyczy w zasadzie wszystkich zakamieniałych religiantów.
Ale jeśli twoja wiara w otrzeźwienie @dezertera motywuje cię do pisania ciekawych tekstów – to blog tylko na tym zyskuje.
Oby tak dalej!
Fragment z „Metafizyki”…ale trochę później. Przypominam:
Ona buja nieco w obłokach i pisze doktorat o malarstwie Boscha… niech będzie ( ale w dużym uproszczeniu) dezerter…On z kolei pisze „Zasada proporcji współrzędnych burty do wyporności kontenerowców nowej generacji”, czyli trochę pływa, ale w sumie twardo stoi na ziemi, ( w jeszcze większym uproszczeniu…ale można jeszcze prościej)czyli, świat naszego gościa @PAK4:
„Dla Ciebie tajemnica był wyzwaniem, posiadała swój język, a powolne jej odcyfrowywanie stanowiło źródło trudnej do wytłumaczenia rozkoszy. Boscha fascynował cię, bo zawarł w zaledwie kilkunastu obrazach wielki leksykon owego języka. Czym był dla ciebie jego trudny, nieuchwytny zagmatwany język symboli, tym dla mnie były prawa fizyki, a jeszcze bardzie wzory matematyczne – światem. Ty wierzyłaś, że Bosch stworzył mistyczny kod uniemożliwiający wtajemniczonym przebywanie w raju na ziemi i złamaniu tego kodu zdecydowałaś się poświęcić resztę życia, ja byłem ( i wciąż jestem) przekonany, że Natura ukryła swój kod w prawach matematyki”.
I tak jak dla niektórych, być może malarstwo Boscha opowiada swoim językiem, prawdę o sprawach ważnych, czy wręcz ostatecznych, dla innych z kolei prawda ukryta jest w języku matematyki, tak zupełnie uprawnionym – powiem więcej – wielce prawdopodobnym jest to, że Biblia, jej treść, zapisana słowem, językiem literatury może dać odpowiedź najbliższą prawdy. Czy całą prawdę, raczej wątpię, ale może przynajmniej raz nie mam racji, bo już mnie ta sytuacja czasami przytłacza.
A PAK4? Jak poznać jego prawdę, gdzie ona się znajduje?
Nie wiem, ale nie mogę wykluczyć, że ta prawda zapisana jest w zapachach kwiatów, z których ułoży piękny bukiet i wręczy nie komu innemu, jak kobiecie z marginesu.
Ten dezerter to jakiś jehowicki rzeczoznawca-taksator, ekspert w rozpoznawaniu osób chcących uchodzić w oczach Boga (!) za wierzące.
Normalnie, nie oszukasz.
Możesz się modlić, chodzić do kościoła, uczestniczyć w liturgii, przystępować do sakramentów, nie grzeszyć, ale to są plewy, na które znawca nie da się nabrać.
Bo nie znasz tych wymagań 🙄
A dezerter zna: pokorne i wnikliwe „studiowanie źródeł” czyli tekstów wydrukowanych w „Strażnicy” i niczego innego poza tym 😎
@markot 13 STYCZNIA 2022 18:44
Taaak. Pokorny bezgranicznie to on jest.
😀
Zwłaszcza w obliczu deklaracji,
że zidiocenie to konieczny warunek
poznania Prawdy.
Tej Prawdy, którą głosi…
dezerter83
13 STYCZNIA 2022
17:23
„Biblia podaje warunki, które musi spełnić osoba, pragnąca uchodzić w oczach Boga za wierzącą”.
Nieznany NIKOMU Boże Jahwe, nie pragnę uchodzić za osobę wierzącą, podobnie jak trzy czwarte ludzkości, która o tobie, Absolucie, nawet nie słyszała. Chyba że przestaniesz się wygłupiać, wyjdziesz z ukrycia i się przedstawisz – wtedy wszyscy co do sztuki, do najostatniejszej polnej myszy padniemy na twarz przed tobą, WIEDZĄC, żeś jest TĄ osobą. I skończą się religie, wierzący, niewierzący, katabasy głupoty trujący. Aż dziw, że nie wpadłeś na to przez miliony lat, a dezerter w pocie czoła musi się domyślać twego istnienia i twoich myśli z jakichś przedpotopowych…popotopowych szpargałów.
„Ogród rozkoszy ziemskich” film Lecha Majewskiego.
Odhaczony wczoraj, na moment przed snem.
„Ona buja nieco w obłokach i pisze doktorat o malarstwie Boscha…”
trochę na wyrost a na pewno od niechcenia, jeśli w czymś sie bujała
to w Chrisie…z Chrisem w instalacji z foli, wsuniętej niczym kokon
na abażur…
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/ae/El_jard%C3%ADn_de_las_Delicias%2C_de_El_Bosco.jpg
Odegrali z obrazu dwie scenki, obie, ludzi wolnych od zła i dobra,
a, i tylko w komplecie, w parze, ludzi kojących się prawdziwie…
Za muszlę z perłami posłużyła Im walizka…cztery nogi poza,
i dłoń chroniąca ich intymność, pewnie pocałunki, tylko gdzie…
w usta, dekolt….
Druga to foliowa kula, w której oddawali sie sobie, z rozkoszą
i wdziękiem, tak świadomi swego piękna, oddani…
Co dręczyło Claudię(?), coś mało czytelne z obrazu,
nad rozbitym ptasim jajem, leży mężczyzna, nad nim stoi
jakieś kopytne i go cuci…
Ogród rozkoszy jak widać nie jest wolny od strat, bo najwyraźniej
On kogoś tam opłakuje, za kimś tęskni, jest sam…
@Na marginesie
Dlatego wśród szeregowych ŚJ są same katarynki bez solidnego wykształcenia, a rządzą nimi cwani nadzorcy z „ciała kierowniczego”.
Są oni namaszczeni przez Ducha Świętego i w Biurze Głównym przygotowują i rozdzielają duchową spyżę dla swojej służby polowej.
Karierę misjonarską zaczyna się od głosiciela z możliwością awansu na pioniera, a potem misjonarza…
Ludzi kochających się…zjadłam „Ch” jak widać, szczęśliwie w parze,
nie chce mi nie tylko przejść przez usta ale i przez palce!
Porządkowo: dodałem do wpisu tag „Biblia”, bo w sumie pasuje, a nie jest tak, że nigdy takich wątków jeszcze nie poruszaliśmy.
A jesteśmy blogiem popularnonaukowym. Naukowcy pełną gębą nie za bardzo mają czas na pisanie tu, bo albo walczą z czwartą recenzją swojego manuskryptu, która sugeruje zmiany sprzeczne z tymi wprowadzonymi po drugiej, albo o optymalizację zapełnienia slotów. Tego słowa użyłem nie dla makaronizmu zamiast zwykłej przegródki, tylko żeby pokazać, że znam terminologię scjentometrii.
@ppanek
Albo zajmują się kilkoma innymi pracami, które prócz działalności naukowej również wykonują.
Albo…a zresztą, do widzenia do jutra, czyli oglądają film – ze Zbyszkiem Cybulskim – pod tym tytułem.
TVP Kultura.
„Możesz się modlić, chodzić do kościoła, uczestniczyć w liturgii, przystępować do sakramentów, nie grzeszyć, ale to są plewy, na które znawca nie da się nabrać”.
„Nie każdy, kto do mnie mówi: ‚Panie, Panie’, wejdzie do Królestwa Niebios, lecz tylko ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mat.7:21).
W tych prostych słowach, Jezus dał do zrozumienia swoim słuchaczom, że nawet gdyby w jego imię zdobywali się na coś, co w ich przekonaniu zalicza się do dobrych uczynków, nie miałoby to żadnej wartości, gdyby nie spełniali woli Bożej. Czekałby ich los ludzi, o których dalej powiedział: „Nadejdzie dzień, gdy wielu mi powie: ‚Panie, Panie, czy w twoim imieniu nie prorokowaliśmy? Czy w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów? I czy w twoim imieniu nie dokonywaliśmy wielu potężnych dzieł?’. Ale ja im wtedy oświadczę: ‚Nigdy was nie znałem! Odejdźcie ode mnie, wy, którzy postępujecie niegodziwie!”.
A zatem, możemy robić coś, co naszym zdaniem jest dobre i za co inni ludzie mogą nam dziękować, a nawet nas chwalić, ale jeżeli nie czynimy tego, o czym Bóg mówi, że jest słuszne, Jego Syn będzie nas uważał za „postępujących niegodziwie”.
Przepuszczanie przez filtr ludzkich umysłów domniemanych słów bogów, daje raczej kuriozalne efekty.
Generalnie rzecz biorąc, bełkot, kakofonię.
Doszukiwanie się w tym sensu wymaga naprawdę głębokiej WIARY.
Cóż, medycyna zna takie przypadki.
I to dość czesto występujące w świecie ludzi.
Wśród zwierząt, na razie nie stwierdzono.
ochotnik
„Boże Jahwe, (…) trzy czwarte ludzkości, o tobie, (…) nawet nie słyszała”.
Nie ma takiego miejsca na naszej planecie, poza terenami gdzie aktualnie toczą się wojny, żeby ktokolwiek nie słyszał o Jehowie i Jego sługach. Dlaczego?
Obecnie prawie 9 milionów głosicieli uczestniczy w działalności ewangelizacyjnej w 239 krajach.
https://tlumacz-internetowy.pl/najczesciej-tlumaczona-strona-internetowa/
ochotnik
https://www.tingtopten.com/2020/01/top-10-most-popular-magazines-in-the-world/
ochotnik
https://www.tingtopten.com/2020/02/top-10-most-read-christian-magazines-of-2020/
@dezerter
Powinieneś powiedzieć, niech co najmniej będą konsekwentni – jeżeli reprezentują postępowych i nowoczesnych – bo ja bym poinformoał, żeby darli zelówy, jeżeli stawiają Ci jakieś zarzuty, że prowadzisz dyskusję z argumentami pożal się Boże, czyli wyciągasz jakieś cytaty z Biblii.
A jeżeli słynny francuski filozof ( ten od „kozła ofiarnego”) Rene Girard tytułuje swoją książką – zachwalaną na swoim blogu przez Edwina Bendyka – „Apokalipsa tu i teraz” to ja się publicznie pytam, skąd wyciągnął Pan Francuz tę Apokalipsę?
Z komedii Luisa de Funesa?
A jeżeli jeden z największych socjologów XX wieku Ulrich Beck w jednej ze swoich bardzo poważnych książek „Społeczeństwo światowego ryzyka” mówi wprost, że socjologia powinna w swojej aparaturze pojęciowej uwzględnić termin „Apokalipsa”, to ja się pytam: skąd wytrzasnął ów termin niemiecki socjolog?
Z serialu „Telefon 110”?
A jeżeli jeden z niezbędników Polityki zatytułowany jest „Czas Apokalipsy”, to co?
To znaczy że redaktor naczelny owego niezbędnika, był świeżo po lekturze „W pustyni i w puszczy”?
Ja się tylko spokojnie pytam…w imieniu @dezertera.
Dobranoc.
Przypominam, ale zapewne wszyscy o tym wiedzą, że autorem powieści dla dzieci i młodzieży „W pustyni i w puszczy” był Henryk Sienkiewicz.
Wspominam nazwisko pisarza tylko dlatego, że słynny pisarz i moja babcia urodzili się w tej samej wsi. W Woli Okrzejskiej.
@ samba
Czy aby na pewno wiesz, co oznacza termin „apokalipsa”?
Otóż apokalipsa nie jest terminem biblijnym, słowo to pochodzi z kultury hellenistycznej i oznacza „objawienie, odkrycie rzeczy ukrytych” Potoczne znaczenie tego słowa jest niewłaściwe i nie ma zbyt wiele wspólnego z ejego znaczeniem biblijnym, poza tym, że akurat apokalipsa sw Jana przedstawia opis zagłady świata, który znamy, a nie zagłady świata i ludzkości w ogóle. I panowie Girard oraz Beck używają tego terminu w znaczeniu potocznym a nie biblijnym
dezerter83
13 STYCZNIA 2022
21:37
Bądź tak dobry, dezerterze, i nie opowiadaj, że 9 milionów ŚJ spowodowało, że 6 miliardów ludzi usłyszało o jakimś Jahwe.
Ale choćby usłyszało 8 bilionów, z tego słyszenia nie stanie się boski byt wielkości jajka kolibra. Jahwe i pozostali bogowie są składającą się z pustych słów abstrakcją. Nigdy nie doświadczyłeś boskiego niebytu,
a nie wstydzisz się o nim nauczać. W powietrzu latają słowa o bogach, nie bogowie. Żaden z tych wymyślonych – nawet ci, którzy mieli stworzyć świat – nie potrafi takiego głupstwa, jakie potrafi ludzki dwulatek: ukazać się urbi et orbi i powiedzieć „dzień dobry”. Żal, że nie ma takich bogów, bo by się obeszło bez religijnej wiary, która narobiła tyle szkód.
@samba
A jeżeli słynny francuski filozof ( ten od „kozła ofiarnego”) Rene Girard tytułuje swoją książką – zachwalaną na swoim blogu przez Edwina Bendyka – „Apokalipsa tu i teraz” to ja się publicznie pytam, skąd wyciągnął Pan Francuz tę Apokalipsę?
Zanim się tak publicznie podniecisz, sprawdź, jak ten Francuz naprawdę zatytułował swoją książkę.
A mianowicie:
Achever Clausewitz ; Carnets Nord / Girard, René / 2007
czyli „Dokończyć (uzupełnić) Clausewitza”.
Bo jest to dyskusja Girarda z Benoîtem Chantre nad niedokończonym dziełem Clausewitza „O wojnie”.
Krzykliwy i efekciarski polski tytuł wygląda na chwyt wydawnictwa.
Więc pytaj wydawcę, skąd wyciągnął tę Apokalipsę.
Ciekawe czy Bendyk, a za nim samba, zainteresowałby się „Uzupełnianiem Clausewitza” 😉
Z tłumaczeniem tytułów filmów bywa podobnie, muszą przyciągać.
Polski widz nie pójdzie na film „Dalida”?
Dystrybutor chyba tak sądzi, bo po polsku film nosi tytuł „Dalida. Skazana na miłość”
A „This Must Be The Place” to po naszemu „Wszystkie odloty Cheyenne’a”…
W końcu wiem, po perypetiach etymologicznych z Apokalipsą, że Ewangelie będę musiał kojarzyć od tej pory z Izajaszem.
Dziękuję, cóż ja, bez was, Panowie bym zrobił ?
A rady markota są wprost bezcenne.
@wd-59
11 STYCZNIA 2022
22:17
Przecież dopuszczam. Jedyny komentarz, który sam usunąłem, stanowił pomówienie w stosunku do lekarzy kilka wpisów temu.
Z książki Girarda o …Clausevitzu, z epilogu „W godzinie niebezpieczeństwa”.
Przypominam, że epilog to część konkluzywna, kończąca, wieńcząca danego utworu. Niekoniecznie książki.
„W przeciwieństwie do wielu wciąż uważam, że historia ma sens, który właśnie polega na tym, o czym wciąż rozmawialiśmy. Ten trend ku apokalipsie jest największym osiągnięciem ludzkości. Tak więc im bardziej ów cel staje się prawdopodobny, tym mniej o nim mówimy.”
Bo próbujemy rozmawiać o Clausevitzu.
@PAK4
12 STYCZNIA 2022
20:20
Bardzo ciekawy wpis.
Rzeczywiście cielec miał przedstawiać JHWH, by móc prowadzić go przed sobą, jak to czyniły inne wędrowne ludy, tym bardziej uderza biblijny zapis. A Niesiołowski-Spano, hmm, raczej uważa, że monarchia Dawida nie istniała, że w tamtych warunkach geopolitycznych nie zmieściłoby się takie zorganizowane państwo. A panem Dezerterem, myślę, że niekoniecznie trzeba się przejmować.
W roku 1993 grupa archeologów pod kierownictwem profesora Avrahama Birana odkryła w północnym Izraelu bazaltową płytę datowaną na IX wiek p.n.e. Według ekspertów widnieją na niej słowa „dom Dawida” i „król Izraela”. Stela z Tel Dan to jedno ze źródeł podających imiona królów, którzy wywodzili się od Abrahama i panowali nad Izraelem albo Judą. Inskrypcję tę, uważa się za część pomnika zwycięstwa, który wznieśli Aramejczycy — mieszkający na wschodzie wrogowie Izraela (Biblical Archaeology Review, marzec/kwiecień 1994, s. 26).
Archeolog Israel Finkelstein napisał: „Dzięki odkryciu z Tel Dan twierdzenia minimalistów, jakoby historie biblijne były późnym, twórczym wymysłem, a Dawid postacią fikcyjną, okazały się bezpodstawne. Informacja o dynastii Dawida poświadcza istnienie linii królów, którzy już w IX wieku p.n.e. powoływali się na pochodzenie od Dawida. Jak to czyniono w tej epoce, Chazael określił kraj imieniem założyciela jego panującej dynastii”[. Israel Finkelstein, Neil Ascher Silberman, David and Solomon, New York: Free Press, 2006, s. 264.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stela_z_Tel_Dan
Już po tym odkryciu profesor André Lemaire podał do wiadomości, iż ostatnia rekonstrukcja zniszczonej linii tekstu ze Steli Meszy (zwanej także Stelą Moabicką), odkrytej w roku 1868, wykazała, że również tam pojawia się wzmianka o „domu Dawida” (Biblical Archaeology Review, maj/czerwiec 1994, s. 32).
@dezerter83:
Chodzi Ci o przyznawanie się do Boga?
Ale chyba wciąż nie odróżniasz tego, co jest interpretacją hm… Twojego Środowiska, od tego co jest. Tzn., nie twierdzę, że znam najprawdziwszą prawdę — twierdzę, że nie odróżniasz swoich twierdzeń od rzeczywistości i stosujesz błędne koło w rozumowaniu.
@Marcin Nowak:
Tak, Niesiołowski-Spano zaakceptował tezy Finkelsteina. Mnie też Finkelstein przekonuje, ale chodziło mi o dwie rzeczy.
Pierwsza to ta, że chodzi o „zjednoczoną monarchię”, a nie Dawida jako człowieka; nawet nie o to, że panował w Jerozolimie. „Zjednoczona monarchia” oznacza rządy z Jerozolimy, przez dwóch władców (Dawid, Salomon) nad całym Izraelem; co ma liczne reperkusje, nawet pamiętając, że i zwolennicy „zjednoczonej monarchii” odrzucają zwykle opisany w Biblii splendor monarchii Salomona. Choćby taką sprawę, jak kwestia jedności obu królestw i ich tradycji.
Druga kwestia, to zestawienie tych wątpliwości. Abrahama czy Mojżesza się powszechnie uznaje za postacie legendarne od lat 80-tych XX w.; podczas gdy krytykę istnienia zjednoczonej monarchii wysunął Finkelstein pod koniec lat 90-tych, zresztą także w latach 90-tych odkryto stelę z Tel Dan, będącą pozabiblijnym potwierdzeniem istnienia „domu Dawida”. Widzę, że wieli historyków, jak Niesiołowski-Spano, czy np. Liverani, przyjęło tezę Finkelsteina, ale to co znajdowałem w lekturach z początku XXI wieku wskazywało, że wciąż jest to teza dyskusyjna i jeśli np. utytułowany prof. archeologii Finkelstein z Uniwersytetu w Tel Avivie uważa, że „zjednoczonej monarchii” nie było (wskazując na niski stan rozwoju gospodarczego i poziom demograficzny Judy, brak śladów rozwiniętej administracji i datując znaleziska w Megiddo na czasy Omrydów); to równie utytułowany profesor Mazar z Uniwersytetu w Jerozolimie, uważa że była (wskazując na znaleziska w Megiddo powiązane (jego zdaniem) z Salomonem i występując przeciwko „późnej chronologii” w datowaniu epoki żelaza IIA).
ochotnik
„Żal, że nie ma takich bogów, bo by się obeszło bez religijnej wiary, która narobiła tyle szkód”.
To nie wiara czyni szkody, ale ludzie, którym się wydaje, że zyskają coś dzięki swoim deklaracjom.
O niektórych osobach uważających się za wierzące Biblia mówi: „Publicznie twierdzą, że znają Boga, ale swoimi uczynkami się Go zapierają”. Apostoł Paweł napisał na temat ludzi żyjących w naszych czasach: „Będą zachowywać pozory religijności, ale nie będzie ona oddziaływać na ich życie”.
Skąd Paweł wiedział, że pouczenia religijne przekazywane przez duchownych chrześcijaństwa, nie będą miały wpływu na to , jak ludzie załatwiają interesy, jak postępują ze swymi podwładnymi i jak odnoszą się do krewnych?
PAK4
„Chodzi Ci o przyznawanie się do Boga?”
Chodzi o to, czy Bóg przyznaje się do nas, widząc nasze nastawienie i postępowanie.
Osobą do której przyznawał się Bóg był na przykład Mojżesz. Kiedy zwrócił się do Jahwe: „Pozwól mi, proszę, zrozumieć Twoje poczynania, żebym mógł Cię poznać i dalej cieszyć się Twoją przychylnością”, otrzymał taką odpowiedź: „„Ponieważ zyskałeś moje uznanie i znam cię z imienia, zrobię to, o co prosisz”.
Tak samo może być z każdym z nas. Ale co zrobić, żeby Jahwe nas znał? Apostoł Paweł podpowiada: „A gdy ktoś kocha Boga, tego Bóg zna”.
@dezerter83:
Czyli, podsumowując, Bóg się do mnie nie przyznaje i nie zna, co widzisz w moich komentarzach pod tym blogiem?
@ dezerter:
„Skąd Paweł wiedział, że pouczenia religijne przekazywane przez duchownych chrześcijaństwa, nie będą miały wpływu na to , jak ludzie załatwiają interesy, jak postępują ze swymi podwładnymi i jak odnoszą się do krewnych?”
Zapewne z życiowego doswiadczenia…. Nie trzeba być do tego prorokiem, wystarczy widzieć jak zachowują się ludzie. Ja sam mogę stwierdzić z pewnością, że politycy, którzy wygrają następne wybory nie zrealizują wiekszości swych obietnic, co nie czyni ze mnie z pewnością proroka.
„Archeolog Israel Finkelstein napisał: „Dzięki odkryciu z Tel Dan twierdzenia minimalistów, jakoby historie biblijne były późnym, twórczym wymysłem, a Dawid postacią fikcyjną, okazały się bezpodstawne. Informacja o dynastii Dawida poświadcza istnienie linii królów, którzy już w IX wieku p.n.e. powoływali się na pochodzenie od Dawida.”
Polscy królowie od Bolesława Chrobrego do Kazimierza Wielkiego powoływali się na pochodzenie od Piasta, podobnie twierdzą latopisy ruskie, relacja Galla i Thietmara, co nie znaczy wcale, że ow Piast nie był postacią mityczną.
PAK4
„Czyli podsumowując”.
„Jeden z nich, znawca Prawa, wystawił go na próbę pytaniem: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest najważniejsze?” Jezus odparł: „‚Masz kochać Jehowę, swojego Boga, całym sercem, całą duszą i całym umysłem’. To jest pierwsze i najważniejsze przykazanie”.
dezerter83
14 STYCZNIA 2022
10:08
Dezerterze, oby CI się w końcu z Twoich słów wyłonił, jak jedna pani z piany, rzeczywisty – widzialny, słyszalny,dotykalny – i byście obaj żyli wiecznie i szczęśliwie. Ja nie miałem z nim ani jednej okoliczności. Podejrzewam, że zmysłowe doświadczenia ludzi są podobne, więc i Ty nie miałeś. Ale wiara czyni cuda.
Na razie kwintyliony słów o bogach są o niczym. To erudycyjne popisy nie na temat, którym jest; „Jest Bóg czy nie ma?”. Zmysły mówią: „Nie ma”. Koniec gadki.
„Zmysły mówią: „Nie ma””
Moje zmysły mówią co innego. Przekonałem się o prawdziwości zapewnienia: „Jeśli będziecie Go szukać, da się wam znaleźć”..
dezerter83
14 STYCZNIA 2022
12:33
Dezerterze, nie masz innych zmysłów niż ateista. Jeśli upierasz się, że masz, to może zimowe kąpiele w morzu pomogą albo masaż drucianą szczotką.
Moja matka, w sytuacji kiedy pretensje o jakiś fakt, zdarzenie kierowane były w niewłaściwym kierunku (przepraszam w tym momencie wszystkich filosemitów…i filosemitki) mawiała:
„Pretensje do garbatego Żyda, że ma proste dzieci”.
Przecież gdyby świat nauki ,”raz na jutro”, albo nawet „raz na zawsze” (problem będzie nieco z Popperem i jego falsyfikowalnością) wszedł w posiadanie dowodów, że wszystkie te historie z Bogiem, bogami, religią, którymi żyje 80% mieszkańców Ziemi od kilku tysięcy lat, są funta kłaków warte i dostarczył niezbite świadectwo, że teoria X obywatela Y mówiąca jasno i precyzyjnie, że życie we Wszechświecie jest w punkcie wyjścia, skutkiem tego i tego, albo te „cosie” mają jakiegoś swojego, nazwanego autora, ale również przekonał do swoich racji większe grono, niż uczynili to autorzy teorii kwantowej, to myślę i jestem wręcz tego pewny, że @dezerter ( ja może w mniejszym stopniu, bo lubię Bohatyrowczową) w mig by się zdematerializował i zająłby się układaniem klocków Lego, a nie przesiadywał na naukowym blogu.
A że jest inaczej, to jest – jak jest.
A moim zdaniem tak było, tak jest i tak będzie.
Zresztą nauka jest sama sobie trochę winna.
Teologia (jest taka dziedzina wiedzy) od zawsze była nauką mówiącą o jednym Bogu, Stwórcy odpowiedzialnym za istnienie i porządek Wszechświata, gwarantowała jednorodność relacji przyczynowo-skutkowych. I chociaż były czasami okresy, kiedy świadectwem istnienia Boga było piękno Jego projektu, to pierwsi naukowcy uznali, jeżeli jest to takie sprytne i poddane jasnym i precyzyjnym regułom, to dlaczego nie My. My czyli naukowcy też spróbujemy to opisać i zrobimy to lepiej od teologów.
Tylko, że naukowcy nie wiedzieli, no właśnie nie wiedzieli…
…a dezerter o tym wie…
A ja się domyślam.
Moje zmysły mówią co innego
Które konkretnie?
Może inni też coś czują i myśląc „dziwny zapach, tinnitus, przeciąg, za ciepło się ubrałem, potrzebuję nowych okularów, to wino zalatuje korkiem etc.”nie wiedzą, że to Bóg 🙄 🙁 🙁
Serdeczności i ukłony
Popularne przysłowie mówi:
Pretensje do garbatego, że ma dzieci proste
A szanowna filosemitka musiała koniecznie wstawić Żyda? W jakim celu?
A „pasuje jak garbaty do ściany” też uzupełniała Żydem?
@Hell’s Engels:
Uhm…
Cieszę się, że to piszesz, bo mi do Finkelsteina blisko właśnie ze względu na dość duże rozczytanie w historii początków Polski. Nawet jeśli Finkelstein jest tu dla Ciebie przykładem negatywnym 🙂 U nas też przodków Mieszka uważamy za legendarnych (mimo stosunkowo bliskiego źródła w postaci Galla Anonima, referującego przecież tradycję dynastyczną w tej mierze). Przy czym historia Polski, o ile nie mamy pod ręką turbolechity, jest o wiele mniej zideologizowana. Tymczasem jeśli chodzi o Biblię, to jeszcze poważne publikacje z lat 90-tych potrafiły opierać się na jednym świadectwie (Biblii) dodając, że skoro styl jest „historyczny” (tj. nie chodzi o poezję, przypowieść, mądrość, czy proroctwo), to tak było i już.
W tym przypadku jednak zwróciłbym uwagę, że „przeciwnikiem” Finkelsteina są minimaliści biblijni, którzy uważają, że Biblia to fikcja literacka z czasów perskich lub nawet hellenistycznych. Jeśli mamy stelę z Tel Dan, mamy świadectwa istnienia „domu Omriego” w Izraelu, to minimaliści nie mogą mieć (pełni) racji; bo to wszystko wskazuje, że przynajmniej część opowieści biblijnych przedstawia czasy przedwygnaniowe. Sam Finkelstein jest zdania, że ogromne znaczenie dla formowania się historii biblijnej miały wieku VII i VI, to im mają odpowiadać realia geograficzne, polityczne, czy społeczne; i to jeśli chodzi o te czasy wiele zapisków mamy całkiem dokładnych.
Bardziej konserwatywni badacze próbują podtrzymywać tezę o powstawaniu fragmentów Biblii wcześniej, nawet już za czasów „zjednoczonej monarchii”, której istnienie Finkelstein podważył.
„ja może w mniejszym stopniu, bo lubię Bohatyrowczową”
Dziękuję. Ja Ciebie też bardzo lubię!
I mam nadzieję, że jest nam pisane jeszcze gdzieś, kiedyś na siebie wpaść?!
Nie zachowuj wtedy, swojej tożsamości dla siebie…i mnie rozpoznaj…
ja nie mam na to szans!
Swoją drogą teza, że pojęcie Apokalipsa ma źródło i znaczenie, inne niż to, które funkcjonuje w kulturze śródziemnomorskiej przypominać może taki mniej więcej dialog:
– Z kim kojarzy się Panu stary, dobry tygodnik Polityka?
– Z pierwszym redaktorem naczelnym, ze Stefanem Żółkiewskim.
Bohatyrowiczowa, jesteś co najmniej metafizycznie tajemnicza.
Typowe dla szarlatanów:
Nie pomogła moja terapia? Bo ją niedokładnie/za krótko/za długo zastosowałeś.
Nie znalazłeś Boga? Bo go nieprawidłowo szukałeś 😎
Bóg przyznaje się do nas, widząc nasze nastawienie i postępowanie.
Jak mu nie pasuje, to się nie przyznaje.
Kto lubi świecić oczami za marnych followersów? 🙄
„Bohatyrowiczowa, jesteś co najmniej metafizycznie tajemnicza.”
A co to znaczy?
Tajemnicza do kwadratu…czyli taka z drugiej ręki,
ktoś mnie widział, ale nie Ty, przy butelczynie, niech będzie
trunku prosto z wymion krowich… rozmemlał sie na mój temat,
a Tyś to kupił…?!
Coś mi mówi że mamusia ze stolika przy wejściu w kawiarni,
to dokładnie taka sama, co u mnie z ramki na ścianie, z malcem,
w jasnozielonej kurtce, na statku pirackim w
Łebie?! Takie przeczucie, takie bez łomotu, taki gwizd w uchu itp.
Poszedłem pomonologować do Świętej Huby.
Spytałem robaki – Co Nas czeka?
A One odpowiedziały w meandrach mojej podświadomości:
– czekamy na Ciebie!
Wszystko idzie w dobrym kierunku, problem ocieplenia globalnego się rozwiąże.
Zima idzie … – nuklearna.
Już widzę świra jak zaciera ręce ze szczęścia, wreszcie przybędą jeźdźcy Apokalipsy a on będzie oszczędzony.
Tajemnica do kwadratu nie jest tajemnicą z drugiej ręki.
Tajemnica do kwadratu to raczej tajemnicza tajemniczość, czyli tak jak moja tajemnica metafizyki, czyli z tajemnicy powstałaś, w tajemnicę się obrócisz.
A teraz będę pisał o Mahmudzie Tarzy. Ten facet to jest dopiero rebus.
Przy czym „Tarzy” to nie „taży”, ale Tarzy wymawiamy jak zma(rz)lina.
Tarzy był mieszkańcem Afganistanu i był zapewne Pasztunem.
„… czyli z tajemnicy powstałaś, w tajemnicę się obrócisz.”
Nie wiem co myśleć…
Z prochu powstając i w niego się obracając…
Jest spacja „I”spacja.
Chwila gdy prochem się nie jest.
A u Ciebie, spacja”W” spacja…
Bungee, z góry wyliczona odległość, rozciągliwość, szarpnięcia
dalekie od zmysłowych…Wisząc.
Słyszysz że wołam, ale nie widzisz jak swe słowa do Ciebie wymawiam.
Mam jakiś termin ważności, użycia, ilość słów, zdań, dobrych,
złych interpretacji(?) łyso mi, tak jakoś, a włos kończy mi się przecież
zaraz nad pasem…
Eh…pozdrawiam.
Jak zwykle czytam sztuk parę. Czasami nie do końca, ale chęci mam z reguły szczere.
Tym razem jest to powrót, czyli „już kiedyś”, ale powroty też bywają miłe. Wydana około 20 lat temu antologia powojennego eseju polskiego (tytuł:”Kosmopolityzm i sarmatyzm”.).
Są tu właściwie wszyscy wielcy i jeszcze więksi polskiej literatury, czy ogólnie polskiej humanistyki tego okresu.
Ale jest parę nazwisk, które (chociaż mi znane ze słyszenia) zacząłem jakoś kojarzyć, dzięki tekstom tu publikowanym, a kilka nazwisk w tej antologii po prostu odkryłem.. Na przykład Bobkowski, Flaszen, Bieńkowska, Brach-Czajna,(od pestki wiśni) czy Wodziński.
Paweł Hostowiec, czyli Jerzy Stempowski to ten o którym jedynie słyszałem.
A do antologii wybrano jego tekst :”Esej dla Kasandry”.
„Kasandra” – wiadomo. „Esej’ – podobnie.
Autor po zapoznaniu czytelnika z przymiotami Kasandry, przemieszcza się w czasie i próbuje odszukać tych, których wieszczenia polityczne zapadły mu w pamięć.
Aszkenazy. Przedstawiciel narodu wybranego, ale historia Polski do pewnego momentu…
Pogodny letni dzień 1932 Warszawa aleja 3 maja.
Aszkenazy – Co też tu zamierzają budować?
Hostowiec – Słyszałem, że Muzeum Narodowe
A – Że też ludzie mają zdrowie i ochotę wznosić tak kosztowne budynki w mieście przeznaczonym na zagładę
H – Dlaczego na zagładę?
A – Kiedy tu z panem siedzę na ławce, widzę niemal jak Niemcy jadą w samolotach i rzucają bomby na miasto
H – Nie bardzo rozumiem.
A – Jak pan tego nie widzi? Jak pan może tego nie widzieć?!
Jest przepowiednia (jakiegoś Szwajcara ) dotycząca czystek stalinowskich.
A w tej chwili Mahmud Tarzy. Biografia skomplikowana bo i czasy takie. Okres I wojny, rewolucja w Rosji, walka o niepodległość Afganistanu, wojna z Anglikamy. W 1919 Afganistan niepodległy. Tarzy jeździ po Europie; jako poseł, emisariusz na jakieś konferencje, również jako turysta. Jeździ i obserwuje. Europę i Europejczyków.
I W 1923 Hostowiec-Stempowski odwiedza Tarziego. Rozmawiają.
Hostowiec pyta: Jakie odczucia? Czy jest pod wrażeniem Europy? Co myśli o jej przyszłości?
I stary Afgańczyk odpowiedział:
„Nic dobrego. Gdyby Europejczycy zajmowali się jak my wypasaniem kóz i nie mieli innych kłopotów, mogliby być może patrzeć pogodnie w przyszłość. Administracja tak wielkich bogactw i złożonych przedsiębiorstw wymaga jednak pewnej inteligencji, której tu nigdzie nie mogę się dopatrzyć. Dlatego myślę, że Europa stoi na progu bezprzykładnej katastrofy, i że wy wszyscy zginiecie marnie, niesławnie jak jak zwierzęta idące pokornie pod nóż(…) Najlepiej jeszcze podobali mi się Anglicy. Nie są może mądrzejsi, ale mają jeszcze więcej pieniędzy”
Ciekawe te spostrzeżenia sprzed prawie 100 lat. A Anglicy? Czyżby przepowiedział bexit?
I teraz już refleksja Hostowca wygłoszona w 1950 roku.
„Od tego czasu minęło wiele lat. Słowa Mahmuda Murzy przypominały mi się nieraz(…). Pod komendą szalonych dyktatorów, czy nie mniej przytomnych rządów demokratycznych całe narody szły „w karnych szeregach” do nieuniknionych i z dala widocznych katastrof. Nikt nie próbował myśleć samodzielnie, nikt nawet nie uciekał, chyba porwany owczym pędem. Zmiany jakie zaszły w Europie, niegdyś centralnym laboratorium myśli krytycznej, są tak głębokie, że sami nie dostrzegamy już prawie groteskowości naszego zachowania, które napełniały zdumieniem górala z Afganistanu.”
…chyba założę Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Afgańskiej…tym bardziej, że to już drugi komentarz, którego bohaterem czynię przedstawicieli tego doświadczanego przez historię kraju.
„…w Europie, niegdyś centralnym laboratorium myśli krytycznej…”
@markot
Z tą ścianą, to nie słyszałem. Chyba kupię. Szczególnie, że kulturowo niekontrowersyjne.
samba kukuleczka
14 stycznia 2022
18:13
Mój obraz świata- tego zachodniego, nie odbiega od tego zarysowanego przez Afgańczyka.
Stado lemingów poganiane przez politycznych pasterzy, gna na zatracenie.
Dla urojonych celów zgodnych z paradygmatem- a greed is good.
Poprzednicy poganiali w imie boga.
Ci obecni w imie wartości demokratycznych, świata opartego na wartościach.
ICH WARTOSCIACH.
Czyli, saldzie na koncie w Panamie, czy innych Kajmanach…..
Jest może z 10% ludzi wewnątrzsterownych, mogących funkcjonować autonomicznie.
Budujących samodzielnie własna moralność, system wartosci, priorytety.
9) to zzewnątrzsterowni, wymagający suflerów.
Zewnętrznych autorytetów.
I tu wchodzi religia i jej funkcjonariusze….
Kuglarze i marionetki.
Zewnętrzne autorytety, rózni guru, sensei, kapłani, …..
W zależności kim sa, kształtują naiwniaków bez własnego kregosłupa w kierunku własnych celów i wyobrażeń.
Tworzac z nich poreczne narzędzia do realizacji celu.
Czesto jednorazowego uzytku.
I większość pokornie się na to godzi, znając nawet końcówkę swego istnienia.
Czyż to nie fascynujaca cecha lemingów?
Hell’s Engels
„Zapewne z życiowego doswiadczenia….”
Paweł nie miał takich doświadczeń, ponieważ w religii założonej przez Jezusa nie istniała opłacana klasa duchownych. Utworzono ją dopiero w III wieku, co apostołowie zapowiedzieli w swoich listach.
@ PAK 4
„Cieszę się, że to piszesz, bo mi do Finkelsteina blisko właśnie ze względu na dość duże rozczytanie w historii początków Polski. Nawet jeśli Finkelstein jest tu dla Ciebie przykładem negatywnym U nas też przodków Mieszka uważamy za legendarnych”
Legendarnych w tym znaczeniu, że nic o nich nie wiemy (Gall urodził się 100 lat po chrzcie Mieszka) ale w końcu Mieszko nie spadł z nieba. Przed Mieszkiem musiała istnieć w Wielkoposce przynajmniej organizacja państwowa, której Mieszko był spadkobiercą. Palatium i kaplica na Lednicy stały na fundamentach budowli znacznie starszych i podobne, co najmniej wiek starsze ślady budowli odnaleziono w innych miejscach . Bolesław nie oddałby przecież córki za żonę jakiemuś nieznanemu wodzowi lokalnego państewka. Podobnie tez państwo Izraela nie wzięło się znikąd i nie sądzę, żeby tradycja z Ksiąg Królewskich była jedynie wytworem fikcji.
@ wd-59
14 STYCZNIA 2022
18:35
Tzw. moralność postkonwencjonalną. Kilkanaście procent.
@ dezerter
Może we wczesnym chrześcijaństwie nie istniała kasta zawodowych kapłanów ale z pewnością istniała i w judaizmie, i w Rzymie.
@ samba
To ciekawe, że jednak Europa potrafiła sobie poradzić z Niemcami i dośc szybko otrząsnęła się z katastrofy wojny i od 1945 roku zażywa pokoju (poza sporadycznymi konfliktami na jej peryferiach) a w Afganistanie co jakieś 10 lat wybucha nowa wojna….
Ciągle jacyś niedorobieni prorocy wieszczą jej upadek a ona jak na złość upaść nie chce i z każdej katastrofy wychodzi silniejsza, czego o Afganistanie powiedzieć nie sposób.
@Hell's Engels
Jesteś tu nowy i masz prawo nie wiedzieć, ale moja teza jest nieco odmienna na temat kondycji Europy i świata zachodniego od Twojej,
A zresztą chyba wiesz jak zakończyła się ostatnia misja aktywnego pacyfizmu w wykonaniu wiadomego hegemona z udziałem Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa z 42 krajów.
A oto co piszą na temat samopoczucia Twoich ozdrowieńców:
1) Kleer Zmierzch Europy
2) Murray. Przedziwna śmierć Europy.
3) Runciman, Jak kończy się demokracja?
4)Khanna. Przyszłość należy do Azji I na temat ojczyzny Pasztunów i kondycji Europy i świata zachodniego .
5) Ptaszek. Zmierzch Europy?
6) M. Król. Lepiej już było.
7) Zielonka. Kontrrewolucja. Liberalna Europa w odwrocie.
8) Szahaj. Kapitalizm wyczerpania?
9) Krastew. Co po Europie?
10)Welzer. Legewwie. Koniec świata który znaliśmy
11) Deneen. Dlaczego liberalizm zawiódł
Literatura katastroficzna zawsze cieszyła się popularnością 😉
Poza tym futurologia ma to do siebie, że jest wprawdzie weryfikowalna ale po kilkudziesięciu co najmniej latach a życie uczy, że prognozy futurologów z reguły się nie sprawdzają….
Owszem, „zmierzch Europy i systemu liberalnego” jest jedną z możliwości. Tylko jedną.
Hell's Engels
14 stycznia 2022
20:33
Jesteś pewien tego co napisałeś?
Afganistan to główny węzeł spajający geopolityczne kontynenty.
Inwestował tam każdy zainteresowany w uzyskanie wpływów.
Ile pieniędzy, broni, propagandystów wchłonął, nie wie nikt.
I tak przez jakieś 200 lat.
Rozpatrywanie tego w sekwencji ostatnich kilkudziesięciu, nie da ci żadnej wiedzy. Szczególnie w przypadku korzystania jedynie z oficjalnych źródeł.
Napuszczanie afgańskich plemion na siebie, ma długą tradycję.
Do obowiązkowych lektur poszerzających spektrum, dodałbym:
Wielka szachownica
Wojna o pieniądz
Nie dla zysku
Hitman wyznania ekonomisty od brudnej roboty
Plus oczywiscie, rewelacje publikowane dzięki dziennikarstwu sledczemu- Panama papers i inne odkrycia przekrętów naszych władcow marionetek.
Że niby Europa nie z takich opresji wychodziła obronną ręką.
A poza tym chrześcijański Zachód zawsze miała szmergla na punkcie apokaliptycznych wizji.
Ja też mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie, tylko tak naprawdę, to nie wiem na czym opierać ten optymizm?
Podstawowe pytanie chyba w tym brzmi:
„Jak się ma europejski system immunologiczny chroniący europejski organizm przed chorobą, czy inną inwazją wirusów?
Chyba, że chodzi jedynie o miejsce, kontynent o powierzchni około 6 mln km kwadratowych ( Rosji nie liczę bo Rosja to jest …Rosja, czyli inny świat) i nie ważne co będzie się działo w Europie, kto będzie tu mieszkał, jakie wartości i czy w ogóle jakieś wartości ów zbiorowy mieszkaniec będzie wyznawał, bo będzie to masa w zasadzie bez żadnego kulturowych właściwości, a kontynent będzie traktowany jako coś pośredniego między muzeum, aquaparkiem i portem lotniczym, ale w zasadzie o wszystkim – od wyglądu sal muzealnych, godzin urzędowania parków rozrywki i godzin odlotów i przylotów – dla mieszkańców tego dziwnego kontynentu będzie decydował ktoś z zewnątrz, a oni (rdzenni mieszkańcy), jako osoby tolerancyjne i wspaniałomyślne, bez cienia dyskomfortu to wszystko zaakceptują.
Ale myślę, że ta wizja nikogo raczej nie nęci, chociaż uwzględniając krytyczne usposobienie Europejczyków, jestem w stanie sobie wyobrazić, że i taki towar są oni w stanie kupić, jeżeli ktoś ( niekoniecznie z zewnątrz) wyłoży go na ladę.
nie wiem na czym opierać ten optymizm?
Na tym, że nikt nie żyje wiecznie?
Pesymiści już teraz uczą się chińskiego. Kuchnię polubili jakiś czas temu, przedmioty codziennego użytku także.
Samba i dezerter – niezawodny emetic.
Nie czytałem, ale z tego co się orientuje, to o dzisiejszym „człowieku europejskim” (nie mylić z „człowiekiem radzieckim”, chociaż to też była – poniekąd- zdobycz epoki nowoczesności i postępu) pisał swego czasu Musil.
Tytuł: „Człowiek bez właściwości”, czyli bez tożsamości, kręgosłupa, po prostu bez jaj…przepraszam w tym momencie wszystkie damy, ale niestety, tacy są dzisiejsi – oczywiście z pewnymi wyjątkami – panowie.
Kołakowski kilka swoich esejów poświęcił temu problemowi, czyli problemowi zanikających cywilizacji. I uznał. że cywilizacje traciły racje bytu, upadały, kiedy świat wartości wokół którego powstawały, funkcjonowały, stawał się pusty dla jej mieszkańców. Po kiego licha stawać w obronie świata, który jest wyprany dla nas, z jakiegokolwiek sensu. To nie jest już nasz świat.
I Kołakowski snuje tezę, że nie jest tak, że w miejsce starego świata wartości sami zainteresowani instalują nowy paradygmat.
Raczej tak nie jest. Ten nowy świat przychodzi raczej z zewnątrz. Stary świat jest za słaby aby wygenerować coś nowego, nęcącego. Darczyńcą tego nowego, musi być organizm prężny, dynamiczny i skłonny w imię swoich wartości poświęcić naprawdę wiele. Nawet życie.
A Europejczycy?
Oni w imię pańskiego gestu, ale chyba i bezsiły potrafią zaakceptować wszystko.
Od czasu do czasu publikuje fragment wstępu do Apokalipsy w tłumaczeniu Miłosza – wstęp też jego autorstwa – bo te kilka zdań, robi chyba większe zdarzenie, niż sama jej treść.
A jeżeli ktoś dopatrzy się jakichś analogii ze współczesnością to czyni to wyłącznie na własna odpowiedzialność:
„…Był to świat zrozpaczony. Dość powszechne było przekonanie, że wykroczono poza jakieś miary i że pogwałcenie powszechnych, niezmiennych miar ściągnie klęski. Tłumy żądały chleba i igrzysk, ale igrzyska coraz bardziej się oddalały od swoich dawnych wzorców sakralnego teatru. Były to albo widowiska porno, z prawdziwą kopulacją na scenie, albo walki gladiatorów, z prawdziwą krwią i umieraniem. Umysły wybredne nie pozostawały nieczułe na atmosferę beznadziejności, przesytu i nudy. Stąd też rozpaczliwe poszukiwania wyjścia…” .
Umysły wybredne nie pozostawały nieczułe na atmosferę beznadziejności, przesytu i nudy. Stąd też rozpaczliwe poszukiwania wyjścia…” .
=======
Dekameron?
Dżuma?
@samba kukuleczka
Niestety nie ma. Ale może pan taka propozycję Polityce złożyć, nie będę protestować.
Nie wiem dlaczego nawiazuja do bestii oraz 666. Może to nasz i ich krąg kulturowy. To nie wyszło z Chin czy Afryki.
Ale jak mam wierzyć wiedząc to (o ile nie jest sfałszowane):
178 r. Rzymski filozof Celsus poświadcza fałszowanie i modyfikowanie treści Ewangelii, które i tak, w jego opinii, dalej są pełne sprzeczności. (Przepisywali i przerabiali Pisma Święte z ich pierwotnej postaci i usunęli wszystko, co pozwalało [rewizjonistom] na całościowe odparcie zarzutów
II w. – Wyznawcy chrystianizmu zaczynają głosić nauki o wiecznym dziewictwie Maryi. Wcześniej nikt o tym nie słyszał.
III w. – Przez wprowadzenie ordynacji ustanawia się „stan duchowny”. Chrześcijanie zostali podzieleni na duchownych i laików – przedtem wszyscy byli równi, będąc jednocześnie wyznawcami i kapłanami.
220 r. – Przyjęto dogmat o konieczności wykonania pewnych czynności kościelnych, niezbędnych do zbawienia. Chrzest okazał się niewystarczający.
250 r. – Wprowadzono naukę o wiecznych mękach.
IV w. Św. Augustyn (twórca pierwszej doktryny filozoficznej kościoła katolickiego) naucza, że niewolnictwo to stan zgodny z naturą (czyli odwrotnie niż prawnicy i myśliciele rzymscy) i przekonuje niewolników chrześcijańskich, że ich położenie jest zgodne z wolą Bożą. Jednocześnie karcinieuświadomionych” chrześcijan stanu niewolnego powołujących się na Stary Testament (który przewidywał wyzwolenie po sześciu latach niewoli). Panom zaś mówi o doczesnym pożytku z Kościoła, który w taki sposób wpływa na świadomość niewolników (In Psalmos 124, 7).
============
Kawałek tekstu z innego bloga, zbyt obszerny by tu go przytaczać.
Potwierdza to kalendarium moja tezę.
Wszelkie boskie teksty przystrzyżono do ludzkich – a raczej kapłańskich potrzeb i wyobrażeń.
A kwestionujących, niepokornych potraktowano ogniem.
Nie niebieskim ani piekielnym.
Takim normalnym wznieconym ludzkimi rękami.
Reasumując.
Przed Jahwe , w imieniu tych innych bogów, również sprzedawano bilety do nieba.
Zręczni wydrwigrosze istnieli od zawsze..
966 – wprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce. Chrześcijaństwo nie toleruje współistnienia innych religii, wierzeń i bogów. Zrazu spotyka się to ze zdziwieniem tolerancyjnego politeizmu Słowian. Niszczone są wszelkie oznaki rodzimej wiary. Na miejscach palonych świętych gajów i burzonych świątyń stawiano kościoły, w dniach świąt tradycyjnych wprowadzano święta kościelne, lokalne bóstwa zastępowano kultem świętych (np. Brygis św. Brygida). Jak podaje biskup Thietmar: W państwie [polskim] lud wymaga pilnowania na podobieństwo bydła, i bata na podobieństwo upartego osła (…) Jeśli stwierdzono więc, że ktoś jadł po Siedemdziesiątnicy mięso [wielki post], karano go surowo poprzez wyłamanie zębów. Prawo Boże bowiem świeżo w tym kraju wprowadzone, większej nabiera mocy przez taki przymus, niż przez post ustanowiony przez biskupów” (VIII,2). Do końca XVIIIw proces ten zakończył się wyparciem ze świadomości społecznej całej słowiańskiej tradycji religijnej, która częściowo została zniszczona, a częściowo przeformułowana i wchłonięta do systemu chrześcijańskiego.
983 – Wielkie powstanie słowiańskie przeciwko chrystianizacji.
=========
Religia miłości?
Brrr…..
Łaska wiary?
Bóg jest dobry, tylko źle personel dobiera?
Hmm… Z zębami w Polsce nadal problemy 🙁
Trauma po przymusowej chrystianizacji?
@samba kukułeczka:
W zasadzie ciekawe byłoby sprawdzenie, jak to jest na prawdę. Ja jestem podejrzliwy, bo Rzym największego rozkwitu, to ten odmalowany tak niechętnie przez Miłosza, gdy zaś Rzym poszukujący ascezy i odnowy duchowej, to właśnie Rzym epoki własnego upadku.
Miłosz – zdeklarowany miłośnik pornografii i dziwkarz, kabotyn jeden…
Papieże byli spadkobiercami kultury rzymskiej jej okresu schyłkowego.
Stąd ich rozwiązłość, orgie, kazirodztwo, przekazywanie władzy z ojca na syna.
Zaiste, wzorzec godny nasladowania dla wiernych….
A podobno o wyborze decydował Duch Święty, a nie trzos złota i wpływy polityczne.
Historia papiestwa jest pouczająca.
Jak nisko moralnie mogą upaść ci, którzy bez przerwy o moralnosci pieprzą.
Tego typu doniesień na temat innych religii, jakoś nie wyczytałem…
Komentarz raczej nawiązujący do poprzednich, czyli kondycja Europy w kontekście potencjalnych zagrożeń. Najważniejsze na końcu.
Chyba już kiedyś, a jak nie, to obecnie po raz pierwszy, przywołuję (tytuł powie wszystko) „Przegląd prawosławny”. Miesięcznik. Nie powiem, że czytam od deski do deski, ale zdarzają się naprawdę ciekawe teksty typu: rola i znaczenie prawosławia w życiu Dostojewskiego, Gogola, informacje z życia prawosławia w Europie i na świecie, tekst (może się wybiorę) o największej z dotychczasowych wystaw malarstwa Nowosielskiego(Sopot) i oczywiście teksty wybitnie teologiczne.
W ostatnim numerze ( styczeń to w prawosławiu miesiąc obchodzenia Bożych Narodzenia) m.in. raczej tekst okolicznościowy zatytułowany „Nie było miejsca dla Niego”, którego większość to refleksje związane z narodzinami Jezusa, ale w końcowej części artykułu autor nawiązuje do wydarzeń ze wschodniej granicy. I nie szczędzi słów co najmniej zdziwienia, a nawet dezaprobaty rządzącym, którzy widzą w emigrantach pokłosie jedynie geopolitycznych manewrów, a nie widzą w koczujących na granicy „biednych, głodnych, zziębniętych oszukanych ludzi” , którym potrzebna jest pomoc. „Przed intrygą wrogich sił nie można skapitulować!”. Tym ludziom należy się wsparcie.
Popiera również działania przygranicznych – w większości prawosławnych – wolontariuszy, którzy „na różne sposoby pomagają uchodźcom, sygnalizują zielonymi światłami gotowość niesienia pomocy, ale…
No właśnie i ten fragment, który ( ze mną przynajmniej tak było)powinien na czytających zrobić spore wrażenie:
„Ja, niżej podpisany, zadałem sobie wiele trudu aby samemu sobie odpowiedzieć na kilka ważnych, dręczących pytań: dlaczego uchodźcy, głównie muzułmanie, nie jadą do licznych braci w wierze z około 50 islamskich krajów, do bajecznie bogatych arabskich szejków, ale do obcej kulturowo Europy? Czy ci uchodźcy szukają jedynie bezpieczeństwa, czy po prostu lepszego, łatwego życia, czy może rzeczywiście, jak twierdzi wielu, jest to zakamuflowana forma dżihadu i ekspansji? Dlaczego Europa traci instynkt samozachowawczy i rezygnując z chrześcijańskiego dziedzictwa staje się dla islamu terenem misyjnym? Ta ostania kwestia trapi mnie od dawna.”
Autorem całego artykułu jest o. Konstanty Bondaruk.
dlaczego uchodźcy, głównie muzułmanie, nie jadą do licznych braci w wierze z około 50 islamskich krajów, do bajecznie bogatych arabskich szejków, ale do obcej kulturowo Europy?
Biedny strapiony ojczulek 🙁
Niech się spróbuje dowiedzieć, jakie są koszty utrzymania w owych bajecznie bogatych pustynnych państwach i jaki tam już teraz jest udział obcokrajowców w strukturze ludności.
W Katarze i Emiratach blisko 80 proc. w Arabii Saudyjskiej – 30 proc.
Państwa te wspomagają finansowo przyjmujące uchodźców Turcję i Liban, gdzie koszty utrzymania są znacznie niższe.
W krajach Zatoki nie ma systemów socjalnych opartych na modelu europejskim. Państwa Zatoki Perskiej działają restrykcyjnie w myśl zasady, że każdy, kto straci pracę jako obcokrajowiec, musi opuścić kraj. Nie ma znaczenia, czy jesteś robotnikiem, czy naukowcem. Ta praktykowana od lat zasada blokuje sam pomysł przyjmowania uchodźców, a nawet utrzymywania ich u siebe tylko przez jakiś czas. Ponadto istnieje wielka obawa, że przyjmowanie uchodźców może prowadzić do niepokojów społecznych i rozruchów w ich niestabilnych systemach państwowych.
To, co jest krytykowane jako brak solidarności wśród Arabów lub „wykupienie się” poprzez hojne darowizny, jest zakorzenione w masywnym lęku o bezpieczeństwo narodowe – szacują specjaliści w zakresie rozwoju geograficznego i gospodarczego regionu.
Ale co taki wrażliwy ojczulek Bondaruk wie, skoro puszcza wodze dzikim spekulacjom i pewnie nie śpi po nocach z tego zatroskania. Mam nadzieję , że nie zaczął się jeszcze moczyć w nocy, a zaniepokojony samba w ślad za nim.
A uchodźcy oczywiście planują dżihad i nawracanie Europy na kebab i falafel, ale raczej tę bogatą, zasobną i tolerancyjną zachodnią Europę, a nie Podlasie z Podkarpaciem.
Mimo wszystko robi spore wrażanie fakt, kiedy takie słowa pisze osoba, której jako wyznawcy prawosławia, losy świata zachodniego w zasadzie powinny być obojętne.
A ojciec Konstanty się trapi.
W sylwestra we Francji podpalono setki samochodów, choć w tym roku doszło do mniejszej liczby aktów przemocy niż w poprzednich latach, zwłaszcza wobec policji – powiedział w sobotę minister spraw wewnętrznych.
https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art19247861-874-auta-splonely-w-sylwestra-we-francji-w-sondazu-zapytano-o-powody-podpalen
A na Podlasiu nie spalono żadnego…ale we Francji też są powody do radości. Spalonych aut było mniej.
W zeświecczonej do imentu(ponoć) Francji jest 2000 tysiące meczetów i sal modlitw.
Z tego co wiem, tamtejsze rady parafialne na frekwencje raczej nie narzekają.
Około 300 dalszych jest w budowie.
Kraje muzułmańskie to prawie dwa miliardy ludzi.
Poza Emiratami, AS, Brunei, gdzie dzięki władcom dzielącym się dochodami ze społecznością, w reszcie bieda aż piszczy a walka o byt jest ostra.
Na dodatek, nikt nieurodzony nigdy nie dostanie obywatelstwa tych krajów arabskich.
Kolega ożenił sie w emiracie, ale zawsze będzie cudzoziemcem tolerowanym, nie obywatelem. Ceniony za inzynierską wiedzę, akceptowany towarzysko, ale nie swój…
Cóż więc pozostaje tym biedakom w krajach o ogromnym przyroście naturalnym?
Do krajów wyspiarskich typu Australia, Kanada, USA się nie dostaną- legalnie.
Pozostaje ucieczka od nędzy do Europy.
I niestety, przywiezienie z sobą całej kultury w ktorej wychowywali się do tego momentu.
Łącznie z szariatem, stosunkiem do kobiet, sposobem rozwiązywania problemów międzyludzkich, hierarchią w rodzinie, klanie.
Entuzjaści ubogacenia kulturowego nie dostrzegaja- celowo zresztą- skutków takiej masowej inwazji dla tubylców, czy spójnosci społecznej.
Obudzenie się z ręką w nocniku będzie przykre.
Dwa miliony (2000 tysiące) meczetów we Francji?
No, weź już coś na tę biegunkę 🙄
@markot
Dziękuję za zwrócenie uwagi… Ale to świadczy jedynie o tym, że wnikliwie …i krytycznie wczytujesz się w treść moich komentarzy.
A poza tym są kraje, które nie gustują w kebabach i falafelach. Ale to może dlatego, że nie należą do Unii i stąd może odmienne preferencje kulinarne.
https://wyborcza.pl/7,75399,7150223,minarety-nie-dla-szwajcarskich-alp.html
Na marginesie nigdy jeszcze tych specjałów nie próbowałem.
samba kukuleczka
15 stycznia 2022
16:54
Prawosławie współistnieje z Islamem od 500- 700 lat.
Mieli czas na wzajemne dostosowanie się, dopasowanie, koegzystencję.
Podstawą- moim zdaniem- jest silne przywództwo dające w obu spoleczeństwach bezdyskusyjny autorytet.
Którego kwestionowanie jest niedopuszczalne.
Dokładnie taki sam układ panuje w Chinach, Japonii, czy Wietnamie.
To odmienny model społeczny od europejskiego, gdzie kwestionuje się decyzje i zagaduje na smierć rozwiązania problemów.
Nie podejmując bądź odwlekając decyzje.
Ofiarą takich deliberacji padła Polska w XVIII wieku.
Jest przysłowie- dwa razy daje kto w pore daje.
Brak decyzyjności jest gorszy niż częściowo błędna.
Nie czytałem niczego na ten temat, ale myślę, że z wielu powodów, prawosławie ma lepsze rozeznanie co do prawdziwej twarzy wyznawców Allaha.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko nim. Wiem, że są inni, ale jeżeli swoją odmienność zaczną propagować – i to swoimi metodami – w Europie, to coś mi się wydaje, że wszyscy tak dzisiaj bagatelizujący problem, za jakiś czas mogą zatęsknić za misjonarstwem dezertera.
Chociaż świat islamu, zaprezentowany w książce ( Co myślisz o Iranie?) o której niedawno wspominałem, wydawał mi się sensowny i poukładany.
Fundowanie przez AS meczetów, szkół koranicznych przez Gulena, to wlasnie propagowanie Islamu.
I to raczej w wersji hard niż soft.
Można to tolerować.
Będąc ślepym na skutki.
Bądź reagować, wybijając do nogi- jak postąpił Kadyrow w Czeczenii z nosicielami tego nurtu.
Ktoś w końcu finansuje te radykalne ruchy.
Radykalnych ruchów wobec sponsorów tego kierunku brak.
Bo to juz kwestia polityki.
Efekt?
Obcinacze głów.
@samba kukuleczka:
Ten cytowany tekścik jest nic nie warty. Po kawałku:
> Ja, niżej podpisany, zadałem sobie wiele trudu
No, nie, pan autor nie zastosował ani weryfikacji informacji, ani logiki — gdzie tu więc trud, poza retoryką?
> dlaczego uchodźcy, głównie muzułmanie, nie jadą do licznych braci w wierze z około 50 islamskich krajów, do bajecznie bogatych arabskich szejków, ale do obcej kulturowo Europy?
@1) Jak wykazano wyżej (tak, markot), a co generalnie tajemnicą nie jest, większość uchodźców muzułmańskich trafia do sąsiednich państw muzułmańskich. To co obserwujemy w Europie, to drobny odprysk problemu migracji wymuszonej wojną, klimatem i biedą. Jeśli ktoś tego nie wie, to znaczy, że bezmyślnie poddaje się propagandzie.
@2) Nie wiem, czy tak bardzo odczuwają obcość kulturową — przynajmniej kraje basenu Morza Śródziemnego są z Europą powiązane od tysiącleci.
> Czy ci uchodźcy szukają jedynie bezpieczeństwa [1], czy po prostu lepszego, łatwego życia [2], czy może rzeczywiście, jak twierdzi wielu, jest to zakamuflowana forma dżihadu i ekspansji[3]?
Opcji 1 i 2 wiele nie różni.
Co do 3, to ja bym chętnie się dowiedział, kto podżega do przemocy.
> Dlaczego Europa traci instynkt samozachowawczy i rezygnując z chrześcijańskiego dziedzictwa staje się dla islamu terenem misyjnym?
Wyżej mamy formę pytania, a tu już przechodzimy do wyjścia od odpowiedzi na nie. Tak, wiem, typowa metoda insynuacji — „my tylko pytamy”, ale pytanie pada tak, by coś sugerować.
Sam pytanie: o zachowanie chrześcijańskiego dziedzictwa — jest bardzo serio pytaniem. Bo co jest tym dziedzictwem? Kościół z księdzem? Święcenie pokarmów w Wielką Sobotę? Wiara, nadzieja i miłość, jako naczelne cnoty? A może ruchy polityczne wyrosłe z doktryny chrześcijańskiej jak socjaldemokracja? 🙂
OK, ale dopiero co zarzucam, że pytanie jest insynuacją, a sam pytając sugeruję, więc dopowiem: widzę wielostronny wpływ chrześcijaństwa na współczesną Europę (i świat Zachodu, szeroko pojmowany). Wielostronny, bo to jest i humanitaryzm prawa (najpierw ograniczenie, a potem rezygnacja z kary śmierci); i próba stworzenia państwa dobrobytu; i szacunek dla ludzkiej jednostki (akurat COVID daje niezłą próbę wykazania się, kto jest za życiem); rozumienie sensu religii (przecież religia z definicji nie musi mieć niczego wspólnego z etyką; tak jak i nie musi mieć niczego wspólnego z magią); obecność dzieł sztuki religijnej w przestrzeni. Tak można by długo ciągnąć. I akurat tego chrześcijańskiego dziedzictwa wcale nie widzę najwięcej u osób deklarujących zaangażowanie religijne. Można by wręcz wskazać, że w niektórych przypadkach wręcz przeciwnie — dobrym przykładem jest to, jak często tradycjonaliści katoliccy bojkotują obostrzenia antycovidowe i zniechęcają do szczepień.
> Ta ostania kwestia trapi mnie od dawna.
Rozumiem, że robi to wrażenie, że trapi to osobę prawosławną; tak jakby ona nie podlegała tym samym wpływom propagandowym, co inni. Jakby znajdowała w prawosławiu oparcie przeciwko propagandzie Władimira Putina, pozującego na katechona, który bardzo chętnie wspiera skrajną prawicę w Europie, a wraz z nią postawy antyimigranckie, czy różne formy chrześciańskiego fundamentalizmu.
markot
15 STYCZNIA 2022
16:52
„To, co jest krytykowane jako brak solidarności wśród Arabów lub „wykupienie się” poprzez hojne darowizny, jest zakorzenione w masywnym lęku o bezpieczeństwo narodowe”.
„Ale co taki wrażliwy ojczulek Bondaruk wie”.
Starcza ci czasu na domysły, co „wrażliwy ojczulek Bondaruk” robi po nocach. Starczyło ci też czasu na zrozumienie przyczyny braku solidarności wśród Arabów – „masywny lęk o bezpieczeństwo narodowe”. Nie starczyło go tylko na choćby przypuszczenie, że może „ojczulkowi Bondarukowi” chodzi o to samo. Poza tym masz czas na słowne popisy – ale po to tu jesteś.
Bardzo ładnie i niekoniecznie po cichu, wyżynane są enklawy chrzescijańskie w krajach muzułmańskich.
W końcu, kogo to obchodzi?
Pacyfistycznych kosciołów nie da się zaprzac do geopolitycznych gierek.
Co innego, z religijnymi fanatykami.
Ciekawa relacja zachodzi pomiedzy Hindusami, Buddystami i Muzułmanami w Indiach.
1000 lat minęło i dalej nie ma jakiegoś modus vivendi.
Raczej, na noże…
Dlaczego?
Pomysł ureligijnienia mas, niekoniecznie był najlepszym z pomysłów bogów?
Wyznawcy dorośli, czy niedorosli do ich oczekiwań?
wd-59
„Bóg jest dobry, tylko źle personel dobiera?”
Gdybyś zdobył się na pozbawioną uprzedzeń uważną lekturę Pisma, mógłbyś się dowiedzieć, że zarówno powstanie, jak i zniszczenie religii nominalnego chrześcijaństwa, zostało zapowiedziane przez Boga. Na kartach Biblii, do osób o szczerych sercach kierowane jest obecnie wezwanie: „Ludu mój, wyjdźcie z niej, byście nie mieli udziału w jej grzechach i żadnej z jej plag nie ponieśli: bo grzechy jej narosły – aż do nieba, i wspomniał Bóg na jej zbrodnie”.
Usunięcie wszystkich religii, które twierdzą, że reprezentują Boga, ale zniesławiają Go swoim postępowaniem, oraz zwalczających się systemów politycznych i ekonomicznych tego świata doprowadzi do tego, że na całej ziemi zapanuje powszechny pokój.
Na temat migracji i emigracji, imigracji
Europa – około 750 mln
Azja – 4600mln
Wydaje mi się, że jakieś liczby mówiące o ruchach migracyjnych, w zestawieniu z tymi wielkościami mogą robić różnicę.
Na przykład( strzelam, ale z reguły trafiam):
5mln wobec 750, a 5 mln wobec 4600 mln stanowi pewną różnicę.
Jak również ruchy migracyjne wewnątrz kontynentu, religii, czy kultury to coś zupełnie innego, w sytuacji kiedy migranci reprezentują inne kultury, religie itd., itd.
I nie przepadam za tym wątkiem, ale może Panowie coś napiszą na temat polityki imigracyjnej Izraela.
dezerter83
15 stycznia 2022
19:26
Mylisz porzadki.
To nie religie sa złem, czesto niosą najbardziej humanistyczne czy humanitarne przesłanie. Zachęcaja do altruizmu, współczucia, szlachetnosci.
Złem sa wyznawcy zachęcani przez swoich przywódców do czynów dokładnie odwrotnych do religijnego przesłania.
Do filozofii bedacej fundamentem wiekszości religii nie można mieć zastrzeżeń.
Wyznawców bym wybił- w większości do nogi.
I tu z pomoca przychodzi nam Biblia, usprawiedliwiając takie postępowanie….
Niestety, z braku boga na Ziemi, brudzić się krwią musza ludzie.
Często w swoim osobistym interesie.
I mamy sprzeżenie zwrotne, albo spiralę przemocy.
Jeden dupek przeklnie innego dupka i się zaczyna…
Wojny religijne sa najkrwawsze i najbardziej bezwzględne w historii swiata.
A jeżeli chodzi o motywy arabsko-islamskie to w tej chwili zaczynam lekturę baśni o „Dziewczynce w czerwonej burce” …a baśń ta zaczyna się tak:
„W pewnej wiosce mieszkała prześliczna dziewczynka. Nazywała się Sukajna i była tak piękna, że kiedy się myła przy źródle, przylatywały leśne ptaki i przybiegały zwierzęta, by ją podziwiać i wielbić. Była tak piękna, że z drzew spadały owoce i wróble. Kiedy wracała do wsi, niektóre zwierzęta ustawiały się w szpalerach po obu stronach drogi…”
Jeżeli wróble spadały z drzew to rzeczywiście musiała być piękna.
„Dziewczyna w czerwonej burce” to oczywiście arabski Czerwony Kapturek.
Mam nadzieję, że moja absencja – tym samym – zostanie usprawiedliwiona.
@ochotnik
A po co jesteś tutaj ty?
Strapiony o. Bondaruk troska się o Europę Zachodnią, której zagraża dżihad, a dlaczego nie o ksenofobiczną katolicką Polskę?
Bo wie, że nasza „miłość bliźniego” uchroni nas przed szukającymi schronienia i lepszego życia, gdy oznacza ona (ta miłość) gotowość do spełnienia katolickich uczynków miłosierdzia: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć etc.
Nie, my stwierdzamy zawistnie, że uchodźcy mają dobre telefony i dolary, i gromadki dzieci, niedoczekanie, aby na nasz koszt…
samba kukuleczka
15 stycznia 2022
19:36
O ile wiem, w Azji pomimo kilku tysięcy lat wymiany handlowej pomiedzy różnymi państwami, migracja pomiedzy nimi jest symboliczna.
Nieco więcej migrantów wysyłają jedynie Chiny i Indie.
Reszta jest strefą zamknięta dla obcych.
Ksenofobia Chińczyków, Japończyków, Koreańczyków, mogłaby być wprost legendarna.\Gość, rezydent, biznesmen, tak.
Z jakimiś prawami politycznymi?
Wykluczone.
Weź też pod uwagę fakty, że jakaś spora cześć terytoriów Azji to terytoria PLEMIENNE.
Niekoniecznie podlegające nominalnemu rzadowi centralnemu.
Ile takich terenow zamieszkuje taka populacja?
Pół miliarda, miliard?
Czy ktoś kiedykolwiek robił tam jakis spis powszechny?
markot
15 stycznia 2022
19:47
Jakie sa podstawy EKONOMICZZNE takiego postępowania w szerszej skali?
Ilość dóbr jest w kazdym kraju ograniczona,
Żaden kraj na świecie nie podoła wyzwaniu nieograniczonego niczym dzielenia się z przybyszami.
Taka logika jest nieprzyswajalna dla fantastów- teoretyków, nie mających pojęcia o praktycznych stronach życia i współżycia.
Do nich taki aspekt nie dociera.
markot
15 STYCZNIA 2022
19:47
Wytknąłem ci, że z pewnym zrozumieniem poinformowałeś o niechęci Arabów do przyjmowania islamskich uchodźców, a podobną niechęć Bondaruka co do przyjmowania migrantów w Polsce wykpiwasz – to był mój temat. Wchodzisz się prztykać, a nie rozmawiać i gubisz się we własnych wyuczonych mantrach. Spoczywaj w pokoju. Albo w kuchni.
Nie napisałem o niechęci ojca Bondaruka do…. Napisałem jedynie, że w/w poinformował o problemie który ma, a który przejawił się w postawieniu – sobie-kilku pytań związanych z emigracją mieszkańców sąsiednich kontynentów – tranzytem przez teren Polski – na obszar UE, a dotyczących ogólnie problemu emigracji na teren Europy. Niekoniecznie przez teren Podlasia i północnej Lubelszczyzny
Jego stosunek – do tych konkretnych emigrantów – ma się tak( i o tym informowałem):
„…I nie szczędzi słów co najmniej zdziwienia, a nawet dezaprobaty rządzącym, którzy widzą w emigrantach pokłosie jedynie geopolitycznych manewrów, a nie widzą w koczujących na granicy „biednych, głodnych, zziębniętych oszukanych ludzi” , którym potrzebna jest pomoc. „Przed intrygą wrogich sił nie można skapitulować!”. Tym ludziom należy się wsparcie…”
I ten fragment:
„Popiera również działania przygranicznych – w większości prawosławnych – wolontariuszy, którzy „na różne sposoby pomagają uchodźcom, sygnalizują zielonymi światłami gotowość niesienia pomocy.”
Chyba jaśniej już nie można. A przynajmniej ja, nie potrafię.
wd-59
„To nie religie sa złem”.
Jak wiadomo, skuteczne leczenie polega na usunięciu przyczyny choroby, a nie samych jej objawów. Kto zatem naprawdę jest odpowiedzialny za zło? Religie czy przywódcy i wyznawcy?
Moim zdaniem, aby dokonać uczciwej oceny, wystarczy skupić się na widocznym gołym okiem wpływie danej religii na jej wyznawców. Dlaczego ? Ponieważ także w przypadku religii, sprawdza się zasada przyczyny i skutku. Zgodnie z nią, nauki danej religii powinny oddziaływać na osobowość i zachowanie każdego jej wyznawcy. A zatem ogólnie rzecz biorąc, czyjeś postępowanie jest w mniejszym czy większym stopniu odzwierciedleniem przekonań religijnych. Jaki zatem wpływ wywiera na człowieka dana religia? Czy dzięki niej częściej zdobywa się on na życzliwość, wspaniałomyślność, uczciwość, pokorę, wyrozumiałość i współczucie?
Pytania te są całkiem stosowne, ponieważ — zgodnie z tym, co powiedział wielki nauczyciel religii Jezus z Nazaretu — „każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce”. A zatem przyczyną wydawania złej jakości owoców przez przywódców i wyznawców, jest zła jakość ich religii. Jak można to uzasadnić?
Historia świata niewątpliwie budzi refleksje na temat roli religii w licznych wojnach, które wyniszczały ludzkość i przysparzały jej niewypowiedzianych cierpień. Dlaczego tyle ludzi zabijało i ginęło w imię albo z poparciem religii? Czy nie powinno to skłaniać ludzi myślących do zastanowienia się nad moralnością i poglądami kształtowanymi przez religię?
Szczególnie znane z obłudy w tej dziedzinie są kraje chrześcijańskie. Podczas dwóch wojen światowych na rozkaz „chrześcijańskich” przywódców politycznych katolik zabijał katolika, a protestant protestanta. Walczącym po jednej i po drugiej stronie wpajano, zgodnie z oficjalnym nauczaniem ich religii, że ich wojna jest sprawiedliwa, a więc cieszy się uznaniem i błogosławieństwem Bożym.
Przywódcy religijni i polityczni umacniali w takiej wierze poddanych i grali na ich uczuciach.
Jeden z młodych pilotów amerykańskich, któremu w ostatnich miesiącach wojny, nie dawała spokoju pewna myśl, opowiada: „Wczesną wiosną 1945 roku przydzielono mnie do ósmej dywizji lotnictwa. Dostałem nowiusieńki B-17 i wyznaczono mnie do służby w Anglii. Tymczasem jako katolikowi nie dawała mi spokoju myśl o bombardowaniu miast zamieszkanych w większości przez katolików. „Kapelan katolicki mieszkający na terenie bazy z pewnością mi pomoże” — pomyślałem sobie. „Jeżeli zrzucę bomby na miasto w południowych Niemczech i zginie tysiąc ludzi, ilu będzie w tym katolików?” — zapytałem kapelana. „Około 95 procent” — odpowiedział. „Czy zatem mam prawo pozbawić życia 950 ludzi, którzy wyznają tę samą religię, co my?” Ksiądz odparł: „Prowadzimy wojnę sprawiedliwą”. „A co stanowi o tym, która wojna jest sprawiedliwa?” — spytałem. „Bronimy swego kraju” — rzekł. „Dokonujemy inwazji na Włochy i Niemcy. Czy mieszkańcy tych krajów uważają, że oni też prowadzą sprawiedliwą wojnę, ponieważ bronią ojczyzny?” — zapytałem nieco zaintrygowany. „Nie, to my toczymy wojnę sprawiedliwą” — odparł. Odpowiedź ta jeszcze bardziej wytrąciła mnie z równowagi. Zapytałem jeszcze kapelana: „Dlaczego papież, biskupi i księża włoscy udzielają błogosławieństwa włoskim oddziałom wojskowym, które walczą z nami, i dlaczego niemieccy księża robią to samo dla wojska niemieckiego?” Poklepując mnie przyjaźnie po ramieniu, rzekł: „Musisz mieć wiarę, synu. Nie my ponosimy za to odpowiedzialność”.
W roku 1989 papież JPII, spotkał się z ponad 7000 kadetów w rzymskim garnizonie Cecchignola. Czterech młodych chorążych reprezentujących garnizon zadało mu tam pytanie, czy służbę wojskową da się pogodzić z chrześcijańskim sumieniem. Według watykańskiego czasopisma L’Osservatore Romano interesowała ich między innymi kwestia: „Czy można być wiernym chrześcijaninem i jednocześnie wiernym żołnierzem?” Odpowiadając, papież oświadczył: „Połączenie powołania chrześcijańskiego z powołaniem do służby wojskowej nie sprawia zasadniczej trudności ani nie jest niemożliwe. Jeżeli ustosunkujemy się pozytywnie do służby wojskowej, to uznamy ją za piękną, przyjemną i wartościową”.
Czy wspomniany kapelan katolicki, oraz papież, wyrażali swoje prywatne poglądy na temat udziału katolików w działaniach wojennych? Oczywiście powoływali się na oficjalne stanowisko tej religii.
Kto zatem jest naprawdę odpowiedzialny za zło? Wyznawcy czy religie?
Zresztą problem może istnieć nie tylko jako odpowiedź „tak” lub „nie”. Przyjmujemy – nie przyjmujemy.
Problem jest również w odpowiedzi na pytanie „jak?”
Wśród zwolenników jest tylko radosne „tak”( mam nadzieję, że szczere), ale nie ma próby postawienia pytania: „na jakich zasadach ich przyjmujemy i na czym ma polegać ewentualna akulturacja emigrantów?”
Czy zamykamy ich w gettach, gdzie robią co chcą?
Czy stawiamy im jakieś wymagania (nauka języka, podjęcie pracy) w związku z ich pobytem w Polsce
Jak zamierzamy uwzględnić ich kulturową odrębność?
Jaki ma status mieć ich religia?
W jakim stopniu państwo i jego budżet i na jak długo ma uczestniczyć w pomocy materialnej i finansowej emigrantom?
Takich pytań i wątpliwości może wiele, ale mało kto problem emigrantów w Polsce w ten sposób postrzega…
Jedna kukułka wiosny nie czyni.
Akulturacja imigrantów. I wszędzie „emigrantów” powinni zamienić „imigranci”.
Wszystko wina arabskiego Czerwonego Kapturka.
@ Wiesiek 50:
„966 – wprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce. Chrześcijaństwo nie toleruje współistnienia innych religii, wierzeń i bogów. Zrazu spotyka się to ze zdziwieniem tolerancyjnego politeizmu Słowian. Niszczone są wszelkie oznaki rodzimej wiary. Na miejscach palonych świętych gajów i burzonych świątyń stawiano kościoły, w dniach świąt tradycyjnych wprowadzano święta kościelne, ”
Zacznijmy od początku:
O dawnej religii mieszkańców Polski wiemy tyle, że NIC nie wiemy. Nie ma podstaw do twierdzenia, że była to religia politeistyczna i tolerancyjna. A z tego co wiemy o religiach Słowian- naszych sąsiadów nie wynika, aby były one politeistyczne (jak religia Greków, Rzymian czy Skandynawów) Połabianie mieli Świętowita na północy i Trygława(na południu) , Wieleci -Radegasta Biorąc pod uwagę, że wszystkie te bóstwa były wyobrażane podobnie i podobnie wyglądał kult (wiemy to od kronikarzy germańskich) mogło tu chodzić o tego samego boga, czczonego pod różnymi imionami w różnych regionach) O innych bogach Słowian ci kronikarze nie wspominają więc trudno mówić o typowym politeizmie. Latopisy ruskie wspominają Peruna (różne źródła) oraz Swaroga(jedno źródło) oraz Dadźboga, przy czym wielu historyków uważa te trzy bóstwa za różne imiona tego samego boga.
Oczywiście chyba każdy słyszał o innych bóstwach- Wiłach, Borutach, Leszych, Boginkach, Rusałkach itd ale są to raczej imiona demonów. (ściśle monoteistyczni żydzi i muzułmanie też mają swoją demonologię). Nie odnaleziono na terenie Polski żadnych posągów bóstw prasłowiańskich (z wyjątkiem być może tzw „mnicha” spod Ślęży. Jest jeszcze rzeźba niedźwiedzia i „panny z rybą” ale nie wiadomo ani z jakiego okresu te rzeźby pochodzą. Co do owej „panny” to rzeźba przedstawia raczej postać męską (Szerokie ramiona, wąskie biodra, brak wyraźnych piersi) i równie dobrze mogłaby to być wczesnochrześcijańska rzeźba przedstawiająca Jezusa lub któregoś z apostołów. Brak również śladów przedchrześcijańskich świątyń. Wszystko to wskazuje na brak jakiejś zorganizowanej i ogólnokrajowej religii- raczej były kulty lokalne, bez wyodrębnionej i liczniejszej kasty kapłańskiej. „Reakcja pogańska”( nie w 983 tylko w latach pomiędzy 1020 a 1033, rozruchy wybuchały kilkakrotnie w różnych dzielnicach)mogła być równie dobrze powstaniem ludowym przeciw rodzącym się stosunkom feudalnym, bez wyraźnej inspiracji religijnej. Czesi, którzy korzystając z anarchii zajęli wówczas Śląsk spotkali w miastach nienaruszone kościoły, gdyby był to bunt przeciw chrześcijaństwu to raczej wzburzony lud kościoły by niszczył.
Święta kościelne owszem, wprowadzono w miejsce dawnych-pogańskich ale w Rzymie i obchodzi się je w całej Europie. Takie państwa jak średniowieczna Polska nie dysponowały zresztą dostateczną siłą militarną aby nową wiarę wprowadzać „ogniem i mieczem”Praktyki o których pisze Thietmar mogły mieć miejsce w miastach i ich bezpośrednim sąsiedztwie czyli tam, gdzie sięgała realna władza kasztelanów.
A w przypadku imigrantów na terenie Unii, problem leży w zachowaniu umiaru, proporcji, bo dotychczasowa strategia niesie zbyt duże ryzyko, dla przyszłości Europy
Chyba, że stanie się coś, nastąpi jakaś zmiana, bo tak dalej nie może być. No po prostu nie może.
Turysta z Warszawy chce iść w góry, ale deszcz pada od tygodnia. Przechodząc nad potokiem spotkał górala z Białki Tatrzańskiej i się pyta:
– A długo pańskim zdaniem będzie jeszcze padało?
Góral spojrzał na wezbrany potok i powiedział, że „Już nie powinno.”
– A na jakiej podstawie tak pan sądzi?
– A bo by się przelało.
I z imigrantami niech będzie podobnie.
Jak będzie ich za dużo, to się mogą przelać.
@ samba
Nikt rozsądny nie mówi o niekontrolowanym przyjmowaniu imigrantów i wypłacaniu im zasiłku „ad mortem usrandum”.
Rzecz w tym, że Polska jako państwo nie ma ŻADNEJ polityki imigracyjnej a to akurat nie jest problem do rozwiązania wyłącznie siłami lokalnych społeczności.
Dla mnie jest oczywiste, że powinniśmy zachowywać zasady humanitaryzmu i przestrzegać prawa, w tym przepisów międzynarodowych konwencji których Polska jest sygnatariuszem, co oznacza np udzielanie pomocy chorym i zakaz „pushbacku”
P.S.
Gdybyś naprawdę zainteresował się problemem imigracji do Europy to byś wiedział, że twoja „dotychczasowa polityka” to juz przeszłość i nawet zawsze liberalne pod tym względem Niemcy przepisy imigracyjne zaostrzyły.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/morderstwa-papiezy-wieksze-zlo-polityczne-zabojstwa-krwawe-zamachy-koscielne-spiski/gzgn3jm,79cfc278
==========
Przywódcy religijni, czy szefowie mafii?
Takie osobniki nawet pojecia nie miały o swojej wierze….
Dokładnie tak jest i obecnie, chociaż mniej krwawo- moim zdaniem.
Był naprawdę ciekawy. Chodzi oczywiście o „Przegląd Prawosławny”. Numer grudniowy,
Kilka zdań na temat jego zwartości. Zbierałem się, zbierałem, aż się zebrałem.
I już na wstępie tekst z tzw. grubej rury
…czyli „Współczesne technologie a apokalipsa”. Jest to w zasadzie tekst na tle spotkania w Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku z wysoko postawionymi hierarchami prawosławnymi i poświęcony kontrowersjom wokół „Wielkiego Resetu” .Nie słyszałem wiele na ten temat ( a właściwie nic), ale jest to książka na temat tego, o czym nie mam pojęcia.
Książka wydana przez Wektory, i może Wiesiek coś w tej sprawie, bo jakiś czas temu, wrzucał tytuły z tego wydawnictwa.
Ale ogólnie książka dotyczy projektów powstających podczas corocznych spotkań – przy kawie i słonych paluszkach – w Davos, czyli głowa staje na włosie…
Jest też tekst i wywiady z autorami (profesorowie z UAM) na temat ich najnowszej książki o świętej Górze Atos. Po ilości wizyt na Atos, sądzę, że mają obaj autorzy wykupiony bilet miesięczny w tym kierunku. A i wywiad świadczy, że pisząc książkę nie robili kolejnej chałtury, ale żyli tematem. Zazdroszczę, ale rozumiem. Wizyta na Atos to moje marzenie, ale niestety…
„Wstęp mają tu jedynie mężczyźni. By dostać się na półwysep Athos potrzebne są zezwolenia wydawane standardowo na 4 dni i 3 noce. Glejt obowiązuje na konkretne daty. Tylko 10 zezwoleń dziennie jest przeznaczonych dla obcokrajowców .” Swego czasu Hołownia się chwalił.
Ciekawy tekst o filmie zatytułowanym „Człowiek Boży”.Bohater to jeden z najważniejszych dla Greków święty. Czyli św. Nektariusz.
Krótko:”
„Współczesne kino często służy do rozrywki, odprężenie. Ale w Grecji film od kilku tygodni stoi na czele box-office, pozostawiając z tyłu hollywoodzkie nowinki”…jest to fragment wywiadu ze Zbigniewem Preisnerem, który skomponował muzykę do filmu.
Jest piękny tekst o Roztoczu, w kontekście obecności (szczególnie dawniej) prawosławia w tych stronach. A Roztocze to przecież Zawałyły, Kuryski…
Kilka tekstów związanych z dwusetną rocznicą urodzin Dostojewskiego i wywiad z Amerykaninem o holenderskich korzeniach. „Przywiódł mnie do prawosławia”.Dostojewski…a z tego wiem Miłosz też to potrafił.
I jest tekst który wzbudził moje mieszane uczucia.
Jest to apel o pomoc uchodźcom.
Nie chodzi o treść, czy intencje apelu.
Chodzi o skład.
Otóż obok 6 szefów Kościołów i wspólnot religijnych (katolicy , prawosławni, mariawici,ewangelicy, grekokatolicy, Żydzi)podpisanych pod apelem,widnieje nazwisko Prezydenta najbardziej rozmodlonego miasta w Polsce…nie, nie Częstochowy…Prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego.
Moim zdaniem mógł sobie to darować, chyba, że został przez owych sześciu hierarchów poproszony. Chociaż niewykluczone, że apel wyszedł z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego.
Będzie jeszcze o Turkowicach, ale to już inną razą.
Najwięcej o polityce imigracyjnej Europy Zachodniej wiedzieć i najbardziej się o nią troszczyć zdają się obywatele kraju, w którym 0.013 proc. populacji deklaruje islam jako wyznanie.
Zaiste.
Również w Niemczech najbardziej wrogo nastawieni do obcych są obywatele byłej NRD czyli tzw. Nowych Landów, gdzie udział cudzoziemców wynosi ok. 4 proc.
W Berlinie, Bremie, Hamburgu jest ich ponad 16 proc. W Hesji, Badenii-Wirtembergii powyżej 15 proc. W katolickiej Bawarii ponad 12 proc.
W całych Niemczech islam wyznaje ok. 7 proc. populacji.
A dla nieodróżniających meczetów od minaretów informacja: Szwajcarzy nie życzą sobie budowy dalszych minaretów. Nie mają nic przeciwko budowie meczetów
Różnicę można sobie wyguglać.
@markot
Nie pisałem o meczetach w Szwajcarii.
Zapodałem jedynie link do tekstu e referendum w Szwajcarii co do kontrowersji związanej z budową minaretów.
I tylko do tego faktu – jako osoba kulturalna i obyta ze światem – powinieneś się w zasadzie odnosić.
Hell's Engels
15 stycznia 2022
23:34
Nie wiemy co prawda o Słowianach zbyt wiele, ze względu na budulec- drewno- nie ma artefaktów, ale mozemy wnioskować przez analogie.
Wielowiekowi sasiedzi rzadko mają odmienny Panteon własnych bogów.
Z czasem wierzenia się upodabniają.
Ekspansja katolicyzmu dodatkowo komplikuje sprawę.
Niszcząc wszelkie materialne relikty tubylczych wierzeń.
No, chyba że chodzi o monumentalne konstrukcje Egiptu czy Peru…
Na pewno istniał pogański bóg wojowników, kobiet, żniw, pól, lasów, itd.
We wszystkich kulturach świata tacy bogowie istnieją.
Istnieją też ich substytuty w religiach monoteistycznych.
Po przekroczeniu wielkości 8% populacji, religijni ich przedstawiciele zaczynają w ustrojach demokratycznych żądać przywilejów prawnych, stają się siłą polityczną wpływającą na ustawodawstwo.
Co już ma miejsce w Europie.
Stając się większością, zadecydują o losach mniejszości.
Ile pokoleń trzeba by taka wizja się ziściła?
Ale ich wszystkich zebrało!
To akurat w kontekście mijanej lotnej premii, czyli zakończenia mojego metafizycznego rajdu (meta oczywiście na Roztoczu, ale już wybitnie metaforyczna). Za pilota robił Lech Majewski, chyba jeden z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich reżyserów. Ale może nie tylko reżyserów. Członek Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy filmowej. Facet u którego w filmach grają Michale York, i John Malkovich, muzykę do filmów pisze wspólnie z Józefem Skrzekiem. 21 sierpnia 2020 roku do kin trafiła polsko-hollywoodzka produkcja Lecha Majewskiego – „Dolina Bogów”. W rolach głównych wystąpiły gwiazdy światowego kina: John Malkovich, Josh Hartnett, Berenice Marlohe, John Rhys-Davies i Keir Dullea.
Wracam do „Metafizyki”. Zakończenie raczej minorowe. Ona umiera (nowotwór gardła). On zostaje, ale pracy doktorskiej raczej już nie dokończy.
Przed śmiercią – nie wiem, czy to tak zawsze, ale w Jej przypadku tak było – próbuje zawrzeć to co rzuciło jej się w oczy podczas studiowania malarstwa Boscha, a być może i choroba sprawiła, że wiele bardzo ważnych spraw nabrało większej wyrazistości.
I kilka jej spostrzeżeń robi wrażenie, chociaż jest to w zasadzie to wszystko, co ja tłukę na blogach od kilku lat . Z tym, że tutaj podano to bardziej estetycznie i w metafizyczną aurę zostało odziane.
Na przykład ten fragment.
Nie jest to może świat za którym przepada wiesiek (morderstwa papieży i zamachy kościelne), ale pewien koloryt i swoją wewnętrzną strukturę ów świat posiada. Poza tym pierwsze zdania świadczą, że znajdujemy się na blogu naukowym”
„…ale nie dlatego umieram, że kończy się stulecie, a nawet dlatego, że zwyciężyła materia sublunarna i ona rządzi światem. Blichtr,tandeta, forsa, kariera, ogłupiająca rąbanka muzyki, bezmyślne zabijanie, narkotyki. Puste świątynie i biblioteki, brak wzorców i ideałów. Destrukcja, destrukcja, destrukcja kiczowatych potworów na ekranie komputera, przez siedmiolatków bez matek i ojców, z kluczami na szyi i zasobem 50 słów, analfabetów duchowych, uczuciowych i ideowych, identycznie ubranych męskich kobiet i zniewieściałych mężczyzn nieodróżniających się od siebie, w idiotycznym pochodzie potu i niewyżytych bioder, męczarni zwanych w Berlinie Love Parade, a w Nowym Jorku Halloween, śmierć, zniszczenie i zabawa na silę, za cenę śmierci z przedawkowania, gdzie w pogoni za ekstazą sztywnieje ciało!!!Tak, to wszystko jest końcem świata”.
https://www.unz.com/article/integration-has-failed-now-what/
==========
Masowa integracja nigdzie się nie powiodła.
Przyczyniła sie jedynie do powstawania gett i subkultur.
To samo dotyczy religii.
Ale jest też, w tej samej sekwencji niewesołych, tematycznie powiązanych monologów, coś takiego Nie jest to może dokładnie świat mordujących się papieży i zamachów kościelnych, ale to tylko dlatego, że prawdopodobnie akcenty tego świata – gdzie religia, Bóg, bogowie dawali pewną gwarancję „czegoś tam” -, zostały inaczej rozłożone. A może wypowiadająca tę kwestię ( a raczej autor Lech Majewski) o tym nie wiedzieli…
… chyba , że popełnił to Majewski świadomie, ze szkodą dla historycznej prawdy. Jeżeli tak było, to jego członkostwo w amerykańskiej Akademii może być zagrożone.
Jeszcze raz Bea Cosan(Ona):
„Przez stulecia świat był mniej lub bardziej harmonijny, uporządkowany. Arystoteles, Platon, Euklides Ptolomeusz nadali mu piękny idealny kształt. Przetrwał dwa tysiące lat i nawet rewolucje Kopernika czy Newton nie zburzyły porządku. Akurat wiesz to lepiej ode mnie. Bach pisząc fugę, pisał muzykę sfer, rozumiesz? Słyszał planety krążące po orbitach w tonach i półtonach odkrytych jeszcze przez Pitagorasa. Tym światem rządził Bóg i jemu służyli filozofowie i rzemieślnicy, naukowcy i artyści. Malarze nie mal wyłącznie malowali niebiosa. Ludzie i Bóg rozmawiali ze sobą. I to nie tylko w modlitwach i wizjach obrazujących Stwórcę, ale pośrednio szukając tajemnego klucza kompozycji, właściwiej proporcji łuków i kątów jak u Piera della Francesca czy panteistycznych powtórzeń form chmur w koronach drzew Ruysdaela. Leonardo studiował okruch na stole, bo wiedział, ze studiuje istotę boskości. Filozofowie istnieli tylko po to, by określić się wobec Boga i nieskończoności, i nie mówię o świętym Augustynie czy Akwinacie, lecz o wszystkich: Spinozie, Wolterze, Heglu, Kancie, Berkeleyu i Pascalu. Każdy z nich dotykał wieczności z przerażeniem jak Pascal lub spokojem jak Rousseau. A wszyscy razem dążyli do odkrycia harmonii i piękna wierząc w celowość spadającego liścia, jak Szekspir czy Leibniz, aż dotarli do pustych form akademizmu
„… Leonardo studiował okruch na stole, bo wiedział, ze studiuje istotę boskości…”
samba kukuleczka
16 stycznia 2022
13:01
Cały czas odnosisz się do stosunkowo młodej kultury chrzescijańskiej.
Jakby to ona była pępkiem świata, punktem odniesienia, centrum świata.
A jej filozofowie mieli najwięcej do powiedzenia.
Istnieją inne, 2-3 krotnie starsze cywilizacje, pełne ich własnych bóstw, innych systemów wartosci, filozofów przekazujących całkiem inne mysli.
W chińskiej, największa wartoscią jest HARMONIA, stosowność, obowiązek- na przykład.
Duchy przodków sa ważniejsze od bogów.
Celem życia nie jest zbawienie, tylko przyczynianie się do pomyslności rodziny.
Powtórzę się.
Miejsce i czas urodzenia decyduje o prawie wszystkich aspektach życia człowieka.
Łącznie z wyznawaną religią.
Jedyną szansą na wpływ różnych bóź na los człowieka jest więc jedynie decyzja o urodzeniu w konkretnym miejscu Ziemi.
Zakładając że dusza jest wieczna, istnieje reinkarnacja, każdy z nas może się odrodzić w innym miejscu świata, gdzie będa obowiązywać inne prawdy wiary.
A nawet ich brak….
Dezerter równie dobrze może być w przyszłości agnostykiem, bądź wyznawcą Allaha- na przyklad.
Całe szczescie że dusza niesmiertelna nie przejawia pamięci wstecznej poprzednich wcieleń.
Dysonans poznawczy byłby nie do zniesienia.
wd-59
„Całe szczescie że dusza niesmiertelna…”
Warto wiedzieć, że w żadnym fragmencie biblijnym nie znajdziemy sformułowania „dusza nieśmiertelna”. To oksymoron.
Teraz mamy dane z kolejnych 10 lat, które potwierdzają moją tezę z 2011 roku: spadek płodności w Ameryce (i tak naprawdę jest przewidywany przez) spadek zaangażowania religijnego wśród Amerykanów. Ma to głębokie implikacje dla porządku publicznego. Jeśli wiara religijna jest najważniejszym wyznacznikiem płodności, polityka publiczna może mieć tylko niewielki wpływ na wskaźniki urodzeń.
https://asiatimes.com/2022/01/us-needs-more-asians-to-avoid-demographic-death/
===========
Ciekawa korelacja….
@ wiesiek
Gdyby rzeczywiście istniał związek płodności z religijnością to Czechy miałyby najniższy przyrost naturalny w Europie a Polska- jeden z najwyższych. Korelacja nie oznacza związku przyczynowego.
@samba
Zapodałem jedynie link do tekstu e referendum w Szwajcarii co do kontrowersji związanej z budową minaretów.
Aha? A po co ten wstęp:
A poza tym są kraje, które nie gustują w kebabach i falafelach. Ale to może dlatego, że nie należą do Unii i stąd może odmienne preferencje kulinarne.
Taka delikatna sugestia, że kraj, w którym mieszka 23 proc. cudzoziemców, a 5,5 proc. populacji podaje islam jako swoje wyznanie, nie życzy sobie muslimów i pogardza ich jedzeniem?
Nie musisz się wstydzić, że nie wiesz, co to minaret. Bardzo wielu Polaków nie wie i utożsamia go ze świątynią islamską.
A teraz wpisz sobie w gugla „best kebab in switzerland” 😉
Notabene, falafel to zdrowa, smaczna i pożywna przekąska. Lubią ją nie tylko wegetarianie.
Jeśli wiara religijna jest najważniejszym wyznacznikiem płodności…
Wiesiu, a sprawdź sobie, jak zmienia się dzietność rodzin muzułmańskich wraz z osiągnięciem wyższego statusu materialnego i dostępu do antykoncepcji, a także na emigracji w Europie, choć nie porzucają swojego wyznania.
https://marucha.wordpress.com/2022/01/16/dziennik-apokalipsy-kazda-nieujawniona-osobojednostka-schwytana-bez-certyfikatu-zostanie-na-miejscu-zutylizowana/
==============
Ładna, dystopijna opowiastka, przypominająca mi te dawne z lat 80″…
Kto wie?
Może się sprawdzić w praktyce.
markot
16 stycznia 2022
18:06
Skarbie….
Jak myślisz, po co sprowadza się narzeczone z Pakistanu czy tureckiej prowincji, często niepismienne i wychowane w duchu posłuszeństwa mężowi?
By się emancypowały, czy rodziły tasmowo?
Rola kobiet na wschodzie i południu jest ściśle określona.
Jedynie część z nich wyłamie się ze schematu, roli do której została przyuczona od dzieciństwa.
Nie będzie to ruch masowy, jeżeli nie będzie podstaw ekonomicznych.
Przegląd…nie, nie tym razem nie będzie żadbych reminscencji po lekturze Przeglądu Prawosławnego.
Przegląd…am Lennoxa, czyli jego monumentalne dzieło „Czy nauka pogrzebał Boga?”
Dezertera mogę uspokoić, nie pogrzebała i wcale na pogrzeb się nie zanosi.
Podczytuję, i miejsca, które kiedyś zaznaczyłem (ale nie tylko te) w miarę sprawnie literuję.
Zacząłem literować fragment listu Darwina do niejakiego Williama Grahama.
Literowany fragment zawierał taką konkluzję Darwina: „Jeśli chodzi o mnie, zawsze budzi się we mnie przerażająca wątpliwość, czy przekonania ludzkiego umysłu, który rozwinął się z niższych zwierząt, mają jakąkolwiek wartość lub czy w ogóle są wiarygodne”.
Optymistycznie to nie zabrzmiało..,
…ale z kolei jeżeli umysł człowieka i wnioski przez niego wyciągane są takie marne, to może i wniosek Pana Darwina jest funta kłaków wart, bo przecież Darwin jest człowiekiem…
…ale jeżeli umysł Pana Darwina jest przerażająco niewiarygodny, to musimy zadać pytanie: „To czy teoria wysnuta przez umysł „przerażająco niewiarygodny” może nosić znamiona wiarygodnej?
…a jeżeli teoria Pana Darwina jest mało przekonywująca, to może jednak człowiek nie jest produktem ewolucji z niższych zwierząt?
… a jeżeli Pan Darwin i jego umysł nie jest produktem ewolucji, to znaczy, że jego umysł daje gwarancje wiarygodności…
…a jeżeli konkluzje Pana Darwina dają gwarancję wiarygodności to: ”Jeśli chodzi o mnie, zawsze budzi się we mnie przerażająca wątpliwość, czy przekonania ludzkiego umysłu, który rozwinął się z niższych zwierząt, mają jakąkolwiek wartość lub czy w ogóle są wiarygodne”.
Dezerter , no to jesteśmy w domu!
A propos minaretów dobrze jest też odróżniać Hummus od Hamasu 😎
Wiesiu,
po co sprowadza się narzeczone z Pakistanu czy tureckiej prowincji, często niepismienne i wychowane w duchu posłuszeństwa mężowi?
Znasz statystyki tych „importów”?
Czy wiesz, że dzietność w całej Turcji wynosi aktualnie 2,2 dzieci na kobietę?
W Polsce — 1,44
https://static.300gospodarka.pl/media/2021/04/Mapka_dzietnos%CC%81c%CC%81-3-e1617271942798-1170×585.png
W kontekście problemów Karola i z Karolem Darwinem przypominam, że w obiegu naukowym funkcjonuje również coś takiego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Punktualizm_(biologia)
markot
16 stycznia 2022
18:35
Średnia niewiele mówi.
Istnieją ogromne róznice pomiędzy miastem a wsią, w krajach islamskich i nie tylko.
Przyrost naturalny robi prowincja, wsie i miasteczka bez dostępu do edukacji, elektrycznosci, wiedzy.
Dodaj do tego małżeństwa aranżowane.
Które sa normą w tamtych okolicach.
Panna młoda jest towarem, nie osobą.
Takie przynajmniej wyciagam wnioski z lektur.
Jeszcze długo to się nie zmieni.
Dobrze też móc rozróżnić Hutu od Huti.
Albo, Georgię od Gruzji- co nie kazdemu się udaje…..
Szczególnie na zachodzie.
Na przykład Majewski…
…i jego „Ukryty język symboli”.
Ciekawa informacja.
Niby pieprz jest w torebkach, sól w solniczkach, a ketchup w plastikowych pojemnikach, ale informacja wyczytana u Majewskiego o tym, że w Stanach ( a członek tamtejszej Akademii ma wiadomości z pierwszej ręki) :
Sery, pieczywo i wędliny są nie do odróżnienia, i żeby dało się to jakoś zjeść, powyższe produkty sprzedawane są w pakietach. W pakietach z aerozolem, z których następnie zapachy są przenoszone na produkt.
Ciekawe, ale i zarazem nowatorskie.
A ja, w którymś z komentarzy narzekałem, że współczesne obiady są niesmaczne.
Niestety, kolejny mój argument w sporze tradycji z nowoczesnością został zbity.
A to już nieco mniej inspirująca do przemyśleń wiadomość. Ponownie Majewski.
Ponownie kraj naszego największego sojusznika.
„Marsz mężczyzn w szpilkach. W proteście przeciwko przemocy seksualnej kobiet. Na czele pochodu maszerują burmistrz i szef policji. Ledwo idą, wykręcają kostki i uginając kolana”.
Chciałoby się powiedzieć – wielka idea, nie takich poświęceń jest warta.
Swoją drogą – z tego co wiem – profesor Hartman często w takich szczytnych przedsięwzięciach bierze udział, ale jak na razie, Pan Jan do tego typu gestów odnosi się z dystansem.
@ wiesiek 59:
„Dodaj do tego małżeństwa aranżowane.
Które sa normą w tamtych okolicach.
Panna młoda jest towarem, nie osobą.”
Dodaj do tego że i w Polsce, jeszcze w latach 60-tych na tzw prowincji to też była norma. Niewiele, tylko 2 pokolenia temu. Jeżeli 59 to twój rocznik, to sam mógłbyś być produktem takiego handlowego układu.
Co do dawnej religii to właśnie wśród naszych sąsiadów-Słowian rozbudowanych panteonów nie było, a w każdym razie żadne współczesne im źródła tego nie podają. Rozbudowany panteon mieli Skandynawowie i Germanie ale to inna kultura.
Może nie jest to produkt niezbędny w codziennym życiu, ale są momenty, sytuacje, może też sekwencje zdarzeń, kiedy stoimy bezradni, a wokół żadnej bratniej duszy( , czy pomocne dłoni ( w tym przypadku mam na myśli osoby materialistycznie usposobione) i ten tytuł może posłużyć jako rada, przewodnik po religijnych meandrach, czy nawet duchowe wsparcie.
Tym bardziej, że w trakcie dyskusji dało się odczuć brak podstawowej wiedzy u niektórych komentujących. Polecam.
https://www.poczytaj.pl/ksiazka/pogotowie-teologiczne-wojciech-surowka-op,507419
@wd-59:
Ale to samo zjawisko mamy na Zachodzie. Co chwila wyskakuje jakieś ogłoszenie polskiego prawaka, że chciałby uległą, niewykształconą żonę, która będzie służącą w domu, we wszystkich znaczeniach służenia. Masz cały ruch konserwatywnych kobiet, które upatrują szczęście w podporządkowaniu mężowi i spełnianiu jego zachcianek. Mnie kiedyś bardzo „ubódł” Haidt, argumentując jak to był w Indiach, kobiety usługiwały i było super z taką konserwatywną kulturą. To wszystko jest na tamtejszej prawicy, zwłaszcza alt-prawicy, zwłaszcza tej lubianej przez Putina…
Panowie….
Emancypacja kobiet to PROCES, nie rewolucja.
Jakiej chciałyby nasze zachodnie feministki.
I politycy chcący narzucić ją na przykład krajom arabskim.
Podział ról jest prosty, kobieta pilnuje domu, chłop zarabia na nią i dzieci.
Dodajmy do tego fakt, że na wschodzie i południu praktycznie nie ma zabezpieczenia socjalnego.
Co skutkuje przymusowymi z naszego punktu widzenia związkami.
Biedna i ładna, młoda, + stary i bogaty…..
Rekordzistą był zdaje się jakiś Hindus posiadający ponad 400 dzieci i kilkadziesiąt żon i konkubin.
I wszystko pod jednym dachem posiadłości…
Europocentryzm wypacza spojrzenie na świat.
„W którym są rzeczy, o których się filozofom nie śniło”.
@wd-59:
> Emancypacja kobiet to PROCES, nie rewolucja.
Jakiej chciałyby nasze zachodnie feministki.
Oczywiscie, ze proces. I feministki wiedza to najlepiej.
Natomiast tempo tego procesu jest rozne, w zaleznosci od srodowiska. Wielkie miasta Zachodu to jeden biegun, zapuszczone wsie trzeciego swiata — drugi. Troche tu mamy pytanie o to, do ktorego z tych biegunow aspirujemy.
Chcialbym zauwazyc, ze sa organizacje, ktore ten proces chca odwrocic. Taka jest alt-prawica na Zachodzie, nasze Ordo Iuris i Konfederacja, albo mudzahedini. I znowu: w procentach udzialu i wplywach sa roznice miedzy zaawansowanymi centrami Zachodu, a peryferiami peryferii.
> Podział ról jest prosty, kobieta pilnuje domu, chłop zarabia na nią i dzieci.
Gdzie? Kiedy? Jak?
Wybacz, ale z mozliwym wyjatkiem Stanow lat 50-70 (XX w.) przytlaczajacej wiekszosci spoleczenstwa nie stac bylo na taki model. Pracowala cala rodzina. Oczywiscie, byly zawody bardziej meskie (gornik, hutnik, monter, mechanik) i bardziej kobiece (tkaczka, szwaczka; odpowiednie podzialy byly i sa zwykle caly czas na wsi — gdzie kobieta czesciej „pilnuje domu”, ale to oznacza tez czestsza dbalosc o zwierzeta domowe…), ale praca jednej osoby to rzadki luksus w dziejach. Zreszta, gdy widze rodziny zyjace w takim ukladzie, to nie widze plusow, a widze minusy.
W „zapuszczonych wsiach trzeciego świata” np. w Afryce równikowej to kobieta (z gromadką dzieci) utrzymuje dom z pracy na roli, a mąż leży w cieniu i popija z kolegami piwo z prosa, ewentualnie poszedł szukać pracy gdzieś daleko i znalazł inną kobietę, albo umarł na AIDS. Dzieciaki pilnują się same i opiekują młodszym rodzeństwem, chodzą (daleko) po wodę albo pomagają matce dorabiającej przy tłuczeniu kamieni w pobliskim kamieniołomie.
@markot
Nie wiem skąd ta urokliwa wizualizacja problemu, ale nie jest winą tego pana, że z racji położenia geograficznego i pory dnia musiał skryć się w cieniu.
A na poważnie. Jest to klasyczny dyskurs z epoki kolonializmu, kiedy Europejczycy takimi opowiastkami nadawali sens swojej obecności w krajach Afryki i Azji.
Tylko my, światli i cywilizowani mieszkańcy Starego Lądu możemy nauczyć tę przejściową fazę procesu ewolucji – między gorylem, a człowiekiem – jak się powinno żyć. A tak naprawdę to należy wytępić całe to bydło.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/52174/wytepic-cale-to-bydlo
PAK4
17 stycznia 2022
13:07
Ten podział ról społecznych kontyuowany od prawieków, jest wynikiem dostosowania się do warunków życia.
Dotychczas się sprawdzał.
Jego zmiana pod wpływem ekspansji innych ludów, wzorców cywilizacji, niekoniecznie te warunki środowiskowe uwzglednia.
I jeszcze to tempo zmian….
Czynnik czasu w wielu kulturach był nieistotny.
Regulowały go pory roku i wegetacja roslin.
Przestawienie się na zegarek, jest bolesne.
A co do konserwatyzmu.
To naturalna moim zdaniem reakcja na bombardowanie nowinkami, nowymi ideami niesprawdzonymi dotychczas szerzej w praktyce.
Tempo zmian jest niedostosowane do mozliwosci adaptacyjnych psychiki większości ludzi.
To NOWE niekoniecznie jest lepsze od starego, nie przeszło testów praktycznych.
A jeżeli chodzi o kobiety mieszkające w krajach, czy wręcz na kontynentach, gdzie z oporami zagnieżdża się paradygmat kulturowy cywilizacji zachodniej – głoszę ten pogląd oczywiście z perspektywy kukułki – to myślę, że tamte kobiety też mogą być szczęśliwe. Powiem więcej: teza, że przeciętna kobieta Azji( Afryki może w mniejszym stopniu) bardziej realizuję swoją kobiecą naturę, aniżeli czyni to kulturowo wyemancypowana, czy dążąca w tym kierunku kobieta Zachodu jest nietrudna do udowodnienia.
A jeżeli Ona się realizuje, to mąż jest szczęśliwy, dzieci są uśmiechnięte – spełniona jest cała rodzina.
@wd-59:
> Ten podział ról społecznych kontyuowany od prawieków, jest wynikiem dostosowania się do warunków życia.
No wlasnie pisze, ze nie bardzo.
Owszem, moze macierzynstwo i ciaza nieco ograniczaly RUCH kobiet, ale nie ograniczaly ich PRACY i wplywu na dochody rodziny.
> I jeszcze to tempo zmian….
Czynnik czasu w wielu kulturach był nieistotny.
Regulowały go pory roku i wegetacja roslin.
Prawie poemat z tego wychodzi.
Wczuj sie, prosze, w role: jestes Polakiem pod zaborem rosyjskim. Pytasz: kiedy zabor sie skonczy. A ktos ci odpowiada, ze uplyw czasu w wielu kulturach byl nieistotny…
@WD-59: jestes mezczyzna (ja tez zreszta), patrzysz z meskiej perspektywy. Dla Ciebie to raczej utrata wplywow, znaczenia, zmniejszenie zyciowych szans — Tobie wiec (zakladam pozytywny przyklad, to znaczy, ze nie jestes wrogiem kobiet; ze dostrzegasz w nich ludzkie istoty, takie jak Ty sam; ze po prostu dajesz sie poniesc wlasnej wygodzie ponad glebsza refleksja) sie nie spieszy…
Ja znam z polskiego podworka historie, jak to kobieta nie dostala awansu, bo „kobiety u mnie nie beda mialy rol kierowniczych”. Albo inna zostala pozbawiona stypendium, bo „pani wyjdzie za maz i bedzie rodzic dzieci, wiec nauke nalezy zostawic mezczyznom”. Polska, lata 90-te. Teraz moze ci panowie by sie zawstydzili, ale to cala zmiana.
Czy powiesz im: kwestia czasu w wielu kulturach nie ma znaczenia, nie wy, to wasze prawnuczki moze, jesli bedzie sie milo ukladalo wszystko, dostana rowne prawa z mezczyznami.
> To naturalna moim zdaniem reakcja na bombardowanie nowinkami, nowymi ideami niesprawdzonymi dotychczas szerzej w praktyce.
Hm… model, ze mezczyzna pracuje na dom, a kobieta sie nim opiekuje jest taka nowinka. Model z rownouprawnieniem — nie. Serio, nie wiem dlaczego dales sobie wcisnac taki kit. Tzn. troche wiem: Hollywood z jednej, powiesci z drugiej strony (choc ile tam niespelnionych guwernantek w powiesciach z XIX w.) — wszystko to odmalowuje klasy wyzsze, gdzie z definicji nie pracuje sie zbyt ciezko. Rzadko, bardzo rzadko mozesz zobaczyc z tego, jak wyglada zycie przecietnego czlowieka w danej epoce. A, zareczam Ci, w przecietnej rodzinie, kobiety byly urobione po pachy i to nie tylko w domu, ale takze w pracy zarobkowej na rzecz rodziny.
> Tempo zmian jest niedostosowane do mozliwosci adaptacyjnych psychiki większości ludzi.
Te wiekszosc sobie wypraszam.
W ogolnosci zawsze jest tak, ze jest grupka goniaca za nownikami, grupka, ktora nie chce by cokolwiek sie zmienialo, a w ogole to najlepiej bylo za poprzedniego zlodowacenia. I wiekszosc, ktora do zmian sie adaptuje, nawet jesli ich nie wyczekuje.
Nasze czasy sa w gruncie rzeczy dosc konserwatywne — mozna sobie porownac ze srodkiem XX wieku, na przyklad. Bo co sie zmienilo w ostatnich 30-tu latach?
co sie zmienilo w ostatnich 30-tu latach?
Ano na przykład nastał nam internet i możliwości komunikacji za jego pomocą, telefonia komórkowa, online banking, online shopping…
W tych zapuszczonych wsiach trzeciego świata ludzie mają smartfony, komunikują się i przekazują pieniądze za pomocą systemu mobile money
To jest też szansa dla wielu kobiet, które organizują się w kooperatywy i prowadzą własne firmy produkcyjne, handlowe i usługowe.
Znam, bo sam korzystałem w podróży sporo razy.
Na środku kenijskiej sawanny można spotkać masajskiego pastucha wspartego o tradycyjny kostur i wpatrzonego w ekran smartfona albo słuchającego muzyki z yt.
A kmioty podlaskie z takim zaskoczeniem i zawiścią stwierdzają fakt posiadania przez uchodźców nowoczesnych urządzeń multimedialnych.
Może nawet nie tyle fakt posiadania, co umiejętności korzystania z takich technicznych udogodnień.
Nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich trzydziestu lat…
Tak odkrywczej tezy już dawno nie słyszałem.
Jeżeli dzisiejszy świat, świat technologii cyfrowych, świat kiedy wraz z nowymi technologiami upadają całe gałęzie przemysłu, toczą się prace nad stworzeniem sztucznej inteligencji, epokę algorytmów, transhumanizmu, nowej formuły mediów, globalnych firm i zarządzania, nowej dystrybucji towarów, zmiany charakteru rolnictwa i prac nad modyfikacją żywności, idiotycznej konsumpcji, upadku znaczenia rodziny, degeneracji kultury, zapaści demokracji… świat w którym zachodnia demokracja i USA, coraz mniej znaczą na świecie, bo na czoło wysuwa się inny kontynent, bije po oczach wzrost kulturowego i politycznego znaczenie islamu,świat globalnego ocieplenia i zdewastowanej natury
jeżeli ten świat jest tym samym światem z roku 1992, to ja chyba jestem Marsa, albo widzę całkowity negatyw świata, który dostrzega PAK4.
@wiesiek weź coś napisz, bo nie mogę.
Ciekawe, ile razy musiał odchrząknąć PAK4 zanim napisał tę swoją mądrość?
Co się zmieniło w ostatnich 30 latach?
Tempo życia…
Zaiwaniać na wysokości lamperii z predkością dźwięku, odgadywać życzenia szefa.
Karnie spłacać kredyty, za rzeczy niekoniecznie potrzebne.
Wygryzać konkurencję w drodze do awansu.
Drżeć na myśl o kolejnej redukcji etatów, przydziale nowych obowiązków.
Zmieniło się wiele moim zdaniem.
Zarządzanie zasobami ludzkimi jest coraz bardziej perfekcyjne, zmuszając chomiki do coraz szybszego kręcenia się w kieracie.
Co niekoniecznie jest najlepszym czynnikiem dla zdrowia psychicznego.
Daliśmy się zmanipulować jako spoleczeństwo.
Jak te zwierzatka z Folwarku zwierzat.
Postęp, skuteczność, wydajność, taki jest nasz cel istnienia?
Pod nadzorem karbowych i ekonomów, wymuszających na nas większy wysiłek z którego niewiele mamy?
Taki jest sens zmian cywilizacyjnych?
Jedyny słuszny model?
Druga część „Naszej klasy” doskonale opisuje to, w jakim punkcie się znaleźliśmy.
https://www.youtube.com/watch?v=wb5xx0sPkfg
Czyli, homo homini lupus….
@samba kukuleczka, markot:
1992? Internet juz byl, choc w Polsce slabo. Ja sie wlaczylem do sieci bodaj w 1993 po raz pierwszy. Telefonia komorkowa w sumie, j.w. Smartfony OK, pozniej, ale poza wplywem na bezpieczenstwo na drogach, czy one cos wiecej zmienily?
Online banking & shopping? No to przypominam, ze przeskoczylismy w Polsce ksiazeczki czekowe i katalogi wysylkowe; o minitelu krolujacym we Francji lat 80-tych nie wspominajac. No i nie wiem, kiedy byliscie ostatnio na poczcie, bo tam ciagle tworza sie kolejki ludzi, ktorzy do korzystania z banku online nie maja dosc kompetencji i zaufania.
Serio: media nam mowia, ze zyjemy w czasach szalonych zmian, ale czy te zmiany sa porownywalne z np. wynalazkami pralki (i rewolucyjnego odciazenia kobiet w domach)? Lodowki (i przechowywania dlugotrwalego zywnosic)? Telewizji (jako wynalazku ktory organizuje czas i scala spoleczenstwa)? Samochodu (mobilnosc)?
I myślę, że to też jest istotne.
Coraz większe znaczenie na mapie animozji odgrywa kultura.
I jeżeli – może oprócz świata zachodu – kultura wywodzi się w dużej mierze ze świata religii, to rolę największego wroga kapitalizmu – w miejsce komunizmu – przejęła religia, a konkretnie islam, kościół katolicki i prawosławie. O tym ostatnim może niewiele się mówi, ale ewidentna ingerencja z zewnątrz (raczej USA, ale chyba nie tylko) w spójną dosyć strukturę prawosławia aby osłabić status Rosji jest tego świadectwem. Czyta się trochę na ten temat w prasie fachowej.
I rola mediów. Siedzący w temacie nazywają obecną epokę po prostu „mediocenem”.
Kiedyś potężne armie, tysiące sołdatów, walki wywiadów, antywywiadów.
A teraz aby na tronie osiadł nasz człowiek wystarczą media. Nasze media.
Które pokażą, nazwą, (korzystając z usług swoich parobków)i powiedzą że ten jest pedofilem, tego można opluć, tego pogłaskać po główce, tego wyśmiać kogoś, a nad tym gorzko zapłakać, a lud wpatrzony w swoje smartfony, telewizory, już będzie wiedział czyją rękę ma podnieść na ringu, a kogo będzie można znieść z niego na noszach.
I będzie też wiedział w kolejnych demokratycznych wyborach, albo słusznych demonstracjach ulicznych komu ma się oddać na parę lat kolejnych.
PS.
Zeby to lepiej zilustrowac:
1992-2022: OK, dajmy na to: rozpowszechnienie internetu i smartfonow.
I wczesniej, dla porownania:
1962-1992: w Polsce upowszechnienie telewizji i masowa motoryzacja. Solidarnosc, a potem upadek systemu. No i przejscie z sojuszu ze Wschodem na sojusz z Zachodem (choc jeszcze bez wejscia do NATO). A na swiecie, to czlowiek staje na Ksiezycu.
1932-1962: II wojna swiatowa, odbudowa, stalinizm, wchodza w zycie pralki, popularyzuja sie radia… Oczywiscie zmiana ustroju, sojuszy, wymordowanie duzej czesci polskichobywateli; przesuniecie granic.
1902-1932: I wojna swiatowa i niepodlegla Polska. Raczkuja samochody i samoloty.
1872-1902: politycznie stabilizacja po burzliwych wydarzeniach lat 60-tych XIX wieku; industrializacja.
Potem sie rzeczywiscie robi konserwatywniej 😉
Zajrzałam na chwilę… to chyba symptomatyczne, że na temat aspiracji kobiet (Kinder, Kuche, Kirche?) z wielkim zapałem wypowiada się mężczyzna. A w dodatku samotny i zdeklarowany religiant.
Śmieszne to. Kremówkowy Lolek, zawodowy celibatariusz, też wypisywał na ten temat sążniste bzdety.
A skoro już polecamy sobie lektury…
Uta Ranke-Heinemann (kobieta!) „Eunuchy do raju”. Prawda o kaka która tak boli, że autorka, profesor teologii, straciła za to (hi hi) misję kanoniczną.
Nareszcie jakaś dyskusja na poziomie.
I na jakieś konkretne tematy….
Mamy raczej bezdyskusyjne zderzenie kultur, systemow wartości z nimi związanych, sposonów organizacji społeczeństw, ideologii, religii.
Nie zanosi się na to, by któryś z nich był zwycięski.
Zdominował inne.
Natomiast ciekawi mnie, który z nich zamiast indywidualnego zysku, jako cel postawi zaspokajanie potrzeb ludzi.
Czy taki juz istnieje choćby w zalążku, czy też będzie sie dopieo w bulach rodził.
Przy oczywiscie utrudnianiu mu na wszelkie sposoby rozwoju.
To już jest Seksmisja jeden do jednego.
O kobietach pisać nie można.
Może podanie mam pisać, a jak nie to „prądem go”.
Owszem, na filmie Machulskiego pośmiać czasami się można, ale czasami to aż ciarki człowieka przechodzą, że to takie prawdziwe.
https://www.youtube.com/watch?v=lwleaxA0ps0
@wd-59 17 STYCZNIA 2022 17:37
„Potrzeby ludzi” – ale nie potrzeby kobiet? No chyba, że kobieta „potrzebuje” być kurą domową, wtedy rzecz jasna jak najbardziej!
@sambakuku, idź poszukaj sobie kobiety.
Żywej kobiety, a nie chorego fantazmatu.
Tak jak mówiłam, rzuciłam okiem pobieźnie… @sambakuku nadaje jak osobnik oszalały ze strachu.
Strach przed kobietami, strach przed imigrantami (zwłaszcza, o zgrozo, innowiercami), strach przed bezboźną Europą, strach, strach strach…
Tym strachem usiłuje zarazić blogowisko, a ratunek upatruje w upoetyzowanym religianctwie.
Naiwne to, ale jak najbardziej typowe. A tak w ogóle apokaliptyczne wizje przecież od dawna doskonale się sprzedają. Stąd też zawrotna kariera mitycznego Jezusa, który głosił „koniec świata za dwa lata”.
U mnie na poczcie nie ma kolejek. Jest dystrybutor numerków, na monitorze wyświetla się numer wolnego okienka, dla czekających jest sofa i różne regały z towarem papeteryjnym, pisakami, drobną galanterią etc. Ne czekam nigdy dłużej niż 3 minuty. Każde stanowisko obsługi klienta wykonuje wszystkie usługi pocztowe.
W dużych aptekach jest podobnie.
Na mojej poczcie jest też stanowisko do samodzielnego wysyłania paczek i automat do płacenia rachunków, ale ten psuje się często.
Zamknięto dwa mniejsze urzędy pocztowe. Do bliższej (zlikwidowanej) miałem 500 m, do centralnej mam kilometr. W miejsce zlikwidowanej poczty powstała mała agencja pocztowa w sklepie papeteryjnym obok. Nie można tam jednak płacić gotówką, ani wymieniać pieniędzy, za to wybór towarów papeteryjnych ogromny 😎
przeskoczylismy w Polsce ksiazeczki czekowe i katalogi wysylkowe
Afrykanie przeskoczyli także naziemną sieć telefoniczną, a telefony ładują przy pomocy paneli słonecznych…
Zapomniałem o nawigacji satelitarnej (kto używa jeszcze map i atlasów?), a także o mediach socjalnych (z wszystkimi zaletami i wadami) i ich niebagatelnym wpływie na politykę. Poprzez Twittera, fb, YouTube etc. możliwe jest szerzenie informacji i dezinformacji, hejtu i propagandy.
Uzależnienie od internetu jest ogromne, a ataki hakerskie i szantażowanie firm dużych i małych są na porządku dziennym.
Do tego jeszcze działa praktycznie niekontrolowalny dark net, do którego przeniosła się część działalności kryminalnej np. handel narkotykami i innym nielegalnym towarem.
A portale streamingowe?
Zobaczcie, kto (ilu młodych) jeszcze ogląda klasyczną telewizję?
Netflix, Spotify, podcasty dostarczają muzyki, filmów i rozrywki, a klasyczna TV z informacji robi infotainment 🙄
Majewski – który bardzo ceni Pitagorasa i wierzy w magię liczb podaje:
„Kobieta w ciągu swojego życia produkuje 400 jajeczek.
A jądra produkują 400 000 000 000 (miliardów) plemników.
Produkują je do końca życia.”
I niech ktoś spróbuje powiedzieć, że faceci to lenie.
@markot 17 STYCZNIA 2022 18:25
W Kanadzie nie ma urzędów pocztowych jako takich. Są placówki pocztowe przytulone do supermarketów, zwykle kątem w aptece – która to apteka jest tylko z nazwy, bo sprzedaje wszystko, łącznie z artykułami spożywczymi. Jako osoba unikająca zbędnych wydatków często korzystam z aptecznych wyprzedaży np. konkretnej marki soku pomarańczowego, czyli tzw. staples, które „normalnie” kosztują dwa razy drożej. Po co przepłacać? Ja nie widzę powodu!
Co do kalibru „informacji” to masz zupełną rację. Z dyżurnych serwisów nie sposób się niczego dowiedzieć. Jeśli doszło do tragedii – to musi być wywiad z rodzinami ofiar, którzy zawsze powiedzą, że ta ofiara była wspaniała. A w ogóle to cały szereg osób opowie ci, jak strasznie to przeżyły i jak im z tego powodu pik, pik serduszko. A co właściwie – i jak – się stało? O tym cisza.
Jak pisze Noah Harari – jeśli chcesz mieć dostęp do informacji – to płać. Czy raczej zainwestuj.
Telewizyjny abonament – to waste of money 🙂
I już się wpieprza szurnięty @sambakuku.
Że on ma plemnik i lubi jaja? Please…
Idę poszukać czegoś ciekawszego.
Nie wiem, czy głosił, ale nie mogę wykluczyć, że jest to kolejny Jego cud.
Czyli nie dwa, a ponad dwa tysiące lat czekamy.
To jest moc Jezusa.
A być może czeka, aż liczba zbawionych ulegnie redukcji, bo ilość miejsc w niebie jest przecież ograniczona.
Ale są to tylko moje autorskie przemyślenia.
@Na marginesie
Don’t go to tell him stories that will make his balls shrink to the size of raisins 😎
@ wiesiek 59:
„A co do konserwatyzmu.
To naturalna moim zdaniem reakcja na bombardowanie nowinkami, nowymi ideami niesprawdzonymi dotychczas szerzej w praktyce.
Tempo zmian jest niedostosowane do mozliwosci adaptacyjnych psychiki większości ludzi.”
Dla porównania a propos tempa zmian:
rok 1939, ostatni przed wojną:
Na wsi podstawową „maszyną rolniczę ” jest koń. Zboe w dużej mierze kosi się i młóci ręczne, większe gospodarstwa posiadają konne kosiarki, żniwiarki, czasem snopowiązałki. Ziemniaki i buraki pieli się ręczne, kopie często też. W Polsce większość mieszkańców wsi jest niepiśmienna, ludność wiejska stanowi zdecydowaną większość, rolnictwo generuje większość dochodu narodowego. Wielu chłopów okresowo cierpi głód. 90% wsi nie ma prądu
W mieście podstawowym środkiem transportu jest koń. w większych miastach są autobusy i tramwaje. W małych miasteczkach i na wsi radio jest rzadkością, bieżąca woda i kanalizacja jest w większych miastach. W miasteczkach na prowincji i na robotniczych przedmieściach większych miast bieżącej wody, kanalizacji ani prądu nie ma.
Kobiety w wielu krajach Europy nie posiadają praw wyborczych.
Rok 1970
Wieś jest zmechanizowana, powszechnie uzywa się kombajnów, zakres prac ręcznych w uprawie roślin jest niewielki. Wieś jest zelektryfikowana, wiele wsi posiada sieć wodociągową. Analfabetyzm został dawno zlikwidowany, wszystkie dzieci chodzą do szkoły, znaczna ich część kontynuuje edukację w szkołach średnich, mniejsza w wyższych. o głodzie na przednówku dzieciom opowiadają dziadkowie.
W mieście koni prawie się nie widuje, komunikacja autobusowa jest powszechna, w Polsce wiele rodzin posiada juz samochód, na zachodzie -większość. Powszechnie używa się telefonów (W Polsce akurat jeszcze nie, telefon posiada 20% rodzin) . Telewizor jest normalnym wyposażeniem prawie każdego domu, pralki mechaniczne są używane powszechnie, pojawiają się pierwsze automaty.
Większość ludzi mieszka w miastach, przemysł wytwarza większość dochodu narodowego
Wszystko to w ciągu 30 lat ! To zdecydowanie większy postęp cywilizacyjny z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba niż w ostatnim trzydziestoleciu.
„Znacznie bardziej ludne ówcześnie- i do dzisiaj- Indie czy Chiny, byłyby bardziej przyjaznym i podatnym gruntem do szerzenia wiary.
Przynajmniej, jeśli chodzi o logistykę.
Jest oczywiście poważna wada takiej dyslokacji.
Te kraje były bardzo mało ekspansywne w swej historii.”
Szczególne Indie……
U progu ery chrześcijańskiej wpływy buddyjskiego imperium Aśoków sięgały na zachodzie dzisiejszego Iranu- na wschodzie obejmowały całe Indochiny i znaczną część Chin. Buddyzm powstał na peryferiach Indii, w niewielkim państewku u podnóża Himalajów.
Co do Chin, to ich współczesny kształt jest oczywiście wynikiem ekspansji. Pierwsi cesarze władali niewielkim ich fragmentem wokół Pekinu może 1/5 powierzchni dzisiejszych Chin w początkach naszej ery.
@markot:
Nie mowie ze zmian nie ma. Doceniam, ze wiele rzeczy zastapila nam komorka w kieszeni. (Ba! Pozytywnie zaskoczyla mnie szybkosc opracowania szczepionki na COVID-19!) Tyle, ze nie moge powiedziec, bysmy pod tym wzgledem zyli w czasach wiekszych przemian niz przodkowie — nawet rodzice, czy dziadkowie. Zwlaszcza gdy dodamy przemiany spoleczne i polityczne. Tu dla mnie charakterystycznym przykladem jest zderzenie tradycjonalistow z dzialaczami LGBT — ci pierwsi mowia, ze mamy szalejace, rewolocyjne zmiany, a ci drudzy pytaja, jakie prawa na rzecz spolecznosci LGBT uchwalono w IIIRP. Krotka odpowiedz: zadnych.
Z prawami kobiet, formalnie, jest tak samo, a nawet moze gorzej (aborcja). Nieformalnie sie zmienia na plus, oczywiscie, bo rosnie wyksztalcenie (kobiet bardziej niz mezczyzn), bo pewne wzorce postaw sie utrwalaja (serio, znam wielu gotujacych panow, ktorzy lubia zaskoczyc partnerke czy zone czyms wlasnie upichconym). Ale nie mozna powiedziec, ze to rewolucja, albo ze cokolwiek jest tu narzucone. No i dla rownowagi dodam, ze bylem swiadkiem, jak pewne wujostwo (i wujek i ciocia) uczylo mlodszego nastolatka, ze jak sie kiedsy ozeni to ma na dzien dobry zbic zone piesciami na kwasne jablko, bo tak sie zarzadza domem. To tez jest wspolczesna Polska…
Jesli chodzi o organizacje z obcym finansowaniem robiace u nas wojne kulturowa, to z latwoscia wykaze je po prawej stronie. Ale po lewej?
OK, ale nawet wrocmy do technologii — to prawda, ze internet niszczy tradycyjne media, a przynajmniej prase (telewizja jeszcze nie tak dawno (2016-2017) miala przytlaczajaca przewage oddzialywania — nowszych badan nie znam); ale znowu, porownujac to do innych trzydziestolatek, to upowszechnienie jednej technologii (smartfony + internet — to sie uzupelnia, samo by nie zadzialalo; radio tez potrzebowalo i wypracowania formy programow radiowych z jednej strony i rozpowszechnienia sie tanich, przenosnych radioodbiornikow) wplywajacej srednio na zycie, to niewiele. W XX wieku samoloty i samochody daly rewolucje w komunikacji. Loty w kosmos i ladowanie na Ksiezycu — w wyobrazni o swiecie. Lodowki, pralki i telewizory zmienily domy i zwyczaje domowe. O cieplej wodzie z kranu i upowszechnieniu sie, przynajmniej u nas, splukiwanej woda ubikacji nawet nie ma co wspominac, a to przeciez tez XX wieku, czyli nie tak dawno…
Mowi sie, ze technologie rozwijaja sie w ksztalt litery „S”. Splaszczonej. Wolne i bolesne poczatki; intensywny, rewolucyjny wrecz wzrost, oraz nasycenie technologii, gdzie dalsze naklady nie przynosza juz spektakularnych efektow. Mam wrazenie, ze wszystkie obecne w naszym zyciu technologie sa na tym ostatnim etapie — kosztownego doskonalenia (z mozliwym wyjatkiem biotechnologii, na przyklad, ale ona jest slabo widoczna w codziennym doswiadczeniu). Owszem, celowo dobralem te 30 lat, by z jednej strony zalatwic przemiany polityczne, z drugiej rzeczywiscie uniknac wiekszych przelomow technologicznych. Ale gdyby rzeczywistosc sie tak zmieniala, jak to sugeruja nam czesto media; i tak wplywala na zycie zagubionych ludzi — nie bylbym w stanie tego zrobic.
@wd-59:
W sumie sie zgadzam — mamy rosnace napiecie w zakresie kultury i systemow wartosci. To widac, slychac i czuc. Na tym bazuja nasi rzadzacy.
Pewna przekora i podejrzliwosc kaza mi jednak zapytac, czy to jest obiektywna roznica. Przeciwstawialem sie temu, co mowiles — ze konserwatyzm jest naturalna reakcja na szalejace przemiany na swiecie, bo ja widze przemiany, ale raczej ponizej sredniej ostatniego dwustulecia, niz w jakims zawrotnym tempie. A jesli tak, to dlaczego konserwatyzm jest taki agresywny i misyjny?
Mowi sie i pisze dosc duzo o tym, ze „wojna kulturowa” jest bardzo wygodnym narzedziem dla politykow, a tak na prawde chodzi im o kase. Pozwala politykom podtrzymac poparcie, czy nawet budowac fanatyzm wyborcow, nie zalatwiajac jednoczesnie ich socjalno-ekonomicznych problemow. Bo moglyby byc za drogie, za trudne, albo — sprzeczne z interesami sponsorow.
Gdybym mial szukac uzasadnienia na jakikolwiek „obiektywizm” nadmiernych napiec kulturowych, to moglbym jedynie wskazac na globalizacje i realne zmniejszenie (w XX wieku) dystansow do pokonania miedzy peryferiami i centrum. To moze byc problem; ale misyjnosc i pewna „rewolucyjnosc” konserwatystow sugeruje, ze nie jest to wystarczajace wytlumaczenie. Ze jednak trzeba mowic o propagandzie, jako glownym czynniku.
W sprawie elit, inteligencji, czyli kościoła katolickiego, religii, ale i chyba najistotniejszej dla wielu zagadki, czyli odpowiedzi na pytanie: „A jak to się wszystko zaczęło?”
Oczywiście @dezerter prawdopodobnie nie będzie miał wątpliwości. Ma swoje wiarygodne źródło i wie, że sprawcą całego zamieszania itd. , itd.
A ja?
Kiedyś nie byłem taki mądry, ale teraz skłaniam się ( i jestem jej szczerym orędownikiem) wersji, że relacja w Biblii – w języku swojej epoki i na potrzeby jej słuchaczy i czytelników – jest w świecie nauki – jako hipoteza stworzenia – hipotezą weryfikowalną, czyli jak najbardziej poważną.
Wyjaśniam.
Otóż nauka i jej heroldowie dzielą się w kwestii początku Wszechświata na dwa obozy.
Jedni to Ci, którzy twierdzą, że świat miał początek, czyli został stworzony. Po Galileuszu i Newtonie równoprawnym poglądem był, a nawet w pewnym momencie miał więcej adoratorów, pogląd, że jest nieskończony w czasie i przestrzenie( istniał zawsze), ale od połowy XIX wieku stracił pozycję, a dzisiaj przez zdecydowaną przewagę na punkty wygrywa teza, że Wszechświat miał początek.
Jest jeszcze teoria o istnieniu wieloświatów, ale po pierwsze ten wieloświat musiałby mieć też swojego architekta i głównego inżyniera, ponadto teorie na ten temat, to już nie fizyka, ale metafizyka. Kiedyś nazywało się to scholastycznymi dociekaniami, ale teraz, żeby to nie nosiło znamion obciachu, nazywane jest metafizyką… coś jak „Metafizyka” Majewskiego”.
I w kwestii tej rywalizacji „stworzony, a nie stworzony” zdarzają się takie też kwiatki, kiedy ponoć niegłupi ( albo przynajmniej za takiego się uważający ) naukowiec (John Maddox) twierdzi, że idea początku (stworzenia) Wszechświata jest dla nie niego odrażająca. A dlaczego?
…ponieważ on uznaje ideę początku nie do przyjęcia, bo dałaby kreacjonistom mocne uzasadnienie do ich wierzeń.
Czyli, w XVI wieku nauka była na cenzurowanym bo stanowiła zagrożenie dla Boga, a współcześnie naukowe idee budzą opór, bo…zwiększają zasadność wiary w Boga.
I chyba dla wielu stanie się jasne, dlaczego walka z religią i KK nie odbywa się już na arenie, gdzie stoją na przeciw religia i nauka, ale przewaga świata w którym nie ma miejsca dla religii udowadniana jest obecnie w innych dyscyplinach sportu.
Czyli, współczesny świat zachodni jest bardziej moralny, wrażliwy na piękno, uduchowiony i ma ponadto wiele innych ciekawych pomysłów, po których realizacji, zostanie udowodnione, że religia to anachronizm.
Co do konserwatyzmu, to nieraz sobie wyobrażam, jakby się mocno zdziwili konserwatyści, gdyby jakimś cudem przeniesiono ich w przeszłość i zobaczyli, jak naprawdę wyglądał świat.
Takie exemplum: czasem wystarczy zresztą przejechać się na wieś, żeby zobaczyć, że np. baba musi mieć prawo jazdy, bo zgodnie z tradycyjnym podziałem ról, jej chłop musi się uchlać na imprezie i jej rolą jest odwiezienie go do domu. Nagle wszelkie korwinistyczne wizje, jak to prowadzenie samochodu jest męską sprawą, zderza się z rzeczywistością.
A książka, w której tytule pada pytanie: „Czy nauka pogrzebała Boga” jest naprawdę fascynująca.
Nie chcę tą opinią dać do zrozumienia, że dzięki niej stoję tu gdzie stoję – bo tak nie jest – ale dla tych wszystkich, którzy czują, że z tą wszechwładnie panująca antyreligijną i antykatolicką narracją jest coś nie tak, to twierdzę z całym przekonaniem, że po lekturze tej książki, coś w niektórych głowach w końcu się zajarzy…i będą mogli nareszcie dumnie podnieść głowę do góry – jestem członkiem elity. A przynajmniej członkiem-kandydatem.
Z tego co wiem, opinia dwóch osób do uzyskania statusu osoby inteligentnej, nie będzie konieczna.
Nie wiem, czy w moim kierunku („konserwatyści, l’ poj. konserwatysta), ale jeżeli to prawda, to w końcu padło to słowo i stokrotnie za to dziękuję, czyli winny jestem flaszkę, ale o problemie alkoholizmu – nie tylko wśród dzieci, młodzieży i młodych małżeństw sakramentalnych we wsiach postpegieerowskich) – jakiś czas temu pisała Pani Agata Passent. I nie czytałem tego tekstu, aż tak wnikliwie, ale czy @ppanek uważa, że w środowisku uczestników Parad Równości tego typu malownicze epizody nie występują?
Nie złapałem nikogo za gorącą rękę, czyli na gorącym uczynku, ale uważam, że są możliwe. Powiem więcej – są bardzo możliwe.
PAK4
18 stycznia 2022
8:51
My co prawda już tego nie doczekamy, ale o przyszłości ludzkiej cywilizacji zadecydują macice…..
I tu dominujaca może okazać się cywilizacja hinduska.
Wraz z jej panteonem bogów, tradycjami, wartosciami.
Na dodatek, jako jedna z najbardziej pluralistycznych i tolerancyjnych na świecie.
Europa wymiera, kurczą się Japonia i Chiny, USA ratują się milionami migrantów zmieniając jednocześnie drastycznie swój skład tożsamosciowy.
Na rozwój technologii afrykańskich, arabskich, czy południowoamerykańskich bym nie liczył.
Czyli, główne źródła innowacji technologicznych, postępów naukowych, zostaną w następnym stuleciu wyłączone, lub poważnie ograniczone.
Inteligentne, wykształcone kobiety mają mało dzieci.
Zmiana tego trendu jest chyba niemożliwa, więc konsekwencje są nieuniknione.
@ppanek
https://agatapassent.blog.polityka.pl/2022/01/02/na-klifie/
Prolog w o problemie (alkoholizmu, pijaństwa) w konwencji tej, którą wyczytałem w Pańskim komentarzu, ale później przenosimy się z autorką na szersze ulice, bardziej oświetlone aleje, wyższe piętra, bardziej pachnące pomieszczenia.
@wd-59:
Po pierwsze, to nie wiem na jakich zrodlach sie opierasz z tym determinizmem macic.
Po drugie, plodnosc nie ma wiele wspolnego z religijnoscia (patrz: Polska-Czechy; gdzie w Czechach na kobiete przypada 1,74 dziecka; a w Polsce 1,44 — czyli odwrotnie niz wskazywalaby religijnosc spoleczenstw); za to ma z poziomem zabezpieczen socjalnych, czy czasem pobierania nauki. Oczywiscie wszystko mocno zniausnowane (mozna zauwazyc, ze w spoleczenstwach zachodnich jest wiecej zabezpieczen socjalnych, ale i dluzsza nauka — dwa przeciwstawne czynniki; plodnosc Polakow i Polek szybko rosnie na emigracji, gdzie panstwa bardziej wspieraja wychowanie dzieci itp.). Generalnie, jesli Indie beda sie bogacic (a sie bogaca), to bedzie spadac tam dzietnosc. To ogolna zasada — spoleczenstw arabskich, na przyklad, czy migrantow z Bliskiego Wschodu tez to dotyczy.
Po trzecie, zapytalbym co z tego? Dzieckiem bedac (OK, nastolatkiem mlodszym) zaczytywalem sie w „Zaginionych cywilizacjach” Kondratowa. Autor przestrzegal, zeby nie brac zbyt serio ustalen antropologicznych dla wnioskow o kulturach. Bo te skladowe: tryp antropologiczny, kultura i jezyk, w dluzszym okresie czasu wykazuja rozna mobilnosc. Innymi slowy, moze sie zmienic jezyk, a nie kultura materialna; albo (choc to rzadszy przypadek — to raczej jezyk i kultura zmieniaja sie szybciej) nastapic zmiana typu antropologicznego (czyli wplyw jakiejs migracji), ktora by przejela jezyk i kulture — to wszystko sa mozliwe kombinacje.
Po czwarte, nie wiem na jakiej zasadzie uwazasz, ze tylko bialy Zachod moze tworzyc nowoczesnosc? Bo ja, owszem, widze pewne argumenty za jego przewaga — np. ogromne pieniadze ladowane w nauke, wyksztalcenie, generalnie polaczenie kultury innowacji z niedostepnymi nigdzie indziej pieniedzmi. (Co, nawiasem mowiac, w coraz wiekszym stopniu dotyczy tez Azji.) Ale to nie mowi nic o „typie antropologicznym”, ze tak sie wyraze. Albo inaczej: bardzo dobrze w to wchodza imigranci. Zreszta patrz uwaga numer 3. I to wszystko niezaleznie od roznych prob panstw afrykanskich, czy poludniowoamerykanskich by isc droga Korei, czy Japonii, ktorych sukcesy w koncu nie sa jakims sekretem.
Aby rozsądnie zastanawiać się nad technologia, trzeba zacząć od analizy tak zwanych ‘technology roadmaps’ . Te strategiczne plany dużych korporacji mówią nam w jakim kierunku patrzeć i co może z tego wynikać. Czasem nie wszystko idzie tak jak powinno, ale postęp idzie.
Niestety zrozumienie tych zmian i jaka stoi za nimi baza naukowa jest mało zrozumiała dla przeciętnych śmiertelników.
Być może stad wynika pieprzenie o spermie rozpryskiwanej po próżnicy i boskich prawach nienarodzonego plemnika. Az sie prosi o debate w Sejmie i potepienie onanistow.
Dla zainteresowanych czego oczekiwać podaje przykład:
Tranzystor 10nm, 7nm, 4nm, 3nm a potem tranzystory Ångström-owe. Tu rodzi się pytanie, kiedy modele np. przepływu prądu trzeba będzie udoskonalić. Sporo juz wiadomo, ale wciąż jest dużo do zrobienia. Tylko czy jeszcze będą chętni, aby się tym zajmować.
W pewnym momencie litografie optyczna trzeba będzie zastąpić atomowa, czyli naświetlać np. atomami metastabilnymi. Ale sa tez inne metody
https://images.anandtech.com/doci/16823/Intel%20Accelerated%20Briefings%20FINAL-page-006_575px.jpg
Slowa kluczowe:
Intel Process Roadmap to 2025: with 4nm, 3nm, 20A and 18A.
@PAK4
18 stycznia 2022
8:35
Nie mowie ze zmian nie ma
Sorry, za chwilę dalszy ciąg…
Tak czułem, że R. S. nie zawiedzie i w końcu zabierze głos. I się nie zawiodłem.
Nie zawiodłem się również co do tkanki merytorycznej komentarza, a konstatacja mówiąca, że współczesna nauka ma rację, bo … jest niezrozumiała dla maluczkich, przypomina trochę stanowisko Kościoła w średniowieczu.
Pismo Święte jest za mądre dla owieczek, a do tego pisane jest po łacinie, dlatego musicie nam wierzyć, że jest tam tylko i wyłączne prawda.
I jeszcze a propos plemnika drogi R.S.-ie
Niby wiem o co chodzi, ale dostrzegam pewną niekonsekwencję.
Skoro plemnik jest za mały (tyci, tyci) dla moralnych rozważań filozofów, etyków chrześcijańskich, to może nauka współczesna też niech zajmie się sprawami analogicznymi, jeżeli chodzi o wagowo-gabarytowe oczekiwania względem kościoła i pochyli się nad problemem przebarwień trąby słonia afrykańskiego na tle długości ogona u słonia afrykańskiego…i od tej problematyki wzwyż.
W końcu na coś się trzeba zdecydować.
A słoń indyjski stoi w kolejce. A jeżeli staną obok siebie ( indyjski trąbą skierowaną w stronę afrykańskiego) to można zająć się przyczynami różnic odczytów pomiarowych u obu gatunków, powodowanych kątem padania promieni słonecznych u słonia afrykańskiego i słonia indyjskiego, uwzględniwszy oczywiście cień dawany przez palmy kokosowe.
Chyba z niedotlenienia klikam nie na to, co zamierzałem 🙄
@PAK4
Zauważyłem, że co do zmian w ostatnich 30 latach, ty skupiłeś się bardziej na Polsce, a ja pisałem w ujęciu bardziej globalnym, bo ten postęp technologiczny, jakim jest internet i smartfon, to naprawdę wielki skok, niewyobrażalny jeszcze 15 lat temu.
Pierwszy iPhone pojawił się w 2007 roku…
W najodleglejszych wioskach wielu krajów Afryki ludzie nie mają pralek ani lodówek i jeszcze długo nie będą mieć, ale mają smartfony i tani abonament, a inwestujący w telekomunikację należą do najbogatszych lokalnych biznesmenów.
Zmiany mentalne zachodzą powoli i nie przyspieszyły ich w Polsce ani kombajn, ani lodówka, ani telefon komórkowy. I jak się bliżej przyjrzeć, to zdumiewające, a czasem przerażające jest, jakim skansenem jesteśmy w porównaniu z Europą Zachodnią czy USA.
Jak jest u nas z otwartością, tolerancją, liberalizmem, swobodą bycia, zaufaniem społecznym, pewnością siebie, życzliwością i uśmiechem wobec nieznajomych, gotowością niesienia pomocy, stosunkiem do wspólnej własności i solidarnością społeczną?
Spójrzmy na kraje o dojrzałych demokracjach, gdzie poszanowanie dla własności wspólnej jest na zupełnie innym poziomie.
Wspólne, czyli nasze.
W Polsce? Wspólne, czyli niczyje.
Całkiem spora część Polaków nie rozumie, że mieszkanie w pewnej społeczności oznacza oddanie części swoich praw i części swojej wolności na rzecz reguł, które dana społeczność ustaliła.
Jeśli chodzi o codzienne życie jest to sprawa kluczowa.
To nie OBCA WŁADZA narzuca nam reguły i zmusza do czegoś. Te reguły ustalamy wspólnie jako SPOŁECZEŃSTWO, choćby w sprawie przestrzegania przepisów drogowych czy zapinania pasów bezpieczeństwa, czy aktualnie – sprawy szczepień czy zasad zachowania w stanie pandemii. Jesteś członkiem tego społeczeństwa, to w jego i swoim interesie się dostosuj.
Polak wywodzący się w większości z chłopstwa lubi w myśl zasady „wolnoć Tomku w swoim domku” zachowywać się jak szlachcic na zagrodzie.
Często też wobec silniejszych i potężniejszych płaszczy się, nadskakuje i wchodzi bez mydła, za to wobec słabszego i biedniejszego lubi nadużyć władzy albo chociaż okazać pogardę i lekceważenie.
Wyobraź sobie, mój sąsiad wczoraj, w środku nocy, zaczął walić w moje drzwi. Tak się przestraszyłem, że aż wiertarka mi z rąk wypadła 🙄
PS
Zanim się na mnie rzucą przeciwnicy „kalania własnego gniazda”, proszę o sprawdzenie, czy nie ulegają syndromowi sztokholmskiemu, który obserwuję coraz częściej. Coraz więcej osób nie pozwala krytykować niczego, co polskie czy w Polsce, BO TO POLSKA JEST!
“Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu… Mmmm… Tak, nie… Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie.”
Generalnie, jesli Indie beda sie bogacic (a sie bogaca), to bedzie spadac tam dzietnosc
Dzietność w Indiach spada już od lat. Aktualnie współczynnik dzietności wynosi tam 2,28 (miejsce 81. na świecie). Celem polityki demograficznej rządu Indii jest 1,9.
Dla porównania:
Niger – 6,91
W roku 1960 dzietność w Indiach sięgała 5,91, w 1980 – 4,83, w roku 2000 – 3,31
PAK4
18 stycznia 2022
12:21
Dokonuję prostej ekstrapolacji trendów.
Im bardziej wykształcone i zurbanizowane społeczeństwo, zapewniające swoim obywatelom choćby minimalne z punktu widzenia europejczyków standardy, tym mniejsza dzietność.
Niestety, nie dotyczy to slumsów czy faveli wianuszkiem otaczających megapolis III swiata.
Czytając opowiesci o takich rejonach Kinszasy, Kalkuty, Rio, traci się nadzieję na skok cywilizacyjny większości populacji tych krajów.
Jest oczywiście możliwy skok sektorowy wspierany przez państwo i wielkie firmy.
Ale taka wyspa nowoczesności i postępowości ma niewielki wpływ na resztę.
I tu kłania się niestety Lenin, komunizm, elektryfikacja, bezpłatne szkolnictwo, industrializacja, itd.
Kosztów tego nie udźwignie żaden kraj grabiony od dwóch wieków z zasobów.
Szczególnie gdy demografia wyprzedza przyrost zdolności produkcyjnych i uniemozliwia akumulację, badania i rozwój.
Widać to na przykładzie krajów latynoskich dość wyraźnie.
Kulturę i język wpływający na świadomość, można rozpatrzeć na przykładzie krajów Zatoki.
Niby to samo środowisko, zasoby.
A jak diametralnie rózna jest polityka AS< ZEA< Kuwejtu, Omanu, Bahrajnu, Kataru.
I jakie różnice z postaw władców wobec własnych współplemieńców i kobiet , odcisnęły w ciągu 100 lat na tych społeczeństwach.
Głównie, stosunek do religii i stosowanie takich a nie innych wykładni Koranu.
Z pierwotnie podobnych, stworzono całkowicie inne społeczeństwa.
Pomiędzy ortodoksyjną AS a Katarem czy Kuwejtem, jest spora różnica.
Biały Zachod miał handikap w postaci uzbrojenia przez 500 lat.
Dzięki temu mogł grabić cały prawie świat, akumulując bogactwa i wydając krocie na… kolejne zabawki umożliwiające mu bezkarne podboje cudzych bogactw.
Ten etap własnie się kończy.
Drenaż mózgów, równiez.
A większość wynalazków ostatniego stulecia powstała właśnie dzięki temu.
Listę patentów w USA zaludniają głównie imigranci i ich dzieci.
Nie wyłączając tych głównych= internetu, telefonii komórkowej, systemów rakietowych, badań kosmosu.
Bez dopływu zdolnych, Kształcenia STEM, system się zawali.
A 50 % inżynierów kształconych w krajach zachodnich, to obcokrajowcy.
Wracając do dzieci, troski o nich wyrażanej przez KK….
Gdzie byli kapłani, przez ostatnich 1000 lat?
Skąd pogarda dla bękartów, nisko urodzonych, podrzutków?
Wykluczenie dzieci panieńskich to stały fragment gry.
Wykorzystywanie zalezności, podległosci, upadlanie kobiet niższych stanów, rownież.
Życie jest świętością?
To teoria, jak z praktyką?
Również przewielebnych?
Po mszy do burdelu prowadzonego przez kościół?
Bo dawało to dochody Kurii?
Poznajemy po owocach.
Zarówno gdy chodzi o religie, jak i ideologie.
Kwestia osobistej wiedzy jest porównanie i wybranie najbardziej sensownej opcji.
Moim wyborem będzie ateizm i socjalizm z ludzką twarzą.
Jeszcze drobne doprecyzowanie.
Najbardziej rozwinięte kraje azjatyckie- Chiny, Korea, Japonia, są ksenofobiczne do granic. Nie toleruja praktycznie żadnej imigracji.
Więc dopływu z zewnątrz migrantów nie będzie.
Kurczenie się ich populacji może mieć tylko jeden skutek.
Zmniejszy się kadra naukowa, inżynierska.
Efekt wiadomy.
Regres.
No, straszne perspektywy przed Japonią 🙁
Kraj o powierzchni niewiele większej od Polski (378 tys. km. kw) i zaledwie 125,7 mln ludzi 🙁
Skąd oni za parę lat wezmą inżynierów 😯
Albo Chiny? 1,4 mld.
Niebawem nie będzie z czego wybierać 🙁
Korea (cała) – 77 mln ludzi na 219 tys. km. kw.
Tragedia i regres 🙁
Wiesiek, z Wikipedii, czyli źródle nie najgorszym zapisano:
„Dobór naturalny (selekcja naturalna) – jeden z mechanizmów ewolucji biologicznej, prowadzący do ukierunkowanych zmian w populacji zwiększających ich przeciętne przystosowanie, czyli adaptację do warunków środowiskowych, poza okresem wymierania. ” Okres wymierania to trzęsienia ziemi, powodzie, tsunami, kry lodowe itd,
I jeżeli widzisz, że demograficzna rzeczywistość ma się tak, jak się ma, czyli, rasa biała, cywilizacja zachodnia nie bardzo ma ochotę, nie może, nie ma wiary w swoją osobniczą sprawczość czynnie wpływać w obrębie swojej jakiejś gatunkowej odmienności na dalsze losy gatunku homo sapiens, a wszystkie inne rasy, mieszkańcy ze stałym zameldowaniem lub czasowym na innych kontynentach, czy obszarach cywilizacyjnych tego problemu nie mają, to czy tym samym, w perspektywie kilku pokoleń nie nastąpi ostateczna zmiana populacji.
A dlaczego taki proces ma miejsce?
Bo zdaniem „projektanta” ( każdy mechanizm musi mieć swojego inżyniera konstruktora) wpływ rasy białej niekorzystnie wpływa na przystosowanie całego gatunku homo sapiens do warunków środowiskowych poza okresami trzęsień ziemi, tsunami, czy innymi czynnikami od człowieka niezależnymi.
Po prostu – coraz mniejszy, ale mimo wszystko – w pływ rasy białej i produkcja złych genów, może przynieść opłakane konsekwencje, jeżeli chodzi o przyszłe losy gatunku, a i świat ekosystemu może złapie w końcu drugi oddech, bo to co wymyśla i produkuje „ów osobnik” przynosi opłakane skutki nie tylko w obrębie gatunku.
.A:
„ Organizmy posiadające korzystne cechy mają większą szansę na przeżycie i rozmnażanie, co prowadzi do zwiększania częstości występowania korzystnych genów w populacji”
czyli z punktu i interesu gatunkowego, mieszkańcy cywilizacji zachodniej są właścicielami złych genów.
A tak na marginesie to ich ( przedstawicieli cywilizacji zachodniej) żywotność w okres pandemii i marne rozmnażanie ( ja się niestety nie rozdwoję) niezbicie o tym świadczy.
Jakiś projektant mechanizmu ewolucji biologicznej o tym zdecydował.
A ja do kupy to wszystko poskładałem i podałem.
Podaj dalej.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dob%C3%B3r_naturalny
Czy na jakość gatunku, jego żywotność pozytywnie wpływają te wszystkie patenty współczesności?
Przecież wystarczy spojrzeć na najmłodsze pokolenia. To jest szczytowe osiągnięcie epoki nowoczesności i postępu cywilizacyjnego. Źle odżywione, pokraczne, niezdarne, wysiłek fizyczny, jakiś ruch? Chyba, że każą. Albo spasione, albo zupełny zanik mięśni – skóra i kości. Oczywiście nie wszyscy są tacy (przykład – piszący te słowa), ale czy ktoś taki, może być „producentem” dobrych genów. Druga strona gatunkowej taśmy produkcyjnej też nie lepiej. Albo i jeszcze gorzej.
Zresztą nie wiem, czy na przykład postęp medyczny nie wyrządza niedźwiedziej przysługi gatunkowi.
I nie chodzi mi, że trzeba zabijać, eutanazja. Tego nigdy nie zaakceptuje.
Chodzi mi o mechanizm, zjawisko, pewien wybór.. Kiedyś postanowiono. Idziemy w ciało. Zostawiamy dusze, sferę ducha i rozwój medycyny jest konsekwencją tego wyboru. Oczywiście wszyscy cieszą się, radują.
Ale utrzymywany na powierzchni osobnik, który normalnie, na przykład w płd Somalii powiększyłby grono aniołków, sam z kolei staje się autorem, dawcą genów, dla następnego pokolenia, a ci następnego. A jaki to wpływa na jakość gatunku, czy jakiś jego segment, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć.
W naturze nie ma sentymentów. A my jesteśmy dzieckiem natury. Natury nie da się też oszukać, tm bardziej, że matka Natura od czasu do czasu grozi paluszkiem, bo wstyd jej że te dzieci ostatnio tak się jej nie udają.
Ale wcześniej, czy później mamusia się wk…to znaczy zdenerwuje i będzie koniec
zabawy.
markot
18 stycznia 2022
18:11
Japonia i Chiny weszły w czas ujemnej demografii, starzenia się społeczeństwa.
Młodzi nie są zainteresowani kopulacją, prokreacją, tylko relaksacją- gry komputerowe.
Koszt wychowania dzieci jest wysoki, szczególnie w Japonii i Korei Pd.
Chiny zajęły się energicznie problemem- bezpłatne przedszkola, szkoły, ulgi dla rodziców, dotacje na dzieci.
To samo Rosja, Białoruś.
Tudzież kraje skandynawskie, Francja, Niemcy, ostatnio Polska.
Tyle że trend jest trudno odwracalny.
Czytam sporo na ten temat, bo jest dla mnie fascynujący.
Jak rózne strategie stosują różne kraje, by się z tym uporac.
Mechanizm biologiczny jest ciekawy.
Im inteligentniejsze jednostki, tym mniej mają dzieci.
I tym kosztowniejsze jest zapewnienie im przyszłości, wykształcenia.
Dzieci ulicy, nie mają na to praktycznie żadnych szans, przyszłość jest raczej mroczna, poza nielicznymi wyjątkami.
Pytanie brzmi, czy jest to kwestia ewolucji biologicznej na którą wpływu nie mamy, czy tej ekonomicznej, na którą mamy spory wpływ.
I tu wybór jest po stronie przywódców krajów.
.A:
„ Organizmy posiadające korzystne cechy mają większą szansę na przeżycie i rozmnażanie, co prowadzi do zwiększania częstości występowania korzystnych genów w populacji”
==========
To zdaje się kluczowy fragment.
Zdolność przeżycia nie zależy w środowisku ludzkim od natury.
Tylko będącej efektem działań ludzkich EKONOMII.
Od warunków środowiska uzaleznieni byli koczownicy czy rolnicy .
Kwestia naturalnych zasobów.
Brak zasobów równał się zagładzie populacji.
Co dzieje się obecnie w wyniku zmian środowiskowych w Afryce.
Optima klimatyczne powodowały wzrost populacji, wedrówki ludów, zasiedlanie nowych terenów.
Zmiany klimatu, choroby, wojny, trzebiły populacje.
Dzięki cywilizacji i technice, medycynie, te skutki zostały ograniczone do minimum.
Jak się to przełoży na pulę genową pozbawioną selekcji naturalnej, trudno powiedzieć.
Natomiast selekcja ekonomiczna, wykluczzająca spore cześci populacji z udziału w zdobyczach cywilizacji, mocno rośnie.
@markot:
Tez mam na mysli procesy globalne. Zreszta te pralki, lodowki, telewizory, samochody, samoloty, telefony, radia — dotyczyly miliardow ludzi; nawet jesli nie wszystkie weszly do domow afrykanskiej prowincji. Do tego przemiany polityczne, trzeci swiat przechodzil proces dekolonizacji — to nie jest takie nic, czym mozna wzgardzic. Do tego alfabetyzacja. Do tego, zupelnie u nas nie dostrzegana „zielona rewolucja”, czyli zmiany w technice gospodarki rolnej, ktore setki milionow ludzi zabezpieczyly przed glodem. I to czasem smiertelnym glodem. To wszystko byl XX wiek. I jak to porownuje z komorkami i internetetm, to te komorki i internet to nie jest wiele. To raz. A dwa, to nie jest taka nowosc. Tak sobie uswiadamiam, ze niedlugo bedzie 12 lat od katastrofy smolenskiej — co sie w tym czasie zmienilo w okol nas, w stylu zycia? Jaka technologia na to wplynela. Przeciez ja pamietam ten 10 kwietnia, pamietam, ze o katastrofie dowiedzialem sie z Onetu. Potem bylo dzwonienie komorkami, z wiecie co sie stalo, bo wlasnie sluchalem radia/przegladalem onet itp. To bylo 12 lat temu! To dluzszy czas niz od sierpnia Solidarnosci do Okraglego Stolu.
Istnieje pojecie „technologii przelomowej” — czegos, co zmienia reguly na rynku, tworzy nowe nisze, zmienia relacje spoleczne. I owszem, latwo dostepny internet z komorkami (bo to jednak sprzegniete rzeczy w praktyce — bede sie upieral) jest taka technologia, ale to jedyna rzecz, o ktorej (i to z naciaganiem) mozna tak powiedziec w ciagu ostatnich 30 lat. Powtorze: to malo jak na „standardy” XX wieku.
Rzuciłeś pytanie, co się zmieniło w ostatnich 30 latach…
Wiesz, ile osób na świecie ma dostęp do pralki?
2 miliardy
2 miliardy nie mają dostępu do lodówki. 1 mld żyje bez prądu w ogóle…
W kwestii zjawisk demograficznych i trendów, które można zauważyć.
W 1900 roku mieszkańcy Europy ( jednolitej jeżeli chodzi o kolor skóry, wyznawaną religię i inne tego typu przypadłości etniczno-kulturowe) stanowili około 25% ogólnej liczby mieszkańców zamieszkujących planetę.
W roku 2021 ( musimy oczywiście uwzględnić fakt, że Europa nie jest już tak jednolita, jak miało to miejsce w 1900 roku) liczba mieszkańców bliskiego nam kontynentu to około 9% globalnej wielkości.
Czy można z tego wyciągnąć jakiś wniosek?
Można. Ale najgorsze, jak wnioski zacznie wyciągać te 91%.
Cała nadzieja, że niektórzy z nich prawdopodobnie nie znają się na procentach.
@markot:
Na 6 miliardow.
Nie bardzo wiem do czego dazysz.
Ja przypominam swoja teze, ktora byla kontrteza 😉 do stwierdzenia WD-59: otoz twierdze, ze nie zyjemy w czasach wyjatkowego postepu i szalejacych zmian, ktore by naturalnie wymuszaly postawy konserwatywne przecietnej wiekszosci. By uzasadnic te teze porownuje ostatnie 30 lat do innych 30 lat ubieglego stulecia i wskazac, ze jesli chodzi o tempo zmian, to mamy je nietypowo niskie. Naciagasz mnie przy tym na dyskusje o samej technologii, choc probuje zwrocic uwage, ze polityka tez ma znaczenie w wobec tak postawionej tezy pierwotnej, tj. zwrocenia uwagi na czynniki, ktore zmieniaja nasze zycie. Ale, OK, jak wolisz niech nawet bedzie sama technologia.
Wiec, serio, nie wiem do czego dazysz. Ze pralki nie takie wazne, bo ma je 2 miliardy, a ponad 4 nie ma? Alez pralka tu jest jedna z kilku (a raczej kilkunastu) technologii przelomowych — akurat takich, ktore bardzo mocno wplywaja na zycie, zmienily relacje rodzinne i spoleczne, przeoraly zycie ludzi, a ktore mialy miejsce w XX wieku. Owszem, znajdziesz ludzi, ktorzy ich nie uzywaja, ale znowu wracamy do pytania, co to ma do rzeczy, bo dla Twojej tezy nalezaloby albo udowodnic, ze telefonia komorkowa jest tu zupelnie wyjatkowa (nie jest, skoro zalezy od energii elektrycznej, na przyklad); albo ze przed ostatnimi trzydziestu laty rozprzestrzenianie sie nowych technologii zachodzilo w bardziej ograniczonych obszarach (co wymusilby jakos zamkniecie oczu na modernizacje Indii czy Chin, by siegnac po pierwsze z brzegu przyklady).
Metryka postępu:
Extreme Poverty %
GDP per capita
Population
Child Mortality
Fertility Rate
Life Expectancy
Hunger and Undernourishment
Education – years of schooling and literacy
Access to improved water sources and sanitation
Energy Access
Energy Use
CO2 emissions
Od siebie dodam ilość wyprodukowanego śmiecia( fizycznego i informatycznego) na głowę mieszkańca
To sie da pomierzyc a i statystyki tez istnieja.
No wiec jak?
jest postep czy go nie ma
cos sie zmoderowalo bo bylo po angielsku ?
wiec po polsku:
Jak mierzyc postep i jaka przyjac metryke.
Skrajne ubóstwo %
PKB na mieszkańca
Populacja
Śmiertelność dzieci
Współczynnik dzietności
Długość życia
Głód i niedożywienie
Edukacja – lata nauki i piśmienności
Dostęp do ulepszonych źródeł wody i urządzeń sanitarnych
Dostęp do energii
Zużycie energii
Emisje CO2
Od siebie dodam ilość wyprodukowanego śmiecia( fizycznego i informatycznego) na głowę mieszkańca
wiec postep chyba jest patrzac np na Wielka Rafe Koralowa. Kilka dziesiecioleci i po klopocie. Po co komu rafa chyba byla tylko tylko po to zeby statki sie rozbijaly i utrudniac zegluge. Cool
Alternatywa postepu technologicznego?
Zamiast kabli swiatlowodowych mogly by to byc spiewajace wieloryby przekazujace wiadomosci z kontynentu na kontynent.
https://oceanservice.noaa.gov/facts/sound.jpg
Postęp.
Postęp czego? W stosunku do czego?
Kryterium postępu ustalone i zaopiniowane przez przedstawicieli jednego, zanikającego kręgu cywilizacyjnego.
Jeżeli jest on autorem pewnych priorytetów cywilizacyjno-kulturowych, które wspaniałomyślnie fundował jako prezent całemu światu, a następnie widząc efekty jakie ów projekt przynosi, zwija zawstydzony manatki, ubierając tę rejteradę w następny kulturowy projekt, na miarę aplauzu co najmniej całej Drogi Mlecznej, to nie wiem, czy ci którzy przyklepują ten nowy epokowy pomysł przedstawicieli zanikającej cywilizacji, nie powinni zostać co najmniej laureatami literackiej Nike fundowanej przez Agorę?
W tej chwili jest to w zasadzie kulturowy pingpong. My do was naszymi epokowymi pomysłami, oni ku nam swoimi zasługami… my do nich, tym co jest ważne, oni do nas, że nie ma o czym gadać, …my do nich…itd. , itd.
Jest to zresztą być może moment przesilenia cywilizacyjnego, gdzie ewidentnie widać, że do rozdawania kart jest już gotowy nowy krupier, czyli jest to formuła1, o której pisał Nietzsche.
Wieczny powrót, czyli świat będzie się powtarzał nieskończenie wiele razy. Czyli ponownie wracamy do chińskiego hegemona. I to jest wersja optymistyczna
A w wersji pesymistycznej rzecz rozgrywa się już tylko o to, kto będzie ostatni wychodził, i kto będzie gasił światło?
Apokalipsa tu i teraz.
Zdaje się, że monoteizm niejedno ma imię….
Jedna, jedynie słuszna ekonomia, dająca 1% możliwość wyzyskania reszty?
Jedna ideologia demokratyczna, dająca możliwość decydowania o innych?
Jedna ideologia neoliberalna, jako jedynie słuszna?
Jeden system finansowy w rekach nielicznych?
To jest faszyzm, neofeudalizm.
Rasa Panów mająca monopol na rację.
Totalitaryzm pełną gębą, który dostrzegają jedynie nieliczni.
Niewybieralni biurokraci podatni na sugestie niewybieralnych szefów korporacji.
Fordyzm miał przynajmniej jakieś zalety.
Jakie zalety ma ten projekt?
Ze pralki nie takie wazne, bo ma je 2 miliardy, a ponad 4 nie ma?
Nie takie ważne. Tym bardziej, że ludzkość liczy już 7,8 mld osób, a nie 6.
Pralka to stary wynalazek, od ponad stu lat jest napędzana elektrycznie, zautomatyzowana została w 1946 roku.
Ale tylko 2 mld osób korzysta z tego udogodnienia. Bo do jej użycia niezbędny jest prąd o dostatecznym napięciu i natężeniu oraz dosyć bieżącej wody do dyspozycji.
2,2 mld osób na świecie nie ma regularnego dostępu do czystej wody pitnej.
Prawie miliard nie ma w ogóle dostępu do wody, którą mógłby pić bez ryzyka zdrowotnego.
A smartfony?
Do naładowania telefonów komórkowych wystarczy jeden panel słoneczny we wsi albo przenośny agregat prądotwórczy napędzany gazem, dieslem lub benzyną.
Ponad 5 mld ludzi posiada co najmniej jeden mobilny telefon (średnio na świecie na 100 osób przypada 105 „komórek”), ponad połowa z tego to smartfony.
Znaczenie nowoczesnej telekomunikacji można lekceważyć, niemniej jest ona niemal tak ważna jak wynalezienie druku, a może nawet ważniejsza, bo rozpowszechniła się błyskawicznie, a konsekwencje docierają do nas powoli, zwłaszcza do tych, którzy pamiętają czasy telegrafu, listów i pism pisanych ręcznie lub na mechanicznej maszynie z dwiema przebitkami, osobistego stawiania się w urzędach etc.
Od czasu do czasu przypomina mi się anegdota o gospodarzu schroniska wysokogórskiego, który od lat dwa razy w tygodniu schodził do wsi, aby odebrać listy i przesyłki na poczcie. Droga zajmowała mu tam i z powrotem ponad 5 godzin.
Aż wreszcie nadszedł czas, że do schroniska pociągnięto linię telefoniczną.
Któregoś dnia telefon dzwoni, na drugim końcu naczelnik poczty
– Słuchaj, przyszedł do ciebie telegram…
– Już lecę!
@Markot:
Pralka zmniejszyła czas, jako kobiety muszą przeznaczyć na ogarnięcie obowiązków domowych. Większa swoboda operowania czasem, to jeden z głównych elementów emancypacji na Zachodzi (i kto wie, czy nie jeden z hamulcowych na peryferiach naszej cywilizacji) — to ogromna sprawa, dlatego zresztą piszę o pralce, a nie o odkurzaczu, na przykład.
OK, rozumiem, pralka pomaga kobietom, choćby umiarkowanie zamożnym; a nie całej ludzkości.
Ja sam, z racji zawodowej, jestem zainteresowany by komórki i nowoczesna telekomunikacja dawała ludziom jak najwięcej — więc nie poniżam ich z jakiejś niechęci. Nawiasem mówiąc, telefonia komórkowa to też wynalazek z lat 40-tych, kiedy zaczęto z nimi eksperymentować, więc właściwie rówieśnik zautomatyzowania pralki 🙂 Chodzi mi tylko o to — powtórzę się — że przełomowych wynalazków jest całkiem sporo w ostatnich stu latach; na pewno więcej niż jeden na trzydziestolecie. Rozumiem i doceniam komórki, ale doceniam też parę innych wynalazków, a ich mniejszego rozreklamowania dopatruję się w tym, że służą domom, najczęściej kobietom; że pomagają w sprawach prozaicznych.
PS.
Co do anegdoty — że spotykałem w Tatrach nosiczy, to bym przede wszystkim się zainteresował dlaczego nie kupuje zaopatrzenia dla turystów w schronisku. Czyżby ich mordował? 😀
PS.2.
Mój dziadek dożył komórki i internetu, ale największe wrażenie robił na nim wizjer w drzwiach 🙂
Ja bym wytypował genomike oraz googlarke. Owszem to tez było ale skala rozwoju jest niesamowita.
Bez googlarki wielka bieda, bez googlarki żyć się nie da.
A bez genomiki COVID wyrządziłby dużo większe spustoszenie.
Jaka transformacje chciałbym widzieć?
Chyba lepsza integracje naszej ludzkiej świadomości z biosfera. Ale to raczej mrzonka.
@PAK4
I tu się zgadzam. Pralka dała więcej czasu i swobody kobietom w świecie już ucywilizowanym, lodówka i zamrażarka pozwoliła robić zapasy jedzenia i przestała zmuszać do codziennego chodzenia po zakupy, podniosła higienę odżywiania. Uwolniła od gromadzenia zimą (tam, gdzie zdarzają się zimne zimy) zapasów lodu do chłodzenia latem żywności w lodowniach.
Notabene, wynalazek maszyny parowej umożliwił od ca 1870 roku sprężanie dwutlenku węgla i amoniaku i skonstruowanie urządzenia chłodniczego produkującego przez okrągły rok lód na potrzeby chłodni, browarów, gastronomii etc.
Co do anegdoty, to gość schodził dwa razy w tygodniu, bo nosił też zaopatrzenie. Po pocztę wystarczyłoby raz na dwa tygodnie 😉
A tak serio, to zanim rozpanoszyły się helikoptery, to zaopatrzenie do schronisk alpejskich wędrowało na grzbiecie mułów i najętych tragarzy.
Jak smartfon zmienił życie codzienne, to najlepiej wiedzą młodzi ludzie, ale i starsi muszą ponosić konsekwencje tego rozwoju. Moja 92-letnia teściowa zżyma się, że od roku nie ma już drukowanych rozkładów jazdy, z których korzystała przez całe życie.
Nie ma, bo wszystko jest online. Kupowanie biletów też. Stacjonarne w okienkach kasowych na dworcu albo w automatach jest nadal, ale trzeba się pofatygować. Płacenie w sklepie, rezerwacja terminu szczepienia, certyfikat covidowy do okazania w kinie, kościele, na lotnisku… Jak chce mieć telewizję w domu i telefon stacjonarny, musi mieć też internet, inaczej się nie da. Nie chciała komputera, ale najtańsza komórka prepaid, którą ma na wszelki wypadek, ma funkcje internetowe, więc nauczyła się odbierać i wysyłać WhatsApp…
@Markot:
Rozkłady… My mamy grupę sąsiedzką na WhatsUpie. I w ubiegłym roku nie przeszliśmy przeglądu kominowego, bo zawiadomienie rozesłano tylko online, a jakoś mnie zmiana komórki wyłączyła z grupy, z jakiegoś powodu nie dotarło zawiadomienie do żony. A nikt nie powie: „sąsiedzie, jutro przegląd”, skoro może napisać 🙁
Podczytuję sobie „Utopię regulaminów” Graebera (o ile nie czytam o Biblii). I Gaeber sobie nieźle marudzi, co z tym rozwojem poszło źle, skoro nowoczesność to tylko telekomunikacja (pisał około 2000 roku), a w ogóle najlepszym przykładem rozwoju telekomunikacji jest rosnąca inwigilacja obywateli. No ale Graeberowi marzyły się wielkie osiągnięcia techniki: lot w kosmos, lądowanie na Księżycu, a przynajmniej latające deskorolki jak z „Powrotu do przyszłości”.
@R.S:
Przypomniałeś mi anegdotę.
Irakijczycy kopią w Bagdadzie, znajdują baterię — „Nasi przodkowie już przed naszą erą mieli prąd!”.
Pakistańczycy kopią w Harappie, znajdują system kanalizacji — „Nasi przodkowie już 4000 lat temu mieli kanalizację”.
Polacy kopią, kopią, kopią… i nic — „Nasi przodkowie, już 10 000 lat temu mieli łączność bezprzewodową!”
Ten internet, komórki….
Jaki ma wpływ na spoeczeństwo, jego zachowanie?
Czy przypadkiem nie alienuje?
Komunikacja SMSowa nie zastapi spotkań twarzą w twarz.
Nie zbuduje więzi społecznych.
Jaki więc będzie KOSZT taich zmian, jak to wpłynie na sporą część ludzkości?
Sadzę że nikt jeszcze tego nie wie.
Zadziała prawo niezamierzonych konsekwencji.
Ludzkie interakcje zostały zastąpione elektroniczną wymianą sprowadzającą się do nasladowania elektronicznych autorytetów, śledzenia twórców trendów.
Gadające głowy w TV, mające 30 sekund na naswietlenie skomplikowanych zjawisk społecznych, gospodarczych, politycznych.
Co z tego miszmaszu wyniknie?
Homo ludens pozbawiony umiejetności logicznego myslenia?
Podział ludzi na Elojów i Morloków?
To już jest.
Mieszkańcy slumsów i apartamentowców to dwie różne rasy ludzi.
@PAK4
Śmieszna anegdota.
Czy ty zajmujesz się VHDL?
/\ (\_/) /\
((( \ [ °!° ] / )))
–––––––––––––
/\ (\_/) /\
((( \ [ °!° ] / )))
Sorry, chciałem coś wypróbować, ale nie wychodzi 🙁
Górna linijka powinna się zaczynać 3 znaki dalej w prawo
Explodujacy mózg?
😯 ???
Nietoperz 😳
…/\ (\_/) /\
((( \ [ °!° ] / )))
Te 3 kropki zignoruj
Opowiadania emerytow.
Styczen 2022
Wskoczyliśmy z żoną do sklepu na piec minut. Wychodząc przy samochodzie stał policjant i wypisywał mandat. Powiedziałem głośno tak aby słyszał –
Mógłby dupek odpuścić emerytom.
Dupek spojrzał kątem oka w naszym kierunku i zaczął wypisywać drugi mandat tym razem za łyse opony.
Popatrz mowie, co za złośliwy dupek. Dupek dalej nic nie mówił i zabrał się za wypisywanie trzeciego mandatu. Tym razem za stłuczony kierunkowskaz.
Pokiwaliśmy z zona zgodnie głowami i poszliśmy w stronę przystanku, była już pora na nasz autobus.
Jeżeli znaleźliśmy się już w krainie żartu i żartownisi, to chyba zupełnie zrozumiały będzie udostępnienie wiedzy na temat tej oto historii. Całkowicie uprawnionej, albowiem zdarzenie dotyczy religii wybitnie monoteistycznej. Zupełnie niedawnej, a w dodatkowym jej smaczkiem będzie udział osób z pierwszych stron gazet. Nie tylko zresztą polskich.
Zapewne wszyscy wiedzą o ofensywie programowej jednej z największych partii opozycyjnych. I to w najlepszym jej wydaniu. Najlepsi z najlepszych to oczywiści Donald Tusk i Borys Budka.
I ponoć w ubiegłym tygodniu (bodajże w środę), podczas peregrynacji po zakątkach naszej pięknej Ojczyzny – Panowie Borys i Donald – zawitali w progi jednej z lubelskich wiosek. Trasa wizyty obu mężów stanu osnuta jest mgiełką tajemnicy, dlatego nazwa wioski,na ten moment -ja.k i na następny – zostanie również anonimowa …chyba, że ktoś zna sekrety Enigmy…
I żeby nie wystawiać na dłużej cierpliwości fanów obu polityków na próbę, zmierzam ku faktom.
Panowie Borys i Donald przechadzali się w ubiegła środę, po jednej z malowniczych lubelskich wiosek, podziwiali jej rozwiązania urbanistyczne, ciekawą architekturę domów i zabudowań okolicznych, ale w pewnym momencie Borys Budka rzucił w stronę Donalda takim oto pomysłem:
– Wiesz Donald, zobaczmy wnętrze tego zabytku, są tu rzeźbione piękne stalle z XVII
– No pewnie. Jak zabytki, to ja zawsze pierwszy.
I weszli. A jak weszli, to zobaczyli klęczącą i modlącą się przed ołtarzem, zapewne mieszkankę tejże tajemniczej miejscowości.
– Matko Najświętsza, zdechła, mi krowa, moja jedyna żywicielka, co ja zrobię, chyba umrę z głodu. Spraw abym miała dwa tysiące złotych i mogła kupić sobie krowę
Donald Tusk się wzruszył:
– Borys, ile masz przy sobie kasy
– 800 złotych, miałem jeszcze trzysta, ale Sienkiewicz nie miał na zakąskę, to mu pożyczyłem
– Dobra, ja mam 700, czyli trochę brakuje, ale damy mieszkance owej wsi, i powiemy, że modlitwą nic nie zdziała i dopiero nasza pomoc poprawi jej ciężki byt.
Wyszli, poczekali – panowie Borys i Donald – przed drzwiami, mieszkanka opuściła zabytek, podeszli do niej i wręczyli jej 1500 złotych, przypominając , że są z Platformy Obywatelskiej i jak będą następne wybory, to żeby nie zapomniała kto ją wspomógł.
Mieszkanka pieniądze przyjęła, zawinęła w chusteczkę, i oczywiście wróciła przed Ołtarz.
Donald Tusk Borys Budka zaciekawieni pobiegli za nią.
A mieszkanka klęczała przed ołtarzem i mówiła:
– Matko Przenajświętsza, dziękuję Ci za pieniądze na krowę, bardzo Cię proszę jednak, abyś drugim razem nie posyłała ich przez tych z Peło, bo 500 złotych wzięli dla siebie.
samba kukuleczka
21 STYCZNIA 2022
9:08
Dziękuję za poziom dziennika TVP – bardzo mi tego brakuje, bo nie mam telewizora.
R.S.
21 STYCZNIA 2022
1:40
„Wychodząc przy samochodzie stał policjant i wypisywał mandat”.
Imiesłów (tu: „wychodząc”) odnosi się do podmiotu (tu: „policjant”). Zatem Twoje zdanie znaczy, że policjant stał i wypisywał mandat, wychodząc równocześnie przy samochodzie. To zdanie bez sensu.
Tym razem obaj znani politycy trafili – zupełnie nieprzypadkowo – do Krynicy.
Odwiedzili na zgrupowania polskich bobsleistów przed zbliżającymi się igrzyskami zimowymi.
Oczywiście, dla tak znamienitych gości, polscy olimpijczycy znaleźli chwilę ( a nawet dwie) na uroczyste spotkanie.
Z tej okazji, Borys Budka, w obecności Donalda Tuska i polskich bobsleistów wygłosił okazjonalne przemówienie.
I nawet zaczął:
Obywatele bobsleiści i obywatelki bobsleistki. Rodacy! O, o, o, o, o…
Nagle Donald Tusk doskakuje błyskawicznie do Borysa Budki:
– Ja tylko na chwilę do kolegi Borysa. Przepraszam wszystkich, ale mam mojemu partyjnemu koledze do przekazania bardzo dyskrecjonalną, do przekazania wyłącznie na ucho pewną wiadomość… cymbale! To są kółka olimpijskie. Tekst wystąpienia jest na drugiej stronie.
@R.S.:
Nie. Ja z tych, co to:
— Ilu informatyków potrzeba by wymienić żarówkę?
— Ani jednego, bo to problem sprzętowy!
@wd-59:
Wiesz, ja tu byłem po drugiej stronie kortu niż Markot, ale tak z historii innowacji, to ludzie zawsze chcieli się komunikować, a zwykle nie znajdowało to odzwierciedlenia w naszych wyobrażeniach samych siebie. Gdy pojawił się telegraf mówiono, że fajny wynalazek, ale komu on potrzebny; może generałom na polu walki. Powodzenie komercyjnej linii telegraficznej, którą odkryli biznesmeni, było szokiem.
Jak wspomniałem czytam Graebera, który narzeka, że zamiast podboju Marsa mamy komórki, a zamiast odrzutowych deskorolek — lodówki. OK, tak szerzej myśląc, to i Graeber ma tu pewien punkt, bo dobrze by było, by wynalazki były bardziej zróżnicowane, by nie lansowano tak wyraźnie jednej-dwóch dziedzin, zapominając o reszcie. Ale w gruncie rzeczy ludzie tego chcą. I jak wymieniasz stronę negatywną, to ja pamiętam, jak rok temu przechodziłem na pracę zdalną. Dało się. I widzę jak często bliscy zza granicy komunikują się tak z rodzinami na miejscu. To nie są SMSy (skądinąd chyba technologia o malejącym znaczeniu), ale spotkania z video. A ilu ludziom w górach uratował życie telefon z aplikacją, czy choćby możliwością kontaktu z ratownikami?
(O, właśnie, przypomniałeś mi, że jak mój Dziadek umierał, to nie mogłem zadzwonić na pogotowie, bo ktoś ukradł kabel telefoniczny na osiedlu. Jeden jedyny raz, akurat wtedy. Tak, na pogotowie i tak było za późno, ale infrastrukturę komórkową trudniej pod tym względem uszkodzić.)
Nie wiem jaki będzie ostateczny bilans technologii cyfrowych. Wszystkie te złe rzeczy, o których mówisz, już były wcześniej, Tyle, że ujawniane bardziej w prywatnych rozmowach, niż otwarcie na forach publicznych, różnych fejsikach, czy twitterach. Czy jest więcej? Serio — nie wiem.
🙂
„bobsleistki.”
Słowem kluczem, takie z prawej strony, mniej wiecej w jego połowie…
połowie kraju!
Hop, hop…temu tysiącuosiemdziesięciuośmiu stronom,
Góry na tą chwilę nie czarodziejskiej…
Coś na transparenty, trzypalczych stópek:
„H a n s C a s t r o p przysłuchiwał się kłótniom szkół uczonych:
o w i s t ó w i a n i m a l k u l i s t ó w; pierwsi z nich utrzymywali, że j a j o
jest skończoną małą żabą, psem albo człowiekiem,
a n a s i e n i e tylko pobudza jego wzrastanie, podczas gdy drudzy
upatrywali w p l e m n i k u, posiadającym głowę, ramiona i nogi,
uformowanego już przed właściwym istnieniem osobnika,
któremu j a j o służy tylko jako podłoże jego rozwoju:…”
Debiutuję dziś jako osoba towarzysząca przed 50tką,
nie wiem w co się w bić… w kieckę z b i e l i z n ą, czy sprane
jeansy bez b i e li z n y…ale za to z kalesonami?!
Bigos miszmaszowy bo coś trzymało za gardło…i puścić nie chciało!
Bohatyrowiczowa wspina na się na Czarodziejską górę.
Uważam, że z racji odwołania corocznego spędu (politycy i wielki biznes) w tamtejszym powiecie możesz sobie odpuścić.
Ja chwilowo jestem po pierwszym turnusie ( miałem tylko pierwszą część i ją przeczytałem,ładnych kilka late temu), a teraz (dokupiłem tom drugi) cały czas się waham, czy zacząć od nowa , czy kontynuować? Chyba będę kontynuował, bo w sumie wszystko co dobre to chyba będzie w drugiej.
Swoją drogą czytałem niedawno ciekawy tekst(esej). Zdaniem autora – problemy z powieści ponownie robią się aktualne.
A i cala powieść kończy się wojną światową.
Ja teraz docieram do mety, czyli do końca „metaforycznej krainy „.
Refleksje?
Decyzja – całe lato siedzę na Roztoczu i wczuwam się w jego metafizyczną – gdzie koniec jest początkiem, a początek końcem – i kulturową eksterytorialność. Wczuwam i konfrontuje autopsję z tym co zaczytałem u Gmiterka.
Niektóre strony to odlot permanentny.
A poza tym książkę, w której jest zamieszczona informacja o faktach w których uczestniczyłem po jej napisaniu.
Jaśniej.
Autorka napisała i wydała. Następnie książkę tę wydano jej powtórnie i uzupełniono o fakty, w które byłem zamieszany.
Oczywiście, żadne paragrafy z faktu, że byłem w coś zamieszany mi nie grożą, tym bardziej, że nie został podany tam mój PESEL, ale to trochę taka ciekawostka.
Oczywiście Panowie Budka i Tusk w owym wydarzeniu nie brali udziału.
Na szczęście, bo jakoś nie mają obaj ostatnio farta.
A ten wątek, to kulisy krajowej, ale mimo wszystko wielkiej polityki:
Ponownie Borys Budka. Ponownie Donald Tusk. Wnętrze kameralnego lokalu cukierniczo-kawiarnianego:
– Wiesz Donaldzie, właściwie to i dzisiaj powinno się wybitnym politykom nadawać charakterystyczne określenia
– Jest coś na rzeczy, ja mógłbym nazywać się na przykład Donald Sprawiedliwy
– Jeśli Ty jesteś Sprawiedliwy, to ja jestem Borys Kędzierzawy.
samba kukuleczka
21 STYCZNIA 2022
11:47
Wielkiego umysłu i jeszcze większej erudycji sambokuku, Twój drugi dowcip też jest na poziomie dziennika TVP, a nawet wyżej – na poziomie sambokukudyskopolo.
A propos nadawców telewizyjnych.
Też zdarzenie z naszymi bohaterami.
Panowie idą na całość. Robią dwa, trzy spotkania dziennie ze swoimi fanami.
W trakcie jednego z nich Borys dostrzegł, że Donald Tusk ma rozerwane spodnie. I to dosyć wyraźnie – w tylnej części ciała. Między nogami, a tułowiem.
Sytuacja stawała się dosyć nieciekawa. Za trzy godziny spotkanie w miejscowości pobliskiej.
Wstyd, żeby przewodniczący Tusk jechał w czymś takim.
Sobie tylko znanymi sposobami Borys Budka doszedł do wniosku, że trzeba szukać w mieście jakiegoś krawca.
Koniec spotkania. Borys wypada z sali w poszukiwaniu krawca, a tu za drzwiami stoi … przedstawiciel firmy spedycyjnej z informacją, że jest przesyłka do Pana Donalda Tuska. Nowiutkie spodnie – prosto spod igły .
– A skąd Pan wiedział, że Donald Tusk ma rozerwane spodnie?
– TVN24 podało.
@ochotnik
tak zgadzam sie i dziekuje
lost in translation
A kulka się toczyła, toczyła, aż się przewróciła 🙄
Mam nadzieję, że nikt nie będzie się pukał w głowę, kiedy to przeczyta.
Bo przeczyta to co się czyta…tu i ówdzie. A co!
No właśnie. Wydana przez Międzynarodowe Centrum Kultury w ramach serii Biblioteka Europy Środka, a zatytułowana „O demokracji, pamięci i Europie Środkowej”…książka.
Jak na razie wychodzi, że Europa Środkowa jest widziana z perspektywy Wiednia, epoki Franciszka Józefa.
Wrażenia? Na razie się jedynie zapowiada na wrażenia, ale po kilkudziesięciu stronach jest dobrze i podąża w jedynie słusznym kierunku. Kiedyś, po lekturach Bernharda (np. Wymazywanie) Austria nie miała u mnie wysokich notowań, ale ostatnio, coś jakby drgnęło. A może to po prostu lata dają znać o sobie.
Przede wszystkim klimat tamtej epoki to coś dla mnie, ale odnoszę wrażenie, że po tym fragmencie zyskam swoim dziwactwem, co najmniej zrozumienie u czytających:
„Kawiarnia staje się zatem symbolem życia pogodnego i dyskretnego, którego prywatności nie zakłócają ani natręctwo, ani brak hamulców, symbolem świata wczorajszego wyróżniającego się dystynkcją. Być może ten właśnie aspekt mitu Austro-Węgier okaże się najtrwalszy: celebrowanie przy wygodnych stolikach długich godzin, spędzanych na czytaniu gazet i spokojnych znajomości. Głosi się tam pochwałę wdzięku kelnerek wyrafinowanego stylu kelnerów, dyskretnych i pisanych niczym arcyksiążę wierszy ołówkiem na blacie stolika i niepodziewanych miłosnych okazji(…)
Jakiekolwiek spotkałoby nas zmartwienie, rozczarowanie miłosne, niezależnie od tego, czy mielibyśmy długi, podarte buty, czy też postanowilibyśmy ze sobą skończyć, hasłem jest na zawsze „Kawiarnia”.
A ta informacja – chociaż już mnie nie dotyczy – budzi szacunek swoim zrozumieniem dla przypadłości lat pacholęcych:
„W zamożnych domach urocza Stubenmadchen kształci panicza w sztuce miłosnej, tak jak instruktorka miłości – oficjalna funkcja na dworze – miała budzić i zaspokajać pożądanie niedoświadczonych młodych książąt”.
Czy taka zasada. Ile w niej zrozumienia i wyrozumiałości dla zmysłowych kaprysów i nieprzewidywanych uniesień:
„Jeśli mam Twoją miłość,
Nie potrzebuję Twojej wierności”.
„Uważam, że z racji odwołania corocznego spędu (politycy i wielki biznes) w tamtejszym powiecie możesz sobie odpuścić.”
( O ,O )
_____
Że co?!
U – waż – am, am, am, mlask, mlask, mlask żutą gumą…
Jestem Niemcem w natarciu(?) czy Rosjanką z markizą powiek, jazgoczącą
po szkle progresywnym?!
(o co ci chodzi?)
„Czarodziejska Góra” – nie jest tym czym myślałam że jest…
Liczyłam na zakamuflowaną w treści wskazówkę,
Ja jako pani Chauchat, wjeżdżająca 5 razy dziennie z buta
na stołówkę…
Taki pucuśś (po wnuczkowemu ketchup), słodźmy i herbatę
pucussiem…
Chauchat na „szkolnym szlaku” w tą i nazad ze słońcem!
A sie przydałoby nie byłam w Tatrach od 9 lat…
Tom I zaliczony, drugi jak skończę coś czytane przed Górą,
bo teraz to tylko połykanie słów pod presją umykającego czasu itd
Próbowałem dać Ci dwa powody, które by zracjonalizowały Twoje ewentualne rozstanie z Czarodziejską Górą.
Pierwszy – Twój autorski, czyli coś tam,, coś tam, a
Drugi to moja podpowiedź. Czytanie powieści, której akcja toczy się w Davos, w sytuacji kiedy coroczne spotkanie globalnych tuzów polityki i biznesu – również odbywające się w Davos – po raz kolejny jest odwołane, mija się z celem.
Jest po prostu wybitnie afunkcjonalne.
„…Twój autorski, czyli coś tam,, coś tam, ”
Czyli(?) dałeś mi ją, może dla żartu, za Tobą trudno nadążyć!
Podsunąłeś Mnie(!) z wiórkami w miejscu oskrzeli…
Dom gruźlików, to sie lowają, flirtują, malują, obserwują,
przeganiają na szlaku dla dwóch słów „dzień dobry”…
Ale nie tylko: nosiłam na sobie raz wdzianko H a n s a,
raz jego wybranki, bo o takich relacjach, przyszło mi już tylko
czytać…
Za nie Ci dziękuje.
A książkę skończę…
A myślałem, że Ci opowiem treść drugiego tomu.
Joachim umrze, partner Chauchat popełni samobójstwo po jej powrocie do …
Dam radę, Ja z Zoś samoś!
Streszczę Ci w takim razie coś innego.
Wybiorę rzecz naprawdę super.
Powali Cię z nóg.
Mam! Mam!
Autor Belg. Pisana w szwedzkim zakonie. Wydana po polsku. A do druku zatwierdzał biskup Jędraszewki.
I nie jest o jodze.
A co jeśli będę siedzieć?!
I ok…
Usłyszeć, to tak jakoś uzupełnić, swą pastelową paletę barw,
o żywsze kolory …zobaczyć coś po Twojemu…tak jak Ty, raczej…
Zakon!?
Mój celibat musi być rażący!
Uszczegółowię moją sugestię jutro.
Sobota jest dniem powagi i zadumy – szczególnie w sieciach sklepów wielkopowierzchniowych – jako też i ja poddam się temu nastrojowi.
Moja zaduma jest związana z faktami zawartymi w jednej z czytanych książek.
Żyło sobie w Polsce peerelowskiej małżeństwo, które – tak się złożyło, że – w 1968 musiało pouścić nasz rozsłowiczony kraj.
I pierwszym wyborem był oczywiście kraj bitny, waleczny, któremu żaden wróg niestraszny, czyli Izrael. I tu przykra niespodzianka.
Okazało się, że małżeństwo, którego więź okraszona została trójką dzieci, musi na terenie tego kraju zawrzeć ślub kościelny, przed rabinem.
Wk… się i wyjechali do Anglii.
I zrozumiałem, dlaczego w tamtych (1968 i okolice) sporo osób zamiast do Izraela wyjeżdżałoło na przykład do Szwecji.
Będąc z reguły osobami dla których świat religii był raczej obojętny, żeby nie powiedzieć obcym, uznali, że przymus sankcjonowania religijnego ich związku jest trudny do zaakceptowania.
I jest tak w zasadzie do tej pory.
Żydzi tylko śluby religijne, osoby innych wyznań i religii (jest ich ponoć 12) mogą zawrzeć śluby cywilne, ale ślub musi zatwierdzić odpowiednie ciało religijne, czyli rabina.
Zrobiło się trochę raźniej, ale uznałem, że wypada sprawdzić jaki jest status religii w innych krajach Unii. Na przykład nauczania religii w szkołach.
Szperałem, szperałem i znalazłem coś takiego:
W 23 krajach Unii Europejskiej religia nauczana jest w szkołach publicznych, a zaledwie w 4, nie ma nań miejsca w państwowym systemie edukacji. W 8 Krajach UE udział w szkolnych lekcjach religii jest obowiązkowy. Są to: Austria, Cypr, Dania, Finlandia, Grecja, Malta, większość niemieckich landów i Szwecja. Jednakże jeśli rodzice danego ucznia wyrażą wyraźny sprzeciw, to – pomimo, że przedmiot ten jest obowiązkowy – uczeń zostaje z niego zwolniony. Jedynie w Grecji i na Cyprze osoby deklarujące się jako prawosławne są zobligowane do uczęszczania na szkolną katechizację.
W 15 państwach UE udział w szkolnych lekcjach religii jest dobrowolny (ma charakter fakultatywny), w zależności od woli rodziców bądź samych uczniów w klasach ponadgimnazjalnych. Musi być to wyrażone w formie pisemnej deklaracji. Są to: Belgia, Chorwacja, Czechy, Estonia, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Łotwa, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Węgry i Włochy.
Natomiast w 4 państwach UE religia jest nauczana wyłącznie przez związki wyznaniowe poza szkołą publiczną. Są to: Francja, Słowenia, Luxemburg i Bułgaria.
Są rożne modele procesu dydaktycznego.
Model katechetyczno-ewangelizacyjny
Takie ujęcie nauczania religii dominuje w szkolnictwie publicznym Austrii, Belgii, Chorwacji, Czech, Finlandii, Litwy, Niemiec, Polski, Serbii, Słowacji i Węgier.
Model informacyjno-wychowawczy.
Takie podejście do nauczania religii można spotkać współcześnie m.in. w Hiszpanii, Portugalii i we Włoszech,
Model religioznawczy
Ujęcie to stosowane jest zasadniczo tam, gdzie głównym organizatorem nauczania religii jest władza państwowa i samorządowa (Anglia, Estonia, Norwegia, Szkocja, Szwecja, Walia).
I jeszcze jedna rzecz.
Od czasu do czasu w polemikach przewija się pojęcie państwa wyznaniowego. „Polska jest krajem wyznaniowym”.
W tym momencie aby rozświetlić umysły (za Wikipedią)
Wśród państw wyznaniowych w Europie wyróżnić możemy:
katolickie – Monaco, Malta, Liechtenstein, Watykan
prawosławne – Grecja
protestanckie – Dania, Finlandia, Islandia i Norwegia.
A poza Europą m. in. oczywiście Izrael, a wśród buddyjskich Bhutam i Mjanma (mniam, mniam).
Dziękuję za uwagę.
„… Mjanma (mniam, mniam).”
Mjanma – Birma – Kobiety Żyrafy
Mniam, mniam, lśniłbym…
Pierwsze obręcze nakłada się już dziewczynkom 5 letnim, dokłada
kolejne 5 lat później…
Dziecko to nie filar na obręcze, ucisk na obojczyk, barki, nie umożliwi
zarzuconym haczykom manewru pacynki na sznurkach…
Coś zbabrać, spdl – ć , przygotować grunt, by życie odebrać…
Lśnić można też, w ramoneskach z zatrzęsieniem zamków, klamr,
w kolorze zieleni Gucciego, do tego bojówki, ze schowkami na każdy
dzień tygodnia…
Moją Idolką jest Martyna Wojciechowska, jeszcze do niej nie rzykom…
Ale…
Religią może być przede wszystkim zdrowie, swoje własne,
i aby nie odbierać go innym, złośliwościami np.
Najukochańsze:
https://www.youtube.com/watch?v=8ui9umU0C2g
Aż strach zaglądać, w którą stronę to wszystko pójdzie.
A to ktoś, kto na moje usposobienie, na moją wrażliwość ma wpływ niemały.
Protodiakon z „mojej’ cerkwi”.
Dzisiaj był chyba „jeszcze lepszy”.
A tutaj jak jest jedynie dobrze usposobiony.
https://www.youtube.com/watch?v=qN-Z0FdyWoU
A Martyna Wojciechowska…Martyna…Martyna…?
Gdzieś słyszałem, ale nie bardzo kojarzę formułę jej zawodowej samorealizacji.
Mój protodiakon swego czasu udzielał się w miejscowej Filharmonii.
Ten z kolei to innostraniec, ale też ma talent. A może i coś więcej:
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=kabarnos+Kyrie+elejson
„Św. Łukasz w Ewangelii o dwóch siostrach chce nam pokazać dwa różne sposoby służenia Jezusowi, dwa różne odcienie miłości. Obie siostry – uczennice Jezusa służą Mistrzowi. Każda z nich chce Go przyjąć i ugościć na swój sposób.
Maria służy poprzez słuchanie i kontemplację. Siedzi u stóp Jezusa i wsłuchuje się w Jego słowa. Przyjmuje postawę ucznia, którego najważniejszym zadaniem, troską jest słuchać Mistrza. Daje Jezusowi kochające, rozumiejące serce.
Marta z kolei podejmuje rozmaite posługi, diakonię. Marta daje, troszczy się o potrzeby materialne. Nie jest natomiast nastawiona, jak Maria, na odbiór. I efektem tego jest podenerwowanie, niepokój, rozbicie wewnętrzne.
Postawę Marty można porównać do człowieka bogatego, który daje, nic nie biorąc. Maria przyjmuje postawę przeciwną: zachowuje się jak człowiek ubogi, który przyjmuje. W życiu nie można tych postaw izolować, rozdzielać. Nie można jedynie dawać, nie zauważając własnych potrzeb. Nie można również tylko brać, nic w zamian nie dając. Pierwsza postawa może doprowadzić do wewnętrznego wypalenia i pustki, albo nadmiernego aktywizmu. Druga jest prostą drogą do egoizmu.
Miłość zawsze zakłada wymianę, wzajemną komunię, wzajemne obdarowywanie. Musi jednak uwzględniać wsłuchiwanie się w osobę kochaną: w Boga, innych ludzi, siebie. Inaczej grozi manipulacja drugim. Miłość bez wolności jest zniewalaniem.”
https://deon.pl/wiara/komentarze-do-ewangelii/maria-obrala-najlepsza-czastke-lk-10-38-42,71670
Ja jestem ubogą…
Nie poczęstuje Cie …niczym
Czytając Twoje propozycje czytelnicze, przyglądam się Tobie,
Marta i Maria miały brata, ta trójka to Dom!
Jesteś @sambo, młodszą wersją mojej Mamy!