Psycholog, psychiatra, psychoterapeuta – to nie to samo

Osoba z zaburzeniami psychicznymi wymaga pomocy. Czyjej? Psychologa, psychiatry, psychoterapeuty? Pacjenci i ich rodziny często nie odróżniają tych zawodów o podobnie brzmiących nazwach, ale zupełnie innych rolach. Mylenie ich i zapisywanie się z nieadekwatnymi oczekiwaniami skutkuje marnowaniem czasu i pieniędzy. Niestety różnic między tymi profesjami nikt w szkole nie uczy.

A więc po kolei.

Psycholog

Skończył studia psychologiczne. Napisał pracę i uzyskał tytuł magistra. Zajmuje się diagnostyką psychologiczną, czyli oceną działania procesów psychicznych pacjenta. Ma uprawnienia do wykonywania badania psychologicznego, prowadzania testów psychologicznych. Bada choćby funkcjonowanie poznawcze (liczy tzw. iloraz inteligencji, posługując się np. narzędziami Wechslera czy Stanforda-Bineta), cechy osobowości (najczęściej za pomocą MMPI, z angielskiego Minnesota Multiphasic Personality Inventory) czy zmian organicznych. Może stwierdzić cechy upośledzenia umysłowego (od kilku lat mamy odchodzić od tej nazwy), zaburzenia osobowości czy specyficznych zaburzeń rozwoju umiejętności szkolnych (dysleksja, dyskalkulia itp.) Nie stawia natomiast rozpoznania danego zaburzenia psychicznego, nie prowadzi leczenia (niekiedy jedynie wsparcie psychologiczne), w szczególności nie ma prawa badać pacjenta somatycznie, w tym rozbierać go ani tym bardziej przepisywać leków. Nie wystawi też zaświadczenia z rozpoznaniem lekarskim.

Psychiatra bądź psychiatra dzieci i młodzieży

Jest lekarzem. Ukończył studia medyczne, na których uczył się anatomii, fizjologii, histologii, chirurgii, okulistyki i wszystkich tych innych rzeczy, których uczył się każdy inny lekarz. Zdał ogólnopolski egzamin, a następnie rozpoczął specjalizację z psychiatrii lub psychiatrii dzieci i młodzieży, zakończoną również państwowym egzaminem (lekarze w trakcie specjalizacji, w tym rezydenci, powinni pracować pod nadzorem specjalisty). Diagnozuje zaburzenia psychiczne, w tym choroby psychiczne, a także je leczy. Jako lekarz ma prawo, a niekiedy i obowiązek przeprowadzać podstawowe badanie somatyczne (dzielone klasycznie na oglądanie, obmacywanie, opukiwanie i osłuchiwanie). Podczas dyżuru na oddziale psychiatrycznym, kiedy żadnego innego lekarza po prostu nie ma, a także podczas przyjęcia do szpitala psychiatrycznego to psychiatra osłuchuje pacjenta stetoskopem czy też palpacyjnie bada mu brzuch. Z uwagi na liczne powiązania musi też umieć w podstawowym zakresie zbadać pacjenta neurologicznie, aczkolwiek najczęściej wnioski z badania są dwojakie: wzywać neurologa albo nie trzeba wzywać neurologa. W poradni zwykle nie bada, ponieważ nie ma odpowiedniego sprzętu.

Nie jest zwykle w stanie przeprowadzić badania specjalistycznego z innych dziedzin medycyny, jak badanie dna oka czy ginekologiczne. Na szycie ran od lat pacjenta wiezie się już na chirurgię. Zdarzają się jeszcze psychiatrzy potrafiący zbadać pacjenta per rectum, a w wyjątkowych przypadkach postępowanie wymaga sprawdzania piersi. (Zwykle wtedy, gdy leczeniem neuroleptykiem wyindukowano pacjentce mlekotok. Jest to dobrze znane powikłanie, aczkolwiek w przypadku pacjentki negującej ten objaw zazwyczaj bez badania wierzy się jej na słowo).

Psychiatra nie ma natomiast prawa korzystać z większości testów psychologicznych, w przypadku niektórych z nich może to robić po nabyciu dodatkowych uprawnień. Nie może też przeprowadzać psychoterapii. W obu tych dziedzinach zazwyczaj nie ma wystarczających kompetencji. Może natomiast kierować do psychologa na diagnostykę, zlecać badania krwi czy EKG, a rzadziej inne badania w razie takiej potrzeby, przepisywać leki, nie tylko psychiatryczne, ale i inne (czego zwykle nie robi, bo się na tym nie zna) i kierować na psychoterapię. Diagnozując upośledzenie umysłowe, całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenie osobowości czy specyficzne zaburzenia rozwoju umiejętności szkolnych, powinien oprzeć się na badaniu psychologicznym.

Psychoterapeuta

Jest zawodem znacznie mniej uregulowanym prawnie. W Polsce nie osiąga się go poprzez skończenie studiów (aczkolwiek uważa się, że psychoterapeuta powinien mieć wyższe wykształcenie), a przez skończenie specjalistycznego i zwykle dość drogiego kursu. Porządny kurs psychoterapii trwa koło pięciu lat. Do samodzielnej pracy dopuszcza się zwykle osoby od trzeciego roku kursu. Pojedynczy semestr stanowi koszt ok. 1,5 tys. zł płatnych z prywatnej kieszeni kursanta. W efekcie psychoterapeuta, który zainwestował w kwalifikacje kilkanaście tysięcy, zazwyczaj nie jest skłonny pracować za niewielkie pieniądze na NFZ. Inwestycja musi się zwrócić, co jest możliwe w prywatnej przychodni. Zadaniem psychoterapeuty jest, jak sama nazwa wskazuje, prowadzenie psychoterapii, czyli oddziaływań poprzez rozmowę, pewne ćwiczenia, prace domowe w celu rozwiązania problemów, niekoniecznie zaburzeń, z którymi zgłasza się pacjent albo raczej klient.

Istnieją cztery główne nurty psychoterapeutyczne: psychodynamiczny, poznawczo-behawioralny, humanistyczny i systemowy, dzielące się dalej na wiele różnych szkół. W Polsce problemem są spotykani niekiedy psychoterapeuci bez należytego wykształcenia, po nadmiernie krótkich kursach, niekiedy internetowych, nieposiadający odpowiednich kwalifikacji do rzetelnego wykonywania pracy. Psychoterapeuta nie ma uprawnień ani do diagnozy za pomocą testów psychologicznych (niemniej skuteczna terapia wymaga konceptualizacji pacjenta, czyli spójnego opisu jego problemu i mechanizmów doń prowadzących) ani badania somatycznego pacjenta, ani przepisywania mu leków.

Żeby było trudniej

Większość psychoterapeutów jest z wykształcenia psychologami, a spora część psychiatrami. Uważa się jednak, że psychiatra będący zarazem psychoterapeutą nie powinien pełnić obydwu funkcji w przypadku tego samego pacjenta. W obydwu wchodzi bowiem w bardzo prywatną sferę jego życia. Pozostawienie ich obu w ręku jednej osoby jest mniej bezpieczne niż rozdzielenie ich na różnych specjalistów. podobnie nie powinno się łączyć psychoterapii indywidualnej i rodzinnej.

Gdzie więc szukać pomocy? To zależy od konkretnego pacjenta i jego sytuacji. Wsparcia w zwykłej trudnej sytuacji spokojnie udzieli psycholog. Natomiast oczekiwanie, że dziecku z zaburzeniem depresyjnym lub lękowym wystarczy pomoc psychologa szkolnego, jest jak najbardziej błędne, gdyż wymaga ono zwykle psychoterapii, a często również farmakoterapii przypisywanej przez psychiatrę. Zaświadczenie z zaleceniami do szkoły może wystawić psycholog, jednak zaświadczenie z rozpoznaniem danego zaburzenia wymaga już diagnostyki psychiatrycznej. Dokładne wytyczne dla szkół i rodziców wystawia zespół psychologów i pedagogów z poradni psychologiczno-pedagogicznej – zgłoszenie nie wymaga skierowania psychiatrycznego. Diagnozę autyzmu przeprowadza się zwykle w konkretnych placówkach, zatrudniających zespół obejmujący i psychologa, i psychiatrę. Natomiast do stwierdzenia zaburzeń hiperkinetycznych (ADHD) w ewidentnych przypadkach wystarczy psychiatra, zwykle dziecięco-młodzieżowy. W trudniejszych wspomoże go badanie psychologiczne (test Connersa). Stwierdzenie otępienia, jak choroba Alzheimera, wymaga zwykle pracy psychiatry, psychologa i szeregu badań, w tym badania obrazowego głowy, na które skierować może lekarz.

Może to wszystko brzmieć skomplikowanie, ale warto mieć te zawiłości na uwadze, starając się o pomoc dla siebie bądź bliskiej osoby. Oszołomionemu pacjentowi zazwyczaj na początku nikt nie mówi, gdzie i po co powinien się zgłosić. Niestety nie tylko nieznajomość prawa szkodzi. Może on ubolewać i wściekać się, że skąd niby miał to wszystko wiedzieć, niestety rzeczywistość jest taka, że skutki swojej niezasłużonej niewiedzy będzie ponosił on sam i jego bliscy. Oczekiwanie od psychologa psychoterapii, zapisywanie się do psychiatry co tydzień celem pogadania o problemach (poza bardzo rzadkimi przypadkami) czy wymaganie od psychoterapeuty bądź psychologa zaleceń dotyczących leków przypomina próby kupienia czekolady w sklepie mięsnym bądź warzyw w butiku.

To nie jest złośliwość czy zła wola, te osoby po prostu takich usług nie świadczą. Oczywiście często potrzebna jest pomoc przedstawicieli wszystkich trzech zawodów, a rozsądny profesjonalista przekieruje dalej do właściwych osób. Straconego czasu, który można było poświęcić na leczenie, nikt jednak pacjentowi nie odda.

Marcin Nowak

Ilustracja: Psi, za Wikimedia Commons, nieobjęte prawami autorskimi