Nieistniejące ADHD?
Podczas prowadzenia zajęć ze studentami wagi nabiera kwestia, czy prowadzi się na stojąco, czy na siedząco. Ta pierwsza opcja ma pewne plusy, bo usłyszawszy niektóre pytania studentów siedząc, można spaść z krzesła. Przykładowo: A czy ADHD istnieje?
ADHD (Attention-deficit hyperactivity disorder) to popularny zespół przejawiający się nadmierną ruchliwością, niedoborem uwagi i impulsywnością. To nic, że jest opisane w każdym porządnym podręczniku psychiatrii, zbadane w tysiącach publikacji naukowych, że poświęca się mu konferencje naukowe (tak jak ta w odbywająca się w ubiegły weekend w Warszawie z udziałem profesorów z Niemiec). Ale widocznie w książkach czy na wykładach nie stwierdzili wyraźnie, że istnieje, wdając się w kwestie szczegółowej z pominięciem nurtującej przedstawiciela młodszego pokolenia kwestii natury ontologicznej.
Skąd w ogóle taka wątpliwość? Oto krąży po Internecie bzdura, wedle której jakoby ojciec ADHD na łożu śmierci oświadczył, że ADHD nie istnieje.
Rozbierzmy ją na kawałki. Ojciec ADHD? Popytajmy specjalistów, ilu z nich słyszało w ogóle takie określenie. Czy jest jakiś ojciec nadciśnienia, zawału, alkoholizmu, rozrostu prostaty? Od eponimów się odchodzi (tym bardziej że nadawane w różnych częściach świata nie musiały się zgadzać, zwłaszcza w okresie Zimnej Wojny po obu stronach żelaznej kurtyny podobne odkrycia nosiły imiona różnych badaczy. Ale nie tylko. Choroba Leśniowskiego-Crohna na całym właściwie świecie nazywa się po prostu Crohn’s disease. Crohn pisał bowiem w języku powszechnie zrozumiałem w nauce, a Leśniowski po polsku). Odkrycia zawdzięczane pojedynczej osobie właściwie już nie istnieją. Sławna teoria Einsteina stała się teorią, gdy została potwierdzona przez Eddingtona. Rozpoznania uwzględniane w międzynarodowych klasyfikacjach są owocem uzgodnień wielu badaczy. Każdy z nich wnosi pewien drobny wkład. Niekiedy zdarza się, że autorzy wcześniejszych prac nie są zadowoleni z rozwoju badań (vide część twórców mechaniki kwantowej po zapoznaniu się z interpretacją probabilistyczną).
Można mimo to znaleźć w Internecie teksty uznające za “ojca ADHD” Eisenberga. Rzeczywiście w wywiadzie udzielonym 7 miesięcy przed śmiercią (w popularnej wersji pozostało z tego tylko “przed śmiercią”, jakby mógł udzielić jakiegoś wywiadu po śmierci) powiedział, że ADHD nie jest chorobą genetyczną. Wtedy nie było żadnych badań potwierdzających rolę czynników genetycznych w powstawaniu ADHD. Dzisiaj są. Ponadto w psychiatrii zdecydowana większość zaburzeń w ogóle często nie jest uznawana za choroby z uwagi na dość wąską definicję choroby psychicznej przyjmowaną przez WHO. Nie, ADHD nie jest chorobą psychiczną. Tak, jest zaburzeniem.
Ale po co takie zaburzenie wyróżniać, czy ma to jakieś podstawy? Kiedyś zauważono, że część małoletnich pacjentów sprawiających istotne trudności wychowawcze po przyjęciu stymulantów wykazuje diametralną poprawę zachowania. Dość dobrze opisano tą grupę.
Dziś ADHD bądź – wedle klasyfikacji ICD – zaburzenie hiperkinetyczne – określa się poprzez wskazanie określonych objawów. Pacjenci nie mogą skupić się na jednej czynności na dłużej (chyba że niezmiernie interesującej), łatwo się rozpraszają. Ciągle o czymś zapominają, coś gubią. Zachowują się, jakby nie słyszeli, co się do nich mówi. Trudno im rozplanować sobie czas, a nawet dostosować się do poleceń obejmujących po kilka czynności. Trudno im usiedzieć w miejscu, wstają, kiedy się wstawać nie powinno (na lekcji w szkole), biegają jak nakręceni. Nie potrafią poczekać na swoją kolej w grach, odpowiadają przed usłyszeniem pytania do końca, wtrącają się do rozmów innych. Czy takie dzieci nie istnieją?
W medycynie czy psychologii istnienie ADHD czy też zaburzeń hiperkinetycznych nie budzi najmniejszych wątpliwości. Jednak żniwo zbiera inny błąd, dość powszechny. Zaburzenie to kojarzy się bowiem głównie z populacją rozwojową i panuje jakieś dziwne przeświadczenie, że dotyczy tylko tej grupy pacjentów. Czy ADHD istnieje też u dorosłych? A co się z tymi pacjentami dzieje, jak dorosną, dematerializują się? Czy w magiczny sposób zdrowieją?
Istnieje skuteczne leczenie ADHD. Tylko że (wbrew temu, co pisałem kilka tygodni temu, o leczeniu w ogóle) stosuje się je głównie u dzieci. Jest mniej badań dorosłych, ale także potwierdzają one skuteczność leków i niefarmakologicznych metod leczenia. Także w wymiarach niedotyczących dzieci czy młodzieży. Leczenie zmniejsza częstość wypadków samochodowych u osób hiperkinetycznych o 58%. Przestępczość (którą można traktować jako powikłanie stanu, w którym człowiek najpierw działa, a dopiero potem żałuje), zależnie od płci o 22 bądź 32%.
Lek pierwszego wyboru, ten straszny metylofenidat, jest pochodną amfetaminy. Można go dostać na specjalną receptę. Tylko że w Polsce metylowaną pochodną morfiny (a jakże, demetylowaną do tej ostatniej w wątrobie) można nabyć i bez recepty. W preparacie złożonym z paracetamolem. W Internecie krążą przepisy, jak te składniki rozdzielić, bo naćpanie się preparatem łączonym wymagałoby przyjęcia takiej ilości paracetamolu, która zaszkodziłaby wątrobie (to na tyle dostępna i powszechna wśród zainteresowanych wiedza, że nie sądzę, bym rozminął się z etyką, pisząc o tym tutaj). Mamy osoby uzależnione od opioidów sprzedawanych bez recepty. Ilu mamy uzależnionych od metylofenidatu? Od wybitnego specjalisty w tej dziedzinie słyszałem ostatnio, że mechanizmem uzależnienia przypominałby kokainę, a z jakichś względów osoby uzależnione od kokainy nie przyjmują jej doustnie. Ponadto uzależnienie się wymagałoby przyjmowania dawek metylofenidatu znacznie większych, niż stosowane w leczeniu. A tymczasem zdarza się, że aptekarz zamiast wydać pacjentowi lek dzwoni do lekarza z pytaniem A czy pan wie, że przepisał pacjentowi narkotyk? A działania niepożądane? Najczęstsze są dolegliwości gastryczne typu ból brzucha (18%). Nie można ich bagatelizować, ale po tak rzekomo strasznym leku? Następnie (16%) spadek masy ciała. A jak długo trwa odstawianie tego leku? Całe pół dnia.
Drugi lek, atomoksetyna, przypominająca antydepresanty. Generalnie w obu przypadkach trzeba uważać na połączenia z innymi lekami oraz na serce i ciśnienie. Jest jeszcze kilka innych, rzadziej stosowanych leków. U dzieci liczne porównywano je ze sobą w licznych badaniach. U dorosłych wiadomo tyle, że są lepsze od placebo (ale to już coś). Jedno porządne badanie porównało metylofenidat z atomoksetyną.
Ale nie trzeba leczyć lekami. Standardowo stosuje się psychoterapię poznawczo-behawioralną (CBT). Istnieją dowody jej większej skuteczności od oddziaływań nieustrukturyzowanych. Natomiast psychoedukacja ma podobną skuteczność, co CBT. Jest też pewna mutacja CBT, terapia dialektyczno-behawioralna, stworzona przez M. Linehan dla pacjentek dokonujących samouszkodzęń z diagnozą osobowości typu borderline (w sumie o licznych objawach wspólnych z ADHD). Istotna jest też rola uprawiania sportu.
Ale zalecenie czegokolwiek wymaga świadomości możliwości postawienia diagnozy także u dorosłego. Obecnie trzeba zagłębiać się w przeszłość i przypominać sobie, czy objawy występowały przez wiekiem 7 bądź 12 (zależnie od klasyfikacji) lat. A więc grzebiemy we wspomnieniach głęboko bądź przyprowadzamy rodziców do gabinetu (już widzę ten entuzjazm w związku z utrzymującym się jeszcze nie tak rzadko stereotypowym postrzeganiem leczenia u psychiatry w naszym społeczeństwie). Dopiero następna wersja klasyfikacji ma to ograniczenie usunąć.
Pomimo to zdarzają się rozpoznania u dorosłych pacjentów. Zdarza się, że rodzic zgłasza się do lekarza z dzieckiem i przypadkowo okazuje się, że i on cierpi na tą samą przypadłość. Zdarza się nawet, że dorastające już i dopiero wtedy zdiagnozowane dziecko mówi rodzicowi: Zbadaj się, ty jesteś taki sam jak ja. Zdarzają się przypadki, w których podjęcie leczenia pozwoliło dorosłym już ludziom zmienić swoje życie. Zdobyć wykształcenie, awansować, dostać lepszą pracę, zmienić relacje z otaczającymi ludźmi. Dość dużo jak na leczenie zaburzenie, które nie istnieje. Zwłaszcza w dorosłej populacji.
Marcin Nowak
Ilustracja: Różnice w metabolizmie glukozy pomiędzy mózgami osoby z diagnozą i bez diagnozy ADHD, z Zametkin AJ, Nordahl TE, Gross M, King AC, Semple WE, Rumsey J, Hamburger S, Cohen RM. (1990) Cerebral glucose metabolism in adults with hyperactivity of childhood onset. New England Journal of Medicine 1990; 323(20): 1361-1366, National Institutes of Health, za Wikimedia Commons, obecnie w domenie publicznej
Komentarze
M Nowak
O ile mi wiadomo, metylofenidat nie jest pochodna amfetaminy.
Amfetamina jest innym lekiem, tez stosowanym w ADHD. Oba naleza do klasy tz stymulantow.
Atomoksetyna jest lekiem z innej klasy; nie jest antydepresantem.
panuje jakieś dziwne przeświadczenie, że dotyczy tylko tej grupy pacjentów. Czy ADHD istnieje też u dorosłych? A co się z tymi pacjentami dzieje, jak dorosną, dematerializują się? Czy w magiczny sposób zdrowieją?
Owszem, zdrowieja. Niemaly procent dzieci zdiagnozowanych – slusznie – jako ADHD zgubi te diagnoze w gdzies w okresie dojrzewania. Co nie znaczy ze nie ma doroslych z ADHD, choc jest ich mniej niz dzieci z ADHD (i chyba tylko czeciowo jest to spowodowane brakiem odpowiedniej diagnozy wsrod doroslych).
Tylko że cząsteczka metylofenidatu obejmuje czasteczke amfetaminy czyli propanoaminy podstawionej pierścieniem fenylowym, tylko łańcuch alifatyczny zajęcia w kolejny pierścień.
A atomoksetyna wykazuje działanie dość przypominające wenlafaksyne. Zbyt słabe, by leczyć epizod depresyjne, ale w tym samym mniej więcej mechanizmie.
A to, że pacjenci gubią dgn, nie musi oznaczać uzdrowienia. Zdarza im się gubić ją z miesiąca na miesiąc, jakoś tak po zmianie poradni na dorosłą. Albo zmieniać rozpoznanie na coś innego. Podobny proces dotyczy młodzieży z z. Aspergera.
* zagina się
Zdarza im się gubić ją z miesiąca na miesiąc, jakoś tak po zmianie poradni na dorosłą. Albo zmieniać rozpoznanie na coś innego.
„Jakos tak” do 50% mlodziezy z ADHD zgubi diagnoze z prawdziwych powodow, i jest to czesc opisu zaburzenia ADHD.
Formalnie to wyglada tak, ze rozne aspekty zaburzenia ADHD slabna z wiekiem (kazdy aspekt w innym stopniu), tak ze wiele dzieci zejdzie pod prog diagnozy.
Mozliwe powody, choc chyba nie wiadomo dokladnie – rozwoj kory przedfrontalnej, kompensacja.
Słabna istotnie, mówią o tym nawet kryteria ICD czy DSM, ale jesli rzeczywiście polowa młodzieży się wyleczy, to ta 2 polowa nie.
Dlatego w przyszłych kryteriach ma być w ogóle usunięte kryterium wieku
Nie nazwalabym tego wyleczeniem, bo raczej nie jest to wynikiem leczenia, lub jest w nieduzej mierze.
Co do kryterium wieku, dotyczy ono pierwszych zauwazonych objawow (takze w retrospekcji), nie momentu diagnozy.
Ale nie trzeba leczyć lekami. Standardowo stosuje się psychoterapię poznawczo-behawioralną (CBT).
Nie zrozumialam: jakich wypadkow dotyczy to zdanie?
Istotnie, początku obserwowanych objawów. Właśnie to kryterium budzi dziś kontrowersje
Kryteria włączenia farmakoterapii mówią, że lek ma stanowić element szerszego postępowania. Tak więc psychoterapię należy stosować zawsze. Bez farmakoterapii zaś przy mniej nasilonych objawach, w czasie wakacji lekowych bądź z uwagi na preferencje pacjenta
Dziekuje za uscislenie, w oryginale brzmialo to jakby leki byly niekonieczne.
Dlaczego kryterium wieku budzi kontrowersje?
Bo np przychodzi na diagnozę Pani lat 50 i za Chiny Ludowe nie ustalimy, czy objawy pojawiły się w takim czy takim wieku. Wiem, że brzmi cokolwiek absurdalnie, ale słyszałem takie historię z ust specjalistów w tej tematyce
Nie trzeba ustalac, wystarczy ze ona sama powie ze je ma od dziecka.
Musi jeszcze podać, od którego roku życia. Np. Początek u 10-latka po 1 stronie oceanu mieści się e kryteriach, a po 2 nie
Nie ma nic szczegolnego w 50-letniej pacjentce przychodzacej sprawdzic czy ma ADHD, choc przewaznie nastepuje to wczesniej z dosc prozaicznego powodu: diagnostyka dzieci jest obecnie dosc rozwinieta, a ADHD jest dosc mocno dziedziczne, wiec dzis czesto dorosli sa zdiagnozowani po tym gdy okazalo sie ze ich latorosl ma ADHD 🙂
Co do kryterium wieku, moze wyjasnie o co (w moim zrozumieniu) chodzi: jednym z kryteriow diagnozy jest to ze symptomy objawily sie przed 12 rokiem zycia (w poprzedniej wersji DSM granica bylo 7 lat, w nastepnej rzeczywiscie poszerzyli). Nie znaczy to ze diagnoza ma byc postawiona do tego wieku, lecz ze w retrospekcji pacjent wie ze mial podobne objawy od dziecka. O co chodzi? O to ze ADHD jest wrodzone, choc moze byc zauwazone dopiero w wieku szkolnym, i potem raczej bedzie troche slablo (przynajmniej niektore objawy). Tz ze jesli objawy zaczely sie po raz pierwszy w wieku doroslym, to nalezy szukac innej diagnozy ktora je wytlumaczy.
To nie jedyna roznica miedzy ICD a DSM.
Najwazniejsze jest ze jesli dorosla osoba skarzy sie na nowe objawy, to chodzi o cos innego. Co do dokladnej liczby, nie zastanawialam sie jak do niej doszli, ma to cos zapewne z wiekiem pokwitania, ale dto ustalili w praktyce nie wiem.
Dyskusję w obrębie tematyki dotyczącej ADHD sobie daruję. Istnieje bowiem ryzyko, że moje tezy mogą być narażone na zarzut braku dystansu poznawczego.
To jest dobry temat na pracę naukową, panie Marcinie, ale nie na dyskusję.
@observer
To jest dobry temat na pracę naukową, panie Marcinie, ale nie na dyskusję.
Zupełnie dobra dyskusja mogłaby być na temat: czemu w ogóle niektóre stany wywołują spory co do tego, czy są „chorobowe” czy nie. Dałem cudzysłów, bo obecnie często używa się szerszego określenia „problem zdrowotny”, a w psychiatrii – „zaburzenie” (z oficjalnej nomenklatury „choroba psychiczna” w ogóle znikła).
Też tak myślę G82. Niektóre odstępstwa od „normy” – genetyczne warianty – nie są wcale chorobami i niema powodu ich leczyć. Zresztą jako że są genetyczne, są nieuleczalne. Narazie. Tak myślę.
Ustępuję pola fachowcom.
@observer
Też tak myślę G82. Niektóre odstępstwa od „normy” – genetyczne warianty – nie są wcale chorobami i niema powodu ich leczyć.
Jednak jeśli przeszkadzają innym wokół albo swojemu „nosicielowi”, to może stanowią „problem zdrowotny”, wymagający rozwiązania? Nie znam odpowiedzi, u mnie problemem mogą być po prostu śrubki albo lampy do wymiany.
Zresztą jako że są genetyczne, są nieuleczalne. Narazie. Tak myślę.
Cukrzyca też jest nieuleczalna. Ale poza leczeniem przyczynowym można mówić o leczeniu objawowym (co prawda ktoś, kiedyś, kwestionował sens posługiwania się takim rozróżnieniem).
Ustępuję pola fachowcom.
Ja też się nie znam na ADHD, ale cały spór „czy ADHD istnieje” chyba nie ma charakteru naukowego, tylko, hm, filozoficzny – czy chodzi o przypadki zasługujące na nazwę „choroba” lub podobną.
Gammon
Jednak jeśli przeszkadzają innym wokół albo swojemu „nosicielowi”, to może stanowią „problem zdrowotny”,
Jesli przeszkadzaja nosicielowi, jak najbardziej. Jesli tylko innym wokol – teoretycznie nie, choc czasem odbija sie to na nosicielu tak ze w koncu i on cierpi z tego powodu.
Leczenie objawowe – jak najbardziej. Poczawszy od np insuliny w cukrzycy nr 1., gdzie brak jej podania stanowi smierc, po leczenie nadcisnienia, niedoboru tarczycy, ADHD i innych chorob wymagajacych chronicznego leczenia wlasnie dlatego ze takie leczenie nie ulecza powodu, ale moze minimalizowac efekty choroby.
Choroba vs zaburzenie. Termin ‚zaburzenie’ moze byc opisowy (np zaburzenie zmyslu rownowagi) i dotyczyc choroby jak i niechoroby.
Ale mozliwe jest takze inne rozroznienie – choroba jako aktywny, czesto postepujacy (przynajmniej w braku leczenia) proces, vs pewien staly stan, rozny od stanu „normalnego”, np inwalidztwo. Brak nogi nie jest choroba, ale jest pewnym brakiem w stosunku do stanu przecietnego.
Oprocz tego sa terminy i rozroznienia dotyczace choroby jako zjawiska fizjologicznego, jako odczucia subiektywnego i jako jakiejs percepcji spolecznej.
W wypadku dolegliwosci psychicznych, sa dodatkowe powody by omijac termin ‚choroba’. Po pierwsze, termin ‚choroba psychiczna’ ma bardzo mocny stygmat i dlatego uzywa sie go, przynajmniej potocznie, glownie do opisu stanow zaburzenia rozumowania i pojmowania otaczajacej rzeczywistosci, a mniej dla zaburzen afektu (choc i one w mocnej formie moga powodowac zaburzenia pojmowania). Po drugie, niektore dolegliwosc wyliczane w katalogach typu DSM czy ICD sa szalenie czeste. ADHD to okolo 10% dzieci; jakiegos zespolu lekowego doswiadczy okolo 15% populacji; pojedynczej fazy klinicznej depresji doswiadczy w jakims momencie zycia mniej wiecej co piata osoba. Depresja jest choroba potencjalnie smiertelna, i napewno bedzie tak okreslana w swojej chronicznej formie; pojedynczy atak depresji bedzie chyba spolecznie okreslony jako choroba jesli spowoduje powazne zaklocenie zycia, np potrzebe okresowego przerwania pracy itp.
Wszystko co napisalam to tylko substrat do kwestionowania i dyskusji 🙂
@karat
Ależ tak, to jest (chyba) bardzo dobra analiza wstępna. Czyli jednak, wbrew obawom @observer dyskusja może tu mieć jakiś sens.
Niezależnie od moich podejrzeń, co robisz zawodowo, to już (chyba) jest filozofia.
Co do istnienia ADHD w dalszym ciągu mam wątpliwości. Może ADHD powinno się udać do Urzędu Stanu Cywilnego? Oni tam wydają taki dokument, który się nazywa Dowód Istnienia. Coraz bardziej natomiast przekonuję się co do występowania innej dolegliwości, CSDPSPH: Common Sense Deficit Pseudo Science Publication Hyperactivity. W wolnym tłumaczeniu – BBB: Blah, Blah, Blah. A tak właściwie, wszystkie dewiacje mentalne można by podciągnąć pod jeden skrótowiec: HS – Homo Sapiens.
Zawieszając wielokierunkową penetrację tak ważkiego problemu jakim są niewątpliwie zaburzenia osobowościowe zwane popularnie ADHD powołałam się na argument braku obiektywizmu który mógłby ujrzeć światło dzienne po publikacji autorskich konkluzji wynikających z wieloletnich obserwacji problemu dotyczącego własnego podwórka a sprowadzający się do sugestii: „Nie bądźmy sędziami we własnych sprawach”.
Ale problem obiektywizmu to jedna kwestia – druga to optymalizacja metody i aparatury badawczej.
Aby naświetlić problem posłużę się bliską mi dziedziną nauki jak jest niewątpliwie ornitologia.
Ornitologia to dziedzina wiedzy w której ornitolog zajmuje się ptaszkami. Aby nie wzbudzać głupich komentarzy podmienię „ptaszki” słowem „ptaki”. Ornitolog zajmuje się życiem ptaków. Bada ich organizmy, zwyczaje, barwę i tonację ich treli i innych śpiewów.
I tutaj następuje ewidentna niezborność wynikająca z podziału pracy.
Otóż ornitolog zajmuje się tym wszystkim co związane jest z ptakami, ale sam nie fruwa, ćwierka jak wróbel, czy nie ugania się za żabami a to wszystko przecież wchodzi w skład istoty jakiejś tam „ptakowości”.
Z kolei dowolna przedstawicielka rodziny ptasiej – na przykład pierwsza z brzegu – kukułka fruwa śpiewa (oczywiście raczej kuka) podrzuca jajka w obce gniazda, czyli wie o życiu ptaków wszystko, albo prawie wszystko, niestety nie zajmuje się ornitologią.
I żeby nie przedłużać. Nie przypadkowo posłużyłam się tym przykładem, bo chyba po tym co napisałam wypada zadać pytanie:
Czy uprawnione jest dobre samopoczucie osób badających zjawisko ADHD i żyjących w przeświadczeniu, że na ten temat wiedzą dosłownie wszystko?
I pytanie drugie:
Czy osoba z zaburzeniami ADHD czytając najmądrzejsze książki i artykuły o swojej przypadłości ma prawo do zrywania boków?
Przy formułowaniu ewentualnych odpowiedzi proszę nie korzystać z dorobku nauk probabilistycznych.
Czy uprawnione jest dobre samopoczucie osób badających zjawisko ADHD i żyjących w przeświadczeniu, że na ten temat wiedzą dosłownie wszystko?
Czy uprawnione jest zadawanie pytań z (kiepsko) ukrytym założeniem? Zwłaszcza gdy stanowi to prima facie marny chwyt retoryczny?
tak ważkiego problemu jakim są niewątpliwie zaburzenia osobowościowe zwane popularnie ADHD
ADHD nie jest zaburzeniem osobowosci.
Jesli opisy ADHD nie pasuja do tego co pacjent zna z wlasnego doswiadczenia, mozliwe ze zostal blednie zdiagnozowany i jego zaburzenie, jesli je ma, jest inne. (Alternatywnie, mozliwe ze czyta opisy ADHD w wieku dzieciecym, podczas gdy w wieku doroslym wygladaja troche inaczej.)
Prawdopodobnie rozlegną się głosy, że post jest zupełnie nie na temat, ale wiem, że niektóre osoby( nie tyko zresztą one) u których występują pewne symptomy zaburzeń kinetycznych lubią taką właśnie muzykę.
https://www.youtube.com/watch?v=lS-af9Q-zvQ
Zaburzenia są oczywiście hiperkinetyczne.
Temat wyczerpany, amen.
@observer
amen
„…na intencję kapacitancji świętego Elektrycego”
Nie jest mi znany przypadek istnienia normalnego czlowieka. Tutaj statystyka zawodzi. Nawet ci “normalni” w rozumieniu Gaussa nie moga byc normalnymi bo model normalnego psychicznie czlowieka nie istnieje. Wiara w boga nie jest choroba psychiczna a homoseksualizm byl. Na pewno sa dzieci hyperaktywne. Hypomania u doroslych moze prowadzic do sukcesow zawodowych. Najwazniejszy jest kontekst spoleczno-etyczny. Leki psychotropowe w pediatrii ze wzgledu na rozwijajacy sie mozg dziecka powinny byc ograniczone do naukowo potwierdzonych zastosowan. Zdrowie psychiczne pomimo trudnosci zdefiniowania jest bardzo waznym celem nas wszystkich.
Nieco z boku, ale nie aż tak bardzo.
Czytam książkę o miłosnych perypetiach Zofii Nałkowskiej. Początek – kiedy Zofia była jeszcze Zośką. Bystrą, ale już dziewczyną zadumaną nad kobiecą dolą. Pada nieco wiadomości o jej ojcu Wacławie. Nie wiem, czy „miał ADHD”, ale na pewno był „kimś” w swoich ciekawych czasach. Można zajrzeć do W.
Jedna rzecz wyjątkowo zwróciła moją uwagę …i ma moim zdaniem pewien związek z gł. bohaterem, czyli A…D
Oto fragment z „Nałkowska i jej mężczyźni”:
„Nałkowski wyróżnił nowy typ psychiczny – nerwowca, człowieka o niesłychanie wyczulonej wrażliwości duchowej jak i społecznej, która jest zapowiedzią możliwości zmian w trudnym do przyjęcia świecie. To właśnie nerwowcy stoją w opozycji do zadowolonych z siebie i z rzeczywistości świata, którzy za nic nie zmienią porządku zastanego porządku, choćby wymagała tego konieczność dziejowa. Natomiast nerwowcy poczuwają się w obowiązku do odrodzenia i odnowienia świata”.
Nie wiem jak czytający, ale ten fragment łechce nieco moją próżność.
W tym momencie przytoczę fragment z opublikowanego w miesięczniku Zdrowie artykułu ”ADHD u dorosłych: objawy i leczenie”. Autorka ponoć konsultowała jego treść z dr psychiatrii.
„…Uporządkowanie świata wokół siebie to dla wielu chorych podstawa funkcjonowania. Ludzie cierpiący na ADHD, jeśli tylko wybiorą dla siebie właściwą drogę, znajdą ciekawą i pełną nowych wyzwań pracę są, odnajdą się. To ludzie utalentowani, pełni pomysłów i potrafiący osiągać sukcesy. Wystarczy podać kilka nazwisk osób, które miały ADHD, a ich osiągnięcia życiowe wciąż podziwia cały świat – Tomasz Edison (wynalazca fonografu i żarówki), Pablo Picasso (malarz), Ernest Hemingway (pisarz), Albert Eistein (genialny fizyk, twórca teorii względności), Winston Churchill (premier Zjednoczonego Królestwa), Alexander Graham Bell (wynalazca telefonu), John F. Kennedy (prezydent USA) czy wreszcie Cher (piosenkarka), Whoopi Goldberg (aktorka) czy Michael Jordan (koszykarz NBA)…”
Kończę z ADHD – wracam do Zofiiiiii.
Jedną z osób które w jakiś sposób zaistniały w biografii (niekoniecznie tej zawoalowanej) był …albo była… Mocna historia – ta opisana na kartach książki. W Wikipedii też ciekawie brzmi, ale nieco lakonicznie.
W tym miejscu przytoczę fragment z biografii Piotra Odmieńca Własta.
Z okazji 60. rocznicy śmierci poety został odsłonięty 8 marca 2009 przez gen. Stanisława Nałęcz-Komornickiego (bratanka poety) pomnik w rodzinnym Grabowie nad Pilicą. W lipcu 2016 odbyły się w Warce obchody 140. rocznicy urodzin Marii Komornickiej z udziałem Brygidy Helbig i Tomasza Komornickiego.
Tracącym wątek podaję, że POETA i Maria Komornicka to ta sama osoba.
Niby trochę jak @samba kukułeczka i @miłośnik czarnych jagód…ale tylko trochę.
Intrygująca historia.
Jak na moje dyletanckie wyczucie dostrzegam pewne podobieństwo między osobami funkcjonującymi wśród Znaków Zodiaku jako Bliźnięta ( mam na myśli ich ewidentne „niepozbieranie”), a tymi którzy służą swoim przykładem jako Ci którzy zostali „zainfekowani” przez ADHD.
„”Myślę, że tylko kochając, widzimy człowieka takim, jakim jest naprawdę, w pięknie jego najwyższych możliwości. Że zaślepienie jest najlepszym widzeniem”.”
Teraz efektami flirtu, są /mogą być telefony w środku nocy, gdy niczego nie mówiący głos odbierającej wyznaje jej miłość, albo wyciąga ja z domu na parking pod pretekstem przestawienia samochodu, bo podobno blokuje
jego samochód, a gdy stoi zdezorientowana na środku drogi, dostaje sms
„chciałem Cie tylko zobaczyć”.
Marząc nigdy sie nie rozczarujesz ani nikt Tobą!