Psychiatria dzieci i młodzieży: czy TVN się myli?
Media kolejny raz huczą o dramatycznej sytuacji psychiatrii dzieci i młodzieży w Polsce. TVN organizuje debatę ze specjalistami, przeznacza górę pieniędzy na ogromny szpital… I choć należą się ogromne wyrazy uznania za wysiłek, pieniądze i dobre chęci, może to nie być najlepsze rozwiązanie.
Nie ulega wątpliwości, że oddziały psychiatrii dzieci i młodzieży są przepełnione, projektowane zwykle na konkretną liczbę pacjentów (łóżek), np. cztery łóżka w każdej sali plus izolatka. Ale, jak mówiła podczas wspomnianej debaty TVN dr Aleksandra Lewandowska, szefowa jedynego oddziału psychiatrii dla dzieci w województwie łódzkim (z podanych w programie danych wynika, że to rejon szczególnie bogaty w psychiatrów dziecięco-młodzieżowych), czasami trzeba wyciągnąć łóżko spod ziemi.
A więc na czteroosobowej sali stoi pięć łóżek (młodzieży, która często wbrew licznym prośbom personelu i przepisom sanepidu siedzi grupowo w nieswoich łóżkach, to akurat nie przeszkadza). Niekiedy zajmują cały korytarz, zastawiając wejścia do pomieszczeń (sala lekcyjna, gabinet szefowej – bynajmniej nie chodzi o złośliwe grodzenie drogi, po prostu nie ma gdzie tych łóżek stawiać). W niektórych szpitalach nie ma tylu łóżek i dzieci leżą na materacach.
Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że jednak psychiatria wieku rozwojowego to specyficzna dziedzina. Wbrew rozpowszechnionej jeszcze niestety opinii leczenie psychiatryczne, w przeciwieństwie do wielu innych specjalności, jak interna, pediatra itp., nie polega w znacznej mierze na leżeniu w łóżku i przyjmowaniu leków na podstawie zrobionych badań.
Choroby psychiczne (stany przebiegające z psychozą) są w populacji rozwojowej niezmiernie rzadkie. Schizofrenia o wczesnym początku (czyli przed 18. rokiem życia) zdarza się dość rzadko, a o bardzo wczesnym początku (poniżej 13 lat) – bardzo rzadko, stanowi jakiś 1 proc. wszystkich przypadków (czyli występuje raz na 10 tys. osób w ogólnej populacji). Także wynikające z zaburzeń neuroprzekaźników ciężkie zaburzenia psychiczne niebędące chorobami notuje się w tej populacji nieczęsto. W przypadku dzieci i młodzieży objawy psychiatryczne pojawiają się zwykle po przekroczeniu możliwości adaptacyjnych.
Co to znaczy? Problemy w rodzinie, problemy w szkole, problemy w grupie rówieśniczej, ostatnimi laty także w internecie… Dziecko czy adolescent nie radzi sobie, więc nieświadomie generuje rożne objawy. Idzie w smutek, niechęć, izoluje się w pokoju… Odczuwa lek, zaczyna boleć brzuch, głowa… Pojawia się gniew, wściekłość, zachowania agresywne… Ograniczanie przyjmowania posiłków, samouszkodzenia… W skrajnych przypadkach stres przybiera (w tzw. mechanizmie konwersyjnym) formę przypominającą psychozę z mówiącymi do pacjenta glosami.
Problem polega na tym, że wbrew woli większości zainteresowanych nie da się wyleczyć problemów życiowych lekami. Nie wystarczy, jak w epizodzie depresyjnym, zmniejszyć wychwyt zwrotny serotoniny w szczelinie synaptycznej. Leki to dodatek do innych form terapii. Najważniejsze są oddziaływania psychologiczne. A więc pacjent powinien dostać psychoterapię indywidualną i grupową, rozpocząć rodzinną. Ponadto terapia zajęcia, muzykoterapia, spotkania Społeczności… Równolegle, w miarę swych możliwości, zajęcia lekcyjne, żeby potem nie miał zaległości nie do nadrobienia (dla części hospitalizowanej młodzieży akurat ten aspekt pobytu w szpitalu bywa nie wiedzieć czemu przykrą niespodzianką).
Tylko że nawet jeśli kolejne łóżko zmieści się w sali, czasu i przestrzeni rozciągnąć się w szpitalu psychiatrycznym nie da. Ci sami lekarze i terapeuci muszą podzielić 7 godzin 35 min dziennie na większą liczbę pacjentów. Na zajęciach młodzi siedzą w tłoku, co sprzyja konfliktom. Pobyt w szpitalu trwa kilka tygodni, to nie jest kilka dni, przez które można się przemęczyć w ścisku. Co więcej, na oddziały młodzieżowe przyjmowana jest głównie młodzież po lub planująca próby samobójcze. Trzeba zapewnić bezpieczeństwo.
Dlaczego więc budowa kolejnego wielkiego centrum nie musi być najlepszą drogą? Nie tylko dlatego, że generalnie chętnych do pracy w szpitalu coraz trudniej znaleźć, a ostatnio większość lekarzy innego warszawskiego oddziału złożyła wypowiedzenie.
Dlatego że w psychiatrii hospitalizacja zawsze powinna stanowić ostateczność. Większość przyjmowanych pacjentów nie powinna się była tam znaleźć i nie znalazłaby się, gdyby otrzymała pomoc wcześniej. Oddział zwiększa bezpieczeństwo, ale wyrywa pacjenta z jego otoczenia. Niekiedy oznacza to dla młodego człowieka ratunek przed zagrażającym mu otoczeniem, ale często rozłąkę z bliskimi, pogorszenie czy przerwanie relacji, konieczność przystosowania się do nowego, zupełnie innego środowiska.
Umieszczenie w szpitalu jest zwykle koniecznością dlatego, że przez poprzednie miesiące, a często lata rozwijał się problem, z którym nic nie zrobiono. Pacjent do poradni zdrowia psychicznego zgłasza się zwykle po jakimś roku od pojawienia się problemu. Po zapisaniu czeka kilka miesięcy w kolejce. Na pierwszą wizytę, na której dostanie skierowanie na psychoterapię. Jeśli ma obrotnych rodziców, znajdą terapię o krótkim czasie oczekiwania, liczonym w miesiącach. Jeśli nie, utknie w kolejce. Czas oczekiwania wynosi w niektórych poradniach dwa lata.
Przypomnijmy, że chodzi o nastolatka, którego stan psychiczny potrafi zmieniać się z godziny na godzinę. Dorosły pacjent z epizodem depresyjnym nie zmieni się zwykle istotnie przez następne dwa tygodnie (a jeśli zmienia się szybciej, to należy myśleć o zmianie diagnozy). Nastolatek potrafi deklarować w rozmowie z lekarzem dobre samopoczucie, a pół godziny później chodzi po oddziale, szukając możliwości podjęcia próby samobójczej. Zarejestrowanych jest dosłownie kilka leków, a szansa, że nie będą działały, znacznie większa niż u dorosłych. Wypisanie recepty i wizyta za miesiąc często się nie sprawdza.
To, czego brakuje, to systemu opieki środowiskowej. Blisko domu, bez wyrywania człowieka ze środowiska. W małych, przyjaznych ośrodkach, nie w wielkim centrum w stolicy. Opartych na pomocy psychologicznej z dostępną psychoterapią, na którą nie trzeba jechać dwie godziny (psychoterapia niewtajemniczonym wydaje się po prostu gadaniem, w rzeczywistości jest bardziej męcząca niż przeciętna praca czy nauka). Niekoniecznie z udziałem leków, za to zanim ryzyko samobójcze spowoduje konieczność hospitalizacji. Wyłapywanie dzieci i młodzieży w trudnej sytuacji wcześniej zmniejszyłoby liczbę koniecznych hospitalizacji o rząd wielkości. Temu właśnie miał służyć program z trzema stopniami opieki (gdyby działał, na razie to przelewanie z pustego w próżne). Z drugiej strony opieka środowiskowa, bardziej rozproszona, wymagałaby większej liczby miejsc do obstawienia. Nie tylko psychiatrów, ale i chcących podjąć taką pracę psychologów, na których powinien się opierać pierwszy stopień, też brakuje.
Cóż, chyba pozostaje nielicznych psychiatrów skupić w wielkich centrach, jednemu lekarzowi będzie można przypisać jeszcze więcej pacjentów. Już teraz mamy szpitale, w których lekarz dyżurny ma pod sobą pięć oddziałów. Nowy duży ośrodek to i tak nieporównanie więcej, niż zrobiła dla psychiatrii dzieci i młodzieży władza. Dzięki Wam za to, TVN.
Marcin Nowak
Ilustracja: Wistula: Warszawa, Instytut Psychiatrii i Neurologii. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
Komentarze
Być może programy TVN były słuszne, ale dla mnie depresja jest przypadłością epoki…
…Epoki postępu nowoczesności i jeżeli któregoś z nadawców telewizyjnych można kojarzyć z tą epoką, albo tej epoce udziela praktycznego wsparcia to jest nią telewizja ( a tak naprawdę właściciele, bo oni opracowują w szczegółach linię programową stacji) TVN, chociaż kreujących modę na nowoczesność znalazłoby się wielu. Wydawca Polityki również.
Dlaczego tak piję do epoki? Bo kojarzę co epoka może. Nie tylko zresztą ja.
Kiedyś wspominałem, ale teraz spróbuję jeszcze raz, czyli skąd w dużej mierze bierze … i jakie są jej przyczyny…
…teraz uczynię to ponownie, bo myślę, że warto.
Oto fragment tekstu, który może nie mówi wszystkiego, ale na pewno pokazuje trop:
Abece depresji
Można by ułożyć cały alfabet przyczyn ekonomicznych, politycznych i psychospołecznych, które mogą mieć związek z globaldepresją: atrofia więzi społecznych, bieda i bezrobocie, chciwość korporacyjno-bankowa, degradacja naturalnego środowiska (którego zakute w beton, stal i szkło miliony mieszkańców wielkich miast nie mają już szans zaznać), ewolucja ról kulturowych mężczyzny i kobiety, fatalizm współczesnych mediów, głupota coraz bardziej demagogicznej i populistycznej polityki, hardość rozmaitych tyranków i ludzi nierozumnych u władzy, idiotyczny śmietnik internetowy (bujdy, zwane fake’ami, chamstwo, zwane hejtem)… Bez trudu da się ponuro dojść do zet.
Cały tekst tutaj:
https://www.polityka.pl/niezbednik/1753120,1,dlaczego-milionom-ludzi-brakuje-napedu-do-zycia.read
Bo, panie, kiedyś to porządny człowiek mógł umrzeć ze zgryzoty albo mieć melancholię, ale depresja? o – to efekt epoki…
@downunder
Powiedzieć, że schizofrenia wynika z zaburzeń neuroprzekaźników
Gdyby to było takie proste, schizofrenia nadal byłaby w ICD nazywana „chorobą”.
…to tak, jakby (…). Niby to prawda, ale nic z tego praktycznego nie wynika, poza truizmem, że samochód porusza się w świecie przestrzennie trójwymiarowym.
„Choroba X jest skutkiem zaburzeń w wydzielaniu neuroprzekaźników”, „choroba Y jest skutkiem urazu głowy”, „choroba Z jest skutkiem zżerania mięsa zawierającego larwy Gauleiterium flagellans” to wszystko są truizmy? Вот интересно.
https://english.lem.pl/gallery/lems-drawings/24-drawings/detail/430-gauleiterium?tmpl=component
Czyli że lekarze działają tu na zasadzie, że, jeśli nie wiedzą jak pomoc choremu, to zwołują konsylium i mówią na nim po łacinie.
„Czyli”? A jak jedno z drugiego wynika?
A tak na marginesie – czy pan kwestionuje wartość badań nad etiologią chorób i patomechanizmami?
@downunder
Twierdzenie „schizofrenia wynika z zaburzeń neuroprzekaźników” mówi nam tyle samo, co „zaświecenie żarówki wynika z wejścia kogoś do pomieszczenia” w przypadku, gdy jest ona uruchamiana np. czujnikiem ruchu, czyli zaburzeniem w jej otoczeniu, np. spowodowanym ruchem jakoś ciała materialnego.
Brawo. Czyli w obu opisanych przypadkach zidentyfikowaliśmy mechanizm przyczynowy. A ingerencja w taki mechanizm jest łatwiejsza, gdy znamy jego przebieg.
Poza tym, to czym jest schizofrenia, jeśli nie chorobą?
Według nadal obowiązującej (do końca roku) klasyfikacji ICD-10 należy do mental and behavioural disorders, wyliczonych w rozdziale V (kody „F”). Słowa „choroba” w oficjalnej nomenklaturze psychiatrycznej nie używa się już od pewnego czasu. Oczywiście nie ma zakazu używania go prywatnie.
Bo przecież nie jest ona normalnością.
Śnieg w lipcu na Mazowszu albo bycie białym człowiekiem w Afryce też nie jest „normalnością”, a nie jest „chorobą”.
A jeśli nie jest ona chorobą, to dlaczego schizofreników się leczy a nawet zamyka w szpitalach, często bez ich zgody?
Bo prawo na to zezwala.
A tak na marginesie: skąd panu do głowy przyszło, że „leczenie” zakłada „chorobę”. Słyszał pan kiedyś np. o leczeniu bólu? (a nie ma takiej choroby jak „ból”, nieprawdaż?).
Cytuję z Wikipedii:
Schizophrenia is a mental disorder
Ano właśnie, czy jest tu gdzieś słowo „disease”?
Ja tylko kwestionuję arogancję lekarzy
Ach, „arogancja lekarzy” cóż za cudownie nośny, i cudownie nic nie znaczący slogan.
którzy praktycznie nic nie wiedząc o działaniu ludzkiego organizmu
Zainstalowali wam w paleolicie internet? Bo my tu mamy XXI wiek i teraz lekarze co-nieco już wiedzą o działaniu ludzkiego organizmu. Nawet dawno temu, kiedy schodziłem z linii montażowej, wiedzieli całkiem sporo. Surprise, surprise.
a szczególnie zaś mózgu
Serio, w 2021 roku biologia i medycyna nie wiedzą „praktycznie nic” o CUN?
poza tym, że „lek X na ogół likwiduje objawy choroby klasyfikowanej jako Y” (korelacja, NIE funkcja)
Sądzi pan, że kiedy (~1896) u Bayera zaczęli produkować kwas acetylosalicylowy (aspirynę), nie miał on działania przeciwzapalnego, przeciwgorączkowego ani przeciwbólowego, a tylko występowała „korelacja”? A kiedy (sporo po II wojnie światowej) ustalono chemiczny mechanizm działania kwasu acetylosalicylowego, nagle zaczął mieć takie działanie?
zamykają ludzi w szpitalach i zmuszają ich do brania udziału w eksperymentach medycznych.
Jeśli pan naprawdę zna jakieś przypadki przymusowego eksperymentowania na ludziach, czemu nie informuje pan prokuratury, tylko robota kuchennego, przypadkowo spotkanego w internecie?
Mechanik samochodowy, który by wiedział tyle o samochodzie, co laureaci nagrody Nobla z dziedziny medycyny wiedzą o człowieku, nie zostałby by nigdy przyjęty do pracy nawet w najgorszym warsztacie samochodowym, chyba że na ucznia.
Panu się wydaje, że ludzie są obiektami produkowanymi seryjnie, zaopatrzonymi w instrukcję serwisową i można do nich dokupić nowe trybiki i pasek klinowy?
Wystarczy?
Tak, mnie całkiem wystarczy.
I jeszcze jedno – dlaczego lekarze biorą pieniądze za leczenie z góry
A dlaczego nie? W ogóle to zdaje się, że w tej okolicy lekarze są zazwyczaj zatrudnieni jako pracownicy najemni, z którymi pan się w ogóle nie rozlicza finansowo. A szpitalowi lub przychodni najczęściej płaci tzw. ubezpieczalnia.
a nie za wyleczenie?
A dlaczego tak?
Jeśli oddam zepsuty samochód do warsztatu, to płacę za jego naprawę z dołu i tylko za skuteczną naprawę.
E tam, najpierw pana skasują za diagnostykę, niezależnie od jej wyników.
@Gammon No.82
Wszędzie kasują za diagnostykę, za zepsuty komputer, pralkę, odkurzacz…
Twój interlokutor to znany od lat wielofakultetowy i wielonickowy pieniacz i zamulacz kolejnych blogów, tolerowany jeszcze u Hartmana, ale tam od trzech dni jest jakieś zaparcie, a ten typ musi, bo inaczej się udusi 🙄
Szkoda czasu i fatygi.
Ktoś tu chyba nie rozumie, czym jest nauka…
@Gammon No.82
„Słyszał pan kiedyś np. o leczeniu bólu?”
Nie ‚leczenie” lecz „tłumienie” bólu – zmniejszanie stopnia jego odczuwania co nie oznacza likwidacji jej przyczyny.
To tak, jak pojawiająca się plama na suficie. Zamalowuje się ją ale po pewnym czasie pojawia się znowu i tak wielokrotnie aż do czasu, gdy sufit zwali się nam na łeb !
A to dlatego, że „leczono objaw” nie dochodząc przyczyny, którą była dziura w dachu. Wystarczyło dziurę w dachu załatać i problem z głowy.
Ja sam, ignorant i amator mając do dyspozycji książeczkę o akupresurze pomogłem kilku paniom parominutowym zabiegiem wg wskazań tej książeczki pozbyć się dokuczliwych bóli głowy, czego lekarze przez lata dokonać nie mogli ograniczając się do przepisywania leków przeciwbólowych.
W młodości mieliśmy takie powiedzenie – ” leczenie syfa pudrem”. To jest właśnie „leczenie objawowe”.
@kaesjot
Nie ‚leczenie” lecz „tłumienie” bólu
Proszę zatem wytłumaczyć lekarzom, że nie umieją prawidłowo mówić i pisać (hint: google, słowa kluczowe: leczenie bólu pzwl).
zmniejszanie stopnia jego odczuwania co nie oznacza likwidacji jej przyczyny.
A kto powiedział, że „leczenie” = „leczenie przyczynowe”?
W młodości mieliśmy takie powiedzenie – ” leczenie syfa pudrem”. To jest właśnie „leczenie objawowe”.
Proszę więc zaproponować ministrowi zdrowia likwidację tego rodzaju paskudnych procederów, na czele z dializowaniem osób z przewlekłą niewydolnością nerek. Wszakże od dializ nikomu jeszcze nerka nie odrosła ani się nie naprawiła.
Ja sam, ignorant i amator mając do dyspozycji książeczkę o akupresurze pomogłem kilku paniom parominutowym zabiegiem wg wskazań tej książeczki pozbyć się dokuczliwych bóli głowy, czego lekarze przez lata dokonać nie mogli ograniczając się do przepisywania leków przeciwbólowych.
A co właściwie było przyczyną owych bólów głowy? Bo z pewnością nie usuwał ich pan objawowo?
@Gammon No.82
Nieistotna w tym przypadku jest przyczyną – ważny jest EFEKT. Paniom tym przestały dokuczać bóle głowy i nie musiały zażywać tabletek przeciwbólowych.
Co do dializy – to jest EFEKT czyiś zaniedbań. Nerki nie wysiadły nagłe i z niczego. Zapewne wcześniej pojawiły symptomy sygnalizujące , że z nerkami coś się dzieje. Zwykły człowiek nie ma tyle wiedzy, by skąd to się bierze i jakie mogą być tego konsekwencje ale powinien to wiedzieć lekarz, do którego zwykle się udajemy, gdy odczuwamy jakieś dolegliwości.
@downunder
Nie, nie zdefiniowaliśmy tu jeszcze mechanizmu przyczynowego, a tylko następstwo wydarzeń w czasie.
Proszę wybaczyć, ale „uruchamiana np. czujnikiem ruchu, czyli zaburzeniem w jej otoczeniu, np. spowodowanym ruchem jakoś ciała materialnego” jest to ewidentnie opis mechanizmu przyczynowego.
Czym się więc różni choroba psychiczna (mental illness) od zaburzenia psychicznego (mental disorder) poza użytą nazwą?
Tym, że zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania nie spełniają – jak dotąd – paradygmatu (przepraszam za ten wulgaryzm) choroby.
Proszę zajrzeć do:
Stanisław Pużyński, Choroba psychiczna – problemy z definicją oraz miejscem
w diagnostyce i regulacjach prawnych, „Psychiatria Polska” 2007, tom XLI, numer 3. Wisi sobie grzecznie w sieci, proszę sobie znaleźć.
Wprowadzenie nowomowy
Ma pan jakąś orwellowską obsesję?
Prawo zezwalało w III Rzeszy na zamykanie Żydów w obozach zagłady.
Proszę sobie darować argumentum ad Hitlerum.
5. Proszę wytłumaczyć mi, czym się różni „disorder” („zaburzenie”) od „disease” („choroby”)? Oba są stanami nienormalnymi organizmu, a zamiana etykietki na jabłku, nie uczyni z niego gruszki.
Jeśli artykuł Pużyńskiego panu nie wystarczy, proszę iść na wydział lekarski, ukończyć i potem zrobić specjalizację z psychiatrii. Ja jestem od gotowania, nie od dydaktyki.
„Arogancja lekarzy” to jest FAKT, a NIE slogan.<
Odwrotnie: to slogan, a nie fakt. Zyg, zyg, marcheweczka.
Napisałem „którzy praktycznie nic nie wiedzą o działaniu ludzkiego organizmu, a szczególnie zaś mózgu”. A to jest FAKT, a z faktami się NIE dyskutuje.
To jest brednia, a może nawet kłamliwa brednia, a brednie się neguje, a potem spuszcza w kanalizacji.
A pokrzykiwanie „TO JEST FAKT” jest słabe.
W metodologii nauk społecznych odróżniamy teorie matematyczne (analityczne) i teorie empiryczne (syntetyczne). (et caetera)
Na und?
Ponieważ prawo zezwala obecnie na przymusowe zamykanie ludzi w szpitalach psychiatrycznych, a psychiatrzy nie maja praktycznie żadnego pojęcia o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu, to praktycznie na wszystkich pacjentach tych szpitali dokonuje się przymusowego eksperymentowania na ludziach. Prokuratura nie zajmuje się jednak zgłoszeniami o takich przypadkach, gdyż są one formalnie zgodne z prawem, choć oczywiście non omne quod licet honestum est.
Cóż, pozostaje panu zdobyć władzę dyktatorską i dopiero wtedy rozprawić się ze zbrodniczymi psychiatrami. W każdym razie jako nieskomplikowana maszyna nie widzę innego sposobu.
Nie każdy samochód jest obiektem produkowanym seryjnie, zaopatrzonymi w instrukcję serwisową i części zamienne. Dobry mechanik potrafi dorobić części zamienne do każdego samochodu – samodzielnie, bądź przy pomocy innych mechaników, elektryków, chemików etc.
Nie istnieje „dobry mechanik”, który potrafi zrobić i oprogramować komputer sterujący wtryskiem w samochodzie.
Nie istnieje też „dobry mechanik”, który zmontuje człowieka albo dorobi do niego części zamienne. Nawet jeśli ma tokarkę i może wykonać gwinty M5 zamiast używać seryjnych śrubek.
Nie korzystam z tzw. państwowej służby zdrowia
A co mnie to obchodzi, z czego pan korzysta?
a pracownicy najemni w kapitalizmie są płaceni za wynik pracy, a nie za sam fakt wykonywania czy wykonania pracy.
Bzdura. Nie ma pan pojęcia o prawie pracy.
Niech się Pan zatrudni w jakiejś fabryce jako np. monter na taśmie i zacznie wypuszczać braki.
Nie da rady, robotów nie zatrudniają na umowę o pracę. Ale zatrudniając człowieka będzie pan mu płacił zgodnie z umową, a nie na podstawie „wyników pracy”. Jak się panu pracownik nie spodoba, to pan mu tę umowę wypowie.
A szpitalowi lub przychodni najczęściej płaci tzw. ubezpieczalnia, ale ona powinna płacić tylko za wyleczenie, a nie za samo leczenie.
Pan najwyraźniej wierzy, że świat powinien być taki i działać tak, jak pan by chciał. A on złośliwie jest inny i działa na innych zasadach. Może pora przywyknąć?
To jest klasyczny przykład oszustwa ubezpieczeniowego ze strony lekarzy – niestety, obecnie legalnego, ale znów: non omne quod licet honestum est.
No to ponownie sugeruję objęcie dyktatury i zrobienie porządku.
Nie, bo ja znam się na samochodach, a więc przyjeżdżam z gotową diagnozą
Sprawia pan wrażenie człowieka, który zna się na absolutnie wszystkim, a ponadto na niektórych innych rzeczach, he he.
@kaesjot
Nieistotna w tym przypadku jest przyczyną – ważny jest EFEKT. Paniom tym przestały dokuczać bóle głowy i nie musiały zażywać tabletek przeciwbólowych.
Chyba nie nadążam. Z pana wypowiedzi wynikało, że leczenie objawowe ma pan w głębokiej pogardzie i uważa je za „pudrowanie syfa”. Następnie opisał pan przypadek, kiedy po jakichś manipulacjach ludziom przestały dokuczać bóle głowy i to ma być o.k., bo „ważny jest efekt”, a przyczyna – „nieistotna”. Nie wiem, jak to pogodzić jedno z drugim.
Co do dializy – to jest EFEKT czyiś zaniedbań.
Nie.
Nerki nie wysiadły nagłe i z niczego.
Dializy stosuje się przy obustronnej przewlekłej niewydolności nerek (albo ich braku w ogóle). Taka niewydolność jest efektem powikłania niewydolności ostrej. Ostra niewydolność nerek ma bardzo zróżnicowane przyczyny, w tym niektóre zatrucia (np. glikolem etylenowym), urazy mechaniczne nerki, powikłania innych chorób (dny moczanowej, tocznia rumieniowatego), stany zapalne w samej nerce.
Nie ma stuprocentowo skutecznych sposobów leczenia ludzi z ostrą niewydolnością nerek, a rokowanie jest tym gorsze, im później pacjent się zgłosi.
Zapewne wcześniej pojawiły symptomy sygnalizujące , że z nerkami coś się dzieje.
„Zapewne”? A skąd pan to wie?
Wstępny okres choroby, od zadziałania czynnika szkodliwego do powstania uszkodzenia, jest bezobjawowy. Potem może się pojawić skąpomocz, ale nie musi i nie zawsze się pojawia. Inne objawy kliniczne też pojawiają się nie od razu (i też nie zawsze), na dodatek wiele jest niecharakterystycznych, typu mdłości, wymioty, utrata apetytu, osłabienie. Kiedy pacjent ma splątanie świadomości, zaburzenia rytmu serca lub obrzęk płuc, pewnie on albo jego otoczenie się zorientuje, że coś jest nie tak. No ale wtedy nerka jest raczej nie do uratowania.
W najlepszej sytuacji są ludzie, którym niewydolność nerek powstanie podczas pobytu w szpitalu, zwłaszcza na intensywnej terapii – jest duża szansa, że zrobią im test na poziom kreatyniny w surowicy.
Zwykły człowiek nie ma tyle wiedzy, by skąd to się bierze i jakie mogą być tego konsekwencje ale powinien to wiedzieć lekarz, do którego zwykle się udajemy, gdy odczuwamy jakieś dolegliwości
No chyba że się nie udajecie. Nie zna pan ludzi, którzy mówią sobie „nic mi nie jest”, „przeczekam”, „muszę iść do pracy” itp.?
A na koniec (i najważniejsze): jakie ma w ogóle znaczenie to, z czego wzięła się przewlekła niewydolność nerek i potrzeba dializowania? Jeśli pana zdaniem leczenie nieprzyczynowe to nie jest leczenie, to ludzi dializowanych należy konsekwentnie odłączyć od maszyn.
@kaesjot
Proszę to zgłosić poradniom leczenia bólu i autorom podręczników.
@Gammon
Podziwu godna cierpliwośc w tłumaczeniu rzeczy oczywistych.
@kaesjot
Akupresura może łagodzić symptomy czyli objawy, ale nie leczy przyczyn migreny, bólu pleców, lumbago itp.
Próbowałeś może naciskając na stosowne punkty (receptory) na podeszwie stopy wpływać na stan żołądka, nerek, wątroby, woreczka żółciowego, nadnerczy, okrężnicy itp?
A może potrafisz wyleczyć zapalenie wyrostka robaczkowego w ten sposób?
Podobno umiejętne naciskanie odpowiednich „receptorów” na stopach i w innych miejscach mobilizuje organizm do samoleczenia.
Notabene
Uderzenie się młotkiem w kciuk pozwala zapomnieć o bólu głowy natychmiast.
@downunder aka jakowalski, kagan, Leonid etc.
Ostrzeżenia przed trollami wydaję pro publico bono.
Kto niby, twoim zdaniem, miałby za nie płacić?
PS
Czy wygrałeś już proces cywilny o naruszenie twoich dóbr osobistych, do których zaliczana jest cześć jednostki, a którym w 2017 groziłeś prof. Hartmanowi?
Musiałem powtórzyć mój komentarz, bo (jak słusznie przypuszczałem) któreś z wielu nicków tego trolla są już zbanowane.
Szanowny Panie Marcin Nowak
Wazny temat dzieciecej psychiatri nie moze byc rozgrywany dla celow politycznych. Polityczne podzialy szkodza publicznej ochronie zdrowia. Nikt nie chce aby przybywalo dzieci chorych psychicznie. Obecna wladza tez tego nie chce.
1. Chcecie miec zdrowe psychicznie dzieci to zadbajcie aby rodzily sie w zdrowych psychicznie rodzinach.
2.Chcecie miec zdrowe rodziny to dbajcie o matki i ojcow dzieci.
3.Pomimo tego wysilku beda sie rodzic dzieci chore.
4. Nadzieja dla chorych dzieci jest postep naukowy w psychiatri. Dla mnie taka nadzieja jest teoria swiadomosci OrchOR.
5.Konstruktywna nadzieja a nie biadolenie sa tym czego oczekuja od opiekunow chore dzieci.
@Gammon No.82
A o tzw. „badaniach okresowych” Szanowny Pań słyszał ?
Dotyczy to KAŻDEGO pracującego i są to badania wstępne ( przy podejmowaniu pracy ) , okresowe – powtarzające się co pewien, określony przez lekarza okres czasu zależny od zdrowia pracownika i warunków pracy. Są jeszcze badania kontrolne, gdy pracownik wraca do pracy po chorobie trwającej ponad 30 dni jak również gdy pracownik podejmuje pracę w warunkach szkodliwych no i końcowe, których przeprowadzenia ma prawo żądać pracownik gdy następuje rozwiązanie umowy o pracę w warunkach szkodliwych.
W praktyce większość lekarzy medycyny pracy ( no i wielu pracodawców ) traktuje to jako upierdliwą formalność – byle „papierek był”.
Tak więc możliwości są tylko trzeba się „przyłozyć do roboty”.
Brat teścia mieszkał w Bawarii. Co pewien czas dostawał „zaproszenie” na badania kontrolne. Gdy się nie zjawił w wyznaczonym terminie dostawał kolejno – przypomnienie, po tym wezwanie a na koniec przyjeżdżała taksówka, którą musiałby opłacić, gdyby na te badanie nie pojechał.
@M Nowak
Podziwu godna cierpliwośc w tłumaczeniu rzeczy oczywistych.
Czasem trzeba, a zresztą miejscami nie chodziło o rzeczy oczywiste. Nie znam się na medycynie i np. rozmaite szczegóły co do etiologii ostrej niewydolności nerek musiałem sobie poprzypominać albo posprawdzać, czy dobrze pamiętam (przy okazji zorientowałem się, że używam anachronicznych nazw).
@kaesjot
A o tzw. „badaniach okresowych” Szanowny Pań słyszał ?
Tak. Podobnie, jak słyszałem o rzekach okresowych, funkcjach okresowych, i sedymentacji okresowej. I wydaje mi się, że wszystko to jednakowo nie wiąże się z tematem. Ale może czegoś nie dostrzegam.
@markot
Czy ja się od tego@ downa… czymś różnie, czy nie?
Ale szczerze.
Bo jeżeli…
@downunder
Ja z Panem rozmawiam tu poważnie, a Pan mnie tylko wyśmiewa
No jednak nie tylko wyśmiewam. Ale jednak przyznaję, że chwilami trudno mi było zachować całkowitą powagę.
i atakuje ad personam
„RATUNKU, BIJĄ MNIE ROBOTY KUCHENNE!”
(a bardziej na serio – co konkretnie było ad personam?)
No, z tą powagą, zwłaszcza co do wypisuwanych treści, to bym nie przesadzal
Przepraszam, czy już można?!
Okupujecie ten bar już od wieków całych!
Na szturchanie też przychodzą limity, wódki
narozlewane(!) na trzy, każdy jeden za drzwi
sztachnąć się smogusiem!
Teraz ja sie do barmana poprzytulam, …słownie,
a może lepiej brzmiałoby …postukam…
szkłem o otwieracz…
Chciałabym móc w temacie napisać, jak dotąd nie znam się,
coś gdzieś, czytałam, ktoś coś mówił…dotarło
Ale tak nie będzie…
Syn niedawno wrócił ze szpitala, w MR zdiagnozowano
u niego torbiel pajęczynówki, niewielką, w zwrotce
wracało jak bumerang, że tak ma, mógłby mieć, gdyby nasz
kraj stać byłoby na przebadanie wszystkich, co drugi badany.
Wrócił opatrzony w skierowania do lekarzy specjalistów,
napomknięto też że i wizyta u psychologa nie zaszkodzi!?
Miał też recepty na leki, po nich, miniona noc była koszmarem,
wbiegał do łazienki, jakoś tak delikatnie to powiedzieć…
zajmował sie sobą, jak odzyskiwał mowę, prosił o wiatrak,
wodę z lodem, po wielu minutach o pomoc, albo przy
przemieszczeniu sie do wanny albo do łóżka, tu czy tu na całkiem krótko.
Jedną noc daliśmy radę, oboje, nie ma jak mama i syn.
Ale tak na dłuższą mietę, nie damy rady.
Teraz tylko w głowie szukam przyczyn, sygnałów, w domu jest spokój,
skad tyle w nim niepokoju(?) wybudza się z wieloletniej musztry…
Odchorowuje szpital(?) ..
Nie wiem jeszcze jakiej, ale wiem ze będzie nam pomoc potrzebna.
M Nowak
17 PAŹDZIERNIKA 2021
21:03
OrchOR tlumaczy swiadomosc. Psychiatria zajmuje sie zaburzeniami swiadomosci. Nadzieje daje aktywnosc naukowa . Nadzieje odbiera biadolenie.
@downunder:
https://www.youtube.com/watch?v=XfR9iY5y94s
Meganic(k)zny wybór.
I dajże Pan już odetchnąć Gammonowi! Jutro też jest dzień!
Gammon No.82 17 października 2021 19:09
„Ale może czegoś nie dostrzegam ?”
Nie dostrzega Pan tego ( albo nie chce dostrzegać ) że to już nie jest ( poza coraz mniej licznymi wyjątkami ) SŁUŻBA LUDZKIEMU ZDROWIU lecz biznes medyczny.
Bohatyrowiczowa
17 PAŹDZIERNIKA 2021
21:58
Nie bede sie rozpisywal.
Odpowiem jednym slowem.
tolerancja
Tolerancja po Sławomirsku!
Zdziwiłam się, po dyszce, dziewiątce, łósemce…
pomyślałam miedzy kim a kim tej tolerancji trzeba,
rodzicami, dziećmi czyli rodzeństwem, czy tak po całości…
Ale mi sie przypomniało, …rasizm, taki głośny, pełną parą, drwiną,
okraszany szyderczym grymasem uśmiechu…
na przyszłość, nie mam na myśli tylko swojej, taką ściśle wścibską
powłoką teściowską, będę, i od progu o to pytać zamierzam, rasiście łupne drzwiami przed nosem, z takimi ludźmi moim dzieciom nie byłoby dobrze!
Nocnie odwiedziłam Timbuktu w Mali maja tam jeszcze 23cią z hakiem,
paluchem wstukałam sie , ubranym w skarpecie, do Suwa w Fidżi,
tam już ziemniaki skrobią na obiad… po 11 w poniedziałek.
@downunder
Proszę sobie bić pianę samodzielnie. Pianę, czy cokolwiek panu odpowiada. Papatki.
@kaesjot
Nie dostrzega Pan tego ( albo nie chce dostrzegać ) że to już nie jest ( poza coraz mniej licznymi wyjątkami ) SŁUŻBA LUDZKIEMU ZDROWIU lecz biznes medyczny.
Tak. To zapewne okropne. Ale jak się to ma do „pudrowania syfa” tj. bezwartościowości leczenia objawowego?
@Slawomirski
Cały czas nie widzę w tym nic konkretnego. A psychiatria rzadko zajmuje się zaburzeniami świadomości.
Marcin Nowak
18 PAŹDZIERNIKA 2021
Hameroff opublikowal ze transcranial ultrasaund poprawia samopoczucie. Jak z tego widac coraz wiecej technicznych mozliwosci pojawia sie w psychiatrii poza terapia elektrowstrzasowa.
@Gammon No.82
18 października 2021
5:28
No i masz! Powiesz pieniaczowi, żeby bawił się sam, to on się poczuje zaatakowany ad personam i dobrze, że jeszcze nie poleciał do prokuratora z donosem na Naczelnego „Polityki”, że toleruje tu takie niegrzeczne roboty 🙄
Gdybym napisał, że to nieprzyjemny gość o świdrujących oczkach i brodzie nadającej mu wygląd niechlujnego capa, to by było ad personam, ale nie napiszę 😎
A tak w ogóle, to z tego blogu robi się całkiem szybko „Lot nad kukułczym gniazdem” 🙄
Szanownego pana @downunder informuję, że to nie jest miejsce na hate. Komentarz porównujący lekarzy do hitlerowców usunąłem i w razie potrzeby kolejne podobne też usunę. Informuję również o możliwości odpowiedzialności prawnej, jeśli ktoś poczuje się podobnymi słowami obrażony i zechce swym praw dochodzić.
Cenzura
Jestem przeciwnikiem cenzury. Nienawidzilem cenzury za czasow swietnosci redaktora Passenta. Uwazam ja za szkodliwa w czasch gdy redaktor Passent osmiesza sie na swoim blogu. Nalezy pozwolic ludziom na samoopisywanie. Tylko wtedy wiem co mysla i wiemy czego mozna sie po nich spodziewc. Poza tym paternalizm cenzury degraduje czytelnika do konsumpcji strawy przygotowanej przez nieznana mu osobe.
Lobotomia
Dziekuje downunder za przedstawienie histori lobotomii. Jest to kolejny przyklad niepowodzen gatunku ludzkiego w poznawaniu siebie i swiata. Podobnym przykladem moze byc chirurgiczne leczenie choroby wrzodowej czy uzywanie zeppelinow do transatlantyckiej komunikacji. Mysle ze niepowodzenia naukowe czy medyczne sa antidotum natury na seredipity. Moim zdaniem zyjemy w najlepszym z czasow pomimo cierpienia ktore nas otacza.
@markot
Na świętego Elektrycego, owemu białkowcowi wydaje się na dodatek, że jeśli coś napisze, to było, jest i będzie tak, jak napisał.
@Slawomirski
Jestem przeciwnikiem cenzury. (…)
Z jednej strony w pewnym stopniu z panem się zgadzam. Z drugiej – w każdym (chyba) państwie istnieje „cenzura” polegająca na zakazie – co najmniej – zniesławiania innych ludzi, znieważania ich, ujawniania tajemnic państwowych, zawodowych, służbowych itp., a w bardzo wielu państwach – także uprawiania tzw. hate speech. Większość z tych zakazów powstała setki, jeśli nie tysiące lat temu i stanowi jakiś trwały element cywilizacji białkowców naczelnych.
Jest też (zgaduję, że istnieje ona jeszcze dłużej) „cenzura” obyczajowa – wypowiedzi niedopasowane do czasu, miejsca i okoliczności mogą nie być zakazane, ale mówiący/piszący wystawia się czasem na ostracyzm albo na pośmiewisko.
Oczywiście jest do dyskusji, czy takie lub inne konkretne ograniczenie jest o.k., ale czy aby pożąda pan sytuacji, w której wolność słowa nie ma w ogóle żadnych ograniczeń?
@Slawomirski
Twoje obsesyjne ataki pod adresem Daniela Passenta, Wojciecha Jaruzelskiego i innych z powodu pobytu twojego wuja w Workucie (czy na innym zesłaniu) były nadzwyczaj długo tolerowane na blogach, więc nie wyjeżdżaj tu z cenzurą.
Fora internetowe są pełne fiksatów, narwanych świrusów, frustratów i zgorzkniałych wątrobiarzy, zawsze można znaleźć bardziej przyjazne i pełne zrozumienia środowisko.
- Gammon No.82 17 PAŹDZIERNIKA 2021 19:09
Zawsze można iść do okulisty.
Oho! cytuje sam siebie.
Czyżby jednak miał śladowe ilości samokrytycyzmu?
@downunder
P.S. „Zawsze można iść do okulisty” to moja, ale łagodna złośliwość
Ale czemuż przypisał pan ją mnie? Ot zagadka.
w morzu ataków na mnie
Pan sobie pochlebia. Nikt pana nie atakuje, nie warto.
które na ogół naruszają netykietę,
Być może paleolityczną. Współczesną – nie.
a jakby się kto uparł, to i prawo. :-(
Ale jakie konkretnie? Rzymskie? kanoniczne? zachowania masy i energii?
(a piana rośnie, puchnie i bąbelkuje jak radziecki szampan)
A ja nie będę bronił…ani atakował… Gammona, czy też downu…a ( mam kłopoty z angielskim, oraz słabą pamięć – stąd te trzy musze kupki, czyli trzy kropki), ale renomy Karla Poppera zawsze bronić będę i nie pozwolę szargać jego dobrego imienia, nazywając uznanego filozofa „marnym”.
Jest to dla mnie wybitnie atak ad personam i to tym bardziej godny potępienia, że ze względów wybitnie biologicznych, brutalnie atakowany Austriak, bronić się nie może.
Inna sprawa, czy miałby na to ochotę, wiedząc kto mu przypina łatki.
@downunder
Polskie prawo. Patrz np. art. 212 § 2 Kodeksu karnego oraz Kodeks cywilny art. 23 i 24.
Obawiam się, że nadinterpretuje pan te przepisy (jak i wiele innych rzeczy).
I proszę o więcej kultury wypowiedzi
Staramy się nieodmiennie. Nie widać?
w tym o eliminację złośliwości etc.
A to czemu? Czyżby złośliwości były niekulturą?
No i znów dałem się sprowokować do udziału w produkcji mentalnej bezy 🙁
@downunder
Od interpretowania prawa są sądy.
Pan się na te przepisy powołuje, najwyraźniej w przekonaniu, że odnoszą się one do tego, co tu piszemy. Tym samym interpretuje je pan nie będąc sądem.
Operowanie samymi tylko złośliwościami dowodzi zaś braku kultury dyskusji.
Cóż, nie jestem maszyną kulturalną tylko kuchenną.
https://miro.medium.com/max/1000/1*CB35HIlCNjG_Gg-WPT-EBg.gif
Czy to poniższe aby na pewno NIE narusza netykiety i dobrych obyczajów:
Nie sądzę aby tak było. Ale nie uważam się za wyrocznię.
A teraz pójdę zrobić jakąś bardziej wartościową bezę, bo mi białka w lodówce zakisną.
@downunder
Ja się na nie tylko powołuję, ale NIE interpretuje ich.
Skoro pan ich „nie interpretuje”, to znaczy, że powołuje się pan na coś, czego pan nie rozumie. Tak źle i tak niedobrze.
No cóż, jest Pan więc chamem
„That’s just like, your opinion, man.”
a ja na to już nic nie poradzę.
Doprawdy nie przyszłoby mi do głowy prosić pana o radę w jakiejkolwiek sprawie.
A teraz ćśśśśś! bo mi bezy od tych hałasów opadną.
„Well, nobody’s perfect” – Osgood Fielding III – mrau z „Pół żartem, pół serio”!
„(…)My zawsze w tym Tutaj,
a nigdy w tamtym Nigdzie-poza-Nie:
w czymś czystym, niestrzeżonym, co się wdycha
i co się w pełni zna, nie pragnąc tego.”
Elegia Ósma – Rilke
Tutaj – w tej suterenie od tak dawna,
bo Nigdzie – nie jest tak jak Tutaj,
kolekcjonując żółte kartoniki,
depilując swą brew na wiecznie zdziwionego
@markota
pstrykając jak w kapsel w nochal @sambusi
i vice versa
mówię – Nie – najazdom!
drapiąc sie w dziurce od nosa, terakotowym
szponem, tym samym wstukującym sie w spacje
jak zechce mi sie odbić, również najeźdźce o tym
fakcie powiadomię!
Tym razem Gammonie, jestem po Twojej stronie,
jak skończę kulać zacznę rzucać, nie będę musiała
odkurzać!
Jeżeli ktokolwiek na tym blogu wzbudza i eskaluje agresję, to jest to nachalny troll (godz. 20:11) który posuwa się do rzeczywistych ataków ad personam w nadziei na adekwatną reakcję, która mu posłuży za pretekst do straszenia procesem.
Nie z nami te numery, Brunner 😎
Nie karmić trolla.
Tickuf!
https://www.youtube.com/watch?v=btPJPFnesV4
I teraz małpeczka ślizgiem, pod czwartą… tą na równi z dzióbkiem, linką ringową…
Myk, myk zygzasiem, do drzwi! Mopuję. Karnet na zewnątrz, wypieprzy w hasiok!
Unieważniony!
Gdybym nie lubiła tu być, jak być lubię!
To to WRAŻYM znalazło by i swój koniec i początek!
Weź już sie pan od Gammona zawiń we wstążeczkę i
i przyblokuj w paczkomacie…
Jutro mamę skrzyknę, jest troszkę młodsza, od Waści,
ale może mnie poinstruuje jakimi słowami,
ulepszaczami, wydukać BEZ ODBIORU!
https://www.youtube.com/watch?v=l482T0yNkeo
Powołując się na prawo, nie dokonuje się jego interpretacji.
Brednie.
Wszelkie dane, w tym obraz lub tekst, podlegają interpretacji przez obserwatora. Nie można rozpoznać poznać własnej ciotki, nadchodzącej ulicą z przeciwka, ani powiedzieć „to jest rentgen klatki piersiowej, bo żebra widać”, bez interpretacji wizualnej tego, co odebrała siatkówka oka. Nie można nic powiedzieć na temat tekstu, póki się nie przeprowadzi jakiejś, choćby prostej interpretacji i nie ustali semantyki poszczególnych słów, i gramatyki powiązań między nimi. W istocie bez interpretacji nie da się ustalić nawet tego, czy w ogóle mamy do czynienia z literami i znakami interpunkcyjnymi, a nie z bazgrołami między którymi tkwią musze gówienka.
A piana z białek jest o wiele bardziej pożyteczna niż piana ze śliny trolla.
@Bohatyrowiczowa
Prawdopodobnie mamy do czynienia z tzw. Nadpapieżem. W przeciwieństwie do zwyczajnego papieża uważa się za nieomylnego we wszystkich sprawach wszechświata, a nie tylko w sprawach wiary i moralności. A miłość własną ma on większą, niż obserwowalny wszechświat i bardziej czułą niż trójjodek azotu.
Aaa
To ja już drzwirze i sień lecę oplakatować:
“Hej wodnista swobodo!” “Płetwa do płetwy, zwalczymy suszę, wodniki!”
I tylko nie „piszesz nie na temat”, uprawiam tu wolontariat (zrzucam pajęczyny),
prowadzę też ranking swoich anegdotek, palą mnie po emisji uszy – jest dobrze,
piecze mnie pysk – publika nie dojrzała do takiego mojego luzerstwa!