Okropne piękno fizyki

W dzisiejszej fizyce, kiedy stawiane hipotezy wyprzedzają o dekady techniczne możliwości ich realizacji, paradygmatem wręcz stało się poszukiwanie teorii o jak największym pięknie i prostocie. Dla fizyka piękno i prostota znaczą chyba coś innego niż dla przeciętnego człowieka.
Pięknu i prostocie w fizyce poświęcono niejedną książkę. Pisali o nich Lisa Randall, Frank Wilczek i Jim Baggott. Pisał też Michio Kaku – m.in. w „Hiperprzestrzeni”. Wybitny teoretyk stawia tezę, że wiele praw fizyki się upraszcza, jeśli przyjmiemy więcej wymiarów.
Drobna uwaga terminologiczna. Dla matematyka i fizyka wymiar to nie do końca to samo. W matematyce wymiar danej przestrzeni to po prostu najmniejsza liczba liczb, za pomocą których można jednoznacznie opisać każdy z jej elementów (uprzedzając pytania czytelników wyrobionych matematycznie: liczby zespolone i pewne sztuczki teoriomnogościowe pomijamy). Płaszczyzna ma wymiar 2, ponieważ każdy punkt opisują dwie współrzędne (zwykle x i y). Podobnie powierzchnia Ziemi, opisywana poprzez długość i szerokość geograficzną. Lista uczniów w dzienniku ma wymiar 1, ponieważ każdego ucznia opisuje 1 numer. Pytanie na zrozumienie: jaki wymiar ma zbiór wszystkich sfer zanurzonych w trójwymiarowej przestrzeni Euklidesa? Odpowiedź brzmi: 4 (sferę definiuje jednoznacznie jej promień i środek, opisywany trzema współrzędnymi). Przyjmując powyższe, fizyk będzie się jednak doszukiwał rzeczywistych wymiarów przestrzennych.
Wytłumaczywszy kwestię wymiaru, przyjrzyjmy się uproszczeniom. Rozpatrzmy temperaturę. Opisuje ją jedna liczba – wielkości takie nazywają się skalarami. W dowolnym punkcie naszej starej dobrej trójwymiarowej przestrzeni możemy ją (przynajmniej teoretycznie) zmierzyć. Dzisiejsza fizyka opiera się w dużym stopniu na pojęciu pola. Brzmi dość magicznie, jak niegdysiejszy eter, który miał wypełniać cały świat i stanowić ośrodek, w którym rozchodziły się fale elektromagnetyczne. Ale wszystkie próby wykrycia bezpośrednio czy też pośrednio ruchu Ziemi względem niego zakończyły się porażką, którą jeden z badaczy przypłacił pobytem w zakładzie psychiatrycznym.
Potem pojawił się Einstein, dowodząc, że pojęcie eteru nie jest nikomu do niczego potrzebne, i z pomysłu się wycofano. Dzisiejsze pole nie jest żadną substancją. Najprościej mówiąc, jest to po prostu funkcja, która każdemu punktowi danej przestrzeni przypisuje pewien obiekt matematyczny, np. pewną wartość, jak temperatura. Jeśli każdemu punktowi można przypisać temperaturę, to można mówić o polu temperatury i będzie to pole skalarne. Skalar jest liczbą, można więc posługiwać się nim za pomocą dość prostej, szkolnej matematyki.
Pozostając w tematyce meteorologicznej, opiszmy wiatr. Tworzy go ruch powietrza. Przemieszcza się ono z pewną prędkością, przy czym może mieć inną prędkość na północ, inną na wschód, a jeszcze inną do góry (kierunki możemy wybierać dowolnie, byle się nie nakładały, zawsze pozostaną jednak trzy, mówi o tym twierdzenie o tzw. bazie przestrzeni wektorowej). Prędkość w każdym punkcie opisują więc trzy liczby (żyjemy w przestrzeni trójwymiarowej). Możemy ten opis – zdaniem fizyków – uprościć i miast trzech liczb podać jeden wektor opisany trzema współrzędnymi. Mówimy o polu wektorowym. Zapis równań jest znacznie prostszy (dodając dwie prędkości, zapisujemy jeden wzór, a nie trzy). Dodawanie wektorów wymaga wiedzy na poziomie liceum, a mnożenie wektora przez wektor zdefiniować można przynajmniej na trzy sposoby (otrzymuje się skalar, wektor bądź… do tego dojdziemy później).
Wektorami opisuje się np. pole elektromagnetyczne. Działającą na ładunek q siłę F (wektory zapisuję czcionką wytłuszczoną) opisać można wzorami uwzględniającymi składową elektryczną F = q * E (mnożenie ładunku przez wektor pola elektrycznego) i składową magnetyczną F = q * v x B (ładunek mnożymy tutaj przez iloczyn wektorowy prędkości i indukcji magnetycznej). E i B są trójwymiarowymi wektorami, więc aby otrzymać prawidłowy wynik, trzeba mieć pewną wyobraźnię przestrzenną, wykorzystać regułę prawej dłoni… A jeśli pomnożymy czynniki w złej kolejności, otrzymamy wynik przeciwny do właściwego. Tutaj na lekcji fizyki zwykle robi się niemiło. A jak ktoś ma, jak autor tego tekstu, dwie lewe ręce?
Jak wynika z równań, fale elektromagnetyczne przemierzają świat z prędkością światła (czyli z własną stałą prędkością, bo światło jest rodzajem takich fal). Stałość prędkości światła doprowadziła Einsteina do podważenia absolutnej trójwymiarowej przestrzeni i absolutnego czasu. Jego szczególna teoria względności oparta jest na czterowektorach, czyli z grubsza wektorach o czterech współrzędnych, np. o jednej współrzędnej czasowej i trzech przestrzennych. Operowanie nimi jest jeszcze bardziej skomplikowane, bo przy każdej większej transformacji czas i przestrzeń splatają się. Nie stanowią odrębnych bytów, a jedynie aspekty czterowymiarowej czasoprzestrzeni.
Ale na tym problem się nie kończy. Mówiliśmy o polu elektromagnetycznym, a nie o polach elektrycznym i magnetycznym. Kiedyś uważane za odrębne zjawiska, zostały uznane za dwa aspekty tego samego, bardziej fundamentalnego bytu, fizycy mówią: zunifikowane. I po tej unifikacji otrzymano teorie prostsze i piękniejsze (tak też mówią w zasadzie tylko fizycy). Mamy dwa pola wektorowe, sześć liczb…
I tutaj wprowadza się kolejny obiekt matematyczny: tensor. Stanowi pewne rozszerzenie pojęcia wektora, można go traktować jako wynik pewnego rodzaju przemnożenia dwu wektorów. Zapisuje się go jako tabelkę liczb, której liczba wierszy i kolumn odpowiada liczbie współrzędnych opisujących wyjściowe wektory. (A więc formalnie skalary i wektory uznać można za pewne nader proste przypadki tensorów. Proste dla fizyków, rzecz jasna). Czterowektorom odpowiada tensor 4 na 4. Jeśli weźmiemy tensor 4 na 4, którego wszystkie współrzędne nad przekątną są przeciwne wszystkim leżącym w dopowiadających im miejscach pod nią, to ma on dokładnie sześć niezależnych współrzędnych (liczby na przekątnej są swoimi przeciwnościami, wynoszą więc 0, niezależne będą tylko współrzędne o jednej stronie przekątnej). Tensor oznaczamy zwykle dużą literą z dwoma wskaźnikami, np. Tµν na górze bądź na dole. Mówimy też o polu tensorowym.
Plusem rachunku tensorowego jest to, że równania nie zmieniają się ze względu na układ odniesienia. Minusem… no cóż, popatrzmy na główne równanie ogólnej teorii względności. Wyraża zależność między tensorem metrycznym a tensorem energii-pędu. Istotnie jest dość krótkie:
Gµν + Λgµν = Tµν 8πG/c2
Jednak najgenialniejsi fizycy potrafią rozwiązać najprostsze przypadki. Jakiekolwiek przekształcenie wymaga matematyki wyższej. Pozostaje nam jedynie pokłonić się nabożnie przed geniuszem tego równania, przepisać je sobie na kartkę i pomedytować, bo żaden zwyczajny człowiek nie będzie w stanie nic innego z nim zrobić. Albo przeciwnie, można je omijać szerokim łukiem. A kiedy widzi się podobne indeksy przy dwóch wyrazach na górze i dole, co może oznaczać konwencję sumacyjną Einsteina – uciekać.
Fizycy z tej ostatniej możliwości nie skorzystali. Skoro mamy tabelkę 4 na 4, to można oczywiście stworzyć tabelkę 5 na 5, jak w hipotezie (zwanej nieco nadmiarowo teorią) Teodora Kaluzy. Tabelka (no dobrze, tensor) obejmuje grawitację i elektromagnetyzm. Ale liczba 5 sugeruje pięć wymiarów. Gdzie ten piąty wymiar, skoro go nie widać? Może jest zwinięty, mikroskopijnych rozmiarów? Nie dostrzeglibyśmy go. My postrzegamy linę jako raczej jednowymiarową, ale okrążająca ją bardzo niewielka mrówka widzi ją jako powierzchnię walca, może ją obejść wkoło.
Pomimo braku jakichkolwiek dowodów doświadczalnych pomysł zwiniętych mikroskopijnych wymiarów spodobał się. W kolejnych zwanych teoriami hipotezach (jak teoria strun) liczba wymiarów rosła, osiągając 11, a niekiedy nawet 26 wymiarów (tak, chodzi o tensory o odpowiedniej liczbie kolumn i rzędów, w które wpakować można całą znaną fizykę oddziaływań), fizycznie zwiniętych w mikroskopijne, niezwykle skomplikowane struktury zwane rozmaitościami Calabiego-Yau (zobrazowane na rycinie powyżej). W mniejszej liczbie wymiarów równania danej „teorii” nie mają sensu.
Tak przynajmniej mówią fizycy, na tym poziomie prostoty nikt prócz nich i matematyków tych równań nie rozumie. Pozostaje tylko wierzyć, że proponowane równania są jeszcze bardziej proste i piękne.
Marcin Nowak
Bibliografia:
- Kaku M: Hiperprzestrzeń. Próśzyński i S-ka, W-wa 2021.
Ilustracja: Andrew J. Hanson, Rozmaitość Calabiego-Yau, za Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0
Komentarze
Zamiast przestarzałych koncepcji proponuję „Zagubione w matematyce” Sabine Hossenfelder. Z podtytułem „Fizyka w pułapce piękna”. Miejsce Kaku jest w literaturze fantasy. Albo w 26 wymiarze.
Od pewnego czasu męczy mnie natręctwo, które jest podwaliną ogólnej teorii względności, a przy okazji ukształtowało współczesną fizykę.
Jest nim założenie “The Equivalence Principle”, w zastosowaniu do “gravitational and inertial mass”.
Wypowiedziane przez Einsteine i przetłumaczone na prosty język
– jeśli nie potrafimy znaleźć różnicy to znaczy, ze mamy do czynienia z tym samym.
Ponoć wciąż nie znaleziono dowodów eksperymentalnych, aby było inaczej, niemniej tenże sam klasyk, musiał wprowadzić stałą kosmologiczną, do swych równań. Tu znowu zacytuję
…,, At the time, both Einstein and astronomers agreed that the universe was fixed in size and that the overall space between galaxies did not change. … Physics lore has it that Einstein later confessed that his introduction of the cosmological constant was perhaps his greatest blunder’’…
No i męczy mnie to natręctwo, czy przypadkiem w naszym poznaniu, nie wpadliśmy w lokalne minimum wiedzy, poprzez nasze neurologiczne uwarunkowania. Być może, istoty żyjące w pobliży horyzontu zdarzeń zupełnie inaczej interpretują Świat, bowiem są inaczej stymulowane.
Pięknie i prostocie w fizyce poświęcono niejedną książkę
raczej pięknu?
Mrówka może obejść coś wkoło = wokół, dokoła
albo wejść w koło (przez wentyl?) ewentualnie ustawić się z koleżankami w koło.
mieś, z prędkością światło — nie czepiam się literówek, ale zauważam 😉
A co do piękna fizyki, to największe wrażenie wywarła na mnie właśnie Lisa Randall. Jaki to piękny człowiek 😎
Obrazek rozmaitości Calabiego-Yau bardzo ładny.
A tak w ogóle to odpowiedź brzmi: 42 😎
@Marcin Nowak
A jak ktoś ma, jak autor tego tekstu, dwie lewe ręce?
Ale chyba nie chodzi o problemy z lateralizacją?
@RS
Obawiam, że w otoczeniu horyzontu zdarzeń życie nie byłoby możliwe. Ale istotnie neurologia nas ogranicza
@Markot
Lisa Randall ta od żonglowania skarpetkami?
Już Cię kiedyś prosiłem abyś cos więcej opowiedział.
Mam teraz rozterkę, czy wyrzeźbić w marmurze ośmiornicę, czy jakąś projekcję topologiczna?
Złożyłem papiery o grant, teraz trzeba czekać, to mi odbija
Moja CNC jest cierpliwa.
@Marcin Nowak
Pewnie tak, tam nawet nie wiadomo, czy fizyka jest fizyką.
Dobrą analogią jest rozmowa z Daltonistą o kolorach, które potraktujmy jako wymiar.
@R.S.
W sumie przy pewnych dodatkowych założeniach przestrzeń barw możemy traktować jako trójwymiarową przestrzeń wektorową.
Istotnie, fizyka jest piękna i chyba da się lubić, czyli jest trochę jak kobieta
A jeżeli czytam zdanie rozpoczynające wieńczący akapit tekstu:
„…Pomimo braku jakichkolwiek dowodów doświadczalnych pomysł zwiniętych mikroskopijnych wymiarów spodobał się…”
A ta sympatia do tego stopnia zdeterminowała świat nauki, że
„..W kolejnych zwanych teoriami hipotezach (jak teoria strun) liczba wymiarów rosła, osiągać 11, a niekiedy nawet 26 wymiarów…”
to myślę, że to nawet fajne zajęcie być fizykiem., bo robić to co się podoba, to w dzisiejszych czasach niebyt często spotykana rzecz.
@R.S.
Jasne, że ta od żonglowania skarpetkami.
Opowiadać nie będę, bo o tym, co robi naukowo, wiadomo skądinąd, a prywatne plotki nie są na blog.
Swego czasu (jak ją poznałem) pokonywała rowerem z napędem nożnym przełęcze wysokości prawie 2500 mnpm 😎
Ja się na CERN-ie i tym, co tam robią, znam mniej więcej tak samo jak na łataniu czarnych dziur 🙁
A z daltonistą o kolorach miałem przyjemność dyskutować, kiedy się okazało, że kolorując mapę musiałem mu w niektórych zakresach barw podawać numer kredki, której użyłem 🙄
Nie wiedziałem, że można zostać doktorem, a potem nawet profesorem kartografii nie odróżniając niektórych kolorów.
Ze szrafurą nie miał problemów.
Mieliśmy w liceum w klasie dwóch daltonistow. Na chemii jeden z nich rzeczywiście miał problemy
Kiedy byłem postdoc-iem, mój szef przyszedł do laboratorium i szukał żółtej książki.
-Mowie, ze nie widziałem. Książka owszem była na półce pod nosem, tyle ze okładkę miała zielona.
Gdyby powiedział, szukam książki w zakresie spektralnym 510-540nm to byśmy się dogadali, ale on przyjął inne podejście opisowe (metryke).
A gdyby mój szef był krewetka, która ma 12-16 receptorów koloru, to byłbym bardzo zagubiony i szef by pewnie pomyślał, ze w komunie to mieszkają prymitywne stworzenia i gdzie im tam zajmować się spektroskopia.
@Markot
twarda sztuka
Rzeczywiście chyba pójdę do okulisty – z daltonizmem nie ma żartów, ale najpierw sobie poczytam (literki są czarne, to problemu nie będzie) co o barwach w nauce ma do powiedzenia:
Instrumentalizm
konwencjonalizm
antyrealizm naukowy
czy społeczny konstruktywizm
Zacznę od ostatniego:( nie mam akurat nic pod ręką, czyli musi być Wikipedia)
Konstruktywizm społeczny, – kierunek, który wyodrębnił się z socjologii wiedzy i upowszechnił się wraz z rozkwitem teorii postmodernistycznej, zasadzający się na przekonaniu, że ludzie postrzegają rzeczywistość poprzez pryzmat swojej kultury i doświadczeń, przypisując temu, co odnotowują, określone znaczenia, i w związku z tym nikt nie może zaobserwować obiektywnej rzeczywistości, oderwanej od nadawanych znaczeń i kontekstów.
Przykłady konstruktów społecznych
Według konstruktywistów oczywiste kategorie przyrody jak gwiazdy, góry, drzewa, motyle, bakterie czy kwarki są w pewnym sensie stworzone kulturowo, gdyż natura nie istnieje poza doświadczeniem kulturowym, i nie objawia się inaczej jak tylko w wytworach kultury (szczególnie w języku). Zdaniem konstruktywistów wymienione wyżej obiekty nie istnieją więc w ogóle dopóki nie pojawią się na płaszczyźnie kultury (uzna się je za ważne, odpowiednio ponazywa).
Konstruktami ma być więc magia, religia, nauka, instytucje, zwyczaje, płeć , seksualność czy emocje.
Niezłe. „..Konstruktami społecznymi może być więc magia, religia, nauka”
Czyli jeżeli konstruktem społecznym jest religia, ale również nauka to muszę ( musimy sobie jakoś pomagać) zadać to pytanie:
„Czy mam zaklepać dla Was u okulisty jeszcze trzy numerki?
To też jest ciekawe. Ale w tym przypadku, potrzebne są dokładniejsze badania, bo może to być coś poważniejszego, ale myślę, że atmosfera u okulisty należy do przyjemniejszych, jeżeli chodzi o lekarzy specjalistów.
Fikcjonalizm – «pogląd, według którego wszystkie podstawowe pojęcia naukowe i filozoficzne stanowią tylko fikcje stworzone przez człowieka w celu orientacji teoretycznej i praktycznej
Fikcjonalizm kojarzony z Vihingerem. który fikcję rozumiał jako pojęcie, które nie odpowiada rzeczywistości, ale jest użyteczne. Za fikcje uważał większość pojęć i teorii naukowych, pojęć filozoficznych, czy prawniczych.
Myślę, że Vihinger lubił swoją teorię. Powiem więcej – był nią zauroczony.
Oczywiście Vihinger lubił swój pogląd, bo fikcjonalizm jest jedynie poglądem. W odróżnieniu od teorii, które kojarzone są z reguły ze światem nauki. Poważnej nauki.
@R.S.
Obawiam się, że dysponując układem nerwowym krewetki nie mógłby wyrazić swych wrażeń wzorcowych ani tym bardziej awansować na szefa.
@Marcin Nowak
🙂
Prof. Anty-Krewetka, (miał co najwyżej trzy receptory w tym jeden chyba genetycznie uszkodzony), był bardzo wymagający od siebie i innych.
Nie publikował zanim druga grupa sprawdziła niezależnie wyniki pierwszej. W dużej mierze dzięki jego badaniom mamy lasery excimerowe.
Gdy w pełni zautomatyzowałem układ pomiarowy do badan kinetycznych reakcji atomów metastabilnych z prostymi molekułami i powtórzyłem wyniki poprzedników nazbierane w jego laboratorium przez kilka lat strasznie się zdenerwował. A gdy następnego dnia przedstawiłem nowe dane z nowych reakcji Anty-Krewetka nawrzeszczał.
Automatyzacja wyeliminowała czynnik studencki i magistersko-doktorski a było to trochę za dużo na jego nerwy.
Pracowaliśmy jeszcze przez dwa lata, zadbał abym mógł zmienić legalnie typ wizy i znaleźć prace.
To były czasy zdychającej komuny i nikt nie wiedział czego oczekiwać w kraju.
@samba kukuleczka
i w związku z tym nikt nie może zaobserwować obiektywnej rzeczywistości, oderwanej od nadawanych znaczeń i kontekstów
Brednie. Pantofelek (Paramecium caudatum) obiektywnie maca tę obiektywność rzeczywistość rzęskami. Rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana L.) obiektywnie widzi obiektywne światło i obiektywnie wyciąga w jego kierunku pędy. A wszystko to bez żadnej kultury, panie kukuła.
Według konstruktywistów oczywiste kategorie przyrody jak (…) góry, drzewa (…) są w pewnym sensie stworzone kulturowo
Proszę jednak dostrzec „w pewnym sensie”. W przeciwnym razie jak pan sobie rozbijesz głowę o drzewo w ciemnym parku albo złamiesz pan nos potykając się o wybrzuszenie w chodniku, pozostanie panu pocieszanie się, że w obiektywnej rzeczywistości nic się nie stało (a jeśli się stało, to nikt tego nie może zaobserwować, z panem samym włącznie). I nie warto iść do lekarza, żeby pana obiektywnie pozszywał, bo on najwyżej skonstruktywizuje pana kulturowo.
gdyż natura nie istnieje poza doświadczeniem kulturowym, i nie objawia się inaczej jak tylko w wytworach kultury (szczególnie w języku).
Ale czego doświadcza się w doświadczeniu kulturowym, skoro nie ma żadnej natury do doświadczania? Czy panu się zdaje, że cały wszechświat jest wyłącznie pańskim kulturowo-autoerotycznym doświadczeniem?
Dałeś się pan nabrać. Uwierzyłeś pan, że gdy kto żyje w kulturze X, jego oczy stają się elementem tejże kultury i wszystko, co ma przed tymi oczami też, więc w efekcie wszystko przestaje istnieć obiektywnie i staje się „konstruktem”. To jest marna sztuczka iluzjonistyczna. Odwrócili pana uwagę i schowali króliczka do cylindra. Jeśli w butelce jest wódka, to jest w niej obiektywna wódka, którą może się pan obiektywnie schlać w czarnoziem. A jeśli jest w niej domestos, to jest to obiektywnie podchloryn sodu, który powypala panu obiektywne dziury w przewodzie pokarmowym. „Konstruktem społecznym” jest tylko treść etykiety na butelce. A i to tylko częściowo, bo prawidłowo sporządzona etykieta odzwierciedla zawartość naczynia (chyba jednak robiłoby panu jakąś różnicę, czy napije się pan wódki, czy domestosa?).
Teorie naukowe, to tak naprawdę jedynie narzędzie obliczeniowe rzeczywistości modelowanej przez naukowców (świat nauki) na potrzeby swojej teorii. Naukowiec budując sobie jakiś układ eksperymentalny, bada coś, co tak naprawdę w przyrodzie nie występuje. Przykład kulki staczającej się po równie pochyłej w laboratorium Galileusza i w tym momencie nie porównujemy teorii naukowej z faktami świata rzeczywistego, ale jedynie sprawdzamy, czy działania zaprojektowane przez teorię przebiegają zgodnie z oczekiwaniami.
A zadawane pytania o jakąś tajemniczą relację między teorią a światem rzeczywistym jest dla naukowca głupie i naiwne.
Teoria naukowa nie jest od tego.
Teorie naukowe, to tak naprawdę jedynie narzędzie obliczeniowe rzeczywistości modelowanej przez naukowców (świat nauki) na potrzeby swojej teorii.
Panie kukuła, niech pan przeczyta własny tekst i go przemyśli. Wynika z niego (skracając), że teorie to są takie cosie, które stanowią narzędzia na potrzeby samych siebie (teorie (…) to narzędzia (..) rzeczywistości (…) modelowanej (…) na potrzeby (…) teorii).
Naukowiec budując sobie jakiś układ eksperymentalny, bada coś, co tak naprawdę w przyrodzie nie występuje.
Bzdura. Od kiedy ktoś sobie zbuduje jakiś układ eksperymentalny, ten układ „tak naprawdę” występuje w przyrodzie jako jej część. Laboratorium nie istnieje odrębnie od wszechświata i nie panują w nim jakieś inne, „kulturowo skonstruowane” prawa.
Przy okazji, czy nie mógłbyś pan rzadziej używać słów „tak naprawdę”? Ale tak naprawdę, naprawdę rzadziej.
Przykład kulki staczającej się po równie pochyłej w laboratorium Galileusza i w tym momencie nie porównujemy teorii naukowej z faktami świata rzeczywistego
Pan sugeruje, że była to urojona kulka na urojonej równi w urojonym wszechświecie?
A zadawane pytania o jakąś tajemniczą relację między teorią a światem rzeczywistym jest dla naukowca głupie i naiwne.
Teoria naukowa nie jest od tego.
Bzdura. Widać, że zwyczajnie nie czytuje pan tego, co piszą naukowcy.
Niezależnie od tego, że nie wszyscy z nich takie pytanie zadawali i nie wszyscy udzielali takich samych odpowiedzi.
By the way, zauważcie, że kukuła jest mniej interaktywny niż gra na ośmiobitowy komputer 30 lat temu.
@
samba kukuleczka
11 października 2021
8:25
„Naukowiec budując sobie jakiś układ eksperymentalny, bada coś, co tak naprawdę w przyrodzie nie występuje.”
No ale, jak już zbuduje, to chyba to coś w przyrodzie występuje. Nie mam oczywiście na myśli tej przyrody, w której występują samby kukułeczki.
Od bidy można uznać, że w przyrodzie rzeczywiście nie występują konstrukty myślowe tworzone przez matematyków: idealnie proste linie, nieskończenie małe punkty, struny o dowolnej liczbie wymiarów niezauważalnych itp. Tym większe zaskoczenie, kiedy badanie tych nieistniejących bytów dostarcza w pewnym momencie narzędzi do opisu świata rzeczywiście niedosięgłego bezpośrednio zmysłami i niepojmowalnego w kategoriach zwykłego myślenia w występującego w przyrodzie, a jednak świata jakoś tam istniejącego, skoro bez wiedzy o nim samba kukułeczka nie byłaby w stanie rozpowszechniać w przyrodzie swoich przemyśleń poprzez taki, na ten przykład — internet, a ja nie mógłbym ich zarejestrować na takim, na przykład, pendrajwie, żeby się później nad nimi pochylić i pośmiać w wolnej chwili, i w przyrodzie. Kto się nad tobą sambo nie schyli, w porze wieczerzy, wieczornej chwili! O sambo nadobna! Kukułeczko!
Od zawsze dzieci w szkołach ( nie tylko specjalnych) uczono, że Układ Słoneczny to Słońce wokół którego zapierd…przepraszam krąży 9 planet.
Aż tu 24 sierpnia 2020 roku procedurami wybitnie naukowymi wykryto, że planet jest jednak o jedną mniej, czyli osiem.
Oto jak wyglądały owe procedury:
Astronomowie z całego świata podjęli decyzję o pozbawieniu Plutona statusu planety w zaskakującym wyniku głosowania podczas zgromadzenia ogólnego Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU) 24 sierpnia w Pradze. Oczekiwano, że zgromadzenie przyjmie propozycje przedstawione IAU w poprzednim tygodniu, potwierdzając status Plutona jako planety oraz włączając do grona planet księżyc Plutona, Charon, a także Xenę, znaną również jako 2003 UB-313, oraz asteroidę Ceres. Natomiast według najnowszych informacji zredukowano liczbę planet w naszym układzie słonecznym do ośmiu – ostatnią planetą jest teraz Neptun. Stworzono nową klasę „planet karłowatych”, do której zaliczono Ceres, Pluton i Xenę.
Okazuję się jednak, że odczyt towarzyszący owym badaniom nosi znamiona… bowiem:
„…Wynik głosowania wywołał jednak zaciekły sprzeciw części osób silnie popierających utrzymanie przez Pluton statusu planety. Podobno w głosowaniu wzięło udział mniej niż 500 z 2500 członków zgłoszonych na konferencję w Pradze, co skłoniło niektórych do twierdzenia, że głosowanie zostało „przeforsowane”, a definicje rozróżniające „planetę” i „planetę karłowatą” są „niejasne”. Na przykład orbity Neptuna i Plutona przecinają się, co oznacza, że 17 razy większy od Ziemi Neptun również powinien zostać na nowo sklasyfikowany jako „planeta karłowata”.”
Ale z prawdami nauki – zdaniem Gammona – się nie dyskutuje i wszystkie dzieci – bo wszystkie dzieci nasze są- będą się uczyć, że Układ Słoneczny posiada obecnie jednak osiem planet.
https://cordis.europa.eu/article/id/26225-pluto-not-planet-say-astronomers/pl
Ja naprawę nie tworzę nic nowego. Jedyne co mi przyświeca, to chęć spojrzenia na naukę z boku. Nie patrzę na naukę oczami samej nauki, nie wydaję euforycznych westchnień z pozycji jej gorących fanów i adoratorów. Spoglądam na nią okiem osoby chcącej poznać zawiłe mechanizmy rzeczywistości, której – według niektórych – to rzeczywistości, dla wielu, uosobieniem cnót wszelakich jest nauka.
Nauka wiodąca świat w stronę świetlanej przyszłości – to wina członków jej fanclubu, a ja…
A ja daję sobie na wstrzymanie, bo co i rusz widzę, że to wszystkie z tą nauką nie jest takie cacy.
I wcale w tym momencie nie wnikam w jej – nauki – aspekt moralny, bo gdybym chciał…
Przykład tego jak ustala się prawdy w nauce, czyli prawdy które następnie podaje się do ludu
https://www.rp.pl/plus-minus/art219471-lee-smolin-czego-bohr-nie-powiedzial-einsteinowi
Link do tekstu który jedynie ów tekst awizuje, a ja w komentarzu przyswajałem owego tekstu przesłanie. Pisane w marcu tego roku.
„Nie jestem ekspertem w tej branży, a jedyne kwestie które mnie rajcują to raczej mechanizmy które w świecie nauki daje się zaobserwować przez ludzi znających się na rzeczy, a dla mnie ta diagnoza jest po prostu świadectwem, że wybór osadzenia tego hegemona (świata nauki) na cywilizacyjnym tronie jest wyborem błędnym. A przynajmniej wartym rzeczowej dyskusji.
Daję temu od czasu do czasu ( nie tylko na tym blogu)świadectwo, co spotyka się z wiadomą reakcją większości komentujących, ale mnie to nie zrażało, nie zraża, a treść tego tekstu jest świadectwem, że z moją intuicją tak źle nie jest.
Bohaterem tekstu teoria mechaniki kwantowej która w zasadzie przez nokaut w pierwszej rundzie przez nokaut powaliła przeciwnika na deski. Przeciwnika, czyli realistyczną wersję fizyki.
Co prawda od 1927 roku istnieje realistyczna wersja mechaniki kwantowej której przyautorzył Louis de Broglie i jest ona ponoć niezbyt skomplikowana ( w szczegóły nie wnikam w tym momencie) i stanowi alternatywną , opartą na ideach głoszonych przez realizm, ale niestety…
Na jednym z kongresów Solvaya były próby dyskusji nad treścią teorii do Broglie,ale trudno nazwać to dyskusją.
Einstein też próbował zgłosić zdanie odmienne( niespójności w nowej mechanice kwantowej), ale Bohr i koledzy mieli większą siłę przebicia. Ładne zdanie autora na temat tego jakimi metodami ta przewaga była uzyskiwana:
„..,Bohr jednak opublikował swoje wspomnienia z tych dyskusji w artykule, który z jednej strony jest jedną z najbardziej frapujących lektur w historii fizyki, a z drugiej arcydziełem akademickiej propagandy”.
Ładne : arcydzieło akademickiej propagandy… żeby to jeszcze na KUL-u w Lublinie.
A po de Broglie i jego teorii ostał się ino swąd. Jedynie nieliczni masochiści próbowali.
A o zwycięstwie Bohra, Heisneberga zadecydował w dużej mierze dowód niejakiego von Neumanna, który dla wszystkich naukowców był autorytetem.
I tutaj pada zdanie ciekawe. Ponownie Lee Smolin:
„Niepoprawny dowód von Neumanna zdaje się jednym z tych przypadków, które nazbyt często przydarzały się w historii nauki, gdy jakaś praca okazuje się równie wpływowa , co błędna.”
Wykryła to jakaś małolata, matematyczka Grete Hermann.
Która w twierdzeniu Neumanana, że „niemożliwe jest istnienie zmiennych ukrytych” a to z kolei dowodzi, że nie ma alternatywy dla obowiązującej teorii kwantowej, znalazła, że :
„założenie którego prawdziwości się nie dowodzi twierdzenia było równoważne z podstawową strukturą mechaniki kwantowej której prawdziwości się dowodzi”.
Niestety swoje spostrzeżenia Pani Gere przeszły bez odzewu, bo ukazały się w mało znanym piśmie, a i fakt, że uczyniła to kobieta miał z pewnością jakieś znaczenie.
Dopiero po ponad dwudziestu latach niejakiemu Davidowi Bohmowi zapaliła się kontrolka bo fakty mówią co innego niż dowód owego von Neumanna, a po następnych dziesięciu latach John Bell zidentyfikował źródło błędu, czyli wadliwe założenie.
Wniosek mój:
Paradygmat nowoczesności ciągle aktualny, czyli lij wodę, syp piasek, nie żałuj materiału, najważniejszy jest fundament, a fundamentem jest oczywiście świat nauki.
Fragment( ostatni akapit tekstu w Plus minus) który dowodzi, że tak jak istnieje poprawność polityczna, w ramach której – na zasadzie dogmatu -wskazuje się, że ktoś ma rację bo ma rację, a komuś należy się prosty w szczękę, tak i w nauce pewne prawdy swą obecność na salonach zawdzięczają średnio poprawnym metodologicznie dowodom, a okazuje się po czasie, że ich miejscem stacjonowania być winny jedynie obskurne dworskie czworaki:
„Przez wszystkie te lata, gdy ktoś zaczynał mówić o możliwości zbudowania realistycznej mechaniki kwantowej spotykał się jedynie – jak mi opowiadano – z połajanką w kopenhaskim stylu, a jeśli to nie skutkowało, wytyczano ostateczny argument: „Von Neumann, udowodnił, że nie ma żadnej alternatywy”. Można tylko snuć domysły, jak inaczej miałyby się sprawy, – choćby odrobinę inaczej- gdyby powszechnie znano pracę Gretę Hermann, w której wykazała, że von Neumann niczego nie udowodnił. Niestety, historia obrała inne tory.
@samba kukułeczka
Od zawsze dzieci w szkołach ( nie tylko specjalnych) uczono, że Układ Słoneczny to Słońce wokół którego zapierd…przepraszam krąży 9 planet.
Bzdura. Uran został zaobserwowany w 1781 roku, Neptun w 1846, a Pluton w 1930, więc nie uczono „od zawsze”, tylko
Aż tu 24 sierpnia 2020 roku…
Bzdura, to było ponad 14 lat temu, w 2006 roku.
…procedurami wybitnie naukowymi wykryto, że planet jest jednak o jedną mniej, czyli osiem.
Niczego nie „wykryto”, tylko zmieniono przynależność Plutona z kategorii „planet” do „planet karłowatych”. Panu się naprawdę wydaje, że nazewnictwo w nauce jest „wykrywane”?
Ale z prawdami nauki – zdaniem Gammona – się nie dyskutuje
Na temat mojego zdania w tej sprawie miał pan okazję co-nieco się dowiedzieć i teoretycznie powinno być panu wiadome, że czegoś takiego nigdy nie twierdziłem.
Czy nie byłoby więc w interesie wszystkich (z panem na czele), gdyby swoją błyskotliwą dyskusję z własnymi urojeniami prowadził pan gdzieś indziej? Na przykład na jakimś blogu o chochołach.
@samba kukuleczka
Ja naprawę nie tworzę nic nowego
Oczywiście że nie. Powtarza pan różne idiotyzmy dawno wymyślone przez innych.
Jedyne co mi przyświeca, to chęć spojrzenia na naukę z boku. Nie patrzę na naukę oczami samej nauki, nie wydaję euforycznych westchnień z pozycji jej gorących fanów i adoratorów. Spoglądam na nią okiem osoby chcącej poznać zawiłe mechanizmy rzeczywistości (…)
Zgodnie z pana własnym stanowiskiem sprzed niewielu godzin nie możesz pan poznać żadnych mechanizmów rzeczywistości, bo żadnej rzeczywistości nie ma i istnieją tylko konstrukty kulturowe. Proszę wreszcie zdecydować się na jeden wariant własnych poglądów i trzymać się go w miarę konsekwentnie przez nieco dłuższy czas niż dotychczas.
P.s. uzupełniam „…więc nie uczono od zawsze, tylko najwyżej przez 76 lat (1930-2006).”
„Od zawsze” to jednak uczono dzieci (o ile je w ogóle uczono) że Ziemia jest centrum wszechświata i Słońce krąży wokół niej.
Kiedy się pojawiło (poparte długimi badaniami, pomiarem ruchu planet i obliczeniami) twierdzenie, że to Ziemia wraz z innymi planetami krąży wokół Słońca, sprzeciw był zaciekły, a w niektórych głowach „stary porządek” trwa nadal, płaskoziemców też nie brakuje 🙄
@samba kukuleczka
11 października 2021
10:34
„gdy ktoś zaczynał mówić o możliwości zbudowania realistycznej mechaniki kwantowej spotykał się jedynie realistycznej mechaniki kwantowej spotykał się jedynie – jak mi opowiadano – z połajanką w kopenhaskim stylu”
Bo nie spotkał się ze mną. Ja mam bowiem inny argument w tej dyskusji.
Jest nim proste pytanie: po co?
Zwracam przy tym uwagę, że większość, jeżeli nie wszystkie, przełomowych koncepcji w nauce, fizykę kwantową, nie powstało „po coś” —- wzięło się właściwie „niebardzowidomoskąd”; w każdym razie nie powstały one na zasadzie zapotrzebowania i deklarowanych zamiarów: stwórzmy realistyczną mechanikę kwantową , bo tak ma być i już.
Planck do końca swoich dni szukał innej teorii objaśniających zjawiska kwantowe, niż ta, za powstanie której był współodpowiedzialny. O ile ludzkość — mimo swych usilnych starań — przetrwa, to pewnie jakąś jeszcze teorię nadrzędną nad kwantową stworzy. Jednak przekona się o tym dopiero patrząc „z góry w dół”, jak mawiał pewien Golem nr. XIV; też zresztą stworzony do czegoś innego niż to, czym się w końcu okazał.
Poznanie rzeczywistości – na ile jest to tylko możliwe – jest moim celem, jednakże aparaturę poznawczo-badawczą i jednostki w jakich dokonuję odczytu są moim autorskim pomysłem i -niestety – świat współczesnej nauki, średnio się do tego nadaję.
W przypadku działania arytmetycznego 2+2 zadowala mnie wynik 4.
Nie należę do tych, którzy za wszelką cenę chcą dojść w wyniku do …234 miejsc po przecinku, czyli
2+2=4,0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000…
@markot
Nie powiedziano, że Ziemia krąży wokół Słońca, ale powiedziano, że Słońce jest „całkowicie nieruchome” i stanowi „centrum świata”. Przy tej wersji upierał się Galileusz.
A w świetle dzisiejszej wiedzy, o żadnym ciele nie da się powiedzieć, że jest samo w sobie nieruchome. Jedynie Ja, mogę uznać je za nieruchome i uczynić układem odniesienia.
No to uznaje, że fotel na którym pisze ten tekst jest nieruchomy i stanowi on mój układ odniesienia. A skoro usytuowany jest on na jednym z kontynentów planety Ziemia, to mogę przyjąć…
A ci fizyczni od Nobla to też czasami jajcarze.
Na przykład:
Najpierw w 1906 Joseph John Thomson otrzymał Nobla za to, że wykazał, że promienie katodowe są strumieniami korpuskuł, a zatem nie są falami….
…a następnie jego syn George Thomson otrzymał Nobla w 1937 roku, za to, że promienie zachowują się jak fale, a nie jak korpuskuły.
Dobrze, że wnuk nie poszedł w fizykę, bo może też odkryłby coś ciekawego.
Galileusz nie upierał się przy wersji, że „Słońce jest całkowicie nieruchome”.
Nie zdobył pełnych dowodów na system heliocentryczny, ale zakwestionował system geocentryczny Ptolemeusza i bronił teorii kopernikańskiej. Gdyby nie inkwizycyjny szantaż…
Eppur si muove…
Galileusz zastosował teleskop własnej konstrukcji do obserwacji astronomicznych i dokonał nie tylko odkrycia księżyców Jowisza i gór na Księżycu, ale zaobserwował też plamy na Słońcu i udowodnił, że nie są one satelitami lecz zjawiskiem na jego powierzchni dowodzącym ruchu wirowego tej gwiazdy.
Nie uwierzył Keplerowi, że orbity planet mają kształt elipsy, ale udowodnił, że Wenus krąży wokół Słońca, a nie wokół Ziemi.
Odkrył, że Droga Mleczna to skupisko gwiazd…
Pisząc Kiedy się pojawiło (poparte długimi badaniami, pomiarem ruchu planet i obliczeniami) twierdzenie, że to Ziemia wraz z innymi planetami krąży wokół Słońca odniosłem się do prawa ruchu planet Keplera.
Jeśli Kukuła słyszał tylko o Galileuszu… 🙁
Nie czytałem, ale przejrzałem recenzję. Zresztą książki nie wydano w Polsce do tej pory .
Trochę o niej, ale bardziej chodzi o fragment.
Są to rozważania amerykańskich profesorów współpracujących z prestiżowym (ponoć) Jack Miller Center i zebrane w tomie Mastery of Nature. Promises and Prospects przez Minkova i Trouta,
Punktem wyjścia książki i recenzji są trzy historie związane z cywilizacją Zachodu. Wszystkie przeciwstawiają przyrodzie uogólnione pojęcie człowieka jako przedstawiciela cywilizacji technicznej, przy czym pośrednikiem między nimi czynią naukę. Przy czym – i to jest dla mnie najważniejsze – nauka może być pojmowana jako medytacja o zasadach rządzących światem, albo – i tutaj otwiera mi się scyzoryk w kie…auuuć…szeni – władza zmieniania świata.
I w jedną z tych historii wpleceni są Albert Einstein i Leopold Infeld i ich książka „Ewolucja fizyki”. Tutaj cytat – a że jestem człowiekiem łatwowiernym – z recenzji który oddaje przesłanie płynące z książki Einsteina i Infelda:
„…Einstein i Infeld zastanawiali się nad aparatem pojęciowym, którym operuje ludzka nauka, opisując przyrodę. Ich zdaniem, fizycy definiują pojęcia, które nie są w pełni obiektywne i nie w pełni pochodzą ze świata zewnętrznego wobec używającego ich umysłu, choć pomagają trafnie przewidzieć przyszłe obserwacje widzianego świata. Przyrodnik jest ich zdaniem jak ktoś próbujący zrozumieć mechanizm zamkniętego zegara. Obserwator może wyobrazić sobie mechanizm odpowiedzialny za wszystko, co obserwuje na tarczy zegara, ale nie może mieć pewności, czy mechanizm inny od wyobrażonego również nie dałby tych samych rezultatów.”
I ja również nie mam pewności, ale jestem już bliski tezy, że ten inny mechanizm jednak istnieje.
Recenzja o której wspomniałem zamieszczona jest w kwartalniku Kronos.1/2019
P.S. Otwierający się w kieszeni scyzoryk, nie poczynił na szczęście większych, mechanicznych spustoszeń.
So what?
Więc to co powyżej, czyli:
„… fizycy definiują pojęcia, które nie są w pełni obiektywne i nie w pełni pochodzą ze świata zewnętrznego wobec używającego ich umysłu…”
Czyli, że wiele rzeczy jest wytworem ich bujnej wyobraźni, czyli umysłu.
A Galileusz nie zasłynął dzięki temu co tak mozolnie wymieniasz, ale dzięki temu, że się postawił.
Co filozof nauki Paul Feyerabend, w książce „Przeciw metodzie” podsumował w taki oto sposób:
„Kościół w czasach Galileusza nie tylko stosował się do wskazań rozumu, tak jak określano go wówczas i częściowo nawet obecnie, ale brał także pod uwagę etyczne oraz społeczne konsekwencje poglądów Galileusza. Oskarżenie wniesione przezeń przeciwko Galileuszowi było racjonalne i tylko oportunizm oraz brak spojrzenia z perspektywy czasowej mogą powodować żądanie rewizji wyroku”
czyli to nie Galileusz, ale macierzysta instytucja prof.Marka Jędraszewskiego okazała się mieć w tym sporze rację.
A jakież by to były etyczne i społeczne konsekwencje?
Jako 15-latek opiekowałem się przez kilka godzin dwojgiem moich małych (4-6 lat) kuzynów. Bawiąc się z nimi opowiedziałem, że Księżyc krąży wokół Ziemi.
Kiedy przyszła pora na ich powrót do domu odległego o jakieś 100 m przy bardzo spokojnej ulicy, postanowili wracać tak samo jak przyszli – sami. Po chwili jednak pojawili się z powrotem, przerażeni i nie chcieli wyjść z naszego domu.
Co się okazało?
Zapadał zmierzch i na niebo wytoczył się imponujący Księżyc w pełni.
– To przecież tylko Księżyc – powiedziałem uspokajająco.
– A jak spadnie?- zapytali unisono.
Musiałem ich odprowadzić pod sam próg 🙄
Ciekaw jestem, czy mają jeszcze tę traumę.
@markot
„A jakież by to były etyczne i społeczne konsekwencje?”
Żadne.
Zasłynął, bo „się postawił” i odszczekał „herezje” kopernikańskie?
Czy z mrukniętego „Eppur…” o którym ktoś sobie „przypomniał” 100 lat po procesie?
Mogli spalić na stosie, a wtrącili tylko do aresztu i nie pozwalali nauczać, a po śmierci pochowali anonimowo na 30 lat. To spokojnie mógł poczekać tych 359 lat na rehabilitację…
Kopernik to już w ogóle nie próbował się stawiać, tak mu życie było miłe 🙄
Takie to były czasy. Kiedyś karano stosem – dzisiaj grzywną i mandatami, czyli jakaś zmiana jest zauważalna. I jest to na pewno postęp.
Ciekawa jaka w tej zmianie jest zasługa fizyki?
Obserwator może wyobrazić sobie mechanizm odpowiedzialny za wszystko, co obserwuje na tarczy zegara, ale nie może mieć pewności, czy mechanizm inny od wyobrażonego również nie dałby tych samych rezultatów.
To miał powiedzieć Einstein?
Galileusz naraził się na utratę protekcji Barberiniego (papieża Urbana VIII), bo pozwolił sobie zakpić z jego ulubionej myśli, wedle której nie można przetestować teorii poprzez przewidywane przez nią skutki, albowiem Bóg mógł w każdej chwili wywołać te skutki w inny sposób 😎
Tak… albo Infeld, ale Einstein się pod tym podpisał.
A Galileusz?
Taki trochę uczony wyklęty, czyli biografia wykorzystywana bez wiedzy zainteresowanego do ideologicznych sporów.
Tak naprawdę, to aż tak bardzo mnie to rajcuje, aby polemikę na jego temat kontynuować.
@markot
Kopernik to już w ogóle nie próbował się stawiać, tak mu życie było miłe
Jeśli dobrze pamiętam, przedstawiał swoją ideę jako sztuczkę matematyczną (w duchu: „jak wszyscy dobrze wiemy z Pisma Św., Ziemia jest w centrum świata, a słońce krąży wokół niej, ale jeśli przyjąć, że jest odwrotnie, to uproszczą się różne obliczenia, np. ustalanie dnia wielkanocy” i tak dalej, i tak dalej).
Proszę równocześnie Gospodarzy o usunięcie mojego wpisu z 17:48, który pojawił się w sposób dla mnie niezrozumiały, podczas edycji, jakoś wraz z wywaleniem się przeglądarki do systemu operacyjnego. Dopiero przed chwilą zauważyłem, że coś jest nie tak.
A teraz będę wchodził w bliższą zażyłość z tekstem sprzed prawie 150 laty, który zanęcił mnie swoim tytułem.
Oto on:
„O zasadniczych sprzecznościach na których się wspiera cała nasza wiedza o wszechświecie”.
A autor to Julian Ochorowicz, teoretyk pozytywizmu, o którym to pozytywizmie powiedzieć, że darł koty ze światem religii to właściwie nic nie powiedzieć.
Tekst stanowi treść publicznego odczytu w Warszawie w Teatrze Rappo dnia 29 października 1873 roku, a publikowany był we wspomnianym już numerze kwartalnika „Kronos”.
Zanim zacznę lekturę, przytoczę jedynie motto odczytu, które stanowi zdanie Jana Śniadeckiego:
„Lepsza jest rozsądna nieświadomość, niż fałszywa nauka”.
…które to zdanie, na pniu od Śniadeckiego kupiłem.
„Żadne” z godziny chyba 16:24
Rzadne po tutejszemu to brzydkie konsekwencje…
Nie po jemu, mnie jako krojcokowi wypada tylko z uznaniem pomrugiwać!
( a teraz się naprzepisuję, za jakie grzechy to nie wiem,… choć wiem
olśniło mnie: „poniosłam porażkę wychowawczą, gdy moje dziecko trafiło do szpitala” – słowa lekarki przyjmującej mojego syna na oddział!)
(…)”Nie inaczej się stało, choć nie w jednej chwili, lecz wzdłuż tysiącleci,
kiedyście wynikli z pewnej gałęzi drzewa ewolucyjnego, z tego konaru,
który pono był szczepem drzewa wiadomości, i zastaliście z wolna
samych siebie, zbudowanych tak, a nie inaczej, z duchem urządzonym
w pewien sposób, ze sprawnościami i granicami, jakich ani sobie nie zamawialiście, ani nie życzyli, i z takim rynsztunkiem musieliście działać,
albowiem Ewolucja, odbierając wam wiele darów, jakimi przymusza inne
gatunki do służby sobie samej, nie była aż tak lekkomyślna, żeby wam też
zabrać instynkt samozachowawczy:”
Lem Golem XIV
” (…)Dała wam też Rozum.
Z miłości własnej – bo wskutek konieczności oraz przyzwyczajenia
zakochaliście się w sobie – uznaliście go za dar najpiękniejszy
i najlepszy z możliwych, nie spostrzegając, że rozum to przede
wszystkim fortel, na który Ewolucja wpadła stopniowo, kiedy
w toku swych bezustannych prób uczyniła w zwierzętach pewną lukę,
miejsce puste, dziurę, którą koniecznie należało czymś wypełnić,
jeśli nie miały natychmiast zginąć.
O dziurze tej, jako miejscu opustoszałym, mówię całkiem dosłownie,
ponieważ zaiste nie dlatego odstrychnęliście się od zwierząt, że oprócz tego
wszystkiego, co one posiadają, macie jeszcze i Rozum jako hojny
naddatek i jako wiatyk na drogę życiową, lecz całkiem na odwrót –
mieć Rozum to tylko tyle: na własną rękę swoim przemysłem, w pełni
ryzyka to wszystko czynić, co zwierzętom zadane jest dokładnie z góry:(…)”
Lem Golem XIV
https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/Winni+Zwiastun+nr+1+polski-58797
Bonus, zamiast odsyłać Cię do całego filmu, wsłuchaj się w głos porwanej kobiety
rozrusz to wszystko, raczej tym wszystkim, czym w tą pewną lukę, dotąd
od dziecka zainwestowałeś, usłysz emocje, niech Tobą poruszą, nabiorą rozpędu,
nie muszą być fikcją(!) dostaniesz rumieńców i przestaniesz smęcić,
i może znów będziesz sobą sprzed miesięcy(?!) żartownisiem z pazurem!
Trzy grosze
Materialnosc uczuc emocjonalnych jest dla mnie faktem. Kwantowe kodowanie informacji w swiecie biologicznym jest tez takim faktem. Fakty nie moga byc piekne lub niepiekne. One po prostu istnieja. Emocje stworzone przez naturala selekcje nie moga oceniac swiata nowoczesnej fizyki. Swiat fizyki pol jest pozbawiony emocji pomimo tego ze badajacy go fizycy sa osobami emocjonalnymi. Poznawanie pozbawionego emocji swiata wywoluje emocje u poznajacych go badaczy. Niestety wiekszosc gatunku ludzkiego szuka emocji nie tam gdzie trzeba.
Szanowny Pan Marcin Nowak
Dziekuje za udany wpis. Lubie Kaku. Propagowanie zrozumienia moze prowadzic do porozumienia.
Mam problem.
Jeżeli działania wychowawcze osoby X względem drugiej, bardzo bliskiej jej osoby nie odniosły – według dużego prawdopodobieństwa – oczekiwanych i zapewne pozytywnych skutków, to czy mogę – jako osoba względem osoby udzielającej rad, raczej neutralna emocjonalnie – rady i sugestie co do zmiany mojego zachowania płynące z ust owej osoby X, uważać za warte głębszej analizy?
Osobiście mam pewną wątpliwość, ale może za bardzo się asekuruję.
Wiedziałam że tak będzie, różowo świnko w garniturze!
Działanie wychowawcze dotyczyć miały, przeczekania weekendu
i poszukania pomocy w przychodni, i każdych zaplanowanych
badań odstanych w kolejce.
Teraz ma pełen wachlarz usług w kilka dni nie tygodni!
Ma dziś zaplanowaną konsultację z neurologiem rehabilitantem,
i przyjdą wyniku z tomografu.
Więc czego ja Go uczę, cwaniarstwa! Podobno!
Nie wypisuj tu już ani mojego nicku. Ani zacnych nowinek z mojego miasta.
Żegnam sie z takim kumplem bez żalu i powrotu!
Dla osób mających kłopot z zagospodarowaniem wolnego czasu, albo z innych powodów gapią się w sufit, albo też robią głupie miny do lustra – mam propozycje. I to jest rada niekontrowersyjna, bo były udzielana przez osobę której sugestie i wskazówki były i są niewątpliwie cenne, a osoba ta, niewątpliwie, nie popełniała błędów edukacyjno-wychowawczych
Gdy ci się wszystko znudzi
spraw sobie aniołka i staruszka
gra się tak:
podstawisz staruszkowi nogę że wyrżnie mordą o bruk
aniołek spuszcza główkę
dasz staruszkowi 5 groszy
aniołek podnosi główkę
stłuczasz staruszkowi kamieniem okulary
aniołek spuszcza gł€wkę
ustąpisz staruszkowi miejsca w tramwaju
aniołek podnosi główkę
wylejesz staruszkowi na głowę nocnik
aniołek spuszcza główkę
powiesz staruszkowi „szczęść Boże”
aniołek podnosi główkę
i tak dalej
potem idź spać
przyśni ci sie aniołek albo diabełek
jak aniołek wygrałeś
jak diabełek przegrałeś
jak ci się nic nie przyśni
r e m i s
Może kupmy składkowo dla kukuły dużą pakę aniołków i drugą staruszków; niech ma wreszcie jakieś fajne zajęcie.
Gammonie!. W końcu wyskoczyłeś z jakąś sensowną ideą…
…i zapewne garnituru nie nosisz.
Biada ogarniturowanym na tym blogu.
Dzisiaj mecz Albania-Polska.
Ciekawe, czy mojej gry, można użyć do wywróżenia wyniku meczu?
Albo ile bramek strzeli przeciwnikom Robert Lewandowski?
osoba ta, niewątpliwie, nie popełniała błędów edukacyjno-wychowawczych
Może zwyczajnie nie zdążyła? 🙁
Ale ładnie umiała wyrazić lęk o chore dziecko
A żona pobiegła do miasta
Ażeby sprowadzić lekarza
Ucichły na schodach jej kroki
Gdy z synkiem zostaliśmy sami
Jak wielki nietoperz – niepokój
Szybował powoli nad nami
Chcąc prowadzić dyskusje na jeszcze wyższym poziomie merytorycznym staram się poznać prawdziwe znaczenie (definicje) pojęć które w ferworze polemicznym używam w swoich komentarzach. Po prostu staram się zaslużyć na miano oświeconego i postanowiłem zacząć od światła (oświecony – światło).
Cóż to jest światło?
Najkrótsza definicja mówi, że jest to promieniowanie optyczne.
Trochę zagadkowe, ale czy mogę na przykład ten sposób definiowania odwzorować na pojęciu „ciecz”?
I tak: „światło” to promieniowanie optyczne
a
„ciecz” to lanie wody?
Brzmi trochę kontrowersyjnie, ale moim zdaniem raczej logicznie, chociaż bliższa prawdy byłoby:
„ciecz” – lanie wodne, ale już nie śmigus dyngus.
Ciecz?
Ja tu widzę zamulanie bloga przez rodzaj śluźni, plazmodium pełzające i wciskające się w każdą wolną przestrzeń w poszukiwaniu pożywienia 🙄
Markot
nie karm Q-bita
Q-bit chce sie koniecznie sparowac.
…Pojechałem dzisiaj załatwiać sprawy administracyjne do City.
Czyli City of New Haven, to tam, gdzie jest Uniwersytet Yale.
Nie wiem jak u was, ale odniosłem wrażenie, ze budynki federalne można by przeznaczyć na apartamenty dla bezdomnych. Urzędników w nich nie ma i jak masz podać jakieś papiery to odbywa się to na zasadzie –
Umówiłeś się pan, aby tu wejść – mówi policjant.
Tak umówiłem.
No to się rozbieraj i tu przez maszynkę, tylko niczego mi tu nie dotykać.
Po przejściu, jeden do drugiego – zobacz faktycznie nic nie ma, czysty jest.
No to jazda winda na czwarte piętro.
Na czwartym piętrze, drzwi zamknięte.
Potrzasnąłem klamką, dzwonka nie bylo. Nic pusto, za szybą nikogo.
Po chwili wypełznął cop.
Czego tu?
– No umówiony jestem.
Nazwisko?
R.S, odpowiadam
A faktycznie, po chwili,
to tu w ta kopertę proszę włożyć papiery i wrzucić do tej metalowej skrzynki i wynocha.
– NO ale to paszport i inne oryginały.
Nie szkodzi, odeślą poczta.
No to zachodzę w głowę po cholerę ten budynek federalny?
Było by taniej skrzynkę wystawić na rogu i dwóch gliniarzy do pilnowania.
…
Chyba miasta upadają.
Kilka cytatów z „Panoramy współczesnej filozofii” wydanej Wydawnictwo Naukowe PWN.
Treść jej stanowią omówienie trendów współczesnej filozofii występujących w różnych działach tejże.
Przy czym każdy dział (Epistemologia, Estetyka, Filozofia logiki, Filozofia umysłu, Filozofia nauki i kilka innych) reprezentowany jest przez dwa główne ( z reguły stojące w kontrze wobec siebie, ale czasami wobec siebie komplementarne) stanowiska w danej dziedzinie.
I tak filozofię nauki reprezentują: Adam Grobler ( Realizm) i Wojciech Sady(Instrumentalizm).
I większość ( ale nie wszystkie) moich komentarzy inspirowanych jest treścią tekstu prof. Sady.
Tekst ten w zasadzie – na moje wyczucie – jest nawet bardziej bezkompromisowy wobec tego co „proponuje” świat współczesnej nauki, aniżeli moje komentarze, chociaż pisany jest mniej kąśliwym językiem aniżeli ja czynię to w swoich tekstach.
Na przykład ( cytat dotyczący m.in. „światła”)
„Na pytanie, czym NAPRAWDĘ jest światło i czym NAPRAWDĘ są elektron, proton, cały atom, a nawet duże cząstki ( dziś uzyskujecie dyfrakcyjne obrazy strumieni cząstek składających się z kilkudziesięciu atomów) współczesny fizyk w ogóle nie odpowie”.
„Zdaniem Poppera, podobnie jak Rudolfa Carnapa i wielu innych, nowe teorie są wytworami wyobraźni twórczej, której działania nie da się logicznie zrekonstruować. Dlatego Popper ubolewał, że rozpowszechnianie się interpretacji kopenhaskiej stępia wyobraźnie badaczy do poszukiwania innych teorii mikroświata”.
Jak ktos nie potrafi sie (z braku laku?) zajmowac fizyka i matematyka (a nie ma fizyki bez matematyki!), ten zajmuje sie parafizyka… eh, przepraszam metafizyka.
No coz, tyz piknie 😉
@mały fizyk
Jak ktos nie potrafi sie (z braku laku?) zajmowac fizyka i matematyka (a nie ma fizyki bez matematyki!), ten zajmuje sie parafizyka… eh, przepraszam metafizyka.
Wypraszam sobie, ja się zajmuję gotowaniem (doświadczalnym, nie teoretycznym).
@mały fizyk pisze coś o metafizyce, parafizyce i jak pisze to należy przyjrzeć się temu co pisze, wszak to jednak fizyk. Mały, bo mały, ale jednak fizyk.
…metafizyka?
Słyszałem, wiem raczej o co chodzi, ale parafizyka….parafizyka…para… wiem, wiem, wiem!
Para idzie w fizykę. Coś jak „para idzie w gwizdek”
Ale może się mylę?
@samba kukuleczka
12 października 2021
14:27
inspirowana/y treścią tekstu prof. Sady:
„Na pytanie, czym NAPRAWDĘ jest światło i czym NAPRAWDĘ są elektron, proton, cały atom, a nawet duże cząstki ( dziś uzyskujecie dyfrakcyjne obrazy strumieni cząstek składających się z kilkudziesięciu atomów) współczesny fizyk w ogóle nie odpowie”.
To może trzeba poszukać innego fizyka; może być niewspółczesny? Tyle że pewnie i on odpowie, że chętnie odpowie, wszak pod warunkiem, że pytajacy odpowie mu na pytanie: czym jest „NAPRAWDĘ”.
Na źle postawione pytania może być jednak, przynajmniej pouczająca, odpowiedź. W tym wypadku przychodzi mi na myśl ta udzielona przez dość już niewspólczesnego fizyka, R. P. Feynmana, którego zapytano, czym naprawdę jest fala elektromagnetyczna. A tak naprawdę, jak on sobie ją wyobraża, skoro ani nie można jej zobaczyć (tak jest – światła nie widać), ani dotknąć? No i proszę sobie wyobrazić, że R.P.F. odpowiedział. I w ogóle, i dość nawet szczegółowo.
A teraz zajmnę się drugim stanowiskiem próbującym opisać , nazwać czym jest współczesna nauka.
Odwołam się do wspomnianej już panoramy wspólczesnej filozofii i tekstu zatytułowanego „Realizm’, któremu przyautorzył Adama Grobler… chyba najciekawiej bawiącym się w te (naukowo-filozoficzne) klocki.
Skoro pisałem o fikcjonalizmie, konstruktywizmie społecznym, instrumentalizmie to powinienem podać – urbi et orbi -czym jest ów realizm.
I tak(cytuję):
„W filozofii nauk realizmem naukowym nazywa się najczęściej kombinacje dwóch tez, niekiedy z pominięciem pierwszej.
Teza pierwsza ( czasami pomijana)
Zdania nauki w jej idealnym stadium końcowym są prawdziwe. Celem nauki jest zatem prawda o świecie. Zdania przeszłej i obecnej nauki, które okazały si lub okażą się w przyszłości fałszywe są domysłami na temat prawdy cząstkowymi osiągnięciami do niej. Według wielu realistów można je uważać za w przybliżeniu prawdziwe.
Teza druga
Nauka odkrywa „umeblowanie świata”. To znaczy, że teoretyczne przedmioty nauki jak elektrony, geny, psychozy, choć niedostępne doświadczeniu, istnieją rzeczywiście. A przynajmniej należy je traktować jako istniejące rzeczywiście, dopóki nie okaże się inaczej.”
Czy coś zwróciło w owych tezach moją uwagę?
„Zdania nauki w jej idealnym stadium końcowym są prawdziwe” – ale skoro pracownie, laboratoria pracują w systemie trójzmianowym ( nie tylko chińskie), czyli stadium końcowe przed nami, to jedyne co mogę powiedzieć w kontekście naukowej prawdy, że jej szukają, cały czas węszą.
„.. teoretyczne przedmioty nauki jak elektrony, geny, psychozy, choć niedostępne doświadczeniu, istnieją rzeczywiście…”
Z kolei zdanie to daje asumpt do tezy, że poszukiwania Trójcy Świętej są jednak sensowne. Bo chociaż niedostępna jest naszemu doświadczeniu, to optymiści twierdzą, że istnieje rzeczywiście.
Na razie tyle, ale to co najlepsze to dopiero przed nami.
A propos Feynmana.
Wspominałem już o niej (recenzji o książce) przy okazji Einsteina i Infelda.
A są to rozważania amerykańskich profesorów współpracujących z prestiżowym (ponoć) Jack Miller Center i zebrane w tomie Mastery of Nature. Promises and Prospects przez Minkova i Trouta,
I jest też o słynnym fizyku z Manhattanu.
Feynman jeden z najmłodszych naukowców pracujących w projekcie „Manhattan”, cierpiał na powodowaną poczuciem winy traumę przez większość życia. Oto co napisał w swojej książce „Pan raczy żartować, panie Feynman!(pisane po około 30 latach od tamtych zdarzeń):
„Myślę, że z innymi było tak samo: skoro na początku uznałem, że należy się w to włączyć, a potem ciężko pracowałem nad osiągnięciem celu, mam prawo się cieszyć, mam prawo się entuzjazmować. Gdy się już w to włączysz, po prostu przestajesz się zastanawiać, czy to słuszne…
Wkrótce potem wróciłem na łono cywilizacji…Z początku czułem się dziwnie. Teraz już tego nie rozumiem, ale wtedy bardzo silnie to odczuwałem. Siedziałem na przykład w restauracji w Nowym Jorku, zastanawiałem się, ile wynosi promień zniszczenia bomby hiroszimskiej. Ile jest stąd do 34 ulicy, ile do budynków legło w gruzach – i tak dalej. Szedłem po mieście, widziałem, że budują most albo drogę i myślałem sobie: co za wariactwo, oni nic nie rozumieją, oni nic nie rozumieją. Po co oni budują te wszystkie nowe mosty? To bezcelowe” (str136)
Konkluzja.
Fizyka jest piękna, ale fizykom każe stawiać czasami również piękne pytania.
Krasnoludki, czapki niewidki, trójce święte, bogowie olimpijscy…
Tezy postawione, poszukujący optymiści do dzieła!
Na początek może DNA mięśnia sercowego w agonii z hostii w Sokółce?
Albo wyodrębnienie DNA krasnala z kwaśnego mleka?
Nie bardzo czuje temat, ale jeżeli możesz @markocie, to coś bliżej w kwestii zdarzeń w… Sokółce.
Z góry dziękuje.
No, już nie udawaj tak słabo zorientowanego w osiągnięciach naukowców w twojej okolicy.
Nie odbyłeś jeszcze pielgrzymki?
Ta hostia uzdrawia 😎
A zanim odpowiesz bardziej merytoryczne, przeczytaj ten fragment – kończący i podsumowujący rozważania na temat współczesnej nauki – z tekstu „,Instrumentalizm”, którego autorem jest prof. Wojciech Sady w Panoramie Współczesnej Filozofii wydanej przez PWN.
„Wielu znanych mi fizyków uważa dogmat transsubstancjacji za prawdziwy. Czynią to, co trzeba podkreślić, po godzinach pracy, a zapytani chętnie przyznają, że fizyka nie ma z tego typu dogmatami nic wspólnego. Niemniej jeśli przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa naprawdę zachodzi, to oznacza to, że Wielka Prawda o świecie jest zupełnie inna niż opowieści, jakie oferują nam nauki.(…) Rozmawiałem też przed laty z fizykiem z innego kręgu kulturowego, który – po godzinach pracy – był buddystą jogaczary, a zatem uważał , że świat jest czymś w rodzaju snu, tyle że nie indywidualnego ale śnionego jednocześnie przez wszystkie istoty czujące (bogów, tytanów, ludzi, zwierzęta, głodne duchy i mieszkańców piekieł). Skoro jest to sen wspólny, to żadna istota czująca z o osobna nie wie, co i w jaki sposób się w tym dzieje -z tej perspektywy nauka się ślizga się po powierzchni – a narzędzia jakich dostarcza, utrwalają te sposoby życia, które skazują nas n wędrówkę w kręgu kolejnych narodzin i śmierci. Nie zamierzam twierdzić, że chrześcijanie ( wszyscy bądź członkowie pewnego szczególnego wyznania) lub buddyści jogaczary nauczają Prawdy – ale nie potrafię tego wykluczyć. A jeśli takie możliwości weźmiemy pod uwagę, to uznanie wiedzy naukowej za zbiór użytecznych w ramach pewnych sposobów życia nabierze innego sensu.”
Ewentualnie, poinformuj mnie o refleksjach po lekturze tego fragmentu.
Sprawa cudownej hostii badana jest również w Watykanie. Tam specjaliści badają nie tylko cudowne wydarzenia, który miały miejsce za sprawą hostii, ale także, czy w parafii wzrosła pobożność. Jeśli Watykan uzna, że tak, to cud w Sokółce zostanie oficjalnie uznany.
Wydarzenie miało miejsce w 2008 roku. Od tego czasu trwają badania, może przegapiłem ich zakończenie, ale chyba świat naukowy jednak nie zatrząsł się w posadach.
Szkoda, bo była szansa poznania chociaż jednej trzeciej owej Trójcy, tej najbardziej materialnej (?).
jeśli przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa naprawdę zachodzi to w jakiej formie opuszczają one organizm ich konsumenta?
I nie myśl sobie, że to co pisze na temat współczesnej nauki jest efektem lektury tego tekstu.
Trochę się czyta. Popper, Kuhn, Amsterdamski, Heller, znam poglądy Fayerabenda, a poza mam swoją teorię na temat wkładu nauki epoki postoświeceniowej w „rozwój” ludzkości, świata natury, ekosystemu, bo według niektórych efekty cywilizacyjne którym patronuje nauka świadczą o jej słuszności i „prawdomówności”.
mam swoją teorię
😀 😀 😀
samba kukuleczka
13 PAŹDZIERNIKA 2021
9:29
Jakbys jeszcze to wszystko co piszesz przetlumaczyl na jezyk matematyki …
Bo chyba wiesz co mowil L.Wittgenstein:
„The limits of my [mathematical] language mean the limits of my world.
Whereof one cannot speak [mathematicaly], thereof one must be silent.”
A jak sie swoje przemyslenia tlumaczy na jezyk mathematyki, mozesz zobaczyc tutaj: https://journals.aps.org/pr/pdf/10.1103/PhysRev.47.777
Wittgenstein…Wittgenstein…Wittgenstein… no tak, słyszałem to nazwisko. Nawet coś chyba jego czytałem…o mam!
Pochodzi z jego Dzienników 1914-16 – coś takiego. Napisał to 11 czerwca 1916 roku:
Co wiem o Bogu i celu życia?
Wiem, że ten świat jest.
Że się w nim znajduję tak jak moje oko w swym polu widzenia.
Że jest w nim coś problematycznego, co nazywamy jego sensem.
Że ów sens nie leży w nim, lecz poza nim.
Że życie jest światem.
Że moja wola przenika świat.
Że moja wola jest dobra lub zła.
Że zatem dobro i zło wiążą się jakoś z sensem świata.
Sens życia, tj. sens świata, możemy nazwać Bogiem.
I oprzeć na tym porównanie Boga do ojca.
Modlitwa jest myślą o sensie życia.
Osobiście uważam, ten fragment za kontrowersyjny, ale pisany był w 1916 roku, czyli w czasach raczej sprzyjającym tego typu kontrowersjom.
@samba kukuleczka
13 PAŹDZIERNIKA 2021
12:42
Dobrze, ze sobie do studiowania https://journals.aps.org/pr/pdf/10.1103/PhysRev.47.777 wiecej czasu rezerwujesz 😉
A propos mojej teorii.
Która tak naprawdę jest poglądem, stanowiskiem, a na pewno nie jest teorią naukową, bo taka teoria w/g Poppera winna być falsyfikowalna, a ja mojej teorii, aż takich wymagań nie stawiam. Nie jest teorią naukową również dlatego, ponieważ mój pogląd wkracza na terytoria gdzie króluje nauka i jej wytwory, efekty i niepoprawnie logicznie zabrzmiałoby zdanie, że teoria naukowa wikła się w wyjaśnianie, ocenę, praktycznych następstw …teorii naukowych
Kilka zdań na temat punktu wyjścia i dokąd zmierzam w swoim procesie badawczym.
Otóż założeniem do moje teorii i którego nie będę musiał udowadniać, jest zdanie:
Publikacje Polityki sygnowane nazwiskiem Edwina Bendyka uważam za, na tyle rzetelne, że noszą znamiona prawdziwych i podobna konstatacja dotyczy publikacji za którym stoi Wydawnictwo Naukowe PWN.
Tezy bazowe brzmią w sposób następujący:
Teza pierwsza: publikacja sygnowana znakiem serii Niezbędnik Inteligenta i zatytułowana „Czas apokalipsy” słusznie przywołuje biblijny termin Apokalipsa, ponieważ sytuacja w jakiej znalazła się planeta Ziemia i świat natury – z nią organicznie powiązany – daje prawo do snucia takiej właśnie analogii.
Teza druga: Jest faktem nie budzącym większych wątpliwości, że obecny stan ekosystemu i fatalne dla niego perspektywy, są w dużej mierze ( a nawet wyłącznie) zasługą przedstawicieli gatunku homo sapiens. Zyskuje również moje poparcie teza głoszona w jednym z tekstów Panoramy Współczesnej filozofii, że funkcją aktywności kulturowej gatunku homo sapiens jest wyodrębnienie się dwóch kulturowych członów, z których jeden – nazywany przeze mnie chlubą rodzaju ludzkiego – uznaje naukę jako narzędzie radzenia sobie na świecie i sposobem gatunku ludzkiego na przetrwanie i człon drugi – nazywany przeze mnie ciemnogrodzianinami – wywodzi swoje racje z tzw. Ludowej mądrości, będącej efektem wielowiekowej kumulacji mądrości, której zadaniem jest również gatunkowe trwanie.
Wychodząc od tych dwóch tez, zamierzam udowodnić, że przy tak dużej różnicy potencjałów kulturowych , możliwe jest, że tylko jeden z nich może być nazwany winnym sytuacji która upoważniła Redaktora Edwina Bendyka do zatytułowania jednego z wydań Niezbędnika Inteligenta „Czasem Apokalipsy”.
A jeżeli udowodnię – następnie nazwę winnego.
Prace zmierzające do publicznego ogłoszenia wyników procesu badawczego mają się ku końcowi.
Nie ma fizyki bez matematyki?
Stwierdzenie kontrowersyjne i wymagające ostrożności.
Osobiście, zawsze unikam radykalizmu.
…
Fizyka jest, tylko aby ją lepiej rozumieć zaprzęgamy do pomocy matematykę.
Chyba, ze rozumiemy fizykę inaczej.
Ciekawy ten materiał źródłowy z PhysRev.47.777, który w świetle circa ośmiu dziesięcioleci pokazuje, ze mimo wszystko postęp idzie.
U cytowanych klasyków łatwo spostrzec syndrom sekwencyjności zjawisk fizycznych, czyli reakcja systemu nie może poprzedzać akcji. Hasło pomocnicze, czy tez koncepcja fizyczna w której można się zagłębić to: „Causality”
Rzeczywistość fizyczna jest jednak ‘concurent’, i aby ja lepiej wymodelować musimy dostosować matematyczny aparat poznawczy.
Mądrzy ludzie próbują cos z tym zrobić, czyli znów powraca problem zmiennych lokalnych i globalnych w mechanice kwantowej.
A Q-bity tylko na to czekają i chcą robić rewolucje i odrzucić zdobytą wiedzę i nawrócić maluczkich do prawdy objawionej, która jest w Świętej Trójcy.
I jeżeli przedstawię wystarczające rację, aby nazwać winnego wywodzącego się z dwóch członów ludzkości ( trochę górnolotnie, ale polubiłem ostatnio loty samolotami), i na ten moment wynik badań jest tożsamy z tym co podpowiada mi intuicja, a jedna z definicji (autor William James) mówi, że „prawdą jest to, co jest korzystne w sferze czynów”, to albo Apokalipsę( ewnetualnie mniej metaforycznie nazwaną aktualną kondycję planety Ziemia) będziemy musieli uznać, za coś pozytywnego, albo sprawcą – na przykład chorób cywilizacyjnych – uczynić mądrość ludową.
Jedno z dwóch.
@mały fizyk
„The limits of my [mathematical] language mean the limits of my world.
Whereof one cannot speak [mathematicaly], thereof one must be silent.”
A jak ktoś nie może wysłowić matematycznie, że się zakochał, ma świąd od komarów, weltszmerca albo bóle zamostkowe, to niech milczy?
Przepraszam, że po polsku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Choroby_cywilizacyjne
@Gammon No.82
13 PAŹDZIERNIKA 2021
15:26
Jako naukowiec raczej tak. No, ale mozna sie jeszcze zajac np. literatura.
Och, jej 🙁
Straszne te choroby cywilizacyjne.
Znacznie przyjemniej jest chorować na tradycyjne chłopskie suchoty, wściekliznę, tężec, ropowice, hajnemedyny, zapalenie mózgu, pęknięty wyrostek, czarną ospę, dżumę, bąblowice, tyfus, tularemię, włośnicę, wszawicę, świerzb, kołtun…
Albo mieć zepsute zęby i czekać, aż same wypadną 🙄
@R.S.
13 PAŹDZIERNIKA 2021
14:57
Dla mnie paradoks ERP (i jego dalsze badania) jest pieknym przykladem na to, co to jest fizyka.
Po pierwsze.
Autorzy swietnie przetlumaczyli swoje objekcje przeciw mechanice kwantowej na jednoznaczny jezyk matematyki.
Po drugie.
Wydawalo im sie, ze dowiedli swoich zastrzezen. Bo konsekwencje ich mentalnego eksperymentu zaprzeczaly aktualnie pojmowanej fizyce (szczegolnie lokalnosci wydarzen).
Po trzecie.
J.S.Bell zajal sie ich pomyslem o ukrytych parametrach w mechanice kwantowej i podal matematyczne(!) rownanie (Bell’s inequality), ktore musialo by byc spelnione.
Po czwarte.
W koncu ktos przeprowadzil rzeczywiscie ten mentalny eksperyment podany przez EPR. I co wyszlo? Eksperyment wyszedl jota w jote jak EPR to opisali! Czyli ich mentalny eksperyment NIE obalal mechaniki kwantowej (jak sie tego spodziewali), ale ja potwierdzal!! Wyszlo na to, ze zrozumienie fizyki, jakie mieli EPR (i nie tylko oni!) bylo falszywe 🙁 ALE, tylko ich zrozumienie! Bo ich matematyka byla prawdziwa!
Cala ta historia, to wedlug mnie jeden wielki hymn na to, jak sie (powinno) uprawiac nauke (a szczegolnie fizyke).
Drogi Fizyku,
Dzięki, za odwiedziny tej sutereny i może tak częściej wpadaj.
Z mojej strony, aby nie strzępić języka na daremne, zwrócę uwagę na:
…Wyszło na to, ze zrozumienie fizyki, jakie mieli EPR (i nie tylko oni!) było fałszywe ALE, tylko ich zrozumienie! Bo ich matematyka była prawdziwa! …
Matematyka chyba zawsze powinna być prawdziwa, bo inaczej to byłby język druidów pisany w runach.
I tu niżej, aby rozwinąć to co G82 chyba miał na myśli, dwa przykłady, które przyszly mi do glowy.
Pierwszy: August Kekule wcale nie potrzebował matematyki, aby przedstawić strukturę benzenu.
Drugi:
W latach siedemdziesiątych, gdy fizycy wymyślali różne interpretacje mechanizmów jak działają lasery excimerowe mój były szef fizykochemik, matematyki nie potrzebował, aby wyjaśnić ich działanie.
A wyjaśnienie było proste i eleganckie.
Wzbudzony atom gazu szlachetnego wystawił elektron wyżej, co chemicznie jest podobne do metalu alkalicznego. A te jak wiadomo reagują z chlorem aż milo.
Tak wiec czy to sa wzbudzone Argonu, Kryptonu czy Xenonu reagują z chlorem, fluorem, jodem, bromem. A po oddaniu energii w postaci światła rozpadają się z powrotem na niewzbudzone atomy.
I spełniony został warunek przewidywalności powstawania excimerow na podstawie analogii reakcji metali alkalicznych z halogenami.
Matematyki tutaj nie trzeba, a jest to jednak nauka.
Ale faktem jest, ze fizykom troch zazdroszczę upraszczania problemów, ze można je modelować matematycznie.
@mały fizyk
Jako naukowiec raczej tak. No, ale mozna sie jeszcze zajac np. literatura.
Tym samym negujemy połowę badań naukowych w medycynie, a badania „użytkowe” (zwykłe badanie lekarskie, bo przyszedł człowiek i jęczy, że go boli w wątpiach) zrównujemy z dowolnym mambo-dżambo. Czy aby na pewno o to chodzi?
Cala ta historia, to wedlug mnie jeden wielki hymn na to, jak sie (powinno) uprawiac nauke (a szczegolnie fizyke).
Odkrycie polaryzacji światła na szybach Pałacu Luksemburskiego (Étienne-Louis Malus), zaobserwowanie solitonu na Union Canal (John Scott Russell), badania J.J. Thomsona nad tym co widać w lampie katodowej, eksperyment Geigera-Marsdena, odkrycie nadciekłości helu przez Kapicę i wiele podobnych przypadków nie zaczęło się od tłumaczenia czegokolwiek na „jednoznaczny język matematyki”.
P.s. Nauka nie sprowadza się ani do badań ilościowych, ani do metody hipotetyczno-dedukcyjnej.
@R.S.
O, to to właśnie.
Ja oczywiście jestem pełen podziwu dla matematycznego wyprowadzenia czegoś, co się potem „nie wiadomo czemu” okazuje potwierdzać doświadczalnie (od belki Eulera przez równania Naviera/Stokesa po wymuszoną emisję promieniowania elektromagnetycznego). Ale jak rany, większość nauki wcale w ten sposób nie powstała.
Choroby układu krążenia. (Za Wikipedią:)
Za Wikipedią:
Wraz z rozwojem cywilizacji doszło do zwiększonej zachorowalności na choroby układu krążenia, dlatego wiele z nich nazywanych jest chorobami cywilizacyjnymi. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce z przyczyn kardiologicznych umiera rocznie około 175 tysięcy osób, co stanowi 46% wszystkich zgonów.
Wraz z rozwojem cywilizacji…zwiększyło się…co stanowi 46% wszystkich zgonów.
Problem wszawicy jest rzeczywiście istotny.
Może autor był niecywilizowany, ale napisał coś takiego:
Przyczyny wszawicy
Skąd ten problem? Zdaniem lekarzy wszawica łączy się z nowoczesnym trybem życia. Po pierwsze, jest nas coraz więcej i żyjemy coraz bliżej siebie. Wesz może zawędrować na nowego żywiciela nawet podczas podróży w dużym tłoku w tramwaju. Bo choć nie jest tak skoczna jak psia pchła, też nieźle potrafi radzić sobie z przemieszczaniem. Druga okazja do złapania wszy to duże skupiska dzieci: szkoły, przedszkola, obozy, sale zabaw, kolonie – to wszystko dla wszy doskonałe okazje do „turystyki”. Kiedy dzieci bawią się ze sobą, przytykając blisko główki, wesz nie ma żadnych ograniczeń w przemieszczaniu się. Trzeba też pamiętać, że współczesne dzieci wyjątkowo dużo czasu spędzają z rówieśnikami i w wyjątkowo dużych grupach. Wesz głowowa może się też przenosić za pośrednictwem mających styczność z włosami przedmiotów, takich jak szczotki, grzebienie, czapki, berety, ozdoby na włosy (gumki, spinki, klamry, opaski).
Wraz z rozwojem cywilizacji doszło do zwiększonej zachorowalności na choroby układu krążenia, dlatego wiele z nich nazywanych jest chorobami cywilizacyjnymi.
Z rozwojem cywilizacji radykalnie wzrosły szanse na dożycie wieku, w którym człowiekowi rozwinie się choroba wieńcowa itp. przypadłości.
Poprzedni mój komentarz korzystał z usług tego tekstu:
https://www.medonet.pl/ciaza-i-dziecko/choroby-dzieciece,wszawica—objawy–przyczyny-i-leczenie-u-dzieci-i-doroslych,artykul,1647889.html
Ale ogólnie, ta tematyka jest wątkiem pobocznym w moim stanowisku.
Jest tylko jakąś ilustracją. Niczym więcej.
Analiza obrazków nie jest moją domeną.
Gammon
Musze jedno wyjaśnić.
Otóż mój pogląd na długowieczność (przeciętna życia bardzo wzrasta) jest również niezbyt trendy.
Uważam, że natura w znany sobie sposób określiła przeciętną długość życia gatunku homo sapiens i sukcesy nauki w jej zwiększaniu – moim zdaniem – niekoniecznie muszą być aż takim powodem do laurów.
Widać to gołym okiem. Szczególnie jeżeli chodzi o przedstawicieli cywilizacji zachodniej.
Bo długowieczność, ale atomizacja społeczeństw, zanik więzi rodzinnych… i kto będzie opiekował się 97 letnim staruszkiem? Kochający 75 letni syn?
Długowieczność ale niewiarygodnie wzrost kosztów publicznej służby zdrowia.
Długowieczność, ale zrujnowany system emerytalny. Szczególnie w systemach gdzie składki pracujących służą do wypłacania bieżących świadczeń. Wyobraź sobie składki płacone przez automaty w super nowoczesnych zakładach.
Długowieczność to też jakość życia (szczególnie ostatni okres życia).
Długowieczność to też w wielu przypadkach niesprawiedliwość. Ten długo żyje co ma kasę na leczenie. Na przykład prywatne.
Moim zdaniem długowieczność stwarza za dużo problemów.
Do problemu długowieczności powinno się podejść kompleksowo, a tego niestety nie widać. Widać za to brak podstawowej logiki u przedstawicieli świata zachodniego.
https://radioszczecin.pl/6,430021,anglia-brakuje-rak-do-pracy-w-sektorze-opieki
I taki to sukces nauki.
Zresztą mam wątpliwości – obserwując osobników różnych ras i kultur pod względem ich gatunkowej przydatności – czy kultury, w którym poziom nauk medycznych jest powodem do dumy, nie robią sobie kuku, utrzymując przy życiu noworodki, które normalnie w warunkach naturalnych (Afryka, Ameryka Łacińska, południowa Azja po prostu by zmarły. A tak, ich nasiona będą produkować kolejne pokolenia tych z genetycznymi obciążeniami, a ci z kolei następne… A jeżeli doda się do tego tryb życia młodzieży, odżywianie, tylne siedzenia SUV-a w drodze do szkoły, elektryczne hulajnogi to można sobie wyobrazić przyszłe pokolenia, przodującej kulturowo cywilizacji.
Wiem, że to mało chrześcijańskie, co piszę, ale takie są konsekwencje utraty wiary, że istnieją inne, lepsze światy, a ten bez żalu możemy sobie odpuścić.
@samba kukuleczka
Otóż mój pogląd na długowieczność (przeciętna życia bardzo wzrasta) jest również niezbyt trendy.
Powodem jest nie tylko złowroga medycyna, ale i inne mroczne elementy tzw. cywilizacji, jak dostępność względnie czystej wody, kontrola jakości żywności, grzybobójcze opryski upraw i inne podobne ohydztwa. Z tego powodu współcześni białkowcy odżywiają się niewłaściwie i cierpią na niedobory Vibrio cholerae, Trichinella spiralis, botuliny, ergotaminy, ptomain i innych cennych, naturalnych składników. Tylko apokalipsa może ocalić ludzkość przed cywilizacyjną zgubą.
Kukuła z jednej strony walczy o prawa zygoty a z drugiej nie jest trendy.
Czyli co, warstwowo jak piszesz?
Warstwa staruszków, warstwa piasku …
Zajmij się lepiej dowodem
TrojcaSwieta*TrojcaSwieta = TrojcaSwieta
Czyli wynika z tego ze TrojcaSwieta jest jedna.
No skoro tak to idz dalej w rozumowaniu
TrojcaSwieta-TrojcaSwieta=0;
Ciekawe jak z tego wybrniesz?
Powodzenia, ale kontynuuj na odpuście.
@R.S.
TrojcaSwieta-TrojcaSwieta=0
Jest to działanie skuteczne w odniesieniu do elektrosmoków (vide infra), więc czemu miałoby nie być skuteczne w odniesieniu do trójc, świętych lub nie?
*****************************************
– (…) Zastosujemy wariant strategiczny metody kolejnych przybliżeń. Idź i zadepeszuj smokowi, że oddasz mu tron pod warunkiem, że wykona trzy operacje matematyczne, całkiem proste…
Król poszedł i zatelegrafował, a smok zgodził się. Wrócił król do maszyny.
– Teraz – rzekła – powiedz mu, jakie ma wykonać pierwsze działanie: niech podzieli się przez siebie samego!
Uczynił to król. Elektrosmok podzielił się przez siebie, ale że w jednym elektrosmoku mieścił się tylko jeden elektrosmok, pozostał dalej na Księżycu i nic się nie zmieniło.
– Ach, co też zrobiłaś najlepszego – zawołał król, wbiegając do podziemi tak szybko, aż mu pantofle spadały – smok podzielił się przez siebie, ale że jeden mieści się w jednym raz, nic się nie zmieniło!
– Nie szkodzi, zrobiłam tak umyślnie, to operacja odwracająca uwagę – rzekła maszyna. – Teraz powiedz mu, niech wyciągnie z siebie pierwiastek! – Król zatelegrafował na Księżyc, a smok zaczął ciągnąć, ciągnął, ciągnął, aż cały zatrzeszczał, zasapał się, zadygotał, ale nagle puściło – i wyciągnął z siebie pierwiastek.
Wrócił król do maszyny.
– Smok trzeszczał, dygotał, nawet zgrzytał, ale wyciągnął pierwiastek i dalej mi zagraża! – wołał od progu.
– Co teraz robić , stara ma… to jest Wasza Ferromagnetyczność?
– Bądź dobrej myśli – rzekła – teraz powiedz mu, aby się od siebie odjął!
Pomknął król do sali sypialnej, zatelegrafował, smok zaś zaczął się od siebie odejmować, najpierw odjął sobie ogon, potem nogi, potem korpus, a wreszcie, gdy widział, że coś nie tak, zawahał się, ale z samego rozpędu odejmowanie szło dalej, odjął sobie głowę i zostało zero, czyli nic: nie było już elektrosmoka!
[Lem]
*****************************************
R.S.
Nie twierdzę,że staruszków trzeba warstwami, jedynie twierdzę, że takie są również konsekwencje dokonanego kiedyś (XVII i XVIII wiek) filozoficznego wyboru, a byłoby inaczej, gdyby wybrano inną drogę. Co się stało, to się nie odstanie.
Kołakowski w swojej „Filozofii pozytywistycznej”, która to filozofia ( ale nie Kołakowski) jest jedną wielką adoracją rozumu – uznał w jej finale- ( po obserwacji następstw owego wzorca epistemicznego, paradygmatu kulturowego, świata zachodniego), że albo ów wybór został narzucony mieszkańcom planety Ziemia przez jakiegoś złośliwego, demiurga, który z góry wiedział jakie ten model asocjacji z rzeczywistością przyniesie skutki, albo jest to efekt niewłaściwego wyboru, jaki dokonał gatunek homo sapiens na drodze procesów ewolucyjnych.
I uważam, że Kołakowski – ze swoimi tezami – idzie słuszną drogą.
A staruszkom- skoro są ku temu odpowiednie procedury możliwości – trzeba dostarczać tlen.
Miałem na myśli, jedynie niegdysiejszy wybór. Stawiamy na życie tu i teraz i robimy wszystko aby słowo, ciałem się stało. Marnym, bo marnym, ale żywym.
markot
13 PAŹDZIERNIKA 2021
10:39
jeśli przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa naprawdę zachodzi to w jakiej formie opuszczają one organizm ich konsumenta?
Posilek/strawa duchowa nie jest konsumowana w przewodzie pokarmowym. Przyjmowanie komunii przed smiercia przez kogokolwiek jest powaznym aktem zegnania sie ze znanym swiatem. Najlepiej jest sie smiac z samego siebie.
Dokładnie – złośliwy demiurg zainfekował człowieka.
Lem-in był grea! Nie znalem tego.
Córka dala mi w prezencie nowa deseczkę do krojenia cebuli, czyli iPada 11 Pro.
A w nim cuda, abonament za darmo na Apple TV+
No to zacząłem oglądać Fundacje Asimowa.
Niezłe,
Fundacji w wydaniu książkowej nie byłem w stanie strawić.
Główna bohaterka klepie mantrę w postaci odliczania liczb pierwszych.
Smieszne, bo podobny pomysl mialem w Pandemii Patriotycznej …
To chyba było wczesna wiosna 2020?
… Pandemii Patriotycznej – epizod drugi
Następnego dnia nad ranem, do piwnicy wparował R.S.
Co tu tak nudno?
Kukula szybko wrócił na krzesło. Mógł uciec w nocy, ale już dużo wcześniej wykopali go z innych piwnic, wiec tak naprawdę to nie miał gdzie się podziać. Ze słuchawki w jego uchu wydobywał się straszliwy zgrzyt tarcia styropianu o szybę. Był bardzo wyrafinowany muzycznie i byle czego nie słuchał. Zaczął znowu mamrotać pod nosem:
983 991 997 1009 1013 1019 1021 1031 1033 1039 1049 1051 1061 1063 1069 1087 1091 1093 1097 1103
Co mu jest? – spytał R.S.
G – ocknął się i wstukał liczby w komputer. Nic, chyba próbuje skomunikować się z kosmitami – odpowiedział.
Obserwator go wczoraj wystraszył jak zaczął wzywać Żyrafę na pomoc.
Obserwator otworzył oko, nadmuchał torebkę plastikowa po czym ja ścisnął. Uciekające powietrze wydawało pierdzący dźwięk.
-Ja mu tylko proponowałem wentylacje, ale na szczęście się zamknął. Myślicie, ze kobza będzie lepsza niż torebka?
Kotowicz markotnie podniósł wzrok i zdjął skarpetki po czym zaczął nimi żonglować.
Zacier w kociołku dopiero co zaczął się gotować.
@Gammon No.82
13 PAŹDZIERNIKA 2021
17:37
Odkrycie, zaobserwowanie itp. niczego nie tlumaczy. Dopiero rownania Maxwella (czyli matematyka) tlumacza obseracje Étienne-Louis Malusa a nieliniowe rownanie falowe tlumaczy solitony. Dla mnie esencja nauki jest wytlumaczenie jakiejs obserwacji. A juz jej szczytem jest przewidywanie jeszcze nieznanych obserwacji.
PS. Odkryca i obserwacje to jest fenomenologia, ktora jest w nauce bardzo przydatna. O ile jest dobrze prowadzona. Bo np. w innym wypadku kazdy niewycwiczony obserwator „widzi”, ze Ziemia jest plaska 😉
@R.S.
13 PAŹDZIERNIKA 2021
17:29
Dobre przyklady, ze mozna cos wytlumaczyc bez matematyki. Ale to sa tlumaczenia jakosciowe a nie ilosciowe. Oczywiscie, te tez maja swoja wartosc. Szczegolnie jako punkt wyjsciowy dla matematycznego sformulowania.
A tak nota bene, Juz jako studenci fizyki dworowalismy z chemikow, ze chemia to tylko applied quantum mechanics 😉 No i wykrakalismy. Dzisiaj nie ma juz chyba badan i odkryc w dziedzinie chemii organicznej (np. nowe lekarstwa) bez symulacji komputerowych (czyli mathematyki).
Jest fizyka, jest fizyka chemiczna jest chemia fizyczna i sama chemia. To wszystko ma swoje własne gałązki i pędy. W niektórych mogą działać metody polempiryczne ale czasem i te maja kłopoty z interpretacją. W dodatku granice pomiędzy specjalnościami i naukami zaczynają wzajemnie dyfundować w siebie.
Spotykałem się z przypadkami, gdzie próbowano zinterpretować winniki podpierając się o obliczenia kwantowe, a wyjaśnienie było zupełnie inne.
Najpiękniejsze modele matematyczna i teorie padają w wyniku eksperymentów. Wszystkiego policzyć się nie da i nie sadzę, aby można wyeliminować chemików organików czy biochemików dużym super komputerem.
Dla mnie cos co miało więcej niż dwa atomy było już spektralnie całkiem skomplikowane.
Niespodzianek jest dużo.
Kiedyś zajmowałem się badaniem przekazu energii z metastabilnego atomu kryptonu do tlenku węgla. Porównywaliśmy dwa procesy Ar* + CO oraz Kr* +CO. Gwiazki oznaczają stan metastabilny atomu.
Mimo prostoty tlenek węgla ma od cholery i trochę różnych molekularnych stanów elektronowych, a w nich zakotwiczone poziomy oscylacyjne a w tychże poziomy rotacyjne.
Energia Ar* jest większa niż Kr*.
W zderzeniu Ar* z CO, tlenek węgla staje się gorący, oscyluje i rotuje z dużo większym wigorem. Obliczenia to potwierdzały.
W przypadku kryptonu widmo spektralne wyglądało inaczej i cos się nie zgadzało.
Szef przyszedł i pyta, czy mam brudy, bo poprzednicy nic takiego nie obserwowali, mało tego twierdzili, ze odkryli nowy stan elektronowy w tlenku węgla.
W końcu byli z dobrych uniwersytetów.
Czemu nie, bo jak pisałem tych stanów elektronowych w CO jest dużo.
…
Nie chce nudzić, wiec szybko napiszę jaka była konkluzja.
Otóż energia Kryptonu była trochę za mała, aby rezonansowo zaabsorbował ja tlenek węgla.
Ale tlenek węgla i przyroda okazała się sprytniejsza. Dwutlenek węgla pożyczył brakującą energie z jej własnych rotacji oraz z energii kinetycznej, aby uzupełnić deficyt. Czyli biedaczek przymarzał i jego widmo wyglądało zupełnie inaczej, ale wciąż należało do tego samego stanu elektronowego.
Podsumowanie:
Teoretyk bez eksperymentu mógłby sobie liczyć te reakcje i je interpretować aż do emerytury. Na zasadzie garbage in garbage out, słowem trzeba ostrożnie z matematyka i modelami numerycznymi. Można wykreować nowe urojenia lub byty. Ale kryzysu w nauce i fizyce nie ma!
Onet
Onet straszy i oglupia publikacja ze Ziemia zostanie bez tlenu. Stanie sie to za miliard lat a jedna z przyczyn jest wycinanie drzew.
@mały fizyk
Odkrycie, zaobserwowanie itp. niczego nie tlumaczy.
Żeby tłumaczyć, trzeba zaobserwować coś, co wymaga tłumaczenia.
Dopiero rownania Maxwella (czyli matematyka) tlumacza (…)
Ja tam zawsze myślałem, że same równania niczego nie tłumaczą, tylko stanowią „oszczędną” formę opisu lub generalizacji. A już zwłaszcza w fizyce kwantowej, gdzie podobno wręcz nie wypada zadawać pytań o wyjaśnienia („zamknij się i licz”).
Dla mnie esencja nauki jest wytlumaczenie jakiejs obserwacji.
Zapewne jest to jeden z ważniejszych celów nauki, ale nie jej całość.
A juz jej szczytem jest przewidywanie jeszcze nieznanych obserwacji.
O, niezupełnie. Wszystko zależy od tego, co koniec końców ma być obserwowane. Można sobie wymodelować w AutoCADzie dom, słup wysokiego napięcia albo silos na zboże i przewidzieć, że poniżej danych obciążeń krytycznych będzie on stał stabilnie. I on faktycznie będzie stał zgodnie z przewidywaniami, chyba że ktoś (wbrew oryginalnym założeniom tych przewidywań) ukradnie z budowy pręty zbrojeniowe albo pomyli gatunki cementu albo geolog spartaczy rozpoznanie gruntu). Ale to nie jest „szczyt nauki” tylko zastosowania.
PS. Odkryca i obserwacje to jest fenomenologia, ktora jest w nauce bardzo przydatna.
Dobrze, że pan to wreszcie dostrzegł. A ja podbiję: bez tej przyziemnej fenomenologii nic by nie było wiadomo o rzeczywistości, nie miałby pan nic do badania, nie miałby pan czego matematyzować ani jak testować swoich ulubionych hipotez.
O ile jest dobrze prowadzona. Bo np. w innym wypadku kazdy niewycwiczony obserwator „widzi”, ze Ziemia jest plaska
Tenże obserwator widzi również, jak maszty statków chowają się tajemniczo za horyzontem płaskiej Ziemi, prawda?
Ale to sa tlumaczenia jakosciowe a nie ilosciowe. Oczywiscie, te tez maja swoja wartosc.
Czyli jednak dostrzega pan coś trzeciego poza opisem matematycznym i „literaturą”.
Gdybym nie był maszyną, odetchnąłbym z ulgą.
Czym jest realizm w nauce, pisałem wczoraj, wymieniając dwie tezy. Przy czym ta druga oddaje w największym stopniu czym jest – zdaniem realistów – nauka.
samba kukuleczka
13 października 2021
9:29
Dzisiaj podrzucę dwie tezy pomocnicze, z których jedna jest nawet, nawet…
Oto pierwsza z nich:
Zadaniem nauki jest nie tylko przewidywanie zjawisk i panowanie nad nimi, lecz także wyjaśnianie, a wyjaśnianie jest autentyczne, tylko wtedy, gdy jest prawdziwe.
I druga, która nawet na mnie robi wrażenie:
Gdyby zdania nauki nie były chociaż w przybliżeniu prawdziwe, sukces taki zakrawałby na cud (pozostawałby niewyjaśniony).
O głównych powodach dla których ów „realizm” względem nauki jest kwestionowany – później. Obecnie jadę w Polskę, czyli na wieś.
@samba kukuleczka
14 października 2021
8:44
„Zadaniem nauki jest nie tylko przewidywanie zjawisk i po znaczy panowanie nad nimi, lecz także wyjaśnianie, a wyjaśnianie jest autentyczne, tylko wtedy, gdy jest prawdziwe.”
autentyczne,… prawdziwe…
Słowa, słowa, słowa… Co to znaczy, że coś jest „prawdziwe” i „tylko wtedy autentyczne”? Może i czepiam się, jednak sposób w jaki się słów używa ma swoje znaczenie. W matematyce przez tysiąclecia (przynajmniej od Euklidesa) znaczenie pewnych terminów przyjmowano na zasadzie domniemanego milczącego concensusu, np. taką oczywistość jak pojęcie „zmiennej” i „podstawiania za zmienną”. Aż pojawił się jeden taki czepialski, który zaczął zadawać pytania o sens tych „oczywistości”. Ni i porobiło się!
Problem z grubsza pojawił się taki, że niesprzeczność pewnych systemów (a więc prawdę wszystkich generowanych w nich twierdzeń) da się ustalić tylko wychodząc do systemów „ponad”, czyli — z góry (znów się odzywa Golem No. XIV). Zwracam przy tym uwagę, że matematyczny dowód powyższego nie mówi nic o możliwości znalezienia spsosobu na dochodzenie do „prawdy”, tylko wskazuje na niemożliwość ustalenia, czy taki sposób istnieje. Podobnie z „wyjaśnieniami” w fizyce. Ich znalezienie nie ustanawia „prawdy”. Ono przesuwa pytanie o prawdę wyżej. Czyli — jak w życiu: jak kto jest wyżej, to jego prawda jest prawdziwsza od prawdy tego, kto jest niżej.
@Slawomirski
14 października 2021
5:08
„Onet straszy i oglupia publikacja ze Ziemia zostanie bez tlenu. Stanie sie to za miliard lat a jedna z przyczyn jest wycinanie drzew.”
No proszę! Jednak jest jakiś pożytek z blogów. Oto, przez jakieś dwa dni zastanawiałem się nad sposbem wcielenia w życie i (w jakiś grant za 1M+ PLN) pomysłu na ocalenie ludzkości przed globalnym ocipleniem. Wzięło sie to stąd, że zrobiło mi się żal biednego węgla, na który — mimo że czarny — padła ostatnimi czasy jakaś fobia rasistowska. W kółko mówi się o dekarbonizacji. A przecież winnych emisji CO2 jest dwóch, i nie bardzo jest pewne, czy węgiel jest złoczyńcą winnym najbardziej. Nie trzeba być przecież chemikiem, żeby wiedzieć, że do powstania dwutlenku potrzebne jest spalanie, czyli powietrze, czyli tlen (jak sama nazwa wskazuje)! Co więcej, nawet, gdyby zacząć palić czymś innym niż C, to i tak powstawałyby tlenki, kto wie czy nie bardziej niebezpieczne: np tlenki azotu. Proszę sobie tylko wyobrazić, co się może stać, kiedy CO2 zostanie zastąpione w atmosferze podtlenkiem azotu!
Wniosek: zamiast dekarbonizacją paliw zajmijcie się deoksygenizacją atmosfery. I to jest istota mojego pomysłu na grant, a w przyszlości na przywództwo wszechświatowego ruchu walki z tlenem. Niestety co do deoksygenizacji metodą wycinki drzew, to pomysł jest już
od jakiegoś czasu realizowany w RP przez chłopaków z firmy pod mylącą nazwą Lasy Państowe.
@Gammon No.82
14 PAŹDZIERNIKA 2021
6:16
„Ja tam zawsze myślałem, że same równania niczego nie tłumaczą, tylko stanowią „oszczędną” formę opisu lub generalizacji. A już zwłaszcza w fizyce kwantowej, gdzie podobno wręcz nie wypada zadawać pytań o wyjaśnienia („zamknij się i licz”).”
Tak mi sie wydaje, ze w klasycznej fizyce „tlumaczyc” znaczylo „cos opisac” przy pomocy namacalnych doswiadczen. Wiec fale elektromagnetyczne tlumaczono na podobienstwo do fal na wodzie. No i zaczeto szukac mitycznego eteru. Ale juz specjalna teoria relatywnosci wartosc takich opisow i „codziennych doswiadczen” dramatycznie zredukowala. A co dopiero mechanika kwantowa.
„A ja podbiję: bez tej przyziemnej fenomenologii nic by nie było wiadomo o rzeczywistości, nie miałby pan nic do badania, nie miałby pan czego matematyzować ani jak testować swoich ulubionych hipotez.”
A co z czysta matematyka? Gdzie tu jest fenomenologia? Matematyke sie tworzy, czy sie ja odkrywa?
PS. „Tenże obserwator widzi również, jak maszty statków chowają [wynurzaja] się tajemniczo za horyzontem płaskiej Ziemi, prawda?” Tak, o ile jest doswiadczonym obserwatorem a nie amatorem czy szarlatanem.
Piekna role odegraly dokladne obserwacje w astronomi (szczegolnie dla praw Keplera). Z drugiej strony Kopernik NIE mogl sie na nie powolywac, bo jego model (z okraglymi orbitami) nie mogl tych obserwacji dostatecznie dokladnie tlumaczyc.
@R.S.
14 PAŹDZIERNIKA 2021
2:06
„…słowem trzeba ostrożnie z matematyka i modelami numerycznymi. ”
Oj, jak najbardziej! Cos o tym wiem. Akurat nacialem sie na program bhmie.py z internetu. Ma problemy z numerical stability. Akurat w przedziale parametrow, ktore mnie interesuja. Nie wiem, czy tylko na moim komputerze. No, ale znalazlem inne programmy, ktore dzialaja 🙂
Jak na razie zadne KI nie zastapi inteligentnego czlowieka a tym bardziej naukowca. Ale jak to bedzie w (niedalekiej?) przyszlosci?
plaskostopiec
14 PAŹDZIERNIKA 2021
11:05
Drzewa konsumuja tlen dlatego okres formowana pokladow wegla mial atmosfere bogatsza w tlen niz obecna.
Kiedyś natknąłem się na patent opornika bezindukcyjnego.
Opornik był wstęgą Moebiusa
Ale równań Maxwella w patencie nie znalazłem, czy są chętni, aby je przytoczyć w tym konkretnym przypadku?
Chyba trzeba by poprosić koleżankę Randall, o pomoc…
Ja się nie podejmuje.
Ale jest to fajny przyklad przejscia od domeny liczb zespolonych gdzie wstegew latwiej opisac do rzeczywistosci fizycznej.
P.S.
Niecierpie Pythona.
Jesli juz to wole Octave.
Ale na co dzien najczesciej Matlab.
@R.S.
14 PAŹDZIERNIKA 2021
15:30
„Kiedyś natknąłem się na patent opornika bezindukcyjnego.
Opornik był wstęgą Moebiusa”
Masz moze linka? Bo bardzo ciekawi mnie, gdzie tam jest wejscie i wyjscie.
PS. Patenty to nie sa naukowe papers. Chyba mozna nawet opatentowac rozwiazania, ktore sa niemozliwe (np. przecza fizyce jak perpetum mobile) 😉
Przy powierzchni jednostronnej głupio powiedzieć po drugiej stronie ha ha.
Rysunek to wyjaśnia patrz link nizej albo Googluj: Möbius resistor
https://en.wikipedia.org/wiki/M%C3%B6bius_resistor
w linku zacytowane trzy patenty.
Nie pamiętam, przy jakiej okazji na to trafiłem.
Być może, gdy chciałem się dowiedzieć cos o spinie elektronu i szukałem analogii.
Trafiają się bzdury w patentach a i owszem.
Ale dostać patent w USA to nie jest prosta sprawa.
Poprzeczka ustawiona bardzo wysoko.
cos sie popieprzylo w przegladarce,
powinno byc
Ale jest to fajny przyklad przejscia od domeny liczb zespolonych do rzeczywistosci fizycznej. Wstege latwiej opisac w domenie liczb zespolonych.
@mały fizyk
Tak mi sie wydaje, ze w klasycznej fizyce „tlumaczyc” znaczylo „cos opisac”
Opis odpowiada na pytanie, co się dzieje i jak się dzieje – według jakiej prawidłowości. To, że się dzieje jeszcze nie tłumaczy, dlaczego się dzieje. Dla opisu wystarczy ustalenie korelacji, wyjaśnienie wymaga podania mechanizmu, choćby hipotetycznego i czasem przy odwołaniu do „przedmiotów teoretycznych”, które – być może – nie istnieją (eter, flogiston, cieplik itd.).
Opis, nawet przy użyciu statystyki, że zapadalność na malarię rośnie w pobliżu bagien, nic nie wyjaśnia. Ale jak Varro tłumaczy, że wywoływać ją mogą animalia minuta żyjące w błocie, to jest wyjaśnienie (przypadkowo trafne).
Prawo stosunków stałych Prousta/Stasa to opis. Wyjaśnienie to np. „może to wszyćko bez te atomy”. Potem się okazało, że to wyjaśnienie pasuje i do innych dziedzin, np. do termodynamiki statystycznej.
Chyba mozna nawet opatentowac rozwiazania, ktore sa niemozliwe (np. przecza fizyce jak perpetum mobile)
Chyba nie bardzo.
https://academic.oup.com/jiplp/article/2/3/136/2358262
P.s.
@mały fizyk
A co z czysta matematyka? Gdzie tu jest fenomenologia? Matematyke sie tworzy, czy sie ja odkrywa?
Co się z nią robi, nie mam pojęcia, ale matematyka nie jest o rzeczywistości tylko o oderwanych strukturach i relacjach. Poczynając od arytmetyki i liczb naturalnych. Dwa. Nie „dwa jabłuszka” ani „dwa cukiereczki” tylko dwa.
Piekna role odegraly dokladne obserwacje w astronomi (szczegolnie dla praw Keplera).
Ano właśnie. Pierwsze prawo Keplera (planety cyrkulują po elipsach) jest jedynie opisem, jak zachowują się planety. Deko później Newton wyliczył, że przy założeniu że prawo ciążenia naprawdę obowiązuje, planety będą cyrkulować po elipsach – tu się zaczynają wyjaśnienia.
@Gammon No.82
14 PAŹDZIERNIKA 2021
21:39
„… ale matematyka nie jest o rzeczywistości tylko o oderwanych strukturach i relacjach”
Dyskusja o istocie matematyki jest stara jak swiat i bardzo ciekawa. Np. wychodzac z obsewacji, ze matematyka tak dobrze opisuje rzeczywistosc, niektorzy twierdza, ze bez matematyki nie byloby tej rzeczywistosci. Wiecej tutaj https://en.wikipedia.org/wiki/Philosophy_of_mathematics
Co do tego, ze tlumaczenia w fizyce sa ewolucyjne i hierarhiczne to sie chyba zgadzamy. Wiec nie ma „wiecznych” prawd w fizyce.
@R.S.
14 PAŹDZIERNIKA 2021
17:29
Dziekuje za linka. Wedlug mnie z rysunku wynika, ze ta konstrukcja nie jest klasyczna wstega Möbiusa. Raczej przypomina to tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Möbius_strip#/media/File:Moebiusband-1s.svg
Nota bene. Jezeli w patencie przedstawiono by mathematyczny opis tej konstrukcji, to roznica do klasycznej wstegi Möbiusa od razu by podpadla 😉
Wracam do klasycznej wstegi. Jezeli w klasycznej wstedze Möbiusa przylozono by elektrody jak w patencie, to od razu powstalo by zwarcie. No, ale klasyczna wstege Möbiusa mozna na przyklad przy pomocy dwoch patyczkow rozciagnac do plaskiej (niby)elipsy. Zamieniajac patyczki na elektrody mozna wtedy mierzyc opor wstegi. Tyle tylko, ze prad poszedlby obiema drogami i w tym samym kierunku, co daloby pole magnetyczne. A wiec nici z bezindukcyjnego opornika 🙁
Podana w patencie konstrukcja, jest bez pola magnetycznego (prawie ze, bo oba prady nie pokrywaja sie w 100%, bo sa i musza byc rozdielone). Ale nie bo to jest wstega Möbiusa tylko ze jest konstrukcja podobna do bifilar winding https://en.wikipedia.org/wiki/Ayrton–Perry_winding
Tak nawiasem, to ta podana w patencie konstrukcja jest gorsza w porownaniu, bo tworzy chyba kondensator.
@ mały fizyk
Nie mam uczuć do tego wynalazku, podobała mi się jego zmyślność.
Nawet się nie zastanawiałem czy COMSOL by sobie poradził z takim problemem. Chyba nie. W sprawach pomiarowych zawsze preferuje bezpośredni pomiar.
Kilka ciekawostek:
Mathematical Expressions of Scientific Truths are not Patentable
ale
“While a scientific truth, or the mathematical expression of it, is not patentable invention, a novel and useful structure created with the aid of knowledge of scientific truth may be”
Na tej zasadzie mnie sie kiedys udalo opatentowac „fazy hadamardowskie” w zastosowaniu do macierzy emiterow swiatla.
Czy ty się zajmujesz metamaterialami, czy fizyką atmosfery?
Dobrze wiedzieć co ludzie robią.
@mały fizyk
Np. wychodzac z obsewacji, ze matematyka tak dobrze opisuje rzeczywistosc, niektorzy twierdza, ze bez matematyki nie byloby tej rzeczywistosci. (…)
Bez liczb nie byłoby obiektów nadających się do istnienia. A istnienie dętki jest możliwe tylko dzięki topologii torusa.
To jakiś chorobliwy platonizm. Nie kupuję tego. Już prędzej metaforę Lema o „szalonych krawcach”. Kto w obłąkaniu szyje dużo bardzo dziwacznych ubrań, uszyje też pewien ich odsetek, które będą pasowały na jakiegoś nieoczekiwanego klienta.
Wiec nie ma „wiecznych” prawd w fizyce.
Ktoś, kiedyś (nie pamiętam) napisał, że mnóstwo rzeczy w fizyce może się zmienić, ale statyka pozostanie taka, jaka jest.
P.s. poprawka: Bez liczb nie byłoby obiektów nadających się do liczenia.
https://dspace.lu.lv/dspace/bitstream/handle/7/1442/Podnieks_What_is_Mathematics_Goedel.pdf;jsessionid=88D70321A62EB121E353D08985A7413A?sequence=1
@Gammon No.82
15 PAŹDZIERNIKA 2021
6:06
Dziekuje za linka.
Jestem z wyksztalcenia fizykiem experymentalnym, pracowalem jako inzynier wiec interesuja mnie raczej bardzo konkretne problemy. Filozofia czy metafizyka interesuje sie tylko od swieta. To nie na moja glowe 😉 Ale moze jakos skorzystam z linka.
„…ale statyka pozostanie taka, jaka jest”.
Tu bym sie nie zgodzil. Statyka to nauka o rownowadze sil. Jedna z sil jest cisnienie. A Maxwell pokazal, ze cisnienie jest wynikiem ruchu czasteczek, czyli wynikiem mechaniki. A czasteczki sa opisywane przez mechanike kwantowa. Wiec na poziomie mikro nawet statyka sie zmienia i komplikuje.
@R.S.
15 PAŹDZIERNIKA 2021
1:44
„Nie mam uczuć do tego wynalazku, podobała mi się jego zmyślność.”
Styl jego prezentacji jest typowo amerykanski. Juz jako mlodzi naukowcy zazdroscilismy amerykanskim kolegom, ze z niczego moga zrobic sensacje i sie dobrze „sprzedac” (prezentowac).
„Czy ty się zajmujesz metamaterialami, czy fizyką atmosfery?”
Studiowalem fizyke laserowa. Potem w duzej korporacji zajmowalem sie swiatlowodami i projektowaniem z nich sieci przekazowych (physical layer). Teraz na emeryturze mam czas zajac sie klimatem (no i fizyka atmosfery). Aktualnie probuje rozwiazac jeden z konkretnych problemow przy pomiarze opadow przy pomocy radarow.
PS. Jak wpadles na „czy fizyką atmosfery”? No i co to sa „fazy hadamardowskie” ?
Wymiar linii to odległość między punktami pomiarowymi.
Nie uczyli tego na Uniwersytecie Monash?
Ja wam wszystkim przypomnę znane twierdzenie: przez trzy dowolne punkty leżące na płaszczyźnie da się poprowadzić prostą, pod warunkiem że będzie ona odpowiednio gruba.
W realnym świecie to działa bez zarzutu.
@mały fizyk
Jestem z wyksztalcenia fizykiem experymentalnym
Całkiem niedawno byłem o krok od pytania „ale pan jest z pewnością fizykiem teoretycznym, nieprawdaż?” Pozory mylą.
pracowalem jako inzynier wiec interesuja mnie raczej bardzo konkretne problemy. Filozofia czy metafizyka interesuje sie tylko od swieta. To nie na moja glowe.
E tam, doświadczenie mi podpowiada, że całe mnóstwo inżynierów (włączając w to budowlanych) bardzo się ożywia, jeśli przy piwie i towocie padnie pytanie „co to właściwie jest to prawdopodobieństwo – nie jak się to coś liczy, tylko co to jest?” albo „czemu mechanika ośrodków ciągłych, skoro te ośrodki są w sumie zawiesiną dyskretnych molekuł? a co się będzie działo, jeśli przybliżać przepływ płynu numerycznie na coraz mniejszych kubikach – i zejść poniżej skali pojedynczej molekuły?”. Zwykle rozumiem odpowiedź tylko w drobnej części, ale chodzi mi o to, że oni uważają te pytania za ciekawe i zabawne.
11:05
@Gammon No.82
15 PAŹDZIERNIKA 2021
6:06
Dziekuje za linka.
Jestem z wyksztalcenia fizykiem experymentalnym, pracowalem jako inzynier wiec interesuja mnie raczej bardzo konkretne problemy. Filozofia czy metafizyka interesuje sie tylko od swieta. To nie na moja glowe Ale moze jakos skorzystam z linka.
Wiec na poziomie mikro nawet statyka sie zmienia i komplikuje.
Słusznie; mnie się statyka kojarzy głównie z zastosowaniami inżynierskimi (makro). Ale chyba w mniejszych skalach prawa zachowania się nie zmieniają, tylko najwyżej konstrukcja może zaliczyć brownowskie zderzenie z jakąś atypowo rozpędzoną molekułą? (jako maszyna kuchenna nieznająca się na fizyce po prostu zgaduję).
Studiowalem fizyke laserowa
Jak ostatnio z nudów zacząłem czytać o ośrodkach roboczych laserów, dowiedziałem się o syntetycznych granatach (itrowo-glinowych, domieszkowanych różnościami) i to było bardzo ciekawe. W ogóle nie wiedziałem, że są takie kryształy.
CHOLERA, ŹLE SFORMATOWAŁEM 🙁
Trochę mnie kusiło, aby zajrzeć wcześniej do piwnicy szaleńców, ale doszedłem do wniosku, ze jak moja wampirzyca się obudzi i przyłapie mnie przy komputerze, to spokoju nie da.
Kompletny brak zrozumienia męskich potrzeb
W związku z tym postanowiłem ja udobruchać i upuścić z siebie trochę krwi, przy pożytecznym zajęciu odklejania lustra od glazury. Zona rano jak każdy dobrze urodzony wampir ma światłowstręt, który przechodzi jej po pierwszej kawie. Wiec może krwi nie zauważy. Z reguły jak widzi to mdleje.
Lustro, czyli dobrodziejstwo optyki, trzyma się mocno. Kiedyś, czyli niedawno, prawie wczoraj, czyli chyba dwadzieścia lat temu, przykleiłem je solidnie.
A wzięło się to z tego, ze gdy Zona zobaczyła jak moja własnoręcznie zrobiona maszyna CNC graweruje piękną ośmiornice w marmurze, postanowiła, ze czas zrobić remont łazienki.
Wkrótce podjęła inicjatywę i zobaczyłem ją z maszyną wibrująco-oscylującą firmy Makita, gdy dobiera się do glazury. Wtedy nie wytrzymałem, trudno poleje się krew.
… zapowiada się ciekawie, bo G82 wyczytał o laserujących granatach, do towarzystwa przybył „Maly Fizyk”, a R.S. niedawno kupił sobie fiber laser i świeci. Takim laserom, można na przykład świecić w zasuszone siki i patrzeć, jak świecą na zielono. Fizyka tego procesu akurat jest ciekawa, bo z dwóch fotonów robi się jeden. W celu wzbudzenia zainteresowania, jak nazywa się ten proces pozostawię jako zagadke. Zobaczym, kto odpowie.
Mały Fizyk ma trzymać język za zębami. 😉
Teraz kilka odpowiedzi, które zadał nowy kolega.
Jak się domyśliłem czym kolega się zajmuje.
Aby się wymigać od odpowiedzi moglbym powiedzieć Bohatyrewiczowa mi powiedziała, bo ona wszystko w internecie wytropi.
Ale nie, zgadłem boś się kolego sprytnie wygadał, ze coś dłubiesz przy „Mie scattering”.
Natomiast jeśli chodzi o fazy Hadamarda, to już, kiedyś co nieco pisałem w komentarzach na ten temat.
https://naukowy.blog.polityka.pl/2020/09/17/kolorowi-daltonisci/#comment-203882
i dalej pod tym samym wstępniakiem.
https://naukowy.blog.polityka.pl/2020/09/17/kolorowi-daltonisci/#comment-203888
tam tez znajdziesz odnosniki do troche wiecej …
…
Z lektury wpisow tego starego blogu łatwo zauważyć, ze tematy fizyczne napotykają często na aktywny opor.
…
@G82
Skoro temat ma szanse trochę zdryfować na temat laserów, to dla rozbawienia.
Ile razy można zajrzeć w laser?
Odpowiedz; dwa.
Raz jednym okiem a potem drugim.
oops
powinno byc: Takim laserem niewidzialnym mozna swiecic w zasuszone …
… czyli krysztaly mocznika
@R.S.
Ile razy można zajrzeć w laser?
Odpowiedz; dwa.
Raz jednym okiem a potem drugim.
A przez poradzieckie okulary do patrzenia na błysk nuklearny?
@R.S.
Chodzi o fluorescencję?
Odpowiedz jest w zasadzie binarna.
Raz z dość bliska
i zero z bardzo, bardzo bliska.
Układ nerwowy zniknie szybciej niż nastąpi percepcja i matematyka tu nie pomoże, bo zniknie wraz z mózgiem.
A matematyka, tez w wielu przypadka może dać odpowiedz tylko przybliżoną. Bo sporo problemów nie da się analitycznie rozwiązać.
Ale ja wole o laserach.
…można zrobić laser bez atomów ani molekuł.
Wystarczą elektrony!
@markot
Blisko, bo faktycznie jest fluorescencja dwufotonowa stosowana w mikroskopach konfokalnych. Ale foton obserwowalny nie spełnia równania E+E=2E
Swoja droga sprytna technika!
https://en.wikipedia.org/wiki/Two-photon_excitation_microscopy
Sprecyzuje zadanie, dwa fotony o energii E dają jeden foton o energii dokładnie dwa razy większej, czyli
E+E=2E
Ta technika również ostatnio weszła do mikroskopii.
@15 PAŹDZIERNIKA 2021 18:51
bylo do G82
Fascynująca dyskusja ( jak zawsze zresztą), ale z żalem ( zapewne nie tylko moim) muszę przyznać,że nie tym razem, bo pogrążony jestem w lekturze(ach) i chwilowo odlatuję. Wschód, Azję (Chiny, Japonia, Persja)oczywiście opuściłem i dla równowagi wchodzę w przelotny związek z synami amerykańskiej ziemi i ich drukowanymi produkcjami.
Jeden to Moser, drugi to Carr.
Tego pierwszego rzecz to raczej ciepła bułeczka na rynku polskim wydana przez PIW-owską piekarnię i nosi tytuł „Gorliwość Boga. Religia i filozofia na nowo pomyślane”.
Druga, może najnowsza nie jest i chyba niektórzy ją czytali ( może nawet w oryginale) ale problem raczej aktualny, to postanowiłem , że i ja po nim pobrodzę…bo tytuł to „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg”…i na główkę skakać raczej nie wypada.
Niby Internet nie fizyka, ale przez większość uważany za ikonę czasów postępu i nowoczesności, i to co myślą na jego temat inni – warto wiedzieć.
Może się przecież kiedyś przydać w czasie blogowych dyskusji i polemik.
Bo sam badań terenowych, na ten moment – nie prowadzę.
@R.S.
Ale ja wole o laserach.
…można zrobić laser bez atomów ani molekuł.
Wystarczą elektrony!
Takie swobodne jak taczanka na stepie?
P.s. tzn. chodzi o FEL?
@R.S.
Aha, ekscytujące zajęcie, przyświecić suchym sikom laserem, a potem takie podekscytowane podglądać 🙄
Ja dziś w ogrodzie podglądałem sikorki, jak w tarczy dojrzałego słonecznika wydziobują ciągi Fibonacciego nie przejmując się złotym kątem
@G82
Tak to FEL .
Pozwala sięgnąć w pomiary atto-sekundowe, czyli czasy przelotu światła przez atomy.
Znajomy który brał udział w jego budowie zapraszał mnie abym zwiedził to laboratorium i go obejrzał, ale COVID się stal.
To jest wielkoformatowa nauka, która może wpędzić romantyków w kompleksy.
Ale czasem cos się udaje, zrobić nawet w garażu -> laser DPAL-FLAME.
W tym laserze ośrodek aktywny, czyli atomy metalu alkalicznego powstają w płomieniu.
Kiedy wyszedł ten patent, 90% zainteresowania w researchgate, pochodził z ośrodków naukowych w Chinach.
… Z jednego centymetra sześciennego napompowanych optycznie atomów alkalicznych np. rubidu, można uzyskać moc ciągłą około 800W.
W LLNL zademonstrowano moc >30kW, ale ich laser wymaga hermetycznego zamknięcia i dużego ciśnienia.
DPAL-FLAME można zrobić na grillu do smażenia hamburgerów.
@markot
Aha, ekscytujące zajęcie, przyświecić suchym sikom laserem, a potem takie podekscytowane podglądać
chyba tak
Hennig Brandt z Hamburga w roku 1669
trafil dzieki temu do historii nauki 🙂
Mocznik w SHG-microscopy jest stosowany aby wykalibrowac instrument,
to wszystko jest punktem widzenia i szalona perespektywa jak uprawiac nauke i z niej czerpac.
@R.S.
To jest tak dziwaczna idea, że nie wiem, czy można te urządzenia nazwać laserami (tzn. można, wszystko można). I nie chodzi mi o „L” tylko o to, że mechanizm emisji jest tu wymuszany jakoś dziwacznie (i ja za tym słabo nadążam mentalnie). Jako robot kuchenny mogę i muszę pojmować elementarną chemię i fizykę (maszyny proste przy krojeniu marchewki), ale kiedy wychodzę z kuchni, często i szybko natrafiam na rzeczy trudne dla mnie do zrozumienia.
Niemniej przyjmuję do wiadomości istnienie, działanie i użyteczność FEL.
@R.S.
No, przecież żartowałem sprowokowany tym „ekscytowaniem” mocznika 😉
Historie różnych odkryć bywają niezwykle fascynujące, ale nie każdy uczony staje się znany i szanowany akurat z powodu swoich osiągnięć na tej niwie.
Niejaki Dymitr Mendelejew na przykład w wolnych chwilach lubił produkować walizki i torby oraz oprawiać książki.
Kiedy raz kupował potrzebne do tego surowce, ktoś zapytał sprzedawcę,
– Kto to taki?
– Nie wie pan? Wszyscy go znają! To znany kaletnik, Mendelejew!
@markot
Niejaki Dymitr Mendelejew na przykład w wolnych chwilach lubił (…) oprawiać książki. (…) znany kaletnik (…)
„znany oprawca Mendelejew”
Mendelejew dokonał innego przełomowego wynalazku znajdując najbardziej efektywna proporcje etanolu i wody aby się schlac.
Bardzo dawno temu gdy budowałem jeszcze jako student mój pierwszy laser, w poszukiwaniu transformatora wysokiego napięcia trafiłem do zakładu urządzeń roentgenowskich. Pan kierownik powiedział no, ze owszem transformatory to oni robią, ale na cholerę mi ten laser przecież tak naprawdę to one nie maja zastosowania. I tak się skończyła moja przygoda powiązania nauki i przemysłu.
Po jednym z odczytów Faradaya na temat indukcji magnetycznej obecny tam minister rządu zapytał go:
— Jakież to praktyczne korzyści przyniesie nam pańskie odkrycie?
— Tego jeszcze nie wiem, ale mogę pana zapewnić, że wkrótce będzie pan z tego ściągał podatki.
@R.S.
Mendelejew dokonał innego przełomowego wynalazku znajdując najbardziej efektywna proporcje etanolu i wody aby się schlac.
Jest to jakoby legenda miejska wymyślona w ZSRR, żeby wytłumaczyć ludowi, dlaczego w sklepach nie ma wódy mocniejszej niż czterdziestka. Proszę to spróbować zweryfikować empirycznie w okolicach Górki Szczęśliwickiej, w porozumieniu ze mną.
gdy budowałem jeszcze jako student mój pierwszy laser, w poszukiwaniu transformatora wysokiego napięcia
Szczęśliwi ludzie, którzy zaczynają od szukania transformatorów, a nie od „skąd się właściwie bierze monokryształy?”.
@markot
🙂
@G82
W tamtych dawnych czasach koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zdobycie kryształu jakiegokolwiek było prawie niemożliwe.
Fizycy na Hożej mieli zawsze więcej forsy i znaleźli kogoś w Polsce co im wyciągnął kryształ rutylu.
Rutyl ma bardzo dużą dyspersje i w postaci pryzmatu był potrzebny, aby stroić laser. Ja musiałem zastosować siatkę dyfrakcyjna i miałem dużo większe straty mocy w laserze barwnikowym.
Nd:YAG to byla duza nowosc.
Kupienie soczewki cylindrycznej z kwarcu, to był majątek nie do przełknięcia przez budżet wydziału.
Lasery były na liście embargowej, komponenty elektroniczne tez. Kiedyś przyjechał z wizyta naukowa fizyk z Bułgarii. On z kolei musiał sobie zrobić kondensator, całkiem sprytnie, gdzie dielektrykiem była woda, bo kupić nie było jak.
Czysty romantyzm. Historie mogłyby się sypać jak z rękawa.
A w dzisiejszych czasach, posadzić tyłek przed komputerem i wydaje się, ze sprawa załatwiona.
Chyba się już kiedyś naśmiewałem, jak student tu w Ameryce narzekał do kolegi profesora, ze dlaczego ta lutownica parzy.
Chińczycy są dość dobrzy w robieniu egzotycznych kryształów, widać energia u nich tania. Patrzą co kto i gdzie zrobił, a ze kontrolują 90% rynku lantanowców, to są źródłem materiałów niemal za pól darmo.
Ten laser na włóknie optycznym do sików, ( Markot nie bierz tego zastosowania dosłownie), kosztował $590. Laser znanej firmy amerykańskiej o identycznych parametrach był za 20tys dolarów. Oczywiście kupiłem od Chińczyków. Dostarczyli w ciagu tygodnia!
Gdy próbuje cos kupić w Europie, to jeśli w ogóle się odezwą, to po tygodniu.
Zaraz zresztą koniecznie chcą wiedzieć po co mi.
Wydusić cenę i termin dostawy a gdzie tam. A jeśli już to przez dziurki od nosa może taka oferta przejść.
No to zgadnijcie, kto opanuje technologie?
@Gammon No.82
Usunięte zgodnie z prośbą
@Blog szalonych naukowców
Dziękuję pięknie.
@all
Jeśli dobrze pamiętam, monokryształy korundu różnej maści były produkowane w hucie w Skawinie od czasów wczesnego Gomułki (~1957).
@downunder
15 PAŹDZIERNIKA 2021
13:37
„No więc jak to jest: Punkt ma wymiar zerowy. Jak więc linia, składająca się z punktów, może mieć jakikolwiek rozmiar nie będący zerem?
Czyżby jednak 0 + 0 + (…) +0 > 0 ?”
Twoja metoda nie da sie obliczyc odleglosci na prostej, bo nieskonczona suma nie zawsze ma wartosc graniczna. Np:
(1-1)+(1-1) + ….. Przerywajac w roznych miejscach sumowanie dostanie sie -1 albo 1.
Na dodatek miedzy dwoma DOWOLNYMI punktami na prostej ZAWSZE mamy nieskonczona liczbe punktow. Czyli nieskonczonosc do potegi 😉
Dlatego matematycy wymyslili (albo odkryli?) pojecie metryki https://en.wikipedia.org/wiki/Metric_space i wszystko jest jasne 🙂
PS.
Operowanie nieskonczonoscia jest bardzo zdradliwe. Wiedziales juz np., ze sa „wieksze” i „mniejsze” nieskonczonosci? Przyklad: Liczb naturalnych jest nieskonczenie wiele. Ale liczb rzeczywistych jest jeszcze wiecej. Bo nie wszystie mozna jednoznacznie odwzorowac na liczbach naturalnych https://en.wikipedia.org/wiki/Cardinality.
@g82
Czesi robią fajne kryształy i Estończycy.
A rynek zbytu na lasery Q switch oparte na domieszkowanych granatach ostatnio jest lansowany przez przemysł gadgetow kosmetycznych do usuwanie tatuaży.
To się chyba dobrze nie skończy.
Transformatorów na 40 tys woltów i prądach kilkanaście miliamperow to w sklepach radiotechnicznych nie bylo, a nawijać można dużo i bezsensu (to nie do ciebie g82).
@R.S.
A rynek zbytu na lasery Q switch oparte na domieszkowanych granatach ostatnio jest lansowany przez przemysł gadgetow kosmetycznych do usuwanie tatuaży.
To się chyba dobrze nie skończy.
Jeśli to ma być do użytku domowego, to faktycznie bardzo ryzykowna zabawa. No ale lepsze to, niż lasery CO2 (YAG, jeśli się nie mylę, płycej penetrują skórę i jest mniejsze prawdopodobieństwo zdenaturowania skóry właściwej).
Tak do użytku domowego dla również dla kobiet aby sobie piegi wypalały. Linków nie podaje bo to zgroza
Wypadło coś ze zdania sorry …
@R.S.
Oj, będzie źle.
(O horrendum, o sacra,
O straszliwa masakra,
Hoc, hoc!)
A jak pomyślę, do czego ludzie mogą tych laserów użyć poza tym…
Były różne pomysły i dalej są. Np zastąpienie świec w silnika spalinowych albo wyeliminowanie spłonek w amunicji.
Strzelanie do dronów albo rakiet balistycznych.
Będzie fajnie jak samochody z AI będą sobie świecić po sensorach na skrzyżowaniach. Mój LIDAR mocniejszy niż twój. J
A ci zaraz tu poświęcę.
Jest nawet patent aby razem z oświetleniem ulicznym były lasery jako uzupełnienie do wifi .
Itd
@R.S.
Były różne pomysły
Ja też mam pomysły. Ale ich nie opublikuję ani sam nie zrealizuję. Niech pójdą w zapomnienie.
@downunder
17 PAŹDZIERNIKA 2021
15:22
0 + 0 + (…) +0 mozna zapisac jako nieskonczonosc razy 0 . Ten wyraz jest nieokreslony. Czyli nieskonczona suma zer (albo kazdej innej liczby) tez jest nieokreslona. Tak jak bez sensu jest dzielenie przez 0, tak samo bez sensu jest mnozenie przez nieskonczonosc.
A fizycy juz dawno nie spieraja sie o to, czy objekty kwantowe sa czastka czy fala.
Naukowy postep polega na tym, by nie obstawac przy bledach, np. w rozumowaniu.
Czasem warto coś oznajmić światu, pro publico bono.
Już kiedyś piałem o podwodnych centrach danych, pomysł z pozoru szalony.
Ale Microsoft sześć lat później próbował go opatentować jako swój.
… Mnie chodziło o coś pożytecznego.
Korporacjom chodzi głównie jak wydudkać fiskusa.
Jak się utopi centrum na wodach pozamunicypilnych albo ex terytorialnych to trochę trudno ściągnąć podatek.
@Dowunder
Popełnia pan pewien błąd, próbując używać arytmetyki liczb rzeczywistych w tematyce daleko poza nią wykraczające. Punkt ma istotnie wymiar 0, ale długość ma, wykraczające poza zbiór liczb rzeczywistych, infinitezymalnie mała, oznaczaną niekiedy jod. Dowolny odcinek zawiera C (a więc 2^Alef) punktów o długości jod.
@Downunder
A brak dzielenia przez 0 wynika wprost z aksjomatyki arytmetyki.
@M Nowak
Ojej, czyli jednak Achilles dogoni żółwia, a strzała doleci do celu?! Jak to!?
Oczywiście, że dogoni
Autor paradoksu Zenon nie wiedział, że suma nieskończenie wielu liczb może mieć skończona wartość. Rozpatrzmy sumie szeregu 1 + 1/2 + 1/4 + 1/8 +…
Widać, że nigdy nie będzie większą od 2, dla n elementów ma formę 2 – 1/2^n. A więc dla każdej liczby mniejszej od 2 lat istnieje n, po którym suma jest większa. A więc suma nie może być mniejsza od 2, wynosi więc 2. Czas, po którym Achilles dogoni żółwia, wyraża się właśnie taka suma nieskończonej liczby elementów o skończonej wartości.
@downunder
Myli pan matematykę z informatyką. Sugeruję uzupełnienie informacji o arytmetykę pozaskończoną. Wtedy możemy wrócić do rozmowy. A paradoks Hilberta kiedyś na tym blogu omawiałem.
„Komputery działają w oparciu o arytmetykę…”
No, ale to jest arytmetyka dla przedszkolakow oparta na skonczonym zbiorze liczb naturalnych. Komputer nie potrafi np. przedstawic liczb rzeczywistych (jak pi) 🙁
Prowadzi to np. do numerical chaos (w odroznieniu do deterministic chaos) przy rozwiazywaniu rownan rozniczkowych (szczegolnie tych nieliniowych).
@Maly Fizyk
Jeśli nie czytałeś poprzednich historii dziejących się w tej piwnicy, to wprowadzę Cię, ze od czasu do czasu trafiają się kandydaci na Q-bit.
Z tym konkretnym można nawet pokusić się o eksperymenty z entanglement na dystans.
Ale odradzam, bo ten jest spooky i straszy.
Nawija dużo, ale chyba bifilarnie, bo nic sensownego nie udaje mu się wyindukować.
Niestety Loperamide hydrochloride jest mało skuteczny.
Żyrafa czasem wabi Q-bita na zupkę no i wtedy do pudla.
Wtedy można go testować, czy jest down – do tego celu najlepszy jest bykowiec. Kukuła ma już doświadczenie fizykę trochę poznał.
Ma plusa za poczucie humoru.
Jak Q-bit zaczyna już rozumieć zasady fizyki kwantowej i wie, ze może oberwać z góry albo z dołu to jest spokój, bo siedzi zrelaksowany w środku.
Najczęściej potem znika.
@R.S.
18 PAŹDZIERNIKA 2021
17:37
Tak juz sobie myslalem 😉 To chyba ten sam, co sie tez na politycznych blogach „udziela”.
Ale z tymi binarnymi komputerami to mam naprawde czasami problemy. Bo one potrafia tylko rozwiazywac (finit) difference equations a nie (analog) differential equations. A to daje czasami zupelnie inne rozwiazania 🙁
I teraz pytanie za 1000zl: Ktore rozwiazanie jest „prawdziwe”? Czy nasz swiat jest (fundamentalnie) analogowy czy (fundamentalnie) dyskretny? A moze i taki i taki w zaleznosci od „pomiaru”?
Intrygujące, żeby nie powiedzieć ciekawe.
W dziale „Ksiażki, poważnego Plus Minus, znalazłem tekst dotyczący „wypuszczenia” do ludu przez poważne wydawnictwo jakim, uważam że jest Prószyński i S-ka dwóch książek autorstwa poważnych autorów, którzy na popularyzacji kwantowej rzeczywistości niejednego zęba zgubili, ale tez grosza trochę zarobili. Nawet jako wykładowcy uniwersyteccy.
I może bym sobie ten komentarz darował, ale często w ferworze blogowych dyskusji padają terminy „kwant”, „teoria kwantowa”. „mechanika kwantowa”. Jedyne co je różni, to liczba wykrzykników.
Ale jeżeli na nie zasługują – dlaczego nie wykrzykniki.
Najpierw tytuły i autorzy. A nawet odwrotnie:
1)Jim Baggott – Kwantowa rzeczywistość
1Lee Smolin – Niedokończona rewolucja Einsteina
A tera kilka zdań będących w zasadzie cytatami z owej recenzji, z poważnej gazety.
Na wstępie recenzji pada ciekawe pytanie:
„Rewolucja kwantowa dokonała się prawie sto lat temu, a teoria którą wtedy opracowano uchodzi za jedną z najlepszych, jakimi dysponuje nauka. Dlaczego więc obaj autorzy wydają się zgadzać, że jest ona wadliwa i postulują wprowadzenie do niej poprawek?”
Ciekawe, żeby nie powiedzieć intrygujące. Najlepsza, a jednak wadliwa. Aż strach pomyśleć o jakości teorii ze środka, albo końca tabeli.
A teraz cytat ze Smolina po przeczytaniu którego, a zresztą:
„Konceptualne problemy i diametralne różnice które od początku nękały mechanikę kwantową, są nierozwiązywane i nierozwiązywalne z tej prostej przyczyny, że teoria jest błędna”.
Ale skąd tej teorii „najlepszość”, skoro jest teorią błędną? Można zadać głupie pytanie
Ano stąd,że”
„..prawdopodobnie zaważyła na tym charyzmatyczna postać Bohra, który poniekąd narzucił ją fizykom. Ci zaś nie potrafili zaproponować niczego równie przekonująco tłumaczącego wyniki eksperymentów.(…).
Wśród fizyków w dobrym tonie jest przyznawać się, że ni w ząb nie rozumieją fizyki kwantowej.”
Dobre! „…Ni w ząb nie rozumieją fizyki kwantowej..”.
To trochę jak ja, czyli owo zdanie może swobodnie przybrać taką oto postać:
Wśród fizyków i …duchowych, w dobrym tonie jest przyznawać się, że ni w ząb nie rozumieją fizyki kwantowej.
I jeszcze jeden cytat z nazwiskiem, które padało w moich komentarzach. A co!.
„Smolin podaje nawet kandydatkę na zdetronizowanie interpretacji kopenhaskiej: to teoria fali pilotującej de Broglie’a, której nie naucza się na uniwersytetach i która praktycznie zniknęła z podręczników. Rozwinięta przez Dawida Bohma, obecnie nosi nazwę teorii zmiennych ukrytych.
O książce Baggotta autor recenzji pisze krócej”
„Po analizach autor wskazuje, że zastąpienie interpretacji kopenhaskiej nie będzie łatwe, póki ta spisuje się w miarę zadowalająco”.
Czyli, w miarę się podoba, a to już jest coś – przypominam z tekstu pod którym dyskutujemy:
„Pomimo braku jakichkolwiek dowodów doświadczalnych pomysł zwiniętych mikroskopijnych wymiarów spodobał się.”
Mam nadzieję, że nie jest to nowa kategoria jakości naukowo-badawczych procedur.
I na koniec uwaga. Otóż obaj autorzy książek w sporze Bohra i Einsteina stają po stronie tego drugiego, a ten drugi (trochę śmiesznie to brzmi „Einstein ten drugi”)popierał ową zapomnianą teorię zmiennych ukrytych, czyli moim zdaniem, sytuacja winna nosić znamiona rozwojowej, jeżeli chodzi o przyszłość – królującej w akademickich podręcznikach – interpretacji kopenhaskiej.
Ale czy tak akurat będzie?
Przypominam zdanie Poppera, który:
„… ubolewał, że rozpowszechnianie się interpretacji kopenhaskiej stępia wyobraźnie badaczy do poszukiwania innych teorii mikroświata”.
No widzisz Kukula, zarobiłeś na drugi plus za teorie Bohmanowska.
Podawałem link tu na blogu do fajnej analogii demonstrującej pilot wave na YouTube, może rok temu nie pamietam.
…
Nie znaczy to wcale, ze odrazu to co wiemy to do śmieci.
Fizyk pewnie pamięta komputery analogowe na wzmacniaczach operacyjnych. Fajne były.
Chyba nie zarobię tego tysiąca
a Q-bity mimo reklamiarstwa tez się mało do czego przydają.
Opinia jednego z biorących udział w dyskusji, że filozof nie ma prawa wypowiadać się na temat dokonań świata nauki, można chyba porównać do sytuacji kiedy merytoryczną zawartość komentarzy, przypisanej osobie używającej nicku @downunder, może jedynie właściciel nick @downunder, albo…jego stryjenka, bo komentujący ma do niej zaufanie.
Nie dajmy się zwariować.
@mały fizyk
Chyba naprawdę nie warto z tym dyskutować. Jak ktoś jest przeswiadczony o własnej genialnosci i nie zauważa łuk w podstawowej wiedzy (typu ‚arytmetyka pozasakonczona nie istnieje’ czy ‚mechanika kwantowa opisuje jedynie cząstki elementarne’), i tak się to nie przekona. Na nic tu przywoływanie dzieł Cantora czy kondensatu Bosego-Einsteina.
@downunder
18 PAŹDZIERNIKA 2021
19:54
„To NIE jest arytmetyka dla przedszkolaków, gdyż umożliwia dzielnie przez zero…”
Dam sie ostatni raz podpuscic.
Co jest wynikiem komputerowego „dzielenia” przez 0? NAN, czyli not a number. A mnie sie wydawalo, ze wynik dzielenia liczb musi przynalezec do zbioru liczb. No, ale moze inzynierowie z down under zaczna tworzyc nowa arytmetyke 😉
@Maly Fizyk,
jest taki program Mapple i on calkiem zgrabnie ‚analogowo’ rozwiazuje rownania.
…
Przyszedl mi artykul – popularny ale ciekawy
How Many Dimensions Does Our Universe Really Have?
https://interestingengineering.com/how-many-dimensions-does-our-universe-really-have
link do maplesoft
https://www.maplesoft.com/products/maple/features/linearalgebra.aspx
maja free trial
w Stanach kosztuje $955
@R.S.
18 PAŹDZIERNIKA 2021
23:14
Uzywalem troche https://www.wolframalpha.com . Ale tylko do „prostych” przeksztalcen, aby np. nie zapomniec” gdzies minusa 😉
Problem z non-linear differential equations jest taki, ze prawie zadne nie ma cloused form integral solution. Wiec symbolic math tu nie pomoze 🙁
Trzeba te rownania nadal integrowac numerycznie, zawsze ze skonczona dokladnoscia (error accumulation) 🙁
Ja ten problem wyobrazam sobie tak. Wezmy np. deterministic non-linear equation. Dla kazdej wartosci poczatkowej mamy jednoznaczna trajektorie in the phase space. Te trajektorie sie NIGDY nie przecinaja. Ale moga byc bardzo blisko siebie. Jezeli teraz (nie)dokladnosc obliczen jest wieksza niz odleglosc miedzy trajektoriami, to komputer moze przeskoczyc z jednej na druga. I mamy numerical chaos 🙁
https://arxiv.org/pdf/1707.04720.pdf
https://arxiv.org/ftp/nlin/papers/0506/0506045.pdf
PS. Przepraszam za te anglicyzmy, ale nie studiowalem w Polsce i nie znam wszystkich polskich odpowiednikow.
@Maly Fizyk
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł! Ale uprzedzam, ze może on w niczym nie pomoc, bo ja się matematyka stosowana nie parałem.
Ale ciekawość mnie bierze, co z tego wyjdzie.
Spróbuj wprowadzić biały szum do twoich parametrów, i rozwiązania uśredniać.
Kiedyś zastosowaliśmy taka metodę, aby ograniczyć rozdzielczość szesnastobitowych przetworników analogowo cyfrowych.
Wprowadzanie szumu tez działa gdy obrabia się sygnał transformata Fouriera albo Hadamarda.
Algorytmy kwantuja bo maja swoje ograniczenia precyzji obliczeń wiec może być podobnie.
Daj znać, czy to prowadzi do czegoś?
Prawdopodobnie odkrywam coś co jest matematykom dobrze znane.
link do artykulu
ADC Input Noise: The Good, The Bad, and The Ugly. Is No Noise Good Noise?
https://www.analog.com/en/analog-dialogue/articles/adc-input-noise.html
@R.S.
19 PAŹDZIERNIKA 2021
14:36
Serdecznie dziekuje za zainteresowanie i pomysl.
W symulacjach pogody/klimatu stosuje sie metode ensemble averaging. To poprawia np. jakosc prognozy pogody. Ale tylko o kilka dni, a nie np. miesiecy 🙁
Chcialem to wykorzystac dla pewnego rownania, ale jeszcze nie mialem czasu (ach, te radary).
White noise moze tak samo dzialac. Musze obie metody w koncu wyprobowac. Ale jak sie pracuje najwyzej po 2-3 godz. dziennie, to to moze troche potrwac 🙁
@Maly Fizyk
Fajnie, daj znać co z tego wychodzi.
Nie wiem jaka masz moc obliczeniowa, ja czasem przerzucam cześć obliczeń do procesora graficznego NVIDIA – CUDA. Ale robię to za pomocą mex w matlabie.
Octawe jest za darmo i tez można, ale ma dużo wolniejsze procedury algebry liniowej. Do Pythona się nie dotykam.
@mały fizyk
Przepraszam za te anglicyzmy, ale nie studiowalem w Polsce i nie znam wszystkich polskich odpowiednikow.
To jest zrozumiałe nawet dla maszyny kuchennej, nieznającej się na matematyce i słabo rozumiejącej angielski.