Efekt Wolszczana
Nikt za dawne winy dziś do więzienia nie trafia. Dlaczego więc nie mówić szczerze o przeszłości?
Nigdy nie byłem członkiem Solidarności, choć od roku 1980 sercem byłem zawsze z „S”. W czasie karnawału (rok 1981) byłem studentem, nie mogłem więc do niej należeć. W roku 1989, gdy znów można było się do „S” zapisać byłem już na postdoku we Francji. Śledziłem znad Sekwany z zapartym tchem to, co działo się w Polsce.
Moja sympatia dla „S” przejawiała się m. in. współpracą. Przykładowo użyczałem klucza do mojego mieszkania, z którego nadawano radiowe audycje Solidarności. Odbywało się to w ten sposób, że tworzono sieć niezbyt oddalonych od siebie mieszkań (w moim przypadku w centrum Pruszkowa koło Warszawy) i z każdego nadawano kolejno około 1-2 minutowy fragment. Jeden po drugim, tak, że w promieniu kilku kilometrów można było usłyszeć całość audycji z kilku zmieniających się nadajników. Chodziło o to żeby milicja nie mogła namierzyć miejsca, z którego wychodził sygnał radiowy.
Któregoś dnia wpadło do mnie kilku kolegów z „S”, żeby sprawdzić, czy dałoby się ode mnie nadać audycję telewizyjną albo zakłócić nadawanie Dziennika TV. Okazało się, że mieszkanie jest zbyt małe i jakaś antena, czy inny potrzebny do nadawania pałąk musiałby wystawać przez okno. Oznaczało to zbyt duże ryzyko i z nadania audycji TV ode mnie zrezygnowano.
Dziś, po latach, dowiedziałem się, że system „Telewizji Solidarność” wymyślili i wprowadzili w życie toruńscy naukowcy. Wśród nich, główną rolę odegrał astronom Jan Hanasz. Razem z nim działali inni astronomowie, astrofizycy, matematycy, m. in. Zygmunt Turło, Eugeniusz Pazderski, Grzegorz Drozdowski. Nadawali oczywiście w Toruniu. I wpadli. Dostali półtoraroczne wyroki w zawieszeniu.
Teoretyczne ryzyko było jednak o wiele większe, gdyż nie można było przewidzieć, jakie kary wymierzy milicja i sądy PRL. To zależało od widzi mi się PRL-owskich urzędników. Ja np. liczyłem się z możliwością odebrania mi mojego mieszkania (tzw. przepadek mienia). Aby temu jakoś zapobiec, nie było mnie na miejscu w czasie akcji. Chodziło o to, bym w razie wpadki mógł zeznawać, że o niczym nie wiedziałem, a pożyczyłem klucz koledze na balangę. Inną konsekwencją mogła być utrata pracy (pracowałem wówczas na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego jako asystent) i oczywiście zakaz wyjazdu za granicę.
Dlaczego zebrało mi się właśnie teraz na wspominki? A no dlatego, że znalazłem w internecie petycję pracowników Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (a także studentów astronomii i doktorantów, jak i młodych pracowników nauki w związku z ujawnienia przez prof. Andrzeja Kusa (UMK) informacji o swojej współpracy z cywilnym kontrwywiadem PRL.
Autorzy petycji wybielają działania naukowców, którzy za czasów PRL donosili SB lub kontrwywiadowi. Piszą m. in. tak:
„Z perspektywy docierających do nas w ostatnich latach informacji o niejednoznacznej przeszłości wielu powszechnie poważanych osób publicznych, wyłania się obraz PRL-u, w którym wszystkie osoby, których życie w jakiś sposób odbiegało od ustalonej normy były inwigilowane przez służby bezpieczeństwa. Jednostki te zmuszane były do podejmowania moralnie przytłaczających wyborów, od których – patrząc na obecny dorobek naukowy tychże osób i ich ośrodków badawczych – uzależniony był rozwój naukowy nie tylko ich samych, ale często również całych jednostek i kolejnych pokoleń młodych pracowników nauki. Przykre jest, że oskarżenia wysuwane są najczęściej przez ludzi relatywnie młodych, którzy sami nie musieli nigdy dokonać tak ważkiego wyboru. Łatwo jest oceniać starszych kolegów, będąc pewnym, że z powodu wieku ma się czystą historię.”
Z petycji wynika, że donosili praktycznie WSZYSCY, naciski były tak wielkie, że NIKT nie mógł się nim oprzeć, wybór donoszenia był więc OCZYWISTY i dzięki temu mamy dziś taki ŚWIETNY ośrodek naukowy jak UMK.
W ten sam sposób bronił się we wrześniu b.r. prof. Aleksander Wolszczan (tutaj, i tutaj). Już wówczas pisałem w blogu, że właśnie to tłumaczenie pogrąża profesora, dlatego, że jest po prostu fałszywe. Teraz, tę samą linię obrony postanowili zastosować studenci i pracownicy UMK w stosunku do kolejnych byłych TW. A z tego, co słyszę z Torunia na prof. Kusie lista się nie skończy.
Nie chodzi mi ani o karanie, ani o piętnowanie byłych TW. To nie mój problem. Jeśli uczelnie chcą ich mieć w swoich murach, to niech trzymają. Chodzi mi wyłącznie o to, aby nie robiły tego kłamiąc na nowo. W dodatku tego typu krętactwo ma dość szczególną wymowę właśnie w przypadku Torunia i Wydziału Astronomii, skąd pochodzili tak bezkompromisowi działacze „S” jak Hanasz i jego koledzy.
Dlatego powtarzam, że w schyłkowej epoce PRL niepisaną, ale powszechną normą w środowisku naukowym było, że z SB się nie rozmawia, a razie takich kontaktów od razu informuje się działaczy „S”. Donoszenie za pieniądze było powszechnie rozumiane jako zdrada. Było piętnowane i odrzucane. Mówienie, że donosili wszyscy, że z powodu nacisków i szantażu ulegał każdy, jest kłamstwem i naigrywaniem się z tych, którzy coś takiego wówczas odrzucili. Zresztą prof. Wolszczan przyznał, że na niego nikt nacisku nie wywierał, a zdecydował się donosić z powodu przekonania, że inaczej za granicę nie wyjedzie.
Prawda jest taka, że niektórym wystarczył więc sam domysł, co może się stać. Dlatego właśnie na wstępie opisałem jakich to sankcji spodziewałem się w razie wpadki przy sabotażowym nadawaniu z mojego mieszkania. Ja też bowiem wyłącznie domyślałem się co może mnie spotkać. Tyle tylko, że dokonując wyboru wybrałem to, co wydało mi się dobre i słuszne. Niech mi więc koledzy z Torunia nie wyjeżdżają dziś z dziecinnymi tłumaczeniami realiów życia w PRL.
Dokonanie wyboru w takiej sytuacji jest rzeczywiście trudne. Ale, jak widać na podstawie petycji, było ono równie trudne w PRL, jak dziś w RP. W Toruniu zadziałał swoisty „efekt Wolszczana”. To bardzo zły efekt. Bo oparty na kłamstwie. Po co takie karkołomne i paskudne tłumaczenia? I tym razem wyjście jest bardzo proste. Wystarczy szczypta odwagi i wypowiedzenie „przepraszam”. Nikt za dawne winy dziś do więzienia nie trafia. Owszem, trzeba się najeść wstydu, ale nie jest to jeszcze koniec świata.
Taką odwagą wykazał się prof. Kus. Ja trud jego decyzji rozumiem. Kiedyś stchórzył, ale teraz potrafił się do tego przyznać i chwała mu przynajmniej za to. Dlaczego autorzy petycji chcą mu odebrać choć tę drobną satysfakcję? Rozumiem, że naukowcy i studenci chcą mieć z tymi sprawami święty spokój. Ale wybrali jedno najgorszych możliwych rozwiązań.
Jacek Kubiak
Fot. jk
Komentarze
Niby blog (szalonych) naukowców, a (szalonej) nauki prawie nic, za to duużo polityki i zwyczajnego polskiego piekiełka, którymi zajmuje się 99% naszych dziennikarzy. Jestem rozczarowany. Chcę obyczajówki otwieram Fakt (jeszcze mi się nie zdarzyło stety czy niestety), chcę polityki czytam Żakowskiego albo Paradowską, itd.
A ja owych studentów rozumiem. Guzik ich (i mnie) obchodzi co jakiś prof. czy dr robił 30 lat temu. To dla 20 letniego studenta prehistoria, no chyba że jest aktywnym zwolennikiem opcji „narodowo-katolicko-antykomunistycznej”. Taki student chce mieć dobrych wykładowców bo dzięki nim ma szanse na rozwój i pracę. A ze jego wykładowcy nie byli święci? To czy dany prof. uwodził studentki, donosił na kolegów czy truł kotys ąsiadom pozostaje bez związku z jego wartością jako naukowca i dydaktyka w tak „twardych” naukach jak fizyka. Czy planeta Wolszczana stała się mniej planeta z powodu biografii odkrywcy?
Sądzę że ta petycja to akt rozpaczy po sądzie kapturowym jaki Wolszczanowi urządził rektor UMK and spółka. Sadzie po którym ci młodzi ludzie stracili dobrego wykładowce. I nie chcą tracić kolejnych.
@ sceptyk :
Bo na tym miedzy innymi polaga szalenstwo nauki w Polsce. A pani Janina i pan Jacek nie pisza o tych ‚drobnych’ sprawach, wiec raczej sie nie powtarzamy.
@ Marchewa :
Wystaw sobie, ze ja tez ich doskonale rozumiem. Oni chca miec swiety spokoj i tyle. Akurat to nie jest moj ideal, o czym ten wpis.
Nie wiem czy sad nad prof. Wolszczanem byl kapturowy, ale o ile pamietam to on sam sie zrzekl etatu. Tacy delikatni i wrazliwi ludzie nie powinni wdawac sie w donoszenie. Szpiegostwo itp to ciezki kawalek chleba. 🙂 Sorry, ale nie mam dla postepkow prof. Wolszczana za krzty zrozumienia, co oczywiscie ma sie nijak do jego planet.
jk,
zgodze sie ze sceptykiem: ile mozna ?
Piszesz, ze nie pokrywasz sie z innymi dziennikarzami Polityki ?
W wiekszosci masz racje, ale o Wolszczanie pisal tez red. Szostkiewicz:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=387
Zgadzam sie rowniez z tym, ze nauka zdechla ostatnio na tym blogu, wyparta miedzy innymi przez dywagacje o tym, czy ktos jest swinia, czy tez nie jest. I nie odpisuj mi prosze, ze to jest wlasnie polskie piekielko naukowe, bo polska nauka to nie tylko przeszlosc, o ktorej piszesz z taka pasja. Przyklad ?
http://wyborcza.pl/1,75476,5730543,Polsko_japonskie_odkrycie_zrewolucjonizuje_komputery_.html
Akurat przyklad bardzo mi bliski, bo artykul mowi o moim krewnym, ale chodzi o to, ze tak naprawde, jak sie chce, to mozna o polskiej nauce naukowo, a nie rozliczeniowo.
A jesli nie o polskiej nauce to o nauce w ogole. Tutaj juz naprawde tematow nie brak, rowniez dyskusyjnych, kontrowersyjnych czy sensacyjnych. Prosze, probka z dzisiejszego World Science:
Woolly-mammoth genome decoded:
http://www.world-science.net/othernews/081119_mammoth
Signs of dark matter found?
http://www.world-science.net/othernews/081119_darkmatter
Pozdrawiam.
Wolszczan zrzekł się etatu po tym jak „zasugerowała” mu to powołana przez rektora UMK komisja. To ona jest właśnie sądem kapturowym.
Ucierpieli tylko studenci i polska nauka. Dwie rzeczy najmniej ważne w całej sprawie.
@ Marchewa :
Nie jestem taki pewien czy studenci tak bardzo ucierpieli. Wsrod astronomow UMK jest bardzow ielu swietnych fachowcow. Wolszczan z tego co wiem niezle brylowal na publicznych wykladach, ktore z nauka w sensie scislym nie maja wiele wspolnego. Byl tez ‚kanalem’, dzieki ktoremu astronomowie z Torunia mieli dojscie do urzadzen Penn Univ. Oczywiscie zerwanie wspolpracy naukowej z powodow pozanaukowych jest zawsze przykre, ale koledzy z UMK nie musza polagac tylko na tym osrodku. Zreszta wspolpraca moze sie toczyc dalej. Dla mnie prof. Wolszczan zachowal sie jak obrazona primadonna. Ale skoro w latach 70. popisal sie tchorzostwem, to tak bardzo nie dziwie sie, ze nie mial wielkiej odwagi rowniez teraz. Przyklad prof. Kusa jest odmieny. On przynajmniej teraz odwaga sie wykazuje. Wcale nie jestem za procesem czarownic. Chyba wynika to jasno z mojego wpisu. Chodzi mi wylacznie o postawy tych, ktorzy donosili i tych, ktorzy ich teraz bronia w dziwny dla mnie sposob.
To źle zrozumiałem „szalony”, myślałem, że chodzi o takie pozytywne szaleństwo: mechanika kwantowa, początki wszechświata, życia, międzynarodowa stacja kosmiczna, prywatne loty w kosmos, czy domowe superkomputery – http://www.dziennik.pl/hitech/article202166/Domowy_superkomputer_z_kart_graficznych.html?service=print (?!)
Sarmacka polityka po prostu się w tym nie mieści. Żeby to chociaż miało poziom politologii, a nie sensacji i magla… No ale jeśli szaleństwo ma być rozumiane negatywnie, no to cóż, trudno 🙁
P.S. Jeśli ktoś jest zainteresowany pozytywnym szaleństwem naukowym to na youtube są odcinki megakultowego programu: http://www.youtube.com/watch?v=gHplTlBVuz4
Jak to było możliwe pod komuszym reżimem, przy tak kiepskich możliwościach technicznych i finansowych w porównaniu do dzisiejszych? Żaden program jeszcze im nie dorównał poza najlepszymi seriami jak The Living Planet – a przecież jakimi środkami i możliwościami dysponowali ci, a jakimi Kurek i Kamiński! Na mnie robi to nadal spore wrażenie nawet jeśli rozmawiają o rzeczach z dzisiejszego punktu widzenia archaicznych.
Pozdrawiam
@ sceptyk :
W tym co wymieniasz nie widze nic ‚szalonego’. Ale jakbym napisal o tym co szalonego robie w moim laboratorium, to by nikogo nie zainteresowalo. Bo to zbyt hermetyczne. Niedawno zaproponowalem moim wspolpracownikom pewien ‚szalony’ eksperyment. Odmowili, bo nie widza do czego takie doswiadczenie mogloby prowadzic. Taki dzis duch w narodzie. Robi sie tylko te doswiadczenia, ktorych wynik mozna przewidziec. A to sprowadza nauke do wykonywania zaplanowanych doswiadczen. Dla mnie to nie nauka, to rzemioslo.
Ja sie zgadzam ze sceptykiem, czemu dalem wyraz w komentarzu, ktory utkwil na redzie, chyba z powodu paru linkow, ktore tamze zamiescilem.
Dobra, to bedzie o rasach? Moze byc? 🙂 O mamucie wszyscy pisza.
Aha, skoro o mamucie pisza wszyscy, to tutaj bedziemy orginalni, w awangardzie. Tak blog (orginalnych) naukowcow.
Teraz rozumiem. Nie mam wiecej zastrzezen.
Dla mnie relacje nauka-polityka w Polsce sa duzo ciekawsze na tym blogu niz czysta nauka o ktorej moge czytac w tysiacach roznych miejsc. Oczywiscie bardzo ciesza sukcesy polskich naukowcow. Jednak atmosfera profesjonalna na uczelniach jest bardzo wazna.
Niepokoi stwierdzenie naukowcow z Torunia ze wspolpraca z SB byla niewielka cena za utrzymanie rozwoju dyscypliny naukowej. Na szczescie ludzi ktorzy tak mysleli bylo bardzo niewielu, aczkolwiek, statystycznie pewnie bylo mozliwe ze gdzies sie wytworzyl „cluster” donosicielstwa, chocby dlatego ze w tym miejscu SB mogla miec wyjatkowo utalentowanego kierujacego oficera.
@jk:
No to chyba będę złośliwy. Naprawdę musiałeś stać się rzemieślnikiem skoro nie uważasz mechaniki kwantowej za intelektualne szaleństwo. Nie mówię już o konkretnych przykładach typu zatrzymywanie światła, teleportacja itp. ale tak generalnie zrozumienie idei. Zawsze kiedy zagłębię się zbytnio w próby zrozumienia o co chodzi czuję, że znajduję się właśnie na granicy jakiegoś szaleństwa. Podobnie jeśli chodzi o czarne dziury, TW (Teorię Względności 😛 ), zagadnienie czasu, czy początki Wszechświata. Btw może przeoczyłem, ale nie było nic na temat boskiej cząstki.
Oczywiście nie dla każdego fizyka jest tym co go kręci, biologia to też szaleństwo ze swoją inżynierią genetyczną, perspektywami ulepszania człowieka, nowymi zadziwiającymi organizmami żyjącymi w ekstremalnych warunkach, czy neuronauką.
Do naukowców należy psi obowiązek popularyzacji własnej dziedziny, czynienie jej atrakcyjną, a przecież wiele nie trzeba. U nas, zauważyłem to na uczelniach, wykładowcy robią dokładnie coś odwrotnego, proste rzeczy gmatwają, utrudniają, plączą, próbują uczynić swoją wiedzę hermetyczną, tajemną, aż 95% studentów zniechęcą do samodzielnej nauki. Widziałem to wiele razy. To nie ma nic wspólnego z polityką ani nawet nakładami na badania.
Zgadzam się z Jacobskym, który od ręki podał parę przykładów ciekawych rzeczy do dyskusji. Ciemna materia i energia – okazuje się, że nasza wiedza dotyczy tylko niewielkiego fragmentu 5% materii i energii we Wszechświecie. Czy to nie szokująco mało?
Na kursach uniwersyteckich powinien być obowiązkowo jeden z popularyzacji nauki.
Jak ma być kontrowersyjnie i na pograniczu polityki, religii i nauki to proszę:
http://www.youtube.com/watch?v=edsDrqfDVKY
Ostatnio oglądałem ten wywiad Dawkinsa z Weinbergiem, może za mało obrazoburczy i za dużo nauki, ale kurcze takie rzeczy mogę oglądać godzinami.
@Sceptyk
Nie szkoda czasu na czytanie Polityki i przelewaniu do sieci niepokojow i gonitwy mysli o ciemnej materii? Zal, ze na lamach tego akurat periodyku w dziale „nauka” zabraklo w tym numerze……wielu rzeczy uwazam za smieszny. To tak, jakby miec zastrzezenia do Nature, ze w dziale Books and Arts zabraklo informacji o najnowszej ksiazce np. Doroty Maslowskiej. No zabraklo! I wielu innych informacji jeszcze! Tylko, ze to jest N A T U R E! Analogicznie: P O L I T Y K A (nie Science, nie New England Journal of Medicine etc).
A pytanie postawione przez JK nie jest bezsasadne wcale: czy rzeczywiscie jest nam obojetne na to jakim czlowiekiem jest naukowiec ksztalcacy kolejne pokolenia naukowcow? To kogo ksztalci UMK? Rzemieslnikow, ktorzy tylko chca dobrze przykrecac sruby i wszystko im jedno, kim jest nauczyciel, byle by ich dobrze nauczyl sruby przykrecac? Czy tez moze elite spoleczenstwa?
@batou pisze
2008-11-20 o godz. 16:46:
Nie wciskaj mi tu kitu. Lubię czytać Politykę i artykuły tudzież wpisy na temat polityki, na jej atrakcyjność jednak składają się również takie działy jak „Rynek”, „Kultura”, „Historia”, czy „Nauka” właśnie. Jaki jest sens prowadzić takie działy, abstrahując od tego, że chodzi nam tu o portal i blogi, skoro zamiast czytać artykułu na temat odpowiednio gospodarki, literatury, krzyżaków, czy czarnych dziur otrzymuje kolejny o TW (tutaj Tajny Współpracownik)? A poza tym Polityka nie jest pismem branżowym tylko zwykłym tygodnikiem o określonym profilu.
Ja tutaj popieram batou. Sugeruje ze tematy na tym ciekawym blogu nie koniecznie musza adresowac nauke w sposob bezposredni. Rownie dobrze (a moze lepiej) jest podyskutowac na ciekawy temat „z zycia wziety” ale inaczej, tzn naukowo, czyli z odpowiednim sceptycyzmem i uzywajac wiedzy z roznych dziedzin ktore moga byc znane dyskutantom. Czesto najciekawsze odkrycia dokonuja sie w najmniej oczekiwanych miejscach. Podziwiam pisarzy blogowych ktorzy maja odwage poddac sie potencjalnej natychmiastowej krytyce niezadowolonej publicznosci. No ale na tym polega blogowanie.
@ batou, sceptyk, Marchewa, Jacobsky :
Ten wpis wcale nie jest o tym, kto ma byc nauczycielem akademickim. Tylko o tym jak studenci i naukowcy tlumacza swoich profesorow z dawnych przewin. Ja naprawde nie mam nic przeciwko temu zeby byli TW nadal pracowli jako astronomowie czy biolodzy. Chodzi mi wylacznie o to zeby nie usprawiedliwiac ich klamstwami i gadaniem, ze donosili wszyscy. To pojscie na latwizne i w dodatku pozbawia (jak mysle) takich ludzi jak prof. Kus satysfakcji z ich aktu odwagi do przyznania sie. Z tego tekstu mozna w ogole usunac sprawe donoszenia i rozpatrzec ja na abstrakcyjnych przykladach kogos, kto zrobil cos zlego i potrafil sie do tego przyznac. A zwiazek z nauka jest taki, ze to dzieje sie nauczelni i lista podpisow swiadczy o tym ilu studentow i pracownikow nauki z UMK jest w stanie poswiadczyc nieprawde tylko po to zeby miec swiety spokoj. Mozna zapytac czy tak sama beda postepowali jesli chodzi o falszowanie wynikow badan. Na dobra sprawe jest to tekst o odwadze i braku odwagi ludzi i o tym, ze raz mozna jej nie miec, a raz miec. Rowniez o tym, ze czy ma sie do czynienia z totalitaryzmem czy z demokracja, to ludzie i tak beda szli pokretna droga. Sprawy polityczne tu sa tylko dekoracja! Jak do tej pory w dyskusji prawie wszyscy (z wyjatkiem jacka-placka) skoncentrowali sie wlasnie na dekoracjach, a prawie nikt nie zauwazyl sedna. To nie jest tekst polityczny tylko etyczny. Dlatego genom mamuta przy tym problemie to furda. 🙁
Swoja droga, zastanawia mnie jak ja moglem przezyc cale to dziesieciolecie rewolucji Solidarnosci, zrobic doktorat w samym sercu konfliktu na Krakowskim Przedmiesciu i nigdy nie dostalem propozycji wspolpracy, ani od SB, ani od Solidarnosci. Chetnie bym zaoferowal mieszkanie ale nie bylo takiej mozliwosci. Jedna z przyczyn dla ktorych nie pisuje na blogach jest taka ze w moim zyciu nic tak ciekawego jak uzyczenie mieszkania dla tajnej radiostacji, sie nie wydarzylo. Tak wiec nurty historii omijaja niektorych osobnikow takich jak ja, pewnie na zasadzie statystycznej. Albo moze moja osobowosc jest na tyle przecietna ze nie posiada zadnych atrakcyjnych atrybutow ktore moglyby byc przedmiotem zainteresowanie tych bardziej wojowniczo nastawionej czesci populacji (mam na mysli tych ktorzy albo aktywnie bronili albo obalali socjalizm).
jk pisze:
„…lista podpisow swiadczy o tym ilu studentow i pracownikow nauki z UMK jest w stanie poswiadczyc nieprawde tylko po to zeby miec swiety spokoj.”
Moim zdaniem lista wcale nie siwadczy o powyzszym, ale o tym, ze podpisujacy chca, zeby dano im spokoj w tej wlasnie sprawie. Byc moze miedzy innymi dlatego, ze sa dla nich sprawy wazniejsze.
Innymi slowy chodzi tutaj o tzw. mniejsze zlo, i dlatego bylbym ostrzniejszy z wyciaganiem na tej podstawie wnioskow co do sklonnosci do falszowania wynikow, itp.
@ jacek_placek :
No wlasnie, jak?
🙂
@ Jacobsky:
O ile prosciej i uczciwiej jest powiedziec: no trudno mielismy tylu TW, ale przejdzmy nad tym do porzadku dziennego, to stare sprawy. Ale nie, trzeba to mniejsze zlo usprawiedliwic tym, ze robili tak wszyscy. Przeciez to obluda w stanie czystym wlasnie dlatego, ze w tym samym Toruniu byl Hanasz (i nie tylko on).
Intelektualna sprawnosc nie czesto idzie w parze z moralnoscia, etyka, uczciwoscia czy tez dobrze uzasadnionym wyborem przekonan politycznych. Historia nauki zna wielu wybitnych naukowcow (w tym noblistow, np. Lenard czy Heisenberg), ktorych wybory pozanaukowe moga budzic spore watpliwosci. Naukowcy poza praca maja wady i zalety typowe dla spoleczenstwa, z ktorego pochodza. Byloby dobrze gdyby elita intelektualna skladala sie wylacznie z ludzi „z klasa” ale jest to obecnie marzenie scietej glowy. Jestesmy bowiem w trakcie trwajacej od 1945 roku w Polsce (Naszej Umeczonej Ojczyznie) a wczesniej i w innych krajach (ZSRR, III Rzesza) apoteozy awansu spoolecznego. Czegos zas Jas sie nie nauczyl ( w domu rodzinnym) tego Jan umiec nie bedzie.
Jacek,
w Twoim czy w moim wieku powinnismy juz wiedziec, ze najprostsze rozwiazania sa ostatnia rzecza, jak czlowiek wybiera…
Co do Hanasza czy innych – zgoda. UMK to jedyne miejsce, gdzie szlachetnosc egzystowala obok mialkosci.
A tak od serca, to ja naprawde bardzo lubie Torun! Stad te zdjecia. 🙂
@ Jacobsky :
Ale zeby takie rozwiazania wybierac grupowo? To sie nazywa owczy ped.
@JK
Alez ja jak najbardziej odbieram powyzszy tekst wlasnie jako rozpatrywanie przewin w ogole! Nie tylko w kontekscie bycia lub nie TW. Ale jednak w odniesieniu do spolecznosci akademickiej. Wiemy przeciez, ze w kazdym srodowisku a zwlaszcza wsrod ludzi ambitnych jest wielu potrafiacych wykazac sie zlosliwoscia (na wielu plaszczyznach) a nawet nikczemnoscia. Ale sa tacy, ktorzy chca i potrafia byc szlachetni i prawi (przy tym pozostajac profesjonalistami). No to skoro potrafimy odroznic jednych i drugich i skoro jasno widzimy, ze takie jak opisano usprawiedliwianie tych pierwszych jest niewlasciwe (i infantylne), to co dalej? Pamietajac caly czas o odpowiedzialnej roli, jaka profesorowie pelnia. Bo mnie sie wydaje, ze trzeba jednak konsekwentnie popierac /wspierac pewne postawy i rownie konsekwentnie pietnowac inne. Oczywiscie nie probuje przeniesc mojego sposobu myslenia na inne grupy spoleczne ale…….
@Sceptyk
1. Nie twierdze, ze Polityka jest pismem branzowym. Nie przypadkowo wybralem jako przyklad Nature. Zgoda New England i Am J Path byly rzeczywiscie mniej trafne
2. Nie wciskam kitu. Po prostu nie bardzo wiem, czego chcesz i o co Ci chodzi wlasciwie. Dla mnie szukanie akurat w czasopismie takim jak Polityka w dziale Nauka wylacznie „NAUKI” a w dziale Historia wylacznie „HISTORII” sugeruje pewne ograniczenia w mysleniu. Chyba, ze sie czyta Polityke pierwszy raz w zyciu.
Pozdrawiam.
@ batou :
Mnie tylko zadziwilo, ze tyle osob sie pod tymi petycjami, moim zdaniem bezmyslnie, podpisalo. I juz.
@JK
Jako student pod roznymi rzeczami sie podpisywalem, niestety nie zawsze pamietam co to bylo. To po pierwsze. Po drugie odbywala sie cala sprawa w atmosferze nagonki na TW. To juz zle pachnie (konkretna opcja polityczna) i budzi sprzeciw. U mnie osobiscie tez. Niemniej brakowalo mi i brakuje nadal na mojej uczelni (nie jest to UMK) pewnego kompasu. „Kompasu moralnego” to troche szumnie brzmi. Po prostu jednoznacznej postawy srodowiska akademickiego wobec pewnych zachowan (zapomnijmy o TW). Ale zachowan z przeszlosci i terazniejszosci. Zachowan czesto tylko blednych ale czasem po prostu podlych. Oczekuje postawy, ktora nie bedzie nawolywala do palenia stosow (polityka) ale rowniez nie bedzie zamiataniem pod dywan (polityka) i udawaniem, ze nic sie niestalo. Od kogo moge oczekiwac takiej postawy, jak nie od starszych kolegow? Wbrew niektorym opiniom, brak jednoznacznej (ale madrej) postawy moze miec wplyw bardzo demoralizujacy. Jest to moja (nieopublikowana) wlasna obserwacja…..
@ batou :
Moje obserwacje z lat 80. z UW sa takie, ze wtedy istniala tam taka wlasnie zupelnie jednoznaczna sytuacja. Takim kompasem moralnym byla wlasnie „S”. Byli tez obok partyjni pracownicy naukowi, z ktorymi dawalo sie dogadac (przynajmniej na Wydziale Biologii). Czesc z nich nalezala zreszta do „S”. Dlatego nie moge latwo zniesc tego co dzisiaj wygaduja tworcy tej petycji i prof. Wolszczan. Ale to troche tak jak stary dziadek, ktory opowiada, ze przed wojna to dopiero bylo cudownie. 🙂
@JK
Ja uwazam, ze odpowiedz prof. Wolszczanowi i tym, ktorzy mysla o takiej postawie podobnie (badz tez uzywaja podobnej retoryki) najlepszej odpowiedzi udzieliliby koledzy z jego alma mater i innych, ktorzy byli w „tym czasie” represjonowani. Ja do nich nie naleze, bo osiagnalem dopiero wiek chrystusowy. Moge sie odnosic do obecnej rzeczywistosci jedynie. O tyle bardziej zawilej, ze jestem w srodowisku medycznym. A ze sa wybitne jednostki ktorych „wybory pozanaukowe” (@Bobola) moga budzic kontrowersje? Oczywiscie i zawsze beda. Tylko ktos (elity akademickie) uwazam powinien oceniac wplyw jaki „wybor pozanaukowy” wywiera. Zwlaszcza na mlode pokolenie. I wlasnie nie chodzi o to, zeby czlowieka do gruntu……Rany. Gadam jak wlasny dziadek. Lepiej sie zamkne.
Pozdrawiam.
Wyglada na to, ze wsrod torunskich astronomow w latach 80. wytworzyl sie swego rodzaju ekosystem z roznymi zaleznosciami: ja donosze na ciebie, ale nie za bardzo, ty mnie tolerujesz wiedzac, ze jestem TW itd, itp.
http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=965&NrSection=80&NrArticle=120662&IdTag=38
To przypomina nieco sytuacje z UW, ktora opisalem w ktoryms komentarzu, z tym, ze w Toruniu byl wyrazny przechyl w druga strone. Mysle, ze jacek_placek pewnie ma racje, ze akurat w Toruniu musial byc wyjatkowo zaradny szef bezpieki z jakims dojsciem do naukowcow. Zapewne tez mniejsze osrodki naukowe latwiej bylo SB penetrowac. W artykule, do ktorego zalaczam link, bardzo ciekawy jest obraz prawie doskonalej kohabitacji wrogow i, badz co badz, przyjaciol systemu. To chyba wlasnie typowe dla PRL, ze dominowaly dzialania pozorne. Ubecji wystarczalo, ze miala wiele informacji, ale wszystko jedno im bylo czy to informacje wazne czy nie. Byle interes sie krecil.
@JK
Ciekawy link. Rozumiem, ze uwarunkowania byly skomplikowane. Wierze takze, ze materialy dostarczone przez „profesorow” byly w wiekszosci o malej wartosci „operacyjnej”. Widze tez, ze w swoim gronie obecni profesorowie do pewnego stopnia akceptowali taki stan rzeczy. Ale…..chyba nigdy do konca nie mozemy byc pewni i ocenic wartosci takich donosow. Komus jednak kariere zlamac mogli. I dla mnie rzecz rownie wazna: jaki przekaz ma plynac z takiej postawy? Czy ci, ktorzy wspolpracowali (nawet tak tylko troszke i niewinnie i tak dla „picu”) robili dobrze, czy zle? Czy Ci, ktorzy w podobnych „uwarunkowaniach skomplikowanych” odmowili wspolpracy i poniesli tego konsekwencje to frajerzy?
@ batou :
Dla mnie tam bardzo ciekawe jest to, ze wlasnie ci, ktorzy dzialali usprawiedliwiaja dzis bylych TW (ze tak bardzo nie szkodzili). To chyba wlasnie w duchu zeby odlozyc te stare sprawy ad acta.
A ja sądzę,że sprawa prof. Wolszczana jest typową ilustracją polskiego piekiełka. Wygryźć wszystkich znaczących, pod hasłem wzmożenia moralnego tak, aby pozostali tylko moralnie czyści. Tylko co z poziomem naukowym uczelni?
Pozdrawiam.
Oświadczenie byłego pracownika Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesa Niezależnego Forum Akademickiego w sprawie akcji poparcia dla prof. Andrzeja Kusa
http://lustronauki.wordpress.com/2008/11/15/oswiadczenie-bylego-pracownika-uniwersytetu-jagiellonskiego-i-prezesa-niezaleznego-forum-akademickiego-w-sprawie-akcji-poparcia-dla-prof-andrzeja-kusa/
Czyli rzecz na temat reologii bagna. (Nie mozna naruszac struktury bagna bo wszyscy utoną ! nie można tolerować moralnie czystych ! )
@jk Kompas moralny na UW ? Hi, hi, hi. Po prostu jak zwykle byliście w awangardzie! W ZMP i i w ZMS i w Solidarności też. Prowincja dostosowuje się do wichrów historii troszeczkę wolniej. Pzdr.
@ Jarek :
Moze masz racje. Zreszta skad mam wiedziec czy na moim wydziale tez nie bylo TW.
@amator
Przepraszam ale to jest dla mnie myslenie trudne do zaakceptowania. Albo moze czegos nie pojmuje. Czy mam rozumiec, ze osiagniece wysokiego poziomu naukowego lub dazenie do osiagniecia takiego poziomu usprawiedliwia „pewne postawy”? To moze jeszcze jest tak, ze poziom naukowy jest/moze byc/powinien byc odwrotnie proporcjonalny do moralnego? Sugerowanie „wygryzania pod haslem wzmozenia moralnego”, jako mechanizmu usuwania jednostek jest dla mnie spiskowa teoria dziejow. Ale nie jestem dzieckiem. Wiem, ze sa ludzie, ktorzy bezwzglednie wykorzystuja materialy oczerniajace konkurentow. Uczelnia ma okreslone cele. Glownym jest praca naukowa na najwyzszym mozliwym poziomie. Dlatego dobry naukowiec (tzn publikujacy na odpowiednim poziomie) nie powinien sie czuc zagrozony. Ale uczelnia (juz sie tutaj powtarzam) rowniez wychowuje i to nie sluzarzy. Dlatego granice przyzwoitosci powinny byc zawsze jasne. Juz pisalem, ze rozumiem skomplikowane uwarunkowania tamtych czasow i tamtego srodowiska ale ciagle slysze „wiecie…..rozumiecie…..”. Odpowiedzcie mi jako starsi koledzy. Prosze! Warto, czy nie byc przyzwoitym? Zapomnijmy o heroizmie, abstrahujmy tez od „waliki z systemem totalitarnym” zeby nie bylo pompatycznied. Proste pytanie zadane wprost.
Przecie Wolszczan to nie Mengele. Zamordował kogoś? Ktoś przez jego donosy poszedł siedzieć? Nie. A pytanie nie brzmi dla mnie czy czynił dobrze czy źle ale czy w imię dobrego samopoczucia lokalnego środowiska naukowego warto pozbywać się z uczelni i z Polski(i uwaga tu padną wielkie słowa) najwybitniejszego polskiego naukowca ostatnich lat, potencjalnego noblisty i człowieka o rozległych światowych kontaktach i niezaprzeczalnej pozycji osiągniętej bez związku z tym co robił w latach 80-tych.
Dla mnie po prosty skóra nie warta wyprawki. Czy z faktu że Banach pod koniec życia życzliwie wyrażał się o nowopowstajacej Polsce Ludowej neguje jego dorobek? Po co nam to?
Czy Marchewa wie o czym pisze ? Przeciez podważa ustalenia samego Wolszczana, że to co zrobił nie byłoby dio zrobienie gdyby nie wspólpraca z SB, wiec jasne , ze jego pozycja w nauce jest związana jednak z pozycją w sieci agenturalnej. Fakt, że jaklo egocentryk w swoich pracach takich wspólpracownikow nie uwzględnia, nawet w podziekowaniach.
Dla nihilisty nie ma znaczenia czy czynił dobrze czy źle ale ma to znaczenie dla rodzaju ludzkiego.
Wolszczam moze rozumie kosmos ale zycia na Ziemi nie rozumie co wykazal swoimi wypowiedziami. Nic nie zrozumiał mimo upływu lat. W czasach kiedy niejedna matka stala w kolejkach, czasem nocami, za szynka dla chorego dziecka, on wyrzucal esbecką szynkę do Wisly bo rzekomo jej sie brzydził ?! Brzydził sie tez przekazaniem jej dla potrzebujących ?
Już jaskiniowcy wiedzieli co sie robi z szynką, karkówką, łopatką, walczyli o nie, także dla swoich dzieci, dlatego populacja ludzka przetrwała. Wolszczan to nie Mengele ale gdyby rozszerzyć jego postępowanie to na ziemi ludzkiego życia by nie było, zresztą jemu to do szczęścia nie jest potrzebne. Ma swoje planety. Może lepiej aby sie na nie wyniósł ?
@ Marchewa :
Dlatego pisze, ze dzis do wiezienia za to sie nie idzie, wiec moze warto powiedziec prawde.
Nie wiem co o tym sądzić. Człowiek robił źle że walczył z komunizmem bo to miało być państwo. Człowiek robił źle jak słuzył bez graniczni tamtemu ustrojowi. Problem jednak jest inny. Ci cali naukowcy brali za to pieniądze i liczyli się z tym, że będą sświętymi krowami ustroju. Gdybym był wtedy żył na takim stanowisku to pewnie pochodziłbym z jakiejś wpływowej rodziny i taki służbowy donos nic by dla mnie nie znaczył. Oni zawsze byli tacy i nie powinniśmy ich sądzić za to czy mieli ideały i czy je stracili. Pozbądźmy się w końcu tej komunistycznej elity z życia naukowego jak i polityki. Niech sobie zarządzają firmami bo jak mogą tam indoktrynować?
Normalnie komuną daje z Uniwerków, bo nowym doktorom podkłada się nogi żeby poszli sobie won i koniec z karierą jak się nie myśli lewacko.
Inna sprawa, jak taki stdent wyjść ma na ludzi??
Pozwala donosić żeby być mądrym ich wiedzą??
Mentor musi być ideałem. Musi znać z swoje wady i nie pozwolić by one go zdominowały. Jerzeli zaakceptował swoją glupotę i pazerność wtedy to dzisiaj czego nauczy głupiego studenta?
Cfaniactwa??
Bądźcie cfani. Ale przyjdą sądy nad tymi co byli głupi. Bo głupota musi zostać ukarana.
Przepraszam za stanowczość, ale co mnie obchodzi, że fizyka jest ścisła jak w pysk strzelił i że jak coś wiesz to nie oszukasz. Ludzie te kadry są po prostu fałszywa!
W całej sprawie poparcia dla profesora Kusa istotą nie jest ocena moralna jego postępowania. Idzie bardziej o chory system przeprowadzania lustracji w naszym kraju, a także o wymuszanie pewnych decyzji przez media. Dlaczego nikt nie zajmuje się gonieniem całego aparatu przymusu i aparatu władzy PRL, a jedynie skupia się na kolaborantach? I – proszę źle nie odczytać tego – można wartościować pewne postawy. człowiek człowiekowi nie jest równy. Faktem jest, że niektórzy profesorowie współpracowali, chcąc mieć mniej problemów. Nie można jednak niszczyć statusu jaki ma wyrobiony CA UMK, tylko dla tego, że kolejny dziennikarz znajdzie jakiś ciekawy temat (który, jak większość polityki, i tak jest nudny). Prof. Wolszczan wszędzie poza Polską jest autorytetem naukowym, a my straciliśmy to oficjalne łącze. Osobiście traktuję okres PRL jako półokupację, a niepodległość odzyskaliśmy dopiero w 1989 roku.Wartościuję jednak ten okres wzgl. postaw wielu ludzi, którzy godzili się być TW, nie ze względów ideologicznych, czy czystej chęci zysku. Dla mnie raczej należało by wykląć np A Kwaśniewskiego, którego uważam za zdrajcę Polski. A przykłąd toruńskich astronomów akurat jest na rozkładzie, spójrzmy jednak na resztę społeczności akademickiej. Idę o zakład że w wielu miejscach było naprawdę „lojalnie”, z układami itp.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
PS jako student wolał bym widzieć więcej bohaterów tamtego okresu i być z tego dumny jako Polak, a nie widzieć ciągłe rzucanie błotem we wszystko w co się da.