Profesor Wolszczan donosi
Podwójne życie = cywilizacyjna norma?
Nie ma wątpliwości co do tego, że wybitny polski astronom prof. Wolszczan był donosicielem SB. Media opowiedziały z detalami na kogo i kiedy donosił, a profesor nie zaprzecza, tylko mętnie tłumaczy się ze swej współpracy (o czym na końcu wpisu). Dla mnie najciekawsze, że dzbanki, które dostawał w nagrodę za swoje donosy wyrzucał z toruńskiego mostu do Wisły. Ważniejsza więc dla TW Lange była/jest (?) symbolika niż materialne korzyści.
Naukowcy w PRL byli oczywiście na państwowych, a więc komunistycznych, pensjach. Pobieranie uposażeń (w gotówce, w wydziałowej kasie) można już uznać za pewien kompromis. Jednak wówczas nikomu chyba, a w każdym razie nie mnie, nie przychodziło do głowy, że stojąc w kolejce do kasy jest się najemnikiem systemu. Wydawało się, że nie było innego wyjścia, choć oczywiście inne wyjście znaleźć można w każdej sytuacji. Można było trzasnąć drzwiami od pracowni i sprzedawać na targu pietruszkę.
Przed wyjazdem zagranicznym na konferencje czy staże naukowe trzeba było odebrać w uczelnianym biurze paszportowym (na UW w Pałacu Kazimierzowskim, w którym mieścił się rektorat – świadczy to o randze owego biura) paszport służbowy. Z tego, że to właśnie był kompromis już sobie sprawę zdawaliśmy. W latach 80. na UW paszporty służbowe wydawał niejaki pan Kocira (swoją drogą ciekawe, co robi dzisiaj). Wszyscy wiedzieli, że na takim stanowisku musiał być ubekiem. Miałem sporo szczęścia, gdyż wiele razy chodziłem do pana Kociry po odbiór (i zdawanie) paszportu, ale nigdy nie złożył mi żadnej propozycji współpracy, donoszenia czy szpiegowania. Widać byłem za mały pikuś.
Jednak pewne elementy donosicielsko-szpiegowskie dotykały każdego wyjeżdżającego służbowo za granicę. Po powrocie, właśnie na ręce pana Kociry trzeba było złożyć wypełnione formularze lub napisać sprawozdanie z pobytu. Nikt nie mógł mieć wątpliwości, że pisze tekst dla bezpieki. Czy ubecy te sprawozdania czytali, to już ich słodka tajemnica.
Sam pisząc taki raport – a pytano mnie w formularzu np. jakiej aparatury używałem w trakcie pobytu na University of Wisconsin w Madison, z kim się kontaktowałem i kto się kontaktował ze mną – pisałem zawile, niegramatycznie, mętnie, po to, by czytający to ubecy musieli sobie trochę połamać głowy, zanim coś z tego bełkotu zrozumieją. O kontaktach personalnych nie wspominało się oczywiście nic. I nie trzeba było niczyjej instrukcji, by w lot dostrzec, że czegoś takiego napisać po prostu nie wolno.
Szczęście miałem nie tylko dlatego, że bezpieka nie zaproponowała mi współpracy. W trakcie wspomnianego wyżej pobytu w USA w roku 1986 odbyłem bardzo interesującą rozmowę z wysłannikami FBI. Mój amerykański szef był załamany, gdy oznajmiał mi, iż miał telefon od FBI i dwaj panowie przyjadą specjalnie z Milwaukee, żeby ze mną porozmawiać. Ja zaś musiałem mieć naprawdę rozpromienione oblicze, ponieważ perspektywa takiego spotkania była to dla mnie nie lada przygodą.
Panowie z FBI byli bardzo sympatyczni. Rozmawialiśmy na różne tematy związane z Polską, komunizmem i moim pobytem w Ameryce. Choć spotkanie skończyło się zapewnieniem, że jestem bardzo mile widziany w USA, teraz i w przyszłości, to niestety oni też nie zaproponowali mi żadnej współpracy. Byłem bardzo zawiedziony, gdyż naprawdę chciałem zostać szpiegiem lub przynajmniej dostać jakąś misję do wypełnienia po powrocie do Polski. Miałem wówczas 26 lat i kariera Jamesa Bonda bardzo mnie kręciła – oczywiście po ich stronie barykady, a nie u generała Kiszczaka.
Podobnie jak prof. Wolszczan swoich ubeckich rozmówców, ja również, i to z własnej woli, zapewniłem ludzi z FBI, że po powrocie nikomu nie powiem o naszej rozmowie. Tego by mi tylko brakowało, by pan Kocira wziął mnie na swój celownik. Pisząc dla niego sprawozdanie napisałem więc, że pies z kulawą nogą w USA mną się nie zainteresował.
Kiedy to wspominam, zastanawiam się, jak bym się zachował, gdybym znalazł się na miejscu prof. Wolszczana w roku 1973. Nie ulega wątpliwości, że na współpracę z UB bym nie poszedł. Ale to łatwo pisze się dopiero dziś. Gdyby mnie czymś postraszyli lub szantażowali, wcale nie wiem, czy nie udałoby się im mnie złamać. Jedno jest pewne, nie donosiłbym dla pieniędzy czy prezentów, a nawet po to, by wyrzucać je z mostu na Wiśle. Dziwi mnie ogromnie, ze profesorowi Wolszczanowi to właśnie się spodobało.
Na łamach Newsweeka prof. Wolszczan donosi: „Jest prawdą, że na początku lat 70., gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, zgodziłem się nieopatrznie na kontakty z SB i na podpisywanie się pseudonimem. Nie widziałem w tym wtedy nic szczególnego. Deklarację wierności systemowi podpisywało się przecież przed każdym wyjazdem za granicę… Trzeba pamiętać, że ‚potykanie się’ o SB bardzo często było losem osób, których życie w jakiś sposób odbiegało od ustalonych norm. W tamtym systemie, podwójne życie z wielu powodów funkcjonowało jako cywilizacyjna norma”.
Doprawdy, profesor Wolszczan wyznaje bardzo specyficzne „cywilizacyjne normy”.
Jacek Kubiak
Fot. Artystyczna wizja układu planetarnego wokół pulsara – odkrytego przez prof. Wolszczana w 1992 roku. NASA/JPL-Caltech
Komentarze
@jk,
Ciekawe jak przyszłe pokolenia ocenią nas i nasze czasy, gdzie „cywilizacyjną normą” stało się wyciąganie papierów na innych?
Swoją drogą, te prezenty od SB nie służyły chyba jako wynagrodzenie – moim zdaniem chodziło o stworzenie związku osobistego i przeciągnięcie donosicieli na stronę służb. Chińczycy tak robili z amerykańskimi jeńcami.
Nie wiem po co te teczki na Wolszczana są wyciągane? Sezon ogórkowy jeszcze się nie skończył? Przecież nie był politykiem ani działaczem robotniczym, czy społecznym, niczego istotnego nie donosił, a w końcu uciekł z kraju. Podpisał co miał podpisać i robił swoje, bardzo słusznie zresztą. Został wielkim odkrywcą, ale jak wiadomo polska zawiść i piana sięga daleko i wysoko.
Tutaj muszę przyznać jednak historia jest sprawiedliwa, bo o zawistnikach pies z kulawą nogą nie będzie pamiętał, a o odkrywcach będą się uczyli nasi potomkowie przez następne setki czy tysiące lat.
Wielkie odkrycia nie usprawiedliwiają tych, którzy robili moralne świństwa. Dla przykładu z linku:
„W lutym 1978 r. kpt. Dudziński zapisał słowa TW „Lange”, że warto, by służby zainteresowały się osobą szefa Zakładu Radioastronomii, prof. Gorgolewskiego, który bierze duże wynagrodzenie, a nie przekłada się to na efekty. TW zasugerował, że należy usunąć go z zajmowanego stanowiska.”
To interpretacja złośliwców, no ok. chodzi o podniesienie sprzedaży, bo informacje o TW Langem pojawiają się regularnie co jakiś czas. Dziennik mimo wszystko zinterpretował to trochę inaczej: http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article239304/Wolszczan_Podpisywalo_sie_jedno_robilo_drugie.html
Nie wiem jak pan chce oceniać czyjąś moralność na podstawie oceny gazetowych artykułów? Może to były świństwa, może tylko drobne świństewka, które każdy popełnia, a może w tamtej sytuacji był to dowód heroizmu moralnego.
Jaki to ma jednak sens? Można dowodzić, że Sokrates był pedofilem, zastanawiać się czy Wojtyła rzeczywiście miał kiedyś kochankę, pokazać, że Newton był bezwzględnym i okrutnym typem, a Einstein czystego sumienia też nie miał. Ktoś kto szuka takich rzeczy powinien zmienić profesję na kaznodzieję, bo aż przykro patrzeć jak się marnuje. Choć nawet kaznodzieje niechętnie grzebią się w czyimś prywatnym życiu.
Jak tak dalej pójdzie, to może doczekam trupiego synodu z Kopernikiem jako oskarżonym niemoralnym volksdeutschem ze strony fanatyków lustracji.
Mam nadzieję, że Wolszczan jednogłośnie zostanie uznany za pierwszego odkrywcę planet poza słonecznych i będzie mógł pokazać im wszystkim gest Kozakiewicza.
Mnie w tej sprawie interesuje wlasnie to co napisalem tzn. te dzbanki i jak sobie facet kombinowal kiedy wszyscy normalni ludzie sie cieszyli. Mysle, ze meandry ludzkiej psychiki sa zagmatwane i wrecz nieodgadnione. Daleko by mi bylo do potepiania tego pana, gdyby nie zupelnie debilne tlumaczania, ktore chca wciagnac do jego czarnej dziury wszystkich z tej epoki. A wiec i mnie. Na takie cos temu panu nie mam zamiaru pozwolic. Pewnie jest znakomitym astronomem, ale jest rownoczesnie kompletnym zerem intelektualnym, poniewaz nie potrafi nawet normalnie sie wytlumaczyc. Na podstawie jego tlumaczen sadze , ze donoszenie mu po prostu sprawialo przyjemnosc, tylko do tego nie chce sie przyznac. A wolalbym juz takie wytlumaczenie. Mozna to jeszcze zrozumiec. Natomiast on koniecznie mnie chce wciagnac rowniez mnie do swoich ciemnych spraw. Bo tak mu sie wydaje ladniej? A mnie wrecz przeciwnie.
@ sceptyk :
Nie masz racji. Ani niczego temu panu nie zazdroszcze, ani nie mam zamiaru go pietnowac. Wyzej wyluszczylem o co mi chodzi. Chyba jasne, nie? Po co mnie miesza do swoich ciemnych spraw? Bez tego nie przyszloby mi do glowy pisac o nim, a jeszcze mniej wydawac wyroki. Prosze czytac tekst ze zrozumieniem.
No tak pamietam pana Kocire, chodzil z taka elegancka walizeczka w ktorej zapewne nosil nasze paszporty. Kocira rowniez pobieral rodzaj podatku dla uniwersytetu od zarobkow za granica (chyba 20%). Wiem ze czesc pracownikow placila ale mnie sie udalo wykrecic, kupilem komputer dla zakladu i wyslalem mu rachunek. I tak komputer byl mi potrzebny. Byl to pierwszy PC w naszym zakladzie.
Latwo krytykowac Langego ale ja nie wiem jak bym sie zachowal gdyby w gre wchodzily pierniki w czekoladzie. Chyba bym podpisal, bo uwielbiam slodycze.
A co o tym mysli Igor?
„Pewnie jest znakomitym astronomem, ale jest rownoczesnie kompletnym zerem intelektualnym, poniewaz nie potrafi nawet normalnie sie wytlumaczyc.”
Ja rozumiem, ze mozna z nostalgia wspominac wlasna buntownicza (?) mlodosc, co wiecej takze uwazam, ze zachowanie Wolszczana zasluguje na spoleczne potepienie (o ile zawsze bylem przeciwny publikacjom art. o tym kto rzekomo byl TW i naglowki o Wolszczanie przyjalem z niesmakiem, dalszy koniec tej historii przekonal mnie, ze byc moze takie artykuly czasami sa potrzebne). Ale powyzszy cytat budzi we mnie jednak niesmak. Wydaj mi sie, ze powinnismy znac umiar, szczegolnie, gdy pozwalamy sobie na krytyczna ocene zachowan innych osob.
@jk „Panowie z FBI byli bardzo sympatyczni. Rozmawialiśmy na różne tematy związane z Polską, komunizmem i moim pobytem w Ameryce.”
Pewności nie mam, ale przypuszczam, że sympatyczni panowie napisali z tej rozmowy raport. Oczywiście raport ten nie ujrzy nigdy światła dziennego bo Amerykanie są bardzo pragmatyczni i dbają o swój interes. Dlatego sądzę, że Twoja gotowośc do współpracy z solidniejszą firmą niż polski kontrwywiad jest bardzo racjonalna ‚/”
@jk:
To nie było personalnie. O grzebanie ludziom w życiu mam pretensję to tych, którzy robią takie rzeczy, jak ci z GP.
Na jego miejscu zrobiłbym to samo, gdybym miał szansę na karierę i odkrycia w swojej dziedzinie. Zrobił wszystko, żeby się stąd wydostać i udało mu się.
Być może, choć przyjmuję, że tak nie jest, komuś zaszkodził, złamał karierę pisząc w raporcie, że ktoś nadużywa alkoholu. To raczej rzecz drobna, w dodatku czy dziś nie łamie się karier na uczelniach, w firmach, urzędach? Oj, wydaje mi się, że ten proceder jest większy o rzędy wielkości. Upadki są również większe i bardziej bolesne.
Poza tym jaki ma sens lustracja naukowca, który zresztą zasadniczo pracuje zagranicą? Jakiemu dobru społecznemu to służy? Można by się zastanawiać, gdyby piastował jakieś państwowe urzędy, w dodatku istotne. Wiadomo, teczki mogłyby posłużyć do szantażu, wpłynąć na decyzję, poza tym trudno, aby ktoś kto przesłuchiwał brutalnie opozycjonistów stanowił przykład prawego obywatela dla innych itd. itp. To rzeczy zrozumiałe. On jednak nie jest, nie był ani politykiem, ani wielkim urzędnikiem, czy nawet bogatym biznesmenem.
Żeby jeszcze inaczej to zilustrować. Przypuśćmy, że mamy jakąś znaną osobę X, naukowca, sportowca, aktora. Dowiadujemy się, że zdradza żonę z jej dużo młodszą koleżanką z pracy, doniósł na brata na policję, że ten jeździ po pijanemu samochodem i zabrali mu prawko, stracił pracę. Może dogrzebiemy się, że nie płaci abonamentu na TVP od lat, choć mamy zdjęcia, że ma telewizornię w domu itd. smarujemy artykuł w Fukcie z „podrasowanymi” zdjęciami, i snujemy dywagacje nad jego mrocznym umysłem… co z niego za świnia!
No właśnie, z kogo?
@ sceptyk :
No to zgoda. Tez uwazam, ze nie nalezy lustrowac naukowcow. Mozna bylo donosic to donosil. To bylo zgodne z owczesnym prawem i nigdzie nie napisalem zeby prof. Wolszczana pociagnac do odpowiedzialnosci. Dziwi mnie tylko to jak on sie tlumaczy i wlasnie dlatego o tym pisze. Gdyby GP opisala te sprawe i prof. Wolszczan nie zabral glosu, to bym o tym nie pisal. Skoro zabral, to sadze, ze mamy prawo dyskutowac to co on mowi mediom, a wiec publicznie. Zreszta w moim wpisie nie za bardzo chodzi akurat o prof. Wolszczana, a raczej o to jak bylo w PRLu, a dokladniej, ze nie bylo tak jak mowi teraz dla wlasnej wygody prof. Wolszczan.
xxx oburza sie, ze napisalem, ze pof. Wolszczan jest intelektualnym zerem. A jak nazwac takie tlumaczenia? Intelaktualnymi wyzynami? Dla mnie to zero w skali od 0 do 10 czy 20. I tyle. Tez nie chodzi mi wcale o obrzucanie profesora epitetami.
@autor
Straszliwie się na panu zawiodłem Panie Jacku. Widać zawiść wśród ludzi wraz z inteligencją wzrasta a nie spada. Prof. Wolszczan to jakby nie spojrzeć pana branżowy kolega raczej niż konkurent. Pozwolę sobie odnieść się do niektórych pana tez.
„Miałem sporo szczęścia, gdyż wiele razy chodziłem do pana Kociry po odbiór (i zdawanie) paszportu, ale nigdy nie złożył mi żadnej propozycji współpracy, donoszenia czy szpiegowania. Widać byłem za mały pikuś.”
I o to chodzi w całym tekście niestety. Szczery żal za utraconymi możliwościami? Niestety to nie SB odkryła za Prof. Wolszczana planetę.
„Sam pisząc taki raport – a pytano mnie w formularzu np. jakiej aparatury używałem w trakcie pobytu na University of Wisconsin w Madison, z kim się kontaktowałem i kto się kontaktował ze mną – pisałem zawile, niegramatycznie, mętnie, po to, by czytający to ubecy musieli sobie trochę połamać głowy, zanim coś z tego bełkotu zrozumieją. ”
Ach ten heroizm. Pewnie niczym Pan Nowak ukrywał pan w nim tajne informacje mające przekonać czytających go oficerów SB że podążają złą drogą. Niestety nie zauważyli. Jakkolwiek od dziś jest pan dla mnie bohaterem wojny z komuną co najmniej takim jak pan Nowak.
„Jedno jest pewne, nie donosiłbym dla pieniędzy czy prezentów, a nawet po to, by wyrzucać je z mostu na Wiśle. Dziwi mnie ogromnie, ze profesorowi Wolszczanowi to właśnie się spodobało.”
Był wtedy gówniarzem a w takim wieku ma się prawo do błędów. Czy zrobił komuś krzywdę tymi informacjami? A ta niesamowita ufność we własne zasady moralne zawsze mnie u ludzi najbardziej przerażała.
„Doprawdy, profesor Wolszczan wyznaje bardzo specyficzne ?cywilizacyjne normy?.”
Jego prawo. To akurat jest facet który w dowolnej chwili może powiedzieć że ma Polskę w głębokim poważaniu. Zamiast tego pomaga polskiej astronomi jak może. Miło że jak zawsze Ojczyzna, także i pańskimi rękoma i piórem potrafi okazać „wdzięczność”. Za przeproszeniem rzygać się chce.
To tak smutna historia. Mozna sprawdzić ile prof. Wolszczan opublikowal w okresie współpracy z SB do stanu wojennego (1973-1981): 7 publikacji cytowanych 59 razy do dzis (baza NASA ADS: http://ads.ari.uni-heidelberg.de/abstract_service.html). Warto bylo?
„Zamiast tego pomaga polskiej astronomi jak może. Miło że jak zawsze Ojczyzna, także i pańskimi rękoma i piórem potrafi okazać ?wdzięczność?
To tez mozna sprawdzic. Sugeruje zbadac ile praca opublikował w oparciu o sprzet zainstalowany w Piwnicach pod Toruniem okolo 1996, pod jego kierownictwem i finansowany m.in. z pieniedzy polskich podatnikow. Lepsze to niż operowanie mitami…
Jak się czyta wpisy sceptyka to widać, że Akademicki Kanion Nicości jest głębszy od kanionu Colca. Nihilizm totalny, podobnie jak u
Wolszczana wybitnego astronoma pozstającego od lat w zapaści moralnej.
Oczywiscie nawet mu nie przyszło do głowy aby szynkę esbecką np. przekazać głodującym tylko wyrzucać ją do Wisły. I po 30 latach nawet mu nie przyjdzie do bezmyślnej łepetyny, ze jest może kosmicznym geniuszem ale ludzkim zerem. Czy jego bilans będzie dodatni ? Ja nie mam pewności.
Co do jego tłumaczeń, to jakoś nie mam zaufania do tropicieli prawdziwych i nieprawdziwych Polaków, którzy przytaczają jego wypowiedzi. Wystarczy dodać jedno słowo tu, drugie opuścić i całość nagle brzmi inaczej. Zdaje się, że w dziennikarze w ogóle z nim nie rozmawiali, więc nie wiadomo z jakiego kontekstu wyrwane są te słowa.
Swoje oświadczenie zamieścił już po publikacji GP i nie wydaje mi się jakoś szczególnie niedorzeczne, przeciwnie, cytat na temat Rewolucji Francuskiej wydaje mi się bardzo mądry.
http://wyborcza.pl/1,75248,5706805,Aleksander_Wolszczan_oswiadcza.html
@jw:
To może z poziomu popkultury mały cytat z Mrocznego Rycerza:
Because some men aren’t
looking for anything logical,
like money. They can’t be bought,
bullied, reasoned
or negotiated with.
Some men just want to
watch the world burn.
Myślę, że takich aniołów zniszczenia mamy w Polsce po brzegi. Nie zamierzam rzucać im kwiatów pod nogi.
@ sceptyk:
Nie znalem tego oswiadczenia. Ale ciagle sie dziwie, ze rzucal te garnki do Wisly i dlaczego sie spotykal, podpisywal pseudonimem, itp bzdury. Zeznawalem na Rakowieckiej i pamietam ile wysilku kosztowalo mnie zeby z nimi gadac i nic nie powiedziec. Nie rozumiem jak ktos taki moze wrocic do kraju po 10 latach i spojrzec kolegom z wydzialu w oczy. No po prostu nie rozumiem.
Właśnie na tvn.24 ma być rozmowa z Wolszczanem.
Jak ktos sie spotykał chyba 50 razy to nie jest to epizod. Jak ktos brał pieniądze i prezenty to wiele mowi, tym bardziej, ze nie bral je dla głodujących aby im pomóc i obniżyć zdolności operacyjne SB.
Widać że ktos nie tyle pobłądzil w młodości ale błądzi nadal i trzeba mu przekazać wyrazy głebokiego współczucia.
sceptyk,
Mam wielki szacunek dla wybitnego naukowca. Jednak oswiadczenie Wolszczana wydaje sie byc oparte na watpliwej logice. Jego teoria „kompromisu” z SB nie trzyma sie kupy.
Wolszczan mial tylko jedno logiczne wyjscie z sytuacji – przeprosic. Dla mnie sprawa bylaby zamknieta. Jestem tez przeciwny lustracjom i zalecam zniszczenie archiwow SB. Takze tutaj widze ze problem stworzyl sam Wolszczan ale nie dlatego ze popelnil blad w mlodosci bo to sie zdarza wielu, ale dlatego ze probowal znalezc racjonalizacje w oparciu o przedziwne argumenty. Mowiac szczerze to jest belkot to jego oswiadczenie. Mam wrazenie ze on ma w d… takie sprawy i byl zajety i cos tam sklecil.
Na nieszczescie dla bezwarunkowych zwolennikow lustracji, a na szczescie dla prof. Wolszczana, bycie „spalonym” w Polsce nie oznacza dla niego wyroku smierci naukowej. Jego reputacja naukowa jest chyba wystarczajaca, zeby wciaz moc naukowo patrzec w gwiazdy, skoro na Ziemi (ojczystej) grunt zarwal mu sie pod nogami. Nie wiem, czy esbecka przeszlosc bedzie tak bardzo uwierac pragmatycznych z natury Amerykanow czy innych obcokrajowcow, z ktorymi wspolpracuje profesor. No chyba ze Wolszczan nie tylko byl TW, ale rowniez zajmowal sie dzialalnoscia agenturalna za granica, w tym np. w USA. Jesli jednak nie, to profesorowi nic innego nie pozostanie jak praca za granica. W Polsce z pewnoscia bedzie mu trudno funkcjonowac w atmosferze nagonki i ostracyzmu zawodowo-towarzyskiego, ale w USA ? – watpie. Amerykanie sa pragmatyczni i kraj ten dal naukowe schronienie profesorom splamionym o wiele gorszymi czynami niz wspolpraca z SB.
Nie pisze powyzszego ani ze wspolczuciem, ani z potepieniem. Prawde mowiac nie mam zdania na temat przypadku Wolszczana, a jesli teraz, jak chce autor, profesor broni sie w sposob niezgrabny i niezborny, to coz: nie pierwszy to przypadek, kiedy wysoka sprawnosc umyslowa nie idzie w parze z tzw. inteligencja praktyczna.
Mnie zastanawia co innego: czy naukowiec, profesor, musi byc moralne niezlomny, czy ma koniecznie nie byc ludzkim zerem, itp ? Inaczej mowiac co takiego jest w warsztacie naukowca, co upowaznia nas do ustawicznego domagania sie od naukowcow okreslonego poziomu moralnego ?
Moim zdaniem nie wiele, lub nawet nic, a przynajmniej nie wiecej, niz w wymaganiach zawodowych stawianych piekarzowi czy malarzowi. Innymi slowy uwazam, ze naukowcy nie musza dawac przykladu czlowieczenstwa, bo jako nauczyciele akademiccy maja oni do czynienia z dorosla klientela, ktorej wychowywac nie trzeba, i ktora sama wie, co jest moralne, a co nie, a jako pracownicy, pod wzgledem norm postepowania miedzyludzkiego, profesorowie w niczym nie roznia sie chyba od innych grup zawodowych. Oczywiscie, ze mozna przywolac jeszcze tradycje akademicka i plynace z niej postulaty o charakterze moralnym, ale czy te postulaty maja naprawde jakies znaczenie wobec calej masy innych elementow, ktore dzis ksztaltuja zycie srodowiska akademickiego ? Co innego jest „byc swinia”, a co innego postepowac w sposob lamiacy nie tyle normy obyczajowe, ile normy prawne czy tzw. etyki zawodowej (np. plagiat lub np. „podkrecanie rezultatow), normy podlegajace okreslonej sankcji. Nie ma sankcji za „swinienie” czy za bycie zerem jako czlowiek. Jest co najwyzej niesprzyjajaca reakcja ze strony otoczenia, ale z obserwacji wlasnej wiem, ze sa tacy, ktorym to absolutnie nie przeszkadza, bo wlasnie „bycie swinia” pozwala skuczenie zdobyc granty i kontynuowac badania, i co jest czesto dodatkowa porcja soli w oku krytykujacych, nawet jesli krytykujacy maja moralna racje po ich stronie. Bo gdyby rzeczywiscie chciec oczyscic spolecznosc akademicka przyjmujac jako glowne kryterium skale bycia czlowiekiem czy skale moralnosci od 0 do 10 czy 20, jak tego chce Autor, to zrobilo by sie bardzo przestronnie w wielu placowkach akademickich. I nie znaczy to, ze na zwolnione miejsca przyszli by tylko i wylacznie moralni giganci.
Wracajac do prof. Wolszczana: nie stawiajmy mu wymagan, jakie stawiamy sobie, bo takie postepowanie czesto prowadzi tylko i wylacznie do frustracji nas samych, a nie tych, ktorym stawiamy wymagania. Zwlaszcza jesli chodzi o wymagania moralne, ktore – raz jeszcze powtorze – moim zdaniem sa kryterium wyjatkowo nieadekwatnym miernikiem przydatnosci do dzialalnosci naukowej. Oczywiscie, ze idealnie byloby gdyby…, ale…
Rozumiem, ze moje rozumowanie wpisuje sie w uzyty wyzej Akademicki Kanon Nicosci. Trudno. Byc moze jestem mniejszym idealista i wiekszym pragmatykiem niz wyznawcy czystosci moralnej w srodowisku akademickim, ale moja postawa nie oznacza, ze sam postepuje jak swinia. Po pierwsze: mam to szczescie, ze nie musze nawet rozwazac mozliwosci zeswinienia sie (albo tak mi sie wydaje), a po drugie: swinienie nie lezy to w moim charakterze, co jednak nie przeszkadza mi jednak starac sie zrozumiec innych, i wstrzymywac sie od zbednego moralizatorstwa.
A w przypadku naukowcow moralizowanie uwazam za cos raczej zbednego.
Pozdrowienia.
Jacek, pamietasz te slowa popularnej piosenki ?
„….swinia, co wczoraj byl kolega
takze spokojnie patrzy w przyszlosc,
bo w koncu nie ma tego zlego,
ktore na dobre by mu nie wyszlooooooo…
Pero, pero,
bilans musi wyjsc na zero..”
Itd.
To chyba na tym polega. Ludzie rodza sie z rozna „gruboscia skory” – jedno z uwarunkowan genetycznych, ktore ulatwia zycie.
Gruboskornym oczywiscie 😉
Mialem podziw dla sp. hrabiego Dzieduszyckiego, ktory ledwo doslyszalnym glosem powiedzial: tak, donosilem, przeopraszam. I to wystarczy. A wywody o Rewolucji Francuskiej, to prof. Wolszczan moze sobie wsadzic w buty, razem ze sloma, ktora mu z nich wystaje. Razem z szynka Krakus i dzbankami od SB. Sorry, ale format to ten pan ma zerowy. I to nie ma nic wspolnego z lustracja.
Jacobsky
„co takiego jest w warsztacie naukowca, co upowaznia nas do ustawicznego domagania sie od naukowcow okreslonego poziomu moralnego ?”
Przecież na uczelniach zgodnie z prawem moga być zatrudnieni tylko nieskazitelni moralnie !!! tak jest na UJ choć nie tylko na UJ. Więc ci co byłi TW sa zatrudnieni a czasem ci co nie byli czy być nie chcieli TW – nie.
Poziom moralny nie-TW był oceniany negatywnie, postawa obywatelska – tez i to jest akceptowane przez środowisko akademickie ( nie tylko UJ) do dnia dzisiejszego. Nie ma wybaczenia dla tych co ześwinić sie nie chcieli !
„pod wzgledem norm postepowania miedzyludzkiego, profesorowie w niczym nie roznia sie chyba od innych grup zawodowych”
No nie , prosze nie obrażać przyzwoitych grup. Wśrod prof mamy nadreprezentację nieprzyzwoitych bo taka była/i jest selekcja kadr.
@ Jacobsky :
Przeciez ja nie wystawiam moralnej oceny postepowania prof. Wolszczana. Ja tylko przypominam jak bylo, bo on nam chce wmowic, ze tak jak on postepowal kazdy, ze to banalna historia z tamtych czasow. A ja widze duza roznice pomiedzy tym co opisalem, a tym co on probuje nam wmowic. I tylko dlatego to opisalem. On bardzo zrecznie mowi, ze swiat nie byl bialo-czarny. No nie byl, tylko, ze jego historia jest jednak bardzo czarna. Swiat byl szary, ale byli w nim ludzie biali, szarzy i czarni. Pan Wolszczan byl czarny. I tyle. Niech mi teraz nie mowi, ze wszyscy bylismy tacy jak on. Bo nie bylismy.
@jk A gdyby Wolszczan wstąpił do PZPR to byłoby lepiej czy gorzej? A gdyby był o 40 lat młodszy i podjął współpracę z UOP albo ABW to byłoby w porządku? Sam piszesz o tym jak pisałeś raporty z wyjazdów zagranicznych. Czy jesteś pewien, że nie znajdzie się tam jakiś fragment, którego treść wyglądałaby teraz dwuznacznie. Wolszczan nie twierdzi, że robił coś dobrego, ale nie zamierza prosić o wybaczenie bo uważa, że nikogo nie skrzywdził. Dopóki nie pojawi się ktoś, kto w sposób przekonywujący stwierdzi, że jednak Wolszczan go skrzywdził to ja nie widze powodu dla którego miałby się publicznie kajać przed rodakami. To jest jednak zbiorowa schizofrenia. Fachowcy z PRL-owskiego wywiadu i kontrwywiadu organizowali służby specjalne III RP i dostawali za to awanse generalskie i ordery a facet, którego kiedys pozyskali jako współpracownika ma zostać spalony na stosie.
@ Jarek :
Wcale nie chce go palic na stosie ani lustrowac. Tylko mowie, ze nie bylo tak jak on chce nam wmowic. Wszyscy bylismy upaprani (te pensje, te paszporty, raporty), ale byly nieprzekraczalne granice. Dla niego nie bylo, a on chce nam teraz wmowic, ze u niego wszystko tak naprawde bylo OK. Nie bylo.
Mielismy na wydziale kilku partyjnych i oni wiedzieli co o nich myslimy. Z PZPRowcami sytuacja byla jasna, z donosicielami taka nie byla. PZPRowiec musial sie tlumaczyc, kapus nie musial. Ot i roznica. A co jest lepsze to nie wiem.
http://www.tvn24.pl/-1,1565345,0,1,bez-wspolpracy-moglbym-nie-zrobic-kariery,wiadomosc.html
„Bez współpracy mógłbym nie zrobić kariery”
PROFESOR WOLSZCZAN O WSPÓŁPRACY Z SB
@jk Rzecz nie w tym, ze wszyscy byliśmy upaprani tylko, że wszyscy byliśmy zanurzeni w tamtym systemie. Wałęsa szczerze popierał Gierka. Walentynowicz (chyba?) była w ZMP, Gieremek w PZPR a Kuroń organizował czerwone harcerstwo. Potem jak gdyby nigdy nic polskie elity umówiły się, że komunizm jest passe i zaczeły go zwalczać (i bardzo dobrze!). Jednak niektórzy zareagowali za poźno i zostali na peronie gdy pociąg do nowych czasów odjechał. Czy naprawdę Wolszczan ma powody aby we włosienicy leżeć krzyżem w kosciele skoro namaszczony przez PZPR na młodego lidera Kwaśniewski został prezydentem III RP, były sekretarz PZPR w Skierniewicach Miler premierem III RP, były współpracownik PRL-owskiego wywiadu Olechowski ministrem III RP i załozycielem rządzącej obecnie partii prawicowo-liberalnej, były skretarz POP PZPR wizeprezesem PAN, były itd. itd. itd. Czy Ty naprawdę nie dostrzegasz tej schizofreni. Wina musi być indywidualna. Wina zbiorowego współuczestnictwa w zbrodniczym systemie PRL jest w świetle powyższych faktów po prostu absurdem.
Widać teraz jaka ta SB była dobra. Gdyby sie z nią nie wspólpracowało do niczego by sie nie doszło ! Kto by nie chciał mieć takich współpracowników ? Iluz to było frajerów, którzy nie poszli ta drogą ? a moglibyśmy być w nauce potęgą światową. Że tez sa jeszcze ludzie, którzy sobie więcej cenią swoją twarz od owoców prostytucji moralnej. Ale tylko to jest optymistyczne.
Z linku podanego przez jw:
Nikt, kto wyjeżdżał z Polski, nie był wolny od takich spotkań ? tłumaczył Wolszczan. – to klamstwo!!!
Nikt mnie nie straszył i nie szantażował ? powiedział Wolszczan – straszne.
Profesor nie wstydzi się jednak swoich wyborów. ? Gdybym faktycznie świadomie działał na szkodę ludzi i organizacji, to byłby powód do wstydu, ale uważałem się za wplątanego w sytuację. – no to ja odpadam, ten facet jest nikczemnym klamca, bez honoru i bez wstydu.
@jk No akurat w sprawie spotkań oficerów kontrwywiadu SB z wyjeżdżajacymi za granicę naukowcami Wolszczan mówi prawdę. Były nagminne. Czy dotyczyły 100% wyjeżdżających? Zapewne nie. Pozostaje kwestia tego jak też panowie oficerowie dokonywali swoich wyborów. Nie chcę byc złośliwy, ale znając PRL-owskie realia zakładam dwa mozliwe scenariusze. Pierwszy, rzucali monetą z orzełkiem bez korony na rewersie. Drugi, nie tykali dzieci i krewnych ludzi zasłużonych dla systemu oraz swoich znajomych.
@jk Co takiego nieakceptowalnego jest w moim komentarzu z z 21:09?
@ Jarek :
Smie watpic. Akurat mam kogos w rodzinie, kto mial sasiada z SB. Po prostu wolno mu bylo nieco wiecej niz innym. UBecja szukala slabych. I jak widac ich znajdowala.
@ Jarek z 21:09:
Przypisujesz mi cos czego nie napisalem. Wolszczan wcale nie ma siedziec we włosienicy czy leżeć krzyżem w kosciele. Niech tylko nie tlumaczy sie tak jakby mu rozum odjelo. To nie bylo normalne nawet w PRLu zeby spotykac sie z UBecja, podpisywac tajnym pseudonimem, dostawac dzbanki, wrzucac je do Wisly etc… UBecji poszlo z Wolszczanem jak po masle. I tyle. Nie z kazdym tak im szlo. Nie kazdy mial tak slaby charakter zeby bez szantazu czy grozby od razu pojsc na pasku UBecji. O to chodzi.
@jk Kontrwywiad SB spotykał sie z wieloma naukowcami wyjeżdżajacymi za granicę. Do członków PZPR podchodzili inaczej niz do reszty a do syna czy córki wiceministra, sekretarza KC itp. jeszcze inaczej. Byli przecież częścia systemu. Ty pracowałeś w miejscu w którym liczba naukowców wyjeżdżających „na zachód” była 100X wyższa od średniej krajowej a i nasycenie powinowatymi komunistycznych VIP-ów było napewno 100X wyższe niż w Toruniu. Oficerowie SB byli w W-wie bardziej zapracowani i bardziej ostrożni niz w Toruniu. Stąd twoja perspektywa na to na ile powszechne było maglowanie wyjeżdżających przez PRL-owski kontrwywiad rózni sie od tego co opisuje Wolszczan.
@ Jarek :
No moze. Nie wiem jak bylo w Toruniu. Wiem jak bylo w Warszawie i Krakowie.
jw,
ja nikogo nie obrazam. Jesli na uniwersytetach jest jak piszesz, to co sie dziwic, ze wsrod kadr znajduje sie rowniez Wolszczan ? Zreszta jaka jest naprawde roznica miedzy np. donoszeniem do SB a naukowym podkladaniem nogi zdolniejszym, ale nizej usytuowanym w hierarchii pracownikom naukowym ? Pytam o roznice z punktu widzenia moralnego, skoro juz o moralnosci naukowcow tu mowa. Dzis epatujemy sie tym, ze ktos byl/jest kapusiem, ale do tzw. codziennych swinstw i swinstewek o charakterze niepolitycznym jakos przywyklismy, i choc zdarza nam sie syknac z odraza na wiesc o tym, ze doc. X zostal zgnojony przez prof Y, to konczy sie z reguly na szemraniu po zakamarkach korytarzy na wydzialach, i to na szemraniu niezbyt dlugotrwalym, wlasnie dlatego, ze jestemy niejako przyzwyczajeni do tego, ze droga naukowa (czy w ogole zyciowa) uslana jest podstawionymi nogami przez „zyczliwych”. Honor stanial dzis i przepisy o wysokosci poziomu moralnego, jaki ma sie brac pod uwage przy doborze kadr uniwersyteckich mozna sobie chyba wsadzic gdzies…
jk,
Z tego, co moge wyczytac, to Wolszczan nie idzie w zaparte i deklaruje dosc odwaznie, ze nie wstydzi sie wspolpracy z SB. W tym momencie waga jego wypowiedzi zrownuje sie chyba z waga wyznania hr. Dzieduszyckiego. Choc obydwie wypowiedzi moga znajdowac sie na przeciwnych biegunach, to jednak ich wartosc bezwzgledna jest ta sama: obydwaj nie zaprzeczaja.
Pozostaje kwestia skruchy, ktora wyrazil nie tylko hrabia, ale rowniez inni, ktorym udowodniono, ze donosili we wlasnym srodowisku (np. aktor Damiecki). Ja w skruche Dzieduszyckiego tak samo wierze jak w to, ze Wolszczan jest dumny z tego, co robil. To znaczy wierze, ale nie do konca. W obydwu przypadkach.
A swoja droga byc moze Wolszczan byl rzeczywiscie jakos tam dumny z tego, co robil. Nie wiem: dumny z powodow ideologicznych, z prostej i ludzkiej checi bycia kims waznym i znanym, nawet za cene, ktora dla wielu z nas byla nie do zaplacenia, a dla Wolszczana – byla, i ja zaplacil. Moze wierzyl, ze dobrze robi, ze to, co robi ma sens, co w sumie moze podtwierdzac, ze pomimo wysokiej sprawnosci umyslowej jego poziom inteligencji emocjonalnej i praktycznej jest stosunkowo niski. I moze dlatego, w Twoim pojeciu tlumaczy sie on „jakby mu rozum odjelo”. Sa tacy ludzie. My mozemy ich postrzegac jako osobnikow majacych slaby kregoslup moralny, ale dla wytrawnych lowcow tego typu „talentow” (jakich nie brakowalo rowniez w SB) Wolszczan (i inni) byli wymarzona zwierzyna. Innymi slowy: bez zastawiajacych sidla nie ma pulapek, w ktore wpada nieroztropna zwierzyna. Przyklady mozna mnozyc.
@ Jacobsky :
Ale z tego nie wynika, ze mam mu przyznac racje. 🙂
jk,
alez oczywiscie, ze nie ! Moim zdaniem wolszczanowski sposob widzenia siebie i swiata (nie mylic ze Wszechswiatem) daje niezly wglad w umyslowosc tego czlowieka i przybliza nam nieco jego ulomnosc, o ktorej wspominalem wyzej. Oczywiscie, ze ulomnosc ta nie jest usprawiedliwieniem, przynajmniej nie dzis. A jutro ? Mam nadzieje, ze te sprawy beda z wolna, ale bezlitosnie tracic na wartosci.
Jak hipoteki trzymane przez banki 😉
@ Jacobsky :
Oczywiscie, dlatego polityczna strona tej sprawy (jesli w ogole taka istnieje) wcale mnie nie interesuje.
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article239823/Wolszczan_porzuca_Polske.html
Wyglada na to, ze ten pan ma na trwale przewrocone w glowie.
@Jarek
Może to tylko świadczy o mojej naiwności oraz jeszcze większej perfidii UOP/ABW niż UB/SB i tym, że teraz żyjemy w jeszcze większym totalitaryzmie niż za czasów PRL, ale jakoś teraz mówiąc rzeczy różne nie czuję, że lepiej, żeby moje przemyślenia i uwagi nie dotarły do funkcjonariuszy. Jakoś nie czuję szczególnej obawy przed tym, że to, co dziś mówię w gronie nie najbliższych znajomych, jutro trafi na biurko ABW. A nawet jeśli trafi, to niezbyt się obawiam konsekwencji.
Dlatego owszem – gdyby Wolszczan urodził się kilkadziesiąt lat później i nawiązał współpracę z UOP/ABW oceniałbym to diametralnie odmiennie niż współpracę z SB.
@ panek :
Dlatego wtedy wyobrazalem sobie moja wspolprace z FBI za mozliwa, a z SB nie. 😉
Ciekawe czy dziś ktoś z was podjąłby współpracę z którymś z zachodnich wywiadów, żeby dla nich szpiegować?
@ sceptyk :
Myslalem o tym, bo jestem rowniez obywatelem pewnego panstwa lezacego w Europie Zachodniej. I wiem, ze teraz bym odmowil.
Weźmy takiego Kulkińskiego, Amerykanie twierdzą, że uratował świat przed wojną nuklearną, inni twierdzą, że zdradził ojczyznę za parę dolarów. A jaka jest prawda?
Zatruty komfort prof. Wolszczana
http://lukaszwarzecha.salon24.pl/93895,index.html
@jk Ja jestem tępym nacjonalistą i wizja Polaka pracującego dla FBI nie budzi mojego entuzjazmu. To już wolę Hansa Klossa „/’
@panek, Masz oczywiście rację co do tego, że autorytarny system PRL-u używał służb specjalnych z właściwym sobie wdziękiem. UOP i ABW to pikuś przy skali działania i niuchania SB. Niemniej służby to służby a donoszenie to donoszenie. Na tej płaszczyźnie gotów jestem dyskutować. Jeśli ktoś ma pretensje do prof Wolszczana, że donosił to ja to doskonale rozumiem, ale wtedy pozostaje kwestia tego czy naprawdę donosił. Natomiast jak ktoś stawia sprawę tak, że winien jest tego, iż donosił niewłaściwym służbom to ja się pozwolę nie zgodzić z takim stawianiem sprawy i stwierdzam, że jest to już ocena polityczna a nie moralna.
Jarek, ile razy mozna tlumaczyc, ze prof. Wolszczan postapil wbrew zasadom panujacym wowczas w srodowisku, w ktorym zyl, a teraz tlumaczy sie mowiac, ze wszyscy tak robili. I mnie chodzi o to, ze nie wszyscy, a nawet nie wiekszosc. Chodzi mi wylacznie o to, ze nie dosc, ze donosil, to jeszcze chce mnie wciagnac do swoich brudnych spraw. Tylko o to! Cala reszta to dla mnie furda. Rozumiemy sie w koncu czy nie? Przeczytaj jeszcze raz moj wpis to moze zrozumiesz. Nie chodzi o zadna lustracje ani o karanie, ani o potepianie. Tylko o to, ze prof. Wolszczan zyl na innej planecie w latach 70. i 80. i teraz mi mowi, ze zylismy na tej samej. Ja nie jestem specjalista od planet, ale wiem gdzie zylem i to nie byla ta sama planeta.
Być może mój osąd jest inny, bo nie zdążyłem być represjonowany przez PRL, z drugiej strony dzięki temu może nie jestem aż tak uprzedzony.
Cała argumentacja delegitymizująca opiera się jak na razie na tym, że PRL była państwem nie do końca suwerennym. To prawda, zresztą wstępując do UE też suwerenności nam ubyło. Nie o to jednak chodzi. Nikt jak na razie nie zauważył, że nacjonalistyczna idea, która stanowi, że każdy naród ma prawo do samostanowienia, a więc i swojego państwa, jest nie mniejszą utopią niż komunizm, socjalizm, czy demoliberalizm. Jak każda utopia porywa umysły i serca, nie pozwala na rozsądną, chłodną ocenę.
Być może pełnię suwerenności należało poświęcić na rzecz innych dóbr, równie ważnych.
@ sceptyk :
A co to ma do rzeczy? Ludzie z PiS i od Rydzyka suwerennosc rozmieniliby na drobne, zaglaskaliby na smierc, tak zeby tylko kosci sterczaly i chcieliby zeby wszyscy dalej glaskali. Suwerennosc nie ma nic do rzeczy. Chodzi o demokracje. Jesli wiekszosc chcialaby byc niesuwerenna, to ja nie mam nic przeciwko. Suwerennosc sama w sobie nie jest dobrem. Dobrem jest wolnosc wyboru. Na tym polega zwichrowanie pisowskich umyslow, ze oni sa za suwerennoscia, a nie za wolnoscia. W pisowskich umyslach wlasnie suwerennosc ma zastapic wolnosc i dales sie wziac na ten lep. A to jest taka sama aberracja jak bolszewizm. I dlatego pisuarom tak blisko do komunistow. PiS to lustrzane odbicie komunizmu. Widzisz twarz Jaroslawa Kaczynskiego, a lustro pokazuje Lenina. Ponial? I wcale nie przesadzam.
@jk:
Akurat ideę suwerenności, rządów twardej ręki i odrzucenia demokracji, to mają od Piłsudskiego. Być może stosują podobne sposoby jak władze poprzedniego systemu, do pewnych granic oczywiście. Jednak marszałek nie omieszkał zbudować obozu koncentracyjnego dla przeciwników politycznych, nie obeszło się też politycznych mordów, tam bym raczej szukał pomysłów, czy usprawiedliwienia.
Nacjonalistyczna utopia to idea która nie zna granic partyjnych, czy społecznych i wcale nie ogranicza się do katolickich fundamentalistów.
Ani Polska piastowska ani jagiellońska, I RP, II RP, PRL nie były demokratyczne. Czy sam fakt współpracy z wywiadem własnego, choć niedemokratycznego państwa, można uznać za niemoralny? Moim zdaniem nie, muszą zajść dodatkowe okoliczności by to stwierdzić.
@ sceptyk :
Pelna zgoda. 🙂 III RP jest w pelni demokratyczna (dzieki Mazowieckiemu, Walesie, Kuroniowi, Michnikowi… ) i dlatego PiS chce ja zniszczyc. Bo nie chodzi o podstawowe wartosci tylko o powrot do stanu rownowagi, ktory pozwalal balansowac na pochylni. I dlatego nie wyobrazam sobie szpiegowania na niekorzysc III RP. To proste i czyste jak H2O.
Śmierć frajerom !
http://blogjw.wordpress.com/2008/09/19/smierc-frajerom/
Ciekaw jestem kiedy zostanie wystawiony pomnik esbecji, bo dzięki współpracy z SB, jak się okazuje, można było nie tylko naukowy, ziemski, świat zawojować, ale i pozaziemskie światy poodkrywać.
Co by to było jakby Aleksander Wolszczan nie załapał się na taką współpracę ?
Czemu jednak nie umieszczał esbeków, swoich współpracowników, w swoich publikacjach ? Współpracowników w publikacjach trzeba umieszczać, a przynajmniej im dziękować. Takie są zasady dobrych obyczajów, zasady etyki naukowej. A tu nic !
@ jw :
Ciekawa dygresja. 🙂
Z bogactwa powyższych opinii najbliższe są mi wypowiedzi Jarka i Panka. Uważam prof. Wolszczana za wybitnego uczonego i dobrego Polaka, gdyby nim nie był, wcześniej głęboko wypiąłby się na sprawy krajowe. Ponadto profesor ostatnio zaimponował mi niebanalną, własną ogólno-filozoficzną teorią rozwoju wszechświata, którą przedstawił w wywiadzie w którymś z czasopism (nie mam akurat tekstu pod ręką, aby przytoczyć szczegóły). Wydaje mi się, że jego niektórzy życzliwi koledzy, może mniej szczęśliwi w zawodzie, nie mogą się powstrzymać od przypięcia mu śmierdzących łat, używając przy tym, moim zdaniem, delikatnie mówiąc nienaukowego języka, czyli obraźliwych epitetów. Fragmentaryczna postawa człowieka z przed dziesiątków dekad nie może być uogólniona na jego całościową ocenę do tego dokonaną w oparciu o dzisiaj „obowiązujące” kryteria (kto zagwarantuje, że nie bardziej głupie, wredne i przewrotne, niż te z przed lat).
Gdyby dalej iść tą drogą, to fakt, iż Jaś narżnął w gatki w przedszkolu (a życzliwi to obecnie ujawnili), powinien Jasia zdyskredytować na całe życie, a przynajmniej przekreślić jego karierę naukową w Polsce.
@ Jerzy/Cyga 321 :
Tyle, ze Jas rznal w gatki jak mial 30-kilka latek, a smrod unosi sie do tej pory. A ze swietnym naukowcem jest nikt tu nie przeczy. 🙂
@Jacobsky:
„Mnie zastanawia co innego: czy naukowiec, profesor, musi byc moralne niezlomny, czy ma koniecznie nie byc ludzkim zerem, itp ? Inaczej mowiac co takiego jest w warsztacie naukowca, co upowaznia nas do ustawicznego domagania sie od naukowcow okreslonego poziomu moralnego ?”
Czy zwyczajny, normalny, zwykły człowiek, Kowalski czy Nowak musi być moralnie niezłomny, czy ma koniecznie nie być ludzkim zerem? Jaki poziom osiągnięć naukowych zwalnia od bycia przyzwoitym człowiekiem, całkowitym oportunistą lub nie-sprzedawania się za parę groszy?
Czy etyka zawodowa różni się od etyki „codziennej”? Czy listy autorów prac naukowych odzwierciedlają prawdziwy wkład w ich powstanie? Jak powinno być oceniane wielkie odkrycie gdyby się okazało, że tak naprawdę było dziełem czystego przypadku i zbiegu okoliczności? Jeśli „zwykłym życiem” rządzą nieczyste układy i pokrętna logika, to można
z pewnością twierdzić, że nie jest tak samo lub jakoś tak podobnie w przypadku „życia naukowego”?
Wszyscy twierdzą, że AW jest największym znanym polskim astronomem. Nikt przy tym nawet nie wspomina o Bohdanie Paczyńskim, który pracował w Princeton ale nigdy nie zerwał kontaktów z Polską, wspierał przez całe życie i wychował wielu znakomitych polskich astronomów. W czasach głebokiej komuny doprowadził do powstania Centrum Astronomicznego w Warszawie, które do tej pory ma światowy poziom naukowy. Jego wizje naukowe są realizowane i rozwijane do dziś (np. projekt OGLE). Popatrzcie na listę jego publikacji: ilość cytowań w bazie ADS, która bardzo dobrze odzwierciedla odbiór naukowy i poziom aktywności zawodowej (ale nie społeczny, karmiony często mitami medialnymi) publikacji Paczyńskiego sięga 15,000. Wolszczan ma ich ponad 2,000. ZADEN ze wspólczesnych polskich astronomów nie ma takiej liczby cytacji. I to Paczyński jest często wymieniany jako kandydat do Nagrody Nobla za odkrycie soczewkowania grawitacyjnego.
W momencie gdy AW odkrył swoje planety, Amerykanie i Szwajcarzy kilka lat wcześniej budowali spektrografy i prowadzili ZAPLANOWANE obserwacje aby wykryć planety wokół gwiazd podobnych do Słońca.
To co chcę powiedzieć: nie wszystko złoto co się świeci.
@ Marchewa i inni, ktorzy pisali o zawisci:
W roku 1998 w Polityce nr. 44 (2165) z 31 pazdziernika, str. 86 napisalem tak:
Na Nobla moga tez liczyc dwaj wybitni polscy astronomowie, pracujacy za granica: Aleksander Wolszczan i Bohdan Paczynski. Polska, pozostajac w II lidze swiatowej zycia naukowego, zasilila kadrowo bardzo wiele osrodkow za granica”.
Teraz, gdy to czytam zastanawia mnie dlaczego wymienilem obu astronomow w takiej wlasnie kolejnosci. 🙂 W moich wywodach nt. prof. Wolszczna w tym blogu nie ma cienia zawisci. Jest natomiast gleboki zawod. Czy teraz jest to jasne?
@obsd
Bóg zapłać za ten tekst. Samemu jakoś nie wypadało mi tego pisać. Dodam tylko że 40letni AW, który już naspotykał się z SB miał wtedy kilkanaście publikacji na koncie. Z takim dorobkiem nie utrzymałby zatrudnienia we współczesnym CAMKu zakładanym przez BP. Sugerowanie, że zerwanie kontaktów z SB skończyłoby się załamaniem kariery to lipa. Bo nie miało sie co załamywać.
@ obsd i mk:
Nie bardzo rozumiem co chcecie wyrazic. obsd pisze: nie wszystko złoto co się świeci – zgoda. mk pisze: Sugerowanie, że zerwanie kontaktów z SB skończyłoby się załamaniem kariery to lipa. Bo nie miało sie co załamywać – i mnie to jakos nie wspolgra z obsd, pomimo, ze piszesz, ze sie zgadzacie.
O ile mi wiadomo, to sam prof. Wolszczan twierdzi, ze jego kariera by sie zalamala gdyby odmowil wspolpracy. mk – czy twierdzisz, ze te kilkanascie publikacji bylo nic nie warte i dlatego nie mailo sie co zalamywac? Czegos tu nie kumam.
@jk Nawet przez moment w tym sporze, w którym zajmujemy bardzo odmienne stanowiska nie sądziłem, że kieruje Tobą zawiść. To, że przyjąłem postawę adwokata a nie prokuratora wynika raczej z motywowanych poglądami politycznymi różnic w spojrzeniu na historię najnowszą. Dla uniknięcia nieporozumień przedstawię Ci moją wizję historii prof. Wolszczana.
Był umiarkowanie lojalnym obywatelem PRL jak wielu innych. Pracował w miejscu, z którego widać było jaka olbrzymia jest zapaść cywilizacyjna i technologiczna pomiędzy Polską i Zachodem. Bardzo chciał wyjechać do USA. Oficerowie kontrwywiadu SB nie grozili tylko tłumaczyli, że działają w ważnym interesie państwa i oczekują jego współpracy. Uwierzył im albo udał, że im wierzy. Szantażu niby nie było, ale wszyscy a więc i Wolszczan wiedzieli, kto trzyma klucze do szafy z paszportami. Po jakimś czasie zaczął wyrzucać do Wisły dzbanki i puszki szynki bo przestał wierzyć, że to co robi jest w porządku a nie miał siły, żeby sie z tej sytuacji wywikłać. W końcu wyjechał na długo do USA i zostawił to bagno za sobą. PRL padł, on odniósł sukces więc zaryzykował, wrócił i zaczął pracować dla kraju. W międzyczasie został obwołany dobrem narodowym i wyciąganie trupa z szafy stało się jeszcze trudniejsze niż przedtem.
Dlatego dla mnie ważniejsze są szczegóły, czyli o czym i z jakim skutkiem informował ten cały kontrwywiad bo zgodnie z moją oceną polityczną bardziej naganne dla Polaka było informowanie o czymkolwiek CIA niż PRL-owskiego kontrwywiadu. Tutaj leży między nami zasadnicza trudna do zniwelowania różnica. Natomiast ocena moralna działań Wolszczana będzie zależała od tego co złego z jego współpracy wynikło. Jak dla mnie to, że wrócił i zaczął pracowac dla kraju będzie na tę ocenę również jakoś wpływało.
Przecież o tej szynce juz pisałem: „A co ten genialny idiota wygaduje jak mu papiery IPN-owskie pokazali ? Że on, jak szynkę dostawał, za nic nie warte informacje ? to do Wisły wyrzucał !
Wtedy wielu ludzi za szynką dla dzieciaków dniami i nocami wystawali, a on szynkę dostawał i brzydząc się takimi podarunkami wyrzucał do rzeki ! Przekazaniem szynki biednym też się brzydził ? I tym się chwali po latach ! Nie widzi w tym nic niestosownego.”
http://blogjw.wordpress.com/2008/09/19/smierc-frajerom/
i to najlepiej pokazuje, że do dnia dzisiejszego nie rozumie, że robił nie w porządku
– prostytucja moralna
– marnotrawstwo zywności, potrzebnej biednym i głodnym
– zanieczyszczanie środowiska
i nadal nie ma siły aby wyjśc na człowieka.
@ Jarek :
No to raczej sie zgadzamy. Ty kladziesz nacisk na nieszkodliwosc takiej wspolpracy, ja na sposob obrony (ze niby wszyscy tak robili). Roznimy sie tylko tym, ze inaczj rozkladamy proporcje. Ja oczywiscie uwazam, ze kazdy blad mozna naprawic i wyobrazalem sobie, ze ktos taki jak prof. Wolszczan bedzie umial wytlumaczyc swoje postepowania sprzed lat. Zawiodlem sie wlasnie tymi tlumaczeniami. Od oceny moralnej sie wstrzymuje, bo to nie moja dzialka. Niech sie o tym wypowiedza ci, na ktorych profesor donosil. Polskie pieklo nie jest moja domena. Ja jestem za gruba kreska, za zrozumieniem, za przebaczeniem, ale ze zrozumieniem przez tych ludzi tego co robili. A tu widac, ze nie ma zadnego zrozumienia, jest chec wybielania sie i robienie z siebie primadonny, do czego profesora ma niby upowazniac jego bezsprzeczny zawodowy sukces. Zawodowe sukcesy moim zdaniem nie upowazniaja do takich rzeczy. Przydaloby sie troche wiecej refleksji, skromnosci, moze zadenej samemu sobie pokuty wreszcie. Tak to sobie wyobrazam. Ale pewnie jestem staroswiecki.
Dokumentacja tego jak Wolszczan nie donosił
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/8250
i co za to miał
@jk
te kilkanaście prac zostało do dnia dzisiejszego zacytowanych jakieś 200 razy. Troche tak jakby srebrniki po latach zardzewiały. Dobre prace AW przyszły na przełomie lat 80/90 dzieki temu że generał Jaruzelski przytrzymał naszego bohatera za granicą. Zdaje się, że minister Sikorski jest z podobnych powodów wdzięczny generałowi (za przymusowe przetrzymanie za granicą).
@ mk :
Ok. Teraz rozumiem i wiem w koncu dlaczego nie zrobilem zawrotnej kariery naukowej – bo wyjechalem podczas Okraglego Stolu, a trzeba bylo wyjezdzac w roku 1981. 😉
obsd pyta:
„Jaki poziom osiągnięć naukowych zwalnia od bycia przyzwoitym człowiekiem, całkowitym oportunistą lub nie-sprzedawania się za parę groszy?”
Ja nie wiem. A Ty wiesz ? Ja myślę, że jedno nie ma absolutnie związku z drugim.
Być może moje intencje nie są czytelne do końca, a więc powtórzę raz jeszcze: ja ani nie bronie, ani nie potępiam Wolszczana. Czynię to mniej więcej dlatego, że znając na swój sposób środowisko wielu placówek badawczych, nie tylko w Polsce, śmiem twierdzić, że wśród naukowców jedni donoszą do SB, inni nie donoszą, ale i tak są bydlakami. W polskim piekiełku XXI-go wieku oburzenie wzbudza to pierwsze, ale drugie… wzbudza jakby mniej. Dlaczego ? Czy dlatego, że na donosicieli są teczki w IPN, a na skurwieli nie ma ? Nie ma IPNa, czyli Instytutu Pamięci Naukowej, gdzie dokumentowano by przejawy zerowości moralnej czy etycznej, a która to moralność ponoć ma być tak ważna dla bycia naukowcem, ważniejsza od tego, czy ktoś donosił ? Czy rzeczywiście ? – nie wiem.
Ale skoro problem tzw. poziomu moralnego kadr akademickich traktowany jest wybiórczo i jednostronnie, to może dzieje się tak dlatego, że moralność czy etyka w szerokim tego słowa znaczeniu, a nie tylko w znaczeniu zawodowym, mają niewiele wspólnego z byciem naukowcem ?
Chwała Materii, że istnieją tacy ludzie jak Paczyński. A teraz popatrzmy wokół siebie i policzmy, ilu jest Paczyńskich, a ilu… może bez nazwisk, bo każdy będzie wiedział, o kogo chodzi. A mimo to wszyscy mają swoje miejsce w nauce. A więc jaki jest naprawde ten związek ?
Bezwstyd Wolszczana
http://tezeusz.pl/blog/?p=931
„Może warto zrobić wielką wystawę pod tytułem: ?Naukowcy, co się współpracy nie wstydzą?.
Znalezione w internecie. Bardzo mi sie to spodobało. W sam raz dla naukowców , nie tylko szalonych :
http://komentarz.salon24.pl/93995,index.html
„W imieniu Polski przepraszam szanownego pana profesora Aleksandra Wolszczana za ujawnienie nieprzyjemnych faktów z jego życiorysu.
Było to wyjątkowo niegrzeczne ze strony faktów, że bezczelnie wyszły na jaw właśnie teraz, kiedy czcigodny pan profesor tego od nich nie oczekiwał.
Jednocześnie, także w imieniu Polski proszę, aby Polski nie porzucał. Postaramy się zmienić fakty a przede wszystkim nauczyć je raz na zawsze, aby nie wychodziły na jaw.
Przykra ta sprawa po raz kolejny dowodzi, że niezbędne jest, aby do faktów a co za tym idzie do historii Polski dopuszczano osoby, które w sposób całkowicie nieodpowiedzialny dopuszczają do ich ujawniania.
Na szczęście spora część faktów została wywieziona i przechowywana jest w bezpiecznym zagranicznym schronieniu, lub w kryjówkach krajowych, pod opieką zaufanych ludzi.
Fakty ujawniane przez osoby, które nie mają do tego kwalifikacji moralnych i nie uznają autorytetów i pewników oczywistych dla środowisk odpowiedzialnych historycznie, czynią ogromne szkody.
Dlatego fakty muszą jak najszybciej zniknąć z naszego życia publicznego.
Aby obowiązująca, będąca wynikiem historycznego kompromisu, wersja dziejów, nie była przez nie fałszowana.”
Fajne. 🙂
Geniusze z SB
http://www.niepoprawni.pl/blog/23/geniusze-z-sb
„Kiedy Wolszczan podpisywał zobowiązanie do współpracy również był młodym studentem i nic nie wskazywało na jego przyszłe osiągnięcia. A jednak SB wiedziało. Czy więc prawdziwymi geniuszami nie byli oficerowie bezpieki? Potrafili wyłuskać z szarego tłumu prawdziwe diamenty! Esbecy powinni być obecnie zatrudniani przez korporacje jako headhunterzy – nikt tak jak oni nie zna się na ludziach.”
Mnie najbardziej odpowiada taki komentarz prasowy nt. tej sprawy:
http://www.dziennik.pl/opinie/article240271/Nie_ma_nieszkodliwych_agentow_SB.html
Chyba nigdy nie uda mi się zrozumieć ludzi z PRLu. Sam pan napisał, że pisał pan raporty SB, oczywiście tylko te nieszkodliwe, same ogólniki 😉 W moich oczach był pan takim samym agentem tylko że szeregowym nie wyróżnionym osobistym oficerem prowadzącym. Widać ci który współpracowali mniej muszą oskarżać tych którzy współpracowali więcej, żeby się oczyścić. Mechanizm współodpowiedzialności który tak dobrze opisał ks. Tischner zadziałał.
@ sceptyk:
Dlatego pisalem o pobieraniu komunistycznje pensji. Pisanie raportu dla mojego pracodawcy – Uniwersytetu Warszawskiego, ktorego pracownikiem byl pan Kocira – nalezalo do moich obowiazkow sluzbowych. 🙂 Tak jak pisalem we wpisie, wszyscy wiedzieli, ze pan Kocira musial byc ubekiem, ale oficjalnie byl pracownikiem biura paszportow UW i jego ubeckie konszachty byly tylko naszymi domyslami.
Moj drogi, chyba nawet ty przyznasz, ze jest roznica miedzy takim wypelnianiem obowiazkow i przyjmowaniem pseudonimu, prezentow, zaplat za donoszenie i wykazywanie inicjatywy. W poprzednich wpisach nt. lustracji pisalme, ze wszyscy bylismy umorusani w blocie, ale byli tacy, ktorym to przeszkadzalo i tacy, ktorzy nurzali sie z rozkosza.
Sceptyku, z tegi co piszesz wiadc, ze nie tylko nie rozumiesz ludzi PRLu, ale nie umiesz tez przeczytac prostego tekstu ze zrozumieniem. Moze teraz przeczytaj go jeszcze raz i napisz czy w koncu przeslanie dotarlo. Sorry za walenia miedzy oczy, ale sam sie prosisz.
Prof. Wolszczan przekroczyl granice sluzbowych kontaktow z jakims lokalnym, torunskim „Kocira”. To oczywiste nawet dla samego zainteresowanego. Wpis JK rozumiem jako wolanie o normalny sposob radzenia sobie z taka sytuacjami. Z tym jest w polskim zyciu spolecznym bardzo kiepsko…
Bp. Wielgus zostalby pewnie bez problemu metropiolita warszawskim gdyby sam z siebie, dajac dobry przyklad, powiedzial wiele lat temu swoim plockim wiernym (przed krotkim flirtem z kosciolem warszwskim byl biskupem plockim): „Opowiem wam o czyms, co mnie gryzie i meczy. Zgrzeszylem, bylem slaby, wszystkich, ktorych moja dzialalnosc wtedy dotknela – przepraszam”. Takie slowa obrocilyby sie z czasem na jego korzysc. Ba, moglby nawet powiedziec to z czystego wyrachowania, tylko po to zeby smierdzacego trupa z szafy raz na zawsze wystrzelic w kosmos. Nawet powiedzenie czegos takiego z wyrachowania (vide lzawe konferencje prasowe politykow amerykanskich przylapanych na pozamalzenskich ekscesach) jest lepsze niz stawianie piramidy z iluzji i zaprzeczen.
Czy Prof. Wolszczan powinien kiedys powiedziec cos takiego? Wlasciwie nie. Nie jest osoba publiczna, nie aspiruje do stanowisk. Ale juz zlapany na swinstewkach z przeszlosci moglby zachowac klase i powiedziec dwa sensowne zdania. ‚Nie jestem dumny z tego okresu w moim zyciu. Tych ktorych moglem skrzywdzic – przepraszam.’ Korona by mu z glowy nie spadla. Nie mial czasu zeby sie przygotowac, czy po prostu wyparl i usprawiedliwil wewnetrznie swoje postepowanie? Takie sprawy swiadcza jednak o naukowcu i jego warsztacie, o tym jak radzi sobie ze stresem, jak przyznaje sie do bledu, jakie wnioski wyciaga z wpadek. Idzie w zaparte, broni sie do upadlego, czy potrafi powiedziec, dwa zdania z klasa. I zamknac temat.
@ med :
et voila… wlasnie tak jak pisze med.
Lech Walesa:
http://www.dziennik.pl/polityka/article241206/Walesa_o_Wolszczanie_Za_grzechy_trzeba_placic.html
Jestem bardzo rozczarowany wpisami prowadzacego jk. Jako komentarz pozwole sobie w calosci zacytowac wpis blogowicza „glos zwykly” z blogu Waldemara Kuczynskiego. Glos zwykly jest prawnikiem. Moim zdaniek, klasa rozumowania glosa o niebo przerasta klase jk w tej sprawie.
głos zwykły Says: wrzesień 20th, 2008 at 10:17 am
Jeśli chodzi o oświadczenie, które A. Wolszczan przesłał do GW, to myślę, że jego treść będzie wystarczającym wytłumaczeniem dla wydziału lub też władz całego uniwersytetu. Uczelnie nigdy nie były całe niepodległościowe np. na UW z Solidarnością sympatyzowała wyraźna mniejszość. A osoby, które otwarcie po 81 r. popierały opozycję można było policzyć i zapamiętać. To nie był tłum. IPN-owi i prawicy udało się narzucić optykę niepodległościową. Także gospodarz blogu tak czuje, choć może i co innego mówi. Jednak prawda w moim przekonaniu jest taka, że nie było zdrajców. Opozycja Solidarnościowa nie zdradziła socjalizmu, co nawet wynika z ich programu z lat 80. i nie była traktowana przez ówczesne władze w ten sposób jak się traktuje w komunizmie zdrajców. Podobnie osoby, które pracowały lub współpracowały z PRL-em, także nie zdradziły Polski, bo za pracą dla i współpracą przemawiały silne racje dotyczące układu sił międzynarodowych oraz ówczesnych realiów społeczno-ekonomicznych. Tak więc w moim przekonaniu TW owszem powinni być środowiskach opozycji traktowani, jako ludzie słabi, bez honoru, a nawet szuje, to dotyczy także tych, którym zaszkodzili. Jednak ten WSTYD nie powinien przenosić się na traktowanie ich przez państwo i jego instytucje. Nie ma powodu. Nie było wojny. Ponadto doszło do demokratycznych przekształceń. Poza tym jest kwestia zasobu społeczeństwa. Społeczeństwo względnie Naród powinno umieć wybaczać i zapominać ludziom, gdyż oni są jego kapitałem, a kapitał A. Wolszczana jest znaczny, więc tylko głupek może akceptować jego dzisiejsze publiczne upokorzenie.
@ narciarz2 :
Ty tez nie umiesz czytac ze zrozumieniem. Przeciez ja prof. Wolszczanowi nie wystawiam zadnych moralnych opinii za donoszenie UBecji, a tym bardziej nie wzywam nikogo do potepienia lub wykluczenia go ze spolecznosci naukowej, akademickiej itd. Mowie tylko, ze brakuje mu inteligencji, polotu, oglady czy zwyklej ludzkiej wrazliwosci lub uczciwosci (a najpewniej wszystkiego tego na raz) skoro zwala wine na obiektywne warunki. Jeszcze raz powtarzam, w tamtych latach standardem bylo, ze sie nie donosi do UB. Nawet na przesluchaniach w UB nie mozna bylo podawac zadnych nazwisk. Pan prof. Wolszczan mial gdzies te jasne dla kazdego przepisy i donosil z apieniadze, za prezenty, moze dla przyjemnosci, o czym mowi. Dzis, po latach sadze, ze dla ogolu to nie ma zadnego znaczenia (moze dla tych, na ktorych donosil, ale to mnie nie dotyczy), bo mozna byc naukowcem i nie rozumiec co sie wokol dzieje. A pan prof. Wolszczan tlumaczy sie mowiac, ze podwojne zycie w czasach PRLu bylo norma. Otoz nie bylo! I nie ma takiej sily, ktora by mnie przekonala, ze sie myle. Dlatego wlasnie uwazam, ze pan prof. Wolszczan mial w talach 70. i 80. tupet zeby donosic UBecji, a dzis, w XXI wieku, ma tupet zeby zwalac wine na wszystkich poza soba. A wina jest tylko jego, jdnostkowa, osobista, nawet nie wywierano na niego zadnego nacisku czy szantazu. Nie ma co zwalac jej na kogokolwiek innego. To on jest winny temu, ze zgodzil sie donosic UBecji, wbrew powszechnie znanym zasadom. To jego osobista hanba i te hanbe pownienin wziac na siebie jelsi bylby czlowiekiem honoru i refleksji.
Zgoda, nie powinna go za donoszenie spotkac zadna administracyjna kara. Niech sobie niebo oglada, niech pisze prace naukowe. Ale niech nie mowi ludziom takim jak ty, ze normy, ktore on wyznawal w PRLu panowaly tam powszechnie. Tak NIE bylo. Takie normy wsrod uczciwych ludzi nie panowaly, a takich ludzi bylo bardzo, bardzo wielu. Pan prof. Wolszczan najzwyczajniej w swiecie klamie broniac wlasnej skory. Tylko przed kim? Pytam przed kim? Znow przed samym soba, bo nikt nie zamierza chyba robic mu krzywdy. Moze tylko ludzie, na ktorych donosil moga mu napluc w twarz. Ale po takiej jego obronie ludzi, ktorzy chcieliby mu napluc w twarz moze byc tylko wiecej niz na pocztaku. Lepiej byloby dla niego zeby juz nic nie mowil. Ot tyle i tylko tyle. I zachecam do czytania ze zrozumieniem, bo widze, ze z tym sa klopoty. Chiaro?
Teraz moj wlasny komentarz. Jak sie domyslam, JK jest fizykiem, i dlatego stosuje wyprobowany chwyt pojeciowy fizykow: rozwazamy uklad izolowany… W danym przypadku ukladem izolowanym jest prof. Wolszczan. Jednakze zycie to nie fizyka, zas czlowiek to nie atom wodoru w pustym wszechswiecie. Oddzialywan czlowieka z otoczeniem nie mozna ani zaniedbac, ani zastąpic autorytatywnym osądem tzw. obserwatora, ktorym to obserwatorem i jednoczesnie sedzią JK mianowal sam siebie. (Juz sama taka nominacja budzi moj niesmak.)
W obrazie odmalowanym przez JK zabraklo otoczenia. Zabraklo tych, ktorzy Wolszczana rozpracowali a potem prowadzili. Zabraklo zwierzchnikow, zabraklo politykow, zabraklo calego systemu. Zabraklo stwierdzenia, ze sluzby specjalne zarowno wtedy, jak tez teraz wyszukuja ludzi slabych. Slabym mozna byc z rozmaitych powodow. Mozna byc slabym emocjonalnie i podatnym na naciski. Mozna byc odrobine niedojrzalym (to chyba jest przypadek Wolszczana, sądząc z jego odrobine niepowaznych reakcji). Mozna byc spragnionym ludzkiego ciepla i uczucia, co sluzby takze wykorzystują. To sie niedawno zdarzylo: sluzby niepodleglego, „naszego” panstwa, dzialając przez podstawionego przystojnego agenta, wykorzystaly zrozumialą u kobiety potrzebe uczucia, aby ja zranic, sprowokowac, ponizyc, i byc moze poslac do wiezienia. Kobieta placze i placi, zas agentow i ich mocodawcow wbrew wyborczym obietnicom nie pociagnieto do odpowiedzialnosci. Przeciwnie, obecny rząd ich dalej zatrudnia i korzysta z ich uslug. Pan JK powinien choc troche sie zająknac na temat nieprzemijajacego otoczenia polityczno-policyjnego, ktore wtedy i teraz zywi sie slaboscią. Dopiero w takim kontekscie sprawa Wolszczana byc moze daje sie zinterpretowac inaczej, niz tylko jedno jest pewne, nie donosiłbym.
Ja bylem doprawdy wzruszony czytajac przechwalki niedoszlego kapitana Klossa, ktory chetnie wspolpracowalby z FBI. A co by bylo, gdyby bezpieka po powrocie zrobila autorowi to, co sluzby zaprzyjaznionego kraju robily calkiem niedawno, i to nawet podobno w Polsce, czyli podtapianie? Podtapianie nawet z zagorzalych terrorystow czyni informatorow. Czy wtedy by sie nie okazalo, ze niedoszly kapitan Kloss tez jest slabym czlowiekiem? Czy po takiej przygodzie niedoszly kapitan tez poczuwalby sie do roli sedziego? czy niedoszlemu kapitanowi naprawde nie wystarcza wyobrazni, zeby z pokora wiedziec, ze na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono?
Wielokrotnie slyszalem, ze fizycy, a juz zwlaszcza fizycy z Hozej, sa bardzo zadufani. Czytajac wpisy jk bardzo sie w tym mniemaniu utwierdzilem. Fizycy powinni sie wypowiadac w sprawie atomow wodoru, ale w sprawach innych ludzie powinni pamietac, ze sami nie zostali dostatecznie sprawdzeni.
JK, kiedy ja naukowo wyjedzalem za granice w 1980 a po raz drugi w 1985, to ubek z kulawa noga nic mi nie proponowal. Na tej podstawie tez moglbym grac bohatera i pisac jedno jest pewne, nie donosiłbym. To sie fajnie pisze. Od razu mi sie moje zdanie na moj temat poprawia.
Ale kiedy moj ojciec wyjezdzal do USA w 1964, to go ubecja ciagala po kawiarniach i bylo jasne, ze bez wspolpracy nie pojedzie. Mial szczescie, bo jego promotor byl wysoko postawiony, i przez promotora udalo sie odgonic bezpieke. Ojciec akurat byl zdecydowany sie nie dac. W podziekowaniu za niezlomnosc Wildstein opublikowal jego nazwisko na swojej liscie, w zamian za co ojciec dostal status pokrzywdzonego, ale do teczki go nie dopuszczono.
Mi sie naprawde wszystko przewraca kiedy czytam Twoje wpisy. Nie osadzaj, zebys nie byl osadzany.
jestem biologiem
@ narciarz2 :
Jedyne wyjasnienie jest takie, ze nie umiesz czytac ze zrozumienim, bo ja pisze w moim wpisie i w komentarzach dokladnie to, co ty piszesz co powinienem pisac wedlu ciebie. Ze prof. Wolszczan nie byl sam na planecie PRL, ze gdyby go straszli, to bym swietnie rozumial dlaczego donosil, ze sam nie bylbym w stanie oprzec sie grozbom i szantazowi. Czlowieku, ty przytaczasz to co ja napisalem i mowisz, ze trezba bylo to napisac. To sie w glowie nie miesci. Czy mma pisac samymi DUZYMI LITERAMI, zloconymi, skoro czarno na bialym nie wystarcza zebys rozumial, czy jak? Przeczytaj moze jeszcze raz. Tam to wszystko czego sie domagasz jest napisane. Lacznie z historia o twoim ojcu, bez wymieniania go z nazwiska oczywiscie.
narciarz,
pudlo, jk jest biologiem…
Natomiast jednego nie rozumiem, skoro
„Przeciez ja prof. Wolszczanowi nie wystawiam zadnych moralnych opinii za donoszenie UBecji, a tym bardziej nie wzywam nikogo do potepienia lub wykluczenia go ze spolecznosci naukowej, akademickiej itd. Mowie tylko, ze brakuje mu inteligencji, polotu, oglady czy zwyklej ludzkiej wrazliwosci lub uczciwosci (a najpewniej wszystkiego tego na raz) skoro zwala wine na obiektywne warunki.”
to jaki jest cel wpisu jk, udowodnienie, ze Wolszczanowi brakuje inteligencji, pochwalenie sie i powspominanie wlasnego bohaterstwa w walce z panem Kręciołką. Wydaje mi sie, ze cala ta dyskusja, w szczegolnosci te wszystkie zarzuty, ze nikt nie rozumie co jk chcial napisac, wynikaja z tego, ze jk po prostu strzelil sobie z nudow tekst, w ktorym o nic nie chodzi…
Chyba, ze jednak jakas ocena moralna miala jednak miejsce, ale jesli tak, to po co sie teraz wypierac. Zreszta w obu przypadkach wpis uwazam za troche niesmaczny. Jakos nie podoba mi sie ani idea udowadniania jaki to Wolszczan glupi, ani to, ze teraz nagle kazdy odczuwa potrzebe wyrazenia wlasnej opinii na temat tej sprawy. Ja nie widze w tym zadnej wartosci, a tylko wybujale ego autorow.
JK, ja Twoj wpis zrozumialem jako latwy sad nad Wolszczanem. Zdaje sie, ze nie jeden tak zrozumialem. A skoro tak, to moze nie trzeba pisac zloconymi literami. Nalezy napisac, odespac, i przeczytac samemu rano jakby to byl tekst napisany przez kogos innego. Skoro podjales wybuchowy temat, to nie dziw sie wybuchowi. Biolog piszacy o roslinkach pewnie sie nie pomyli, ale bilog oceniajacy innego czlowieka moze sie latwo pomylic. Twoj tekst w Twojej ocenie zawiera wszystko, a w mojej ocenie jest przykladem latwego samochwalstwa.
@ br :
OK. Mozna to widziec i tak. Czyli na temat TW, ktorzy tlumacza sie pokretnie nie nalezy pisac, bo wtedy pisze sie z powodu wybujalego ego. Fajne. Kazdego wypowiadajacego sie publicznie mozna o to oskarzyc.
@ narciarz2 :
Kiedy pisze, ze gdyby mi grozili lub szantazowlai to pewnie bym ulegl, tez? 🙂
JK, Ty jako biolog wiesz, jak pokroic dzdzownice. Chyba nie czujesz sie lepszy albo silniejszy, jesli dzdzownica sie nie obroni. Ubecy wiedza, jak pokroic czlowieka. To jest ich zawod. Oni to robili za PRL, i dalej robia w III/IV RP. (Nie ci sami, ale tacy sami.) Nie trzeba zaraz zle oceniac czlowieka, ktory sie nie obroni. Na prawie kazdego jest metoda. Na Wolszczana byly prezenty i cos tam jescze, na poslanke Sawicka byl przystojny i czuly mlodzieniec, na Ciebie moze potrzebne byloby podtapianie. Niewazne, jaki konkretnie skalpel by sie do Ciebie dobral. Najprawdopodobniej ktorys by zapracowal. Niewiele jest takich dzdzownic, ktore maja skore twardsza od stali.
Sam jezyk Cie zdradza. Wlasnie napisales TW, co w jezyku polskim (czy tez polskawym, jaki obecnie w Polsce zapanowal) oznacza pogarde. Mi sie to nie podoba. Nikt nie ma prawa do pogardy dla kogos, kto sie zlamal, niewazne z jakiego powodu. Pomysl sobie o dzdzownicy. Zadna rozkrojona przez Ciebie nie zasluguje na pogarde. Zadna Ci sie nie oparla, bo tez i nie mogla.
Jesli ktos zasluguje na pogarde, to ci wszyscy, ktorzy teraz dokonuja samosadu nad Wolszczanem. Poczynajac od IPN, skad pochodzil kontrolowany wyciek materialow, poprzez dziennikarzy GP, az do blogowiczow, ktorzy sa pewni swego, bo ich nigdy nie sprawdzono.
Skąd pomysł, że ja stawiam ten zarzut wszystkim wypowiadającym się na temat TW? Ja go stawiam tylko tym, którzy piszą, choć najwyraźniej nie mają nic do powiedzenia. A wybujałe ego? Nie ja jeden zwróciłem na to uwagę, co każdemu autorowi powinno dać do myślenia. Zresztą tego typu komentarze nie powinny dziwić, w końcu czytając tak krytyczne i nieeleganckie w formie opinie na temat cudzej linii obrony jakie się tu pojawiły we wpisie i odautorskich komentarzach, wizja przerostu ego raczej się sama narzuca.
A tak przy okazji, od dłuższego czasu zastanawia mnie jaki jest formalny status blogów na portalu Polityki. Czy są one częścią serwisu, firmowaną przez Politykę czy też tygodnik użycza tylko miejsca i promuje prywatne blogi gościnne. Jeśli to drugie, to ok, ale jeśli jest to integralna część serwisu, to trochę mnie dziwi, że wpis ten pojawia się na blogu, który wprawdzie w nazwie ma tylko (szalonych) naukowców (a nie blog naukowy Polityki) ale który jest podlinkowany do działu nauka, co sugeruje, że ma charakter bloga naukowego poważnego tygodnika.
narciarz2,
z ciekawości, czy lubisz Sapkowskiego? Bo trochę jak Wiedźmin o tej pogardzie mówisz 😉 …
Pozdrawiam
Nie mam pojecia, kto to jest Sapkowski i Wiedzmin. Mowie od siebie.
@ narciarz2 i br:
Robicie tu to samo co mnie zarzucacie. Moze lepiej poczytac Haruki Murakamiego zamiast Sapkowskiego. Przynajmniej mozna sie czegos dowiedziec. Rowniez o sobie. 😉
Widzę, że wkraczamy na etap argumentów pięciolatka. „A właśnie, że nie. Sam taki jesteś”, a właściwie „Sami tacy jesteście”, co o tyle dziwi, że Narciarz2 i ja piszemy o zupełnie innych rzeczach i jedynym wspólnym mianownikiem jest wrażenie rozbujałego ego Autora. Więc ja nie wiem, czym jest to co robię i zarazem zarzucam. Że tez mam rozbuchane ego? Być może, nie wiem. W każdym razie nie piszę o nikim, że jest intelektualnym zerem. I jeśli oceniam kogoś kto tak pisze, to przynajmniej nie udaję, że tego nie robię.
Murakami jest na mojej liście lektur, ale czeka daleko w kolejce. Zastanawia mnie natomiast słowo „przynajmniej”, deprecjonujące trochę Sapkowskiego. Nie, żeby tworzył on jakąś wielką literaturę, ale jako laureat paszportu Polityki, chyba sobie na to nie zasłużył. Mi osobiście sprawił swego czasu zaskakująco dużo frajdy. Być może moje ego nie jest jednak aż tak rozbuchane, skoro się tego nie wstydzę. A czemu wypowiedź Narcyza2 skojarzyła mi się właśnie z Sapkowskim? Kto czytał ten wie…
Przepraszam, Narciarza2 nie Narcyza2, głupia pomyłka, nie wiem co Freud na to..
Ja tez nie wiem co na to Freud, ale tak bywa w goraczce dyskusji. Ciesze sie z Murakamiego na twojej liscie, a slowo przynajmniej wycofuje. No rzeczywiscie ego musze miec rozbudowane. Przynajmniej mam odwage publicznie sie do tego przyznac (znowu to ego!). 🙂
Jestem rozczarowany reakcja JK. JK moglby podjac temat jak przystalo naukowcowi, czyli oddzielajac wlasne „ja” od przedmiotu dyskusji. Zamiast tego weszlismy na poziom przedszkola: „a wy tez”. Spodziewalem sie wiecej od tego blogu.
Moze podrzuce takie spojrzenie: polska nauka jest w kiepskim stanie. Z autopsji znam jedna konkretna dziedzine, ktora stara sie „nadgonic i dogonic”, bo o przegonieniu nikt nawet nie mysli. Przyczyna sa mizerne naklady, ale nie tylko. Wiele do myslenia daly mi notatka w GW na temat konkursu na granty mlodych naukowcow, jaki rozpisala Unia. Z Polski nadeszlo doslownie kilka podan, mniej niz z Cypru. Ja bylem zdziwiony, ze mlodzi fizycy jadrowi (sam jestem fizykiem i znam to srodowisko) nie ustawili sie w kolejce po unijne pieniadze. Jakis czas pozniej znow uslyszalem „kiepskie finansowanie, co mozemy zrobic”.
Na tym ponurym tle ludzie tacy jak Wolszczan to jest szansa i nadzieja na zmiane sposobu myslenia i podniesienie polskich standardow do zachodniego poziomu. Takich ludzi jest niewielu. W interesie polskiej nauki, a co za tym idzie w polskim interesie narodowym, jest chuchac i dmuchac na takich ludzi, zamiast ich publicznie kompromitowac. Nawet, jesli Wolszczan ma nafajdane w spodnie, to w polskim interesie lezy tych spodni mu nie zdejmowac.
Gdyby ktos mnie zapytal „jaka strate poniesie Polska, jesli Wolszczan zerwie swoje kontakty z krajem”, to powiedzialbym „ogromna”. Gdyby ktos mnie zapytal „jaka strate poniesie Polska, jesli Kurtyka i jego banda zostana poslani na dziesiec lat na Antarktyde w celu prowadzenia wykopalisk na biegunie poludniowym”, to powiedzialbym „Polska na tym zyska”.
Od JK spodziewalbym sie dyskusji na podobne tematy zamiast labidzenia, czego to on nie powiedzial i ze zostal opacznie zrozumiany.
@ narciarz2 :
Nie mnie oceniac, ale o ile wiem to sp. prof. Bohdan Paczynski przyczynil sie najbardziej do rozwoju poskiej astronomii, a nie prof. Wolszczan. Ale nie bede sie do konca wypowiadal i porownywal, bo nie znam na tyle dobrze sytuacji w polskiej astronomii. Trzeba o to spytac w Toruniu i w Warszawie (gdzie habilitowal sie prof. Wolszczan). Moze odezwie sie jakis astronom. Oczywiscie wspominajac to narazam sie na krytyke, ze chce odebrac prof. Wolszczanowi jego zaslugi. Wiec mowie, ze tego nie chce, ale nie jestem przekonany o wielkosci jego zaslug. Podkreslam ‚nie jestem przekonany’. Chiaro? Dmuchalbym wiec z pewnoscia na polska astronomie, ale nie wiem czy nalezy za wszelka cene dmuchac na prof. Wolszczana.
A pan Kurtyka (ktorego tez chetnie wyslalbym na Antarktyde, chocby za wygryzienie kandydatury Andrzeja Przewoznika na szefa IPN – znowu wychodze na moralizatora, ale to nie moja wina, ze nasi bohaterowie postepuja tak szlachetnie w zyciu) chyba niewiele ma wspolnego z odkryciami Gazety Polskiej w sprawie prof. Wolszczana. Nie slyszalem zeby to Kurtyka ‚wystawil’ Wolszczana, tak jak kiedys ‚wystawil’ Przewoznika. 🙂
Aha, co do kandydatur mlodych naukowcow do Unijnych pieniedzy, to chyba w tym blogu wlasnie dyskutowalismy swego czasu, i o ile pamietam znalezlismy wytlumaczenie. Powodem byla m. in. przedziwna struktura polskiej nauki: kandydaci mieli byc mlodymi szefami laboratoriow czy projektow, a takich u nas prawie nie ma, bo zeby byc szefem labu trzeba zrobic habilitacje, ktorej wiekszosc nie robi w wieku 30 lat. Wiec casus prof. Wolszczana nie ma tu nic do rzeczy.
Nie mam zamiaru rugowac prof. Wolszczana z Polski (tym bardziej, ze sam mieszkam i pracuje we Francji). Ale nie wiem po co prof. Wolszczan publicznie mowi o swoich rozterkach czy zostac czy wyjechac, tak jakby za jego sytuacje odpowiedzialni byli Polacy czy Polska. Odpowiedzialny jest tylko on sam. I tego wlasnie ten pan chyba jescze nie zrozumial.
Jak widac narciarz 2 stracił kontakt z rzeczywistością. Zbyt szybko zjechał po stoku ?
Wolszczan to sam się skompromitował a życzenia aby Polacy mieli także nafajdane w gacie, mam nadzieje że się nie spełnią bo nie jest to w polskim interesie narodowym.
Natomiast mozna sie zgodzić „polska nauka jest w kiepskim stanie” co widac i jest to stan zarówno intelektualny, jak i moralny.
Jeśli zafajdane gacie mają określać poziom zachodni to lepiej by było aby do takich standardow sie nie podnosić, ani gaci nie opuszczać.
NFA http://www.nfa.pl/ma inny program rownania do poziomu i standardow zachodnich. Nie tak smrodliwy.
JK, to jest wielowymiarowy problem. Jesli idzie o odpowiedzialnosc za swoje slowa i czyny, to ja sie zgadzam. Ale jak zwykle jest pewne „ale”. Podam Ci przyklad, bo ja tylko potrafie na konkretach. Jakis miesiac temu w naszym labie (Rochester, USA) na praktyce wakacyjnej pracowal bardzo mlody nawet nie student. Wlasnie tej jesieni poszedl na I szy rok. Ten bardzo mlody czlowiek w ciagu miesiaca zrobil wiecej, niz zespol zawodowych programistow w rok. (Geniusz linuksowy, na pewno takich znasz.) Pewnego dnia z nim rozmawialem i zadalem mu proste pytanie na temat ladowania kondensatora. Chcialem go troche poduczyc, a on sie przede mna rozplakal. Nie wytrzymal cisnienia, jakim dla niego byla rozmowa ze starszym (niestety) pracownikiem naukowym. Oczywiscie bylo mi ogromnie glupio i przykro i sporo czasu mi zajelo, zeby go uspokoic.
Taki czlowiek bylby smacznym orzeszkiem do pogryzienia przez zawodowych rozpruwaczy sumien. Tacy ludzie sie zdarzaja, zas w nauce zdarzaja sie bardzo czesto, co pewno sam wiesz. Czytajac glupciaste tlumaczenia Wolszczana ja mam wrazenie, ze on jest takim troche niedojrzalym mlodym czlowiekiem po szescdziesiatce. Pytanie, czy my mamy Wolszczana wystawiac na probe, czy chronic? Czy mamy mu publicznie sciagac spodnie, czy jednak przejsc do porzadku nad tym, ze znakomity astronom sie kiedys zes.. w spodnie?
Ja osobiscie sklaniam sie ku drugiemu. Porownania z Paczynskim nie maja nic do rzeczy. Paczynski niestety nie zyje. Wolszczan na szczescie zyje. Dajmy mu zyc, nawet, jesli gada glupoty.
Ja uwazam, ze to jest przeklety narod, ktory najbardziej zasluzonego Polaka wyzywa od Bolkow, albo robi Wolszczanowi publiczne pranie. W ten sposob my sobie sami sramy do talerza. To sie po prostu nie oplaca.
Moze nie powiniem pisac „my”. Ja mieszkam i pracuje w USA. My mamy dobra astronomie tu w Rochester. Gdyby ktos nie zapytal, czy Wolszczana tu przyjac na wydzial, to ja bym powiedzial „skoro Polacy sa az takimi idiotami, ze go nie chca, to skorzystac z okazji i przyjac natychmiast”.
Zajrzalem pod wskazany link http://www.nfa.pl . Cytuje z tamtejszego blogu pana Jozefa Wieczorka: „zaszokował nas geniusz, z tym że nie swoją genialnością tylko zidioceniem, z czego sam nie zdaje sobie nawet sprawy. Bo niby jak idiota ma sobie zdawać sprawę z tego, że jest idiotą.”
Dziekuje, wystarczy. Jeszcze jedna ohydna witryna internetowa.
Dziekuję za komplement.
http://www.dziennik.pl/polityka/article242097/Sad_kazal_Sejmowi_zatrudnic_esbeka.html
Oto dowod, ze Polska jest rzeczywiscie panstwem prawa i prof. Wolszczanowi tez nie spadnie wlos z glowy.
Tak , państwo prawa ??!!!
Jasne, gdyby JW był esbekiem, sąd mógłby UJ nakazać zatrudnić JW. Niestety – JW esbekiem nie był , wiec niech ma za swoje.
?Sędzia odrzucił argumentację, że pracownik parlamentu musi mieć nieskazitelny charakter. ? ale argumentacji, ze JW ma charakter niewłaściwy ( w opinii anonimowej komisji) nie odrzucił ! i to pokazuje w jakim kraju żyjemy – to Raj dla esbeków.
Widzę, że wszystkim puściły nerwy…
Według mnie, złe jest zarówno usprawiedliwianie „poczynań” profesora dot. współpracy z SB, jego późniejszym dorobkiem naukowym, jak i całkowite potępienie naukowca (zwłaszcza przez osoby, które nie żyły w PRL-u) a uzurpują sobie prawo do wydawania sądów ostatecznych.
Oczekuję, że profesor „włoży długie spodnie” i po pierwszych niezbyt „fortunnych” wypowiedziach w mediach, które (wierzę w to bardzo) były nieprzemyślane i pod wpływem dużych emocji, przedstawi stanowisko, które pozwoli na zobaczenie w nim na powrót wielkiego (dla mnie nawet większego, niż przedtem) człowieka. Bardzo na to czekam.
Pozdrawiam Wszystkich
do jk. – z doświadczenia wiem , że najłatwiej zwerbować do współpracy człowieka z z wybujałym ego …uważaj na siebie , abw nie śpi. Kiedyś chcąc znaleźć sposób na werbunek trzeba było się ostro gimnastykować , teraz wystarczy czytać blogi i zapisy dyskusji internetowych. Znak czasu..
Pozdrawiam wszystkich mających niezmącone , dobre samopoczucie.
@ flick :
Tez o tym pomyslalem i dlatego wlasnie gdzies tam rzucilem mimochodem , ze nie ma mowy. Komputer wylapal i teraz juz wszystkie sluzby wiedza, ze nie mozna na mnie liczyc. 😉
Z prasy amerykańskiej: http://www.collegian.psu.edu/archive/2008/09/25/astronomy_professor_accused_of.aspx
@narciarz2
?jaka strate poniesie Polska, jesli Wolszczan zerwie swoje kontakty z krajem?, to powiedzialbym ?ogromna?
jeśli opuści Polskę to nie będzie to miało najmniejszego znaczenia dla lokalnej astronomii. Proszę wymienić ilu wypromował doktoranów, ile publikacji opublikował z afiliajcją z UMKa, ile -specjalistycznych- wykładów semestralnych wygłosił („astronomia dla poetów” się nie liczy). I proszę to skonfrontować z dorobkiem za analogiczny okres jakiegoś dobrego profesora astronomii pracującego w Polsce.
Tocząca się dyskusja jest pełna emocji tymczasem wiele z argumentów, które padają a także to co powiedział AW jest najzwyczajniej weryfikowalne – dobre (i proste) zadanie dla dobrego dziennikarza.
@ mk :
Z tego tekstu wynika, ze czym dalej od Polski tym wiekszym bohaterm staje sie nasz bohater. Chyba lecac przez Atlantyk przypomnial sobie takie zaslugi jak szmuglowanie bibuly i uparte odmawiania kontaktow z UB. No patrzcie, a my go tu szkalujemy na podstawie przeklamanych informacji z wrednej polskiej prasy. 🙂
Zdaje się, że spektakl będzie miał wkrótce nowe odsłony:
http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=919&NrSection=80&NrArticle=115056&IdTag=38
Wiecej z torunskich Nowosci:
http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=912&NrSection=1&NrArticle=114221
http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=914&NrSection=1&NrArticle=114542
To nie o prof. Wolszczanie, ale na ten sam temat:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article244018/Niemieccy_agenci_sledzili_Jande_i_Wajde.html
Tak sobie mysle, ze upor lustracyjno-grzebalski w teczkach podsycaja dawni funkcjonariusze systemu zaslaniajcy sie brakiem pamieci i donosiciele broniacy sie w taki sposob jak prof. Wolszczan (tzn. mowiacy, ze tak robili wszyscy, ze nikomu nie zaszkodzili itp dyrdymaly, ktore sa w rzeczywistosci obelgami pod adresem tych, ktorzy byli w podobnej sytuacji i nie donosili). Otoz, postawa i jednych i drugich ujawnia, ze caly czas w duchu popieraja oni to co robili wtedy i sa ciagle wierni wlasnym idealom z tamtych czasow. Chyba dopoki nie wymra beda nadal podsycac niezdrowa ciekawosc i chec ostrej oceny moralnej, ba nawet zemsty. Kiedy Leszek Miller mowi, ze zabieranie przywilejow gen. Jaruzelskiemu to zemsta ‚obrzydliwcow z PO’ (lobuzow, czy jakos tak), sam nie wie ilu ludzi, ktorzy mowili sobie zeby dac juz spokoj z szukaniem odwetu na Jaruzelu, Kiszczaku i innych komunistach prowokuje do poparcia dla ostrych posuniec.
Pisze sie, że nauka polska nie jest konkurencyjna. Nic bardziej fałszywego.
Wolszczan, mimo że światowej slawy ma silną konkurencję:
Rektorzy olsztyńscy donoszą
http://nfajw.wordpress.com/2008/09/26/rektorzy-olsztynscy-donosza/
Oczywiscie, ze polscy naukowcy sa rownie konkurencyjni co amerykanscy. Problem w tym, ze zbyt wielu skupia sie na konkurencji nie w dziedzinie postepu, ale w dziedzinie trzymania stolkow i wladzy. Sprzyja temu skostniala hierarchia – slynne magister caluej w reke doktora, doktror docenta, docent…
Szanowny Panie,
Pamietam chyba tego samego pana z MSW. To znaczy
Ministerstwa Szkolnictwa Wyzszego w 1968 r.
Czy mial na imie Auksencjusz ?
Wlasnie z powodu imienia go na zawsze zapamietalem.
Przyzna Pan, ze piekne polacenie
Auksencjusz Kocira !!!
Pozdrowienia
@ trebeg :
NIe mam zielonego pojecia jak mial na imie pan Kocira.
Na stronie http://www.polonica.cz/index1.php?m=2&o=kronika&r=1994 znalazlem taka informacje :
WRZESIEŃ 1994
w siedzibie RP złożyli roboczą wizytę wicepremier Rządu Rzeczypospolitej Polskiej minister edukacji narodowej A. Łuczak oraz minister szkolnictwa, młodzieży i kultury fizycznej RC I. Pilip (po spotkaniu goście dokonali aktu uroczystego otwarcia gmachu Gimnazjum w Czeskim Cieszynie) oraz wicedyrektor Depart. Współpracy z Zagranicą MEN – Auksencjusz Kocira, wojewoda bielski – Marek Trombski.
A na stronie http://www.nekrologi-baza.pl/nazw/str_k8.html zas znalazlem, ze pan Kocira Auksencjusz zmarl 08.05.2008. Niech mu ziemia lekka bedzie.
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article255691/Profesor_Wolszczan_przeprasza_kolegow.html
Niestety ciagle uwazam, ze prof. Wolszczan broni sie w sposob taki by tylko siebie wybielic. Twierdzenie, ze „Organizacja ta (SB), tak samo jak PZPR, była nieodłącznym elementem krajobrazu PRL.” jest falszywe. Mozna bylo zyc w PRL bez zapisywania sie do partii i donoszenia SB. Owszem wszedzie bylo pelno i partyjnych i ubekow, ale omijalo ich sie jak smierdzace g…. To tylko pan prof. Wolszczan sadzil, ze inaczej sie nie da. I wlasnie tacy ludzie donosili SB. Taka jest prawda. Pan prof. Wolszczan nie mial odwagi i teraz ma jedynie jej slady. Szkoda, bo mozna bylo to zalatwic z godnoscia, a tak to jest wlasnie tak jak widac.
Ale i tak dobrze, ze zdobyl sie na ten list. Lepiej to niz gadanie, ze wszyscy bylismy tak samo umoczeni.
Wolszczan nadal kręci tym razem w USA
http://lustronauki.wordpress.com/2008/10/05/aleksander-wolszczan-astronom-od-sb-do-planet/#comment-17
Astronomy professor accused of espionage
Collegian 25, 2008
Michael Bernhard, a Penn State political science professor and author of a book on underground political writings in Poland, supported Wolszczan?s assertions that many of his colleagues also spoke to the SB.
?All young Polish researchers who got a chance to travel to the west were pressured in this way. He was undoubtedly brought in for a chat and investigated,? Bernhard said.
In line with his lifelong temperament, possibly shaped by his experiences during the historic Polish student uprisings in March 1968 and witnessing those who spoke out continually falling victim to the system, Wolszczan said he resigned to meeting with the SB three or four times per year.
Larry Ramsey, the head of Penn State?s astronomy department, said the university was satisfied with Wolszczan?s account of the events and would support him through his current notoriety.
?It is impossible to judge a situation 30 years ago under a repressive regime which, thankfully, we have no experience with,? Ramsey said. ?We have no reason not to believe his account ? as it is typical of many others during that period.?