Kolej na kolej i nie tylko

0tgv450.jpg

Ceny ropy szybują. Zmusiło to w końcu polityków do poważnego zainteresowania się alternatywnymi źródłami energii, co naukowcy postulują od dawna. Pierwszy odruch zaś to oszczędzanie na ropie.

Jacobsky na swoim blogu P.A.P.K.A. pisze o astronomicznej cenie benzyny w Kanadzie i o spowodowanym wzrostem jej ceny przebudzeniu świadomości północnych Amerykanów. Chodzi głównie o uświadomienie sobie przez Kanadyjczyków i Amerykanów, że pozostawienie kolei w prywatnych rękach nie było pomysłem zbyt szczęśliwym. Dopóki ropa była tania, koleje nie należały do inwestycji strategicznych. Państwo więc się nimi nie interesowało zostawiając niezbyt szybki i nieskoordynowany na skalę obu ogromnych krajów rozwój kolei prywatnym inwestorom.

Pamiętam dyskusję na ten temat z innym blogowiczem „Niedowiarów” z USA (choć były to rozważania poza blogiem), który twierdził, że nie widzi żadnych powodów przeciwko prywatyzacji kolei we Francji lub Polsce. Ja też ich wówczas nie widziałem. Mój jedyny argument był taki, że francuskie koleje państwowe SNCF działają bardzo sprawnie, są punktualne (choć oczywiście zdarzają się wpadki), wygodne, i co najważniejsze, szybkie, więc po co je prywatyzować.

TGV (Train Grande Vitesse) rozwija maksymalną prędkość komercyjną 320 km/godzinę. Jestem częstym użytkownikiem takich pociągów na trasie Rennes – Paryż, która liczy sobie nieco ponad 300 km. Choć dziś tylko połowę tego dystansu pociąg przemierza z maksymalną prędkością, to i tak pokonuje go w 2 godziny. Za rok cała linia będzie miała odpowiednie torowisko i wówczas podróż do Paryża skróci się o dodatkowe 20-25 minut.

Bez większego problemu i zmęczenia można odbyć podróż w obie strony jednego dnia. Oczywiście z wykonaniem na miejscu zamierzonych zajęć, np. seminarium, dyskusje, spotkania, obrona doktoratu czy habilitacji. Dzięki TGV Rennes jest właściwie dalekim przedmieściem Paryża pozbawionym wszelkich niedogodności właściwych podmiejskim dzielnicom miasta – molocha.

Niedługo wejdzie w życie nowa generacja kolei o nazwie AGV (Automotrice Grande Vitesse). Taki pociąg ma zabierać 650 pasażerów (podczas gdy TGV w najbardziej pojemnej dwupiętrowej wersji Duplex zabiera dziś do 516 osób) i przewozić je z prędkością 365 km/godzinę bez dodatkowych nakładów energii w porównaniu z tradycyjnym TGV.

Wprowadzenie AGV jest przykładem długoterminowego myślenia ekologicznego. Nie chodzi bowiem o spektakularne zmiany wymagające np. przebudowy istniejących już lub będących w budowie torowisk, a o zastosowanie kompleksowych usprawnień technologicznych pozwalających wycisnąć maksimum z wprowadzonej do „układu” energii. Takie myślenie przyszłości w obliczu szybujących cen benzyny stało się nakazem teraźniejszości.

AGV to ważny element „ekologizacji” transportu we Francji. Ale jeszcze ważniejsze jest upowszechnianie kolejowego transport towarów (franc. ferroutage). Od roku działa najdłuższa w Europie, bo licząca 1100 km, „autostrada kolejowa” (ładuje się ciężarówki z towarem na specjalny pociąg towarowy) prowadząca z Luksemburga do Perpignan pod granicą hiszpańską.

Magistrala ta ma transportować docelowo 30 tysięcy ciężarówek rocznie. Taki system transportu redukuje o 80 proc. emisję CO2 w porównaniu z tradycyjnym transportem drogowym. Równocześnie skraca on podróż z Luksemburga do Perpignan z 17-22 do 14,5 godziny i odciąża o ok. 10 proc. zatłoczone autostrady przecinające Francję z północy na południe.

Również paryskie metro wprowadza od tego tygodnia nowe, energooszczędne kolejki. Mają one ograniczyć zużycie energii o 30 proc.

Wymuszone ekologią i wzrostem cen benzyny myślenie w samej sferze transportu dotyczy nie tylko kolei. Trwają prace nad wprowadzeniem w życie systemu SkySails, czyli swego rodzaju żagli czy spadochronów wykorzystujących siłę wiatru do wspomagania przemieszczania się statków. Coraz więcej mówi się o wykorzystaniu energii słonecznej do napędu samochodów i, co chyba ważniejsze, skuterów. Elektryczne samochody mogą mieć niezbyt wielu zwolenników, ale elektryczne skutery służące do przemieszczania się na małe odległości to chyba dobry pomysł. Producenci samolotów pracują nad jeszcze bardziej aerodynamicznym, a więc i energooszczędnym kształtem samolotów. Choć na razie pojawił się problem z okienkami. Konstruktorzy ograniczyli znacznie ich liczbę, co zwiększa opływowość kształtów, ale nie wiadomo czy pasażerowie zechcą latać maszynami przypominającymi zamknięte puszki od konserw.

Ograniczeń zużycia ropy naftowej szuka się nie tylko w transporcie. Przyczynić mają się do tego również pralki piorące bez detergentów i zastąpienie plastikowych torebek amidonowymi i papierowymi. To ostatnie może i pozwoli ograniczyć zużycie ropy, ale nie jest rozwiązaniem idealnym z punktu wiedzenia ekologii i ekonomii światowej. Wymagać będzie bowiem zwiększonego wyrębu lasów i zasiewów kukurydzy, która nie będzie służyć konsumpcji, a więc przyczyni się do wzrostu cen zbóż i produktów żywnościowych.

Nie można spodziewać się szybko definitywnych rozwiązań w najbliższym czasie, gdyż do tej pory politycy ignorowali konieczność przestawienia gospodarki światowej na alternatywne w stosunku do ropy źródła energii . Obecny kryzys może te prace przyśpieszyć. Problem tylko, że co nagle to po diable.

Jacek Kubiak

Fot. Klaus Nahr, Flickr, CC by SA