Miasto i seks

seks_450.jpg

Najlepiej dobraną parę seks tworzy z miastem.

Procesy modernizacyjne, oprócz tego, że wpłynęły na kształt i sposób funkcjonowania nowoczesnych instytucji, zmieniły przede wszystkim styl życia, którego częścią jest seks. Okazuje się, że najlepiej dobraną parę seks tworzy z miastem.

Im większe, bardziej chaotyczne i anonimowe miasto, tym więcej seksu – tego przypadkowego i tego planowanego. Tak mogłaby brzmieć robocza hipoteza, zbudowana zaraz po wyjściu z kina – dwie godziny spędzone w Nowym Jorku wśród jego seksualnych fantazji spełniają w tym momencie rolę empirycznego materiału. (Czyli „Sex and the city” w reżyserii M. P. Kinga, na podstawie serialu „Sex in the city”. Jak widać, rezygnacja z seksu nawet w odniesieniu do tytułu okazuje się bardzo niekomfortowa).

Życie – do takich wniosków można dojść w trakcie seansu – powinno być niekończącym się pasmem przyjemności, przede wszystkim tych cielesnych, ale nie tylko. Nie ma co debatować nad tym, czym jest spełnienie i miłość, a tym bardziej sens. Wystarczy trzymać się kilku prostych zasad:

  1. Zawsze można iść na zakupy.
  2. Jeśli dobrze wyglądasz, nie możesz być nieszczęśliwa.
  3. Seks. Seks. Seks. (Może jednak socjolodzy przesadzają z tymi interpretacjami, które koncentrują się na zagadkowym pojęciu ‚sensu’. Może warto zastanowić się nad tym, czy nie bardziej przystająca do doświadczeń ponowoczesnego człowieka jest taka analiza, w centrum której jest seks?)

Kultura popularna oferuje konsumentom (bo jednak do tej roli czułam się sprowadzona, oglądając codzienne pokazy filmowej mody; reklamy laptopów, telefonów i itp.; a nawet ruchomy katalog biura podróży – w tym sezonie warto wybrać się do Meksyku) możliwość zanurzenia w baśń o szczęśliwym życiu. Kto nie chciałby zamieszkać w świecie, który jest zaczarowany?

Styl życia to jedna z bardziej interesujących socjologicznych kategorii. Za jej pomocą można uchwycić wycinki naszej codzienności, i to, jakie mają one dla nas znaczenie. W takim ujęciu istotne okazuje się to, jak się ubieramy i co jemy, gdzie pracujemy, i co robimy po pracy (albo przed pracą, w zależności od tego, jak pracujemy, ale i od tego, czy mamy w ogóle takie zajęcie, które ‚pracą’ nazywamy), wreszcie: ważne jest to, z kim śpimy.

Jeśli zastanowić się nad tym, jaki styl życia reprezentuje „Sex and the city” – czyli jak żyje Carrie, główna bohaterka, wraz z trzema przyjaciółkami (bohaterki nie przyjaźnią się z mężczyznami, bo mężczyźni oznaczają przecież seks), okazuje się, że najważniejsze są karty płatnicze. Poza tym, życiowy poradnik, napisany na podstawie tego filmu (bo taki gatunek literacki wydaje się być odpowiedni) mógłby sprowadzać się do zdania: „jak być wyzwoloną seksualnie, i jednocześnie uroczo tradycyjną kobietą, wpisując się w dominujący nurt wielkomiejskiej kultury bez żadnego ale„. Ale czy w baśniach jest miejsce na jakiekolwiek ale?

Można powiedzieć, że zastosowanie ale nie wydaje się w tym kontekście ani potrzebne, ani szczególnie uzasadnione; żyjmy tak, żebyśmy byli szczęśliwi. Przecież o to w tej historii pod tytułem „Życie” chodzi. Jeśli szczęście oznacza spacery po galeriach handlowych i seks, to warto się tego trzymać. Co prawda, na poziomie potocznej wyobraźni, odpowiedź na egzystencjalne pytania, zadawane przez profesjonalnych myślicieli, okazała się dość banalna, jednak mamy takie baśnie, jaki mamy świat.

Anna Wiatr

Fot. manfrys, Flickr (CC SA)