Lepszy karmnik prawie w ręku

Mój stosunek do zimowego dokarmiania ptaków nie jest oczywisty i jednoznaczny. Pisałem już, że niekoniecznie poprawia on stan populacji. Podobnie jak wielu innych przyrodników uważam, że większe znaczenie ma dla dokarmiającego niż dokarmianego, bo ułatwia obserwację ptaków, które szukałyby pożywienia zapewne w tradycyjny sposób, mniej rzucający się w oczy. Oswaja ludzi z przyrodą i uczy kontaktu z nią (choć oczywiście jest przykładem paternalistycznego do niej podejścia).

Tak czy inaczej, zimowe karmienie ptaków istnieje i nic nie wskazuje, żeby miało zaniknąć. Nieważne, czy jest w gruncie rzeczy antropocentryczne (trochę w stylu z innego wpisu). Skoro zaś tak, to warto je zorganizować, aby stosunek korzyści do strat był jak najwyższy.

Zapewne nie każda osoba, instalując karmnik, zdaje sobie sprawę, że oprócz sikorek, wróbli i im podobnych będzie karmić krogulce. Pośrednio – ptaki drapieżne dość szybko się uczą, że ich ofiary zbierają się w niektórych miejscach. Zatem uczą się też, że karmniki warto obserwować, bo będzie na co polować. Moim zdaniem to w porządku – krogulec ma takie samo prawo do korzystania z zasobów jak sikorka.

Oczywiście nie każde polowanie kończy się sukcesem. Z reguły większość ofiar ucieka. Ucieczka taka jest mniej lub bardziej paniczna i ptak może uderzyć w jakąś przeszkodę. Temu był poświęcony mój poprzedni wpis. Przeszkodą może być ściana czy drzewo, najbardziej ryzykowne jest okno. Ptaki ich po prostu nie zauważają. Są różne sposoby na uczynienie ich mniej przezroczystymi, najprostszy – to nie żart – to zostawianie na nich brudu. Esteci mogą stosować naklejki z kropkami odpowiedniej gęstości (naklejki z sylwetkami ptaków są praktycznie bezskuteczne) lub różne folie przezroczyste dla ludzkiego oka, a nieprzezroczyste dla ptaków. Mniejsze prawdopodobieństwo zderzenia jest też z oknem uchylonym.

Redukcja przejrzystości szkła to środek ogólny przeciwko wszelkim kolizjom. Niezależnie od tego na częstość kolizji spowodowanych ucieczką z karmnika ma wpływ samo jego położenie, a zwłaszcza odległość od okna. Intuicja podpowiada, że im karmnik jest bliżej, tym kolizje są częstsze i groźniejsze. Jak nierzadko bywa – intuicja podpowiada źle.

Już 20 lat temu ukazała się praca analizująca to zjawisko w amerykańskich warunkach. (A same obserwacje prowadzono zimą przełomu lat 1991/1992). Okazało się, że spośród wszystkich zaobserwowanych zderzeń około jedna czwarta miała miejsce, gdy karmnik oddalony był od okna o metr czy dwa, a aż połowa, gdy było to 10 m. Im bliżej zaś był karmnik, tym skutki zderzeń lżejsze. Żadne uderzenie nie było śmiertelne, gdy karmnik był oddalony o metr, tylko jedno, gdy odległość wynosiła 2 m, a aż 35 dla odległości 10 m i po kilkanaście dla odległości pośrednich.

Sprzeczny z intuicją wynik da się dość łatwo wyjaśnić. Kiedy karmnik jest blisko okna, ptaki nie zdążą się rozpędzić. Po pięcio-, a tym bardziej dziesięciometrowym rozpędzającym się locie prędkość może okazać się zabójcza. Być może też wcześniej, jeszcze żerując w karmniku, lepiej rejestrują, że z jednej strony jest obiekt odbijający obraz, i unikają tego kierunku, kiedy jest blisko. Z dalsza odbity obraz może wyglądać jak tło.

Piotr Panek

fot. Piotr Panek. licencja CC BY-SA 4.0: Kowalik po kolizji ze szklaną elewacją Arkad Wrocławskich

  • Daniel Klem Jr., David C. Keck, Karl L. Marty, Amy J. Miller Ball, Elizabeth E. Niciu, Corry T. Platt (2004) Effects of Window Angling, Feeder Placement, and Scavengers on Avian Mortality at Plate Glass The Wilson Bulletin 116 (1), 69-73 doi: /10.1676/0043-5643(2004)116[0069:EOWAFP]2.0.CO;2