Na prawo skos

Jest wiosna, więc nieco intensywniej przyglądam się temu, co rośnie w szczelinach chodników, na trawnikach itp. codziennie albo i niecodziennie mijanych miejscach. Niektóre rozpoznaję w miarę łatwo i jednoznacznie, inne z dużym marginesem błędu. Używam aplikacji iNaturalist.

To jedna z aplikacji służących do raportowania do globalnych baz różnorodności biologicznej miejsc występowania organizmów. Pisałem kiedyś o takich inicjatywach monitoringu obywatelskiego. A właściwie inwentaryzacji, bo monitoring w naukach środowiskowych zakłada powtarzalność. Od tradycyjnych serwisów do raportowania takich obserwacji aplikacja ta różni się tym, że na podstawie zdjęcia (lub nagrania śpiewu) podpowiada, co mogło się zauważyć.

Takich aplikacji powstało więcej, są np. Flora Incognita i PlantNet. Mam z nimi problem: jeżeli wiem, co zaobserwowałem, to wiem i bez nich (najwyżej służą do potwierdzenia), a jeżeli nie wiem, to nie mam wcale pewności, czy podpowiedzi są prawidłowe. Czasem jestem pewien, że są złe. Niektóre z aplikacji są o tyle uczciwe, że podpowiadając np. dwa różne gatunki, informują, że trafność propozycji szacują na 20 proc. Przynajmniej nie udają, że na pewno rozwiązały problem. To wciąż moja decyzja, czy którąś z opcji wybiorę.

Szczerze mówiąc, to i z klasycznymi kluczami czy atlasami pod ręką nigdy nie można być pewnym, że rozpoznało się co trzeba i zauważyło właśnie te cechy, które są – no właśnie – kluczowe.

iNaturalist różni się tym, że nie tylko podpowiada, ale też inni użytkownicy mogą zobaczyć zgłoszenie, zgodzić się lub nie z wcześniejszymi wyborami. Gdyby mieć do tego pewność, że są lepszymi ekspertami ode mnie, byłoby świetnie. Ale czy na pewno są? Tyle dobrego, że gdy potwierdzają mój wybór, czuję się pewniej.

Choć może nie zawsze. Przykładowo: niedawno zrobiłem zdjęcie pewnej rośliny. Aplikacja podpowiedziała mi, że to rzeżucha czteropręcikowa. Że rzeżucha, mogę się zgodzić – kształt liści i kwiatów w miarę się zgadza. Ale zdjęcie z telefonu nijak nie pozwala na stwierdzenie, czy pręcików jest cztery, czy sześć, a to jedna z kluczowych cech. Zgłosiłem więc obserwację rzeżuchy. Ktoś uznał, że jest właśnie czteropręcikowa i dodał taką identyfikację. Czy dostrzegł coś, czego nie dostrzegłem ja, czy też zasugerował się tylko podpowiedzią sztucznej inteligencji? Nie wiem.

Aplikacje miewają różne dodatkowe cechy. iNaturalist podaje wykres z terminem obserwacji w bazie (w skali kraju, więc w przypadku gatunków kosmopolitycznych nie objawia się odwrócenie pór roku). Co mnie tknęło w tym roku, to że moje obserwacje są spóźnione wobec wartości modalnej.

Oczywiście jednym z wytłumaczeń jest to, że tegoroczne przedwiośnie było raczej chłodne jak na ostatnie lata i suche (poprzednie nie były lepsze). Kiedyś pisałem, że rośliny często kwitną w dość stałym terminie zależnym od długości dnia. To jednak modyfikuje aktualna pogoda, co zresztą widać w słynnym przykładzie japońskiego święta kwitnienia wiśni – jego termin pokazuje zmiany klimatu. Co ciekawe, pod tym względem od bezrozumnych drzew mniej elastyczne okazują się tak inteligentne zwierzęta jak gawrony (o tym napisałem gdzie indziej). Dlatego w tym roku w marcu niektóre rośliny mogły zakwitać później (bo zimno) i mniej intensywnie (bo sucho).

Nie jest to jedyny czynnik, który podejrzewam. Generalnie wykresy nie są symetrycznymi krzywymi dzwonowatymi. Oczywiście, najwięcej obserwacji jest w okresie kwitnienia, a wcześniej i później jest ich mniej. Ma to sens merytoryczny – wiele roślin da się oznaczyć w zasadzie tylko po kwiatach, ewentualnie owocach, a wcześniej pokrewne gatunki mogą być nieodróżnialne. W przypadku gatunków wczesnowiosennych wymusza to prawoskośność wykresu – w styczniu czy lutym obserwacji musi być mało, a od marca więcej.

Jednak nawet gatunki kwitnące latem też mają wykresy silnie prawoskośne. Przypuszczam, że w znacznej mierze wynika to z chęci bycia pierwszym, który zgłasza. Przyznaję, my – osoby interesujące się przyrodą – trochę jesteśmy jak dzieci w ćwiczeniu szukania pierwszych oznak wiosny. I dalej: skoro zgłosiłem, że 11 marca w moim parku kwitnie podbiał pospolity, to kropka na mapie się pojawiła i nie bardzo widzę sens, żeby dodawać kropkę w tym samym miejscu teraz. Ostatecznie podbiał kwitnie koło mnie przez dwa miesiące, ale kropkę postawiłem tylko raz, na początku tego okresu.

Tym bardziej więc takie zgłoszenia nie są monitoringiem, który wszak definiuje się jako obserwacje regularne w czasie i przestrzeni. Nie są też tak naprawdę inwentaryzacją, która też zakłada systematyczność. Prawdę mówiąc – to po prostu rozrywka, rodzaj kolekcjonerstwa.

Piotr Panek

ilustracja: Wikipedysta Audriusa. Licencja CC BY-SA 3.0