Antropocen(tryzm)

W nawiązaniu do dyskusji pod ostatnim wpisem o zmianach klimatu, ale także do artykułu na sprzężonym z tym blogiem wortalu Pulsar, poruszę kwestię antropocenu jako takiego. Nie ukrywam, że inspiracją jest jeszcze inny tekst – esej Petera Brannena o prowokacyjnym tytule „The Anthropocene Is a Joke„.
Antropocen ma być nową epoką geologiczną, taką jak holocen, plejstocen, jura późna itd. Epoką, czyli czymś, co w stratygrafii osadów da się zauważyć i wyróżnić. W zapisie stratygraficznym epoki dzielą się na piętra. Plejstocen dzieli się na cztery. Późna jura na trzy. Piętrom stratygraficznym odpowiadają w geochronologii jednostki nazywane wiekiem. Nie mają jak zwykły wiek stu lat – wieki wspomnianej jury późnej miały po kilka milionów. Czyli sama epoka plejstocenu miała długość tego rzędu co wieki wcześniejszych epok. Dość oczywiste jest, że wieki holocenu muszą być znacznie krótsze, skoro on sam ma jakieś 11-12 tys. lat.
Samo to musi dać do myślenia. Co sprawia, że stratygrafia z czasów, w których żyli nasi przodkowie z rodzaju Homo, ma dokładniejszą rozdzielczość niż czasów, w których żyli Ichthyostega czy Tyrannosaurus?
Kiedy w ogóle zaczęto odkrywać stratygrafię Ziemi, wyróżniono w niej cztery warstwy – pierwszorzęd, drugorzęd, trzeciorzęd i czwartorzęd. Cztery warstwy mniej więcej równoważne. Rzut okiem na bardziej współczesne tabele stratygraficzne pokazuje jednak, że czwartorzęd jest nieproporcjonalnie króciutki, a nawet nieco dłuższy trzeciorzęd zajmuje tylko mały wycinek, pod którym jest długa lista innych jednostek.
Dziś tych dwóch pierwszych się nie używa, a dwóch ostatnich tylko pod pewnymi warunkami. O trzeciorzędzie mówią osoby odpowiednio stare, żeby ich edukacja sięgała XX w., albo zajmujące się geologią na obrzeżu zainteresowań – ja spełniam oba warunki. O czwartorzędzie wciąż można mówić wśród czynnych geologów, wskazując, że każdy wie, że to takie wygodne pojęcie na najbliższe powierzchni kawałki globu, ale nie ma tu umocowania do szczególnego wyróżniania w historii Ziemi. Czwartorzęd to taka warstwa, do której praktycznie wszędzie na lądzie da się sięgnąć łopatą i trzeba się nią dzielić z archeologami (w tym zainteresowanymi nie tylko człowiekiem współczesnym, ale i australopitekami itp.).
Wiadomo jednak, że to stan tymczasowy. Warstwa utworów czwartorzędowych jest zauważalnie gruba (po geologicznemu: miąższa), bo jeszcze nie zdążyła wyerodować, zapaść się w strefie subdukcji itd. Ale w geologicznej skali czasu ta warstwa zostanie ściśnięta do odpowiadającej jej skali – raczej piętra niż epoki. W tej samej skali nasza szumnie wyodrębniona epoka – holocen – może okazać się kolejnym interglacjałem plejstoceńskich zlodowaceń. A interglacjałów nie wyróżnia się jako epoki. Tak, z punktu widzenia historii Ziemi nie ma podstaw do wyróżniania holocenu jako epoki, a nawet wątpliwe byłoby wyróżnienie go jako wieku czy piętra. Tym bardziej dotyczy to antropocenu. Żeby z czystym sumieniem wyróżnić takie jednostki, trzeba by się przenieść w przyszłość o co najmniej kilkadziesiąt milionów lat i ocenić, ile z nich zachowało się w zapisie stratygraficznym.
Zachować może się niewiele. Dla naszego egocentryzmu – boleśnie mało. Żeby to sobie uświadomić, trzeba popatrzeć, ile zachowało się z innych czasów. Oczywiście dokładne badania na świecie pozwalają zrekonstruować tabelę stratygraficzną, ale np. w jednym z najbardziej kanonicznych dla stratygrafii fragmentów Wielkiego Kanionu między osadami sprzed ok. 520 mln lat a osadami mniej więcej miliard lat starszymi nie ma nic. Miliard lat historii Ziemi tam uległ wytarciu. Potężne przemiany kontynentotwórcze i przeciwnie, bo przecież ta masa skądś musiała się wziąć, mogą tak dużo przemielić, że nie tylko wszystkie osady z holocenu, ale i z czwartorzędu czy kenozoiku mogą się przetopić tak, że zostaną po nich tylko rozproszone niewielkie ślady. To, że dziś drążymy szyby i sztolnie w karbońskich pokładach węglowych, może nie zostawić bardziej zauważalnego śladu niż jakiś uskok czy intruzja magmy.
Oczywiście, objawy dużych zmian mają szansę gdzieś się zachować. Po uderzeniu asteroidy zabijającej dinozaury mamy warstwę irydową. Jednak, jak zauważa Brannen, byłoby dziwne postulowanie określenia tego epizodu asteroidocenem. I równie dziwne byłoby nadawanie rangi epoki innym wydarzeniom skutkującym wielkimi wymieraniami czy przeskokami klimatycznymi.
To jest właśnie sedno eseju Brannena – wpływ człowieka na Ziemię jest znaczący. Może porównywalny z efektem uderzenia asteroidy na przełomie kredy i paleogenu (po staremu: kredy i trzeciorzędu). Może z efektem epizodu Azolla, kiedy to prawie milion lat istnienia wodnej formacji rzęsowej tworzonej głównie przez paprocie spowodowało tak duże pochłonięcie dwutlenku węgla i zdeponowanie go na dnie (wysłodzonego) morza, że zakończyło to drugie eoceńskie maksimum termiczne. Stąd można by go nazwać środkowoplejstoceńskim maksimum termicznym (Brennan konsekwentnie twierdzi, że holocenu nie ma, więc żyjemy w środku plejstocenu), plejstoceńskim zaburzeniem składu izotopowego węgla, a jeśli skutki będą większe – może epizodem czwartorzędowej anoksji albo wielkim wymieraniem późnoplejstoceńskim.
Innymi słowy – wpływ człowieka na historię życia czy klimatu zapewne będzie zauważalny. Nie ma jednak pewności, czy zachowają się jakiekolwiek skamieniałości – to zawsze zależy od zbiegu okoliczności. Zauważalne raczej będą ślady chemiczne w osadach z naszych czasów, ale prawdopodobnie czasy te będą tak krótkie z geologicznego punktu widzenia, że o żadnej epoce nie może być mowy. Najwyżej o jednym z licznych epizodów lub wydarzeń.
Piotr Panek
ilustracja: Wikipedysta Woudloper, domena publiczna
Komentarze
Znów coś napiszę niemądrego, ale to tylko początek dyskusji. Mądrzejsi przyjdą później.
Tekst niezły i przy okazji jego lektury trochę sobie pewne rzeczy doprecyzowałem. Albo mi się tak wydaje.
A teraz coś autorskiego, czyli mojego. ..ale wyłącznie merytorycznie i jest to efekt owego doprecyzowania.
Chodzi mi o zdanie:
„To jest właśnie sedno eseju Brannena – wpływ człowieka na Ziemię jest znaczący.”… dodam od siebie, że chodzi raczej o mało chwalebny, czy wręcz zgubny wpływ.
Najpierw ustalę fakty raczej bezdyskusyjne
Z tego co zrozumiałem cały ten znaczący wpływ człowieka dotyczy epoki antropocenu i cała ta epoka ( na razie postulowana)to raptem około 200 lat. Czyli jest to w zasadzie gówniarz.
Człowiek. Myślę, że nie będzie kontrowersyjne założenie, że człowiek to inaczej homo sapiens.
Którego wiek liczony jest ( zawiedziony jestem dokładnością wyliczeń) od 260 tysięcy do 350 tys lat.
I po uwzględnieniu tych wielkości – na moje wyczucie – owo zdanie powinno przybrać bardziej precyzyjną postać, czyli
„…wpływ człowieka w ciągu ostatnich 200 lat na Ziemię jest znaczący”.
Że się czepiam. Może się i czepiam, ale dlaczego ma brać na garba coś mój przodek z epoki Bolesława Kędzierzawego, albo Egipcjanin z czasów Ptolomeusza.
W czasach teorii kwantowej tak marna precyzja w ferowaniu wyroków domaga się na co najmniej riposty.
Swoją drogą – tą tezę propaguje od jakiegoś czasu – jest co przynajmniej zastanawiające, że kiedy jedni uważają, że w ciągu ostatnich 200 lat człowiek zrobił dla swojej planety (ale nie tylko) tyle złego, dla drugich jest to epoka kiedy człowiek w końcu zrzucił religijne kajdany. W tym okresie wspaniale kwitła zachodnia demokracja, nauki – nie tylko przyrodnicze – nigdy nie miał takich wspaniałych osiągnięć. A ponoć to jeszcze nie wszystko, bo cywilizacja której to zawdzięczamy – i ostatnio honoru tak bronimy -ma jeszcze spore rezerwy w tym zakresie.
I to na razie tyle… ale mogę jeszcze.
Niektórzy postulują początek antropocenu od początku wykorzystywania energii atomowej, bo ta zostawia podobne ślady na całej Ziemi, a niektóre pozostaną na długo (mają szansę być taką warstewką jak ta irydowa z czasów zagłady dinozaurów), inni chcą cofnąć się trochę dalej, ale wcale nie jest tak, że Ziemię przekształca Einstein i Watt, a Bolesław Kędzierzawy to co najwyżej wyciął jakiś lasek. Wylesianie, hutnictwo, wydobycie rud, soli i innych surowców to kwestia tysięcy lat.
samba kukuleczka
4 KWIETNIA 2022
14:15
w ciągu ostatnich 200 lat … jest to epoka kiedy człowiek w końcu zrzucił religijne kajdany.
Chyba nie masz na myśli Polski?
Zaczęło się od Prometeusza. Jego rodzice zle go wychowali i pozwoli bawić się zapałkami.
A swoją droga ciekawe, co wyzwala nurty publicystyczne, które nagle chwytają.
Nawiazując do moich komentarzy, i antropocentryzmu to był wybuch wojny, który zastymulowal jakieś neurony.
Ciekawe co potrzeba aby zacząć realnie patrzeć na energetykę Thorium MSR
Na temat antropocenu są róże szkoły, ale ja na przykład – dla większej przejrzystości – kojarzę to z pełną haseł emancypacji epoką Oświecenia. Ale to tylko umownie.
Ale kojarzenie XVIII wiecznego Manchesteru z dymarkami z Gór świętokrzyskich to
chyba jednak przesada.
I jeszcze jedna rzecz. Od jakiegoś czasu pojawia się – na określenie naszych czasów –
coś takiego jak „mediocen”. Ale nie jest to chyba następna, ale raczej „specjalność”, czy wyższa półka epoki.
@Jagoda
Masz. Ale w mniejszym wymiarze.
A poza tym, jak pisał Gombrowicz: „…. A ja, szlachcic hreczkosiej panie święty starej daty, wyciągam rękę i powiadam(…) wasze powoli zaczyna być na wierzchu; to co dotychczas było po wasze wstydem; może być wprowadzone w Europę jako punkt wyjściowy zbawiennej konstrukcji.”
Fragment z listu pisanego do Miłosza.
A poza tym nie do przecenienia jest w tym przypadku zasługa niejakiego kapitalizmu i wszystkiego co z nim związane…o którym można wszystko powiedzieć, ale nie to, że czuł się kiedykolwiek ( może poza ostatnimi ćwierćwieczem) w Polsce jak u siebie w domu.
Bo kapitalizm to wszystko … w tym miejscu należałoby wymienić fundamentalną pracę Webera „Protestantyzm a duch kapitalizmu”… wszystko, nie Polska i kraje papieskiego południa Europy, czy półfeudalnych rejonów znajdujących się pod pieczą prawosławia…
…jeżeli chodzi reprezentację świat religii…monoteistycznych, chociaż o judaizmie i kominach łódzkich fabryk nie należy w tym momencie zapominać.
Oczywiście tytuł książki Maxa Webera w brzmieniu: „Etyka protestancka a duch kapitalizmu.”
Nie wszyscy wiedzą, że etyka protestancka ma swoje korzenie w teorii predestynacji mówiącej, że nasz los – piekło vs niebo – jest z góry przesądzony.
Protestanci wymyślili sobie, że można odczytać przeznaczenie po tym, jak się komuś powodzi. No bo przecież człowiek skazany na piekło nie może być bogaty.
To w największym skrócie.
Z tego samego źródła wywodzi się cała współczesna psychologia JA/tożsamości/osobowości.
Żeby zmniejszyć dyskomfort płynący z poczucia niepewności, zaczęto się pilne obserwować w poszukiwaniu oznak tego, co czeka po śmierci.
Katolicy wiedzieli w tym czasie, że ubóstwo jest błogosławieństwem.
I nie ma co za dużo myśleć. Wystarczy „zawierzyć kościołowi świętemu matce naszej”.
Odpusty, msze za dusze w czyśćcu cierpiące można kupić itd., itp.
Problem „źródeł”, zła o którym traktuje tekst inspirujący tekst Piotra Panka, czy następnie teoretycznego, czy wręcz filozoficznego uzasadnienia dla działań których efekty doświadczamy obecnie, a wszystko na to wskazuje, że deser – i wcale nie będzie to aromatyczny kompot – przed nami, jest wielowątkowy, ale sprawa na mój gust wcale nie jest poszlakowa.
Ja winnych mogę nazwać.
Zaczęło się wszystko od momentu kiedy uznano, że, świat natury nie jest już własnością Boga. Do tego momentu człowiek ( w tych kategoriach „rozbierał” problem świat kultury zachodniej, świat chrześcijański) miał jakieś skrupuły, co najmniej czerwienił się kiedy zrobił coś niestosownego względem świata, przyrody bo ten świat miał tylko w dzierżawę, w użytkowanie i widział nad sobą surową rękę właściciela… i jego Matki.
A kiedy uznał – działo się to gdzieś w epoce Kartezjusza – że jednak nabył prawo własności przez zasiedzenie, to tym samym umyślił sobie, że jako pełnoprawny właściciel z przyrodą może robić wszystko n co ma ochotę.
I wtedy się zaczęło. Oczywiście nie od razu wrzucono „piątkę”. Początkowo wszystko działo się spokojnie, bez ekscesów, ale stopniowo, stopniowo…
Ale kiedy okazało się, że świat teorii (szczególnie anglosaskiej) daje wyborne uzasadnienie dla bardziej dynamicznych działań to wtedy trzeba było zapiąć pasy.
Jakie to teorie, czy idee?
Przede wszystkim dwie, ale tzw. koncepcji predestynacji (rodem z kalwinizmu) też należy się Order Uśmiechu od osób dbających o wzrost PKB. Światowej gospodarki
Pierwszy to ideologia liberalizmu (Locke, Mill, Monteskiusz) głosząca, że liczy się wolność. Rozumiana wielowariantowo. Czyli wolność osobista, gospodarcza, polityczna.
Jestem wolny, a jeżeli jestem na swoim, to wszyscy mogą mi naskoczyć. A więci wolność to oczywiście egoizm. W Anglii symbolizuje wolność np. tzw. ogradzanie pól. A w Polsce chyba ‚Wolnoć Tomku…”.
Ale na moje wyczucie większe spustoszenie uczynił tzw. pragmatyzm.
Amerykański nurt filozoficzny spopularyzowany przez Jamesa, który głosił, że jedynym kryterium wszelkiej działalności nie jest jakieś zło, dobro, czyjaś krzywda, straty widziane w dłuższej perspektywie (tzw, „zło zimne”, kiedy konsekwencje działań, zbierane są po latach przez następne pokolenia…nie jest to wszystko, ale kryterium tym jest skuteczność. Przekładana z reguły na kasę. Bo w kapitalizmie liczą się dudki.
Dobre to ,co jest skuteczne, to co przynosi wymierne owoce, a nie strawa ze stołu Pańskiego.
I na tych dwóch filarach spoczywał przez stulecia kapitalizm…co nie wymaga wielkiego wysiłku aby wyobrazić sobie owoce takiego pomysłu na organizacje społeczeństw i sporej części świata.
Ale na szczęście…tylko czy nie jest już za późno.
Podobny temat został poruszony w jednym z odcinków youtubowej serii „Kurzgesagt”: czy gdyby w odległej przeszłości istniała już na Ziemi cywilizacja podobna do naszej (w wykonaniu jakiegoś innego gatunku) – to byśmy się o tym dowiedzieli. Odpowiedź (dla mnie wtedy zaskakująca) była zgodna z niniejszym wpisem na blogu: moglibyśmy spokojnie ślady takiej cywilizacji przegapić.
Filmik linkuję, bo porządnie zrobiony: https://www.youtube.com/watch?v=KRvv0QdruMQ
Nie wiem czy wybitnie odkrywcza, ale w tematycznie powiązanej książce z wątkiem pod którym toczy się dyskusja się natknąłem.
Antropocen – Epoka geologiczna, której początek datujemy na około 1750 rok wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej, kiedy to ludzie stali się czynnikiem o znaczeniu geologicznym, a ich działalność faktycznie zaczęła wpływać na procesy geofizyczne , geochemiczne i biologiczne, a by w końcu całkowicie nad nimi dominować.
„…ludzie stali się czynnikiem o znaczeniu geologicznym…” a to sobie zapisałem. Zmyślne.
A jej autorzy to (chyba że ściągnęli) autorzy książki pod nużącym już tytułem „Upadek cywilizacji zachodniej. Spojrzenie z przyszłości.” Naomi Oreskes i Erik M. Conway,
Autorzy raczej z papierami, bo Oreskes to profesor(ka) historii nauki z Harvardu, a Conway to historyk pracujący w (uwaga!!!) Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie.
Ciekawa, i dodatkowy walor to chyba wizja świata za kilkadziesiąt lat. I niestety optymizmem nie powiało. I nie chodzi wcale o działania wojskowe Federacji Rosyjskiej, bo autorzy raczej poszli innym tropem. Scenariusz tragedii której kulminacja będzie miała za kilkadziesiąt lat jest mało oryginalny. Czarny charakterem będzie zachodni kapitalizm, na którym żadne żółte kartki nie robią żadnego wrażenia i dalej robi swoje.
A momentami jest naprawdę śmiesznotragicznie.
Kiedy w USA ogranicza się nakłady na badania naukowe, a w |Karolinie Płn uchwalono stanową ustawę „Negującą wzrost poziomu morza”.
Albo kiedy Kanada dosyć czuła na problematykę ekologii w momencie kiedy wyczuła kasę na gazie łupkowym (70% złóż światowych) wycofała się z protokołu w Kioto.
Czy kiedy w USA na poziomie federalnym uchwalono ustawę wprowadzającą w efekcie ograniczenie sprzedaży samochodów elektrycznych…oczywiście z uwagi na dobro branży paliwowej.
Autorzy piszą też o robiącej spore wrażenie innowacji metodologicznej zachodnich naukowców w kontekście nieciekawych prognoz klimatycznych:
„Większym błędem jest wierzyć w coś co nie istnieje, niż nie wierzyć w coś co istnieje”.
No i ciekawa , a raczej nieciekawa wizja świata za kilkadziesiąt lat. Ale to już w następnym wejściu antenowym.
Jeszcze nie owa wizja świata za kilkadziesiąt lat.
Definicje antropocenu ściągnąłem ze Słownika zamieszczonego na końcu książki, a właściwie to książeczki.
Antropocen to A
Ale słownik zawiera też kilka innych ciekawych terminów, a jeżeli terminy są stare to definicje trochę zmodernizowane.
Na przykład termin:
Okres Półcienia – Cień antyintelektualizmu, który padł na niegdyś oświecone, oparte na nauce i technologii społeczeństwa Zachodu w drugiej połowie XX wieku. Uniemożliwił on im podjęcie działań opartych na dostępnej w tamtym czasie wiedzy naukowej, skazując następne pokolenia na zalanie znacznych onszarów Ziemi wodą oraz jej pustynnienie, do czego doszło (…spojrzenie z przyszłości…” w końcu XXI wieku i w XXII wieku.
Nauka jest nieemocjonalnym opisem swiata. Naukowcy sa zwylke mniej emocjonalni niz artystyczna czesc ludzkiej spolecznosci. Dzieje skorupy ziemskiej zaprzeczaja mitom zmyslonym przez naszych przodkow.
@samba kukułeczka
Mediocen – to ja
Errata:
Oczywiście Bush, skąd mi to c?
Żaden z artefaktów ludzkiej cywilizacji nie przetrwa miliona lat.
Jak na razie, nie jesteśmy w stanie takiego stworzyć- NA ZIEMI.
Niewykluczone jednak, że za milion lat pozostanie po nas jakis kosmiczny złom, badany przez przybyszów.
Inną sprawą jest, czy będą w stanie cokolwiek odczytać, zrozumieć z zapisów na kompletnie innych nosnikach danych.
Tu i ówdzie pojawiają się czasem artefakty sprzed kilku milionów lat.
Dział „zakazana archeologia” ma sporo takich obiektów.
Czy traktować je poważnie, czy z przymrużeniem oka?
Skoro nie jesteśmy w stanie wyjaśnić, można jedynie stawiać hipotezy…
Nawet megalityczne budowle sprzed kilku tysięcy lat, ktorych wybudowanie obecnie stanowiłoby sporą trudność dla inżynierów, nie przetrwają w skali geologicznej zbyt długo.
To samo zdaje się czekać koncepcję Antropocenu.
Ładnie to swego czasu opisał Wolski, w 60 minut na godzinę.
„Laboratorium nr 8”- polecam….
Epoki, okresy, epizody…
Niezmiernie trudno jest objąć ludzkim rozumem kawał czasu, który zaczął się jakieś 4,6 mld lat temu. Jeśli spróbujemy zredukować go do roku kalendarzowego i przyjąć, że nasza planeta uformowała się w Nowy Rok, to pierwsze proste formy życia pojawiłyby się w prekambryjskich morzach pod koniec marca. Niebawem, w połowie maja, atmosfera miała mniej więcej dzisiejszą zawartość tlenu.
Prekambr jest zdecydowanie najdłuższym okresem w historii Ziemi i został zastąpiony przez kambr dopiero około 700 milionów lat temu – lub na początku listopada – w którym rozpoczął się gwałtowny rozwój życia.
Nadchodzące tygodnie były zatem najbardziej obfitujące w wydarzenia w całej historii Ziemi i życia. Jednokomórkowe organizmy stały się wielokomórkowymi zwierzętami i roślinami, które w ciągu kilku dni podbiły całą Ziemię. W połowie grudnia rządziły dinozaury – do 26 grudnia, kiedy to asteroida wielkości małego miasteczka załatwiła je za jednym zamachem.
W późnych godzinach wieczornych 31 grudnia pojawia się człowiek. Około 23:59 topnieją ostatnie lodowce epoki lodowcowej i zaledwie kilka sekund temu Krzysztof Kolumb (1451-1506) odkrywa Amerykę…
Pojmowanie dziejów naszej ludzkiej egzystencji przychodzi nam trochę łatwiej, choć prehistorię, z której nie zachowały się pisemne artefakty, interpretujemy archeologicznie, to wyróżniamy cały szereg epok (kultur) od paleolitu do epoki żelaza, trwających różnie długo na różnych terenach. Jeszcze do niedawna odkrywaliśmy w niedostępnych miejsca izolowane plemiona nadal rozpalające ogień przy pomocy dwóch kawałków drewna, nie używające liczebników albo niemające nazw dla niektórych kolorów, albo porozumiewające się mlaskaniem, a swoją historię i mity znające tylko z przekazów ustnych…
I ten człowiek w ciągu dwóch milionów lat mnożył się i ewoluował, opanował wszystkie kontynenty, wzniósł w przestworza i dotarł w największe głębiny oceanów, poleciał na Księżyc i posłał sondy na inne planety.
Czy jego obecność w geologicznych dziejach Ziemi zaznaczy się czymś więcej niż cienką, radioaktywną warstewką?
Tego się nie dowiemy.
@wiesiek59:
A coś konkretnego z tą „zakazaną archeologią”?
Tak pytam, bo ukazała się książka, jakoś „Największe zagadki historii”. Zerkam na spis treści i odhaczam: pierwszą potrafię rozwiązać, drugą potrafię rozwiązać, trzecią potrafię… I tak do końca. Tylko nie potrafię rozwiązać zagadki, czy dają jakąś nagrodę za rozwiązanie 😀
Sądzę, że z „tajemnicami archeologii” w wydaniu, które mówi, że budowli megalitycznych nie da się teraz zbudować (no wiadomo, że nie da się — nikt nie sfinansuje takiego grantu, bo wszędzie oszczędności, panie… nie to co za epoki kamiennej!), to ja też z góry zapytam o nagrodę za rozwiązanie…
PS.
O, a propos, ilustracja jak obcy pomagają w budowie piramid:
https://i.ibb.co/yNM7DLs/275131368-10224215613570410-3028269496788656974-n.jpg
…ale dlaczego polski obrazek z angielskimi napisami?
Ciekawe komentarze, ale nikt nie podjął wątku i przy okazji nie począł się mocować z próbą wyjaśnienia dlaczego okres antropocenu, który świat zachodni uznał jako szczytowe, czy wręcz wzorcowe dla mieszkańców innych wszechświatów osiągnięcie naszego kosmicznego osiedla, będzie miał takie a nie inne zwieńczenie, a które będzie efektem – co tu dużo mówić – marnych działań nagradzanych, fetowanych, oklaskiwanych, szarfowanych mieszkańców naszej planety.
I niestety, moim zdaniem, w tej chwili aby nie być obiektem kpin, czy innych dowcipów przypominających dowcipy o sołtysie z Wąchocka i powodujących ból brzucha u słuchających, jakich to mieszkańców miała planeta Ziemia na dwa szpadle wstecz ( jeden szpadel to 50 000 lat) temu, najlepszym, ratującym honor i pozwalającym zachować twarz rozwiązaniem byłby tylko i wyłącznie jakiś spory meteor, albo inna kometa spadająca na naszą planetę.
Wszystko co dziwne i niewytłumaczalne poszłoby na ich konto.
A jeżeli nie wszystko, bo wszystkiego nie da się zamaskować, to przynajmniej jakąś sporą część tych cywilizacyjnych artefaktów.
@ppanek:
Taka wersja mi się znalazła.
Chyba nie będzie wielkim nadużyciem jeżeli postawię tezę, że te 250 lat antropocenu to właściwie 250 lat radosnej twórczość cywilizacji zachodniej i w zasadzie wszystko co marne w tym okresie, powinien wziąć na klatę świat Zachodu. Oczywiście ostatnie kilkadziesiąt lat to okres bardziej złożony jeżeli chodzi o sprawców dla całej masy tej upadłościowej, ale jeżeli jakąś część odpowiedzialności można zrzucić na innych, to jest to w zasadzie konsekwencja raczej wpływu wzorców kultury Zachodu na całym globie, a momentami po prostu skutek mało wyszukanego imperializmu kulturowego. Czyli jeżeli upominałem się swego czasu o amnestię dla Bolesława Krzywoustego i Ramzesa Kruczowłosego, to myślę, że rdzenni mieszkańcy Afryki, wyznawcy hinduizmu, czy świat wyznawców Allaha też zasługuje na rozgrzeszenie w zasadzie za cały okres panowania na swoich terytoriach.
Przy tej okazji wrzucę po rozwagę następujący rebus.
Nie jest to jeszcze wiadomość do końca potwierdzona, ale ponoć w siedzibie ONZ zjawili się jacyś niezidentyfikowani osobnicy podający się za przybyszów z jednego sąsiednich wszechświatów z prośbą o pomoc. Chodzi o to, że szukają wzorców kulturowych dla mieszkańców swoich planet, którzy wchodzą właśnie w okres, kiedy wypadałoby te swoje społeczności jakoś sensownie zorganizować. Dowiedzieli się, że jedna z planet Drogi Mlecznej jest właśnie w momencie podsumowywania swojego funkcjonowania i wystawia laurki swoim modelom kulturowym i oni chcieliby do siebie przenieść tę która uzyska najwyższą notę.
Nie chcą bardzo ryzykować i chcieliby się posiłkować doświadczeniem innych.
Przypomnę w tym momencie – korzystając z pomocy Huntingtona – jakie cywilizacje zostają wzięte pod lupę przez specjalną oenzetowską grupę jurorów, dobraną oczywiście losowo. Szczegółów losowania nie ujawniono.
– afrykańska;
– buddyjska – Tybet, Mongolia, Kałmucja, Tuwa, Ałtaj w Rosji, Sri Lanka, Laos, Kambodża, Tajlandia, Bhutan;
– chińska – Chiny (bez Tybetu), Półwysep Koreański, Wietnam, Tajwan, Singapur;
– hinduistyczna – Indie oraz Nepal;
– islamska – kraje arabskie, Indonezja, Malezja, południowe Filipiny, Albania, Iran, – Pakistan, kraje byłego ZSRR położone w Azji Środkowej, Bangladesz oraz część Indii;
– latynoamerykańska;
– japońska;
– prawosławna – zasięg tej cywilizacji równa się zasięgowi prawosławia, np.: Rosja (państwo-ośrodek tej cywilizacji[2]), Ukraina, Białoruś, Rumunia[3], Mołdawia, Bułgaria, Macedonia Północna, Serbia, Grecja;
– Cywilizacja zachodnia – obejmująca Europę Zachodnią i część Wschodniej, prawie cała Ameryka Północna (bez Antyli, Meksyku – Ameryka Środkowa), Australia, Nowa Zelandia, Papua-Nowa Gwinea, Surinam, Gujana Francuska, północne Filipiny (bez wyspy Mindanao zamieszkanej w większości przez muzułmanów
Z przecieków wynika, że jest zdecydowany lider, ale o drugie miejsce toczy się zażarta walka.
Ciekawe kto wygra?
Piszesz, że jesteśmy starzy…
@samba kukuleczka:
Echm…
Uważam, że czasem trzeba się posamobiczować, bo to kształcące, ale tu powiedziałbym, że no sorry, ale ludzie Zachodu, jak też zachodnie wzorce nie są jakoś inne, czy dziwne. To cywilizacja Khmerów miała upaść, sama sprowadziwszy na siebie katastrofę ekologiczną. Podobne dyskusje dotyczą, z tego co pamiętam Majów, czy Wyspy Wielkanocnej. Wzorzec — wyeksploatowania zasobów naturalnych jest dość powszechny. To co wyróżnia Zachód, to powstałe w czasie rewolucji przemysłowej technologie, które sprawiają, że wszystko odbywa się na znacznie większą skalę. No i dodajmy sobie szczerze, że to też postęp naukowo-techniczny na Zachodzie zrodził umiejętność dostrzegania problemów — to też owoc przewodzenia.
Amnestia? Myślałem tak o II wojnie, ale mamy za wschodnią granicą przykład współczesny — bo przecież czym innym jest nowoczesna wojna, z czołgami, czy samolotami, jak nie wielkim marnotrawstwem środków — od paliw kopalnych począwszy, na złożach metali rzadkich skończywszy. Człowiek ciuła całe życie, a tam ktoś wysyła czołg, za który można sobie zbudować dom, by ktoś inny zniszczył go rakietą, za którą można kupić kilka mercedesów. Czy My (Ty, ja, inni dyskutanci) za to odpowiadamy? Sorry, ale ja się do jakiejś winy nie poczuwam.
Oczywiście, wojna jako marnotrawstwo, to taki stopień najwyższy, coś jak bizjety, czy superjachty — nieliczni przepalają zasoby, których potrzeba tak licznym; ale gdy mowa o uniewinnianiu Ramzesa Kruczowłosego (nie znam, znam Ramzesa II, III, czy IV, zgaduję, że skoro był II, to był i I, ale Kruczowłosego nie znam 😀 ) — nie różnił się on za bardzo, poza tym że był biedniejszy od Bezzosa, czy Kulczyków, więc siłą rzeczy nie mógł aż tyle marnotrawić.
PS.
Huntingtona niektórzy wielbią, inni się krzywią. Ja należę do tych drugich, choć przyznaję, że jego lektura dość mocno mi się zatarła w pamięci (poza tym, że w końcu Rosja pomoże Zachodowi przeciwko Muzułmanom), więc opieram się na opinii ludzi, których szanuję, a nie na własnym, samodzielnie wyrobionym zdaniu.
@PAK4
W Egipcie to co najwyżej Ramzes Łysy albo Jasnowłosy zasługiwałby na jakieś przydomkowe wyróżnienie 😉
Wydawanie astronomicznych funduszy na zbrojny arsenał, unicestwianie zasobów energii i niszczenie dorobku pokoleń… To potrafią chyba tylko ludzie.
Czy drzemie w nas jakiś gen destrukcji?
Chociaż…
W ubiegłym roku zaobserwowałem dwie pary jaskółek budujących gniazda na ścianie domu naprzeciwko.
Dni mijały, a gniazda nie rosły.
Po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłem, że ptaszki zamiast latać po okolicy w poszukiwaniu materiału, kradną go sobie nawzajem z rozpoczętej budowy…
Jakieś próby stawiania ocen innym ( szczególnie tym, którzy nie mają możliwości przedstawienia swoich racji) są oczywiście uprawnione, ale ja bardziej podkreślałbym ich inność, odrębność uzasadnioną wieloma kontekstami, aniżeli przyznawał im laurki, a najczęściej obsadzał się w roli jedynego zdolnego do ferowania sprawiedliwych wyroków i smagał ich pejczem swojej kulturowej wyjątkowości.
A moje – z reguły mało wzbudzające zachwyt – oceny dla świata Zachodu są raczej konsekwencją postawy, dla zobrazowania której, Ktoś kiedyś użył „własnej piersi” i „ciskanego kamienia”.
I historie rodem z innych kontynentów i epok posłużyłyby mi nie do wystawiania laurek, czy (dużo częstsze) smagania kulturowym naganem, że byli ciemni, zabobonni i… można ciągnąć, ciągnąć, jeżeli ktoś lubi, jeszcze ze dwie linijki…ale raczej byłyby rodzajem lekcji historii, podczas których dowiaduje się co działo się dawno, dawno temu i co chciałbym powtórzyć, a czego broń Absolucie nie powielać w swojej kulturowej aktywności i codziennej samorealizacji.
Ale jako mieszkaniec Zachodu mam prawo, a wręcz obowiązek do próby oceny działań z przeszłości, ale też odnieść się do praktyki dnia codziennego, tego szczytowego osiągnięcia cywilizacyjnego doby współczesnej, ale nie tylko, bo historia i znajomość innych cywilizacji z przeszłości upoważniają nas do tezy – Nigdy jeszcze czegoś takiego nie było.
Swoją drogą ciekawe, słuchając tej piosenki, zastanowię się, czy okres PRL-u można nazwać szczytowym osiągnięciem myśli antropologicznej Zachodu?
https://www.youtube.com/watch?v=UGwXGdyiNqw
@samba kukuleczka 4 kwietnia 2022 21:19
podjęcie działań opartych na dostępnej w tamtym czasie wiedzy naukowej, skazując następne pokolenia na zalanie znacznych obszarów Ziemi wodą oraz jej pustynnienie, do czego doszło (…spojrzenie z przyszłości…” w końcu XXI wieku i w XXII wieku.
Jedyny problem z tym spojrzeniem to możliwość gwałtownego przeskoku dynamicznego systemu klimatycznego Ziemi do innego niż obecnie dziwnego atraktora, a co najmniej wejścia klimatu w okres drastycznej niestabilności, typowej dla systemów chaotycznych, gdzie niewielkie zmiany na wejściu powodują ostre zmiany na wyjściu. Czyli, jeśli do czegoś takiego dojdzie, nie będzie komu spozierać, a i widok może być z innego świata.
Zalanie wodą czy pustynnienie to skutki linearne.
Antropocen, czy antropocentryzm to opis, czy perspektywa wybitnie zachodniej cywilizacji. Na pewno coś się w ostatnim okresie zmieniło w niektórych rejonach globu – szczególnie po uświadomieniu sobie jak ważna w dzisiejszym świecie wiedza, informacja i co można przy jej użyciu z ludzkimi mózgami uczynić – ale żeby można było mówić o normalności daleka jeszcze droga przed nami.
Swoją drogą intrygującą – przynajmniej dla mnie – była sytuacja widząc przekaz w polskich mediach na temat wydarzeń w Ukrainie, kiedy zobaczyłem wyniki wyborów na Węgrzech i to jak spektakularny sukces odniósł wybitnie prorosyjski prezydent Orban, czy wzrost notowań w sondażach Marie Le Pen, która jest postrzegana we Francji jak prorosyjski polityk.
Teraz trochę o innych zdarzeniach, ale puenta będzie raczej merytoryczna
Nigdy nie było to porównanie jakoś eksponowane, ale jak na moje wyczucie ono wybitnie pokazuje miejscu gdzie sytuowany jest fotel globalnego narratora.
Chodzi o katastrofę w Czernobylu i jej następstwa w świadomości mieszkańców całego właściwie świata. Tylko w złym ZSRR mogła się zdarzyć taka tragedia.
A oto co na temat ofiar znajduje się w raczej trzymającej się faktów Wikipedii.
Według opublikowanych danych, spośród 134 pracowników likwidujących awarię, u których wystąpiła ostra choroba popromienna, 28 osób zmarło z jej powodu w 1986 r., a 19 w kolejnych w latach 1987–2004 (niektóre z tych śmierci nie miały związku z napromieniowaniem). W trakcie akcji ratowniczej 2 osoby zginęły z powodu wypadków niezwiązanych z promieniowaniem, a jedna osoba zmarła z powodu zakrzepicy. .
Czyli kilkadziesiąt ofiar…w zaokrągleniu 100. Niech będzie 200 osób.
Katastrofa miała miejsce w 1986 roku.
A teraz inna historia. Akcja dzieje się w 1984 roku, czyli z dzisiejszej perspektywy niemalże równocześnie.
Najpierw ofiary i ponownie Wikipedia:
Według władz rządowych stanu Madhya Pradesh, w momencie katastrofy zmarło 3787 osób, a kilka tysięcy doznało trwałego uszczerbku na zdrowiu. Dane BBC mówią o około 3 tysiącach osób zmarłych natychmiast i 15 tysiącach w wyniku powikłań po kontakcie z uwolnioną substancją. Według ocen organizacji Greenpeace zmarło 20 tysięcy osób.
Sto osób z jednej strony. Niech będzie dwieście. A z drugiej strony kilkanaście tysięcy ofiar śmiertelnych.
Jest tylko jedna zasadnicza różnica. Tak jak w przypadku Czernobyla jest to zbrodnia sowiecka, tak w drugim przypadku to nieszczęśliwy wypadek który miał miejsce w amerykańskiej fabryce Union Carbide, zlokalizowanej w Indiach.
Tak wygląda w dużej mierze ów antropocentryzm.
@samba kukuleczka:
> prorosyjski prezydent Orban, czy wzrost notowań w sondażach Marie Le Pen
Zapytaj wyborców, co ludzie uważają:
a) za ważne dla wyboru;
b) za cechujące tych polityków.
> Jest tylko jedna zasadnicza różnica.
Tylko?
A to, że jedna rzecz miała miejsce w Europie, a druga w Indiach nie ma znaczenia?
Że „chemia” bywa synonimem jakiegoś podstępnego, nowoczesnego, nienaturalnego zła, ale jednak ustępuje przed lękiem wywoływanym przez „atom”? (Co do tego ostatniego można zobaczyć polityczny wpływ Fukushimy.)
Nie wiedziałem, że „Czarnobyl” to zbrodnia sowiecka.
Coś jak „zamach smoleński”?
Sądziłem dotąd, że to był wypadek spowodowany poważnym naruszeniem przepisów bezpieczeństwa podczas symulacji przeprowadzonej przez ukraińską obsługę reaktora. Cały splot okoliczności (opóźnienie eksperymentu, źle poinformowana kolejna zmiana obsługi, ogólnie niedostatecznie wyszkolona załoga) oraz problem wynikający z cech konstrukcyjnych reaktora (przy braku systemu kontrolującego poziom tzw. zatrucia ksenonowego przepisy przewidywały odpowiednie procedury, które zostały zlekceważone)) doprowadził do eksplozji reaktora i pożaru grafitu stosowanego do moderacji.
Katastrofa była oczywiście szokująca, bo pierwsza tego rzędu w Europie i właśnie, jak zauważył PAK, „atomowa”.
„Bhopal” jest jednak pojęciem szeroko znanym w świecie, co najmniej tak szeroko jak Czarnobyl.
W Polsce oczywiście bliższa ciału koszula.
@markot
Wikipedia, podaje za Greenpeace (polskim???) taką informację:
„…Katastrofa w Bhopalu jest uważana za najtragiczniejszą w skutkach awarię przemysłową. Mimo że odbiła się mniejszym echem na świecie niż katastrofa w Czarnobylu, miała dużo tragiczniejsze skutki…”
Czyli jest raczej tak jak pisałem.
A poza tym katastrofy w Czarnobylu nie powinno się interpretować w kategoriach jakiegoś faktu ze swoimi weryfikowalnymi następstwami a raczej w kategoriach powstawania i funkcjonowania mitu, mitów w przestrzeni publicznej i roli jaką mają do spełnienia, czyli rodzajem czarnej legendy wymierzonej w … czerwony ZSRR.
I taką rolę spełnił i chyba nadal ma spełniać, bo chyba tym trzeba tłumaczyć niezły marketing dla serialu o tamtych czasach.
Bo Rosja Putina ma być odbierana w zasadzie jako kalka ZSRR, czyli to co działo się wtedy jest wielce prawdopodobne, że stanie się dzisiaj.
Bo takie rzeczy wydarzają się jedynie złym ludziom i złym krajom.
Ale ludzie coraz słabiej tę bajkę – godną propagandy mistrza gatunku z lat 30-tych i 40-tych w ubiegłym wieku na terenach położonych za Odrą i Nysą Łużycką – kupują.
Jedynie jeszcze prostaczkowie…chociaż tych jakby coraz więcej.
@samba kukuleczka & czarny mit ZSRR:
Absolutnie nie odrzucam takiego czynnika. Oczywiste, że on istniał. Odrzucam tylko jego „główność”, bo zwłaszcza Fukushima, z katastrofą praktycznie bez ofiar, a z olbrzymim echem, i to w kraju, który nie jest stroną zimnej wojny, ostro zwalczanej propagandowo, pokazuje, iż nie był to czynnik znaczący.
Powtórzę: tu decydował „atom” (w tym długotrwałe skutki, których się obawiano bardziej niż skutków zatrucia chemicznego; zresztą masę opowieści, swoistych legend miejskich, o ludziach, którzy widzieli chmurę napromieniowaną w Polsce na własne oczy), oraz bliskość geograficzna. Bo ręka w górę, kto śledzi media azjatyckie…
Wystarczy dobrze słuchać i nagle wszystko jasne. Polskie prawosławie zerwało z Ukraińskim wiec nie ulega wątpliwości dla kogo troll pracuje. Gdy ruscy bandyci napadli Ukrainę troll byl jakiś taki cichutki, ale widać przyszło polecenie i troll wziął się ostro do roboty.
Spadaj z tego bloga, panie troll!
Z tego co wiem, zanim powstanie naukowa teoria opisująca jakąś rzeczywistość, próbuje się wielu założeń, aż znajdzie się to jedyne słuszne, weryfikuje się wiele hipotez, aż jakimś cudem… , czynionych jest wiele laboratoryjnych prób i w końcu jest to, co chcieliśmy uzyskać, a tu okazuje się, że nasz przyjaciel zza Oceanu jako empiryk ma kłopoty. Zawsze wychodzi mu to samo.
Polecam zmianę aparatury pomiarowej. Nie twierdzę, że musi, ale zawsze jest jakaś szansę na zmianę odczytu i tym samym wyciągnięcie innych wniosków.
Czego szczerze, z całego serca życzę naszemu przyjacielowi zza Oceanu.
Było kilka przypadków awarii reaktorów w USA, GB, Belgii, Francji.
Bardzo skrzętnie wyciszonych przez dobrze wytresowane media.
Mit Czarnobyla napompowano do monstrualnych rozmiarów.
Fukushima jest gdzieś w strefie cienia- również.
Lubię oglądać filmy katastroficzne, genialne w swojej konstrukcji.
Katastrof zwiazanych z wydobyciem ropy, złym zabezpieczeniem instalacji przemysłowych, chemicznymi zanieczyszczeniami powodującymi zatrucie lokalnych społeczności, jest multum.
Ekologia jest w krajach najwyżej- ponoć- rozwiniętych, stała się mocna kiedy?
50 lat temu?
Jak dotąd, żaden kraj na swiecie nie był w stanie przeskoczyć kolejnych szczebli rozwoju przemysłowego.
Może z wyjątkiem telekomunikacji, kupowanej zreszta w całości z zewnątrz.
Standardy na przykład wydobycia surowców, diametralnie różnią się w zależności od geografii, pomimo tych samych ponadnarodowych korporacji eksploatujących złoża.
Ludzkość rabuje planetę minimalizując koszty, przerzucając je na społeczności lokalne. Bez troski o ich przyszłość.
To bardzo krótkowzroczna polityka nastawiona na zysk za wszelką cenę.
Zmiana tego paradygmatu jest niemozliwa.
Antropocen to epoka szabrowania zasobów.
Czesto nieodnawialnych.
Jaka będzie ta późniejsza, o ile jakaś nastapi?
Szczury czy mrówki?
Zbudują następną cywilizację?
A propos Czernobyla.
Wiem, że trochę strachu było. Autentycznego. W czasie wybuchu byłem akurat w wojsku w Olsztynie i ze względu na kierunek wiatrów ( szły ponoć w kierunku Skandynawii) mieliśmy zaordynowaną specjalną dietę na te okazje ustaloną przez służby przeciwchemiczne. Ale trwało to jedynie kilka dni. Chyba uznano, że aparatura pomiarowa nic nie wykazuje, albo daje marne wyniki i dano sobie spokój.
A echa Fukushimy bardziej chyba związane z tsunami, które wywołało ową katastrofę.
R.S.
6 KWIETNIA 2022
16:53
Unici to projekt polsko- watykański.
Polityczny.
Nie ma nic wspólnego z tradycyjnym prawosławiem.
Wyznanie, jego stworzenie, to czysta polityka.
Nie ma nic wspólnego z wiarą, jaka jest potrzebna sporej części dowolnej populacji.
Wywijanie kota ogonem, ze w wyniku katastrofy bohpalskiej zginęło więcej ludzi, odwracając tym samym uwagę od tragedii Ukraińców najechanych przez zbrodnicze bękarctwo po ZSRR i moskiewsko-prawosławne jest czystym bydlęctwem ludzkim przyozdabianym pseudofilozofią.
Tak jak Biden musze to wygarnąć to po imieniu jesli czytelnik tego nie zauwazyl.
samba kukuleczka
6 KWIETNIA 2022
17:48
Miliony ton wody spuszcza się do oceanu, wykorzystując poprzednio do chłodzenia prętów paliwowych zmagazynowanych w elektrowni.
Zasięg skażenia wód oceanicznych sięga zachodnich wybrzeży USA.
Słyszysz coś o tym, w mediach głównych?
Bo w tych specjalistycznych jest sporo.
Bazą danych dysponuje exignorant.
Same tłumaczenia artykułów z naukowej prasy zachodu.
Świadomość faktów w ogólnej populacji, zerowa.
@wiesiek59:
Trochę wypadków było, ale jeśli chodzi o skalę, to Czarnobyl jest na czele, z możliwym wyjątkiem kompleksu Majak z 1957.
„Mit Czarnobyla”…
Po pierwsze, to blisko było. Sorry, ale jako Polacy, zbiorowość, mało interesujemy się światem i często pogardzamy ludźmi o ciemniejszym kolorze skóry. A Czarnobyl był tuż obok i chmura z promieniowaniem dotarła nad Polskę. I lugolę się piło.
Po drugie, atom to atom. Dlatego przypominam Fukushimę, która wpływała na stosunek do energii atomowej w Niemczech. (A Niemcom nie zagraża tsunami.) Że w Polsce mało? Cóż, patrz „po pierwsze”.
Po trzecie, zauważasz choć nie widzisz — to jest historia, którą się z zaciekawieniem śledzi. Bo samo dojście do wypadku to jedno, ale ewakuacja, ale budowa sarkofagu, prowadzona z rozmachem akcja… Szczytem był oczywiście serial HBO, ale i bez tego była to wzięta i widowiskowa historia.
Sumując: niczego podobnego nie było.
***
Etapy rozwoju? Tak sobie myślę, że skoro jesteśmy więc tak 50-70 lat za Zachodem, to dlaczego nie jeździmy skrzydlakami, albo mercedesem-adenauerem? Skąd u nas komputery?
Jeśli nie zrozumiałeś kpiny — tak, nie jesteśmy „rdzeniem” cywilizacji, który przoduje w nowych technologiach, trendach itp. My to importujemy z opóźnieniem — np. wiele naszych zbiorowych wyobrażeń jest zapóźnionych o kilkadziesiąt lat, a spokojnie znajdziesz ludzi, dla których nowoczesnym wzorem do naśladowania jest Franciszek Józef I.
Ale też taki opóźniony import daje atuty, bo można przeskoczyć pewne etapy. A jeśli nawet nie przeskoczyć zupełnie, to mniej w nie inwestować, bo to inni już wypróbowali, wprowadzili i płacili frycowe.
***
Ludzkość minimalizująca koszty. No tak, ale szympańskość, delfiniość, czy sroczość robiłyby to samo. Ja zamiast krytykować homo sapiens jako homo sapiens wolałbym się zająć szukaniem tego w kulturze, co się da przeciwstawić ruinacji. Bo też to miewamy, tylko wspierać trzeba.
PS.
BTW. A jesteś świadomy istnienia unitów w Siedmiogrodzie i znasz ich historię?
PAK4
6 KWIETNIA 2022
18:57
Zapóźnienia cywilizacyjnego nie da się przeskoczyć, skoro nisze technologiczne zostały opanowane wcześniej.
Mamy jakieś procesory?, marki samochodów?, samolotów? statków?
Skutecznie zlikwidowano MOZLIWOŚCI konkurencji w dziedzinach o wysokiej wartości dodanej.
To zarezerwowano dla narodów wybranych….
Śledziłem rozwój Japonii, Korei, Chin.
Państwo zarezerwowało gigantyczne kwoty na rozwój własnych technologii, dotując wręcz badania naukowe i firmowe.
I szczelnie ekranując dostęp do wewnętrznego rynku podmiotom zewnętrznym.
Efekt widoczny.
Te Zaibatsu i Kerietsu słuchały dyspozycji rządowych, w efekcie nieźle na tym wychodząc- w perspektywie dziesięcioleci.
Nie znam historii siedmiogrodzkich Unitów.
Strzelam w ciemno.
Emigracja z Ukrainy?
Polskie wpływy na mołdawskich Hospodarów, których osadzaliśmy tam na tronie?
Religia jest bronią.
Podporządkowanie sobie hierarchow danych odłamów, normą.
„Nie ma takiej bramy twierdzy, której nie przekroczyłby osioł obładowany złotem”..
Temperatura dyskusji opadła. I chyba dobrze, bo emocje nigdy nie były dobrym doradcą.
Wiem, że może to być trudne do zrealizowania, ale najlepsza jest chyba dyskusja o problemie współczesnych wojen, ich specyfice, ich złej , czy okrutnej twarzy.
O przypadkach kiedy zwaśnione stoją na przeciw siebie, ale są pionkami w czyjejś, bardziej zbrodniczej grze. O roli mediów i ich niestety niezbyt chwalebnej posłudze w trakcie , ale i w przygotowywaniu pola do walki obu stających na przeciw siebie wojsk, państw, czy wrogich polityczno-kulturowych obozów. Bo oprócz działań wojskowych, toczy się również, a może przede wszystkim wojna informacyjna i tutaj ofiarami nie są tylko obie walczące strony, ale również teoretycznie neutralni obserwatorzy, którzy przez 24 godziny są zasypywani gradem trudno weryfikowalnych informacji, które sieją spustoszenie w ich wydawałoby się normalnych głowach…
…i naprawdę trzeba mieć wybitne predyspozycje, aby nie dać się zwariować i nie poddać się szantażowi moralnemu mediów…
…co jak dotychczas mi się udaje, ale niestety budzi zdziwienie osób które nie miały tyle szczęścia.
A może po prostu o to szczęście się nie starały.
@sambo
„(…)Zdarzają się jednak olśnienia. Czytasz je i wtedy czujesz, że znikasz,
rozmywasz się, zatracasz w jakimś wspólnym zdaniu i zaraz sama
stajesz się jego literą leżącą w ciągu, który z odległej perspektywy wydaje się
mieć jakieś znaczenie.
Olśnienie.(…)To uderzenie w ciało, sztachnięcie cudownym dymkiem,
strzał w żyłę euforię, zanurzenie w wysokoenergetycznej aurze wyzbytej
z marazmu i arytmii serca. Wtedy też i ja wołam wysokim C do prostoty
dotkliwości istnienia wszechświata, tańczę, skaczę, nie wiem przez chwilę,
co ze sobą i z tą wieścią zrobić.
Zawsze jednak przede wszystkim straszliwie prosto i wstydliwie,
pewnie też infantylnie, zachwycam się i nie mogę przestać.
To właściwe tyle.
A potem wychwalam tę chwilę, chcę tam iść. I idę.”
(Patyki i badyle – Urszula Zajączkowska)
Efekt olśnienia:
„Słowem, to nieprzyjemny efekt oślepienia przez źródło światła, który może powodować trudności w widzeniu lub na dłuższą metę – męczyć wzrok i doprowadzać do podwyższenia poziomu stresu.”
Dwie perspektywy, prawie taka sama nazwa, uśmiech w grymas…
„… zwaśnione stoją na przeciw siebie” – Twoje
Na pewno nocą 24 lutego, stały!
Masz problem w jednym, że…doszedłem dotąd, gdzie jestem, reprezentuję
jakiś Pesel, czy będę sie jeszcze nim posługiwał, wsio rawno…!
Ja może jakis cudem, też dotrę do tego miejsca / wieku w którym teraz
jesteś…
Mój strach nie jest Twoim widzimisię…!
Wśród moich bliskich, większość(!) zdecydowana spakowała lub
trzyma w jednym miejscu rzeczy niezbędne czy ważne, w ucieczce!
Olśnij mnie i przestać kpić ze śmierci!
Może jutro, bo dzisiaj czytam śmiertelnie poważną książkę o śmierci…
…czyli nie kpię z niej, ale w jakiś sposób ją oswajam.
Dobranoc.
„(…)W oknach wagonów, w dziurach miedzy deskami widać było wychudzone twarzyczki dzieci, drobne palce i ręce wyciągały się w nadziei, że ktoś coś
w nie włoży.
Kromkę chleba, jabłko, cokolwiek…
Wzdłuż peronu stali żołnierze z karabinami, których lufy były skierowane
w stronę pociągu, a ze środka dochodziły przeraźliwe krzyki i płacze.
Tylko dzieci żadnych dorosłych.”
(Koniec i początek Manula Kalicka)
Nie odwracaj głowy…w każdym dziecku opuszczającym Ukrainę,
widzę buzie naszej Noemi.
A ile tak małych jak ona wyciąga rączki po jedzenie do bliskich
w okupowanych miastach!
Zajrzałem do ciekawej i autorstwa osoby raczej z dobrymi papierami traktującej o różnych nieciekawych rzeczach , które sprowadzone są do wspólnego mianownika za pomocą pojęcia „masowe mordy”.
I tutaj niespodzianka!. Są hitlerowskie Niemcy, jest Jugosławia, jest Rwanda, ale nie ma ZSRR czasów Stalina ( moim zdaniem powinien, chociaż jeżeli wszystkie wyroki odbywały się w majestacie prawa, czyli były zwieńczeniem jakichś „procedur” sądowych, to może i Stalin się łapie) .
… a zapomniałbym, są jeszcze uwzględnione przypadki z Wietnamu, których sprawstwo przypisywane jest jednemu z krajów świata zachodniego tym razem, który strasznie czuły jest na krzywdę ( również dotykającą dzieci) dziejącą się n Ukrainie.
– Wymierzyłem w nich mój M16.
– Dlaczego?
– Bo mogli zaatakować.
– Ale były to przecież dzieci i niemowlęta
– Tak
– I mogły zaatakować? Dzieci i niemowlęta?
-Mogły mieć granaty ręczne, które matki mogły w nas rzucić
– Niemowlęta?
– Tak
– Czy matki trzymały niemowlęta na ręku?
– Chyba tak
– I te niemowlęta chciały zaatakować
– W każdej chwili spodziewałem się, że mogą zaatakować
To co powyżej i poniżej działo się tutaj.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_M%E1%BB%B9_Lai
„Starliśmy z powierzchni ziemi prawie całą wioskę, całą jej społeczność. Nie mogę zapomnieć tej rzeszy ludzi. Których zabiliśmy, ani sposobu w jaki to zrobiliśmy. Zabijaliśmy jak się dało. Czy możecie sobie wyobrazić, jak to jest kiedy trzeba zabić 500 ludzi, w ciągu czterech, czy pięciu godzin. Uśmiercaliśmy ich jak w komorach gazowych, taka jak Hitler. Stawiasz w szeregu pięćdziesięciu ludzi, kobiety, starszych mężczyzn, dzieci i po prostu ich kosisz. W ten sposób zabiliśmy 25, 50, 100 ludzi. Ustawiliśmy ich, przestawiliśmy nasze M16 na automatyczny ogień i po prostu ich kosiliśmy.”.
A w czasie wojny zginęło co najmniej kilkaset tysięcy, w tym większość to osoby cywilne.
Dlatego nie chcę, aby ktoś taki, albo Ci, na których te i inne rzeczy, które ten kraj ma na sumieniu, nie robią wrażenia, nie oczekiwali ode mnie publicznych oznak oburzenia wobec tego co dzieje się, albo rzekomo dzieje się na Ukrainie.
Jeszcze fragment na temat tych wydarzeń:
„Wszędzie jak wynika z dokumentacji zgromadzonej w 1969 roku przez magazyn „Life”, leżeli zabici i ranni, Pozostałe jeszcze ofiary przy życiu systematycznie zabijano strzałami z karabinów maszynowych w rowie odwadniającym. Po akcji żołnierze zrobili sobie przerwę, rozpakowali lunch, zjedli go, palili papierosy i opowiadali sobie dowcipy.”
Opowiadali sobie dowcipy amerykańscy chłopcy w Wietnamie.
Oto treść informacji jaką wygłosił generał Ewell, dowódca 9 Dywizji Piechoty swoim żołnierzom:
„Jeśli zastrzelicie kobietę w ciąży, to liczy się ona podwójnie.”
Teraz wypowiedź jednego z żołnierzy :
‚Nikt nie ma choćby odrobiny empatii dla Wietnamczyków. To nie są ludzie. Dlatego wszystko jedno co z nimi zrobisz.”
Wszystkie te fragmenty zaczerpnąłem z książki „Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonywali mordów”, której autorem jest Harald Welzer.
Że nie merytoryczne?
Ale to też działo się w epoce antropocenu.
@wiesiek59:
No jak to nie da się przeskoczyć? Co Ty, przepraszam, pleciesz?
Przecież ciągle przeskakujemy. Czy dostałeś od banku jakiś czas na przystosowanie się: „Jako człowiek zapóźnionej kultury Wschodniej Europy, zostaniesz przygotowany na futurystyczną kartę bankomatową, poprzez 20-letni okres przejściowy z książeczką czekową w ręce”.
Na tym polega całe to nadganianie Zachodu przez Wschodnią Azję (najpierw Japonia, potem Tajwan, Korea Płd., w końcu Chiny), że mogą przeskakiwać pewne etapy pośrednie w rozwoju, w które taka Europa, czy USA musiały inwestować.
Tak, oczywiście że inwestują we własne technologie. Może nawet w technologiach jest prawdą, że pierwsze sto lat trzeba kraść. No, może nie sto, ale wszystkie one — z USA, Niemcami, czy Szwajcarią na czele, miały na starcie okres kradzieży technologicznej, zanim dorobiły się własnych rozwiązań i zaczęły przestrzegać praw autorskich. Ale też od początku wiedziały, że muszą rozwijać własne technologie. Po prostu, proporcjonalnie mogli wydać trochę mniej, bo już wiedzieli, że w przestarzałe technologie nie ma co inwestować.
BTW. Nie wiem jak teraz, ale nie tak dawno Polska była w czołówce produkcji podzespołów samochodowych. Brak marki, to tyko brak, jakby to powiedzieć „ośrodka kapitałowego” — nie oznacza to braku produkcji (Polska wypadała tu jeszcze nie tak dawno w dobrej, europejskiej średniej, teraz przy problemach gliwickiego Opla, czy tyskiego Fiata nie wiem jak jest), czy nawet udziału w rozwoju, przy wszystkim złym, co można w Polsce powiedzieć o lekceważeniu inwestowania w naukę i technologie.
***
Transsylwańscy unici — pudło. Habsburgowie, gdy im wpadł Siedmiogród w ręce, zrobili dokładnie to samo — wymusili stworzenie Kościoła unickiego, na takich samych warunkach (obyczaje wasze, rząd nasz). Tak jak w przypadku Ukraińców, unia z Watykanem i wsparcie państwa przełożyło się na lepsze seminaria i ogólnie poziom wykształcenia najpierw duchownych, a potem i ludności (może tam bardziej), niż w przypadku prawosławnych (nie mających takiego wsparcia, wydaje się, że Rosja też nigdy nie inwestowała w wykształcenie duchowieństwa, mimo związków z cerkwią); co w obu przypadkach miało znaczenie dla wzrostu ruchów narodowych — tu ukraińskich, tam rumuńskich. Tak więc jak Wschodnia Galicja była „ukraińskim Piemontem”; tak Siedmiogród był miejscem wzrostu poczucia narodowej tożsamości i jedności Rumunów, nawet jeśli więcej praw i znaczenia w ogólności mieliby w tradycyjnych swoich hospodarstwach: mołdawskim i wołoskim.
BTW. Skoro już mowa o nieoczywistych wpływach mniejszości religijnych na wytworzenie się tożsamości narodowej — to na (w?) pobliskiej Słowacji, na przełomie XVIII-XIX wieku, ogromne znaczenie mieli miejscowi protestanci (bo większy odsetek umiał czytać i pisać, oraz stosował język narodowy).
@samba kukuleczka:
Ja Cię proszę, Ja też bym sobie czasem poabstrahował od wojny i porozważał funkcjonowanie propagandy wojennej, na ten przykład. Tyle, że wojna trwa teraz, a nie w bezpiecznej odległości czasoprzestrzennej, gdzie można dyskutować, czy wymuszone migracje przez Assurbanipala były bardziej, czy mniej humanitarne od tych wymuszonych przez Aleksandra Wielkiego i czy stosunek Stalina do podbitych ludów, był lepszy czy gorszy, niż stosunek rzymskiego senatu.
Tak w abstrakcyjnych ogólnikach — nie ma sensu mówić o masakrach w podziale na grupy narodowe, bo żadne haplogrupy, ani nawet język nie czynią jednych bardziej podatnymi na bycie mordercami niż innych; albo mniej odpornymi na propagandę. Ale ma sens wytykanie konkretnych ludzi, którzy decydują się na wojnę i spiralę przemocy napędzają. I, sorry, ale na wschodzie można wskazać konkretnego typa, z konkretnym nazwiskiem, bez którego wyraźnej woli nie stałoby się to, co się stało.
PAK4
„…typa z konkretnym nazwiskiem…”
Niby czasami miewam zaćmienia, ale nie bardzo kojarzę. A przynajmniej mam kilka swoich typów. Mam nadzieję, że pokrywają się moje typy, z Twoimi typami na temat tego”konkretnego typa”.
I w tym momencie delikatna podpórka, bo ponownie usłyszę, że jestem czyimś wysłannikiem od kreciej roboty ( w tym momencie śle pozdrowienia w kierunku R.S.-a i jego szanownej małżonki). Podpórka tym cenniejsza, że zarzut dywersji z zewnątrz jest niemożliwy.
Jakiś czas temu Tony Judt i Timothy Snyder gawędzili sobie („Rozważania o wieku XX” jakieś 450 stron), o przypadłościach XX wieku i początkach kolejnego i jak to Amerykanie w pewnym momencie zahaczyli o własne podwórko i Snyder w pewnym momencie napisał coś takiego o historii dziejącej się na Wschodzie, konkretnie Bliskim…blisko, coraz bliżej…i padło tam nazwisko jakiegoś typa:
„…A wojna (wojna w Iraku) była tak naprawdę sposobem, by zostać ponownie wybranym. Bush nie miał szans na reelekcję, gdyby nie wojna. To była jedyna propozycja republikanów w 2004 roku…”
Jak ten czas szybko płynie. Ale nie tylko czas, bo aby amerykański (chyba znajomy R.S.-a) przywódca został ponownie osadzony na demokratycznym tronie popłynęło w przestworza kilkaset tysięcy wrednych irackich duszyczek i jakąś ich część stanowiły dusze irackich dzieci.
To tyle o moim typie który wsławił się…
A ten Twój typ na „konkretnego typa”.
Moim zdaniem, jednak jakieś racje za decyzją o rozpoczęciu działań na Ukrainie stoją i nie są to ściemy w typu broni chemicznej, prześladowaniu Kurdów, czy udostępnianiu rządów schronów dla Bin Ladena, ale jasno postawione oczekiwania, które na moje wyczucie są racjonalne, a to co dzieje się na Ukrainie, oceniam mimo wszystko w kategoriach „mniejszego zła”.
A poza tym aby oceniać wydarzenia na Ukrainie niezbędny jest dystans czasowy.
I w tym momencie warto przypomnieć pogląd Czou-en-laja, chińskiego męża stanu,który kiedy zapytany, co sądzi na temat rewolucji francuskiej odpowiedział:
„Jest za wcześnie, by o tym wyrokować”.
Wspomniano tu o Czarnobylu i Fukuszimie. Otóż, parę miesięcy temu na blogu LA (RIP) pojawił się tekst Cud Maryi, małpa z brzytwą wciąż żyje, o katastrofach atomowych, trochę pasujący także do rozważań nad Antropocenem. Który być może trzeba będzie nazwać raczej Antropoklizmem, jeśli sprawdzą się te najczarniejsze prognozy ??
@samba kukuleczka:
Racje?
Na inne państwa się nie napada, tak po prostu. A wojna to jest zawsze zło.
Typek zaatakował w 220 tys. sąsiednie państwo, które do obrony zmobilizowało 300 tys. Myślę, że racjonalność jego racji, nawet z jego punktu widzenia, była na podobnym poziomie, jak racjonalność doboru środków.
Ja twierdzę, że walory estetyczne tej wojny ( nie uwzględniam przekazów medialnych) w porównaniu z wojnami prowadzonymi przez jedno z mocarstw globalnych mają się tak jak ekranizacja powieści „Wojny i Pokój” z Bondarczukiem i Tichonowem w rolach głównych, do krwawej jatki z filmów klasy C bezklasowego producenta z amerykańskiej fabryki snów poruszającego wątki batalistyczne.
Zresztą to, co dzieje się na Ukrainie jest to tak naprawdę lokalny konflikt, gdzie wojska rosyjskie zajęły około 20% Ukrainy i nie dlatego, że nie mogły, ale po prostu nie planowały, bo nie zajęcie terytorium obcego państwa i zmiana władzy politycznej, czy formy ustrojowej jest celem działań rosyjskich…czego nie można powiedzieć o wiadomych przejawach „aktywnego pacyfizmu” wiadomego kraju w innych niepodległych państwach.
I oczywiście z perspektywy Polski ta wojna jest naprawdę straszna( uchodźcy, względna bliskość działań, potencjalne problemy dla gospodarki) ale dla mieszkańców krajów, które nie mają takich fobii geopolityczno-historyczno-tożsamościowych jak Polska, jest to wydarzenie jakich wiele dzieje się w świecie.
Jej specyfika to ta, że biją się „tak jakby nasi”… albo bliscy nam.
Ale też bez przesady.
Pani Merkel zapraszana przez Prezydenta Zelenskego do wizyty na Ukrainie, wybrała się na urlop do Toskanii.
Najbardziej jednak mnie zniesmacza i nie potrafię tego zaakceptować, ten szantaż moralny ze strony tych krajów, które same uczestnicząc, czy popierając, rzekomo słuszne interwencje w jeszcze słuszniejszych sprawach dziejących się w innych krajach i na innych kontynentach, dzisiaj przywdziewają togi surowych stróżów estetycznej wizualizacji wojen prowadzonych przez innych.
Potrafiłbym jeszcze ze zrozumieniem wysłuchać słów reprymendy ze strony koreańskiego przywódcy ( następcy Kim Ir Sena), którego pokojowa polityka zagraniczna powinna być wzorem dla innych krajów współczesnego świata, ale jeżeli widzę, że prezydentowi Putinowi wypominają niehumanitarne poczynania przywódcy amerykańscy, angielscy i ich polityczni sojusznicy znacznie mniejszego formatu to ja jakoś tego nie potrafię zaakceptować.
No nie potrafię.
Staram się, ale nie mogę.
Chociaż wiem, że mam krechę u Bohatyrowiczowej jak stąd do samego malowniczego Jastrzębia-Zdroju.
@samba kukuleczka:
Walory estetyczne? Wiesz, wpadła mi w rękę Iliada, gdzie też bogowie postanowili ukarać władcę odebraniem mu rozumu. W każdym razie komentatorzy opiewają bogaty język Homera, który zna sześćdziesiąt sposobów na opisanie jak ktoś kogoś morduje. Sorry, ale to nie moje klimaty estetyczne i bardziej cenię sobie te aspekty kultury, które pozwalają się oddalić od takich wzorców.
Evo Morales, były prezydent Boliwii:
Jedyny kraj na świecie, który bombami atomowymi w Hiroszimie i Nagasaki zabił setki tysięcy ludzi, masakruje narody i plądruje zasoby naturalne, nie ma moralnego prawa nazywać kogokolwiek „przestępcą”.
Angela Merkel, obarczana odpowiedzialnością za tę wojnę (bo wszystkiemu winni są dziś Niemcy), wybrała na urlop Toskanię zamiast Kijowa?
Też bym wybrał.
PAK4
Gustujemy w różnych estetykach, a przede wszystkim do różnych galerii uczęszczamy.
I stąd chyba problemy z uzgodnieniem wspólnych – dla nas obu – reguł estetycznej wrażliwości.
Ale na dzisiaj raczej nie przewiduję żadnych korekt. Powiem więcej, jestem nawet dumny, że w zasadzie sam, bez pomocy renomowanych marszandów, odkryłem to, co jest trudne do zaakceptowania we współczesnym świecie. A że używam trochę terminów i pojęć z Ermitażu?
„Walor” pojmuje raczej tak – w malarstwie, grafice, fotografii: różny stopień natężenia barwy i cienia.
Czyli, niekoniecznie walor jest czymś z gali Oscarowej, ale Ermitaż jak najbardziej.
Teraz zapodam jak – na swoje potrzeby – zracjonalizowałem poczynania Putina.
W kontekście wyłącznie politycznym, sprawy biznesowe i gospodarcze zostawiam na boku.
Przede wszystkim Putin – jako bystry polityk, a jeżeli ma do pomocy niejakiego Ławrowa, to już w ogóle – wie, że żyje w czasach wielkiego cywilizacyjnego, geopolitycznego, kulturowego przełomu. Zmienia się hegemon. Już nie anachroniczny Zachód z czymś co nazywa demokracją, ale Azja ze swoją specyfiką ( również jeżeli chodzi o modele ustrojowe) zaczyna rozdawać karty i decydować o wszystkim. Azja i Rosja, bo jak słusznie zauważyła na swoim blogu Agnieszka Zagner – o znaczeniu we współczesnym świecie decydują ci którzy mają surowce. A surowce posiadają w większości państwa autokratyczne.
I prawdopodobnie to cywilizacyjne przegrupowania nie obędzie się bez pif- paf.
A z reguły te rzeczy odbywają się na granicy owych zwaśnionych światów.
Zachód, a przede wszystkim USA, chce żeby to potencjalne starcie dobywało się jak najdalej od naszych stref wpływów, a najlepiej jeżeli zdarzy się na terenie wroga – wiadomo jakie będę w przypadku takiej wojny straty i ofiary.
I USA wymyśliło sobie, że najlepiej jakby to cywilizacyjna zadyma zdarzyła się na terenie prawosławnych chrześcijan. Ukraińców spróbujemy przekabacić na naszą stronę, oni dadzą swoich ludzi, a my im damy naszą broń i będą się z Rosjanami naparzać…w naszym oczywiście interesie. A my siądziemy wygodnie przed telewizorami i będziemy sobie popijając drinka, obserwować jak inni walczą między sobą o nasze sprawy.
A Putin z łebskim Ławrowem uznali, o nie! Nie znami te numery staruszku Bidenie!
My nie pozwolimy użyć naszych prawosławnych braci Ukraińców jako tarcz przed naszymi kulami.
Jeżeli chcecie walczyć, to naszych warunkach i na waszym terytorium.
I to wasze zachodnie wojska niech staną przeciwko naszym zuchom.
To nie wasze ziemie, a nie nasza święta prawosławna Ziemia, zaleje się krwią.
Niech wasze armaty, wyrzutnie staną na terenie Polski, Niemiec, Czech, Łotwy.
Wtedy możemy się powymieniać znaczk…nie znaczkami, ale pociskami z naszych wyrzutni.
I jak postanowił tak zrobił.
A Zachód? Jedyne co mu pozostały to media i w nich prowadzi swoją wojną.
A Polska?
Aż boję się myśleć, co będzie z Polską za kilka lat.
Jedno -ważne – zdanie powinno brzmieć:
„To niech wasze ziemie, a nie nasza święta, prawosławna Ruś zaleje się krwią.”
I w ten sposób traktuję – ja, samba kukuleczka – to co dzieje się na Ukrainie, czyli w kategoriach „mniejszego zła”.
Ale jednak zła.
Zadaniem trolla jest sianie wątpliwości i zamętu.
Troll po zatoczeniu pełnego obrotu rzucając najróżniejsze argumenty doszedł do punktu kulminacyjnego i udowodnił samodzielnie postawiona przez R.S. , tezę, ze jest tym kim jest.
@samba kukuleczka:
Estetyka i Iliada były kołami ratunkowymi, które Ci rzucałem. Jak chcesz tonąć, to ja nie poradzę.
Wschód? Azja? Uprasza się nie morawieckować z zachwytami do roboty za miskę ryżu. Wschód, mimo całego nadganiania Zachodu, wciąż, przeliczając zamożność, poziom życia, a nawet ludzkie perspektywy, jest za Zachodem. Mimo wszelkich atutów, które mądre gonienie (a chińskie, tajwańskie, koreańskie czy japońskie jest mądre) daje. Od Wschodu moglibyśmy się uczyć inwestowania w naukę, technologie, nowoczesny przemysł — owszem. To całkiem dużo, ale to zupełnie inna płaszczyzna niż jakaś tam geopolityka, o pancerzu T-72 nie wspominając.
Putin jako rozdający karty? No ja cię nie mogę… Jeśli rzeczywiście popatrzeć na tę wojnę, jako na spór o świat przyszłości, z nowym biegunem na Wschodzie, to głównym zwycięzcą wydają się być USA — konkurencyjny gracz, czyli Rosja, na dobrą dekadę idzie w odstawkę, jako bankrut i wrak; Europa nie dość, że inwestuje we własną obronność, to jeszcze kupuje w amerykańskich fabrykach. Amerykanie dostają wolną ręce i pieniądze do nich, na rozgrywkę z Chinami. Z Chinami, które wiedzą, że nie umywają się militarne do Rosji, więc jeśli Rosja zbiera dostaje w d… to one tym bardziej muszą ostrożne być.
Ja więc wcale nie wykluczam, że typek P. dał się sprowokować, bo ta wojna mu się nie mogła opłacić, co było jasne na długo przed tym, gdy wystrzelono pierwszą rakietę; ale to jak powiedzieć, że się zgwałciło bo spódniczka była za krótka, więc wszyscy, do projektanta, poprzez szwaczkę, pogodę pozwalającą odsłonić nogi, czy siły rynkowe promujące ten styl jesteśmy winni, więc pokutujmy, jak nas papież wzywa… Próbuję Ci to powiedzieć, ale nie łapiesz — jakiekolwiek racje miałby typek z Kremla, to zaatakować inne państwo jest czynem innego rzędu, wagi i oceny, niż wyskoczenie po hamburgera na stację benzynową.
Zadaniem trolla jest sianie wątpliwości i zamętu…oznajmia R.S.
Może to i prawda, jednak można w tym miejscu zauważyć, że zwątpienie jest chyba najważniejszą funkcją myślenia, a sama wątpliwość leży u podstaw naszej kultury.
…bo nawet Kartezjusz zanim oznajmił „Cogito ergo sum”, to miał pewne wątpliwości, a jednak się zdecydował i wypowiedział to swoje słynne zdanie.
Tak więc wątpię…myślę…jestem.
PAK4
Lista najbardziej na debecie:
Rosja bankrutem.
Najnowszy ranking (2022
1. Stany Zjednoczone 52501
2. Chiny 35558
3. Japonia 19458
4. Francja 8948
5. Wielka Brytania 7541
6. Niemcy 6979
7. Kanada 5265
8. Włochy 5195
9. Korea Południowa 3819
10. Hiszpania 3737
A Rosja?
Nie to jeszcze nie Rosja, ale też ciekawe;
https://www.money.pl/gospodarka/na-rynku-pojawil-sie-sygnal-alarmowy-to-skonczy-sie-wielkim-placzem-6754576446990880a.html
Dla utrwalenia.
„…Rynki uznały, że skończy się to wszystko wielkim płaczem…”
PAK4
Teraz o bankructwie Rosji
https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art36022901-szef-dyplomacji-ue-ukrainie-dalismy-miliard-euro-putinowi-placimy-tyle-dziennie
Cały czas sugeruje abyś zmienił profil galerii… a przynajmniej swoje gusta poddał wnikliwej analizie.
@samba kukuleczka:
W ramach darmowych korepetycji ekonomicznych: przeciętny przedstawiciel klasy średniej jest bardziej zadłużony niż przeciętny żebrak.
Wyjaśnienie: żeby pożyczać pieniądze:
a) ktoś musi ufać, że je zwrócisz;
b) sam musisz mieć taką nadzieję.
A ten nieoddany Nord Stream 2 i rzekomy szloch Rosjan.
Niestety w plecy dostała Unia.
Inwestycje miały sfinalizować banki zachodnie, a Rosja miała spłacać swoje koszty w inwestycji dostarczanym gazem.
Czyli, jak się nie obrócić, to d… zawsze z tyłu.
@PAK4
Dzięki. Pracujemy co prawda w ramach grupy samokształceniowej i mamy swój grafik, ale coś tak nowatorskiego chyba poddamy obróbce bez kolejki.
Jakby nie było – musimy sobie pomagać.
Ty też, jak masz jakieś wątpliwości, albo jakieś znaki zapytania, to wal prosto z mostu. Bez krępacji. Może coś konstruktywnego znajdziemy na Twoje poznawcze rozterki.
Wtrącę się i ja….
Po pierwsze.
NIE MA RYNKÓW.
Do niedawna, cała waluta światowa, rynki finansowe, globalni kredytodawcy, agencje ratingowe, kursy walutowe, kontrolowane były przez USA i jej interesy.
To samo z przepływem technologii, prawem do swobodnej wymiany handlowej z zainteresowanymi, swobodą decyzji politycznych wewnątrz i na zewnątrz kraju.
Opornym groziła smierć, zamach stanu, humanitarne bombardowania, sankcje gospodarcze, odcięcie od rynku.
A wszystko pod medialną wrzawą o prawach człowieka i demokracji.
To był zinstytucjonalizowany terror na skalę globalną.
Żaden z małych krajów nie był w stanie się przeciwstawić temu mechanizmowi.
Aż trafiło na Rosję….
Rosja nie pozwoli sobie na bycie pucybutem, czy lokajem Anglosasów.
Pod ten funkcjonujący od 150 lat system globalnej grabieży cudzych zasobów Putin podłożył bombę atomowa i odpalił.
Powiązał rubla ze złotem, stopniowo odcina sprzedaż zasobów za dowolnie generowane waluty fiducjarne.
To przewrót kopernikański- co najmniej.
Za mniej więcej pół roku okaze się czy zachód wygra tę wojnę.
Na pewno przegraja dziesiątki milionów mieszkańców Europy.
PAK4
7 KWIETNIA 2022
14:08
Sęk w tym, że zachód nie pozycza PIENIĘDZY.
On generuje dług do spłaty.
Na procent który sam ustala.
Zachod nie ma takiej ilości dóbr na sprzedaż.
Więcej na blogu pecuniaolet.
Albo w tekstach Michaela Hudsona.
Po epoce dinozaurów pozostała warstwaa irydu.
Po epoce antropocenu co zostanie?
Jakieś nukleoidy, ołów?
Tutejszy prawosławny troll, bynajmniej nie myśli, bo nie musi, choć mu się tak wydaje.
Wystarczy mu ze kopiuje przez kalkę Talking Points ruskiej maszyny propagandowej.
A ze bękart ZSRR, kombinował od dwóch dziesięcioleci jak rozmontować kraje demokratyczne to troll cichutko.
Jedna przyjemność, to ze Zyrnowskiego szlag trafił na COVID.
Może braci w wierze Putina i Lawrowa tez trafi –
od miecza wojujesz od miecza giniesz, było nie wzniecać kampanii antyszczepionkowej.
Jeżeli by próbować opisać istotę procesów dziejących się obecnie na świecie – których wydarzenia na Ukrainie są jedynie akcydensem – to jest to chyba wyraźny powrót do źródeł , czyli wszystko co najważniejsze na planecie, rozgrywać się będzie w Azji, gdzie kiedyś kwitły cywilizacja chińska, cywilizacja doliny Indusu, Sumerowie.
Nie na półwyspie europejskim, nie na kontynencie starych prekolumbijskich kultur i cywilizacji, ale na terytorium Azji kontynuować będzie zapewne dynamiczną, ale i niezbyt chwalebną epokę antropocenu rodzaj ludzki, miejmy nadzieję, że już w dużo lepszym wydaniu, aniżeli czynili przedstawiciele kultury Zachodniej, gdzie tyle niedobrych rzeczy pozostawili po sobie w spadku.
I jest to w zasadzie scenariusz, który miał na myśli znany rosyjski troll Friedrich Wilhelm Nietzsche , kiedy przedstawiał swoją koncepcję „wiecznego powracania świata”.
Dzieje cywilizacji europejskiej, jej rozwoju, rozpoczęły się od PLĄDROWANIA.
To dało impuls, zasoby do rozwoju cywilizacji technicznej.
I zniszczeniu wszystkich starozytnych.
Gigantyczne ilosci złota, srebra, zostały wyszabrowane z Ameryki Prekolumbijskiej, Chin, Indii, Afryki.
To był fundament bazy monetanej umozliwiającej wynalazczość, rozwój techniki militarnej, produkcji mechanicznej.
O dominacji zadecydowały armaty, muszkiety, produkcja masowa, nawigacja.
Ten okres trwał raptem 150 lat.
Teraz wahadło zdaje się iść w inną stronę, świat starozytny zaczyna powracać na arenę z przewagą populacji, mozliwości produkcyjnych, inżynieryjnych.
Odtwarza potencjał tłumiony przez europejską dominację militarną.
Reguly gry narzucone w poprzedniej epoce- kontrola płac, cen surowców, dostępu do kredytów, dostępnych technologii, zostały unieważnione.
Powstaje świat wielobiegunowy.
Z wszelkimi tego konsekwencjami.
Miedzy innymi, mozliwością WYBORU kontrahentów.
@ wiesiek:
„Zachód nie ma takiej ilości dóbr na sprzedaż”….
Wieśkowa wiedza ekonomiczna jest mniej więcej na poziomie Kopernika. Różnica taka, że ten ostatni do swych twierdzeń doszedł sam a Wiesiek wyczytał w necie.
Już w XIX wieku pieniądz był definiowany jako równoważnik PRACY a nie dóbr materialnych. Tak Wieśku- pieniądz jest równoważnikiem pracy ! Nawet Bitcoin, choć w tym wypadku jest to praca komputerów.
Waszyngtoński troll powinien stosować poza emocjami, jakies argumenty.
Gra do jednej bramki według się skończyła.
Zaczynają obowiązywac inne zasady.
Słowność, honor, przewidywalność, wierność umowom i traktatom.
I, wieszanie bandytów i piratów.
Grasujących przez 500 lat na tej planecie bezkarnie.
Pięćset lat ? Waszyngtonu ani Stanów Zjednoczonych jeszcze nie było.
Idź człowieku dyskutuj sobie gdzie indziej, jeśli chcesz uzasadniać i usprawiedliwiać zbrodnie rosyjskie w Buczy, Mariupolu i innych miastach Ukrainy.
…
A był to w miarę przyjemny blog, ale wyrzutki jak muchy wydezynfekowane przez Szostkiewicza, Hartmana tu bzyczec swoje prawdy przyfruneli. Obrzydliwe.
Tu pokarmu nie znajdziecie.
R.S.
7 KWIETNIA 2022
17:20
Znajomość historii świata jakoś ci nie grozi….
Piractwo, łupiestwo, kolonizacja, eksterminacja.
To fundamenty cywilizacji zachodniej.
O takich wynalazkach jak niewolnictwo, rasizm, nie warto nawet wspominać.
Barbarzyńcy mogą podbić wyższe kultury.
Ale nigdy nie udało im się ich ujarzmić.
Barbarzyńcy z ich kulturą zawsze zostaną wchłonięci przez wyższą.
Kwestia czasu- parę wieków.
@ wiesiek”
„Piractwo, łupiestwo, kolonizacja, eksterminacja.
To fundamenty cywilizacji zachodniej.”
Gdybyś znał historię, to bys wiedział, że były to fundamenty każdej cywilizacji. Również tych prekolumbijskich w Ameryce.
Jakie państwa nie powstały z podboju militarnego lub ekonomicznego ziem sąsiednich ?
Co do eksterminacji, to pierwszą w historii eksterminacją ludności na dużą skalę była eksterminacja północnoamerykańskich Indian. I odbyła się ona głównie w sposób pośredni, poprzez planowe wybicie stad bizonów, które dla tych ludzi stanowiły podstawę egzystencji. A było to mozliwe tylko dzięki przemysłowej produkcji broni i amunicji. Eksterminacja narodów to wynalazek epoki przemysłowej.
Hell's Engels
7 KWIETNIA 2022
18:59
Ten sposób rozwoju, zatrzymywał się w sposób naturalny po kilkuset latach.
Imperia muszą dość długo trawić zdobyczne ziemie.
Ekspansja ma naturalny cykl rozwoju- kilkaset lat.
Im dłużej trwa, tym jest mniej zaborcza.
Wyczerpuje swoje zasoby w obronie nowych nabytków.
Sprzeczności wewnętrzne uniemożliwiają dalszą ekspansję.
Konkurencja nie śpi.
W końcu, dochodzi do chwiejnej równowagi geopolitycznej.
Koszty sa większe niż potencjalne zyski z plądrowania.
Podawać przykłady, czy znasz je?
Chiny, Mongołowie, Rzym, Bizancjum, Persja, Turcja, itd….
To dalej działa.
Nie chwaląc się, znam historie nieźle.
Mechanizmy ją poruszające nie zmienily się od kilku tysięcy lat- tej pisanej.
Ładnie to ujęli łacinnicy w 7 grzechach głównych.
Buddyzm, Tao, Shintoizm, Konfucjanizm, usiłowały zmienic trajektorię rozwoju cywilizacji w kierunku mniej niszczycielskim.
Natury ludzkiej zmienić sie nie dało.
Żądze przywódców politycznych, decyduą o kierunku działań.
Nie kapłani głoszacy pokój na ziemi.
Przekupni zresztą i pazerni na władzę doczesną.
Tak na marginesie.
Przywódcom podbojów- Aleksandrowi, Czyngiz Chanowi, Tamerlanowi, Cezarowi, nie zależał na eksterminacji potencjalnych podatników.
Tylko ich podporządkowaniu, zniewoleniu.
Jedyną cywilizacją eksterminujaca była w historii Anglosaska.
Ludy nie poddające się, należało wybic do nogi.
Indianie, Burowie, Maorysi, Aborygeni.
Znajomość historii popłaca.
Nieznajomość, prowadzi na manowce.
Ulubioną metodą eksterminacji było zagłodzenie.
Rezerwaty, obozy koncentracyjne, praca ponad siły pod groźbą kar fizycznych.
Na przykład zabicia potomstwa, obcięcia kończyn, sprzedania w niewolę.
„R.S.
7 KWIETNIA 2022
14:40
Tutejszy prawosławny troll,
wiesiek59
7 KWIETNIA 2022
16:12
Dzieje cywilizacji europejskiej, jej rozwoju, rozpoczęły się od PLĄDROWANIA”
Mikrocefalia w ataku.
@ Wiesiek:
„Ekspansja ma naturalny cykl rozwoju- kilkaset lat.
Im dłużej trwa, tym jest mniej zaborcza.”
W przypadku Polski ta ekspansja trwała lat mniej niż 100. Po Bolesławie Chrobrym do Polski (Korony) nie przyłączono żadnych większych terytoriów. Podobnie rzecz miała się z Litwą : Gedymin przyłączył do swego państwa Kijów w 80 lat po Mendogu, którego władza nie siegała poza dzisiejszą Litwę i niewielką część Białorusi. Zważywszy, że drużyna dużego władcy mogła liczyć co najwyżej kilkuset wojów, ekspansje średniowiecznych państw musiały sie odbywać bardziej w drodze „dyplomatycznej” niz wojennej. Żywot imperiów powstałych wyłącznie z podboju militarnego był krótki, tak jak np imperium mongolskich Chanów trwało niecałe 2 wieki .
Nie jest prawdą , jakoby religie wschodnie (buddyzm, taoizm itd) nie podbijały sąsiadów militarnie. np imperium buddyjskich królów Indii opanowało zbrojnie ziemie od Syrii do Chin i Tybetu czyli całe azjatyckie wybrzerze Oceanu Indyjskiego i część wybrzeża Pacyfiku i cały azjatycki interior z wyjątkiem Syberii
P.S.
Co do imperium rzymskiego, to można powiedzieć, że istnieje ono do dziś (w postaci UE). współczesna Europa jest zapewne bardziej jednolita kulturowo i gospodarczo niż imperium Cezarów.
@wiesiek59:
Napisałeś tyle rzeczy… niemądrych, że się oględnie wyrażę, że nie wiem od czego zacaząć:
> Dzieje cywilizacji europejskiej, jej rozwoju, rozpoczęły się od PLĄDROWANIA.
No niby mamy w tej Iliadzie „plądrowanie”, ale wiecie, towarzyszu, to takie tam zagranie literackie. Bo cywilizacja trochę trwała, zanim podjęła ofensywę na wybrzeża Anatolii.
> To dało impuls, zasoby do rozwoju cywilizacji technicznej.
Między upadkiem Troi (XII wiek p.n.e.), a rewolucją przemysłową (XVIII wiek n.e.) upływa 3 tys. lat. Jakby trochę to trwało…
> Gigantyczne ilosci złota, srebra, zostały wyszabrowane z Ameryki Prekolumbijskiej, Chin, Indii, Afryki.
To był fundament bazy monetanej umozliwiającej wynalazczość, rozwój techniki militarnej, produkcji mechanicznej.
Był to fundament hiszpańskiego udziału w wojnie 30-letniej. Innymi słowy: amerykańskie złoto owocowało w Europie plądrowaniem miast i wszechobecnymi epidemiami, zabierającymi ogromne ilości ludzi.
Złoto, srebro… OK, mają pewne znaczenie techniczne, głównie są jednak środkiem monetarnym. Złotem się nie najesz — Midas mi świadkiem. Państwo nie może tak sobie drukować pieniędzy, bo nie będzie na nie pokrycia w dobrach, ale jak wiemy co najmniej od Keynsa, ze względu na ucieczkę pieniędzy z rynku (ze względu na tezauryzację), trzeba ciągle jakieś dodatkowe pieniądze dolewać, co do pewnego stopnia stymuluje wzrost. Więc trochę złota z zewnątrz pomagało, ale dużo złota z zewnątrz niczego wyżywić nie mogło.
> Ten okres trwał raptem 150 lat.
Oj, trochę dłużej.
> Teraz wahadło zdaje się iść w inną stronę, świat starozytny zaczyna powracać na arenę z przewagą populacji, mozliwości produkcyjnych, inżynieryjnych.
Hej, Sumerze, jak cię lubię,
Hej, Sumerze, zabaw ze mną się 🙂
Nie wiem skąd to macie, że jakaś starożytność powstaje. To Irak zakwita? Egipt drugą potęgą świata? Pakistan przegania Indie na Antarktydę? Grecja najbogatszym państwem Europy?
Sorry, ale każdy poziom rozwoju technologicznego ma swoje ulubione położenie geograficzne. I fakt, w starożytności żyzne doliny rzek — Nilu, Eufratu, Tygrysa, Indusu miały swoje znaczenie. Potem technologie lepiej leżały bardziej na północy, bo na tych szerokościach geograficznych trzeba było walczyć z innymi trudnościami, choćby zdrowotnymi. I owszem, da się dzisiaj, teoretycznie, zbudować kwitnącą gospodarkę w sercu afrykańskiej dżungli, ale zwyczajnie, kosztuje to nieporównanie więcej, niż rozwinięcie gospodarki choćby polskiej.
W każdym razie — nic nie wraca do starożytności. Ot, Azja wraca na należnej jej (ludność) miejsce.
> Odtwarza potencjał tłumiony przez europejską dominację militarną.
Chciałbym zwrócić uwagę, że przez ostatnie 150 lat potencjał raczej dawał wzrost, na całym świecie. Takie przypadki jak Bangladesz XX wieku (stagnacja) były nieliczne. Po prostu: to Zachód wciąż rozwijał się bardzo szybko. Na początku XX wieku Argentyna mogła walczyć o pierwszeństwo w dostatku z Kanadą — a dzisiaj nie. Bo Kanada rozwijała się powyżej średniej światowej, a Argentyna — poniżej (choć wciąż znacząco się rozwijała). Wyjątkiem, na plus, są niektóre państwa Dalekiego Wschodu: ale to sami wiecie. One rozwijają się jeszcze szybciej, goniąc Zachód. Ale dobrym przykładem jest Japonia, która dogoniwszy nie utrzymała dalej tego tempa wzrostu. Bo gonić, to nie przegonić.
> Reguly gry narzucone w poprzedniej epoce- kontrola płac, cen surowców, dostępu do kredytów, dostępnych technologii, zostały unieważnione.
Widzę, że wrzucasz do jednego worka różne rzeczy. Czasem nawet nie wiem, o co chodzi, bo co z tą kontrolą płac? Instrument pt. „płaca minimalna” ma się nieźle; związki zawodowe upadły, owszem, ale to nie jest jakiś news, to się zdarzyło jeszcze w latach 80-tych. Ceny surowców? OPEC, czy związek producentów kawy? A w ogóle, to co się zmieniło tu i teraz, czego nie było powiedzmy w latach 60-tych?
Itd. itp.
> Powstaje świat wielobiegunowy.
> Miedzy innymi, mozliwością WYBORU kontrahentów.
Przez wielką część XX wieku miałeś dwa bieguny. Czyli możliwość wyboru kontrahentów. Czy polska armia kupowała wtedy broń, powiedzmy, od Japonii? Albo czy Meksyk kupował czołgi z Bumaru?
Pytam retorycznie, bo mam wrażenie, że wyobrażasz sobie świat z wielu biegunami i wolnym rynkiem, a to sorry, ale tak nie działa. A przynajmniej nie do końca.
Po pierwsze, mamy na razie półtorej bieguna, co najwyżej. Bo na pozycję bieguna wychodzą, powoli, Chiny. I właściwie koniec listy, bo Indie nie rozwijają się dość szybko. Rosja trochę próbowała, trochę była, ale do roli bieguna predestynowała ją właściwie wyłącznie twarda siła: czołgi i rakiety — a problemy na Ukrainie wskazują, że Rosję czeka kryzys, także w tym zakresie. Tak że od roli bieguna się oddala, a nie przybliża.
Po drugie, to jak nie jestem zwolennikiem geopolityki, to zauważę, że ta „strefa wpływów” w niektórych umysłach siedzi. A strefa wpływów oznacza, że to co możesz, to co najwyżej, spróbować się zapisać w roli niewolnika do tego, czy innego pana. Przy czym porzucenie niewoli może skończyć się krwawo. Przecież o to toczy się wojna w Ukrainie… Więc żadnej tam swobody wyboru, myśli i słowa, wprost przeciwnie. Na tym tle model przywództwa Zachodu (o ile nie trumpowskiego) jest jednak pozytywny.
Patrząc na to co się wokół dzieje czuję się coraz częściej jak Arthur Dent, Ford Prefect i Trillian (“Autostopem przez Galaktykę”, Douglas Adams) w Milliways, restauracji w czasowej (temporalnej) hipostazie przy końcu wszechświata, gdy obserwują od stolika jak spadają w otchłań niebytu przestrzeń i materia.
W moim przypadku obserwacja ograniczona jest nie do Wszechświata, ale do cywilizacji przemysłowo-finansowej stworzonej przez Europejczyków ok. 200 lat temu, i z punktu widokowego nie będącego niestety w hipostazie. To spadanie i środowiska i polityki w otchłań destabilizacji widać zarówno w informacjach medialnych jak i za oknem.
Media donoszą coraz częściej o:
– ekstremalnych zjawiskach pogodowych o intensywności notowanej rzadko albo nigdy w niedawnej, obejmującej kilkaset lat przeszłości;
– topniejących i kurczących się gwałtownie lodowcach górskich, lądolodach Grenlandii i Antarktydy, pokrywie lodowej Arktyki i wiecznej zmarzlinie tundry i tajgi;
– miliardach ton wciąż nowego plastyku lądującego w glebie, rzekach i oceanach, ścieranego przez siły natury na mikroskopijny proszek wszechobecny już w biosferze, od dna Rowu Mariańskiego do szczytów Himalajów i w organizmach żywych, od bakterii i roślin do ciał “panów stworzenia”;
– rzekach skażonych skutkami powszechnej obecnie lekomanii – lekami ze ścieków domowych, przemysłu farmaceutycznego i innych przemysłów;
– drastycznym i błyskawicznym w skali geologicznej wymieraniu gatunków, choćby owadów i wróbli;
– wciąż rosnących górach śmieci i odpadków wywalanych do środowiska przez skrajnie marnotrawną gospodarkę konsumerystyczną;
– wciąż postępującym wycinaniu czyli “cywilizowaniu” obszarów dzikiej przyrody, pod eksploatację wymuszaną przez wymagania “wzrostu gospodarczego”, umożliwiającego czerpanie zysków z nieograniczonej konsumpcji, polegającej na zaspokajaniu mocno ponadpodstawowych potrzeb bogatej części świata i podstawowych wciąż rosnącego pogłowia człowiekowatych gdzie indziej;
– nowych patogenach i powrocie starych, udopornionych na leki przez powszechne nadużywanie antybiotyków;
– wrażliwości systemu zaopatrzenia w energię i komunikacyjnego na elektromagnetyczne wydarzenia kosmiczne w rodzaju pochodni/rozbłysków słonecznych.
Informacji o rosnących problemach środowiskowych jest wciąż więcej i w coraz poważniejszym tonie. Jeszcze nie tak dawno temu były publikowane prawie wyłącznie w mediach o profilu naukowym i popularno-naukowym, przeznaczonych dla wąskiego grona naukowców i laików zainteresowanych nauką. Obecnie coraz częściej trafiają na łamy i ekrany adresowane do powszechnego grona odbiorców, choć są na ogół ograniczone do wycinkowych alarmów i nie obejmują wszystkich zagrożeń i możliwej ich kombinacji i sprzężenia dodatniego. Wydaje mi się też, że bardzo ostrożnie traktują odpowiedzialność ludzkości, a zwłaszcza struktur politycznych i dyrygujących nimi elit.
Tymczasem, obserwowanie termometru za oknem, codziennej pogody i pór roku wydaje się potwierdzać, że to co się dzieje coraz bardziej różni się od warunków pogodowych i klimatycznych zapamiętanych z dzieciństwa i młodości.
Ostrzeżenia o problemach środowiskowych toną w tsunami marketingu komercyjnego namawiającego ludzi do kupowania “szklanych paciorków” – klamotów dla podbudowania “statusu”, których wcale tak naprawdę nie potrzebują, za pieniądze których najczęściej nie mają. No i w morzu codziennych sensacyjek i trywiów, głównie o wyczynach, cyckach i kieckach celebrytek, popisowych fotek “influencerów” i filmików o kotach (nie mam nic przeciw kotom, filmiki czasem oglądam, ale “znaj proporcją mocium panie!”).
Półgębkiem zaleca się ograniczenie konsumpcji, będącej podstawową przyczyną i źródłem ww. problemów, zrzucając jednak całą odpowiedzialność za to na konsumentów, którym równocześnie na okrągło, 24/7, wmawia się, że do osiągnięcia szczęśliwości, błogości i zadowolenia z życia konieczne są “luksus” i “zbytek”, które zapewni (przykładowo) piętrowa willa, kupno najnowszego auta, telewizora, ajfona, szafy ciuchów, itp. etc.
Kampanie wyborcze od dawna nastawione są prawie wyłącznie na zjednywanie wyborców obiecankami dalszego szybkiego wzrostu gospodarczego, niezbędnego do zapewniania miejsc pracy i dochodów na ww. konsumpcję, skrupulatnie omijając jego ścisły związek z wzrostem zużycia energii i zasobów, powodującym pełzającą dewastację holocenowej ekosfery. Owszem, zagrożenia środowiskowe są dziś, po długim okresie politycznego denializmu, uznawane przez polityków u władzy ale zbywane przez nich i ich tuby medialne gołosłownymi obietnicami podjęcia akcji mających rzekomo zapobiec konsekwencjom i zapewnieniami o znalezieniu wkrótce cudotwórczego rozwiązania technologicznego dla wszystkich zagrożeń, oraz ekościemą (greenwahsing).
Jeśli idzie o nowiny z dziedziny polityki, to, wedle mediów głównego nurtu korporacyjnego, wszystko jest OK, przynajmniej u tych którym się wysługują, a jeśli już coś jest nie tak, to winę ponoszą w 100% ci “INNI”. Konfrontacja jednak tej oficjalnej narracji z informacjami z alternatywnych źródeł prowadzi nieuchronnie do wniosku że jest ona pełna kłamstw i skrajnej hipokryzji, pokrywając rzeczywisty stan rzeczy, czyli:
– rozpad i korupcję ustalonej po II WŚ światowej struktury politycznej, która, pomimo całej swej niedoskonałości i częstego naginania prawa przez mocarstwa we ich własnym interesie, zapewniała w jakimś stopniu ochronę pomniejszym graczom i barierę przed nuklearnym całopaleniem;
– bezczelne i bezkarne naruszanie prawa międzynarodowego i praw człowieka, głównie przez hegemoniczne USA ale też, choć w mniejszym stopniu, przez pomniejszych graczy;
– prawie całkowity upadek autorytetu i wpływu organizacji międzynarodowych (ONZ, Trybunał Sprawiedliwości, itp.);
– drastyczną polaryzację polityczną w społeczeństwach krajów demokratycznych;
– ostry wzrost nierówności społecznych tamże;
– rosnąca korupcję rządzących, koncentrujących się na robieniu dobrze elitom finansowym i grupom interesów specjalnych w zamian za fundowanie wciąż bardziej kosztownych kampanii wyborczych pełnych pustych obiecanek, kłamstw demonizujących oponentów i fotograficznych ustawek, zamiast idei i realistycznych, służących całemu społeczeństwu rozwiązań;
– powrót do głównego nurtu upiorów przeszłości – skrajnego nacjonalizmu i wykluczających ksenofobii;
– nachalną kłamliwość propagandy urabiającej opinię publiczną, o natężeniu i zakresie niespotykanym przed korporatyzacją mediów.
Nie jestem ekspertem czy autorytetem od nauk społecznych, trudno więc mi powiedzieć czy ostre sprzeczności i rozdzwięk pomiędzy nurtami publicznego przekazu są przyczyną czy też odzwierciedleniem politycznej, dochodowej i ideologicznej polaryzacji społeczeństw, czy może jej skutkiem – jakimś “w koło Macieju” sprzężeniem zwrotnym. Wydaje mi się przy tym, że choć szeroka publiczność przemysłowego świata raczej nie przyswaja sobie świadomie powagi zagrożenia dla cywilizacji, czy to ekologicznego, czy politycznego, czuje jednak że coś coraz gorzej śmierdzi i ucieka przed lękiem, niepewnością i zagubieniem pod starą, prymitywną ale twardą opokę powierzchownie traktowanych kanonów jakiejś wiary, tradycji oraz nienawistnego wykluczania, promowanych przez jakiegoś pretententa do roli zbawcy i wodza narodu.
Równocześnie, jest prawie pewne że rządzące tym światem elity zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa sytuacji i w dziedzinie środowiskowej i w politycznej. Rządzący, choć najczęściej psycho i/lub socjo-paci, to nie są, wbrew propagandzie i pozorom, demony czy głupcy. Nie można więc wykluczyć, że szykują się po cichu do aktywnej, zbrojnej, militarnej obrony przed rosnącym zamętem. W razie jakiejś poważnej katastrofy cywilizacyjnej kontrola nad społeczeństwem, nad terytorium, nad zasobami, nad wasalami i nad strefami buforowymi może być najlepszą receptą na przetrwanie. Trudno jednak powiedzieć na ile dokłada się to do potencjalnych i toczących się obecnie otwartych konfliktów.
Jak na razie, mój stolik w “Milliways” nie kiwa się zbyt mocno, są na nim jadło i picie, menu wciąż oferuje zróżnicowany wybór, nie grozi bezpośrednio wojna, napad czy rabunek. Nie jestem jednak tak całkiem pewien czy i jak długo ta pozorna hipostaza się utrzyma. Tak czy inaczej, dla żyjących dziś i jutro pokoleń spełnia się stara chińska klątwa “Obyś żył w interesujących czasach!”
@Herstoryku:
> To spadanie i środowiska i polityki w otchłań destabilizacji widać zarówno w informacjach medialnych jak i za oknem.
Jest taka książka, której nie czytałem (sorry, czas; sorry, serce i nerwy do polityki), ale która podejmuje ten temat. Nazywa się „The Bet” (Paula Sabina) — rzecz o tym, co wygrywa (i co wygra): rozwój naukowo-technologiczny wspomagany kapitalizmem, czy też zniszczenie środowiska. Bo to wcale nie jest jednoznaczne, a do listy problemów, które wymieniasz, można by dołożyć listę sukcesów.
> Media donoszą coraz częściej o:
Tak. I coś jest na rzeczy, choć zwróciłbym uwagę, że przesłanka jakiej używasz nie jest słuszna — fakt, że media o czymś częściej donoszą, nie musi świadczyć o tym, że zjawisko jest częstsze. Może świadczyć o przeniesieniu uwagi na te zjawiska, o lepszej dostępności mediów, o szerszym rozchodzeniu się pewnych problemów.
> wciąż postępującym wycinaniu czyli “cywilizowaniu” obszarów dzikiej przyrody
Ja z wielu rzeczami się zgadzam, ale czasem zauważę, że patrzysz jednostronnie. Sam mieszkam w miejscu, które jakieś sto lat temu było pełne pól uprawnych. Teraz dominuje las, do którego wróciły sarny, dziki, borsuki, o lisach wszechobecnych nie wspomniawszy. Takich miejsc w naszej części Europy znajdziesz całkiem sporo i wcale nie musiało dochodzić do jakiejś akcji Wisła. Po prostu, zmalała gospodarcza atrakcyjność rolnictwa…
> nowych patogenach i powrocie starych, udopornionych na leki przez powszechne nadużywanie antybiotyków;
Z uodpornieniem jest problem, ale też nie obstawiałbym, że mamy ogólnie więcej patogenów niż kilkaset lat temu.
> wrażliwości systemu zaopatrzenia w energię i komunikacyjnego na elektromagnetyczne wydarzenia kosmiczne w rodzaju pochodni/rozbłysków słonecznych.
A Szanowny ma alternatywę?
Kiedyś przerabiałem „Ekologiczną historię Krakowa”, czy jakoś tak. Wniosek: żeby ogrzać zimą miasto trzeba było wycinać drzewa na obszarze całej dzisiejszej Małopolski. Co zresztą było jednym z hamulcowych rozwoju miasta, zwłaszcza, że drzew zaczynało brakować.
Ta wrażliwość od rozbłysków słonecznych owszem, istnieje, ale powiedzmy sobie szczerze, że o tym piszą media, jak im wojny nie starcza.
> Jeszcze nie tak dawno temu były publikowane prawie wyłącznie w mediach o profilu naukowym i popularno-naukowym
I bardzo dobrze, że to się zmienia. Tak się zmienia świadomość. Kiedyś tej świadomości nie było, potem się pojawiła. I tu uwaga: zaczęła się na Zachodzie — jest takim samym efektem naszej cywilizacji (naszej a nie innej), jak kapitalizm, czy nadużywanie DDT.
Jako Herstoryk możesz zobaczyć analogiczny proces historyczny — dzisiaj dbamy o zabytki, OK, są wyjątki, są niezrozumiałe dla większości niuanse (Bobolice, he, he), jednak ogólnie jest dla tego zrozumienie, ale jeszcze hitlerowcy sobie potrafili wyburzyć zamek w Opolu, bo panie może za bardzo słowiański; a wcześniej Francuzi sobie dali rozebrać sprywatyzowany klasztor w Cluny z największym kościołem średniowiecza. Innymi słowy: widać proces, jak dbałość o zabytki i przeszłość zrodziły się w okresie romantyzmu, zdominowały myślenie na Zachodzie Zachodu już w XIX wieku, a potem ten proces rozszerzał się na wschód, przy czym ruchy populistyczne i totalitarne potrafiły mu dawać czasowy odpór. Dzisiaj widzimy triumf myślenia o przeszłości i dziedzictwie z szacunkiem, co wcale nie było oczywiste ze sto, a tym bardziej 200 lat temu.
> Ostrzeżenia o problemach środowiskowych toną w tsunami marketingu komercyjnego namawiającego ludzi do kupowania
Ależ ludzie chcą być namawiani. I właśnie tu jest problem.
Bo ludzie raczej się zgodzą, że trzeba coś zrobić. Ale nie chcą za to płacić własnym poziomem życia — patrz bunt „żółtych kamizelek” we Francji. Bo ograniczenie konsumpcji oznacza, po prostu, zbiednienie.
> No i w morzu codziennych sensacyjek i trywiów, głównie o wyczynach, cyckach i kieckach celebrytek
Znowu, sorry, ale jako ludzkość nie składamy się z samych boski i utalentowanych jednostek (to tylko Małopolska tak ma 😆 ). Te media są przykrojone do zdolności intelektualnych przeciętnych ludzi. Możesz spróbować trochę podciągnąć, ale wystarczy byle co, choćby pandemia, czy wojna, by zrobić „sprawdzam” tego podciągania. I okaże się, że wielu z pozoru inteligentów, jest jak dzieci we mgle. Więc, sorry, ale ja bym już wolał by mieli te cycki celebrytek. Przynajmniej estetyczne to-to bywa i nikomu nie szkodzi.
> Półgębkiem zaleca się ograniczenie konsumpcji
Ja nie wiem, czy to jest półgębek. Tego i tak chyba jest więcej niż zdolności do zastosowania zaleceń w praktyce. Duża część populistycznego buntu to właśnie to — jak nam wielkomiejska, syta inteligencja śmie narzucać ograniczenie konsumpcji, pouczać o dobru planety i odpwiedzialności, skoro ich na to stać, a nas nie.
> piętrowa willa
A Szanowny Rozmówca orientuje się coś w rynku nieruchomości w Polsce? W skrócie: piętrowa willa pod miastem jest tańsza od mieszkania w centrum. A gdzieś mieszkać trzeba.
> kupno najnowszego auta
Mam więc dobre wieści — w związku z kryzysem w zakresie produkcji podzespołów elektronicznych, nawet gdyby Szanowny miał pieniądze na nówkę mercedesa, to mógłby nie kupić.
Generalnie rynek żywi się raczej samochodami nieluksusowymi i nienowymi. Problemem nie jest promil najbogatszych (tzn. też jest, ale nie tylko), co całkiem wysoka konsumpcja średniaków, a nawet niżej-niż-średniaków.
c.d. może n. Bo dużo napisałeś, a u mnie krucho z czasem…
patrzysz jednostronnie. Sam mieszkam w miejscu, które jakieś sto lat temu było pełne pól uprawnych. Teraz dominuje las…
Siem uśmiałem.
Panem et circenses – plebs trzeba czymś zająć, aby nie zaczął myśleć albo i dociekać, i trudniej będzie nim manipulować.
Ale ładnie dajesz odpór, PAK 😀 😀 😀
@Herstoryk:
Gdzieś się zgubiły mi wróbelki, nad których losem się Szanowny pochyla. Fakt, wróbelek fajny ptak, ale chciałbym zauważyć, że kryzys w zakresie wróbli bierze się z ocieplenia budynków, a pośrednio wynika z faktu, że wróble są gatunkiem, który na człowieku się dorabiał. Dokładniej: na człowieku nie dbającym o ocieplenie budynków.
Mamy trochę takich gatunków, dla których stworzyliśmy dodatkowe nisze ekologiczne: wróbel, gawron, gołąb skalny, czy np. pokrzywa. Czym bardziej będziemy „ekologiczni”, tym bardziej te nisze mogą się zamykać (tylko u wróbli z tej listy to widać), na czym te gatunki stracą. Ale stracą to, co na człowieku zyskały.
> to winę ponoszą w 100% ci “INNI”
Polecam „Nienawiść Sp. z o.o.” Taibbiego. W skrócie: za tym by nasi byli święci, a ichni byli diabłami wcielonymi stoją mechanizmy rynkowe. Tego, po prostu, sobie życzy odbiorca. Zresztą mam wrażenie, że Szanowny Dyskutant sam jest przykładem, że poradzić sobie z tym łatwiej zmieniając zwrot oskarżeń, niż sam ich kierunek, o zasadzie oskarżania nie wspominając.
> rozpad i korupcję ustalonej po II WŚ światowej struktury politycznej
Szanowny obudził się w 1990 roku? Bo to trochę trwa. Przeszliśmy z świata dwubiegunowego do świata jednobiegunowego, a teraz zmierzamy do półtorejbiegunowego.
W każdym razie: bezpiecznie, względnie bezpiecznie, było w dwubiegunowym i jednobiegunowym, a co półtorabiegunowy przyniesie, to nie wiemy.
> bezczelne i bezkarne naruszanie prawa międzynarodowego i praw człowieka, głównie przez hegemoniczne USA
Echm… USA mają wiele na sumieniu, to chyba Reagan wymyślił „specjalną operację militarną” na potrzeby Granady i ówczesnego złamania konstytucji. Niemniej, żeby tak potępić USA jak widać, musiałem się cofnąć do lat 80-tych, a żeby potępić „pomniejszego gracza” (swoją drogą niedoszły Kijów ma analogie w doszłym Budapeszcie 1956 i doszłej Pradze 1968, żeby pozostać przy naszej części Europy; co podważa ową „główność”), nieco ponad miesiąc wstecz. Tak, że znaj proporcję Mocium Panie. I zostawiam nawet z boku argument Russella, że lepiej być wywiezionym na Alaskę, niż na Syberię, sporo argumentów przemawia przeciwko zmianie orientacji wektorów dobra i zła. (OK, wiem, że Guantanamo się nie śniło Russellowi, ale też wiem, że Guantanamo ma mniejszą pojemność niż Syberia.)
> rawie całkowity upadek autorytetu i wpływu organizacji międzynarodowych (ONZ, Trybunał Sprawiedliwości, itp.);
Smuci mnie to, ale masz jakieś idee skąd się to wzięło? Bo jako obywatele plus-minus demokratycznego państwa moglibyśmy na to wpłynąć? Więc dlaczego nie wpływamy?
OK, nie będę szydzić — o ONZ nikt nie dba, bo większości w ogóle nie obchodzi polityka, a większość mniejszości, którą obchodzi, traktuje politykę jako strefy wpływów i interesików. Jak coś chcesz zmienić, to jesteś mniejszością mniejszości.
> drastyczną polaryzację polityczną w społeczeństwach krajów demokratycznych;
W pewnym stopniu polaryzacja się dobrze sprzedaje.
Z drugiej strony, ja nie wiem, czy polityka nie cierpi na zbytnią uniformizację raczej. Na potrzeby pewnego kremlowskiego trolla zerkałem ostatnio ilu posłów poparło np. utworzenie Dnia Żołnierzy Wyklętych. I wyszło, że 97%. Gdzie była jakaś opozycja wobec propozycji? Dyskusja? Wymiana za i przeciw? I to wszystko w kraju całkiem ostrej polaryzacji politycznej, gdzie zwolennicy Tuska wsadziliby zwolenników Kaczyńskiego do więzienia i vice versa…
To nie przypadek — to reguła. W Polsce „totalna opozycja” częściej popiera rząd niż się z nim spiera. Polaryzacja dotyczy brandów, nie treści.
> ostry wzrost nierówności społecznych tamże;
No, ja bym powiedział, że nie tylko tamże, ale i ówdzie.
> rosnąca korupcję rządzących
Powiedziałbym, że to złożony problem. Serio: złożony.
Chodzi mi o to, że owszem, zamiast niezależnych doradców mamy doradców zależnych. Zależnych od sponsorów. Tu coś poszło ewidentnie nie tak.
Z drugiej strony, mamy transparentność i na serio dużo się robi przeciwko korupcji. I, jakby to powiedzieć, ta druga strona cechuje tylko „zachodnie demokracje”, bo cała reszta ma tylko tę niefajną część problemu u siebie.
> powrót do głównego nurtu upiorów przeszłości – skrajnego nacjonalizmu i wykluczających ksenofobii;
Nacjonalizm owszem, ale znowu, gdyby poszukać gdzie on się ma najlepiej, to np. można by trafić do „nieliberalnej demokracji” Victora O. Akurat zachód z nacjonalizmem nie ma najgorzej. (Zgaduj zgadula dlaczego.)
Ksenofobia? Znowu cechuje bardziej naszą część Europy, goniącą Zachód niż Zachód. No i „wykluczającej ksenofobii” bym nie wymieniał, bo wydaje się ona raczej stałą w czasie i przestrzeni, ewentualnie podlegającą niewielkiej humanizacji wraz z cywilizacją.
> o natężeniu i zakresie niespotykanym przed korporatyzacją mediów.
Że Goebbels przed CNN byłby niemożliwy? Oh, wait…
Serio: jestem raczej przerażony niż podniesiony dynamiką emocjonalności mediów społecznościowych — propaganda dostała tu wielki mechanizm sprzężenia zwrotnego.
Ale to media społecznościowe. Media-media nie są bardziej totalne.
> czuje jednak że coś coraz gorzej śmierdzi i ucieka przed lękiem
Hm… może wykresy siły nabywczej płacy, czy mobilności społecznej coś tłumaczą? Taki hint?
> Nie można więc wykluczyć, że szykują się po cichu do aktywnej, zbrojnej, militarnej obrony przed rosnącym zamętem.
Prezydent USA zjadł pizze z żołnierzami. Kanclerz Niemiec chodziła na zakupy sama, po pracy. Tylko taki typek jeden siedzi przy monstrualnie długim stole…
Chcę powiedzieć, że społeczeństwa zachodnich demokracji nie tworzą na politykach wrażenia jakiegoś szczególnego niebezpieczeństwa w kontakcie ze zwykłymi ludźmi. Takie poczucie występuje w zupełnie innym miejscu…
@PAK4 8 kwietnia 2022 11:41
Wróbelki były przykładem czy też metaforą. Miałem wymieniać wszystkie ginące gatunki? Bandwidth by nie wytrzymał.
Naruszać prawo międzynarodowe było trudniej, gdy miało się silnego i głośnego krytyka-konkurenta ideologicznego w dwubiegunowym świecie i widownię niezrzeszonych. Dziś równorzędnego krytyka brak, a co do niezrzeszonych, to “kto nie z nami ten przeciw nam”, co grozi sankcjami i “humanitarnymi” interwencjami, zbrojnymi a jakże, z, jak na razie, duuuuuuużo większymi liczbami ofiar niż napaść na Ukrainę.
Skrajny nacjonalizm i rasizm na Zachodzie to nie problem? Czyżby? Zemur, Le Pen, AfD, BNP, Proud Boys, etc. to fatamorgana?
CNN byłby zachwycony porównaniem ich do Goebbels’a. A na serio, zrównywanie systemu informacji w totalitaryzmach do “wolnej” prasy to erystyczny argument. Z tego co widzę, to dynamika emocjonalności Wirtualnej Polski, Onetu, itp. etc. bije na łeb emocjonalność “Responsible Statecraft”, Antiwar.com, itp.
A wreszcie porównywanie fotograficznych ustawek pizzy z żołnierzami czy osobistych zakupów kanclerki z długim stołem autokraty to dowód naiwnej wybiórczości. Autokrata też robił foto-ustawki z “ludem”. Tyle samo warte co “demokratów”!
@Herstoryk:
Oczywiście, gdy mówię o zalesieniu masz rację. Tyle, że ja też mam rację 😉 bo trochę sorry, ale docierające z mediów informacje nas tunelują. Warto więc zerknąć za okno i zobaczyć, co tam jest. Jako takie sprawdzenie.
A tam są dwie rzeczy:
Pierwsza to ta, że to i owo zrobiono. Ten powrót zalesienia w Polsce, czy Słowacji, może ma charakter lokalny, ale obrazują też dwie składowe, które promieniują na świat: podejmowanie tematyki ekologicznej i przykładanie do niej wagi; oraz postęp w energetyce i rolnictwie, które umożliwiają dostarczenie niezbędnych zasobów przy wykorzystaniu ograniczonych zasobów. To daje nadzieję na odwrócenie złych trendów.
Druga, no właśnie, że to i owo się udało w skali globalnej. Przykładem jest dziura ozonowa. Gdy ja piszę, jak uderzyły mnie obrazki Thatcher i Busha mówiących, że już-już poradzą sobie z globalnym ociepleniem, to ich optymizm brał się właśnie z poczucia dopiero co odniesionego sukcesu w rozwiązywaniu istotnego problemu ekologicznego na skalę globalną.
Jeśli chodzi o epidemie to nie byłbym takim pesymistą. Wbrew temu co piszesz, to teraz one rozchodzą się… no może nie wolniej, bo wiadomo, że transport lotniczy robi swoje, ale na pewno rzadziej. Medycyna plus poziom życia zadziałały tu bardzo na plus i wyraźnie ich efekty są większe, niż te wynikające z przeskakiwania patogenów na gęściej zaludnionej planecie, czy szybkości roznoszenia się.
Klimat i ograniczenie konsumpcji — zgadzam się co do pierwszej części przesłanek, tylko dlaczego te ograniczenia są niemożliwe tylko na Zachodzie? Że przeciętni mieszkańcy Afryki nie aspirują do wzrostu zamożności? Że Chiny nie mają politycznego programu tworzenia klasy średniej (z domami, a przynajmniej mieszkaniami, rozrywkową elektroniką, samochodami)? Powtórzę: Chiny. Przy tej liczbie ludności chodzi o stworzenie „wyspy zamożności” na poziomie USA, czy Europy, nawet gdy mowa będzie „tylko” o 30-40% chińskiej populacji. Że nie bogacą się (i chcą się bogacić) Indie? Pożądanie wyższego poziomu życia nie jest kaprysem zachodniej propagandy promującej kapitalizm za pieniądze wrednego biznesu, tylko ogólnoludzką potrzebą. I to że wycina się Amazonkę, to też dlatego, że tamtejsze pragnienie wzrostu poziomu życia jest mniej hamowane przez „liberalno-demokratyczną” kulturę Zachodu, która zna wagę ekologii.
@Herstoryk:
> Wróbelki były przykładem czy też metaforą.
Ale nietrafną, a to pokazuje zgrubność myśli, niestety..
> Naruszać prawo międzynarodowe było trudniej, gdy miało się silnego i głośnego krytyka-konkurenta ideologicznego w dwubiegunowym świecie
Tylko ja jeszcze pamiętam, że gdy ten świat był jednobiegunowy, a w USA rządził Bush junior, to wielu miało nadzieję na taki biegunik w Zjednoczonej Europie. Dlaczego taki scenariusz, gdzie patrzą sobie na ręce państwa demokratyczne, pełne wolności politycznych jest niemożliwy?
Jak na moje oko głównym problemem jest poczucie zagrożenia, które budują autokraci z zewnątrz, mając swoje czołgi, rakiety, czy niewolników. Natura nie znosi próżni — poradzisz sobie z autokratami, a okaże się, że wartości demokratyczne trochę inaczej widzi Francja, a inaczej Niemcy. I że współpraca nie musi być formą zależności lennych, ale może być demokratyczna, tak jak próbuje być UE.
> Skrajny nacjonalizm i rasizm na Zachodzie to nie problem? Czyżby? Zemur, Le Pen, AfD, BNP, Proud Boys, etc. to fatamorgana?
Porównać z PiS, Fidesz, Jedną Rosją, ChPK.
> A wreszcie porównywanie fotograficznych ustawek pizzy z żołnierzami
Miałem okazję podejść do prezydenta Dudy na mniejszą odległość, niż do Putina podchodzi jego minister obrony, by odwołać się do osobistych doświadczeń, skoro nie wierzysz w ustawki. (Nie, nie byłem zaproszony. Po prostu za późno zobaczyłem do kogo podchodzę.)
Hell’s Engels
7 KWIETNIA 2022
19:04
Co do eksterminacji, to pierwszą w historii eksterminacją ludności na dużą skalę była eksterminacja północnoamerykańskich Indian. I odbyła się ona głównie w sposób pośredni, poprzez planowe wybicie stad bizonów, które dla tych ludzi stanowiły podstawę egzystencji. A było to mozliwe tylko dzięki przemysłowej produkcji broni i amunicji. Eksterminacja narodów to wynalazek epoki przemysłowej.
A co z chorobami, na które Europejczycy byli w miarę odporni, a które dziesiątkowały rdzennych mieszkańców Ameryki?
Były one istotną, choć często pomijaną w dyskusjach, przyczyną nadmiarowych zgonów.
Niechlubną rolę odegrał również alkohol. Choć za ten podarunek tubylcy odwdzięczyli się narkotykami, z którymi lepiej sobie radzili.
Stawianie na szalkach (tej samej wagi) CNN i dr Goebbelsa to oczywiście spora hiperbola, ale ta myśl złowrogiego guru sztuki propagandy nosi znamiona uniwersalizmu… i ponadczasowości”.
” Nie byłoby czymś niemożliwym udowodnienie, przy dostatecznej liczbie powtórzeń i psychologicznej znajomości ludzi, których by to dotyczyło, że kwadrat jest w istocie kołem. Czym ostatecznie są kwadr5at i koło? Są tylko słowami, a słowa można modelować dopóty, dopóki nie zamaskują myśli.”
Nie wiem, czy akurat z tego wzorca czerpal natchnienie, ale swego czasu utkwiła mi teza pracownika renomowanej nowojorskiej firmy PR , który oznajmił że gdyby tylko chciał – otrzymując wcześniej takie zlecenie i niezłą za to kasę – to mógłby sprawić, że prezydentem USU wybrany zostałby… Panie i Panowie, przed wami nowy prezydent naszego jedynego w rodzaju kraju…baton Mars!
Nazwiska wiceprezydenta niestety nie wymienił.
I nie chcę oczywiście tym fragmentem udowodniać, że tymi środkami posługuje się tylko jedna strona, bo druga raczej nie jest lepsza pod tym względem.
Przy czym muszę jednak dodać, że ci pierwsi – czyli ja też – są uznawani za szczytowe osiągnięcie antropocenu, a ci drudzy tej epoki zakałą, żeby nie powiedzieć jej zakalcem.
Zajrzałem na blog Agaty Passent i niestety… i dlatego deklaruję, że był to ostatni mój komentarz który zahaczał o sprawy polityczne, a jeżeli ktoś kiedyś powiedział, że dzisiaj wszystko jest polityką, to ja, żeby nie być gołosłownym nie będę też pisał o „wszystkim”.
PAK4
8 KWIETNIA 2022
8:40
Twoją”polemikę” chyba sobie wydrukuję i oprawię w ramki.
Jako przykład kompletnego niezrozumienia.
Wojen od czasów Troi nie toczy się o Piękną Helenę, tylko o kontrolę szlaków handlowych, zakumulowane przez wieki często skarby, surowce, niewolników, ziemię uprawną, itp. KONKRETY.
Dlatego trzeba było zniszczyć Troję, Kartaginę, państwa europejskie toczyły wojnę o prymat w handlu.
Dlatego powstały imperia handlowe typu Wenecja, Genua, Hanza, Holandia, Portugalia, Hiszpania.
A w końcu, Anglia, pokonując je wszystkie.
Kolonizacja Afryki, Indii, Malajów, czy wymuszenie na Chinach, Japonii, traktatów handlowych, nie była dobroczynnoscią.
Tylko zapędzeniem tubylców na plantacje roślin o największym potencjale zysków w Metropolii.
Rujnując przy okazji całkowicie tamtejsze gospodarki, w miarę samowystarczalne.
Monokultury na eksport- herbata, kauczuk, opium, kopra, banany, przyprawy, niekoniecznie polepszyły los tubylców zmuszonych do pracy za grosze, lub w systemie niewolniczym.
Rozwój?
W „Republikach bananowych”?
Od kiedy?
Rozwój wymaga bazy produkcyjnej i energii.
A nie bycia zasobem surowcowym i ludzkim kilku Metropolii.
Co jest raczej normą w świecie 200 państw Globu.
Kolonializm się nie udał.
Zastępowano go neokolonializmem poprzez zamachy stanu, przekupywanie elit, presją finansową, neierównoprawnymi traktatami handlowymi, dyktatem finansowym okreslającym w co wolno inwestować.
Nowe nabytki- Jugosławia, dawne KDly, Ukraina, poddano dezindustrializacji, by nie mogły konkurować w produkcji dóbr produkowanych na zachodzie.
Poza nielicznymi niszami i podwykonawstwem.
samba kukuleczka
8 KWIETNIA 2022
16:40
Sceptycyzm czy krytycyzm został zabroniony.
Obowiązuje entuzjazm wobec Nowego Wspaniałego Świata.
Łubu dubu, niech nam żyje prezes klubu!!!
Wieśku z tą piękną Heleną i z Troją to coś Ci się, bo to było zupełnie inaczej.
Ponoć grzebali w tamtych stronach, grzebali i wygrzebali i uznali, że ta wersja najbardziej trzyma się kupy, czyli prawdy.
Muzom wyśpiewam menża tengiego –
Achilla, sya Peleja
Co to z niem było, jak i dlaczego,
opowiem gniew Achilleja
Żył Menelajos, możny, bogaty,
Miał żone Pienkne Hielene,
jej nie żałował ciastków, herbaty,
a ona miała mingrene.
Miała Parysa, co pas baranki,
Z niem Menelaja zdradzała,
z niem to chodziła co dzień na randki,
z niem się bawiła i spała.
I porwał Parys Pienkne Hielene,
zrobiła się awantura,
poszły w ruch noże, majchry, szpandryny,
taka ich grecka natura.
Porwał Hielene i więził w Troji,
i Menelaja obrażał.,
a Menelajos stał pod bramamy
i tylko piensciom wygrażał.
Przyzwał Menelaj Łodyseusza,
przyszli znajome z łukamy,
a jak się Parys z Hielkom pokazał,
rzucali w nich kamieniamy.
Zwołał Achilles swoje sołdaty
i zaiwania pod Troje,
huczą szrapnele, świszczą granaty,
a Parys wciąż robi swoje.
I długo jeszcze tak żarliby się,
aż rzekł Menelaj; „Wybieraj!”
A na to Parys: „Znudziła mi się,
teraz se Hielke zabieraj…”
A jak zobaczył kochanie swoje
Menelaj, spuchło mu oko!
Zabil Parysa, podpalił Troje,
schlał się i usnął głemboko.
Panie przechodniu, gdy będziesz w Troji
przypomnij te dawne caszy,
zamek na górze do dziś tam stoi
Pienkna Hielena w niem straszy.
Nie straszy, nie straszy, jest na chodzie i znowu uwo(d)zi 😎
samba kukuleczka
8 KWIETNIA 2022
17:54
Nie znałem….
Niezłe…..
Jakoś niewiele się na ten temat pisze – z wiadomych powodów – ale podczas prac nad kolejnymi odcinkami warszawskiego dokonano sensacyjnego odkrycia. Niektórzy historycy literatury porównują rangę tego zabytki polskiego piśmiennictwa do słynnego zdania o „podbrzuszu” (Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj ) pochodzącego przecież z XIII wieku. Na miejscu odkrycia pojawił się ponoć sam prezydent Trzaskowski z małżonką. Jego obecność jest jak najbardziej zrozumiała – znalezisko to właśność Warszawy, a i pierwsze oględziny wskazują, że bohater był mieszkańcem prawobrzeżnej Pragi… chociaż są zwolennicy tezy, że Rodrygo pochodził z przedmieść Wołomina.
Na przyszły tydzień planowane jet złożenie cennego skarbu w Bibliotece Narodowej.
Sobie znanymi sposobami wszedłem w posiadanie treści owego bezcennego artefaktu polskiej kultury.
Oto ona:
W wysokiem zamku dawnemy laty,
gdzieś za siedmioma góramy
mieszkał, ach mieszkał Rodryg bogaty
z żonom Otyliom i psamy
Co dzień Otylia w pałacu pustem
marzy o wielkiej miłości
wzdycha falując obfitem biustem
dwadzieścia kilo bez kości
Raz siedzą sobie w czas obiadowy,
przy czarnej kawie w altanie
aż tu przychodzi pan rewirowy,
niesie z cyrkułu wezwanie,
Sam król monarcha w złotej koronie
pisze takiemy słowamy:
„Przybonć rycerzu, zaprzengaj konie,
wojna stuletnia z Żydamy.”
„Moja Otylio, to trudna rada,
nic się nie lenkaj, bądź zdrowa,
to nie jest wojna, tylko wyprawa,
zwyczajna „pierwsza krzyżowa”.
Już Rodryg maskie gazowe wkłada
mondur przywdziewa na siebie
biedna Otylia zemglona pada:
„Ach cóż ja pocznę bez Ciebie”.
„Nic mi nie pocznij, żebyś mi tylko
począć nie miała ochoty,
nim się rozstaniem, droga Otylio,
ja ci założe pas cnoty.
Już kapelcmajster trombi pobudkie
mąż żegna żone przystojne
raz dwa zamyka cnotę na kłódkie
i z kluczem jadzie na wojne.
Rodryg nie wraca, Otylia czeka,
nikt się nie trafia niebodze,
patrzy bez lufcik, a tu z daleka
widzi faceta na drodze.
Nie był to żaden wyśniony hrabia,
królewicz, książę ni husarz
Otylia ronczkom gościa przywabia
„Czy pan przypadkiem nie ślusarz
Potem mu rzekł: „Wejdźcie człowieku.”
Młodzian był zdolny i cichy.
Tak, proszę państwa, w dwunastym wieku
powstali pierwsze wytrychy.
I pomyślmy, że prace nad kolejnymi odcinkami warszawskiego metra cały czas trwają…
@samba kukuleczka 8 kwietnia 2022 21:36
Jeśli Wojna Trojańska i artefakt to owoce własnej weny, to z podziwem gratuluję. Jeśli znalezione, to dziękuję, bo dla mnie – pogodnego pesymisty, coś zabawnego ma podwójną wartość.
Wracając do antropocenu (antropoklizmu?), to widzi mi się że chlubienie się przez gatunek ludzki sapiencją jest pustą przechwałką, bo postępuje on dokładnie jak inne gatunki, do ww. sapiencji nie pretendujące. A mianowicie, gdy pozbawiony naturalnej kontroli populacyjo-eksploatacyjnej, dewastuje tak jak i one swą niszę ekologiczną (obecnie cały glob). Co za tym idzie, jeśli, używając wreszcie tej pretendowanej sapiencji, nie nałoży sam sobie bolesnych ograniczeń kontrolnych, skontroluje go ekosfera, o wiele bardziej boleśnie.
@Herstoryk
To „Ballada średniowieczna” Emanuela Szlechtera na motywach „ballady o jednej Wiśniewskiej”, którą znałem i śpiewałem już w dzieciństwie
Żyli w pałacu hrabia z hrabiną,
On zwał się Rodryg, ona Franczeska,
A w drugiem domu za ich meliną
Mieszkała sobie jedna Wiśniewska…
(…)
On zaś, będący pod ankoholem,
Czyli – jak mówią – zalany w pestkę,
Wyrżnął hrabinę łbem w antresolę
I dawaj gazu do tej Wiśniewskiej…
Jest całe mnóstwo takich ballad pisanych przez różnych autorów, a inspiracją są prawdziwe, przedwojenne, warszawskie ballady podwórzowe śpiewane przez wędrownych artystów odwiedzających podwórka w nadziei na drobne datki. Podobnie jak wędrowni handlarze starzyzną, szlifierze noży i nożyczek, blacharze lutujący garnki etc.
Gdyby ktoś potrzebował melodii…
Herstoryk
9 KWIETNIA 2022
9:48
Jest pewna analogia.
W czasach rzymskich tamtejsi bogacze skupowali ziemię, tworząc ogromne agrokompleksy zasilane stałym strumieniem niewolników.
Dochodowe to było.
Tylko pozbawiało wolnych chłopów i ich dzieci źródeł utrzymania.
A to oni byli podstawą rekrutacji do legionów.
Wyjściem było się sprzedać, bądź wegetować w mieście które dostarczało obywatelom bezpłatnej pszenicy i oliwy.
Obecnie, w wielu krajach III swiata ogromne połacie ziemi dzierżawi się zagranicznym firmom, wysiedlając tamtejszych mieszkańców decyzją rządów.
Ziemia z której żyło przez pokolenia powiedzmy 50 000 ludzi, zmienia się w monokulturę nastawioną na eksport.
Co z biedakami?
Niech walczą o byt w slumsach wielkich miast……
E wielu miejscach świata wypala się dżunglę, by zrobić miejsce pod uprawy przemysłowe. Na przykład, palmę oleistą.
Przeganiając tamtejszą populację.
Jednostki mają zyski, setki zatrudnienie, dziesiątki tysięcy zostaje na lodzie….
Bez stworzenia miejsc pracy w przemysle, do czego potrzebna jest ENERGIA, z tego obłędnego koła chciwości i egoizmu nie wyjdziemy.
Aż do nieszczęśliwego końca.
Lokalni przywódcy, ekolodzy, sa regularnie napadani, zastraszani, zabijani.
Przez „nieznanych sprawców”.
Sprzeciwiając się inwestycjom górniczym, przemysłowym, agrarnym, sami wydają na siebie wyrok.
Wielkie Pieniądze nie znają granic.
Nie uznają sprzeciwu.
W krajach w miarę cywilizowanych kary za sprzeciw są mniej drastyczne niż w tych na wskroś skorumpowanych, niemniej jednak istnieją….
Co się teraz najlepiej sprzedaje?
Mąka, oleje, kanistry na benzynę, liczniki Geigera i tabletki z jodkiem potasu 🙄
@Herstoryk
Z tą wojną trojańską, to uchowaj Zeusie gromowładny, aż taki zdolny to nie jestem.
A historia z Wiśniewską , której bujnego żywota fragmenty przytaczałeś, miała się mniej więcej tak:
Mieszkał w pałacu hrabia z hrabiną,
On zwał się Rodryg, ona Franczeska,
A w drugiem domu za ich meliną
Mieszkała sobie jedna Wiśniewska…
Oj, miętkie serce miała hrabinia
I takie dusze, pieskie-niebieskie
A on był gałgan i straszna świnia
I pitigrilił się z tą Wiśniewskom.
Biedna hrabinia łzami płakała
I z wielkiej żółci wyschła na deskie
I na kolanach swego błagała
„Odczep się draniu, od tej Wiśniewskiej!”
A on, będący pod ankoholem,
Czyli – jak mówią – zalany w pestkie
Wyrżnął hrabinę bez antresolę
I dawaj chodu do tej Wiśniewskiej!
Biedna hrabina poszła na dywan,
Cała zalała się krwią niebieskom,
A gdy poczuła, że śmierć już blisko,
Rzekła: „Poczekaj, ach ty Wiśniewsko!”
Potem się odbył pogrzeb wspaniały,
hrabia nad grobem uronił łezkę,
Martwił się łobuz przez dzionek cały.
A na noc – gazu! Do tej Wiśniewskiej
Wstała hrabinia z ciemnej mogiły
I wzięła z tromny zębatą deskie,
Poszła za hrabiom, na śmierć go sprała
I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.
Chociaż lebiegi grzeszyli tyle,
Lecz dziś i na nich przyszła kreska,
Teraz kimają w jednej mogile:
Hrabia, hrabinia i ta Wiśniewska.
A skąd te wszystkie barwne rymowane historie?
Jakiś czas temu( około dwa tygodnie myjają) byłem w Zamościu i w miejscowym antykwariacie za marne złotych dziesięć nabyłem trochę sfatygowane – wydane 51 lat temu przez PIW – ” Warszawskie ballady podwórzowe”.
I z nich to wszystko.
Ballady podwórzowe od czasów sprzed I wojny, do okresu niesłusznego Peerelu.
Na końcu zmyślny słowniczek wyrazów gwarowych,
Niektóre wyrazy wręcz zniewalają swoim urokiem. Na przykład „krzywokrajany”.
A ten krzywokrajany to po prostu salceson…
A „de pache” to „pod rękę”.
Jeśli „Ballada o jednej Wiśniewskiej” jest z tego wydania, to kiepskie ono (wyrwała z trumny zębatą deskę? etc.) i niekompletne.
Powyżej podałem link do wykonania oryginału napisanego przez Jerzego Jurandota. Jest zgodny z tym, co pamiętałem z dzieciństwa.
Za 5 złotych z kolei, wszedłem w posiadanie miniaturowych rozmiarów „Listów heter” niejakiego Alkifriona.
Niektóre listy chyba o treści ponadczasowej.
Na przykład niejakiej Filumene do Krytona.
” Dlaczego dręczysz się tą pisaniną? Trzeba mi pięćdziesiąt sztuk złota, a listów nie trzeba. Jeżeli więc kochasz, daj; jeśli kochasz pieniądze, nie nudź”.
@markot
Rzeczywiście, Twoja wersja chyba lepsza, ale to chyba też duża zasługa wykonania Stempowskiego.
Balledę o Wiśniewskiej przywołał @Markot, nie ja, choć ją dobrze pamiętam. Rezonowały mi te rymy Stępowskiem właśnie. Tu dygresja – obejrzałem tydzień temu „Znachor” 1937, w głównej roli stryj Jaremy, Kazimierz herbu Junosza Stępowski. Stryj aktor, szlachcic i ziemianin, bratanek bard warszawskich ballad ludowych. Tempora mutantur…..
A wracając do Antropocentryzmu, każdy gatunek jest ewolucyjnym eksperymentem. Przytłączająca większość eksperymentów była nieudana i musiały być powtarzane w trochę innej wariacji. Czy nasz gatunek będzie nieudanym trudno powiedzieć, choć na to się zanosi i możemy (niechcący) być dowodem na paradoks Fermiego.
„A wracając do Antropocentryzmu, każdy gatunek jest ewolucyjnym eksperymentem.”
Żaden gatunek, a raczej jego powstawanie, nie jest eksperymentem. Eksperyment to seria procedur, które w tych samych warunkach powinny prowadzić do tego samego rezultatu. Z definicji żadne działanie ewolucji nie spełni tych wymogów. Nigdy zatem nie powstał gatunek, który chociażby w przybliżeniu był podobny do wcześniej istniejącego. Pewne cechy i funkcje mogą się oczywiście
pojawiać ponownie, np. u ryb i ssaków morskich, ale nie oznacza to identyczności gatunku. Trudno też oczekiwać, iż kiedykolwiek w przyszłości pojawi się ponownie gatunek homo. I chwała Bogu, albo ewolucji! A jeżeli nawet się to zdarzy, to będzie sie na pewno różnił od obecnego. Może na przkład być gatunkiem rozumnym.
markot
9 KWIETNIA 2022
11:06
Najlepiej sprzedaje się STRACH….
To on napędza obecną koniunkturę na wiele towarów.
Zarządzanie strachem to sztuka.
Opanowana już w starożytnosci przez pasterzy, w celu kierowania stada w odpowiednim kierunku.
Strach powoduje konkretne przepływy finansowe.
I o to przecież głównie chodzi.
@PAK4
„Nie wiem jak teraz, ale nie tak dawno Polska była w czołówce produkcji podzespołów samochodowych. Brak marki, to tyko brak, jakby to powiedzieć „ośrodka kapitałowego” — nie oznacza to braku produkcji (Polska wypadała tu jeszcze nie tak dawno w dobrej, europejskiej średniej, teraz przy problemach gliwickiego Opla, czy tyskiego Fiata nie wiem jak jest)”
Zapomniałeś dodać „polskiego”. Powinno być: polskiego gliwickiego opla, czy też naszego tyskiego fiata…
Od razu widać ześ nie z polskich mediów. Polscy dzienikarze mają to we krwi, a pewnie i w genach już, że kiedy mówią o oplach, fiatach, panasonikach itd… nigdy nie zapomną dodać „polska” ew. „nasza” przed gospodarka, eksport itp: nasza gospodarka zwiekszyła polski eksport polskiego Burkinofaso Tamtama Ltd … A tak naprawdę polskie i nasze są tylko długi (nawet jeżeli są we frankach) w naszych bankach, polskich funduszach itp…
@wiesiek59
Dzieje cywilizacji europejskiej, jej rozwoju, rozpoczęły się od PLĄDROWANIA…
Gigantyczne ilosci złota, srebra, zostały wyszabrowane z Ameryki Prekolumbijskiej, Chin, Indii, Afryki.
To był fundament bazy monetanej umozliwiającej wynalazczość, rozwój techniki militarnej, produkcji mechanicznej.
Co za farmazony! Cywilizacja europejska zaczęła się od wyszabrowania złota z Ameryki! A nie przyszło Ci do głowy, że odkrycie Ameryki nie byłoby możliwe bez przewrotu kopernikańskiego, uprzedniego postępu technicznego i rozwoju floty, która poźniej to złoto transportowała kursując między kontynentami.
Po drugie obfitość złota sama w sobie nie jest czynnikiem rozwoju. Najwięcej złota sprowadzili do Europy Hiszpanie i jednocześnie Hiszpania popadła w zapóźnienie w stosunku do innych krajów kontynentu, ponieważ łatwość importu dóbr w zamian za złoto wstrzymała rozwój produkcji krajowej. W tym samym czasie merkantylista Colbert we Francji dbał o dodatni bilans handlowy wspierając manufakturę i projekty publiczne.
Nie chwaląc się, znam historie nieźle.
Właśnie dałeś przykład tej niezłej znajomości. I jeszcze:
Jedyną cywilizacją eksterminujaca była w historii Anglosaska.
Ludy nie poddające się, należało wybic do nogi.
Indianie, Buręowie, Maorysi, Aborygeni.
Kim twoim zdaniem byli Burowie i kiedy ich eksterminowano?
Rozwój?
W „Republikach bananowych”?
Od kiedy?
Rozwój wymaga bazy produkcyjnej i energii.
A nie fundamentu bazy monetarnej umożliwiającej wynalazczość itd.? A swoją drogą skąd się baza produkcyjna bierze? Czy aby nie jest wynikiem rozwoju?
Znany amerykański znawca tematu Mark Twain, problem eksperymentów na większą skalę zawarł w takim zdaniu:
„Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował.”
A to też dająca wiele do myślenia teza. Nie wiemy, czy do końca tak chciał( przykładowo był to tylko chwilowy nastrój), ale coś takiego powiedział w 1925 roku Gandhi:
„Dopóki człowiek z własnej woli nie postawi się na ostatnim miejscu spośród innych stworzeń na ziemi, nie będzie dla niego ratunku.”
Ciekawe, ale wtedy to już nie będzie chyba antropocen.
Chyba, że jak na ostatnim miejscu człowiek, to antropocen ale pisany od końca, czyli „necoportna”.
Oczywiście antropocen w wersji Gandhiego to raczej zgrabny bon mot, ale chyba jednak ten cały antropocen będzie musiał być pomyślany na nowo i na moje wyczucie, to może jednak w końcu świat Zachodu dalby wykazać się innym. Powinniśmy chyba odpocząć, porządnie wyciągnąć nogi, napić się dobrej herbaty. Niech teraz działają ludy postronne.
Nie, nie proponuje losowania, bo jeżeli berło gatunku przejmie ( wobec którego nic tak naprawdę nie mam) Madagaskar, albo inna Korea Środkowa to mogłoby być ryzykowne, ale przedstawiciele sprawdzonych cywilizacji, czemu nie?
@mykka 9 kwietnia 2022 13:05
„A wracając do Antropocentryzmu, każdy gatunek jest ewolucyjnym eksperymentem.”
Żaden gatunek, a raczej jego powstawanie, nie jest eksperymentem. Eksperyment to seria procedur, które w tych samych warunkach powinny prowadzić do tego samego rezultatu.
Powyższe jest zawężeniem terminu „eksperyment” do ludzkiego laboratorium. Tymczasem jest on definiowany znacznie szerzej przez Wikipedię, Encyklopedię PWN, czy Słownik Języka Polskiego.
Mutacje genetyczne w „laboratorium” biologii/ewolucji, prowadzące do powstania nowego gatunku są wg. nich jak najbardziej eksperymentalnymi procedurami dopasowywania istot żywych do środowiska, tak by rezultatem było ich przetrwanie.
Nie jest ani bio ani zoologiem, poniższe to zdroworozsądkowa opinia laika. Po mojemu, podobieństwo gatunków (nie pisałem o identyczności!) jest wymuszane życiem w podobnym środowisku, wymagającym stosowanie identycznych rozwiązań dyktowanych przez prawa natury, do np. życia w wodzie, lotu, itp.
Nt. gatunku homo się zgadzam. Patrząc na jego dokonania i zachowanie muszę dojść do wniosku, że nie-istnienie innych technologicznych cywilizacji w Kosmosie najlepiej tłumaczy paragraf 3 – „…ponieważ inteligentne życie doprowadza do własnej zagłady”. Najbardziej udanymi eksperymentami ewolucji wydaje się być nie on, ale np. szczury, rekiny, krokodyle, karaluchy, itp.
Jak dotąd, niewiele jest narodów mających ciągłość historyczną powyżej 1000 lat, bez zmiany systemu rządów, praw, obszaru zajmowanego, języka, religii.
Jescze mniej, mających państwowość.
Ot, kilka krajów Azji i Europy.
Jakie zajdą zmiany na przestrzeni teoretycznych następnych tysiącleci, nie wie nikt.
A i tak mikrometrem trzeba by mierzyć warstwę wykształconą przez całą ludzką cywilizację w oparciu o archeologię.
Czyli, jakieś 7-15 tysięcy lat które pozostawiły slady w postaci budowli.
Ballady ludowe @samba kukułeczka przypomniały mi pradawną balladę ludową z okresu minionego, utrwaloną w chłonnej dziecięcej pamięci, ongiś kryminalnie niepoprawną:
GAGARIN
Żył na Syberii major Gagarin
W chatynce z brzozy karelskiej,
Hodował żone i córek parę
Co oczy miały niebieskie.
Często po pracy żonie się skarżył
“Nuda tu, mówi cholerna”,
Potem przed chatkę wynosił leżak
i czytał dzieła Engelsa.
Pewnego razu na wzgórza wyszedł,
Żeby odpocząć po pracy
Aż tu dochodzą go głosy córek:
“Tato, ach tato, Kozacy!”
Patrzy, faktycznie,
Kibitka przed chatką staje,
A z niej wysiada w burce rozpiętej
Kozak z ogromnych nachajem.
Jurij w try miga jaszczyk spakował,
Żonę pożegnał i dziatki,
Potem w kibitce się ulokował
I w dal wyruszył z Kozakiem.
Nazajutrz rano przy stole siedział
Do pracy zagnany z mety:
Sześciu instrukcji musiał wysłuchać,
Wypełnić cztery ankiety.
Dali mu w rękę nagan nabity,
Torbę z lornetką i mapy.
W kabinie wisiał portret Nikity
Nad pozłacaną kanapą.
Dali mu także waciak kosmiczny,
Co złote miał epolety.
Jurij wziął nagan, litr samogonu
I wsiadł do wnętrza rakiety.
Jakiś marszałek nacisnął guzik,
Ogień ukazałsię w rurze,
Jurij się jeszcze trzykroć przeżegnał
I poszybował ku górze.
A nad Afryką fetor okrutny
W nos syberyjski uderzył
– To kolonializm się tam rozkładał!
Dobrze tak jemu, cholerze.
Nad Ameryką wychodka użył,
Zapisał, że stolec zdrowy,
A że się zbliżał koniec podróży
Przeszedł na lot docelowy.
Wśród kukurydzy statek lądował
W miejscu wybranym od dawna.
Jurij wyskoczył, zasalutował
“Gdie tu kamanda jest gławna?”
Był i Nikita, był i marszałek
Salutowali Kozacy
I krzyczał Ura! tłum przypędzony
Z pobliskich obozów pracy.
Potem pop jakiś kazał z ambony
“Sława ci o Gagarinie!
Socjalizm padnie, komunizm zginie
A Twoja sława nie minie!”
I tylko szkoda, że w noc kwietniową
Ciągnąc za sobą smród spalin
Wyleciał w Kosmos nie cały Związek,
A tylko jeden Gagarin!
Test
Jak to jest byc nietoperzem ? ( gdzie się podziać jakby co … )
Od kiedy latają za owadami i jakie maja szanse przetrwania w jaskiniach … w razie gdyby antropocen nagle się skończył ? Filozofia nietoperzy jest nieskomplikowana dlatego latanie , łykanie i produkowanie guana . Im bardziej nieskomplikowana filozofia tym większe szanse
…………………..
„Pytanie Nagela stanowi głos w dyskusji na temat umysłu. Tak jak kiedyś widziano umysł jako coś odrębnego od ciała, mówiono o dualizmie ciała i umysłu (które miała tworzyć zupełnie inna substancja), dzisiaj taki pogląd spotkać można głównie wśród teologów. Dualizm psychofizyczny rodził liczne problemy. Na przykład jak odrębne ciało i umysł współdziałają, że umysł kieruje ciałem i odbiera bodźce ze zmysłów? Kartezjusz mówił: przez szyszynkę. To taki mały pypeć nad komorą w mózgu, zwany przez starożytnych niekiedy penis cerebri (prąciem mózgu) – zaiste wspaniały awans niewielkiego gruczołu!
Ballady doskonałe!
@Herstoryk
Dzięki za przypomnienie.
A tu inna z wersji.
Żył na Syberii Jurij Gagarin w chatynce z brzozy karelskiej
Hodowal żonę i córek parę, co oczy miały niebieskie.
Czasami żonie swojej sie zwierzał: „Nuda – powiadał – niezmierna”
Potem przed chatkę wynosił leżak i czytal książki Żul Verna.
Raz wyniósł leżak aż na pagórek, żeby odpocząć po pracy
Tam go dobiegły wołania córek: „Tato, ach tato – Kozacy!”
Patrzy – faktycznie, z kopyt tętentem kibitka przed domem staje
A z niej wysiada w burce rozpiętej olbrzymi Kozak z nahajem.
Jurij w trymiga jaszczyk spakował, pożegnał żonę i chatę
Potem w kibitce sie zadekował i w świat pojechał z sołdatem.
Dlugo jechali tak na trzy zmiany, Jurij i Kozak z jaszczykiem,
Kraj Rad łopotal transparentami, a lud ich witał okrzykiem.
W ciemnej ziemiance, gdzieś za Uralem, do pracy zagnany z mety
Siedem instrukcji przeczytać musiał, wypełnić cztery ankiety.
Na kark mu wdziali waciak kosmiczny, co złote miał epolety
Jurij wziął jeszcze butelke whisky i wsiadł do wnętrza rakiety.
W rękę mu dali nagan nabity, torbę z lornetką i mapą.
W kabinie wisiał portret Nikity nad pozłacana kanapą.
Przyszedł sekretarz, dwóch generałów, i kilku cywilów z CzeKa,
Jurij wlazł w środek, zamknęli włazy i zanitowali wieka.
Jakiś marszałek nacisnął pedał, ogień ukazał sie w rurze
Jurij się zdążył trzykroć przeżegnać i poszybował ku górze.
Nad Ameryka jęki okropne wstrząsnęły jego uszami
To kapitalizm lud tam katuje, ciskając weń dolarami.
Gdy nad Australią tuż przelatywal, widział przez lornetkę z góry,
Jak akademik Maklucho-Maklaj sam obrączkował kangury.
A nad Afryka fetor straszliwy w nos syberyjski uderzył,
To kolonializm gnije w Afryce, dobrze mu, dobrze, cholerze.
Nad Antarktydą widział z orbity, pośrodku lodów krainy,
Jak komsomolcy, w ciepłych walonkach, bezczeszczą z nudów pingwiny.
Gdzieś nad Chinami wychodka użył, zapisał, że stolec zdrowy,
A że sie zbliżał koniec podróży, przeszedł na lot docelowy.
Już w kukurydzy statek zlądował, w miejscu obranym od dawna
Jurij wyskoczył, zasalutował: „Gdie tu kamanda jest gławna?”
Na powitanie przybył Nikita, salutowali Kozacy
„Hurra” krzyczala ludność spędzona z pobliskich obozów pracy.
Jakiś pop z brodą szczerze sie wzruszył: „Chwala Ci, o Gagarinie!
Socjalizm zginie, komunizm zginie, a Twoja chwała nie minie”
I tylko szkoda, że w noc kwietniową, ciągnac za sobą smród spalin,
Nie cały Sojuz w kosmos wyleciał, a tylko jeden Gagarin …
@markot 10 kwietnia 2022 15:10
Twa wersja bardziej kompletna, lepsza. Z pingwinów uśmiałem się do łez!
Mechanizm poznawania swiata przez pierwotniaka i czlowieka jest oparty na tych samych prawach fizyki ktore maja swoja ekspresje w funkcji microtubules.
Polecam
https://consciousness.arizona.edu/
https://wolnemedia.net/zaginiony-labirynt-egiptu-zostal-odnaleziony/
=========
W ramach ciekawostek…..
Utajnić, zakazać, sporo takich odkryć znanych jest jedynie hobbystom i nielicznym naukowcom.
Dlaczego?
Z ekspedycją Birda było to samo.
Za przywoływanie portalu wolnemedia powinien być ban. Jak ktoś lubi czytać dogłębne analizy religii Atlantydy, która z czystej nauki ewoluowała do satanizmu, a biali Atlanci schronili się w Tybecie, to niech sobie to czyta, ale na tym blogu ciężko tamtejszy dział archeologiczny traktować inaczej niż komediowo.
Rozmyślając nad kwestią Antropocenu i ostatnich 250 lat działania ludzkości przypomniałem sobie pouczającą i zabawnie smutną książkę Tom Phillips’a Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko.
@samba wspomniał tu o zasługach kapitalizmu, gazach łupkowych z Kanady (o wiele bardziej szkodliwa dla środowiska jest eksploatacja piasków bitumicznych tamże), efekcie marnych działań nagradzanych, fetowanych, oklaskiwanych, szarfowanych mieszkańców naszej planety, etc.
W rozdziale “Shite Heat of Technology” ww. książki autor opisuje skutki działąń i „zasługi” niejakiego Thomas’a Midgley Jr., o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. No więc dowiedziałem się, że był to facet który dokonał paru wynalazków o zasadniczym znaczeniu dla ludzkości.
Wynalazek nr. 1 to używanie czteroetylku ołowiu (TEL) jako środka przeciwstukowego w benzynie. Co prawda dodanie alkoholu etylowego byłoby równie skuteczne, ale ten był tani i łatwo dostępny, oraz, co ważniejsze (z podanych dalej względów) nie można było go opatentować i zastrzec. Tymczasem użycie TEL’u dawało Midgley’owi i finansującej go firmie (General Motors, GM) 3 centy zysku na każdym galonie sprzedanej benzyny. Trujące właściwości ołowiu znane były od wiek wieków, pracownicy mający styczność ze świństwem świrowali, chorowali i umierali, sam wynalazca nabawił się ołowicy, ale zarówno on jak i GM uporczywie głosili, że dodatek, nazwany dla uniknięcia wzmianki o ołowiu marką firmową “Etyl” (stąd etylina), jest bezpieczny. Wszystkie wątpliwości i ostrzeżenia zostały skutecznie zagłuszone przez wynalazcę i Ethyl Gasoline Corporation (udziałowcy to GM, Standard Oil, DuPont), przy użyciu masowej kampanii propagandowej, przy pomocy taktyk stosowanych następnie przez firmy tytoniowe i paliw kopalnych (zaprzeczaczy/denialistów klimatycznych). I tak przez ponad 50 lat od 1923 r., dla przysporzenia gigantycznych zysków wielkim korporacjom, ludzkość wyemitowała do środowiska miliony ton silnie trującej substancji, kumulującej się w organizmach żywych, zwłaszcza miejskich i bardzo powolnie unieszkodliwianej przez przyrodę.
Wynalazek nr. 2 to był freon, ten od dziury ozonowej.
Książka w pewnym sensie rozgrzesza kapitalizm, gdyż na podstawie wydarzeń historycznych wydaje się dowodzić, że ludzkość jako gatunek po pierwsze nie umie racjonalnie i analitycznie przewidywać skutków swych akcji, a po drugie – nawet jeśli o nich wie, jak w przypadku czteroetylku ołowiu, przedkłada doraźne, krótkoterminowe zyski (@sambowe dutki) nad długoterminowe straty.
Tak więc, skutki Antropocenu(centryzmu) są naturalną konswekwencją wrodzonych wad myślenia gatunku, a kapitalizm jest zaledwie jeszcze jedną tego manifestacją.
Herstoryk
11 KWIETNIA 2022
3:13
Kremlowski glos twierdzi ze gaz i ropa kanadyjska sa niedobre. Gaz i ropa rosyjska sa dobre. Do prowadzenia wojny.
ppanek
10 KWIETNIA 2022
21:50
W demokracji tak jest ze ludzie maja prawo do wyglasznia nienaukowych opini oraz pisania bzdur. Ten przywilej nalezy celebrowac a nie krytykowac.
@Slawomirski
11 KWIETNIA 2022
5:30
Bzdury celebrować? Prawo głoszenia bredni nie oznacza prawa do bycia celebrowanym za głoszenie bredni
@olborski
10 KWIETNIA 2022
A i o tym niegdyś tu pisaliśmy: https://naukowy.blog.polityka.pl/2018/07/14/nietoperzem-byc/
Wydawało mi się, że potwierdzenie istnienia Labiryntu- legendy sprzed 4 000 lat, będzie interesującym FAKTEM…..
Ale, co ja tam wiem….
Dospiewanie zaś Atlantydy, Tybetu, służyć miało czemu?
Dyskredytacji Herodota?
Kiedy ciekawostkę podaje źródło znane skądinąd z rzetelności naukowej (np. Wiedza i Życie), to warto ją przywołać. Jeżeli znane ze stronniczości politycznej (np. GW albo RM), to jest duże prawdopodobieństwo, że z racji odbiegania od nurtu politycznego też będzie w miarę bezpieczna, co by się nie sądziło o linii politycznej samego medium. Kiedy ciekawostkę podaje medium znane z wyciągania najdziwniejszych pomysłów oderwanych od rzetelności naukowej, to nawet gdyby była prawdziwa, lepiej być bardzo ostrożnym. Przykład Atlantydy jest przywołany właśnie po to, żeby pokazać, jakie jest podejście wolnychmediów do nauki (a przynajmniej nauk historycznych). Odkrycia archeologiczne mają tendencję do bycia pożywką dla najbardziej egzotycznych (para)teorii. Może to jest pozostałość Labiryntu opisywanego przez Herodota i Prusa, a może nie. Poczekam na analizy bardziej rzetelnych mediów (a i tak zawsze pozostaje kwestia na ile realny artefakt można wiązać z dawnymi historiami, w stylu -maska znaleziona w Mykenach to maska Agamemnona czy niekoniecznie).
W każdym razie, na razie nie było bana ani nawet wycięcia linka. Po prostu sygnalizuję, że kiedyś może mi się skończyć cierpliwość.
@wiesiek59:
> Wojen od czasów Troi
Wojna o Troję związana była z kontrolą nad Dardanelami. Czy szło o handel, czy o flotylle rybackie — nie wiadomo. W każdym razie, miejsce znaczące dla ówczesnej gospodarki.
W każdym razie, wojny mają wiele przyczyn — prestiż, duma, lęk, czyli przyczyny „niegospodarcze” są całkiem znaczące. Bardziej znaczące niż w wojnie trojańskiej.
> państwa europejskie toczyły wojnę o prymat w handlu.
Dodajmy: te co mądrzejsze. Bo np. Rosja obecnie raczej nie walczy o prymat w handlu, a wprost przeciwnie.
> Dlatego powstały imperia handlowe typu Wenecja, Genua, Hanza, Holandia, Portugalia, Hiszpania.
A w końcu, Anglia, pokonując je wszystkie.
Ekhm… Przepraszam, ale co Ty wiesz o historii? No tak, skoro dalej piszesz o egipskim labiryncie… Wieśku, Wieśku, może nie jest za późno by zacząć się posługiwać bardziej sprawdzonymi źródłami danych?
Anglia nie pokonała ich wszystkich, a sojusz Anglii i Portugalii jest najdłużej obowiązującym — bez zmian od XIV wieku.
Kraje „mórz wewnętrznych” straciły na przeniesieniu intratnego handlu na Atlantyk. Patrz: Wenecja..
> Kolonizacja Afryki, Indii, Malajów, czy wymuszenie na Chinach, Japonii, traktatów handlowych, nie była dobroczynnoscią.
Tylko zapędzeniem tubylców na plantacje roślin o największym potencjale zysków w Metropolii.
Rozróżnijmy dwie rzeczy — oczywiście, że nie była to „dobroczynność”, mimo popularnego w XIX wieku „brzemienia białego człowieka”, który ma cywilizować innych. Jednak bilans zysków i strat z posiadania imperium kolonialnego jest dyskusyjny. Świetny przykład do analizy to Niemcy, które miały najlepszy okres rozwoju bez kolonii — rzucili się na nie, owszem, ale dlatego, że to było prestiżowe, a nie dlatego, że przynosiło realne zyski. I rzucili się, gdy już się dorobili, a nie dorobili się na koloniach. I niczego im to nie przyniosło. Utrzymanie kolonii kosztowało, a zyski z nich czerpane bywały mizerne (oczywiście zawsze pytanie: która kolonia, kiedy i jak).
> Monokultury na eksport- herbata, kauczuk, opium, kopra, banany, przyprawy, niekoniecznie polepszyły los tubylców zmuszonych do pracy za grosze, lub w systemie niewolniczym.
Handel międzynarodowy generalnie sprzyja podnoszeniu poziomu życia u wszystkich jego uczestników, nawet jeśli w słabiej rozwiniętych krajach są dostępne brudniejsze i mniej zyskowne dziedziny produkcji. Aż głupio mi to pisać, bo to absolutne podstawy wiedzy ekonomicznej.
Może ważniejsze co się dzieje dalej — przecież taka Korea Południowa zrobiła karierę wychodząc z praktycznie niewolniczej pracy, przy zamordystycznym rządzie. Rząd jednak wymuszał lokalne lokowanie zysków (już nie pamiętam, czy wywożenie walut groziło więzieniem, czy śmiercią, w każdym razie zmordyzm rzeczywiście skrajny), co pozwoliło na szybki rozwój. Korea jest przykładem pozytywnym. W przykładzie negatywnym, pieniądze przejadłby dyktator, ewentualnie prowadzono by za nie kosztowne wojenki.
Generalnie proponuję zapoznać się ze statystykami: PKB na głowę, długość życia, występowanie głodu, poziom wykształcenia. Bo to, ogólnie, przy takiej globalizacji rośnie.
> Co jest raczej normą w świecie 200 państw Globu.
Uprasza się nie używać liczb niezgodnie z faktami.
BTW. Na świecie jest 195 państw (ONZ). „Narodów olimpijskich” nieco ponad 200. Tak, czy inaczej, któreś liczysz podwójnie. Albo i potrójnie.
A propos: poświęciłem parę minut na wyklikanie i przeliczenie oenzetowskich danch dla Afryki (bo wiadomo, że Europa, czy Ameryka Północna w górę) za rok 2021: 36 państw ze wzrostem gospodarczym i 18 ze spadkiem.
> Zastępowano go neokolonializmem poprzez zamachy stanu
Echm… to nie jest takie proste. Ci ludzie na miejscu zwykle dostali władzę. Nie mam statystyk by Ci powiedzieć, ile zamachów było wewnętrznie inspirowanych, a ile zewnętrznie, w każdym razie ten „neokolonializm” to nie jest tyle kwestia twardej polityki i zbrodniczej CIA, co szeroko pojmowanej kultury (zwykle po obu stronach). Nie jest więc to coś, co jedną deklaracją, czy zmianą flagi da się załatwić.
> Nowe nabytki- Jugosławia, dawne KDly, Ukraina, poddano dezindustrializacji, by nie mogły konkurować w produkcji dóbr produkowanych na zachodzie.
Chiny? Korea?
Powiem to inaczej — oczywiście, żeby mieć przemysł wysoko rozwiniętych technologii, musisz zainwestować duże pieniądze. „Nabytki” były związane z przejmowaniem państw, których sytuacja finansowa była kiepska, które nie miały własnych środków na poważne inwestycje i modernizację bazy produkcyjnej. To co miały — patrz Polska — to niezłe kompetencje pracowników i niskie płace. Innymi słowy: na rynku globalnym nadawały się na podwykonawców.
Być może kraje te powinny zostać doinwestowane, ale teraz za późno na taką dyskusję — teraz mamy UE, która generalnie wspiera i to wcale hojnie, rozwój przedsiębiorstw wśród swoich nowych członków. Oczywiście, o ile jakiś baran w rządzie nie będzie wolał niewolić prokuratury zamiast rozwoju polskiej gospodarki…
Nie jest to może myśl, która uwzględnia najnowszy dorobek myśli humanistycznej, czy ostanie zdobycze nauk przyrodniczych – na odcinku technologicznym również – ale niejaki znany i lubiany zapewne przez wielu Pascal napisał kiedyś coś takiego:
„Cóż za monstrum jest tedy człowiek? Cóż za osobowość, co za potwór, co za chaos, co za bieg sprzeczności, co za dziw!
Sędzie wszechrzeczy – bezrozumny robak ziemny,
piastun prawdy – zlew nie pewności i błędu
chluba i zakała ludzkości!”
Może jakiś dzisiejszy odpowiednik postawiłby inną diagnozę, a jeżeli „coś w tym stylu”, to ubraną w inne słowa, ale kto wie, może żeby napisać coś równie mocnego i prę innych niezłych rzeczy, trzeba być trochę jak Pascal, czyli na co dzień, matematykiem, fizykiem, inżynierem-wynalazcą, ale kiedy długie zimowe wieczory i letnie noce z gwiaździstym niebem, wtedy bywał literatem, filozofem, teologiem.
I chyba coraz bardziej rozchodzące się drogi obu tych światów- które próbował połączyć Pascal – sprawiają, że jest jak jest, a mogłoby być ciut, albo nawet dwa ciuty lepiej.
@Wiesiek59:
Takie mini śledztwo — tekst, na który się powołujesz przywołują wyłącznie strony „szuriowe”, zresztą metodą copy-paste.
Rzekomy odkrywca — Ben Van Kerquik, nie jest archeologiem, ani historykiem, nie przyznaje się też do geologii, czy geofizyki. Przyznaje się do prowadzenia kanału na YouTube, jako zafascynowany amator. To co publikuje… no dobrze, oszczędzę sobie wulgaryzmów.
NRIAG, czasopismo, w którym miano opublikować wyniki badań odnosi się do nazwy instytucji — Egipskiego Narodowego Instytutu Astronomii i Geofizyki. Instytucja ma własny Journal, więc może o to chodzi? Nie udało mi się znaleźć w sieci innych numerów, niż rocznik 2018, więc nie mogę sprawdzić, czy coś tam się ukazało w 2008 roku. W każdym razie możliwe, że jakieś wyniki georadarowe publikowali — go mogłoby się w ich profil wpisywać.
To co ewentualnie (też nie dotarłem, ale nie wykluczam, patrz wyżej), to właśnie wyniki georadarowe, że są jakieś struktury. Bez datowania, bez powiązania z historią, bez identyfikacji.
Tak, że ten tego…
Tymczasem w ostatnim głosowaniu Międzynarodowej Komisji Stratygrafii przeważyła opcja, że antropocen to epizod, a nie epoka. Chyba że kiedyś przyszli geolodzy uznają z perspektywy inaczej.