Człowiek. Sedno aborcji

Wszyscy teraz piszą o aborcji. Może więc powinienem się powstrzymać, tym bardziej że tematykę bioetyczną poruszałem już nie raz i może wystarczy, ale czytając, słuchając, oglądając memy, mam wrażenie, że sedno wszystkim umyka.

Widzę dwie panie w telewizyjnej dyskusji. Jedna mówi o obronie życia i duszy, druga o godności. Jedna swoje, druga (skądinąd bardzo ceniona przeze mnie dziennikarka) – też swoje, zupełnie w oderwaniu od słów poprzedniczki. Rozmowy w zasadzie nie ma, nie ma jej zresztą od dawna. Chcących rozmawiać nie od dziś nikt nie słucha. Żeby zostać wysłuchanym, trzeba krzyczeć wypier… czy też ***** ***.

Gdyby spróbować porozmawiać, od czego należałoby zacząć? Żeby się dogadać, trzeba używać tych samych słów w tych samych znaczeniach. Brzmi trywialnie? Być może, ale obie strony używają tych samych słów, mając często zupełnie co innego na myśli.

Weźmy pierwsze z brzegu: człowiek. Jak kiedyś pisałem, może oznaczać rodzaj (albo w zbitce człowiek rozumny), gatunek ssaka, zbiór wszystkich osobników o puli genowej wspólnej z holotypem (okazem typowym) zdeponowanym w muzeum. To definicja opisowa. Jaki ma związek z prawami człowieka? Osobiście żadnego nie widzę.

Pisząc o prawach człowieka, podnosi się inne jego cechy. Mówi się o godności, duszy, świadomości, rozumie, człowieczeństwie, moralności. Wzywając do etycznego zachowania, mówi się: Bądź człowiekiem! Czy wzywa się tak do posiadania wspólnej puli genowej z kośćmi w gablocie? Czy może raczej odwołuje do pewnych wartości, cech z człowieczeństwem wiązanych? Mówi się tu o człowieku jako osobie moralnej, podmiocie moralnym. To definicja wartościująca.

Mówi się jeszcze o człowieku w znaczeniu prawnym. Z tą definicją mamy do czynienia, jeśli w akcie prawnym np. przypisuje się mu pewne prawa.

Powstaje pytanie, czy wszystkie definicje określają ten sam zbiór desygnatów. Już samo istnienie przepisu penalizującego aborcję taką możliwość przekreśla. Jeśli bowiem nowa osoba, a nie tylko życie, tworzy się w procesie (bo nie w momencie – trwa to dobrą dobę) zapłodnienia, to zrównanie wszystkich definicji oznacza, że przerwanie ciąży jest zabójstwem. Także w sensie prawnym. Zagrożonym karą dożywocia itd. Ktoś przyjmuje taką wersję? Nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy aborcji nie twierdzą, że za aborcję grozi w Polsce dożywocie.

Kiedy więc zaczyna się człowiek jako osoba, człowiek w sensie moralnym? Jakie kryterium winna przyjąć definicja wartościująca człowieka?

Kryteriów jest sporo. Pierwsze oczywiście łączy człowieczeństwo z zapłodnieniem. Tworzy się nowe życie, więc jest ex denitione podmiotem moralnym. Staje się nowy byt. Ma nowy materiał genetyczny. Jego dalszy rozwój stanowi już ciągłość aż do w pełni kompetentnej moralnie osoby ludzkiej. Podejście to ma jednak pewne wady. Jak wspominałem, nie ma żadnego wyraźnego momentu poczęcia. Moment, kiedy plemnik dotyka jaja? Fizycznie to ten sam proces co przy zlaniu dwóch kropel oleju, nic w tym mistycznego. A jeśli zygota posiada duszę, to co gdy dzieli się na bliźnięta jednojajowe (przypominam za Kartezjuszem, że substancja duchowa jest niepodzielna)? Problem, zwłaszcza przy argumentowaniu z potencjalności, pojawia się też przy uwzględnieniu losu zygot: większość z nich nigdy nie będzie w stanie rozwinąć się w dziecko, po prostu obumiera, najczęściej na etapie rozwoju zbyt wczesnym, by matka mogła w ogóle się dowiedzieć, że miała dziecko. Kryterium to proponują dziś głównie środowiska religijne.

Inna propozycja radzi za kryterium przyjąć implantację. Ginekolodzy uznają ją za początek ciąży. (Zoolodzy nie zawsze się z nimi zgadzają, niektórzy mówią o ciąży w przypadku zwierząt nietworzących łożyska. Tak to bywa w przypadku niespotykających się grup uczonych reprezentujących różne nauki). Krytycy wskazują, że kryterium przyjmuje za kluczową cechę proces częściowo zewnętrzny, niezależny od samego zarodka.

Kolejne kryteria wskazują konkretne cechy organizmu. Najpierw zdolność ruchu, tzw. kryterium animacji, pochodzące jeszcze od Arystotelesa, zmodyfikowane później przez Tomasza z Akwinu, który upatrywał w nim momentu nadania duszy przez Ducha Świętego. Kolejne cechy dotyczą cierpienia i w końcu samoświadomości, niekiedy także łączonej z duszą.

Na jakiej podstawie wnioskować o takich cechach? Należy tu posłużyć się innym kryterium. Ból czy cierpienie odczuwamy, bo mamy czym. Nie może odczuwać go osobnik bez układu nerwowego – jego rozwój jest tutaj podawany jako cecha umożliwiająca uznanie za osobę. Kryterium jest nieostre. Rozpatrywany okres powstawania układu nerwowego to mniej więcej dwa tygodnie. A samoświadomość? Rozwija się już po porodzie. Na tak niezgodne z intuicją moralną większości społeczeństwa kryterium trudno się zgodzić.

Jeszcze inne mówi o zdolności płodu do przeżycia poza organizmem matki. Staje się wtedy osobnym organizmem, jeśli z jakiegoś powodu ciążę należy przerwać, to nie jest to już aborcja, tylko indukcja porodu. Prawa płodu przestają w tym momencie kolidować z prawami matki. Krytycy wskazują, że kryterium wskazuje zupełnie inny okres ciąży w dysponującym zaawansowanym sprzętem i personelem medycznym dużym europejskim mieście, gdzie przeżywają noworodki ważące 700 g, a inny w oddalonej od świata wiosce w Afryce.

Niektórzy w końcu podają jako kryterium urodzenie dziecka. Uznawano je też w polskim prawie (do czasu ostatniego rozstrzygnięcia pewnego Trybunału). Lekarz odpowiadał za nieumyślne pozbawienie życia dziecka, jeśli doszło do pierwszych skurczy porodowych, wcześniej za doprowadzenie do przerwania ciąży. Jednak świadomość czy inne podobne cechy nie różnią płodu i noworodka aż tak bardzo.

Które kryterium jest właściwe? Pytanie, co to znaczy. Czy temat ten może w ogóle podlegać badaniu i jednoznacznemu rozstrzygnięciu? Czy może natrafiamy tu na gilotynę Hume’a i próbujemy z jest przechodzić do powinien? Dużo zależy od naszego poglądu – na istnienie Boga, istotę człowieczeństwa, moralność… Osobie niewierzącej trudno w ogóle będzie przyjąć jakąkolwiek pojedynczą chwilę pojawienia się duszy, wierząca też niekoniecznie musi przyjmować wizję newtonowskiego Boga – zegarmistrza tchnącego duszę w ciało, tym bardziej że biologia i medycyna mówią o procesach, a nie momentach. Bardzo możliwe, że problem w ogóle nie ma rozwiązania, że osobą stajemy się w trakcie procesu, a nie w jakimś konkretnym czasie. Taki pogląd też trudno będzie wielu ludziom zaakceptować. Jednak rozbieżność przekonań na ten temat pozostaje faktem, z którym będzie trzeba jakoś sobie poradzić.

Marcin Nowak

Ilustracja: Prawo aborcyjne w Europie – przed wiadomym orzeczeniem, utwór pochodny, za Wikimedia Commons, Legenda:

  • Niebieski: legalna
  • Zielony:  legalna w przypadku czynu zabronionego, zagrożenia zdrowia (również psychicznego) lub życia matki, problemów socjoekonomicznych oraz defektów płodu
  • Żółty: nielegalna z wyjątkiem czynu zabronionego, zagrożenia zdrowia (również psychicznego) lub życia matki oraz defektów płodu
  • Brązowy: nielegalna z wyjątkiem czynu zabronionego, zagrożenia zdrowia (również psychicznego) lub życia matki
  • Pomarańczowy: nielegalna z wyjątkiem zagrożenia zdrowia (również psychicznego) lub życia matki
  • Czerwona: nielegalna bez wyjątków
  • Czarny: prawo zróżnicowane regionalnie
  • Szary: brak informacji.

PS Przeglądając dawniejsze teksty z bloga poświęcone podobnej tematyce, znalazłem następujące: