Łyżak w mikroplastiku

Tytuł dzisiejszego wpisu wygląda, jakby chochlik drukarski wprowadził mi literówkę. Nic z tych rzeczy, łyżak to nazwa pewnego rodzaju chruścików ukuta w XIX w., gdy uważano, że wszystkie organizmy powinny mieć polską nazwę.

W miarę odkrywania kolejnych tysięcy, a wreszcie milionów gatunków entuzjazm do nadawania polskich nazw osłabł, ale o tym pisałem już kiedyś i nie jest to tematem wpisu. Dość, że dziś nikt nie używa tej nazwy, wskazał mi ją jednak znajomy specjalista od chruścików Stanisław Czachorowski, posługując się nazwą międzynarodową Sericostoma.

Tych oto przedstawicieli rodzaju Sericostoma, konkretnie z gatunku Sericostoma pyrenaicum, co można by spolszczyć jako łyżak pirenejski, grupa badaczy niedawno uraczyła daniem bogatym w mikroplastik.

Chruściki (w fazie larwy) z tego gatunku są detrytusożercami, czyli zjadają martwą materię organiczną gromadzącą się w wodzie. W tym konkretnym doświadczeniu użyto liści olchy. Chruściki i liście umieszczono w akwariach, do których dodawano zawiesinę mikroplastiku polistyrenowego w koncentracji od 0 (czyli warunki kontrolne) do 1800 cząstek na ml. Po dwóch tygodniach zważono larwy i liście, badając wzrost pierwszych i rozkład drugich, a także zawartość mikroplastiku w różnych miejscach. (Badanie rozkładu materii organicznej w wodach ma długą tradycję w hydrobiologii, ale to inna historia).

Rzecz w tym, że nie wszystkie larwy dożyły końca doświadczenia (kilka zdążyło przyjąć formę poczwarki, ale to inna sprawa). W akwariach z niską lub średnią koncentracją mikroplastiku śmiertelność była podobna, nieco ponaddwukrotnie większa niż w akwariach kontrolnych, a w akwariach z dużą koncentracją – aż ponaddziewięciokrotnie większa. Najwyraźniej polistyrenowy wkład do diety okazał się zabójczy.

Okazało się też, że liście w wodzie z większą ilością mikroskopijnych polistyrenowych kulek rozkładają się wolniej. Mogłoby to wpływać na ich wartość odżywczą, ale sam przyrost masy ciała chruścików za bardzo się nie różnił między akwariami, a więc mikroplastik nie sprawiał, żeby głodowały. Niemniej jakiś wpływ ma, a mechanizm czeka na odkrycie.

To było jedno, nieprzesadnie duże, badanie. Sprawa mikroplastiku jest dyskusyjna. Jest odkrywany wszędzie – zarówno w sensie geograficznym, jak i biologicznym, ale na razie mało wiadomo, co z tego wynika. Ostatecznie w ciałach organizmów znajdują się różne drobinki, np. fitolity, cystolity itp. Są zbudowane np. z krzemionki i w przypadku roślin mogą mieć nawet korzystną rolę, bo ich duża ilość zniechęca niektórych roślinożerców (krowy niechętnie jedzą wysycone krzemionką liście turzyc). Z drugiej strony drobinki azbestu, przynajmniej w ciele kręgowców, nie są dobrą rzeczą. Sam azbest nie jest nawet specjalnie toksyczny (w rozumieniu chemicznym, bo w patologii mówi się o jego toksyczności), ale jego włókna podrażniają tkanki i to próby pozbycia się go przez ciało ostatecznie prowadzą do chorób.

Z jednej więc strony jest silne parcie naukowców na zbadanie nie tylko obecności mikroplastiku, ale też jego szkodliwości (lub nieszkodliwości). To parcie prowadzi nawet do patologii badawczych, o czym kiedyś pisałem. Z drugiej – liczba badań jest niewielka i daleko do stwierdzeń, że mikroplastiki są szkodliwe w takim, a takim stopniu albo praktycznie nieszkodliwe. Wyniki kolejnych badań różnią się w szczegółach (są też takie, w których organizmy rosły wolniej, a są takie, z których nic szczególnego nie wynika) i dopiero ich nagromadzenie pozwoli na wyciągnięcie mocniejszych wniosków.

Piotr Panek

fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-SA 4.o

  • Naiara López-Rojoa, Javier Pérez, Alberto Alonso, Francisco Correa-Araneda, LuzBoyero. 2020. Microplastics have lethal and sublethal effects on stream invertebrates and affect stream ecosystem functioning. Environmental Pollution. 259. 113898. doi:10.1016/j.envpol.2019.113898