Łyżak w mikroplastiku
Tytuł dzisiejszego wpisu wygląda, jakby chochlik drukarski wprowadził mi literówkę. Nic z tych rzeczy, łyżak to nazwa pewnego rodzaju chruścików ukuta w XIX w., gdy uważano, że wszystkie organizmy powinny mieć polską nazwę.
W miarę odkrywania kolejnych tysięcy, a wreszcie milionów gatunków entuzjazm do nadawania polskich nazw osłabł, ale o tym pisałem już kiedyś i nie jest to tematem wpisu. Dość, że dziś nikt nie używa tej nazwy, wskazał mi ją jednak znajomy specjalista od chruścików Stanisław Czachorowski, posługując się nazwą międzynarodową Sericostoma.
Tych oto przedstawicieli rodzaju Sericostoma, konkretnie z gatunku Sericostoma pyrenaicum, co można by spolszczyć jako łyżak pirenejski, grupa badaczy niedawno uraczyła daniem bogatym w mikroplastik.
Chruściki (w fazie larwy) z tego gatunku są detrytusożercami, czyli zjadają martwą materię organiczną gromadzącą się w wodzie. W tym konkretnym doświadczeniu użyto liści olchy. Chruściki i liście umieszczono w akwariach, do których dodawano zawiesinę mikroplastiku polistyrenowego w koncentracji od 0 (czyli warunki kontrolne) do 1800 cząstek na ml. Po dwóch tygodniach zważono larwy i liście, badając wzrost pierwszych i rozkład drugich, a także zawartość mikroplastiku w różnych miejscach. (Badanie rozkładu materii organicznej w wodach ma długą tradycję w hydrobiologii, ale to inna historia).
Rzecz w tym, że nie wszystkie larwy dożyły końca doświadczenia (kilka zdążyło przyjąć formę poczwarki, ale to inna sprawa). W akwariach z niską lub średnią koncentracją mikroplastiku śmiertelność była podobna, nieco ponaddwukrotnie większa niż w akwariach kontrolnych, a w akwariach z dużą koncentracją – aż ponaddziewięciokrotnie większa. Najwyraźniej polistyrenowy wkład do diety okazał się zabójczy.
Okazało się też, że liście w wodzie z większą ilością mikroskopijnych polistyrenowych kulek rozkładają się wolniej. Mogłoby to wpływać na ich wartość odżywczą, ale sam przyrost masy ciała chruścików za bardzo się nie różnił między akwariami, a więc mikroplastik nie sprawiał, żeby głodowały. Niemniej jakiś wpływ ma, a mechanizm czeka na odkrycie.
To było jedno, nieprzesadnie duże, badanie. Sprawa mikroplastiku jest dyskusyjna. Jest odkrywany wszędzie – zarówno w sensie geograficznym, jak i biologicznym, ale na razie mało wiadomo, co z tego wynika. Ostatecznie w ciałach organizmów znajdują się różne drobinki, np. fitolity, cystolity itp. Są zbudowane np. z krzemionki i w przypadku roślin mogą mieć nawet korzystną rolę, bo ich duża ilość zniechęca niektórych roślinożerców (krowy niechętnie jedzą wysycone krzemionką liście turzyc). Z drugiej strony drobinki azbestu, przynajmniej w ciele kręgowców, nie są dobrą rzeczą. Sam azbest nie jest nawet specjalnie toksyczny (w rozumieniu chemicznym, bo w patologii mówi się o jego toksyczności), ale jego włókna podrażniają tkanki i to próby pozbycia się go przez ciało ostatecznie prowadzą do chorób.
Z jednej więc strony jest silne parcie naukowców na zbadanie nie tylko obecności mikroplastiku, ale też jego szkodliwości (lub nieszkodliwości). To parcie prowadzi nawet do patologii badawczych, o czym kiedyś pisałem. Z drugiej – liczba badań jest niewielka i daleko do stwierdzeń, że mikroplastiki są szkodliwe w takim, a takim stopniu albo praktycznie nieszkodliwe. Wyniki kolejnych badań różnią się w szczegółach (są też takie, w których organizmy rosły wolniej, a są takie, z których nic szczególnego nie wynika) i dopiero ich nagromadzenie pozwoli na wyciągnięcie mocniejszych wniosków.
Piotr Panek
fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-SA 4.o
- Naiara López-Rojoa, Javier Pérez, Alberto Alonso, Francisco Correa-Araneda, LuzBoyero. 2020. Microplastics have lethal and sublethal effects on stream invertebrates and affect stream ecosystem functioning. Environmental Pollution. 259. 113898. doi:10.1016/j.envpol.2019.113898
Komentarze
Przy okazji warto zwrocic uwage na dosc skomplikowana metologie wykrywania mikroplastiku w wodzie. Obok polimerow mamy calkiem sporo rozpuszczonej materii organicznej ok 0.5-1.5g/m3, w wodach srodladowych moze i wiecej. W wodach morskich sa tez emulsje pochodzace bezposrednio z zanieczyszczen przy wydobyciu ropy.
Slowem mamy do czynienia z duzym tlem widmowym.
Wyglada na to, ze metody spektroskopia ramanowska ma najwieksze wziecie.
Lyzak w mikroplastiku, slinka cieknie i palce lizac!
Zawiesiny drobnych cząstek tworzyw sztucznych unoszą się „w tle” cywilizacji od dłuższego czasu i podejrzewam, że ludzie zjadają tego (i wdychają) sporo. Talerz zarysowuje się przy krojeniu. Kielich miksera albo pojemnik młynka do kawy przy obróbce żywności, część tych wiórów ludzie zjadają stale. Nogi plastikowego stołka ścierają się przy przesuwaniu, a produkt dołącza do innych domowych pyłów. Nawet w „dawnych, dobrych czasach”, gdy plastik nie był wszechobecny, obrabiało się skrawaniem żywice fenolowe, ich kompozyty (tekstolit) albo pochodne nitrocelulozy (celuloid, drewno nasączone lakierem kaponowym). Wtedy powstaje w otoczeniu plastikowa burza pyłowa i trudno się tego nie nawdychać, nawet w masce ochronnej, a jeszcze trudniej nie zapylić tym okolicy. Całkiem możliwe, że część z tych pyłów jest szkodliwa, ale w typowych stężeniach nie jest to taka szkodliwość, żeby ją wykryć doraźną obserwacją albo w badaniach epidemiologicznych. Tak mi się wydaje, nie znam się.
Zawiesiny naturalne też nie są takie znów niewinne, bo poza azbestami różnych typów także i inne pyły „geologiczne” mają dowiedzioną szkodliwość (wywołują pylice – węglowa, krzemionkowa, talkowa itd.). Talk jest co najmniej podejrzewany o kancerogenność. Zdaje się, że i „zwykłe” skały pyłowe typu lessów podczas silnego wiatru mogą np. zaostrzać astmę.
@Piotr Panek
Wrzucaj:
https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Eurythenes_plasticus&action=edit&redlink=1
Mam znajomego, ktory byl kiedys lekarzem. Mily facet ale kompletnie oszalal na punkcie “chemii” w jedzeniu. Wiec w ramach seansu dobrego poczucia, podczas gdy odwiedza moje zarosla, tlumacze mu, ze predzej umrze z powodu, ze mu zone nie odbierze prawa jazdy w pore, niz z powodu “chemii”. Uspaja sie ale tylko na chwile.
A TU W RAMCH ROZMOWY O PLASTIKU W SRODOWISKU , CORKA PODSYLA MI ARTYKUL Z NYT, „White Supremacy Goes Green”
WHY IS THE FAR RIGHT SUDDENLY PAYING ATTENTION TO CLIMATE CHANGE? BY BETH GARDINER
https://WWW.NYTIMES.COM/2020/02/28/OPINION/SUNDAY/FAR-RIGHT-CLIMATE-CHANGE.HTML
Temat mysle powinien zainteresowac gospodarzy rowniez i innych blogow.
Zgadzam sie z Toba G82, sporo histerii, a obejsc sie bez tworzyw sztucznych nijak nie ujedze w dzisiejszych czasach. Prawdopodobnie jako paradoks, statystycznie zyjemy dluzej.
Ale jak widze zdechlego pelikana z torba plastkowa w zoladku, to naprawde watpie w inteligencje – bynajmniej nie pelikana
ALE Homo Sapiens -> Analize THIS !!!
A padły z głodu młody wieloryb na filipińskiej plaży?
Miał w żołądku 40 kg plastiku. Nic innego już się w nim nie mieściło.
W morzach pływa więcej śmieci niż ryb.
@markot
Ale pewnie to nie były drobiny w zawiesinie, tylko kawałki, kawały, płaszczyzny (folie) pozwijane w różne zawijasy i blokujące pasaż przez przewód pokarmowy.
Nie neguję, że plastikiem można zabić, na różne sposoby, w tym niechcący, na różne sposoby. Ale mnie ciekawi, jak dalece plastik szkodzi jako plastik, a nie jako błona, którą można kogoś odciąć od tlenu i udusić.
Interesują mnie też mechanizmy szkodzenia oraz (oczywiście) komu/czemu szkodzi. Takie drobne obsesje robota kuchennego.
@Gammon No.82
Te drobiny w zawiesinie to na razie łykają co pomniejsze zwierzątka i przekazują dalej swoim pożeraczom.
63 proc. krewetek z Morza Północnego ma swoim przewodzie pokarmowym cząstki plastiku mniejsze niż 5 mm.
Działanie fizyczne (zatykanie, blokowanie) to jedna sprawa, a chemikalia gromadzące się na powierzchni mikroplastiku to inna. Stwierdzono bowiem, że np. propylen wiąże milion razy więcej PCB niż woda morska. A potem oddziałuje toksycznie na tego, co to połknie.
Eksperymentalnie stwierdzono już, że małże, które „łykają” cząstki polietylenu i PVC reagują zmianami zapalnymi w tkankach, rosną wolniej, rozmnażają się gorzej i mniej się poruszają.
@markot
Te drobiny w zawiesinie to na razie łykają co pomniejsze zwierzątka i przekazują dalej swoim pożeraczom.
Ale niedrożności jelit u wieloryba to nie wywoła. Raczej.
chemikalia gromadzące się na powierzchni mikroplastiku
Nie wiem, czy na powierzchni innych drobin w zawiesinie coś aby się nie gromadzi.
np. propylen wiąże milion razy więcej PCB niż woda morska
Wiąże? Bardziej niż inne zawiesiny? Może to dobry pomysł jak pousuwać PCB z otoczenia?
małże, które „łykają” cząstki polietylenu i PVC reagują zmianami zapalnymi w tkankach, rosną wolniej, rozmnażają się gorzej i mniej się poruszają.
Możliwe. Ciekaw jestem, czy to jest efekt wywoływany przez PE, czy „uszlachetniacze” do niego dodawane. Na przykład związki bromu. Przypomnę
https://naukowy.blog.polityka.pl/2019/07/18/dwa-pierscienie-z-mostkiem/
Polichlorek winylu to zaraza, którą należy zarezerwować na rury kanalizacyjne i płyty winylowe, a poza tym zniknąć z otoczenia. Ale czysty (z naciskiem na „czysty”) polietylen to miła, nieszkodliwa substancja.
Nie wiem, czy na powierzchni innych drobin w zawiesinie coś aby się nie gromadzi.
Właśnie to zbadano i wyszło, że tworzywa, a szczególnie polipropylen ma takie własności przyciągania toksyn. Jeśli to jest pomysł na usuwanie PCB z wody morskiej, to jeszcze potrzebny jest pomysł na usuwanie zawiesiny polipropylenu z mórz i oceanów.
Drobiny tworzyw sztucznych uwalniają też substancje dodawane do ich produkcji – ftalany, bisfenole, metale ciężkie (kadm, ołów, chrom).
Na powierzchni mikroplastiku gromadzą się też pestycydy chloroorganiczne (DDT), dioksyny i inne trujące syfy, a także kolonizują ją organizmy żywe: okrzemki i bezkręgowce, glony, grzyby, bakterie, z których część rozkłada plastik i dodatkowo jest chorobotwórcza. Powstaje tzw. plastisfera, która w okresach zakwitu alg zmusza np. ptaki wodne do przenosin w inne miejsca.
No dobrze, a gdy juz bedziemy wiedzieli, ze tworzywa sztuczne sa toksyczne to jaki nastepny krok?
Pomimo, ze Ziemia jest trojwymiarowa, to w temporalnej percepcji socjalnej jest prawie plaska.
Praktycznie na osi czasu nie liczymy sie juz z trzecim a tym bardziej czwartym pokoleniem przyszlych miszkancow.
Przykladow wiele, chocby wymywane na plaze w Irlandii bomby chemiczne, lub poparzenia chemiczne rybakow na Baltyku.
Brakuje nam jako gatunkowi sprzezenia zwrotnego szczegolnie w stosunku do mechanizmow bioakumulacji.
Polietylen potrzebuje zmiekczacze, bo inaczej sie trojwymiarowo sieciuje i peka, czyli traci plastycznosc.
Właśnie pojawiła się praca 10.1016/j.chemosphere.2019.125485, w której badano wpływ mikroplastików na fizjologię zooksantelli koralowców.
Panie Piotrze,
moze by nam to Pan przetlumaczyl. Strasznie duzo madrych slow.
Rozumiem, ze koralowce nie sa szczesliwe. Gabki pewnie tez?
-> These effects have implications in negative impacts of microplastics on coral-Symbiodiniaceae symbiosis that involves C. goreaui.
Nie są szczęśliwe. W skrócie – to dużo mądrych słów oznacz, że obecność mikroplastików powodowała w komórkach symbiontów koralowców obecność substancji kojarzonych ze stresem (oczywiście takim na poziomie komórkowym).
@markot
Jeśli to jest pomysł na usuwanie PCB z wody morskiej, to jeszcze potrzebny jest pomysł na usuwanie zawiesiny polipropylenu z mórz i oceanów.
Na zawiesinę z mikrokulek nie mam pomysłu.
Ale pewnie nie idzie o konkretną geometrię tylko o powierzchnię. Coś w rodzaju gąbki, bardzo porowatej, mogłoby (teoretycznie) być. I (teoretycznie) da się to odłowić.
Nie, tak na serio nie postuluję, żeby wrzucać do mórz jeszcze więcej plastiku. Ale takie głupie pomysł chodzą mi po lampach.
@R.S.
Polietylen potrzebuje zmiekczacze, bo inaczej sie trojwymiarowo sieciuje i peka, czyli traci plastycznosc.
Raczej maleje wytrzymałość na odkształcenia niż plastyczność.
Wtedy zresztą była mowa o innych dodatkach – „przeciwpożarowych”.
Kilka refleksji przy porannej kawie.
Stosowanie nazwy plastik powinno byc zastapione „tworzywo sztuczne”. Nie wszystkie tworzywa sztuczne sa plastyczne.
Historia tworzyw sztucznych jest sama w sobie ciekawa.
Np. nitroceluloza czyli celluloid zostal wynaleziony w celu zastapienia kul billardowych, ktore byle robione z kosci sloniowej!
https://americanhistory.si.edu/collections/search/object/nmah_2947
warto tez przy okazji obejrzec strone
https://en.wikipedia.org/wiki/Timeline_of_plastic_development
Co zrobic z efektami ubocznymi? Odpowiedzi trzeba szukac jak tu zarobic na przetworstwie smieci. Tu przypomne koncepcje o skladowaniu w wyrobiskach kopalnianych.
Efekt zmeczeniowy w polimerach zwiazany jest z cross-polimeryzation.
Fachowo to cross-linkinkg. Temat rzeka. Material w wyniku procesu staje sie twardy i kruchy.
Calkiem prawdopodobne, ze pod wplywem mechano-chemii nastepuje uwalnianie PCB. Ale jak to w chemii bywa reeakcja idzie w dwie strony.
Sa badania nad usuwaniem PCB ze srodowiska przy pomocy mechano-chemii.
Posumowujac:
Bez plastiku wielka bieda bez plastiku zyc sie nie da.
R.S.
Np. nitroceluloza czyli celluloid zostal wynaleziony w celu zastapienia kul billardowych, ktore byle robione z kosci sloniowej!
Hmmm, niezupełnie. Schönbein odkrył nitrocelulozę (według legendy – przypadkowo znitrował ścierkę albo fartuch laboratoryjny) w 1845 roku. Celuloid uzyskano jakieś ćwierć wieku później (patent 1870). „W międzyczasie” silnie znitrowana celuloza (piroksylina, bawełna strzelnicza) była już używana w wojsku, a także w literaturze (Cyrus Smith z kolegami produkowali piroksylinę w „Tajemniczej wyspie” Verne’a). Pociski artyleryjskie wypełniano piroksyliną jeszcze w 1905 roku.
A po celuloidzie był jeszcze sztuczny jedwab Chardonneta – materiał na piękne suknie balowe, najbardziej łatwopalne suknie w historii.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hilaire_de_Chardonnet
G82, dobre spostrzezenie. Ale chyba chodzilo o twarda nitroceluloze.
Wroce do smieci platikowych i innych.
W wolnym tlumaczeniu ponizej kilka zdan ze strony promujacej fabryke przetworstwa smieci.
https://sustainability.wm.com/waste/waste-based-energy.php
Według EPA Amerykanie każdego dnia wytwarzają około 2 kg odpadów na mieszkańca. Nie wszystkie odpady nadaja sie do powtornego przetworzenia!
Po recyklingu, kompostowaniu i innych korzystnych zastosowaniach około 65 procent tych odpadów – w sumie około 164 milionów ton rocznie – jest składowanych na wysypiskach śmieci.
Gdy materiał organiczny rozkłada się w środowisku beztlenowym, naturalnie wytwarza sie gaz wysypiskowy, stanowiacy mieszaninę dwutlenku węgla i metanu. Obydwa gazy sa gazami cieplarnianymi.
W konkluzji istnieje duzy potencjal energetyczny w zamianie gazu wysypiskowego w energię.
Kiedys kolega Piotr wskazal na metanomorfy, ktore byc moze jedza smieci i tworzywa sztuczne. Wedlug mnie w Polsce istnieje kadra naukowa i inzynierska, ktora moze zajac sie na serio problemem.
@Gammon
Pisałeś o obostrzeniach astmy, od środków drażniących w powietrzu, smog, mróz, upał, każde z nich wpływa inaczej, jest mniej lub bardziej znośne…
Ale jedno mnie interesuje, i o to Cię proszę wytłumacz mi,
np. dusząc pieczarki pod przykryciem i bez przypraw czy tłuszczu, albo gotując buraki w skórce, czy ziemniaki w kapturkach…
Co sie uwalnia, co dociera do nas czym oddychamy, czym jest taka para wodna, suche powietrze jest bolesne, zimne szturmujące płowcine, a mokre z warzyw najdotkliwsze?!
@Bohatyrowiczowa
Słowo daję, że nie wiem (przecież się na tym nie znam). Suche powietrze „powinno” szkodzić na błony śluzowe, ale mokre? Może jest w nim zawiesina czegoś – nie wiem – na przykład zarodników pieczarczych. Czy zwykła wrząca woda albo wrząca woda z solą też daje taki efekt?
@R.S.
chyba chodzilo o twarda nitroceluloze.
A to nie wiem – kojarzę tylko „mało nitrowaną” (bawełna kolodionowa) i „bardzo nitrowaną” (bawełna strzelnicza). Celuloid zawierał poza nitrocelulozą kamforę (chyba około 1/3 masy) i wszystko było razem prasowane na gorąco.
@Gammon
„Suche powietrze „powinno” szkodzić na błony śluzowe, ale mokre?”
Tak szkodzi, i to jak wejdź latem do samochodu, to Cie chce rozerwać,
ale na to mam patent,sławetne mokre włosy, i ręcznik mokry na udzie, nim klima załapie…
Mokre to też nie to, bo lubię gdy pada deszcz, dobrze mi sie wtedy oddycha, lubie nadmorski Bałtycki klimat.
Te trzy rzeczy pieczarki, ziemniaki i buraki mnie zabiją, maja tak intensywnie oporny zapach, chyba ze cała trójka nieobrana, ma cos w skórce, jakoś niewidoczną i nie wyczuwalną pleśń, obieranie oczyszcza..
Przyjdzie mi jesc buraki kupne, zrezygnować z ziemniaków do szałotu, a o duszenie pieczarek kogoś prosić a samej wtedy wyjść?!
Zupy, makarony, co tam sobie chcesz taka para mnie ni ziębi ni parzy…
Kąpiel we wrzątku nawet pomaga rozszerzając oskrzela…
Szukam tylko jakieś wyjścia z tej sytuacji…
I to nie jest bolesny ucisk, to rozlewająca sie lawina aż po ramiona..
P.s. bardzo zabawny kawałek historii tu:
http://cybra.lodz.pl/Content/509/ChePol_r.4_nr34.pdf
@Bohatyrowiczowa
To nie musi być ta sama substancja we wszystkich trzech.
A ziemniaki często bywają podpleśniałe. Jako weteran robót kuchenno-zagrodowych na wsi polskiej wiem coś o tym.
@Gammon
„…weteran robót kuchenno-zagrodowych…”
Oj, oj, inoś troszku starszy i przyjmuję ze ja wcześniej od Ciebie zaczęłam udzielać sie w kuchni, tyś w tym samu wieku to i owo se odkręcał i przykręcał poznając swe robocie (ciało)..
Ziemniaki i trzymając w koszu w kuchni czuć, ziemią głownie…
A buraki niby wyczyszczone,wymyte, ale męczące, pieczarki daja mi do wiwatu od niedawna….
Pewnie docelowo, kuchnia mnie pokona, i na ciepło nic nie dam sobie rady zrobić, ale o tym akurat czytałam.
@Bohatyrowiczowa
Ziemniaki i trzymając w koszu w kuchni czuć, ziemią głownie…
W wilgotnej, wiejskiej piwnicy wszystko jest trochę inaczej.
@Gammon
„W wilgotnej, wiejskiej piwnicy wszystko jest trochę inaczej.”
Gammonie, wszystkie piwnice są wilgotne, bo po pierwsze nigdzie nie są ogrzewane, a po drugie, wiecznie sa tam pootwierane okna, sąsiedzi wietrzą na potęgę…
I kurz, jego zapach jest wszechobecny…
A ziemniaki kupując w nieogrzewanym zieleniaku, tez kupuje sie zmarznięte, ale stamtąd sa najsmaczniejsze!
Ale opowiadaj?! Zamieniam się w słuch…
Slowo daje, AI szpieguje i patrzy przez ramie…
Dostalem info feed an temat czy to zle stosowac plastic w mikrofalowce.
Is It Really That Bad to Use Plastic in the Microwave?
You might want to re-think your packed lunch strategy.
https://www.foodnetwork.com/healthyeats/healthy-tips/2019/02/what-to-know-about-using-plastic-in-the-microwave
I tyle w temacie gotowania pieczarek
W tej tabelce na temat plastikow, link do ktorej podalem wyzej
to polistyren byl juz wynaleziony w 1839.
Ale na praktyczne zastoswania jako cialo stale czekal dosc dlugo. Jest dosc ciekawe, ze polistyren wytrzymuje temperatury skroplonego helu i nie peka.
W laboratorium jak sie wylal ciekly azot na podloge z PCV, to plytki pekaly az przykro bylo patrzec.
Popularne tworzywa sztuczne latwo odrozniac na wech stosujac analize plomieniowa. W ten sposob mozna je przesortowac.
https://mlodytechnik.pl/eksperymenty-i-zadania-szkolne/chemia/17983-analiza-plomieniowa-tworzyw-sztucznych
„Food Network
I tyle w temacie gotowania pieczarek ”
Nie o gotowanie chodziło, tylko o nagle pogarszającą się pracę oskrzeli, przy niektórym zapachach, podczas przygotowywania posiłków.
Pieczarki znajdują sie w krokietach, pierogach, naleśnikach serowo – pieczarkowych, czy pizzy! Jest co gotować to i o co sie martwić!
Sztywno trzymać sie muszę do 6 wziewów (3 razy 2) – inhalatorem z fenoterolem i bromkiem ipratropium.
Telewizję pooglądam, za radą, a dzieciaki nakarmię chlebem z pasztetem!
Daruj sobie telegram zwrotny!
Nie wymakam poświęcania mi ani uwagi ani czasu!
…
jesli chodzi o mikroplastic oraz plastyfikatory bromofenolowe itp, to wraz z rozdrabnianiem zwieksza sie powierzchnia i wszelkie toksyczne dodatki sa w wiekszym kontakcie z druga faza stad ich stezenie bedzie rosnac.
gdyby kolezanka przeczytala artykul, pewnie nie byla by az tak osobiscie urazona, bowiem dotyczy on dosc powszechnego problemu urzywania przedmiotow niezgodnie z ich przeznaczeniem.
@Bohatyrowiczowa
Jeśli nie coś podrażaniającego – ale czemu tylko w ziemniakach i burakach, a nie np. w niedomytej marchewce – to się poddaję.
@R.S.
Nie lubię polistyrenu. Łamliwy, nieodporny na rozpuszczalniki organiczne, poza modelarstwem mało przydatny. W wersji spienionej wszędzie fruwają kulki. Może jak będę potrzebował wiadra do noszenia ciekłego helu, to polubię polistyren. Ale hel i tak ucieknie z wiadra, jak u Kapicy w laboratorium.
Na upartego o tworzywach sztucznych. Ale chyba tylko na upartego.
Nie będę oryginalny, ale chyba to jest ( a może już jedynie był ) jakiś problem. Chodzi o źródło, początek i żeby nie owijać w papier śniadaniowy od razu przechodzę do istoty wątku który jakoś tam kojarzy się z plastikiem.
A co kojarzy się z plastikiem? Według mnie.
Kojarzy się odwieczne pytanie filozofów:
„Dlaczego w ogóle coś jest?”
Wersja druga
„Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”
Leibniz, Wittgenstein – na przykład – mieli problem z początkiem
Zastanawiali, zastanawiają i zastanawiać się b…
A okazuje się, że może być z tym problem, bo…
…bo na przykład jeden ze swoich Niezbędników Inteligenta – wydawca, czyli Polityka – obarczył tytułem „Czas apokalipsy”. I oczywiście pierwsze co przychodzi na myśl to film Coppoli, ale nie o film tym razem chodzi.
„Za życia ledwie dwóch–trzech pokoleń naruszyliśmy równowagę klimatyczną planety, wydobyliśmy znaczną część nieodtwarzalnych surowców, zagęściliśmy Ziemię ponad jej ekologiczną wytrzymałość, przetrzebiliśmy oceany, wyczerpujemy rezerwy słodkiej wody… Udało nam się odegnać na sporą odległość czterech ewangelicznych jeźdźców Apokalipsy – Wojnę, Zarazę, Głód i Śmierć, ale nadciąga cały szwadron nowych.
W tym „Niezbędniku Inteligenta” przedstawiamy „katalog czyhających plag” – tak jak je opisują naukowcy…”
To fragment wstępniaka. A w numerze ciekawy ( podsumowujący ) tekst Bendyka.
Z kolei Niezbędnik współczesny” ( wydawca identyczny) jeden z tekstów zatytułował (autorstwa Jędrzeja Winieckiego) „Na styku plastiku” a ten z kolei zawiera taki fragment:
„Przez rok ludzkość produkuje tyle plastikowych odpadów, ile sama waży.
9% trafia do przetworzenia, 12 % do spalarni. Reszta zanieczyszcza morza i lądy.”
a konkluzja artykułu prosta:
Cudowne dziecko amerykańskich laboratoriów ( zwane początkowo od nazwiska Leo Backelanda bakelitem) tworzywo sztuczne staje się dzisiaj przekleństwem… a może nawet czymś więcej.
Czyli coś jest na rzeczy, chyba robi się nieciekawie i być może popadam w nadmierny defetyzm co do procesów dziejowych( chociaż niektórzy snują prognozy, że turnus homo sapiens na planecie dobiega końca) ale nieuchronna staje się również chwila kiedy pytanie o początek będziemy musieli zastąpić pytaniem, pytaniami o finał, koniec.
Mam nawet autorski pomysł :
Dylemat „Dlaczego w ogóle coś jest?”
zastępujemy pytaniem z wybitnie metafizycznym napięciem:
„Dlaczego plastik?”
„Chruścik ” zabrzmial mi dosc gastronomicznie 🙂
@Iga B.
Raczej przypadkiem ( szukając godziny odjazdu „Pociągu”) natknąłem się na jeszcze jedną wersję dziewczyny z I.
Swojska. I chyba nie najgorsza.
https://www.youtube.com/watch?v=lDirfuSEPTc
@samba kukułeczka
Wanda Warska, jest w porządku, też miałam ją w propozycjach…
Ja dziś z kwiatami i kawą do łózka, w tle dostałam:
https://www.youtube.com/watch?v=BNknWDWTSoc
(od prawie szesnastolatka)
Wpędziłam się dzięki temu w klimat męskiego grania…
Tomka Organka, Piotrka Roguckiego, nawet łaskawiej spojrzałam na akordeon Marcina Wyrostka nutka o Marii Stuart…
Potem już poleciało:
https://www.youtube.com/watch?v=Xx9t1BQe5s4
(Pamiętasz Jacka?)
Jednak tam jedziesz?!
@Iga B.
Czy ta wersja Twojej sieciowej indywidualizacji jest akceptowaną przez Ciebie?
Lady Punk?
Może być.
Czy wiesz, że kiedyś robiłem za obstawę ich występu?
A Jacek Skubikowski?
Nie wiedziałem że nie żyje, a piosenka dobra, a z wizualizacją nawet bardzo.
Nie wiem, czy coś nagrali razem, ale jakoś zawsze kojarzył mi się w parze z Martyną Jakubowicz.
A Martyna?
Martyna to oczywiście piosenka o betonowych domach.
A ten clip do piosenki Jacka pobudził moje skojarzenia z pewnym filmem nawiązującym do wczorajszego dnia ( spóźnione, aczkolwiek szczere best wishes) i Twojego do niedawna (mam nadzieję, że nic nie pokręciłem) wykonywanego zajęcia.
Ciekawe, czy wiesz jaki tytuł ( no i film) mam na myśli?
Film mocny, ale chyba trochę wstydliwy, bo wszyscy o tym wiedzieli, a przynajmniej się domyślali…
A jednak się jedzie.
@karat.
„Chruścik ” zabrzmial mi dosc gastronomicznie
Mikrofaworki z mikroplastiku.
Smażone na oleju transformatorowym z PCB.
Ot, skojarzenia robota.
@Iga B.
A Warska chyba najbardziej kojarzy mi się z wokalizą z (w) „Pociągu” Kawalerowicza.
Szukając jej na YT dotarłem do wersji dziewczyny z I. w wykonaniu właśnie Warskiej.
https://www.youtube.com/watch?v=vLm9Ur7–EY
A sam „Pociąg” to chyba jeden z nielicznych polskich klasyków któremu czas wychodzi na dobre.
Tak przy okazji – na forum tego filmu (na Filmwebie) popełniłem kiedyś autorski komentarz na ten temat.
Jako „mikesz6”.
Może znajdziesz ( jest tam kawałek mojej aparycji sprzed lat wielu), a jak nie znajdziesz, to może kiedyś ten komentarz przy jakimś wątku podrzucę, bo zyskał nawet pewne uznanie, co rzadko się zdarza w przypadku moich wpisów.
Komentarz dotyczy pościgu za domniemanym mordercą pasażerów owego „Pociągu”.
Chruścik brzmi też leśnie.
A jak się kojarzy bujanka, cuchna, dziubałeczek, gnojka, kopulnik, leń marcowy, nieżłopek, odorek, opuchlak, pędruś, psowacz, ryjosz burakowiec, samotka, tężnica, wyślepek, zadziorek, zyzuś tłuścioch…?
@samba kukułeczka
„@Iga B.
Czy ta wersja Twojej sieciowej indywidualizacji jest akceptowaną przez Ciebie?”
Tak, dziękuję, to nie jest tylko sieciówka..
Nosimy w naszym kraju imiona raczej dwa, i bywa tak ze tylko jedno jest nam bliskie, inne idąc po śladach na EP wyszydzają np.
I coś jeszcze, taką mnie zapamiętaj! Wszystko ma swój kres, i datę ważności (niczym Beata u Skubikowskiego, do czterdziechy nie dała potem już żaden nie chciał)!
„Lady Punk?
Może być.
Czy wiesz, że kiedyś robiłem za obstawę ich występu?”
Pewno że może, choć po pewnym epizodzie na koncercie, jestem pod wrażeniem jaka ma sie krótką pamięć!
O obstawie – a skąd ja bym miała to wiedzieć?
„A Martyna?
Martyna to oczywiście piosenka o betonowych domach.”
Jacek Skubikowski dla niej pisał, też czasem się tak czuje jak dziewczyny w „świerszczykach”…
„Ciekawe, czy wiesz jaki tytuł ( no i film) mam na myśli?”
Ooo tak „wąsy wyszły z mody”…
Co do zarabiania na siebie, tu nie ma to znaczenia, tego sie nauczyłam,
tam mnie nie ma tak po prostu, z czym mnie kojarzysz!
Jedziesz to baw sie dobrze!
To muszę bo sie uduszę:
https://www.youtube.com/watch?v=7Z5MkaDQFME
@markot
Chruscik brzmial mi mniej lesnie, mimo chrustu, bo w zdrobnieniu brzmi slodko 🙂
Zyzuś piekny, bez wzgledu na tusze 😀 Reszta jakos mniej sympatyczna. Masz jeszcze? 🙂
@karat.
No to jeszcze kilka: bęblik, gnilik, jątrewka, kałdunica, koczownica, krocznik odwrotnik, lecicha pospolita, makatka, mrzyk, obnażacz, opiętek, osnuja, plujka, podrzut, porobnica, prężec, skorobieżek, skrzypionka…
W czasach studenckich bawiło się czasem w charakteryzowanie koleżeństwa (albo nawet częściej kadry) przy pomocy polskiego nazewnictwa naukowego np. botanicznego:
brodawnik szary, gołek białawy, goryczka, gwiazdnica, języcznik, kuklik zwisły, lepnica, kosmatka, mniszek, parzydło leśne, prosienicznik, rogownica pospolita, siekiernica, starzec karpacki, szczawik, tłustosz, wężymord niski…
Zyzuś to bardzo sympatyczny pająk. W życzliwym domu może żyć wiele lat. A samiec potrafi wydawać dźwięki dobrze słyszalne dla samic i słabo dla człowieka (1000 Hz).
Na zdjeciu nie wydaje sie bardzo sympatyczny… Czym ten jego sympatyczny charakter sie objawia?
Wężymord swietnie nadaje sie na obelge. A błazenek plamisty na przydomek.
@karat.
Wszelkie małe domowe pająki i kosarze są sympatyczne, bo wyłapują i pożerają muchy, komary i inne tałatajstwo uprzykrzające życie człowiekowi.
Dętkarz oponiarski po polsku.
Na początek musimy poszukać w lesie świeże dętkarze.
W polskich warunkach klimatycznych, ale również niemal na całej półkuli północnej dętkarze są dostępne cały rok. Znajdujemy je pod liśćmi, ale przykryte płytką warstwa podszycia.
Oponiarze z kolei odławiamy ze stawu. Oponiarze występują gromadnie w warstwach przydennych. Można tez je zaimportować w większych ilościach z innych krajów europejskich.
Jeden Dętkarz jest wystarczający na danie dla dwóch osob.
Detkarza myjemy i kroimy w pierścionki.
Oponiarze sa dość duże i twardawe, wiec możemy zostawić resztę na przyszłość. Oponiarze maja okres przydatności do spożycia około stuletni.
Nie ma wiec obawy, ze się popsuja.
Pierścionki dętkarza smażymy w warunkach prawie pyrolitycznych aby miały wlasciwa kruchość.
W osobnym rondlu staramy się, aby oponiarz zmiękł i miał konsystencje płynna. Najlepsza do tego celu jest kuchenka indukcyjna.
Dętkarze są przepyszne wraz z makaronem polietylenowym.
Makaron gotujemy pod przykryciem, aby wartościowe składniki bromo-bifenolowe nie ulotniły się. Wywar zostawiamy, jest on bowiem świetnym dodatkiem do spirytusu.
Dętkarza zalewamy sosem oponiarskim, z boku układamy makaron.
Jeśli pozwala nam budżet to kładziemy na makaron śliwkę pierdziuszkę. Ale o nie coraz trudniej.
Smacznego!
P.S.
Danie polecane szczególnie małym dzieciom i młodzieży, ale bez śliwki.
@Bohatyrowiczowa I.
Nie wiem czy byłaś szefową, ale na kasie siedziałaś, a film z świątecznym tytułem to:
https://www.filmweb.pl/film/Dzie%C5%84+kobiet-2012-603978
@markot
Do tego wole gekony.
Pajaki i kuzynowstwo czasem gryza.
Choc jeden rodzaj chyba kosarza toleruję (bardzo dlugie nogi i malo posrodku)
@karat.
Pewnie, że gekony są praktyczne i sympatyczne, ale nie wszystkie strefy klimatyczne im pasują 🙁
@Iga Bohatyrowiczowa
Nie wiem jak u Ciebie ale u mnie tydzień zapowiada się wyjątkowo kulturalnie.
Jutro oczywiście koncert. Co prawda nie jest to Filharmonia Narodowa, ale zawsze filharmonia. I coś mi się wydaje, że koniec tygodnia poświęcę sztukom plastycznym. Dzisiaj było coś w rodzaju preludium. Konkretnie malarstwo. Nie sztalugowe, ale ścienne. Początkowo miały być freski z kaczuszkami, ale ostatecznie ściany pomalowałem Supernową bez figuratywnych detali.
Wspominałem kiedyś, że rewitalizuje poddasze, a w nim urządzam coś w rodzaju miksu domu kultury, biblioteki, galerii ( oczywiście nie handlowej) i innych uciech – nie tylko duchowych zresztą – i dzisiaj rozpocząłem kolejny etap modernizacji, czyli prace malarskie.
G82 -> bardzo zabawny kawałek historii …
imponujace sa wzory strukturalne! Nie bylo wtedy NMR a prosze udalo sie je okreslic. W dzisiejszych czasach to pestka.
@samba kukułeczka
„Nie wiem czy byłaś szefową, ale na kasie siedziałaś, a film z świątecznym tytułem to:”
Dokładnie tak to ten tytuł: „Dzień Kobiet”!
Napisałam „że wąsy wyszły już z mody” bo to ona kierownik sklepu
odgryzła sie KR bo chyba nim był.(obejrzyj zwiastun jeszcze raz)
Jeśli nie byłeś zadowolony z jakości mojej obsługi, trzeba było złożyć skargę na infolinii bądź bezpośrednio u KS…
Jeśli gdzieś kiedyś nadarzy sie i wpadniemy na siebie, powiem co przepełniło czarę goryczy i mnie tam nie ma.
@I. Bohatyrowiczowa
Z tymi wąsami sprawdziłem. Masz rację. Film oglądałem kilka lat temu, a zwiastun tak jakoś przejrzałem, ale bez wnikania w szczegóły gadanych kwestii.
Z tego co pamiętam film zrobił na mnie spore wrażenie, ale to zasługa tematu ( po raz pierwszy ruszanego w Polsce) i oczywiście osób pracujących przy filmie (Sadowska! i aktorzy).
A żeby nie było, że zamulamy blog, to należy niezwłocznie dodać, że w sklepie gdzie pracowała główna bohaterka było bardzo dużo …plastikowych butelek.
@samba kukułeczka
„Z tego co pamiętam film zrobił na mnie spore wrażenie, ale to zasługa tematu ( po raz pierwszy ruszanego w Polsce) i oczywiście osób pracujących przy filmie (Sadowska! i aktorzy).”
Odpowiedź na to jest chyba jedna, żeby się przekonać z czym to sie je i jak jest, trzeba spróbować samemu…
Walka kasjer – sprzedawca, a nauczyciel, skąd to sie w ogole wzięło?!
Zapłata za wykonywaną pracę powinna być zawsze godna, ale opinii że nam jest lżej, bo cóż to przerzucić paletkę dwie no może trzy(?)
w miedzy czasie wyglądać schludnie, i z uśmiechem witać klienta przy kasie, a nauczyciel i te jego 18 godzin tygodniowo, gdzie Go dzieciaki wyżymają, lub przepuszczają przez praskę tooooo…
Sadowska Maria, no proszę dobry gust sie zawsze chwali…
Na tych paletkach z plastikiem nie odbyła sie czasem wolna miłość miedzy bohaterami?!
Jak chcesz to jak minie koronawirus i remont skończysz to mogę wpaść go odebrać, rady potrzebuję, więc zaganiam …
mikesz6
https://www.filmweb.pl/user/mikesz6/favouritePersons
komentarza nie znalazłam
ładny kitel
pojęcia nie mam coś za jeden…
Jest dobrze, a było jeszcze lepiej.
Wizyta w krainie scyzoryków zakończyła się pełnym ( prawie) powodzeniem. A mało brakowało…
…gdyby koncert planowany był na dzisiaj to niestety – z moich muzycznych fascynacji nic by nie było.
A sam koncert bardzo dobry.
Były wykonywane m.in. utwory którym zagajenia użyczył sam Szekspir (konkretnie jego sonety).
Poza tym kompozycje wokalne ( wszystkie utwory komponowane i wykonywane w konwencji a capella).
Nazwiska niezłe: Baird, Panufnik, Lutosławski.
Średnia wieku publiczności oscylowała w granicach okresu przedemerytalnego, chociaż zdarzały się wyjątki.
Wrażenie ( nie tylko chyba na mnie)zrobił chłopak (wiek licealny) który o kulach, z nogą w gipsie sprawnie pokonywał stopnie aby zająć wyznaczone miejsce.
Wszystko po to, aby móc słuchać takiej akurat muzyki.
@samba kukułeczka
„Wizyta w krainie scyzoryków zakończyła się pełnym ( prawie) powodzeniem. ‚
Super, szkoda tylko tego „prawie”…
Pisałam gdzieś wyżej o prośbie do Ciebie.
Dotyczyć miała ona Sochaczewa, jesteś osobą oczytaną,
i może mógłbyś pokierować mnie na jakąś publikacje, album, coś…
Dzięki czemu zaplanuję swoja historyczną podróż dla siebie, i osoby mi towarzyszącej, właśnie tam…
Interesuje mnie szczególnie okres od 1952 do 1960 roku,
zwyczaje, miejsca, uliczki, parki, gdzie zwykła być mogła młoda matka – jestem spadkobiercą jej danych osobowych – z małym dzieckiem..
Kobieta ta zmarła w tym okresie przy drugim porodzie, noworodka oddano do adopcji, zaprzyjaźnionej rodzinie…
Chce zobaczyć Sochaczew jej oczyma?!
Dasz radę jakoś mi pomóc?!
Tak trochę na wyrost:
https://www.youtube.com/watch?v=qZKCet3JOTc
Wśród wykonywanych utworów był zbiór „10 pieśni ludowych na motywach żołnierskich”.
A oto jedna z nich:
https://www.youtube.com/watch?v=HN0bWMrWmUs
O Sochaczewie coś może wymyślę, ale nie obiecuję. Z pustego i …kukułka nie naleje.
O owym „prawie” przy okazji.
@Bohatyrowiczowa
Przejrzałem miejsca od których zaczynam penetracje problemu który mnie w danej chwili nurtuje i na teraz ( boję się, że na zawsze) namierzyłem książeczkę gdzie w jakiś ( w jaki – konkretnie niestety nie wiem) sposób Sochaczew znalazł się w kręgu zainteresowań jej autora, jest książka „Ballada o łapciach” Aleksandra Kaczorowskiego. Ale po pierwsze, treść dotyczy raczej okresu przedwojennego, a po drugie Sochaczew musi dzielić się stronami z pobliskim Żyrardowem i Grodziskiem Mazowieckim.
W tej chwili przypomniałem sobie, że chyba Iwaszkiewicz w „Sławie i chwale” wymienia kilka razy Sochaczew, a jeden z jej bohaterów – Janusz Myszyński – miał swoje „ogrodniczo-sadownicze ranczo” właśnie w tamtych stronach. Miał m.in. spory sad czereśniowy i tak po prawdzie to właśnie Iwaszkiewicz ( „Sława i chwała” – 3 tomowa powieść to jedna z moich ulubionych) trochę zdecydował, że ja też kiedyś poszedłem „w czereśnie”.
A poza tym Sochaczew nie jest Chełmem.
Oprócz sławnych na całym cywilizowanym świecie historii o chełmskich mędrcach, ostatnio ( w ubiegłym roku) czytałem kryminał którego akcja toczy się w Chełmie. Dowiedziałem się w niej, że ulica przy której mieszkałem była uważana za najweselszą ulicę w Chełmie.
Najweselsza, czyli tańce, hulanki, swawola.
Powód?
Przylegała do miejskiego targowiska. A chłop jak sprzedał miastowym kurę, świniaka, jajka, mliko to zanim wrócił na wieś to musiał sobie trochę poużywać miastowego życia. No i używał na ulicy Katowskiej.
Przed wojna tak się nazywała, bo kiedyś w XVII, XVIII wieku w tych okolicach miał biuro ponoć pozostający na miejskim etacie szanowany – tylko przez grzecznych Chełmian – urzędnik z toporem albo innym tomahawkiem.
@samba kukułeczka
Zwolnij, wybieram tam sie dopiero wczesnym latem.
Zaintrygowała mnie do tej podróży, po raz setny słyszana opowieść
jak chłopcy, bracia, dowiedzieli się o sobie, sprali sie nawzajem na kwaśne
jabłka…I pomyślałam ze pora skoro ją przypominam (była moja Babką)
zobaczyć gdzie żyła nim odeszła…Książki wypożyczę jak pokończę te które czytam!
Ten Chełm wkrótce Ci sie przeje…zobaczysz!
@Bohatyrowiczowa I.
Że mi się przeje? Niemożliwe.
Bo jeżeli by mi się przejadł – a biorę sobie do serca to co pisał noblista Singer, że „Świat to jeden wielki Chełm”- to znaczyłoby to tyle, że cierpieć bym musiał na niestrawność ( albo na coś jeszcze gorszego, ale oczywiście nie na koronawirusa) na samom myśl o współczesnym świecie.
A ja lubię być konsekwentny.
Czyli jeżeli dobrze mam życzyć światu ( a świat to również Ty) to muszę z Chełmem pod rękę… bo ich ten sam los czeka.
I nici będą z Twojego Sochaczewa.
P.S.
A co tu tak cicho na blogu? Może coś im się przytrafiło? Miejmy nadzieję, że to tylko angina.
A swoją drogą nie mogę sobie jakoś Gammona wyobrazić w maseczce na…No właśnie, na co może sobie założyć maseczkę Gammon, skoro on mówi, że jest jakiś inny.
@samba kukułeczka
„Czyli jeżeli dobrze mam życzyć światu…”
A to nikt Ci nie mówił, u nas na mieście aż furczy, że o tej koronwinie
jest w Biblii, ha, i co zatkało cacao?!
Ja tym Sochaczewem odwracam uwagę swą od tego, ze to jak zwykle u Nas najwięcej przypadków, zarażonych, Cieszyn, Rybnik, to za zakrętem…
Gammona nie podpuszczaj… jedyny tutaj prawdziwy, i oddany, dba o mnie jak nikt, już i piłam i jadłam coś z jego ręki przygotowane!
Sochaczew i Bolesław III Krzywousty?! Weź to przebij!?
Sochaczew i Bolesław Krzywousty?
Niezłe.
Ale o tym to nie słyszałaś na pewno.
Za komuny ( wymyślił to ponoć sam Gomułka) funkcjonowała w Sochaczewie fabryka sprzętu rolniczego. Sochaczew pochodzi od sochy, socha to wiadomo poprzedniczka pługa ( pług może być jedno, dwu itd skibowy) i nie dość, że patronem zakładu zrobiono Bolesława , to dyrektor musiał cały czas w koronie chodzić, a majstrowie i brygadziści kiedy nie wykonano planu usta na krzywo musieli układać do czasu kiedy nie podgonili produkcji.
Dopiero za Solidarności to się zmieniło.
Z tydzień za tym chyba strajkowali.
@Iga B.
A wiesz, co ma być następne po koronAwirusie?
KorAnowirus.
Ja tam się nie boję, bo islam na religijnych (szkoda, że to nie Allah, ale zawsze w kogoś wierzą – tak mówią muzułmanie) tak strasznie nie jest cięty, ale bezbożnicy, ateiści i inni scjentyści to mają u nich przechlapane.
Dlatego myślę, że moje notowania u bukmacherów będą szły cały czas w górę.
@Iga Bohatyrowiczowa
A wiesz, że po wizycie w Kielcach sporo odmłodniałem. Naprawdę.
Myślę, że każdy kto odwiedzi Kielce ma szanse zaobserwować coś podobnego u siebie ( ze sobą).
Dlatego polecam Kielce, a w Kielcach…
Jak mnie ładnie poprosisz, to ci podpowiem co w Kielcach jest dobre na odmłodzenie?
@samba kukułeczka
„A wiesz, że po wizycie w Kielcach sporo odmłodniałem. Naprawdę.”
Tiaaa to My a nie oni Nas!
Ty jesteś młody, dedukowałam, mnożyłam, dzieliłam, skracałam
i cos miedzy 41 a 46 lat więcej Ci nie dam!
A ten taki, co byłby może na chwilkę dłuższą, to musi być ze cztery lata starszy, to dobra różnica wieku, miedzy parą…
Tyś i tak zaobrączkowany wiec bezpieczny.
„Jak mnie ładnie poprosisz, to ci podpowiem co w Kielcach jest dobre na odmłodzenie?”
To ja ładnie proszę, dygnęłam nawet lewym kolankiem to podpowiedz
gdzie zyskam (skoro uważasz ze tego potrzebuję?!)!
Co do Twoich prognoz dotyczących moich wiosen, to miło mnie to czytać, jednakże Errare humanum est, a jeżeli ludziem jest niewiasta…
A kielecka recepta na młodość, czy nawet wręcz powrót do lat pacholęcych to oczywiście wizyta w Muzeum Zabawek, gdzie jest okazja powrotu do czasów lalek, pluszowych misiów, enerdowskich kolejek, misia Colargola i innych tego typu skarbów każdego dziecka sprzed 20, 30, 40…120 lat.
Ja na pewno wróciłem na pewien czas
Na tyle wróciłem, że numerek z szatni gdzie zostawiłem odzienie wierzchnie wziąłem ze sobą i później tylko moje obywatelska postawa spowodowała , że powróciłem do placówki muzealnej i szatniowy numerek wrócił gdzie jego miejsce.
@samba kukułeczka
„Co do Twoich prognoz dotyczących moich wiosen, to miło mnie to czytać, jednakże Errare humanum est, a jeżeli ludziem jest niewiasta…”
Czas prognoz nastał później, to było pierwsze co pomyślałam…”szkoda że młodszy”, to jednak już dawne dzieje.
Co do Muzeum Zabawek, Ty to masz dobrze, robisz co chcesz i kiedy chcesz, spontan na całego, ja niby też bym mogła ale jestem drożną pesymistką… i będąc w takim muzeum np. chciałabym na bieżąco, cieszyć sie i dzielić tym co widzę po prostu z kimś…
Na piwko czy popląsać to nie ma problemu sie skrzyknąć… nie mam takich znajomych, takich jaki jesteś Ty!
@Bohatyrowiczowa I.
Trochę pod włos, ale ciągłe głaskanie – nie tylko po głowie – może czasami zemglić.
Rzecz dotyczy wiadomego powstania i jest związana z linkiem piosenki który udostępniłaś. Heroizm, bohaterstwo, tragedia, nadzieja. itd. do tego pięknie wyśpiewana kompozycja.
I w nawiązaniu do tej patriotycznej (również) tonacji.
Ja, swego czasu, do momentu kiedy moja bytność stała się dysfunkcjonalna dla czynników decyzyjnych tego blogu, (konkretnie sierpień 2o18 rok) codziennie publikowałe(a)m u Hartmana jeden dzień wiersz autorstwa Anny Świrszczyńskiej z tomu „Budowałam barykadę”. Autorka brała udział w powstaniu i w/g mnie a trochę tego czytałem (Bratny, Białoszewski) jest to chyba najlepsza opowieść o tamtym okresie.
Ostatecznie wytrzymałem chyba do końca sierpnia, a miałem wierszy na 63 dni, ale tygodniami trwająca moderacja sprawiła, że planu nie wykonałem.
A teraz ten wiersz pod włos. Publikowany 15 sierpnia:
Piętnasty dzień powstania.
„Po pijanemu”
Po pijanemu
wlazł na barykadę pod ostrzałem.
Szedł, zataczał się
krzyczał: Jeszcze Polska.
Trafili go
w połowie drogi.
Czterech klnąc czołgało się na brzuchu,
wlekli ciało
pod ostrzałem.
Powiedzieli matce:
zginął jak bohater.
Ale następne już będą z włosem.
Z grzywką na pewno, a może nawet z warkoczem.
@samba kukułeczka
„Trochę pod włos, ale ciągłe głaskanie – nie tylko po głowie – może czasami zemglić.”
Już widzę z Kim mam do czynienia, poproszę tego drugiego bliźniaka?!
Mówię to co myślę, tak jak potrafię, mówię by za 20 lat na łożu śmierci nie
majaczyć bliskim, że tego czy sramtego mu nie powiedziałam…
Trochę się zegnam, tak nie pierwszy już raz, wróciła moja Psiapsi z
Afryki, i sieć nie będzie mi tak potrzebna.
Ciebie zemgliło, a ja sie o mało nie udławiłam racuchem z jabłkiem!?
Już ja Cie pogłaskam mopem!
@Bohatyrowiczowa Iga
Czasami jak czytam te nasze dialogi na cztery nogi, jeden mop i racucha z jabłkiem w buzi to zastanawiam się, czy mogą mieć one jakieś przełożenie na dynamikę rozwoju nauki polskiej i niestety dochodzę do wniosku, że jeżeli o jakimś wpływie na kondycje tej dziedziny aktywności kulturowej Polaków możemy mówić… to lepiej nic nie mówić…
…niech mówią za nas inni.
Piszę trochę bez sensu, ale sprawdzam, czy się nie udławiłaś tym racuchem z jabłkiem?
@samba kukułeczka
Ja, chyba Cię źle zrozumiałam..
Tobie chodziło, chyba, ze tyle nie cukrujmy, ogólnie…
Zrozum usiadłam z gorącą kolacja by przeczytać co napisałeś..
I, no niestety…
Nic mi nie jest, przepraszam, że jestem taka wiecznie w gorącej wodzie kompana…
I już milczę!
eh
kąpana to już uzależnienie od kompa…
pisze a pisać nie potrafi…
Do rana spłonę ze wstydu!
@Iga B.
Jeżeli miałabyś spłonąć ze wstydu to z racji, że na pewno nie masz gaśnicy pianowej w domu, to naszykuj sobie trzy kurze białka i trzepaczkę.
Jakbyś rano ciągle się paliła to od razu trzep białka – będziesz miała pianę do gaszenia pożaru.
Papa.
@samba kukułeczka
„Jeżeli miałabyś spłonąć ze wstydu…”
Szelmo, byłam tam gdzie bywa się przed snem, liściku nie czytałam, wodę z wanny spuściłam!
Myślę ze kibel wody przy łóżku, i deka położona nad diabelską pieczarą wystarczą!
Pianę ubij sobie sam, albo daj ubić Pani swego serca!
Oj jeszcze zatęsknisz za mną, zobaczysz!
@Iga B.
Serwus jestem nerwus!
Zaraz idę do sklepu. Wczoraj byłem w moim hipermarkecie i sytuacja robi się nieciekawa. Niektóre rzeczy wykupują na pniu. Na mięsnym pustki. Wniosek, że wszystko teraz przenoszone jest ze sklepów do lodówek, zamrażarek.
I przecież nie daj Boże, niech koronawirusa złapią pracownicy Polskiej Grupy Energetycznej, niech prąd przestanie docierać do polskich domów i te wszystkie lodówki, zamrażarki z tym mięsem, wędlinami, kurczakami przestaną chłodzić, masło zacznie się rozpuszczać, mleko kwaśnieć, jajka na pianę zaczną chlupotać, co ponoć jest oznaką nie pierwszej świeżości…nie, chyba już przestanę, ten horror który staje mi przed oczami…
@Iga B.
W związku z wiadomym wydarzeniem musimy sobie jakoś pomagać. W przypadku kiedy pomoc jest wybitnie dystansowa, ogranicza się w zasadzie tylko do rad.
Tak więc gdybyś kupowała większe ilości cukru ( większe, czyli 50kg wzwyż) to obowiązkowo magazynuj cukier w suchym miejscu. Nie znoś na przykład do piwnic czy innych tego typu wilgotnych miejsc.
Opowiadał mi kiedyś mój kierownik ( nie zawsze byłem rencistą, miałem też swoich kierowników, a przez pewien okres byłem nawet inspektorem) jak w czasach komuny – kiedy w sklepach ocet i słone paluszki – nabył jakąś kontrabandę, 50 kg cukru w worku papierowym i zamelinował w jakiejś komórce.
Przychodzi po kilku miesiącach po cukier, a tu sypki przecież cukier stanowi jedną kamienną bryłę. Skacze po worku, wali młotkiem – nic.
Dopiero wziął się na sposób i wiertarką udarową cukier udało się jakoś odzyskać.
Ale i tak pełnej sypkości cukru nie uzyskał i słodził cukrem w kostkach.
Podzielił kawałki cukru na trzy rodzaje.
Najmniejsze kawałki były dla tych którzy słodzili herbatę jedną łyżeczką…
średnie były dla tych co dwoma łyżeczkami
a największe trzema.
Pamiętaj!
Cukier tylko w suchym i przewiewnym miejscu.
Wracając do tematów biologicznych chciałbym zgłosić do listy wymierających gatunków dwoje osobników.
1. Pospolity oblizywacz palców.
2. Dłubacz w nosie.
Przyczyna zaniku nie znana, ale strata niewielka.
@observer
Przyczyna zaniku nie znana
Zapewne zostali zabici przez współpasażerów w komunikacji zbiorowej, ugotowani w autoklawie i zjedzeni (choć może z nutą niesmaku).
Ogłoszenie.
Mam zapas makaronu, poszukuję pani z zapasem przecieru pomidorowego.
Proponuję dwutygodniowy „kurs przetrwania” – bez obligacji.
PS. Papier toaletowy, każdy używa swój.
😆
@observer
W pewnych okolicach używano (i pewnie nadal się używa) wody.
Koronki z importu, tanio sprzedam!
Czy ktoś obserwuje Giełdę Papierów Wartościowych?
Mam pytanie….
Po ile chodzi rolka?
@observer
Po ile chodzi rolka?
Akcje od dawna nie mają postaci papierowej. Ale niewielka strata – papierowymi ludzie mogliby sobie pokaleczyć. Gazeta lepsza.
Chyba jednak kupię tę wiertarkę udarową. Przyczyna nie stanowi raczej tajemnicy dla tych, którzy z wypiekami na twarzy zaczytują się postami niektórych blogowych mentorów…
…jak również, wcale niebezimiennych mentorek.
A dnia wczorajszego, aby oderwać od mentalnych natręctw, wyplatać się z gmatwaniny bezładnych supozycji i przynajmniej na jakiś czas wrócić do świata normalności obejrzałem w zaciszu domowym w obecności (m.in.) Jajcusia i Lucjana rodzimy film fabularny i dzisiaj jestem prawie jak nowo narodzony.
Kojący skołataną duszę to znany zapewne niektórym miłośnikom polskiej kinematografii „Dzień świra” z Panem Markiem Kondratem w roli głównej i licznym gronem gwiazd rodzimego ekranu.
A teraz post z cyklu: powiedz mi co czytasz, planujesz czytać, ewentualnie planujesz planować…a powiem Ci kim jesteś.
Panie w pobliskim urzędzie pocztowym, w gustownych gumowych rękawiczkach oddały – po wcześniejszej finansowej finalizacji dostawy i złożeniu w odpowiedniej rubryce czytelnego podpisu – w ręce piszącego te słowa przesyłki o wadze 4,7 kg z tej oto treści zawartością:
1. Czesław Miłosz – Wygnanie i powroty. Publicystyka rozproszona z lat 1951-2004 cz. pierwsza
2.Jim Holt – Idee które zmieniły świat. Od Einsteina i Godla po Turinga i Dawkinsa.
3. Joseph Roth – Listy z Polski
4. Kazuo Ishiguro – „Nie opuszczaj mnie” ( laureat Nobla 2017)
5. Józef Wittlin – „Sól ziemi”
6. Frank Furedi – „Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści”
7. J-H Lorrenzi, M. Berrebi- „Przyszłość naszej wolności. Czy należy rozmontować Google’a i kilku innych?”
8. A. Domańska – Bohatyrowicze. Szkice do portretu.
9. Woods, Hare – „Psi geniusz” Ta książka zakupiona z myślą o Lucjanie i jego pasjach.
No to do roboty!
Zaczynam od Lorenziego i Berrebiego.
Bohatyrowiczową…przepraszam Bohatyrowicze zostawiam na deser.
‚Bohatyrowiczową…przepraszam Bohatyrowicze zostawiam na deser.’
Deser… kęs do kęsów trzech i po Bohatyrowiczowej…- czach!
Obiecaj jednak że strony będziesz przewracał lewą ręką(nie wiem któro ręczny jesteś) a palce,zwłaszcza wskazujący i środkowy zanurzał będziesz
po oblizaniu, possaniu, potrzymasz po prostu w ustach aż zwilgotnieją
i zanurzysz je w płatkach kokosu, potem w jogurcie?!
Czytając dziś Twoje komentarze, trzymałam w ustach kciuk,
teraz dotykam nim spacji, rozsiewam zarazki…
Papier toaletowy wynaleziono do osuszania, od czegoś są te bidety…jak rany!
https://uspa.pl/pl/ciekawostki/
Nim obczajacy się narobi l a r m a,
poproszę w linku po otwarciu, w nowym okienku strony
blondyna w czepku, dosiada konika na biegunach(?), czy
radzi sobie, bez darmowego makaronu, a koncentrat pomidorowy
wmłuca z warzywami, anananasem jednać go palcami i oblizując ręce
po same nadgarstki! (oczywiście to pożarcie nastąpiło przed dosiadem)
Wmłóca…
hm
Polonistka, uczyła nas, w podstawówce, że błędy ortograficzne
widać, drażnią od pierwszego spojrzenia…
🙁
Nie zadziałało to tym razem, i nadal podoba mi w obu wersjach!
A jednak będę czytał…
Pani z Bohatyrowicz-Zdroju niech przechodzi kwarantannę.
Wyjdzie Jej to na zdrowie.
Ale jak powrócę …
Przechodzę, kwarantannę, w piątek wieczorem, w bloku nie daleko
było pierwsze podejrzenie zarażonego, zrobiły wrażenie zdjecia które obiegły snap chat, ratownicy w kombinezonach, wyprowadzający chorego.
I ten chyba hejt w kilka godzin po, by zamknąć nasze osiedle, odseparować, ale skończyło sie na strachu.
Ja oglądam na Netflixie eksperyment „Miłość jest ślepa”…
Mam swoich faworytów, pokochać kogoś tylko za głos, itd.
@Iga B.
Po obiedzie przychodzą mi z reguły odważne pomysły.
Postanowiłem, że za jakiś czas – jak sytuacja się w strefie euro i walut ościennych się ustabilizuje ( na korzyść oczywiście) – oddam kierunek swoich niektórych poczynań losowi.
Będę rzucał monetą i loteria będzie wybitnie kartograficzna.
I to ona zdecyduje czy podążę w kierunku Jas… czy jednak Jas…
Oczywiście od razu wyjaśniam że „Jas” z trzema kropkami wcale nie oznacza Jasła.
Przechodzę do konkretów.
I tak, jeżeli w wyniku losowania które odbędzie się w obecności komisji w składzie Jajcuś przewodniczący, a Lucjan jego zastępca, i moneta opadnie na powierzchnię gładką orłem do góry skieruje swoje kroki w kierunku Jas…trzębia Zdroju i okolic Jastrzębiu najbliższych, a jeżeli powierzchnia gładka orzeknie „reszka” to podążę też w kierunku Jas…, ale …nej Góry i zboczy jej przynależnych.
Czyli tym samym losowanie będzie również oznaką moich moralnych wyborów.
O dokładnej dacie i miejscu całego przedsięwzięcia powiadomię oczywiście osoby zainteresowane wynikami losowania w odpowiednim czasie…
…no chyba, że zapomnę.
@samba kukułeczka
Rzucając monetą, też zawsze polegam na orle, ale zdarza sie
że mu nie ufam, i rzucam jeszcze dwukrotnie, wtedy wygrywa
większość wypadnięć…
(mam nadzieję,ze to nie przez kuca czyszczącego, bo ja takiego nie posiadam, dajemy susy, w prawo za umywalkę, do wiadomo…)
Tak sobie dziś pomyślałam, rano jak wstałam, ze jak moja Córka pójdzie na swoje, i weźmie psy, to może oddasz mi Lucjana?!
Nadaje się do/dla niego, jak myślisz?!
Iga Bohatyrowiczowa
Myśleć, to ja mogę długo i namiętnie i może coś bym wymyślił, ale Lucjan jest w takim okresie, że strach mu o czymś takim (wyjazd w obce strony) wspominać. Ma jakąś laskę przez ulicę i tyle, że zje coś ciepłego, prześpi parę godzin i już go nie ma. Oczywiście noce też poza miejscem zakwaterowania.
Nie bardzo się angażuje w te kwestie, ale Jajcuś z tego co wiem – jako inwalida w tych sprawach – trzyma łapę na pulsie i dba co by Lucjanowi drogi ewakuacyjne się nie pomyliły, bo laska ma branie i Lucek ma niezłą konkurencję, tak więc po wąsach nie raz oberwie, ale ogólnie się nie daje i następnego dnia scenariusz się powtarza.
A jeżeli chodzi o zmianę Luckowej guberni, to nie mogę tego zrobić…Jajcusiowi.
Już chyba 3 kumpli stracił – Lucjan byłby czwarty.
No nie mogę. tym bardziej, że Jajcuś to komunikacyjna sierota.
Kiedy miał może ze 2 miesiące, znaleziony został przez córkę znajomej na jednym z najruchliwszych rond w mieście L.
Niestety jej kotka nie zaakceptowała sieroty i u nas znalazł rodzinę zastępczą. Żyła jeszcze wtedy Melania. Przy niej dorastał.
Ale teraz już refleksja ogólniejszej natury.
Kot samotny i dwa koty w domu to zupełnie inna jakość.
Jajcek sam i Jajcuś z Lucjanem to niebo a ziemia. Kot sam to raczej kocia męczarnia, a dwóch…
Wczoraj zrobiłem fotkę kiedy spali w objęciach, brzuszek do brzuszka, nóżka na nóżce. i chociaż to kocie LGBT to zrobiłem się jakiś taki tolerancyjny.
Az się sobie dziwiłem.
Dlatego, niestety…
Czy nie możnaby wydrukować konwersacji @kukuła i @Bohatero na rolce papieru toaletowego? Z nudów mogłbym poczytać.
@samba kukułeczka
„Dlatego, niestety…”
Rozumiem, zrobimy tak…
Ja przygarnę jakiegoś zwierzaka, a Ty pomożesz mi go nazwać,
wysupłamy coś z dotąd wspólnych wpisów?!
Te
„weź to obczaj”
„Czy nie możnaby wydrukować konwersacji @kukuła i @Bohatero na rolce papieru toaletowego?”
Nie, nie można niczego drukować bez mojej zgody!
A tak poza, to nie dopuszczaj do nasiadówek, pijąc więcej, i jedząc owoce, albo przynajmniej raz dziennie niech dosięgnie twych ust ogórek kiszony…
Na samą myśl o miętoleniu w twoich łapskach, mych wysublimowanych słów, wszystko mi sie wywraca!
@observer
No nie! Darujmy sobie ten rodzaj dysputy.
O toaletowym papierze na naukowym blogu.
Nauka schodzi na psy, a papier toaletowy do…
A propos rozwijanego papieru:
https://www.youtube.com/watch?v=xYblhOcBCg8
…od 6:00 do 6:30…
Fragment możesz potraktować również instruktażowo.
Człowiek się uczy przez całe życie.
Jest dobrze.
Rzeczpospolita podała:
„Osoby z grupą krwi „A” są bardziej podatne na zarażenie się nowym koronawirusem, podczas gdy ci, którzy mają grupę krwi „0” wydają się na niego bardziej odporni – wynika z wstępnych analiz dotyczących pacjentów z Chin, którzy zachorowali na Covid-19 – chorobę wywoływaną koronawirusem SARS-CoV-2.”
Piszący te słowa jest posiadaczem grupy krwi „0 Rh+” …
…czego i innym czytającym życzę.
„Jest dobrze.”
Połowicznie. Jestem osobą z grupą krwi „0 Rh+”.
Ale żadne z mych dzieci już nie, to właściciele grupy krwi „A Rh+”.
Dzięki Twojej wiadomości, one odetchnęły…bo może jestem bezpieczna choć z grupy ryzyka. Mnie łatwiej nie jest.
A więc wiosna!
Ale już w następnej kolejności musi się rozlec się jedno wielkie MAM!!!
I w tym momencie muszę zmartwić wszystkich swoich wypróbowanych antagonistów, a wlać słowa otuchy w serca osób dla których moje posty stanowią jakąś niewielką namiastkę…
Nie, nie mam koronawirusa!
Mam bociana!
Dostałem cynk, że na gnieździe znajdującym się pod oknem mojego wiejskiego obejścia wylądował On.
On, czyli pan Bocian.
No to za niedługi czas w gnieździe będzie się działo, oj działo…
…jak przyleci pani Bocianowa i rozpoczną się stosunki małżeńskie.
A propos stosunków małżeńskich. Myślę, że można posłuchać. Tym bardziej, że piosenka ewidentnie sygnalizuje o wyższości stosunków odbywanych na świeżym powietrzu, nawet jeżeli jest to tylko bocianie gniazdo:
https://www.youtube.com/watch?v=pwO4y5FN7BA
Sztuk trzy.
To efekty owych stosunków w roku ubiegłym.
@Iga Bohatyrowiczowa
Co do tych grup krwi w wykonaniu Chińczyków, to nie mam podstaw aby te wnioski podważać, ale jakoś nie bardzo przykładam wagę, tym bardziej, że badania rosyjskie jednoznacznie określają, że jest odwrotnie.
A zresztą naukowcy chińscy chcieli wlać trochę otuchy w serce ich kochanego przywódcy, bo jego wnuczek ponoć złapał koronawirusa, a że ma maluch grupę 0 Rh+ to dziadek ma się nie martwić, bo wnuczkowi nic będzie. Świadczą o tym przecież wyniki naszych badań.
@samba kukułeczka
Udusić Cie to za mało!
Już się mleko rozlało, Córka zaraz chciała przeszukiwać „Rzeczpospolitą”
ale zasugerowałam, że raczej nie znajdzie bo to trzeba ją prenumerować!
Trzeba było pisać,że interesi Cie od tak grupa krwi mojej?!
A wpatrzony jak w obrazek, z nutki , hm…
@Bohatyrowiczowa
No, nie! Trzymajcie mnie w dziesięciu, bo nie wytrzymam!
Wszyscy się czegoś czepiają!
Najpierw @observer z tym papierem. Teraz Ty.
Idę coś poczytać.
@samba kukułeczka
„No, nie! Trzymajcie mnie w dziesięciu, bo nie wytrzymam!”
Ależ tak, Ty sie schroń za murem z tych dziesięciu
niczym w rzucie wolnym, a i tak cię ustrzelę!
„Wszyscy się czegoś czepiają!”
Nie jestem rzepem, i nie czepiam tylko stwierdzam fakt,
ślepo Ci ufam nie wiedzieć dlaczego i powtarzam Twoje wyssane z palucha wieści!
„Najpierw @observer z tym papierem. Teraz Ty.”
Tylko bez takich porównań, żaden ze mnie podglądacz..
Niby tyle już wiesz,tyle widziałeś, czytałeś, słyszałeś,
a gówno wiesz o kobietach(!) nasz nastrój przypomina falę, wczoraj się
wznosiłam, dziś uderzę o dno..
A Ty jako blogowy kolega, zamiast, to wyczuć i otoczyć ramieniem, to dolewasz oliwy do ognia, odwracając sie na pięcie i wychodząc!
A idź…nie zapomnij przez tydzień teraz przede mną, trzaskać blogowymi drzwiami!
@samba kukułeczka
Odniosę sie do Twych słów sprzed dwóch dni,
słów dotyczących grup krwi, na krótko rozsławiono że skarbem jest zerówka, by później berło przekazać grupie A..
Słowa te nie pochodziły od Ciebie, teraz już wiem…
Mam tylko nadzieje, że chybiłam i nie odstrzeliłam posłańca na dobre…
Zjawiłeś się z tą druga wieścią tak nagle, znikąd, tak niepodziewanie niczym cień kruka czarnoskrzydłego, krucząc jeszcze ciemniej, czarniej, od własnego upierzenia…
Nasza grupa krwi pochodzi od Celtów, oni maja swoja boginię wojny Badb, pewnie i sie szelmowsko zaśmiechła widząc co zrobiłam…
Masz co do mnie rację, nerwus, jak jasna cholelcia…sztywnieję, kostnieje, cierpię od wewnątrz, katusze, zawsze gdy odkrywam że mnie okłamywano, za długo na to komuś pozwalałam…
I niestety wszystkich mężczyzn wrzucam do tego samego wora, prędzej czy później!
Tak tylko rzucę … porzucam Sochaczew, korzystając z kwarantanny,
niepokoje bliskich tu i tam, oczywiście zaczynając od pytań o zdrowie..
To była Wilkowa Wieś, chłopcy rodzili się w Lesznie, Iga zmarła w pażdzierniku 1952 roku…
Sprawiam wszystkim sporo frajdy móc wrócić pamięcią do tamtych lat…
Mam pełne adresy z kopert starych listów.
(Zrobisz z tym co chcesz, ucieszysz sie bądź nie)
Przepraszam.