Telewizja edukacyjna dla sikorek

Chyba dość powszechnie znana jest historia angielskich sikorek, które w latach 40. ubiegłego wieku nauczyły się otwierać butelki ze śmietaną, a umiejętność tę przekazały sobie poprzez naśladownictwo.

Od tego czasu biolodzy opisali więcej przykładów takiego rozprzestrzeniania się zdobyczy, trzeba tu użyć słowa – kulturowych – wśród zwierząt z różnych grup. Na świecie pojawiają się nowe rodzaje pożywienia, nowe typy kryjówek, nowe zagrożenia i wiele zwierząt najwyraźniej nie jest postawionych przed koniecznością stosowania metody prób i błędów za każdym razem.

A może inaczej – oczywiście nowe możliwości (pozytywne albo negatywne) wymuszają metodę prób i błędów, ale zasada, że każdy uczy się na błędach, ale najkorzystniej jest uczyć się na błędach cudzych, obowiązuje nie tylko u ludzi. Wiadomo, że dotyczyć to może zwierząt i zjawisk, które podlegają mniej lub bardziej „wolnej woli” (cokolwiek to ma znaczyć) niż działaniom odruchowym i instynktownym, więc mniej dziwią takie zachowania u orangutanów niż u gupików, a u stułbi w ogóle się ich nie spodziewamy.

Naśladownictwo wymaga nie tylko plastyczności zachowania, ale siłą rzeczy zupełnie niemożliwe jest u organizmów bez zdolności obserwacji innych organizmów (nie wiem, na ile da się naśladować zachowania, które się tylko słyszy albo tylko czuje węchem).

Dlatego o tego typu zachowaniach czytuję tylko w odniesieniu do wzrokowców. I z drugiej strony – wiele sygnałów, które są wysyłane w celu (o tym, co się rozumie jako cel w ujęciu ewolucyjnym, naszkicowałem kiedyś tam) oddziaływania na wzrok. (Tu nie ma oczywiście takiej konieczności, bo wiele, w skali królestwa zwierząt może nawet większość zachowań odruchowych i instynktownych obywa się bez wzroku). Mam na myśli oba główne rodzaje mimikry – müllerowską, gdy i salamandra, i osa mają żółto-czarne wzory jako sygnał posiadania jadu, oraz batezjańską, gdy któryś z bzygów się do nich upodabnia, a sam jest zupełnie nietoksyczny.

I tu jest miejsce na uczenie się. Z jednej strony u niektórych zwierząt żółto-czarne paski osy czy stonki odruchowo wzbudzają nieufność, z drugiej – często młode osobniki mimo wszystko próbują je zjadać. Gdy ptak zje coś niesmacznego (co na tyle często jest oznaką toksyczności, żeby się opłaciło tego unikać), zachowuje się dość charakterystycznie – wyciera dziób, potrząsa głową itd. Gdy widzi to inny ptak, dociera do niego, że dany rodzaj pokarmu nie jest dobry.

W przypadku młodocianych osobników to często jest rodzeństwo, więc sam mechanizm może być wspierany przez dobór krewniaczy, ale przy wystarczająco rozwiniętej inteligencji nie trzeba się do tego odwoływać. My uczymy się nie tylko od rodziny. Co więcej, ludzie uczą się nie tylko od innych ludzi.

W przypadku stad sawannowych roślinożerców osobniki jednych gatunków reagują na zachowania osobników nie tylko swojego stada. Wiele ptaków też często buduje wielogatunkowe chmary. Oczywiście, kawki nie będą się zalecać do gawronów ani bogatki do modraszek, ale mogą razem latać w poszukiwaniu źródła pokarmu. A gdy je znajdą, mogą się wzajemnie od siebie uczyć.

Niedawno wykonano badania eksperymentalne z naśladownictwem nowego typu jedzenia u sikorek, konkretnie modraszek i bogatek. (W nazewnictwie nie tylko naukowym, czyli międzynarodowym, ale też okołonaukowym polskim wprowadzano tyle prób kodyfikacji (o czym też pisałem), że pozwolę sobie na nonszalancję i nie będę tu pisał o sikorach, bogatkach zwyczajnych itd.). Biolożki badające sikorki podawały im kostki migdałowe owinięte w papierek, czyli pokarm w formie, jakiej dotąd nie znały. Na papierku namalowano krzyżyki. Natomiast niektóre kostki nasączono dodatkowo fosforanem chlorochiny, który jest gorzki (choć chyba nieszkodliwy, przynajmniej w takich ilościach, a u ludzi jest stosowany jako lek przeciwmalaryczny). Gorzkie kostki owinięto w papierek z narysowanym kwadratem.

Nie jest zaskoczeniem, że ptaki, po pierwsze, szybko sprawdziły, czy to coś w ogóle nadaje się do jedzenia, a po drugie uznały, że kostki z krzyżykiem tak, a z kwadratem jednak nie, co wiązało się z wycieraniem dzioba i machaniem głową. Nie powinno też dziwić w świetle wcześniejszych akapitów, że osobniki, które najpierw obserwowały zachowanie innych sikorek, nauczyły się zawczasu, co będzie dobre, a co nie. Pewne niuanse oczywiście są, można je przeanalizować, ale generalnie i bogatki, i modraszki uczyły się zarówno od swoich konspecyfików, jak i od przedstawicieli drugiego gatunku. Najwyraźniej wiedzą, że ich upodobania pokarmowe nie znają barier międzygatunkowych.

Natomiast nowym elementem tego eksperymentu była forma obserwacji. Otóż sikorki nie obserwowały innych sikorek po prostu przez szybę. Obserwowały je na ekranie komputera z wyświetlanych filmów. Najwyraźniej uznały, że sikorki na filmie są równie przekonujące co sikorki na żywo. Może więc otwiera się nowa nisza w branży filmowej?

No dobra, może nie jest zupełnie nowa. Już dziś wiele sikorek można obejrzeć, wstukawszy w popularnym serwisie wideo frazę „films for cats”.

Piotr Panek

fot. i montaż mema: Piotr Panek

  • Liisa Hämäläinen, Johanna Mappes, Hannah M. Rowland, Marianne Teichmann, Rose Thorogood. Social learning within and across predator species reduces attacks on novel aposematic prey.  Journal of Animal Ecology 2020 doi:10.1111/1365-2656.13180