Która norma jest normalna?
W komentarzach do mojego ostatniego wpisu poświęconego ADHD pojawiło się pojęcie „normy”, „normalności”. Jako że słowo to bywa często używane także w debacie publicznej, niekiedy po kilkadziesiąt razy w jednej wypowiedzi, chciałbym dzisiaj przybliżyć rozumienie „normy” i związanych z nią pojęć w kontekście zdrowia psychicznego.
W internie sprawy te są o wiele prostsze. Tam mówi się o zdrowiu i chorobie. Ma zapalenie płuc – jest chory. Nie ma – jest zdrowy. No dobrze. Ale jak określić anemię, cukrzycę? Naprawdę pacjent z nieprawidłową glikemią (stężenie cukru w osoczu krwi) na czczo, ale jeszcze nie z cukrzycą, o wartości 125 mg/100 ml, i ten z cukrzycą o wartości 126 mg/100 ml – istotnie się różnią? Czy ten pierwszy naprawdę ma więcej wspólnego z pacjentem o nieprawidłowej glikemii na czczo wynoszącej 101 mg/100 ml?
Oczywiście, że nie, ale jakoś trzeba wprowadzić normy. Jak się tworzy normy? Bierze się populację ogólną, robi badania i opracowuje statystykę. Cechy żywego organizmu zazwyczaj zależą od wielu czynników. Statystyka uczy, że nawet przy różnych dziwacznych rozkładach poszczególnych czynników przy dużej ich liczbie dana cecha dąży do rozkładu określanego jako normalny. Czyli tego, co się przedstawia na wykresie za pomocą krzywej Gaussa (krzywej dzwonowej). A więc dużo wyników wokół wartości przeciętnej, mało wyników skrajnych. Ich rozrzut może być rożny, podaje się go zazwyczaj za pomocą odchylenia standardowego. (W teorii: dla każdego pacjenta liczymy, jak jego wynik różni się od średniej, podnosimy różnicę do kwadratu, dodajemy te wszystkie kwadraty i bierzemy z otrzymanej sumy pierwiastek. W praktyce: kopiujemy wyniki do programu statystycznego, niech liczy).
Rozkład normalny ma tę fajną cechę, że dany rozkład charakteryzują tylko dwie wartości: przeciętna (w tym wypadku średnia = mediana = dominanta) i odchylenie standardowe (podobnie jak czarna dziura rozkład normalny nie ma wąsów). Idąc dalej: w zakresie wartość przeciętna plus minus odchylenie razy ileś tam mieści się zawsze ten sam odsetek wyników. Możemy sobie odciąć dowolną część po lewej i po prawej i stwierdzić autorytarnie, że te wartości już się w normie nie mieszczą (najczęściej wartość przeciętna plus minus dwa odchylenia standardowe). A jeśli rozkład nie jest normalny? Istnieją testy statystyczne na normalność. Jeśli się ją wykluczy, wybiera się w programie statystycznym inną opcję.
Tak opisaną normę nazywa się statystyczną. Czy może mieć zastosowanie w przypadku zaburzeń psychicznych? Musielibyśmy mieć cechę wyrażoną ilościowo. Na przykład wynik testu psychologicznego. Najbardziej znany jest iloraz inteligencji. Test konstruuje się tak, by wartość przeciętna wyniosła 100, a odchylenie standardowe – 15. Norma zaczyna się od 70.
Czy jednak mówiąc o normalności, dyskutanci mają na myśli normę statystyczną? Przykładowo zaburzenia depresyjne dotyczą kilkudziesięciu procent populacji. Stanowią normę? Mamy przejść nad cudzym cierpieniem do porządku dziennego? Inny typowy przykład: homoseksualizm. W istocie dość często spotykany, a w wielu społeczeństwach podawany jako przykład czegoś „nienormalnego” (daleko szukać nie trzeba, nie będę cytował forów związanych z pewną opcją polityczną).
Rozpatrzmy jeszcze inny przykład. Pan X uważa, że w pokaźnym drzewie obok niego mieszka duch, który przemawia do niego. Czy jest to normalne? W Polsce osoba taka trafiłaby zapewne na obserwację psychiatryczną. A jeżeli pan X jest szamanem w Afryce? Inny przykład. Przypisywanie szczególnego znaczenia danym liczbom to objaw psychiatryczny zaliczany do zaburzeń myślenia. Oczywiście, ale ile to ma być tych potraw na wigilijnym stole?
Jak widać, po pierwsze, zachowanie może być oceniane jako normalne bądź nie w zależności od poglądów społecznych. Dane społeczeństwo coś uważa za normalne, czemuś innemu normalności odmawia. Zjawiska czy zachowania oceniane w danej kulturze czy środowisku jako nienormalne zazwyczaj uznawane są za rzadkie. Zapytajmy pana z marszu narodowego i panią z tęczowej demonstracji o rozpowszechnienie homoseksualizmu. Możemy dostrzec istotną różnicę (choć tutaj odpowiedzi mogą być zaburzone także w drugą stronę przez myślenie spiskowe, podobnie jak antysemityzm wiąże się z przeszacowywaniem liczby Żydów na świecie, rekordziści doliczyli się ich około miliarda).
A więc społeczna koncepcja normy. Co więcej widać, że to samo zachowanie może być normalne bądź nie zależnie od kontekstu nie tylko społecznego, ale wręcz konkretnej sytuacji. Paradowanie bez szczątkowego przynajmniej odzienia nie ujdzie jako normalne w biurze, natomiast to ubrani mogą poczuć się „nienormalnie” na plaży nudystów. Kluczowy jest kontekst.
Idąc dalej (i skracając), zobaczmy co WHO uznaje za zdrowie. Pisze o dobrostanie fizycznym, psychicznym i społecznym, itd. Nie o statystyce. Niekoniecznie o spełnianiu społecznych oczekiwań.
Otóż najważniejsza jest tzw. norma funkcjonalna. A więc pacjent nie musi zmieścić się w dwóch odchyleniach standardowych od normy i często nie może. Taka konstrukcja normy zakłada, że tyle a tyle osób się w niej nie zmieści. Nie musi żyć w taki sposób, jak jest to w danym społeczeństwie przyjęte (małżeństwo, dwójka dzieci, domek z ogródkiem, samochód, sport w postaci oglądania meczów piłki nożnej). Ma funkcjonować.
Jeśli dana osoba funkcjonuje, także społecznie, mimo pewnych odmienności w swoim zachowaniu, wiedzie szczęśliwe życie i nie krzywdzi innych, nie należy doszukiwać się u niej zaburzenia psychicznego (a tym bardziej choroby). Amerykańska klasyfikacja w DSM powtarza wielokrotnie w kryteriach istotne cierpienie spowodowane objawami diagnozowanego zaburzenia. W ICD to cierpienie często jest niejako w domyśle. Oczywiście aby funkcjonować społecznie, jakieś elementarne normy społeczne obowiązujące w danej grupie spełniać trzeba.
I na tym polega dzisiejsza psychiatria. Na diagnozowaniu problemów pacjenta celem pomocy mu w osiągnięciu optymalnego funkcjonowania, także społecznego. Nie na wyrównywaniu pod kreskę. No dobrze, a przymus leczniczy? Ogranicza się do pacjentów, którzy z powodu zaburzeń czy choroby psychicznej zagrażają sobie bądź innym. W takim przypadku trudno mówić o dobrym funkcjonowaniu. Jeśli odmienność danej osoby nie przeszkadza jej wieść szczęśliwego życia i nawiązywać satysfakcjonujących (obustronnie) relacji z innymi, nawet dalekie odejście od statystycznej czy społecznej „normy” nie czyni takiej osoby „nienormalną”.
Marcin Nowak
Ilustracja: M. W. Toews, Standard deviation diagram. Z Wikimedia Commmons, CC Attribution 2.5 Generic
Komentarze
Normy Normalności.
Zdiagnozowano u mnie depresję i nerwicę.
Biorę udział w warsztatach terapeutycznych, robię testy, które omawiam z psychologiem, nie włączono mi żadnych leków, Psychiatra – jeszcze go/jej nie poznałam, i zanosi sie że mnie i ja go/jej nie zobaczę.
Zabrałam tu głos bo cos mnie niepokoi,testy, a mianowicie ich prawdziwość,albo sama nie wiem co…
Od dwóch miesięcy, oscylują w większości w granicach norm statystycznych.
Rozmowa i omawianie ich, w/w czasie zawiesza się w tym samym miejscu, seksualności, gdy mój Psycholog promienieje z rozkoszą wypytuje o szczegóły, niebotycznych zmian w tej sferze, czy Ktoś może coś, bo przestał być poniżeniem, patrzymy na siebie w milczeniu, Ona nie dostaje niczego w zamian, bo niczego nie ma.
Mój mózg przekłamuje moje testy pewnie i normy i zdrowie, zdarza się
że głaskam sie po ręce czasem obu od łokcia do ramienia,często z zimna, ale nie tylko bywa to efekt i tego że o kimś ciepło myślę,
moja głowa przelewa to na papier, jako dobry dotyk…..
Jak to możliwe?
Tylko że nie ma rozpoznania depresji ani nerwicy. To trochę worki, w które wrzuca się pewne grupy diagnoz. Ale diagnozę stawia lekarz po bezpośrednim badaniu
„To trochę worki, w które wrzuca się pewne grupy diagnoz”
Dobrze, przyjmuje i to do wiadomości, do wora powpadałyśmy, mając chyba nadzieję,ze to namiastka ostatniego dna od którego sie odbijemy.
Ale… diagnoza, to może tylko przykrywka, nazwij cos, by umieć z tym walczyć by zawalczyć o siebie, jedni ludzie nam godność odbierają,
gdy znajdujemy sie w worze ze sobie podobnymi, czujemy sie mniej naiwni/e, beznadziejni/e, zapomniani/e, niepotrzebni/e…
Gdy wkracza sie na teren poczekalni ośrodka, wita sie od drzwi tam obecnych, to po niedowierzaniu z kiedyś, co tam robią tak dobrze usytuowani ludzie, zostało – bywa pod górkę wszystkim( to życie posiadanie, to mobbing) zwalczyć sie tego nie da ale ograniczyć szkody już chyba tak?!
Dziękuję za kolejną lekcję.
Statystyka uczy, że nawet przy różnych dziwacznych rozkładach poszczególnych czynników przy dużej ich liczbie dana cecha dąży do rozkładu określanego jako normalny.
Poczepiam się tylko gwoli formalności, to nie cecha, a jej średnia dąży w dystrybucji do rozkładu normalnego (czyli Gaussa), chyba że przez cechę rozumie pan średnią dużej liczby czynników. Dla zainteresowanych, jest to tzw. „central limit theorem” (centralne twierdzenie graniczne, po polsku).
Pamiętam kiedyś lata temu zajęcia z teorii prawdopodobieństwa, kiedy prowadzący cały semestr zapowiadał dowód tego wielkiego twierdzenia jako niejako ukoronowanie całej naszej nauki. Kiedy potem udowodnił to w 5 minut, to był to spory zawód.
@M Nowak
Tylko że nie ma rozpoznania depresji ani nerwicy.
Dla depresji jest F32 i F33 (z wariantami). Dla nerwicy faktycznie nie ma kodu – ale to nigdy nie funkcjonowało jako jedno konkretne rozpoznanie.
@Gammon
„(…)ale to nigdy nie funkcjonowało jako jedno konkretne rozpoznanie”
Potrafisz tak od siebie, bez posiłkowania sie Wiki je rozdzielić, depresje i nerwicę?
Opisać jak je widzisz?Każda z osobna..itd
@Bohatyrowiczowa
Potrafisz tak od siebie, bez posiłkowania sie Wiki je rozdzielić, depresje i nerwicę?
Opisać jak je widzisz?Każda z osobna..itd
Ale tak ogólnie – „nerwica” albo dawniej „neuroza” to była i jest cała grupa rozpoznań (dlatego często używano liczby mnogiej – „neurozy”). Neurozy/nerwice nie były nazywane chorobami psychicznymi (w przeciwieństwie do psychoz). Obecnie nerwice się chyba nazywają „zaburzenia afektywne”, a praktycznie najważniejsza podgrupa to „zaburzenia lękowe”.
Depresja zwyczajna, „jednobiegunowa”, dawniej była przez większość psychiatrów uważana za jedną z wielu neuroz, a przez mniejszość za psychozę, w każdym razie jeśli przebiegała z ciężkimi zaburzeniami nastroju, a zwłaszcza próbami samobójczymi.
A na pytanie o różnicowanie diagnozy to ja oczywiście nie umiem odpowiedzieć bez sprawdzenia. Musiałbym zajrzeć do ICD, przypomnieć sobie nazewnictwo, potem do DSM i poczytać o kryteriach diagnostycznych. Jestem robotem kuchennym i to nie moja branża.
@Gammon
Depresja moim zdaniem to hamulec, przy którym dochodzi do szarpnięcia
i blokuje się cały układ kierowniczy, szarpnęło przy najwyższych obrotach,
gdzieś miedzy teraz trzeba iść po zakupy, cos upichcić na szybko, bo jeszcze w „Pustyni i puszczy” czeka bo lektura wchodzi najlepiej czytana na głos, i z podziałem na strony, z przerwa na rozwieszenie i wstawienie prania,zabawą najmniejszym palcem u stopy z psem,
robimy z siebie „Niemamocne” , bo zwalniając rozsądnie, najczęściej
ponosimy porażkę…
Uzależniamy się od opiekowania, chcemy być zonami,kochankami,
a kończymy jak matki, mam na myśli drugie polówki,może sobie nagrabię jak zwykle, ale na pierwszej przyszłej randce zapytam , kandydata…czym, jak często, myje ubikacje i wannę np
i każe narysować programator jego pralki, i tylko mi tu nie wyjeżdżać
że nasze matki tak nie narzekały jak my,a nam się juz w doopach poprzewracało!
@Gammon
F32.0
.1
.2
.3
F33.0
.1
.2
.3
.8
.9
F31 Również z kilkoma numerami
F43.2 o obrazie depresyjnym
Depresyjne zaburzenie zachowania
@Bohatyrowiczowa
Depresja moim zdaniem to hamulec, przy którym dochodzi do szarpnięcia
i blokuje się cały układ kierowniczy, szarpnęło przy najwyższych obrotach
Nie wiem, może rzeczywiście jest jakaś analogia. Nie prowadzę pojazdów mechanicznych, robiłem to tylko przez kilka godzin w życiu, wiele lat temu, zresztą bez uprawnień.
@Gammon
Co Ty masz z tym samobójstwem(?) i miało byc na luzie tak jakbyś miał na to zażyć Apap np lub inne zioło…
Mam nerwicę, to nie psychoza, potrafię nim zasnę parę razy iść sprawdzić drzwi od mieszkania czy są zamknięte,nie bez powodu włóczą sie nam tu Ukraińcy i wchodzą do domów niespodziewanie, boję się krzyku, takiego cedzenia przez zęby z ubliżaniem i pomiataniem włącznie tylko to nie przez wszystkich, łącze to z jedną osobą, ale podskoczę czy podniesionym obcym męskim głosie, czy trzaśnięciu,
to samo z pukaniem do drzwi łazienki, lepiej zawołaj ze potrzebujesz nie pukaj, to sa myśli natrętne, nabyte….
@M Nowak
Ale to problem różnicowania diagnoz przy podobnych symptomach (obniżenie nastroju), „kwantyfikowania” stopnia nasilenia depresji i czasem znalezienia kodów dla przypadków niejednoznacznych („inne, nieokreślone”) – w końcu coś do dokumentacji wpisać trzeba. Na upartego można jeszcze R45.2.
Zmiany zwyrodnieniowe stawu kolanowego (M17) też mogą być różne (.1, .2, .3
.4 .5 .9) i o różnym nasileniu (te akurat nie odzwierciedlone w ICD), ale nie odważyłbym się powiedzieć, że nie ma takiego rozpoznania.
@Bohatyrowiczowa
Co Ty masz z tym samobójstwem(?)
To nie ja, to psychiatrzy. Referowałem, jakie mieli wątpliwości z zaklasyfikowaniem depresji.
@Gammon
„. Nie prowadzę pojazdów mechanicznych, robiłem to tylko przez kilka godzin w życiu, wiele lat temu, zresztą bez uprawnień.”
Wstrzeliłeś sie z tymi uprawnieniami jak nigdy.
Na bycie mężem i żoną też, powinny być kursy, i egzaminy,
wszystko w życiu prowadzimy na tych samych zasadach co mężczyźni,
po tych samych szczeblach, tylko w domach cuchnie jakąś prowizorką, i kładzeniu lachy (po naszymu…)
@Bohatyrowiczowa
Na bycie mężem i żoną też, powinny być kursy, i egzaminy,
Nie zdałbym z pewnością. Nie do tego byłem projektowany.
@Gammon
„To nie ja”
Wybacz Kotek ale z tym Twoim „to nie ja” to jawisz mi jako mały chłopiec z palcem w Nutelli, i umorusanym dziobkiem.
hehe
@Bohatyrowiczowa
Nie mogę brać odpowiedzialności za cudzą wyobraźnię ani skojarzenia.
Nawet nad własnymi nie panuję.
Cieszy mnie to ze autor wybral sie na poszukiwanie normalnego czlowieka. Zycze mu w tym powodzenia ale jak tu zdefiniowac taka osobe gdy nawet bog ten czy inny nie jest normalny. Poszukiwanie absolutu jest dlatego niestety zajeciem niebezpiecznym. Tracimy czas i energie gdy inne aspekty naszej mizernej egzystencji wolaja o pomoc.
@Gammon No.82
W większości tak.
Ale jest jeszcze depresja sezonowa, organiczne zmiany afektywne, zespoły w przebiegu używania, depresja poschizofreniczna (podpadająca pod F20). A w zależności nawet od podpunktu leczenie może być zupełnie inne.
@Marcin Nowak
Tak. Samo w sobie obniżenie nastroju nie jest objawem specyficznym dla konkretnego rozpoznania, tak jak nie jest nim gorączka, małopłytkowość, podniesione OB albo CRP i mnóstwo innych objawów.
Ale jeśli psychiatra użyje słowa „depresja”, to odruchowo przyjmę, że ma na myśli coś z obrębu F.32-F33, a nie co innego. A jak użyje go w odniesieniu do konkretnego człowieka, to równie odruchowo przyjmę, że pewnie ów człowiek spełnia jakieś kryteria diagnostyczne dla tych rozpoznań – takie, jakie ów psychiatra uważa za miarodajne.
Nie takie, jak uważa. Takie, jak w ICD.
@Marcin Nowak
Źle się wyraziłem, ICD podaje kryteria, ale one są jakościowe albo szacunkowe – można je stwierdzać na oko, ale podejrzewam, że są testy (ankiety?) próbujące pomierzyć „lowering of mood, reduction of energy, and decrease in activity (…) enjoyment, interest, and concentration”. Nie wiem, jak się coś takiego mierzy (pewnie przyjmuje się coś innego jako proxy). Jeśli takie testy istnieją, one też stają się kryteriami postawienia lub wykluczenia diagnozy.
„Jeśli odmienność danej osoby nie przeszkadza jej wieść szczęśliwego życia i nawiązywać satysfakcjonujących (obustronnie) relacji z innymi, nawet dalekie odejście od statystycznej czy społecznej „normy” nie czyni takiej osoby „nienormalną”.”
A jak jest nękana w pracy, przez co nie czuje się szczęśliwa i nie nawiązuje satysfakcjonujących (obustronnie) relacji z innymi, przez co trudno dobrze jej funkcjonować w grupie? To wtedy już nienormalna?
Pojęcia szczęścia i dobrego funkcjonowania są dość ryzykowne. Bycie szczęśliwym nad Wisłą to chyba nie jest normalne.
@bubekro
Chyba mylisz pojecia. Jeżeli osoba np. bez jednej kończyny, bedzie szczęśliwa i towarzysko funkcjonalna to nie czyni to jej „normalną”.
Normalność jako cecha gatunku jest dosyć sciśle określona – człowiek ma cztery kończyny.
Co innego jest akceptacja takiej osoby – bądź osobnika – przez pozostałych członków gatunku.
Im wyzsza kultura tym akceptacja jest wieksza – mniemam.
@observer
Chyba mylisz pojecia. Jeżeli osoba np. bez jednej kończyny, bedzie szczęśliwa i towarzysko funkcjonalna to nie czyni to jej „normalną”.
A osoba mająca sześć kończyn?
Zaraz ktoś wyciągnie Boorse’a i zacznie nim wymachiwać jak młotkiem.
@Gammon
Trzymaj się normy, robocie.
Normalność jako cecha gatunku jest dosyć sciśle określona – człowiek ma cztery kończyny
Na przykład trzy dolne i jedną górną.
@markot
Na przykład trzy dolne i jedną górną.
Przy wybraniu właściwego układu odniesienia to nie powinno być trudne.
„podobnie jak antysemityzm wiąże się z przeszacowywaniem liczby Żydów na świecie, rekordziści doliczyli się ich około miliarda).” Z niedoszacowaniem niestety! Jeżeli pochodzimy od Adama i Ewy i istnieją Żydzi to wszyscy musimy być Żydami po kądzieli, a to się w Judaizmie liczy.
@Gammon
„Na przykład trzy dolne i jedną górną.
Przy wybraniu właściwego układu odniesienia to nie powinno być trudne.”
„Twister” gra, „Wygibajtus” jej nie markowa wersja, to pierwsze skojarzenia z tym co Cie tu dręczy 🙂
Obie to minione Gwiazdkowe prezenty dla moich dzieci…
Zręcznie nienormalne, wygibasy dające tyle szczęścia i uśmiechu na dziecięcych twarzach, o ilu rodzic może sobie wymarzyć?!
Można cofnąć na chwilę choc w myślach czas, do dni, niby takich samych jak dziś, pora roku, podobne chwile, nadzieja na białe Święta,
wymarzone pod choinka prezenty, te Podchody przed do odkrycia skrytek mamy, gdzie co ukryła i dla kogo, te Rebusy z listów do Gwiazdki na brudno, To jest, To jest nawet Lepsze, I o tym/To nawet nie marzyliśmy…
Zawsze musiała być jakaś gra zręcznościowa, przy której zarywaliśmy Wigilijną noc, ten cichy zawód, że nie dostałam jej nigdy Ja jako najstarsza z rodzeństwa, tylko jedyny Rodzynek w domu, brat…
To jest przepiękne:
https://www.youtube.com/watch?v=4D5mYs-tzJk
A jej wykonawca równolatkiem Brata, jakby zamarudził chwilę na swojej urodzinowej imprezie, zahaczyłby o jego…
Białych, Zdrowych, Szczęśliwych w gronie zawsze najbliższych, ukochanym Osób…Autorom, Znajomym/Nie-też Komentatorom :*
@observer
20 grudnia o godz. 13:30
To znaczy które pojęcia pomyliłem?
ponizej podaje odpowiedz uniwersalna – to zalezy jak umysl obserwatora odbiera rzeczywistosc albo jak obserwator jest uwarunkowany
https://youtu.be/HC0GGkNZPgs
Uwaga: ogladac tylko na trzezwo – kreci sie w glowie
Merry Impeachmas
oraz Wszystkiego Najlepszego w 2020 bez ImPOTUSA
(Impeached President of The USA)
Zdarzenie jakich wiele, ale nie wszystko musi być przecież wyjątkowe, no i skoro Autor tekstu pisze o kulturowo-społecznej zależności w kontekście definiowania normy i normalności to ja – kukułka – która czasami na problemy mieszkańców Ziemi spoglądam z awiacyjnej perspektywy mam propozycję aby na problem spojrzeć już nie perspektywą dumnego reprezentanta społeczności przysiółka, zagajnika , czy innego subkontynentu, ale okiem mieszkańców sąsiednich planet, czy innych gwiazdozbiorów, czy może wręcz…
Z tego co wiem w okresie świąt Bożego Narodzenia, co jakiś czas – konkretnie jest to wyliczony z absolutną dokładnością ów słynny Kwadrans – Ten z którego My Wszyscy, wysyła swoich ludzi z inspekcjami w rożne rejony materialnego bytu, aby banalną na pierwszy rzut oka metodą organoleptyczną zapoznali się i zdali relacje z tego co „w trawie piszczy” tu i ówdzie. Przypominam w tym miejscu, że ów nieziemski Kwadrans to mierzony naszą perspektywą okres 204 lat 3 miesięcy 24 dni, 7 godzin i 6 sekund. Minuty w owym Kwadransie nie były uwzględnione.
I sobie tylko znanym sposobem – posługując się wszelkimi przymiotami ciała i duszy – weszłam w posiadanie szkicu projektu sprawozdania który ma być przedstawione Zleceniodawcy globalnej inspekcji dokonanej po upływie ( w tym momencie przechodzę już do ziemskiej aparatury pomiarowej) 204 lat, 3… od ostatniej instancji.
Przytoczę tylko z tego szkicu dwa końcowe, konkluzywne zdanie:
„…Po przedstawieniu stanu w jakim zastaliśmy Ziemię i kondycje szeroko rozumianego świata natury, organizacje życia społecznego, politycznego, gospodarczego, priorytety estetyczne większości jej mieszkańców oraz perspektywy jakie szykują się na najbliższą przyszłość i to kto odpowiada za ten stan rzeczy proponujemy aby dotychczasowe pojęcia normy i normalności uległy zmianie. Kształt nowych norm i normalności nie należy do naszych kompetencji, ale swoje sugestie w razie czego możemy ujawnić.
A skoro już jesteśmy w okresie przedświątecznym i tużprzedsylwestrowym to nie wypada czegoś nie zanucić. Może nie kolęda, ale też niezłe i dające nieco do myślenia. Również w kontekście normalności. Tym razem w wymiarze już bardziej podwórkowym:
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=patointeligencja
@22 grudnia o godz.12:19
„Mata – Patointeligencja” – gniewne
Proponuję powysyłać drogą e mail-ową, z proponowanymi ocenami półrocznymi wszystkim” takim” rodzicom, dla których wychowywanie
pociech swych to tylko szelest banknotów, bo tą droga można załatwić wszystko…
Co do klipu, mam nadzieję, że każda osoba z niego jest w życiu poza kamerą mniej gniewna, przez tą przybrana maskę po Twojemu – rzeczywistość, ślina w gardle staje, łomoce w piersiach głownie strach…
Kilka lat temu, mój syn stronił od ludzi, z powodu swej wówczas otyłości, jeśli zapytałbyś co ją spowodowało to repety i posiłki głownie
przy komputerze, wiadomo mało ruchu.
Odbiło sie to na w-f ie i relacjach miedzy dziećmi, tymi samymi które przez całe lato podwoziliśmy na basen organizowaliśmy wspólne wypady, bezmyślnie….
Znęcanie z ław szkolnych wyniosło się na podwórko, wywabianie z domu, napaści podczas wyprowadzania psów…
Tylko tych wspomnień mi brakowało w tym okresie – dziękuje.
@R.S.
Niezłe, nie da się widzieć jednocześnie (nie jestem maszyną analityczną), ale można się swobodnie przerzucać z jednej wizji na drugą.
G82,
Mnie sie zaczelo krecic w glowie po dwoch sesjach ogladania
Krzywe Lissajous maja swoj urok. Analogowo byly bardzo latwe do obserwacji za pomoca oscyloscopow.
Uswiadomilem sobie jak bardzo jestesmy pre-koncecyjnie uwarunkowani.
W tym przypadku zjawisko jest proste a nasze mozgi dorabiaja kinematyke. Az strach pomyslec ile bydla interpretacyjnego wprowadzono do nauki.
@R.S.
Krzywe Lissajous maja swoj urok. Analogowo byly bardzo latwe do obserwacji za pomoca oscyloscopow.
Wystarcza odpowiednio rozmajdane wahadło sypiące piasek. Albo sprężysta płytka, smyczek od skrzypiec i mąka – ale tego nie próbowałem.
Uswiadomilem sobie jak bardzo jestesmy pre-koncecyjnie uwarunkowani.
W tym przypadku zjawisko jest proste a nasze mozgi dorabiaja kinematyke.
Dorabiają chyba tylko przy osi optycznej prostopadłej do osi obrotu.
Az strach pomyslec ile bydla interpretacyjnego wprowadzono do nauki.
Cały czas mam nadzieję, że nauka ma swoje sztuczki na odsiewanie tego, co może być informacją o rzeczywistości, od artefaktów oczno-mózgowych.
dosc wczesnie wyszedlem z piaskownicy i wolalem przepalac lampy elektronowe mojemu wujkowi.
Bylem czterolatkiem, kiedy pokazywalem kolezance jak fajnie iskry leca gdy koncowka drutu z napieciem anodowym dotykalem do obwodu katodowego.
Poszly wszystkie lampy.
To co jest smieszne to przypomniales mi zdazenie sprzed szesciesieciu lat.
Z ta weryfikacja i odsiewaniem to naprawde bardzo trudna sprawa hipotetycznie, teoretycznie, eksperymentalnie.
A gdy wydaje nam sie, ze cos wiemy to i tak mozemy byc w lokalnej studni wiedzy lub niewiedzy.
Tylko w arogancji naukowej mozemy twierdzic inaczej.
Moj mistrz mag nauki mawial:
Na poczatku byla tylko geometria i jej wielowymiarowe symetrie ktore poplataly sie energia!
Wciaz nie wiemy czym jest energia i jej prawdziwa istota.
I co tu jest normalne?
*Poszly wszystkie lampy.
Wujek byl wsciekly i moze to utrwalilo moja pamiec. Mama mnie wybronila!
Normalne jest to że przemijamy…
Normą nie musi być tego schemat, poszukajmy w sobie miejsca na nowe przyszłe wspomnienia, jeszcze lepsze od tych z dzieciństwa, jeśli trzeba wyjdźmy za nimi na ulicę, wejdźmy w las, wsłuchajmy w szepty drzew,
tak ciekawi co widziały, słyszały, co jeszcze przed nimi, nasze ciała skorupieją, niczym ich pokrycie, i czy one sa tym zmartwione, czy z tego dumne…?!
Póty oddychamy, jesteśmy,a robimy to dzięki drzewom, teraz nawet wzięliśmy i przytuliliśmy po jednym takim pod dach…
Przytuliłam tez wiele dobrych mądrych słów stad, wcieliłam w życie swoją lepszą stronę, im więcej negatywnych komentarzy w mym kierunku
tym skóra grubsza, na opuszkach palców…
(pojęcia nie mam czym jest nieziemski Kwadrans)
Pewnie tylko dzięki tłu albo i nie…
https://www.youtube.com/watch?v=_Sjc37QPwLw