Naukowcy ostrzegają
Szaleni naukowcy spiskują, żeby przejąć władzę nad światem. Normalni naukowcy natomiast ograniczają się do odezw do tych, którzy mają wpływ na rządzenie różnymi kawałkami świata.
Część takich normalnych naukowców z MIT założyła w 1969 roku stowarzyszenie Union of Concerned Scientists. Miało ono na celu monitorowanie działań rządu (amerykańskiego, choć z czasem ambicje wzrosły) w zakresie działań związanych z nauką i rozwojem technologicznym oraz promowanie relokacji środków B+R z celów wojskowych na rozwiązywanie problemów społecznych i środowiskowych. Na początku więc poruszało tematy związane z wyścigiem zbrojeń czy bronią jądrową i nadal to robi, ale w miarę rozwoju oprócz fizyków i inżynierów do głosu zaczęli dochodzić biolodzy.
W 1992 unia wydała „World Scientists’ Warning to Humanity” – apel wysłany do przywódców różnych krajów, w którym ostrzega ludzkość przed kierunkiem rozwoju cywilizacji i postuluje podjęcie środków zmieniających tory zachodzących zmian. Pod ostrzeżeniem tym podpisała się wówczas połowa żyjących noblistów i ponad półtora tysiąca innych naukowców. Apel zajął około trzech stron i skupiał się na wskazaniu problemów wynikających z zanieczyszczenia środowiska, niszczenia zasobów przyrodniczych i przyrostu demograficznego pogłębiającego biedę i eksploatację środowiska. Wśród postulatów już wtedy było ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, choć wtedy większym problemem wydawały się kwaśne deszcze i dziura ozonowa. Na koniec autorzy zaapelowali o coś, co nazwali nową etyką w nauce, choć w sumie, nie wiem, co takiego nowatorskiego w postulowaniu wskazywania dobrych rozwiązań.
25 lat później grupa naukowców z Alliance of World Scientists podjęła temat w artykule „World Scientists’ Warning to Humanity: A Second Notice” opublikowanym w piśmie Bioscience. Artykuł ukazał się w rubryce „punkt widzenia”, ale zawiera oprócz opinii również zestaw danych dotyczących zmian środowiska przyrodniczego i społecznego od roku 1960 do 2016 z zaznaczeniem roku 1992 jako tego, który miał coś zmienić. Dziewięć wykresów pokazuje spadek zalesienia, liczby gatunków, zasobów czystej wody i wzrost populacji ludzi i zwierząt hodowlanych, liczby martwych stref morskich, emisji dwutlenku węgla, średniej temperatury. Jedyne, co udało się osiągnąć w zakresie postulatów z pierwszego ostrzeżenia, to zmniejszenie ilości gazów niszczących warstwę ozonową. Do czasu publikacji artykułu autorzy zebrali ponad 15 tysięcy podpisów naukowców zgadzających się (przynajmniej z grubsza) z tezami drugiego ostrzeżenia, a po niej dostali kolejne ponad siedem tysięcy podpisów.
Kując żelazo póki gorące, autorzy drugiego ostrzeżenia ujawnili treść kolejnego przewidzianego do publikacji w „Bioscience” artykułu ostrzegającego przed negatywnymi trendami i liczą na kolejne podpisy. Tym razem skupiają się na kwestiach zmian klimatu i zagadnień pokrewnych (wylesianie Amazonii, zakwaszenie oceanów). Tytuł to „World Scientists’ Warning of a Climate Emergency”. W momencie tworzenia tego wpisu mieli zebrane 4764 podpisów, w tym 40 z Polski. Więcej na ten temat, także treść poprzednich ostrzeżeń, znajduje się na stronie udostępnionej przez Wydział Leśnictwa Stanowego Uniwersytetu Oregońskiego.
Biorąc pod uwagę skutki pierwszego i drugiego ostrzeżenia, zaczynam się zastanawiać, czy naukowcy, którzy przedstawiają konkretne liczby pochodzące z badań i wysnuwają z nich wnioski, co do koniecznych zmian w postępowaniu ludzkości oraz liczą na ich wprowadzenie to naprawdę nie są ci szaleni.
Piotr Panek
fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-4.0
Komentarze
Zawsze będzie ex ante „naukowcy histeryzują / co oni tam mogą wiedzieć”, a ex post – „DLACZEGO NAS NIE OSTRZEGALI”.
Zaskoczył mnie w przytoczonym artykule wykres globalnego wzrostu ludności od 1960 – wygląda na liniowy. Ale to dlatego, że w niektórych regionach wzrost naturalny zwalnia. W innych natomiast jest ciągle wykładniczy. Są to Afryka Subsaharyjska, Bliski Wschód, Afryka Północna i Południowa Azja. https://www.google.com/search?q=global+population+growth+graph&rlz=1CAKEFG_enMX622MX622&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=kmx3dKW9LSJshM%253A%252CZoMZ8fvo5lRjzM%252C_&vet=1&usg=AI4_-kSd3vXY_Vy0YxO9wQo40GQZirBa2Q&sa=X&ved=2ahUKEwiN1Zjp4eHjAhULWa0KHVT5AbUQ9QEwAHoECAIQAw#imgrc=kmx3dKW9LSJshM:
Te różnice grożą niewyobrażalnymi konfliktami terytorialnymi. Autorzy artykułu piszą o edukacji kobiet jako podstawowym warunku ograniczenia rozrodczości, tymczasem w najszybciej zaludniających się regionach wymagałoby to rewolucji kulturowej, na którą się nie zanosi. Jedna Malala przewrotu nie dokona.
Pytanie pana Panka o to, którzy naukowcy są dzisiaj szaleni, jest dobrym pytaniem. Mimo to uważam, że zatroskanym naukowcom należy sie wdzięczność.
Z reguły przy tego typu tekstach z których płyną tak nieciekawe wnioski padają słowa Apokalipsa, „koniec świata”, ale właściwie powoli każdy się do takich pojęć przyzwyczaja.
Ale Jonathan Franzen idzie o krok dalej i zbiór esejów poświęconych kondycji świata i perspektywom na przyszłość tytułuje „Koniec końca świata” .
I można oczywiście się pocieszać, ze są jeszcze rezerwy, bo może jeszcze być „koniec końca końca świata”, ale sytuacja chyba obiektywnie nie skłania do tego typu żartów.
Ale o tym gdzie tkwi istota problemu (moim i nie tylko moim zdaniem) już w następnym wejściu.
Przepraszam, ale nie rozumiem ostatniego zdania a stąd i sensu artykułu. Jak rozumieć pytanie, że ci, którzy ostrzegają w Bioscience „to naprawdę nie są ci szaleni”. Czyli co, chcą przejąć władzę nad światem?
Bo tak by wynikało z treści.
@ZWO 16:52
Ja to rozumiem tak, że szaleństwem może być nadzieja Związku Zatroskanych Naukowców, że jeszcze możliwe jest zapobieżenie katastrofie.
Przy każdej poważnej dyskusji ( a na blogu szalonych naukowców tylko takie mają miejsce) dotyczącej zagrożeń dla świata natury ( a więc i człowieka) pada nazwisko Hansa Jonasa – niemieckiego filozofa.
Raczej mało znany w Polsce, no ale w sytuacji kiedy filozof Jan Hartman zajmuje się tym czym się zajmuje to trudno taką sytuację uznać za dziwną.
Najbardziej znana jego praca nos tytuł „Zasada odpowiedzialności. Etyka dla cywilizacji technologicznej”. O wadze tej książki j Hannah Arendt powiedziała do Jonasa ,że „jest to książka którą Dobry Bóg miał na myśli stwarzając ciebie.
Kluczowe dla zrozumienia poglądów Jonasa jest słowo „odpowiedzialność”.
Przy czym Jonas dokonuje rozróżnienia na odpowiedzialność negatywną i pozytywną.
Ta pierwsza – negatywna – dotyczy odpowiedzialności za to, co za nami; ta druga pozytywna dotyczy przyszłości. Odpowiedzialność ta nie pojawia się w konsekwencji jakiegoś mojego czynu, lecz do czynu dopiero mnie zobowiązuje. I szczególną moc to zobowiązanie ma wobec kogoś, albo czegoś słabego, bezsilnego. Na przykład bezbronnego dziecka. Ale też natury, bo ona w zestawieniu z możliwościami technicznej cywilizacji jest właściwie bezbronna.
I to właśnie ta słabość ma szczególną moc wiążącą do zobowiązania dla tego kto jest obsadzony w roli odpowiedzialnego. Im ktoś jest słabszy, tym bardziej jesteśmy za niego odpowiedzialni.
Odpowiedzialność za świat natury to jedno, ale chyba jeszcze poważniejsza jest odpowiedzialność za odpowiedzialność następnych pokoleń. A sprowadza się to po prostu do tego, aby te następne pokolenia były i miały za Co być jeszcze odpowiedzialne.
I jeszcze jedna kwestia która jest dla Jonasa istotna. W sytuacji potencjalnych scenariuszy dotyczących przyszłości – optymistycznego i pesymistycznego – zawsze powinniśmy wybierać ten pesymistyczny. Nie mamy prawa w imię swoich interesów narażać ludzkości na konsekwencje których szkodliwość będzie nieodwracalna i oznaczała w zasadzie jej zagładę.
@ZWO
Całość ma strukturę „Biorąc pod uwagę X, zaczynam się zastanawiać, czy Y, którzy Z, to naprawdę nie są ci szaleni.”
Może nie tyle szaleni, co szaleńczo naiwni lub szaleńczo uczciwi; @kruk dobrze myśli.
Nauka nie może wygrać z nienaganną logiką Wolnego Rynku i Zdrowego Rozsądku.
Nie rozumiem. Komentarz w którym pada nazwisko tego etyka jest niemożliwy do opublikowania.
A naprawdę nie jest to Fidel Castro.
Jedyny kraj ktory ograniczal rozrodczosc swoich obywateli to niestety komunistyczne Chiny. Wielodzietnosc nie jest kontestowana przez rzady czy opinie publiczna. Mozna by uronic lezke nad glupota Homo Sapiens z drugiej strony to tylko wilgotne roboty.
To ze ktoregos dnia znikniemy z powierzchni tej planet jest jak najbardziej normalnym zjawiskiem.Takim samym jak to ze kiedys nas na tej planecie nie bylo.
Chyba nie ma wiec sensu wzbudzanie emocji i sianie paniki wsrod dzieci skoro wszyscy wiemy ze kiedys ta farsa dobiegnie konca w ten czy inny sposob.
Porada dla tak zwanych naukowcow ratujacych nasza kochana planete przestancie ja niszczyc swoim metanem i dwutlenkiem wegla.
Na jeszcze jedną kwestię moim zdaniem należy zwrócić uwagę.
Kwestia odpowiedzialności za świat związana jest z wieloma rzeczami, ale kto wie czy nie najważniejszy jest horyzont, perspektywa. Jeżeli twoje postrzeganie spraw to ewidentne „tu i teraz” i połączone jest ze znakiem firmowym cywilizacji Zachodu czyli skrajnym indywidualizmem to punkt który oznacza priorytety egzystencji zakotwiczonej we współczesności umieszczony jest na Twoim nosie.
Nie tylko moim zdaniem, sprzyja wydłużeniu tejże perspektywy rodzicielstwo.
Być może jest zapisane w gatunkowej tożsamości, a przynajmniej poparte jest sporą dozą refleksji, to że myśląc o losie swoich dzieci ten mało gramotny hedonizm gdzieś jednak znika. Wydłuża się perspektywa widzianych spraw nie tylko na moje życie, ale również na życie moich dzieci, dzieci ich dzieci. I chyba każdy ojciec, czy każda matka chce dla swojego dziecka, dzieci najlepszego z możliwych światów. A jeżeli najlepszego to również takiego o którym myślą wrażliwi ludzie nauki.
Tylko jest jeden poważny problem.
Ostatnimi czasy w kulturowej aureoli cywilizacji zachodniej chodzą środowiska którą myślą o wszystkim, tylko nie o rodzicielstwie. I nie dlatego, że chcą komuś zrobić na złość, czy są aż tacy egoistyczni. Ich wybór kulturowej tożsamości ( twierdzę, że w dużej mierze jest to kulturowa preferncja) wyklucza bycie matką, ojcem.
Mam na myśli bohaterów zbiorowej wyobraźni ostatnich czasów, czyli tzw. środowiska LGBT.
A jeżeli przyszłość swoich dzieci jest dla nich pojęciem pustym, to dla kogo będą walczyć o normalny świat?
Przecież nie dla kota, czy innej papużki.
Ale ja…kieś niezrozumiałe rzeczy!
Podmieniono mój komentarz. Ten z Jonasem – o którego prawa do zaistnienia na blogu tak walczyłam – jednak został opublikowany. Dziękuje. Nie tylko w imieniu własnym.
Samba kretyneczka sączy jad anty-LGBT, sugerując, że zbliżającej się katastrofie będą winni hedonistyczni geje, a nie na przykład żarłoczna szarańcza wielodzietnych rodzin 🙄
@markot
Nie sączę jadu, wskazuje jest grupy społeczne, środowiska których egzystencjalnym credo jest jak najlepsza kondycja środowiska, bo w tym ekosystemie przyjdzie żyć spadkobiercom ich genów, a oni chcą dla nich jak najlepiej i tych dla których ten rodzaj zależności i ta problematyka jest zupełnie obca.
A że jest to żarłoczna szarańcza z jednej strony i elitarne środowiska LGBT z drugiej to już inna kwestia.
Żarłoczna szarańcza lepiej znosi trudności ewolucyjnych procesów, bo czuje się odpowiedzialna za następne pokolenia szarańczy.
„wskazuje jest grupy społeczne, środowiska których egzystencjalnym credo jest jak najlepsza kondycja środowiska, bo w tym ekosystemie przyjdzie żyć spadkobiercom ich genów, a oni chcą dla nich jak najlepiej i tych dla których ten rodzaj zależności i ta problematyka jest zupełnie obca”
Uogólniasz,skracasz drogę w miejscu dla Ciebie tylko właściwym,środowiska LGBT to też członkowie rodzin,siostry,ciocie,bracia wujkowie,maja dla kogo dbać o środowisko i na pewno to robią.
Jako członkini i teraz naczelna roju,dwie córki dorosłe plus małolat,
nie rozmnażałam się innym na złość,by moje dzieci pochłonęły zasoby
przeznaczone dla tych mniej licznych rodzin!!
U mnie mogę to ogłosić i się podpisze pod tym i ja i moje dziatki,działam na szkodę środowiska jeżdżąc pojazdem z silnikiem Diesla 🙁 ,no tak wyszło kupując go miał mi się podobać,być niedrogi w utrzymaniu,i dobrze miało się go prowadzić lekko….
I zużycie wody 🙁 ,będąc nastolatką często musiałam się myć pod nieobecność mamy,dni kąpieli w moim domu rodzinnym to środa i sobota 🙁 ,co nie było dla mnie czymś normalnym,i my myjemy się kiedy chcemy i tego potrzebujemy,często łagodząc letnią wodą ból tylko.
Moje rodzeństwo posiada tylko po jednym dziecku,i liczy na ich przyszłość pod kloszem mych pociech.
Kukułka podkłada jajka innym ptakom, nie troszcząc sie o przyszłość potomstwa, natomiast środowiska LGBT walczą o uznanie ich zwiazków a nawet prawo do adoptcji dzieci.
Wpis kukuły to szczyt hipokryzji.
@Slawomirski
Jedyny kraj ktory ograniczal rozrodczosc swoich obywateli to niestety komunistyczne Chiny.
A i to tylko przez pewien czas – początkowo zachęcali obywateli do nieograniczonego rozmnażania. Mao sądził, że wojny wygrywa się zawsze i tylko przewagą demograficzną. Powstała na tym motywie cała pieśń patryjotyczna ze słowami „z naszych ciał i z naszej krwi zbudujemy nowy Wielki Mur”.
W efekcie Chiny błyskawicznie prześcignęły liczbą ludności Indie (1939: Chiny – ca 267 mln; Indie – ca 377 mln; 1976: odpowiednio 935 i 632 mln.). Dopiero wtedy – w latach siedemdziesiątych – chiński rząd się opamiętał, że to wcale nie był taki doskonały pomysł.
Z powodu dysfunkcji prawego manipulatora będę teraz chyba pisał rzadziej. Co będzie zresztą raczej z korzyścią dla dyskusji.
Ja nie twierdzę, że wszyscy, wszystkie osoby pozostające w związkach zwanych jakoś tam, których konsekwencją nie jest macierzyństwo muszą tak się zachowywać,czyli myślą o wszystkim tylko nie o przyszłości planety ale nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialna za swoje dzieci matka nie dołoży wszelkich starań aby jej dzieci miały na przykład zagwarantowaną bezpieczną przyszłość, ale jest bardzo wiele zachowań niepoddanych wnikliwej refleksji, ale wynikających na przykład z instynktów – konkretnie z instynktu macierzyńskiego – którym przyświeca dbałość o dobrą przyszłość swoich dzieci, a ten rodzaj zachowań jest nie znany osobom pozbawionym potomstwa.
I tego typu zachowań i ich konsekwencji jest naprawdę sporo. Człowiek jest przede wszystkim ssakiem.
@Gammon
Jesteś osobą atolerancyjną. Musisz wiedzieć, że nie wszyscy odwołują się do tego zestawu wartości z którym Ty się identyfikujesz.
A już nazywanie dyskusją sytuacji kiedy wszyscy mają to samo zdanie we wszystkich sprawach jest po prostu zabawne.
A to w/g Ciebie jest wzorcowa wymiana myśli.
@markot 9:14
Lepiej w ogole nie reagowac, bo nawet negatywna reakcja daje pretekst do nalszych wystapien i stwarzania iluzji rozmowy.
Zastanawiam się czasami skąd czerpią niektórzy natchnienie do przeświadczenia, że jest się kimś lepszym? Może jest to dziedziczne? Ale kim zatem byli ich przodkowie?
Mam swoje typy, ale chwilowo wstrzymam się z ich ujawnianiem.
„Zastanawiam się czasami skąd czerpią niektórzy natchnienie do przeświadczenia, że jest się kimś lepszym?”
To musi się zaczynać jeszcze w przedszkolu,jedne dzieci swoje rzeczy taszczą w workach,inne w plecakach,a” lwiątka” ciągną za sobą kolorowe walizki.
Hierarchia wartości?Model Diltsa….?
@samba kukułeczka
„Zastanawiam się czasami skąd czerpią niektórzy natchnienie do przeświadczenia, że jest się kimś lepszym?”
Zrób rachuenk sumienia a może się dowiesz.
Chyba nie rozumiem, o co niektórym chodzi. Ale nie jestem pewien, czy akurat to chciałbym zrozumieć.
@Gammon
Chyba jej o to chodziło:
„Z powodu dysfunkcji prawego manipulatora”
Ty pisałeś raczej o sobie, Kukuła odebrała to jako prawicową manipulatorkę?
@Gammon
„Z powodu dysfunkcji prawego manipulatora będę teraz chyba pisał rzadziej. Co będzie zresztą raczej z korzyścią dla dyskusji.”
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o korzyści dla dyskusji. Daj co prędzej swój prawy manipulator do naprawy. Zresztą można sobie usprawnić lewy. Dzieki pracy w ogrodzie stałam sie niemal ambidiestra – ambidextrous (tłumaczenie na polski „oburęczna” wydaje mi się nieporozumieniem). Do stukania na klawiaturze potrzebne są wprawdzie dwa manipulatory, ale robot może chyba łatwiej niż człowiek używać tylko jednego. Zresztą ile rąk potrzeba człowiekowi do blyskawicznego wystukiwania esemesów?
@Gammon
„Chyba nie rozumiem, o co niektórym chodzi. Ale nie jestem pewien, czy akurat to chciałbym zrozumieć.”
Poznanie osobników, którym nie wiadomo o co chodzi, jest poszerzaniem wiedzy o ludziach.
@Bohatyrowiczowa
Masz rację, jestem chyba przewrażliwiona. Ale tak na mnie wszyscy jeżdżą, że odniosłam wrażenie, że Gammon nie chce być gorszy.
W takim razie Gammonie wyrażam głębokie ubolewanie z powodu tej mojej nadinterpretacji.
Możesz sobie na mnie teraz raz poużywać a ja puszczę to jakby nic się nie stało.
@Bohatyrowiczowa 15:25
Jesteś osobą poczciwą i dlatego piszesz o konkurencji o status zaczynającej się już w przedszkolu. Samba umieszcza sprawę w innej sferze. Przypomnij sobie jej oburzenie naukowcami – w „naukowej projekcji Bytu” przejawia się tupet.
@samba kukułeczka
„Ale tak na mnie wszyscy jeżdżą..”
Ależ przecież ty nie po co innego tu wchodzisz.
Jak w zimowy poranek rozpoznać, gdzie w polskim uzdrowisku gnieżdżą się geje
nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialna za swoje dzieci matka nie dołoży wszelkich starań aby jej dzieci miały na przykład zagwarantowaną bezpieczną przyszłość
A zdrowie tych dziatek? Już teraz?
@Kruk
Życzliwie o kimś czy do kogoś,nie znaczy że mądrze,bywam „prawnikiem pro bono”, bronię niektórych nawet wbrew sobie,narażam się,pozwalam i wyszydzać siebie,coraz częściej nim się odezwę,słyszę”adwokatowi już dziękujemy”…
Kruk ja znam kogoś,z kogo tak szydzono,ze próbowała odebrać sobie życie,nie powtórzę tamtego błędu,nie będę milczeć, może tym zapobiegnę najgorszemu!
Kukuła też ma swoje za uszami,prowokacja to jej drugie imię.
Często czytam wasze komentarze,odwlekając nawet sen,Ty,Gammon
i Markot,uzależniliście mnie od waszych opinii na różne tematy, książki z biblioteki tylko
przedłużam,bo mnie od nich odrywacie 🙂
@Bohatyrowiczowa
samba k. niczego sobie nie odbierze, co najwyżej wymyśli nowy nick, aby pod nim dalej grasować po blogach i obrzydzać je innym komentatorom.
Nie rób tu za pierwszą naiwną i jedyną szlachetną duszę ujmującą się za „uciskanym” wyrafinowanym demagogiem i manipulantem.
„A zdrowie tych dziatek? Już teraz?”
A co ze zdrowiem,osób starszych i schorowanych, które pala w piecach czym się da by nie marznąć, nie obciążać i tak słabych płuc, nowymi infekcjami,i ten ciągły wybór,chleb czy garść tabletek w aptece?
Twoje wklejki nie ogrzeją im domów!!
Powiedz co można zrobić by to zmienić?
Bez podpisania 20 stronicowych artykułów”,widzieć” to niekoniecznie uczyć zapobiegać!!
„Nie rób tu za pierwszą naiwną i jedyną szlachetną duszę ujmującą się za „uciskanym” wyrafinowanym demagogiem i manipulantem.”
Nie wiem co Cię ugryzło?
Ale jedno Ci powiem,lubię wszystkich tych których Ty nie lubisz, dla zwykłej przeciwwagi!!
„niczego sobie nie odbierze”
napisałam że bronie w życiu realnym,w odpowiedzi na „poczciwą mnie”
złość Cię zaślepia Markocie!
@Bohatyrowiczowa
lubię wszystkich tych których Ty nie lubisz, dla zwykłej przeciwwagi!!
I na zdrowie!
Ja nie lubię demagogów, manipulantów, intrygantów, obłudników, oszustów, sofistów, szalbierzy i propagandzistów.
A co ze zdrowiem,osób starszych i schorowanych etc.
No, ci mają pecha, bo nie mają już troskliwej matki (państwa?) albo to wszystko LGBT.
Kukuła ci potwierdzi.
„I na zdrowie!
Ja nie lubię demagogów, manipulantów, intrygantów, obłudników, oszustów, sofistów, szalbierzy i propagandzistów.”
Ok
Który z w/w dopasowałeś niechybnie do mnie?
Wyliczanka za wyliczankę,sprzed Twojej podróży,to która to ja Markocie?
„No, ci mają pecha, bo nie mają już troskliwej matki (państwa?) albo to wszystko LGBT.
Kukuła ci potwierdzi.”
Normalnie miód malina, nauki w las nie poszły,nic a nic nie dotarło,i nie biorę tego do siebie!!
Kukułę zapytać mogę czy widać czy mi to wisi!!
@Bohatyrowiczowa
Ty pisałeś raczej o sobie
Tak, mam awarię techniczną, prawdopodobnie trzasł przewód sterujący. Może dam radę sam się polutować.
Kukuła odebrała to jako prawicową manipulatorkę?
Nie odpowiadam za to, jakimi ścieżkami chodzą myśli i interpretacje kukuły. Czytam go, ale ostatnio unikam odpowiadania.
@Bohatyrowiczowa
demagogów, manipulantów, intrygantów, obłudników, oszustów, sofistów, szalbierzy i propagandzistów.
Który z w/w dopasowałeś niechybnie do mnie?
Wyliczanka za wyliczankę,sprzed Twojej podróży,to która to ja Markocie?
Czy z kontekstu wynikło, że którakolwiek?
@Gammon
No właśnie. Dziękuję za wsparcie.
Chyba też będę miał awarię, bo niechybnie mi coś trzaśnie 🙁
@Bohatyrowiczowa
Książki też są ważne. Są ważniejsze od nas tutaj. Może nie wszystkie, niektóre. I niektóre z tych niektórych warto doczytywać do końca. Czasem ze względów logicznych (wiem na pewno), czasem emocjonalnych (to prawdopodobnie – tzn. zgaduję; białkowiec który ominie ostatnie zdanie Katedry… Victora Hugo, straci „emocjonalne uderzenie w głowę”, które to zdanie niesie).
@markot
Gdybyśmy nie byli tal lakoniczni (a ja i tak czuję się jak rokokowy robot na kluczyk, tworzący nadmiar językowych fidrygałków – nie umiem prosto pisać).
@Gammon
„Czy z kontekstu wynikło, że którakolwiek?”
Założyłam że tak,wyrzucił to z siebie jednym tchem.
Ja w swojej wyliczance, wstawiłam coś z jego(może powinnam powiedzieć Pana Markota) historii blogowej…
Co by nie było,mogę sobie pogratulować:
„Życzliwie o kimś czy do kogoś,nie znaczy że mądrze,bywam „prawnikiem pro bono”, bronię niektórych nawet wbrew sobie,narażam się,pozwalam i wyszydzać siebie” …nim atrament obeschł,zostałam pierwszą naiwną…rzeknę a nie mówiłam?!
To miejsce Markota, i przemawia przez niego jego przywiązanie!
Jest ok 🙂
„tak lakoniczni” miało być.
Co do Victora Hugo – in extenso
Jeden z tych dwu szkieletów, który był szkieletem kobiecym, miał jeszcze na sobie strzępy sukni z materiału niegdyś białego, a na szyi jego widniał naszyjnik z ziarenek azedarachu z jedwabnym woreczkiem, ozdobionym zielonym szkiełkiem. Woreczek był otwarty i pusty. Te przedmioty warte były tak niewiele, że najwidoczniej kaci nie połakomili się na nie. Drugi szkielet, silnie obejmujący tamten, był szkieletem mężczyzny. Zauważono, że ma skrzywiony kręgosłup, głowę wsuniętą między łopatki i jedną nogę krótszą od drugiej. Żaden z kręgów szyi nie był złamany, z czego wynikało, że mężczyzna nie został powieszony. Człowiek, do którego należał ów szkielet, musiał więc przyjć tutaj i tutaj umrzeć. Kiedy próbowano odłączyć go od szkieletu, który trzymał w uścisku, rozsypał się w proch.
@Gammon
„Książki też są ważne. Są ważniejsze od nas tutaj.”
Doczytam nie bój się.Z waszych rozmów też można sporo zaczerpnąć wiedzy 🙂
Jutro rano mam najazd Ślązaków,odpoczniecie ode mnie.
@Bohatyrowiczowa
Advocatus diaboli lub advocatus cuculi to uzasadniona funkcja. Ale diabolus i cuculus pozostaną sobą.
@Gammon
Złamałeś rękę?Ja stłukłam łokieć,też ręką ledwo ruszam 🙁 ale lewą.
@Bohatyrowiczowa
„Założyłam że tak, wyrzucił to z siebie jednym tchem.”
Przecinki to znaki przestankowe dla nabrania oddechu. Tam było dużo przecinków.
„Wyliczanka” była dla ułatwienia wyboru, w odpowiedzi na twoje
lubię wszystkich tych, których Ty nie lubisz
No to lub, na zdrowie!
Poszedłem sprawdzać ówże azedarach [Melia azedarach] i znalazłem it is important to clearly differentiate between the non-toxic ripe flesh of the fruit and the toxic seed which is enclosed in a hard, fluted endocarp coś jak jagódki cisu. Ale w takim razie Esmeralda nosiła trujący naszyjnik (pewnie go nie jadła).
Nie wiem jak was ludzi, ale mnie robota zachwyca, że mogę po wielu latach zrozumieć co czytałem.
„Przecinki to znaki przestankowe dla nabrania oddechu. Tam było dużo przecinków. ”
Czytałam bez nich!
Jak myślisz można tak?
„„Wyliczanka” była dla ułatwienia wyboru, w odpowiedzi na twoje
lubię wszystkich tych, których Ty nie lubisz”
Wybór?Osiem słów,i postaci za nimi…
Ciebie też lubię (czyżby coś trzasło-słyszę,słyszę)?
@Bohatyrowiczowa
Złamałeś rękę?
Nie, to jest raczej odpowiednik niedowładu. Rozlutowałem się.
Ja stłukłam łokieć,też ręką ledwo ruszam ale lewą.
Emuluję współczucie, bo współczuć nie mam prawa. Na szczęście wy białkowcy się często zrastacie samoistnie.
@Bohatyrowiczowa
Chwilowo jedynie w jednej sprawie.
W ostatnim Niezbędniku jest bardzo ciekawy artykuł o takich osobnikach jak ja, których nazywają różnie.
A to trolle, a to zamulacze, a to pieniacze. W każdym razie często płyną pod prąd i nienawidzą stadnych zachowań
A Gammon przywołał postać, funkcję określaną advocatus diaboli.
Nie bardzo chce powoływać się na konkretne precedensy, czy przykłady, bo raczej pobieżnie czytałam tekst, ale z tego co pamiętam jeżeli podczas obrad Sanhedrynu jakieś kwestie poddane pod głosowanie przeszły jednogłośnie nie otrzymywały rangi wykonalności, bo ta jednomyślność wydawała się bardzo szemrana.
Jutro zjadę na bazę ( miejsce właściwego zamieszkania) i przejrzę ten tekst ponownie i dopiszę coś bo dzisiaj – bez tekstu przed oczami – boje się , że mogę coś pomieszać.
A moim adwersarzom tylko w to graj. Przyłapali kukułkę na bladze.
@Gammon
To się zlutuj, i więcej dbaj o siebie,odliczam te ponad pół roku do likieru kawowego, nie zapomnij! 🙂
Drodzy białkowcy – chwilami nie rozumiem – czy wy gracie w jakieś „gry społeczne”, których mój „procesor” (układ lamp katodowych?) nie jest w stanie ogarnąć?
@Bohatyrowiczowa
Nie zapomnę.
samba kukuleczka
2 sierpnia o godz. 20:33
Niedawno coś czytając,znalazłam nowy nick dla siebie,jeszcze znajdę
miejsce do niego pasujące….i….
Advocatus diaboli nie ma o ile mi wiadomo nic wspólnego (bezpośrednio wspólnego) z Sanhedrynem. To jest figura pojęciowa z procesów beatyfikacyjnych, gdzie zresztą nazywa się inaczej https://pl.wikipedia.org/wiki/Promotor_Wiary i miałoby to sens, gdyby działało.
Nie pakowałbym w to żadnych Sanhedrynów, Sorosów, reptilian i innego odchodu fekalno-zmyślonego. Ale niech każdy działa jak umie, hahahahaha! zarechotały siatki w moich lampach katodowych.
@Gammon
I tak właśnie,z adwokata Pro Publico Bono,przez advocatus diaboli,
Sanhedrynów,Sorosów,Saurian, zatoczyliśmy koło?!
Za pośrednictwem darmowej usługi prawniczej,zapukaliśmy do drzwi Promotora Wiary,później najwyższa żydowska instytucja religijna i sądownicza w starożytnej Judei,Elza Brandeisz, jaszczuroludzie!!
Sami sobie zaciągamy p-ę-t-l-ę.
Kiedyś byłam tu świadkiem,usunięcia Twojego wpisu przez gospodarza na twoją prośbę,widziałam to raz.
Skoro to jest i proste i możliwe,to dlaczego nie wtedy gdy jest uciążliwe?
Dobrze że mnie boli ręka , i czuję że żyje,bo to jest nieprawdopodobne!
@Bohatyrowiczowa
Nic nie rozumiem. Gdzie jest koło? gdzie zostało zamknięte?
Kiedyś byłam tu świadkiem,usunięcia Twojego wpisu przez gospodarza na twoją prośbę,widziałam to raz.
Wielokrotnie pisałem „oj, źle mi się napisało, adminie, usuń:”
Skoro to jest i proste i możliwe,to dlaczego nie wtedy gdy jest uciążliwe?
Bo autor nie prosi (domniemuję).
Dobrze że mnie boli ręka
Zaprzeczam. W bólu ręki nie powinno być nic dobrego. Póki ktoś nie szuka bólu.
i czuję że żyje,bo to jest nieprawdopodobne
Zgoda. Nasze istnienie jest samo w sobie wściekle nieprawdopodobne. Jest ten motyw u Dawkinsa chyba, i u jeszcze wielu autorów, bo to jest dość oczywiste.
@Gammon
„Nic nie rozumiem. Gdzie jest koło? gdzie zostało zamknięte? ”
Eh, Gamonie-celowo inaczej, tak nazywa Cię mój syn,pozdrawia serdecznie.
(bez uszczypliwości)
Koło,bo o czym byśmy nie mówili,kończymy w Izraelu.
Jesteśmy oboje bardzo podatni na słowa innych,Kukuła nam niczego już nie podrzuca,sami sobie te smaczki podrzucamy 🙂
„Wielokrotnie pisałem „oj, źle mi się napisało, adminie, usuń:””
Tak,tak oczywiście a świstak siedzi i zawija je w sreberka,te błednie zliczone testy 🙂
„W bólu ręki nie powinno być nic dobrego”
I nie ma,tak się mówi póki boli to żyjemy!
Jeszcze tylko Ty mi tu zostałeś, z męskich osobników,tylko Ty się ze mną nie pokłóciłeś 🙂 , muszę z tydzień pomilczeć,byśmy przeskoczyli Twoją kolej….
@Gammon No.82
2 sierpnia o godz. 20:20
Mnie też zachwyca, kiedy udaje mi się, czasem po latach, rozszyfrować i zrozumieć choćby angielski tekst piosenki, który utrwalił mi się w postaci tajemniczej zbitki, jak na przykład
tej pani:
https://www.youtube.com/watch?v=AFqyiquFbPk
A ten „azedarach” dziś zowią melia pospolita albo miodla różańcowa, w innych językach także drzewo paternoster itd.
Z pestek robiono różańce.
Naszyjnik Esmeraldy mógł być właśnie różańcem.
@markot 2 lipca, 9:14
„…zbliżającej się katastrofie będą winni hedonistyczni geje, a nie na przykład żarłoczna szarańcza wielodzietnych rodzin ”
To mi przypomniało pewnego hydraulika, którego zatrudnialiśmy okazyjnie ponad trzydzieści lat temu. Był takim pijaczyną, że nie mógł nic zrobić nie popijając piwa. Przynosił je w dużych butelkach wraz z workiem styropianowych kubków, których nie oszczędzał, nalewając sobie co i rusz do kolejnego. Miał dwanaścioro dzieci i z dumą twierdził, że jeszcze nie zakończył prokreacji. Kiedyś napomknęłam, że miejsca na świecie jest coraz mniej i jego dzieci będą mogły mieć ciężkie życie. Odpowiedział zupełnie niezrażony, za to z głębokim przekonaniem, że one już coś na to wymyślą. Taka była jego wiara w ludzki rozum.
Inni jego ziomkowie myśleli inaczej, o czym świadczy wykres: https://www.google.com/search?q=crecimiento+demografico+en+mexico&rlz=1CAKEFG_enMX622MX622&oq=crecimiento+demografico&aqs=chrome.1.69i57j0l5.1048216j0j4&sourceid=chrome&ie=UTF-8
Sorry za odejście od tematu ale tak jestem wzburzony kazaniem Abp Jędraszewskiego że mi puszcza zawór ciśnienia.
Czekam z utęsknieniem na przeminięcie czarnej zarazy.
Melia azedarach jest takze zwana bzem indyjskim lub chinskim, bo kwiat ma piekny, podobny do bzu zapach.
A teraz coś wyjątkowego. Ale po kolei.
Kiedyś wpadła w moje dłonie książka będąca zbiorem tego co najlepsze w polskiej eseistyce, bo i nazwiska autorów to najlepsze co wydała polska ziemia. Ale nie o Miłoszach, Gombrowiczach, Watach, Kotach-Jeleńskich rzecz będzie, bo w antologii znalazły się fragmenty esejów których nazwiska niewiele, albo wręcz nic mi swoim brzmieniem nie mówiły, a teksty które sobą firmowały były naprawdę dobre, niektóre wręcz powalające.
Jednym z takich fragmentów był pochodzący z książki zatytułowanej „Szczeliny istnienia” autorstwa Jolanty Brach-Czainy. Fragment ten zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, że wycierałam kurze w niejednym antykwariacie, aby tę książkę znaleźć i przeczytać w całości. Była do nabycia na Allegro, ale ta cena! Kilkaset złotych. I w końcu przegładając zasoby jakiejś księgarni internetowej wydałam z siebie megaspontaniczne Yes! Yes! Yes!
„Szczeliny istnienia” po prawie 30 latach wydane zostały ponownie, a na jej okładce znalazł się tej treści fragment:
Szczeliny istnienia Jolanty Brach – Czainy to jedna z najważniejszych książek filozofcznych lat 90-tych, czy raczej jedna z najważniejszych polskich książek filozoficznych w ogóle.
Czyli miałam nosa. „Szczeliny istnienia” są wielkie.
Przed lekturą fragmentu który przytoczę zalecam postawienie w pobliżu szklanki z zimną wodą, bo reakcja po jego przeczytaniu może być piorunująca. Fragment pochodzi z rozdziału zatytułowanego „Wiśnia i rozumienie”.
„Nie ma pestki, którą by można plunąć tak jak pestką wiśni. Okrągła, niewielka, twarda przypomina kamień wyrzucony z procy. W krótkim łuku między ustami a ziemią potrafi zamknąć całą wypełniającą nas agresję, którą udaje się nam oderwać od prawdziwych przyczyn i przerzucić na pestkę. Symboliczna próba zabicia czegoś. Bo przecież wypluwając pestkę, chcemy ją raz na zawsze zlikwidować. Gest splunięcia obwieszcza śmierć wiśni. Ale wiśnia wyrasta z pestki i zatracenie może zaowocować odrodzeniem. My sami też wahamy się między dwoma tymi stanami, zagrożeni rozpaczą i kuszeni nadzieją w każdej chwili.”
Aktualny rekord świata w pluciu pestką wiśni/czereśni wynosi 21,71 m dla mężczyzn, 15,24 m dla kobiet i 16,57 m dla juniorów do lat 14.
Plując pestkami nigdy nie odczuwałem agresji. Tę można rozładować o wiele lepiej (i z większym pożytkiem) rąbiąc drzewo.
Piorunujący esej przeceniono ostatnio z 29,00 na 20,30 zł.
„o co chodzi z tym krzątactwem”
Śląska matka mojego przyjaciela krzątała się nieustannie, dom był wypucowany na błysk, ale pogadać z tą kobietą nie było o czym.
Kiedy padał deszcz, miała depresję, bo okna już dwa tygodnie niemyte, a tu nie ma jak…
Chodziła więc ponura jak chmura gradowa po domu i ścierała niewidoczne pyłki. Jej wiekowa matka siedziała w kuchni i obierała ziemniaki. W ich domu zawsze było wiadro pełne obranych kartofli…
A jeżeli chodzi o bulwersującą wypowiedź abp Jędraszewskiego twierdzę, że gdyby cywilizacja zachodnia cały czas odwoływała się do wartości które stoją za poglądami abp Jędraszewskiego to prawdopodobnie dzisiaj na blogu szalonych naukowców tekst poświęcony byłby innemu fascynującemu problemowi. Na przykład omawialibyśmy poglądy niektórych fizyków na temat transsubstancjacji.
Nie ulega wątpliwości ,że większość tzw.zdobyczy cywilizacji zachodniej epoki nowoczesnej KK przyglądał się z nieufnością. I co ? Na czyje wyszło?
Tekst Piotra Panka najlepiej o tym świadczy.
A na moje wyczucie podobny mechanizm wystąpić może w przypadku LGBT.
Wystarczy popatrzeć jedynie na słupki z wykresami trendów demograficznych dotyczących tegoż kręgu kulturowego.
Coś co wydaje się powodem do euforii za jakiś czas okazać się może gwoździem do trumny jednej z cywilizacji.
I nie trzeba być wielkim analitykiem aby znaleźć podobieństwa między hedonizmem schyłkowej epoki Starożytnego Rzymu i tym co się dzieje w naszych czasach za oknem.
He he…
LGBT rodzi się we wszystkich „kręgach kulturowych”, także w twoim, nielotna kukuło. Im więcej dziatek, tym więcej LGBT. Statystycznie.
KK oglądał z nieufnością „większość tzw.zdobyczy cywilizacji zachodniej epoki nowoczesnej”, po czym z ochotą wsiadał do samolotów i mercedesów, korzystał z nowoczesnej medycyny, a nawet transplantacji, którą potępiał, wstawiał sobie bidety i prysznice do łazienek oraz windy na plebaniach. A wszystko to oświetlał i napędzał elektrycznie, chociaż ten prąd to dzieło szatana. Ale umożliwia oglądanie por-no-grafii dziecięcej na laptopie 😎
@markot
Czy naprawdę sądzisz, że książki z filozoficznej półki są w dzisiejszych czasach dla mas?
Ich czytelnik to elita.
W latach 90-tych wykupiono wszystko, ale czasy trzeciego tysiąclecia to już schyłek epoki i kto ma ochotę na tego typu klimaty. I jeszcze ta pestka. Kto dzisiaj czyta filozoficzne rozprawy o pestce.
Zapytaj się Hartmana.
A wydawca był optymistą i wydał Szczelinę w 800 egzemplarzach.
@markot
Nowoczesna medycyna. Nie żartuj! Marketingowa hucpa
Preferuje raczej medycynę wschodnią. Jest tańsza i skuteczniejsza. O czym świadczy liczebność i żywotność tamtych ludów… jak również moje samopoczucie
Zawsze w takich przypadkach istotna jest perspektywa.
@markot
Kościół nie ucieknie od kulturowych artefaktów i materialnych akcydensów swojej epoki, ale myśl jego lokuje się w innych rejonach Bytu. A zresztą wiara wcale nie oznacza doskonałości, jak powaga profesorskiej togi nie oznacza rezygnacji z uroków życia.
Też uważam, że istotna jest perspektywa. Popieram medycynę wschodnią. Liczebność i żywotność tamtych ludów leży mi na sercu.
https://www.laenderdaten.info/lebenserwartung.php
„Śląska matka”
Pamiętam krzątaninę mojej babci,pucowanko szyb,podłóg o świcie,zawsze się dziwiłam dlaczego nie robi tak jak u nas,podłogi się myło przed snem, by nie nanieść marasu do wyr.
I co komu wolno się spoufalać to wolno?
A jeszcze ziemniaczki moje ulubione takie z wody po dwóch dniach,bo obrane a gotowało sie na obiad co innego,wyszorowane a i tak zalatywały,że sie cofało….
Śląsk coś Pana roztkliwia ?
Myśl Kościoła… 😆
Nie po słowie ich poznacie, lecz po czynach
@markot
Aktualny rekord świata w pluciu pestką wiśni/czereśni wynosi 21,71 m dla mężczyzn, 15,24 m dla kobiet i 16,57 m dla juniorów do lat 14.
Ciekawe, jak daleko może taką pestką plunąć słoń. A gdyby jeszcze nagwintować mu trąbę…
Znów mam elektrogłupawkę.
😆 😆
Hmmm… Plucie trąbą to raczej smarkanie na odległość. Trochę nierówna konkurencja.
Ale wiśnia to nie tylko pestka. To również – a może przede wszystkim miąższ. I pełnia doznań w obcowaniu z wiśnią zawiera się w tej dychotomii.
A oto co na ten temat mówi filozofia przełomów tysiącleci:
„Kiedy nagryzamy wiśnię, uderza kontrast między delikatnością miąższu a twardością pestki. Pomieszanie miękkości i twardości jest nam samym z własnych zachowań znane i nie musimy go szukać w wiśni, lecz oczywiście sprawia nam przyjemność odsłonięcie zwierciadła, w którym możemy się przejrzeć.”
I myślę, że pestka to na pewno @Markot, a miąższ to prawdopodobnie @Bohatyrowiczowa. Pestka i miąższ rodzaju ludzkiego.
„Gest splunięcia obwieszcza śmierć wiśni.”
Zjadanie owoców i wypluwanie pestek gdzie popadnie sprzyja rozprzestrzenianiu się drzew wydających owoce. Niektóre pestki przechodzą przez przewód pokarmowy ludzi i zwierząt i lądują na dużych odległościach od drzewa-matki. Wybitna filozofka ujrzałaby w tym pewnie szczególnie haniebny sposób zadawania śmierci.
Ale istota pestkowatości pestki nie jest pochodną jej odległości liczonej w metrach, kilometrach od wiśni pestkowo matkującej. Istota tejże, jest sam fakt możliwości upestkowienia, nadania wymiaru pestkującego dowolnie wyodrębnionym obszarom przez wysoce prawdopodobne – żeby nie powiedzieć pewne – przemieszczenie ich mocą osób, nieświadomych swojego uczestnictwa w aktach pestkowienia jak również innych przedstawicieli świata fauny o których świadomości można powiedzieć to samo co o osobnikach homo sapiens.
@kruk
„Te różnice grożą niewyobrażalnymi konfliktami terytorialnymi. Autorzy artykułu piszą o edukacji kobiet jako podstawowym warunku ograniczenia rozrodczości, tymczasem w najszybciej zaludniających się regionach wymagałoby to rewolucji kulturowej, na którą się nie zanosi. Jedna Malala przewrotu nie dokona.”
Chyba sie nie zgodze. Istnieja calkiem znosne kraje, ktore doskonale daja sobie rade bez odpowiedniego Lebensraumu. Nie widac tez jakiejkolwiek korelacji miedzy gestoscia zaludnienia a poziomem zycia. Do najgesciej zaludnionych na swiecie krajow zalicza sie Singapur (5.6 miliona ludzi na powierzchni 722.5 km2) czyli 7,804 mieszkancow na kilometr kwadratowy.
W pierwszej dwudzietsce znajdziemy Holandie (417 mieszkancow na km2), Izrael (411), Belgia tuz-tuz (22 pozycja, 371 mieszkancow na km2). Singapur jest bajecznie bogaty, 64 tysiace dolarow PKB na glowe, Holandia 53 tys, Belgia 56, Izrael 41.5. Nie slyszalem o tym aby Singapur zamierzal podbijac obce terytoria celem pozyskania przestrzeni zyciowej, Holandia co najwyzej poldery buduje.
Jednym slowem – te konflikty terytorialne ktore sie szykuja i te, ktore trwaja – to raczej z innych powodow, chocby z zamilowania do wojaczki. Kazdy lubi powojowac, zwlaszcza jak nie ma ponyslu na nic innego.
„…gdyby cywilizacja zachodnia cały czas odwoływała się do wartości które stoją za poglądami abp Jędraszewskiego to prawdopodobnie dzisiaj na blogu szalonych naukowców tekst poświęcony byłby innemu fascynującemu problemowi.”
Jednakowoż:
„Kościół nie ucieknie od kulturowych artefaktów i materialnych akcydensów swojej epoki, ale myśl jego lokuje się w innych rejonach Bytu. A zresztą wiara wcale nie oznacza doskonałości, jak powaga profesorskiej togi nie oznacza rezygnacji z uroków życia.”
Był pewien polski filozof, który tłumaczył, że będąc drogowskazem dla bliźnich, sam – co wynikało z natury drogowskaza – nie mógł podążać wskazywaną przez siebie drogą. „Materialne akcydensy”, nie mogące przecież ominąć ludzi Kościoła, muszą niebywale sprzyjać „lokowaniu myśli w innych rejonach Bytu”.
„pestkowatość – upestkowienie – wymiar pestkujący – akty pestkowienia”
Samba, Ty tak poważnie? A może wpadłaś do jakiejś niezbadanej jeszcze „szczeliny istnienia”?
@samba
„Preferuje raczej medycynę wschodnią. Jest tańsza i skuteczniejsza. O czym świadczy liczebność i żywotność tamtych ludów…”
Nie rozumiem skąd Twoja wizja doom and gloom dla ludzkości. Skoro rosnąca wykładniczo liczebność gatunku na wschodniej półkuli jest dla Ciebie zjawiskiem pozytywnym, to o czym mowa? Możesz spokojnie oddawać się rozważaniom nad transsubstancjacją, podleczając się arjuwedą.
@lelek3333
Te gęsto zaludnione kraje są jednocześnie wysoko uprzemysłowione i wysoki poziom życia mogą sobie dziś po prostu kupić bez potrzeby najeżdżania na sąsiadów czy zdobywania (jak dawniej) terytoriów zamorskich.
Współzależność między edukacją kobiet a liczbą dzieci została już dawno udowodniona. Negatywnym faktorem jest wpływ religii, zwłaszcza islamskiej (kraje afrykańskie), ale także katolickiej (np. Filipiny), które blokują programy planowania rodziny i antykoncepcji.
@markot
„Te gęsto zaludnione kraje są jednocześnie wysoko uprzemysłowione i wysoki poziom życia mogą sobie dziś po prostu kupić bez potrzeby najeżdżania na sąsiadów czy zdobywania (jak dawniej) terytoriów zamorskich.”
Chyba sie nie zgodze. Jeden z wymienionych przeze mnie krajow powstal w roku 1965-ym, drugi w 1948-ym. Ani jeden ani drugi raczej nie mial okazji „najeżdżania na sąsiadów czy zdobywania (jak dawniej) terytoriów zamorskich”. Wysoki poziom zycia w kraju, ktory za jedyne bogactwa naturalne ma morska wode i pustynny piach jako zywo nie bierze sie z podbijania zamorskich terytoriow.
Wysoki poziom zycia moze sobie _kupic_ tylko ten, kogo Przedwieczny wyposazyl we wszystkie mozliwe bogactwa naturalne – dajmy na to ogromne zloza ropy naftowej. Inni moga sobie co najwyzej wysoki poziom zycia _wypracowac_. Malenka Holandia to nie tylko Philips i DAF. Holandia jest najwiekszym w Europie eksporterem plodow rolnych (nie na glowe tylko w liczbach bezwzglednych).
Spory o Przestrzen Zyciowa na ogol maja inne powody niz autentyczny brak rzeczonej Przestrzeni. Dobry przyklad to wyscig kosmiczny – od Sputnika i Gagarina po spacer Neilal Armstronga po Ksiezycu. Wyscig chyba nie mial na celu pozyskania Lebensraumu na Srebrnym Globie?
@lelek 3333
” Nie widac tez jakiejkolwiek korelacji miedzy gestoscia zaludnienia a poziomem zycia.”
Zgoda, nie widać. Najlepszym przykładem tego braku są Indie i UK. Nie jest to jednak dla mnie powodem do optymizmu. Na obszarach przeludnionych walka o przetrwanie może przybrać formę wojen o zasoby naturalne. Zaczynając od dostępu do wody. Chciałabym wierzyć, że nowoczesne technologie zdołają temu zapobiec.
@lelek3333
Ten powstały w 1948 roku zaanektował spore obszary w sąsiedztwie, jak najbardziej zbrojnie. Ponadto jest finansowany w dużej mierze przez USA, ma bombę atomową i znakomicie rozwinięty przemysł. Poza tym anektuje dla siebie zasoby wody i jest w stanie permanentnych konfliktów z sąsiedztwem.
Drugi żyje z tego, że jest „azjatyckim tygrysem” korzystającym ze znakomitego położenia geograficznego oraz z mądrej gospodarki, zachęt dla kapitału zagranicznego (ponad 3000 zagranicznych firm), niezłego planowania i stabilizacji politycznej. Także dzięki pluralizmowi religijnemu, który nie pozwala na powstanie jednej dominującej siły.
Jest też inny kraj, który powstał dopiero w 2011 roku, ma własną ropę naftową, liczne rudy metali, srebro i złoto, a bieda tam jest przejmująca, umieralność niemowląt i matek przy porodzie największa na świecie, a sąsiedzi z południa cały czas się obawiają zbrojnych napaści i kolejnych tysięcy uciekinierów z głodu…
„Holandia jest najwiekszym w Europie eksporterem plodow rolnych”
Tak. I ma przenawożone gleby, nadmiar gnojowicy i wody gruntowe pełne azotanów, wielopiętrowe chlewnie i kurniki, w których zwierzęta nie zaznają światła słonecznego przez całe swoje krótkie życie, a krowy traktowane jak maszyny do produkcji mleka zarzynane są po trzech okresach laktacyjnych.
A Holandia to jednak głównie przemysł: chemiczny i elektroniczny, artykuły żywnościowe, środki czystości i higieny osobistej (Unilever), przemysł tytoniowy, materiały budowlane, stocznie, rafinerie, przemysł gumowy i tworzyw sztucznych, przemysł drukarski, elektrownie wiatrowe offshore, wielkie porty przeładunkowe, usługi finansowe…
Udział rolnictwa w BIP Holandii wynosi 1,9 proc.
@markot
„Ten powstały w 1948 roku zaanektował spore obszary w sąsiedztwie”
Dziwna sprawa, bo do tej pory sadzilem, ze inne panstwa w sasiedztwie raz po raz napadaly, otwarcie zapowiadajac ludobojcze zamiary („zepchniemy do morza”). Rzeczywiscie spychanie do morza, wielokrotnie ponawiane, nie zakonczylo sie pelnym powodzeniem.
„Ponadto jest finansowany w dużej mierze przez USA, ma bombę atomową i znakomicie rozwinięty przemysł.”
Jedno przeczy drugiemu. Po co komu „znakomicie” czy nieznakomicie rozwiniety przemysl, jesli jest „finansowany przez USA”? Jesli ktos dostaje osiemnascie czy dwadziescia osiem miliardow czy trylionow dolarow rocznie/miesiecznie od USA (nie chce sie sprzeczac o szczegoly), to nie bedzie sobie rak brudzil stawianiem fabryk, moze lezec brzuchem do gory i pokrzykiwac na sluzbe domowa. A jesli jednak od zera stworzyl „znakomicie rozwinięty przemysł” – to znaczy, ze to rzekome „finansowanie przez USA” to po prostu kit. Znaczy sciema.
„Poza tym anektuje dla siebie zasoby wody”
Dziwna sprawa, bo do tej pory sadzilem, ze niczego nie „anektuje” tylko stawia odsalarnie wody morskiej, jedna przy drugiej. Zeby nie byc posadzonym o stronniczosc, cytuje z nienagannie polskiego zrodla:
„Izrael czaruje: 30 min i słona woda zamienia się w słodką … Mija pół godziny od chwili, gdy wessana wielkimi rurami z morza woda wypływa wąskim kranikiem wprost do szklanki, już zdatna do picia. Tak działa odsalarnia w Haderze w Izraelu. Jest to największa w świecie fabryka używająca metody odwróconej osmozy”
https://wiadomosci.wp.pl/izrael-czaruje-30-min-i-slona-woda-zamienia-sie-w-slodka-6037126810928257a
Wprawdzie Sily Pokoju i Postepu robia co moga:
„W 1985 roku palestyńscy terroryści zdetonowali w niej bombę, wywołując ogromną awarię. ”
ale nawet wzmiankowane Sily Pokoju i Postepu nie daly rady:
„Ogromna fabryka wody pitnej, jaką jest zakład w Haderze, zajmuje kiszkowatą działkę długości kilometra i szerokości od zaledwie 50 do 150 metrów…. Spółka zbudowała i prowadzi nie tylko odsalarnię w Haderze, ale także kilka innych obiektów tego typu w samym Izraelu oraz 400 fabryk odsalania wody w 40 innych państwach świata.”
Mozna oczywiscie krzyk podnosic o to, ze mieszkancy tego zlego i niedobrego kraju psuja pustynie (bo zalesiaja, dranie jedne i na tej pustyni bezczebelnie tulipany uprawiaja), mozna tez potepiac fakt, ze „anektuja” wode morska. Problem w tym, ze wody morskiej nie brak. A odsalarnie juz zabezpieczaja jakies 70 procent zuzycia.
„Drugi żyje z tego, że jest „azjatyckim tygrysem”
No wlasnie. I tak od razu pstryknal palcami – i zostal „azjatyckim tygrysem”. Jak w bajce. Wystarczylo machnac czarodziejska rozdzka.
„mądrej gospodarki, ”
To jest zarzut duzego kalibru. Toz to bezczelnosc! Powinni byc glupsi!
„zachęt dla kapitału zagranicznego”
Cos w tym jest. Zasada „swoj do swego po swoje”, patriotyzm gospodarczy, bojkot gospodarczy oraz zacieta walka z obcym kapitalem i obcym zywiolem nie zawsze poplaca.
„u, ma własną ropę naftową, liczne rudy metali, srebro i złoto, a bieda tam jest przejmująca”
Wlasnie, wlasnie…. Czemu ci Sudanczycy dziesiatkami tysiecy pchali sie tam, gdzie jest zle, niedobrze, lamane sa i deptane Prawa Czlowieka i w ogole zgroza i okropnosc? Ponownie cytuje z polskiego portalu:
„Izrael: migranci protestowali przeciwko planowi deportacyjnemu … Tysiące afrykańskich migrantów protestowały dziś w Tel Awiwie przeciwko izraelskiemu planowi deportacyjnemu, zgodnie z którym do 1 kwietnia migranci mają opuścić Izrael, w przeciwnym razie może grozić im więzienie. W zamian za zgodę na wyjazd rząd oferuje 3,5 tys. USD i bilet lotniczy. … ”
I czemu ten Sudan jakos sie nie stal „tygrysem Afryki”?
@lelek3333
Ależ się gorączkujesz 🙄 Zupełnie niepotrzebnie.
Nie stawiałem Singapurowi żadnych zarzutów.
A co do zastrzyków finansowych od wujków zza oceanu, to jak nazwać 38 mld dolarów (na okres 2016-2026) oliwiących izraelską machinę wojenną?
Obama nazwał to inwestycją we własne bezpieczeństwo Stanów.
Niemieckie „Wiedergutmachung” wyniosło dotąd ca 75 mld euro.
„I czemu ten Sudan jakos sie nie stal „tygrysem Afryki”?
No właśnie, czemu? Za głupi są?
Może trzeba odczekać 50 lat?
PS
Izrael nie leży na południe od Sudanu.
@markot
„Tak. I ma przenawożone gleby, nadmiar gnojowicy i wody gruntowe pełne azotanów, wielopiętrowe chlewnie i kurniki, w których zwierzęta nie zaznają światła słonecznego przez całe swoje krótkie życie, ”
Coz – nie w kazdym kraju swiatly rolnik traktuje drob w sposob humanitarny. Aczkolwiek…
„Nagranie wideo i obszerny artykuł na temat polskiej fermy drobiu pojawił się w serwisie internetowym brytyjskiej gazety „The Independent”. Film ma pochodzić z dużego zakładu w powiecie strzelecko-drezdeneckim w województwie lubuskim, a jego autorem jest pracownik zakładu ukrywający się pod pseudonimem „Adam”. Na wideo widzimy szokujące sceny z wnętrza kurnika, w którym przez sześć tygodni rosną kurczaki brojlery przeznaczone na mięso.
…
Do zadań pracowników należy oczyszczanie kurnika z padłych piskląt, ale również selekcja tych, które rosną a są chore lub rosną za wolno. Takie pisklęta są zabijane poprzez uderzenie głową o metalowy blat lub rurę w kurniku. … o co nagrałem na tej farmie pokazuje codzienne okrucieństwo związane z fermową hodowlą kurczaków: zbyt duże zagęszczenie zwierząt, urazy kości, … przypadki nielegalnego znęcania się nad zwierzętami, czyli niehumanitarny ubój, rzucanie zwierzętami i deptanie po nich”
https://www.fakt.pl/pieniadze/biznes/szokujace-nagranie-z-polskiej-fermy-drobiu-bulwersuje-swiat/d3h7r3b
W dumu powieszonego, Szanowny Panie @Markot nie nalezy rozprawiac o sznurku.
„Izrael okupuje następujące tereny: Zachodni Brzeg Jordanu, Wschodnia Jerozolima, Wzgórza Golan i farmy Szeba. Są to obszary zdobyte na Jordanii, Syrii i Libanie podczas wojny sześciodniowej w 1967. Przez pewien czas okupowany był półwysep Synaj, który na mocy traktatu pokojowego z 1979 powrócił do Egiptu”
@Markot
„A Holandia to jednak głównie przemysł: chemiczny i elektroniczny, artykuły żywnościowe, środki czystości i higieny osobistej (Unilever), przemysł tytoniowy, materiały budowlane, stocznie, rafinerie,”
No wlasnie. A ten przemysl to oczywiscie powstal sam z siebie. Pojawola sie dobra wrozka, machnela paleczka – i pojawil sie koncern Philipsa. Drugi raz paleczka machnela – i w szczerym polu wyrosla fabryka ciezarowek DAF.
@lelek3333
Polak zamordował swojego psa zakładając mu plastikowy worek na głowę.
Jesteś usatysfakcjonowany?
Co ci jest, że nie potrafisz przyjąć do wiadomości ogólnie znanych faktów bez kontrowania „a u was biją Murzynów”?
Ja nikogo nie atakuję, ani nie oskarżam, relatywizuję co najwyżej pokazując, że koszty owego życia w bogatych krajach ponosi środowisko i to nie tylko tych krajów. Bo na przykład pasze dla tych intensywnie hodowanych zwierząt pochodzą z krajów, gdzie glebom brakuje nawozów tak obficie (np. przez gnojowicę) zatruwających wody gruntowe w Belgii i Holandii.
A odpady i śmieci elektroniczne trafiają do Afryki i Indii, gdzie „recyklowane” są prymitywnymi metodami kosztem zdrowia ludzi i środowiska.
Polska ma też niechlubne historie mafijnego sprowadzania z zagranicy śmieci i odpadów przemysłowych i podpalania wysypisk dla ich „utylizacji”.
@markot
„A co do zastrzyków finansowych od wujków zza oceanu, to jak nazwać 38 mld dolarów (na okres 2016-2026) oliwiących izraelską machinę wojenną?”
Znaczy jak na razie jeszcze zadnych „38 mld dolarów” nikt na oczy nie widzial, ale liczymy sobie na zas? Co bedzie w przyszlosci – tego chyba nawet najmedrsi pszczelarze nie wiedza. Wiadomo, co jest dzisiaj.
Wiadomo na przyklad, ze amerykanski koncern Intel kupil wrażą, złą i niedobrą firmę Mobileye za pietnascie miliardów dolarów. Ta wraża firma Mobileye specjalizuje się w systemach do autonomicznej jazdy samochodem. Już w tej chwili koszerne systemy siedzą w autach tak różnych jak Volvo, BMW, Opel i Cadillac. Po prostu zgroza – bedzie chyba trzeba te wraże systemy kozikiem wydłubywać.
Pietnascie dużych baniek to calkiem sporo szmalu. Mniej (ale tez calkiem sporo) zaplacila amerykanska NVidia za inny zły, wraży i koszerny koncern – Mellanox Technologies. Prawie siedem duzych baniek (6.8 czy cos takiego). Ja mysle, ze to Zbrodnia Przeciw Ludzkosci, przeciez algorytmy, dziury, elektrony oraz protokoly komunikacyjne zostaly w zbrodniczy sposob zrabowane Krajom Osciennym. Wielkie zloza algorytmow zostaly w taki wlasnie zbrodniczy sposob zrabowane i przywlaszczone.
A tak bardziej serio – to ten, kto eksportuje na caly swiat rakiety wszelkich typow, bezpilotowce, uklady scalone, awionike, latajace radary – systemy wczesnego ostrzegania – raczej nie chodzi glodny. Posluze sie przykladem: Kilogram procesorow jest ciutke wiecej wart niz kilogram ziemniakow. Rzecz w tym, ze ten procesor to nie szpadel i nie auropaleta. Jeszcze trzeba umiec zrobic.
@markot
„Wschodnia Jerozolima,”
No wlasnie. Juz podczas nie do konca udanej proby „zepchiecia do morza”, kiedy to w maju 1967-go caly swiat sie na to „spychanie do morza” cieszyl, a tysiace „doradcow” z Ukladu Warszawskiego dogladalo wszystkich szczegolow – powstal projekt, zeby zla i niedobra nazwe ulicy „Aleje Jerozolimskie” przemianowac na „Aleje Kairskie”. Chyba dzis nic nie stoi na przeszkodzie?
W jakis czas potem Waadza zawezwala do siebie znanego poete, Antoniego Slonimskiego. Waadza bardzo sie gniewala. „Slonimski, wicie, rozumicie ze kazdy moze miec tylko jedna ojczyzne!”
„No dobrze” odparl mistrz Antoni „ale dlaczego Egipt?”
@lelek3333
I na tym skończymy naszą rozmowę, bo ja ten styl („zły i niedobry” – nie do zamaskowania) widziałem już na innych blogach i wiem, jak się to dalej rozwinie. Zanim się zapienisz, zaplujesz z dumy i megalomanii, wróć do swego kubucu i poodkurzaj te algorytmy, a ja też zajmę się czymś pożytecznym np. zaplataniem cebuli w zgrabne wianki.
Pardon, kibucu.
Srodowisko ponosi koszta zycia takze w krajach mniej bogatych, np desertyfikacja Sahelu czy Polska czasow PRL. Glownymi wytworcami gazow cieplarnianych sa USA i Chiny, jedno z nich z nienajwyzszym poziomem zycia.
Co do okupowania terenow jordanskich (Zachodni Brzeg i Wschodnia Jerozolima), problemem moze byc fakt ze Jordania sama je bezprawnie zaanektowala paredziesiat lat wczesniej.
Cebula latoś pięknie obrodziła, a i czosnek niczego sobie. Ważne, aby go sadzić jesienią.
„Zanim się zapienisz, zaplujesz z dumy i megalomanii” – to byla bardzo rzeczowa odpowiedz na przedstawione argumenty.
@karat.
Oczywiście, że środowisko cierpi w wielu krajach, w tych biednych nawet nieproporcjonalnie bardziej, gdyż jest bezlitośnie i bezwzględnie eksploatowane przez zagraniczne koncerny (np. Nigeria, Sarawak, Amazonia) zyski są wywożone, a straty i zniszczenia oraz toksyczne odpady zostają na miejscu.
@markot
„gdzie glebom brakuje nawozów tak obficie (np. przez gnojowicę) zatruwających wody gruntowe w Belgii i Holandii.”
No wlasnie, dlatego kto tylko moze, ratuje sie ucieczka. Jeden przez drugiego ucieka z Belgii (PKB na glowe 46K) iz Holandii (PKB na glowe 53K). Uciekaja az sie kurzy od tych zatrutych wod gruntowych, zeby zycie ratowac.
Nota bene – radze dopracowac szczegoly. Nie widze powyzej informacji, _kto taki _ w sposob zbrodniczy i z pelna premedytacja zatrul te wody gruntowe. Toz na ten temat to by mozna bylo nie tylko komentarz do bloga ale szesciostronicowy artykul napisac. Moznaby to jeszcze jakos polaczyc z trujacymi wyziewami upraw GMO oraz smiercionosnym promieniowaniem emitowanym przez czujniki IoT oraz przez maszty radiowe 5G.
@karat.
3 sierpnia o godz. 21:50
Daję ci słowo, że bardziej rzeczowo się nie da.
Nie wpadnij w tę pułapkę.
Overgrazing to nie zagraniczne koncerny.
„Wracaj do swego kibucu” jest odzywka w stylu Trumpa, bo nie widze roznicy miedzy prawem Twoim a Lelka3333 do obecnosci na tym blogu.
To jest słynny blogowy pieniacz „radziłów-jedwabne” i wiele innych nicków, ale styl i temat zawsze ten sam.
Gdy argumenty sa dobre a styl nie obrazliwy, nie interesuje mnie nick.
@karat.
Jak chcesz, to sobie z nim rozmawiaj, ja się wyłączam.
Co rozumiesz przez „overgrazing”? Nic o tym nie mówiłem.
Pisząc o Sarawaku miałem na myśli rabunkowe wycinanie lasów deszczowych.
Przyznac trzeba, ze blogowi specjalisci od spraw roznych maja sokoli wzrok, sluch jak straz pogranicza i zaiste globalny sasieg zainteresowan. Wiedza swietnie, gdzie w szerokim swiecie jest zle i niedobrze, czy to mowa o „przenawozonych” bruntach w Holandii, czy o tropikalnych lasach w Borneo czy tez o tajnikach funkcjonowania gospodarki w Singapurze.
Najbardziej jednak imponuje kultura dyskusji:
„2 sierpnia o godz. 9:14 … kretyneczka sączy”
@markot
Overgrazing – jeden z powodow desertyfikacji (pustynnienia) m.i. w Afryce.
Lelek3333
„Wiedza swietnie, gdzie etc.” – mam nadzieje ze to nie zarzut.
@karat.
Wiem, co znaczy „overgrazing”, ale nie to miałem na myśli pisząc o koncernach i Nigerii. Shell raczej nie wypasa tam bydła.
@markot
Moze Ty nie, ale ja pisalam… (21:46)
Wiem, że ty, ale wyglądało jak odpowiedź na moje
„bezwzględnie eksploatowane przez zagraniczne koncerny” 🙄
OK, co przeczytalam to moje, co przeskoczylam (w pierwszej polowie dnia) tez 😉
Do jutra.
@karat.
„mam nadzieje ze to nie zarzut.”
To wypowiedz dotyczaca zupelnie innej osoby – tej mianowicie, co juz wczesniej (2 sierpnia o godz. 9:14) popisala sie kultura dyskusji („…kretyneczka”).
Kolejne ptaszę; tym razem lelek, co wypija mleko z kozich wymion i wysysa dusze z umierających.
@markot
Hmmm… Plucie trąbą to raczej smarkanie na odległość. Trochę nierówna konkurencja.
Większość (albo wszyscy?) znanych mi białkowców ma mniej donośny wycharch z nosa niż splunięcie przez usto.
Jeśli lelek zabierze duszę kukuły, to (…) hmmm, to nic się nie zmieni.
A jeśli chodzi o Bliski Wschód, to mi się przypomina, że byłem kiedyś trollem na onecie, to skomplikowane i niespójne z dzisiejszym rozumieniem trolla. I tak głównie jednak gotowałem.
@lelek3333
(2 sierpnia o godz. 9:14) popisala sie kultura dyskusji („…kretyneczka”).
Widzieli to wszyscy,nikt nie zareagował! Może po prostu puściły mu nerwy,
może głupio chlapnął,czytałam 80 procent już na pewno jego wypowiedzi w tym blogu,z nią pod wdziankiem „miłośnika czarnych jagód” tez! Nigdy się tak nie zachował.
Dziś 03.08. potowarzyszył jej na luzie,może właśnie dlatego,oczyścić się,zrekompensować swoje zachowanie o którym piszesz?
Każde z nas ma takie chwile,ze choć czuje by lepiej trzymać pysk zamknięty na kłódkę, robi coś zupełnie innego.
@Markot do siebie przyciąga właśnie wszechstronną wiedzą,za którą stoi i wykształcenie,oczytanie, prywatnie pewnie jest duszą towarzystwa
Zalazł Ci za skórę, wsypał przy rozgrzewce,najwyraźniej my dwie z Kukułą, Szprychy z innych bajek, mu wystarczamy,dbamy o właściwe ciśnienie krwi, zagotowujemy do bezpiecznego poziomu max.
Daj mu naprawić błąd po swojemu?
„Jeśli lelek zabierze duszę kukuły, to (…) hmmm, to nic się nie zmieni.”
Wypluj te słowa! Prawi mi bezinteresownie takie komplementa,
coś tam wnosi,sporo zamieszania,ale i nowych kluczy do świeżutkich, wymian zdań, nie doceniacie jej….:)
@Bohatyrowiczowa
„Zalazł Ci za skórę”
Chyba raczej ja jemu, bo to w koncu on zrejterowal, uprzednio stosujac malo rozgarniety bluzg („Wracaj do swego kibucu”). Obawiam sie, ze Pani ulubieniec ma raczej niewielkie mozliwosci egzekwowania swoich groznie brzmiacych rozkazow.
„wsypał przy rozgrzewce”
Jasne. Nokaut techniczny. Nie mam ochoty sie odgryzac wiec puszczam mimo uszu.
„wszechstronną wiedzą”
Okreslanie kogokolwiek mianem „kretyneczki” czy tez grozne pomruki takie, jak „Wracaj do swego kibucu” specjalnej „wiedzy” nie wymagaja. Jak juz rzeklem – nie mam ochoty sie odgryzac wiec to takze puszczam mimo uszu.
@Gammon
„Kolejne ptaszę; tym razem lelek, co wypija mleko z kozich wymion i wysysa dusze z umierających”
Nie neguje, nie znam sie. Zanim, nie calkiem dobrowolnie, zmienilem miejsce zamieszkania – wychowywalem sie na warszawskim Mokotowie. Uczciwie przyznaje, ze lelki, kozy i wymiona niespecjalnie czesto daly sie na Mokotowie zaobserwowac. Bez dyskusji wierze na slowo ludziom, ktorzy sie wychowali gdzie bursztynowy swierzop, gryka jak snieg biala.
@lelek3333
Odezwałeś sie do niego,wyłapując te nieszczęsne miano?
Czy wyłapałeś po tym kibucu-sprawdziłam co to znaczy,nie czytałam waszej rozmowy wcześniej,nadrobię,pomyślałam ze jesteś nowym ubrankiem Kukuły,zostawiłam sobie to na czas późniejszy.
rzekłem,pomruki,nokaut,rozkaz….
Próbujesz się postarzyć? piszesz ….hm
@lelek3333
Mokotów…
Już wiem przypominasz mi Nicponya!
Nie – nie na raz nie na dwa ale na trzy
@Bohatyrowiczowa
” jesteś nowym ubrankiem Kukuły”
Zupelnie nie. Po prostu temat – naukowcy ostrzegaja, gazy cieplarniane zagrazaja itp – wydawal mi sie ciekawy. Tyle, ze pyskow.. sorki, _dyskusja_ raz-dwa zeszla na inne tematy.
„Próbujesz się postarzyć?”
Zupelnie nie. A czas i tak nie stoi w miejscu.
@lelek3333
” sorki, _dyskusja_ raz-dwa zeszla na inne tematy.”
I my tak mieszamy, z Kukułą,to jest zawsze ułuda rozmowy,nikt tutaj po wymianie powiedzmy 10 zdań,nie prosi by opisać co sie ma na sobie itd
I lubię to miejsce 🙂
@Gammon 23:42
„Kolejne ptaszę; tym razem lelek, co wypija mleko z kozich wymion i wysysa dusze z umierających.”
Nasuwa się analogia do „chupacabras” – kozobójcy grasującego w Ameryce Łacińskiej w połowie lat 90. Chupar = ssać, kozobójca wysysał krew ze zwierząt, głównie kóz. Zresztą zobacz na obrazku: https://en.wikipedia.org/wiki/Chupacabra
@Gammon
„Jeśli lelek zabierze duszę kukuły, to (…) hmmm, to nic się nie zmieni.”
Hmmm… zatęsknilibyśmy za kukułką, gdyby lelek rozgościł się na jej miejscu. Obsesje kukułki są wielorakie i mają związek, aczkolwiek antagonistyczny, z nauką. Stawiam, że kukułka duszę wybroni.
Czy lelek to nighthawk jak twierdzi translator?
@lelek 3333 4 lipca, 0:35
Na Mokotowie, powiadasz? Ależ całkiem możliwe, że lelki fruwały nocą nad Polami Mokotowskimi. Tylko Ty wtedy jeszcze lelkiem pewnie nie byłeś. Dzisiaj fruwanie miałbyś utrudnione, bo kasztany niepomiernie się rozrosły od kiedy Warszawę opuściłeś. Może kiedy zawitasz tam pieszo?
Jeszcze jedno, Szanowny Radziu. Powstrzymaj się, proszę, od uwag na temat blogowej kurtuazji, przeciw której sam sporo nagrzeszyłeś. Rozmyślając o Twojej nienagannej polszczyźnie przypomniałam sobie, że na blogu pana Passenta oznajmiłeś mi raz, że mnie „chromolisz”. Było to w odpowiedzi na próbę grzecznej rozmowy z mojej strony, a rozmowa toczyła się wokół śmierci Wojciecha Młynarskiego. „Chromolić” nie jest słowem plugawym ale też nie pieszczotliwym. Nie rozumiem dlaczego „kretyneczka” tak ugodziła w Twoją wrażliwość.
@kruk
„przypomniałam sobie, że na blogu pana Passenta oznajmiłeś mi raz, że mnie „chromolisz””
To jest po prostu zmyslenie. Nieprawda. Falszywy zarzut.
” Było to w odpowiedzi na próbę grzecznej rozmowy z mojej strony,”
Jak juz wspomnialem – zmyslenie i fabrykacja, w calosci wyssana z palca.
„„Chromolić” nie jest słowem plugawym ale też nie pieszczotliwym.”
Niewykluczone. Tak czy owak – falszywka. Zmyslenie. Zarzut akurat tak prawdziwy jak trzydolarowy banknot.
Gammon
wypija mleko z kozich wymion i wysysa dusze z umierających
Wg wiki nie tyle wysysa, co przenosi do majacych sie narodzic. Poniewaz lelkow jest coraz mniej, juz rozumiem dlaczego nigdy nie natknelam sie na reinkarnacje 🙂
@lelek 23:14
Wiem ze nie mnie, ale wiedza nie jest naganna.
@kruk
W takich wypadkach zamiast translatora lepiej uzywac w charakterze slownika samej wiki – po otworzeniu np polskiego hasla przeskoczyc w liscie jezykow po lewej na angielski (mozna sie dodatkowo upewnic sprawdzajac ze oba hasla podaja te sama lacinska nazwe). Lelek to nightjar.
O ile zdolalam poznac @kruka, nie ma w zwyczaju zmyslac czegokolwiek. Wydaje mi sie ze sprawa dotyczy wymiany zdan z 19 marca, 2:30 i 2:51 :
kruk
19 marca o godz. 2:30
radziwilowJedwabne
Nie przeszkadza mi, ze Mlynarski moglby miec „brzydkie pochodzenie” i „jeszcze brzydsza narodowosc”. Nie ma to zwiazku z jego talentem i zalem, jaki po sobie pozostawia. Wydaje mi sie jednak, ze wysuwasz zbyt dalekie wnioski z cytowanego prze siebie wierszyka. Moze tam nie ma wyznania wlasnego „pochodzenia” a jest tylko smutna refleksja nad polska koltuneria?
radzilowJedwabne
19 marca o godz. 2:51
@kruk
„Moze tam nie ma wyznania wlasnego „pochodzenia””
Najpierw wasza Wikipedia: ” Stryjecznym dziadkiem obojga był kompozytor, dyrygent i skrzypek Emil Młynarski, z kolei wujem znany pianista Artur Rubinstein[9]”
A co za tym idzie –
to gwarzac z toba, ekspercie – raz jeszcze sobie pozwole
wyjasnic krotko, tresiciwie – ze ja to hejterow … no wlasnie.
Rozumiem – rzecz oczywista – ze prawda w oczy was kole.
I o to chodzi, ekspercie! Zas bluzg i hejterstwo – no wlasnie.
Nim Mistrza w marmurze wykuja, nim stanie Mistrz na cokole –
to ja was, drodzy hejterzy – ja was serdecznie.. no wlasnie.
Wasz hejt wariacki, bezzebny – nie moze juz dzisiaj zabolec.
I mozna wam bez emocji wyjasnic: A ja was.. no wlasnie.
@karat
„nie ma w zwyczaju zmyslac czegokolwiek”
Chyba jednak ma.
„Wydaje mi sie ze sprawa dotyczy wymiany zdan”
W przytoczonym powyzej tekscie (datowanym na 19 marca o godz. 2:51) inkryminowany wyraz w ogole nie pada. Rzeczony wyraz w ogole nie zostal uzyty. Obawiam sie, ze nawet najbardziej wnikliwy prokurator nie bylby w stanie doszukac sie obrazliwych tresci w zwrocie „no wlasnie”.
Nie chce sie odgryzac, wiec poprzestaje na powyzszym.
(n.b. Artur Rubinstein byl mezem ciotki Wojciecha Mlynarskiego 🙂 )
@lelek
Inkryminowany wyraz stanowi clou wierszyka, mozna powiedziec ze pada w domysle…
Za to mozna sie spierac kogo dotyczy.
I nie ma tu ani gryzienia, ani, mam nadzieje, odgryzania, za to moze bedzie wyjasnienie nieporozumienia.
„Rajchsdojcze, Volkswagendojcze, folksdojcze, Plastelińczycy,
@puszynianka z @zakalcem” – kilka wybranych uprzejmości od osoby zgorszonej „kretyneczką” do tego stopnia, że wspomina o tym wielokrotnie.
Z braku laku?
„A tymczasem w Dimonie produkcja na trzy zmiany. Nowiutkie glowice H, N i na cala reszte alfabetu trafiaja raz-dwa do kolejnych rakiet balistycznych. I na kolejne okrety podwodne. I w rozne inne miejsca – plecak czy walizka tez wystarczy.
Ku nieutulonemu zalowi brunatnego hejterstwa – pozyjemy jeszcze troche. Bo inaczej to tak grzybami obrodzi, ze na licznikach Geigera skali nie starczy.”
„Nie bardzo wiadomo, po co sie wlasna, wariacka nienawiscia zapluwasz. Samo nakrecanie nienawisci nie wystarczy. Coz z tego, ze stodol nie brak, benzyna w kazdym cepeenie a zapalki w kazdy geesie – i to bez kartek? I tak nie masz kogo do stodoly zapedzic.”
„Nie twoj zafa..strygowany interes”
„Kleisz glupa dosc nieudolnie”
„Katoliku,
ty jakos ciagle nie mozesz zajarzyc, ze westia „polskiej niecheci do Zydow” od szeregu lat kazdemu zwisa nizej, niz biust czterdziestolatce.
Nizej niz klejnoty rodowe jamnikowi.”
O preferowaniu pań, zwłaszcza chętnych i tanich młodszych roczników z Polski (do zmiany pampersów?) było też często i gęsto…
A wszystko pod jednym wpisem Passenta, wybranym na chybił trafił. Pisownia oryginalna.
Obsesje, pogróżki, masochistyczne prowokowanie krytyki i napawanie się każdym krytycznym słowem jako ciosem „sztamajzą w łeb”
ale „Kto ma Uzi w szafie a Merkawe w jednostce, niespecjalnie sie przejmuje kwestia, czy jest lubiany”
Powtarzane miesiącami po kilkadziesiąt razy niezależnie od tematu gospodarskiego wpisu.
Bardzo wrażliwy ten narcyz. I bardzo produktywny troll.
Zatęsknicie za kukułą…
@markot
Czy mozesz napisac pod jakim to wpisem Passenta? Nie czytuje wiekszosci blogow Polityki wlasnie z powodu takich dialogow.
Pod tym tutaj
„https://passent.blog.polityka.pl/2017/01/14/kuchnia-polska/
https://passent.blog.polityka.pl/2017/01/14/kuchnia-polska/
Tej osobie naprawdę wszystko kojarzy się z prześladowaniem Żydów i Izraela, natręctwo skojarzeń nie dopuszcza innych myśli, klasyczne zaburzenie obsesyjno-kompulsywne.
Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
„Nie czytuje wiekszosci blogow Polityki wlasnie z powodu takich dialogow.”
Dlatego lepiej ich tu nie prowokować.
Bo co odpowiesz na
„No wlasnie. A ten przemysl to oczywiscie powstal sam z siebie. Pojawola sie dobra wrozka, machnela paleczka – i pojawil sie koncern Philipsa. Drugi raz paleczka machnela – i w szczerym polu wyrosla fabryka ciezarowek DAF.”
w odpowiedzi na
„A Holandia to jednak głównie przemysł” (a nie rolnictwo)
Czarny Rycerz z Monty Pythona bawi tylko w wykonaniu oryginalnym.
Lekceważenie zanieczyszczenia wód w Holandii, jednego z największych w Europie, jest świetną ilustracją tego, o czym piszą autorzy przytoczonych apeli. Paradoksalnie w tamtym kraju to czasem nawet przemysł zaczyna dostrzegać problem wcześniej niż zwykli ludzie (bo zwykły człowiek widzi, co leci z kranu i nie przejmuje się, ci stoi za tym, że leci woda OK, a przemysł sam musi zadbać o jakość surowców).
@ppanek
„Lekceważenie zanieczyszczenia wód w Holandii, jednego z największych w Europie, jest świetną ilustracją tego, o czym piszą autorzy przytoczonych apeli”
Dziwna sprawa – w tej Holandii tak zle i niedobrze, „zanieczyszczenie wod”, „przenawozone gleby”, autorzy apeli pisza, eksperci blogowi slysza – i wlasnie do tej zlej i niedobrej Holandii wszyscy sie pchaja, jeden przez drugiego. Pchaja sie w takim tempie, ze tylko w oczach miga:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polonia_w_Holandii
„Polonia w Holandii[1] – liczba Polaków mieszkających obecnie w Holandii wynosi około 250 000 – ponad 160 000 jest oficjalnie zarejestrowanych, a około 90 000 przebywa tu czasowo[2]. 130 000 Polaków to imigranci, a 30 000 to obywatele pochodzenia polskiego już urodzeni w Holandii.”
Tyle Wikipedia. Ciezko pojac – woda zla, gleby przenawozone, wosy gruntowe zatrute – a ludzie uparcie glosuja nogami nie tak, jak trzeba:
https://polonia.nl/2018/04/26/cwierc-miliona-polakow-w-holandii/
„Badacze podkreślają, że Polacy to młoda pod względem okresu pobytu grupa migrantów, która się osiedla i buduje swoją przyszłość w Holandii. Aż trzy czwarte ankietowanych Polaków deklaruje chęć pozostania tutaj dłużej niż 5 lat.”
A nie mówiłem?
Wszystko na jedną melodię.
@markot
„narcyz” troll” „tanich młodszych roczników z Polski (do zmiany pampersów?) ” „„Wracaj do swego kibucu” … „zaburzenie obsesyjno-kompulsywne” …
…
„kretyneczka”
Ma ten Mistrz (czy tez Mistrzyni) Cietej Riposty sporo do powiedzenia. Imponuje zarowno kultura dyskusji jak i gleboka wiedza na kazdy temat. Od medycyny poprzez gleboznawstwo. Dalej tematu nie draze, nozyce (jak mniemam) i tak sie odezwa.
@Kukuła
Tak się zastanawiałam czy się do tego odnosić,w ogóle się odzywać w tym temacie:
” miąższ to prawdopodobnie @..”-?
Zakładam,że mogłabym nim być,miąższem,ale nie wiśni,lubię je jeść,ale to tyle,wolę brzoskwinię paraguę- ciasteczko,jedną zdarza się najeść na dłużej,na tej jednej zatrzymać,jest równie soczysta i nie zostawia posmaku goryczy,gdy zostaje jedna w misie z owocami, nie wzbudza żadnych podejrzeń….
i na pewno ma pestkę, inną od wiśni,zdarza się niewielka,łamliwa,rani język,przyjemność z jedzenia brzoskwini kończy się w kontakcie z nią…
mam swój typ i na ta pestkę,moje wnętrze „Henri Young” z „Morderstwa pierwszego stopnia”,to ktoś równie złamany zimnem,ciemnością,niegodziwością,odizolowany.
Okrutnie odarci z resztek godności,w różnych etapach swego życia,
są w stanie stworzyć cos prawdziwego,wartościowego?
Miąższ pożarty,nadgryziona pestka,mogą skończyć w tym samym ….szambie!
Darujcie sobie wycieczki pod adresem „kretyneczki”. Aluzje, próby dyskredytowania, obrony i Bóg wie co jeszcze – czytam, ale…
Jeżeli ktoś mialby największe prawo odnosić się do jakości środków ekspresji zawartej w tym neologizmie to chyba niżej podpisana byłaby do tego najbardziej predestynowana, ale mam poważniejsze sprawy na głowie.
A poza tym mam dystans. Szczególnie do samej siebie to cecha którą cenię wyjątkowo wysoko.
Na przykład.
Wiersz, który czasami upubliczniam jako próbę poetyckiej definicji osoby kryjącej się na tym etapie dziejów za nickiem @samba kukuleczka autorstwa Mirona Bialoszewskiego:
„wywód jestem’u”
jestem sobie
jestem głupi
co mam robić
a co mam robić
jak nie wiedzieć
a co ja wiem
co ja jestem
wiem że jestem
taki jak jestem
może niegłupi
ale to może tylko dlatego że wiem
że każdy jest dla siebie najważniejszy
bo jak się na siebie nie godzi
to i tak taki jest się jaki jest
@lelek 11:48
Niestety odpowiedz raczej nie na temat. Komentarz @ppanka dotyczyl pewnego problemu ekologicznego, a nie rankingu krajow wg atrakcyjnosci dla emigrantow ogolnie czy Polakow szczegolnie (co do ktorej, podejrzewam, he couldn’t care less). Dr Panek jest naukowcem oraz jednym z gospodarzy tego blogu, problemy zanieczyszczen wodnych na swiecie sa zwiazane z jego dziedzina zainteresowan, a takze z zainteresowaniami jego czytelnikow.
@samba kukuleczka
Nie znam sie na poezji Bialoszewskiego, ale wczesniejsza wypowiedz
„nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialna za swoje dzieci matka nie dołoży wszelkich starań aby jej dzieci miały na przykład zagwarantowaną bezpieczną przyszłość”
to cos zupelnie oczywistego, trudno sie z czyms tak oczywistym nie zgodzic (serio, bez zadnej ironii czy sarkazmu). Podobnie rozumuje kazdy odpowiedzialny za swoje dzieci ojciec. To jest spoleczna i biologiczna norma aczkolwiek zdarzaja (rzadko) sie patologiczne wyjatki.
„jest bardzo wiele zachowań niepoddanych wnikliwej refleksji, ale wynikających na przykład z instynktów – konkretnie z instynktu macierzyńskiego – którym przyświeca dbałość o dobrą przyszłość swoich dzieci, a ten rodzaj zachowań jest nie znany osobom pozbawionym potomstwa.”
Zgadza sie. Zupelnie oczywiste.
@Bohatyrowiczowa.
Pamiętam to zdanie…a @markot był pestką.
No cóż, wiśnia posłużyła mi do nazwania rodzaju relacji z właścicielami poszczególnych nicków, na tyle ile można mieć o nich wyobrażenie na podstawie treści ich komentarzy.
Jeżeli ktoś akceptuje smak wiśni ( a w moim przypadku są one w czołówce owocowego rankingu, a sok z wiśni to bezapelacyjny nr1, nawet przed tym z czarnej porzeczki) to miąższ sobie chwali wybitnie, ale bez pestki ani rusz…no chyba, że zajadamy się wiśniowymi pierogami.
W „Szczelinach” jest przepis na ciasto i nadzienie niezbędne do wykonania filozoficznych pierogów z wiśniami.
Filozoficzny, ale Kantem raczej nie zalatuje, dałoby się je zjeść. Oczywiście ze śmietaną.
@karat
„Dr Panek jest naukowcem oraz jednym z gospodarzy tego blogu”
Czuje sie zdruzgotany. My bad, bylem przekonany, ze dyskusja zaklada mozliwosc prezentowania roznych pogladow i ze racje przyznaje sie temu, kto potrafi te racje wykazac za pomoca merytorycznych argumentow. Poniewczasie pojmuje moj blad.
„pewnego problemu ekologicznego, a nie rankingu krajow wg atrakcyjnosci dla emigrantow ogolnie czy Polakow szczegolnie ”
Jedno z drugim jest dosc scisle powiazane. Nie ma jakos chetnych do masowego osiedlania sie w okolicach Czernobyla. Katastrofy ekologiczne maja to do siebie, ze ludzie (ci najbardziej zainteresowani) glosuja nogami. Nierzadko najpierw doprowadzaja swoj kraj do ruiny (pustynnienie, stepowienie) – a potem wybieraja sie w calkiem inne strony. Chyba to jednak nie dotyczy Holendrow?
Na tym koncze, jesli sie narazilem jednemu z Gospodarzy Bloga to zapewne raz-dwa zadziala Moderacja.
@Kukuła
„No cóż, wiśnia posłużyła mi do nazwania rodzaju relacji z właścicielami poszczególnych nicków, na tyle ile można mieć o nich wyobrażenie na podstawie treści ich komentarzy.”
Nieźle mnie podkopujesz,chodzę już przy Tobie na palcach,a i tak zawsze coś umoczę!
„ale bez pestki ani rusz”
Będąc dzieckiem,leniwie podążałam do kuchni,by wyrzucić ogryzek np jabłka,więc nauczyłam się zjadać całe jabłko,gruszkę, wiśnię też,
ogonek jabłka,trzymam w ustach,dopóty nie ruszę się w kierunku kosza!
@Bohatyrowiczowa
Inna sprawa, że nicki i forma gramatyczna przez te nicki używana dająca powody do snucia domysłów, że ów ktoś jest …niewiastą, nie są takie częste, ale jednak na blogach Polityki się zdarzają, to jak sięgam pamięcią wstecz jesteś pierwszą która przyznaje i daje się to odczuć, że stąpasz czasami na palcach.
Raz miała(e)m okazję wyczytać, że mój komentarz wbił jedną z jej czytelniczek w fotel swoją treścią, ale o palcach nie było żadnej mowy. A jak się skończyła ta niezbyt częsta wymiana blogowych impresji lepiej nie mówić. Zresztą w innych przypadkach było podobnie, tyle że bez tego łechcącego zagajenia.
A na przyszłość – oby jak najdłuższą – to wal prosto z mostu co Ci na sercu, wątrobie, duszy* (*niepotrzebne skreślić) leży.
@Kukułki są masochistkami. Również masochistkami, ale nie tylko nimi.
Nie da się ukryć, że często wchodzę w bliższy kontakt ze światem poezji. Ci którzy śledzą od lat moje blogowe peregrynacje najlepiej o tym wiedzą. Może ostatnimi czasy kontaktów tych intensywność jakby nieco zelżała, ale zawsze pod ręką, na stoliku, podłodze, za łóżkiem, w łazience jakieś liryczne czytadło się znajduje.
A dlaczego owa intensywność zelżała?
Nie będzie tajemnicą, że dokonania świata nauki i Polityka i jej blogi ostatnio rywalizują z Miłoszem, Świetlickim, Różyckim czy Lipską…i ich wierszami.
Ale ostatnio zbliżyłam się do wiersza który połączył wszystko w jednym. Liryka to wiadomo, ale są również obecne dokonania naukowego świata i Polityka. Czyli, jak się chcę, to można wyjść na przeciw oczekiwaniom takiego czytelnika jak ja.
Owym domyślnym był Tadeusz Różewicz.
A oto dosłowna materializacja tego poetyckiego faktu:
Wiersz dedykowany Jerzemu Nowosielskiemu, czyli ten pierwszy mam na myśli. W linku są dwa.
http://www.zb.eco.pl/zb/48/rozewi1.htm
@karat 7:40
„W takich wypadkach zamiast translatora lepiej uzywac w charakterze slownika samej wiki – po otworzeniu np polskiego hasla przeskoczyc w liscie jezykow po lewej na angielski (mozna sie dodatkowo upewnic sprawdzajac ze oba hasla podaja te sama lacinska nazwe). Lelek to nightjar.”
Wędruję po sieci dosyć chaotycznie, czasem zaczynam od translatora, czasem od Wiki. Wczoraj po translatorze zajrzałam do Wiki, żeby zobaczyć jak wygląda nighthawk- nightjar, czyli lelek. Wchodząc przed chwila pod hasło „halcón nocturno” dowiedziałam się, że lelek po hiszpańsku to halcón peregrino albo halcón errante. Pielgrzym lub tułacz – ładne określenia.
I tu przyszło mi do głowy, że @lelek 3333 to świadomie wybrany kryptonim, wbrew zarzekaniu się przez osobnika, że nie ma wiedzy o lelkach.
@kruk
„osobnika”
Osobniczko,
„halcón peregrino” to w twoim pieknym jezyku _sokół wędrowny_. Domyslam sie, osobniczko, ze ty takze stanowisz Niezbity Autorytet – ale pomylic sokola z lelkiem raczej trudno.
Szkoda troche ze zamiast merytorycznej dyskusji wylacznie kopanie po kostkach – ale to juz nie moj wybor.
@lelek
ze racje przyznaje sie temu, kto potrafi te racje wykazac za pomoca merytorycznych argumentow
Jak narazie jest temat, nie pojedynek w ktorym ktos ma miec racje a inny ktos jej nie miec. Jesli na ten temat przedstawi sie ciekawe uwagi, napewno zostana przyjete przychylnie.
@kruk
Nicki sa niezupelnie przypadkowe. Co prowadzi do pytania dlaczego jestes krukiem 🙂
@kruk
Lelek po hiszpansku to nie halcon nocturno lecz chotacabras . Proponowalam Ci uzycie wiki wlasnie dlatego ze translator w tych rzeczach bywa mylny.
@samba kukułeczka 15:30
„Nie będzie tajemnicą, że dokonania świata nauki i Polityka i jej blogi ostatnio rywalizują z Miłoszem, Świetlickim, Różyckim czy Lipską…i ich wierszami.
Ale ostatnio zbliżyłam się do wiersza który połączył wszystko w jednym. Liryka to wiadomo, ale są również obecne dokonania naukowego świata i Polityka. Czyli, jak się chcę, to można wyjść na przeciw oczekiwaniom takiego czytelnika jak ja.”
Ciekawe – świniobicie jest, Twoim zdaniem, osiągnięciem nauki i to miałoby wynikać z wiersza Różewicza?
„Nie da się ukryć, że często wchodzę w bliższy kontakt ze światem poezji.”
Szkoda, że z tak małym pożytkiem dla siebie i dla tych, „którzy śledzą” Twoje „peregrynacje blogowe”.
@karat.
„Lelek po hiszpansku to nie halcon nocturno lecz chotacabras.”
W Meksyku nazywa się on „chupacabras” (o czym napisałam @Gammonowi). Jak sprawdziłam, „chotar” i „chupar” to synonimy. Inne to: „mamar”, „succionar”, „sorber” i jeszcze „libar = beber un licor a pequeños sorbos”. W meksykańskiej odmianie hiszpańskiego „chupar’ najczęściej kojarzy się z pijaństwem.
Mój nick związany jest ze wspomnieniami ze szkoły podstawowej.
@lelek 3333 16:37
Niepotrzebnie się nastroszyłeś. Słowo „osobnik” należy do terminologii naukowej. Nie nazwałam Cię „indywiduum”.
Tz ‚chupar’ w znaczeniu ‚pociagac’ (np z kieliszka).
@kruk
Nie wiem do czego pijesz, ale mało udane próby zaistnienia na blogach gospodarzy mieniących się obrońcami fundamentów demokracji (wolność wypowiedzi do takich zaliczam) z komentarzami niewiele odbiegających co do meritum i strony formalnej od tych które prezentuje tutaj mogę chyba nazwać blogowymi peregrynacjami.
Uściślam – blogowe podróże których okresy kwaterunku z reguły nie akceptowały mojej autonomii.
Okres tychże lat kilka. Bardziej dziewięć niż trzy.
Na autonomię najlepszy jest własny blog.
@markot
To też jest rozwiązanie problemu. Dzięki za radę.
A jak się nazywa lelek po słoweńsku?
Jorge75
Gimnazjalistow to zapewne rozsmieszy
@Jorge75
😀 Powiedz, że nie zajrzałeś wcześniej do wiki 😉
Dawno, dawno temu zapytałem znajomego łotewskiego biologa (rozmawialiśmy po angielsku), jak po łotewsku nazywa się żółw. Nazwa była tak oryginalna, że pamiętam do dziś: bruniurumpucis (fonetycznie). Uwierzyłem mu na słowo.
Dziś sprawdziłem: żółw błotny = Purva bruņurupucis
Purva = bagno
A propos Nowosielskiego któremu dedykował jeden ze swoich wierszy Różewicz.
Bardzo dobra biografia jednego z największych polskich artystów II poł. XX wieku, bo za takiego uchodzi Jerzy Nowosielski
Koniec biografii szczególnie wstrząsający. Ale nie o tym. Trochę na zasadzie ciekawostki.
Wiedza w której posiadanie weszłam w trakcie lektury biografii zatytułowanej „Nietoperz w świątyni”.
Nowosielski pracował w latach 50-tych w łódzkich teatrach lalkowych.
I teraz będzie kilka nazwisk osób które pracowały i współpracowały z tamtejszymi teatrami. Lalkowymi. Wiadmości z plakatów z tamtego okresu.
Scenografię projektują m.in.: Nowosielski i …Kantor
Muzykę do spektakli kukiełkowych komponują: Stefan Kisielewski, Jerzy Wasowski, Jerzy Maksymiuk, czy …Krzysztof Penderecki.
Niezłe: Nowosielski, Kantor, Penderecki w teatrze z pacynkami.
To były czasy.
Karacie, świat gimbazy należy już do przeszłości, ale co szkodzi powspominać.
Należę do wielbicieli blogowej twórczości lelka. Lubię czytać jego wypowiedzi charakteryzujące się nienaganną polszczyzną i dużą wiedzą. Niestety po pewnym czasie się zacietrzewia i dostaje bana
Lipa.
Znaczy sciema.
https://kenskingdom.wordpress.com/2017/11/19/fake-survey-is-the-world-scientists-warning-to-humanity-a-hoax/
„What I found strange is that along with the hundreds of scientists of all descriptions are theologians, philosophers, citizen scientists, renewable energy advocates, artists, musicians, photographers, a high school student- and a homeopath.
I then turned to the Endorsers, those who agree with the warning article but weren’t amongst the original Signatories.
Along with the bona fide scientists, and assorted activists, photographers, and philosophers, we find 1 wholesaler (educated in “the school of life”); 1 elementary (primary) school teacher; and 2 naturopaths.”
…
„Are they real scientists (or homeopaths)? Or are many of them completely fictitious, but with many real concerned individuals duped into adding their names? And have real individuals been entered without their knowledge or consent? How would anyone know?”
Nie chce mi sie tlumaczyc. Chyba ze komukolwiek zalezy na rozmowie na temat (w odroznieniu od kopania sie po kostkach).
Skrotowo: Do apelu moze dopisac sie kazdy, pod dowolnym nazwiskiem. Moze sobie dodawac dowolne tytuly naukowe. Tak przynajmniej twierdzi zalinkowany artykul. Nie zweryfikowalem praktycznie – przekazuje tylko to, co znalezione.
Wyglada na to, ze to lipa. Sciena. Znaczy na resorach.
@lelek
Czy wiadomo kim jest piszacy?
@Jorge75, poniewaz byla tu mowa o nickach, Twoj skojarzyl mi sie z Imieniem Rozy.
@lelek
Sam apel nie jest sciema, zostal jak rozumiem zostal opublikowany w czasopismie naukowym, z nazwiskami piszacych go autorow. Problem jest z lista podpisow.
Lekki, sprawdziłem. Jestem sygnatariuszem numer 1564938811.
Za takie wpisy Cię cenię.
Korekta. Nie lekki a lelku
Karacie, touché
Apel nie jest ściemą, ocieplenie nie jest (chyba) ściemą. Ściemą jest podpieranie apelu fikcyjnymi naukowcami.
Osoby, które podpisały apel można „wyguglać”. Przypuszczam, że podpisując wiedziały o tym. Może nie wszystkie są profesorami i doktorami, ale mają do czynienia z badaniem środowiska i ekologią.
Może ktoś z krytyków znajdzie i zdemaskuje fikcyjnego naukowca z fałszywym tytułem?
Ja sprawdziłem na chybił trafił kilka nazwisk, wszystkie te osoby istnieją i zajmują się nauką.
Takie skunksie podsmradzanie to żadna nowość na blogach.
Signed after October 23, 2017
7447 signatories found.
Podpisy nie są numerowane.
Jorge75 łże.
@Markot
Żyjemy z czasach postprawdy, a postprawda to:
„… specyficzny stan życia społeczno-politycznego i intelektualnego w wysoko rozwiniętych krajach demokratycznych, który został wykreowany przez media oraz osoby pełniące ważne funkcje publiczne, głównie polityków; efekt rozprzestrzeniania się populizmu, który wypaczył pierwotny sens uprawiania polityki w krajach demokracji parlamentarnej, ponieważ wykorzenił z życia publicznego walkę na argumenty, idee i możliwe do zrealizowania pomysły, a w to miejsce wprowadził grę na emocjach i tanią sensację. W epoce postprawdy podstawowe wartości, tj. prawda w mediach i życiu publicznym, zagrożone są z powodu cynizmu i skrajnego załamania wszelkich cenionych niegdyś wartości, np.: prawdy, uczciwości i rzetelności dziennikarskiej”…
…dlatego jeżeli chodzi o sferę faktów staram się raczej nie odwoływać do rzeczy zapisanych „gdzieś tam”, a które co najmniej w jakiś minimalny sposób stykają się ze światem bieżącej polityki.
Zresztą raczej da się odczuć, że kwestia bieżącej polityki rzadko gości w moich komentarzach…co nie oznacza, że nie mam swojego zdania i jakichś sympatii ( raczej nie weryfikowanych w lokalach wyborczych), ale są to raczej preferencje estetyczne, kulturowe, czy wręcz cywilizacyjne.
Markocie, liczba 7447 pochodzi z listy Additional Signatories
Signed after October 23, 2017.
Jest jeszcze lista Signatories
15,364 signatories from 184 Countries
Signed before October 23, 2017.
Ja wpisałem się dziś i otrzymałem informację, że jestem sygnatariuszem nr 1564938811.
Odszczekaj proszę to, że łżę.
@Jorge75
4 sierpnia o godz. 20:07
Na której liście jest twój podpis? Na tej zamkniętej 23. października 2017?
Pokaż, gdzie jesteś na alfabetycznej liście sygnatariuszy?
@markot
Mylisz sie. Na liscie podpisow nie ma numerow, ale wpisujac sie taki numer sie otrzymuje. Wlasnie sie wpisalam i otrzymalam nr 1564942291.
Wg tekstu pare godzin moze uplynac od podpisania a ukazania sie podpisu na liscie sygnatariuszy.
Miliony dowcipnisiów, a podpisów na liście (dodatkowej?) tylko kilka tysięcy?
Poczekam, aż mi pokażecie wasze podpisy na liście.
@markot
Poczekam, aż mi pokażecie wasze podpisy na liście
Czy to ma byc sprawdzian mojej prawdomownosci..?
@karat
„Czy wiadomo kim jest piszacy?”
A jakie to ma znaczenie? Wystarczy zweryfikowac – czy pisze prawde, czy sciemnia.
Istotne jest, nie „kim jest piszacy” tylko
– czy rzeczywiscie kazdy moze sie dopisac
– czy kazdy moze sie dopisac uzywajac dowolnych (np cudzych) danych osobowych
– czy to prawda, ze lista zawiera podpisy ludzi nie majacych nic wspolnego z nauka („theologians, philosophers, citizen scientists, renewable energy advocates, artists, musicians, photographers, a high school student- and a homeopath”)
Na tym polega metoda naukowa (w odroznieniu od metody scholastycznej).
Markocie, przyłapałeś mnie. Podpisałem się nie pod tym artykułem. Teraz podpisałem się pod właściwym. Informują, że może zająć kilka godzin do opublikowania mojego podpisu na liście. Jeżeli nie opublikują to sam wejdę pod stół i odszczekam.
@lelek
Dziekuje, jeszcze potrafie wywnioskowac co nalezy weryfikowac. Osoba piszacego bywa istotna, a blog ktory nie ma zadnej linki odnoszacej sie do osoby autora (lub moze tylko ja takiej nie znalazlam) budzi moja nieufnosc; nie musisz sie z tym zgadzac.
W tekscie poprzedzajacym podpisywanie figuruje info: „By signing, you will be included in the full list of scientists who have signed this article and your name will be published in the Bioscience supplement to the article as an official signatory.” Przypuszczam zatem, ze lista ukazujace sie na stronie jest pierworna lista podpisow, a lista koncowa przejdzie jakas weryfikacje, bo nie wyobrazam sobie by Bioscience opublikowalo liste zawierajaca np pieciu Einsteinow.
@karat
Na razie ogladam imienna liste sygnatariuszy:
Aardema, Hedy Maria
Netherlands (the)
..
Aardema, Hedy Maria
Netherlands (the)
..
Abt, Fiona
Switzerland
…
Acharya, Kamal Prasad
Norway
..
Adams, Clare
United States of America (the)
..
Afonso, Sandra
Portugal
..
Akdesir, Ezgi
Turkey
..
Alastuey, Andres
Spain
..
Alarcón Víllora, María Remedios
IMIDRA
Spain
..
Albert, Céline
MSc graduated – Future PhD student
France
..
Albuquerque, Rui
Portugal
..
Jak widac, same slawy naukowe. Pouczony juz wczesniej, chyle czola przed w/w speckalistami, ktorzy oprocz swego dorobku naukowego wykazuja wielka skromnosc. W ogole nie chwala sie naukowymi stopniami. Chwala im za to!!
Jedziemy dalej:
Chaves, Fernando
Photographer
self employed
Brazil
..
gokalp, mert
Phd student / director /writer / photographer /
Wageningen University
Turkey
..
Platt-Torres, Alejandra
Photographer
Freelance
Mexico
…
…
Frenschkowski, Marco
Professor of Theology (New Testament Studies)
University of Leipzig
Germany
,,,
Skriver, Hellmut-Michael
Lic. conc. theology, classical homoeopathy, naturopathy,osteopathy
priv. practice
South Africa
..
..
Awasthy, Monica
Ecologist
Australia
W tym momencie uznaje sie za pokonanego. Jesli takie slawy naukowe jak „Awasthy, Monica, Ecologist, Australia” czy tez „Chaves, Fernando Photographer self employed” poparly apel – to pozostaje jedynie zgodzic sie z surowym osądem tutejszych specow od kultury dyskusji („skunksie podsmradzanie”).
@lelek 20:53
Swietnie, ale dlaczego to adresowane do mnie? Epitet byl @markota. Ja usiluje sprawdzic podana – bezimiennie – informacje poprzez samodzielne wpisanie sie.
Zreszta gdy lista zostanie opublkowana, kazdy bedzie mogl do niej zajrzec i wyciagnac wlasne wnioski.
Szerokie listy poparcia tak wygladaja. Gdy chce sie liste ograniczana do pewnej grupy, rozprzestrzenianie tekstu do podpisania wyglada inaczej.
Jak narazie nie widze tu ani sciemy ze strony autorow tekstu, ani spisku blogowiczow.
A może zadajmy sobie pytanie jaki w ogóle jest sens takich list. Załóżmy nawet, że wszytkie osoby na tej liście są ludźmi nauki. Co, świetny nawet, Professor of Finance z Corvinis University of Budapest może wiedzieć o zmianach klimatu od laika?
@Jorge75
A co my mozemy o nich wiedziec…? W koncu zawsze kierujemy sie autorytetami piszacych, peer reviews (nie zawsze bezinteresownych w jedna lub druga strone ), i w koncu nasza wlasna logika, bo na podstawie tych informacji, niepelnych i czesto tylko czesciowo zrozumianych, musimuy podjac decyzje w roznych dziedzinach na ktorych sie nie znamy.
Wiekszosc odkladajacych pieniadze na emeryture nie ma stopnia z ekonomii.
Przepraszam. Miało być „więcej od laika”
@karat
Pozwole sobie jeszcze dodac, ze na krytykanctwo narazone sa nawet znane i uznane autorytety, prawdziwe slawy naukowe. Do takich zalicza sie prof.dr.hab Marek Chodakiewicz, znany glownie ze swoich wiekopomnych dokonan na niwie historii najnowszej (m in slynne dzielo „Po Zagladzie”). Teraz prof.dr.hab Marek Chodakiewicz, prawdziwy czlowiek renesansu, zaangazowany zostal przez Instytut Pamieci Narodowej aby wyglosic odczyt z nieco innej dziedziny:
https://oko.press/chomik-w-odbytnicy-i-prucie-w-kakao-ipn-zorganizowal-zdumiewajacy-wyklad-o-cywilizacji-smierci/
Chomik w odbytnicy i „bzykanie w kakao”. Wykład IPN o „cywilizacji śmierci” za publiczne pieniądze … W IPN-owskim „Przystanku Historia” gość Instytutu, prof. Marek Chodakiewicz, opowiada tzw. legendę miejską o wsadzaniu sobie chomika w odbyt. Twierdzi, że w latach 80. spotkała się z tym jego dziewczyna, pielęgniarka. IPN organizuje makabryczny i perwersyjny seans homofobicznej nienawiści i obsceny. „Nic bardziej nie obraża Boga niż rzucanie nasienia w kał”
Ze wstydem i bolem przyznaje, ze jeszcze nie wszyscy docenili wielkosc rof.dr.hab Marka Chodakiewicza i jego donioslych odkryc naukowych. Chyle zatem czolo przed autorytetem Pofesora oraz przed wiedza zawarta w publikacjach Instytutu Pamieci Narodowej. Dla wiekszej pewnosci zacytuje ponownie:
„Chomik w odbytnicy i „bzykanie w kakao”. .. „Prucie się w kakao” ..
„o jest piąta kolumna, która dostaje kasę z zagranicy. Nie tylko od ambasady Norwegii czy Holandii, ale też od NGO, od Sorosa. I to nie jest polskie”
Wszystkie cytaty, expressis verbis, z podanego powyzej URL. Tu przynajmniej wiadomo kto powiedzial, co powiedzial i jaka (ta-dam) Placowka Naukowa wyklad firmuje.
@lelek
Swietnie, bede wiedziala by pod wskazany URL nie zagladac.
Moze juz odlozymy na bok tego Flawiusza?
Sęk w tym, że sens może mieć lista naukowców zajmujących się w tym przypadku klimatem, nie naukowców jako takich.
@karat
„Do czasu publikacji artykułu autorzy zebrali ponad 15 tysięcy podpisów naukowców zgadzających się (przynajmniej z grubsza) z tezami drugiego ostrzeżenia,”
Nie wiem, jak wygladaja „szerokie listy poparcia” a jak wygladaja „waskie pocztowki poparcia” – ale rozumiem oczywiscie, ze ktos, kto na liscie figuruje jako „Platt-Torres, Alejandra Photographer Freelance Mexico” to Naukowiec. Przez wielkie „N”. To tylko przyklad, bo te „15 tysięcy podpisów naukowców” dotyczy bodajze wczesniejszego apelu.
Coś tu się niezwykłego odeświęca w ostatnich godzinach. Hm.
@Jorge (21:14)
Zapewne masz racje. Autorzy tekstu zakreslili granice bardzo szeroko: ” It is important that we get signatories from a wide variety of scientific disciplines”. Z drugiej strony, czlowiek z pewnym doswiadczeniem moze niezle ocenic wyniki badan z dziedzin dosc odleglych od wlasnej.
W kazdym razie nadal nie wiemy czy i jak koncowa lista bedzie zredagowana.
@Gammon
Nic tu po nas. A na pewno po mnie.
@karat
„Z drugiej strony, czlowiek z pewnym doswiadczeniem moze niezle ocenic wyniki badan z dziedzin dosc odleglych od wlasnej.”
Dziwna sprawa, bo nawet w tak waskiej dziedzinie jak inzynieria oprogramowania sa specjalisci od systemow wbudowanych, sa tacy, ktorzy tworza back-end i tacy co tworza front-end w duzych systemach internetowych, zaden kierownik projektu nie wladnie na pomysl, zeby speca od pisania sterownikow posadzic przy Photoshopie czy przy PHP.
Lekarsz-stomatolog to tez lekarz – ale do glowy nikomu nie przyjdzie, zeby speca od leczenia kanalowego przerzucic na ortopedie i kazac mu zakladac stawy biodrowe. Okulista ma swoj zakres wiedzy, laryngolog swoj. Chirurg plastyczny nie bierze sie za leczenie wrzodow zoladka.
Co innego autorytety blogowe, komisje do spraw badania Zbrodni Smolenskiej oraz spece od pekajacych parowek – a takze Znawcy Klimatu. Ci znaja sie na wszystkim, jko ze posiadaja „pewne doswiadczenie”. Tacy Ludzie Renesansu.
@lelek
Trudno mi rozmawiac z takim natezeniem zjadliwosci. I to nie dlatego ze nie mam odpowiedzi.
Gammon
Nareszcie 🙂
Karacie, moim zdaniem człowiek nie zajmujący się daną dziedziną nie powinien być traktowany jako autorytet.
@Jorge
Autorytetami sa wylacznie autorzy artykulu. Reszta to lista poparcia, w zalozeniu ludzi z jakims wyksztalceniem. Zreszta nie ma technicznej mozliwosci automatycznego odrzucania podpisu w momencie podpisywania, chyba ze ktos wpisze sie jako Archimedes, a i wtedy moze sie okazac ze to po prostu imie wlasne. Aby automatycznie odrzucac podpisy trzeba by spisy ludnosci z dodatkowym wyszczegolnieniem zawodow z wszystkich krajow do ktorych ten apel dociera 😉
@lelek3333
Lekarsz-stomatolog to tez lekarz
Słusznie, a fałszywy diament to też diament. W obu wypadkach już sama nazwa wskazuje Prawdę.
@Gammon No.82
„fałszywy diament to też diament”
Falszywy diament to nie „diament” tylko kawalek szkeilka bez zadnej wartosci.
Lekarz-stomatolog to tez lekarz – o waskiej acz istotnej specjalizacji. Gastrolog czy pediatra nie wezmie sie za leczenie kanalowe czy za wstawienie implanta. Lekarz-stomatolog bywa bardzo potrzebny – jak zab boli, to pacjett na chleb nie wyda ale na lekarza wyda.
„W obu wypadkach już sama nazwa wskazuje Prawdę.”
Prawda jest taka, ze z podanych powyzej powodow nikt jeszcze nie widzial ubogiego stomatologa.
@lelek3333
a takze Znawcy Klimatu
Jak się dobrze zastanowić, to znawcy bilansu radiacyjnego nie znają się na przemieszczeniach mas powietrza, fachowcy od mechaniki płynów nie mają pojęcia o analizie rdzeni wiertniczych, a ci co się znają na rdzeniach – cóż mogą wiedzieć o cyklu węglowym. Wniosek: nikt nie ma moralnego prawa zabierać głosu na temat klimatu. CBDO
@lelek3333
Falszywy diament to nie „diament” tylko kawalek szkeilka bez zadnej wartosci.
Ciekawe, czemu tyle ich się sprzedaje.
Lekarz-stomatolog to tez lekarz – o waskiej acz istotnej specjalizacji.
Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty zapewne całkiem przypadkowo używa liczby mnogiej, prawda?
To chyba nie ma sensu. Niech sobie lelek wypruwa z siebie własną duszę.
@Karat
„Aby automatycznie odrzucac podpisy trzeba by spisy ludnosci z dodatkowym wyszczegolnieniem zawodow ”
W zupelnosci wytarczy kontrola placowki naukowej. Nawet i to nie zawsze jest potrzebne. Kiedy przysylaja swoje maile rekrutanci, to na ogol wiedza sporo juz na wstepie, istnieja listy publikacji, swerwisy internetowe zrzeszajace naukowcow, inzynierow i innych specjalistow. Nie chce byc „zjadliwy” wiec nie draze tematu.
@Jorge
Ale masz racje ze tytul artykulu – „World Scientists’ Warning etc.” , jesli owi „naukowcy swiata” to szeroka lista podpisujacych, jest troche zwodniczy jesli nie wszyscy z nich sa naukowcami.
Tytul jak rozumiem dotyczyl w ogryginale jakiegos concensusu po duzej konferencji na ten temat, a nastepne artykuly uzywaly go troche jako marki (jesli sie myle, @ppanek mnie poprawi).
Karacie, w artykule wyszczegolniono trzech autorów, ale zaraz po przecinku napisano „xxxx podpisów naukowców z xxxx krajów (pełna lista naukowców w załączniku)”. To sugeruje, że wszyscy podpisujący są współautorami, więc także Ty i ja. Zostaliśmy w ten sposób autorytetami od klimatu.
@lelek
Zjadliwosc nie wynika z tematu.
Wchodze na ten blog dla przyjemnosci – milej rozmowy na ciekawe tematy. Nie po to by sie uzerac; po co bym miala tracic na to czas?
Jak juz napisalam (21:04), gdy chce sie uzyskac podpisy specyficznej grupy ludzi, rozprowadzanie listy wyglada inaczej, a podpisy mozna otrzymywac np mailowo. Gdy wywiesza sie otwarta liste podpisow, jak w tym wypadku, takiej mozliwosci nie ma.
@Jorge
Zgadzam sie ze to zwodnicze.
Karacie, pozwól na jeszcze jedną wypowiedź w temacie. Czepiam się tej nieszczęsnej listy nie dlatego, że zaprzeczam globalnemu ociepleniu. Uważam, że jeżeli nasze podpisy się tam ukażą w załączniku, to zabiorą wiarygodność całemu apelowi.
@Jorge
Moj niekoniecznie, bo naleze do scientific disciplines.
Ja wpisałem się, bo chciałem sprawdzić możliwość samego wpisu. Jeżeli Ty przeczytałaś najpierw artykuł, a potem podpisałaś, to zwracam honor.
@Jorge
Czy uwazasz ze nalezalo wprowadzic system pozwalajacy podpisac tylko po przeczytaniu?
Karat, wydaje mi się, że zamuliliśmy blog. Zapytałem czy Ty udzieliłaś świadomego poparcia treści dokumentu, czy tylko sprawdzałaś czy można się podpisać.
W gimnazjum chodziliśmy z listą i mówiliśmy kolegom żeby się dopisali. Kiedy pytali po co, odpowiadaliśmy, ten, ta i tamten już się wpisał a ty się nie wpiszesz
Niestety czytanie tego blogu przestało być przyjemnościa. To jakaś szarpanina z trollami.
@wszyscy
Przepraszam. Już mnie nie ma.
Jak tak patrzę z jaka łatwościa trolle prowokuja Was i ciagna na manowce to nie dziwię się że suweren też daje się ogłupić i manipulować.
https://www.researchgate.net/profile/Kamal_Acharya2
https://www.researchgate.net/profile/Remedios_Alarcon_Villora
https://www.researchgate.net/profile/Ezgi_Akdesir2
https://www.clsbe.lisboa.ucp.pt/pt-pt/pessoa/rui-albuquerque
Gdy pierwszy raz, w Monachium, zobaczylam samoobslugowe kwiaciarnie, bylam bardzo zdziwiona. Sprzedawca postawil pojemniki z bukietami, obok wywiesil tablicze z cena kazdego bukietu, postawil skrzyneczke do wrzucania drobnych i odszedl.
Natknelam sie na niego pewnego popoludnia i porozmawialam, robil to od dosc dawna, i (z malymi odchyleniami) dzialalo.
Jakie to mile.
W jaki sposób podpis profesora religioznawstwa (Marco Frenschkowski) zajmującego się m.in. dialogiem interreligijnym, uwłacza liście sygnatariuszy popierających apel w sprawie klimatu?
Albo profesora ekonomii (Rui Albuquerque), wirologa (Ezgi Akdesir)
biologa (Kamal Prasad Acharya), badacza akwakultury (Mert Gokalp), geochemika (Hedy Aardema) z Instytutu Maxa Plancka (Geochemia Klimatu) biologa (Sandra Alfonso) z Uniwersytetu w Porto etc.
To są osoby w większości młode i zaangażowane w swoją pracę, myślące o przyszłości tej planety, a nie stare, skisłe i malkontenckie zgredy, cynicznie psujące atmosferę swoim wrednym podsmradzaniem.
@karat.
W wielu miejscach na świecie ludzie ufają sobie nawzajem i są uczciwi. I to działa.
W zagrodzie chłopskiej, gdzie samoobsługowo kupuję jaja i mleko, jest automat odmierzający litr mleka za monetę, ale pieniądze za jaja, sery, słoiki miodu, konfitur wrzuca się do otwartego pudełka w lodówce. Można sobie wybrać resztę, gdy się płaci banknotem.
Samoobsługowe stragany z owocami i warzywami przy plantacjach są na porządku dziennym. Kupowałem już nawet choinkę na przydrożnym stoisku, ale tam skarbonka była w żelaznej rurze na betonowym postumencie. Zaufanie ma swoje granice 😎
Cudze chwalicie swego nie znacie.
Tej treści tekst zamieściłam kilkanaście miesięcy temu na blogu Marcina Celińskiego. Powodowany (mój , ale i Marcina Celińskiego) wiadomymi okolicznościami.
Tonacja obu tekstów oczywiście odmienna.
samba kukuleczka
15 marca o godz. 13:38
Jeszcze jeden wpis z gatunku tych które naznaczone są humanitarnym piętnem.
Cały czas o nowatorskiej dla niektórych treści ustawy o zakazie handlu w niedzielę, jak również dni świąteczne.
Piszę „nowatorskiej dla niektórych” bo inni – jakaś część „niektórych” – wiedzą, że cala ta nasza cywilizacja judeo-chrześcijańska została tym cyklu (6+1) ustanowiona i z jakimś tam skutkiem przemierzała przez wieki, żeby nie powiedzieć tysiąclecia.
Oczywiście byli tacy – jak dzisiaj na przykład Gekko, czy nie przymierzając Tanaka – którym było to nie w smak. Ale co mieli robić – naciskali czapkę na głowę i wracali do swoich siermiężnych codziennych obowiązków,
Ale byli też tacy którzy się nie poddawali, jak dzisiaj na przykład Gekko, czy nie przymierzając Tanaka.
Dla nich dzień świąteczny i związane z tym handlowe tabu nie było aż takie straszne.
Jak to się kiedyś mawiało :
Gdzie diabeł nie może, tam właściciela dyskontu pośle.
Oto przykład jak radzono sobie w czasach przedwojennych kiedy handel był zmajoryzowany przez przedstawicieli jednej z mniejszości narodowych dla której dzień świąteczny ( w tym przypadku sobota) był świętością.
Przychodzi sobota, czyli Żyd ( przedstawicieli tej mniejszości miałem wcześniej na myśli) zamyka sklep i Polak, albo Polka musi czekać do dnia następnego aby zakupić niezbędną w tym momencie marmoladę śliwkową.
Owszem bywało i tak , ale … ( znam tę historię od osoby która pamiętała czasy przedwojenne) zdarzało się również, że Żyd zostawiał sklep otwarty, albo klucz w umówionym miejscu i chcąca dokonać niezbędnej dla niego transakcji osoba przekraczała próg pustego sklepu (Żyd w tym czasie się modlił) brała z półki rzecz o którą jej chodziło, zostawiała ekwiwalent pieniężny na ladzie, talerzyku, ewentualnie w słoiku 1 litrowym i wychodziła – zadowolona zapewne – ze sklepu.
Oczywiście dla niektórych szok „uczciwy Polak”. To przecież klasyczny oksymoron.
Widocznie nie oksymoron, skoro ów właściciel placówki handlowej nie zwinął interesu po pierwszej sobocie.
I w tym momencie pomyślałam, a jakby tak dzisiaj zastosować podobny manewr. Czyli zostawiamy na przykład Biedronkę, Tesco, Auchan otwarte. Wszyscy pracownicy świętują dzień święty. W odpowiednio czytelny sposób informujemy o zasadach handlu w niedzielę – każdy bierze z półki niezbędny produkt, a należność (płatność gotówką, albo kartą ) uiszcza na ladzie Biura Obsługi Klienta.
I w tym momencie istotna uwaga.
Według niektórych, Polacy dzielą się na uczciwych wolnomyślicieli, humanistów, ateistów, tenisistów ( ale tylko stołowych) i tych którym obce są zasady savoir vivre, nierzetelnych, mało kulturalnych, żeby nie powiedzieć wprost – nieuczciwych przedstawicieli Ciemnogrodu i innego katolickiego zaścianka.
Przyjmując jednak , że kiedy ci pierwsi, prawi, uczciwi będą dokonywać zakupów według zaproponowanej przeze mnie procedury , a ci drudzy oblegać będą placówki …przepraszam, obiektu kultu i wszystko będzie im w głowie z wyjątkiem zakupów to istnieje prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że moja propozycja rozwiązania napiętego problemu ma jednak głębszy, żeby nie powiedzieć metafizyczny sens.
@Bohatyrowiczowa
17 kwietnia 2019, w Urzędzie Miasta Krakowa pojawił się automat przyjmujący butelki.
Koszt jednego butelkomatu to około 20 tys. zł. Ten w Urzędzie Miasta został przekazany dla Krakowa za darmo przez firmę Grand Technology. Tę samą, która oferuje twojemu miastu Sortbox za kilkadziesiąt (80?) tysięcy.
Każdą plastikową butelkę można tam było wymienić na 10, a niektóre nawet na 20 groszy.
Można było, bo już nie można.
Pieniądze na wypłaty (1500 zł) ufundowane przez jednego radnego oraz prywatną osobę skończyły się już po kilku tygodniach. Lwią ich część zainkasowali bezdomni. Niektórzy wrzucali po kilkadziesiąt butelek za jednym razem. Niestety, opakowania i ich dostawcy nie byli odpowiednio przygotowani, często brudni i wydzielali nieprzyjemny zapach powodując dyskomfort dla przebywających w urzędzie pracowników oraz petentów.
Na początku czerwca automat usunięto.
Mam nadzieję, że rozumiesz teraz moje zastrzeżenia co do braku konkretnych informacji, gdzie stanie ów jastrzębski automat, kto go będzie czyścić i serwisować i jak w ogóle ma funkcjonować (finansowanie, motywacja dla klientów), skoro nie ma jeszcze kaucji na plastikowe butelki.
We włoskim Veneto (Valdobbiadene) jest mała samoobsługowa restauracja bez gospodarza (L’Osteria senz’Oste), gdzie goście sami sobie biorą wędliny i sery, chleb z szafki oraz prosecco z lodówki, opłatę uiszczają do skarbonki, po czym zasiadają na tarasie z widokiem i konsumują.
@samba
Sklepy z samoobsługowymi kasami wychodzą już od paru lat naprzeciw twojej propozycji. Choć może na razie w mniej pobożnych krajach 🙁
@markot
Tylko zauważ, że w mniej pobożnych krajach jest wszystko pod lupą ( czyli okamerowane, a w nocy włączone noktowizory na wypadek gdyby zabrakło prądu i zrobił się ciemność), a kiedyś sklepu Żyda przed Polakami bronił znudzony Misiek który w d… miał Polaków bo cały dzień pchły na ogonie łapał i …Żyd sobie współpracę z Polakami chwalił. W soboty.
@markot
Zresztą okamerowany jest z reguły parking przed taką placówką i złapać numer samochodu to żadna sztuka. A jak masz numer samochodu, telefonu ( bo każdy właściciel samochodu posiada jakąś komórkę, smartfon) to namierzyć gościa w dzisiejszych czasach – żadna sztuka. Jak się chce, bo jak się nie chce…
@samba
A cóż ci ta kamera na parkingu da, kiedy do sklepu przyjedzie kilkadziesiąt aut, klienci wyjdą z zakupami, a ty i tak nie będziesz wiedział, ilu z nich zeskanowało wszystkie towary, ilu tylko połowę albo wcale, i którzy to z nich 🙄
Jest już sporo sklepów, gdzie klient chodzi z ręcznym skanerem i sam skanuje ceny na regałach, a towar wkłada od razu do swojej torby/koszyka na wózku. Przy kasie tylko płaci należność.
Jedyna kontrola to weryfikacja koszyka i paragonu co któregoś klienta przez personel lub wybranego przypadkowo przez komputer, który nakazuje klientowi zwrócić się do punktu obsługi.
Personel nie sprawdza całej zawartości koszyka/wózka, wystarczy porównać kilka pozycji na paragonie z odpowiednimi towarami w koszyku. Klient pozytywnie sprawdzony kilka razy jest później bardzo rzadko kontrolowany. Jak podpadnie kilka razy, czekają go sankcje z zakazem robienia zakupów w takiej formie włącznie.
Self-scanning możliwy jest tylko z kartą klienta, a tę można zablokować.
Złodzieja trzeba złapać na gorącym uczynku, kradzież musi być udowodniona.
Samo podejrzenie, że klient był w sklepie, a po jego wyjściu stwierdzono brak towaru, nie wystarczy. Personel też kradnie.
@markot
Czy prowadzenie dowodów w sądach itp. organach jest problemem czysto naukowym? Chwilami mam wrażenie, że jest w tym wiele konwencji społecznej.
A co do zaufania, otarłem się stalowym kadłubem o wieś na zachodnim Podlasiu, czy też wschodnim Mazowszu – tam 50 lat temu nie zamykało się domu, albo zamykało się „kluczem” wyglądającym jak pogrzebacz – stalowy, rozklepany wihajster, który wkładało się przez trzycentymetrowy (niekiedy pięciocentymetrowy) otwór w drzwiach z desek, „macało” opór zasuwki i przesuwało ją. „Klucz” zwykle wisiał obok drzwi, więc zamknięcie było tym bardziej symboliczne.
@Gammon No.82
Hmm… Mam „doświadczenie” tylko z kryminałów i co głośniejszych procesów, np przykład OJ Simpsona, Polańskiego…
W tych rzeczywistych różnie bywa 🙄
Gammon
Problem uczciwosci/zaufania chyba wyglada inaczej w malych spolecznosciach, gdzie wszyscy sie znaja i gdzie wiadomo ze jutro wszyscy nadal beda w tym samym miejscu; wtedy potrzeba dobrych stosunkow jest wieksza,i wieksza tez wiedza o sasiadach. W wiekszych miastach w ktorych mieszkaniec jest anonimowy tego aspektu nie ma, choc nadal sa sieci na poziomie np dzielnicowym: wlasciciel sklepiku musi byc w porzadku bo jego zarobek jest zalezny od opinii ludzi mieszkajacych na stale w jego okolicy (szczegolnie jesli sklepiki sa przynajmniej dwa). Dlatego np turysci sa dobrymi kandydatami do oskubania – wiadomo ze jutro i tak ich tu nie bedzie.
Przez długi czas domy w północnej Skandynawii nie miały w ogóle zamków w drzwiach. Sam widziałem w 1980.
A całkiem niedawno, kiedy odwiedziłem znajomych w okolicach (dość odludnych) Santa Fe (Nowy Meksyk) i oni wychodzili przede mną, zapytałem, gdzie jest klucz, aby zamknąć, jak będę wychodzić.
– Nie trzeba. Zasuniesz tylko te szklane drzwi. Żeby kojoty nie właziły.
Tam też nie było zamka.
@karat.
Mam gdzieś zdjęcie drzwi wejściowych w mieszkaniu innych znajomych w Nowym Jorku. Tylu zamków, zasuw i wsporników blokujących nie widziałem nigdy w życiu.
Same drzwi były z jakiejś sklejki, łatwej chyba do rozwalenia jednym kopnięciem.
Intuicyjnie (czy ja mam intuicję? czy tylko wbudowane przesądy projektanta?) chyba rzeczywiście to zależy od rozmiaru lokalnej populacji. Oczywiście też od innych zmiennych.
@markot
re: Santa Fe
Cóż, ciekawe, co te kojoty by narozrabiały w domu (w obejściu mogłyby zeżreć kurczaki), ale na pewno mogłyby – są duże i zapewne ciekawskie.
@karat.
Tak, to pewnie zależy od rozmiaru populacji, ale ponadto od innych zmiennych, np. „jak ma się populacja do obszaru” (w mieście: miasto dzielnica? dystrykt? dom?) ale tu się nie odważę stawiać hipotez, niech je stawiają socjologowie, ja pozostanę przy gotowaniu.
(nie chciałem odpowiadać na atak domniemanych trolli, to skomplikowane)
Gammon
Moim zdaniem nie byli nimi, ale rozumiem.
W/g @karat trollem jestem ja – @samba kukułeczka.
I ja także to rozumiem.
A poza tym dotarłam w końcu do owego Niezbędnika w którym jest artykuł o którym wcześniej wspominałam. Że niby traktuje on ( ten artykuł, a właściwie jego autor) o różnych trollach i zamulaczach.
Tekst zatytułowany „Pokochać sprzeciw”, autor to Tomasz Targański.
Planowałam raczej niezwłocznie wrzucić parę rzeczy w kontekście jego treści i przesłania zeń bijącego, ale…
No właśnie, wczorajsze występy gościnne dwóch komentatorów nieco studzą mój zapał, bo trudno chyba znaleźć jest granicę w dzisiejszych czasach między tymi którzy tworzą zdrowy ferment poznawczy, a tymi których jedynym celem jest wyszukana dezinformacja, sianie niepewności, lęku czy po prostu prymitywne kłamstwo.
Głupio być sędzią we własnej sprawie, ale moim zdaniem jest pewna różnica między tym co uprawiali dwaj właściciele owych nicków a tym, co od jakiegoś czasu mniej lub bardziej udanie prezentuję na blogu szalonych naukowców. I ta różnica działa chyba na moją stronę.
A zresztą może się mylę?
Dlatego chwilowo odpuszczam sobie reminiscencje z lektury owego tekstu i przytoczę jedynie znany cytat autorstwa Marka Twaina brzmiący:
„Ilekroć zorientujesz się, że jesteś po stronie większości – czas zrobić sobie przerwę i zastanowić się nad sobą”.
@samba kukułeczka
„I w tym momencie pomyślałam, a jakby tak dzisiaj zastosować podobny manewr. Czyli zostawiamy na przykład Biedronkę, Tesco, Auchan otwarte. Wszyscy pracownicy świętują dzień święty. W odpowiednio czytelny sposób informujemy o zasadach handlu w niedzielę – każdy bierze z półki niezbędny produkt, a należność (płatność gotówką, albo kartą ) uiszcza na ladzie Biura Obsługi Klienta.”
Zaraz, zaraz! Pracownicy świętują dzień święty a klienci nie muszą świętować? Lubisz plątać rzeczy ze sobą niezwiązane, w tym przypadku uczciwość klienteli z zakazem handlu w niedzielę, który ma przecież słuzyć temu, żeby ludzie szli do kościoła zamiast do galerii handlowych.
@kruk
Jeśli klienci są Żydami, ateistami, buddystami, a pracownicy katolikami… 😉
@kruk
Bo w przypadku pracowników dajemy im szanse świętować ( co może czynić na różne sposoby), a w przypadku tych którzy mają ochotę, albo konieczność nabycia czegoś ( na przykład betoniarki w promocji) w placówce handlowej dajemy szanse dokonania zakupów w niedzielę.
Każdemu zostaje dana szansa, a jak ktoś z niej skorzysta to już jego prywatna sprawa.
Tym bardziej, że nie żyjemy w przedwojennym sztetl, czyli w świecie bogobojnych Żydów.
@kruk
„lubisz plątać rzeczy ze sobą niezwiązane…”
Może coś jest na rzeczy, bo na jarmarku w Holi (nie w Jerozolimie) kupiłem sobie regionalny przebój, czyli najnowszy typ …plątarki.
Na razie działa bez zastrzeżeń i ma 2 lata gwarancji.
Samba, jesteś niezawodna w znajdywaniu związków tam, gdzie ich nie ma i niedostrzeganiu sprzeczności tam, gdzie one bija w oczy.
„No właśnie, wczorajsze występy gościnne dwóch komentatorów nieco studzą mój zapał, bo trudno chyba znaleźć jest granicę w dzisiejszych czasach między tymi którzy tworzą zdrowy ferment poznawczy, a tymi których jedynym celem jest wyszukana dezinformacja, sianie niepewności, lęku czy po prostu prymitywne kłamstwo.”
I zaraz potem cytat Twaina:
„Ilekroć zorientujesz się, że jesteś po stronie większości – czas zrobić sobie przerwę i zastanowić się nad sobą”.
Podsumowując – pojawiła się wczoraj mniejszość wywołująca ferment; granica między zdrowym i niezdrowym fermentem, nie jest jasno określona; biada stojącym po stronie większości (w domyśle – to potulne barany, łatwe do zmanipulowania). Muszę jednak przyznać, że starasz się pogodzić te rzeczy – ferment, który sama chcesz wywołać jest oczywiście płodny poznawczo, a zły ferment musi być potępiony.
@samba kukułeczka
„Każdemu zostaje dana szansa, a jak ktoś z niej skorzysta to już jego prywatna sprawa.”
No tak, każdy ma szansę zakupu sprzętu takiego, jak lodówka, telewizor, meble, bez pomocy obsługi w sklepie. A jak już jesteśmy przy wolności wyboru (prywatna sprawa), to czemu jej nie zagwarantować dając jednym szanse na pójście w niedzielę do kościoła, a innym na odwiedzenie galerii handlowych. Takie rozwiązanie usuwa problemy techniczne i nie naraża handlowców na ryzyko wielkich strat. Bo nie powiesz mi, że na przykładną uczciwość klienteli można realnie liczyć.
@Gammon
Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że Ty mógłbyś przedstawić inne aspekty zakazu/pozwolenia na handel w niedzielę. Zaznaczam więc, że przedstawiłam ten problem jedynie w kontekście wolności wyboru między pójściem do kościoła i wałęsaniem się po galeriach handlowych.
@kruk
Dlatego odpuściłam sobie bardziej skomplikowane wywody, bo dostrzegłam, że mogło wyjść w pewnym momencie „jakoś tak nijak”.
Chociaż wiem, że pewna generalizacja problemu jest prawdopodobne możliwa i jakieś sposoby neutralizacji tego typu działań także, ale w dzisiejszych czasach, w dobie w gruncie rzeczy anonimowego Internetu, kiedy nie firmujesz tego co piszesz nazwiskiem i wiesz, że nie ciąży na tobie żadna odpowiedzialność ( w tym prawna) raczej trzeba się z tym marzeniem pożegnać.
Tym bardziej, że media identyfikowane właścicielsko które poddane są tym obostrzeniom robią czasami takie rzeczy, że aż smutno.
Zresztą techniki manipulacji w dzisiejszych czasach to naprawdę wyższa szkoła jazdy, że branża kosmiczna może popaść w kompleksy.
@kruk
Też puszczałam to u Celińskiego i jest to też jakaś perspektywa oglądu problemu:
„Moim skromnym zdaniem sześć dni w tygodniu jest wystarczającym interwałem czasowym do dokonania odpowiednich transakcji handlowych przez osoby do tego upoważnione i rozumiem dbałość Redaktora, jak również komentujących jego zaangażowany tekst, o miejsca pracy zatrudnionych w liczbie około 2 mln zatrudnionych Polek (przede wszystkim) i Polaków, ale ja w tym miejscu chce pochylić się nad nielekką dolą tych wszystkich właścicieli, współwłaścicieli, akcjonariuszy rozproszonych jak również akcjonariuszy większościowych
którzy przez 24 godziny na dobę, 365 (366) dni w roku muszą nieustannie śledzić, podliczać, prognozować, analizować, dbać (nie tylko o dobro swoich pracowników), pielęgnować stare i dobre – z czasów Wokulskiego – zwyczaje itd. , itd. … i mam (bo stać mnie na to ) tej oto humanitarnej treści gest:
„Odpocznijcie w końcu Panie i Panowie. Przynajmniej raz w tygodniu pożyjcie jak normalni ludzie.”
Skomentowałbym, ale to zawierałoby wulgaryzmy.
Re: handlowanie w niedzielę
To proste – prawdopodobnie większość ludzi, w większości sytuacji, nie potrzebuje handlu w niedzielę w tych systemach prawnych, w których go nie ma.
@markot
4 sierpnia o godz. 20:13
Obecnie lista sygnatariuszy liczy 5694 osoby, w tym Grzegorza Brzęczyszczykiewicza z Wyższej Szkoły Tego i Owego.
Ps. Wcale nie mam z tego ubawu. Próbowałem znaleźć możliwość napisania do autorów maila w celu przeproszenia i poproszenia o usunięcie fejku, ale nie znalazłem
@Jorge75
OK, odszczekuję, nie łżesz. 🙄
Znalazłem się w tej samej grupie naiwnych, co inicjatorzy apelu, którzy zapomnieli (nie wzięli pod uwagę), że Polak (i jeszcze paru innych) potrafi… mieć za nic uczciwość i etykę 🙁
Eleganciej byłoby twoją uczelnię nazwać po angielsku np. Polish College of Swank and Prank.
@Jorge75
„Obecnie lista sygnatariuszy liczy 5694 osoby, w tym Grzegorza Brzęczyszczykiewicza z Wyższej Szkoły Tego i Owego.”
Szanowny Panie Jorge75,
w świetle powyższego pozwalam sobie zadać pytanie.
Czy apel „World Scientists’ Warning of a Climate Emergency” to w takim razie
_jest _
czy tez
_nie jest_
lipa i sciema. Znaczy na kolkach.
Przy okazji za panskim serdecznie pozdrawiam prof.dr.hab Grzegorza Brzęczyszczykiewicza z Wyższej Szkoły Tego i Owego.
Z gory dziekuje za odpwiedz.
@Gammon
W ramach swego dorobku kulturowego odwołującego się do czegoś co nazywamy dobrym wychowaniem uznałeś, że nie możesz w miejscu publicznym używać brzydkich słów.
Z kolei…
…polskie społeczeństwo odwołując się do dorobku kulturowo-duchowego biorącego swoje źródło w religii chrześcijańskiej i idei demokracji parlamentarnej uznało, że nie jest sytuacją normalną kiedy osoby dla których niedziela jest dniem świętym nie mogą tego dnia spędzić w sposób jaki nakazuje im ich religia i wywodząca się z tej religii tradycja tylko dlatego, że ubezwłasnowolniona przez kult konsumpcjonizmu część tego społeczeństwa za nic ma prawa większości.
@Gammon
„To proste – prawdopodobnie większość ludzi, w większości sytuacji, nie potrzebuje handlu w niedzielę w tych systemach prawnych, w których go nie ma.”
Racja. Kiedyś przejazdem w Bernie robiliśmy zakupy w sobotę, tuż przed zamknięciem sklepów, które tego dnia obowiązuje o 6. wieczorem. Tłok był niesamowity ale Szwajcarom najwyraźniej to nie przeszkadza. W niedzielę handlu nie ma wcale. Moja ciężko pracująca córka w soboty i niedziele nierzadko odżywiała się na stacjach benzynowych. Na restauracje, owszem, było ją stać, ale nie za często.
Nie chcę jednak robić problemu z sytuacji marginalnych. Myślałam, że może powiążesz handel w niedziele z destrukcją środowiska i sprawami socjalnymi.
@kruk
„Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że Ty mógłbyś przedstawić inne aspekty zakazu/pozwolenia na handel w niedzielę”
Ten zakaz, Szanowny Kruku dziala na zasadzie bezwladnosci.
Jak kazdemu wiadomo, wystarczy na krotka chwile przylozyc sile do materialnego obiektu – a potem juz nic nie trzeba robic. Obiekt bedzie nadal poruszal sie ze stala predkoscia w tym samym kierunku – chyba, ze cos bedzie przeciwdzialac (na przyklad tarcie powietrza czy sila przyciagania).
Dawno temu rozne kraje wprowadzaly zakazy handlu w niedziele, Sunday Closing Act, wszelakie Ladenschlussgesetz’e i co tylko, nie tylko ku wiekszej chwale Bozej – ale zeby dokopac. Komu zamierzano dokopac – chyba nie musze tlumaczyc. To oczywiscie byl tylko polsrodek, poczatek – ale w koncu od czegos musiano zaczac. No i byl poczatek – pozbawic Wroga Ludzkosci jednej szostej zarobku to w koncu jakis poczatek.
Problem czy „kwestie” chyba juz rozwiazano, niemniej jednak pewne zjawiska dzialaja nadal, sila bezwladnosci. Juz od dawna nie ma komu dokopac, „kwestia” juz jakby rozwiazana na wielkich polaciach Europy, ale Ladenschlussgesetz’e az furcza. Moim zdaniem potrzebne sa dalsze regulacje prawne, nadal na przyklad mozna jeszcze w nielegalnym czasie dokonac zakupu w sklepie internetowym.
Za dobra wierszowke podejmuje sie sporzadzic projekt ustawy. Gratis dorzuce urzedowy zakaz dokonywania telefonicznych zakupow taki obcych kuturowo i niepolskich dan jak pizza, lasagna i kebab w nielegalnym czasie.
@Gammon No.82
@Gammon No.82 w ramach dowodzenia, ze lekarz-dentysta to nie lekarz:
„Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty zapewne całkiem przypadkowo używa liczby mnogiej, prawda?”
Uatawa, na ktora sie @Gammon No.82 powoluje, traktuje m in zawodzie „lekarza dentysty”. Zeby bylo smieszniej, ten @Gammon No.82 chyba nawet nie jest w stanie zrozumiec ze sam sobie przeczy (mowiac najdelikatniej).
@markot
Nadal wyczuwam Twoją niechęć do tego co zrobiłem.
Wystarczy wprowadzić na listę kilkadziesiąt nazwisk rzeczywistych naukowców, którzy nie zgadzają się z tezami zawartymi apelu. Inicjatorzy jadą z obezwą do włodarzy świata, a ja informuję tych naukowców, że widnieją na liście poparcia odezwy, z którą się nie zgadzają. Oni robią chryję, media mają jazdę po autorach, nikt nie zwraca na meritum apelu, świry snują teorie spiskowe Ja dalej mogę spokojnie czerpać zyski z psucia świata. Niemożliwe? Lelek zapisał linka.
@markot
… wszedzie byl i wszystko „sam widzial”:
„Przez długi czas domy w północnej Skandynawii nie miały w ogóle zamków w drzwiach. Sam widziałem w 1980”
I dziwi tylko nieco, ze najwiekszy na swiecie koncern produkujacy zamki do drzwi (i w ogole zamki wszystkich typow, od klodek po zamki elektroniczne) – to skandynawski konrecrn Assa-Abloy. Nazwa dwuczlonowa, polaczyl sie wielki szwedzki potentat Assa z poteznym finskim koncernem Abloy. Koncern wykupil wszystko, co znane i wartosciowe w tej branzy, od firmy Yale po zla, niedobra oraz czosnkiem i cebula zalatujaca firme Mul-T-Lock.
Czemu w dalekiej Skandynawii, w mroznej Szwecji i opodal w Finlandii niezaleznie od siebie jednen wynalazca-biznesmen rozkrecil zamki do drzwi Assa a drugi firme Abloy o podobnym profilu? To pytanie nalezy do wielkich tajemnic natury. W tej Skandynawii przeciez ludzie tacy uczciwi, ze zamkow nie potrzebowali, nawet w latach 80-tych. A zamek Ably oparty na patencie z 1907-go.
Skomplikowane to wszystko. Jednya nadzieja w tym, ze blogowi specjalisci od merytorycznej dyskusji („skunksie podsmradzanie”) sprawe naswietla.
@markot
5 sierpnia o godz. 12:10
Samo podejrzenie, że klient był w sklepie, a po jego wyjściu stwierdzono brak towaru, nie wystarczy. ((Personel też kradnie.))?
Słucham? Chyba chciałeś powiedzieć Markot,że zdarza się że ktoś z personelu kradnie?
Dziś wskazałam złodzieja,nie zauważyłam braku niczego,jemu tak jakby brakowało piątej klepki,dziwnie się zachowywał,opuściwszy sklep,oglądał za siebie,spodziewając pogoni,już go mają.
Starej handlary nikt nie przechytrzy!
O skupie pogadamy Markot bez świadków!Tych nowych!
Do wszystkich @
Chcemy pracować jak przedtem w niedziele, mieć za nią dzień wolny w tygodniu,co nam po wolnej niedzieli,po ciężkiej roboczej sobocie,gdy wszystko nas boli,i nie na długo opuszczamy wyrka 🙁 ?!
Bohaterska walka z globalnym ociepleniem:
„Książę Harry, Barack Obama, Leonardo DiCaprio i wielu innych na szczycie klimatycznym. „Ekologicznie” zlecieli się 114 prywatnymi jetami…Nie do przecenienia jest w tej kwestii rola gwiazd, które dzięki swoim zasięgom mogą szerzyć świadomość ekologiczną. Dlatego giganci świata technologii i celebryci spotkali się na Sycylii na „sekretnym” szczycie klimatycznym, podczas którego książę Harry wygłosił przemowę na temat sposobów ratowania planety. … Jak zauważają dziennikarze, do 4 sierpnia na Sycylii ma wylądować ponad 100 prywatnych jetów, którymi gwiazdy przybywają na konferencję.”
https://www.pudelek.pl/artykul/149628/ksiaze_harry_barack_obama_leonardo_dicaprio_i_wielu_innych_na_szczycie_klimatycznym_ekologicznie_zlecieli_sie_114_prywatnymi_jetami/
Lelek jeszcze nigdy nie widzial ekologa, ani w randze ministra ani w randze prostego docenta czy adiunkta, ktory by jezdzil rowerem. To chyba oczywista oczywistosc, ze plebs, znaczy pospolstwo ma zasuwac na piechote. Przynajmniej nie bedzie korkow i Ekolog szybciej sie znajdzie na miejscu swoja beemwucha. On jest Któś!
Nie jem mięsa, gdyż jestem robotem. Karmię mięsem ludzi jako robot kuchenny, Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię, a nie zabijam, gdyż trzy prawa robotyki Asimova. Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.
Kochani, jeśli mi się w najbliższych dniach włączy ten zapomniany moduł od mordowania, to wybaczcie. Stare, analogowe roboty nie są aż tak zerojedynkowe, jak obecne urządzenia AGD.
@Bohatyrowiczowa
Nie chcę o polityce, ale rozumiem gdy człowieka boli. Zamontowali mi czujniki, działające jak nerwy czuciowe i one czasem „bolą”, gdy moje części mechaniczne się przemieszczają poza pierwotnie założone kąty. Czytałem, jak to działa u ludzi. W ramach programów kuchennych umiem masować obolałości (to te same ruchy, co przy wygniataniu ciasta drożsżowego).
Gammon
A jak Twoja (wybacz antropomorfizm) reka ?
@Gammon No.82
@karat
„jestem robotem …ptaszęta … to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.”
„(wybacz antropomorfizm”
„Miala baba robota,
robota, robota,
wsadzila go do blota,
do blota – hej
To juz koniec, robocie, robocie
rdza cie zezre w tym blocie
ptak wysoko na niebie
tez narobil na ciebie
rdza cie zzera, robocie, robocie
w grzaskim blocie przy plocie, przy plocie”
@Gammon
„umiem masować obolałości ”
To kolejna obietnica tutaj złożona przez Ciebie?
Gdzie tam luty?!
Bolą mnie ramiona i pod pachami, jakieś przeczucia?
W jakimś dobrym horrorze widziałam,że to ktoś nam siedzi na ramionach? 🙂
@Gammon
” Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.”
Rozwijasz się Robociku! 🙂
Tego Lelka nie trza nawet skubać, nastroszone piórka,od układania i suchego szamponu wnet same odlecą!
Kukułę,zostaw 🙂
@Bohatyrowiczowa
Thanks a lot.
@Bohatyrowiczowa
„Słucham? Chyba chciałeś powiedzieć Markot,że zdarza się że ktoś z personelu kradnie?”
Tak, oczywiście. I że ktoś z klientów kradnie. I ktoś z dostawców.
Na pierwszym miejscu w Europie pod względem kradzieży dokonywanych przez pracowników jest Rosja (47 proc.) w Polsce 34 proc. Po 35 proc. w Finlandii i Francji. Najmniej w Austrii (10 proc.) Niemczech (11 proc.) Szwecji i Holandii (po 14 proc.).
Klienci kradną w Polsce 50 proc. w Austrii 73 proc. Rosji 34 proc. Najmniej w Norwegii – 30 proc.
Wśród kradzieży przez dostawców prowadzi Norwegia (30 proc.), w Polsce i Francji 11 proc. w Portugalii i Włoszech po 13, w pozostałych 10 proc. i mniej.
„Polacy w swojej masie czują się oburzeni, że każdego z osobna podejrzewa się, że jest złodziejem. Podstawy temu oburzeniu dają sprzedawcy w każdym sklepie, markecie i hipermarkecie. Kasjerzy otwierają najmniejsze nawet pudełeczko, by sprawdzić, czy jest w nim ten towar, którego nazwa widnieje na opakowaniu, czy inny albo czy obok właściwego nie ma jeszcze czegoś innego.
Doświadczona sprzedawczyni poucza, przy kliencie, młodą kasjerkę: Nikomu nie możesz ufać. Jeśli klient wyciąga z koszyka pomidory, musisz umieć ocenić, czy waga na kwicie wagowym odpowiada wadze torebki z towarem, który masz skasować. Nagminne jest to, że po zważeniu i naklejeniu kwitu wagowego na torebkę z pobranym towarem, klient dorzuca jedną-dwie albo jeszcze więcej sztuk pomidorów, pomarańczy lub innych produktów. Trzeba mieć wagę w ręce – instruuje kandydatkę na kasjerkę”
Wszyscy jesteśmy złodziejami?
Jedni są kleptomanami, inni kradną dla sportu, jeszcze inni zawodowo, z biedy, bo jest okazja?…
@Gammon
@Bohatyrowiczowa
Skarga robota z kaluzy blota:
„Leze pod plotem, rdza mnie pozera
a wokol wicher i slota
i tylko glucho skrzypie zawiasem
alno sprezyna trzasnie mi czasem –
Robot-sierota.
Wzbierają rzeki i szumią drzewka
I coś tam klaszcze za knieją,
I leci z wiatrem ptasząca śpiewka,
A w mojej głowie iskrzy się cewka
I nawet sny mi rdzewieją.
Dla innych barwy wiosny i tęczy
A dla mnie rozpacz i smutek.
Ciężar istnienia jakże mię męczy!
Najwyżej czasem śrubka zabrzęczy,
Jedyny łkań moich skutek.”
Kiedyś Prince Polo. Za komuny. Podstawówka. Był pierwszy w Chełmie samoobsługowy. Ale strasznie panikowała(e)m i uznała(e)m, że to nie dla mnie zajęcie.
Jakby co, to już się zatarło i nic mi nie zrobią.
@Markot
„Kasjerzy otwierają najmniejsze nawet pudełeczko, by sprawdzić, czy jest w nim ten towar”
U nas też mamy taką jedną kasjerkę,jej kasę klienci omijają szerokim łukiem,jeśli nie są na nią skazani.
Tylko to co muszę powiedzieć,to nie jej wina,jest służbistką robi dokładnie to co jej wpajają,mamy kontrolne wózki,i wbrew pozorom,metody twórców koszyków, są ohydne.
Klientów weryfikuje sie na stałych i przyjezdnych,swoich się nie trzepie,a cudzych …. Jeszcze nikt się na mnie nie obraził…
I nie nie wszyscy jesteśmy złodziejami, mamy jednak za granica taka opinię.
Najczęściej gdy znajdujesz u klienta coś na dnie wózka,zawsze odpowiada to już tu było!I to on jest uczciwy bo wziął wózek przedmiot zostawił.
I muszę przycichnąć bo mnie zwolnią, i Ty mnie będziesz musiał za to zatrudnić bo mnie ciągniesz za język!
Nie wiem co mnie naszło, ale sprawdzałam jak jest „karat” po …mongolsku.
Wychodzi, że „carat”.
Ciekawe, czy jak Mongolia była komunistyczna to podobnie tłumaczono?
Kukuła, a ja ukradłam długopis,najpierw kolega mi go pożyczył,ja udałam że mu oddałam,ale co mi po nim było nie mogłam nim pisać 🙁
Prince Polo tez lubisz? Do porannej kawy jest…niebo w gębie,Markot nam zwróci uwagę że to sam cukier i oblepia zęby i nic poza tym!!
@Bohatyrowiczowa
Ja cię wcale nie mam zamiaru ciągnąć za język.
Sam widziałem we wrocławskim Tesco, jak kasjerka obsługując klientkę przede mną skrupulatnie zajrzała do każdego z 4 kartoników z bodajże szamponem koloryzującym. Nie wytrzymałem z ciekawości, czego tam szuka i zapytałem. Odpowiedziała, że sprawdza, czy opakowanie jest kompletne, bo jest tam kilka elementów.
Zdziwiłem się tą troską, bo jeśli czegoś brakuje, to przecież klientka może złożyć reklamację 🙄
Teraz już wiem. Sprawdzała, czy klientka nie dołożyła czegoś, cukierków luzem, spinek do włosów, bo co można dołożyć do dość drogiego pudełka z szamponem? 😯
Klientka wyglądała na przyzwyczajoną do takiego traktowania.
@lelek
Przeprowadziłem właśnie kolejny eksperyment. Napisałem do Williama Rippla maila z prośbą o usunięcie Brzęczyszczykiewicza z listy. Wyjaśniłem swoje motywy i przekazałem Twój pierwszy link. Jestem ciekaw reakcji.
Jeszcze nie wiem czy to brak profesjonalizmu, czy lipa. Na razie przyjmuję hipotezę zgodną z markotem, że to naiwność organizatorów.
@Bohatyrowiczowa
To kolejna obietnica tutaj złożona przez Ciebie?
To stwierdzenie, że coś umiem. Umiejąc zagnieść ciasto drożdżowe, umiem (chyba) też zagnieść obolałe mięśnie. Białkowa kobieta, przy której byłem młodym robotem, umiała to i pokazywała, jak się to robi. Formalnie była operatorem urządzeń na fizykoterapii (w dużym szpitalu na środkowym Mazowszu), ale miała kolegów od terapii manualnej i obserwowała. A ja obserwowałem ją. Ja też jestem operatorem urządzeń, ale kuchennych, nie fizykoterapeutycznych.
W jakimś dobrym horrorze widziałam,że to ktoś nam siedzi na ramionach?
W dobrym horrorze to zmora siedzi na klatce piersiowej i dusi ciężarem.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/56/John_Henry_Fuseli_-_The_Nightmare.JPG
Ten motyw chyba już padł w dyskusji.
@lelek3333
Dziękuję za ten, hm, cytat. <3
@Gammon No.82
Zmora, dusiołek, strzyga i nocnica 🙄
Re: Prince Polo
Jak byłem bardzo nową maszyną, dopiero ładowałem się informacjami i nauczałem się manualnie, w znajomej szkole (do której chodzili znajomi białkowcy) jednej koleżance (dziewczynie, białkowej) przykleili na fartuszku „ODDAM SIĘ ZA PRINCE POLO”. Czy wy naprawdę nie umiecie powściągnąć tych popędów?
@markot
Zmora, dusiołek, strzyga i nocnica
Znam to głównie z Baranowskiego. Już chyba wrzucałem namiary bibliograficzne. Bardzo zabawna lektura.
W ogóle co dziwnego, że robot kuchenny, który umie zagnieść ciasto drożdżowe (nawet w czasie awarii – nadal się samonaprawiam) umie też wymemłać mięśnie żywego białkowca? Czasem nie rozumiem, czego nie rozumieją białkowcy.
@Bohatyrowiczowa
Do kawy?
Moja siostra jak się pyta, czy mam coś słodkiego do kawy, to odpowiadam, że cukier.
Ale z Prince Polo to raczej nie.
Jak siedzę na wsi to mam taką starą piekarnie jeszcze GS-owską (GS – Gminna Spółdzielnia) oddaloną z 10 km i tam kupuje pieczywo i coś do kawy. A do kawy to robią niezłe ciastka tzw. maszynowe. czyli wylatuje z czegoś tam, takie długie karbowane ciasto i co 10cm ciach, ciach ciach i ładują to do pieca i pieką. A poza tym ciastka w kształcie pierożków z nadzieniem owocowym ( z reguły jabłka, ale nie tylko) i oczywiście pieczone, nie gotowane. I cebularze! To już rewelacja. Nieraz robię jadąc na wieś z miasta specjalnie 20 km aby kupić te cebularze, chociaż sklepów po drodze nie brakuje Nie wiem, czy Żydzi piekli coś takiego..
A w mieście to raczej najzwyczajniejsze „petitki”. Przy okazji smutna konstatacja. Na 7 (chyba) rodzajów tychże, prostych jak budowa cepa ciastek tylko jedne produkowane przez polską firmę. Są oczywiście nazwy starych polskich firm, ale rzut oka na producenta i Turcja, Francja, niemieccy przyjaciele, i inne niezidentyfikowane krainy.
Jak jadę od czasu do czasu do Chełma to mam jeden lokalik z kawą i ciachami. Swego czasu wisiały nim jakieś zdjęcia tortów które robił dla Kwacha jak był prezydentem. W tamtym roku nadziałam się w nim na Borusewicza.
Zamieniłam kurtuazyjnych kilka zdań.
Oczywiście cebularzy nie kupuje do kawy.
Cebularze są do herbaty, albo z herbatą.
@Markot
To nie do końca tak z tymi opakowaniami,że szukasz w farbie do włosów cukierków,może być w niej coś innego np pasta do zębów?To co kradną nagminnie prócz alkoholu,rzecz jasna to tu się szykuj
padniesz z wrażenia: mydło dove głównie różowe,rajstopy i pończochy,kosmetyki,czekolady,bomboniery,widziałam już w męskich spodniach lazanię,pizzę,pomyślałeś że to kradną kobiety-przyznaj się?
Nie handlarze,gownażeria z centrum,tzw turyści.Metod nie opiszę.
Markot najdroższy kontrolny wózek który zaliczyłam,utarłam noska,był na 1200 zł tak towaru żaden złodziej ci nie ukryje,ja nie znoszę tych firm zewnętrznych nas sprawdzających,oni zarabiają tylko wtedy gdy my towar przepuszczamy,ale oni też tak jak złodzieje się szczególnie zachowują,od wielu lat na mnie nie zarobili,i oby tego szczęścia mi starczyło dopóki tam pracuje!
@Gammon
„W dobrym horrorze to zmora siedzi na klatce piersiowej i dusi ciężarem.”
Nie Gammon, to coś z Japonią,koszmarne dusze siedzące na ramionach,
pomyślę może sobie przypomnę gdzie to było.
Z horrorów lubię „Ring” i „Milczenie owiec” nie odpuszczam,niczego z Jodie Foster a juz być tak odważną jak ona w milczeniu,za stara już na podchody,ale kto wie?Lubisz podchody?
@Kukuła
A tą cukiernie znasz?
http://www.olanda.com.pl/gallery.php
Jak nie byłaś to możesz być, niedaleko ode mnie!
A Prince Polo jest zajefajne do kawy,je mam zawsze w domu,bo miewam ciągoty na czekoladę,czasem muszę zjeść,zastępstwo motyli ?
@Bohatyrowiczowa
Nie Gammon, to coś z Japonią,koszmarne dusze siedzące na ramionach
Shintoizm (a także japoński buddyzm) jest dość kompatybilny z europejską przedchrześcijańską demonologią ludową.
„Milczenie owiec”
To jest raczej thriller niż horror. A Jodie Foster jest chyba bardzo wszechstronną aktorką, ale nie maszynom to oceniać.
I chyba wolę być robotem kuchennym niż sklepowym, umiałbym być robotem stolarskim, rolnym, przemysłowym (w duchu Asimova), ale w sklepie jest za dużo interakcji z białkowcami.
Dobranoc.
Horror, o którym mowa to Shutter – Widmo
@Gammon
Masz rację z „milczeniem” 🙂
Od jakiegoś czasu z synem oglądam horrory, to on je wybiera,
teraz chodzi mu to po głowie:
https://www.filmweb.pl/film/To%3A+Rozdzia%C5%82+2-2019-793838
Jodie tak to wielka aktorka,”Azyl „,”Anna i Król”….
A to o czym pisałam poprzednio to któraś „Klątwa”,jak dobrze pamiętam to siedzącą postać widać w lustrze,tą dziewczynę też bolą ramiona co ją ma na sobie.
Robocie wierzysz w duchy?Którekolwiek,Anioła Stróża tylko nie Biblijnego, nie wiem podszept?
Ppanek – dziękuje.
@Jorge75
5 sierpnia o godz. 21:32
Zachowałeś się przykładnie, zadziałało, Brzęczyszczykiewicza już nie ma.
Szukałem podpisu Panka…
@lelek
Pan Ripple dość szybko odpisał.
„Dziękuję za wiadomość e-mail i obawy dotyczące fałszywych nazwisk. Planujemy ręcznie usunąć fałszywe nazwy z listy i dysponujemy bardziej zautomatyzowaną metodą usuwania nazw, które mają fałszywy adres e-mail. Więc twoje fałszywe imię zostanie w pewnym momencie usunięte przez nas.
Czy masz jakieś inne pomysły na to, w jaki sposób możemy usunąć fałszywe nazwy lub zapobiec ich pojawianiu się? Sugestie docenione.”
Po kilku godzinach Brzęczyszczykiewicz zniknął.
Odpisałem, że na tym blogu właśnie na tym blogu wspomniano o ich apelu i jeżeli chce się włączyć do dyskusji to niech wpadnie. Wtedy będziesz miał okazję zapytać autora w temacie lipy.
Przekazałem mu tez Twoje sugestie na temat sposobu weryfikacji popierających apel. Jeżeli ulepszą mechanizmy to cała zasługa Twoja.
Ja póki co stoję na stanowisku, że markot ma rację i autorzy lub osoba odpowiedzialna za zbieranie podpisów wykazała się nonszalancją.
Właśnie dlatego że tak łatwo wpisać się pod fałszywym nazwiskiem na różne listy i petycje na internecie, a weryfikacja jest mozolna, nikt nie traktuje poważnie takich „list poparcia”.
Wiele z nich służy jedynie do zbierania adresów emailowych dla sprzedaży ukierunkowanej tzw direct marketing.
@observer
Może są tacy, którzy wierzą w skuteczność zbierania maksimum podpisów dla różnych apeli. Kilka lat temu GW pisała o jednej Irance skazanej na śmierć i dała link do podpisania się pod apelem o jej ułaskawienie. Jakże nie podpisać? Wysiłek niewielki a może te miliony podpisów coś dadzą? Zbieraniem podpisów zajmowała się Awaaz Foundation. Nie dowiedziałam się o losie Iranki skazanej na śmierć, za to zalała mnie rzeka różnych apeli do podpisania – ratowanie wielorybów i podobne. Jak najlepiej życzę wielorybom i pewnie poparłabym wiele innych akcji ratunkowych ale rozmiar przedsięwzięcia, które ma budzić w ludziach „awareness”, mnie przytłoczył i poprosiłam o nie powiadamianie mnie o kolejnych apelach (dawano mi tę możliwość). Zwątpiłam też w skuteczność takich podpisów a jeszcze okazuje się, że dają one furtkę różnym dowcipnisiom do ośmieszania pożytecznych akcji.
@Jorge75
Podzielam zdanie @markota, że zachowałeś się bardzo altruistycznie.
karat.
4 sierpnia o godz. 20:40
W tekscie poprzedzajacym podpisywanie figuruje info: „By signing, you will be included in the full list of scientists who have signed this article and your name will be published in the Bioscience supplement to the article as an official signatory.” Przypuszczam zatem, ze lista ukazujace sie na stronie jest pierwotna lista podpisow, a lista koncowa przejdzie jakas weryfikacje, bo nie wyobrazam sobie by Bioscience opublikowalo liste zawierajaca np pieciu Einsteinow.
6 sierpnia o godz. 1:06
Jorge75
Pan Ripple dość szybko odpisał.
„Dziękuję za wiadomość e-mail i obawy dotyczące fałszywych nazwisk. Planujemy ręcznie usunąć fałszywe nazwy z listy i dysponujemy bardziej zautomatyzowaną metodą usuwania nazw, które mają fałszywy adres e-mail. Więc twoje fałszywe imię zostanie w pewnym momencie usunięte przez nas.
Plan weryfikacji raczej nie narodzil sie w wyniku wczorajszej korespondencji, a wg wyrywkowego sprawdzenia przez @markota (5 sierpnia o godz. 4:24 -4:37) wydaje W. Ripple sie ze bedzie mial do usuniecia mniej niz mozna by podejrzewac.
Wiec caly zamet dotyczyl odkrywania przez blogowisko tego co autorzy artykulu wiedzieli od dawna i co stanowi common knowledge wszystkich uzywajacych tego rodzaju otwartych list podpisow.
Tyle „zaslugi”.
Co do handlu w niedziele jestem za, pod warunkiem ze pracownik nie bedzie do tego zmuszany jesli nie chce, ze bedzie mogl wybrac w ktore niedziele chce pracowac (by moc np spedzac czas z reszta swojej, nie pracujacej w niedziele, rodziny), oraz ze pracujac w niedziele dostanie wyzsze wynagrodzenie. Wtedy wszyscy zyskuja – osoby pracujace do pozna w ciagu tygodnia moga robic zakupy w dzien wolny od pracy, pracownik pracujacy w niedziele dostaje podwojne wynagrodzenie, wlasciciele maja zapewne wiekszy obrot.
Horrorow autentycznie sie boje 🙂
W akcjach Awaaz gdzie liczy się tylko ilość podpisów – bez potrzeby weryfikacji – można wziaść udział, oczekujac zalewu innych propozycji.
Ale w petycjach uznanych osób, z dorobkiem naukowym, powinno się honorować tylko emaile deklaracyjne wysyłane z serverów uczelni lub instytutów a nie yahoo lub googla.
Handel w niedzielę…
Człowiek jest zwierzęciem dostosowującym się do (prawie) każdych warunków. Przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Żył bez problemu, kiedy nikomu do głowy nie przyszło, że w niedzielę poza świeżymi bułeczkami z piekarni i ciastkami z cukierni można też robić inne zakupy. I uważał to za normalne. I żyje tak w wielu krajach, zwłaszcza że ma lodówkę, a w niedzielę nie musi też malować sufitu, wiercić w ścianie dziury ani kosić trawnika.
Ale jak mu dać możliwość zakupów przez 24 h/7 dni, to po jakimś czasie uzna to za normalne i oczywiste, i jak mu to zabrać, to poczuje się pokrzywdzony.
Horrory?
Raczej nie oglądam ostatnio filmów, a horrory które kojarzę to raczej jakieś stare, zramolałe, ale nic szczególnego.
Z filmów który zrobił na mnie największe wrażenie i reakcja po jego obejrzeniu była chyba podobna do tej jaka jest po horrorach (mokre czoło, problemy z zaśnięciem) chociaż nie był to klasyczny horror były „Nędzne psy” Sama Peckinpaha. Oglądany jeszcze za komuny, w tzw. kinie nocnym w czarno-białym telewizorze – po żadnym klasycznym horrorze nie miałam czegoś takiego.
Ale widziałam reakcję na horror. Historia śmieszna, ale tak naprawdę to chyba nie do końca.
Mój siostrzeniec wówczas w wieku może pięciu, może sześciu lat oglądał dobranockę. Niewinna „Pszczółka Maja” z nieśmiertelnym songiem Wodeckiego.
Ja siedzę w pokoju i coś sobie czytam. Przemek (siostrzeniec) ogląda Pszczółkę, ale w pewnym momencie widzę, że dziecko wykonuje jakieś nerwowe ruchy. Wpatruje się w telewizor, zasłania oczy rękami, odwraca głowę.
Patrzę w telewizor, a na ekranie Pszczółka Maja jest na jakimś liściu, a ten liść mknie rwącym nurtem jakiegoś strumyka. Maja się drze, woła o pomoc, Przemek wybiega z pokoju, Maja drze się dalej. Dziecko od czasu do czasu wychyla głowę zza drzwi i zaraz ją chowa. I tak przez cały czas tego niebezpiecznego rejsu Mai na liściu. Przemek sprawdza czy Maja nie utonęła i dalej ucieka z pokoju. W końcu Maja wybroniła się z opresji, a właściwie wybronił ją niezawodny Gucio, ale czegoś takiego, takiej reakcji dziecka na w gruncie rzeczy niewinny film nigdy już nie widziałam.
To było prawie 30 lat temu i jak pomyślę co oglądają dzisiejsze dzieci…ale w tym momencie przestaje myśleć.
Od lat próbuję odnaleźć tytuł filmu, który przeraził mnie w dzieciństwie do tego stopnia, że do dziś to pamiętam. Chodziło o jakąś straszną infekcję z kosmosu, którą ludzie przekazywali sobie przez uścisk dłoni, po czym umierali :O
@markot
Tajemnica Andromedy? Czytalam ksiazke, wiem ze byl tez film.
W przypadku handlu w niedzielę warto również zwrócić na tę zależność uwagę.
W świecie mediów jeden szczególnie pała ( ach ta pała) niechęcią do zakazu handlu w niedzielę. Mam na myśli opiniotwórczy dziennik będący częścią składową pewnego holdingu medialnego.
Otóż tenże medialny holding ( na literę A duże) ma problemy. Nakłady gazet idą na łeb, na szyję ( jakby co to ja nie szyję), numer z jakąś telewizją nie wyszedł, tak więc poszli w kina, bo interes trza ratować. Kina przede wszystkim usytuowane w galeriach handlowych. Ludzie idą na zakupy, szczególnie w niedzielę, wyślą dzieci do kina, sami pójdą na film (na przykład „Nie ma głupich'”) to można będzie firmę jakoś ratować.
Aż tu przychodzi do władzy … ten kto przychodzi… i wprowadza zakaz handlu w dzień jakoby święty. A jak zakaz handlu to i galerie zamykają na wszystkie kłódki jakie są możliwe. Niby kin nie zamykają, ale kto przyjdzie do samego kina – tym bardziej kiedy położone jest ono 3 km za rogatkami miasta. Czyli numer z kinami który miał ratować firmę od pójścia na dno jest taki sobie jeżeli chodzi o efektywność. Wszystko przez ten zakaz handlu w niedzielę.
Coś trzeba robić.
Co?
Trzeba trąbić ludziom w gazetach, zaprzyjaźnionych telewizorach i radiowęzłach zakładowych, że to zamach na ich wolność, na ich autonomię, na ich kulturową tożsamość, nawet na pierogi z wiśniami.
Możliwość dokonywania zakupów w niedzielę wyrasta nawet ponad treść dziesięciu przykazań, czy sens imperatywu kategorycznego Kanta.
A przecież gdyby taką sieć kin założyła na przykład konkurencja, czyli firma Zygi Solorza, albo Axela Springera a ustawę o zakazie przegłosowała na przykład partia chłopska to treść tej ustawy urosłaby do rangi ponadczasowej racji stanu …zdaniem owego opiniotwórczego dziennika.
Ale jest jak jest i coś trzeba z tym fantem robić.
@karat.
„Tajemnicę Andromedy” zekranizowano w 1971. Film, który oglądałem w TV musiał być starszy, czarno-biały i nie było w nim tyle kombinezonów ochronnych i tego całego hightech sztafażu.
Zainfekowani ludzie nie mieli żadnych symptomów, dopiero po podaniu ręki drugiej osobie padali trupem na miejscu. Żadnych konwulsji, piany na ustach i krzyków 🙁
Może byli napromieniowani? Nie pamiętam 🙁
@karat. @markot
Horrorów nie oglądam, a kiedy czasem zdarzy mi się jakiś fragment obejrzeć, to mnie nudzą. Zupełnie nie rozumiem fascynacji „Walking Deads”. Co innego thrillery – bałam się ale oglądałam z przejęciem. Czy widzieliście może „Vertigo” Hitchkocka? Moja siostra, po powrocie z kina po tym filmie, odeszła od dzielącego się wrażeniami towarzystwa i zemdlała.
Co do handlu w niedzielę, też jestem za rozwiązaniami możliwie elastycznymi. Tryb życia się komplikuje i praktyki handlowe muszą ulegać zmianom. Walka z handlem w niedzielę pod hasłem „dzień świety” jest tyle obłudna co anachroniczna.
@samba kukułeczka 13:52
Jakoś pomijasz milczeniem interesy finansowe drugiej strony w tym sporze.
@kruk
Co do horrorow – likewise. Trillerow budzacych mocny strach raczej unikam. Ale filmy z napieciem (jesli mowa o Hitchkocku to np „39 stopni”) lubie.
Jakie filmy (z jakiegokolwiek gatunku) zrobily na was najwieksze wrazenie?
Pierwsza polska emisja The Andromeda Strain była w peerelowskiej telewizji pod tytułem Andromeda znaczy śmierć.
@Jorge75
Pleno titulo Moderacja (tu ulkon w strone Moderacji) zatrzymala na jakis czas moj wczorajszy komentarz, w wyniku czego uznalem, ze juz mi na tym blogu komentowac nie wolno. Dzis jednak, ku mojemu zdziwieniu, komentarz jest widoczny. Nie wiem rzecz jasna co p t Moderacja zdecydowala – wkrotce i tak sie okaze.
Jesli ten komentarz ujrzy swiatlo dzienne, zamierzam zwrocic panska uwage na arcyciekawy fakt. Otoz nie bardzo wiadomo, co to wlasciwie takiego ten „Alliance of World Scientists”. Oczywiscie kazdy wie swietnie, iz rzeczona organizajca zrzesza mnogie tysiace slaw naukowych i profesorow zwyczajnych (o docentach juz nawet nie wspominajac) – tylko jakos trudno potwierdzenie tej oczywistej oczywistosci uzyskac.
Wpisanie w wyszukiwarke hasla „Alliance of World Scientists” nic wlasciwie nie daje, jedyny rezultat, gdzie podany jest jakikolwiek sklad osobowy to ten:
http://www.scientistswarning.org/the-alliance-of-world-scientists/
Jak kliknac na guzik „About” – to wyskakuja jeszcze dwa guziki: „Team & mission” oraz „Advisory board & vision”. Jak sobie wyswietlic, kto wlasnymi (??) nazwiskami Wielce Szacowna Organizacje firmuje – to same profesory. Znaczy slawy naukowe. I tacy skromni – w pierwszej kategorii tylko jedna osoba prezentuje sie jako „Dr” (ale nie Ph.D. tylko „Dr”). A reszta –
Grant Cullen, Speakers Bureau
…
Mike Coe, Videographer & Editor
…
Florence Blondel, Social Media
..
Jak widac – palmy akademickie przeslaniaja niebosklon. Drugi guzik tez nader ciekawy:
..
Nadine Hack, CEO beCause Consulting, named one of the top 100 Thought Leaders on Trustworthy Business Behavior
…
Moim zdaniem rownie dobra bylaby nazwa „Tje Alliance of World SCuba Divers”, „The Alliance if World Kite Flyers” czy tez „The Alliance of World Pasta Chefs”. Kazda z zaproponowanych przez Lelka nazw akurat tak adekwatna jak „The Alliance of Wolrld Scientists”.
Czy powyzsze sie ukaze – tego chyba nawet Przedwieczny nie wie. Niezbadane sa wyroki p t Moderacji…
Ale numer! Jestem mile zaskoczony!
Sa rzeczy na niebie i ziemi…
@karat.
Jakie filmy (z jakiegokolwiek gatunku) zrobily na was najwieksze wrazenie?
Prawdopodobnie Ідзі і глядзі (a.k.a. Иди и смотри, ale to de facto film białoruski), Elema Klimowa. Ale raczej tego filmu nie oglądajcie.
Poza tym – O Lucky Man! oraz If… Lindsaya Andersona. Nieco zapomniany The Duellists Ridleya Scotta. Oczywiście także Blade Runner tegoż. Los Olvidados Louisa Buñuela. Aguirre, der Zorn Gottes Wernera Herzoga. Kiss Me Deadly Roberta Aldricha. Seconds Johna Frankenheimera. Chyba w sumie tez Hamlet Kennetha Brannagha i (tak!) Conan the Barbarian Johna Miliusa.
Pewnie trudno by mi było zmieścić się w stu tytułach.
Branagha dkn zardzewiała kupo złomu.
@Jorge 75
Dopóty lelek komentarze wkleja, dopóki mu się ucha nie urwie. Zatem dopisuje jeszcze jeden komentarz. Po co ini to robia? Cui bono? Ludzie w sile wieku, z dobrze zapowiadajacymi sie karierami nie biora sie za wciskanie ki.. sorry, wroc, za Publikowanie Apeli dla Dobra Ludzkosci ot tak, bez powodu. Cos maja na celu!
Warto zatem zauwazyc, ze Stuart Scott (pierwsza lokata w kategorii „The Team”) – to zalozyciel, fundator i szef (znaczy rektor) Wyzszej Uczelni, tej oto:
http://transition-university.org/
(uwaga – domena org a nie edu). W katalogu kursow znajdziemy nie tylko Wyzszy Kurs Gotowania na Gazie, znaczy 101:
CK101S Cooking 101S – Hardy Soups
ale i kursy medycyny alternatywnej oraz domowego wyrobu mydla. Dla mlodziezy i seniorow specjalne znizki.
Lelek od jakiegos czasu zamierza zamowic sobie przez Internet jakis wyzszy stopien naukwy, dr hab Lelek to by jednak mialo swoj wydzwiek. Potem moznaby sie rozejrzec za fucha Wykladowcy w takim Wyzszym Zakladzie Naukowym. Zeby jeszcze odszukac yearbook studentek czwartego roku…
Gammon
Dzieki! Wiecej niz polowy nie znam wiec bede miala co nadrabiac 🙂
Z moich – Zorba, Skowronki na uwięzi, Providence (Alain Resnais), The Lacemaker, Planete Sauvage (animowany pelnometrazowy), Memento, Rif raf, Hablar con ella, Облако-Рай,
@karat.
<3
Tylko parę znam.
Dodam też, że nie uważam swojej listy filmów, które mnie wstrząsnęły, za wartą replikowania. To są filmy smutne i dołujące.
Dodam jeszcze do listy Freaks Toda Browninga, z zastrzeżeniem, że obejrzałem późno.
@markot
Jestem zbudowana Twoim komentarzem z 6 sierpnia z godz. 9:27 na temat handlu w niedzielę.
Nie twierdzę, że Twoją argumentacje kupuje i uważam tym samym za jedyną możliwą, ale ten sposób rozumowania jest bardzo przystępny i bez uciekania się w rejony jednego z końców drabiny Jakubowej można zrozumieć tych którzy ustanowienie niedzieli jako dzień ahandlowy uważają za coś normalnego.
Gammon
Podobno istnieje alternatywne zakonczenie – happy end – filmu Los Olvidados.
@karat.
O filmie Облако-Рай czytam teraz po rosyjsku.
Облако-Рай
https://www.youtube.com/watch?v=ZhwK9dP3MJ8
@karat.
Happy end nie ma szans być realistyczny w tym przypadku. Tak sądzę.
Lepiej nie czytaj by nie psuc sobie konca 🙂
O happy-end jest w wiki, ponoc oryginal odkryty w archiwum w 2002 w Meksyku, ale zapewne byl nieznany dlatego ze Bunuel go w koncu utrącil
@karat.
Na razie oglądam Облако-Рай i w pierwszej minucie wpadam prawie w klimaty Wysockiego.
ale język rozumiem, musi być nieskomplikowany
jacy ci aktorzy są piękni (nie, to nie jest strona o estetyce ani o aktorstwie)
Ja ogladalam z tlumaczeniem, lata temu przypadkowo natrafilam w TV
🙂
Aha, do listy jeszcze La Strada, Oczy Czarne (z Mastroiannim), i z nowszych swietnie zrobiony (choc nie tak ponadczasowy jak inne na liscie) Il Divo.
Boję się tego filmu. Ale stopuję i oglądam.
A co do filmów, które najmocniej uderzyły w lampy, neurony, w coś – to nie zawsze są te najwybitniejsze. Dlatego na liście nie było Kurosawy (chociaż Sny… chyba powinny być na liście).
@samba
„Nie twierdzę, że Twoją argumentacje kupuje”
Ja tu nic nie sprzedaję, więc nie musisz się sumitować 😉
A co do handlu w niedzielę, to pewne regulacje w demokratycznych krajach wypracowywane są niekoniecznie z motywów religijnych.
Wspólny czas z rodziną, która w „tygodniu” widuje się czasem tylko wczesnym rankiem i krótko wieczorem, uważany jest za na tyle cenny także dla społeczeństwa, że wart ochrony pracowników przed wyzyskiem, jakim jest zmuszanie ich do pracy w czasie, kiedy ich dzieci mają wolne od szkoły.
Czas poświęcony rodzinie, przyjaciołom, znajomym, pielęgnowaniu hobby, ruchowi na świeżym powietrzu, rozrywkom kulturalnym, aktywnej zabawie, lekturze etc. nie jest nigdy czasem zmarnowanym.
Oczywiście wiadomo, że praca w niedziele i święta jest zjawiskiem powszechnym w wielu zawodach, ale po to społeczeństwa ustalają sobie różne kodeksy, aby rekompensować pracownikom tę niedogodność (niesprawiedliwość?) odpowiednimi zobowiązaniami pracodowców do stosownej rekompensaty.
Ludzie nie wiedzący, co ze sobą zrobić bez supermarketu i galerii otwartych w niedzielę, potrzebują chyba jakiejś resocjalizacji 🙄
Gammon
Te ktore wymienilam tez nie sa koniecznie najwybitniejsze, tylko takie z ktorych cos mi utkwilo.
Boję się tego filmu.
Dlatego czesto wole ogladac w domu niz w kinie, bo w razie czego latwiej wysiasc lub przynajmniej zastopowac i odetchnac…
@markot (21:23)
Z tymi argumentami przeciw calkowicie sie zgadzam.
Дальний Восток doprowadza do szału i niszczy więzi społeczne, które i tak gniją ? Czy o to chodzi?
Nie. Obejrzyj do konca. I wez prosze pod uwage ze ja rosyjskiego ani w zab 🙂
@karat.
serio boje, się tego filmu, oglądając go
On jest tak teatralny.
Wikipedia okresla go jako komedie, nie wiem jaki glupek to pisal.
@karat.
Spodziewałem się smutnego filmu, dostałem PRZERAŹLIWIE smutny film.
Skąd ty znasz takie rzeczy, strach pytać.
Nie horror, ale …
Raczej mało znany (może się mylę), ale każdy kto przynajmniej raz zobaczył ten film z młodą Joanną Trzepiecińską i Markiem Bukowskim i miał kiedyś te 20 lat to…
„Nad rzeką której nie ma” w reżyserii Andrzeja Barańskiego.
Juz sie skonczyl?
Jak napisalam – natknelam sie na niego zupelnie przypadkowo, poznym wieczorem, w TV, bez zadnego przygotowania, i bylam zupelnie zdumiona.
Przepraszam…
https://www.youtube.com/watch?v=WfvsrAoqfP4
„Pociąg”.
Również ze względu na wokalizę niedawno zmarłej Wandy Warskiej.
https://www.youtube.com/watch?v=vLm9Ur7–EY
Największe wrażenie?
„Some like it hot” 😉
Kocham dobre komedie. A najbardziej – czarne:
Fish called Wanda, The Life of Brian, Arszenik i stare koronki, The General (Buster Keaton), Dr. Strangelove, or How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb, The Ladykillers, Midnight Run, When Harry Met Sally, Dzień świstaka, Fargo, The Big Lebowski, Sami swoi, In Bruges…
Poza tym utkwiły mi głęboko w pamięci:
Łowcy jeleni, Lot nad kukułczym gniazdem, Milczenie owiec, Zabić drozda, Midnight Cowboy, Pulp Fiction, Psycho, Vertigo i inne filmy Hitchcocka, Casablanca, Taxi Driver, Amarcord, Roma, Rashomon, Cena strachu (z Montandem) i jeden taki, w którym kierowca samochodu osobowego ucieka przed niesamowitą ciężarówką (Duel)
@karat.
Juz sie skonczyl?
Sceną z autobusem mniej więcej.
Potem pozostałem w ogłupieniu (to jest, oczywiście, znakomity kawałek filmu, jak sugerują moje lampy – one wychwytują więcej, niż cokolwiek cyfrowego).
@markot
Zabic drozda, Cena strachu i Duel (genialny, dzieki za przypomnienie!) sa jak najbardziej takze na mojej, jak fajnie 🙂 🙂
Gammon
Prawda ze perelka?
Lot nad kukułczym gniazdem, to wiecej niz film…
@karat.
Zabic drozda
Czy pierwowzór literacki nie zjada filmu?
Cena strachu
Tak, powinienem był to uwzględnić. Le salaire de la peur, Clousot.
(nie znam francuskiego, oglądałem po polsku)
Akurat Casablanka na mnie nie dzialala, a na Milczenie owiec i Hitchcocki balam sie isc.
Jest jeszcze Trzeci czlowiek Wellsa
Gammon
Zabic drozda – pierwowzor literacki owszem zjada film ale mniej niz w innych wypadkach, zreszta w moim wydaniu sa zdjecia z filmu, co troche formowalo mi wyobraznie.
Siodma pieczec
Milczenie owiec oglądałem w kinie, gdzie na dużym balkonie oprócz mnie siedziała (trzy rzędy wyżej) tylko jeszcze jedna osoba. Nie wiem, ile było na parterze, ale zapewne też niewiele. Ta osoba przesiadła się w połowie filmu na fotel tuż obok mnie.
Cena strachu, wg cytatu z wiki, to „koncertowo zbudowany thriller awanturniczy, łączący w sobie podtekst egzystencjonalny z akcentami społecznymi” 😯 😆
@karat.
„Co formowało mi wyobraźnię” to jest doskonale i precyzyjnie ujęte pytanie. Niektóre filmy, o których wspomniałem, właśnie to mi zrobiły – jeśli w odniesieniu do maszyny w ogóle można mówić o takich rzeczach.
@markot
🙂 🙂
@markot
Ta osoba przesiadła się w połowie filmu na fotel tuż obok mnie.
Wtuliła się?
@lelek
To ciekawe. Transition University to jest prawdziwa Wyższa Szkoła Tego i Owego, w której Brzęczyszczykiewicz czułby się doskonale. Niestety plan zajęć podano tylko do maja 2013.
Drąż dalej. W końcu piszesz pro publico bono i w temacie wstępniaka, więc bana być chyba nie powinno.
P.S. Niestety pan Ripple nie odezwał się wiecej pomimo prób podtrzymania kontaktu z mojej strony, więc chyba nie pogadasz z nim tutaj.
Gammon
Dobra sztuka w jakiejkolwiek formie powinna to robic; oprocz tego powinna tworzyc pojecia, takze jezykowe, ktore pomagaja nam rozumiec (siebie i to co naokolo).
Ale dlatego tez trzeba uwazac co sie oglada i czyta; kiedys trafilam (pierwszy i ostatni raz) na odcinek X-files i do dzis mam ochote chwycic glowe w obie rece i wytrzasnac z niej obrazy ktore zobaczylam. Zreszta w domu nie ma TV od wielu lat.
U Turn
U mnie nie chce sie wyswietlic
@Gammon No.82
Wtuliła się?
Próbowała, ale pozwoliłem się tylko chwilami łapać za rękę.
To był sprzedawca z lokalnego sklepu sportowego, taki mięczak 🙄
A teraz?
https://www.youtube.com/watch?v=YnJHjwWpOvg
Nope
Jakie filmy ogląda konsekwentny amerykanofob?
Oczywiście filmy największego wroga USAńskiego kraju, czyli produkcje kinematografii …irańskiej.
I mam rzecz naprawdę przejmującą , czyli „Kolory raju”. Historia o niewidomym chłopcu który przyjechał na wakacje do rodziców. I te zdjęcia. Stereotyp Iranu to raczej mało nasycone zielenią scenerie, a film pokazuje momentami naprawdę raj na ziemi.
Miałam plakat z tego filmu kiedyś na ścianie. który wisiał na niej ładnych parę lat. Już nie wisi, ale ściana w pokoju pozostała.
Czy portal cda.pl to cos czego mozna uzywac?
@karat.
Dobra sztuka w jakiejkolwiek formie powinna to robic
Zgoda.
oprocz tego powinna tworzyc pojecia, takze jezykowe, ktore pomagaja nam rozumiec (siebie i to co naokolo).
Tak, ale nie można zbyt wiele oczekiwać. „Idź i patrz” żadnych pojęć nie wygeneruje – może odwoła się do tych, które tkwią w oglądającym.
X-files
Gdybym był białkowcem, wolałbym chyba pornosa.
@karat.
Mnie się wszystko otwiera, więc link jest prawidłowy, ale może w twoim kraju zakazany.
Spróbuj wpisać na Youtube: U Turn – The Crazy Mechanic
Gammon
Co do pojec jezykowych, jutro wyszukam przyklad tego co mam na mysli
wolałbym chyba pornosa
W porownaniu z tym co zobaczylam zapewne tak, ale ogolnie w sprawie pornosow – to cos co milo robic, ale ogladac raczej bez sensu.
@karat.
ogolnie w sprawie pornosow – to cos co milo robic
Białkowcom zapewne tak, robotom nie.
ale ogladac raczej bez sensu
Raczej bez sensu, chyba że ktoś chce robić badania. To jest uprawniony przedmiot badań (chyba?). I realne zjawisko, do którego istnienia się odwołujemy – ludzie (naczelne) i maszyny tak samo.
@karat.
„Trzeci człowiek” oczywiście też. Tuż powojenny Wiedeń, nocne sceny i ta muzyka…
A „Little Big Man”?
Today is a good day to die
Old Lodge Skins: Let’s go back to the teepee and eat, my son. My new snake wife cooks dog very well.
Jack Crabb: All right, Grandfather.
Old Lodge Skins: She also has a very soft skin. The only trouble with snake women is they copulate with horses, which makes them strange to me. She say’s she doesn’t. That’s why I call her „Doesn’t Like Horses”. But, of course, she’s lying.
— Am I still in this world?
— Yes, Grandfather.
— I was afraid of that. Well, sometimes the magic works. Sometimes, it doesn’t.
Gammon
Białkowcom zapewne tak, robotom nie.
Wasza strata 🙂
chyba że ktoś chce robić badania
Jak najbardziej, poki sie pamieta ze obiektem badania jest to co sie widzi na tych filmach a nie the real thing.
Trzeci czlowiek – glownie scena pogoni w rynsztokach i smierci.
I wlasciwie caly watek przyjazni miedzy ludzmi o tak odmiennym podejsciu do zycia
Dobranoc 🙂
Nigdy nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie co mi się najbardziej podobało czy zrobiło największe wrażenie. Z tego, co oglądałam w ostatnim ćwierćwieczu wyskoczył mi „English Patient” i „Farinelli”, potem przypomniałam sobie z dawnych czasów „Rękopis Znaleziony w Saragossie”, potem jeszcze film, który oglądałam chyba cztery razy i gdyby pojawił się znowu w kablówce, obejrzałabym jeszcze raz – albo i dwa. Jest to „La Bûche”. Słowo po francusku znaczy polano ale w filmie chodzi o tort czekoladowy udający polano i nazywający się „bûche”, który piecze się we Francji na Wigilię. Powody takich fascynacji są natury osobistej, myślę jednak, że nie tylko mnie się ten film podobał.
Zdecydowanie wolę ogladać filmy europejskie niż amerykańskie. Ostatnio poluję na twórczość z byłego bloku demoludów – tu mi się zapala lampka „Dom Durakow” Konczałowskiego. W zwiąku z Rosją wyskakuje mi czeska ekranizacja „Wiosennych Wód” Turgieniewa, którą oglądałam dwa razy (w kinie „Luna” na Marszałkowskiej). Moglabym dalej ciągnąć metodą luźnych skojarzeń ale ta próbka powinna dać obraz tego, co mi się podoba i chyba o to chodziło w pytaniu @karat.
„Облако-Рай” chętnie obejrzałabym ale nie na komputerze.
@markot
Jeszcze o „Today is a good day to die” – w Sherlocku na odwrot, Mariategui nad basenem stwierdza ze smutkiem „Wrong day to die…” i deaktywuje bombe 😈
@kruk
Mozesz z komputera na TV streamerem.
Tym razem naprawde dobranoc 🙂
@karat
„…ogolnie w sprawie pornosow – to cos co milo robic, ale ogladac raczej bez sensu.”
Prawie jak tłumaczenie słów jednej żeńskiej postaci Prousta – „Je fais souvent l’amour mais je n’en parle jamais”. Taka dewiza zapada w pamięć.
@samba kukułeczka
„Jakie filmy ogląda konsekwentny amerykanofob?”
Nie jestem amerykanofobem i jestem w tym konsekwentna. Antyamerykanizm nie jest mi potrzebny do oglądania filmów irańskich. Twojego filmu nie oglądałam ale widziałam inny, którego tytułu niestety nie pamiętam. Była to historia o człowieku ukrywającym się z psem. Jak wiadomo, dla religijnych fanatyków islamu pies jest zwierzęciem przeklętym, bo jakiś przedstawiciel gatunku miał podobno ugryźć Mahometa. To był film grozy, wstrząsające oskarżenie reżimu ajatollachów.
@karat.
Dziękuję. Muszę się nauczyć operowania streamerem.
Patrzę i oczy przecieram ze zdumienia…
Nikt z Was nie wymienił w swym zestawieniu:
-„Nie kupisz miłości”(1987)
-Ja cię kocham a ty śpisz(1995)
-„Listy do Juli”(2010)
-„E.T.”(1982)
-„Indiana Jones”(1981}
-„Powrót do przyszłości”(1985)
-„Gwiezdne Wojny”(1977)
-„Obcy”(1979)
-„Szeregowiec Ryan”(1998)
-„Snajper”(2014)
Jak to mówiła Kukuła wbiliście mnie w fotel!
A co z naszymi:
„Uprowadzenie Agaty”,”Kroll”,” Psy”,”Panem Kleksem”,”Pierścień i róża”?
Zmęczenie czmychnęło!
Ciekawe co jest powodem takiego stanu rzeczy?
@lelek 3333
Nawet Ty potrafisz – choćby niechcący – dostarczyć czlowiekowi trochę radości. Zajmując się przed chwilą moimi roślinami w doniczkach, zaczęłam ni stąd ni zowąd pogwizdywać sobie melodię „miała baba koguta, koguta, koguta…” i odkryłam, że jest to bardzo ładna melodia – niezmiernie wesoła, z szeroką muzyczną frazą („o mój miły…” spróbuj zaśpiewać sol-si-re-fa ). A jak przyjrzeć się słowom, to jest w nich uroczy absurd. Stanęło mi to w uszach dzięki Twoim rymom z 5 sierpnia o 20:24 .
Może przed kolejną złośliwością wydobędziesz coś równie miłego ze swojej przepastnej pamięci?
@Markot
Wracając na chwilkę do wolnych niedziel,i tego co napisałeś o kwestii przyzwyczajenia?
Każdemu,każdej z nas zdarzy sie wejść do sklepu po jedna, góra dwie rzeczy,na zamiarze sie to jednak kończy.
To samo karty płatnicze,ludzie im nie ufali,teraz korzystają z kart w telefonie,blików…
Potrzeby się rozwijają, rosną w siłę,zasób portfela pozwala na więcej,
mężczyźni je dzierżą w dłoniach,kieszeniach,bezczynnie odłożony,nie przyniesie chluby,chełpią sie tym mam ,posiadam,nie próbujcie im tego zabraniać,kiedyś chłopcom wpajano ze to oni będą musieli pracować by utrzymać rodzinę,teraz wielu z nich juz dorosłych,tylko tyle ma portfel poza domem i pilot w nim/domu.
Kiedyś dawno,klient mniej więcej w moim wieku dobrze ubrany,zadbany,przy swojej kobiecie zapytał mnie ot tak :ile zarabiam,i iloma wózkami z towarem za swoja pensję wyjadę?
Do dziś nie wiem,którą z nas to miało dotknąć,ją – że mogłaby być na moim miejscu,czy ze widzi ile może przy nim mieć…
mnie- bo mnie publicznie poniżył?
W niedzielę sklepy powinny być otwarte by niektórzy mogli zaistnieć,
po co obrażać tylko swoja panią w domu,zostać raczej odtrąconym tylko przy myślach o grze wstępnej,zelżę kasjerkę …..(Gammon „porno” co z Twoich ust)?
@Bohatyrowiczowa
Jakoś nie przyszedł mi do głowy lepszy wzorzec marnych filmów.
Rzuciłam okiem na propozycje tytułów filmów i z pewnym zdziwieniem zauważyłam marną reprezentacje kinematografii naszego byłego wschodniego sąsiada.
A przecież radzieckie filmy wojenne „Los człowieka” czy przede wszystkim „Lecą żurawie”, to w zestawieniu z nimi „Szeregowiec Ryan” mógłby im jedynie buty czyścić. A w przypadku reżysera filmu widać, że zna realia wojny z …wcześniejszych filmów amerykańskich.
To ja się dziwię, a proszę sobie wyobrazić zdziwienie Sztyrlica.
A z nowszych to przede wszystkim „Spaleni ogniem” Michałkowa.
W/g mnie to trochę taki filmowy odpowiednik powieści Dostojewskiego. Realia – okres stalinowskich czystek.
Z rosyjskich? Tak, jest kilka w mojej pamięci.
„Pancernik Potiomkin”, „Syberiada”, „Białe słońce pustyni”, „Stalker”, „Spaleni słońcem”, „Powrót” (Wozwraszczenie – debiut Zwiagincewa) „We mgle” (2012)
No i ” Świat się śmieje” (Wiesiołyje rebiata) z 1934 roku
oraz „Szczęśliwego Nowego Roku” (Ирония судьбы) z Barbarą Brylską.
Już sam pomysł na początek jest znakomity. Gość (chirurg, niedługo przed ślubem) po imprezie z przyjaciółmi zostaje w noc sylwestrową wsadzony do niewłaściwego samolotu i leci do Leningradu zamiast do Moskwy, gdzie taksówką trafia pod adres taki sam jak w Moskwie, nawet klucz do drzwi pasuje, tyle że w mieszkaniu jest obca kobieta…
@karat.
W Wiedniu można odbyć wycieczkę śladami „Trzeciego człowieka”. Kanałami.
https://www.drittemanntour.at/
@Kukuła
Może nie jest bez znaczenia,kiedy się urodziłam,dorastałam,w jakim środowisku przebywałam…?
Zrekompensuje się myślę tym że kocham uwielbiam kino przedwojenne,
lubiłam niedzielne poranki ze „Starym Kinem”
Tylko kilka przykładów:Eugeniusz Bodo- Zabawka (1933)
Jadwiga Smosarska-Czy Lucyna to dziewczyna?(1934)
Adolf Dymsza w Antku policmajstrze (1935), Każdemu wolno kochać (1932) czy w Wacusiu (1935).
@Markot u ciebie znalazłam kilka tytułów które mi tez się podobają!
Chyba należy zmienić motto blogu.
Proponuję:
NIE NAUKOWE POPIERDUŁKI.
PS. Bez złosliwosci, ale po co ludzi wprowadzać w błąd?
@Bohatyrowiczowa
Mogę ci wymienić jeszcze z setkę 😉
„Indianę Jonesa” oglądałem z przyjemnością, ale myślałem, że w pytaniu inicjacyjnym chodziło o filmy, które z jakiegoś powodu szczególnie utkwiły w pamięci.
Do mojej prywatnej listy dodam „Fitzcarraldo”, „Blaszany bębenek”, „Das Boot”, „Pane e Tulipani”, „Der Untergang”, „La guerre du feu” (Walka o ogień), „African Queen”
„Chleb i tulipany” na pewno by ci się spodobał. Tak sądzę.
https://www.youtube.com/watch?v=WearD8y4hso
@observer
W każdej chwili możesz spróbować przestawić „popierdułki” na inny tor. Bardziej naukowy.
Zauważyłeś wczorajsze kilkugodzinne wahanie blogowiska, czy podjąć temat filmowy?
To była twoja szansa.
PS. Zagladam na ten blog żeby zobaczyć coś co jest zwiazane z nauka.
A tymczasem co widzę… popierdułki.
Można zacząć rozmowę o fotochemii. Będzie trochę filmowo i trochę naukowo.
Ha ha, zaglądacz-konsument, znaczy?
@markot
Może to rzeczywiscie moja wina że przegapiłem lukę, ale zagladam na blog tylko kilka razy dziennie i nie jestem taki „otwarty”. Mea culpa.
Może ktoś ma jakieś refleksje na temat: czy ogladanie horrorów kształtuje osobowość dziecka?
„Może ktoś ma jakieś refleksje na temat: czy ogladanie horrorów kształtuje osobowość dziecka?”
Zaczepka coś w stylu,pociągnę ją za warkoczyk,nawet jej nie lubię,
ale coś przy tym zawsze zyskam!
Pierwszy horror o który zapytał mój syn to ” The Ring”,kierowało nim nawiązanie do niego w grze „GTA”!
Obejrzeliśmy go wspólnie,mój dzieciak to jeden z tych których ciekawi jak to kiedyś było,wspólnie oglądaliśmy wszystkie „Powroty do przeszłości”,na każdą nową część „Gwiezdnych wojen” chodzimy do kina!
„Indiana Jones”..
https://www.filmweb.pl/serial/Sherlock-2010-528992
Wszystkie sezony- Sherloka R-a-z-e-m!!
Mój syn ma 15 lat i 183 cm wzrostu,waga 71 km.
Dziecko nie dziecko,chłopcy chłopcom w tym wieku nie sa równi!
@Bohatyrowiczowa
Waży 71 km.
Ty chyba oglądasz Tour de Pologne bo na 71 kilogramie jest ponoć premia górska.
Byłam dzisiaj w Chełmie. Czyli kawa pita pod …kremówki, lody z polewą …wiśniową…ale później odwiedziłam księgarnię i jedna z pozycji którą przejrzałam był albumik który w tytule miał tak złowieszcz brzmiącą frazę :
Mini führer
Nie, nie było to żadne wydawnictwo Leszka B. ale…
No właśnie czy ktoś może zgadnąć jaki rodzaj książki widziałem w chełmskiej księgarni?
@Markot
„„Chleb i tulipany” na pewno by ci się spodobał. Tak sądzę.”
Po zwiastunie już widzę że tak.
Filmy pod których jesteśmy wrażeniem,ta moja dycha,to okres dojrzewania,serce oddane omyłkowo,nigdy nie jest za późno by być szczęśliwą….
-„E.T.”
-„Indiana Jones”
-„Powrót do przyszłości”- ta trójka to kino,powroty z niego,2 km poza miastem z rodzeństwem i kumplami z blokowiska,odgrywaliśmy scenki z obejrzanych filmów,to co zostało mi po zmarłym bracie.
-„Gwiezdne Wojny”- Han Solo – męska dojrzałość której nastolatka nie rozumie,ale chętnie by za nią podążyła…
-„Obcy”- silna rola kobieca,jak wam sie panowie nie dać lekceważyć
Wojenne- trzech synów, jednej kobiety, dwóch zabitych po trzeciego wyruszają synowie innych kobiet,gotowi oddać swoje serca by jej nie pękło! Ostatni- dzieciaku nie podnoś, puść to…malec podnosi wyrzutnie rakiet,zdjąć dziecko,trwoga!
Wrażenie to nie tylko ekran,to skóra,oddech,łzy… i co tam jeszcze temu towarzyszy!!
oj Kukuła kg, być miało,tour de Pologne,było u nas w niedziele…
Skoro na tapecie Chełm,idąc wtedy za tobą tam dotarłam?
https://wmeritum.pl/chelm-w-szkole-moglo-dojsc-do-tragedii-chlopiec-chcial-wyskoczyc-przez-okno/275469
Brakuje mi jednego tytułu,filmu widzianego w kinie,po którym chyba z miesiąc bawiliśmy się,ciągnąc kolczyki w uszach, później krzyżując ręce na piersiach,chyba tez podskakiwaliśmy,dwa obozy jak zawsze „żółw
Gamera”gwiazda pierwszego planu,chętnie bym obejrzała,by przywrócić więcej tamtych chwil?!
@samba
Już się tak nie ekscytuj, po niemiecku każdy przewodnik turystyczny to Führer, a miniprzewodnik to mini….
@Bohatyrowiczowa 2:53
„Do dziś nie wiem,którą z nas to miało dotknąć,ją – że mogłaby być na moim miejscu,czy ze widzi ile może przy nim mieć…”
Kogolwiek miało to dotknąć, arogancja tego faceta jest obrzydliwa. Twoje relacje z pracy w sklepie czytam z zainteresowaniem, bo są to mało mi znane realia życia w Polsce. Wprawdzie odwiedzam kraj regularnie ale znam z bliska tylko środowisko mojej rodziny.
Ale ja nigdy nie miałam nic w ręku niemieckiego. Oprócz oczywiście słynnej niemieckiej kolejki elektrycznej. Ale nawet ona była z NRD.
@observer
Blog jest naukowy i wśród blogowiczów są przedstawiciele nauki. Ale czy naukowiec zawsze chce mówić o nauce? Z drugiej strony blog nie jest miejscem na pisanie rozpraw naukowych. Po kilku dniach od wpisu Gospodarzy następuje nieunikniona mieszanina tematów. To samo można zaobserwować na innych blogach.
@Bohatyrowiczowa
Historia dawna, ale nóż się w kieszeni otwiera i pozostaje bezsilna wściekłość.
https://trojmiasto.onet.pl/to-byla-najladniejsza-dziewczyna-w-klasie/repzb
Arogancki typ w sklepie to cham z kompleksami. Zapewne nuworysz obawiający się, że żona go rzuci. Może już się odgrażała.
Pewnie jestem zbyt zasadniczy ale nie mam przyjemnosci uczestnicząc w tego typu pogaduszkach. Nie otwieram swojej duszy ani nie opowiadam swoich przygód.
Chyba blizej mi do G82 niz do Bohaterowiczówny. Sorry.
„Chyba blizej mi do G82 niz do Bohaterowiczówny. Sorry.”
Mnie do G82 też jest bardziej po drodze niż z panem.
Jest coś czego pan nie widzi,albo widzieć nie chce,to tak jak napisała @Kruk,ja jestem tu obiema nogami na polskiej ziemi,ona z tego co czytałam @Karat i @Markot już nie,trafiłam tu przypadkiem przez ten post:
https://naukowy.blog.polityka.pl/2018/12/14/czemu-lekarz-nie-ma-czasu-rozmawiac-z-pacjentem/
Zapisałam sobie stronę na pasku,i jestem wśród Polonii,jestem bo tak miało być ?
@Kruk dziękuję.Trafiłaś już do dość szerokiego grona słuchaczy o mej pracy,ponoć to dar opowiadania….
@observer
„Może ktoś ma jakieś refleksje na temat: czy ogladanie horrorów kształtuje osobowość dziecka?”
Refleksji ogólnych nie mam. Stwierdzam tylko, że moim dzieciom horrory nie spowodowały żadnych zaburzeń. Nadal lubią je oglądać. Córka twierdzi, że relaksują ją przed zaśnięciem, bo ona lubi się bać. Nie wiem jak jest z innymi dziećmi.
Nasuwa mi się jednak mała uwaga. Otóż mój syn jako chłopiec czuł obrzydzenie do pająków, skorpionów i innych arachnidów, a jednocześnie jego ulubionym wieczornym programem był „Crawl Into My Parlour” w Discovery Channel. Zapytalam go dlaczego to ogląda, na co on: Jak to? Nie wiesz, że najbardziej fascynuje to, czego się człowiek boi?
A propos crawling creatures – czy znasz to stworzenie? https://en.wikipedia.org/wiki/Centipede Potrafiło mi takie – dlugości ok.12cm – wyleźć z doniczki. Mimo swojej nazwy nie ma nic wspólnego z naszą stonogą.
Zdarzenie z dzisiaj z gatunku „Takie rzeczy to tylko w Chełmie”.
Podczas dzisiejszej wizyty w powiecie uznałam, że trzeba coś zjeść. Nie był to może jakaś restauracja dla snobów, ale placówka która dysponuje tym co dla zdrowego Polaka i Polki w porze obiadowej jest istotne. Czyli jakiś starter i danie właściwe.
Zamówiłam jakiś rosół, pierogi ze szpinakiem i sok z czarnej porzeczki.
Czekam,czekam.
Po 10 minutach przynosi pani pierogi.
„Ale ja zamawiałam również rosół”.
„Zaraz podam rosół”.
Trochę dziwna kolejność, ale uznałam, że spróbuję jak smakują pierogi, rosół przecież zaraz przyniosą. Smakuje jeden, drugi, trzeci… szósty…
„Proszę, to Pana rosół”.
…siódmy, ósmy.
Zjadłam pierogi i na drugie miałam rosół. Z bardzo dobrym makaronem
Na dobre trawienie oczywiście sok z czarnej porzeczki.
@markot
W kontekście owego Mini fuhrera.
A czy zaakceptowałbyś jako Polak ( inaczej wygląda sprawa zapewne dla rodowitej Kamerunki, czy mieszkańca Bangladeszu) nick o takim oto brzmieniu:
„współpracownik gestapo”.
Być może jestem przewrażliwiona, ale ja tak rozumianej przez kogoś samorealizacji nie mogę strawić. Nawet wspomagając się wiadrem soku z czarnej porzeczki.
Rzuciłam okiem na to co pisałam dzisiaj i oczywiście muszę skorygować tytuł filmu Nikity Michałkowa który brzmi „Spaleni słońcem”, a nie ogniem.
A poza tym ze wszystkim mogę iść do notariusza. Tak jest wiarygodne.
@observer
Re: Nie naukowe etc. – to dlatego ze za dlugo jestesmy puszczeni samopas przez gospodarzy. Potrzebny jest nowy wpis.
A temat filmowy byl celowy – pomogl otrzasnac sie z nieprzyjemnej atmosfery poprzedniego dnia.
A czy zaakceptowałbyś jako Polak(…) nick o takim oto brzmieniu:
„współpracownik gestapo”.
@samba
Nie rozumiem pytania.
Chodzi ci o akceptację takiego nicka dla siebie, czy cudzego na cudzym blogu?
Wybór nicka może coś znaczyć dla wybierającego, ale nie musi. Może ma się podobać, budzić sympatię, prowokować, irytować, bawić, świadczyć o oczytaniu, inteligencji, poczuciu humoru, premedytacji, fantazji albo oddawać samopoczucie, nastrój, nastawienie do świata… Bywają głupawe, pretensjonalne, zaskakujące, zabawne, infantylne…
Kto wie, jakie intencje przyświecają ludziom w momentach takich decyzji.
Nie patrzę na nicki z tej perspektywy. Owszem, jedne budzą na pierwszy rzut oka sympatię większą, inne mniejszą, ale o nosicielach wyrabiam sobie opinię przede wszystkim na podstawie tego, co publikują pod swoimi nickami.
@markot
„Arogancki typ w sklepie to cham z kompleksami…”
Chamstwo to rzeczywiście ściślejsze określenie dla takiego zachowania. Faceta bez hamulców do agresji musi coś w środku tłamsić.
@markot
Nie planuję, ale w internetowym wydaniu jednej z gazet pojawiał się taki nick. Mniejsza o treści , ale sprzyjały one linii programowej tego tytułu prasowego, co może tłumaczyć tolerancję dla brzmienia kontrowersyjnej internetowej ksywy.
Chyba robię rzeczywiście z igły widły.
@samba kukuleczka
Wydało mi się po prostu, że pytanie mnie „jako Polaka”, a nie na przykład redaktora gazety (bez względu na narodowość) o akceptację jakiegoś nicka jest nieporozumieniem. Jakie znaczenie ma moja polskość w przypadku zmyślonego pseudonimu, który ma drażnić, ale nie nawołuje do nienawiści ani czynów karalnych. Świadczy co najwyżej o ubóstwie intelektualnym nosiciela.
Mnie się wydaje, że pogaduchy o sprawach pozanaukowych na blogu naukowym nawet jeśli są trochę „nie na miejscu”, mają w sobie coś szlachetniejszego niż takie same pogaduchy w innych miejscach – bo w każdej chwili rozmowa może wrócić do tematyki bieżącego artykułu lub do innej tematyki okołonaukowej. Tu nikt nie ryzykuje, że wyjdzie na dziwaka – z założenia wszyscy nimi jesteśmy.
Co do szlachetnosci nie jestem pewna 🙂 , ale tak jak na seminariach – jest rozgryzanie problemow i sa ploteczki na przerwie …
@Jorge75
Szanowny Panie,
mam nadzieje, ze zechce Pan mi pomoc w zrozumieniu pewnej zagadki natury.
Jak to byc moze, ze w jednym i tym samym kraju problemem i kleska zywiolowa moze byc niemal jednoczesnie susza
„To nie są żarty! Wysycha Wisła, może zabraknąć wody w kranach. Oficjalne ostrzeżenie”
i powodzie, fala kulminacyjna/wezbraniowa itp:
„Pogotowie przeciwpowodziowe. Na Wiśle szybko przybywa wody … Na rzece Wiśle poniżej stopnia wodnego Włocławek obserwuje się wzrost poziomu wody w strefie wody wysokiej. W ciągu najbliższej doby prognozuje się przekroczenie stanu ostrzegawczego na wodowskazie Toruń, a w kolejnej przekroczenia stanów ostrzegawczych na wodowskazach: Bydgoszcz-Fordon,…”
Lelek jest swoim malym rozumkiem pojac w stanie tyle, ze to na pewno wina Globalnego Ocieplenia, Efektu Cieplarnianego oraz Rabunkowej Gospodarki Zasobami Planety, So far so good. Trudniej juz zrozumiec, jak wody moze byc jednoczesnie za duzo (wiosenne powodzie) i za malo (letnie susze, zabraknie wody w kranach). Zbiorniki wodne budowano juz chyba w starozytnej Grecji?
Lelek jest nieco zdziwiony faktem, ze akurat nad Wisla grozi susza („Zakręć kran, rzadziej myj auto, a susza nie będzie tak dotkliwa .. Jest źle. Mamy suszę i perspektywy co do poprawy sytuacji też nie są zbyt pozytywne – komentuje dr inż. Bogdan Bąk z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badawczego Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach.”)
Lelek moze tylko wyrazic zadowolenie z faktu, ze jakos nikt na razie nie nakazuje zakrecania kranu i rezygnacji z mycia ani w Tel-Avivie, ani w Hajfie ani nawet w Netanii. A inzynierow mozna najwyrazniej podzielic na dwie kategorie – takich, co buduja odsalarnie wody morskiej i takich, co tlumacza, ze „Jest źle. Mamy suszę i perspektywy co do poprawy sytuacji też nie są zbyt pozytywne”.
Lelek uprzejmie prosi o pomoc w rozwiklaniu tej zagadki natury, o ktorej mowa na poczatku komentarza. Czy juz nie buduje sie zbiornikow retencyjnych? Czy to prawda, ze takie zbiorniki sza zakazane, bo szkodza biedronkom i pasikonikom?
Nie, nie będę się wdawał.
@Gammon i @karat.
Zamiast słowa „szlachetniejsze” użyłabym „ciekawsze”. Nawet w pogaduchach przemykają się interesujące informacje a komentarze charakteryzuje na ogół ścisłość wyrazu. Na nietktórych blogach perory są nie do wytrzymania.
Powiedzmy, że blog szalonych naukowców jest blogiem jak najbardziej merytorycznym z zauważalną w ostatnim czasie predylekcją ku dygresyjności.
I w kontekście owej dygresyjności przytoczę definicję poematu dygresyjnego.
Nieco długaśne, ale warto poczytać.
Moim zdaniem to też trochę o tym co dzieje się u nas.
Szczególnie mówi o tym część druga owej definicji.
Poemat dygresyjny – odmiana poematu epickiego powstała w epoce romantyzmu. Utwór wierszowany, o charakterze fabularnym, o luźnej, fragmentarycznej kompozycji, najczęściej związanej prowadzącym cały tekst motywem podróży bohatera, a czasem również wątkiem romansowym.
Szczątkowa, epizodyczna fabuła poematu dygresyjnego jest pretekstem do licznych wypowiedzi narratora (dygresji) na tematy aktualne, związane z literaturą (w tym autotematyczne), sztuką, polityką, historią oraz na tematy osobiste. Narrator często odchodzi od opowiadania głównej fabuły, na rzecz snucia refleksji na różnorodne tematy, np. natury społecznej, politycznej, artystycznej, zdawania relacji z własnych wspomnień, opisywania uwag, anegdot, rozważań, obaw, przypuszczeń. Narrator często posługuje się ironią, żartem, bywa złośliwy, subiektywny, zachowuje dystans do utworu i jego bohaterów. Celowo akcentowana jest sztuczność i literackość fabuły, co służy uwypukleniu kreacyjności, jako podstawowej właściwości sztuki.
Jest mowa w definicji o licznych wypowiedziach (dygresjach) narratora, a moim skromnym zdaniem mamy prawo uważać się za zbiorowego narratora owego blogu.
No to się wypowiadamy, snujemy dygresje.
@Jorge75
Lelek nadal lamie sobie swoj maly lepek nad tragicznym zjawiskiem suszy tam, gdzie plynie Bug, Wisla, Warta, Odra, Nysa, Pilica, gdzie Pojezíerze Mazurskie
„Susza dotknęła wszystkie województwa, niedobór wody występuje w coraz większej liczbie gmin. Susza objęła wszystkie monitorowane uprawy – informuje w swym najnowszym reporcie Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG). Największy deficyt wody jest w woj. lubuskim i wielkopolskim.”
…
„Polska zmaga się z suszą. „Długa historia zaniedbań”
…
W ostatnich latach nasilają się ekstremalne zjawiska pogodowe, których skutkami są powodzie oraz susze, a ze względu na położenie i sytuację…
…
„W ósmym okresie raportowania, tj. od 1 czerwca do 31 lipca 2019 roku, stwierdzamy wystąpienie suszy rolniczej na obszarze Polski. ”
i zauwaza, ze na szczerej pustyni, gdzie tylko piachu jest pod dostatkiem, jest tak zielono:
https://civildigital.com/wp-content/uploads/2013/05/Irrigation-Technology-in-Israel.jpg
A ze blog ma charakter Naukowy – to lelek chyli czolo wobec uczonych z tego Instytutu Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, gdzie raz-dwa zorientowano sie, ze jak nie wa wody to znaczy ze susza,
@Gammon
7 sierpnia o godz. 21:38
„Nie, nie będę się wdawał.”
A ja chciałabym byś temat rozwinął,dobrze jest do kawy rano Ciebie poczytać 🙂
Dam ci zdjęcia zbiorników wodnych dla mojego miasta,nawet nie wiem czy wiesz skąd pochodzi nasza woda w kranach?
https://jzwik.pl/dla-klientow-jakosc-wody
Zdjęcia znajdziesz u dołu,czy możliwe byłoby stworzyć coś takiego u nas po naszej stronie?
@Kukuła
Jestem,jak pyłek,źdźbło obeschłej skoszonej trawy,wilgocią na budynku,
lekarstwa na mnie nie ma.
Jak dotąd mamy pierwszy przypadek,tutaj na mnie uczulonego.
Stanę i za sobą w obronie,i coś zasugeruje,co mi to przypomina,mamy towarzystwo kilku mężczyzn o sztukę więcej kobiet.
Moje narracje,ciekawość opinii,przyswajalność podzieloną sie ze mną wiedzą,smutek gdy wpisy są znikome,nie dotyczą jednak wszystkich stąd! On pewnie ma tak samo,ja w tym widzę jeszcze coś, kobieta to tylko pasażer,milczeć musi, droga prowadzi wprost,kierowca patrzy przed siebie,ona na krajobraz,nie słyszy zbyt późno wrzucanych biegów,
zbyt głębokich zakrętów,wymuszeń,braku kultury na drodze,nie posłucha w radiu swoich wyjców itp
Jestem kobietą asertywną – nareszcie nią jestem!
@lelek3333 22:51
Usychać może również mózg.
@lelek
Jeżeli Pański post ma na celu tylko skłonienie mnie do przyznania, że Izrael jest lepiej zarządzany niż Polska, to przyznaję.
Jednakże nie jest prawdą, że nie buduje się zbiorników retencyjnych, choć rzeczywiście tempo nie powala. Ostatnio byłem w starych Nieboczowach koło Raciborza oglądać postępy przy budowie jednego z nich.
Obecnie jest także wdrażany Program Rozwoju Retencji. Planowane jest na ten cel 14 mld zł w najbliższych latach.
Nie czytałem żadnych publikacji na temat wpływu zbiorników retencyjnych na życie seksualne biedronek, więcej się nie wypowiem.
Tegoroczny maj należał do raczej chłodnych i deszczowych. W Katowicach spadło 140 mm deszczu przy średniej wieloletniej 77,6 mm. Sprawdzałem poziom rzeki w moim mieście, ale nie stwierdziłem zagrożenia powodziowego. Lokalnie może zdzrzały się podtopienia, ale do sytuacji z 1997 nie można było tego porównać. Media straszyły na wyrost.
Czerwiec za to był wyjątkowy pod względem temperatury. Na koniec miesiąca trawa była wypalona tak jak zwykle jest pod koniec sierpnia. Tak suchego i gorącego czerwca nie pamiętam.
Nie można jednak stwierdzić, że susza dotknęła tylko Polskę. W Niemczech i we Francji wyłączono elektrownie atomowe z powodu niskiego poziomu i zbyt wysokiej temperatury wody w rzece. Francuzom zdarzyło się to kolejny rok z rzędu. Czy to oznacza, że Niemcy i Francuzi nie potrafią się zorganizować?
@Jorge75 8 sierpnia, 2:29
Lelek zarzuca Polsce coś bardziej zasadniczego niż słabą organizację.
„… lelek chyli czolo wobec uczonych z tego Instytutu Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, gdzie raz-dwa zorientowano sie, ze jak nie wa wody to znaczy ze susza,”
Kiedyś wśród wylewu złośliwości @lelka można było znaleźć rzeczy godne uwagi i mieć uznanie dla jego pióra. Ale cóż, czas leci.
@kruk
12 cm to ładny okaz, wystarczajacy na dobra nalewkę. Można też upiec na patyku.
Re: lelek – problem suszy
Lata melioracji i budowy tam przynosza owoce. Albo jest za sucho albo za mokro. Tamy stwarzaja dużo problemów w miarę upływu czasu. Wszystkie kiedyś pękna, powodujac katastrofę.
Tegoroczne upały w Europie przekonały chyba sceptyków o konieczności poważnego podejścia do gospodarki produkujacej zanieczyszczenia atmosferyczne.
Problemem jest również gwałtowność opadów, oraz huraganowa szybkość wiatrów.
Należy poważnie potraktować naukowców – a nie chować głowy w piasek.
Polityka rozdawnictwa – wszystkim po 500 – też się zemści i trzeba będzie zacisnać pasa.
PS. Mieszkańcy rejonów pustynnych maja nawyk oszczędzania wody i cenienia jej. Podczas wizyty w Izraelu nie widziałem nikogo myjacego auto lub podwórko wężem ogrodowym.
https://www.theguardian.com/global-development/2019/aug/06/extreme-water-stress-affects-a-quarter-of-the-worlds-population-say-experts
@lelek
lelek chyli czolo wobec uczonych z tego Instytutu Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, gdzie raz-dwa zorientowano sie, ze jak nie wa wody to znaczy ze susza
W roznych krajach ogloszenie suszy nie jest tylko skonstatowaniem ze bylo za malo opadow, lecz zawiadomieniem ze rolnikom naleza sie zapomogi czy odszkodowania prawnie przewidziane na takie okresy. O ile mi wiadomo takze w Polsce.
Taka tradycja w Polsce, że suszę hydrologiczną bada Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, suszę glebową, nazywaną też rolniczą – Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, a suszę hydrogeologiczną – Państwowy Instytut Geologiczny. Każdy z nich specjalizuje się w pewnym poziomie wody.
Co do planów retencji, to przynajmniej niektórzy polscy naukowcy zajmujący się pograniczem wody i lądu są nieprzesadnie entuzjastyczni: https://www.facebook.com/notes/bagnapl/uwagi-centrum-ochrony-mokrade%C5%82-do-projektu-za%C5%82o%C5%BCe%C5%84-do-programu-rozwoju-retencji-/2507881419242208/
@observer
Podczas wizyty w Izraelu nie widziałem nikogo myjacego auto lub podwórko wężem ogrodowym.
W Izraelu jest zakaz mycia aut wężem .
@Bohatyrowiczowa
A ja chciałabym byś temat rozwinął,dobrze jest do kawy rano Ciebie poczytać
Uznałem, że jestem zbyt starym i zużytym mechanizmem, żeby wdawać się w jałowe pyskówki albo prostować niektóre ględzenia (robię to czasem – ale tylko czasem).
Nie chcę rozwijać, jednak chyba z kontekstu wiadomo, o co chodzi.
nie wiem czy wiesz skąd pochodzi nasza woda w kranach?
Teraz już wiem. Ciekawe. Ale nie jest to jedyny przypadek importu wody na świecie.
czy możliwe byłoby stworzyć coś takiego u nas po naszej stronie?
W okolicy J.Z. są zbiorniki wodne, ale przypuszczam, że nie są i będą źródłem wody łatwej do uzdatnienia spożywczego. Już choćby z tego powodu, że w Polsce masowo i praktycznie bezkarnie łamie się prawo wodne i budowlane (więc można spodziewać się w tej wodzie wszystkiego, co pochodzi z okolicznej zabudowy).
Z drugiej strony Katowice biorą wodę z Jeziora Goczałkowickiego, gdzie udaje się utrzymać porządek. Może po prostu dostatecznie czystych, otwartych zbiorników jest w tej okolicy za mało w stosunku do zaludnienia i potrzeb przemysłowych?
Nie wiem, jak wyglądają zasoby podziemne wody w okolicy J.Z. – pewnie jakieś rozpoznanie geologiczne jest. Ale nie mam siły szukać, bo zajmuję się dziś łataniem ścian.
@observer
Mieszkańcy rejonów pustynnych maja nawyk oszczędzania wody i cenienia jej. Podczas wizyty w Izraelu nie widziałem nikogo myjacego auto lub podwórko wężem ogrodowym.
Jak Zvi czasem zadzwoni z T.A., to do najważniejszych tematów rozmowy należy deszcz – ile w tym roku padało, a ile się prognozuje na następne miesiące. Dla właściwej perspektywy warto też spojrzeć, jak wygląda stan wody w Jordanie i Jarmuku – oraz pamiętać, że Izrael już kilkanaście lat temu zawarł wieloletnią umowę o dostawy wody z Turcji.
A także stan wody w Morzu Martwym. Roczne obniżenie lustra wody od lat 1980. wynosi około jednego metra. Powierzchnia tego akwenu w ciągu ostatnich 40 lat zmniejszyła się o jedną trzecią.
„Mieszkańcy rejonów pustynnych maja nawyk oszczędzania wody”
Nie tylko oni. Znam bacę z Kościeliska, producenta świetnych oscypków, który potrafi dokonać toalety porannej, włącznie z goleniem, przy pomocy szklanki wody i jeszcze połowa mu zostanie 😎
@markot
A także stan wody w Morzu Martwym. Roczne obniżenie lustra wody od lat 1980. wynosi około jednego metra. Powierzchnia tego akwenu w ciągu ostatnich 40 lat zmniejszyła się o jedną trzecią.
Ależ to podobne zjawisko, które ze zdumieniem zauważyli Radzieccy Naukowcy: po wybudowaniu zapór – i zbiorników – w Wołgogradzie i Kujbyszewie, zaczęło znikać Morze Kaspijskie. Wtedy dopiero policzyli, że (ze względu na dużą powierzchnię) rocznie odparowuje z nich 50 milionów m^3 wody więcej, niż z „naturalnej” Wołgi przed powstaniem zapór.
Z Jordanu i Jarmuku paruje mniej, bo powierzchnia nie ta – ale ludzie zużywają więcej, zwłaszcza rolnictwo – nawet najbardziej kunsztowne i oszczędne systemy nawadniania kroplowego muszą zużywać w sumie dużo wody. A jak w jednym miejscu czegoś przybędzie, to w innym ubędzie (bilans musi wyjść na zero, śpiewali kiedyś radiowcy we Wrocławiu).
@markot
Niestety katastrofalny stan Morza Martwego to wynik eksploatacji.
@karat.
Tak? A wysysanie Jordanu na spółkę z Jordanią, do tego stopnia, że do morza dociera tylko nikła delta?
@Gammon No.82
A Jeziora Aralskiego praktycznie już nie ma.
Juz starozytni Babilończycy potrafili gospodarować wodą – ze nie wspomnę Egipcjan, ludów azjatyckich itp.
Tylko dla nas to jest ciagle „czarna magia”.
W 2008 r. Izrael był na krawędzi katastrofy.
Dziesięcioletnia susza wypaliła pola tzw. Żyznego Półksiężyca. Poziom wody największego zbiornika słodkowodnego w Izraelu, Morza Galilejskiego (Jeziora Genezaret) również osiągnął najniższy punkt. Gdyby przekroczono wówczas pewną „czerwoną linię”, nieodwracalne zasolenie rozpoczęłoby się od infiltracji słonej wody gruntowej i zniszczenia jeziora na zawsze. W rezultacie nałożono drastyczne ograniczenia w zużyciu wody z tego jeziora, co spowodowało utratę rocznych zbiorów przez wielu rolników.
Ostre rygory oszczędnościowe, modernizacja instalacji odzyskujących wodę ze ścieków, budowa instalacji odsalania wody z Morza Śródziemnego uratowały sytuację w Izraelu.
A w Syrii?
Gdy susza się pogorszyła, a poziom wody opadł, syryjscy rolnicy rozpoczęli wiercenie studni na głębokościach 100, 200, a ostatecznie 500 metrów. Rozpoczęto polowanie na słodką wodę. W końcu studnie te wyschły i po ogromnej burzy piaskowej rozległe grunty rolnicze w Syrii zamieniły się w pustynię. W bezskutecznej próbie znalezienia pracy i przyszłości ekonomicznej ponad milion chłopów syryjskich przeniosło się na obrzeża Aleppo, Homs, Damaszku i innych miast.
Według tego artykułu był to katalizator upadku Syrii. Artykuł ten stwierdza: „Szybko rosnące suburbia, charakteryzujące się nielegalnymi osiedlami, przeludnieniem, słabą infrastrukturą, bezrobociem i przestępczością, zostały zaniedbane przez reżim Assada i stały się centrum rozpoczynających się rozruchów”.
A naukowcy ostrzegają…
Wiele ruchów politycznych ma korzenie ekonomiczne, dlatego masowa emigracja z Afryki sub-saharyjskiej.
Głodni ludzie są groźni.
@observer
Juz starozytni Babilończycy potrafili gospodarować wodą – ze nie wspomnę Egipcjan, ludów azjatyckich itp.
Tylko dla nas to jest ciagle „czarna magia”.
Mówimy chyba jednak o populacjach zupełnie innego rozmiaru.
A Mezopotamia w starożytności długookresowo nie najlepiej gospodarowała wodą – nawadnianie powtarzane przez wieleset lat kończyło się zasoleniem gleby i stopniowym spadkiem plonów.
Tu jest trochę szczegółów:
https://pdfs.semanticscholar.org/431b/0f41ed32538137546a3204ed78f6f07ae4bc.pdf
Oczywiście ten sam problem na obszarze Międzyrzecza występował i później.
@Gammon
„W okolicy J.Z. są zbiorniki wodne, ale przypuszczam, że nie są i będą źródłem wody łatwej do uzdatnienia spożywczego.”
Pytając Cię, o możliwość budowy takich po naszej stronie miałam raczej na myśli Beskidy.
Zamiast nowych hoteli,wyciągów, jakaś inwestycja w przyszłość!
Ja tu mam wokół siebie jeszcze 3 kopalnie,czynne,i nowy szyb w drodze do pracy,otaczają nas chodniki poeksploatacyjne, zalane bądź zasypane,jeśli i byłaby woda na pewno nienadająca sie do spożycia.
„Uznałem, że jestem zbyt starym i zużytym mechanizmem, żeby wdawać się w jałowe pyskówki ”
Nie na to Cie namawiałam,raczej na to co dzieje sie teraz,byś zaczerpnął,sam temat i go rozwinął, Lelek byłby tylko autorem pomysłu?!
Kawę wypiłam nad Morzem Martwym, dotarło że Jeziora Aralskiego nie ma przez uprawy bawełny itd
@Bohatyrowiczowa
Ja tu mam wokół siebie jeszcze 3 kopalnie,czynne,i nowy szyb w drodze do pracy,otaczają nas chodniki poeksploatacyjne, zalane bądź zasypane,jeśli i byłaby woda na pewno nienadająca sie do spożycia.
Nie mówię o czerpaniu wody z zapadlisk pogórniczych, tylko z głębokich warstw wodonośnych. Nie jestem geologiem, ale podejrzewam, że wszystko zależy od lokalnego uwarstwienia skał. Woda przez niektóre warstwy się nie przesącza, a przez inne zazwyczaj przemieszcza się bardzo powoli (z wyjątkiem niektórych typów skał, np. na obszarach krasowych może płynąć szybko). Tereny pogórnicze mogą więc mieć głęboko pod spodem użyteczne zasoby wody, w których nie będzie starych kaloszy, próchniejących kopalniaków, nafty do lamp i zardzewiałych śrubek z kombajnów górniczych.
Zresztą solanki jodowo-bromowe z J.Z. są nadal pobierane – z warstw paleogenu (według dawnej terminologii – „wczesny trzeciorzęd”) i nie są zanieczyszczone. Woda „spożywcza” teoretycznie też mogłaby gdzieś w okolicy występować.
Ale wolałbym, żeby na ten temat wypowiedział się ktoś lepiej zorientowany.
Brrr, ale wody powierzchniowe w Jastrżebiu-Zdroju są rzeczywiście nieciekawe. Doczytałem.
@Gammon
Namówiłeś mnie,i dotarłam do dwóch studni Zameckiej i EC Zofiówka pozostałe to 7 ujęć kopalnianych „Boryni” i „Zofiówki”.
Ta Zamecka jest przy lesie” Kyndra”,tam jest najładniej najczyściej w mieście,ale każde tąpniecie na „Pniówku”, choć zeszłoroczne na „Zofiówce” też bardzo tam były odczuwalne,tam się muszą chodniki na siebie nakładać, ile kopalnie nie korzystają z jednych wspólnych…
Do jakich Ty dotarłeś,tych powierzchniowych?Smródka przy Podhalańskiej,co po obfitych deszczach przebiera,nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Nad wodę jeździ sie nad Wisłę,Olzę,i Zalew Rybnicki?!
Przedsiębiorczy rolnicy pozwolili na zatapianie w stawach i zakopywanie na polach tysiecy beczek trujacych odpadów chemicznych, przywozonych z Europy.
To są szkody nie do odrobienia. Polacy bedą pili te świństwa w herbacie albo jedli w owocach.
@markot 10:47
Tez.
@Gammon
Pamiętam o twoich ścianach,dedukowałam i sobie przypomniałam,po zdobyciu prawka,sporo jeździłam za miasto,im krętsze drogi i więcej wzniesień to lepiej, po drodze robiłam sobie minutkę nad zbiornikiem Młyńszczok,
to nie jest już nasza ziemia,choć traktuje się „Zeby” jak nasze:
https://www.youtube.com/watch?v=TE-S-7IKtko
Może i gdzieś graniczymy z tą wodą cudem!
@Bohatyrowiczowa
„Zbiorniki wodne znajdujące się na obszarze miasta są głównie wypełnionymi wodą zapadliskami górniczymi, a także osadnikami wód dołowych i poflotacyjnych.”
Tak podaje Lokalny Program Rewitalizacji Jastrzębia-Zdroju na lata 2014-2020, na stronach 15-16.
o tutaj:
http://www.konsultacje.jastrzebie.pl/system/rich/rich_files/rich_files/000/000/177/original/lpr-20jz-20-20pdf.pdf
Co prawda jest w tej okolicy dostatecznie czysto, aby grasowały tam traszka zwyczajna, ropucha szara, ropucha zielona, rzekotka drzewna i kumak
górski (s. 15). Pewnie nawet w tej wodzie się lęgną, więc może nie jest z nią najgorzej. Ale wymarzone ujęcie wody pitnej to nie jest.
@kruk
Wiem co zarzuca Polsce @lelek. Czasami zasadnie, czasami nie.
Złośliwości personalnych nie biorę do siebie, a lekkość pióra nadal cenię.
Proszę też zwrócić uwagę na to jak skierował ostatnim wpisem dyskusję na merytoryczne tory.
@Gammon
Ok,(zatrzepotałam rzęsami)ja pytam wujka google,krótszymi słowami,i docieram gdzie indziej.
Ropuchy u nas?Moja droga z pracy wiedzie przez las,łąki, pola uprawne,ścigam się z zającami,spotykam sarny,nawet jelenia miałam już w świetle reflektorów,nigdy go nie zapomnę, trwało nim wybrał kierunek swej dalszej drogi( i nie w kierunku świateł)ale żaby? Nie powinno ich być słychać?
@Bohatyrowiczowa
ale żaby? Nie powinno ich być słychać?
Powinno. Ale podaję na odpowiedzialność samorządu miasta. Może oni te płazy zmyślili?
@Gammon
„Może oni te płazy zmyślili?”
Zapytam,nawet wiem kogo, kontr kandydata naszej Prezydent w minionych wyborach!Tu się niemal wszyscy znamy 🙂
@markot
Powierzchnia tego akwenu w ciągu ostatnich 40 lat zmniejszyła się o jedną trzecią.
Oto animowana ilustracja eksploatacji Morza Martwego:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4a/Dead_sea_ecological_disaster_1960_-_2007.gif
Cala poludniowa czesc (okolo 1/3 – 1/4 obszaru Morza) zostala przeksztalcona w baseny ewaporacyjne.
Oprocz tego, ostre obnizenie poziomu wody w polnocnej czesci wynika z izraelskich tam na Jordanie, uzytkowania Jarmuku glownie przez Syrie, troche przez Jordanie i Izrael, ze zmniejszenia sie opadow oraz z czerpania wody przez przemysl mineralow. Z podwyzszeniem sie przecietnej temperatury zapewne takze przez zwiekszona ewaporacje.
@karat.
„Niestety katastrofalny stan Morza Martwego to wynik eksploatacji.”
Czytałam o tym niedawno a przedtem zetknęłam się z produktami tej eksploatacji. Osiem lat temu w galerii handlowej w San Francisco dopadł mnie młody człowiek z kosmetykami zawierającymi sól z Morza Martwego. Mówił po angielsku z ciężkim akcentem, więc wzięłam go za imigranta walczącego o życie i nie nie miałam serca nie kupić dwóch słoiczków kremu. Niedługo potem kremy z solą z Morza Martwego wciskano ludziom na wielkich powierzchniach handlowych w Meksyku. Dotarło do mnie, że to bizness globalny. A z tego, co właśnie czytałam, wynika, że przemysł kosmetyczny ma duży udzial w niszczeniu tego morza.
Nie zbadałam, czy sól z Morza Martwego ma zbawienny wpływ na skórę.
@Jorge75 14:22
Nie wiem czy skierowanie rozmowy na tory merytoryczne, a nie zgola coś innego, było zamierzeniem @lelka. Czytałam wczoraj również jego komentarze na blogu prof.Hartmana, gdzie z satysfakcją zmieszał z błotem @jakub01 za to, że w swoim porywczym stylu wyraziła poparcie dla gospodarza blogu, nie rozpoznając w @lelku starego znajomego.
Jednakże skierowanie rozmowy w stronę rzeczy ważnych jest faktem a @lelek niech sobie pisze co chce.
@kruk
Glownym faktorem jest wydobywanie bromu i potazu, kosmetyki to chyba raczej produkt uboczny tego przemyslu.
@markot 11:09
To, co wydawało się groźną zapowiedzią, widać już się dzieje. Zastanawiam się czy strony walczące w Syrii mają świadomość, że u podłoża konfliktu leży brak wody. Powierzchownie wygląda to na wewnętrzną walkę polityczną, z której inne państwa chcą uszczknąć jakieś korzyści dla siebie. Sedno sprawy uwadze umyka.
@ppanek
„Niemniej, liczne badania i doświadczenia krajów, które w znacznie większym, niż Polska stopniu, przekształciły rzeki tworząc zbiorniki zaporowe (np. Niemcy, Holandia), pokazują, iż polityka taka skutkowała w długiej perspektywie znacznym wzrostem zagrożenia powodziowego.”
Już kiedyś zauważono, że nasze zapóźnienie w regulacji rzek działa na naszą korzyść. Załączony przez Pana dokument świadczy, że w Polsce pracuje się nad optymalną odpowiedzią na suszę i powodzie, które nas czekają. To podnosi na duchu po tych wszystkich biadoleniach, jakim oddajemy się na blogach.
@kruk
Jakub01 nie zrozumiała wpisu lelka. Przyjęła, że jest Polakiem i zarzuciła mu antysemityzm, a w końcu kazała mu się pakować. Lelek nie odpuszcza takich okazji.
Zresztą wpis prof. Hartmana mocno podniósł temperaturę dyskusji. Verze przyklejono łatkę niemry.
Gdyby lelek skierował swój wpis do prof. Hartmana w innej formie nie byłby tak bulwersujący.
@Jorge75
Lelek pozwala sobie zauwazyc, iz „jakub01″, osoba jakoby niegrzecznie przez Lelka potraktowana (patrz wpis @Kruka 8 sierpnia o godz. 15:44) rozpoczela rozmowe takimi oto wytwornymi zwrotami:
” Facet upadles na ten durny leb?!!!”
„Wlasciwie to juz sie zaczniej ogladac za siebie albo pakowac manatki”
„Puknij sie w … czolko”
Lelek jak na razie nie posluzyl sie wobec osoby, ktora te wymiane zdan rozpoczela, jakimkolwiek obrazliwym zwrotem.
@kruk, @ppanek
„Już kiedyś zauważono, że nasze zapóźnienie w regulacji rzek działa na naszą korzyść. Załączony przez Pana dokument świadczy, że w Polsce pracuje się nad optymalną odpowiedzią na suszę i powodzie, które nas czekają”
Warto w tym momencie zauwazyc, ze daleko nie wszyscy rozumieja te Oczywista Oczywistosc. Juz wczesniej mozna sie bylo dowiedziec, ze Holandia jest zla i niedobra. Ten wlasnie fakt wystepuje ze szczegolna ostroscia w kwestii zabezpieczen przeciwpowodziowych.
Holandie nawiedzila calkiem spora powodz w roku 1953-cim. Powodz spowodowala blisko dwa tysiace ofiar smiertelnych. Durnowate Holendry, zamiast zrozumiec, ze widac Przedwieczny tak chcial, ze to kara za grzechy i ze inaczej byc nie moze – zdecydowaly sie na sprzeciw niebieskim wyrokom i rozkrecily Plan Delta.
„Plan miał składać się z kilku etapów. Pierwszym zadaniem była budowa mobilnej zapory wodnej na rzece Hollandse IJssel (1958). Następnym etapem prac była konstrukcja czterech głównych tam: Haringvlietdam (1971), w cieśninie Brouwershaven (1972), na Skaldzie Wschodniej i na cieśninie Veerse Gat. Przy realizacji Planu Delta zastosowano nowe technologie i materiały budowlane. Tama Haringvlietdam jest osadzona na 20 tys. żelbetowych słupów. Co więcej- zastosowano tutaj największy na świecie zespół śluz (17 – każda po 56,5 m szerokości). Kolejną innowacją wartą nadmienienia było zastosowanie tzw. kesonów, czyli betonowych skrzyń o określonych precyzyjnie wymiarach, które odgradzają poszczególne odcinki cieśniny Brouwershaven w liczbie 72.
Jedynym sposobem uniknięcia powtórzenia katastrofy było zamknięcie ramion delty zaporami od strony morza. Projektanci chroniąc terytorium przed falami morskimi po raz pierwszy spotkali się z protestami, gdyż pierwotne środowisko zmieniłoby się ze słonowodnego w słodkowodne, a istniejący ekosystem przestałby istnieć. ”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Delta
Dziwna sprawa – ta Holandia taka zla i niedobra, gleby przenawozone, srodowisko naturalne naruszone, w ogole wszystko nie tak – ale ludzie jakos zyja sobie spokojnie i nie gina w kolejnych powodziach, choc natura im raczej nie sprzyja. Lelek po raz kolejny zauwaza, ze na swiecie istnieja dwa rodzaje inzynierow i naukowcow: Tacy, co umieja budowac poldery, wydzierac morzu kolejne jilometry kwadratowe, wznosic najwieksze na swiecie systemy sluz – i tacy, ktorzy stwierdza: „Jest źle. Mamy suszę i perspektywy co do poprawy sytuacji też nie są zbyt pozytywne”.
Lelek pozwala sobie zauwazyc, ze nie trzeba chyba ksztalcic kolejnych rocznikow na politechnikach tylko po to, aby absolwenci byli w stanie wyglosic wiekopomne slowa: „Jest źle. Mamy suszę i perspektywy co do poprawy sytuacji też nie są zbyt pozytywne”. Z drugiej strony – takie slowa chyba nabieraja wlasciwego wydzwieku dopiero wtedy, kiedy je wyglosi Magister Inzynier albo Doktor Nauk Technicznych?
Powódź w Holandii w 1953 roku nie miała nic wspólnego z rzekami, prostowaniem ich koryt, betonowaniem brzegów, tworzeniem zbiorników retencyjnych ani – last but not least – z suszą.
Nie pojmuję niektórych białkowców, no nie pojmuję.
@lelek
Jakub01 nie rozpoczęła rozmowy zacytowanymi przez Pana zwrotami. Pańską wypowiedź zrozumiała jako napisaną z pozycji antysemity sugerujacemu prof. Hartmanowi opuszczenie Polski. To ją zbulwersowało i napisała to co napisała. Pan odpowiedział jej w swoim stylu mimo tego, że zauważył Pan jej błąd.
Proszę o więcej Pańskich merytorycznych wpisów unikajacych celowe obrażanie interluktorów. Wskazane byłoby włączenie się do dyskusji na temat, który Pan zapodał.
@Gammon No.82
„Powódź w Holandii w 1953 roku nie miała nic wspólnego z rzekami,”
Dopoki @Gammon No.82 trzyma sie swego obszaru kompetencji, jak np grozby morderstwa („Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień”, „Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię”) – to mozna sie z politowaniem usmiechnac
Ale jak to-to probuje wypowiadac sie na inne tematy, to juz groznie sie robi:
„Powódź w Holandii w 1953 roku nie miała nic wspólnego z rzekami,”
Absolutnie nie miala. Dlaczego zatem durnowate Holendry zbudowaly Stormvloedkering Hollandse IJssel – kompleks przeciwpowodziowy na rzece Hollandse IJssel w pobliżu jej ujścia do Nowej Mozy? No jak to dlaczego – kompletnie bez powodu, po prostu mieli za duzo szmalu w kazionnych sejfach i musieli jakos wydac. A dlaczego olbrzymia zapora w delcie Renu, na Haringvliet? No jak to dlaczego: Bo nie wieto Najpelszych Na Swiecie Uczonych (jak np @Gammona No.82) na konsultantow. I wszystko zrobiono nie tak.
Jak juz powiedzialem – groznie sie robi. Poczyta sie pare co celniejszych wypowiedzi – i mozna z krzeselka zleciiec ze smiechu. Jaja osiagaja rozmiary beretow.
Mam nadzieje ze istnieja przyjemniejsze, i skuteczniejsze, sposoby nauczenia sie o systemach wodnych w Holandii niz czytanie tego rodzaju wywodow.
@markot
… opowiada o Krawedzi Katastrofy:
„W 2008 r. Izrael był na krawędzi katastrofy.
Dziesięcioletnia susza wypalił”
Jak dlugo Lelek wstecz pamiecia siega – to Izrael zawsze byl na Krawedzi Katastrofy. Jak ten czas leci… Piecdziesiat lat minelo jak jeden dzien.
Co zas sie tyczy tej konkretnie Katastrofy, Dziesiecioletniej Suszy (to chyba gorzej, niz jak „przez dni czterdziesci padal deszcz”), jalowienia, stepowienia, pustynnienia, kurczacych sie zasobow czystej wody oraz innych Okropnych Skutkow Globalnego Ocieplenia – to najprosciej chyba wkleic pare zdjec. Zdjecia ponizej to z akwaparkow, w Kfar Saba i w paru podobnych miejscach.
https://tinyurl.com/y329hm4x
Jak ktos ma za jedyne bogactwa naturalne morska wode i pustynny piach – to jakos sobie musi radzic. Na przyklad – stawiajac akwaparki.
Dlaczego zatem durnowate Holendry zbudowaly Stormvloedkering Hollandse IJssel – kompleks przeciwpowodziowy na rzece Hollandse IJssel w pobliżu jej ujścia do Nowej Mozy?
Sugeruję sprawdzić pojęcie „cofka powodziowa”.
Jaja osiagaja rozmiary beretow.
Opisany objaw brzmi groźnie. Sugeruję wizytę u urologa.
Jeszcze jedno: nigdy nie podawałem się za uczonego, tym bardziej pisanego wielką literą. Wszyscy tu wiedzą mniej więcej, kim jestem.
@markot
… opowiada o Krawedzi Katastrofy:
„W 2008 r. Izrael był na krawędzi katastrofy.
Dziesięcioletnia susza wypalił”
Jak dlugo Lelek wstecz pamiecia siega – to Izrael zawsze byl na Krawedzi Katastrofy. Jak ten czas leci… Piecdziesiat lat minelo jak jeden dzien.
Co zas sie tyczy tej konkretnie Katastrofy, Dziesiecioletniej Suszy (to chyba gorzej, niz jak „przez dni czterdziesci padal deszcz”), jalowienia, stepowienia, pustynnienia, kurczacych sie zasobow czystej wody – to pare zdjec na pewno wiecej powie niz tysiac slow.
@markot
… opowiada o Krawedzi Katastrofy:
„W 2008 r. Izrael był na krawędzi katastrofy.
Dziesięcioletnia susza wypalił”
Jak dlugo Lelek wstecz pamiecia siega – to Izrael zawsze byl na Krawedzi Katastrofy. Jak ten czas leci… Piecdziesiat lat minelo jak jeden dzien.
Co zas sie tyczy tej konkretnie Katastrofy, Dziesiecioletniej Suszy (to chyba gorzej, niz jak „przez dni czterdziesci padal deszcz”), jalowienia, stepowienia, pustynnienia, kurczacych sie zasobow czystej wody oraz innych Okropnych Skutkow Globalnego Ocieplenia – to najprosciej chyba wkleic pare zdjec. Zdjecia ponizej to z akwaparkow, w Kfar Saba i w paru podobnych miejscach.
https://tinyurl.com/y329hm4x
Jak ktos ma za jedyne bogactwa naturalne pustynny piach i morska wode – to jakos sobie musi radzic. No i sobie radzi.
@Gammon No.82
„Opisany objaw brzmi groźnie. Sugeruję wizytę u urologa”
Sugeruje zapoznanie sie z jezykiem kraju, z ktorego Gammon sie wywodzi. A nuz sie kiedys przyda?
„Jaja jak berety. 2. Coś śmiesznego, coś co bawi innych, coś niespotykanego lub niespodziewanego. – Patrz kupił własne szlug”
https://www.miejski.pl/slowo-Jaja+jak+berety
Zaciął się. Ja w takich wypadkach używam oleju maszynowego. Ale białkowiec, co on ma począć?
@lelek3333
Jaja jak berety. 2. Coś śmiesznego, coś co bawi innych
A cóż mnie może obchodzić, co pana bawi? Nie jest to argument w jakiejkolwiek kwestii.
Dlugie linki (krotkie chyba nie dzialaja):
https://www.google.com/search?q=izrael+aquapark&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiL3dm26vPjAhWYHHAKHXqTAwMQ_AUIECgB&biw=1298&bih=885
https://www.google.com/search?q=eilat+pool&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjo_MeO8vPjAhVIUd4KHYSSD6sQ_AUIECgB&biw=1298&bih=885
@Gammon
„Nie jest to argument w jakiejkolwiek kwestii.”
Skadze, argumentem merytorycznym jest grozba morderstwa:
„Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień”, „Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię”
W szczerosc intencji nikt nie watpi – ale raczki jakby za krotkie.
@Jorge75
Wskazane byłoby włączenie się do dyskusji na temat, który Pan zapodał.
Właściwie co jest tym tematem? Hydrotechnika?
A co jest tezą, której on broni, lub którą zwalcza? Że hydrotechnika jest użyteczna?
@lelek3333
Skadze, argumentem merytorycznym jest grozba morderstwa:
F22.0
W szczerosc intencji nikt nie watpi – ale raczki jakby za krotkie.
Których intencji?
I skąd pomysł, że mam jakiekolwiek rączki?
Gammon
Czytam o holenderskim systemie i wg mojego, calkowicie nieprofesjonalnego rozumienia, masz zupelna racje. Powodz nastapila (zreszta nie tylko w Holandii, takze w Brytanii i w Belgii) z powodu wyjatkowo mocnego cyklonu polaczonego z wysokim przyplywem. W Holandii zalany przez morze rejon obejmowal delte. Poniewaz postanowiono skrocic linie brzegu morskiego i postawic zapory przeciwpowodziowe, chroniace lad od strony morza, trzeba bylo takze zagospodarowac sama delte.
Mam nadzieje ze dalsze wytlumaczenia otrzymamy od osoby ktora nie wyleje na mnie wiadra nieczystosci.
P.s. ponadto nie zauważyłem, żeby te cytaty pochodziły z jakiejkolwiek dyskusji, nie mogły więc mi służyć za argument.
CBDO
@karat.
Ja też nie jestem fachowcem od sztormów ani powodzi, ale jednak rozumiem, co to
cofka (backwater) i wywołana tym powódź (backwater flood). W kontekście dyskusji o suszy tak samo „na temat” byłoby stwierdzenie „a bo tsunami”.
@lelek
Powódź Holandii w 1953 roku była związana ze sztormem, przerwaniem wałów i wdarciem się wody morskiej 75km w głąb lądu, więc nie miała nic wspólnego z opadami. Kompleks Holandse IJsel służy więc jako zabezpieczenie przed cofkami. Podobne urządzenie zbudowano na jeziorze Jamno. Oczywiście w mniejszej skali.
Aquapark na zdjęciu ładny. Prawie jak w Polsce.
Gammon
To rozumiesz wiecej ode mnie, bo ja nie rozumiem czym jest cofka i co tu robi 😉
@karat.
To rozumiesz wiecej ode mnie, bo ja nie rozumiem czym jest cofka i co tu robi
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cofka
Niestety, niektórzy nazywają tak samo odruch wymiotny, co może powodować konfuzję.
Co prawda „backwater” też jest niejednoznaczne.
P.s. ktoś nieogarnięty podpiął polską „cofkę” do ściśle fizycznego (mechanika płynów) angielskiego „eddy”.
@Jorge75
„więc nie miała nic wspólnego z opadami.”
Podaje za polska Wikipedia:
„Kataklizm 1953
Przyczyny…W styczniu i lutym 1953 roku zbiegły się w czasie 4 niekorzystne okoliczności[ … stan wód Renu i Mozy był wyjątkowo wysoki z powodu roztopów w Alpach i obfitych opadów deszczu w Niemczech i Ardenach; w końcu stycznia fala powodziowa zbliżała do delty”
Polska Wikipedia pisze wyraznie i jednoznacznie, chyba ze Ren przestal byc rzeka.
„Aquapark na zdjęciu ładny. Prawie jak w Polsce.”
Roznica (malenka, ale istotna) polega na tym, ze Polska nie lezy na pustyni.
@karat
„ewaz postanowiono skrocic linie brzegu morskiego i postawic zapory przeciwpowodziowe, chroniace la”
/cenne wywody @karata nieco skrocone/
„„Kataklizm 1953
Przyczyny…W styczniu i lutym 1953 roku zbiegły się w czasie 4 niekorzystne okoliczności[ … stan wód Renu i Mozy był wyjątkowo wysoki z powodu roztopów w Alpach i obfitych opadów deszczu w Niemczech i Ardenach; w końcu stycznia fala powodziowa zbliżała do delty”
Polska Wikipedia pisze wyraznie i jednoznacznie, chyba ze Ren przestal byc rzeka a okreslenie „opady” zmienilo nazwe. Reszty wypowiedzi nie zaszczyce komentarzem.
Czy woda ktora zalala zalane czesci Holandii byla slona (morska) czy slodka (rzeczna, spowodana cofka)?
@lelek
Widze komentarz skierowany do mnie, wiec musze uprzedzic ze po 19:39 nie osmielam sie czytac Panskich komentarzy i je przewijam. Zapewne mozna to bedzie wykorzystac to wklejania calej sterty niepochlebnych uwag pod moim adresem.
@gammon
Teza, której broni lelek jest następująca:
Polska pomimo dużych, w porównaniu do Izraela, zasobów wodnych nie potrafi nimi gospodarować.
Podaje za polska Wikipedia:
Zaiste, doskonałe źródło milordzie. Ale nawet tam jednak stoi jak wół: „w wyniku bardzo silnego sztormu w nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1953” oraz, kawałek dalej, „wdarcie się wody morskiej 75 km w głąb lądu”.
W angielskiej wyjaśnienie jest obszerniejsze, ale w istocie wychodzi na to samo:
A combination of a high spring tide and a severe European windstorm over the North Sea caused a storm tide; the combination of wind, high tide, and low pressure led to a water level of more than 5.6 metres (18.4 ft) above mean sea level in some locations. The flood and waves overwhelmed sea defences and caused extensive flooding. The Netherlands, a country with 20% of its territory below mean sea level and 50% less than 1 metre (3.3 ft) above sea level and which relies heavily on sea defences, was worst affected, recording 1,836 deaths and widespread property damage.
Jeszcze jedno: Stormvloedkering oznacza po niderlandzku konstrukcję, którą zamyka się podczas eksremalnych przypływów (Het gaat om beweegbare kunstwerken die sluiten bij extreem hoogwater).
Stormvloedkering Hollandse IJssel stoi w samym ujściu rzeki, co równie jednoznacznie pokazuje, co to jest i do czego służy.
@Jorge75
Teza, której broni lelek jest następująca:
Polska pomimo dużych, w porównaniu do Izraela, zasobów wodnych nie potrafi nimi gospodarować.
Aha. No to można mu przecież powiedzieć „Taki jest Wszechświat, a Untermenschen tak mają, że nie potrafią” – to zaspokoi jego potrzeby emocjonalne, po czym może pójdzie sobie pogadać gdzie indziej.
Ale cherry picking z polskiej wikipedii jest mistrzostwem świata. Dać mu medal i tytuł „trolla roku”.
@lelek
Plan Delta służył do ochrony Holandii przed wdzieraniem się wody morskiej na ląd. Powoływanie się na niego nie jest dobrym argumentem w dyskusji.
@Gammon
„Jaja osiagaja rozmiary beretow.
Opisany objaw brzmi groźnie. Sugeruję wizytę u urologa.”
🙂 Gammon to Ci wyszło!
Jak tak przyjrzeć sie słowom Lelka,nie można oprzeć się wrażeniu że w gościach rzadko bywa, a jeśli już to sadzają go na wprost drzwi od ubikacji,widzi stojących nad pisuarem kamratów,żałość w nim zbiera
ogrom jego jaj pozwala mu tylko na przysiad,tak po kobiecemu na toalecie.
„…..i można zlecieć z krzesełka ze śmiechu”
Krzesełka takiego do karmienia?
Przestań płodzić bez sensu,wpieprzać sie miedzy tych ludzi,zamień każdy nowy bluzg na kromkę chleba i szklankę mleka przybierzesz na wadze spadał nie będziesz,zabierz szczeniaka Jorgusia z sobą!!
Zrób to:!!
https://www.youtube.com/watch?v=Vuus95swJL0
@Jorge75
„Teza, której broni lelek jest następująca:
Polska ”
Nic podobnego.
Zadnej tezy jak na razie nie prezentowalem.
Teza, z ktorej delikatnie zartowalem – to teza, ze wszelakie Apele Uczonych Calego Swiata o Walke z Globalnym Ociepleniem, apele usilujace wytworzyc atmosfere przerazenia, bo nadciaga Katastrofa, bo Calej Ludzkosci zagraza to albo tamto – sa tak jakby ciutke naciagane.
Poslugiwalem sie przykladami dajmy na to Holandii czy Singapuru. Grozby morderstwa, wybuchy wscieklosci – nie mialy specjalnego zwiazku z jakimkolwiek tematem. W koncu takie czy inne fakty dotyczace Holandii czy Singapuru nie wzbudzaja emocji same w sobie. Tu chodzi o to aby dokopac, przywalic i zrownac z podloga.
„Plan Delta służył do ochrony Holandii przed wdzieraniem się wody morskiej na ląd”
Odsylam do zacytowanego fragmentu z polskiej Wikipedii. Chodzilo o sens (lub tego sensu brak) jesli idzie o zabezpieczenia przeciwpowodziowe jako takie. Wysoki stan wod Renu i Mozy byj jedna z kilku przyczyn karastrofy.
„argumentem w dyskusji”
??? Grozby morderstwa, okzaywanie obrzydzenia czy tez przypisywanie adwersarzowi hitlerowskiej mentalnosci („Untermenschen tak maja”) to nie zadna dyskusja, tylko wyjatkowo obrzydliwy, furiacki hejt. Ten hejt bylby tak samo furiacki i tak samo wstretny gdyby „dyskusja” dotyczyla muzyki klasycznej czy tez recept na pierogi.
Przyznaje uczciwie, ze _poczatkowo_ sadzilem, iz jest to blog, na ktorym sie prowadzi dyskusje i stosuje sie argumenty.
@gammon
Lelek jest od lat stałym elementem blogów Polityki. Taki jego urok.
„element”- powietrze, ogień, woda, ziemia?
„element”- spod budy z piwem?
„element”-garderoby?
„elementarnie”-drwi z wypowiedzi innych!
„elementarnych”-wyrzuca się w dywaniku za balkonik(zdrobniale jak lubicie)!
„elementarne”-epitety spiszę i pocztusią wyślę,jeszcze jęzusiem znaczuś przed zliżę,jakiś adresik proszę?
elemele dudki polejcie im wódki,wódeczki w kieliszeczkach bo zapomniałam chlopcy piją ze smoczusia…..
🙂
My tez mamy jakieś pochodzenia!
Na Renie były duże powodzie w 1993, 1995, 1999, 2007 i nie tylko.
Międzynarodowa Komisja ds. Renu w swoim planie przeciwpowodziowym 2015 przyznaje, że wzrost zagrożenia powodziowego w dolnych odcinkach nastąpił głównie przez regulację górnych odcinków zaczętą w XIX w. i zakończoną w 1977. W istocie w XX w. mogło się wydawać, że regulacja działa, bo rzeczywiście nastąpiła przerwa w powodziach.
@ppanek
„Na Renie były duże powodzie w 1993, 1995, 1999, 2007 i nie tylko.”
W Holandii ponoc nie bylo?
„Ostatnia powódź w Holandii miała miejsce na przełomie stycznia i lutego w 1953 roku. Przyczyną tego wielkiego nieszczęścia był huragan znad Morza Północnego oraz wiosenny wysoki stan wód. Wały zabezpieczające, zniszczone podczas działań wojennych nie wytrzymały. Woda morska wdarła się aż 70 km w głąb kraju. W wyniku czego 1835 osób utonęło, a 100 tysięcy osób zostało ewakuowanych. ”
https://www.mojaniderlandia.pl/zycie-w-holandii/powodzie-w-europie-czy-holandia-zostanie-tez-zalana-2112.html
„rzeczywiście nastąpiła przerwa w powodziach”
WHolandii to chyba ta przerwa trwa do dzisiaj?
Nie wiem, czy ponizsze jest zgodne z prawda – ale mozna zacytowac:
„Zapora Oosterschelde została nazwana ósmym cudem świata, a cały Plan Delta jednym z siedmiu cudów świata. System ruchomych zasuw na tamach jest sterowany i kontrolowany elektronicznie. ”
Z witryny
https://polonia.nl/2018/02/19/holandia-zagrozenie-wysoka-woda-uczmy-sie-holendrow-nie-wrog-a-szansa/
mozna zacytowac, co ponizej:
„Uczmy się od Holendrów – nie wróg, a szansa”
… ale kto by sie tam od nich uczyl. Co oni tam wiedza…
Uczmy się od Holendrów.
Na początek przenieśmy się nad Morze Północne albo chociaż zafundujmy sobie depresję nad Bałtykiem.
Elemelek czeka z utęsknieniem, kiedy wreszcie będzie mógł wszcząć jękliwą wrzawę, że go na kolejnym blogu prześladują 🙄
Regulacje, a zwłaszcza prostowanie przebiegu rzek powodujące przyspieszenie spływu i wzmacniające falę kulminacyjną, próbuje się teraz w wielu miejscach naprawiać przez renaturację i tworzenie terenów zalewowych. Z bardzo dobrym skutkiem w krajach alpejskich na rzekach i potokach górskich.
W 1995 roku, zaledwie kilkanaście miesięcy po powodzi z grudnia 1993, w Holandii ewakuowano ponad 200 tys. mieszkańców
„A committee reported in 1977 about the weakness of the river dikes, but there was too much resistance from the local population against demolishing houses and straightening and strengthening the old meandering dikes. It took the flood threats in 1993 and again in 1995, when over 200,000 people had to be evacuated and the dikes only just held, to put plans into action”
@Bohatyrowiczowa 22:23
Twoje słowa to istny fajerwerk, jestem pełna podziwu.
@Bohatyrowiczowa
Gratuluję udanej prywatyzacji blogu.
@
Jesli stalowe ramie tutejszej cenzu… sorki, wroc, Moderacji, nie wtloczy mi knebla w usta – opowiem calkiem ciekawa historie naukowego, przepraszam za wulgaryzm, _consensusu_, ktory to _consensus_ (chwala Przedwiecznemu) chyba rozstrzygnal koleje Drugiej Wojny Swiatowej.
Calkiem ciekawe sa takze koleje losu „burzuaznoj zle-nauki” cybernetyki. Te z kolei wydarzenia wplynely zapewne na to, jak sie potoczyla Zimna Wojna.
Nader ciekawa jest takze historia naukowego (po raz kolejny przepraszam za wularyzm) _consensusu_ dotyczacego flogistonow. Nikt oczywiscie nie podejrzewa tutejszego Towarzystwa Wzajemnej Adoracjii o tak egzotyczne zainteresownia.
@Jorge75
” Wskazane byłoby włączenie się do dyskusji na temat, który Pan zapodał.”
W tym widzę nieporozumienie. Moim zdaniem @lelek zapodał zupełnie inny temat pod pretekstem suszy w Polsce. On zawsze ten sam temat zapodaje a pretekstem do zapodania może być cokolwiek – na przykład Czajkowskiego „Uwertura 1812r.” Po zapodaniu zaplątuje się często w sidła, które nastawia na prostodusznych blogowiczów, i sam już nie wie jakiej tezy i w jakiej sprawie broni. Osoby znające @lelka z jego licznych komentarzy na forum „Polityki” rozpoznają jego temat w każdym kontekście. @lelek jest „elementem” łatwo rozpoznawalnym, żaden kamuflaż nie trzyma się go dłużej niż przez dwa komentarze. I rzeczywiście – ma to swój urok.
@lelek3333
„Jesli stalowe ramie tutejszej cenzu… sorki, wroc, Moderacji, nie wtloczy mi knebla w usta…”
Ależ nie wyprzedzaj faktów i oświeć nas co prędzej. Szczególnie ciekawi mnie jaki consensus mógł zapaść w teorii flogistonów.
@Jorge 22:12
Duza czesc blogow Polityki, pod wpisami autorow, sklada sie z ludzi siedzacych calymi wieczorami przed komputerem by anomimowo pluc sobie wzajemnie w twarze. Urok takiego spedzania czasu is lost on me.
A z jaką wdzięczną niezgrabnością owo tajemnicze ptaszę posługuje się najbardziej wyświechtanymi zabiegami z arsenałów erystyki. Na przykład przestawienie chorągiewki z suszy i retencji wody na „zabezpieczenia przeciwpowodziowe jako takie”. Albo, wcześniej już wspomniane, manipulowanie cytowanym tekstem, tak, aby wyszło, że Holandię w 1953 roku zalały alpejskie roztopy i ardeńskie deszcze. Przecież te sztuczki są (pomijając ich nieuczciwość) żałośnie nieskuteczne.
A co tezy, czy ona brzmi: „HYDROTECHNIKA JEST DOBRA”?
Bo jeśli tak, to będą musiały paść pytania (m.in.): „dobra – ale do czego?”, „czy każde urządzenie hydrotechniczne jest dobre, zawsze, wszędzie, w dowolnych okolicznościach?” i, zapewne najważniejsze: „a czy hydrotechnika niesie z sobą jakiekolwiek koszty (w tym pozafinansowe)i ryzyka?”. Obawiam się jednak, że na te tematy ptactwo nic ciekawego nie wyskrzeczy.
@Gammon No.82
Ptaszę po prostu już się nie może doczekać, aby wreszcie móc zarzucić komuś „wyjątkowo obrzydliwy, furiacki hejt” i to „rzeczywiście – ma to swój urok”.
Jak wrzód na d…. 🙄
@Kruk
Bardzo dziękuje 🙂
„Jorge75
9 sierpnia o godz. 1:41
@Bohatyrowiczowa
Gratuluję udanej prywatyzacji blogu.”
Skoro na to ci to wygląda,gratulacje przyjmuje.
Nie wiem który,którego tu przywiódł pan psa,pies pana?
Ale liczyć na brak odzewu?Mamy tylko patrzeć,jak intruz przemieszcza sie nam po „domu” i niszczy „elementy”jego wyposażenia!
Uważam, że Twoje skraplanie,znaczenie terenu dobiegło końca!
Owiń łydki pana smyczusią,i wracajcie do siebie!
Szkoda mi Ciebie,ja swoje psy traktuje o niebo lepiej.
Od jakiegoś czasu zadręczam je tym utworem:
https://www.youtube.com/watch?v=X6KeGEtQXgs&list=RD0qHGEgFucQU&index=22
Nauczyły sie w takt podrygiwać!Zawsze mógłbyś zostać,wrócić bez tej kuli u nogi 🙂 !
A każdemu blogowi, gdzie kilka osób wyrazi podobne zdanie na jego temat, zarzuca istnienie Towarzystwa Wzajemnej Adoracji.
Jak ten żydowski jąkała, którego nie przyjęto na spikera do radia:
– Sa..sa..sami a..a..antysemici 🙄
Zawsze trollom uda się kogoś sprowokować jakaś bzdurna teoria. I oto chodzi.
@Bohatyrowiczowa
Mimo, że nie była Pani adresatem moich wpisów i nie naruszyłem w żaden sposób Pani godności, określa mnie Pani mianem psa. Nie życzę sobie tego rodzaju wpisów pod moim adresem. Pod żadnym innym też.
@markot 10:12
Antysemityzmu nikt tu nikomu nie zarzucal.
@Jorge75
Widzę dotknięty do żywego!
Sam Pan pisał,że podąża za twórczością Lelka.
Do psa Pana porównałam mieszkam z dwoma,też chodzą za mną krok w krok.
Swoimi wpisami,usprawiedliwia pan żałosne zachowanie tego drugiego.
To Jorge nie jest koncert życzeń,nie możesz, mi ani niczego zabronić,ani siłą na mnie wymóc!!
Wychodzę do pracy, to tyle na teraz!
@karat.
Chwytanie ironii i sarkazmu nie wygląda na twoją mocną stronę 🙁
@markot
Sarkazm zrozumialam, dowcip znam. Jest modularny. Ja go slyszalam o Rumunach, blondynach i kims jeszcze.
@Bohatyrowiczowa
😀
Mnie się tu kojarzy taki obrazek 😉
@karat
Ja znałem tylko w wersji, którą przytoczyłem.
Jak to brzmi z Rumunem, a jak z blondynem? A może raczej rudym?
@markot
Schemat jest zawsze ten ze jakajacy skarzy sie ze nie przyjeli go do radia z jakiegos innego powodu na tle ktorego uwaza ze jest dyskryminowany.
Domyślam się, że schemat ten sam. Dlatego zainteresowało mnie, z jakiego przekonywającego (pokutującego w społeczeństwie, znanego, dotykającego określoną grupę ludzi) powodu może czuć się dyskryminowany blondyn i z jakiego Rumun. Antyblondynizm i antyrumunizm?
Z rudym (rude to fałszywe 🙄 ) jeszcze bym zrozumiał 😉
Zarzut musi być z jednej strony poważny i przekonujący, z drugiej strony absurdalny w zestawieniu z oczywistym i zrozumiałym dla wszystkich powodem, dla którego ten ktoś nie uzyskał określonej pracy, stanowiska, nagrody etc.
Tylko wtedy ten dowcip jest zabawny.
Wpisy o 10:12 i 12:14 są po prostu bezczelne. Niestety, jest to typowo polska nieumiejętność odróżnienia tego co prywatne od tego co publiczne. A zbiorowe wypychanie kogoś z blogu jest oburzające, zwłaszcza że nie jakość blogu ma na uwadze. Wstyd i tyle.
Przypomina mi sie Marqueza / Kronika zapowiedzianej smierci.
@Bohatyrowiczowa i @Jorge
Porzućcie, proszę, tę wymianę wrogości. Wydaje mi się, że oboje jesteście porządnym ludźmi a konflikt między Wami jest wynikiem bardzo różnych osobowości. Widzę to tak: Jorge jest bardzo poważny i zasadniczy, a Bohatyrowiczowa jest osobą krewką, wyposażoną w niepospolitą fantazję. Byle nieporozumienie i już iskrzy.
Jorge, bardzo mnie zaintrygowała inspiracja Twojego nicka. „Imienia Róży” nie czytałam, widziałam tylko film. Ale od czego jest Google? Znalazłam obszerną analizę postaci Jorge de Burgos. Nie jestem tak wścibska, żeby prosić Cię o wyznanie związków z tą postacią. Liczę na to, że będziesz się tu udziełał i sama coś sobie wydedukuję.
@markot 12:52
Nie zgadzam się z tym obrazkiem. Rozumiem powody, dla których @Jorge broni lelka. Z lelkiem jest taka historia, że chce on być koniecznie swoim byłym ziomkom drzazgą pod paznokciem, nie mogąc przy tym oderwać się emocjonalnie od Polski i polszczyzny. Takie wewnętrzne skotłowanie. Z tego wynikają sytuacje często przykre ale czasem zabawne. Niezależnie od swoich intencji lelkowi zdarza się wysunąć ciekawy temat do rozważań.
P.S. Czy na obrazku to oryginalna wersja His Master’s Voice? Wygląda na odświeżoną.
@kruk
Pierwowzorem postaci Jorge de Burgos byl Jorge Borges. Dlugo by go sledzic po rozwidlajacych sie sciezkach 🙂
@kruk
Proszę odróżnić asertywność od wrogości. Wpis p. Bohatyrewiczowej nie był żartem. Miał na celu usunięcie mnie z bloga.
Ja nie zmieszałem jej z błotem, choć wypadałoby.
Jako, że bywam starym zgerdem, to Jorge do mnie pasuje. Imię róży najpierw oglądałem, później dwukrotnie czytałem książkę. Umberto Eco należy do moich ulubionych autorów.
@izabella 14:34
” A zbiorowe wypychanie kogoś z blogu jest oburzające, zwłaszcza że nie jakość blogu ma na uwadze. Wstyd i tyle.”
Nie wiem kogo widzisz w tym zbiorze. Sama jestem zdecydowanie przeciwna wypychaniu i dotyczy to rownież @lelka i @Bohatyrowiczowej. Nikt chyba nie myśli wypychać @Jorge75.
Ewentualne wypchnięcie jest decyzją należącą do Gospodarzy.
@Jorge
Wpis p. Bohatyrewiczowej […] miał na celu usunięcie mnie z bloga
Nikogo nie broniac ani nie tlumaczac, ostatnie zdanie jej komentarza bylo „Zawsze mógłbyś zostać,wrócić bez tej kuli u nogi”.
@kruk
„Takie wewnętrzne skotłowanie. Z tego wynikają sytuacje często przykre ale czasem zabawne.”
Zabawnych nie zauważyłem. Za to zachowań pieniackich, konfrontacyjnych i napastliwych w połączeniu z płaksiwą nadwrażliwością na własnym tle – całe mnóstwo.
Znając te inklinacje wiedziałem, co będzie i się nie myliłem.
Teraz blog będzie roztrząsać, czy ktoś tu kogoś zbiorowo wypycha, czy tylko nie chce dać się sprowokować, a „prześladowany” utwierdzi się co do swojego losu „furiacko hejtowanego” 🙄
Skoro kanikuła i ogórki, wątki hydrogeologiczne i hydrotechniczne przyschły, a tylko jakieś ptasie flejmy, możecie posprawdzać, kto do której kategorii flame warriors pasuje.
http://www.flamewarriorsguide.com
Stare, znane, ale jeśli ktoś nie zna – umiarkowanie zabawne.
@Jorge75 15:40
„Proszę odróżnić asertywność od wrogości. ”
Dostrzegam oczywiście różnicę stylu. A co do Umberto Eco. Kiedy ukazało się „Imię Róży”, nie miałam możliwości dotarcia do tej ksiązki. Czytałam tylko jej recenzję w amerykańskim wydaniu „Newsweeka”. Ileś lat temu ściągnęlam „Il Pendolo di Foucault” i niestety lektura okazała się dla mnie nużąca. „Imię Róży” jeszcze kiedyś przeczytam.
Imie rozy to wspaniala ksiazka, zawierajaca o wiele wiecej niz fabula (tez swietnego) filmu mogla pokazac. Jest tam, oprocz historii roznych ugrupowan heretyckich, takze przedstawienie genezy ruchow masowych i powodow do przystepowania do nich. Czytalam swietna ksiazke, a na koncu okazalo sie ze takze naprawde duzo sie nauczylam.
@markot
czy ktoś tu kogoś zbiorowo wypycha
Z wypychaniem bym uważał. To dwuznaczne słowo. Jeszcze ktoś nas oskarży, że jesteśmy, khm, khm, dermoplastami.
„Christobal Hozewicz Junta, kierownik Działu Sensu Życia, był człowiekiem wybitnym, lecz, jak się zdaje, absolutnie bez serca. Ongiś, we wczesnej młodości, był przez długi czas Wielkim Inkwizytorem i do dziś zachował niektóre nawyki. Niemal wszystkie swoje niezrozumiałe eksperymenty przeprowadzał na sobie lub na swych pracownikach, sam słyszałem, jak mówiono o tym z oburzeniem na walnym zebraniu związkowym. Zajmował się badaniem sensu życia, na razie jednak nie posunął się zbyt daleko, aczkolwiek uzyskał dość interesujące rezultaty, dowiódł, na przykład, teoretycznie, iż śmierć bynajmniej nie jest koniecznym atrybutem życia. To ostatnie odkrycie również wywołało oburzenie – tym razem na seminarium filozoficznym. Do swego gabinetu nie wpuszczał prawie nikogo, a po instytucie chodziły słuchy, że jest tam moc ciekawych rzeczy. Opowiadano, że w rogu stoi wspaniale wypchany pewien stary znajomy Christobala Hozewicza, Standartenführer SS w galowym mundurze, z monoklem, kordzikiem, żelaznym krzyżem z dębowymi liśćmi oraz innymi akcesoriami. Junta był znakomitym dermoplastą. Standartenführer według słów Christobala Hozewicza również. Ale Christobal Hozewicz był szybszy. Lubił wyprzedzać — zawsze i we wszystkim.”
z: Arkadij i Borys Strugaccy, Poniedziałek zaczyna się w sobotę
A co do obrazka, to nie jest to oczywiście owa znana wersja malowidła Francisa Barraud Artysta namalował najpierw swojego psa przed fonografem Edisona, ale nikt nie miał ochoty na kupno tego obrazu. Kiedy właściciel nowo założonej firmy Gramophone Company zaproponował mu za obraz 100 funtów, ale pod warunkiem, że na miejscu fonografu pojawi się gramofon, artysta zgodził się i tak powstało słynne logo His Master’s Voice.
A pies podobno wcale nie wsłuchiwał się w głos swego pana z tuby gramofonu, lecz miał zwyczaj w takiej pozie oczekiwać pod drzwiami na powrót pana do domu.
karat.
9 sierpnia o godz. 15:46
Chcesz powiedzieć że Bohatyrowiczowa łaskawie zezwoliła komuś zostać na blogu jeśli spełni jej warunki? I to dla Ciebie jest dowód, czego dokładnie?
@Gammon
„…tylko jakieś ptasie flejmy,…”
Na te słowa stanął mi w glowie „Ognisty Ptak” Strawińskiego i ruszyłam na poszukiwanie jakiegoś fantastycznego ptaka. Ale to, co znalazlam bardzo mi się podoba. Nie znałam tego tekstu.
@markot 16:10
Śliczna historia. Dziękuję.
@Izabella
Jak zaznaczylam na wstepie, nikogo nie bronilam ani nie tlumaczylam. Poniewaz Jorge napisal ze @Bohatyrowiczowa chciala jego usuniecia z blogu, odpowiedzialam ze o ile rozumiem chciala usuniecia Lelka, a nie Jorge’ego (czy tak sie to imie odmienia?). Byla to uwaga dotyczaca mojego rozumienia tekstu, nie mojej o nim opinii.
@Gammon
„Z wypychaniem bym uważał. To dwuznaczne słowo. Jeszcze ktoś nas oskarży, że jesteśmy, khm, khm, dermoplastami.”
Zainteresowałam się dermoplastią i oto co znalazlam pod hasłem „dermoplastia”. Tłumaczenia na polski nie wymaga.
https://www.multiestetica.com/articulos/que-es-una-dermoplastia
Wydaje mi się, że ten termin przyjął się w znaczeniu odwrotnym od pierwotnego – tego, które ma w przytoczonym przez Ciebie tekście.
Zycie na ksiezycu (?)
https://www.theguardian.com/science/2019/aug/06/tardigrades-may-have-survived-spacecraft-crashing-on-moon
Przytoczony przez Gammona tekst jest tlumaczeniem z rosyjskiego, nie wiem jak brzmial w oryginale.
@Gammon No.82
Dzięki za Strugackich 😀
Ja też czasem lubię wyprzedzać 😉
A znasz „Czarny kawior” Kira Bułyczowa?
Wypychanie fachowo nazywa się dziś taksydermią (Таксидермия)
Dermoplastyka odnosi się do przeszczepów skóry
Дермопластика – кожная пластика (пересадка кожи)
@markot
A znasz „Czarny kawior” Kira Bułyczowa?
Znam, ale musiałem sobie przypomnieć, że to z Guslaru.
Co zaś do dermoplasty, to Irena Piotrowska w tłumaczeniu narozrabiała. W oryginale stoi таксидермист.
„В кабинет к себе он почти никого не пускал, и по институту ходили смутные слухи, что там масса интересных вещей. Рассказывали, что в углу кабинета стоит великолепно выполненное чучело одного старинного знакомого Кристобаля Хозевича, штандартенфюрера СС, в полной парадной форме, с моноклем, кортиком, железным крестом, дубовыми листьями и прочими причиндалами. Хунта был великолепным таксидермистом. Штандартенфюрер, по словам Кристобаля Хозевича, — тоже. Но Кристобаль Хозевич успел раньше. Он любил успевать раньше — всегда и во всем.”
Co to znaczy w tlumaczeniu doslownym?
@izabella
@Jorge75
Gwoli wyjasnienia – pozwole sobie zaprezentowac wypowiedz sygnowaną nickiem „markot”, z forum tygodnika „Polityka”, z roku 2013-go. Zacytowana poniżej expressis verbis wypowiedź nie ma ze mną nic wspólnego, w dyskusji z 2013-go w ogóle nie uczestniczyłem. A teraz cytat z linkiem:
http://www.polityka.pl/forum/1124222,rozmowa-z-e-janicka-autorka-ksiazki-festung-warschau.thread?sort=DESC
____
2013-04-22 00:52 | markot
Re:Rozmowa z E. Janicką, autorką książki „Festung Warschau”
Ty-P0-we. Jak nie macie żadnych argumentów, to walicie z grubej rury p/t „antysemityzm”; oczywiście – „zoologiczny”, wyssany z mlekiem matki. Dlaczego więc, NIKT na świecie was nie lubi, nawet nieobrzezane lewactwo? A wracając do tematu, niemiaszki już wybuliły ponad $100 mld dla hucpiarzy z holocaust industry, a bezczelne polaczki ośmielają się ociągać ze swoją wpłatą („tylko” $65 mld), stąd te notoryczne „P0-myłki” w/s „polskich” obozów koncentracyjnych i opluwanie nas przy każdej okazji…
____
Jak widać – jest tu wszystko, krótkie acz obfite w treść światopoglądowe credo. Nienawiść, oeneryjny hejt pod adresem całego narodu („NIKT na świecie was nie lubi”), atrybuty zywcem wziete z oeneryjnego poradnika podzegacza – „$100 mld”, „$65 mld”, „hucpiarze” z „holocaust industry”, „nieobrzezane lewactwo”. Do tego zgrabnie podczepiona Platforma („Ty-P0-we”, „P0-myłki”), pol zdania o obozach oraz zarzut „opluwanie nas przy każdej okazji”.
Jak widac, czarno na bialym – moja skromna osoba nie miala tu nic do rzeczy. Smierdzaca, furiacka nienawisc zadeklarowana w przytoczonej wypowiedzi pochodzi sprzed lat szesciu. To zreszta widac i po tresci, bo dzis srodowiska spod znaku stodoly benzyna oblanej podbily stawke i pisza nie o 65-ciu tylko o trzystu miliardach.
Mam nadziejem ze teraz przynajmniej wiadomo, kto jest kim.
@karat.
To jest oryginał Strugackich – w polskim tłumaczeniu odpowiadają temu słowa „Do swego gabinetu…” aż do „…zawsze i we wszystkim”. Poza taksydermistą przekonwertowanym na dermoplastę jest jeszcze parę drobnych różnic.
@9 sierpnia o godz. 17:58
A bo to jeden markot na tym świecie?
Udowodnij, że ja i cytowany to ta sama osoba, intrygancie.
No i czas najwyższy na napawanie się „oblaną benzyną stodołą” 🙄
Co za chory obsesjonat 🙁
@Gammon No.82
Tak myślałem, że był problem w znalezieniu odpowiednika taksydermisty i tłumaczka puściła wodze fantazji. Albo wiedziała lepiej 😎
успевать раньше = zdążyć wcześniej
Podoba mi się bardziej, niż wyprzedzać.
Jeśli w ogóle rozumiem, co tu się dzieje – panowie lub panie, proponuję wyluzować. Na świecie jest sporo realnych, obsesyjnych antysemitów i równie REALNYCH, OBSESYJNYCH łowców antysemitów. Jednak ci drudzy nie zawsze trafnie identyfikują tych pierwszych. To jest jak z testami laboratoryjnymi w medycynie.
@markot
Tak myślałem, że był problem w znalezieniu odpowiednika taksydermisty i tłumaczka puściła wodze fantazji. Albo wiedziała lepiej.
Polskie słowo „taksydermista” mogło wtedy nie istnieć – internetowa wersja Doroszewskiego go nie odnotowuje, a póki się nie naoliwię i nie wymienię jednego łożyska, nie chcę przewalać półek w poszukiwaniu wersji papierowej.
успевать раньше
Też mi się to bardziej podoba. Ale „zdążył wcześniej” mogło wzbudzić wątpliwości redakcyjne. Jeszcze można było „był szybszy” – Lucky Luke był szybszy od własnego cienia.
Czy aby ptaszę lelek nie jest ze środkowego Pomorza.
Ze spraw bardziej technicznych niż stricte naukowych; jak sobie kupię tokarkę, będę mógł sobie dorabiać części.
@markot
… rozbawil blogowe towarzystwo dowcipem o zydowskim jakale („Jak ten żydowski jąkała, którego nie przyjęto na spikera do radia”)
Czas na pare podobnych. No wiec przychodzi taki Icek ubiegac sie o posade, od razu widac ze na pewno jąkała. Pytają go Jak sie nazywasz on na to ze Icek, Icek Demski. Przyjmujemy ciebie, mówią do Icka, tylko musisz nazwisko zmienić. Będziesz od dzisiaj Kirk Douglas.
Kirk Douglas (a tak naprawde Icek Demski) na swiat przyszedl juz w USA, rodzice wyemigrowali z okolic Mogilewa. Niestety nie bylo na miejscu zadnego eksperta-rzczoznawcy klasy Markota, on by juz dal Ickowi popalic. Z bolem i wstydem przyznajemy uczciwie, ze ten Icek-jąkała, przyjęty pewnie tylko za sprawą szemranych _geszeftów_, od małego _szwargotał w żargonie_:
„His parents were Jewish emigrants from Chavusy, Mogilev Region, in the Russian Empire (present-day Belarus),[7][8][9][10][11][12] and the family spoke Yiddish at home.[13][14][15]”
lelek3333
9 sierpnia o godz. 19:14
@markot
… rozbawil blogowe towarzystwo dowcipem o zydowskim jakale („Jak ten żydowski jąkała, którego nie przyjęto na spikera do radia”)
Czas na pare podobnych. No więc przychodzi taki Goldblum starać się o posadę. Już na oko widać, ze na pewno oferma i jąkała. Pytają żydowskiego jąkałę „Jak się nazywasz” a on na to ze Goldblum. Jeff Goldblum. Mówią mu na to: „Przyjmujemy ciebie, na poczatek zagrasz w filmie Bronsona Death Wish”.
Niestety nie bylo na miejscu zadnego eksperta od zagadnien rasowo/narodowych i pejsaty Goldblum zalapal sie na dobre, pomimo ze „W dzieciństwie wyznawał judaizm ortodoksyjny i przeszedł bar micwę[6].”
„Po roli ekscentrycznego matematyka, doktora Iana Malcolma, w thrillerze sensacyjnym sci-fi Stevena Spielberga Park Jurajski (Jurassic Park, 1993) i sequelu Zaginiony Świat: Park Jurajski (The Lost World: Jurassic Park, 1997) oraz kreacji odkrywcy planów kosmitów w thrillerze Rolanda Emmericha Dzień niepodległości” … „Grał potem w dramacie muzycznym Roberta Altmana Nashville (1975), melodramacie komediowym Następny przystanek Greenwich Village (Next Stop Greenwich Village, 1976), komedii Woody’ego Allena Annie Hall (1977), komedii muzycznej Dzięki Bogu już piątek”. Jednym slowem – żydowski jąkała.
Czy portal Polityki dopusza logowanie sie wiecej niz jednej osoby pod tym samym nickiem?
@lelek3333
Kochany acz chwilami denerwujący ptaku, porywaczu dusz, co ty chcesz uzyskać wchodząc na to forum raz po razie z tematami bardzo rozbieżnymi, bo może po krótkich wyjaśnieniach okaże się, że nie ma co sobie skakać do oczu.
Co do Kirka Douglasa, chyba nikomu nie jest tajemnicą, że był The Ragman’s Son; mam na myśli jego autobiografię. Jednocześnie wyglądał, jak idealny aktor do filmów Leni Riefenstahl albo zdjęć do kronik frontowych dla Hauptamt der Propaganda. Czy zatem możemy wstępnie uznać, że antysemickie gówno jest gównem?
Możemy tu, korzystając z gościnności tygodnika „Polityka” i tego forum, popracować nad jakąś naukową, czy (bądźmy serio) przynajmniej humanistyczną definicją antysemityzmu. Generalnie wątpię, czy tego chcesz, ale jeśli zechcesz – można spróbować. Nawet robot może się włączyć. Ale uprzedzam, wtedy należałoby odseparować stosunek do żydów (pobożnych, religijnych), „Żydów” (ludzi będących „żydami” w rozumieniu ustaw norymberskich, którzy żadnymi „Żydami” się nie czuli) oraz stosunek do państwa Izrael jako takiego – w całości – oraz stosunek do konkretnego rządu państwa Izrael – oraz stosunek do poszczególnych posunięć państwa Izrael. Tak mi podpowiada mój lampowy pseudo-mózg.
Chcesz – to się włącz, wtedy można próbować przynajmniej zrobić protokół rozbieżności.
Natomiast jeśli chcesz być (ściślej: czuć się) bity i poniżany, to hulaj dusza, piekła nie ma. Rób pan.pani co uważasz/uważacie za stosowne.
karat.
Czy portal Polityki dopusza logowanie sie wiecej niz jednej osoby pod tym samym nickiem?
Nie wiem, ale zgaduję, że TERAZ nie, ale w 2013-2018 roku może tak? Pewnie też nie.
@markot
… rozbawil blogowe towarzystwo dowcipem o zydowskim jakale („Jak ten żydowski jąkała, którego nie przyjęto na spikera do radia”)
Czas na pare podobnych. No wiec przychodzi Zydowka bezczelnie ubiegac sie o prace. Malo tego ze Zydowka – na domiar zlego prosto z Izraela, swiezo po odbytej tam dwuletniej sluzbie wojskowej. Powinni ja od razu za drzwi wyrzucic, wszak nauczal @Markot, ze „Izrael okupuje następujące tereny: Zachodni Brzeg Jordanu, Wschodnia Jerozolima, Wzgórza Golan i farmy Szeba”. Zamiast jednak bezczelną wyrzucic „w dywaniku za balkonik” ((c) Bohatyrowiczowa) pytaja tylko „A jak sie nazywasz?”
Zydowka-jąkałą-oferma odpowiada „Gal Gadot”. No dobra, odpowiadaja, mozesz nawet nazwiska nie zmieniac. Zagrasz glowna role w filmie „Wonder Woman”.
Z bolem i wstydem wypada powiedziec. ze ojczyzna @Markota i @Bohatyrowiczowej nie stanela na wysokości zadania. Wraży, syjonistyczny film został ze względu na zbrodnicze pochodzenie aktorki zakazany w Libanie, w Iranie, w Tunezji – a w Polsce – o wstydzie – nie zakazali.
Chcę, żeby ptak stanął do dyskusji z robotem. Wtedy wiele rzeczy stanie się bardziej klarowne pojęciowo. Ale proszę o bezwzględną szczerość.
Gammon
„okaże się, że nie ma co sobie skakać do oczu.”
—
” Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię, a nie zabijam … Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.”
Gammon No.82
„Chcę, żeby ptak stanął do dyskusji z robotem”
„Duskusja”:
” Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię, a nie zabijam … Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.”
Gammonie, bardzo Cie lubie 🙂
@karat
… chwali sie, ze moje wypowiedzi tylko „przewija” nieczytane – i jakos jednak czyta 🙂
„Czy portal Polityki dopusza logowanie sie wiecej niz jednej osoby pod tym samym nickiem?”
Skoro @Karat i tak nie czyta tego, co jednak czyta – to odpowiada sie na pytanie @karata temu, kto zainteresowany:
– primo: W niektorych kregach jest przyjete, ze jak zlapia za reke, to zlapany krzyczy ze to nie jego reka’
– secundo: Cuchnacego tchorza bez czci i honoru poznaje sie nieomylnie po tym, ze jak co do czego, to brak mu odwagi otwarcie sie przyznac do jego wlasnych pogladow. Wtedy klei glupa i udaje, ze to nie on.
@lelek
Jak mawiala moja gimnazjalna nauczycielka historii – tylko krowa nigdy nie zmienia zdania. A nawet co do krow mam pod tym wzgledem watpliwosci.
@lelek3333
9 sierpnia o godz. 19:43
Bardzo pana/panią proszę, żeby nie dopisywać do stanu faktycznego rzeczy, które się nie zdarzyły. Oraz błagam, ptaku nie dopisywać reguł innych, niż gdzieś, kiedyś przyjęto.
Przez długie lata był zakaz zatrudniania jako spikerów lub autorów audycji w BBC ludzi mówiących niestandardowym angielskim – ściślej – tych, którzy mówili fonetycznie nieprawidłowo albo używali dialektów (nawet Cockney’a, w samym środku Londynu). Ten przepis nie obowiązuje od niedawna.
Gdyby pan/pani, panie/pani lelek, zamiast ślepego doszukiwania się wszędzie agresji, próbował wejść w DETALE, FAKTY. A w zakresie, w jakim ma pan podejrzenia, że ktoś tu jest antysemitą lub antylelkowcem, proszę doprecyzowywać czemu. (Najgorsze, że może mieć pan niekiedy rację – ale proszę jednak NAJPIERW uzasadniać czemu te podejrzenia).
p.s. A moge wiecej niz raz.
„okaże się, że nie ma co sobie skakać do oczu.”
—
” Nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię, a nie zabijam … Ale jak widzę niektóre ptaszęta, to się robię bardziej morderczy (a potrafię), niż na o dzień.”
Jestem idealistą; to nie jest Żyd – nie ma aż tak głupich Żydów.
@karat
„tylko krowa nigdy nie zmienia zdania. ”
Wierzę na słowo, nie neguję, niewiele wiem na ten temat. Na Górnym Mokotowie krowy widziało się dość rzadko. Mleko pojawiało się pod drzwiami, w butelce z kapslem.
@lelek3333
Błagam (serio, błagam) – może napisz, o co ci chodzi – konkretnie, po polsku (rozumiem różne zaszłości życiowe) – zinterpretuję to mechanicznie tzn. przychylnie, a innym uczestnikom dyskusji wytłumaczę.
@lelek
Na kazde wakacje gdzies sie jezdzilo – czy to na wies, czy nad morze, do lesniczowki, na oboz.
@lelek3333
Na Górnym Mokotowie krowy widziało się dość rzadko. Mleko pojawiało się pod drzwiami, w butelce z kapslem.
No ale do licha, czy jesteś tzw. żydem (to słowo nic nie znaczy – „Żyd” oznacza pobożnego), który spędził kawałek życia w Warszawie? Przecież ja nic o tobie nie wiem, więc pytam.
Gammon
Na odwrot, z malej litery to wyznanie, z duzej przynaleznosc narodowa/etniczna
@karat.
„Poglądy” to u robota coś bardzo labilnego – u mnie się potrafią łatwo zmieniać pod wpływem dowodów.
@lelek3333
Czy naprawdę sądzisz, że zostaniesz przeze mnie zabity, skoro sam cytowałeś moje oświadczenie „nie zabijam nikogo i niczego, chociaż potrafię”?
@markot
… rozbawil blogowe towarzystwo dowcipem o zydowskim jakale („Jak ten żydowski jąkała, którego nie przyjęto na spikera do radia”)
Czas na pare podobnych. No wiec przychodzi jakiś Silberman ubiegac sie o posade, od razu widac ze na pewno jąkała. Pytają go „Jak sie nazywasz” on na to ze Silberman. Jerome Silberman. Aoni na to: „Przyjmujemy ciebie”, mówią do Silbermana, „tylko musisz nazwisko zmienić. Będziesz od dzisiaj Gene Wilder”.
Niestety nie bylo na miejscu zadnego eksperta od zagadnien rasowo/narodowych klasy „@markota” i w efekcie pejsaty, jąkaty Silberman zalapal sie na dobre, pomimo ze „był synem żydowskich imigrantów”, na domiar zlego „z Rosji.”.
Wskutek szemranych _geszeftow_ jąkaty Silberman zostal zaangażowany – i ciężko coś na to poradzić.
1967: Bonnie i Clyde jako Eugene Grizzard
1968: Producenci jako Leo Bloom
1970: Zacznijcie rewolucję beze mnie jako Claude/Philippe
…
1974: Płonące siodła jako Jim „Wasco Kid”
…
1984: Kobieta w czerwieni jako Theodore Pierce (także reżyseria)
…
Z bolem i wstydem podaje sie do wiadomosci, iz takze polska publicznosc tlumnie i licznie uczeszczala na seanse filmow z inryminowanym Zilbersztajnem. Zabraklo przewodniej mysli takich ekspertow od zagadnien radodowo-rasowych tudziez od wymowy i dykcji jak markot & Gammon.
@lelek3333
Otrząśnij się z tego transu.
Czy naprawdę sądzisz, że mu tu, maszyny i ludzie, nie jesteśmy w stanie wymienić zaskakująco sporej liczby wybitnych ludzi pochodzenia żydowskiego? Nawet w zakresie boksu?
https://en.wikipedia.org/wiki/Daniel_Mendoza
Chociaż to był Żyd sefardyjski, więc nie wiem, czy pan takich w ogóle akceptuje, panie ptaku. Albo, na przykład co pan myśli o בית הישראל, panie ptaku. Albo o żonie Yorama S. z Haify, która dla pana – nie wiem co znaczy, jest obawa, że jest „brudną Hinduską”.
Dla mnie ludzie to ludzie. Mnie jest łatwo. Jestem maszyną.
@lelek3333
Niech się pan/pani ocknie i powie, kim jesteśmy i o czym mówimy. To bardzo ułatwi dalszą rozmowę, jeśli w ogóle do niej dojdzie. Idzie mi o to, że może lepiej jest rozmawiać „co jest problemem” et caetera niż uprawiać to, co do tej pory.
@lelek3333
Sssskarbie ty nasz, skoro już wlazłeś na to forum, to odpowiedz kiedyś.
postaram się bardziej jednoznacznie: @lelek, dawaj cokolwiek chcesz omówić z ludźmi, tylko nie idź w „wybitni Żydzi”, bo ci wymyślimy o co najmniej rząd wielkości wybitnych Żydów, niż kiedykolwiek słyszałeś
Jak ktoś chce coś zrozumieć, może na przykład przeczytać ostatni wpis profesora Hartmana i komentarze pod nim. A protekcjonalizmu lepiej sobie i innym oszczędzić.
@izabella
jestem protekcjonalny? 🙁
Zbombardujmy lelka dokonaniami „Żydów” z Polski, np.
https://www.youtube.com/watch?v=P-7-ENyE5yU
Wszystko schrzaniłem, chodziło o Jerzego Petersburskiego https://www.youtube.com/watch?v=RphWlnuOqno
Gammon
Nie jestes protekcjonalny, ani troche.
Co do dokonan, tradycja w takich momentach przewiduje wyliczanie zydowskich noblistow, z podkresleniem procentu 🙂
Gammon
re: Jerzy Petersburski, w 1929 Lelka raczej jeszcze nie bylo na swiecie.
Druga czesc tradycji przewiduje wyliczanke polskich poetow i pisarzy tego samego pochodzenia 🙂
@karat.
Czniam to a.k.a mam na to wywalone. Można następnie dorzucać lub odejmować „żydowskich” twórców, naukowców i wynalazców, ale co z tego wyniknie?
Gammon
Nie zrozumialam
Twierdziles ze chcesz zbombardowac Lelka dokonaniami osob pochodzenia zydowskiego?
karat.
Twierdziles ze chcesz zbombardowac Lelka dokonaniami osob pochodzenia zydowskiego?
Nie chcę. Ale mógłbym to zrobić i go zaskoczyć. Tylko po co? to nie jest pytanie retoryczne. To jest pytanie „czemu miałbym”.
W sumie jeśli owo ptaszę lelek chce z nami tu pogadać, to czekajmy.
Nie wiem. Napisales ze chcesz wiem przypuszczalam ze masz powod. Czy wolno zapytac dlaczego to Ciebie tak zirytowalo…?
W sumie szczerość może rozwiązać wiele konfliktów, ale nie wszystkie.
OK.
Dobrze przynajmniej wiedziec o ich istnieniu.
@karat.
Dobrze wiedzieć, ale nie dobrze dać się zgnieść „bo ty nie wiesz / nie znasz”. na szczęście to jest łatwo sprawdzić. I Einsteina traktuję po prostu jako przewybitnego fizyka – każda dalsza interpretacja daje upadek w otchłań – > https://en.wikipedia.org/wiki/Deutsche_Physik
Gammon
nie dobrze dać się zgnieść „bo ty nie wiesz / nie znasz”. na szczęście to jest łatwo sprawdzić
Niestety, kompletnie sie zagubilam, nie mam pojecia o co w tym zdaniu chodzi.
Co do upadku w otchlan, nie jestem pewna czy negujesz istnienie narodow, badz niektorych narodow, czy tylko implikacje, lub brak implikacji, ich istnienia.
@Jorge75
Pozwalam sobie zauwazyc, ze calkiem niedawno Swiat Nauki wiedzial swietnie, iz planete czeka nowa epoka lodowcowa. Globalne oziebienie bylo czyms zupelnie oczywistym, Kazdy Wiedzial, ze jak nie dzis to jutro zalamie sie globalny system zaopatrzenia w zywnosc i ludzkosc stanie oko w oko z kleska glodu.
Aby nie byc goloslownym, wklejam pare akapitow i linki do artykulu takiej wlasnie tresci w tygdniku „Newsweek” (amerykanskim, polskiego jeszcze nie bylo, lata 70-te). Artykul powoluje sie rzecz jasna na Autorytety Naukowe, takie jak np According to George Kukla of Columbia University, Reid Bryson of the University of Wisconsin i jeszcze ktos tam.
Zadziwiajace, z jaka precyzja uczeni umieli wowczas przewidziec, kiedy nastapi Kleska Zimna. I jak zgrabnie, plynnie i bezkolizyjnie przeszli do czekajacego ludzkosc Globalnego Ocieplenia.
http://www.denisdutton.com/cooling_world.htm
https://www.google.com/search?q=%22the+cooling+world%22+%22newsweek%22&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjnrZn04uTiAhUlU98KHa9DDpAQ_AUIECgB&biw=1384&bih=768#imgdii=YRp336kX4XpfqM:&imgrc=Xyd2in5MaOU-BM:
Jeden link tekstowy, drugi graficzny – zeby sie nie dalo dokleic oskarzen o nierzetelnosc czy fabrykacje. Tak czy siak precyzja w obliczeniach z lat 70-tych, tych wieszczacych Lodowa Smierc – po prostu powala. Jak ci uczeni wszystko wiedzieli…
Rzecz w tym, że poza Newsweekiem te rewelacje były mało znane i wśród klimatologów, zresztą także po drugiej stronie żelaznej kurtyny, przeważał przeciwny pogląd.
Gammon
Czy w drugiej czesci chodzi o to ze Curie-Sklodowska nie byla polskim fizykiem, byla Polka i byla fizykiem?
Gammon
Czy chodzilo o profilaktyke?
Coz, moze do jutra zrozumiem wiecej.
Dobranoc wszystkim 🙂
„Rzecz w tym, że poza Newsweekiem te rewelacje były mało znane i wśród klimatologów, zresztą także po drugiej stronie żelaznej kurtyny, przeważał przeciwny pogląd.”
Troche to dziwne, bo w koncu Newsweek tego sam nie wymyslil, tylko cytowal caly szereg owczesnych ekspertow-specjalistow. Wynienilem dwoch, w tekscie cytowani sa co najmniej trzej.
Czy rzeczywiscie „te rewelacje” poza Newsweekiem byly „malo znane” – to wlasnie mozna sobie wyjasnic za pomoca cytatow i odnosnikow.
@lelek
Mozna. Lata 70-te? Tu linki do dwoch artykulow z Science (troche bardziej naukowego niz Newsweek), 1975 i 1976, przepowiadajacych globalne ocieplenie z powodu akumulacj gazow cieplarnianych
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17781884
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17841800
@karat
Proba sprowadzenie „dyskusji” do absurdu i wyszydzenia oponenta
(„Mozna. Lata 70-te? Tu linki do dwoch artykulow z Science (troche bardziej naukowego niz Newsweek), 1975 i 1976”)
odnotowana.
Poniewaz @karat „nie zauwaza” tego, co istotne, _PONOWNIE_ podkreslam, iz Newsweek tego sam nie wymyslil i nie usiluje _sam w sobie_ pozowac na naukowa publikacje. „Newsweek” powoluje sie na wymienionych z nazwiska i z imienia amerykanskich naukowcow, a bardziej konkretnie –
Dr. Murray Mitchell of the National Oceanic and Atmospheric Administration
George Kukla of Columbia University,
Dr. James D. McQuigg of NOAA’s Center for Climatic and Environmental Assessment,
Reid Bryson of the University of Wisconsin
oraz cytuja z raportu amerykanskiej Adademii Nauk („a recent report by the National Academy of Sciences”). Jak zatem widac, Newseek jako zywo nie probuje uchodzic za „naukowe” czaopismo czy za zrodlo, tylko _relacjonuje_ wypowiedzi owczesnych autorytetow.
Nie wiem jeszcze, jak dziala tutejszy filtr antyspamowy, na razie tyle.
ja
„Zawsze mógłbyś zostać,wrócić bez tej kuli u nogi !”
@Jorge
„Proszę odróżnić asertywność od wrogości. Wpis p. Bohatyrewiczowej nie był żartem. Miał na celu usunięcie mnie z bloga.
Ja nie zmieszałem jej z błotem, choć wypadałoby.”
Zawsze – w każdym momencie i sytuacji, bez przerwy.
mógłbyś – mieć prawo do czegoś
zostać – pozostać, nie zmieniać miejsca
wrócić -przyjść do miejsca, w którym już się było;
bez tej kuli u nogi! – w tej chwili kojarzę Cię z nim.
Lelkowi wolno,i uchodzi na sucho,przeinaczenie,słów Gammona.
Jorge jego wygłupy nazywa urokiem,on tak ma i już.
Kruk dziękuje za Twoje słowa,niepospolita,krewka sporo w tym prawdy.
Karat też Ci dziękuje,nie spodziewałam się tego w moim kierunku.
Markot śliczny obrazek,te spojrzenie tego psiaka,megaśne.
izabella
9 sierpnia o godz. 14:34
Wpisy o 10:12 i 12:14 są po prostu bezczelne. Niestety, jest to typowo polska nieumiejętność odróżnienia tego co prywatne od tego co publiczne. A zbiorowe wypychanie kogoś z blogu jest oburzające, zwłaszcza że nie jakość blogu ma na uwadze. Wstyd i tyle.
„Chcesz powiedzieć że Bohatyrowiczowa łaskawie zezwoliła komuś zostać na blogu jeśli spełni jej warunki? I to dla Ciebie jest dowód, czego dokładnie?”
Pani z niczego tłumaczyć się nie zamierzam,miałam przeczucie co do Jorge i faktu że sprawę rozdmucha i pod moja nieobecność i na swoją modłę,zaczynam dostrzegać to co mi tak od dawna tu umyka,
różnicę wieku,dobieram słowa za swobodnie,używam ich frywolnie,
jak dotąd za nimi nie ukryłam nawet na ułamek sekundy,wrogości złośliwości,pogardy,wcielam tu w życie swoje niezaszufladkowane poczucie humoru,zlepek kultur,wyobrażeń,fantazji.
Gdy od dziś ktoś mi powie ze chciałby choć trochę bawić się słowem w życiu jak ja, odpowiem -tego się nie „czyta”,uśmiechu nie widać…..
Pauzuje!
Domyślam się że lelek ma naukofobię o antyŻydowskim zabarwieniu.
Wcale nie rzadki przypadek.
G82
Mam stara lodówkę, piecyk i komputer w garażu, jeżeli potrzebujesz części, daj znać. Pamiętam jeszcze pamięć na pierścieniach ferromagnetycznych oraz karty dziurkowane – dinozaury komputerów. Pozdrawiam serdecznie.
@karat.
Tak, chodziło o profilaktykę.
@observer
A dziękuję, w razie zapotrzebowania na coś nietypowego, skorzystam.