Tryumf pseudonauki
Gdy rozum śpi, budzą się upiory. Tak można by skwitować rozkwit pseudonauki w Polsce. I nie chodzi o leczenie torfem, a o naukowe ponoć badania życiorysu Lecha Wałęsy.
„Newsweek” podał właśnie informacje o szykowanym do druku książkowym wydaniu magisterium niejakiego Pawła Zyzaka. Praca magisterska, której promotorem jest historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Andrzej Nowak, równocześnie redaktor naczelny konserwatywnego miesięcznika „Arcana”, poświęcona jest „badaniom” młodzieńczych lat Lecha Wałęsy.
Nie każda praca magisterska ukazuje się drukiem. I całe szczęście. Czy praca przyszłego magistra Zyzaka jest tak ambitna, że na publikację zasłużyła? Z doniesień prasowych wynika, że wybitność historycznej analizy życiorysu historycznego przywódcy Solidarności polega na dotarciu do informacji jakoby miał on w młodości nieślubne dziecko. Pan Zyzak dotarł do mieszkańców Popowa, którzy opowiedzieli mu o tym co wiedzą i myślą o Wałęsie.
Ale magistrant wykazał się również wielkimi zdolnościami analitycznymi i doszukał się nie tylko zatajeń, ale i kłamstw w autobiografii Wałęsy. Odkryciem pana Zyzaka, za które może w przyszłości zapewne dostać nawet nagrodę Nobla, jest fakt, że „w Dobrzyniu nad Wisłą nigdy nie było i nie ma torów kolejowych”. I z tego właśnie powodu, magisterium pana Zyzaka jest wybitne.
Lech Wałęsa stał się ostatnio obiektem badań bardziej popularnym niż laboratoryjna mysz. Tyle, że po życiorysie Wałęsy może hulać każdy pseudonaukowiec, podczas, gdy do sekcji myszy trzeba przynajmniej mieć zgodę komisji etycznej.
Słynna, choć ciągle niewydana, książka historyków IPN o Wałęsie ma pewne znamiona naukowości – choćby fakt, że opiera się na źródłach ubeckich. Magisterium pana Zyzaka wygląda na plotkarską publicystykę z jakiegoś tabloidu. I nie chodzi nawet o to, że opiera się na plotkach, to w końcu też źródło, ale, że opisuje jako główną informację właśnie same plotki.
Jaką wagę historyczną ma fakt czy Wałęsa miał czy nie miał nieślubnego dziecka? Jaką wagę historyczną ma to, czy jeździł do Gdańska pociągiem czy PKS-em? Chodzi wyłącznie o obrzydzenie jego postaci, o wciągnięcie Wałęsy po uszy do polskiego piekiełka. Ile w tym historii, a ile politycznego wyrachowania? Był udokumentowany przez posła Kurskiego dziadek z Wehrmachtu Donalda Tuska, a teraz mamy jeszcze mocniej, bo „naukowo” udokumentowanego nieślubnego syna Wałęsy.
Po zapowiedzi wydania książki o Wałęsie przez IPN dyskutowaliśmy niedawno na blogu nt. wolności badań naukowych. Pretekstem do dyskusji był list broniących dobrego imienia Wałęsy, który został odczytany jako chęć ograniczenia wolności badań. Zapowiedź wydania książki na podstawia magisterium pana Zyzaka chyba powinna otworzyć oczy najbardziej zagorzałym zwolennikom publikowania byle czego pod nazwą „dzieła naukowego”.
Oczywiście określenie co jest nauką, a co nią już nie jest jest bardzo trudne, gdyż kryteriów naukowości jest bardzo wiele i są one dość płynne. Zakaz prowadzenia pewnych badań jest oczywiście sprzeczny z wolnością nauki. Publikowanie plotki jako dzieła naukowego nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości, że jest to nadużycie właśnie wolności prowadzenia naukowych badań.
Naukę wykorzystuje się do celów politycznych od dawien dawna. Wyspecjalizowały się w tym totalitarne dyktatury. Tak hitlerowska, jak i stalinowska nauka oparta była na kłamstwie nakazanym i kontrolowanym przez partyjno – państwową machinę. Były więc de facto pseudonauką i nikt zdrowo myślący nie może mieć co do tego wątpliwości.
Również demokracja nie jest wolna od pseudonauki, choć z zupełnie innych powodów. W demokracji, można pisać co się na język nawinie i nazywać to nauką właśnie dlatego, że jest wolność poglądów i myślenia. We Francji regularnie ukazują się „dzieła” rewizjonistyczne, w których wylicza się np. że zlikwidowanie takiej, a takiej liczby Żydów w komorach gazowych obozu Auschwitz – Birkenau było niemożliwe. Przed kilkoma laty media dyskutowały nt. zasadności obrony doktoratu pewnej pani z zakresu… astrologii.
Wyliczenia historyków francuskich dotyczące przerobu obozów koncentracyjnych nie mogą być traktowane jako dzieła naukowe, gdyż są zakazane sądownie. Astrolodzy natomiast mogą publikować jako naukowe opisy wpływu konstelacji ciał niebieskich na ludzkie losy i nikt im tego nie zakazuje. Ciekawe tylko, kto to czyta i jakie z tej lektury wysnuwa wnioski.
Podobnie z pseudonaukową historią w Polsce nt. szczegółów z życia człowieka, który obalił komunizm. Każdy będzie mógł przeczytać magisterium pana Zyzaka i wyciągać z niego takie wnioski jaki mu się spodobają. Tylko co to ma wspólnego z nauką?
Jacek Kubiak
Fot. Donat Brykczyński/ZW/REPORTER
Komentarze
Kompletnie nic wspólnego nie ma to z nauką…to kpina jakaś żeby pod szyldem nauki publikować czyjąś prace magisterską (chociaż na pewno znalazłyby się prace godne uwagi) i to jeszcze na temat Wałęsy. Sama w sobie praca magisterska jest raczej dowodem umiejętności korzystania ze źródeł i syntezy, ale pracą naukową to ona nie jest. Jeśli faktycznie ma do takiej publikacji dojść to przede wszystkim jak to świadczy o promotorze, recenzencie pracy i uczelni…? A co do samego Lecha Wałęsy jest to ciekawa postać i warto by ją analizować w pracy dyplomowej pod warunkiem że miałaby ona oparcie w naukowych (historycznych) źródłach a nie plotkach (jeśli tak jest faktycznie jak pisze powyżej autor)
Tryumf pseudonauki finansowanej z kieszeni moherowego podatnika:
Jerzy Wyrozumski – POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ
http://www3.uj.edu.pl/alma/alma/69/01/22.html
( por. POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=141)
W.Zuchiewicz (red.) ? Nauki geologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1975-2000. Instytut Nauk Geologiczny, Kraków 1999, 152 str.
W.Zuchiewicz ? Publikacje pracowników Instytutu Nauk Geologicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego 1945-1999. Zestawienie bibliograficzne. Instytut Nauk Geologicznych UJ, Kraków 1999, 158 str.
(por. RECENZJA Nauki geologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim
http://www.jwieczorek.ans.pl/recenzja%20ngUJ.htm
O naukach geologicznych w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1975-2000 ? inaczej
http://www.jwieczorek.ans.pl/geologia%20na%20UJ.htm
Nieujawnione rozterki beneficjentów dotychczasowego systemu akademickiego
http://nfaadmin.blogspot.com/2008/04/nieujawnione-rozterki-beneficjentw.html )
„Tak hitlerowska, jak i stalinowska nauka oparta była na kłamstwie nakazanym i kontrolowanym przez partyjno – państwową machinę.”
A skąd się wzięło klamstwo ujotowskie ? Dlaczego nie ma badań nad tym kłamstwem ? i nic o nim się nie pisze, a nawet pisać czy badać nie wolno !
@ poszukiwaczwiedzy :
Prace magisterskie z mojego laboratorium i z laboratorium, z ktorego sie wywodze sa albo publikowane w postaci publikacji naukowych, albo wchodza w sklad wiekszych publikacji po polaczeniu z innymi wynikami. Z mojej pracy magisterskiej wyszly dwie publikacje w miedzynarodowych czasopismach (niezbyt poczytnych, ale zawsze). Dodam, ze mialo to miejsce w trakcie stanu wojennego. Troche glupio podawac wlasny przyklad za standard, ale jak czlowiekowi rece opadaja, to co ma robic?
Sadze, ze dzisiejsza polityzacja historii najnowszej, ktorej tworca jest Jaroslaw Kaczynski, czego, o ile wiem, nie ukrywa, jest gorsza od polityzacji z czasow PRLu. Wtedy wystarczylo powolac sie na Lenina (co robil w swej pracy doktorskiej obecny prezydent RP) i wszysyc wiedzieli, ze to danina placona systemowi. Dzis wklad ‚badawczy’ i mysl musi byc ‚oryginalna’. To powoduje, ze dzisiejsza pseudonauka jest zaangazowana politycznie i propagandowo. Za PRLu taka nie byla. Dlatego stawiam rowniez za wzor serwilistyczne powolywanie sie na Lenina przez Lecha Kaczynskiego. To bylo o wiele mniej grozne niz podoszenie ploty do rangi badania naukowego w wiadomym celu.
Osobiscie pana magistra od mlodego Walesy i jego promotora wywalilbym po prostu z uczelni za nierzetelnosc naukowa.
Jesli w polskiej nauce bedzie sie tolerowac takie prace magisterskie to nie wroze dobrej przyszlosci nawet po wprowadzeniu najlepszych reform.
W przypadku publikacji historycznej wazne wydaje się sprecyzowanie „szkoły” w ramach której pisze się pracę. Ciekawie pisze o tym J. le Goff w ostatnio wydanym zbiorze wykładów.
Pisanie historii na podstawie jedynie dokumentów służb specjalnych jak to czyni IPN jest grandą sztyą grubymi nićmi.
Mozna to porównac do sytuacji gdy np. za trzy tysiące lat jakiś historyk będzie próbował odtworzyć problemy dzisiejszego świata i użyje do tego celu jedynie zbioru przemówień Jarosława Kaczyńskiego. Uzyskane rezultaty badawcze będą podobne.
Czy analizowanie i dyskredytowanie książki, która się nie ukazała, ktorej sie nie czytało – jest naukowe ? Czy tygodnik Newsweek to jest źródło naukowe ? wiarygodne ?
A co bedzie jak za trzy tysiące lat jakiś historyk będzie próbował odtworzyć problemy dzisiejszego świata i użyje do tego celu jedynie zbioru
archiwalnego UJ czyszczonego z niewygodnych faktow i zamkniętych dla badań osób pokrzywdzonych a dostępnych jedynie dla krzywdzicieli ? A co bedzie jeśli bedzie korzystał jedynie z jubileuszowych ‚dziel historycznych ‚ najstarszej polskiej uczelni ? Pisanie historii na podstawie jedynie dokumentów ujotowskich to pseudonauka do n- tej potęgi. Przynajmniej obecnie wiemy, że archiwa usbeckie są bardziej wiarygodne od archiwów ujotowskich, ale kto bedzie o tym wiedzial za 30, 300, 3000 lat ?
@jw,
czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, zgadzamy się, że pisanie historii na podstawie tendencyjnych źródeł i pod zadaną tezę jest grandą.
Różnimy się zaś tym, że Ty dajesz większą wiarę archiwom sb-ckim a ja uj-towskim? No to przynajmniej uzgodniliśmy stanowiska:))
Ja nie opieram sie na wierze tylko na analizie znanych mi osobiście faktów, co dla nauki ma znaczenie podstawowe aby nie doszło do trymfu pseudonauki. A zatem różnice między nami są chyba kosmiczne.
„Pisanie historii na podstawie jedynie dokumentów służb specjalnych jak to czyni IPN jest grandą sztyą grubymi nićmi.
Mozna to porównac do sytuacji gdy np. za trzy tysiące lat jakiś historyk będzie próbował odtworzyć problemy dzisiejszego świata i użyje do tego celu jedynie zbioru przemówień Jarosława Kaczyńskiego. Uzyskane rezultaty badawcze będą podobne.”
A co będzie, gdy historyk napisze pracę: Obraz świata w przemówieniach J. Kaczyńskiego? Czy to wciąż będzie nienaukowe? Czy praca np. pt. Lech Wałęsa w dokumentach SBeki, będzie też nienaukowa? Przecież historyk zazancza z czego korzystał i na czym się opiera.
Ja sie zgadzam z GP. Jezeli Zuzak napisal prace na temat tego „co ludzie plotkuja na temat Lecha Walesy” to taka praca naprawde moze byc ciekawa jako analiza spolecznej percepcji slynnego polityka. Tak wiec mozna badac cokolwiek i naukowosc ujawnia sie w logice wywodu.
Co do IPNu, ja tutaj (jak pisalem wczesniej) widze powazny problem etyczny w zrodle informacji. Dla mnie to co robi IPN mozna porownac do publikacji w ktorej ktos studiuje akta chorobowe pacjentow i ujawnia ich nazwiska do wiadomosci publicznej.
Podsumowujac, Zuzak jest OK poniewaz korzysta z etycznych zrodel (tak mi sie wydaje). Czy to jest pseudo- czy prawdziwa nauka — diabel siedzi w szczegolach.
‚Przecież historyk zazancza z czego korzystał i na czym się opiera.’ –
Dlatego pisze, ze z tego co podala prasa wynika, ze magistrant jako zrodel uzyl plotek o Walesie. I zazanczam, ze to tez zrodla. Powazny historyk natrafiajac na takie informacje zaznaczy skad one pochodza i jak jest ich wiarygodnosc. I moze ten magistrant tak wlasnie postapil.
Problem jest zuplenie inny. Mianowicie skad prasa wie o tym co jest w tej pracy magisterskiej? Jakos moja praca nt. mikrotubul w komorkach cebuli nikt sie nie intersowal. A nawet gdyby to byly informacje wazne dla calego kraju i sasiednich mocarstw, to nikt bez mojej zgody i zgody mojej promotorki nie moglby sie o tym co jest w mojej pracy magisterskiej dowiedziec. Sadze, wiec, ze ow magistrant i jego promotor udostepnili te informacje dla celow propagandowych. To jeszcze gorsze niz nierzetelnosc naukowa.
Tak, to rzeczywiście brzydko pachnie. A może oni chcą po prostu zarobić?
Pytanie z innej beczki – czy ksiażka wyjdzie jako naukowa. Jeśli tak, kto ją recenzuje.
@GP pisze: „…A co będzie, gdy historyk napisze pracę: Obraz świata w przemówieniach J. Kaczyńskiego? Czy to wciąż będzie nienaukowe?…”
Myślę, że będzie to przede wszystkim uczciwe. Inna sprawa to do jakiej dziedziny wiedzy zakwalifikować taką pracę, gdzie wydażenia poznajemy wyłącznie poprzez narrację jednej osoby (choć pierwsze dzieła historyczne tak właśnie wyglądały).
Gdy zastanawiam się co powoduje, że do narracji JK i jego polityki historycznej odnoszę się z dystansem to przychodzą mi do głowy jedynie względy środowiskowe. Dlatego z góry cieszę się na różnice zdań (nawet kosmiczne, jak pisze @jw) pod warunkiem, że prowadzą do wymiany poglądów a nie do obrzucenia kogoś błotem.
Skąd prasa wie co jest w teczkach jw skoro jw nie wie i takiej wiedzy nie moze posiąść bo jest przed nim zamknięta ? Widocznie niekwestionowane autorytety moralne i intelektualne tą tajemną wiedzę , która nie moze być weryfikowana , udostepniły w celach propagandowych dla zdyskredytowania niewygodnej osoby żeby jej zakneblowac usta w STRACHu na wieść o powstaniu NFA !
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=37
Ciekawe, ze żadna prasa o tym nie pisze a obrońcy praw człowieka, tworcy i strażnicy dobrych obyczajow, rzetelności – milczą. A to jest gorsze niz dzialania esbeckie bo przeciez esbecy nie byli autorytetami moralnymi i intelektualnymi a produkty ich dzialalnosci mozna badać. Produkty wyprozniania sie niekwestionowanych autorytetow dla badań nie są dostępne, a autorytety nie podlegają kwestionowaniu bez względu jakie by niegodziwości uczynili – po prostu Akademicka Dolina Nicości.
Wałęsa jaki jest to każdy widzi. Co najgorsze widzi Wałęsę przez pryzmat własnych problemów. Niektórzy mają dostatecznie dużo powodów by widzieć Wałęsę w bardzo złym świetle. Postać ta , na tle innych postaci historycznych dosyć mizerna, chociażby dlatego , że go widzimy i słyszymy. Okazuje się , że zmysły którymi go oglądamy nie dostarczają nam oczekiwanych satysfakcji. Efekty transformacji w Polsce zgarnęła grupa cwaniaków i obce banki. Nie ma się z czego specjalnie cieszyć tylko trzeba zabierać się do walki , aby zmienić krajobraz po klęsce Solidarnosci w Polsce.
‚Efekty transformacji w Polsce zgarnęła grupa cwaniaków i obce banki.’ – ja bym sie z tym nie zgodzil. Oczywiscie, ze byly nieprawidlowosci, jak przy kazdej wiekszej zmianie. Ale ta zmiana byla jedyna w swoim rodzaju. Mowil na ten temat w Polityce niedawno Tadeusz Mazowiecki. Bardzo dobry wywiad. Mazowiecki mowi miedzy innymi co mu sie nie udalo. Sadze, ze nikomu nie udalo by sie podobnych bledow uniknac. A juz napewno popieram jego gruba kreske. To bylo jedyne rozsadne wyjscie w tamtej sytuacji. I zupelnie pomijam, ze jednym z glownych motywow jego dzialania byl katolicki nakaz przebaczenia. Szkoda, ze tak wielu powolujacych sie dzis na katolicyzm w ogole nie bierze tego pod uwage. Obwarowywanie przebaczenia koniecznoscia poznania ‚prawdy’ jest bardzo chytrym zabiegiem, ale wlasnie zabiegiem. To mowienie, jestem katolikiem i stosuje katolickie zasady, ale… Ciekawe, ze tak mysli wielu ksiezy katolickich. O nadstawianu drugiego policzka czy o budowaniu przyszlosci bez nienawisci chyba zaden z nich nie mysli.
Jedno jest pewne, że o budowaniu przyszlosci bez nienawisci chyba zaden z nich nie mysli. Nie dość że wykończono ludzi trzeba j całą pamięć o tym wykonczyć, z katow zrobic bohaterów a z ofiar katów, katom dac duże emerytury za wykańczanie a ofiary niech zdechna – nieudacznicy ! Nienawiść do ofiar u zwolennikow grubej kreski i przeciwnikow ujawniania przeszlości przeslania całkiem rozum bo o sumieniu trudno tu mowić. Może jest i czyste, ale nieużywane. To jest ‚katolicka ‚ ideologia grubej kreski ! Jeszcze nie poznałem ani jednego takiego ‚katolika’ co by sie zainteresował ofiarami tamtych czasow, które bynajmniej sie nie skończyly, tym bardziej, ze pozostaly w sercach i umyslach beneficjentow.
Alez ja nie mam nienawisci do nikogo i nie ja wymyslilem zasady wiary katolickiej. Mnie chodzi tylko o to zeby myslec o przyszlosci, a nie o przeszlosci. Bo wtedy nie ruszy sie z miejsca. Kaczynscy caly czas gadaja o przeszlosci i nie zrobili nic dla przyszlosci. Moze lepiej przestac gadac, a budowac autostrady a nie muze (chociaz muzea tez ozna budowac – chodzi o to zeby zachowac proporcje). Tez jestem za rozliczeniem bylych UBekow, ale niech sie tym zajma wyspecjalizowane agendy a nie cale spoleczenstwo. Szukalbym winnych naduzyc i zbrodni tak jak sie szuka do dzis wsrod bylych hitlerowcow. Ale szedlbym do przodu, a nie poswiecal 99 proc. swojego czasu i energii na to szukanie, jak robia Kaczynscy. Zreszta nie wierze, ze im chodzi o prawde, pamiec i sprawiedliwosc. Sadze, ze chodzi o haki i polityke. To widac jak na dloni. A mnie takie robienie polityki nie odpowiada. Z tego nie wynika wcale, ze chcialbym nieba uchylic UBekom i oprawcowm, pierwszym i drugim sekretarzom partii itd. Problem z polityka historyczna jest taki, ze wikla w to wszystkich, cale spoleczenstwo, dokladni tak jak robila nieboszczka PZPR. I to jest najgorsze. To podobienstwo Kaczorow to I sekretarzy. W kazdej sferze, a szczegolnie w werbalnej. Dlatego Niesiolowski bardzo celnie porownal Kaczynskiego do Gomulki. Taki sam sposob myslenia i taki sam sposob postepowania tylko, ze a rebours. Skrajnosci bardzo sa do siebie podobne.
@jw, myslę, że zawłaszczasz przeszłość.
Tak się składa, że moi rodzice nieźle dostali w d.. w czasach stanu wojennego i jakoś się tym nie ekscytują, podobnie zresztą jak znajomi z NZS i znane postaci życia publicznego które w tamtych czasach były internowane.
Natomiast dużą aktywność w tropieniu przeszłości wykazują często osoby, które z tamtymi czasami nie mają nic wspólnego.
Warto pamiętać, że po obu stronach frontu wykreowanego przez braci K stoją ludzie dawnej S poszkodowani w przeszłości i że mają różne opinie w tej sprawie. Nikt nie ma mandatu, żeby pisać w imieniu wszystkich ofiar.
Podobnie jak @jk myślę, że JK chodzi o haki i politykę stąd moje podejrzenia co do rzetelności publikacji sympatyzujących z nim ośrodków. Jeśli się mylę to chętnie odszczekam:). Zgadzam się oczywiście, że trzeba poczekać na publikację.
PS Gruba kreska Mazowieckiego nie oznaczała rozgrzeszenia dla SB tylko podkreślała, że przejmujący schedę rząd bierze odpowiedzialność jedynie za swoje własne działania.
@ Art63 :
Zgadzam sie w 100 proc. Stan wojenny wspominam bardzo mile, ale nie dlatego, ze byl fajny, a mnie w nim bylo dobrez, tylko dlatego, ze mialem wtedy 20 lat i mozna bylo robic takie rzeczy, o ktorych teraz nikomu sie nie sni (pisalem o tym juz kiedys w blogu). Gdybym bym w innym wiezniu niz PRL to tez pewnie tak bym wspominla. Co nie znaczy, ze nie nawidzilem szczerze UBekow itp. Ale daleki jestem od szukania zemsty na tych, ktorzy wtedy nas udupili. Z drugiej strony nie dziwie sie tym, ktorzy maja takie potrzeby. Tylko, ze dla mnie to sa takie same krwawe potrzeby, jak te UBeckie z z PRLu.
Oczywiście przeszłość winna należeć do beneficjentów, z ktora moga robić co zechcą i w ramach polityki miłości dobijać ofiary ! dla lepszej przyszłości.
„Natomiast dużą aktywność w tropieniu przeszłości wykazują często osoby, które z tamtymi czasami nie mają nic wspólnego.” Tak a nawet ich wtedy nie było jak wynika z braku akt ! przynajmniej akademickich . Takiego STRACHU przed ujawnieniem prawdy jaka panuje w środowisku akademickim nie ma w żadnym innym.
„Takiego STRACHU przed ujawnieniem prawdy jaka panuje w środowisku akademickim nie ma w żadnym innym..
To już chyba jakaś obsesja…
Tak to obsesja środowiska. Widać było w tamtym roku i do tej pory nie przeszło.
Dziwne, bo wśród moich znajomych i krewnych (PAN, UW, UAM) panuje przekonanie, że są inne, ważniejsze sprawy, niż ujawnianie prawd(y) i ewentualny strach przed tym. Widać obracamy się w innych środowiskach akademickich. To dobrze, bo wszędzie powinna być różnorodność. Wtedy każdy może wybrać to, co mu odpowiada.
Dążenie do ujawniania prawdy samo w sobie nie jest obsesją. Obsesją jest obsesyjne dążenie do ujawnienia prawy.
Cokolwiek słowo „prawda” ma oznaczać.
Gdybym byl bylym UBekiem to bym teraz bardzo glosno krzyczal zeby ukarac UBekow. Na zasadzie ‚lapaj zlodzieja’. Tak robi posel PiS Boguslaw Kowalski. Nikt go nie rusza, choc wiadomo wszystkim, ze byl UBeckim donosicielem. Ciekawe jak sobie zyje z poselskich diet PiSu? Ma 44 lata i oficjalny zyciorys zaczyna mu sie w roku 2002. Poza tym odznaczony medalem ‚Zasłużony dla Transportu RP’, jest laureatem prestiżowej nagrody kolejowej ‚Człowiek Roku – Przyjaciel Kolei’ (fajna nagroda, nie ma co), otrzymał również nagrodę Prezydenta Siedlec, Burmistrza Ostrowi Mazowieckiej i Węgrowa za wkład w rozwój regionu. 🙂 Żonaty, troje dzieci. Jakos o nim nikt nie pisze ksiazek. Ani naukowych, ani naukawych.
dzielny Wałesa sam ” obalił komunizm ? ” odrobine nieudolna manipulacja
prostak nawet nie mógł ” puścić wiatry” bez wiedzyi zgody kapciowego ( swojego opiekuna z sb ).
po co nam taki idol jak Wałęsa- spuścić na gościa zasłone milczenia i pokazywać naprawdę wartościowe jednostki
Gdzieś jednak chyba leży granica pomiędzy pracami naukowymi z historii najnowszej a publicystyką polityczną i reportażem. Prace naukowe wchodzą do obiegu naukowego i najpierw stają się przedmiotem dyskusji w tym środowisku. Nawet najlepiej napisane są nasycone powoływaniem sie na dokumenty, relacje i zawierają różne indeksy oraz obszerną bibliografię. Sa zatem nudne i nie maja wielkich szans na sukces wydawniczy. Może się mylę ale zarówno praca Żaryna i Cenckiewicza jak i Zyzaka to chyba raczej publicystyka albo w tym drugim wypadku plotkarski reportaż. Pierwsza już jest a druga chciałaby zostać wydana w dużym nakładzie. Są to zatem publikacje adresowane do szerokiej publiczności i mają przynieść ich autorom kasę i sławę pisarską. Co więcej ich autorzy są zaciekłymi przeciwnikami politycznymi Wałęsy więc jest duża szansa, że używane przez byłego prezydenta określenie „paszkwil” okaże się precyzyjna definicją.
@JK,
„A juz napewno popieram jego gruba kreske. To bylo jedyne rozsadne wyjscie w tamtej sytuacji. I zupelnie pomijam, ze jednym z glownych motywow jego dzialania byl katolicki nakaz przebaczenia. Szkoda, ze tak wielu powolujacych sie dzis na katolicyzm w ogole nie bierze tego pod uwage. Obwarowywanie przebaczenia koniecznoscia poznania ?prawdy? jest bardzo chytrym zabiegiem, ale wlasnie zabiegiem. To mowienie, jestem katolikiem i stosuje katolickie zasady, ale? Ciekawe, ze tak mysli wielu ksiezy katolickich. O nadstawianu drugiego policzka czy o budowaniu przyszlosci bez nienawisci chyba zaden z nich nie mysli.”
Chyba przygotuję polemiczny wpis na ten temat, opierając się na Katechizmie KK. Kilka tygodni temu już zacząłem szukać, ale potem zająłem się czymś innym. Bo się z tym zupełnie nie zgadzam. Moim zdaniem przebaczenie wcale nie zwalnia od wysiłku poszukiwania prawdy. Wybaczenie to nie zapomnienie.
Zresztą JK widzę z kolejnych komentarzy, że aż tak mocno się nie różnimy:
„Tez jestem za rozliczeniem bylych UBekow, ale niech sie tym zajma wyspecjalizowane agendy a nie cale spoleczenstwo. Szukalbym winnych naduzyc i zbrodni tak jak sie szuka do dzis wsrod bylych hitlerowcow.”
@ GP :
Ale mieszasz porzadki. Oczywiscie, ze przebaczenie nie oznacza zakazu dociekania prawdy. Trzeba dociekac prawdy i ja tez tego chce i pisalem powyzej, ze oczywiscie sady powinny scigac zbrodniarzy komunistycznych, partyjnych, PZPRowskich, milicyjnych, UBeckich i wszystkich innych. Przyklad: skazanie milicjana, ktory zakatowal Przemyka. Jak widac nie trezba jakiegos stanu wojennego a rebours zeby skazac w dzisiejszej Polsce morderce z konca PRLu. Ale co innego dociekanie prawdy, karanie winnych, a co innego zadza zemsty. Z prawie kazdego slowa Jaroslawa K. bije wprost zadza zemsty (Tu my, a tam ZOMO). Przez dwa lata to byl ciagly jezyk nienawisci i teraz tez jest (straszenie Niemcem, Ruskim, landyzacja – toz to jasne, ze mamy sie bac wszystkiego co obce – jak to nie czesc planu siania nienawisci i ksenofobii to ja jestem Archaniolem Gabrielem). Jesli ktos, po takich slowach jedzie do Radia Maryja i opowiada, ze kieruje sie katolickimi zasadmi, miloscia itp to ja wysiadam z takiego tramwaju. Mozna Mazowieckiego oskarazac za brak energii, za zle pomysly, za powolnosc, ale nie za niezgodnosc z zasadami. Katolickimi wlasnie. Uzurpowanie sobie praw do decydoawania kto jest a kto nie jest katolikiem czy Polakiem to poendecka specjalnosc zwolennikow PiS i LPR, ktore rzadzily lapa w lape przez 2 lata. Wiec o czym tu gadac? Dla mnie to najgorszy z najgorszych sposobw myslenia i pozwol, ze bede cos tak lajdackiego w moim pojeciu zwalczal. Co nie znaczy, ze ty nie mozesz tego chwalic. Na tym polega demokracja i wolnosc slowa.
No wlasnie…
Szanowny Panie Jacku
A z mojej strony pełen podziw dla studenta któremu się chciało prowadzić jakieś badania i dla promotora który zainteresował się był tematem. Cóż z tego że z pozycji z którymi się ideowo nie zgadzam. Lepszy kolejny plagiat albo praca o niczym. Praca magisterska to NIE JEST nauka. Niekiedy nauką bywa. Na humanistyce praca magisterska to test umiejętności kompilacyjno-interpretacyjnych i formalność dla zdobycia dyplomu. W zasadzie można by zrezygnować na rzecz testu z wiedzy ale wtedy „środowisko” znowu zaczęłoby mnożyć „listy otwarte” w ochronie posad i dodatków.
JK,
„i pozwol”
Nigdy nie zabraniałem. 🙂 Po prostu widzę to nieco inaczej. Poza tym nie zawsze mi z PiSem po drodze, więc nie zamierzam też zawsze ich chwalić. Natomiast to właśnie w argumentach za grubą kreską Mazowieckiego, które odwołują się do katolicyzmu, dostrzegam pomieszanie porządków i nieznajomość doktryny. Ot i tylko tyle.
@ GP :
To przeciez zwrot retoryczny. 🙂
No to napisz jakie pomieszanie pojec w tym widzisz. Oczywiscie, ze mamy inne punkty odniesien, ale wlasnie ciakawa jest ich konfrontacja.
@ Marchewa :
Tak jest, ale czy tak byc powinno?
Może napiszę… Pomieszanie – ot chociażby łączenie kwestii politycznych z religijnymi (wybaczenie).
@jk
„Tak jest, ale czy tak byc powinno?”
Powinno bo uczenie studentów pisania pracy jest pozbawione dydaktycznego sensu. Jakich umiejętności potrzebnych w zawodowym życiu uczy takie doświadczenie (pomijam kombinatorstwo i oszukiwanie 😉 ). Na politechnikach czy chemii lub fizyce od biedy (ale czy się to robi?) można by połączyć te kwestie z pracą dla przemysłu ale na humanistyce czy prawie?
Czas skończyć z założeniem że studia mają kształcić naukowców. One mają kształcić kadry dla gospodarki. Jeżeli ów młodzian ze swojej pracy o Wałęsie stworzy książkę którą następnie sprzeda i z tego mu starczy pieniędzy na pokrycie procesu o zniesławienie i jeszcze zarobi tzn. że nauka polska odniosła sukces dydaktyczny.
Moi kochni ,pierwszy raz slysze ze w kraju t.z. demokratycznym
ktos pisze ksiazki o osobie zyjacej bez jej udzialu.
O osobach zmarlych mozna pisac ,naturalnie z podaniem
zrodel ,ale o osobach zyjacych?
To jest naprawde tylko mozliwe prawnie za zgoda
osoby o ktorej sie pisze.
Niezaleznie w jakim stopniu jest ona osoba publiczna ,
wymagana jest jej zgoda.
Czy istnieje cos takiego w Polsce ,jak poszanowanie sfery osobistej.
Czy kazdy ma prawo w Polsce publikowac , bez mozliwosci
wgladu ,o zyciu innego czlowieka bez jego wiedzy.
A ja widzialam Walese z kochanka ” ,pani Z. mi to powiedziala,
na jamarku w Zakliczynie.
Brawo daje do drucku,moze zaplace kare w sadzie i co z
tego i tak sa tacy co sie nie dowiedza o mojej karze .
Na nim pozostanie zawsze troche brudu.
On mi sie wyraznie nie podoba /hipotetycznie/
Brawo, brawo ..czy tak wyglada ,waszym zdaniem demokracja.
i wasze prawo ..
Czy nie widzicie szkod spolecznych takiego postepowania?
Kiedys byla to ALMA MATER teraz jest ; NA SERMATER.
@Marchewa: „…Jeżeli ów młodzian ze swojej pracy o Wałęsie stworzy książkę którą następnie sprzeda i z tego mu starczy pieniędzy na pokrycie procesu o zniesławienie i jeszcze zarobi tzn. że nauka polska odniosła sukces dydaktyczny…”
Chapeau bas za praktyczne podejście do tematu:))) Młodzian ów powinien chyba otrzymać tytuł MBA a nie magistra historii?
Ciągnąc ten pomysł dalej moznaby sprzedać pierwszych 5 stron dzieła IPN i Gazecie Polskiej jako powierzchnię reklamową a do dzieła dodać bezpłatne CD z pieśniami patriotycznymi okresu oraz wypowiedziami świadków wydażeń. Początkujący wykonawcy chętnie zapłaciliby tantiemy za miejsce na CD, podobnie jak nieślubne dziecko(!). Pozostałoby tylko jeszcze poszukać sponsorów i wystarać sie o fundusze z Unii. Dochodowość murowana! Był taki film „Wag the Dog”, który o tym opowiada.
@ Marchewa :
🙂
@ POLONIA-SAWA :
Podejrzewam, ze z tego powodu korzysta sie z naukowego parwanu. Istnieje cos takiego jak nieautoryzowana biografia. Oczywiscie tej magisterki nie mozna pod cos takiego podciagnac. Zostaje wiec autorom tylko ‚naukowosc’ dzielka. A, ze z nauka ma ono tyle wspolnego co nic, to juz nie ich sprawa. Ciekaw jestem jak dalej potoczy sie afera z ta ksiazka, tzn. czy bedzie sprawa o znieslawienie i jak do tego ustosunkuje sie sad. Jesli obrona bedzie twierdzila, ze to rozprawa naukowa i ze nie mozna ogranczac badan naukowych to bedzie juz zwykla granda. A jestem przekonany, z etak wlasnie bedzie. Swoja droga biedny Walesa, ze musi sie zajmowac takimi bzdurami jak ciaganie po sadach jakichs zadnych sensacji magistromatolkow.
Ktos kiedys powiedzial, ze historia to sa wydarzenia sprzed 50-ciu lat lub wczesniej. Wszystko nowsze to po prostu polityka…
to jeszcze nic…
Mamy uniwerek im >Kardynała Stefana Wyszyńskiego, na którym odbywają się egzorcyzmy… Też naukowo..
Cała nadzieja w tej słynnej marynarkowej klapie pana Wałęsy, albo w tym znaczku z tej klapy. Tę klapę przy marynarce również zna cały świat.
To są te imponderabilia ?
Niedlugo bracia Kaczynscy zaczna nam wmawiac, ze Walesa mial w klapie mikrofon UBecki i ze jako jedyny szpiegowal krolowa Elzbiete II w jej karocy. Nie tylko UBek, ale i szpieg.
Mam wrażenie że weszliśmy z kolei na zbyt absolutną pozycję obrony Wałęsy. Ja osobiście liczę sie z tym że mógł on współpracować w jakimś zakresie w latach 70-tych. Papiery mogły się zachować nie musiały. I książkę rzeczowo badającą taką sytuację chętnie bym przeczytał. Ale kiedy z jednej strony mówimy święty” z drugiej „zdrajca” kompromis wydaje sie niemożliwy i uwolnienie sprawy od polityki tak samo mało realne.
@ Marchewa :
Oczywiscie. Napisalem o tym szpiegowaniu z mikrofonem w klapie, po lekturze wywiadu z Lechem Kaczynskim w Rzepie. Dla mnie jest niezwykle, ze w te sprawe angazuje sie po uszy sam prezydent. To wprost niepojete, szczegolnie, ze to zaangazowanie jest tak silen jeszcze przed ukazaniem sie ksiazki IPNu. Rownoczesnie Kurtyka odpowiada Walesie zeby sie wypchal jesli chodzi o ewentualna konferencje prasowa w dniu ukazania sie ksiazki. Znajac pogalady Kurtyki i sposob w jaki zostal szefem IPN i interes prezydenta w oczernieniu Walesy wyglada to na grubymi nicmi szyta zorganizowana bardzo wysoko akcje. Zreszta jak sie spojrzy wstecz jak bracia Kaczynscy organizowali tego rodzaju hece np. z Kaczmarkiem czy Lepperem + rewelacje Marcinkiewicza nt. podsluchow rzekomo zadanych przez prezydenta-elekta Kaczynskiego otrzymuje sie pewien obraz mozliwych intryg. To oczywiscie wykracza poza problem czy magisterium jest dzielem naukowym. 🙂
Coz… niedlugo pewnie ci „pseudonaukowcy” (zwykle powiazani z ultra-prawica lub/i dziwnym dosyc instytutem pod nazwa IPN) dojda do wniosku, iz obalenie socjalizmu w Polsce to wylaczna
zasluga braci Kaczynskich!
@ spectrum :
Lech Kaczynski juz to powiedzial w Rzepie. Teraz trzeba tylko pieczatki i podpisu pierwszego sekretarza i juz bedzie przypieczetowane.
Instytut Pamięci Narodowej zawłaszczony od poczatku przez „kombatanów” z dawnej PZPR adorował zwolenników
winy Polaków za skutki II wojny. Po odzyskaniu IPN-u dla historyków,
zaczyna budzić niepokój posiadaczy „jedynej prawdy”.
Wystarczy popatrzeć na listę 600 zaproszonych gosci na imieniny Lecha Wałęsy, aby poznać czołowych przedstawicieli tego establishmentu, który się uwłaszczył w czasie transformacji ustrojowej. Czy taka transformacja była marzeniem związkowców ? Czy efekty osiągnięte w czasie tej zamiany realizują podstawowe marzenia o ładzie społecznym i moralnym w Polsce? To są powody niepokoju i podejrzeń wokół osoby Lecha Wałęsy, który w odczuciu normalnego obserwatora wygląda jak „słup” wykorzystany przez mafię do własnych biznesowych celów. Polska jest dalej krajem pozbawionym suwerennosci. Globalisci dyrygują rządem, wyznaczają ministrów, którzy przechodzą z PiS do Platformy i dalej decydują o polskiej polityce? Czy to nie jest powód do niepokoju ?
@ maryla :
Dokladnie to samo mowi np. Front Narodowy we Francji i zapewne Irlandczycy glosujacy w 53 proc. przeciwko traktatowi o ich krajach. Demokracja polega na szukaniu najlepszych drog rozwoju, ale nigdy nie ma pewnosci, ze znalazlo sie te wlasnie idealna (przyklad Irlandii, ktora czerapala calymi garsciami z kasy UE i na tej kasie zbudowala swoj dobrobyt, a teraz, kiedy trzeba przejsc na pozycje platnika – dokladnie w roku 2013 – wypina sie 4 literami do reszty, jest bardzo znaczacy). Zwiazek zawodowy Solidarnosc nie mogl rzadzic Polska, bo zwizki zawodowe nie sa od rzadzenie tylko rzad. Przyklad – to co sie dzialo, gdy kierowal rzadem Krzaklewski z tylnego siedzenia. Mity nt. Walesy sa tylko mitami. Sam uwazam, ze Walesa zle zrobil zostajac prezydentem. Powinien pozostac szara eminencja, a prezydentem powinien byc Mazowiecki. Ale…. oskarzenia wlasnie Walesy o wszelkie zlo od roku 1989 jest po prostu niedorzeczne. Taka jest moja opinia i mam nadzieje, ze to bedzie opinia wiekszosci Polakow.
W dodatku sadze, ze jesli Walesa rzeczywiscie podpisal jakies kwity UBeckie to zrobil to w ramach walki, ktora wygral. Sam na jego miejscu bym podpisal wtedy. Takie byly czasy, ze nie mozna bylo pozostac czystym. Ale skoro ON mowi, ze nie podpisla to ja mu wierze. Dlaczego? Bo wierzy sie komus, kto cie wyciagnal z bagna narazajac wlasne zycie. A to Walesa mnie wlasnie z PRLowskiego bagna wyciagnal za uszy. Natomiast nie wierze papierom UBeckim. Tez dlaczego? A miedzy innymi dlatego, ze kazdy taki papier mozna dzis pokazac publicznie i powiedziec: „To fakszywka!”. I kto tak wlasnie robi, koteczku? Odpowiedz brzmi : (prosze wpisac incjaly, dla ulatwienia dodam, ze sa baaaardzo podobne do moich).
Pozdrawiam
jk
PS. po prostu jestem wdzieczny Walesie, a panow K w ogole nie znalem, gdy ON mnie wyciagnal z bagna PRLu razem z pozostalymi 36 milionami Polakow (w tym i UBekow).
@ maryla :
Szukam najkrotszej odpowiedzi. Brzmi ona, ze jest mi zupelnie obojetne czy Walesa podpisal jakies kwity dla UBecji. To po prostu nie ma zadnego znaczenia dla oceny jego postepowania. I zapewniem, ze nie jestem slepym zwolennikiem Walesy, a raczej jego krytykiem jako polityka. Tylko, ze to nie ma zupelnie nic wsplnego z jego statusem Wielkiego Czlowieka.
@jk,
Jacek Kaczmarski (znowu te inicjały:)) pisał kiedyś o marszu Cromwella na Londyn:
„…lecz nie kajania pragną purytanie,
pragną dowody mieć zdrady…”
Myślę, że mamy tu do czynienia z taką sytuacją – ataki na LW to wojna ideologiczna a nie naukowe dociekania prawdy czy wyjaśnianie czegokolwiek. Cokolwiek by nie zrobił albo nie powiedział, pojawią się kolejne zarzuty. W tej sytuacji za ciekawsze od rozważania rzekomych win LW uważam przyglądanie się tym, którzy rzucaja oskarżenia.
@ Art63 :
Dokladnie tak.
Wlasnie znalazlem cos takiego:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5318717,Kierowca_ks__Popieluszki_oskarza_dziennikarza.html
Niedlugo dowiemy sie od IPN, ze sam ks. Popieluszko byl agentem, wsadzil sie w worek, zawiazal i wrzucil do Wisly. Skoro Walesa wspolpracowal z SB i przez nieuwage obalil komunizm, to Popieluszko mogl zawiazac worek ze zlej strony. Nie pomylili sie tylko bracia Kaczynscy i Antoni Macierewicz. Oni umieli wiazac worki z dobrej strony i byli nieugieci jesli chodzi o skladanie podpisow. Jak widac te umiejetnosci nie wystarczaly do obalenia komunizmu i agenci bezpieki zrobili to za nich. Ale niefart!
et be voila:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5318932,Wiceprezes_IPN_broni_Lecha_Walesy.html
Co do naukowosci lub pseudonaukowosci ksiazki o Walesie odsylam do informacji z drugiej reki, czyli do blogu Janiny Paradowskiej:
http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=173
jk
Książka o Wałęsie. Czy IPN powinien za nią zapłacić
http://nfajw.wordpress.com/2008/06/21/ksiazka-o-walesie-czy-ipn-powinien-za-nia-zaplacic/
i kto winien placić za buble akademickie
A przy okazji o wiarygodności GW
http://nfajw.wordpress.com/2008/06/21/trzech-kumpli/
w kontekście tryumfu pseudonauki i pseudouczonych tzn. niekwestionowanych akademickich autorytetów moralnych i intelektualnych
Skoro jest druga ręka, to źródła z ręki pierwszej – fragmenty książki.
http://niezalezna.pl/index.php/article/show/id/3623
@ GP :
W tym wypadku pierwsza reka ma byc Bogdan Borusewicz, a nie ta ksiazka. 🙂
Ok. 🙂
Przyczynek do rzetelnosci naukowej naszych ‚czolowych historykow’:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6006201,Cenckiewicz__Wszyscy_mowili_mi__ze_Graczyk_nie_zyje.html
Chciałeś powiedzieć „naszych ‚sądów lustracyjnych'”?
http://www.rp.pl/artykul/2,227228_Cenckiewicz__Walesa_byl_groznym_konfidentem_.html
Ano właśnie, kto tu jest nierzetelny?
Na stronie IPN można przeczytać cały protokół z przesłuchania Graczyka:
http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/245/8505/Protokol_z_przesluchania_swiadka_bylego_funkcjonariusza_SB_Edwarda_G.html
🙂 tak mozna w nieskonczonosc. A i tak Walesa jest wielki.
@ jk
Przy obecnym stanie wiedzy wydaje się, że jego wielkość polega na tym, że w latach 80 odkupił z nawiązką to, czym się zhańbił w latach 70. Niestety, to co się dzieje w latach 90 i 00 nie jest ani chwalebne, ani haniebne, tylko – w uogólnieniu – żenujące.
@ panek :
Moze i tak, ale bez niego nie byloby ani III ani IV RP. Po prostu. Przeszlismy przez stan wojenny dzieki Walesie. Na zadnych kaczorow wtedy nikt nie patrzyl, tylko na Walese. Michnik i Kuron mieli zwiazne rece. Trzeba bylo wowczas uporu i odwagi Walesy aby przetrwac i nikt mi nie powie nic innego. To samo w roku 1989. Pozniejsza prezydentura to przy tym furda i zabawy Walesy, ktoremu przewrocilo sie w glowie. Komu by sie nie przewrocilo?