O wolność badań naukowych
Uważam, że dla badań naukowych w historii nie można tworzyć tematów tabu, szczególnie gdy ich temat dotyka trudnych i wciąż aktualnych momentów naszej historii. Jednocześnie z punktu widzenia naukowej rzetelności nie można oceniać pracy, której się nie zna.
Sprawa lustracji od dłuższego czasu dzieli również środowiska naukowe. Dyskutowaliśmy o kwestiach z nią związanych rok temu, w trakcie gdy Trybunał Konstytucyjny wydawał wyrok w sprawie ustawy lustracyjnej. Zresztą politolodzy podkreślają, że stosunek do przeszłości jest jednym z kryteriów podziału politycznego w naszym kraju. W tym tygodniu kwestie te powróciły.
Przyczyną jest przygotowywana przez doktorów Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, pracowników IPN, książka o Lechu Wałęsie i jego przeszłości. Oczywiście będą oni musieli odnieść się do drażliwej kwestii, czy Lech Wałęsa współpracował z bezpieką. To dlatego książka już teraz wywołuje takie emocje, mimo że nikt jej nie czytał, bo nie została jeszcze wydana. W różnych miejscach sieci przeczytałem, że obaj autorzy są autorami kilku monografii, które świadczą o pracowitości, drobiazgowości i rzetelności obu badaczy – przygotowując je mieli przekopać tony archiwów i dotrzeć do wielu nieznanych dokumentów. Mam nadzieję, że tak będzie i w tym wypadku, a plotkę, że Lech Wałęsa był współpracownikiem bezpieki, uda się ostatecznie rozstrzygnąć na tak, albo na nie.
Cała sprawa nabrała już jednak pewnej otoczki. Jak to się często dzieje w przypadku konfliktów, pojawiły się jego dwie wyraziste strony. W środę ukazał się list „W obronie Lecha Wałęsy„, podpisany przez wiele znanych osobistości. Można w nim przeczytać:
Wizerunek Polski w świecie współczesnym formowany jest przez twórczy wysiłek jej obywateli, przez przekształcenia gospodarcze i polityczne minionego dwudziestolecia, przez sukcesy kultury i edukacji. Ma w tym swoje miejsce jednak także pamięć o przeszłości. Polskim kapitałem moralnym jest rola Solidarności i jej historycznego przywódcy Lecha Wałęsy w walce o wolną Polskę i przywrócenie jedności europejskiej. Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmują obecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy. Instytucja, która miała służyć narodowej pamięci, zamierza teraz podjąć działanie niszczące tę pamięć: archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa mają stać się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu robotniczego przywódcy „Solidarności”, laureata pokojowej nagrody Nobla oraz pierwszego prezydenta znowu niepodległej Polski. Wobec ofiary ubeckich prześladowań ci policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów. Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne. Szkodzą Polsce. Wyrażamy Lechowi Wałęsie nasz najwyższy szacunek, zaufanie i solidarność. Zwracamy się do wszystkich obywateli o przeciwstawienie się wymierzonej przeciwko Lechowi Wałęsie kampanii nienawiści i zniesławień, która niszczy polską pamięć narodową.
W reakcji na ten list, najpierw na anonimowych blogach, a potem w bardziej oficjalnej formie, zaczęły pojawiać się listy z wyrazami poparcia dla P. Gontarczyka i S. Cenckiewicza, odrzucające zarzuty autorów listu broniącego L. Wałęsę. List taki został opublikowany na stronie „Rzeczpospolitej” – „Apel w obronie swobody badań naukowych”, podpisany przez inne znane osobistości. Można w nim przeczytać:
Od pewnego czasu jesteśmy świadkami publicznego obrażania historyków przygotowujących naukową publikację na temat przeszłości Lecha Wałęsy. Niektórzy politycy i znaczące osoby życia publicznego, jeszcze przed ukazaniem się pracy formułują ciężkie oskarżenia pod adresem jej autorów i IPN, który opracowaniu temu patronuje. Nie znamy pracy badaczy IPN i ocenić ją będziemy mogli dopiero po jej ukazaniu się. Jednak – uznając doniosłą rolę Lecha Wałęsy w dziejach Polski – nie możemy milczeć wobec wystąpień tworzących atmosferę zagrożenia wolności badań naukowych i wolności słowa. Nie można powoływać się na ideały ?Solidarności? i jednocześnie wzywać do zamykania historykom ust. Niepokoić musi język oszczerstw wobec autorów książki której jeszcze nikt nie widział.
Mamy więc oto wyraźny konflikt i wyraźne stanowiska. Sam zamierzam podpisać list poparcia dla P. Gontarczyka i S. Cenckiewicza. Uważam, że dla badań naukowych w historii nie można tworzyć tematów tabu, szczególnie gdy ich temat dotyka trudnych i wciąż aktualnych momentów naszej historii. Z punktu widzenia naukowej rzetelności nie można oceniać pracy, której się nie zna. Dlatego nie podoba mi się ustawianie całej sprawy przez autorów listu „W obronie Lecha Wałęsy”. Z tego samego powodu sam czekam na publikację obu badaczy, by po jej ukazaniu się ocenić jej wartość. Ciekaw jestem, co czytelnicy tego bloga sądzą na ten temat.
Grzegorz Pacewicz
Foto: autor
Komentarze
Jestem goracym zwolennikiem Lecha Walesy jako bylego przywodcy Solidarnosci i strajkow, ktore przesadzily o historii Polski, Europy, a rowniez swiata. Pamietam jak wazna to byla postac w tamtych latach, gdy nie bylo wiadomo jak sprawy sie potocza, a nawet gorzej, wygladalo na to, ze komuna bedzie trwala wiecznie. Pamietam jak wazne bylo to, ze w trakcie stanu wojennego Walesa, choc internowany, byl jednak w Polsce. Podpisywanie kwitow dla bezpieki bylo z jednej strony oceniane jako hanbiace, z drugiej zas strony rozumiem, ze taktyka walki z wrogiem bez skrupulow mogla wymagac podpisania nawet oswiadczenie, ze sie z nimi bedzie wspolpracowac. Lubie wyrazne porownia. A wiec proponuje takie: jesli Gestapo za czasow okupacji zadaloby od kogos, kto dzialal w podziemu podpisania Volkslisty, i osoba ta wiedzac, ze taki gest moze uratowac ilus tam ludzi, ba, nawet tylko jednego czlowieka, to czy nie powinna tego podpisac?
Tyle wstepu. Lech Walesa twierdzi, ze nieczego poza pokwitownia odbioru sznurowek nie podpisal. Skoro tak mowi, to mu wierze. Rowniez nie dziwie mu sie, ze poniosly go nerwy, gdy dowiedzial sie, ze IPN prowadzi dotyczace jego osobiscie badania naukowe (za chwile o naukowosci badan IPN). Powinien oczywiscie zachowac spokoj, ale bylo juz sporo roznych hec wokol rzekomych relacji Walesy z SB, wiec wcale mu sie nie dziwie, ze wolal zaatakowac. Oczywiscie, badania naukowe powinny byc nieskrepowane, a dopiero ich ocena powinna je ewaluoawac. Ale czlowiek jest czlowiekiem, a nie mysza laboratoryjna i nie bedzie czekal na wyniki badan nad soba ze stoickim spokojem. A dlaczego? A no wlasnie dlatego, ze badania IPN od dawna sa narzedziem walki politycznej. Sa wsrod nich rzetelne, mniej rzetelne i wrecz skandalicznie nierzetelne. Walesa obawia sie, ze te dotyczace jego sa nierzetelne (nie wiem dlaczego tak sadzi).
Jednym slowem, mysle, ze gdyby dzialalnosc IPN byla rzeczywiscie bezstronna z punktu widzenia prowadzenia historycznych badan naukowych, to Walesa (i ci co napisali list z poparciem dla niego) nie reagowalby tak jak zareagowal.
Jest sporo dowodow na twierdzenie, ze pan Kurtyka jest bardzo zlym, bo stronniczym dyrektorem IPN (sam na te opinie zapracowal juz kiedy staral sie o te posade – dla mnie osobiscie wygryzanie kontrkandydata jest w 100 proc. eliminujace z takiej posady). W naukach historycznych dotyczacych najnowszej historii i zyjacych ciagle ludzi to niewybaczalny blad w sztuce. Dlatego sadze, ze ksiazka dotyczca Walesy moze (ale oczywiscie nie musi) byc chlamem naukowym. Powstrzymalbym sie jednak z jej ocena do czasu lektury. Gdybym jednak byl Walesa, to zareagowalbym tak jak on.
@GP,
Jest pewien kłopot z badaniami z dziedzin nauk społecznych – nie ma w nich prawdy, co do której wszyscy mogliby się zgodzić i potwierdzić ją powtarzalnym i obiektywnym eksperymentem. Są jedynie różne perspektywy.
Trudno też prawdy historyczne oddzielić od polityki i współczesności. Nie mam nic przeciwko publikacjom IPN ale nie mam też wątpliwości, że tworzone są w kontekście politycznym.
@jk
Poproszę o przykłady tych „skandalicznie nierzetelnych” publikacji IPN. Potem dopiero możesz się rozwijać
„Jest pewien kłopot z badaniami z dziedzin nauk społecznych – nie ma w nich prawdy, co do której wszyscy mogliby się zgodzić i potwierdzić ją powtarzalnym i obiektywnym eksperymentem. Są jedynie różne perspektywy.”
Zgadzam się. Dlatego tak ważna jest wolność w ich prowadzeniu. Kilka miesięcy temu było głośno o książce Grossa. Kontrprzykładem dla niej miała być książka Chodakiewicza. Kto chciał mógł przeczytać je obie, mógł też przeczytać krytyczne opinie o obu. I wyrobić sobie samemu swoje zdanie. Ja osobiście liczę na publikację dokumentów w tej książce. To będzie dobry punkt odniesienia.
Niestety dla Lecha Wałęsy nie jest on osobą prywatną. Sam z siebie zresztą również robi ikonę Solidarności, podkreślając wielokrotnie w rozmowach, że on to Solidarność.
@ Non possumus :
Bylme pewien tego pytania 🙂
Prosze poczytac artykuly Krzysztofa Burnetki z Polityki.
@ GP :
Taki jest Walesa. 🙂
Ogolnie sie z toba zgadzam, ale co sadzisz o jedynej SBeckiej falszywce IV RP dotyczacej Jaroslawa Kaczynskiego? Czy jabys zobaczyl podpisna przez JK lojalke, to bys od razu zgadl, ze to falszywka. Bo ja nie.
W trakcie satnu wojennego nie slyszalem o braciach Kaczynskich (pierwszy raz o nich uslyszalem przy okazji Okraglego Stolu – z czego oni nie sa dzis dumni, sic!). Na podstawie takich wspomnien sadze, ze SB nie mialo zadnego motywu aby falszowac dokumenty dotyczace jakichs nikomu nieznanych braci Kaczynskich. Natomiast mialo wiele powodow by robic to w stosunku do Walesy. Zreszta robnili to. Puszczali w TV jak najbardziej prawdziwe nagrania, w ktorych Lechu rzucal miesem jak szewc. Mielismy wtedy wielki ubaw i nikt z moich znajomych nie uwierzyl, ze to byl prawdziwy glos Walesy. Zreszta gdyby i byl to co? Mysmy tez rzycali miesem na sama mysl o komunie.
Teraz wyglada na to, ze metody SBckie z tamtych lat przejmuja dawni wrogowi SB. I wcale nie mysle o ksiazce IPNu (nic o niej nie wiem) nt. Walesy, tylko o tej rzekomej falszywce dotyczacej nikomu nieznanego Jaroslawa K.
JK,
Tym bardziej czekam na dokumenty wewnętrzne SB i ich krytyczną analiże, myślę, że może być w nich wiele ciekawych rzeczy. O J. Kaczyńskim, czy kimkolwiek innym też chętnie bym poczytał książki historyków. 🙂
@ GP :
No to poczekajmy wlasnie.
Mysle ze trzeba jeszcze dopisac do listy Prof. Jerzego Roberta Nowaka. Skrupulatny, dbajacy o szczegoly, ciekawy temat badawczy relacji pomiedzy kulturami. JRN dba takze o popularyzacje swoich badan w szerokich kreagach spoleczenstwa.
Nikt przeciez nie jest za zamykaniem ust skrupulatnemu Badaczowi, a protestowanie przeciwko publicznym prelekcjom naukowym to juz jest potwarz…
Bardziej powaznie:
nie chodzi o to jak nowa jest historia. Mozna napisac prawie-powazne dzielo pt ‚Tusk w Machu Pichu 2008’ zbierajac wszelkie dokumenty dotyczace owej wizyty, przeprowadzajac rozmowy z poganiaczami lam, i konduktorem kolejki ktora tam prowadzi. Dzielo o umiarkowanej wartosci dla przyszlych pokolen ale napisane rzetelnie kwalifikuje sie jako naukowe dzielo historyczne.
Problem z dzielm G+C jest jak z naukowcem X publikujacym ksiege o nowotworze pluc ktorego jedynym zrodlem finansowania jest Philip Morris (firma tytoniowa) gdzie grant contract zawiera punkt zakazujacy publikacji czegokolwiek bez zgody P-M Company. Chocby zdjecia Xa z mikroskopu elektronowego byly przecudnej wprost jakosci i urody przeslanie calosci (palenie do 60 papierosow dziennie jest OK i nie powoduje raka) jest zwyklym (slowo niecenzuralne). I wolno przeciw takiemu postepowaniu protestowac i listy pisac.
@ mtwapa :
Pytanie jest jednak takiej natury czy trzeba czekac na ukazanie sie takiej ksiazki z jej krytyka? Oczywiscie autor bedzie domagal sie wolnosci dla publikowania swoich ‚badan’. Jakie to przyniesie szkody? To juz nie jego problem. Ale tez roznica polega na tym, ze ksiazka Xa o nieszkodliwosci palenia nie dotyczy zyjacego czlowieka o nazwisku Y czy W.
Widzę ostre sądy o czymś czego nie ma na podstawie opinii o IPN. W całej sprawie widzę, że wyznacznikiem opinii jest stosunek do IPN, a więc ogólnie też stosunek do przeszłości. Ostatnia książka Jana Pawła II to „Pamięć i tożsmość” – muszę ją w końcu przeczytać, bo tytuł jest dla mnie bardzo wymowny: nie ma tożsamości bez pamięci.
@ GP :
Tak jest, poniewaz badania naukowe IPN dotycza bezposrednio biezacej polityki. Ale rowniez w badaniach zupelnie nie zwiazanych z polityka, tez a priori o ich poziomie swiadczy instytucja badajacego. Wlasnie a priori.
Ja do IPN nic nie mam. Musze przeczytać zalinkowany artykuł. Swego czasu czytałem teczkę bp Wielgusa. Bardzo pouczająca lektura, zwłaszcza w kontekście jego wypowiedzi.
IMHO tak jak Giertychowi wolno wlasnym sumptem opublikowac bo ja wiem ‚Smok Wawelski obala ewolucje’ tak G+C moga sobie publikowac ‚Prywatne opinie G+C na temat prawdziwek i falszywek w aktach SB poswieconych osobie W.’ chocby bylo to finansowane z fundacji im Wielkich Braci Kaczynskich . Jesli narusza to dobra osobiste W. (G+C pisza duby smalone) to W. moze ich skarzyc po opublikowaniu. Nie bardzo wyobrazam sobie sodowe nakazy przemialu ksiazek ktore zawieraja nieprawde na temat osob zyjacych albo zakazy publikacji tychze.
W przypadku G+C i IPN sprawa jest o tyle dzika ze sa finansowani z pieniedzy podatnikow i sam IPN finansuje ich badania oraz wydanie ksiazki.
To troche tak jakby zwolennik palenia 3 paczek dziennie byl na rzadowym grancie ale w weekendy pracowal w firmie tytoniowej. C. mial dosc dzina kariere jako historyk (za pl.wiki):
„””
Od grudnia 2006 do lutego 2008 był członkiem rady nadzorczej państwowej firmy Operator Logistyczny Paliw Płynnych Sp. z o. o.
„””
Jesli to nie jest ‚grant’ od pewnej ‚firmy’ majacej konia w tej gonitwie (PiS) to ja jestem Xs. Kordecki. No chyba ze ksiazka ktora ma sie wlasnie ukazac jest poswiecona historii paliw plynnych.
O swoich wątpliwościach – delikatnie rzecz ujmując – dotczyących Wałęsy częto też wspomina A. Gwiazda. Kilka tygodni temu wydał książkę „Poza Układem”, w której można poczytac o jego spojrzeniu nie tylko na tę kwestię, ale ogólnie na przemiany w Polsce.
Wydaje sie że najwięcej w tej sprawie zawinił sam Wałęsa. Gdyby nie jego histeria pies z kulawą nogą by „dziełka” panów historyków nie kupił. No może członkowie PiSu 😉 A tak będziemy po raz kolejny dyskutować o „Bolku”. Tylko po co? Dla udowodnienia kto miał rację? 30 lat temu?
Dziś Wałęsa to fajny symbol za granicą romantyczna legenda prostego robotnika co obalił komunizm. Czy jest sens udowadniać że współpracował z SB? Nawet zakładając że rzeczywiście cała III RP była gigantycznym komunistycznym spiskiem to co wtedy? Zamykamy kramik i zaczynamy od nowa? A UE a NATO? A przyszłość?
Czasami myślę że gdyby tacy ludzie jak Gwiazda choć ułamek energii poświęconej na strącanie ludzi z piedestału włożyli w budowanie to Polska byłaby lepszym krajem. A tak mamy „polactwo” w stanie czystym.
Dla mnie w tych dyskusjach zawsze powraca rozwiazanie ktore zastosowal rzad Mandeli w RPA — przebaczyc i zapomniec ( a duzo gorsze sie dzialy rzeczy w RPA) Mandela wiedzial ze nie ma innego wyjscia aby zaczac modernizacje kraju. Badania nad zbiorem czesciowo sfalszowanych dokumentow maja watpliwa wartosc. A nawet jak maja jakies podloze metodologiczne, to ja przyznam szczerze wole nie wiedziec jaka jest prawda. Tak samo jak wole nie wiedziec ktora rasa ma wyzsze IQ. To sa peryferia nauki gdzie pytanie o uzytecznosc zaczyna miec sens. Wiem ze pozornie sobie przecze, gdzies na tym blogu napisalem niedawno przy innej okazji ze jednym z glownych motorow naukowca jest zaspokajanie ciekawosci. Dalej tego bronie, Mowie tylko ze nie chce aby publiczne pieniadze poszly na odpowiedz na pytanie czy Walesa byl kolaboratorem. To nie jest ciekawe pytanie naukowe. To znaczy ono jest ciekawe dla pana Gontarczyka ale chyba nie dla wiekszosci spoleczenstwa. Pozatym zawsze mnie denerwuje kiedy publiczne pieniedze na badania sa wydawane bez odpowiedniego procesu opartego na wspolzawodnictwie.
Historia jako nauka – absurd numer 1, a więc po co mówić o swobodzie badań naukowych w odniesieniu do dziedziny, która nauka nie jest, historii, która za parę lat ktoś znowu zechce napisać od nowa, oskarżając poprzedników o kłamstwo lub przeinaczenie ? O realizacji celów politycznych nie wspomne.
Wczoraj przez przypadek oglądałem na PBS reportaż z wyprawy mającej na celu odszukanie wraku „Bismarcka”, niemieckiego krążownika zatopionego na Atlantyku. Wieść głosiła, że owszem: Royal Nawy dobrała się „Bismarckowi” do pancerza, ale tak naprawdę to zatopiła go załoga otwierając zawory denne oraz odpalając stosowne ładunki wybuchowe.
Za pomocą zdalnie sterowanego robota podwodnego dokonano oględzin wraku leżącego na głębokości mniej więcej 5 km (3 mile). Wygląda na to, że jednak dzieła zniszczenia dokonały torpedy, ale niektóre wątpliwości pozostaly.
Zdaje się, że prawdę znają tylko Ci, co poszli na dno razem z Bismackiem.
Badania prowadzili Anglicy i na koniec oględzin wraku „Bismarcka” ten sam robot, sterowany ręką operatora z Wysp, umieścił na wraku tablicę upamiętniającą poległych marynarzy niemieckich. W Hamburgu, przy kwaterze upamiętniająca poległych marynarzy z krążownika, spotykają się nie tylko marynarze Kriegsmarine, ale również z Royal Nawy, ci, którzy zatopili „Bismarcka”. Spotkania te mają podwójny wydźwięk, gdyż na kilka dni przez swoją zagładą ten sam „Bismarck” zatopił brytyjski krążownik (czy pancernik, nie ważne) „Hood”.
I to jest najpiękniejszy morał z tej wyprawy badawczej w przeszłość: historia, poprzez próby wyjaśniania przeszłości, powinna służyć pojednaniu, a nie tworzeniu czy pogłębianiu istniejących podziałów.
Historia jest nauką – ma swój język, przedmiot, metody itd. Morał bardzo piękny, bo pokazuje, że wybaczać mogą sobie ci, którzy względem siebie jakoś zawinili. Dlatego nie uważam bym w kwestii wybaczenia miał cokolwiek do gadania, bo w tym wszystkim nie uczestniczyłem. Ale interesuje mnie w tych kwestiach prawda i chcę mieć możliwość zapoznania się z różnymi punktami widzenia, by wyrobić sobie własne zdanie i ocenić. Też płacę podatki.
„Historia jako nauka – absurd numer 1”. Dla mnie to stwierdzenie wydaje sie byc absurdem a raczej jezykowym nieporozumieniem.
Jakakolwiek dzialalnosc poznawcza jest nauka jezeli jest oparta na obiektywnym warsztacie metodologicznym. Nie widze ogromnej roznicy pomiedzy historia a archeologia albo nawet paleontologia (a te dziedziny sa bez watpienia naukowe) . Chyba nieporozumienie jest oparte na blednym tlumaczeniu polskiego slowa „nauka” ktore to slowo ma szerokie znaczenie w jezyku polskim, szersze niz „science” w angielskim.
Jezeli ktos studiuje dokumenty i dokonuje na ich podstawie odkryc — nie widze powodu aby dyskwalifikowac taka dzialalnosc jako pozanaukowa.
Rzeczywiscie, troche sie rozpedzilem z tym banalizowaniem historii jako nauki. Sorry. Oczywiscie, ze warsztat poznawczy, metodologia, weryfikacja itp – wszystko sie zgadza.
Chyba napisalem powyzsze pod wrazeniem tego, co wyrabia sie z historia w Polsce w ostatnich latach.
Tak naprawde, to tu, gdzie mieszkam tez robi sie z historii prostytutke na dorazne zamowienie polityczne z tej, czy z tamtej strony sceny. Szczesliwe narody, ktorych nie zaczadzila wlasna historia i nie odebrala im przez to rozumu oraz spojzenia w przyszlosc.
Raz jeszcze przepraszam za rozped.
wydaje mi sie ze ta kwestia rowniez nie jest dobrze zdefiniowana w anglojezycznym swiecie. Jest przeciez termin „social science”. Mowi sie tez kolektywnie o „social sciences and humanities”. Intuicja mowi mi ze historyk moze byc naukowcem jezeli jest rzetelny i dopuszcza alternatywne interpretacje.
Istnieje roznica miedzy publikacjami naukowymi, do ktorych maja dostep fachowcy z danej dziedziny, a publikacjami o szerokim polu rozpowszechnienia, jak pisane w sposob popularny ksiazki dostepne dla kazdego. Nie przepadam za Nasz Drogim Bylym Prezydentem ale uwazam, ze badania dotyczace jego przeszlosci powinny byc prowadzone ostroznie, z uwzglednieniem jego wyjasnien, i na podstawie dostepnych dokumentow organow represji oraz zeznan oficerow prowadzacych. Jesli istotnie istnieja podstawy aby watpic w szczerosc intencji bylego wodza Solidarnosci, to stosowne dokumeny powinny byc opublikowane z komentarzem ekspertow IPNu. Trzeba tez pamietac, ze sytuacja znanych SB przywodcow opozycji w okresie trwania rezimu byla skomplikowana i moglo sie wydarzyc, ze byli oni zmuszeni do prowadzenia podwojnej gry. Wiadomo bowiem jak taka gra moglo sie skonczyc w przypadkach ludzi bezkompromisowych (ks. Popieluszko). Obecnie mamy benefit znajomosci rozwiazania. W okresie swojej aktywnosci dzialacze opozycji nie mogli wiedziec, ze przebieg wydarzen pojdzie po ich mysli.
Chyba pierwszy raz zgadzam sie z Bobola.
Jeden drobiazg, na który nie zwrócił uwagi autor wpisu ani żaden z dotychczasowych komentatorów – w liście w obronie Lecha Wałęsy _nie ma ani słowa_ o książce panów Cenckiewicza i Gontarczyka. Bo i nie o to, moim zdaniem, w nim chodzi.
@ buggy_swires :
Swieta prawda. Wlasnie sprawdzilem.
Prosze porownac z komentarzem Pawla Lisickiego z Rzepy pt. Kto zachęca do kampanii nienawiści.
http://blog.rp.pl/blog/2008/05/22/pawel-lisicki-kto-zacheca-do-kampanii-nienawisci/
To daje wiele do myslenia.
Po przeczytaniu listu ‚W obronie Lecha Wałęsy proponuje przeczytac ten fragment ‚Apelu w obronie swobody badań naukowych’ :
Niektórzy politycy i znaczące osoby życia publicznego, jeszcze przed ukazaniem się pracy formułują ciężkie oskarżenia pod adresem jej autorów i IPN, który opracowaniu temu patronuje.
I teraz niech ktos mi powie o co chodzi sygnatariuszom ‚Apelu w obronie swobody badań naukowych’, o jaka prace formulujaca ciezkie oskarzenia pod adresem…’? Ciekawe czy ktos znajdzie wspolny mianownik listu i apelu?
Moze od tego jest nauka zeby dopatrywac sie takich sprzecznosci?
PS. A kto zorganizowal ‚Klub Poszukiwaczy Sprzecznosci’? 🙂
Czy chodzi o prawdę czy jej niszczenie ?
np.
http://film.interia.pl/gwiazdy/gwiazda/andrzej-wajda/wywiady/news/wywiad,4997,1068278
Najbardziej chciałbym zrobić film przeciwko IPN- owi, dlatego, że uważam, że jest to instytucja odgrywająca wyjątkowo złą rolę.
=====
Widać, ze niektórzy są chorzy z nienawiści i tracą kontakt z rzeczywistością.
IPN ostatnio zrobił stronę o Rotmistrzu Pileckim
http://www.pilecki.ipn.gov.pl/
Gdyby Wajda IPN zlikwidował o prawde byłoby trudniej. Jako wybitny rezyser mogłby marzyc o zrobieniu filmu o niezłomnym rotmistrzu ale on marzy o filmie przeciwko ! IPN. Jak widać, rozum nie jest dany raz na zawsze. Można go stracić.
W sprawie naukowości lub braku takowej w działaniach historyków z IPN mozna wytoczyć jeszcze jeden dosyć moim zdaniem istotny argument. Otóż historycy z IPN mają bardzo uprzywilejowany dostep do źródeł w postaci archiwów peerelowskich służb specjalnych. Jeśli dodać do tego mocno upolitycznione kierownictwo to taka sytuacja w sposób zasadniczy kłóci się z postulatem swobody badań naukowych, którym przyjaciele IPN tak chętnie szermują! Mnie przypomina to troszeczkę naukowców z Instytutu Podstaw Marksizmu i Leninizmu, którzy w przeciwieństwie do większości swoich kolegów mieli dostęp do zachodniej burżuazyjnej prasy bo kierownictwo Instytutu gwarantowało właściwą marksistowską interpretację tego co naukowcy w tych wywrotowych gazetach wyczytają „/’
Widać Jarek tez zachorzał z nienawiści.
Może tak dla wyzdrowienia:
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=141
POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII
Pierwsza informacja w tej kwestii to tekst B. Czecha w poniedziałkowej GW. http://wyborcza.pl/1,86116,5224214,Niech_Kurtyka_odpowie_w_sadzie.html Ten tekst jest pisany językiem pomówień. Nie wspominałem o nim, żeby wyklarować sytuację. Później przyszedł list w obronie. Przed tymi działaniami nigdzie nie słyszałem o pracy Cenckiewicza i Gontarczyka. Owszem obaj panowie nie są wspomniani w liście, ale nie mam wątpliwości do jakiej instytucji i książki odnosi się ten fragment:
„Instytucja, która miała służyć narodowej pamięci, zamierza teraz podjąć działanie niszczące tę pamięć: archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa mają stać się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu robotniczego przywódcy ?Solidarności?, laureata pokojowej nagrody Nobla oraz pierwszego prezydenta znowu niepodległej Polski.”
A może autorzy i sygnatariusze listu mają na myśli jakąś inną książkę i instytucję? Chętnie wysłucham sprostowania w tej kwestii. Jeśli nie o tę książkę im chodzi tym lepiej. Jeśli jednak do tej pory tej kwestii nie prostowano, można być pewnym, że cała sprawa rozbija się właśnie o tę niewydaną jeszcze książkę.
Tekst Lisickiego dobry.
@ GP :
Dla mnie tekst Lisickiego obludny. Wiec chyba sie nie dogadamy. 🙂
A co w nim obłudnego?
W kwestii badań i prawdy:
Rzeczpospolita, 24-05-2008
Prawda nigdy nie szkodzi.Joachim Gauck
„Żaden kraj nie może być wolny tak długo, jak długo nie jest w stanie udźwignąć swoich prawd. Gruba kreska oddzielająca przeszłość oraz ograniczenie dostępu do prawdy nigdy nie służą prześladowanym, lecz zawsze przedstawicielom byłego establishmentu…
W wielu krajach w fazie transformacji padają argumenty, że dokumenty służb nie są wiarygodne, ponieważ zostały sporządzone przez złych ludzi, mających złe intencje i że w konsekwencji nie wolno ich używać, tylko trzeba je niszczyć. To niepoważne i wręcz niebezpieczne. Wprawdzie to, co ujawniają teczki, nie jest absolutną prawdą, jednak jeśli zawarte w nich dokumenty są używane w sposób poważny i zachowaniem zasad krytyki źródeł, da się zdobyć wiedzę o faktach, przez co można odkryć więcej prawdy na temat osób i okoliczności. Możliwe, że to właśnie to ?więcej? się wielu ludziom nie podoba.
W każdym społeczeństwie znajdującym się w fazie transformacji ci, którzy kiedyś dzierżyli władzę, elity związane z aparatem władzy oraz beneficjenci przywilejów reżimu boją się całkowitego odsłonięcia prawdy. Niektórzy z nich lękają się kary, inni degradacji społecznej, jeszcze inni pogardy współobywateli, w końcu niektórzy całkowitej delegitymizacji systemu, jaki przynosił im osobiste korzyści.”
http://www.rp.pl/artykul/138345.html
@jw Sam jesteś chory z nienawiści. Czy pamiętasz może seans pod tytułem ujawnienie teczki Jarosław Kaczyńskiego? Prezes Kaczyński pokazuje lojalkę i oswiadcza, że dokument jest sfałszowany a prezes Kurtyka jednoznacznie potwierdza autorytetem państwowego instytutu wersję prezesa Kaczyńskiego. Chcesz jawności to popieraj równoprawny dostęp wszystkich do archiwum IPN a nie tworzenie instytucji „strażników pamięci”, którzy mogą grzebać w trzymanych pod kluczem SB-eckich papierach bez ograniczeń i pisać sobie książki o historii najnowszej. IPN powinien byc wyłącznie archiwum a jedynymi publikacjami sygnowanymi przez IPN powinny być zbiory materiałów źródłowych. Komentarz powinien byc ograniczony do minimum i dotyczyć spraw technicznych. Szersze opracowania zawierające zestawienie róznych źródeł i interpretacje wydarzeń powinny być domenę wszystkich historyków. Jak ktos chce napisać książke o tych latach to niech pisze na własny rachunek a nie na rachunek IPN.
@ jw :
Z prawdy o koniecznosci poznania prawdy, o ktorej mowi Gauck, pusty frazes zrobil w Polsce Jaroslaw Kaczynski wyciagajac swoja lojalke. Robi z niej rowniez ks. Isakowicz-Zaleski twierdzac, ze przebaczyc, owszem przebaczy, gdy wszystko pozna do konca. Problem dla naukowca wlasnie w tym ‚do konca’. Bo nie pozna do konca, czyli, on , ksiadz katolicki, z gory zaklada, ze nigdy nie przebaczy. To wlasnie temat dla poszukiwaczy sprzecznosci. I dla teologow.
@ GP :
demagogia, ktora az splywa stumieniami po tym felietonie.
Tekst Jarka byłby b. dobry gdyby był skierowany do największych autorytetow UJ grających teczkami przy aprobacie środowiska akademickiego i nie tylko. Jakos nie zauwazylem listu otwartego Jarka w sprawie otwracia i rownego dostępu do teczek zamknietych w sejfach dla pokrzywdzonych a otwartych dla krzywdzicieli. Może Jarek gra w tej samej orkiestrze ?
Moja dzialania m.in.
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?topic=5
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?topic=47
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=37
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=74
Jak sie bije w IPN czemu nie bije sie w UJ czy UW ?
np. z Archiwum IPN
http://www.pilecki.ipn.gov.pl/portal/rp/869/Z_archiwum_IPN.html
Równy dostęp dla wszystkich.
Do archiuwm UJ – brak dostępu dla pokrzywdzonych np.
http://www.naukowcy.republika.pl/dywan1.html
Reakcji walczących o równy dostęp do teczek i badań – brak.
Trzymajacy pod kluczem papiery sa niekwestionowanymi autorytetami moralnymi i naukowymi. Jesli nawet cos o nich jest w IPN to oni mają pamietniki (pisane dla żon) znalezione po latach w garażu a tam nic zlego o nich nie pisze więc to co jest w papierach esbeckich to nie jest prawda. Jasne ?
Czyzby mój poprzedni wpis nie był cenzuralny ?
Chcialem aby Jarek znalazł troche odpowiedzi na pytania np. pod adresami
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?topic=5
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?topic=47
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=37
@JK,
Myślałem, że coś konkretnego.
Konkrety moga byc np. takie:
Chyba żadna inna książka nie wywołała takich emocji jak poświęcona przeszłości Lecha Wałęsy praca Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza – byla taka ksiazka i to niedawno, Strach, Jana Tomasz Grossa.
Nie mogę uwierzyć, że osoby uznające się za intelektualne autorytety zabierają głos bez znajomości rzeczy – wlasnie pisalme, ze osoby te nie pisza o ksiazce tylko o atakach. To podpisujacy apel, m.in. red. Lisicki twierdza, ze chodzi o te ksiazke.
Ale z tego nie wynika, że wolno zakazywać badania przeszłości – w liscie ‚autorytety’ nie pisza nic o zakazie badan.
Ba, ale krytycy książki nie tylko zabierają głos. Oni ferują już najsurowsze wyroki, miotają oskarżenia, wzywają do sprzeciwu, bojkotu, buntu – cikewe, ktory fragment listu ‚autorytetow do tego wzywa? szczegonie do bojkotu czego IPN? Raczej chodzi o to zeby IPN byl bezstronny, a nie zeby bral ludzi na celownik.
O historykach IPN piszą, używając wyzwisk. – gdzie????
Stwierdzają, że ci ?policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów – pisalem o tym jak PRLowska TV puszczala nagrania Lecha, teraz IPN-owscy policjanci pamieci powinni te kawalki w archiwach tez znalezc. A jak nie znajduja, to ja moge im opowidziec jak bylo.
Tylko skąd to wiadomo? – no wlasnie ja wiem, bo widzialem i slyszalem i pna Lisicki nie bedzie mi mowil jak bylo. Jakim prawem? To on nie pamieta? Mial te 20 lat w 86 to powinien pamietac. Tylko, ze ma pamiec wybiorcza, jak IPNowskie zrodla.
Być może nikt nie poszedł tak daleko jak Władysław Frasyniuk, który wezwał wręcz do przemocy fizycznej wobec młodych historyków, krzycząc, że z takimi ludźmi się nie dyskutuje, tylko daje im w twarz. – tu Lisicki po prostu rznie glupa. Chyba kazdy rozumie o czym mowi Wladek twierdzac, ze sie daje w twarz. Nie trzeba przecietnej nawet inteligencji zeby zrozumiec, ze chodzi o honor, a nie o walenie kogos po gebie.
Tylko co wart taki autorytet? – otoz wart wiele.
Wszyscy wiedzą o co chodzi
np:
http://www.tvn24.pl/-1,1550829,wiadomosc.html
„- Oni próbują zrobić karierę naukową przez dyskredytację postaci historycznej – tak w „Magazynie 24 godziny” o historykach z IPN przygotowujących pracę na temat współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, mówił dziennikarz Jacek Żakowski. Przeciwnego zdania jest publicysta Piotr Semka, który zaznacza: – Nie należy naukowcom zamykać ust.”
@jw Z tego, że na UJ jest brudno nie wynika, że w IPN jest czysto! Toczysz od dwudziestu kilku lat swoją starą dobrą wojnę pozycyjną z komunistycznymi dygnitarzami uniwersyteckimi i nie zauważyłeś, że linia okopów dawno się już przesuneła. Oburza Cię jak załatwiano sobie awanse w PRL ale sposób w jaki załatwił sobie stanowisko prezes IPN już Cię nie oburza bo to antykomunista ergo dobry i szlachetny człowiek jest. I to by było na tyle. Podłość jest czymś ponadczasowym i ponadustrojowym. Pzdr.
„To podpisujacy apel, m.in. red. Lisicki twierdza, ze chodzi o te ksiazke.”
Z kontekstu całej sytuacji wiadomo, że chodzi o tę książkę. Nie mówi się o żadnej innej przygotowywanej przez IPN.
„Ale z tego nie wynika, że wolno zakazywać badania przeszłości – w liscie ?autorytety? nie pisza nic o zakazie badan.”
Tak, tylko zabierając głos o książce i z góry ferując wyrok, że to jest bezpodstawny atak na Wałęsę ustawiają całą sprawę. Książka jest pisana przez historyków i ma spełniać standardy metodologiczne w tej dziedzinie. Jeśli tego nie spełnia zarzuty byłyby ok. Ale póki co książki nie ma. Więc co jest przyczyną ataku? Tylko to, że podjęto taki temat. W ten sposób tworzy się jakiś obszar tabu dla badań historycznych. To jest sedno całej sprawy. Nacisk „autorytetów” ma służyć temu, by takimi dziedzinami się nie zajmowano. Ja np. jestem bardzo ciekaw badań archiwów pozostałych po SB, które by mówiły o tym, w jakim stopniu „Solidarność” była zinfiltrowana przez służby. Obawiam się jednak, że znów padł by argument, że to niszczenie pamięci, symbolu itp. Tymczasem chodzi o zwykłe badania archiwów i obraz, jaki z tego się wyłania. Ciekaw jestem, czy kiedyś takiej pracy się doczekam.
„Ba, ale krytycy książki nie tylko zabierają głos. Oni ferują już najsurowsze wyroki, miotają oskarżenia, wzywają do sprzeciwu, bojkotu, buntu – cikewe, ktory fragment listu ?autorytetow do tego wzywa? szczegonie do bojkotu czego IPN? Raczej chodzi o to zeby IPN byl bezstronny, a nie zeby bral ludzi na celownik. ”
Lisicki nie tylko odnosi się do listu, ale do całej sprawy. Do bojkotu IPN wzywał Czech. Zaś autorzy listu nie wzywają do bezstronności IPN – w tekście listu nie ma o tym mowy. Mówi się zaś o tym, że działalność IPN będzie coś przekreślać – skąd to wiadomo, jeśli książki jeszcze nie ma? Aprioryczne stwierdzenie.
„O historykach IPN piszą, używając wyzwisk. – gdzie????”
Czech i Frasyniuk w ten sposób się wypowiadali .
„Stwierdzają, że ci ?policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów – pisalem o tym jak PRLowska TV puszczala nagrania Lecha, teraz IPN-owscy policjanci pamieci powinni te kawalki w archiwach tez znalezc. A jak nie znajduja, to ja moge im opowidziec jak bylo. Tylko skąd to wiadomo? – no wlasnie ja wiem, bo widzialem i slyszalem i pna Lisicki nie bedzie mi mowil jak bylo. Jakim prawem? To on nie pamieta? Mial te 20 lat w 86 to powinien pamietac. Tylko, ze ma pamiec wybiorcza, jak IPNowskie zrodla.”
Nie jesteśmy w stanie ocenić książki, zanim się nie ukaże. Stąd też nie można ferować wyroków. Tymczasem autorzy listu wyraźnie stwierdzają: „Wobec ofiary ubeckich prześladowań ci policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów. Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne. Szkodzą Polsce.” Ponieważ nie znam książki, nie wiem, z jakiej perspektywy będzie napisana. Ty chyba też nie? Może więc nie bawmy się w gdybanie.
„Być może nikt nie poszedł tak daleko jak Władysław Frasyniuk, który wezwał wręcz do przemocy fizycznej wobec młodych historyków, krzycząc, że z takimi ludźmi się nie dyskutuje, tylko daje im w twarz. – tu Lisicki po prostu rznie glupa. Chyba kazdy rozumie o czym mowi Wladek twierdzac, ze sie daje w twarz. Nie trzeba przecietnej nawet inteligencji zeby zrozumiec, ze chodzi o honor, a nie o walenie kogos po gebie.”
He, he. No fakt – wiem, że nie chodzi o pobicie tych ludzi. Tyle tylko, że Frasyniuk przegiął, bo najpierw wypadało zapoznać się z książką, a następnie dyskutować posługując się argumentami. Liczy się siła argumentów, a nie argument siły. Na takie argumenty i dokumenty właśnie czekam – z jednej i drugiej strony. Na razie w obu wypadkach trzeba zaczekać – brak książki.
Ok. Dzięki Jacek.
Jarek – Podłość jest czymś ponadczasowym i ponadustrojowym.
Jak najbardziej i to widac. Czas sie zmienił – stulecie a nawet tysiaclecie a podłość pozostała i wielu łajdakow a nawet kanalii nie mozna nazwac po imieniu, ani nawet sprowadzic ich z piedestału autorytetow moralnych.
Przez podłośc rozumie sie nadal wszelkie dzialania zmierzające do poznania podłości, czy chociażby slabości i ich opisania. I to mamy na codzień. Reakcje UJ na proby opisania brudow, na dostep do zamkniętych akt są podobne jak na proby opisania poza-UJotowskich autorytetow, ubabranych po uszy. W konfrontacji UJ-IPN wolę IPN. Najwieksze autorytety UJ w STRACHu przed moim powrotem oskarzały mnie o podszywanie sie pod S, od IPN Kurtyki mam status pokrzywdzonego i wiedze, ze prawda esbecka jest przynajmniej czasami bardziej prawdziwa od ‚prawdy’ ujbeckiej. To, że teczki UJ kłamią i są niszczone, modelowane, zamykane w sejfach do dnia dzisiejszego wiem z doświadczenia. Ale kogo to obchodzi ? Przeciez autonomiczny autorytet profesorow uniwersyteckich nie może być podważany ! Atrybutem komunizmu jest kłamstwo i ten atrybut jak najbardziej zostal zachowany (na UJ na pewno) więc trudno mowić o upadku komunizmu, raczej o jego przepoczwarzeniu
@ GP :
Jak widac mozna ten sam tekst czytac na wiele sposobow. To chyba moral dla oceniajacych matury z polskiego. 🙂 Ciekawe, ktory z nas by ja zdal, gdyby nam kazali przeanalizowc felieton Lisickiego.
W moich czasach i w Twoich pewni też, pisało się wypracowanie na temat. Ustnej nie musiałem zdawać. 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,5242832.html
tak
http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=166#comment-19148
„Niektórzy mówili, że powinno się zachować milczenie, bo prawda obroni się sama – powiedział arcybiskup. Jak stwierdził prawda może nie być na tyle silna, aby sama poradziła sobie z natłokiem krytyki. – W Wielki Piątek Chrystus nie bronił się, tylko został skazany. Zachowanie milczenia jest gestem Piłata, a to jest obce kulturze chrześcijańskiej – przestrzega arcybiskup Życiński.”
Proponuje zatem zrezygnowanie z gestu Piłata także w stosunku do swoich znajomych z liceum Chrobrego
no i skierowanie przestróg do współpracownika
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=74
@jw Jest taka publikacja rocznicowa UJ o historii Instytutu Geologii, której wydanie bardzo Cię oburzyło bo przeinacza ona twoim zdaniem część twojego naukowego życiorysu. Są zatem książki pozornie obiektywne i naukowe, których wydanie gotów jesteś oprotestować. Lech Wałęsa ma wielu przyjaciół i niekwestionowaną pozycję dlatego jego oburzenie na książkę wydaną przez IPN spowodowało medialną burzę. Niemniej być może jest ono tak samo uzasadnione (lub nieuzasadnione) jak twoje oburzenie na książkę wydaną przez UJ. Wniosek nasuwa się sam. Wszyscy jesteśmy za nieograniczoną swobodą badań historycznych dopóki publikacja ich wyników nie godzi bezpośrednio w nasze życiorysy.
„Lech Wałęsa ma wielu przyjaciół i niekwestionowaną pozycję dlatego jego oburzenie na książkę wydaną przez IPN spowodowało medialną burzę.”
Małe, ale istotne sprostowanie – książka nie została do tej pory wydana!
Co za manipulacja!? Ja ksiazkę czytalem a dopiero potem pisalem co o tym mysle ! Czyli dokladnie na odwrot niż krytycy ksiazki która jeszcze nie została wydana ! Zreszta w mojej obronie nikt nie stanął ! ani nawet nie pozwolo zamieścić nigdzie oczywistych kłamstw bo kłamstwa nikogo nie oburzają szczególnie w srodowisku akademickim. Co innego gdy sie pisze prawdę. Wtedy oburzenie i zgiełk naglasniany we wszystkich możliwych mediach. Kariery zbudowane na kłamstwie tez nikogo nie oburzają, a klamcow wynosi się na piedestal ,którego nie mozna podważać !
uwaga do wczesniejszego wpisu do Jarka : „ani nawet nie pozwolo zamieścić nigdzie oczywistych kłamstw” oczywiście chodzi o wyszczególnienie kłamstw zawartych w ksiązce, czyli sprostowania zawartych w niej (dez)informacji.
@GP Może rzeczywiście mamy tu do czynienia z falstartem! Jednak z drugiej strony, ten list z wyrazami oburzenia miał zapewne przeszkodzić (a może paradoksalnie pomógł) rozpoczynającej się właśnie w mediach kampanii reklamowej tej książki. Weż pod uwagę, że w dzisiejszych czasach dyskusja w gazetach poprzedza wydanie każdej promowanej dobrze nowej książki o dobry miesiąc. Być może cała ta zadyma to dzieło specjalistów od marketingu, którzy w sposób dyskretny lecz skuteczny przekazali co smakowitsze i bardziej zjadliwe fragmenty zarówno do zaciekłych przeciwników Wałęsy jak i do jego politycznych przyjaciół licząc, że jedni i drudzy załatwią im za darmo kampanię prasowa, o której mogliby tylko marzyć „/’
@jw Jeśli dobrze rozumiem, istotny jest moment, w którym ktoś się na książkę oburza . Jeśli zatem dowiedziałbys się przypadkiem, że historycy z UJ przygotowują właśnie książkę, która obnaży zgubny wpływ jw na kształconych przez niego studentów to byś sie nie oburzał tylko czekał spokojnie aż książka sie ukaże? Czyż nie? No bo przecież jeśli argumenty historyków z UJ okazałyby się przekonywujące to Ty byś z nimi nie polemizował tylko przyznał im rację „/’
Jarek,
Nie wiem, jak skomentować Twoje „gdybanie”, bo tak gdybać to sobie możemy w nieskończoność. A może to, a może siamto. Poczekajmy na książkę.
Nic nie rozumiem z dywagacji Jarka, ale do dyskusji o ksiazce o Wałęsie ten mój przypadek daje wiele do myślenia. Ja np. nic nie wiedzialem że taka ksiazka jest przygotowywana, całkiem przypadkowo się dowiedzialem że jest wydana. Nikt o nic mnie nie pytał i nikt tego autorom nie zarzucal.(może dlatego że nie byli z IPN) Nikt nie pozwolił mi wypowiedziec sie publicznie w sprawie ksiązki, wypowiedzialem sie tylko na lamach swojej strony www.
Zresztą na jublu na okolicznośc ktorego została wydana nawet o niej nie wspominano nie mowiąc o rozpowszechnianiu. Schowana pod dywan !
Fakt, że wcześniej oddalem sprawe do komisji dyscyplinarnej, ktora nawet nie pofatygowala sie napisac gdzie ma takie sprawy .To mowi bardzo wiele o srodowisku flagowej uczelni i ‚historykach’ stawianych na piedestale w kontraście do historykow IPN ! Jest to niewatpliwie kontrast, tylko ze pozytywny dla historykow IPN a nie uniwersyteckich ! i przez ten pryzmat inaczej sie patrzy na te igry antyIPNowskie. Klamstwa UJ też nie mogą ujrzeć światła dziennego bo to naruszaloby nasz skarb narodowy. I o jakiej nauce tu może byc mowa ?
@GP Oczywiście, że to jest gdybanie i teoria spiskowa ale wszystkie absolutnie wszystkie fakty układają się w logiczną całość ‚/”
Jakby były gdzieś jakieś fragmenty, to by już były dostępne, bo gdy dziennikarze mają takie coś, to zaraz publikują lub wykorzystują w innej formie. Któryś z nich na pewno też by nie wytrzymał, tylko puścił parę, że czytał. Ale nikt się do tego nie przyznał, dlatego to akurat nie jest moim zdaniem uzasadnione. Faktem jest, że jak każda kampania Anty reklamuje rzecz, z którą walczy. W tym wypadku sygnatariusze listu w obronie Lecha Wałęsy strzelili sobie sami w kolano.
Analiza i ujawnianie danych SB, w jakiejkowiek formie, to nie jest standardowa dzialalnosc naukowa. Pomijajac juz nawet kwestie polityczne, ta dzialalnosc mozna zaklasyfikowac jako badania nad ludzmi (human subject studies). W takim przypadku, powinny obowiazywac scisle zdefiniowane przepisy, procedury postepowania. Jako minimum, wyobrazam sobie ze raport powinien byc udostepniony osobom bedacym przedmiotem badania przed publikacja, jak rowniez osoby te powinny miec mozliwosc odpowiedzi ktora to powinna byc dolaczona do raportu.
Jestem poruszony ze tak wielu ludzi w Polsce nie ma wlasciwie elementarnego poziomu wrazliwosci w tej sprawie. Dla mnie list w obronie Walesy nie jest protestem przeciwko ksiazce takiej czy innej ale apelem do opinii publicznej aby ta dostrzegla szkodliwe metodyke IPN. Dla mnie, IPN jest w tej chwili subtelnym przedluzeniem SB. I to nie dlatego ze historycy ktorzy tam pracuja sa z gruntu nieprofesjonalni (moze sa, nie wiem). Ale dlatego poniewaz nie ma wlasciwych regul ktore zakreslaja ramy dzialalnosci IPN.
jacek placek „Jako minimum, wyobrazam sobie ze raport powinien byc udostepniony osobom bedacym przedmiotem badania przed publikacja, jak rowniez osoby te powinny miec mozliwosc odpowiedzi ktora to powinna byc dolaczona do raportu.”
No to prosze z tym minimum (w sprawach teczek akademickich chyba winnio też obowiązywać ) zwrocić się do największych autorytetow moralnych i intelektulanych UJ ( i nie tylko UJ), którzy tego minimum nie spelniają – wiec chyba winni być wyrejestrowni z systemu nauki i szkolnictwa wyzszego.
Tez jestem poruszony ze tak wielu ludzi w Polsce nie ma wlasciwie elementarnego poziomu wrazliwosci w tej sprawie. Czy jacek placek posiadanie takiej wrażliwości może udokumentowac.
jw
czy jest temat dyskusji na tym blogu ktory nie ma odniesienia do Twojego zyciorysu? Oczywiscie przykro mi ze wyrzucono Ciebie z UJ. Ale chyba Twoj zyciorys, nie znany szerszej publicznosci (w porownaniu z Lechem Walesa) nie jest dobrym modelem do dyskusji na temat swobody badan naukowych. A nawet jezeli jest, to omawianie zyciorysu jw moze byc praktycznie trudne poniewaz niewielu jest wtajemniczonych i niewielu ma czas aby zglebiac zasoby nfa.
Do tematu swobody badan naukowych nie jest potrzebny życiorys, potrzebny jest warsztat pracy ( jesli go niszczą dokladniej niż za czasów Hansa Franka – to do tematu swobody jest to istotne), potrzebny jest dostęp do materiałow ( jak sie je aresztuje i gra nimi dla niszczenia naukwocow to to ma istotne znaczenie bo jak sie naukowców wyeliminuje to nie ma zadnych badań , takze mniej swobodnych) Jak ktos nie ma ochoty poznac jak wygląda rzeczywistość to jest model dyskusji typowy dla chorych z nienawiści do IPN -dostrzegla ‚szkodliwą’ metodyke IPN, ale szkodliwej metodyki najwiekszych autorytetow moralnych i intelektualnych nie dostrzegają .
Co byśmy nie powiedzieli to nie dyskutujemy tutaj o swobodzie badań naukowych tylko o wyższości III RP nad IV albo odwrotnie. Jest to więc dyskusja czysto polityczna. Dlatego dorzucę jeszcze jeden argument w sprawie książki, któej jeszcze nie przeczytaliśmy. Otoż dr Cenckiewicz jest członkiem komisji weryfikującej WSI. No ja bardzo przepraszam ale ta komisja jest ciałem na wskroś politycznym. Dlatego praca w gronie najbardziej zaufanych zwolenników politycznych Macierewicza od 8:00 do 16:00 a następnie błyskawiczna przemiana w obiektywnego naukowca historyka, który po godzinach analizuje życiorys zaciekłego wroga politycznego tegoż Macierewicza jest taka trochę… Jakby to wyrazić…. No chyba jednak niesmaczna. To mniej więcej tak jak pan prof. Religa, który w godzinach urzędowania był Ministrem Zdrowia a po południu stawał sie obiektywnym ekspertem medycznym w sprawie pana doktora G., wspierając zupełnie przypadkiem swoją jak najbardziej obiektywną naukową opinią interes polityczny swojego kolegi z ław rządowych pana Ministra Ziobro. IV RP tak juz chyba po prostu ma!
http://www.rp.pl/artykul/140228.html
Zybertowicz: historycy są rzetelni
? Uważam, że przeanalizowali dostępne informacje zgodnie z obowiązującymi standardami badawczymi ? mówi ?Rz? Zybertowicz. ? Ja i trzech innych recenzentów swoimi nazwiskami ręczymy, że wywód autorów jest prawidłowy, a wnioski przez nich sformułowane ? uzasadnione.
@jw No to teraz już jestem spokojny. Skoro człowiek tak obiektywny, tak bardzo niezwiązany z PIS, Kaczyńskimi i z Macierewiczem, tak przenikliwy jak prof. Zybertowicz mówi, że ksiązka jest obiektywna to znaczy, że jest obiektywna. Żadnych politycznych motywów tutaj nie dostrzegam. Czysta nauka i chęć dojścia do prawdy! (A, że prawda jest akurat wygodna dla politycznych przyjaciół zapewniających ekspertom apanaże to chyba nic złego?)
Poczytamy, zobaczymy, podyskutujemy. Dobrze stosować procedury naukowe, ktorych tak bardzo brakuje w polskim życiu akademickim i publicznym.
Andrzej Czuma ( a zatem nie Zybertowicz !)
Chciałbym, by Wałęsa nie miał nic na sumieniu
http://www.dziennik.pl/opinie/article179887/Chcialbym_by_Walesa_nie_mial_nic_na_sumieniu.html
Ukaże się publikacja wiarygodnej instytucji i pokazane zostaną dokumenty przedstawiające Wałęsę w świetle innym niż powszechnie znane. Miłe to na pewno nie będzie, ale od ustalonej przez historyków prawdy uciec nie możemy – mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Andrzej Czuma, poseł i wieloletni działacz podziemnej opozycji.
Taki cytat z Rzeczpospolitej nt. pana Cenckiewicza piszacego ksiazke o Walesie (ponizej). Pytanie, czy to ma cos wspolnego z nauka?
Program ?Pod prąd?, emisja: 4 lutego 2007, TV PULS
Jerzy Zalewski: ? W ?Polityce? czytałem, że zlustrowałeś kogoś z własnej rodziny. I był to ? dobrze to odbierając ? czyn heroiczny. A odbierając niedobrze: w sumie ten młody Cenckiewicz to świnia, bo lustruje kogoś ze swojej rodziny.
Sławomir Cenckiewicz: ? Moi koledzy z IPN zapytali, czy miałem w rodzinie kogoś takiego jak Mieczysław Cenckiewicz. Powiedziałem, że owszem, wiem o kimś takim. A osobę tę spotkałem pewnie parę razy w życiu, jak byłem małym chłopczykiem, tuż po urodzeniu. I to jest najpewniej mój dziadek. Ponieważ po odejściu mojego ojca mama wychowała mnie sama, nie mieliśmy z tą rodziną żadnego związku. Dlatego może jest mi łatwiej o tym mówić. Rzeczywiście, noszę takie samo nazwisko i uznałem, że to historia interesująca. Opowiedziałem ja w tygodniku ?Wprost? (…) Wspomniałem, że niejaki Mieczysław Cenckiewicz ? oficer, major SB w Gdańsku, potem na tzw. etacie ?N?, czyli niejawnym ? był dyrektorem sopockiego Grand Hotelu. I tyle. I mogę powiedzieć, że był w tym sensie bardzo złym człowiekiem. Po prostu służył złej sprawie w zbrodniczym aparacie represji. Nie ma powodu, żeby to ukrywać. Jerzy Zalewski: ? Jest konieczne, aby takie rzeczy stawiać jasno. Sławomir Cenckiewicz: ? Oczywiście.
Moralna ocena. Każdy ma do niej prawo. Często w komentarzach, czy wpisach sami rzucamy różnego rodzaju oceny np. w odniesieniu do polityki. Nie sądzę, że czyni z nas złych naukowców, gdy zabieramy się za naukę.
Mnie chodzi o to, ze jakbym badal kinazy w mozgu mojego dziadka to tez nie bylbym obiektywny. A Cencekiwicz wlasnie je badal, a teraz przerzucil sie na Walese. Dla mnie to jest baaaardzo odlegle od nauki.
„Moi koledzy (sic) z IPN zapytali…” Więc on nie badał. 🙂
No niby tak. Wszystko jakos tak polgebkiem u tego Cenckiewicza.