Objawienia z Kórnika

cover_nature.jpgJuż prawie chciałem tu odszczekać wszystkie oskarżenia przeciwko prof. Maciejowi Giertychowi z Kórnika (Czar Smoka Wawelskiego) i ministrowi Orzechowskiemu, który go popiera w krucjacie przeciwko ewolucji, ale wpadł mi w ręce ostatni numer „Nature”. Ten sam naukowy tygodnik, który przed prawie miesiącem (16 listopada) publikował słynny list profesora z Kórnika (Smok Wawelski znów naciera; Kogo noblesse nie oblizało), w którym to polski uczony obalił teorię Darwina.

Tym razem „Nature” umieściło na swych łamach aż 8 listów wzburzonych naukowców. Teraz oni obalają teorię naszego rodzimego profesora. Zanim przystąpię i ja do obalania tego czy tamtego zapoznam pokrótce czytelników z zawartością listów.

Gabriela Lorens-Plucińska, dyrektor Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku, na który powoływał się profesor Giertych pisząc swój list do „Nature”, odcina się od jego poglądów. Więcej, pani profesor uważa, iż „kreacjonizm nie ma żadnego oparcia w nauce i nie powinien być w ogóle rozpatrywany jako naukowy”. Tak więc prof. Giertych poruszył nie tylko niebo i Ziemię, ale, jak widać i Kórnik.

Joanna Rutkowska z Zakładu Ekologii Populacyjnej Instytutu Nauk o Środowisku UJ pisze, że jako polska uczona wstydzi się czytając wypowiedzi prof. Giertycha. Zapewnia, że biolodzy w Polsce śledzą bieżące odkrycia naukowe i z pewnością nie zgadzają się z poglądami profesora z Kórnika. Pisałem niedawno o liście polskich naukowców (podpisanym przez 1135 uczonych) w sprawie odwołania ministra Orzechowskiego. Sądzę, że m.in. o tych polskich naukowcach pisze w „Nature” pani Rutkowska. Ale najważniesze moim zdaniem, i zdaniem redakcji, sądząc z tytułu, jaki nadano tej korespondencji, jest stwierdzenie, że poglądy Giertycha nie zagrażają nauce a osłabiają wiarę społeczeństwa w badania naukowe. Od siebie dodam, że również w racjonalne myślenie.

Jerzy Bańbura z UŁ również zaznacza, że kreacjonizm jest problemem politycznym a nie naukowym i oskarża wręcz „Nature”, za to, iż publikuje pseudonaukowe argumenty Giertycha. Odsyła też polskiego czytelnika do Encyklopedii „Białych Plam”, w której to nasz kórnicki dendrolog szerzej omawia swoje odkrycia i przemyślenia, odnosząc się wprost do religii.

Ale zareagowali nie tylko polscy naukowcy. Gerdien de Jong i Gert Korthof z Uniwersytetu w Utrechcie krytykują naszego rodaka, że powołując się na „nowe odkrycia naukowe” sprzyjające krecjonizmowi nie podaje żadnych publikacji. Uwe Balthasar i Susannah Maidment z Uniwersytetu w Cambridge w Wielkiej Brytanii, uważają podobnie jak Jerzy Bańbura, że poglądy pseudonaukowe nie powinny być publikowane na łamach „Nature”. Wyjaśniają też, skąd wzięły się pomysły Giertycha dotyczące współistnienia dinozaurów i ludzi. Była to pomyłka w interpretacji śladów pozostawionych przez zwierzęta w mule. Wyjaśnia to artykuł H. Hastingsa w J. Geol. Educ. z roku 1987. Profesor Giertych widocznie do bibliografi z roku 1987 jeszcze nie dotarł.

Brian Charlesworth wraz 34 kolegami z Uniwersytetu w Edynburgu wyśmiewają poglądy Giertycha na temat mikroewolucji, adaptacji i rzekomego braku dowodów na istnienie „pozytywnych mutacji”. Archeolog, Gary Hurd z Dana Point w Kaliforni zaś pisze, że biegające wspólnie z ludzmi dinozaury to wymysł nie z tej Ziemi. Podaje też przykłady kreacjonistycznych dzieł, z których zapewne czerpał swą wiedzę nasz rodak.

Co jeszcze można dodać do tych opinii? Chyba tylko tyle, że spór kreacjonistów z ewolucjonistami będzie jeszcze trwał długo. Nie chodzi w nim bowiem o udowodnienie, kto ma rację, lecz o wykazanie wyższości religii nad nauką. To wcale nie nauka powinna odpierać głosy Giertycha, ale właśnie przedstawiciele religii, czyli w Polsce Kościół, a jeszcze lepiej Kościoły. I trzeba przyznać, że hierarchowie Kościoła katolickiego zdają sobie sprawę ze spustoszeń, które mogą wywołać takie poglądy (opinie abp. Józefa Życińskiego i ks. prof. Michała Hellera; czy oświadczenie Rady Naukowej Episkopatu Polski).

Kraje, w których religia zajmuje ważne społecznie miejsce, jak w USA czy w Polsce, pomysły rodem z Kórnika trafiają na podatny grunt i będą powracać jak bumerang. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak uodpornić się na tego rodzaju głupstwa i popierać protesty płynące między innymi również z Kórnika.

Jacek Kubiak