Podwójny powab poczwórnej cząstki
W internecie kilka dni temu pojawiła się informacja o odkryciu w CERN kolejnej cząstki: tetrakwarka Tcc+. Można przeczytać, że to egzotyczna cząstka o podwójnie otwartym powabie. Cóż to znaczy?
Ludzie od starożytności zastanawiali się, czy materię da się dzielić w nieskończoność, czy też składa się z niepodzielnych cząstek, najmniejszych jej składników. Ten drugi pogląd zwyciężył. Odkrywszy najmniejsze cząstki zachowujące właściwości danej substancji, nazwano je atomami, przywołując starą nazwę używaną przez Demokryta z Abdery, oznaczającą niepodzielny. Rozwój fizyki pozwolił rozłożyć rzekomo niepodzielny atom, co więcej, okazało się to zadanie dość proste i proces powszechnie występujący. Odkryto protony, neutrony, elektrony, o których uczy się dziś w szkołach.
Kolejne badania ujawniały kolejne cząstki. Jednych się spodziewano – równanie Diraca opisujące elektron ma jeszcze drugie prócz elektronu rozwiązanie. Spełnia je cząstka o identycznej z elektronem masie i pozostałych właściwościach przeciwnych (a więc dodatni zamiast ujemnego ładunek itd.). A inne były zaskoczeniem. Nie zawsze miłym – bo psuły początkową prostotę modelu, wywołując wręcz irytację.
Kto to zamawiał? – pytał jeden z fizyków po odkryciu kolejnej niepasującej do niczego cząstki. Inny, zapytany przez studenta o jakąś rzadką cząstkę, odpowiedział, gdyby potrafił zapamiętać nazwy wszystkich odkrytych ostatnio cząstek, zostałby botanikiem. W początkowo prostym systemie pojawił się bezładny tłum coraz dziwniejszych cząstek, których istnienia nie potrafiono wytłumaczyć.
Próbowano je na różne sposoby uporządkować, wprowadzając dodatkowe liczby kwantowe, takie jak dziwność. W końcu przyszło olśnienie. Otóż cząstki takie jak proton i neutron zachowują się niekiedy, jakby nie były wcale cząstkami elementarnymi, nie miały wewnętrznej struktury, ale były zbudowane z trzech elementów łączonych oddziaływaniem między nimi. Elementy te nazwano kwarkami z uwagi na absurdalny cytat z książki Joyce’a 3 kwarki dla Mister Murka (tak więc słowo kwark pochodzi od niemieckiej nazwy twarogu), a wiążące oddziaływanie nazwano silnym.
To ostatnie miano jest dość trafne, bo nie potrafimy kwarków rozdzielić. Co więcej, oddziaływanie rośnie z odległością. Jeśli będziemy rozszczepiać proton, musimy dostarczać coraz więcej energii. W końcu energia przekroczy pewien próg – dwukrotność masy kwarka – i zgodnie z wzorem Einsteina E = mcc przeistoczy się w masę, generując kolejne cząstki (kwarka i jego antykwarka, czyli jego odpowiednik o tej samej masie i przeciwnych pozostałych właściwościach).
Całe zoo można teraz wyjaśnić, wprowadzając zaledwie kilka kwarków. Proton składa się z dwóch kwarków górnych (u, od up) o ładunku dodatnim +2/3 ładunku elektronu (którego wartość bezwzględną przyjmiemy za 1) i jednego dolnego (d, down) o ładunku -1/3. Neutron – odwrotnie, z dwóch dolnych i jednego górnego. Dzięki temu jego masa jest nieznacznie większa od masy protonu, co czyni ten ostatni trwałym, a nasze istnienie – możliwym.
Właściwość górny/dolny nazwano zapachem. Nie ma ona oczywiście nic wspólnego z węchem, ale jakoś ją nazwać było trzeba. Tak jak inną właściwość kwarka nazwano kolorem, mimo że nie ma nic wspólnego z barwą światła. Może to być mylące, ale pozwala w miarę łatwo tłumaczyć właściwości kwarków. Operując samymi zdaniami typu Bozony cechowania przenoszące dane oddziaływanie utożsamia się z elementami generatora grupy Liego jego symetrii – daleko nie zajdziemy. Obawiam się, że gdyby wypowiadający takie zdania fizyk doznał objawów psychotycznych w postaci formalnych zaburzeń myślenia i zaczął wypowiadać przypadkowe zbitki wyrazów bez żadnego sensu, większość z nas i tak nie odróżniłaby ich od naukowych twierdzeń z tej dziedziny.
Dlaczego kolor? Mamy trzy barwy podstawowe: czerwoną, zieloną i niebieską, które zmieszane razem dają biały. Trzy kwarki w cząstce muszą mieć pełen komplet trzech rodzajów tej nowej właściwości, przypominającej ładunek (określanej nieraz jako ładunek kolorowy). A więc każdy z kwarków w protonie może być czerwony, zielony lub niebieski, przy czym kolory te muszą sumować się do bieli. Powstające w razie rozszczepiania protonu pary kwark-antykwark składają się z kwarku w danym kolorze i antykwarku w jego antykolorze, np. z pary czerwony-antyczerwony (ten ostatni można wyobrazić sobie jako cyjan).
Kolejne cząstki składać się mogą z dalszych generacji kwarków. W pierwszej mamy u i d. W drugiej kwarki powabny (c, charmful), którego długo nie potrafiono wykryć, i dziwny (s, strange), dzięki któremu wyróżnianą kiedyś jako osobną właściwość dziwność cząstki można zredukować po prostu do liczby kwarków s. Do trzeciej generacji należą kwarki nazwane kiedyś prawdziwym i pięknym (true, beautiful), ale tutaj fizycy stwierdzili, że tak wymyślne miana to już przesada, i wprowadzili bardziej przyziemne określenia rozpoczynające się od tych samych liter t i b, tak więc mamy kwark niski (bottom, zwany także spodnim, i tak brzmi lepiej niż denny) i wysoki (top, szczytowy). Ładunki mają w każdej parze odpowiednio +2/3 i –1/3, a masy znacznie większe od masy u czy d. Na tej podstawie ciężkie cząstki składające się z trzech kwarków nazwano barionami (od greckiego słowa oznaczającego ciężki). Pośredniej masy cząstki składające się, jak się okazało, z pary kwark-antykwark nazwano mezonami.
Dalsze badania wykazały, że kwarki mogą tworzyć jeszcze większe, egzotyczne cząstki. Zasada jest taka sama: całkowity kolor musi sumować się do bieli. W akceleratorach wykryto tetrakwarki składające się z czterech kwarków, a nawet pentakwarki (pięć kwarków). Zdarzało się, że cząstkę budowały kwarki powabne, ale towarzyszyły im antykwarki antypowabne, wobec tego całkowity powab był, jak to opisali autorzy, ukryty, gdyż różnica liczba cząstek powabnych – liczba cząstek antypowabnych wynosiła 0. Powab otwarty oznaczałby zaś przewagę 1 cząstki powabnej.
Nowo odkryta cząstka zawiera dwa kwarki c oraz antykwarki u i d. W efekcie jej ładunek sumuje się do +1, a powab do 2. Mamy więc podwójnie otwarty powab. Co więcej, w przeciwieństwie do wcześniej odkrywanych cząstek ten tetrakwark składa się z dwóch kwarków ciężkich i dwóch lekkich antycząstek. Tetrakwarki rozpadają się szybko na parę mezonów. Jednak powstające z rozpadu Tss+ mezony musiałyby się składać z s i lekkiego antykwarka, suma ich mas nie byłaby w istotnym stopniu niższa od masy wyjściowego tetrakwarka (masa cząstki nie jest sumą mas jej składowych, ale zależy w znacznym stopniu od energii scalających cząstkę sił). Większa masa produktów rozpadu czyni go mniej prawdopodobnym, co z kolei zwiększa czas życia wyjściowej cząstki. Nierozpadająca się w ułamku mgnienia oka cząstka stanowi dogodniejszy obiekt badań. Fizycy już się cieszą – choć to tylko kolejne zwierzę w coraz liczniejszym zoo.
Marcin Nowak
Ilustracje:
- Andrzej Barabasz: Cząstki elementarne modelu standardowego. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
- Manishearth, kismalac: Oddziaływanie kwarków poprzez ładunek kolorowy w obrębie neutronu. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
Komentarze
Fizycy to chyba w ogóle radosne grono, ale skoro oni się cieszą to ja cieszę się razem z nimi.
Hip hip hurra!
@Marcin Nowak
[czy] materię da się dzielić w nieskończoność, czy też może składa się ona z niepodzielnych cząstek, najmniejszych jej składników. Ten drugi pogląd zwyciężył.
Zwyciężył tak około 110-115 lat temu. Wśród chemików jakieś 100 lat wcześniej, ale wszyscy się z nich śmiali, że wierzą w atomy.
rozłożyć rzekomo niepodzielny atom, co więcej, okazało się to zadaniem dość prostym i procesem powszechnie występującym
Ano właśnie, skoro niektóre atomy rozkładają się same. i nie trzeba im w tym pomagać.
Właściwość górny/dolny nazwano zapachem. Nie ma ona oczywiście nic wspólnego z węchem, ale jakoś ją nazwać było trzeba. Tak jak inną właściwość kwarka nazwano kolorem, mimo że nie ma nic wspólnego z barwą światła. Może to być mylące, ale pozwala w miarę łatwo tłumaczyć właściwości kwarków. Operując samymi zdaniami typu Bozony cechowania przenoszące dane oddziaływanie utożsamia się z elementami generatora grupy Liego jego symetrii daleko nie zajdziemy. Obawiam się, że gdyby wypowiadający takie zdania fizyk doznał objawów psychotycznych w postaci formalnych zaburzeń myślenia i zaczął wypowiadać przypadkowe zbitki wyrazów bez żadnego sensu, większość z nas i tak nie odróżniłaby ich od naukowych twierdzeń z tej dziedziny.M/i>
Obawiam się, że gdy psychotyczny fizyk zacznie opowiadać o kwarkach wibrujących, sztywnych, rumianych, skwierczących, siwych, pojękliwych, mrożonych, a nawet kwarkach psychotycznych, też tego nie odróżnimy.
Przepraszam, chyba mam dzisiaj dzień na czepianie się.
A teraz przestaje kibicować fizykom i jadę do …Chełma.
Będę kibicował kolarzom.
Trochę mam tremę, bo ciekawe jest też jak wypadnie na ekranach telewizora Chełm.
Mam nadzieję, że nie pokażą ostatniej chałupy krytej strzechą która uchowała się w centrum miasta.
Gdyby dodali kilometr podziemiami kredowymi byłoby ciekawiej.
No i mogli ten asfalt wylać na finiszu, ale ogólnie nie było najgorzej.
Pogoda była mydlana, gryząca komarami i upałem.
G siedział przy komputerze i czytając zastanawiał się jak to się wszystko skończy.
Myśl przerwał mu Kotowicz, ciekawe czy w tej Szwajcarii zdarzą zrobić czarną dziurę zanim się ugotujemy.
Szwajcarzy byli znani z robienia serów, zegarkow i dużych okręgów w ktorych bylo ‚nic’.
Nic w tunelach bylo potrzebne aby rozpieprzac co się da na drobne kawałki. Z kawalkow próbowano wydedukować czy był to Longines, Omega a może Ulysse Nardine.
W tym momencie do piwnicy weszła Żyrafa, niosła garnek.
Wydobywający się zapach spod przykrywki był obiecujący.
Co tam masz – spytał R.S.
Q-bita chcesz łapać?
Nie ależ skądże, rosołek zrobiłam – odpowiedziała.
Kura mi wyszła na ulicę. Tłusta była to co miałam ją tak zostawić.
Rosół zrobię niech się ptak nie marnuje.
Twoja żona ona ci takiego nie zrobi.
R.S. kiwnął głową w potwierdzeniu.
Kula w rogu sutereny w cierpieniu popatrzył na Żyrafę, próbując się uśmiechnąć.
Żyrafa widząc jego uśmiech z przerażenia oparła się o ścianę.
A tobie co się stało? Po czym spytała – Kotowicz nie wytrzymał i dal Ci w kukułczy dziób?
Kula wyseplenił przez wybite zęby.
Nie, … wyssedlem na drogę witać kolazzy z transparentem.
…
Żyrafa rozlała rosół na talerze.
R.S. patrzył się w oka rosolu w talerzu i łyżką zaczął łączyć je w większe.
W dzieciństwie to była moja ulubiona zupa, powiedział.
Oka przybierały różne kształty łączyły się w wyspy kwarkowe i słabsze leptonowe, a potem rozpadały. Zabawa mogła trwać długo. Zupa może być intelektualnie stymulująca przy studiowaniu modelu kroplowego.
Taaak, rzucil w kierunku Kotowicza, na upal najlepsze jest coś gorącego.
Jedzmy, póki rosół gorący.
R.S. Wymiatasz! Jakie to dobre, jeszcze zbieram kroplę po kropli łzy,
będzie na makaron! 🙂
Jako laik zastanawiam się nad relacją między energią i przestrzenią (które – chyba można tak powiedzieć – tworzą materię i cząstki), w kontekście podzielności jednego i drugiego fenomenu.
Najmniejsza sensowna odległość/wielkość, określona jest przez długość Plancka. Ta z kolei wynika ze stałej Plancka, stałej grawitacyjnej i prędkości światła. Nie da się zmierzyć precyzyjnie odległości mniejszych niż długość Plancka, bo fotony użyte do pomiaru musiałyby mieć energię powodującą zakrzywienie przestrzeni w czarną dziurkę o rozmiarze równym długości Plancka właśnie.
Podobnie z energią/masą, której tez nie da się dowolnie dzielić (wnioski odnośnie odległości, z pierwszego paragrafu, są konsekwencją prac wspomnianego Maxa Plancka odnośnie promieniowania energii).
Z drugiej strony, uznaje się, że energia może istnieć bez rozmiaru/objętości: np. fotony czy elektrony. Jednak materia (atomy, cząstki) zdecydowanie wymaga już przestrzeni. Do tego, przestrzeń wciąż się wytwarza/rozszerza (w pewnym sensie, czas zachowuje się podobnie: stałe wytwarza się nowy). Fajnie więc by było zunifikować nie tylko wszystkie oddziaływania, Einsteina z mechaniką kwantową – ale przede wszystkim, z przestrzenią+czasem! 🙂
Ha! drugie fajne coś dziś.
Krótka post refleksja.
Najpierw @Maciej2. Dobrze myślisz
A teraz dla podkreślenia ważności systematycznych badan naukowych nad dziurami gwoli przypomnienia jeden moich ulubionych wierszyków.
Wrona i ser – Jan Brzechwa
„Niech mi każdy powie szczerze,
Skąd się wzięły dziury w serze?”
Indyk odrzekł: „Ja właściwie
Sam się temu bardzo dziwię”.
Kogut zapiał z galanterią:
„Kto by też brał ser na serio?”
Owca stała zadumana:
„Pójdę, spytam się barana”.
Koń odezwał się najprościej:
„Moja rzecz to dziury w moście”.
Pies obwąchał ser dokładnie:
„Czuję kota: on tu kradnie!”
Kot udając, że nie słyszy,
Miauknął: „Dziury robią myszy”.
Przyleciała wreszcie wrona:
„Sprawa będzie wyjaśniona,
Próbę dziur natychmiast zrobię,
Bo mam świetne czucie w dziobie”.
Bada dziury jak należy,
Każdą dziurę w serze mierzy,
Każdą zgłębia i przebiera –
A gdzie ser jest? Nie ma sera!
Indyk zsiniał, owca zbladła:
„Gwałtu! Wrona ser nam zjadła!”
Na to wrona na nich z góry:
„Wam chodziło wszak o dziury.
Wprawdzie ser zużyłam cały,
Ale dziury pozostały!
Bo gdy badam, nic nie gadam,
I co trzeba zjeść, to zjadam.
Trudno. Nikt dziś nie docenia
Prawdziwego poświęcenia!”
Po czym wrona, jak to ona,
Poszła sobie obrażona.
A może jak juz się w CERNIE uda tak solidnie z tym Bozonem Higgsa, to wreszcie dołączymy do grona cywilizacji, które wystawiły sobie pomniki pośmiertne w kosmosie.
Nic dziwnego, ze SETI ma kłopoty, bo wszyscy którym się udało
dylatują się w horyzoncie.
Czy spaghettifiaction jest bolesna?
https://en.wikipedia.org/wiki/Spaghettification
@R.S.
Czy spaghettifiaction jest bolesna?
Można o to zapytać kluski, materiały wybuchowe, surowce na pasztet albo przecier dla niemowląt. Cokolwiek co przechodzi przez sitko. Jeśli po przejściu są nierozmowne, należy zorganizować seans spirytystyczny i zapytać duchy klusek (respective innych ofiar przeciskania). Jeśli nic nie odpowiedzą, czego moim zdaniem należy oczekiwać, wymyśli się coś innego.
@G82
Myślę ze mamy tu eksperta od spraw tubularnych,
który nam powie coś o stanie świadomości klusek 🙂
Warto zapytać jak sie pojawi, czy woli się ugotować, czy czarną dziurę.
Bohatyrowiczowa już zbiera łzy na makaron.
@R.S.
Tubularne mikrokluski gotowane w ludzkich łzach, no nie wiem. Ale jako robot ugotuję cokolwiek co mi powiedzą.
Ta nowoczesna fizyka, coraz bardziej przypomina mi jakąś Matrioszkę…..
Co dochodzimy do poziomu cząstek elementarnych, to okazuje się, że składają się z mniejszych składnikow.
Pytanie brzmi, skoro wszechświat jest nieskończony, to czy poziomy konstrukcyjne rownież?
I na kazdym poziomie obowiązują inne prawa fizyki?
Zabawa polega na tym, że musimy wymyslic narzędzia, ktore mogą nam umozliwić obserwację, mierzenie zjawisk w tym kosmosie mikroskali.
I niewykluczone jest, że jest to poza naszymi możliwościami.
Zarowno intelektualnymi jak i technicznymi.
Żeby świat czasteczek ZROZUMIEĆ, wykorzystać rzadzące tam prawa, musi upłynąć jeszcze sporo czasu.
Albo narodzić się gdzieś geniusz….
Sterowanie czasem, polami siłowymi, jeszcze przed nami.
@G82 ,
myslisz , ze kluski powinny byc xenonowane przed spozyciem?
Co na to Sir Penrose?
P.S.
W ramach bycia pozytecznym, opornie zabieram sie za pisanie podania o grant na temat jak mierzyc ortofosforany w srodowisku wodnym. To dosc skomplikowana metoda analityczna i sponsorzy chca cos lepszego.
@R.S.
myslisz , ze kluski powinny byc xenonowane przed spozyciem?
Pozornie nie ma różnicy, bo ksenon jako mało reaktywny nie powinien łączyć się z kluskami (i w ogóle z niczym). Ale kto wie? Może kiedy chemicy nie patrzą, ksenon okleja kluski chciwie mikromackami.
ortofosforany w srodowisku wodnym
Znaczy się jony ortofosforanowe? Nawet nie sądziłem, że ich wykrywanie / pomiar to jakiś kłopot, ale nie znam się.
@G82
Tak, głownie chodzi o związki ortofosforanow rozpuszczalne w wodzie, bowiem ich nadmiar powoduje wiele problemów.
Kolega Piotr Panek jako hydrolog może nam powiedzieć dużo więcej na ten temat przy jakiejś okazji. Pomiary insitu, które mogą być prowadzone bez asysty i przez wiele miesiecy są szczególnie pożądane.
Powracając do kwantowej zupy, dostałem interesujący artykuł z Forbs’a
https://www.forbes.com/sites/startswithabang/2021/08/11/how-the-big-bang-failed-to-set-the-universe-up-for-the-emergence-of-life/?sh=6cbe09bd4394
aby oszczędzić trochę czasu czytającym przepuściłem fragment przez Google
… pomimo ogromnych różnic między organizmem beztlenowym jednokomórkowym a człowiekiem, ich podobieństwa są uderzające. Wszystkie organizmy opierają się na tych samych biochemicznych cząsteczkach prekursorów, które z kolei zbudowane są z tych samych atomów: głównie węgla, azotu, tlenu, wodoru i fosforu, przy czym szereg innych pierwiastków jest również niezbędnych dla procesów życiowych.
Biorąc pod uwagę, że wszystko we Wszechświecie powstało z tego samego kosmicznego początku – gorącego Wielkiego Wybuchu – można by pomyśleć, że te cegiełki były tam od samego początku.
Nic bardziej błędnego. Big Bang mimo swego spektakularnego wybuchu bynajmniej wcale nie dostarczył cegiełek potrzebnych do powstania życia
… ot tak – w siedem dni przypis mój.
Ortofosforany sam własnoręcznie prażyłem w kuwetkach z hartowanego szkła w piecu muflowym w jakichś 600 stopniach (Celsjusza, jakby co), żeby chciały się dać oznaczyć. In situ więc może być trudno, zwłaszcza gdy się chce, aby woda pozostała na miejscu.
Raz byłem na seminarium, gdzie profesor hydrologii prezentował wspaniałe mapki powstałe w wyniku analizy wielospektralnej (czy coś w tym stylu) zdjęć mniej lub bardziej z nieba. Zapytałem potem w kuluarach o niuanse i okazało się, że tak naprawdę to na zdjęciu były nie fosforany, a chlorofil, no ale przecież wiadomo, że ilość chlorofilu koreluje z ilością ortofosforanów, więc da się przeliczyć, a na potrzeby pięknej mapki na seminarium takie przybliżenie jest w sam raz. Mapka nie była jednolita barwnie, bo było widać znaczne zmniejszenie ilości fosforanów w miejscu kilwateru zostawionego przez łódkę.
PS. Z tego, co obserwuję na konferencjach wszelkiego rodzaju (od najczystszej nauki po najstosowańsze techniki), profesor od mapek wielospektralnych wykorzystujący zdjęcia z kosmosu ma o wiele większe szanse na grant niż RS chcący robić coś in situ.
@ppanek
Istotnie, ‘remote sensin’g z satelitów ma zaletę!
Ale w tym konkretnym przypadku profesor ma przechlapane. Agencja powiedziała niech sobie idą jemu podobni do NASA. Oni chcą in-situ i ‘remote sensing’ ich nie interesuje.
Zresztą jak się chce remote to jednak dobre dane z bezpośrednich pomiarów do validacji modelu są zawsze potrzebne. Inaczej nie ma, jak wykalibrować taką satelitarna kamerkę.
Przyglądałem się rożnym metodom i zanim otworzę dziób i zacznę przekonywać recenzentów o wyższości świąt Bożego narodzenia nad Wielkanocą, sprawdzam czy nie bredzę.
Wyzwanie jest o tyle ciekawe, ze umysł się nie lasuje i zawsze warto pokombinować.
Interesujące są metody kolorymetryczne z molibdenem, ale też bardzo upierdliwe, szczególnie do automatyzacji.
Bardzo fajna jest elektroforeza wspomagana polem magnetycznym, ale po rozmowie z prof. Bogusławem Gus ( ‘s’ z daszkiem), z Uniwersytetu Karola wybiłem sobie jak na razie metodę z głowy.
XRF lub XRD jako metody nadają się raczej dla kolegi Nowaka do badania fosforu w kościach.
Fajna jest metoda CRDS, ‘Cavity ring-down spectroscopy’, … kto wie, jakby probke przeprowadzic w lotna fosfine ale chyba trzeba wychleptac duzo ALE, zeby cos takiego zrobic.
Zachęcam, aby podjął Pan kolega ‘TOPIC’ wyzwań pomiarowych w środowisku naturalnym, w jakimś następnym wstępniaku 🙂
W każdym razie dzięki za input. Nie chce przynudzać, możemy pogadać offline.
Istnieje już biologia molekularna.
Czy sa zaczątki kwantowej?
Liznąłem jakis fragmencik o chlorofilu i fotonach.
Skąd wiedzą, gdzie trafić?
Jak na razie, znamy i potrafimy wyjasnić procesy biologiczne na poziomie makro.
I będzie trzeba wymyslic wiele narzędzi, by wejść głebiej, zrozumieć procesy zachodzace w interakcjach na poziomie komórki.
@wiesio
tak!
biologia jednatomowcow jest obecnie modnym tematem naukowym
🙂
… jedno-atomowce kopuluja za pomoca orbitali sigma i pi
R.S.
11 sierpnia 2021
18:39
Mowimy o zaleznościach biologicznych nie na poziomie atomow, tylko fotonow, elektronow.
Na ten temat nie wiemy nic.
Jesteśmy dopiero na etapie poznawania działania komorki, i to nie wszystkich jej funkcji.
Nie wyodrębniono- o ile wiem- nawet wszystkich enzymow i inhibitorow.
Wiemy z grubsza jak niektore działają.
Nikt nie wie, DLACZEGO.
Ta sekwencja wzięła się w oparciuo ten tekst:
Jot
Co do akumulatorów nowej generacji to kto wie co wystrugają fizycy?
W naturze mamy dość ciekawe konstrukcje więc może da się je podpatrzeć?
Macie linka do kwantowej, tunelowej fotosyntezy.
Taki smaczek zacytuję:
„Wzbudzona cząsteczka chlorofilu,
dzięki której może zajść proces fotosyntezy, jest oddalona od centrum reakcji, do którego musi przekazać energię.
Problem polega na tym, że chlorofil nie wie, w którą stronę tę energię wysłać, a więc w zasadzie efektywność tego
transferu powinna być niska. Tymczasem z badań doświadczalnych wiemy, że jest bardzo wysoka…
…W 2007 r.
zostały wykonane dość skomplikowane doświadczenia modelowe, które jednoznacznie dowiodły, że ekscyton utworzony
dzięki energii światła porusza się w wielu kierunkach, trafiając w końcu tam, gdzie powinien, niezależnie od obranej
drogi. Brzmi dziwnie i zaskakująco? Tak musi brzmieć, bo to jest poziom kwantowy i tam nic nie wygląda normalnie…
…Ekscyton błądzi w poszukiwaniu centrum reakcji, ale jest to błądzenie
kwantowe, co powoduje, że energia nie ulega rozproszeniu, tylko dociera na miejsce bez większych strat.
Doświadczenia te są uznawane za jeden z kamieni węgielnych biologii kwantowej. W ciągu kilku lat wiele innych
zespołów opublikowało prace doświadczalne, w których potwierdzono, że fotosynteza w różnych układach opiera się na
przenoszeniu energii bazującym na zjawiskach czysto kwantowych.”
…
Może wystrugają kwantowe akumulatory które będą z powszechnie dostępnych materiałów i bedą tunelować energię prawie bez strat?
http://zanotowane.pl/1009/4027/2302712081.htm
Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić temat pomiarowy wystarczająco szalony na tego bloga, Pomiary i oznaczenia są żmudne i nudne. Anegdotki o zasychającym na szlifach szkła wodorotlenku sodowym czy stężonym kwasie siarkowym zassanym ustną pipetą to trochę za mało na temat. Poza tym, o ile wiem, że fosfor badałem metodą molibdenianową itd., to tak naprawdę robię takie rzeczy jak bezmyślny laborant. Patrzę w przepis i wykonuję. Wsadzam kuwetę w spektrofotometr i odczytuję wynik. Jestem jak współczesny użytkownik komputera nieprzejmujący się zawiłościami programowania. Sondę, którą się wsadza do wody i odczytuje wynik fosforu czy azotu tak jak teraz standardowo odczytuje się zasolenie, przewodność elektrolityczną, odczyn, stężenie tlenu czy chlorofilu, przyjąłbym z otwartymi rękami.
Czytałem dziś, jeszcze jeden ciekawy tekst.
Markery na ktorych oparto testy PCR są normalnym składnikiem flory bakteryjnej i ludzkich komorek.
W związku z tym, każdy test musi byc pozytywny.
Nie linkuje, bo komentarz jest bardzo długi, i jest pod innym tekstem.
Chyba że sobie szanowny gospodarz zażyczy.
Zdziwiło mnie to nieco, bo narzędzie powinno być zdolne do precyzyjnego mierzenia tego, do czego jest przeznaczone.
Konkluzja:
Najpierw zebraliśmy wszystkie inicjatory PCR opisane w protokołach znajdujących się na stronie internetowej WHO w tym czasie, które były następujące:
– Protokół chińskiego CDC: wykorzystuje geny ORF1ab i N jako cel.
– Protokół Instytutu Pasteura (Francja): wykorzystuje dwa fragmenty RdRP (który ma być specyficzny dla SARS.CoV-2).
– Amerykański protokół CDC: wykorzystuje trzy fragmenty genu N.
– Protokół Narodowego Instytutu Chorób Zakaźnych Japonii: jako jedyny ma za cel gen S wraz z innymi genami rzekomo wspólnymi z innymi koronawirusami.
– Protokół Charite (Niemcy): wykorzystuje geny E, N i RdRP.
– Protokół Uniwersytetu w Hongkongu: wykorzystuje gen ORF1b-nsp14 i N.
– Protokół Narodowego Instytutu Zdrowia Tajlandii: wykorzystuje gen N.
Następnie wprowadziliśmy sekwencję starterów – tę, która wskazuje początek sekwencji do wykrycia (w przód) i tę, która wskazuje końcową (wstecz) – do BLAST, aby mógł je wyszukiwać w dwóch bazach danych: a zbiór genomów drobnoustrojów i ten odpowiadający genomowi człowieka.
[…]
W końcu zdecydowaliśmy się przeprowadzić testy z inicjatorami Protokołu Japońskiego, jedynego, który zawiera sekwencje docelowe genu S i, jak już czytelnik zgadł, wyniki były ponownie podobne: sto sekwencji mikrobów i 93 sekwencje człowieka. genom z procentem identyczności od 94,12% do 100%!
WNIOSKI
Konsekwencja wszystkiego, co właśnie wyjaśniliśmy, jest jasna i natychmiastowa: NIE MA WAŻNEGO TESTU DO WYKRYWANIA SARS-COV-2, ani testów na przeciwciała, ani antygenów, ani RT-PCR. Uwzględniliśmy te oparte na rzekomym genie, który koduje białko S1 lub białko kolce. A to oznacza, że WSZYSTKIE LICZBY „PRZYPADKÓW”, „ZAINFEKOWANYCH”, „CHORYCH”, „BEZOBJAWOWYCH” LUB „MARTWYCH Z POWODU COVID-19” NIE MA BAZY NAUKOWEJ, A WSZYSTKIE „POZYTYWNIE” SĄ FAŁSZYWYMI POZYTYWAMI, czymś, co należy przekazać natychmiast poszkodowanym, a osoby odpowiedzialne powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności.
@ppanek
-> Sondę, którą się wsadza do wody i odczytuje wynik fosforu czy azotu tak jak teraz standardowo odczytuje się zasolenie, przewodność elektrolityczną, odczyn, stężenie tlenu czy chlorofilu, przyjąłbym z otwartymi rękami.
kilka ciekawych instrumentow z NOAA, wsrod nich jest CRDS for NO2
https://csl.noaa.gov/instruments/
wbrew pozorom jest sporo do opowiadania …
o frustracjach i sukcesach
@wd-59
W związku z tym, każdy test musi byc pozytywny.
Skoro każdy test musi być pozytywny, to tym samym wszystkie testy przeprowadzane na co dzień dają wyniki pozytywne. Niesamowite, 100% trafień! Zastanawiające tylko, że nikt tej prawidłowości jeszcze nie zauważył.
komentarz jest bardzo długi, i jest pod innym tekstem.
Ten tekst pochodzi z „Discovery Salud” – śmieciowej, hiszpańskojęzycznej gazetki dla altmedowców. W Polsce owa „mądrość” została przetłumaczona i jest rozpowszechniana za pośrednictwem strony foliarsko-proepidemicznej „Stolik wolności”.
Zabawne, ale cytowany tam rzekomo Stephen Bustin istnieje naprawdę i faktycznie zajmuje się PCRem. Tylko że prawdziwy Stephen Bustin twierdzi coś zupełnie innego, w tym, cytuję:
„a properly designed, optimized and validated RT-qPCR test is the most sensitive, specific, reliable and robust method for detecting a pathogen”
https://www.technologynetworks.com/diagnostics/articles/rt-qpcrfacts-and-fallacies-an-interview-with-professor-stephen-bustin-346520
Przy okazji aż się prosi zapytać:
Jaka logika prowadzi autorów od przesłanki: „wszystkie bez wyjątku testy PCR są wadliwe” (to bzdura, ale dla zabawy przyjmijmy, że tak jest) do wniosku, że nie istnieją wiarygodne testy na przeciwciała lub antygeny?
„Najpierw zebraliśmy wszystkie inicjatory PCR opisane w protokołach znajdujących się na stronie internetowej WHO […]
Następnie wprowadziliśmy sekwencję starterów – tę, która wskazuje początek sekwencji do wykrycia (w przód) i tę, która wskazuje końcową (wstecz) – do BLAST, aby mógł je wyszukiwać w dwóch bazach danych: a zbiór genomów drobnoustrojów i ten odpowiadający genomowi człowieka.”
No patrz, Pan – takie genialne w prostocie, a żadni badacze genomu wirusa i testów na to nie wpadli przed wypuszczeniem ich na rynek.
Przepraszam za wygłup ->
https://cdn.blabler.pl/image/2CoH
Długość molowa, dobre 😆 😆
Mole spożywcze lęgną się nawet w najszczelniejszym pojemniku, gdyż ich jaja mogą trafić do opakowań sklepowych już u producenta kasz, płatków, orzechów, owoców suszonych, rodzynków etc.
W związku z tym każde nowe opakowanie takiego produktu (głównie kasz i płatków) wkładam profilaktycznie na dwa tygodnie do zamrażarki.
Od tego czasu nic mi z szafek nie wyfruwa ani nie pełza po suficie niespodziewanie spadając na stół 🙄