Otwartość kulturowa imigrantów wzbogaca bogatki

O kulturze sikorek i ich skłonności do uczenia się od innych pisałem niedawno. Zagadnienia te są jednak na tyle atrakcyjne, że pojawiają się kolejne badania w sam raz do opisania tutaj.

Aby w ogóle mówić o kulturze u zwierząt, trzeba założyć, że niektóre zachowania nie są wrodzone i wymagają nauki poprzez naśladownictwo. Wiąże się to z kontaktami między różnymi populacjami i mniejszą lub większą otwartością na nabycie nowej umiejętności i pozbycie się starej. Badacze z uniwersytetu w Konstancji i pobliskiego instytutu psychologii zwierzęcej postanowili zbadać to przekazywanie sobie nowej wiedzy u bogatek.

Bogatki są pod tym względem o tyle dobre, że poza okresem lęgowym, a zwłaszcza zimą, tworzą nieregularne stada. Niektórzy etolodzy rezerwują termin stado dla grupy zwierząt o ustabilizowanej strukturze, z reguły z jakąś hierarchią, a niestabilne zgrupowania nazywają chmarą. Bogatki tworzą te drugie, nieraz nawet mieszają się przy tym z modraszkami. Ich chmary są niestabilne także pod względem składu. Osobniki mogą się mieszać. Wielkość chmary nie jest stała, ale – przynajmniej według konstanckich badaczy – średnio wynosi sześć.

Takie kontakty w przypadku brytyjskich sikorek z pierwszej połowy XX w. sprawiły, że umiejętność otwierania ówczesnych butelek z mlekiem rozprzestrzeniła się wśród całej populacji w 20 lat. Badacze, o których piszę, nie mają tyle czasu na grant, w dodatku ciężko obserwować transfery kulturowe w naturze. Więc zaplanowali eksperyment.

Nałapali bogatek zimujących w okolicy Konstancji. Złapać się dała podobna liczba samic i samców, ale więcej młodych niż starych (starego wróbla nie złapie się na plewy?). Umieścili je w ptaszarniach i wybrali kilkoro osobników do roli nauczycieli.

U ptaków są różne tradycje lokalne, które mogą się rozprzestrzeniać na populacje sąsiadów i wypierać ich tradycje. Tak jest np. z dialektami piosenek godowych. Badacze uznali jednak najwyraźniej, że kultura wokalna to za trudna rzecz. Bogatki znane są z bogactwa śpiewu, który może i nie jest tak spektakularny jak przysłowiowego słowika, ale za to bardzo zróżnicowany. Poza tym śpiew godowy, jak sama nazwa wskazuje, jest wykonywany głównie w okresie lęgowym, więc można mieć problemy z uzyskaniem zgody komisji bioetycznej na badania w tym czasie. Faktem jest, że właśnie z tych względów eksperymenty trwały od stycznia do marca (choć tak naprawdę godowe, w tym czasie przede wszystkim terytorialne, odgłosy bogatek da się w odpowiednio wyżowej pogodzie usłyszeć już pod koniec stycznia).

Postanowili nauczyć bardziej przyziemnej sprawy: otwierania pudełka z robakami (nie wiem, czy w kulturze niemieckiej funkcjonuje dosłowny ekwiwalent angielskiego „can of worms”, czyli naszej puszki Pandory) po dziobnięciu niebieskiego guzika przy drzwiczkach. Gdy nauczyciele opanowali tę umiejętność, zostali przydzieleni do swoich stadek badawczych.

Faza, w której nic szczególnego się nie działo, trwała 12 dni: nauczyciele wykorzystywali swoją wiedzę do zdobywania większej ilości jedzenia, a pozostali podchwytywali tę umiejętność albo nie. Jak wspominałem, chmara nie jest stadem z hierarchią, nauczyciele nie mieli skądinąd żadnego autorytetu. Ostatecznie udało się to mniej więcej połowie ptaków, ale były przypadki, że sami nauczyciele zarzucali przydatną umiejętność.

W prawie wszystkich wolierach po 12 dniach można było powiedzieć, że otwieranie drzwiczek do robaków dziobnięciem niebieskiego guzika stało się utrwaloną tradycją (choć nie przez wszystkich praktykowaną). Wtedy badacze aktywowali niedziałający dotąd czerwony guzik, który sprawiał, że drzwiczki otwierały się w sposób dający łatwiejszy dostęp do robaków. Nie trzeba było dużo czasu, żeby niektóre osobniki wpadły na to i zarzuciły tradycję niebieskiego guzika na rzecz postępu dającego więcej jedzenia.

Na tym nie koniec zmian. Z połowy wolier usunięto dwa ptaki i dodano nowe. Po tygodniu w tych samych wolierach wykonano kolejne wymiany i tak co tydzień. To imitacja normalnej zmienności składu chmary, więc żadnej ksenofobii nie zaobserwowano. Nowe osobniki łapano dopiero co pod instytutem, więc nie miały szans znać sztuczki z guzikami. Uczyły się od miejscowych, dla których to już była albo tradycja (niebieski guzik), albo innowacja (czerwony guzik).

Po miesiącu okazało się, że w ptaszarniach, w których przez cały eksperyment przebywał ten sam skład, tradycja naciskania niebieskiego guzika miała się dobrze. Tylko w jednej z dziewięciu przewagę zyskało postępowe naciskanie czerwonego guzika.W ptaszarniach ze stałym napływem imigrantów – przeciwnie, innowacja zwyciężyła w siedmiu na dziewięć. Imigranci sami z siebie nie wzbogacili kulturowo stadek, bo w ogóle nie znali mechanizmu pudełka, ale gdy zauważali, że miejscowi wybierają jeden z guzików, żeby dobrać się robaków, z większą ochotą przejmowali wydajniejszą opcję, nawet jeżeli była dotąd mniej popularna. Na koniec eksperymentu średnia czasu opróżniania pudełka z robaków w populacjach stałych była dłuższa niż w populacjach zasilanych przez napływowych.

Czego możemy się nauczyć od sikorek? Jedni zauważą, że kluczowe jest, aby imigranci przyjmowali zwyczaje miejscowych, inni – żeby spośród tych przyjmowanych zwyczajów nie zwracać uwagi na to, który ma dłuższą tradycję, tylko który jest wydajniejszy. Może niektórzy nauczą się, że wyjadanie mączników z pudełka to całkiem dobry pomysł. A niektórzy, podobnie jak połowa badanych sikorek, pewnie nie nauczą się niczego nowego.

Piotr Panek

fot. i montaż mema: Piotr Panek

  • Michael Chimento, Gustavo Alarcón-Nieto, Lucy M. Aplin. Population turnover facilitates cultural selection for efficiency in birds Current Biology 2021. 31(11): 2477-2483, doi:10.1016/j.cub.2021.03.057