Choroba Alzheimera reakcją na drobnoustroje?
Choroba Alzheimera, najbardziej znany rodzaj otępienia, stanowi coraz większy problem w starzejących się społeczeństwach Zachodu. Chorzy prezentują głównie zaburzenia myślenia i pamięci, stopniowo uniemożliwiające im samodzielne funkcjonowanie, a w końcu pozbawiające ich własnej tożsamości. Mimo olbrzymich skutków społecznych nauka wciąż nie wyjaśniła, co właściwie ją powoduje.
Wiadomo, że w mózgu chorego zachodzą charakterystyczne zmiany. Odkładają się złogi białka zwanego amyloidem beta (Aβ). Towarzyszą im splątki neurofibrylarne i inne zmiany. Pytanie, czemu właściwie się tworzą, nie doczekało się przekonującej odpowiedzi. Wedle opublikowanego niedawno przeglądu Molly Fox i innych autorów otępienie typu Alzheimera wynika z odpowiedzi organizmu na drobnoustroje chorobotwórcze.
Choroby Alzheimera (AD, z angielskiego Alzheimer disease) nie obserwuje się raczej w społecznościach łowiecko-zbierackich. Standardowo tłumaczy się to niskim przeciętnym wiekiem, jaki osiągają ich członkowie. Otępienia dotyczą głównie ludzi starszych.
Fox i współpracownicy szukają jednak wyjaśnienia gdzie indziej. Wychodzą od zmian flory mikroorganizmów towarzyszących człowiekowi w trakcie wielkich rewolucji powodowanych postępem cywilizacyjnym. Wpierw rewolucja neolityczna zmieniła dietę społeczności łowiecko-zbierackich – rolnicy żywili się znacznie mniej zróżnicowanym pokarmem. Redukcji uległo również zróżnicowanie towarzyszących im mikrobów. Kolejne zmiany zaszły w czasie rewolucji przemysłowej, a potem globalizacji. Spadkowi różnorodności mikroorganizmów towarzyszy polepszenie możliwości przenoszenia się drobnoustrojów w niespotykanych wcześniej wielkich zbiorowościach ludzkich.
Zmiany składu fizjologicznych flory jelitowej opisywano w setkach prac, poświęcano jej całe książki, a pasjonaci próbują z nią powiązać chyba wszelkie możliwe choroby. Znacznie mniej mówi się o mikroorganizmach jamy nosowej. Badacze zwracają uwagę na jej położenie – bliskie mózgowiu, w szczególności węchomózgowiu, od którego oddziela ją w zasadzie cienka blaszka kostna, poprzerywana włóknami nerwowymi tworzącymi nerw węchowy, zmierzającymi do węchomózgowia. Jest to jedna z dwóch potencjalnych dróg, jakimi bakterie czy wirusy mogą wnikać do ośrodkowego układu nerwowego (druga droga wiąże się ze zwiększoną przepuszczalnością naczyń krwionośnych i bariery krew-mózg podczas stanu zapalnego).
W mózgach osób z demencją istotnie wykazano częstszą obecność mikroorganizmów niż u ludzi zdrowych. Można by argumentować, że przecież osoby cierpiące na otępienie mają często trudności z zaspokajaniem swych podstawowych potrzeb, także z zadbaniem o swoje zdrowie. Jednak u pacjentów z chorobą Alzheimera znaleziono więcej gatunków drobnoustrojów niż u osób z innymi popularnym typem demencji, otępieniem naczyniowym (będącym wynikiem mikroudarów wynikających w dużym stopniu z niezdrowego trybu życia).
Co więcej, wedle badań kanadyjskich choroba Alzheimera występuje częściej wśród osób zamieszkałych do 50 mil od głównych dróg, a wedle tajwańskich ryzyko AD zależy od stopnia zanieczyszczenia środowiska (dokładniej – badano stężenie PM2,5). Podobne wyniki przyniosły badania meksykańskie (tym razem uwzględniono także PM10). Stężenie pyłu wpływało na ilość amyloidu w gleju (w komórkach opiekujących się neuronami) oraz zniszczenie opuszek węchowych. Wracamy w ten sposób do zmian w środowisku wywołanych działalnością człowieka, wpływających na zmiany wśród mikroorganizmów, a także zwiększających ryzyko infekcji górnych dróg oddechowych.
Przedstawioną hipotezę, zwracającą szczególną uwagę na podatność na infekcje węchomózgowia, popiera też fakt częstego obserwowania u chorych z AD uszkodzenia węchu – aż do całkowitej jego utraty, czyli anosmii. Badania podłużne wykazały, że starsze, prawidłowo funkcjonujące intelektualnie osoby z upośledzonym węchem cechują się wyższym ryzykiem rozwoju otępienia – w jednym z badań 1,9 razy większym.
Jaki związek z mikrobami może mieć demencja? Otóż amyloid jest toksyczny nie tylko dla komórek ludzkich. Wykazuje również właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze (badano znaną Candida albicans), jego wytwarzanie indukują też infekcje wirusowe (grypa, herpes) i może jako taki stanowić część mechanizmów obrony OUN przez patogenami.
I tutaj dochodzimy do genetyki choroby Alzheimera. Wedle powszechnej wiedzy ryzyko choroby zależy istotnie od formy (tzw. allelu) genu APOE, kodującego apolipoproteinę E, białko wchodzące w skład dużych kompleksów białkowo-lipidowych, biorące udział w zarządzaniu gospodarką lipidów, w tym cholesterolu. Pechowa jest 4 forma genu, APOE4 – jej nosicielom choroba Alzheimera grozi w większym stopniu niż reszcie populacji.
Jeśli jednak zbadamy inne niż ludzie naczelne, to okaże się, że ich gen APOE odpowiada ludzkiemu allelowi nr 4. Wobec tego to APOE4 jest formą pierwotną, a formy 2 i 3 (formy 1 nie ma, nauka często weryfikuje negatywnie swe hipotezy) powstały w historii ewolucyjnej niedawno.
APOE prowadzi wywóz lipidów dzięki wiązaniu się z receptorem zwanym LDLR. Okazuje się, że w mózgu wiąże on i usuwa także Aβ. Te dwie cząsteczki konkurują ze sobą o wiążące je cząsteczki receptora. 4 forma APOE wiąże się z nim najlepiej. Nowsze formy 2 i 3 mają mniejsze powinowactwo do receptora, słabiej o niego konkurują (mutacje powodujące, że coś – w tym wypadku wiązanie – idzie trudniej, są rzędy wielkości częstsze od tych, które coś poprawiają). LDLR w większym stopniu usuwa amyloid.
APOE ma jeszcze inną funkcję: jest przeciwutleniaczem. Tutaj jednak APOE4 działa najsłabiej. Nadmierna oksydacja również mózgowi nie pomaga.
Podsumowując hipotezę Fox i współpracowników:
- Zmiany cywilizacyjne zwiększyły narażenie człowieka na drobnoustroje chorobotwórcze
- Obecność drobnoustrojów w OUN wzmaga reakcję układu odpornościowego
- Reakcja ta obejmuje wytwarzanie amyloidu β w mózgu
- Amyloid u osób ze starą wersją apolipoproteiny E jest niedostatecznie usuwany
- Nieusuwany amyloid gromadzi się i uszkadza mózg, co powoduje otępienie.
Ilustracja: Jensflorian, Preparat z sekcji pacjenta ze zdiagnozowaną chorobą Alzheimera. W barwieniu hematoksyliną-eozyną widoczne liczne plaki amyloidowe na tle neuropilu. Wikimedia Commons, CC BY SA 3.0
Bibliografia
- Fox M, Knorr DA, Haptonstall KM: Alzheimer’s disease and symbiotic microbiota: an evolutionary medicine perspective. Ann N Y Acad Sci. 2019 Jun 10. doi: 10.1111/nyas.14129
Komentarze
Ten artykuł przypomniał mi coś co czytałam jakiś czas temu, tutejsze wnioski chyba trochę sprzeczne z pracami tamtych naukowców, chociaż fakty dałoby się pogodzić.
Na podstawie badań ludności autochtonicznej w Boliwii wywnioskowano, że ApoE4 chroni mózg przed patogenami. Ci z wersją ApoE4 którzy doświadczyli infekcji pasożytów zachowali sprawność intelektualną w starszym wieku, natomiast ci co mieli gen ale nie mieli wcześniejszych infekcji, w starszym wieku częściej doświadczali chorób degeneracyjnych mózgu.
„Dr. Trumble then looked at the data on the cognitive health of all the Tsimane volunteers who had tested positive for parasites. Sure enough, he found that Tsimane with infections were more likely to maintain their mental fitness if they carried one or two copies of the ApoE4 gene; for them, the “Alzheimer’s gene” provided an advantage. For the minority who’d managed to elude parasitic infection, however, the opposite was true, and the ApoE4 gene was connected with cognitive decline, just as it is for people in industrialized countries.”
„But he said the hypothesis that the ApoE4 gene evolved to protect our brains from the effects of parasitic infection made perfect sense. “That’s absolutely in line with what we found. For our ancestors, an ApoE4 gene could have been beneficial,” Dr. Liddelow said, in part because it would have helped the astrocytes go on the attack.”
A co to astrocyty?
„According to Shane Liddelow, one of the authors of the paper, this Jekyll-and-Hyde personality of the astrocytes likely developed thousands of years ago to fend off the infections that invaded the brains of our ancestors. At the first sign of trouble, the astrocytes go on the attack, destroying everything in their path — including sometimes healthy brain tissue. Neurons can become “innocent bystanders in this protective killing effort,” Dr. Liddelow explained.”
Szczegóły tutaj:
https://www.nytimes.com/2017/07/14/opinion/sunday/alzheimers-cure-south-america.html
Więc może te drobne infekcje nosa to nie prawdziwy wróg, a raczej „false alarm” dla astrocytów?
Fałszywy alarm stymulujacy zwiększona produkcję smyloidu? Brzmi ciekawie
Nie rozumiem: wsrod Tsimanow ci ktorzy maja wiecej zapalen (parazytow) maja mniej demencji, a u nas ci ktorzy maja wiecej zapalen maja wiecej demencji?
Chyba innej kategorii infekcje, w Boliwii zagrażające życiu pasożyty, u nas „drobnoustroje” które życiu nie zagrażają. Ale mogą niechcący włączać bardzo czułe mechanizmy obronne. Taka jest moja próba pogodzenia obu badań.
Od czasu do czasu ameby zjadaja ludziom mozgi. Kazdy czlowiek nosi w sobie 3-6 funtow bakterii. A prehistoryczne wirusy siedza w naszym genomie. Warto sie tez zastanowic nad przdwczesnym otepieniem za co autorowi dziekuje.
@izabella
„Więc może te drobne infekcje nosa to nie prawdziwy wróg, a raczej „false alarm” dla astrocytów?”
Czy można w tym widzieć analogię do reakcji alergicznej? W przypadku ludzi Tsiname układ odpornościowy musiał zwalczać drobnoustroje zagrażające życiu, w środowisku zanieczyszczonym reakcja astrocytow na drobne infekcje byłaby anomalią?
Łańcuch przyczyn i skutków w procesach fizjologicznych jest dla mnie mind boggling. Pan Nowak pisze, że zmiany w środowisku zwiększają ryzyko infekcji górnych dróg oddechowych. A czy nie wywołują też częstych reakcji alergicznych?
Ludziom starym zaleca się aktywność umysłową dla zapobieżenia lub odłożenia w czasie demencji. Co może jednak zdziałać intensywne używanie mózgu w sytuacji, w której człowiek ma pechową wersję jednego genu i jednocześnie żyje w środowisku sprzyjającym infekcjom, które z kolei wywołują u niego fatalną reakcję łańcuchową?
Z podsumowania Gospodarza wynika, że jakąś formą obrony przed AD byłoby wzmacnianie układu odpornościowego. Aktywny styl życia i dobra dieta mogłyby chyba coś pomóc.
@kruk
i>zmiany w środowisku zwiększają ryzyko infekcji górnych dróg oddechowych. A czy nie wywołują też częstych reakcji alergicznych?
Jak najbardziej, i rzeczywiscie jest tu zbieznosc miedzy alergia i astma alergiczna a przedstawionymi hipotezami dotyczacymi Alzheimera, bo astma jest chronicznym zapaleniem, a rozne badania wskazuja na elementy chronicznego zapalenia takze w Alzheimerze, i to wiele lat przed wystapieniem objawow (choc chroniczne zapalenia to dosc „modny” mechanizm, implikowany np takze w chorobie wiencowej, nie zwiazanej epidemiologicznie z zadnym z powyzszych).
Jedna z popularnych hipotez dotyczacych coraz czestszego wystepowania alergii jest hipoteza higieny: wg niej nasz system imunologiczny, aby dobrze sie rozwijac, musi „trenowac” od dosc wczesnego wieku, tz przed koncem pierwszego roku zycia, by „nauczyc sie” dobrze funkcjonowac; jesli nie bedzie mial takiej okazji bo bedzie sie rozwijal w za „czystym” otoczeniu, zacznie troche „fiksowac”, tz nadreagowac, takze na bodzce na ktore nie powinien byl w ogole zwacac uwagi, jak np rozne alergeny.
Takie rozumowanie moze pasowac do wynikow badan demencji wsrod Tsiname zlinkowanych przez Izabelle (dzieki, nie znalam) – osoby ktore w mlodszym wieku mialy parazyty, na starosc mialy mniej demencji niz te ktore nigdy nie cierpialy na parazyty. Mozna by to zrozumiec jako sytuacje w ktorej mechanizm ewolucyjnie nastawiony na walke z parazytami, w ich braku zaczyna nadreagowac na cos innego – mikroby lub nawet na elementy naszego wlasnego ciala (tz choroby autoimunologiczne).
Aktywny styl życia i dobra dieta mogłyby chyba coś pomóc
Aktywny – fizycznie i mentalnie – tryb zycie chroni (obniza i/lub opoznia prawdopodobienstwo) demencji.
Dobra dieta tez, choc niekoniecznie z tego powodu – mniej cukrzycy, chorob wiencowych, przez to mniej uszkodzen tkanki mozgowej.
err.: chroni przed demencja
@karat
Znaczy, dobrze było mieć owsiki w dzieciństwie?
Pocieszające.
Alzheimer zdarza się także osobom pracującym naukowo i prowadzącym sportowy tryb życia. Różni się tym od starczej demencji (otępienia), że pierwsze objawy mogą się pojawić już w średnim wieku, około pięćdziesiątki 🙁
W programie telewizyjnym poświęconym temu tematowi widziałem 60-letniego profesora politechniki (uczelni o światowej renomie), który nie był już w stanie narysować tarczy zegara (standardowy test). W jego przypadku niewiele by dało rozwiązywanie krzyżówek, chodzenie na tańce czy wykłady UTW.
I w ogóle, od pewnego wieku ważniejszą od orientacji seksualnej okazuje się być dobra orientacja w terenie 😎
@markot
Nie wiem czy akurat owsiki, 🙂 ale np psy w domu we wczesnym dziecinstwie zmniejszaja prawdopodobienstwo alergii (z kotami to mniej jasne).
Co do aktywnosci umyslowej, chronienie to zmniejszenie prawdopodobienstwa, nie eliminacja… Zreszta mozliwe ze z innych powodow, np zwiekszanie rezerwy.
Alzheimer moze wystepowac dosc wczesnie.
@markot
Alzheimer zdarza się także osobom pracującym naukowo i prowadzącym sportowy tryb życia. Różni się tym od starczej demencji
Starcza demencja nie jest juz oddzielna diagnoza i jednym z jej powodow jest wlasnie Alzheimer.
@karat
W dzieciństwie sypiałem z kotami (do dziś), pies też się zakradał do łóżka, ale spał przy nogach. Alergii nie posiadam żadnych poza kontaktową na liście truskawek i fasoli. Mija po niedługim czasie.
Zmniejszenie prawdopodobieństwa Alzheimera przez aktywność umysłową? Chyba co najwyżej odsunięcie w czasie pierwszych objawów lub ich maskowanie. Na przykład używanie synonimów, gdy właściwe słowo lub nazwisko wyleciało z pamięci.
Wielu dobrze wykształconych pacjentów potrafi mianowicie rozpoznać u siebie początki tej choroby.
Dzisiaj moja nieletnia siostrzenica zadzwoniła z sensacyjną wiadomością, że dziecko, którego spodziewa się jej mamusia to będzie na pewno chłopiec. Na 50 procent!
@markot
Przypomniala mi sie reklama: „Nieinwazywna wczesna determinacja plci oczekiwanego dziecka. W razie pomylki zwracamy koszta” 😀
@karat.
Dobre 😀
@markot
co najwyżej odsunięcie w czasie pierwszych objawów lub ich maskowanie
Mozliwe ze nie tylko. W eksperymentach na gryzoniach zwiekszona aktywnosc fizyczna i kognitywna pobudza wytwarzanie nowych neuronow w rejonach zwiazanych z pamiecia. Alzheimer je zmniejsza. Wiec mozliwe np ze aktywnosc przeciwdziala wynikom choroby inna metoda (tz jesli Alzheimer zmniejsza liczbe neuronow w pewnym rejonie, aktywnosc moze ja zwiekszac, nawet jesli nie przeciwdziala mechanizmom powodujacym Alzheimera).
@karat.
Znaczy, gdyby profesor, zamiast rutynowo zajmować się doktorantami i jeździć na kongresy, więcej biegał po labiryntach w polu kukurydzy, to by Alzheimera nie dostał, bo szczurom to pomogło? 😉
Nie, znaczy to ze gdyby nie byl profesorem, zachorowal by na Alzheimera wczesniej 😉
Wczesny Alzheimer wystepuje bardziej w rodzinach, pozny jest bardziej sporadyczny
Dwujęzyczność też podobno opóźnia (poprzez maskowanie) objawy Alzheimera. Czytałam że nawet o 10 lat.
karat.
26 lipca o godz. 11:26
W eksperymentach na gryzoniach zwiekszona aktywnosc fizyczna i kognitywna pobudza wytwarzanie nowych neuronow w rejonach zwiazanych z pamiecia. Alzheimer je zmniejsza.
Z tym wytwarzaniem nowych neuronów w mózgu to nie jest jasna sprawa. Kiedyś jedno z czołowych czasopism (może to było nawet Nature) w ty samym numerze zamieściło dwie sprzeczne publikacje: że się tworzą i że się nie tworzą.
Obie grupy twierdziły że tamci robią coś źle.
Myślę że z pewnością można powiedzieć tylko tyle, że wysiłek przyczynia się do przepływu informacji, czyli wzmacnia połączenia, a za tym synapsy, dendryty i aksony. Dendryty w mózgu z demencją bywają długie, cienkie, pozbawione synaps.
Izabella
Tu linki do debaty
http://sitn.hms.harvard.edu/flash/2019/old-brain-new-neurons/
Śmieszy mnie nieco ta dyskusja. Przypomina to trochę ustalanie wyniku dodawania 2+2…a wynik jego jest według dyskutantów jest
4,0000000000000000000000000000000000000000000….
A ja obstaje przy skromnym 4 (słownie: cztery), czyli gatunek homo sapiens, albo ktoś w jego imieniu uznał, że pewnej jego części – rzekomej chlubie ludzkości – w ramach reguł doboru naturalnego podziękujemy.
I te różne Alzheimery, choroby cywilizacyjne i trendy demograficzne to nic innego jak takie podziękowanie.
Widocznie sobie zasłużył.
Trendy demograficzne to wypadkowa oczywiście (nienowego, ale bojowe surmy i owacje tłumów to jednak nowość) kolejnego kulturowego hegemona, czyli tzw. LGBT i jego zdolności prokreacyjnych.
Ale nie tylko tych środowisk.
W tym miejscu przytoczę głos śląskiego badacza współczesnych procesów demograficznych Szczepana Twardocha i jego opinię w kwestii stosunku do problemu rozrodczości w grupie populacyjnej „inteligentów i ludzi przyzwoitych”:
„Bo to przecież są martwi ludzie. Wydrążeni, skorupki takie z chińskiego plastiku. Te wszystkie wypindrzone dupki podobne do siebie, jakby je w jednej fabryce robili, Warszawa, Kraków czy Poznań, korporacja, mieszkanko na strzeżonym osiedlu, pierdolony kotek i jego kuweta, bo na dzieci jeszcze ”się nie zdecydowały”, wydaje im się, że o wszystkim decydują, takie pewne siebie, samorealizacja, samodoskonalenie i inwestowanie w siebie, a do tego ci ich, kurwa, ”partnerzy”, bo to przecież nie chodzi o żaden romans, tylko właśnie ”partnerzy”, wykastrowane toto zupełnie, bo się baby własnej boją nawet bardziej niż szefa w robocie – czy oni w ogóle sypiają ze sobą? Jak można sypiać z kimś, z kim zasady pożycia negocjuje się jak kontrakt? W tym jest tyle seksu co w umowie o dzieło. Jakby to spółka była, nie coś, co się dzieje między dwojgiem ludzi w łóżku i potem przy stole, i w życiu w ogóle. Przecież nawet licealne ”mój chłopak” czy ”moja dziewczyna” albo seryjny i niedokonany ”narzeczony” jest lepszy od tego pierdolonego ”partnera” czy ”partnerki” rodem z kodeksu handlowego. I potem czarna rozpacz, jak te biedne laski patrzą nagle w lustro po czterdziestce, partner poszedł w cholerę razem z ich młodością, kotek zdechł, tylko kuweta zasrana została i nagle – przepraszam – gdzie się podziało nasze życie?”
Zawsze sądziłem, że Twardoch jest literatem. Dobrym, złym, ale literatem, nie badaczem. Chyba, że każdy jest badaczem.
A co do notki, to w czasach postulatów Kocha wszystko było takie proste.
Moje intuicje dotyczące szczególnego występowania choroby Alzheimera wśród przedstawicieli cywilizacji zachodniej znakomicie potwierdza mapa dołączona do zamieszczonych w Wikipedii informacjach o chorobie.
Europa, Ameryka Północna i Australia.
W przypadku tej ostatniej można się łudzić że to wina Aborygenów.
@Gammon
„w czasach postulatów Kocha wszystko było takie proste.”
„Postulat 3 – Drobnoustrój, wyosobniony od chorej osoby, po wprowadzeniu do ludzi lub zwierząt musi wywołać tę samą chorobę.”
Co tu jest proste?
Twardoch -Kim jestem?Polakiem,Niemcem czy Ślązakiem?
To ten drobnoustrój właśnie,drzewo genealogiczne zapiera dech,
końcówki w nazwiskach -ski/ska,-fried/mund,potyczki między krajowe,
Warszawa -Śląsk;poseł z „dietą”-górnik na”garnuszku”tylko czyim?
Garniak kontra drelich,flanelka,botki skórzane dostępne w każdej opcji 🙂 -to tak z marszu
Coś w tym jednak jest umysłowi maja za nic,pracę rąk fizoli,nauczyciel-sprzedawcę,poseł-lekarza,nadwyrężony kręgosłup moralnie czy tam fizycznie,opcjonalnie to samo.
Notka- cięta ale niepotrzebna,”wolnoć Tomku w swoim domku”!
Dzieci były i zawsze będą dla tych co ich nie chcą,bezdzietni mają lepiej,tak mi się wydaje uwolniwszy sie spod skrzydeł,rodziców,nieśmiało rozkładamy swoje,nie odetchnąwszy czasem na moment….
LGBT – popieram!podskakujących mięśniaków w drodze do kościoła jeszcze nie widziałam,a mieszkam niedaleko,chłopców wychowuje sie albo na równi z dziewczynkami,albo dziwacznie czyt.mamo nie poprawiaj mi sweterka publicznie ja jestem facetem,jak się ubrałem tak wyglądam,
jestem durną łysą pałą to nią jestem – kopiący niby katolik!
@Bohatyrowiczowa
Co tu jest proste?
Moralnie nic. Technicznie – wszystko. No, prawie.
Twardoch -Kim jestem?Polakiem,Niemcem czy Ślązakiem?
Nigdy nie rozumiałem sensu takich pytań. Jeśli (przypuśćmy) mam w sobie stal z Krakowa (Huta Lenina), lampy z Reichenbach (PWLR Dzierżoniów) i Warszawy (ZWLE im. Róży Luksemburg) i parę tranzystorów germanowych z Zakładu Konstrukcji Prototypów IPPT PAN, łożyska z Kraśnika itd. – czy z tego wynika kim (czym) jestem albo nie?
Gammon my jesteśmy ludźmi,nie robotami,nikt nas nie chce,reszta Polaków pogoniłaby jakby tylko mogła,kogo to interesuje że górnictwo tutaj zawyża średnią krajową,Ci ludzie pracują w pyle,brudzie,wielu umiera niedługo po tym jak nabiera swoich praw emerytalnych,oni są solą w oku,cały Śląsk jest.
On mówi Twardoch, o tej mieszaninie,wybuchowej,dziadkowie rywalizują,oczerniają jedni drugich,pilnuj się czy mówisz czy godosz, Gammon…
nie lubisz piłki ale to w nas jest porównywalne do walk kiboli Legii i Ruchu,ustawka, w środku,mówię po polsku noszę niemieckie nazwisko,często w urzędach tutaj słyszę”co ja tu jeszcze robię z takim nazwiskiem plus do tego panieńskie mamy też niemieckie,obozy koncentracyjne-były w Polsce, nigdy nasze,a dostaję się nam za nie,jak Cie widzą tak niestety piszą…masz tu Robociku przykład „Observer”
raz się ze mną zgadza raz miotłą pogania,robótkę mu podbieram Was obserwując-czytając!!
Twoja mieszanina srubków mnie nie przeszkadza!Tobie tez nie powinna!
A propos emocji.
I jak się rozkładają w rozpolitykowanej ostatnio Polsce.
https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/190129838-Badania-Wieksza-nienawisc-po-stronie-zwolennikow-opozycji-niz-PiS.html
Choroba Alzheimera-kobiet po 65 roku życia,często owdowiałych,samotnych.Moja babcia dożyła 94 urodzin,w dość dobrym zdrowiu,nogi ją tylko bolały.
Swą pamięć szlifowała,nucąc do siebie,wyliczając swe dzieci, wnuki ,
ich odwiedziny,lub ich brak dzwoniła do wnuków dawno niewidzianych długo sama wybierając ich numery telefonu na tarczy swojego telefonu stacjonarnego,nie zastąpiła go innym,z klawiszami…
@Bohatyrowiczowa
Spróbuję wyjaśnić inaczej: nigdy nie rozumiałem, skąd się biorą te wszystkie emocje. Przypuszczam, że generuje je jakaś potrzeba „lokalności” i „plemienności”, którą najlepiej wyraża się okazując niechęć „obcym”, „nie-naszym”. Ale jako robot nie mogę ich podzielać, nawet gdybym chciał.
Gammon
Strzał w dychę,z lokalnością.I tyle,może nie wiem jak Ci przekazać jak się czuję bo nie umiem tego nazwać.
To wstyd być stąd.
Wstyd bo nie jestem w mniejszości,nie zabiegam o nią,urodziłam się tu,
jestem tu a nie lubię gwary Śląskiej,mam na tyle taktu ze nikomu w twarz nie mówię”ja pana nie rozumiem proszę mówić po polsku”nie lubię,nie dlatego ze jej mi zabroniono,nie lubię bo jej się po mnie oczekuje,nikt na północy kraju nie wie gdzie jest Jastrzębie -Zdrój,
a co z tym wydarzeniem:
https://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/stan-wojenny-w-jastrzebiu-zdroju-znani-jastrzebianie/ar/c1-2099150
Jestem,tylko Kim jestem?!
@Bohatyrowiczowa
To wstyd być stąd
Chyba nie.
nie lubię,nie dlatego ze jej mi zabroniono,nie lubię bo jej się po mnie oczekuje
Zgaduję, że to może irytować, ale nie wiem, czemu ma zawstydzać.
nikt na północy kraju nie wie gdzie jest Jastrzębie -Zdrój
Może jednak ktoś by się znalazł.
a co z tym wydarzeniem:
https://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/stan-wojenny-w-jastrzebiu-zdroju-znani-jastrzebianie/ar/c1-2099150
Pamiętam. Istniałem wtedy.
Jestem,tylko Kim jestem?!
Na takie pytania roboty nie potrafią odpowiadać.
Gammon
Podsumuję to:
Rdzenni Ślązacy,dostaliby to czego oczekiwani czyli:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowo%C5%9B%C4%87_%C5%9Bl%C4%85ska
Po narodowości zapragną,czegoś jeszcze i zechcą być Niemcami..
https://slask.onet.pl/dlaczego-slazacy-wyjezdzali-do-niemiec-bylo-im-wstyd/7ez3p
Jestem tu gościem,z urodzenia,pochodzenia,choć często nierozumem,nawet koleżanek godojących, improwizuje,wkurzam się gdy Warszawka,Polacy z górników drwi/ią,a cały Świat z ” Auschwitz, Birkenau ”
Do Niemiec nie trafię z nimi chcieć nie muszę przecież,mniejszością nie jestem,dla Warszawy plebsem,pomimo, w połowie jednak warszawskiej polskiej krwi.
Przy kawie bym Ci to nawet narysowała tu jest ciężko 🙂
ś
Gammon
„Chyba nie.”
Tak,bo nie jesteśmy blisko.
Dom to nie tylko mieszkanie,dzielnica, gmina,województwo,
za dzieci oddam życie,za matkę,rodzeństwo,a za ojczyznę i to jest pytanie kim jestem Polakiem,Niemcem,Ślązakiem?
Ani 2 ani 3, a na 1 czy zasługuję?
„Zgaduję, że to może irytować, ale nie wiem, czemu ma zawstydzać.”
Bo może powinni tego po mnie oczekiwać a ja ją rozumieć,
są tu tacy którzy tak mnie zapytają „co ja tu robię?”,jedziesz za granicę
uczysz się języków obcych,ja przez 46 lat nie pofatygowałam się poznać podstaw gwary…żymła np o którą mnie proszą 🙂
Kukuła znowu sprowokował kogoś i ujawnił się poważny personalny problem.
Nie zabieram głosu, nie jestem psychologiem.. Nigdy nie miałem tego typu problemów.
„Te wszystkie wypindrzone dupki podobne do siebie, jakby je w jednej fabryce robili, Warszawa, Kraków czy Poznań, korporacja, mieszkanko na strzeżonym osiedlu, pierdolony kotek i jego kuweta, bo na dzieci jeszcze ”się nie zdecydowały”, wydaje im się, że o wszystkim decydują, takie pewne siebie, samorealizacja, samodoskonalenie i inwestowanie w siebie…”
Nie wiem czy mówi to pan Twardoch, czy któraś z jego postaci literackich. Bije z tych słów najbardziej ordynarny, mściwy mizoginizm. Ich autor nienawidzi kobiety swojego pokolenia za to, że śmią odstępować od roli, jaką chciałby im wyznaczyć, nie bardzo zresztą wiedząc jaka byłaby to rola. Jednocześnie zdradza, że nic o nich nie wie, operuje wyłącznie stereotypami krążącymi wśród takich, jak on.
„… a do tego ci ich, kurwa, ”partnerzy”, bo to przecież nie chodzi o żaden romans, tylko właśnie ”partnerzy”, wykastrowane toto zupełnie, bo się baby własnej boją nawet bardziej niż szefa w robocie – czy oni w ogóle sypiają ze sobą?”
W tym miejscu czytelnikowi nasuwa się podejrzenie, że mizoginowi nie udało się zostać „partnerem” żadnej z tych „wypindrzonych dupek”. Nie pozostaje mu więc nic innego jak gardzić mężczyznami, którzy to osiągęli.
I co tu się dziwić, że młode kobiety wolą często samotność od takiego towarzystwa?
” I potem czarna rozpacz, jak te biedne laski patrzą nagle w lustro po czterdziestce…”
Dzisiejsze „laski” po czterdziestce patrząc w lustro w rozpacz nie popadają, bo to, co widzą, w pesymizm nie wpędza. Za to mogą popaść w przygnębienie patrząc na tych „prawdziwych mężczyzn”, którzy na partnerów nijak się nie nadają. I to jest powód, dla którego można im współczuć.
Panów, którzy w swoich żonach czy partnerkach widzą człowieka – a nie „wypindrzoną dupkę” – proszę o wybaczenie mi tego interludium.
Zauważyłam, że esencjonalna wypowiedź Szczepana Twardocha wywołała pewną kontrowersję, ale miałam do wyboru:
albo cytować Twardocha
http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,13610099,Szczepan_Twardoch__Wiezi_was_polskosc.html
albo poddać analizie poniższy artykuł
https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/kryzys-demograficzny-w-polsce-dane-gus/kkpcetv
Fragment który przysposobiłam do swojego wczorajszego komentarza znajduję się w końcowej części wywiadu z pisarzem.
Fragment ( tym razem z linkowanego artykułu):
„Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z odkładania na później przez ludzi młodych decyzji o założeniu rodziny co zostało zapoczątkowane w latach 90. XX wieku, a następnie – o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu.”
„Stan rzeczy” to oczywiście kryzys demograficzny. Nie tylko w Polsce. Cały świat zachodni o chrześcijańskim korzeniu cierpi na tę przypadłość.
Gammon
Jeśli (przypuśćmy) mam w sobie stal z Krakowa (Huta Lenina), lampy z Reichenbach (PWLR Dzierżoniów) i Warszawy (ZWLE im. Róży Luksemburg) i parę tranzystorów germanowych z Zakładu Konstrukcji Prototypów IPPT PAN, łożyska z Kraśnika itd. – czy z tego wynika kim (czym) jestem albo nie?
Wielu ludzi jest zbudowanych na tej samej zasadzie, choc nie zawsze o tym wiedza 🙂
Nie czytam „hard core” literatury – nie lubię.
Każdy powinien uporać sie sam ze swoimi problemami a nie przekazywać je czytelnikom.
@Gammon
Twoja „plemienność”,przespałam się z tym i tak to też to.
Rdzenni mieszkańcy Górnego Śląska,nimi są,ja jestem drugim pokoleniem”przyjezdnych”nie najeźdźców za jakich nas mają,nie zabieraliśmy Im ziem,ale miejsca pracy już tak.
Observer -problem psychologiczny,pewnie też masz rację,za dziecka nazywano nas kundlami,mieszańcami,”japy nie otwieraj,nie mówiąc po naszemu”-znacznie dobitniej.
Gammon jeszcze na koniec tylko to,moje dzieci,to potomkowie już rdzennych Cesaroków,moja wnuczka córką Cesaroka od pokolenia na pokolenie.Córka z nimi mówi ich językiem,czasem się przy mnie też zapomni,i to boli,mam to we krwi,ale przywykłam do „ja” zamiast „tak”.
Muszę sięgnąć do lektury tego Twardocha!
„Nie czytam „hard core” literatury – nie lubię.
Każdy powinien uporać sie sam ze swoimi problemami a nie przekazywać je czytelnikom.”
„Biblia” czym jest?
Boha…
Nie rozumiem pytania.
PS. Przykro mi ze masz takie doswiadczenia.
@Bohatyrowiczowa
Tak. Przyjmuję do wiadomości, że tak jest. Rozumiem, na czym to polega. Mogę się nawet domyślać, skąd to się w ludziach bierze – ale i tak „nie ogarniam tej kuwety”.
@karat.
Wielu ludzi jest zbudowanych na tej samej zasadzie, choc nie zawsze o tym wiedza
W Polsce wszyscy wiedzą, że są potomkami skrzydlatych husarzy, nieprawdaż.
@observer
Każdy powinien uporać sie sam ze swoimi problemami a nie przekazywać je czytelnikom.
Czy ten postulat obejmuje także poetów?
Wpis w zasadzie mało rzeczowy ( taka już jest natura liryki), ale twierdzę, że dorzuca trzy grosze w kwestii meritum naszych komentarzy i istoty równie nierzadkich okresów milczenia stałych bywalców blogu szalonych naukowców.
Literackie interludium tym bardziej warte uwagi, że krajem jego pochodzenia jest Kraj Środka, a nic tak dobrze nie robi jak opinia kogoś z zewnątrz. I żeby nie przedłużać przytoczę treść wiersza (w tłumaczeniu samego Czesława Miłosza):
Filozofowie.
„Ci, którzy mówią, nie wiedzą,
Ci, którzy wiedzą, milczą
Te słowa, o ile wiem,
Wyrzekł Lao-Tsy.
Jeżeli mamy wierzyć, że Lao-Tsy
sam był tym, który wie,
Czemu napisał książkę,
Pięć tysięcy słów?”
Jak widać autor pozwolił sobie na złośliwość wobec legendarnego twórcy taoizmu, ale autorem był sam słynny chiński poeta Po-Chu-I i jego odwaga staje się zupełnie wytłumaczalna.
Zresztą badacze języka polskiego twierdzą , że natchnieniem słynnego polskiego powiedzenia „po ch… nam to było” jest osoba słynnego chińskiego obrazoburcy Po-Chu-I. Kto wie, być może na widok zainfekowanej kuwety niejeden partner, albo partnerka… wygłosił(a) gorzką apostrofę w kierunku chińskiego wieszcza.
PS. Oczywiście profesor Miłosz tłumaczenia wierszy poetów chińskich dokonywał w większości z języka angielskiego.
@observer 9:27
Nie znałam gatunku literackiego, który nazywasz „hard core”. Zajrzałam do Google’a i oto pierwsza informacja, jaka mi się pojawiła:
„Nace el Hardcore Literario, un género que te follará la mente en un extraño libro de relatos y distorsiones literarias. Necesita tu ayuda para ser publicado. Historias para reflexionar con altas dosis de humor negro, gore y locuras absurdas para dementes de mierda como tú.”
Rodzi się Literacki Hardcore, gatunek, który zajebie Ci mózg w dziwacznej książce opowiadań i wykrzywień literackich. Potrzebuje Twojej pomocy, aby dojść do publikacji. Historie dla pobudzenia refleksji, z dużą dozą czarnego humoru, krwawej jatki (to po angielsku) i absurdalnych szaleństw dla takich, jak Ty gównianych czubków.
Poniżej napisane w spanglish: „proyecto crowdfundeado”. Językowa perła. Nie wiem czy projekt został suficientemente crowdfundeado. Jak dla mnie zapowiadał się obiecująco.
@Gammon 11:40
„nie ogarniam tej kuwety”. Czy mógłbyś wyjaśnić kogo cytujesz oraz co jest porównywane do kuwety?
11:41 „W Polsce wszyscy wiedzą, że są potomkami skrzydlatych husarzy, nieprawdaż.”
Wydaje mi się, że kapitalizm tę mentalność zaczął zmieniać. Uderzył mnie kiedyś fakt, że córka Kulczyka zostawszy panią Lubomirską zdecydowała się na podwójne nazwisko – Lubomirska Kulczyk.
W snobistycznej Anglii już w połowie ubiegłego wieku ludzie przyznawali z dumą, że pochodzą z „working class”. Wiem to z dobrego źródła, bo od mojej lektorki angielskiego, która przewędrowała swego czasu kawałek brytyjskiego imperium.
Kruk
Nie patrzyłem na definicję. Może bardziej pasuje „brutalna literatura” albo „plugawa”.
Nie czytałem Twardocha ale po tym fragmencie wnioskuję że jego język mnie odrzuci.
😆 😆
Myslalam ze chodzi o hardcore w znaczeniu mocny, prawdziwy (jak w ‚prawdziwi mezczyzni’)
https://www.urbandictionary.com/define.php?term=Hardcore
lub
https://www.lexico.com/en/definition/hardcore
@kruk
27 lipca o godz. 16:48
Idą dwa koty przez pustynię…
Kruk.
W Anglii łatwo jest rozpoznać uzurpatora. W Polsce wszyscy pochodza ze szlachty, chociażby zubożałej. Kto pasł krowy? Chyba Ukraińcy.
W Polsce wszyscy pochodzą ze szlachty albo mieli kamienicę narożną we Lwowie.
Krowy pasł pastuch elektryczny 😎
😆 😆
Jesli przepusci mnie moderator, perelki znalezionej przez @kruka ciag dalszy, w ktorym tlumaczy sie m.i. ze owe wykrzywienia literackie to proza poetycka i paranoidalna, przedstawiajaca przebudzenie, ewolucje oraz degeneracje autora; beda takze obrazki 😀
https://www.verkami.com/projects/15720-hardcore-literario
@markot 17:02
„Idą dwa koty przez pustynię…”
Masz znakomite zadatki na pisarza z gatunku light core.
@observer 17:09, @markot 17:13
Wlasciwie dlaczego tak jest?
Ten Twardoch…
Nabuzowany, w..rwiony, sfrustrowany, pełen resentymentów… W dzieciństwie świadek świniobicia i zarzynania barana… Ma z czego czerpać.
Własna babka nazywała go pieszczotliwie najduchem czyli znajdą, podrzutkiem. Kto wie, jak bardzo można dziecko ugodzić i zachwiać jego poczuciem bezpieczeństwa mówiąc choćby żartem, że jest adoptowane albo podmienione, ten zrozumie styl pisarski tego autora i tematykę, o której pisze.
„Pojeść, popić gorzołki z kamratami, baba pod pierzyną” – największe uciechy.
Miałem przez lata wgląd w życie rozległej śląskiej (20 km od Jastrzębia) rodziny, z ujkami służącymi w SS z jednej strony i ojcem internowanym w Rumunii – z drugiej. Z etosem pracy „na grubie”, studiami, doktoratami, karierami, w ostatnich latach emigracją młodszego pokolenia do GB, bez większych zmian w mentalności. I pobożności.
Przy czym matka dowiedziawszy się o ciąży córki studentki (na ostatnim roku studiów) najbardziej martwiła się, co powiedzą sąsiedzi. No i ślub musiał być jak najszybciej. A potem długoletnie nieszczęśliwe małżeństwo, ale bez rozwodu.
Język rozumiałem po niedługim czasie dość dalece, choć bywałem tylko gościem. Dziwię się Bohatyrowiczowej, że nie nasiąkła choćby przez osmozę.
Żymła = bułka, od Semmel = althochdeutsch semala = fein gemahlenes Weizenmehl < lat. simila
@karat 17:17
Czytałam ciąg dalszy i nawet miałam ochotę wziąć się za tłumaczenie, co byłoby świetną zabawą. Niestety za długie jak na publikację na blogu. Tekst ma jedną rzecz wspólną z wywiadami pana Twardocha w GW – upojenie słowami, w tym szczególnie niecenzuralnymi. I jedną rzecz zupełnie odrębną – nazwałabym to autoparodią. Z tłumaczenia pana Twardocha na hiszpański zabawy bym nie miała.
Nie jestem gąbką pewnie dlatego.
I będąc w 50 procentach Warszawianką,skanuję się co kilka dni,oczyszczam,ze słów niestołecznych 🙂
Observer-Boho – styl artystycznej bohemy…
Dziękuję za zdrobnienie,na pewno gdzieś wykorzystam.
Zobaczymy gdzie zmieciona stąd trafię..?
@markot 17:54
„Ten Twardoch…
Nabuzowany, w..rwiony, sfrustrowany, pełen resentymentów… W dzieciństwie świadek świniobicia i zarzynania barana… Ma z czego czerpać.”
Poczułam się trochę winna. Nie oceniałam jednak prozy literackiej pana Twardocha, bo jej nie znam. Z wywiadów z nim bije gorycz, nie czarny humor. Trudno mieć z tłumaczenia tego zabawę.
@markot
„Język rozumiałem po niedługim czasie dość dalece, choć bywałem tylko gościem.”
Pewnie oglądałeś film Majewskiego „Angelus”. Jakim w nim mówią językiem? Miałam wrażenie, że wszystko rozumiem.
„Nie patrzyłem na definicję. Może bardziej pasuje „brutalna literatura” albo „plugawa”.
Nie czytałem Twardocha ale po tym fragmencie wnioskuję że jego język mnie odrzuci.”
” Faryzeusz takimi słowami zwracał się w swojej duszy do Istoty wszechwiedzącej: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik” (Łk 18,11). Ten zarozumiały i źle nastawiony do innych człowiek reprezentuje rozpowszechniony sposób myślenia i mówienia o sobie i o innych, który streszcza się w słowach: „Ja jestem w porządku, inni – to samo zepsucie!” Niestety, taka jest treść ogromnej ilości rozmów ludzkich, które składają się głównie z połączonej z narzekaniem krytyki, obmowy, a nawet – oszczerstw. Do tych złych form mówienia o bliźnich dołączają się jeszcze – w zależności od stopnia pychy – różne sposoby wychwalania siebie, swoich zachowań, ocen, rozwiązań i pomysłów na wszystko. W podobny sposób wiele osób myśli, nawet gdy nie ujawnia tego wyraźnie swoim mówieniem.”
Mamy Cię – historia to chyba pętla…
@karat. 17:53
„Wlasciwie dlaczego tak jest?”
Myślę, że jest kilka przyczyn. Jedną jest potrzeba poczucia się lepszym od innych. Nie wszyscy ją mają. Drugą może być wstyd, bo prosty lud był upokarzany, a dzisiejszy człowiek pochodzący z nizin społecznych nie chce o tym upokorzeniu pamiętać. Wreszcie jest urok romantycznej legendy szlacheckiej, której dziecięcym umysłom trudno się oprzeć, więc oddają się fantazji.
http://www.teologia.pl/Biblia_k/lk_18.htm
Źródło – słów ks. Kaszowskiego
@kruk
No właśnie, nie taki to znowu hermetyczny język 😉 Discovery wśród Ślązaków
Dobrze, oczywiście, jest znać niemiecki, wówczas większość germanizmów przestaje być tajemnicą.
Coś znajomego 😉
@Markot
Ty kompletnie nie liczysz się z sercem Observera ?
Też to rozumiem,Angelus to chyba jednak najbardziej akcent,słów,zademonstrowanych w tym filmiku jest nie wiele.
Są ok,słuchałam wyciszonego,teraz reklamy śledzące zasypią mnie pornografią z Rydułtów(mieszkałam tam na stancji,sąsiedzi byli cichsi)
@karat. 17:53
„Wlasciwie dlaczego tak jest?”
Bo niejeden Polak ma ciągle jeszcze mentalność feudalną, gnie się przed silniejszym, gardzi słabszym, nie jest pewny swej wartości, więc podpiera się legendą, sztukuje biografię, a gdy dojdzie do pieniędzy – buduje dworek z kolumnami i kupuje portrety cudzych przodków…
Probujac polaczyc temat literatury z tematem wpisu, zaczelam sobie przypominac ksiazki jakos dotyczace demencji:
– Biograficzna ksiazka meza Iris Murdoch (ktorej nie mialam odwagi przeczytac, tym bardziej ze nie bylam pewna czy powinien byl ja napisac)
– Lala / Jacka Dehnela
– Elizabeth is missing (po polsku Ani śladu Elizabeth)/ Emmy Healey, b. dobry i wzruszajacy kryminal ktorego narratorka jest starsza pani cierpiaca na Alzheimera, napisany o dziwo przez mloda autorke na podstawie jej wspomnien swojej babci.
Sa inne?
Jak sie nad tym zastanowic, upokorzenie, brak poczucia wlasnej wartosci, rzeczywiste zle warunki przez dlugie stulecia , to jednak bardziej powod do wspolczucia niz do drwiny…
Markot (18:54), dzieki rytmowi znajome w kazdym jezyku, zapewne nawet po japonsku 🙂 🙂
mam na mysli drwiny z zapedow szlacheckich
@karat.
jednym z lepszych filmów o demencji jest „On Golden Pond” (1981) z Henrym Fondą i Katherine Hepburn. Z nowszych „Still Alice” (2014) z Julianne Moore, która otrzymuje diagnozę – alzheimer.
Tak, On Golden Pond widzialam; Still Alice nie.
W sumie niemalo.
@karat. 19:33
„… to jednak bardziej powod do wspolczucia niz do drwiny…”
Tak samo to widzę. Z wiekiem jakoś przechodzi człowiekowi skłonność do drwin z bliźniego. W Nowym Jorku, koło Central Park, minęłam się kiedyś z pretensjonalnie i tandetnie wystrojoną dziewczyną. Wyglądała na kogoś z naszej części Europy. Za młodu moją reakcją na taki wygląd byłaby wewnętrzna drwina. W tamtej chwili poczułam dla tej dziewczyny zrozumienie – znalazła się w bardzo eleganckim miejscu i jakoś chciała się do niego dopasować. Nie każdy zaczyna wyrobienie sobie stylu od zakupów w drogich butikach.
A jak chodzi o dworki, to chyba wyraża się w tym nie tylko snobizm ale i pragnienie ładniejszego życia. A skąd wziąć wzorce, jak nie od ludzi, którzy właśnie ładniej żyli? Oczywiście nadętej durnoty też nie brak.
@markot 18:54
Fajny jest Tuwim po śląsku. Teraz trudno mi będzie powiedzieć na kiełbasę inaczej niż „wurścioch”.
@kruk
Jeśli współczuję, to właśnie tego poczucia własnej wartości. A gdy nadymanie się na szlacheckość zaczyna być komiczne, to się uśmiechnę pod wąsem, bo myślę wtedy o mojej babci, która z wielkim rozbawieniem opowiadała o jednym krewnym, który, gdy sobie podchmielił, lubił przypominać rodzinie: Ja mam herb! Herb!
Poza tym nie miał nic, bo był wielkim utracjuszem.
tego braku poczucia…
W ogóle przestałem czytać tzw. literaturę piękną. Mam tyle innych rzeczy do zrobienia zanim mnie zezłomują.
‚Miałem przez lata wgląd w życie rozległej śląskiej rodziny, z ujkami służącymi w SS z jednej strony i ojcem internowanym w Rumunii – z drugiej.”-Tato Warszawiak przy tym to pryszcz.
Ona studentka z brzuchem przed sobą, On żadnych istotnych informacji,prócz braku poczucia własnej wartości.
Wiele lat razem niepotrzebnie,smutne,ale musiało być coś jeszcze,
nie tkwi się tak,w tak pustym związku a raczej jego braku przez całe życie ?
Matka z takim posłuchem u młodych,pewnie lata 80te.
„Ten Twardoch…
Nabuzowany, w..rwiony, sfrustrowany, pełen resentymentów… W dzieciństwie świadek świniobicia i zarzynania barana… Ma z czego czerpać.
Własna babka nazywała go pieszczotliwie najduchem czyli znajdą, podrzutkiem. Kto wie, jak bardzo można dziecko ugodzić i zachwiać jego poczuciem bezpieczeństwa mówiąc choćby żartem, że jest adoptowane albo podmienione, ten zrozumie styl pisarski tego autora i tematykę, o której pisze.”
Twardoch,jest mi zgoła bliższy,i sytuacja podobna,choć bez historii w tle
z SS,i Tatkowie tylko( w Twoim mniemaniu) Warszawiacy,mamy spolszczone,”kim jestem”zagnam już do łózka,gwary nie dotknę,syn zna język niemiecki w technikum będzie miał wersję rozszerzoną,przez następne 5 lat,coś i pewnie zaczerpnę przypadkiem,niech i tak będzie że to gowno prawda.
Ja mam jeszcze jedną odnogę….Tato zostawił nas,9 latkę,7 latkę,6 latka, i rocznego brzdąca,w dniu mojej Komunii Świętej,datę jeśli potrzebna mogę mieć,mamę zapytam?
I może to tylko przez to że go zabrakło,może przez jego pochodzenie,może moje,ktoś jego nieobecność wykorzystał,wspomnienie przy narkozie.
To nie licytacja,raczej załącznik, nie umniejszaj mi,nie nasiąkaniem,
mam wrażenie ze nie zostawiłeś na mnie suchej nitki,choć szlaufa z wodą nie widzę.
szlauch ja to pierniczę nie dziewczę z galerii handlowej,napisałam ze słuchu 🙁
@Bohatyrowiczowa
„Ona studentka z brzuchem przed sobą, On żadnych istotnych informacji,prócz braku poczucia własnej wartości.”
„nie zostawiłeś na mnie suchej nitki”
Na tobie?!
????
Piszę aż tak niezrozumiale, czy lubisz po prostu wszystko odnosić do siebie? Pomieszawszy uprzednio wątki.
Sprawca owej przedślubnej ciąży miał (i ma) o sobie bardzo wysokie mniemanie i żadnych ciągot herbowych. Nie-Ślązak i nie-warszawiak. Za to egoista pierwszej wody, z osobnym mieszkaniem, dbający o własne zdrowie i kondycję, jeżdżący we własne dalekie podróże, żeglujący. Zdrowiem, kondycją, problemami żony niezainteresowany. Na potrzeby „reprezentacyjne” potrafi zadbać o pozory, ładnie wygląda na zdjęciach, kocha wnuki, miły facet.
„nie umniejszaj mi,nie nasiąkaniem”
Nie umniejszam, gdzież bym śmiał. Dziwię się tylko tej postawie obronnej przed poznaniem gwary, z którą masz do czynienia przez całe życie.
Przypomina mi się opór (nierzadko zabarwiony pogardą) niektórych kolegów i koleżanek wobec nauki rosyjskiego w szkole i na studiach. Niektórych także wobec matematyki, fizyki, chemii… 😉
Twardoch tak się bronił przed niemieckim, którego próbowali go uczyć dziadkowie.
Ja nasiąkam czym popadnie, chłonę jak gąbka, ciekawość nowego gna mnie przez życie, żałuję, że pamięć już nie ta i wchłonięte się ulatnia coraz bardziej 🙁
Z Twardochem mam wspólną niechęć do ” obnoszenia zbitej dupy na drzewcach jako powodu do chwały narodowej. Nie rozumiem polskiego kultu klęski”
Czytałem ten wywiad z nim 6 lat temu. Rozbawił mnie wtedy tym wyższościowym „Więzi was polskość”, podczas kiedy sam jest więźniem swojej śląskości i stylizowania na buntownika i nihilistę. Miał wtedy 34 lata. Może mu już trochę przeszło?
Z własnymi rodzicami rozmawia po polsku.
@markot
„Czytałem ten wywiad z nim 6 lat temu. Rozbawił mnie wtedy tym wyższościowym „Więzi was polskość”, podczas kiedy sam jest więźniem swojej śląskości i stylizowania na buntownika i nihilistę. Miał wtedy 34 lata. Może mu już trochę przeszło?”
Szukając wczoraj informacji o Twardochu natrafiłam na niedawny z nim wywiad:
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,24066802,szczepan-twardoch-jesli-czegos-bede-bronil-zaciekle-to.html
Chyba mu nie przeszło. Nawet buntuje się coraz więcej i „zaciekle” swojego buntownictwa na różnych frontach broni.
Drogi Administratorze.
Zmuszony jestem prosić o zawieszenie lub moderowanie wpisów niejakiej @Bohatyrowiczowej powołując sie na punkt 2b Zasady publikacji i Komentarzy „Polityki”.
2 b. Obrażają i deprecjonują inne osoby ze względu na ich pochodzenie, wykonywany zawód, PRZEKONANIA, wyznanie,
ŚWIATOPOGLAD, wiek, płeć czy orientację seksualną.
Mam na uwadze ten wpis @Bohatyrowiczowej z 27 lipca godz 18.37 jako odpowiedź na mój wpis.
„Nie czytałem Twardocha ale po tym fragmencie wnioskuję że jego język mnie odrzuci.”
” Faryzeusz takimi słowami zwracał się w swojej duszy do Istoty wszechwiedzącej: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik” (Łk 18,11). Ten zarozumiały i źle nastawiony do innych człowiek reprezentuje rozpowszechniony sposób myślenia i mówienia o sobie i o innych, który streszcza się w słowach: „Ja jestem w porządku, inni – to samo zepsucie!”
Ataki personalne nie powinny miec miejsca na blogach.
Osoba ta mająca ewidentne problemy ze swoją osobowością nie wnosi nic merytorycznego do tego blogu poza swoimi problemami i frustracją.
Czytanie jej problemów to czysta strata czasu. Takie tematy porusza się z sąsiadką na ławeczce przed blokiem.
Sz.P. Observer, oznajmiam że przyjmuję do wiadomości złożoną na mnie skargę.
@Markot
Jestem chyba damską wersją Don Kichot-a, w swej walce z gwarą.
Muszę chyba pomyśleć o karierze politycznej, robiąc wokół siebie tyle bałaganu,daleko pewnie tam zajdę!
Aż sobie posłodziłam sok, biorąc go za coś innego…
@Bohatyrowiczowa
No widzisz, masz zadatki na polityka.
Na blogu jednak szerzysz chaos i nieporozumienia.
Jeśli chcesz sobie zaoszczędzić skarg, zadbaj o większą precyzję wypowiedzi.
Nie rozumiem nadal motywów twojej walki z gwarą
Czujesz się zagrożona w swym jestestwie, cierpi twoja osobowość, zmienia się psychika (wszystko na gorsze?), gdy „godka” wdziera ci się do mózgu?
@kruk
Celne komentarze pod tym wywiadem.
„Infantylny pajac zakochany w samym sobie bez pamięci”
„Bliżej mu do cynicznego p-o-zera i kabotyna, który „kontrowersjami” ściąga na siebie zainteresowanie. Właściwie jest postacią tragiczną. Sytuacja, kiedy z jednej strony rzeźbi własną odrębność kulturową, a z drugiej jest polskim pisarzem, który po śląsku pisać nie potrafi, musi być niekomfortowa i frustrująca. Może stąd bierze się jego nadgorliwie manifestowana niechęć do polskości.”
Ludzie wyczuwają autokreację nadętego buca, który ma w d… polskie protesty i obronę demokracji, manifestuje brak zainteresowania polityką i w ogóle światem zewnętrznym, a jednocześnie oczekuje, że świat będzie się interesował wytworami „Szlachetnego idealisty, którego zły los umieścił w niewłaściwym Wszechświecie, w którym „prawdziwe” rzeczy są niemożliwe. Banalnie znajome i bezproduktywne.”
„W to wyrzeczenie się polskości dopiero wtedy uwierzymy, kiedy pan Twardoch wyrzeknie się publicznie katolicyzmu i kultu JPII. Polskość to przecież właśnie katolicyzm, ta jego ludowa odmianą ze świątkiem z Wadowic w roli totemu”
Twój komentarz czeka na moderację.
Ha, znalazłem słowo zakazane na tym blogu: p-o-zer 😎
@Bohatyrowiczowa
Aż sobie posłodziłam sok, biorąc go za coś innego…
Okazje, żeby zrobić wino, same pchają się w ręce.
@markot 11:54
„Celne komentarze pod tym wywiadem.”
Zgadzam się, że celne. Sama głowiłam się jakiego określenia użyć dla chaosu poglądów, które wyrzuca z siebie pan Twardoch. Jeden z komentarzy mi go dostarczył:
„No właśnie. O czym jest ten wywiad? Nicht verstehe. To takie fandzolenie.”
W tym „fanzoleniu” jest też ukłon w stronę Śląska i Ślązaków. Fajnie było przypomnieć sobie to słowo.
„Choroba Alzheimera, najbardziej znany rodzaj otępienia, stanowi coraz większy problem w starzejących się społeczeństwach Zachodu. Chorzy prezentują głównie zaburzenia myślenia i pamięci, stopniowo uniemożliwiające im samodzielne funkcjonowanie, a w końcu pozbawiające ich własnej tożsamości.”
Te objawy występują masowo u zdecydowanej większości posłów PiS, którzy 19 lipca odrzucili projekt ustawy „O ochronie własności Rzeczpospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego”, co otwiera drogę do kolejnego , ekonomicznego rozbioru Polski. Czy posłowie PiS są tego świadomi, czy też cierpiąc na zaburzenia pamięci i tępotę umysłową nie zdają sobie sprawy co czynią?
@Bohatyrowiczowa 9:19
„Jestem chyba damską wersją Don Kichot-a, w swej walce z gwarą.”
Niby po co walczyć z gwarą? Gwary należą do kolorytu lokalnego i chyba są świetnym polem badań dla etymologów. Film „Angelus” straciłby, moim zdaniem, cały swój urok, gdyby nie mówiono w nim po śląsku.
A poza tym słownictwo śląskie przeniknęło do potocznej polszczyzny. Przykłady: bajzel, chichrać się, fach, fajnie, fajrant, fura, istny, kabza, wadzić się, wartko. Zob. http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/r023/slownik%20gwary.ht
@woytek
Te objawy występują masowo u zdecydowanej większości posłów PiS
Mają problemy z samodzielnym funkcjonowaniem w życiu codziennym i dezorientację co do własnej tożsamości? Serio?
Ponadto proszę nie przeceniać znaczenia słowa „polityka” w adresie tego blogu.
@observer
Może po przeczytaniu komentarza @woytka przejdzie Ci nieco niechęć do @Bohatyrowiczowej?
@kruk 16:18
Linka sie nie otwiera, ale wiekszosc przykladow to germanizmy, ktore zreszta nie weszly na „gorna polke” jezyka.
Wartko, istny, chyba nie sa z gwary. ‚Wartko’ wg prof. Miodka jest zwiazane z ‚wiercic’, nie wspomina o tym ze jest z jakiejkolwiek gwary.
‚Istny’ chyba jak ‚zaiste’, od ist, est, jest, istnieje (?)
‚Wadzic sie’ to chyba archaizm
W „Polityce” ciekawy artykuł o neurogenezie (nowe dla mnie słowo), zahaczający o Alzheimera. Oto jego konkluzja:
” Jeżeli okaże się, że w dorosłym hipokampie faktycznie mogą powstawać w pełni funkcjonalne neurony, pojawi się nadzieja, że kiedyś nauczymy się sterować procesem hipokampalnej neurogenezy i przeciwdziałać zaburzeniom pamięci. Póki co – naukowy mecz trwa.”
@kruk
„Bajzel” jest jidyszyzmem, a jidysz jest dialektem wysokoniemieckiego (Hochdeutsch).
„Istny” jest ogólnosłowiański.
https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/isty
Archaiczne słowa „wartki / wartko” nie są swoiste dla Śląska.
Pozostałe słowa rzeczywiście mogą pochodzić z gwary śląskiej, choć i tu nie mam pewności. Bardzo wiele polskich słów zostało zapożyczonych w średniowieczu od niemieckich osadników w Polsce (np. pozornie „czysto polskie” słowo łan). Inne mogły przeniknąć później przez Wielkopolskę (zabory), Pomorze albo Mazury (wsie w południowej części państwa krzyżackiego, tj., późniejszych Prus, długo były silnie spolszczone, bo Krzyżacy ściągali na pustkowia chłopów z Mazowsza).
@karat.
Słownik można znaleźć pośrednio przez
[ „site:www.interklasa.pl słownik gwary” ]
@kruk 17:03
Tego dotyczyla moja rozmowa z Markotem i Izabella (11:26, 13:19, 13:42)
karat.
28 lipca o godz. 17:13
Też zauważyłam. Ciekawa jestem czy zainspirowałyśmy pana Rzymskiego, czy to zwykły zbieg okoliczności.
@karat 16:58
Słowa, które wybrałam, wydały mi się bardzo znajome. Linki nie powtórzę, bo jest w niej zastrzeżenie „not secure”. Nie wiem na ile trzeba się tym przejąć, bo u mnie GW pojawia się jako „not secure”. Możesz zaryzykować wpisując „gwara śląska”. Z prof.Miodkiem nie odważyłabym się podjąć dyskusji. A co do „wadzić się”, musisz przecież pamiętać Fredrę:
„Paweł spokojny, nie wadził nikomu,
Gaweł najdziksze urządał swawole…”
Wadzić = przeszkadzać, wadzić się = spierać się. To drugie to moja interpretacja, w słowniku gwary śląskiej wadzić się = kłócić się. Jest pewien niuans.
@kruk
Wadzić = przeszkadzać, wadzić się = spierać się. To drugie to moja interpretacja, w słowniku gwary śląskiej wadzić się = kłócić się. Jest pewien niuans.
„Wadzić się” występuje np. w Kazaniach sejmowych Piotra Skargi (1597). Raczej nie zaczerpnął tego czasownika z gwary śląskiej.
P.s.
http://biblioteka.kijowski.pl/skarga%20piotr/kazania%20sejmowe.pdf
W razie czego trzeba szukać przez „wadzi”, bo ten .pdf używa dziwnego zestawu znaków.
@karat
„Tego dotyczyla moja rozmowa z Markotem i Izabella (11:26, 13:19, 13:42)”
Teraz sobie przypominam. Jak również to, co @markot napisał wczoraj o ulotnej na starość pamięci.
@Gammon 17:03
Dziękuję za uwagi.
17:27
„Wadzić się” oraz „istny” zawsze wydawały mi się iście polskie. Może słownik, na który trafiłam, piszą amatorzy.
@kruk
Z tym słownictwem śląskim w potocznej polszczyźnie to bym nieco polemizował.
istny (istotny, prawdziwy) – to wyraz staropolski, spotykany często w literaturze
Istny diabeł, sztuczka kusa (Mickiewicz)
fura, furmanka,furman – przyszły z Niemiec i funkcjonują w polszczyźnie od wieków
Potoczne jest słowo-wytrych fajny, fajnie etymologicznie też niemieckie, ale może faktycznie spopularyzowane przez Ślązaków
kabza — niem. Kapsel (łac. capsa, capsula — futerał, pudełko)
Fach, fachowiec — z niemieckiego
Fajrant = niem. Feierabend
Wszystkie polskie słowa na f są obce
A etnolekt śląski bazuje na zapożyczeniach z literackiej polszczyzny, języka czeskiego, słowackiego, morawskiego i niemieckiego dialektu śląskiego, którym w Polsce chyba już nikt nie włada. Źródłosłów jest głównie słowiański, bliski staropolszczyźnie, stąd pewnie bierze się przekonanie, że istny czy kabza przyszły do współczesnej potocznej polszczyzny ze Śląska.
Użyłem terminu etnolekt bo tak się teraz nazywa zbiór kilku gwar (dialektów?) używanych głównie na Górnym Śląsku i Śląsku Cieszyńskim, choć Ślązacy chętniej mówią o języku śląskim.
Słownictwo śląskie, podobnie jak czeskie ma dla Polaków parę pułapek, kiedy słowa jednakowo brzmiące albo bardzo podobne do polskich znaczą zupełnie coś innego.
na przykład spodniaki to nie spodnie, a kalesony, kiszka to zsiadłe mleko, cera = córka, sam = tutaj, topić = palić w piecu etc.
O, poszedłem przed dokończeniem komentarza zjeść podwieczorek i masz! 🙂 Musztarda po podwieczorku 🙁
„Wadzić się” i „zwada” są w standardowej polszczyźnie przestarzałe. Doroszewski tak oznaczał „zwadę” pół wieku temu, a w 1925 roku trzeba było „wadzić się” tłumaczyć czytelnikom.
Ignacy Strycharski, Słownik do Trylogji, Ossolineum 1925, s. 118 (wg numeracji papierowej).
http://obc.opole.pl/Content/9065/317105.pdf
Re: istny
Истинно, истинно говорю вам
Istny, od praslowa indoeuropejskiego oznaczajacego byc
https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/isty
I tu
https://en.wikipedia.org/wiki/Indo-European_copula
@markot
‚sam’ jako ‚tutaj’ to staropolskie
https://sjp.pwn.pl/doroszewski/sam-II;5494699.html
karat.
‚sam’ jako ‚tutaj’
W takim razie co znaczy Rzędzian, sam tu!
albo
Sam tu, małpo! Ty pierwsza wypinaj perorę.
Widzisz te stada i drobne i spore;
Powiedz, czyliś tak piękna, jak inne zwierzęta?
Cóż? jesteś z siebie kontenta?
?
@markot
„O, poszedłem przed dokończeniem komentarza zjeść podwieczorek i masz! Musztarda po podwieczorku ”
Niemniej bardzo ciekawe.
Gammon
W linku do Doroszewskiego, ktory zalaczylam, „Sam tu” figuruje jako „w znaczeniu orzeczeniowym: polecenie przyjscia do mowiacego”.
Znaczenie ‚sam’ jaku ‚tu’ zachowalo sie w wyrazeniu ‚tam i sam’, na ktore jeszcze czasem mozna sie natknac.
@Gammon
„…Ty pierwsza wypinaj perorę.”
Co w kontekście tego wiersza znaczy „perora”? Perorę raczej się wygłasza niż wypina.
@Gammon No.82
28 lipca o godz. 18:22
Sam widzisz, jak Sienkiewicz mieszał stylizując. Jak Twardoch jakiś.
wypinaj perorę = gadaj
Naruszewicz miał talent do oryginalnych sformułowań (na motywach La Fontaine’a) 😉
Rymuje się świetnie.
Bardzo ciekawe leksykalne impresje. I pomyśleć, że jakaś determinantę tych językoznawczych wynurzeń na blogu szalonych naukowców stanowił mój komentarz z fragmentem wywiadu znamienitego syna śląskich osiedli mieszkaniowych – epika Szczepana Twardocha.
Zastanawiam się, czy coś ciekawego podrzucić ( a coś by się znalazło), ale chwilowo łapię oddech.
Bo działo się działo.
Jerozolima, Chełm, Hola.
Dwa pierwsze czlony powyższej wyliczanki nie stanowią zagadki, a Hola?
Hola to wioska w jednym ze wschodnich powiatów i odpust w tamtejszej cerkiewce i przy tej okazji ciekawa impreza. Jarmark z tysiącem mniej lub bardziej ciekawych i potrzebnych wytworów kultury materialnej i część artystyczna na którą złożyły się ciekawe – a momentami intrygujące – występy przedstawicieli narodów zamieszkujących dwa brzegi Bugu.
Obowiązkowo poczyniłam parę zakupów, z których najcenniejszym jest chyba obraz autorstwa jednego z pensjonariuszy zakładu karnego mieszczącego się w stolicy powiatu wykonany na kawałku najnormalniejszej deski. Nabyty w zasadzie za „co łaska”, a sprzedany przez osobę prowadzącą prawdopodobnie terapię zajęciową na terenie owej placówki.
Pokazując ten obraz spotykanej właścicielce chełmskiej galeryjki pokiwała głową i rzekła:
„To że ktoś nie umie sobie poustawiać spraw w swoim życiu, nie musi wcale oznaczać u tego kogoś braku artystycznych talentów”.
Ładne.
@karat.
Dziękuję. To już będę wiedział (całe mechaniczne życie tylko z kontekstu zgadywałem, że „sam tu” to mniej więcej „давай сюда!”).
Nie wiem czemu, ale u mnie próba uruchomienia jakiejkolwiek usługi PWN kończy się komunikatem „strona (…) może być tymczasowo niedostępna lub została na stałe przeniesiona pod nowy adres internetowy”. Używam PWN przez Google Cache, ale to hasło z Doroszewskiego przeoczyłem (a po wydanie papierowe staram się nie sięgać bez wielkiej potrzeby, bo to grozi katastrofą na półkach – w tym domu jest przerażająco dużo książek).
@Gammon
„Perora” zrymowało mi się z pectora – słówko, które mogło być wymyślone od „pectus”. „Pectoral” przyjęło się w różnych językach. To by się zgadzało z „wypinaniem”, bo pectus = pierś.
@kruk
Co w kontekście tego wiersza znaczy „perora”? Perorę raczej się wygłasza niż wypina.
To jest prastare (Naruszewicz) tłumaczenie La Fontaine’a. Tu
http://ibl.waw.pl/11bppoocr.pdf
objaśniają: wypinać – (przenośnie) wygłaszać w pierwszej kolejności (mowę).
Zatem @markot ma rację.
@kruk
Aż poleciałem sprawdzać, czy „pektyny” mają z tym coś wspólnego, ale nie (greckie πηκτός).
I oto wszystko ześlizgnęło się z neurologii na historię języka.
@markot
„wypinaj perorę = gadaj”.
Masz słuszność, bo przecież dalej małpie postawione jest pytanie.
To w ogóle fajna bajka, warto przeczytać o tych sakwach (od Jowisza), w których na przedzie nosimy cudze przywary, a własne – z tyłu, by ich nie widzieć.
@Gammon
„I oto wszystko ześlizgnęło się z neurologii na historię języka.”
A czyż język nie jest nierozerwalnie powiązany z neuronami? Wgłębiając się w języki i gwary może trochę wzmocniliśmy sobie jakieś tam synapsy.
@kruk
Wgłębiając się w języki i gwary może trochę wzmocniliśmy sobie jakieś tam synapsy.
U mnie wszystko jest polutowane na stałe.
@kruk 19:10
Obawiam sie ze latwosc dostepu do wiki i podobnych powoduje efekt odwrotny 😉
A propos, pare dni temu uslyszalam w kafejce rozmowe dwoch moze dwudziestolatkow. Jeden z nich, pilnie studiujac cos co wygladalo jak pasek wynagrodzenia, rzucil do kolegi: „sprawdz no ile wychodzi 99 razy 10”. Kolega poslusznie wyciagnal komorke, wystukal liczby i obwiescil ze 990. Prawie sie zakrztusilam kawa…
@karat.
Byłem u ogrodnika po sadzonki sałaty. Panienka musiała zajrzeć do tabeli, żeby sprawdzić, ile będzie kosztowało 10 sztuk.
Tam nie ma rabatu od ilości, że niby w tuzinie taniej. Tabela ma rubryki: ilość, cena jednostkowa, suma do zapłacenia (iloczyn).
@markot
Może ta panienka była po klasie humanistycznej…czyli specjalizowała się w Trenach Jana Kochanowskiego.
@karat.
„Obawiam sie ze latwosc dostepu do wiki i podobnych powoduje efekt odwrotny.”
Niestety tak może być. Jednak jak się wchodzi do Wiki z pewnym, choćby skromnym, bagażem, jakaś korzyść może z tego wyniknąć. Bardzo cenię sobie Wiki nie tylko jako źródło informacji ale i narzędzie wspomagania pamięci (znów jesteśmy przy neuronach).
Do rzeczy, z jaką spotkałaś się w kafejce, zdążyłam przywyknąć. Śmieszne ale i przerażające – młodzież wyposażona w kalkulatorki traci zupełnie rozeznanie w rzędach wielkości. Mnoży ci takie cielę 2 przez 3.5, wychodzi jej 50 000, bo pomyliło się w klawiszach, i wynik uznaje za poprawny.
@markot
Minimum wysilku (i bledu), nawet wystukiwac nie musi 😉
Lub moze byla niepelnosprawna.
Czy jest duza roznica jakosci miedzy salata odchowana z sadzonki i swiezo wyrwana a kupna?
@kruk
Jednak mogliby ich nauczyc ze mnozenie przez 10 to po prostu dodanie zera lub przesunienie kropki dziesietnej… Coz, moze w zamian cos innego robia lepiej.
@markot
Tam nie ma rabatu od ilości, że niby w tuzinie taniej.
Tak być nie powinno. Jak ludzie mogą tak żyć?
” Wywiadowca Bretschneider zamilkł ostatecznie, a jego ponura twarz pojaśniała dopiero wówczas, gdy do gospody wszedł Szwejk, który kazał sobie podać ciemne piwo, dodając znacząco:
— Bo w Wiedniu też dziś mają żałobę.
W oczach Bretschneidera błysnęła nadzieja. Dorzucił rzeczowo:
— Na zamku w Konopiszcie jest dziesięć czarnych chorągwi.
— A powinno być dwanaście — rzekł Szwejk popiwszy piwa.
— Dlaczego sądzi pan, że dwanaście? — zapytał Bretschneider.
— Żeby był równy rachunek, akurat tuzin. Łatwiej to zliczyć, no i na tuziny wszystko jest tańsze — odpowiedział Szwejk.”
A może ta predylekcja ku korzystaniu przez dzisiejszą młodzież z takich różnych podpórek źródłowo-operacyjnych to jednak podświadome obawy przed Alzheimerem?
@Gammon
Dzięki za Szwejka 😀
@karat.
Może niepełnosprawna w kwestii rachunków, ale fizycznie najzupełniej sprawna, obsługiwać kasę też umiała. Jej koleżanki też korzystają z tej tabeli, idzie szybciej niż na kalkulatorze. Starsze panie liczą w pamięci.
Rozumiałbym, gdyby chodziło np. o 37 sztuk, ale 10 🙄
„Czy jest duza roznica jakosci miedzy salata odchowana z sadzonki i swiezo wyrwana a kupna?”
Moim zdaniem — jest. Przede wszystkim ta ze sklepu czy targu nigdy nie będzie taka świeża. Poza tym wiem, w jakiej ziemi rośnie, co jej sypię i czym pryskam (nic i niczym), no i ta satysfakcja, że własnymi ręcami… 😉 W ogrodzie można uprawiać delikatniejsze odmiany, które do sklepu nigdy nie trafią, bo nie zniosą transportu i czekania na klienta. Z pomidorami to samo.
Ogórki ocieniają mi balkon, a mizerię robię z jeszcze żywych 😎
@markot
mizerię robię z jeszcze żywych
To bardzo okrutne z Twojej strony 😎
Co do salaty, spryskiwanie nie jest problemem bo rosnie od srodka (najczesciej uzywam odmiany tz amerykanskiej, zamknietej jak kapusta); co prawda do gleby zapewne dodaja.
Zazdroszcze warzywnika…
Izabella 17:20
Poniewaz praca twierdzaca ze adult neurogenesis w hipokampie istnieje zostala opublikowana pod koniec marca i narobila troche szumu, mozliwe ze to jednak nie my 🙂
@karat.
Iceberg?
To dla mnie synonim sałaty, którą można przechowywać (zaspawaną w plastik) tygodniami.
Teraz jest sezon na sadzenie sałat jesiennych, różnych odmian cykorii endywii gładkiej i kędzierzawej, głowy cukru, poza tym rzymskiej, dębolistnej, lollo (bionda i rosso), do wyboru do koloru. Sadzę na wolnym miejscu po cebuli i szalotce.
Mam sąsiada, który też sam wysiewa różne nasionka i potem mi daje sadzonki.
W ogrodzie mam znowu węża, ale był taki szybki, że nie wiem, co to. Długi na co najmniej metr. Uciekł spod konewki spomiędzy cynii, prosto pod kapustę, która ma rozłożyste liście i nic nie widać.
Podobno praca w ogrodzie też opóźnia alzheimera.
@markot
Podobno praca w ogrodzie też opóźnia alzheimera.
Albo chorzy na Alzheimera wcześniej porzucają pracę w ogrodzie niż niechorzy.
@Gammon
„— Żeby był równy rachunek, akurat tuzin. Łatwiej to zliczyć, no i na tuziny wszystko jest tańsze — odpowiedział Szwejk.”
Ty to potrafisz jak z rękawa. Amerykanom też ciągle łatwiej liczyć wagę w uncjach i funtach, a pojemność w uncjach, galonach i buszlach.
„Is Oz a mass or volume?
The ounce (abbreviated oz; apothecary symbol: ℥) is a unit of mass, weight, orvolume used in most British derived customary systems of measurement. The common avoirdupois ounce (approximately 28.3 g) is 1⁄16 of a common avoirdupois pound; this is the United States customary and British imperial ounce.”
„Avoirdupois” musi pochodzić z francuskiego „avoir du poids” = mieć wagę.
Taki system pomiarów powinien pobudzać neurogenezę.
@markot 21:42
Czytając o Twoich sałatach, szalotkach i kapuście poczułam déjà vu. Nawet nie przyszło mi trudno odnaleźć źródło.
„Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny,
Siedzi i zda się dumać o losach jarzyny;
Tam, plącząc strąki w marchwii zielonej warkoczu,
Wysmukły bób obraca się na tysiąc oczu;
Owdzie podnosi złotą kitę kukuruza;
Gdzieniegdzie otyłego widać brzuch harbuza,
Który od swej łodygi aż w daleką stronę
Wtoczył się jak gość między buraki czerwone.
Grzędy rozjęte miedzą; na każdym przykopie
Stoją jakby na straży w szeregach konopie,
Cyprysy jarzyn; ciche, proste i zielone.
Ich liście i woń służą grzędom za obronę,
Bo przez ich liście nie śmie przecisnąć się żmija…”
Przy okazji – jak marihuana może działać na węże? Powszechnie wiadomo skąd się wzięło „wyskoczył jak Filip z konopi”, a co ze żmijami?
@markot
Kto kogo bardziej lubi – Ty węże, czy węże Ciebie?
Wyskoczyłam gorzej niż filip z konopi. Na jego temat (filipa i Filipa) jest prawdziwa kopalnia wiedzy w sieci – historia, literatura. Raczej nie chodzi o odurzenie substancją.
@kruk
Tym bardziej ze konopie rosnace w Europie nie zawieraja substancji odurzajacej.
Filip jako szaraczek – bardzo ladne.
@kruk
Taki system pomiarów powinien pobudzać neurogenezę.
Zwłaszcza w dawniejszych czasach, kiedy pod takimi samymi nazwami („funt”, „łut”, „drachma”, „gran”, „skrupuł”, „pud”, „cetnar”, „łaszt”, „garniec”, „korzec”, „łokieć”, „stopa”, „sztych”, „cal”, „pręt”, „sążeń” i jeszcze innymi podobnymi) kryły się w różnych okolicach różne wielkości. I tak samo było na kontynencie.
Jakoby jedną z pomniejszych przyczyn Rewolucji Francuskiej była niezdolność ancien régime’u do ujednolicenia systemu miar i wag w skali państwa (oczywiście nie chodziło wtedy jeszcze o system metryczny). Leniwe te białkowce, nie chcą się neurogenezić przeliczeniami.
Wpadłem też kiedyś na anegdotę (ale nie jestem w stanie znaleźć potwierdzenia) o jakimś satelicie badawczym, w którym zaciął się na orbicie jeden z systemów, bo projektował go zespół międzynarodowy, niektórzy w calach, niektórzy w metrach, i przy końcowym przeliczaniu wymiarów ktoś się odrobinę pomylił.
Smieszna etymologia, na ktora naprowadzilo mnie pytanie dotyczace wypinania (perory)
Po lacinie ‚sempiternus’ znaczy ‚wieczny’ (od zlaczenie ‚semper’ [hiszp. siempre] i ‚aeterna’). Skad w polskim wziela sie ‚sempiterna’ jako ta czesc na ktorej sie siedzi?
Odpowiedz – z żartu żaków uczacych sie Psalmow 🙂
http://www.eduteka.pl/doc/sempiterna
@karat.
I znowu Lem:
„Życie umysłowe kwitło. Wydobyto z niepamięci dzieła niejakiego markiza de Zad, wymagające szczególnej uwagi, wpłynęły bowiem na dalszy bieg naszych dziejów. Dwa wieki wcześniej kat wyświecił go jako pisuarystę, zbrudniarza, a dzieła poszły na stos, szczęściem przezorny markiz sporządził odpisy. Ten męczennik i prekursor Nowego głosił Czar Ohydy i Cnotliwość Niecnoty, bynajmniej nie ze względów egoistycznych, lecz zasadniczych. Grzech bawi czasem, pisał, lecz grzeszyć należy, bo to niedozwolone, a nie, bo przyjemne. Jeśli jest Bóg, należy mu robić na złość, a jeśli Go nie ma — to sobie: tak czy owak zamanifestuje się pełnię wolności. Toteż w powieści Zmorjanna zalecał koprolatrię jako kult łajna, celebrowanego na złocie przy dziękczynnych chorałach, gdyby go bowiem nie było, tłumaczył, koniecznie należałoby je wynaleźć! Za nieco mniejszą zasługę poczytywał wielbienie innych odchodów. W kwestiach rodziny był pryncypialistą: należało wyciąć ją w pień, a jeszcze lepiej nakłonić do tego, żeby się sama wycięła. Nauki te, wydobyte z otchłani wieków, wzbudziły podziw i respekt. Tylko prostacy czepiali się słów, powiadając, że jednak de Zad WOLAŁ wzmiankowaną substancję od krewnych i bliskich — co jednak, jeśli komuś milsza rodzina?
Zakłamanie tych krytyków zdemaskowali zadyści, uczniowie markiza i kontynuatorzy jego testamentu, opierając się na Teorii docenta Frońda. Duszoznawca ten wykazał, że świadomość to stek łgarstw na wierzchu duszy ze strachu przed tym, co tkwi głębiej („Myślę, więc kłamię”). Frońd doradzał wszakże kurację, sublimację i rezygnację, zadyści natomiast postulowali depaskudyzację przez użycie do przesytu. Zakładali więc rewelatryny i nauzealne muzea, by folgować w nich sobie i bliźnim; a mając w pamięci to, co nakazywał de Zad, kultywowali tę właśnie część ciała. Jeden z wybitnych przedstawicieli ruchu, docent Incestyn Wichs, mawiał, że tylko Sempiterna Semper Fidelis — zresztą nic pewnego na tym świecie.”
O zgrozo! taki niewinny cytat wpadł do moderacji.
Wczoraj w jednym z postów wymieniłam ciurkiem Jerozolimę, Chełm, Holę.
Rozwijalam jedynie wątek Holi.
Teraz krótko o Jerozolimie i Chełmie. I konstatacja: Jaki ten świat jest mały.
W tym miejscu zalinkuje niewielki tekst z ładnym zdjęciem.
Na którym ktoś, kiedyś upamiętnił główny chełmski plac.
Zdjęcie to swego czasu widniało na angielskojęzycznej Wikipedii pod hasłem Chełm.
Teraz odszukałam je w wydaniu jerozolimskiej gazety.
Ale jedna rzecz na tym zdjęciu jest szczególna. Osobą w białym płaszczu jest siostra mojej matki, czyli moja ciotka, a ja jestem jej chrześniakiem.
Nawet mnie lubi. Czego nie można powiedzieć o tych dzięki którym pofrunęła w świat.
Ciotka niestety nie przepada za mieszkańcami Izraela.
https://www.jpost.com/Magazine/Books-Not-so-wise-men-476858
@markot
Tak, iceberg. Choc to nie jej pora, taka troche roztopiona 🙂
Jak sie miewa wąż?
Gammon
Z tym ujednoliceniem nie do konca wyszlo, bo uncja wagi jest taka sama w Anglii i Stanach, ale uncja objetosci juz nie, oprocz tego pozniej rozne kraje we wlasnym zakresie troche pozmienialy definicje zachowujac nazwe, wiec jest jeszcze gorzej. Z przepisami trudna sprawa 😉
@karat. 7:16
Wielkie dzięki. Słowa „sempiterna” używał, od kiedy pamiętam, mój ojciec w kontekście zabawnych sytuacji. Do tej pory było dla mnie zagadką dlaczego semper i aeterna składaja się na nasze cztery litery.
@Gammon 6:38
„Pud” pamiętam z dzieciństwa, bo na jarmarku w moim miasteczku wieśniacy sprzedawali ziemniaki na pudy. Niektóre cytowane przez Ciebie miary znam z literatury. Ten pluralizm jest malowniczy i budzi nostalgię. O powrocie do tamtych miar nie ma co mówić ale kultywowanie różnych tradycji lokalnych wydaje mi się pożądane. Widzę oczyma wyobraźni Unię Europejską złożoną z populacji regionalnych przywiązanych do swojej ziemi – tego co Francuzi tak ładnie nazywają „terroir”.
„Un terroir désigne une région naturelle, considérée comme homogène, à travers les ressources et productions qu’il est susceptible d’apporter, notamment — mais pas uniquement —, par sa spécialisation agricole (culture, élevage1.)”
Odrodzenie patriotyzmów regionalnych byłoby wzniesieniem się ponad pojęcie narodu, które ostatnio budzi paskudne skojarzenia.
Nb. mój zachwyt słowem „terroir” bierze się chyba ze wspomnienia rozmaitych francuskich produktów żywnościowych pochodzących z różnych regionów. We Francji każde niemal miejsce kojarzy się z jakimś serem czy winem, a jeszcze jest wiele innych rzeczy do spróbowania.
@Gammon 9:03
Co to za niewinność wpadła Ci do moderacji? Mnie też właśnie wpadł długi komentarz w odpowiedzi na Twój komentarz o 6:38. Uważam, że też za niewinność.
@samba kukułeczka 11:47
„Wczoraj w jednym z postów wymieniłam ciurkiem Jerozolimę, Chełm, Holę.”
Wczoraj wysłałaś pewien sygnał, zapewne w nadziei, że kogoś zainteresuje Chełm. Nie było odzewu, więc wysyłasz teraz sygnał nieco mniej tajemniczy – „Ciotka niestety nie przepada za mieszkańcami Izraela.”
OK, niech sobie nie przepada.
@ kruk
Kto kogo bardziej lubi?
Za mało wiem o emocjach węży, żeby snuć jakieś przypuszczenia, z mojej strony jednak mogą być pewne sympatii i życzliwości, nawet jeśli to uczucia jednostronne.
Nowego lokatora jeszcze nie przyuważyłem, za dobrze się schował. Nocą w ogrodzie bywa coś jeleniowatego, zostawiło bobki raczej charakterystyczne dla sarny. Wiosną bywał wielki jeleń, który oprócz kupy zostawiał głębokie ślady na grządkach. Inni sąsiedzi raportowali podobnie.
Chiński horoskop, według którego urodziłem się pod znakiem węża, atestuje mi następujące atrybuty : kreatywny, żywy i komunikatywny, ale sentymentalny 🙄
Nie założę zatem wnyków, ale może zamontuję kamerę?
Ciekaw jestem, czy autorzy tego bloga mają pojęcie o słowach-filtrach stosowanych w jego skrypcie. Na różnych blogach bywa różnie. Nie przechodzą na przykład słowa zawierające p-orn, (odp-orny), po-ze, a-ss, ro-ma-n czyli stosowane w angielskojęzycznym spamie.
„s-p-am” też jest trefne 🙄
@kruk
Co to za niewinność wpadła Ci do moderacji?
Cytat z Lema, z Edukacji Cyfrania. Ze słowem oznaczającym tylną część, zwłaszcza końską. Może to to?
@markot
„s-p-am” też jest trefne
Trzeba pisać „свиная тушёнка”. Wtedy system zgłupieje.
https://cdn.vox-cdn.com/thumbor/8vL7snk2rziy4X9giDQ0JBAV61k=/1400×0/filters:no_upscale()/cdn.vox-cdn.com/uploads/chorus_asset/file/7059003/spam3.0.jpg
@kruk
Co to za niewinność wpadła Ci do moderacji?
Cytat z Lema, z Edukacji Cyfrania. Ze słowem oznaczającym tylną część, zwłaszcza końską. Może to to jest źródłem?
Spamołap dziś się doprawdy rozszalał.
@markot
„s-p-am” też jest trefne
Trzeba pisać „свиная тушёнка”. Wtedy system zgłupieje.
Wszystko mi dziś wrzuca do tuszonki.
@kruk
Co to za niewinność wpadła Ci do moderacji?
Cytat z Lema, z Edukacji Cyfrania (a ściślej – z Opowieści drugiego odmrożeńca). Zawiera słowo oznaczające tylną część, zwłaszcza końską. Może to to?
Automatyczny pogromca tuszonki przechodzi dziś sam siebie.
markiz de Zad?
Raczej chyba:
Po-r-nopteryks – Sprośne Ptaszę.
@kruk
Nie liczę na zainteresowanie, ale jedna rzecz w tej chełmskiej namolności jest godna odnotowania.
Otóż kilka lat temu w publikacji (kilka numerów) wydawanej w Lublinie i poświęconej żydowskiemu Lublinowi ( ze szczególnym naciskiem położonym na okres międzywojenny) ukazał się wywiad z tłumaczką literatury żydowskiej (pisanej w jidysz), popularyzatorką kultury żydowskiej, laureatką nagrody im. Jana Karskiego… i moją znajomą w którym w omawiając dzieje Żydów na Lubelszczyźnie w pewnym momencie wygłosiła pogląd, że Lublin ma swoje miejsce w historii Żydów polskich ( monumentalna lubelska Jesziwa, słynny cadyk Widzący z Lublina), ale bardziej obecnym w świadomości żydowskiej miastem regionu jest Chełm. Zresztą rozszerzyła swoją tezę i stwierdziła, że może oprócz Warszawy, Gdańska Krakowa – Chełm jest jednym z najbardziej znanych na świecie miast polskich.
Duma i zaskoczenie. Dlaczego?
Pani Profesor Monika Adamczyk- Garbowska odpowiedziała, że nie ma Żyda który nie słyszałby o legendarnych chełmskich mędrcach.
Pierwsza z brzegu historia:
Przez Chełm płynie rzeka. Na rzece jest most który jest w bardzo fatalnym stanie. Co raz ktoś wpada do rzeki. Rzeka nie jest głęboka, więc raczej wpadający nie toną, ale łamią sobie ręce, nogi itd.
I co robią żydowscy mieszkańcy Chełma? Nie, nie naprawiają mostu, nie wzmacniają poręczy.
Żydowscy mieszkańcy Chełma budują obok mostu …szpital.
Wracam do wywiadu Pani Profesor.
Otóż stwierdziła Ona, że z faktu, że Żydzi zamieszkują niemalże każdy zakątek globu i każdy z nich słyszał o słynnych mędrcach z mojego rodzinnego miasta to na sam dźwięk słowa Chełm od razu wiedzą o co chodzi. Mędrcy chełmscy. A jakiś Poznań, Katowice, Szczecin są dla nich zupełnie pustymi słowami.
To tyle o wywiadzie.
Ale przy okazji owego zdjęcia z Ciotką zacząłem nieco gmerać w zawartości owej gazety z Jerozolimy. I co znalazłam. Ze Chełm to nie tylko jakieś stare, mniej lub bardziej śmieszne historie z przeszłości którym to miastu użyczyło scenerii. Chełm po prostu żyje cały czas w świadomości współczesnych mieszkańców Izraela. Jest po prostu symbolem…
Pomagałam sobie tłumacząc z angielskiego.
Opis współczesnego zdarzenia.
Remontują jakąś szkołę z Izraelu. Wydają publiczne pieniądze. Remont ukończono. Postanowiono jednak, że zbudują nową szkołę.
Komentarz:
„Takie rzeczy to tylko Chełmie.”
Inna historia.
Biegnie jakaś droga szybkiego ruchu do Jerozolimy. Bezpłatna. 4 pasy. Ale wraz ze zbliżaniem się do Jerozolimy ruch robi się coraz większy, a ilość pasów się zmniejsza. Najpierw 3, potem dwa. Korki niemiłosierne.
Komentarz w tejże gazecie:
„Takiej głupoty to nawet mędrcy z Chełma by nie wymyślili”.
Jest takich zdarzeń sporo. Wyróżnia je jedna fraza świadcząca o tego zdarzenia absurdzie:
„To jest normalnie Chełm”.
W jednym z artykułów opisujących ogólnie sytuację polityczną, społeczną, gospodarczą Izraela autor pozwala sobie na zdanie które przebija tamte wszystkie.
W/g niego ten cały Izrael to jeden Nowy Chełm…
…w odróżnieniu do tego Starego, dla niektórych Żydów mitycznego Chełma.
A Chełm wcale nie jest mityczny, o czym przekonują się odwiedzający to miasto liczni turyści z Izraela.
A ja temu daje świadectwo.
https://www.jpost.com/Opinion/Letters/July-9-Is-Chelm-a-myth
https://www.jpost.com/Opinion/Editors-Notes-The-satellites-of-Chelm-549694
https://www.jpost.com/Opinion/Columnists/Another-Tack-New-Chelm-in-Jerusalem
https://www.jpost.com/Opinion/Columnists/Another-Tack-Unfair-to-Chelm
https://www.jpost.com/Opinion/Editorials/Chelm-in-the-Negev
@markot
Tak. Jedno lub drugie.
O sempiternie zaraz obok.
P.s. nie, no p-pteryks nie mógł być, bo go w tym cytacie nie ma. Rdzewieję i głupieję od tej pogody.
@Gammon No.82
To jedno na pewno nie, bo przecież ukazało się bez problemu.
Przeanalizuj dokładniej albo wstawiaj zdanie po zdaniu i enter.
Któreś się nie ukaże, to będziesz wiedział.
@markot
Faktycznie. Źle ze mną. Ale nie będę sprawdzał po kolei, bo nie chcę śmiecić.
Iiii tam, śmiecić 🙄 Z ciekawości naukowej bym wypróbował 😎
A moderator może na wakacjach, bo mój komentarz z 17:54 (ten zawierający słowo „s-p-am”) ciągle jeszcze wisi. Twoje najwyraźniej też.
Na pewno nie chodzi o słowa nieprzyzwoite czy wulgarne po polsku.
@markot
A jednak odczuwam jakiś rodzaj wewnętrznego oporu.
Większość stałych – mniej lub bardziej szalonych – komentatorów w swoich wpisach, od czasu do czasu wspomina swoje niegdysiejsze wojaże, śle pozdrowienia z aktualnych, albo informuje o grzaniu silników do kolejnych wypadów poza rubieże Rzeczpospolitej. A ja, kukułka, siedzę na czterech literach i nic. Liczę trochę na moich przyszywanych Saudów, ale może zmieniły im się plany i pójdą jednak w konwencję. Na przykład zaczną uprawiać konwencjonalnymi metodami rabarbar.
Mam co prawda na swoje wytłumaczenie jedną okoliczność, ale czy tym faktem można wszystko tłumaczyć?
Oto ona:
https://krainabugu.pl/caly-swiat-to-jeden-wielki-chelm/
I można tę tytułową konstatację bagatelizować, ale faktem niezaprzeczalnym jest to, że od jakiegoś czasu żadne biuro podróży nie otwiera już swoich placówek w Chełmie.
Przyczyna?
Po co mamy jeździć po świecie i wydawać pieniądze – mówią chełmianie – jak wszystko mamy na miejscu.
@markot
„Chiński horoskop, według którego urodziłem się pod znakiem węża, atestuje mi następujące atrybuty : kreatywny, żywy i komunikatywny, ale sentymentalny ”
Coś w tych horoskopach musi być. Może jesteś sentymentalny przez sentyment do węży, a to z potocznie rozumianym sentymentalizmem niewiele ma wspólnego.
Zauważyłem że testujecie granice tolerancji kuzyna G82 zajmujacego się moderowaniem wpisów. Najłatwiej sprawdzić jego samoświadomość piszac: Algorytm jest głupi. Co czynię.
Przeszło. Nie ma samoświadomości.
Przeczytałam swój komentarz suspendowany w moderacji, szukając słów, które obrażają sztuczną inteligencję, i stwierdziłam, że wycięła mi ona małe tłumaczenie z francuskiego.
Za radą @markota robię test: terroir.
@observer
Przeszło. Nie ma samoświadomości.
Może zazgrzytał cyfrowymi zębami ale przepuścił kierując się kantowskim poczuciem obowiązku?
Albo ma samoswiadomosc i kompleksy, wiec przepuscil bo sie z @observerem zgodzil?
@Gammon
„Aż sobie posłodziłam sok, biorąc go za coś innego…
Okazje, żeby zrobić wino, same pchają się w ręce.”
No tak,ale tak go wypiłam,kawy już nie słodziłam.(informacja,godna ławeczki wiem, wiem)
@Markot
@Kruk
Coś o atmosferze panującej u nas:
https://dziennikzachodni.pl/zawsze-polskie-nigdy-slaskie-jastrzebie-absurdalna-polskoslaska-wojenka-z-pilka-nozna-w-tle-oswiadczenie-klubu/ar/13449593
Podpisuje się w tym tylko do tego,że rdzenni nas prowokują.
Jeśli klient ze mną najpierw mówi,w trakcie, wtrąca coraz więcej gwary,
ja słyszę co mówi,to tak jak z klientami z Ukrainy,niektórzy już ładnie mówią po polsku,zostaje im akcent,zdarzyło się,zwróciwszy uwagę kierowcy busa z Gliwic,”pan jest z zagranicy”wyczulenie i nie wiem co mi odbiło,obronnie próbował ukryć swe pochodzenie,powiedział ze mówi po Śląsku bo jest stamtąd,zaśmiałam się dodając że raczej jest z tąd.
Później zmarkotniał i wyznał ze jest Ukraińcem,musi być mu nieraz tu ciężko,i oby się tu osiedlił,dobre geny.Rdzenny mam wrażenie że się obśmiewa, mieszając słowa,i wypatrując w twarzy reakcji?
Dlaczego jej nie lubię,gwary,nie robi mi sieczki w mózgu!
Reportaże, o tych stronach,jak coś się stanie,dziennikarze chyba celowo wyszykują osób wśród postronnych świadków,tych z godką, to chyba podpis uwiarygodniający,pobyt dziennikarza,jest tam gdzie go wysłano?
Czy ja mogę jej nie lubić,tak jak cynamonu np jestem uczulona nań i nie wiem dlaczego!
Wąż to Byk,już wiem….
@Bohatyrowiczowa
Może przydałaby się jakaś desensytyzacja?
Definicję czytałam ale nierozumem?
Jeżeli rozumiesz człowieka, z którym rozmawiasz, to do czego potrzebna ci jest informacja, czy jest z zagranicy? Prowadzisz statystyki? Czy chcesz mu pokazać, że przed tobą się nie ukryje, bo ty masz NOSA na takich?
Markot,przecież napisałam że nie wiem dlaczego Go zapytałam,odchodziłam juz z kasy złapał mnie wychodząca z boksu,
wróciłam dla niego,miał coś w sobie takiego,ze nie pasował do niego akcent,może chciałam zaganiać rozmowę z innych powódek,
zresztą nie tylko ja na niego zwróciłam uwagę,mówi sie o nim w damskim towarzystwie coraz więcej,mam dobre oko intuicję do czegoś innego….
Jesteśmy wzrokowcami, obie płcie.
W sumie,jest jeszcze coś,czasem się boje czy to co widzę jest właśnie tym co myślę, czy słyszę,robię to dla siebie…
Kto jak kto Ty powinieneś akurat to dostrzec już dawno…
Przystojny był?
Sprawdzanie drzwi,domu,samochodu,kurków z gazu,dokumentów w torbie,usłyszałam coś czego się nie spodziewałam,by się tym nie dręczyć,wpadać w kolejną skrajność go zapytałam skąd jest,u wielu z nich widzę jak coraz lepiej sobie radzą i jestem pod ich wrażeniem.
Wtulając sie we wnuczkę,dopiero uprzytomniłam sobie czego mi w życiu brakuje,choć sie do tego realnie nie przyznam.
Jest taki jak napisałeś….
Nie jest dla mnie,nikt nie jest dla mnie.
Markot,sprowokowałeś mnie jeszcze do czegoś,mianowicie:
to wszystko się łączy niechęć do gwary i zrozumienie dla przyjezdnych
ze wschodniej granicy,oni sami jak wchodzą na sklep,i się na mnie natkną to proszą czy otworzę dla nich kasę, bo tylko ja ich rozumiem,to ich słowa
połączenie…. dokąd sięgnę pamięcią, tu i teraz mam na kasie zawsze ogonek z nich, zdarza się że nikt z rdzennych nie chce za nimi stanąć w kolejce,żądając otwarcia kolejnej kasy,sa otwarte wszystkie obsadzone,urąga to im,to widać.
W niedzielę w innym sklepie na schodach,rdzenny splunął na widok dwóch ciemnoskórych chłopców po 20 tce,zwróciłam mu uwagę,czułam że sie zagotował.
Każdy człowiek zasługuje na szacunek, ja też nie chcę by ze mnie drwiono i wypróbowywano ile zniosę,przez weekend będę mieć u siebie rodzinkę z Chorzowa,dają mi popalić,gwarą ale już sie ich nie mogę doczekać 🙂
Ktoś oglądał?
https://www.filmweb.pl/film/%C5%9Amier%C4%87+jak+kromka+chleba-1994-1199
Ja na tym byłam w kinie.Tak mówimy w Jastrzębiu.
Angelusa widziałam tu na blogu po raz pierwszy w życiu,i tylko zaprezentowany fragment.
Kukuła zamieniłam się z Tobą,tak na chwilkę 🙂
@Gammon
Moja odpowiedź (29.07, godz.16:31) na Twój wcześniejszy komentarz w końcu przeszła przez moderację. Ciągle nie ma w niej tłumaczenia francuskiej definicji „terroir” ale to może programy w moim komputerze coś pokręciły. Przytoczę je, o ile Cię definicja zainteresuje. A poza tym moja pomoc może Ci być niepotrzebna.
@Bohatyrowiczowa 14:28
„Angelus” jest filmem niesamowitym nie tylko przez gwarę śląską. Możesz – jeśli zechcesz – obejrzeć go na youtube.
https://www.youtube.com/watch?v=Db7pObaAL8E
incest
@Gammon
Trefny w twoim cytacie był (docent) I-n-c-e-s-t-yn (Wichs)
Pierwsza próba i… trafiony 😎
homogène
pud
Z tekstem kruka trudniej. Może coś z tego francuskiego tekstu
Un terroir désigne une région naturelle, considérée comme homogène, à travers les ressources et productions qu’il est susceptible d’apporter, notamment — mais pas uniquement —, par sa spécialisation agricole (culture, élevage1.)
désigne
@Kruk
obejrzę po nocce, dziękuję
Strasznie żałuje,że poruszyłam tu ten temat,i widzę im dalej tym jest gorzej.
Coś we francuskim cytacie kruka też jest trefne, bo zamieściłem cały i poszedł do moderacji.
travers
Nie 🙂
Po przeczytaniu fragmentu Lema zatrzymanego wczoraj w moderacji zrozumiałam słowotwórczą wenę @markota. Zauważę, że wszystko to jest ściśle powiązane z neuronami. Proponuję wprowadzenie pojęcia synapsy interlingwistycznej.
Gammon (29.7 9:01 po wydobyciu Twojego komentarza z moderacji)
Dzieki za Lema, widze ze bede musiala calosc przeczytac ponownie, bo wielu tekstow nie pamietam.
@Bohatyrowiczowa
No tak,ale tak go wypiłam,kawy już nie słodziłam.
Z kawy to się likier robi, taki co umrzyków z grobów może wyciągnąć.
@markot
Trefny w twoim cytacie był (docent) I-n-c-e-s-t-yn (Wichs)
Pierwsza próba i… trafiony
Logicznie biorąc powinien też istnieć [test mode on] Outcestyn [test mode off].
@karat.
Lem jest fascynujący i wszechstronnie przydatny.
@markot
to do czego potrzebna ci jest informacja, czy jest z zagranicy?
Podejrzewam, że do niczego – to się nazywa „czysta ciekawość”.
@Gammon 17:22
Chciałabym spróbować Twojego likieru. Tutejszy likier kawowy, jak zresztą i inne odmiany, jest mdły. https://en.wikipedia.org/wiki/Kahl%C3%BAa A likier powinien stawiać na nogi. Takie są likiery francuskie. Włoskie i hiszpańskie, które tu trafiają, też nie umywają się do francuskich. Nie bez powodu francuskie są niebotycznie drogie. Więc je tylko nostalgicznie wspominam.
Gammon
U zadnego innego autora nie widzialam takiego nageszczenia dobrych pomyslow jak u Lema, praktycznie w kazdym zdaniu.
@kruk
Za to macie swietny sos kakaowy 🙂
A ja Lema właściwie nie czytałam, chociaż czytam sporo.”Właściwie”, bo zaliczyłam jakiś książkowy wywiad- rzekę z Lemem zatytułowany (chyba) „Świat na krawędzi”.
Wrażenia?
Diagnoza stawiana światu podobna do mojej, czyli idzie ku złemu.
I jeden kontrowersyjny dla niektórych Jego, czyli Lema pogląd
Religia w szkole ma sens.
@kruk
Chciałabym spróbować Twojego likieru.
Jak zrobię następną partię.
Ale to jest też łatwe do wykonania samodzielnie.
A likier powinien stawiać na nogi.
Ten stawia, chociaż nie jest, ściśle biorąc, likierem według dawniejszych pojęć (musiałby zawierać 350-500 gramów cukru na litr). Jest słodką, bardzo mocną i bardzo kawową wódką. Nazwa „likier” pozostała, bo to był oryginalnie przepis na likier, ale go po swojemu zmodyfikowałem. Kawa jest „przełamana” przez dodatek wanilii. W zależności od humoru można dosłodzić zwykłym cukrem, miodem (np. gryczanym), a w wersji skrajnej – cukrem Muscovado.
Takie są likiery francuskie. Włoskie i hiszpańskie, które tu trafiają, też nie umywają się do francuskich.
Są jeszcze likiery niemieckie i „austro-węgierskie”, ale to osobna kategoria. Są słodko-gorzko-ziołowe, w przypadku niektórych – jeszcze z lekką nutą owocową (kiedyś zrobiłem podróbkę Stonsdorfera, to wiem).
Sa jeszcze „zabielane”, jak Baileys i Advocaat.
Gammon
Przelamanie kawowego likieru wanilia brzmi swietnie.
@karat.
Jak kawy jest naprawdę dużo, smak jest „chropawy” nawet po sześciomiesięcznym leżakowaniu. Wanilia go wygładza. Chyba, że doda się Muscovado – wtedy nic nie pomoże, smak jest bogaty ale ostry, niezależnie od wanilii.
Co tak mocny ekstrakt kawowy robi z pulsem…?
@karat.
Co tak mocny ekstrakt kawowy robi z pulsem…?
Nic straszniejszego niż 2×200 mg kofeiny w kapsułkach. Ale jest smaczniejsze.
Pamiętam natomiast, jak wiele lat temu znajomy człowiek wypił w ciągu popołudnia może ze 200 ml i (jak potem twierdził) nie spał do piątej rano. Może zresztą dramatyzował, a może przyczyna była inna.
Gammon
Dzieki, sprobuje. Czy wanilie dodajesz od razu, czy pod koniec?
Kawa i sen – okazuje sie ze to bardzo indywidualne, i zalezy m.i. od tego jak szybko nerki pozbywaja sie kafeiny.
Pogląd Lema o którym pisałam jakiś czas temu brzmiał:
„Co się tyczy społecznego funkcjonowania religii – doceniam to i uważam za zasadne usiłowanie Kościołów, aby od najmłodszych lat wdrażać ludzi do wiary”. („Świat na krawędzi”. Str.129.)
Kto wie, może Stanisław Lem miał również na myśli pomoc placówek przedszkolnych?
Warta podkreślenia oczywiście liczba mnoga – Kościoły, czyli słynny pisarz miał na myśli również Cerkiew Prawosławną.
Zdaję sobie sprawę, że treść moich komentarzy może irytować aktywnie uczestniczących w pracach blogu szalonych naukowców, ale muszę pośpiesznie wyjaśnić, że zdaniem medioznawców, osoby komentujące to tylko część ( i to ta wyraźnie mniejsza) tych którzy czytają komentarze. Dużo większa liczba osób tylko je czyta i do nich również kieruje treść moich postów.
I w tym miejscu serdecznie ich – tylko czytających – pozdrawiam.
@karat
Wanilia idzie po zdekantowaniu nalewu znad „fusów” (po paru tygodniach maceracji z mieszaniem). Równocześnie słodzę.
Na moje wyczucie należy używać czystej arabiki, „jasnej”, tj. nie bardzo upalonej. Na trzylitrowy słój idzie 2/5 objętości suchej kawy, zalewa się wódką nieco (według upodobania) wzmocnioną spirytusem. Teoretycznie można użyć rumu, ale chyba nie warto – zwłaszcza jeśli się słodzi Muscovado. Maceracja trwa 2-4 tygodnie, po zdekantowaniu można jeszcze fusy „wypłukać” dodatkową odrobiną alkoholu przez parę dni.
Z oszczędności można odfiltrować ciecz pozostałą w fusach – nie ma takich lejków laboratoryjnych, trzeba użyć sita wysłanego niezadrukowanym ręcznikiem papierowym. Ale i tak potem najsubtelniejszy osad będzie jeszcze długo osiadał w postaci „błota” na dnie. Górna część cieczy jest ciemnobrunatna ale przejrzysta – pod światło widać. Po odleżakowaniu można ją ponownie zlać znad osadu do innego naczynia.
Sądzę też, że uprawianie prozelityzmu na tym blogu jest niewłaściwe.
Gammon
Wielkie dzieki! Myslalam ze uzywasz do tego niezmielonych ziaren.
Do filtracji fusow moze mozna uzyc duzego lejka wylozonego papierowym filtrem do perkulatora kawy, przewaznie nie przepuszcza osadu.
Co do prozelityzmu, mam coraz mocniejsze podejrzenie ze to raczej agitacja. Wybory za pasem.
@Gammon No.82
Ja też.
Ciąg dalszy poglądu Lema, z którego samba cytuje tylko pierwsze zdanie:
Ja natomiast mam w sobie odruchową niezdolność do wyłączania wiedzy czysto faktograficznej, rzeczowej. Zwiastowanie i dzieworództwo? Może i było, ale powinna się urodzić dziewczynka, skoro brakło męskiego chromosomu. Nie umiałbym uwierzyć w dogmaty, które opierają się na cudzie i zaprzeczeniu wszelkich racjonalnych reguł.
Lem był ateistą, ale uważał, w rozumieniu społecznym religia jest ludziom potrzebna, tak jak potrzebna jest nadzieja na życie wieczne, na spotkanie drogich zmarłych, wiekuiste szczęście itd.
My nie chcemy bić się z myślami, nie interesuje nas rozum. Wolimy w niedzielę pójść do kościółka, a po mszy zapomnieć o wszystkim. Tak jest bezpieczniej.
Opium dla ludu.
Z tym prozelityzmem w moim wydaniu to chyba przesada.
Nie po to czytam wywiad z Lemem aby ugruntować swoją religijną tożsamość i nie po to piszę o wrażeniach po lekturze, aby wlec kogoś do chrześcijańskiej świątyni.
Zdarza się, że te światy ( nauki i metafizyki, transcendencji, religii ) się przenikają i na zasadzie czegoś świeżego można o tym osoby trzecie poinformować.
W tej chwili czytam eseje prawosławnego duchownego który bohaterem swoich tekstów uczynił Czas. I w jednym z pierwszych rozdziałów pada więcej nazwisk i pojęć ze świata fizyki niż z obszaru religii i nikt prawdopodobnie nie odniesie wrażenia, że ktoś kogoś ma zamiar do czegoś przywieść.
Po prostu – moim zdaniem – te dwa światy odwołują się do różnych pojęć, różnych narzędzi poznawczych, badawczych, różne stawiają przed sobą cele, ale każdy z nich dąży do swojej prawdy, a że czasami jakieś miniprawdy z obu sfer aktywności człowieka stykają się ze sobą i nie patrzą na siebie spode łba, to świadczyć to może o tym, że pomimo ewidentnych różnic coś może je łączyć.
A już poczucie wyższości świata nauki względem świata religii jest po prostu śmieszne.
To są po prostu dwie różne projekcje Bytu. I nie sadze, aby tupet jednej z nich był uzasadniony.
@karat 18:39
„Za to macie swietny sos kakaowy ”
Jeżeli masz na myśli mole, to nie jest ono na każdy żołądek.
@samba kukułeczka
Wywiad był robiony w 2000r. Wątpię czy dzisiaj Lem, gdyby żył, pozostałby przy tej opinii. W wywiadzie nie ma nic o religii w szkołach, dlaczego Lem miałby myśleć o religii w przedszkolach?
” Dużo większa liczba osób tylko je czyta i do nich również kieruje treść moich postów. I w tym miejscu serdecznie ich – tylko czytających – pozdrawiam.”
Wybrałaś sobie blog naukowców w poczytnym piśmie dla insynuowania swoim urojonym „followers”, że Lem był człowiekiem religijnym. Liczysz na to, że oni – podobnie jak Ty – Lema nie czytali. A czy tacy tu w ogóle wchodzą?
„A już poczucie wyższości świata nauki względem świata religii jest po prostu śmieszne. To są po prostu dwie różne projekcje Bytu. I nie sadze, aby tupet jednej z nich był uzasadniony.”
Tupet w „projekcji Bytu”? A co to ma być?
@markot 22:25
Z tegoż wywiadu z Lemem:
„Religie tradycyjne nie budzą mojej niechęci…”
„Nie czytuję ani mistyków ani apologetów, ani tych, którzy z Kościołem walczą. Myślą znajduję się zupełnie gdzie indziej, nie tylko z racji braku takich akurat zainteresowań. Nie jestem w stanie – zwłaszcza teraz, na starość – pokonać zwałów informacji i literatury z rozmaitych dziedzin nauki, które są mi naprawdę potrzebne, aby nadążyć za tymi w różne strony odjeżdżającymi pociągami.”
Oczywiście Ty to musiałeś czytać, ale – jak sugeruje samba – nie wszyscy wpadający na ten blog się odzywają i może nie wszystkim miłośnikom Lema znany jest ten wywiad z nim.
@Gammon
„Chciałabym spróbować Twojego likieru.
Jak zrobię następną partię.
Ale to jest też łatwe do wykonania samodzielnie. ”
Ja też chcę Gammon, spróbować Twojego likieru,
szporuje alkohole na ognisko po inwenturze,takie późne pępkowe,
i fajnie byłoby fanatyczki likierów zaskoczyć czymś czego nikt jeszcze nie próbował?
Gammonie jeśli coś kobiecie obiecujesz,to się po kropce później z tego nie wymiguj 🙂
Spróbowanie czegoś zrobionego przez kogoś to coś zupełnie innego,
od zrobienia tego samemu,wedle tylko przepisu,to coś niepowtarzalnego,i tylko Ty wiesz jak to smakuje idealnie 🙂 to dzieło Twej ramji 🙂 !
Za „czysta ciekawość” jestem Ci dozgonnie wdzięczna.
A Gammon, ja jak trzeba to ci spirytus,kawę kupię,odkupię ?
@Gammon
” Kawa jest „przełamana” przez dodatek wanilii.”
Ciekawe, że używasz tego czasownika. Tutaj o kawie ekspresowej z mlekiem mówi się „cortado” (kawa przecięta).
Jak mowa o likierach, to nie można nie wspomnieć o naszych nalewkach. Kiedy będąc ostatnio w sklepiku alkoholowym w Warszawie, poprosiłam o moją ulubioną nalewkę z pigwy, stojący obok sympatyczny młodzian nie powstrzymał wyrazu aprobaty. „Pigwówka” – rzekł z uznaniem i były to słowa znawcy, nie byle pijaczyny.
A mówiąc o stawianiu na nogi czy wskrzeszaniu nieboszczyka, to był w dawnych czasach produkt monopolowy zwany kordiałem wiśniowym, dostępny w Peweksie. Chodzi mi o trafność słowa „kordiał”.
@kruk
Kordial – „na serce”; likiery rozwinely sie z ziolowych lekarstw.
Mole – maz kolezanki, ktory jest Meksykaninem, tlumaczyl ze jest wiele rodzajow, z wizyty w domu przywiozl dwa rozne, jeden z nich byl swietny (jesli dobrze pamietam rozprowadzal go sosem miesnym, ale nie jestem pewna); nie byl szczegolnie ostry.
Ze slodkich alkoholi jednym z moich ulubionych jest miod pitny.
Porazający artykuł Ewy Wilk w najnowszej Polityce na temat chamstwa i wulgaryzmów w codziennej polszczyźnie tutaj .
Niektóre polskie seriale wylączam po kilkunastu minutach, w kabaretach też najwięcej braw zbiera jakiś bluzg – degrengolada i upadek.
(Re: „papierowy filter do perkulatora nie przepuszcza osadu” – ale tez do perkulatora uzywa sie kawy grubo mielonej, wiec moze stad wynik…)
Re: likier kawowy
Zrobić mogę. Ale co dalej?
Po likierze pigwowym we francuskim schronisku zjechałem kiedyś na biegówkach po trasie zjazdowej. Bez wywrotki 😎 Trasa była oczywiście pusta, nikomu nie zagrażałem 😎
W domu spróbowałem odtworzyć ten trunek i wyszedł mi jeszcze lepszy. Od tego czasu produkuję co roku drobną ilość. Składniki: sok wyciśnięty z grubo utartej pigwy (prawdziwych, dużych owoców pigwy, nie pigwowca, ale i ten się nada), dobry koniak (Remy Martin), cukier, nasiona kolendry. Wychodzi mi ok. 1 litra. Nie szafuję nim za bardzo.
@markot
Czy mozesz podac proporcje?
@Gammon
Re:likier kawowy
To zrób,reszta to już kwestia zaufania,naszego do siebie wzajemnie 🙂
i nadzieja,ze telefon komórkowy posiadasz,i jakoś się nimi wymienimy?
@karat.
Proszę bardzo.
Potrzeba
ok. 1,5 kg pigwy, dobrze dojrzałej i mocno aromatycznej
150 g cukru
0,5 l koniaku
mała garstka (2 łyżeczki) całych nasion kolendry
Owoce dobrze oczyścić z futerka, nie obierać, zetrzeć na grubej tarce. Jeśli ręcznie, to otrzeć jak jabłka, do ogryzka. Jeśli za pomocą jakiejś maszynki – przed utarciem poćwiartować i wyciąć gniazda nasienne.
Trze się ciężko, bo to twarde owoce.
Utarte przycisnąć w misce talerzem i postawić na noc w chłodzie. Następnie odcisnąć sok przez lnianą tkaninę, powinno wyjść około pół litra. Plamy na ścierce zostaną na zawsze 🙁
Sok zmieszać z cukrem i mieszając podgrzewać lekko, do momentu rozpuszczenia kryształków. Za mocno podgrzany może galaretowacieć.
Ostudzić. Zmieszać z koniakiem i kolendrą w butli lub słoju, zamknąć szczelnie, postawić w temperaturze pokojowej na 3 miesiące. Po czym przefiltrować przez gęstą tkaninę (np. pielucha tetrowa, 4 warstwy) lub papierowy filtr do kawy, rozlać do butelek, zamknąć szczelnie i odstawić na 3-4 miesiące.
Metoda jest praco- i czasochłonna, ale nie należy jej usprawniać np. użyciem sokowirówki.
@Bohatyrowiczowa
No to zrobię. Ale to procedura na ponad pół roku. Może mnie do tego czasu nie zezłomują.
@markot
Pigwowiec zawsze wydawał mi się ciekawszy smakowo i zapachowo od pigwy, ale może trafiałem na jakieś nietypowe próbki albo mam źle wykalibrowane czujniki olfaktoryczne.
@Gammon
Możliwe. Nie mam pigwowca na podorędziu.
Pewnie to zależy od klimatu. Pigwy tureckie są bardzo aromatyczne.
@Gammon
Ok ,to będzie wtedy na coś innego,my często w pracy się integrujemy z nowymi,i oby Cię nie zezłomowali,szkoda by mi było 🙁
A takie likiery robi się np też z kokosu?
Ja uwielbiam i jego smak i zapach?
@markot
Wielkie dzieki!
Uprzedziles mnie bo od razu pomyslalam o sokowirowce 🙂 Dlaczego nie….?
@karat.
31 lipca o godz. 11:40
Utarte owoce miękną i puszczają więcej soku, przez noc chłoną aromat ze skórek, poza tym zmienia się ich barwa (lekko ciemnieją) co ma wpływ na późniejszą barwę likieru.
Możesz wypróbować obie metody i porównać.
Świeżo utarta pigwa jest jak trociny.
Wszystkie przepisy na sok z tego owocu zalecają utarcie na tarce o grubych oczkach, zasypanie cukrem i wyciśnięcie soku po kilku dniach
@markot
Myslalam o uzyciu sokowirowki do samego wycisniecia po paru dniach (w charakterze centryfugi). Ale moze wtedy otrzyma sie dodatkowa frakcje, nie przewidziana w wyciskaniu recznym.
Zasypanie cukrem powoduje puszczenie soku przez osmoze (w Twoim przepisie tego nie ma).
Prawde powiedziawszy nigdy nie robilam niczego z pigwy, kosztowalam domowy dzem (dobry).
@karat.
Aha, centryfuga. Jest do wypróbowania i porównania.
Zasypywania cukrem w moim przepisie nie ma, bo proporcje soku, cukru i koniaku są dosyć ścisłe, trudne do uzyskania/sprawdzenia gdyby owoce zasypać cukrem, a potem wyciskać. Część cukru zostanie przecież w wytłokach.
@markot
Tak, domyslilam sie ze chodzi o proporcje.
Dzieki 🙂
Widzę, że nie zamierają w narodzie piękne tradycje. Przy okazji poszerzyłam wiedzę, bo myślałam, że pigwa to owoc pigwowca. Czy znacie „dulce de membrillo”? Jest to wykwintna w smaku marmoladka z pigwy, produkt hiszpański, eksportowy. W Meksyku nazywa się to „ate de membrillo”, niestety hiszpańskiemu nie dorównuje.
A propos „ate” – słowo pochodzi z języka nahuatl. Inne tego samego pochodzenia:
aguacate (avocado), itacate (zasób żywności, czyli to co wynosi się do domu z bankietu), zacate (trawnik), petate (plecione z palmy przenośne posłanie Indian), metate (kamienny moździerzyk). Fajne słówka ale łatwo sie w nich poplątać.
@kruk
Ja to znam z Włoch pod nazwą „cotognata”. Jak mam dużo owoców pigwy, to też produkuję.
@karat. 31 lipca, 5:12
Jest wiele rodzajów mole, z podstawowym podziałem na mole rojo i mole verde. W tym ostatnim głównym składnikiem są pestki z dyni. Raz tylko jadłam u kolegi z pracy mole czerwone (pływał w nim kurczak), które było smaczne i lekkostrawne. Na ogół jest to bardzo ciężki sos. Ten zielony jest lżejszy.
W kuchni meksykańskiej bynajmniej nie przeszkadza mi ostrość przypraw – przeciwnie, nie wyobrażam sobie teraz życia bez różnych „chiles”. Na początku wszystkie wydawały mi się takie same, teraz rozumiem dlaczego na przykład do ryby dodaje dodaje się chile largo, a do sopa poblana – chile ancho.
Kolejny wpis Gospodarzy mógłby dotyczyć kubków smakowych. Mielibyśmy wszyscy wiele do powiedzenia.
@kruk
Mole ktore kosztowalam bylo ciemnobrazowe, na bazie kakao (drugie bylo prawie czarne).
Lub moze czekolady.
@Bohatyrowiczowa 11:31
Jest, choć nigdy nie piłam, https://www.facebook.com/licoresarcangel/, na zdjęciu w samym środku. Globalnie znana jest „piña colada”, koktajl z soku ananasowego, mleczka kokosowego i białego rumu, koniecznie podawany z lodem. Amerykanie się tym zapijają w nadmorskich kurortach. Jak masz zapłacone „all inclusive”, możesz się tym (oraz innymi trunkami) raczyć od rana do wieczora.
@Bohatyrowiczowa 11:31
Dałam Ci odpowiedź, ale zawisła w moderacji.
Re: mole
Czy ma się to jakoś do sosu pod nazwą „pipian”?
@markot
Świeżo utarta pigwa jest jak trociny.
Wszystkie przepisy na sok z tego owocu zalecają utarcie na tarce o grubych oczkach, zasypanie cukrem i wyciśnięcie soku po kilku dniach
Nie wiem jak z pigwą, w przypadku pigwowca wystarczy stosunkowo drobno pokroić i zalać spirytusem (nieco rozcieńczonym, ale jednak nadal spirytusem).
zmienia się ich barwa (lekko ciemnieją) co ma wpływ na późniejszą barwę likieru
Nalew na pigwowcu na początku jest złoty, z czasem brązowieje (coś się w nim utlenia, nie wiem co konkretnie) – wraz z tym smak staje się raczej cierpki niż kwaśny.
@Bohatyrowiczowa
A takie likiery robi się np też z kokosu?
Kiedyś zrobiłem nalew z kopry (wiórków kokosowych); wyszło dość mętne coś, zalatujące kokosami ale ogólnie „blade” i nieciekawe. Mam hipotezę, że gdyby taki nalew ponownie oddestylować (co jest współcześnie dozwolone – byle oryginalny alkohol w nalewie był „monopolowy”), efekt mógłby być lepszy. Ale nie chce mi się bawić z destylacją, zresztą gdyby mi się chciało, zrobiłbym raczej absynt. Natrafiłem kiedyś na duży zbiór starych przepisów absyntowych.
@karat.
Zasypanie cukrem powoduje puszczenie soku przez osmoze
Czy po starciu owocu na drobnej tarce ściany i błony komórkowe nie są i tak w strzępach?
Znowu nie domknąłem kursywy, wrrrr.
Gammon
O ile rozumiem, dzis nazwą mole okresla sie wiele roznych sosow (pipian jest jednym z nich); mole znaczy chyba po prostu „sos”. Tradycyjnymi mole sa mole poblano i mole negro , uzywa sie ich do mies; oba zawieraja czekolade w zupelnie nieslodkim kontekscie, oprocz tego wiele rodzin ma wlasne recepty.
https://en.wikipedia.org/wiki/Mole_sauce
W czasach prekolumbijskich kakał byl napojem towarzyskim i ceremonialnym, zawieral czekolade + wanilie i papryczki.
@karat.
Zasypanie cukrem powoduje puszczenie soku przez osmoze
@Gammon
Czy po starciu owocu na drobnej tarce ściany i błony komórkowe nie są i tak w strzępach?
Co do komorek wiekszosc jest cala, tarcie nie rozdrabnia do poziomu mikroskopijnego. Cala zywa komorka chyba jest niepodatna na osmoze, ale jakis czas potem przestaje funkcjonowac i zaczyna wyciekac. Dodanie cukru czy soli bardzo przyspiesza wyciekanie, bo plyn wyplywa tak by doprowadzic w miare moznosci do tej samej koncentracji na zewnatrz i w srodku.
@karat.
O ile rozumiem, dzis nazwą mole okresla sie wiele roznych sosow (pipian jest jednym z nich) (…)
https://en.wikipedia.org/wiki/Mole_sauce
Dziękuję. I przepraszam, bo w sumie mogłem i powinienem sam sprawdzić.
Cala zywa komorka chyba jest niepodatna na osmoze
Można sprawdzić, wrzucając żywego śledzia w sól (taki głupi żart, nieprawdaż; ale może chociaż żywego pomidora albo cebulę – zdaje się, że Nägeli osmozę odkrył w żywej cebuli, ale może coś pokręciłem).
@Gammon
Wszystkie przepisy na sok z tego owocu zalecają utarcie na tarce o grubych oczkach, zasypanie cukrem i wyciśnięcie soku po kilku dniach
Nie wiem jak z pigwą, w przypadku pigwowca wystarczy stosunkowo drobno pokroić i zalać spirytusem (nieco rozcieńczonym, ale jednak nadal spirytusem).
Weź pod uwagę, że są ludzie, co robią SOK z pigwy, żeby mieć… SOK 😎
Gammon
Osmoza i komorki – w zwierzecych jest, ale o roslinnych bardzo malo wiem i nawet nie pamietam czy wiedzialam…
Nie wiem kto odkryl osmoze, zapewne masz racje.
Z tym ze ta osmoza jest selektywna; musze sobie poprzypominac.
Tz membrany przepuszczaja wode, ale niektore iony o wiele mniej
Choc sa komorki ktorych membrany nie przepuszczaja wody; aby ja przepuszczac, trzeba specjalnych kanalikow, bo fosfolipidy nie przepuszczaja.
@markot
Weź pod uwagę, że są ludzie, co robią SOK z pigwy, żeby mieć… SOK
Wówczas należy zalać pigwę spirytusem, zmacerować, zdekantować, wycisnąć resztki cieczy z farfocli, a potem odparować alkohol – i jest SOK NA BOGATO!
@karat.
Ledwie co pamiętam o osmozie, właśnie doczytywałem o ciśnieniu osmotycznym, odkrywcę musiałem sprawdzić (wiedziałem, że „nie Naegele od reguły Naegelego, tylko jakieś podobne nazwisko”), ale tłukło mi się po katodach, że cebula i że żywa.
Jak czytam, co my tu robimy, to naprawdę jest kanikuła i ogórki.
Gammon
Rozumiem ze to jest mechanizm plakania przy obieraniu cebuli? 😀
… albo tarciu chrzanu?
@karat.
@markot
Roboty nie płaczą.
To brzmi jak tytul bardzo ciekawego filmu 🙂
Chyba te wirtualne alkohole na nas podzialaly.
Swoja droga naukowe podejscie do gastronomii to temat calkowicie respectable. Wiele lat temu byl w Science artykul dotyczacy robienia majonezu, opisujacy procesy fizykochemiczne itd. Byly tez wnioski praktyczne 🙂
Rzadko oglądam, ale dzisiaj rzuciłam okiem przez moment Teleturniej prowadzony przez Tadeusza Sznuka, czyli 1 z 10-ciu.
Jedno z pytań które udało mi się spamiętać i na dodatek znałam odpowiedź ( (zapytany również ) brzmiało mniej więcej tak:
„Proszę podać nazwę przynajmniej jednego z rodów będącego głównym bohaterem powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem?”
Grający odpowiedział …Bohatyrowicze. Prowadzący uznał odpowiedź za prawidłową.
Łatwe, też bym wiedziała.
No, nie…moderacja!
Czymś takim to za komuny nawet głowy sobie nie zawracali.
Ciekawe ile dzisiaj trzeba pieczątek aby post trafił do ludzi?
@Bohatyrowiczowa pytali się o Ciebie.
@Bohatyrowiczowa się nie zapyta „kto?” albo „gdzie?” dlatego ja rozwinę wątek:
„Kto się pytał i gdzie?”
Pytał się Tadeusz Sznuk w teleturnieju „Jeden z dziesięciu”
Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź.
@karat.
Wiele lat temu byl w Science artykul dotyczacy robienia majonezu, opisujacy procesy fizykochemiczne itd. Byly tez wnioski praktyczne.
Musiało to być bardzo dawno temu, bo co najmniej w 1974 roku trafiło już do literatury popularnonaukowej za żelazną kurtyną (a może Radzieccy Naukowcy wpadli na to niezależnie?). W książce Jerzego Stobińskiego Chemia i życie był rozdział o majonezie, maśle, margarynie i masie do przekładania tortu, emulsjach W/O i O/W, emulgatorach i temu podobnych.
@Gammon
Tak, to są sosy pokrewne, na bazie tłustych pestek i ziaren, ziół i różnych gatunków papryki. Pipian, jak wszystkie typowo meksykańskie sosy, występuje w wersji czerwonej i zielonej. Obowiązkowe w restauracjach, jako niezbędny dodatek do czegokolwiek, są ostre sosy z pomidorów – czerwony z jitomate i zielony z tomate. Każdy ma wiele wariantów w doborze gatunku papryki. Największą chyba karierę w świecie zrobiło chipotle, w Europie sprzedają nawet majonezy z dodatkiem chipotle.
W sosach można tu wyrażać patriotyzm. „Tacos dorados” (rurki z kukurydzianych placków nadziewane najczęściej mięsem z kurczaka i usmażone na złoto) widziałam ostatnio polane zielonym sosem z lewej strony, czerwonym z prawej i śmietaną w środku.
Re: Ciekawe ile dzisiaj trzeba pieczątek aby post trafił do ludzi?
„I podbija, stempluje, załączniki rachuje, odsyła odwołania, bez żadnego gadania, kamizelka nie dopięta, proszę wezwać petenta, skrócone godziny, cieniutka herbatka, gdzie usiąść – pajęczyny, a w szufladzie krawatka, oto nowe papiery, czterdzieści i cztery, i zakłada cztery nowe szaty, a tam próby przekupstwa i ruja z poróbstwa, i nakaz egzekucji ze środy na piątek, i siedem pieczątek.”
(Lem)
@kruk
Dziękuję, zieloną wersję znam, kilkakrotnie robiłem. Działa. Ludzie jedzą.
Gammon
Artykul w Science byl pozniej; moze opisali cos czego w poprzednich opracowaniach nie bylo.
@kruk
Czy robisz wycieczki archeologiczne po swojej okolicy? Ciekawych zabytkow jest tam chyba bardzo wiele.
@karat.
Artykul w Science byl pozniej; moze opisali cos czego w poprzednich opracowaniach nie bylo.
Wszystko co znajduję w Science związanego z majonezem jest o mechanice płynów. Nie umiem szukać.
@Gammon No.82
i zakłada cztery nowe szaty
Szafy. Panuj robocie nad manipulatorami.
Już w 1882 roku została wydana książka „The chemistry of cooking and cleaning”
Gammon
Tez nie znajduje, trudno.
Plazmolizę, czyli zjawisko zachodzące dzięki osmozie w moich czasach szkolnych pokazywało się na przykładzie cebuli, bo ma duże komórki z wakuolami, a przede wszystkim – bo jest rośliną, a więc ma niezbyt elastyczną ścianę komórkową, przez co dobrze widać jak w miarę osmozy odstaje od niej elastyczna błona komórkowa. W czasach studenckich z kolei pokazywano amebę, która umieszczona przy rozbitym jajku nie potrafiła przestać go wchłaniać, aż pękała.
Żywa komórka jest bardzo podatna na osmozę. Kanały kanałami i transport aktywny aktywnym, ale całkiem dużo transportu przez błony komórkowe odbywa się właśnie osmozą. Konserwacja przez stworzenie roztworu hipertonicznego (syrop, solanka) to właśnie działanie na żywe komórki bakterii i grzybów, które przez osmotyczne uciekanie wody przestają być żywe, a więc nie rozkładają konserwowanego materiału. Z kolei hipertoniczny roztwór jest odpowiedzialny za suszę fizjologiczną roślin podsypanych solą.
„Even though a pure phospholipid bilayer is only slightly permeable to water, small changes in extracellular osmotic strength cause most animal cells to swell or shrink rapidly. In contrast, frog oocytes and eggs, which have an internal salt concentration comparable to other cells (≈150 mM), do not swell when placed in pond water of very low osmotic strength. These observations led investigators to suspect that the plasma membranes of erythrocytes and other cell types contain water-channel proteins that accelerate the osmotic flow of water. The absence of these water channels in frog oocytes and eggs protects them from osmotic lysis.”
Lodish H, Berk et al., Molecular cell biology 4th edition
@karat. 20:58
„Czy robisz wycieczki archeologiczne po swojej okolicy? Ciekawych zabytkow jest tam chyba bardzo wiele.”
Niestety, od wielu lat nie robię. Nie znoszę teraz spiekoty. Mieszkam wysoko i w domu mam zawsze miły chłód, do czego przyczyniają się drzewa dokoła. W styczniu bieżącego roku taplałam się z rozkoszą w mżawce i błocie, w Łazienkach. Takie są teraz moje preferencje.
@kruk
Tez lubie i mzawke, i Lazienki 🙂
W przenośni osmoza oznacza „the process of gradual or unconscious assimilation of ideas, knowledge, etc.” Pewnie po polsku też ma to znaczenie. Nasiąkać wiedzą jak ameba rozbitym jajkiem – do natury ludzkiej pasuje. Choć niektórych to drażni.
@Kruk
@ Gammon
Widziałam zdjęcia drinków wyglądają przepysznie,tylko po co rum w nich?
Rum to nie mój klimat,wolę tequile?Mleczko kokosowe,sok z ananasa,z czymkolwiek innym,rum ma nieprzyjemny zapach 🙁
samba kukuleczka
31 lipca o godz. 20:37
Sam Tadeusz Sznuk?
„Nad Niemnem”jest dla mnie filmem ponadczasowym, i to „To, tamto, ten, tego, ten”-Janusza Zakrzeńskiego,pierwsze z nim skojarzenie.
A Jan Bohatyrowicz – Adam Marjański, to nasza krajowa wersja Marka Darcy.
Kukuła, ja byłam w pracy,nie mam netu w komórce,zresztą komórkę zostawiam w szafce, można,można ?!
No coś takiego:
http://dzikabanda.pl/teksty/rankingi/siedmiu-literackich-kandydatow-na-meza/
Znów miałam nosa 🙂
@Bohatyrowiczowa
Jak będę widziała się z Tadeuszem to poinformuje Go o pozytywnych wibracjach jaki wywołało to akurat pytanie u jednej z osób na blogu szalonej nauki.
To chyba mi się dobrze zdawało, że żywa gadzina i roślina pełna jest błon osmotycznych. Osmoza najpierw się zacznie, a dopiero potem (być może) zabije (?).
@kruk
W przenośni osmoza oznacza „the process of gradual or unconscious assimilation of ideas, knowledge, etc.”
Ale w przenośni można użyć prawie-że dowolnych słów typu „dyfuzja”, „przenikanie”, „nasiąkanie” (itp.), z których każde może mieć w nauce znaczenie zarezerwowane do czegoś innego.
@Observer
„Niektóre polskie seriale wylączam po kilkunastu minutach, w kabaretach też najwięcej braw zbiera jakiś bluzg – degrengolada i upadek.”
Degrengolada- spotkałam się z tym…
„– Tu każdy – wołał – największy choćby idealista, najgenialniejszy artysta, przemienić się musi w opasłego wołu… Ciało prosperuje, a duch upada. Czuję w sobie okropną degrengoladę ducha… Prawdziwie i głęboko nieszczęśliwym jestem… Marnieję, ginę, wszystko, co jest we mnie wyższego, idealnego, przemienia się w żółć i tłuszcz!… ”
zródło:
https://język-polski.pl/lektury-opracowania/nad-niemnem-orzeszkowa/1956-rozmowa-zygmunta-andrzejowa
Bluzgi w kabaretach?
Neonówka -Paciaciaki, skecz w namiocie,poczcie itp
Młodzi Panowie- ich skecze w gwarze śląskiej,o dziwo mi nie przeszkadza
Moi liderzy! Jest taki wybór grup karabeciarskich, że każdy wybierze z nich coś/kogoś dla siebie.
Tworzą ze scenek upatrzonych w naszym codziennym życiu,to samo młodzi,czym skorupka za młodu nasiąknie tym jest..
Nie obwiniałbym tylko rodziców za taki stan rzeczy,młodzi decydują co i kiedy będzie ich autorytetem,modnie przeklinają,podnoszą głos,nie tylko by ich dostrzeżono,zapamiętano ale przede wszystkim naśladowano.
Klnę,pyskuję,zachodzę Ci pod skórę,bo jestem młodym dorosłym,i tak sobie siebie w tym wyobrażam,jedni z tego wyrastają inni nie.
Bluzgi to tez słowa, nieużywane zanikałyby,a po coś powstały….
@Bohatyrowiczowa
przemienia się w żółć i tłuszcz
Żółć jest emulgatorem, więc to ma sens praktyczny.
Bardzo ladna krotkometrazowka na pierwotny temat
https://www.youtube.com/watch?v=B8OBHp2bUPs