Mieć węża w dziupli
Jakiś czas temu pisałem o nadobnicy alpejskiej, chrząszczu z rodziny kózkowatych. Tym razem napiszę o jej chyba bardziej znanym krewnym – koziorogu dęboszu. A właściwie o jego sublokatorze.
Niektóre chrząszcze drążą korytarze w korze czy drewnie. Wiemy wszyscy o kornikach. Niektórzy doszukują się ich nawet w korytarzach wyrytych w drewnie starych domów, ale to sprawka zupełnie innych chrząszczy – kołatków. Kornik drukarz prawie nie rusza niczego poza świerkiem, nadobnica gustuje w bukach, a kozioróg dębosz, jak sama nazwa wskazuje, w dębach.
Kozioróg dębosz jest gatunkiem zagrożonym, a w Polsce podlega ochronie już od 1952 r. jako jeden z nielicznych owadów, więc mógł zaistnieć w świadomości społecznej bardziej niż 6 tys. innych przedstawicieli chrząszczy żyjących w Polsce. Jako jeden z dylematów ochrony przyrody podawany jest przykład koziorogów (konkretnie zaś ich postaci larwalnych), żerujących na innym symbolicznym obiekcie chronionym, czyli Dębach Rogalińskich. Przykład ten pamiętam sprzed lat, a widzę, że co jakiś czas jest podnoszony.
Dorosły kozioróg jest duży – 10 razy większy od kornika, a nawet 20 od kołatka, a jego larwy jeszcze większe. Stąd mając wyobrażenie o częściej widzianych korytarzach drążonych przez te bardziej znane chrząszcze, trzeba sobie przeskalować wyobrażenie o jego korytarzach. Można też po prostu przyjąć liczby zmierzone przez entomologów: 3,5 cm średnicy, do 40 cm długości, na dodatek z opcją dziupli o średnicy ok. 10 cm. Przy takich rozmiarach mówienie o dziupli nie jest przesadą czy metaforą. Taka dziura ma swój mikroklimat (nagrzewa i wychładza się w innym tempie niż otaczające ją drewno) i nie ma się co dziwić, że podobnie jak dziuple wykuwane przez ptaki jest zasiedlana przez innych lokatorów.
Nie tak dawno udało się zaobserwować nieoczekiwanych lokatorów takiej dziupli – zaskrońce. Węże takie jak zaskrońce czy węże Eskulapa lubią różnego rodzaju sterty butwiejących szczątków roślinnych. Te ostatnie lubią też wspinać się na drzewa. Dotąd jednak herpetolodzy zapytani o możliwość spotkania węża w dziupli odesłaliby do przykładów pytonów zasiedlających ptasie dziuple gdzieś na Nowej Gwinei. U nas zdarza się, że wąż Eskulapa składa w dziupli jaja, ale o dłuższe w niej przebywanie sam raczej jest podejrzewany. Zatem obserwacja zaskrońców przebywających w dziupli jest sama w sobie niezwykła, a to, że w dziupli wydrążonej przez owada – jest naprawdę wyjątkowe.
Obserwacji tej dokonali biolodzy z Wrocławia w starym drzewie nad jednym ze stawów milickich. Podczas badań ptaków i nietoperzy zaobserwowali nie tylko swoje podstawowe obiekty (swoją drogą okazało się, że niektóre małe nietoperze też zasiedlają dziuple wydrążone przez kozioroga, ale to inna historia), ale też trzy różne zaskrońce wygrzewające się w wejściu do korytarzy. Osobniki te po zakończeniu wygrzewania nie spełzły gdzieś w trawy, tylko wpełzły do środka koziorożych korytarzy. Najwyraźniej były tam całkiem zadomowione.
Zatem mimo że o pospolitych (na tyle, na ile dziś jakiekolwiek gady w Polsce można tak określić) zaskrońcach wiemy dużo, wciąż coś nas może zaskoczyć. A rola też skądinąd nieźle przebadanego kozioroga dębosza w ekosystemie może mieć kolejne aspekty.
Fot. Iwona Gottfried, Bartosz Borczyk, Tomasz Gottfried, licencja CC BY 4.0
- Gottfried I, Borczyk B, Gottfried T (2019) Snakes use microhabitats created by the great capricorn beetle Cerambyx cerdo in southwest Poland. Herpetozoa 32: 133-135. https://doi.org/10.3897/herpetozoa.32.e35824
Komentarze
w korytarzach wyrytych w drewnie starych domów, ale to sprawka zupełnie innych chrząszczy – kołatków
Może za tym się czaić również zawodnik wagi ciężkiej – Hylotrupes bajulus.
P.s. Nie lekceważcie spuszczela ludzie, jedna larwa jest w stanie zjeść nogę od stołu.
Dawno zaskronca nie widziałem. Raczej o jaszczurkach bym mówił, że pospolicie występują
Hylotrupes bajulus, popularnie znany jako old house bore. W przekładzie wydrążacz starych domów. Jest na niego sposób – kiln drying. Z opisu wnioskuję, że jest to suszenie w precyzyjnej temperaturze. Tu, gdzie żyję, ludzie nabierają się na tanie meble rustykalne, sprzedawane często na ulicy. Oprócz tego, że drewno na nie pochodzi z nielegalnej wycinki to jeszcze powierzchnie mebli szybko się wyginają.
Reatauratorzy antyków najpierw eksmitują z nich owadzich osiedleńców, a potem wstrzykują specjalne substancje w wydrążone przez nie korytarze i dziuple.
@samba kukułeczka 28 czerwca, 6:40
Na twoj błyskotliwy wgląd w istotę dziennikarstwa odpowiedziałam pod poprzednim wpisem.
@kruk
Hylotrupes bajulus, popularnie znany jako old house bore. W przekładzie wydrążacz starych domów.
Spuszczel domowy albo pospolity.
P.s. Wolę nazwę łacińską, bo brzmi poważnie i ponuro, i po polsku kojarzy się z trupem. „Spuszczel” to byłaby nazwa dobra dla jakichś niepoważnych żyjątek zasiedlających spłuczki w WC.
Zaczęłam właśnie czytać książkę “The Singular Universe and The Reality of Time”, w której znalazłam ciekawy pasaż. Oto jego tłumacznie:
Struktury badane przez nauki przyrodnicze, historię i nauki spoleczne mogą być trwałe. Nikt jednakże nie widzi ich jako wiecznych. Poza tym, o ile widoczne są w nich regularności albo prawa tłumaczące ich funkcjonowanie, ewoluuja one wraz ze zjawiskiem, które im podlega.
Prawdziwość tej tezy jest oczywista jak chodzi o nauki społeczne. Wkrótce się dowiem jak odnosi się ona do fizyki. Mając pewna nadzieję, że to zrozumiem.
Pan Panek stwierdza: “Zatem obserwacja zaskrońców przebywających w dziupli jest sama w sobie niezwykła, a to, że w dziupli wydrążonej przez owada – jest naprawdę wyjątkowe.”
Niby drobna zmiana w zachowaniu zaskrońców, nie wykluczone jednak, że znamionuje jakieś nowe procesy w przyrodzie, która okazuje się niestałym obiektem badań. W tym kontekście natychmiast przychodzi do głowy pytanie czy nowe zjawisko ma związek z globalnym ocieoleniem.
@kruk
Struktury badane przez nauki przyrodnicze, historię i nauki spoleczne mogą być trwałe. Nikt jednakże nie widzi ich jako wiecznych.
Zdanie tak wieloznaczne, że może być prawdziwe albo fałszywe, wedle wyboru.
czy nowe zjawisko ma związek z globalnym ociepleniem
Typuję (ale jako laik) że nie; ma raczej przypadkowy związek z występowaniem zaskrońców i koziorogów dęboszy (-ów?) w tej samej okolicy. Ponadto zjawisko nie musi być nowe, mogło występować wcześniej, tylko nikt go nie zauważył.
(Wszystko zależy od tego, czy mowa o strukturach konkretnych, czy abstrakcyjnych.)
@Gammon 16:57
Treść zdania wskazuje na struktury konkretne – tak to rozumiem.
@kruk
Treść zdania wskazuje na struktury konkretne – tak to rozumiem.
Nie wyczułem – w takim razie zdanie jest trafne. Struktury abstrakcyjne bywają wieczne, jak powłoki elektronowe abstrakcyjnego atomu (niech będzie np. sodu). Konkretny atom sodu może znajdować się w różnych stanach energetycznych lub być składnikiem cząsteczki, więc może się różnie „ustrukturyzować”.
Czy i w jakim stopniu przedmiotem zainteresowania nauk przyrodniczych może być struktura konkretna (konkretne zdarzenie, konkretny obiekt) – całkiem niedawno było tu, zdaje się, dyskutowane.
Nie bardzo rozumiem dlaczego struktura atomu jest abstrakcyjna i jaki zwiazek ma trwalosc z abstrakcja lub jej brakiem.
Zaskronce w dziupli – bardzo mile, ale jak rozumiem zaobserwowano trzy w jednym drzewie, to chyba jeszcze za malo na okreslenie „nowe zjawisko”.
@karat.
Nie bardzo rozumiem dlaczego struktura atomu jest abstrakcyjna
Jeśli ktoś używa nazwy „atom sodu” jako nazwy generalnej, to można temu atomowi przypisać stałą strukturę, np. trzy powłoki elektronowe K²L⁸M¹; jeśli mówi o konkretnym atomie („a ło, ten atom sodu, co go manipulatorem pokazuję”), to ten atom może mieć z tych elektronów poobrywaną część (zimna plazma), albo wszystkie (gorąca plazma). Ale kiedy gaz ostygnie, elektrony wrócą na swoje niezmienne miejsce, wyznaczone niezmienną strukturą atomu sodu.
A anatomia konkretnego człowieka może się różnić od abstrakcyjnej anatomii podręcznikowej, że ho ho!
i jaki zwiazek ma trwalosc z abstrakcja lub jej brakiem
Konkrety są „z natury” nietrwałe. Struktury abstrakcyjne mogą być wieczne. Tak mi się wydaje. Może głupio, nie wiem.
Znaczy chodzi o zasade/regule vs konkretny przypadek/wcielenie reguly. Nie jestem pewna czy tego dotyczy ustep cytowany przez @kruka, ale to zapewne wyjasni sie w miare postepowania lektury…
Wracając do korników. Jeżeli podejrzewamy że coś żyje w małym kawałku drzewa polecam włożyć do mikrofalówki na kilka minut. Tak G82, oczywiście włączyć na kilka minut.
G82
A anatomia konkretnego człowieka może się różnić od abstrakcyjnej anatomii podręcznikowej, że ho ho!
Zamiast abstrakcyjnej ja bym użył: modelowej, typowej, wzorcowej.
@karat.
Znaczy chodzi o zasade/regule vs konkretny przypadek/wcielenie reguly.
Tak, a jeszcze inaczej mówiąc o generalizacje vs fakty.
Żeby dodatkowo skomplikować, nie wszystkie generalizacje (nawet dobrze uzasadnione, poparte dowodami i „prawdziwe”) są prawami nauki tj. stanowią opis praw przyrody. Z tego co pamiętam, w filozofii nazwę „prawa nauki” rezerwuje się dla reguł typu „zawsze i wszędzie [tu można dodać warunki ograniczające] między X a Y jest spełniona zależność [tu podać jaka]”. Inaczej mamy do czynienia z tzw. generalizacją historyczną.
Wydaje mi się, że struktury abstrakcyjne o których mowa w prawach nauki można uważać za wieczne. Ale już generalizacje historyczne takie nie są.
@observer
Jeżeli podejrzewamy że coś żyje w małym kawałku drzewa polecam włożyć do mikrofalówki na kilka minut. Tak G82, oczywiście włączyć na kilka minut.
Obawiałbym się, że przedmiot może się wypaczyć, popękać albo lokalnie „przypalić”. Grzanie będzie nierównomiernie, transport ciepła w drewnie jest zły, a w przeciwieństwie do np. chaudeau nie da się go zamieszać.
Może bezpieczniej byłoby użyć piekarnika z termoobiegiem ustawionego na niską temperaturę (za to na kilka godzin)? Ale i tego bałbym się w przypadku np. przedmiotów lakierowanych, polichromowanych, werniksowanych, złoconych płatkowo czy klejonych klejami syntetycznymi.
@observer
Zamiast abstrakcyjnej ja bym użył: modelowej, typowej, wzorcowej.
Oczywiście, można, ale nie pomyślałem, a opozycja „konkretny” / „abstrakcyjny” wydawała mi się stosunkowo powszechnie używana.
„Jeśli zapytamy, jakie będą konsekwencje ekonomiczne i społeczne wieloletnich zmian klimatycznych i jakie kroki należy w związku z tym podjąć, a w odpowiedzi usłyszymy o „niezbitych naukowych dowodach”, wiedzmy: jest to szalbierstwo czystej wody. ”
W te właśnie słowy inicjuje się artykuł w uchodzącej za rzetelne źródło informacji „Rzeczpospolitej”. Tym razem w jej weekendowym dodatku „Plus- Minus”.
Niestety w internetowym wydaniu jest do ujrzenia zaledwie kilka zdań, ale jako stały czytelnik papierowego wydania uzyskam już niebawem możliwość zapoznania się z treścią jego pełnego tekstu.
Oczywiście moją szczególną uwagę przykuła fraza” niezbite naukowe dowody wiedzmy to „szalbierstwo czystej wody”. Mam nadzieję na rozwinięcie tego terminu nie tylko przy okazji zmian klimatycznych przez autora tekstu.
O polekturalnych wrażeniach niebawem coś napiszę.
Zapomniałam o tytule artykułu. Mocny.
„Nauka jak propaganda. Dlaczego nadużywamy dowodów naukowych?”
Czyli dla autora tekstu, nauka to prawie jak Biblia w rękach Świadków Jehowy.
Przeczytałam. W papierowej wersji artykuł o którym wspominałam nosi tytuł:
„Nauką jak cepem”
Ogólna konstatacja po lekturze artykułu sprowadza się do tego, że w zasadzie autor zgadza się z moimi poglądami którymi „zamulałem” blog ( cytuje w tym momencie oczywiście @izabellę) w których pisałam o tzw konstruktywizmie społecznym w jaki odziana jest współczesna nauka. Szczególnie w tych tematach gdzie uwidaczniają się problemy z jednoznacznym i precyzyjnym definiowaniem obszaru poddanego jakimś mniej lub bardziej skoordynowanym badaniom. I ren problem nie dotyczy wyłącznie obszaru nauk humanistycznych gdzie pole do radosnej twórczości jest ewidentne i gdzie szczególne się zaznacza upodobanie do dowodów indukcyjnych( bo mnie się nieodparcie wydaje).
W tym momencie autor odwołuje się do homoseksualizmu gdzie jedną z opcji jest teza że” homoseksualizm zawsze jest zdeterminowany genetycznie” i która nie jest i nigdy nie będzie udowodniona ostatecznie.
I w tym na arenę wkraczają światopoglądy i ideologie naukowców którzy nie przejmując się swoimi noszonymi na co dzień założeniami głoszą, że ich pogląd o kulturowym ( tak mówią pierwsi), albo wrodzonym ( teza obozu przeciwnego) jest jedyną możliwą prawdą w temacie preferencji seksulanych.
A już teorie typu futurologicznego ( dotyczące przyszłości) dają szczególne pole do popisu.
W przypadku zmian klimatu przechodzenie z poszczególnych poziomów uszczegółowienia problemu (czy jest zmiana – oczywiście, czy następuje globalne ocieplenie – tak, jakie są przyczyny ocieplenia chyba człowiek, ale tak naprawdę i ostatnie pytanie o konsekwencje ekonomiczne i społeczne dla przyszłych pokoleń – no wicie, rozumicie) dochodzimy do momentu kiedy decyzje polityczne ( bo chodzi przecież o wydanie ogromnej kasy) decydują o tym jaka jest ta ostateczna prawda.
I na koniec konkluzja autora:
„Metoda naukowa to fantastyczny sposób na uzyskiwanie odpowiedzi na wiele intrygujących pytań. Te odpowiedzi mają jednak wartość o tyle, o ile będziemy rozumieli ograniczenia owej metody i pamiętać, że niektóre tezy więcej mówią o światopoglądzie naukowców niż o otaczającej nas rzeczywistości”
Jest również wiele innych ciekawych spostrzeżeń. Warto przeczytać.
@samba kukuleczka
„Metoda naukowa to fantastyczny sposób na uzyskiwanie odpowiedzi na wiele intrygujących pytań. Te odpowiedzi mają jednak wartość o tyle, o ile będziemy rozumieli ograniczenia owej metody…
Autor z pewnością wierzy, że rozumie zarówno metodę, jak jej ograniczenia lepiej od naukowców.
…i pamiętać, że niektóre tezy więcej mówią o światopoglądzie naukowców niż o otaczającej nas rzeczywistości”
Wiadomo, geofizycy = komuchy.
@samba kukułeczka 13:40
“…czy jest zmiana – oczywiście, czy następuje globalne ocieplenie – tak, jakie są przyczyny ocieplenia chyba człowiek, ale tak naprawdę i ostatnie pytanie o konsekwencje ekonomiczne i społeczne dla przyszłych pokoleń – no wicie, rozumicie…”
Chyba człowiek? Powodów do przypisania globalnego ocieplenia działalności człowieka jest tak dużo, że rządy nie mogą pozostać bierne wobec tego zjawiska. Po drodze chodzi również o ochronę środowiska naturalnego przed zaśmieceniem i zatruciem. Od dziesięcioleci mamy problem ze znajdywaniem miejsca dla odpadów, powodujący konflikty polityczne. Ostatnio głośno było o takim konflikcie w Rosji, a ujawnia się on również na arenie międzynarodowej. W wielkich aglomeracjach miejskich ludzie zaczynają już chodzić z maseczkami. Ostrzega się ludzi
przed wychodzeniem z domu i zaleca płytkie oddychanie na ulicy.
“…decyzje polityczne ( bo chodzi przecież o wydanie ogromnej kasy) decydują o tym jaka jest ta ostateczna prawda.”
Stawianie w takim świetle polityk nakierowanych na ochronę środowiska jest przejawem skrajnego cynizmu i pasuje jak ulał do poglądów ultra-liberałów gospodarczych. Nie dalej jak dwa dni temu byłaś sceptyczna wobec gospodarki rynkowej jako takiej.
„Wicie, rozumiecie” – ciekawe co sie za tym kryje.
@samba kukułeczka
Na blogu pani Passent cytowałaś Edwina Bendyka:
“ Środowiskowa apokalipsa staje się coraz bardziej realna, ciągle jednak jej nadejście zależy od nas. Można by stwierdzić, że to optymistyczna w sumie wiadomość. Dopóki nie włączy się telewizora, by zobaczyć, jakie problemy zajmują dziś polityków i opinię publiczną w takim kraju jak Polska.”
Dodając od siebie: “…to chyba coś jest na rzeczy”
Teraz zachwycasz się pomysłem, że wpływ człowieka na globalne ocieplenie jest rzeczą wątpliwą, bo to potwierdza Twój sceptycyzm wobec nauki.
Swoją drogą żałuję, że nie mogę przeczytać artykułu w “Rzeczpospolitej”.
@kruk
Ja nie twierdzę, czy zachwycam się tym, że wpływ na zmiany klimatyczne człowieka jest wątpliwy. Twierdzę, że ma.
Tylko moja opinia jest wiedzą raczej intuicyjną podpartą jakimiś wnioskami posiłkującymi się zdrowym rozsądkiem i wiedzą tych do których mam zaufanie. Dziennikarzy, naukowców ( tutaj raczej mniej, bo fachowej literatury w tej materii raczej mało czytałam) i osób które mają „nosa”.
Teza dziennikarza Rzeczpospolitej odnosi się do wielkich współczesnego świata ( biznes, politycy, kreatorzy kulturowych priorytetów) które później swoje rzekomo jedyne wiarygodne prawdy usiłują na coś można przełożyć.
To oni dla swoich małych i wielkich interesów wykorzystują kontrowersje naukowców.
Że klaps dziecku szkodzi ( i tutaj pojawia się bogata literatura), albo ma pozytywny wpływ – na przykład w dłuższej perspektywie ( tutaj odpowiednia literatura).
Zabieg przerywania ciąży ( kiedy można mówić że zarodek ma prawo wysuwać roszczenie moralne, wobec społeczeństwa) tutaj też odpowiednia literatura w zależności jaki ma się śwatopogląd
I ten sam mechanizm powtarza się w przypadku żywności, trybu życia, roli gadżetów współczesności, szkodliwości lub zalet czegoś tam.
Każdy ma pod ręką bogatą literaturę ( tylko i wyłącznie naukową) która ma dawać pełną wiarygodność jego poglądom…
…czyli staje się cepem na tego który próbuje przedstawić swoje racje.
I oto mi chodzi i chodziło w sytuacji kiedy opisywałem historię Kopernika, Galileusza i Świętej Inkwizycji.
Po prostu był trend żeby znienawidzonemu Kościołowi przyp…
Były to wszak czasy Kalwina i Lutra.
Ci którzy wykorzystują nieostrość definicyjną produktów wielodyscyplinarnie rozumianego świata nauki to jedno, ale i sama nauka daje świadectwa żeby jej dokonaniom przyglądać się należy bardziej sceptycznie. Patrz:teoria nieoznaczoności i twierdzenia Godla.
Nauka zadaje takie pytania na które nigdy nie potrafimy odpowiedzieć choćby się nie wiem jakiej używali aparatu badawczego, czy też używając zdań logicznych – nie potrafili obalić jakichś prawd czy też je potwierdzić. To jeszcze nie jest ciemność, ale coś w rodzaju mgły. Zresztą sama nauka swoją radosną twórczością sprawia, że jej fanom rzednie mina.
Na przykład Pluton.
Przez 70 lat uchodził za planetę, a teraz poprzez …głosowanie ustalono, że już planetą nie jest. Głosowała Międzynarodowa Unia Astronomiczna, a właściwie jej nobliwi członkowie.
Pluton jest planetą karłowatą.
Jeden z argumentów za zmianą statusu jest mocny.
Pluton nie spełnia warunku bycia planetą bo nie „czyści sąsiedztwa wokół swojej orbity”.
Myślałam że wyczyścić to ja mogę podłogę, zęby, mężowi , albo żonie ( w zależności od konfiguracji) konto, a tu okazuje się że czyszczenie jest jak najbardziej pojęciem świata nauki i to kontynentu który stanowi enklawę dla wybranych.
@samba kukuleczka
Na przykład Pluton. Przez 70 lat uchodził za planetę, a teraz poprzez …głosowanie ustalono, że już planetą nie jest.
O! KUKUŁA JEST IDEALISTĄ PLATOŃSKIM!
Głosowanie dotyczyło nazewnictwa, a nie Istotowej Idei (a.k.a. Idealnej Istoty) Bycia Planetą.
Jeden z argumentów za zmianą statusu jest mocny. Pluton nie spełnia warunku bycia planetą bo nie „czyści sąsiedztwa wokół swojej orbity”.
Czy jest w tym coś niezrozumiałego? Chyba nie bardziej, niż powab kwarku powabnego?
@samba kukułeczka
“Każdy ma pod ręką bogatą literaturę ( tylko i wyłącznie naukową) która ma dawać pełną wiarygodność jego poglądom… czyli staje się cepem na tego który próbuje przedstawić swoje racje.”
Zatem nauka to dla Ciebie kwestia opinii (światopoglądu), niczego udowodnić nie można, bo na każdą tezę znajdzie się teza przeciwna. A jednocześnie uważasz, że ludzkość poszła złą drogą począwszy od Oświecenia. Zakładasz więc implicite, że nauka dała podstawę do postępu materialnego, z czego przecież wynika, że sprawdziła się empirycznie.
“I oto mi chodzi i chodziło w sytuacji kiedy opisywałem historię Kopernika, Galileusza i Świętej Inkwizycji.
Po prostu był trend żeby znienawidzonemu Kościołowi przyp…”
No tak, Święta Inkwizycja przeciwstawiała heliocentryzmowi Galileusza argumenty naukowe, a Galileusz szukając jego uzasadnienia chciał Kościołowi przyp… Walił przeto w Kościół heliocentryzmem jak cepem. Cóż więc innego mógł zrobić Kościół jak skazać go na trzy lata więzienia i odmawianie psalmów pokutnych, żeby zamknąć mu gębę?
@samba kukułeczka
“… sama nauka daje świadectwa żeby jej dokonaniom przyglądać się należy bardziej sceptycznie. Patrz:teoria nieoznaczoności i twierdzenia Godla.”
Nie wydaje Ci się, że teoria nieoznaczoności i logika matematyczna są same w sobie wielkim osiągnięciem nauki?
Galileusz, Kopernik, Newton i Darwin byli ludźmi wierzacymi, tylko wyniki ich naukowych prac nijak nie zgadzały sie z bilijnym porzadkiem świata.
To NAUKA „przywaliła” kościołowi cepem i wali aż echo niesie.
Kościół powinien trzymać się swojej pasterskiej roli dla swoich beczących owieczek, a nie wyjaśniać prawa natury.
@Gammon
„O! KUKUŁA JEST IDEALISTĄ PLATOŃSKIM!
Głosowanie dotyczyło nazewnictwa, a nie Istotowej Idei (a.k.a. Idealnej Istoty) Bycia Planetą.”
Czyli Twoim zdaniem gdyby odbyło się głosowani jakiegoś ważnego to atom mógłby się stać Atomkiem (Tytus, Romek i Atomek) i nic by się nie stało.
Ważne to oczywiście ważne gremium.
@samba kukuleczka
Czyli Twoim zdaniem
Czyli non sequitur.
@kruk
Wszystko zależy do tego jak opiszemy i nazwiemy kondycję, stan i perspektywy najpiękniejszej z planet.
Twoje komentarze dają podstawy do twierdzenia, że uważasz, że planeta Ziemia i jej mieszkańcy żyją w raju, a z biegiem lat i przy utrzymaniu obecnie obowiązującego wzorca kulturowego na świecie może być tylko bardziej …rajowo.
Diagnozując tak rzeczywistość i jej perspektywy masz prawo, a nawet obowiązek śpiewać hymny na cześć Oświecenia i mającym w nim natchnienie światopoglądów ideologii, społecznych projektów.
Ja z kolei twierdzę, że świat doby współczesnej stoi na skraju przepaści i jest kwestią lat niewielu (okres liczonych w dziesiątkach wiosen) kiedy stanie się coś strasznego.
Zmiana klimatu, kapitalizm stracił panowanie nad sobą, społeczeństwa się starzeją, broń atomowa w rękach około przywódców 20 panstw, USA traci rolę światowego hegemona a będzie chciało bronić swego statusu, coraz bardziej widoczny zanik więzi społecznych, zmiana trybu życia (związana oczywiście z „udogodnieniami współczesności), nie wiemy jak na żywotność gatunku wpłynie coraz radośniej wkraczające modyfikacje tego co jemy – to wszystko daje mi podstawy do kreślenie takich a nie innych rokowań dla nas i najbliższych pokoleń Ziemian.
A to wszystko wprost lub pośrednio jest zasługą szeroko rozumianego Oświecenia które zawładnęło umysłami jednego z kręgów kulturowych zamieszkujących naszą planetę.
Gammon
Jeszcze w sprawie „czyszczenia sąsiedztwa”.
Musisz wiedzieć – a chyba to wiesz, ale zapomniałeś o tym – że definicje są integralnym składnikiem profesji naukowca.
I jak – ja mam problemy – interpretujesz termin „czyszczenie” który stanowi argument za tym aby Pluton określać po 70 latach jednak „planetach karłowatą”?
Czy takie czyszczenie, aby mogło spełnić wymogi naukowego ( bo tylko o takim rozmawiamy na blogu szalonych naukowców) czyszczenia ma być czyszczeniem na mokro, czy jednak na sucho? Jeżeli na mokro, to czy w/w czynność winna być wykonywaną kosmiczną ścierką, czy może jakimś galaktycznym mopem? Jeżeli na mokro, to czy użycie jakiegoś wspomagającego płynu nie zdyskwalifikuje w oczach naukowego jury owego procesu czyszczenia. A co z płukaniem, a może froterowaniem „sąsiedztwa dookoła swojej orbity”?
Czy takie „czyszczenie” ma być jednorazowe, a jeżeli nie, to jaki jest okres gwarancji po takich zabiegach czyszczących?
Ja oczywiście mam swoją wizję takiego czyszczosprzątania, a Ty, jak Twoim zdaniem ten proces kosmicznej dezynfekcji ma wyglądać?
@samba kukuleczka
I jak – ja mam problemy – interpretujesz termin „czyszczenie”
Chodzi (jak zgaduję) o wychwyt pyłu i gruzu skalnego przez wielkie masy i układanie go w pierścienie idące koncentrycznie wokół środka masy układu.
„In 2006, the International Astronomical Union, a global group of astronomy experts, established a definition of a planet that required it to „clear” its orbit, or in other words, be the largest gravitational force in its orbit.”
https://www.sciencedaily.com/releases/2018/09/180907110422.htm
Czy takie czyszczenie, aby mogło spełnić wymogi naukowego ( bo tylko o takim rozmawiamy na blogu szalonych naukowców) czyszczenia ma być czyszczeniem na mokro, czy jednak na sucho? Jeżeli na mokro, to czy w/w czynność winna być wykonywaną kosmiczną ścierką, czy może jakimś galaktycznym mopem?
Grawitacja działa na sucho, zwłaszcza w przestrzeni kosmicznej.
definicje są integralnym składnikiem profesji naukowca
W nauce funkcjonują w większości definicje projektujące, które nie są „prawdziwe” ani „fałszywe”. Są konwencjami tworzonymi ze względu na użyteczność teoretyczną lub praktyczną (proszę sobie przypomnieć np. dzieje definicji kwasu w chemii XIX wieku). Nie bardzo jest tu miejsce na platonizmy.
Podejrzewam, że definiowanie „planet” i odróżnianie ich od mniej masywnych „nie-planet” jest dla nauki bardzo mało ważne i sprowadza się do etykietowania obiektów i utrzymywania elementarnego porządku w nazewnictwie. Równie nieważne byłoby dla geologii odróżnianie „gór” od „pagórków”. Tego typu dystynkcje mogą mieć znaczenie raczej dla wyczynowców („ZDOBYŁEM OŚMIOTYSIĘCZNIK!”).
P.s. tu jest w miarę przystępne wyjaśnienie, co robi grawitacja wielkich mas (planet) z drobnymi masami.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-astronomowie-znalezli-przedzierajac-sie-przez-pyl-w-ukladzie-slonecznym
Jeśli mi się coś nie pomyliło, Neptun tak intensywnie „wsysa” pył z rejonu własnej orbity, że „kradnie” wszystko Plutonowi. Orbita Plutona jest do tego ekscentryczna (duży mimośród) i na pewnych odcinkach bardzo zbliża się do orbity Neptuna.
Gammon
Dziękuję, aczkolwiek…
Na razie jednak się dematerializuje… jadę w powiat ( to tak jak jedzie się w Polskę).
@observer 30 czerwca, 5:23
Nauka uderzyła we wszechpotęgę Kościoła ale nie dlatego, że naukowcy chcieli przywalić Kościołowi – jak to widzi @samba kukułeczka – tylko dlatego, że celem nauki jest zrozumienie świata a jej odkrycia kłócą się z jego biblijną wizją i dogmatami wiary. @samba kukułeczka wydaje się myśleć, że punktem wyjścia dla nauki było odrzucenie kościelnych dogmatów. Tymczasem dopiero po konfrontacji odkryć nauki z indoktrynacją religijną następowało stopniowe odchodzenie od Kościoła. Sam Kościół zresztą postanowił nie wtrącać się w badania naukowe. Niby to oczywiste ale nie dla wszystkich.
@samba kukułeczka 8:17
“Twoje komentarze dają podstawy do twierdzenia, że uważasz, że planeta Ziemia i jej mieszkańcy żyją w raju, a z biegiem lat i przy utrzymaniu obecnie obowiązującego wzorca kulturowego na świecie może być tylko bardziej …rajowo.
Diagnozując tak rzeczywistość i jej perspektywy masz prawo, a nawet obowiązek śpiewać hymny na cześć Oświecenia…”
Moje komentarze nie dają absolutnie podstaw do tak dziwacznych wniosków. Nauka bynajmniej nie próbuje udowadniać, że nasza planeta jest rajem. Wręcz przeciwnie – pokazuje ślepe okrucieństwo przyrody i groźne dla środowiska naturalnego skutki działalności człowieka.
Jak chodzi o wzorce kulturowe, to nauka nie przeczy ich różnorodności i zmienności, a nawet próbuje opisać ich przyczyny. To Kościół chciałby utrwalenia wzorców, które zapewniają mu władzę nad ludźmi. Nauka nie tworzy wzorców kulturowych, najwyżej jest w nich jednym z czynników, i nie płynie z niej żaden wniosek o nieuchronności bieżącego wzorca kulturowego Zachodu. Calkiem przeciwnie – nauki przyrodnicze i społeczne wskazują, że obecny wzorzec produkcji i konsumpcji nie ma widoków na przetrwanie.
Samba czuje nostalgię za życiem w czasach Chełmońskiego, sugerując że to wstrętni naukowcy wszystko zepsuli aby „przywalić kościołowi”.
Zapomina że jeżeliby nawet przeżyła niemowlęctwo to pewnie by pilnowała gęsi, jadła zupę ze szczawiu i gapiła się na lecące bociany. Co bym jej życzył.
A może kukuła jest kreacją czysto literacką? Ktoś to pisze dla, nomen omen, jaj?
@Gammon 15:41
Już kiedyś wyraziłam tutaj to podejrzenie. Wkrótce potem @samba kukułeczka wyznała, że wciela się w różne postacie pod różnymi nickami i że bawi ją zmiana tożsamości. Nie wiadomo co mówi od siebie a co przypisuje kreowanym postaciom. @Bohatyrowiczowa dostrzegła dwie różne osoby pod tym nickiem i nie bez przyczyny, bo poziom i styl wpisów jest bardzo nierówny i czasem wydaje się, że jedna z osób nie przeczytała tego, co napisała druga. Jest jednak coś wspólnego dla kreowanych postaci – deprecjonowanie nauki i obrona Kościoła, któremu na blogu prof.Hartmana @samba kukułeczka przypisała kiedyś wielkośc godną bodaj padnięcia na kolana.
@Gammon, @Kruk,
Jesli tak uwazacie, to recepta jest znana
https://rationalwiki.org/wiki/Don%27t_feed_the_Troll
@kruk
U mnie te podejrzenia wynikają skądinąd – kukuła prezentuje chwilami rozumowania nieco… karykaturalne – nie wiem, może to jest dobre słowo. Pomyślałem, że stoi za tym ironia albo specyficzna kreacja artystyczna. Ale za ironią niewiele przemawia, więc może kreacja.
P.S. Ciekawe jest połączenie tańca z kukułką. Taniec sugeruje zabawę, a kukułka – podrzucanie jaj. Osobnik zabawia się robiąc sobie jaja z czytelników. Nie rozumiem tylko zdrobnienia, czy @samba kukułeczka myśli o sobie samej z czułością?
Jaja jajami, ale coś z własnych poglądów osobnik pod nickiem @samba kukułeczka musi jednak przedstawiać. Może mu trochę wstyd się do nich przyznać i dlatego przypisuje je kreowanym postaciom?
@kruk
Ciekawe jest połączenie tańca z kukułką.
Przypomnę, że to aluzja do leciwej piosneczki „Samba sikoreczka”.
https://www.youtube.com/watch?v=PbBF1BUGwy8
Nie wiadomo, czy kryje się za tym cokolwiek poza skojarzeniem.
@karat.
Z jednej strony tak. Z drugiej – a jeśli to coś więcej niż doraźna kreacja?
@Gammon 17:43
Karykaturalne? Chyba trafne określenie postów kukułki. Wczoraj przeszła od teorii nieoznaczoności i logiki matematycznej sugerując, że coś o nich wie, do wypominania słowa “czyszczenie” w odniesieniu do grawitacji planet, bo jej czyszczenie kojarzy się z myciem podłogi. Termin czyszczenie i przekwalifikowanie Plutona miały być miażdżącym dowodem na nieścisłość w naukach przyrodniczych.
Jednak wygłupy kukułki mają pewną użyteczność, bo skłaniają innych do podawania ciekawych informacji.
@karat. 17:41
“People being people, though, someone usually takes the bait, which is why trolls are so notorious.”
Dajemy się łapać kukułce na przynętę ale może ona przy okazji jednak coś pożytecznego dla siebie złowi? To by tłumaczyło jej uporczywość w występowaniu na blogu Szalonych Naukowców.
Decyzja nalezy do Was, ja nie bardzo sledzilam ten watek…
Nie powiem, że jestem zaskoczona próbą wniknięcia w moją tożsamość poprzez treść moich komentarzy…tym bardziej , że ciągną się one za różnymi nickami z którymi deklaruję osobistą więź.
Zaskoczona nie jestem, bo na przykład ewidentna lewicowość @miłośnika raczej gryzie się z konsekwentną obroną historii i współczesności KK @samby i na pierwszy rzut oka wygląda to na mało wyszukany oksymoron…
…ale wystarczy przywołać osobę Brzozowskiego (apologeta marksizmu pod koniec krótkiego życia został rzymskim-katolikiem. Kołakowski za młodu marksistowski doktryner w wieku dojrzałym napisał wiele ciekawych rzeczy których pozytywnym bohaterem uczynił religię. Czy Miłosz za młodu usposobiony lewicowo o wyraźnie antyendeckim zabarwieniu, na starość pisze traktat teologiczny i wiersze które wywoływały wściekłość ortodoksyjnych ateistów i agnostyków.
A zresztą…
Odezwij się, a powiem ci kim jesteś.
Pokaż mi, swoich przyjaciół a powiem ci …
albo
Powiedz mi co czytasz, albo planujesz przeczytać, a powiem Ci kim jesteś
W piątek przyszła, ale dopiero wczoraj rozpakowałam przesyłkę, a w niej kilka książek które być może najlepiej pokażą co mnie rajcuje. Przynajmniej obecnie i rajcowało w ciągu ostatnich kilku lat. W te klimaty wchodzę.
Być może tytuły nie powiedzą wszystkiego, ale od czego jest internet(również tam można pozyskać nazwiska autorów:
„Czas. Eseje o wieczności” (autor – duchowny prawosławny)
„Filozofia religii. Kontrowersje” (wśród autorów m. in. prof. Jan Hartman i dr Tomasz Terlikowski)
„Kapitalizm wyczerpania?” ( pisana przez członka PAN
„Kultura krytyki” (autor „należy do najbardziej kontrowersyjnych intelektualistów USA
„Perfekcja techniki” (mylący nieco tytuł)
„Spotkanie z hinduizmem” ( spotyka się sympatyzujący z hinduizmem chrześcijanin)
„Stara historia. Nowa wersja.” (Littell)
„Syntezy i niuanse. Studia i szkice z filozofii rosyjskiej” (tytuł mówi wszystko o autorze …i książce)
@karat.
Decyzja nalezy do Was
Mam czasem odruch żeby coś wyjaśnić albo sprostować. Trudno to powstrzymać.
@kruk
re: karykaturalność
Najbardziej mnie ostatnio uderzyło, że (1) kukuła wierzy (lub dobrze udaje), że zasadniczym motywem, dla którego działają badacze, jest niszczenie dogmatów katolickich (czemu akurat katolickich? jeden kukuła może wiedzieć); (2) kukuła wierzy (lub udaje), że upieranie się przy pewnym twierdzeniu (hipotezie) niezależnie od dowodów i przeciwdowodów ma zasadniczą wyższość nad odrzuceniem tego twierdzenia, z czego wynika niezbita przewaga religii, która nigdy się nie myli (czytaj: w kółko powtarza to samo) nad nauką, która stale jest w błędzie (czytaj: rezygnuje z twierdzeń nie dających się pogodzić z doświadczeniem).
Takie postawy są opisywane przez historię i socjologię nauki, ale sądziłem, że współcześnie nie są już otwarcie i „w czystej postaci” deklarowane przez kogokolwiek.
@samba kukuleczka
…ale wystarczy przywołać osobę
A po co pan przywołuje te osoby? Pobożnym katolikom nie przystoi uprawiać nekromancji.
traktat teologiczny i wiersze które wywoływały wściekłość ortodoksyjnych ateistów i agnostyków
Jak się ta wściekłość manifestowała? Czy ateiści po przeczytaniu tych wierszy biegali tocząc pianę, a agnostycy gryźli tynk ze ścian?
A bardziej serio – w jaki sposób tego rodzaju twórczość miałaby wywołać wściekłość jakiegokolwiek agnostyka? Z jakiego właściwie powodu?
P.s. i co to właściwie jest „ortodoksyjny ateizm”, „ortodoksyjny agnostycyzm” i czym się od nich różnią wersje nieortodoksyjne (odszczepieńcze?).
Gammon
„Ortodoksyjny” oznacza ni mniej, ni więcej tylko 7 dni w tygodniu. Również w dzień święty.
@samba kukuleczka
„Ortodoksyjny” oznacza ni mniej, ni więcej tylko 7 dni w tygodniu. Również w dzień święty.
Jakież ja mam braki w semantyce!
Czyli agnostyk nieortodoksyjny to np. taki, który jest agnostykiem tylko w dni parzyste.
W nieparzyste złowieszczo zmienia się w ateistę, chyba że dzień jest oznakowany liczbą pierwszą – wówczas wierzy w losowo dobrane Mzimu (Trójcę świętą, Baala, Wirakoczę, Hekate, Jahwe, Agniego etc. ad mortem defecatam). Ale to też tylko do godziny 16:00.
(a na istotne pytania odpowiedzi nie ma, quod erat expectandum)
@Kruk
Bardzo Ci dziękuje,za kilka miłych słów z poprzedniego tematu.Córka i wnuczka mają się wyśmienicie,Maleńka bezwarunkowo skradła moje serce 🙂
Życie na blogu Niedowiary zastygło na chwilę,i Kukuła jak zwykle ruszyła z odsieczą!
Odsyła do nowo zakupionych tytułów,aż ośmiu albo tylko ośmiu,po jednej dla każdego minionego wcielenia,czyżby? Nie liczyłam ich gdy je wymieniała, nic mi nie mówią,nie miałam z nimi styczności.
Widziałam kiedyś dobry thriller :https://www.filmweb.pl/film/Split-2016-750258
-ciekawe czy i Kukuła go kojarzy?
Ludzie książki piszą, by inni je czytali,co komu po Blogu niepoczytnym,szukałabym
jej pierwszego istnienia na krótko przed jej bytem,bytami? To Ktoś,kto nigdy z nią nie pisze, nie cytuje jej, nie dyskutuje z nią,mężczyzna?!
Kiedyś sie z czymś takim już spotkałam,On pisał ze mną pod dwoma postaciami,wpadł odpisując mi na pytanie z konta na które ono nie padło 🙂
Nie ważne jak byleby mówili,dociekali…do Kukułczego jaja też potrzebna jest para?!
Co niektórym wydaje się że mogą wszystko, i wszystko będzie im wybaczane…
Kukuła
„… swobodna ekspansja życiowych żądań i potrzeb, szczególnie w odniesieniu do własnej osoby”
„…silnie zakorzeniony brak poczucia wdzięczności dla tych, którzy owo wygodne życie umożliwili”-to Motto Twoich Postaci!
@samba kukułeczka 30 czerwca, 18:57
“Powiedz mi co czytasz, albo planujesz przeczytać, a powiem Ci kim jesteś.”
Dowiedziałabym się kim jesteś znając Twoją ocenę wymienionych dzieł. Na tę samą lekturę różni ludzie nie zareagują jednakowo. Przyjrzawszy się zestawowi zaprojektowanych lektur można jednak podejrzewać, że poszukujesz potwierdzenia wygłaszanych na tym blogu poglądów. Wyjąwszy jedno dzieło – “Kulturę Krytyki“. W sprawie, o której ono traktuje, jeszcze nie ujawniłaś swojego zdania. https://en.wikipedia.org/wiki/The_Culture_of_Critique_series
A tak przy okazji – czy znany Ci jest nick @dr Ewa (albo @doktor Ewa)?
No, to ładnie nakarmiliście trolla, aż się oblizuje.
Ja obstawiam że to jakiś nostalgiczny teolog.
@karat. 30 czerwca, 18:54
Mam wrażenie, że @samba kukułeczka chce coś głosić i temu służą jej prowokacyjnie dziwaczne posty.
@observer 1 lipca, 1:47
Też mi to przyszło do głowy – teolog a może i duchowny?
Z zalinkowanego powyzej hasla:
A troll doesn’t always resort to insults. Some of them pretend to hold ideals that are unpopular on a particular website or forum. For example, if one signs up for a forum that is predominately pro-choice and pretends to be anti-abortion and makes posts in favour of that position
@kruk 1:47
Mozliwe, ale ile czasu i uwagi jestes gotowa poswiecic aby sie o tym przekonac? 🙂
„Czas. Eseje o wieczności” – czym jest czas,czy on w ogóle istnieje
-wieczność poza-czas,bezruch,złudzenie(życie wieczne z rozrusznikiem)
-najdalsza z gwiazd
„Filozofia religii. Kontrowersje”-analiza pojęcia Boga i natury na jego istnienie,przez problem zła
-cuda
-modlitwa
-dusza
-zbawienie
-stosunek religii do nauki i etyki
„Kapitalizm wyczerpania?”-katastrofa ekologiczna
-drogą ucieczki kosmos
-człowiek zastąpiony robotem(nieświadomym wyzysku,pasywnym wobec płac
„Kultura krytyki”-antysemityzm(gwiazda Dawida- pieczęć Salomona)
„Perfekcja techniki” -technicyzacja procesu pracy,ważniejsza od zysków(obrotów),prowadzi do zapaści,zjawisku awersji do strat
„Spotkanie z hinduizmem” -dwie rzeczywistości hinduska i chrześcijańska
-wyciszone miejsce,odbijające się słowa-bieżącego przekładu,nigdzie więcej nie docierające
„Stara historia. Nowa wersja.”-labirynt
-niezrozumiałe wydarzenia
-przelotne relacje pod rożnymi postaciami
-samotność,pożądanie,tęsknota-ludzki środek
„Syntezy i niuanse. Studia i szkice z filozofii rosyjskiej” -„srebrny wiek kultury rosyjskiej”
-zamysł refleksji nad biegiem i charakterem filozofii rosyjskiej
Suma summarum- Kukułcze nawoływanie do kupna i papierowej wersji „Polityki”,dobra zabawa też powinna kosztować!
Zdania nie zmienię, to Porządkowy tego miejsca,dyżurny!!
Wąż w dziupli…
Co w tym nadzwyczajnego? Że wąż na (w) drzewie? Że dziupla nie wypróchniała sama, ani nie wykuł jej dzięcioł? Czy wąż wybrał dziuplę ze względu na jej „budowniczego”?
Od kilkunastu lat obserwuję zaskrońce nad lokalnym jeziorem. W dwóch miejscach jest kamienny mur (umocnienie brzegu i stuletnie molo nad kanałem dla statków) ze sporymi szczelinami i dziurami, w których te węże się chowają, przeważnie na wysokości 1-1,5 m nad poziomem wody. Czy to też jest jakieś nadzwyczajne zjawisko?
W ubiegłym roku w moim ogrodzie wśród irysów natknąłem się niespodziewanie na młodziutkiego zaskrońca, co uznałem za zdarzenie nadzwyczajne, bo pierwszy raz w życiu w tak cywilizowanym miejscu. Gdzieś chyba powinna być reszta rodziny, ale nic więcej się nie napatoczyło. W interesie zwierzątka (w ogrodzie grasują sąsiedzkie koty) wyekspediowałem je do rezerwatu nad jeziorem odległym o jakieś 1000 metrów.
Jak już zaskroniec wpełznie do takiego korytarza, to w jaki sposób zawraca (w otworze o świetle 35 mm)? chyba węże nie ma wstecznego biegu?
Wąż może się wycofać z korytarza krótszego niż długość jego ciała. Odpycha się wówczas częściami korpusu od ścianek i ostrożnie wysuwa czubek ogona do tyłu. Jeśli może się nim gdzieś zaczepić, kurczy resztę ciała i się powolutku cofa. Jak się zapędzi za daleko i U-turn nie jest możliwy – finito.
@markot
Fascynujące. Dziękuję.
wężyk ogrodowy
@markot 11:32
Przed moimi kotami zdarzało mi się ratować jaszczurki i nietoperze. Te pierwsze pojawiają się co lato na podwórku, a te drugie z początkiem jesieni, wieczorami zapuszczały się na pokoje i wpadały w panikę. Bardzo trudno było je naprowadzić na otwarte drzwi. Ostatnio jakoś to się nie zdarza. Jaszczurki nie zawsze udaje mi się uratować przed kotem. Jak zdążę, wynoszę do ogrodu. Kiedyś też wpadały mi do domu małe żabki, których pełno było na całym osiedlu, ale żaby już znikły z okolicy. Nawet ptaków jest jakby mniej.
Twój zaskroniec w powiększeniu wygląda bardzo groźnie.
W tych stronach koty nie łowią jaszczurek i nietoperzy, najwyżej motyle, ćmy, muchy i chrabąszcze. Wodzą tęsknie wzrokiem za wronami i samolotami.
Było nie było, artykuł opublikowano w Herpetozoa, a nie w Nature, co świadczy o tym, że sami autorzy nie uważają, że to odkrycie prowadzi w zupełnie nowe rejony. Z jakichś względów dotąd nie zauważono (a przynajmniej nie opisano naukowo) zaskrońców w dziuplach. Pewnie ptasie są za płytkie, a jednocześnie zwykle za szerokie. Kozioróg dębosz jest za to rzadki, więc za dużo jego korytarzy nie ma. Ciekawe, czy dawniej, gdy starych dębów i koziorogów było więcej (zaskrońców pewnie też), takie obserwacje były bardziej prawdopodobne.
@ppanek
Pewnie ptasie są za płytkie, a jednocześnie zwykle za szerokie.
Właściwie czego konkretnie taki zaskroniec oczekuje od życia (w zakresie, hm, lokalowym)? Znaczy się, po co lezie (pełznie) w te szpary?
(Przypomniało mi się też na marginesie o imitowaniu dziur po kołatkach przez fałszerzy starych rzeźb.)
@Gammon 19:20
Koty w Polsce łowią myszy i niestety małe ptaszki. Moja babka miała dynastię kotek kocących się dwa razy do roku. Po ukończeniu dwóch miesięcy kocia młodzież szła “na służbę”. Kot w dawnych czasach łatwo znajdował zatrudnienie. Kotek też nie odtrącano, bo były łowne. Wiadomo – mialy na utrzymaniu dzieci.
Sezon ogórkowy czas zacząć, drodzy państwo. Widziano węża w dziupli, gołębia na parapecie – a, i bym zapomniał, potwora w Loch Ness.
@kruk
Koty w Polsce łowią myszy i niestety małe ptaszki.
W tym budynku nie ma myszy. Na dachu dominują krukowate (wrony i sroki). Na widok kota wszczynają taki alarm, że mi sygnał w sensorach zniekształca, dach jest dla kotów niedostępny, a zresztą nie wiem, kto kogo by tam złowił. Zimą przeciągają w górze stada kawek, ale tu nie lądują. Z drobniejszych ptaków widać jerzyki, ale też nie lądują. Kotom pozostaje łapanie owadów.
@observer
Sezon ogórkowy czas zacząć, drodzy państwo. Widziano węża w dziupli, gołębia na parapecie – a, i bym zapomniał, potwora w Loch Ness.
Potwór na parapecie lepiej podniósłby sprzedaż letniej prasy.
@Gammon
„Potwór na parapecie lepiej podniósłby sprzedaż letniej prasy.”
Szczerze wątpię,parapet przeobrażający sie w potwora o twarzy z „Krzyku”, lub w ogóle będący nią, mógłby jeszcze odnieść sukces(klasyk strachu- wiem że nie oglądałeś) tu:
https://www.google.com/search?q=twarz+z+krzyku&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=f4PrbQgV5l97pM%253A%252Ct3v17OY6qH0N0M%252C_&vet=1&usg=AI4_-kRomSspd7Og028II-GPN9cyxZPpoQ&sa=X&ved=2ahUKEwjJze7q0pXjAhWPtIsKHbOwDGoQ9QEwAnoECAAQCA#imgrc=3rWPplm1sUK45M:&vet=1
Jeszcze taki sunący w tym rześkim powietrzu teraz,to byłoby coś?!
@Bohatyrowiczowa
Widziałem takie maski w sklepach, filmu nie znam.
Skoro może być nawiedzony (w całości) dom, to czemu nie nawiedzony parapet?
Proponuje zmienić motto na: Karmik dla trolli.
@Gammon
Pierwsze skojarzenie o nawiedzonym domu tu:
https://www.filmweb.pl/Inni
To warto zobaczyć,w letni burzowy wieczór 🙂
Nie chodziło mi raczej o nawiedzony parapet, tylko o parapet o dwóch bytach,taki Transormers!Załóżmy ze zmusiłby Cie do ucieczki z domu,tak jak stoisz teraz, czy jest coś po co byś bezwzględnie uciekając sięgnął?
@observer
Proponuje zmienić motto na: Karmik dla trolli.
Ale węże w dziuplach są ciekawe. Ściślej, mnie się wydają ciekawe.
Święte węże w świętym prasłowiańskim gaju dębowym…
Dlaczego wąż pcha się do dziupli? Bo sucho, ciepło, przyjemnie na słoneczku, a przede wszystkim bezpiecznie. Nie zadepczą go ornitolodzy, fotografowie i inni wizytatorzy Stawów Milickich. I nie wypatrzą go bociany, czaple, a może nawet bieliki.
@Gammon
„Ale węże w dziuplach są ciekawe. Ściślej, mnie się wydają ciekawe.”
Sowa w dziupli typu Lilith,ciekawsza!Mam w sobie i mrok,jak wielu, nie jestem jednak namiętnie złośliwa!
Jestem raczej Jej potomkinią:
„Gdy Święty, niech będzie błogosławiony, stworzył pierwszego człowieka, [był on] samotny. Rzekł więc: niedobrze człowiekowi być samemu (Rdz 2:18). Stworzył mu więc kobietę z ziemi, jak jego, i nazwał ją „Lilit”. [Adam i Lilit] od razu [jednak] zaczęli się ze sobą kłócić. [Lilit] powiedziała: nie będę leżeć na dole! Adam zaś odparł: [ani ja] nie będę leżeć na dole, lecz na górze, ponieważ twoje miejsce jest na dole a moje na górze! [Lilit na to] rzekła: oboje jesteśmy równi, ponieważ oboje [zostaliśmy stworzeni] z ziemi! [Kłócili się tak] a jedno nie słuchało drugiego.”
Pogoń” Obserwującego”nabrałaby i znaczenia i pewnie tempa… jakby swe oskarżenia udokumentował?! To tyle…
„Twój zaskroniec w powiększeniu wygląda bardzo groźnie.”
😉
Tego nie trzeba powiększać Ma w naturze ca 2 metry. Może to krewny mojego wężyka?
W profilowym Markotnego Markota-Żaba Śmieszka?
@markot 14:01
Czy to ankonda i Ty sam zrobiłeś jej te zdjęcia?
@obsever 9:12
Nie jesteśmy herpetologami (może z wyjątkiem @markota), więc rozmowa zbacza na tematy ogólnozwierzęce.
Dlaczego wąż pcha się do dziupli? Bo sucho, ciepło, przyjemnie na słoneczku, a przede wszystkim bezpiecznie. Nie zadepczą go ornitolodzy, fotografowie i inni wizytatorzy Stawów Milickich. I nie wypatrzą go bociany, czaple, a może nawet bieliki.
Może znalaz swoja niszę na nastepnych kilkanaście lat – zanim wyginie.
Powróciła miłość do jaskółek, jako zjadaczy komarów. Były wróbelki – było mniej kleszczy itp. Nie bedzie pszczół, nie będzie miodku (oraz wielu innych rzeczy). Uczymy sie powoli i boleśnie – dosłownie.
@kruk
To nie Anakonda raczej On:
https://www.virginiaherpetologicalsociety.com/reptiles/snakes/northern-black-racer/northern_black_racer.php
@Gammon 5:20
Żyjesz w innych warunkach niż te, które pamiętam z dzieciństwa. Dom był drewniany, na strychu ciągle coś chrobotało a myszy przedostawały się do spiżarki.
Mile wspominam późniejsze czasy, kiedy podczas robienia elewacji mój budynek był otoczony rusztowaniami. Zbierało się na nich różne ptactwo, głównie rozpychające się gołębie, ale też drobne ptaszyny i kawki. Miałam wielką przyjemność z podrzucania im jedzenia. Wróble jakoś tam sobie radziły wciskając się między gołębie, ale biedne kawki były nieśmiałe i ledwie co mogły uszczknąć.
Proszę, nieświadomie rozwinęłam temat “gołąb na parapecie”.
@Bohatyrowiczowa
Raczej żaba leśna (Rana sylvatica) , ale też wesoła 😉
@kruk
Oczywiście, że sam zrobiłem. Ta „anakonda” żyje nad niedalekim jeziorem i jest groźna co najwyżej dla niewielkich rybek, żab i gryzoni. To jest ten wąż z dziupli.
@Bohatyrowiczowa 14:50
Straszny jest ten northern racer. O anakondzie pomyślałam, bo wąż @markota wisi nad wodą. Teraz przypomniałam sobie, że anakondy mogą mieć więcej niż dwa metry (tak mi się zdaje).
@markot 14:53
Figlarz z Ciebie.
@markot
Nie wiedziałam, że zaskroniec może połknąć gryzonia. Chociaż, przy odrobinie wyobraźni? W książce “Mały Książę” (autorstwa Saint Exupéry) narysowana jest sylwetka kapelusza z dopiskiem, że to wąż, który połknął słonia.
@kruk
Figlarz? A kto tu podsuwa anakondy i inne potwory?
Teraz zacząłem nabierać podejrzeń, że „mój” czarny zaskroniec może być wypuszczonym z terrarium dusicielem z USA 🙄
Anakondy mogą osiągać ponad 8 metrów i ważyć nawet 200 kg, ale zaczynają od 70-90 cm.
@markot
Jaki obwód w talii ma dwumetrowy zaskroniec?
@Kruk
Anakonda 4,6 m.
I tak nie zabłysłam polotem bo to nie ten,@Markota.
Gdyby można by było cofnąć czas,i skosztować zakazanego owocu lub nie jeszcze raz, oparłabyś się namowom węża?
@kruk
Gdzie węże mają talię? 😉
Szacuję w najgrubszym miejscu na jakieś 15 cm.
@kruk
Żyjesz w innych warunkach niż te, które pamiętam z dzieciństwa. Dom był drewniany, na strychu ciągle coś chrobotało a myszy przedostawały się do spiżarki.
Do robota pasuje wyłącznie budynek ze zbrojonego betonu. Ale i takie budynki są obsiadane przez ptactwo (na niektórych ptaki nawet gniazdują).
@Bohatyrowiczowa 15:16
Oparłabym się, gdybym była tchórzem. Nie wiem, co bym zrobiła na miejscu Ewy, bo “tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono.” Na szczęście Ewa była ciekawska.
@markot 15:42
Dziękuję za informację i przy okazji zauważę, że jak chodzi o talię, to są osobniki ludzkie, najgrubsze właśnie w talii. Może słowo talia nie bardzo do nich pasuje. Przypuszczam, że pochodzi ono z francuskiego – taille = wcięcie.
Straszne historie o strasznych wężach były u Heuvelmansa (Na tropach nieznanych zwierząt, Warszawa 1969; oryginał nazywał się Sur la piste des bêtes ignorées).
Dawniej to dopiero bywała kanikuła i ogórki, nie to co teraz.
@Gammon 16:36
U mnie w ażurowej ścianie patio gniazdują nietoperze. Ciągle są, bo muszę po nich sprzątać, ale chyba znalazły sobie lepszy wylot na zewnątrz, bo od jakiegoś czasu nie wlatują do domu. W dzień z rzadka wleci na patio jakaś ptaszyna, ale tej wystarczy otworzyć klapę na szklany dach.
Mam pewną satysfakcję z tego, że zapewniam lokum nietoperzom.
@Gammon 16:44
Bardzo ciekawa informacja. Nie wiedziałam, że istnieje dziedzina kryptozoologii.
P.S. Kryptozoologia ma nawet utytułowanych zwolenników:
Cryptozoologist of the Year: Anna Nekaris, Ph.D. http://www.cryptozoonews.com/category/conferences/
@kruk
Nie wiedziałam, że istnieje dziedzina kryptozoologii.
Nie wiem, czy istnieje – Heuvelmans pisał pewnie na serio, ale przez 61 lat żadne z prorokowanych przez niego odkryć dużych kręgowców nie nastąpiło (a czy nastąpi? raczej też nie).
Teraz kryptozoologia jest martwą ideą, którą dziennikarze od czasu do czasu (kanikuła i ogórki!) wyciągają z grobu, pudrują ślady rozkładu i prezentują znudzonym czytelnikom z napisem „NOWOŚĆ”.
Nadal miło się to czyta – na przykład o zwierzu Tatzelwurm. Skąd ja bym znał tę legendę, gdyby nie Heuvelmans. Literacko jest ogólnie przyzwoite, ale książki Herberta Wendta wydawały mi się lepsze pod każdym względem.
Na Litwie i Lotwie zaskronce byly uwazane za swiete i przynoszace szczescie (i na odwrot, jesli sie je skrzywdzilo), ulubione zwierzatko bogini slonca, bywaly hodowane w domach w charakterze bozka domowego (legowiska mialy pod lozkiem lub kolo pieca), nawet jadly z reki 🙂
re: http://www.cryptozoonews.com
Nie wiem, czy to nie jest rodzaj żartu, zabawy – coś jak zjazdy fanów Star Trek.
@Gammon 17:40
Żart? Można by tak pomyśleć ale są ludzie traktujący kryptozoologię serio. No bo czy to jest żartem?
https://www.metaphysicsinstitute.org/program-info/specializations/cryptozoology
Przypomniałam sobie, że mój małżonek pokusił się kiedyś kupić drogą przesyłki pocztowej (jeszcze nie było Amazona) dzieła bodajże różokrzyżowców, bo obiecywali oni jakieś wielkie wtajemniczenie. Autorzy książeczek przypisywali sobie ph.d. Mój mąż nie poczuł się w cokolwiek wtajemniczony ale obiecywano mu wyższy stopień wglądu w tajemnice universum po nabyciu kolejnej partii dzieł tej szkoły.
@karat. 17:37
Niesamowite! Co prawda pamiętam koleżanki z podstawówki, które w gabinecie zoologicznym wyjmowały zaskrońce z terrarium i owijały je sobie wokół szyi.
@kruk 14:52
Ten motyw mozna rozwinac dalej
https://www.youtube.com/watch?v=eVL5N-fu50o
🙂
@markot
Żaba leśna,zamarzająca częściowo zimą,miniaturką Markotnego Markota?
Myślałam że jest nią Śmieszka dla niepoznaki,Przygnębiony Markot-skostniały,od broczenia wodą(za to akurat chylę kapelusza), Ja bym tam może monetę na dnie wypatrzyła,znalezione monety zatrzymuje może przyniosą mi szczęście,nie wścibiam za nimi nosa w wodę z chciwości?!
Co zaś do Amerykańskiego Potwora,porównywałam zdjęcia węży,nie opisałeś swego,próżno szukać teraz winnego?!
@Kruk
„Oparłabym się, gdybym była tchórzem. Nie wiem, co bym zrobiła na miejscu Ewy, bo “tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono.”
Nie wiem @Kruku czy oparcie się pokusie jest akurat tchórzostwem?
Lubię jabłka,a te szczególne nęcą najbardziej,tylko z drugiej strony mając pełen koszyk owoców,nie sięgam po nowe owoce np w sklepie, w gościnie,muszę dojadać to za co już raz zapłaciłam,staram się nie marnować jedzenia :)Mogłabym węża zaskoczyć odmową!
„Na szczęście Ewa była ciekawska.Ciekawa na jej zgubę, czy naszemu poczuciu, że nie mieliśmy na to wpływu,więc niech tak będzie?
@karat. 20:26
Prześliczne – duet na wronę i fagot. Tylko wronę coś słabo słychać, pewnie dlatego, że nie kracze do mikrofonu. Czytałaś może książki o zwierzętach Jana Grabowskiego? Bohaterem jednej jest chromy wróbel, którego autor przygarnął. Zapamiętałam, że był to ptak bardzo rozgarnięty i przejawiał wielką ciekawość świata.
Słowo “chromy” zapadło mi w pamięć dzięki “Mistrzowi i Małgorzacie”. Występujący w powieści wróbel “chromał na jedną nóżkę”. To mi brzmi delikatniej niż “kulał”.
Nie pamietam Jana Grabowskiego (zaraz to nadrobie), z lektur zwierzecych na pierwszych miejscach byli Jan Zabinski, Grey Owl i Jack London 🙂
Chromy to dla mnie stale kalectwo, podczas gdy kulanie moze byc przejsciowe. Jeszcze mozna utykac…
@Bohatyrowiczowa 21:05
“Ciekawa na jej zgubę, czy naszemu poczuciu, że nie mieliśmy na to wpływu,więc niech tak będzie?”
No tak, jeżeli przypomnieć sobie, jaki los wyznaczył jej expressis verbis Pan Bóg, jej ciekawość ją zgubiła. Z drugiej jednak strony dociekliwość jest przejawem inteligencji. Adam zachował się jak baran – tak wobec Boga, jak i swojej żony. Mógł bodaj Pana Boga zapytać o jego racje w sprawie zakazanego owocu. Nie przejawił ciekawości a za to dał się omotać w koło palca żonie. Zmysły go zgubiły. Święci mężowie mieli i ciągle mają za złe kobietom kusicielstwo. Oczywiście nie oskarżam o to mężczyzn nowoczesnych.
@karat. 21:43
O Żabińskich widziałam film, książek niestety nie znam. Z Londona pamiętam przez mgłę “Biały Kieł”. Grey Owl jest mi nieznany. Za to nie zapomnę bajki Kiplinga “Stickly-Prickly and Slow-Solid”, czyli skąd wziął się armadillo (pancernik). Była ulubioną lekturą mojej siostrzenicy.
Grey Owl to bardzo ciekawa postac. Byl jednym z pierwszych dzialaczy konserwacji przyrody, w Kanadzie w latach 20- 30- tych. Zaczynal jako traper polujacy na bobry; w pewnym momencie doszedl do wniosku ze ludzka dzialalnosci niszczy lasy i ze bobry nalezy chronic, i to w okresie gdy nikt w ten sposob nie myslal. Zaczal o tym pisac i przemawiac, w koncu Kanada przyznala mu Park Narodowy w ktorym do konca zycia mieszkal razem z bobrami. Jego zona byla Indianka Irokezka.
Budujac swoja postac, dorobil troche falszywa otoczke – wymyslil czesc swojej biografii, twierdzil ze byl pol-Indianinem; naprawde byl Brytyjczykiem.
Ksiazki, w ktorych opowiada o zyciu swoim i zony i o ich bobrach (tylko czesc jest autobiograficzna) sa piekne.
Co do Adama, chyba nie zmysly go zgubily, bo te obudzily sie dopiero po zjedzeniu 🙂
@Kruk
„Z drugiej jednak strony dociekliwość jest przejawem inteligencji. Adam zachował się jak baran – tak wobec Boga, jak i swojej żony.”
Nie dociekał,bo źle to wyważył,jedno jabłko to nie cała szarlotka,liczył że Bóg niczego nie zauważy,rozejdzie się po kościach.Wiesz, można tą sytuację miedzy tym trojgiem,bez Ojca Żywiciela,przełożyć na teraźniejsze czasy.Jest para mężczyzna i kobieta,i ten trzeci/trzecia,mamią rozmową,poświęcają swój czas i energię,pokazują palcem Ja Cię widzę „Adam” już niekoniecznie,karmią ocierając kąciku ust,nie tylko widzisz ale przede wszystkim czujesz obecność czegoś innego..Bóg ich stworzył,zaaranżował ich małżeństwo,zadbał o menu,jednego Im dać nie chciał,zaskarbił dla siebie,opędzał niczym nieletnich od „barku”?
Gdy po raz drugi nie dał im wyboru tworząc ten zakaz,zamiast wskazać drzewa i krzewy i oddać Im ich owoce pozwolić wybrać z którego zrezygnują,i oddają je Jemu bo chce mieć prawo do niewielkiego skrawka jego dzieła,domu….prywatności?
Zakładamy rodziny,by być nierozłącznymi,nieświadomi jak ta nie rozłąka może nam ciążyć.
Efekt rozluźnienia przez Karmi 🙂
karat.
2 lipca o godz. 22:47
Co do Adama, chyba nie zmysly go zgubily, bo te obudzily sie dopiero po zjedzeniu
A jakie pokłady zmysłów w nim drzemały?I dlaczego były uśpione przed Ewą?
Zawsze mogłybyśmy zamówić po wężu dla siebie u @Markota ?!
I niech ognisko zapłonie?!
@karat. 22:47
“Co do Adama, chyba nie zmysly go zgubily, bo te obudzily sie dopiero po zjedzeniu”
Tę tezę przypisuje się św.Augustynowi ale podobno jest to błędna interpretacja jego doktryny.
Co za zbieg okoliczności. Oglądałam właśnie odcinek fińskiego serialu “Bordertown”, w którym główny bohater jest ukąszony przez wielką żmiję. Nie mogłam uwierzyć, że taki wąż żyje w wilgotnej i chłodnej Finlandii. Otóż jest to jedyny gatunek żmiji – Vipera berus – występujący w wielu krajach europejskich, również w Polsce.
@kruk
dzieła bodajże różokrzyżowców, bo obiecywali oni jakieś wielkie wtajemniczenie
Jedyną wartą uwagi książką o wtajemniczeniu jaką znam jest „Siódme wtajemniczenie” Niziurskiego.
@karat.
[Grey Owl] Budujac swoja postac, dorobil troche falszywa otoczke – wymyslil czesc swojej biografii, twierdzil ze byl pol-Indianinem; naprawde byl Brytyjczykiem.
To już wiadomo, na kim się wzorował Stanisław Supłatowicz.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sat-Okh
Gammon 6:27
Mozliwe 🙂
O Grey Owl’u jest duzo informacji w wiki angielskiej.
Kruk 2:35
Chyba masz racje ze to niesluszna interpretacja. Takiej sie uczylam, ale niezupelnie pasuje.
@Bohatyrowiczowa
Zawsze mogłybyśmy zamówić po wężu dla siebie u @Markota ?!
I niech ognisko zapłonie?!
Chyba nie rozumiem – czyżby wędzony zaskroniec jako ersatz wędzonego węgorza?
@karat.
Dziękuję, już lecę czytać.
@kruk
Wielka żmija Vipera berus?
Przecież to nasza żmija zygzakowata, która rzadko przekracza długość 90 cm i nie waży nigdy więcej jak 200 gramów, chyba że jest ciężarna, wtedy może ważyć do 300 g.
Największe znane egzemplarze widziano podobno w… Finlandii (94 cm) i Szwecji (104 cm), nie ma jednak wiarygodnego potwierdzenia. Te, które widuję zbierając grzyby, miewają przeważnie 50-70 cm. Od kiedy na stromym zboczu uciekła mi jedna spod palców chwytających się krzaczka wrzosu, staram się robić więcej hałasu 🙄
Ukąszenia tej żmii, która atakuje tylko wtedy, gdy nie ma szansy na ucieczkę, nie są śmiertelne, chyba że ktoś się przestraszy na śmierć 🙄
Moja znajoma zauważyła ukąszenie dopiero po powrocie z górskiej wędrówki, kiedy w domu obejrzała dokładniej swoją opuchniętą dłoń. Skojarzyła wtedy, że krótki dotkliwy ból, który poczuła siadając wśród jagodziska i opierając się ręką o ziemię, nie pochodził od ukłucia o ostrą gałązkę… Niczego nieświadoma wędrowała jeszcze kilka godzin, a gdyby wtedy zobaczyła tę żmiję, to szok byłby wielki i bez helikoptera by się nie obyło.
@Bohatyrowiczowa
„nie opisałeś swego,próżno szukać teraz winnego?!”
Myślałem, że jak napiszę, iż to 2-metrowy krewny mojego wężyka ogrodowego, to wystarczy. Moja wina 🙁
To może być naprawdę bliski krewny, bo żyje w promieniu 1,5 km od mojego ogrodu.
Nie dostarczam żadnych węży na wędzenie, ani na grilla 😎
Chciałbym powrócić do tematu węża – bynajmniej nie biblijnego – i myszy.
Pamiętam ze w jednym z programów Dawida Attenborough wąż ścigający mysz podążał za zapachem uryny którą to ta nieszczęsna mysz pozostawiała.
Mam pytania do p Piotra, G82 oraz wszystkich zainteresowanych:
1. Czy każda mysz niezależnie od wieku tak reaguje na widok węża?
2. Czy tylko starsze osobniki tak reagują?
3. Czy to jest narzędzie ewolucji aby wyeliminować starsze osobniki z konkurencji o zasoby?
4. Czy podobna reakcja naszego gatunku w wypadku trwogi nie ma podobnego uzasadnienia gdy nasz przodek uciekał przed szablozębym?
PS. Pięknie mi zakwitła cymbodium Ann Emily ‚Lay About’.
@Gammon
„Chyba nie rozumiem – czyżby wędzony zaskroniec jako ersatz wędzonego węgorza?”
Jesteś w tym taki niezmiennie uroczy, to nie to.
Nigdy węża nie jadłam,i nie zamierzam go jeść,wręcz przeciwnie,My kobiety i węże możemy mówić jednym językiem,podobno,wypytałabym go kogo i czym mam nakarmić,by zaspokoić czyjeś zmysły,i połechtać wynikiem swoje ego.
Gotujemy przede wszystkim sercem,czego Tobie akurat przypominać nie trzeba. 🙂
@Markot
„2-metrowy krewny mojego wężyka ogrodowego”
Z krewniaka zrobiłam gatunek,to po pierwsze,po kolejne nie wiedziałam,że tak łatwo nad stawem czy jeziorem można natknąć sie na węże.
Z wielkich wód w naszym kraju,blisko poznałam tylko Morze Bałtyckie i rzekę Wisłę,nigdy nie byłam na Mazurach,czasem mam ochotę by to zmienić,równie szybko jednak to przed sobą neguję .Będąc dzieckiem,włóczyłam sie z kuzynką i jej koleżanką po ogródkach działkowych,(dziadkowie też mieli taki)przechodziłyśmy po deskach nad takim oczkiem wodnym ni to zbiornikiem deszczówki,wpadłam do wody,powód jest nie istotny,ledwo mnie odratowano ..
„To może być naprawdę bliski krewny, bo żyje w promieniu 1,5 km od mojego ogrodu.”
Uważaj, jeszcze natkniesz się na niego u siebie w łazience 🙂
Wolę ogniska od grilli, pieczone ziemniaki,placki ziemniaczane z blachy nad ogniem, ryby,i repertuar przyśpiewek kolonijnych, jedzenie przygotowuje sie wspólnie i robi coś dla kogoś,zupełnie jest inaczej na grillu?!
@Bohatyrowiczowa
„Z krewniaka zrobiłam gatunek”
Gdyby tak było, nie byłoby całego qui pro quo, bo gatunek w obu moich przypadkach to zaskroniec zwyczajny (Natrix natrix), ale ty zrobiłaś rodzinę Colubridae (połozowate), do której obok 1500 innych gatunków należy również ten czarny dusiciel z Ameryki 😉
Gatunek ma zawsze nazwę dwuczłonową.
Zaskroniec na murze (Wiki)
Osobiście też preferuję ognisko i harcerskie metody 😉 , grilla nie posiadam.
@Markot
Masz Mistrza,aż mnie rozbudziłeś bo się zrobiłam po myciu i odkurzaniu samochodu senna :)Czeka mnie przegląd, i męczy mnie to, bo z moim szczęściem trafię na takiego samego diagnostę jak Ty jesteś,wiem gdzie mam gaśnicę,trójkąt,apteczkę,koło zapasowe,lewarku nie posiadam…
Tu weszłam nim Ci dziś odpisałam:
” W Polsce występuje 5 gatunków:
gniewosz plamisty (Coronella austriaca)
wąż Eskulapa (Elaphe longissima)
zaskroniec zwyczajny (Natrix natrix)
zaskroniec rybołów (Natrix tesselata)
żmija zygzakowata (Vipera berus)”
I to wszystko,nie przygotowałam się,przykro mi,imponuje mi Twoja drobiazgowość,
rzetelność 🙂 Mam słabszy dzień,wczoraj leniuchowałam,dziś ostatni dzień wolnego i czego ja nie muszę zrobić. Wybacz!
„Osobiście też preferuję ognisko i harcerskie metody , grilla nie posiadam.”
Ja grilla mam,raz używanego,jem niewiele mięsa, a grille to takie kameralne imprezy, mięso-alkoholowo lubne, do ognia Ktoś sie, ni stad ni zowąd dosiądzie, ale też to znasz…!
Uśmiecham się do siebie dzięki Tobie,żebyś czasem nie wyczytał,że wpadłam w złość bo tak nie jest?!
@markot
Ukąszenia tej żmii (…) nie są śmiertelne, chyba że ktoś się przestraszy na śmierć
Albo gdy jad wywoła reakcję anafilaktyczną ze wstrząsem. Ale w ten sam sposób ktoś inny może umrzeć od kontaktu z krewetkami albo orzeszkami ziemnymi.
@observer
Mam pytania
Nie znam odpowiedzi. Nic chyba nie czytałem ani dziś „na szybko” nie znalazłem. Kojarzę znaczenie terenu moczem przez niektóre gryzonie (w tym mysz domową). Ponadto zgaduję, że u myszy może wystąpić nietrzymanie moczu wysiłkowe albo z przepełnienia.
Czy każda mysz tak reaguje na zagrożenie, trzeba by chyba zbadać eksperymentalnie, strasząc śmiertelnie dużą grupę myszy (w różnym wieku, różnej płci). Wątpię, aby jakiś fizjolog się tego podjął.
Nie domyślam się, czy popuszczanie moczu w ucieczce przekłada się (dodatnio lub ujemnie) na fitness.
@karat.
2 lipca o godz. 17:37
Na Litwie i Lotwie zaskronce byly uwazane za swiete i przynoszace szczescie (…) nawet jadly z reki
A na Żmudzi zostawiało się im mleko w miskach. Tak jak w Polsce dla skrzatów i ubożąt.
@Bohatyrowiczowa
My kobiety i węże możemy mówić jednym językiem, podobno
Może, nie znam się na tym.
Gotujemy przede wszystkim sercem,czego Tobie akurat przypominać nie trzeba.
Do gotowania mam swoje manipulatory ze stali kwasoodpornej i garnki z tego samego surowca. Łatwo to utrzymać w czystości, a z garnków pousuwać ewentualne przypalenia.
@markot 11:02
Żmija, którą zobaczyłam na ekranie, musiała być tak duża, jak Twój zaskroniec, którego wzięłam za anakondę. Sfilmowano ją widać z bliska, żeby wywołać większą grozę. Zawsze wydawało mi się, że nasze żmije są małe. Tyle, że na zdjęciach wyglądają potwornie.
Zaglądałam do różnych źródeł i musiałam się pogubić w przeliczaniu cali na centymetry.
@Markot
Zajrzałam sobie w swoją historię przeglądarki z wczoraj, i od tego zaczęłam:
50 lat rezerwatu Stawy Milickie ,potem mam grafikę i czarne 2 m węże,i włallla..
Szukałam go na zdjęciu, nie po nazwie bo jej nie było…
@Gammon
” manipulatory ze stali kwasoodpornej” co to jest? Nie szukam już na własną rękę bo zmierzam donikąd!
Gammon
Takze na Lotwie i zapewne innych krajach baltyckich, choc nie wiem czy rzeczywiscie to piły (ale inny stwor mogl sie zalapac 🙂 ).
@Bohatyrowiczowa
” manipulatory ze stali kwasoodpornej” co to jest?
Takie coś, co robot ma zamiast rąk. Gdybym był autonomiczną maszyną górniczą, koparką albo czołgiem saperskim, miałbym pewnie końcówki robocze ze zwykłej stali węglowej. Ale w kuchni „kwasówka” ułatwia zachowanie higieny, a posiłki nie są pełne odłamków rdzy (trudno cały czas się odrdzewiać).
@Kruk
Ten wąż zgubił Nas obie, musimy nauczyć się w porę prosić o więcej szczegółów, żeby nie było tylko po Markotnemu,”i tu Was mam moje Panie”?!
@Gammon
https://itm-europe.pl/galeria/
Hm, nie wiem co już myśleć o tym co piszesz o Sobie 🙁 ?!
@Gammon 15:21
Czy kwasówka to brushed steel?
@Gammon
Zdjęcie 6/20 czy tak?
@karat.
nie wiem czy rzeczywiscie to piły
Odwodniony wąż wypije wszystko co mokre, ale nie wiem, jak z trawieniem mleka. W mleku jest z białek głównie kazeina (i trochę albumin i globulin, ale z tym enzymy trawienne węża powinny sobie poradzić).
@kruk
Nie, po prostu stainless steel, jak na przykład najpopularniejsza w kuchni AISI 304 (austenit chromoniklowy żelaza).
https://en.wikipedia.org/wiki/SAE_steel_grades#300_Series—austenitic_chromium-nickel_alloys
Po polsku niektórzy odróżniają stal „nierdzewną” (potocznie nierdzewka) od „kwasoodpornej” (potocznie kwasówka), ale ja tej różnicy nie rozumiem.
@Bohatyrowiczowa
To jest jakiś nowomodny model przemysłowy, sterowany numerycznie. Stoi przy nim coś, co przypomina uchwyt tokarski trójszczękowy. Dziwne zestawienie.
P.s. A, już rozumiem różnicę nierdzewka – kwasówka; idzie o PN-71/H-86020.
@Gammon 15:58
Nie znam się na stopach metali. Pomyślałam sobie natomiast, że różnica między stainless steel i brushed steel leży w sposobie obróbki. Stal szczotkowana jest ciemnoszara i matowa. Sprzęty z brushed steel są bardzo ładne ale chyba już się znudziły, bo teraz dominują jasne i błyszczące. Moda zmienia się w zawrotnym tempie.
P.S. Jednak zmiana odcienia szarości musi się chyba wiązać z różnicą w stopie metali. Może jednak zamiana stali matowej na błyszczącą wynika ze zmiany relacji cen różnych składników, a nie z mody.
Mam wrazenie ze czesci tej rozmowy to przerzucanie sie informacjami z gugla bez podania zrodel… Mysle ze lepiej je jednak podawac.
@kruk
Nie znam się na stopach metali.
Ja też nie, zwłaszcza na stopach żelaza, bardzo pobieżnie coś wiem; austenit – ferryt – perlit – martenzyt – cementyt – różnią się nie tylko składem ale przede wszystkim krystalizacją.
Tu są ładne obrazy przekrojów (szlifów).
http://www.imim.pl/files/Wykladyprof_MF/Efekty_strukturalne_Wyklad_3.pdf
różnica między stainless steel i brushed steel leży w sposobie obróbki.
Tak, z pewnością.
zmiana odcienia szarości musi się chyba wiązać z różnicą w stopie metali
Albo w pasywacji powierzchni szczotkowanej, ale raczej to są rózne stopy.
Może jednak zamiana stali matowej na błyszczącą wynika ze zmiany relacji cen różnych składników, a nie z mody.
Może po prostu z tego, że ma być „po taniości”. Ale zmienna moda na pewne techniki wykończeń też istnieje. Nie wiem, co jest przyczyną w tym wypadku.
@karat.
przerzucanie sie informacjami z gugla bez podania zrodel… Mysle ze lepiej je jednak podawac.
Ale chodzi o trawienie przez węże, czy o metalurgię stopów żelazo – węgiel – ew. dodatki stopowe?
@Gammon 16:31
“Może po prostu z tego, że ma być „po taniości…”
To właśnie miałam na myśli pisząc o reakcji na zmianę relacji cen. Jeżeli jakiś element stopu tanieje w stosunku do swoich substytutów, zwiększa się jego zużycie. Tak działają ceny na decyzje producentów.
Dyskutującym o rodzajach stali nierdzewnej (inox) i jej odporności na kwasy w zależności od zawartości chromu polecam ten artykuł ze szczególnym uwzględnieniem rozdziału Standard finishes
Od powierzchni szczotkowanych przez satynowane – matowe – lustrzane do perłowych i polerowanych elektrochemicznie z barwieniem na gorąco…
No. 4: Brushed finish
No. 5: Satin finish
No. 6: Matte finish (brushed but smoother than #4)
No. 7: Reflective finish
No. 8: Mirror finish
No. 9: Bead blast finish
No. 10: Heat colored finish—offering a wide range of electropolished and heat colored surfaces
@markot
Dziękuję, doczytałem; porządna odporność na żrące związki chemiczne wymaga jeszcze dodatku niklu, niekiedy molibdenu. Potwierdziły mi się anegdoty, że gorąca solanka (stężona, nie taka na kluski) może skutecznie zniszczyć nierdzewny garnek. A o barwieniu stali (poza oksydowaniem i brunirowaniem) w ogóle nie miałem pojęcia.
@Gammon No.82
Sam się też dokształciłem. Moje nierdzewne garnki po prawie 40 latach mają na dnie sporo drobnych nadżerek (nie rdzewieją). Może to dowód na to, że wodę na makaron faktycznie lepiej jest solić dopiero po zagotowaniu? Albo że po solidnym przypaleniu nie da się już odczyścić do końca?
@observer
Sikanie ze strachu to nie jest rzadkie zjawisko. Czy Sir David mówił też coś na temat zachowania myszy uciekającej przed kotem, lisem, łasicą?
Z doświadczenia weterynarzy nowojorskich wiadomo na przykład, że kot, który spadł z wysokości powyżej 6. piętra, miewa mniej obrażeń wewnętrznych, niż spadający z pięter 3-6, gdyż po drodze zdąży opróżnić pęcherz i ten nie pęka…
Wąż podążający w ciemności za uciekającą zdobyczą posługuje się przede wszystkim znakomitym węchem wykorzystując do tego narząd womero-nasalny w jamie ustnej, wyposażony w receptory chemiczne rozpoznające smak i zapach. Rozwidlony język pobiera z otoczenia molekuły w sposób ukierunkowany – taki radar. Mysz wcale nie musi się zsikać, aby wąż mógł ją zlokalizować. Poza tym on „słyszy” (czuje wibracje) tupot jej łapek, kołatanie serca i świszczący oddech… 😎
Z tym zaskrońcem rybołowem, to trochę dęta sprawa. Widziano go raz, jeśli mnie pamięć nie myli w Cieszynie albo okolicy (jeżeli myli, to pewnie łatwo wygóglać i mi wytknąć).
@markot
Może to dowód na to, że wodę na makaron faktycznie lepiej jest solić dopiero po zagotowaniu?
Sądzę, że to nie takie stężenia, które robią różnicę. „Wygryzanie” dna jest podobno wyraźne przy kilkugodzinnym gotowaniu wrzącego roztworu nasyconego.
Albo że po solidnym przypaleniu nie da się już odczyścić do końca?
Da się. Podchlorynem sodu (lub „chemią”, która go zawiera typu Domestos). Jak nie pomoże – wodorotlenek sodu. Jak i tego mało, pozostaje chromianka (najlepiej na gorąco). Można tym wyczyścić najpotworniejsze smoły pogazowe. Ale to jest tak trujące świństwo, że lepiej nie (i formalnie nie wolno tego wylewać po użyciu do kanalizacji).
Wąż podążający w ciemności za uciekającą zdobyczą (…)
Czy niektóre węże nie używają ponadto czegoś w rodzaju termowizji?
@markot
Waz slyszy chyba bez cudzyslowu. Nie ma co prawda zewnecznych kanalu i membrany, ale zamiast tego kosci ucha srodkowego ma jakos polaczone ze szczeka, oraz calkiem normalne ucho wewnetrzne z labiryntem i membrana. Tyle ze ten zewnetrzny mechanizm jest nienajlepszy, przez co slyszy glownie niskie dzwieki. Jest cos podobnego takze u ludzi – czesc niskich dzwiekow jest odbierana przez czaszke, tak ze zatkanie uszu nie zawsze pomaga na basy (z doswiadczenia 😉 ).
@karat.
Masz rację, cudzysłów jest niepotrzebny. Wąż odbiera wibracje jako fale dźwiękowe. Na dodatek słyszy stereo (lokalizuje, z której strony dochodzą te dźwięki), bo dolna szczęka składa się z dwóch osobnych części.
Jeśli ktoś trzyma węża w terrarium, nie powinien słuchać głośnej muzyki, bo szkodzi swemu zwierzęciu. Jeśli musi, to przez słuchawki.
Widziałem kiedyś osobę niesłyszącą, jak tańczyła w rytm muzyki, której wibracje (basy, perkusja) odbierała bosymi stopami.
Gammon No.82
3 lipca o godz. 20:28
Z drugiej reki ale u Ciebie 🙂
„Może to dowód na to, że wodę na makaron faktycznie lepiej jest solić dopiero po zagotowaniu?”
Tak, wodę na makaron solimy dopiero po jej zagotowaniu! I Nie dla bruzd na dnie garnka,tylko dla właściwości odżywczych makaronu,i jego konsystencji-sypkości.
Panowie a to już są same jakieś rewelacje?!
„Albo że po solidnym przypaleniu nie da się już odczyścić do końca?
Da się. Podchlorynem sodu (lub „chemią”, która go zawiera typu Domestos). Jak nie pomoże – wodorotlenek sodu. Jak i tego mało, pozostaje chromianka (najlepiej na gorąco). Można tym wyczyścić najpotworniejsze smoły pogazowe. Ale to jest tak trujące świństwo, że lepiej nie (i formalnie nie wolno tego wylewać po użyciu do kanalizacji).”
Kto aż tak i z jakiego powodu pali garnki?Drzemka przedobiednia w porze gotowania?
Od ponad dwudziestu siedmiu lat gotuję i w życiu nie spaliłam garnka,bieżące okopcenia można druciakiem tak lekko jak nie puszczałby od razu,te zaniedbane namoczoną gąbką do naczyń z proszkiem do czyszczenia po ostrej stronie”(tytan”,”izo”)bez chemii Gammon, soda oczyszczona,ocet,cytryna,wedle upodobań,zmiksowane nawet w dzbanku na koktajle.Jakie garnki takie ręce ich właściciela?!(staż mycia garów,miejscowa kawiarnia lat,że ho ho,stanowisko pracy :barman-kelner,gary w kuchni to tak w promocji)
Mój najstarszy garnek ma 12 lat,jest ok 9 litrowy,służy mi do przygotowywania sałatki warzywnej , robię jej od groma bo sie nią dziele i średnio tylko cztery razy w roku.
Nie gotowałabym w nim,ma takie ciemne dno i nie przypalone,ok 40 letni garnek,nie przeszedłby w mojej kuchni,15 letnie samochody to powoli złom,a co dopiero garnki 🙁
Wydaje mi sie że do słyszenia potrzebna jest membrana, wyczuwanie wibracji układem kostnym to co innego.
Wąż przypuszczalnie może odbierać uderzenia łapek o grunt ale nie świszczący oddech – to wysokie tony.
Termowizja też nie jest wykluczona.
Markot
Widziałem kiedyś osobę niesłyszącą, jak tańczyła w rytm muzyki, której wibracje (basy, perkusja) odbierała bosymi stopami.
Bosymi stopami odbiera sie wibracje podlogi, to inny zmysl – wibracyjny, ktory mamy w calym ciele (tz czujemy to jako wibracje, nie odbieramy tego jako dzwieku, ta informacja dochodzi do innego osrodka w mozgu). Znam zespol tanca zlozony pol na pol ze slyszacych i nieslyszacych, glucho- i chyba niema tancerka wystepowala tez na ostaniej Eurowizji (w piosence francuskiej, ktora akurat widzialam).
Obserwer
Sa oba. Jest membrana wewnatrz labiryntu, tz wewnetrznego ucha, zanurzona w plynie. Mozna spowodowac jej drganie poprzez mechanizm ucha zlozony, idac z zewnatrz do wewnatz, z kanalu, membrany (1) zewnetrznej, kosci srodkowego ucha, membrany (2) miedzy trzecia z nich a plynem labiryntu, tak drgania powietrza docieraja do plynu wewnatrz labiryntu i powoduja drgania membrany (3) wewnatrz niego. Poniewaz caly labirynt i srodkowe ucho sa wewnatrz czaszki, mala czesc wibracji przechodzi do plynu bezposrednio przez nia. Jedno i drugie jest odbierane przez zmysl sluchu.
Weze tez ma jedno i drugie, i przypuszczam ze zmysl wibracji jest u nich bardzo rozwiniety.
Weze tez maja jedno i drugie – mialam na mysli sluch (drgania odbierana przez wewnetrzne ucho) oraz zmysl wibracji (odbierany inaczej).
Bohatyrowiczowa
Kto aż tak i z jakiego powodu pali garnki? Drzemka przedobiednia w porze gotowania?
Mnóstwo rzeczy „lubi” się przypalić, np. gulasz, ryż lub kasza na gęsto (albo słód przy zacieraniu na piwo), powidła i marmolady – wszystko to, co gęste i zaburza transport ciepła. Wystarczy podgrzewać o kilka minut za długo bez mieszania albo z mieszaniem niedokładnym. Przypalają się też resztki na krawędziach blach do pieczenia. Zwłaszcza zapieczony tłuszcz jest trudny do usunięcia.
Od ponad dwudziestu siedmiu lat gotuję i w życiu nie spaliłam garnka,
Gratuluję. Ale istnieją na świecie ludzie przypalający garnki a nawet roboty kuchenne przypalające garnki.
bieżące okopcenia można druciakiem tak lekko jak nie puszczałby od razu,te zaniedbane namoczoną gąbką do naczyń z proszkiem do czyszczenia po ostrej stronie”(tytan”,”izo”)bez chemii
To już wolę jednak osady wytrawić chemicznie niż usuwać je metodą obróbki skrawaniem. Proszki ścierne rysują stal.
Gammon, soda oczyszczona,ocet,cytryna,wedle upodobań,zmiksowane nawet w dzbanku na koktajle.
W ten sposób można usunąć resztki, które przywarły i stwardniały „na brązowo” (zwykle wystarczy je namoczyć w wodzie). Porządnego zwęglenia to nie usunie.
Zaznaczę, że wytrawianie garnków dotyczy tylko stali nierdzewnej. Dla emaliowanych to zabójstwo (w każdym razie nie należy na nich używać NaOH). Ale mechaniczne skrobanie emalii też ją uszkodzi. Widziałem już nie tylko garnki, ale i wanny emaliowane, które od szorowania miały powierzchnię jak tarka.
Jakie garnki takie ręce ich właściciela?!(staż mycia garów,miejscowa kawiarnia lat,że ho ho,stanowisko pracy :barman-kelner,gary w kuchni to tak w promocji)
Oczywiście nie należy wkładać rąk w roztwór wodorotlenku sodu. Wielkiej krzywdy to raczej nie zrobi („zmydli” trochę naskórka), ale trzeba potem długo zmywać i spłukiwać z rąk. Roztwór wylewa się do kanalizacji (najlepiej prosto w odpływ), przy okazji rury się udrożnią.
No i robot w ogóle nie musi się przejmować swoimi rękami, skoro ich nie ma.
Mój najstarszy garnek ma 12 lat,jest ok 9 litrowy,służy mi do przygotowywania sałatki warzywnej , robię jej od groma bo sie nią dziele i średnio tylko cztery razy w roku.
Tu też zdarzają się ataki szału sałatkowego. Tego nie da się zrobić w małej ilości.
Nie gotowałabym w nim,ma takie ciemne dno i nie przypalone,ok 40 letni garnek,nie przeszedłby w mojej kuchni,15 letnie samochody to powoli złom,a co dopiero garnki
Garnki ze stali nierdzewnej po czterdziestu latach używania mogą być jak nowe. W starszych egzemplarzach bywały bakelitowe uchwyty; one mogą popękać ze starości. Mogą też odpaść, bo mocowano je zwykle na blachowkręty ze zwykłej stali węglowej „rdzewnej”. Ale sam garnek ma najwyżej na dnie drobne zarysowania od mieszania łyżką.
@Gammon
„Mnóstwo rzeczy „lubi” się przypalić”
Dokładnie tak,wszystkie dania kapustne mogą przywrzeć,moje dzieciaki gustują w spaleniznach,nastawiając na odgrzanie łazanki,bigos,moją ulubioną kapustę zasmażaną,i żeberka w kapuście,pieczeń,gołąbki „jaśki”i wszystko to co leżakuje w sosie do drugiego dnia.przypalają i temu sa same winne nie pilnują – tak jedzą,nie wiem i wiedzieć nie chce ile tak jedzenia może pójść do kosza,śmieci to działka syna,nie widzę ich jak wracam z pracy!
To czemu się nie oprę nawet spalonemu w gościach-Moczka,zupa owocowa,zagęszczana piernikiem, nie odpuszczę ubóstwiam 🙂
„Gratuluję. Ale istnieją na świecie ludzie przypalający garnki a nawet roboty kuchenne przypalające garnki.”
Bardzo dziękuje,bez fałszywej skromności.
„To już wolę jednak osady wytrawić chemicznie niż usuwać je metodą obróbki skrawaniem. Proszki ścierne rysują stal.”
Tez robię to rzadko i tylko na zewnątrz, środek namaczam i używam paznokci do usunięcia resztek,ale po dzieciach,ja zawsze pilnuję i mieszam jedzenie warzechą niczego nie rysując..
Ja mam takiego znajomego,który nosem wyczuwa imprezy i jest zawsze tam,gdzie coś się dzieje,obrotny gość nie tylko zasiada za stołem,ale i pomaga w kuchni,robi coś pysznego z tego co znajdzie w lodówce,twórca jedyny w swoim rodzaju 🙂
Ma jednak jedną wadę, już przy stole bawi nas (niby)opowieściami o garach w domach z minionych imprez,podobno sa ludzie którzy myją tylko środek,na zewnątrz nie,samo odpada lub staję sie jego zmarszczką…
Co do garów ze stali nierdzewnej, w pracy tych bardzo porysowanych używaliśmy tylko do przechowywania ziemniaków jeszcze przed ich wyoczkowaniem, nie powinno sie używać chyba takich garów,te wyżłobienia to sa zmiany,pod wpływem gorąca?
Z sałatką to jest tak,że jem ją na chlebie, osobno,maszkiecąc tylko ją,z jajkami w majonezie też tak jest,nie wiele mi trzeba do szczęścia.
Garnki ze stali nierdzewnej gdy stracą uszy,zostawiam pod śmietnikiem,kaleczę sie
dotkliwie tymi powiedzmy resztkami blachowkrętów 🙂
Nigdy i nigdzie nie widziałam garnka,zbliżonego wiekiem do mnie!
Gammon miłego weekendu Ci życzę przede mną 3 razy 12 tki,i do tego się przeziębiłam 🙁
@Bohatyrewiczowa
„wodę na makaron solimy dopiero po jej zagotowaniu! I Nie dla bruzd na dnie garnka,tylko dla właściwości odżywczych makaronu,i jego konsystencji-sypkości.”
Ciekawa teza. Jakieś badania na poparcie?
Próbowałaś choćby sama gotować makaron w dwóch garnkach jednocześnie (soląc stosownie) i tak samo długo, a potem sprawdzić na rodzinie i sobie na zasadzie ślepej próby sypkość i konsystencję?
Jaki jest stopień al dente i które „właściwości odżywcze” makaronu zmieniają się w zależności od momentu posolenia wody?
@Markot
Przeczytałam,odpowiem właściwie lub nie po drugiej w nocy?!
Tylko nie wiem też, czy aby tej co nadchodzi albo którejś innej?!
Złapałeś mnie przy make-up,prawą dukam literki lewą pudruje nosek 🙂
Jak chcesz może być i tak,nie jestem ze szkła!!
„bez chemii”
O, już sobie wyobraziłem jakąś plazmę złożoną z samych protonów i neutronów, elektrony latające luzem w jakimś polu. Świat czystej fizyki, bez elektronów walencyjnych uwięzionych w okowach atomów i orbitali.
Ale zaraz potem lista substancji będących mieszaninami co najmniej kilku (soda oczyszczona, ocet), jak nie kilkuset albo kilku tysięcy (cytryna) substancji chemicznych i tylko fakt, że ludziom po trzydziestce mózg zaczyna łatwiej akceptować sprzeczności, sprawia, że nie mam olbrzymiego problemu poznawczego.
Bez srodkow mocnych, nie wystepujacych w przyrodzie w danej formie lub nie nadajacych sie do spozycia 🙂 Choc oczywiscie zadnego z tych przymiotnikow nie da sie dobrze zdefiniowac, ale to juz jest cecha jezyka naturalnego.
@Bohatyrowiczowa
moje dzieciaki gustują w spaleniznach
Produkty reakcji Maillarda są smaczne, dopóki nie przekształcą się w chrzęszczące węgielki.
Tez robię to rzadko i tylko na zewnątrz, środek namaczam i używam paznokci do usunięcia resztek
Ja wcale nie zawsze zmywam w żrących związkach, raczej bardzo rzadko. Ale jeśli jest potrzeba, robię to bez skrupułów.
znajomego,który nosem wyczuwa imprezy i jest zawsze tam,gdzie coś się dzieje,obrotny gość
Brunner, ten od Klossa, też miał taką umiejętność. Był słynny dialog.
„[jeden z imprezujących]
– Za chwilę powitamy Nowy Rok…
[tu wchodzi Brunner i mówi]
– Ale wcześniej powitamy Hauptsturmführera Brunnera, który wódkę i kobiety wyczuje na kilometr.”
nie powinno sie używać chyba takich garów,te wyżłobienia to sa zmiany,pod wpływem gorąca?
Nie wiem, widywałem wżerki w stali nierdzewnej na dnie szybkowarów po kilkunastogodzinnym gotowaniu rosołu „na najmniejszych obrotach”, ale nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego z temperaturą.
kaleczę sie dotkliwie tymi powiedzmy resztkami blachowkrętów
Pewnie blaszki nierdzewne dospawane do garnka, w nich mogą tkwić resztki wkrętów – takie rdzawe drzazgi.
Gammon miłego weekendu Ci życzę przede mną 3 razy 12 tki,i do tego się przeziębiłam
Dziękuję. Wszystkiego dobrego.
Re: „chemia”
Podejrzewam, że ludzie mówiąc „chemia” mają na myśli mniej więcej „rzeczy sztuczne, przeciwne naturze, groźne, Zuo i Szatan”. Na wszelki wypadek wziąłem to słowo w cudzysłów.
@karat. 5:14
“Weze tez maja jedno i drugie – mialam na mysli sluch (drgania odbierana przez wewnetrzne ucho) oraz zmysl wibracji (odbierany inaczej).”
Miałam kiedyś okazję sprawdzenia tego na sobie na imprezie dla młodzieży, na którą musiałam wpaść z powodów towarzyskich. Brać włączyła sprzęt stereofoniczny na cały regulator, wskutek czego nie tylko bolały mnie uszy ale czułam okropny ucisk w piersiach. To drugie było wyraźnie odczuwaniem wibracji. Rozumiem biedne węże zmuszone do współżycia z ludźmi.
Zresztą koty też nie lubią hałasu. Moja kotka wpada w panikę, kiedy słyszy bębnienie deszczu o szyby, nie mówiąc już o gradzie. Za to poważna muzyka kotom nie przeszkadza, nawet niezdarne ćwicznenie na pianinie.
Teraz ludzie ogłuszają się pop music prowadząc samochód i w ogóle kiedy tylko mogą – po parku biegają ze słuchawkami w uszach, w domu im ciagle coś gra. Czy ktoś wie z czego wynika to upodobanie do hałasu?
Kruku, my thoughts exactly 🙂 Ten ucisk w piersiach to chyba wibracje mostka, tez to znam… Skad wynika upodobanie do halasu nie wiem. W miastach zyjemy w glosnym otoczeniu (glownie transport miejski), a im glosniejsze tlo, tym mocniej mlodziez nastawia muzyke w sluchawkach. To z kolei przypuszczalnie powoduje podwyzszenie sie progu slyszanego naglosnienia, tz sluchanie glosnej muzyki powoduje ze z czasem slucha sie jej jeszcze glosniej (widac to wyrazniej u mlodych dziewczat). Jeden artykul mowi wrecz o uzaleznieniu.
Jesli chodzi o uszkodzenie sluchu (tz zawezenie spektrum slyszanych czestotliwosci) przez halas, najczestszym powodem nadal jest halas w pracy (przy budowie, maszynach itp).
Zwierzeta mocno reaguja na halas, szczegolnie nagly (grzmoty, fajerwerki), psy czasem wpadaja w amok i zaczynaja biec na oslep.
Halas jest takze straszny np w przemyslowych kurnikach.
W zależności od wieku zmieniają się też upodobania. W młodości nie lubiłem dzwięku skrzypiec, lubiłem basy. Obecnie lubię skrzypce, dudnienie mnie drażni. Wiem, wiem, mam inne spektrum słyszalności, ale w dalszym ciągu słyszę i skrzypce i bas. Pewnie się zmienia gust.
Szczególnie niepokojący jest dzwięk symulujący takt bicia serca.
Witam porannie Rywala jeszcze jednak nie w pojedynku na klawiaturę i myszkę!
Byłam tu po pracy na chwilę, natknęłam się jednak na Obserwatora i nie mogąc oprzeć się wrażeniu,że czeka aż upuścisz mi krwi,poszłam spać!
Nimi pozamykałam strony na” X”,wróciłam na chwilę do rzuconego nagiego miecza z Twojej strony,dopiero nocą zwróciłam uwagę na to:
„markot
4 lipca o godz. 11:34
@Bohatyrewiczowa”
Gdzie na klawiaturze jest „o”a gdzie „e”?
Nawet w nicku mi ujmujesz!!Wywołałeś mnie do odp,bo poczułeś się urażony,ja ubliżyłam jednemu Twojemu garnkowi,moje oberwały dwa,do tego za mało Nas w domu na jedno 500 g opakowanie makaronu,zawsze mi zostaje na drugi dzień jedzenie,lżysz
mojemu kucharzeniu,czy podajesz pod wątpliwość -bycie ogólnie członkiem jakiejś rodziny?!
Jesteś tutaj już jakąś” marką”,pisząc z Tobą czuje sie wstrzymany oddech na tym blogu,pamiętam i jestem Ci za to wdzięczna że w potrzebie podałeś mi rękę!!
O sypkości,jakości,wyglądzie i smaku może jeszcze kiedyś pogadamy,zostawię sobie furtkę na Ciebie!
Dzięki za wczorajszą adrenalinę,ależ sie wydajnie pracowało :)jesteś lepszy od niejednego środka wygrzewającego?!
„bez chemii”
Prości ludzie proszę Pana używają nazw prostych,w moim otoczeniu tak mówimy, np podchodzimy do stoiska z „chemią”po szampon czy mleczko do mycia sanitariatów.
Karat to w dychę opisała!
Choć myjąc ramy okien” cifem” nie odczuwam żadnego dyskomfortu na dłoniach,nie używam do tego rękawic bo w nich nie dotrę do niewielkich rowków miedzy uszczelkami.
Gdy natomiast trę ogórki kiszone, kroje kapustę kiszoną,obieram pomarańczę rękami,i każdy inny cytrus,mając kontakt z jego sokami wtedy pieką i wyszczypują mi sie miejsca miedzy palcami,nawet jak je szybko umyję długo to czuje.
Nie wiem czy wszyscy tak mają,może to kwestia uczulenia.
@Bohatyrowiczowa
Gdy natomiast trę ogórki kiszone, kroje kapustę kiszoną,obieram pomarańczę rękami,i każdy inny cytrus,mając kontakt z jego sokami wtedy pieką i wyszczypują mi sie miejsca miedzy palcami,nawet jak je szybko umyję długo to czuje.
Nie wiem czy wszyscy tak mają,może to kwestia uczulenia.
Może płaszcz lipidowy się popsuł?
@Bohatyrowiczowa
Gdzie „a”, gdzie „e”?
Najmocniej przepraszam, napisałem nick ręcznie i bezmyślnie, zazwyczaj kopiuję 🙁
Nie wiedziałem, że widzisz we mnie „Rywala” i to z wielkiej litery, i na dodatek upuszczam ci krwi nagim mieczem 😯 Bogać tam!
Ja po prostu lubię wiedzieć, co ktoś ma na myśli, całkiem precyzyjnie, bo forum Niedowiary to nie zgaduj-zgadula.
A jak już chodzi o twierdzenia typu, że pora solenia wody ma wpływ na wartości odżywcze makaronu, to naprawdę chcę wiedzieć, jak takie opinie powstają. Lub dlaczego tak łatwo dajemy im wiarę?
PS Mój garnek nie czuje się obrażony 😉
@Gammon
Płaszcz lipidowy?
Gammon ja mam egzemę, przez astmę,i często myję ręce,raczej staram sie coraz rzadziej ale długo,i nie pod bieżąca woda tylko namaczam,zakręcam,pucu pucu i spłukuję,majątek wydaje na krem do rąk,dobrze ze dotykając psów nie latam co chwila ich myć 🙂
Da się to jakoś naprawić?
Jak kończymy dniówkę w pracy i lecę wymyć szłapki,ekipa żartuje że wyjdziemy po mojej kąpieli w umywalce dopiero 🙂 (to tak na poprawę humoru)
@Markot
Jak widać,jestem przewrażliwiona, bo pomyślałam że się nabijasz ze mnie!
Ale jak pisałam nie ma tego złego….
Pojedynek,wyzwanie,noszę imię po jednej z bohaterek „Krzyżaków”,i może dlatego tak fiksuje z nagimi mieczami 🙂
Rywal skoro nie od racji, to na pewno w niewielkich bitewkach miedzy płciowych 🙂
Muszę iść po samochód,stoi w szemranym miejscu i o ile jeszcze stoi,nocą pod blokiem nie mam szans by zaparkować jak człowiek pod domem !!
@Bohatyrowiczowa
Jeśli twoja egzema jest powodowana alergią kontaktową, to alergenem mogą być kwasy, a nawet… woda lub sustancje używane do pielęgnacji. I nie ma wtedy znaczenia – bieżąca czy stojąca. Im dłużej moczysz ręce, tym bardziej im szkodzisz. Skóra wysycha, łuszczy się, swędzi, pogłębiają się bruzdy, pojawiają rysy… Zmiany skórne na rękach leczą się trudno, więc profilaktyka (rękawiczki) jest najważniejsza.
Spraw sobie cienkie, jednorazowe i wypróbuj przy zajęciach np. z kwaśnymi owocami i warzywami.
@Bohatyrowiczowa
Płaszcz lipidowy?
Gammon ja mam egzemę, przez astmę
Przepraszam, źle zrozumiałem „nie wiem czy wszyscy tak mają, może to kwestia uczulenia”.
Da się to jakoś naprawić?
Rękawiczki, @markot dobrze radzi.
@Markot,@Gammon
Dziękuje za rady,nie lubię rękawiczek,w pracy noszę wykładając towar i sprzątając,
nie mam ran a wyszczypane tylko wtedy co pisałam,przesuszone są dlatego je kremuje!
Na coś trzeba umrzeć 🙂 Miłego dnia!!
P.S. Jeść obierane owoce rękawiczkami,może się któregoś dnia zmuszę 🙂