Fundamenty moralności
Uwaga. Tekst zawiera treści powszechnie uznane za nieprzyzwoite.
Kontynuując rozpoczęty w moim poprzednim wpisie temat rozbieżnych ujęć moralności… Przypominam, że ubolewałem nad obecnym w filozofii, a wyrażonym w przeczytanym przeze mnie felietonem prof. Hartmana przypisywaniem wielkiej, wręcz kluczowej roli w moralności rozumowi i racjonalizmowi. Odmienne stanowisko, poparte badaniami psychologicznymi, wyraża Jonathan Haidt w swej książce „Prawy umysł”. Okazuje się, że decyzje, także moralne, podejmujemy jednak emocjonalnie, a nie racjonalnie, chociaż bardzo byśmy chcieli widzieć to inaczej. Czegóż jeszcze można się uczepić?
Prof. Hartman ubolewa nad łączeniem moralności ze sferą seksualną. Niestety, narody uznały w końcu, że w tej całej jakiejś „moralności” chodzi w zasadzie o seks, a dokładniej o właściwe „prowadzenie się” kobiet. Oczywiście fragment wyrwałem z kontekstu (większość krytyków profesora tak robi, więc może mi się upiecze), ale widzę w nim dobre podsumowanie pewnego typowego poglądu na związek między moralnością a sferą seksualną. Otóż uważa się dzisiaj, że związek ten polega na… braku związku. Oto mówi się dzisiaj, że jeśli dwóch dorosłych (a nawet niekoniecznie dorosłych i z drugiej strony nie tylko dorosłych: kompetentnych do podjęcia takiej decyzji) ludzi zgadza się na podejmowanie pewnych czynów, które nikomu nie szkodzą, nie jest to kwestia moralna i nie należy się do tego wtrącać, jako że jest to ich prywatna sprawa. Brzmi to bardzo mądrze i pewnie większość z nas by się pod tym poglądem podpisała.
No dobrze: nas, czyli kogo?
I tutaj wracamy do Haidta. Jak pisze, jako Amerykanin o poglądach typowych dla środowisk naukowych (mniej więcej takich jak powyższe) w przeszłości nie mógł zrozumieć, dlaczego wyborcy republikanów są tacy dziwni i co z nimi nie tak, że głosują na republikanów. Po latach badań doszedł do wniosku… że to my (jako zachodnie społeczeństwo) jesteśmy ci dziwni i że to z politykami z demokratów jest coś nie tak.
Badacz porównywał ludzi z różnych środowisk, m.in. Amerykanów z różnych grup społecznych, ale też mieszkańców Indii. Mieszkając tam jakiś czas, zaznał moralności zgoła innej od tej, jaką wcześniej uznawał za normę. W jednym z badań pytał osoby z różnych kultur o ocenę moralną zachowań przestawionych w pewnych zmyślonych historyjkach. Jedna z nich, która szczególnie zapadła mi w pamięć (proszę tylko bez freudowskich analiz), opowiada o mężczyźnie, który kupił martwego kurczaka, współżył z nim (ostrzegałem, że będzie nieprzyzwoicie), po czym przyrządził rosół i go zjadł. Na każdym etapie zachował należytą higienę i nikt się o tym nie dowiedział. Jak Państwo oceniacie zachowanie tego pana? Druga historia: pewna kobieta chciała zjeść ryż ze swym mężem i jego bratem, wobec czego tak właśnie zrobiła. No dobrze, ale jaki ta historyjka ma związek z etyką? Otóż dokładnie taki sam jak pierwsza.
Haidt postuluje, na wzór pięciu smaków, by oprzeć opis moralności na pięciu fundamentach zakorzenionych w ewolucji naszego gatunku. Moralność wykształconego Europejczyka, np. profesora filozofii, opiera się głównie na dwóch z nich. Wracając do kurczaka: część z nas zapewne uzna, że bohater historyjki nie zrobił nic złego, skoro nikogo nie skrzywdził. Podobne poglądy zamieściłem wyżej w opisie stosunku moralności współczesnych liberałów do sfery seksualnej. Głównym fundamentem jest tu troska. Precyzując – troska, by nikogo nie krzywdzić, powstała z troski o dzieci. Ale sama troska nie wystarczy. Czy oburzamy się na los bitych kobiet, dzieci w domach dziecka, wyszydzanych homoseksualistów, skazywanych na cięższe kary Afroamerykanów? Jak mówił Osioł w Shreku IV: „myślę o małym kotku, który nie ma babci – to takie niesprawiedliwe!”. Oburzamy się na niesprawiedliwość, na los grup nieuprzywilejowanych. Ewolucyjną rolą tego fundamentu jest umożliwienie czerpania zysków ze współpracy międzyosobniczej. Czytając Haidta, przypomniał mi się podręcznik etyki lekarskiej Szewczyka – proponujący etykę troski ograniczanej sprawiedliwością. Bingo! Wedle Haidta tak właśnie wygląda moralność ludzi WEIRD – Western Educated Industrialized Rich Democratic. W prawie wszystkich innych kulturach i w znacznej części naszego społeczeństwa moralność wygląda zupełnie inaczej.
A więc niektórych historia z kurczakiem oburza. Dokładnie z tego samego powodu co historia z ryżem (została napisana specjalnie dla badanych w Indiach, gdzie takie zachowanie kobiety jest nieugruntowane kulturowo i uważane za oburzające. Powstrzymajmy się na chwilę przed nasuwającą się chęcią oceny konserwującej taki pogląd kultury z punktu widzenia naszej). Dlaczego nie należy współżyć z kurczakiem? Bo się nie godzi! Fundament stanowi świętość (ciało jako świątynia, dar od Boga, trzeba je szanować), która służyła unikaniu infekcji. Dlatego moralność tak często wiążemy ze sferą jedzenia (Biblia poświęca przepisom związanym z właściwym odżywianiem się sporo miejsca) i seksualności. To tzw. etyka świętości.
Dobry przykład stanowi list do Koryntian Pawła z Tarsu, opiera się na niej i dzisiejsze nauczanie Kościoła katolickiego (druga strona odpowiada na to – cytat za Haidtem – „Twoje ciało może być świątynią, ale moje jest wesołym miasteczkiem”). O biedny prof. Hartmanie – moralność w prawie wszystkich kulturach koncentruje się na jedzeniu i rozrodzie. Bo – wedle Haidta – tak została ewolucyjnie ukształtowana. Żeby zaś ocenić to jako niemoralne, musimy sami odwołać się do jakiejś innej etyki. Pojęcie dobra jest częścią systemu moralnego, podobnie jak pojęcie prawdy należy do systemu filozoficznego i ocenianie systemów filozoficznych pod względem prawdziwości mija się z celem (a przynajmniej tak wyczytałem w jednej z książek przywoływanego już Szewczyka).
Zostają nam jeszcze dwa fundamenty. Lojalność służyła utrzymywaniu koalicji, a autorytet – zachowaniu hierarchii w grupie. Moralność przeciętnego wyborcy demokratów opiera się w głównej mierze (ale nie całkowicie) na trosce i sprawiedliwości, moralność wyborcy republikanów – w bardziej wyrównany sposób na wszystkich pięciu (dodatkowo inaczej rozumie on sprawiedliwość – mniej obchodzą go grupy wykluczonych, a więcej proporcjonalny podział dóbr, ograniczający finansowanie przez ciężko pracujących osób mniej ciężko pracujących). Dokładniejsze analizy pozwalają jeszcze wyróżnić mniej ważny szósty fundament wolności, ale nie musimy go tu dokładnie omawiać. Analizując kampanie demokratów, Haidt odkrył, że w zasadzie odwołują się tylko do troski i sprawiedliwości, republikanie zaś do wszystkich fundamentów. Efekty wszyscy widzimy (a od dwóch lat widzimy jeszcze jaskrawiej).
Poglądy Haidta były tak różne od tego, co w przeszłości czytałem o etyce, że aż się wierzyć nie chce. Ale w odróżnieniu do filozofów prezentuje badania popierające jego poglądy. W zdumieniu sam, pełen obaw, jak zareagują na tak niecodzienne pytanie, zapytałem dwoje moich znajomych o ocenę moralną historyjki o współżyciu z kurczakiem (zaznaczam: zazwyczaj o takie rzeczy nie pytam). Kolega, którego podejrzewałem (właściwie byłem pewien, głosił je wszem wobec) o poglądy konserwatywne, zareagował zgodnie z przewidywaniem w oparciu o fundament świętości, oburzając się i mówiąc coś w stylu: „Nie no, z kurczakiem? To nie!”. (Zwróćmy też uwagę – reakcja emocjonalna, nie racjonalna – omawialiśmy to w poprzednim wpisie). Zapytałem też znajomą, którą podejrzewałem o poglądy liberalne i oparcie moralności na fundamentach troski i sprawiedliwości. Jej odpowiedź zadziwiła mnie. Oto na początku stwierdziła, że skoro mężczyzna nikogo tym współżyciem nie krzywdzi, to jak może go potępiać… ale potem uznała, że jako wegetarianka uznaje zabijanie kurczaka już tylko po to, żeby go zjeść – bez względu na to, czy się z nim współżyje, czy nie – za niemoralne.
Ilustracja: Diabelski młyn w Seattle, Diego Delso, Wikimedia Commons, na licencji Creative Commons 4.0
Bibliografia:
- Haidt J: Prawy Umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka? Smak Słowa , Sopot 2014.
- Hartman J: Moralność jest sexy. Polityka 2018; 48 (3188): 96.
- Szewczyk K: Bioetyka. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
- Szewczyk K: Dobro, zło i medycyna. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001.
Komentarze
Tekst zaprawdę smakowity!
Całkowicie abstrahuje w tym momencie od walorów organoleptycznych owego kurczaka.
Dla mnie „moralność” amerykańskich demokratów, to możliwość zabijania dzieci nienarodzonych przez całe 9 m-cy ciąży a także zaraz po urodzeniu (jeżeli „matka” tak zdecyduje). Zdanie ojca się nie liczy. Działania tego towarzystwa „demokratycznego” kojarzą mi się z pewną z zbrodniczą władzą z okresu II wojny światowej. Brakuje im tylko odpowiednich mundurów.
Gekko
5 lutego o godz. 20:39
– – –
Niehigieniczne współżycie blogera z blogiem byłoby bez wątpienia wykluczone moralnie przez kurczaka, gdyby na swe poglądy mógł on zacytować odpowiednie badania kurcząt.
Jak jednak wykazuje rodzimy przykład wołu, nawet moralność higienicznie niezbadana może prowadzić do kulinarnej kariery międzynarodowej, choć niekoniecznie seksi dla mających z nią styczność miłośników burgerów.
Strach pomyśleć, jaki bigos moralny (i medialny) mógłby powstać siłami nauki polskiej przy więcej niż dwóch publikacjach (nie licząc podręczników) w garnku…
– – –
Twój komentarz czeka na moderację.
Zamówiłam książkę Haidta już w jednej z internetowych księgarni
Z tekstu opisującego jej treść wyłowiłam:
„Nie twierdzi (autor) jednak, że jesteśmy urodzonymi altruistami, lecz wysuwa bardziej subtelną tezę – uważa, że ludzie są z natury istotami grupowymi. „
Ciekawe.
Czytam akurat Kropotkina – słynnego rosyjskiego anarchistę i on twierdził z kolei, że państwo i cały jego aparat ucisku jest zbędny. Natura człowieka skłoni go do życia w sensownie zorganizowanym społeczeństwie.
Trochę to naiwne, ale mimo wszystko ciekawe.
„Czytany Kropotkin” to książka jego autorstwa – „Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju”.
A co do Pani liberałki…
Pojęcie szczęścia równe jest jej szczęściu.
Ale można również nieco inaczej.
Jestem szczęśliwa tylko wtedy kiedy wspólnota jest szczęśliwa.
I spór między tymi modelami szczęścia jest jednym z najbardziej konfliktogennych sporów współczesnego świata.
@samba kukuleczka
Ale można również nieco inaczej.
Jestem szczęśliwa tylko wtedy kiedy wspólnota jest szczęśliwa.
A co to jest? Twierdzenie empiryczne, czy definicja szczęśliwości?
I co to jest „szczęśliwość wspólnoty” – istnieje coś takiego? jest czymś innym niż jakaś wartość średnia (dominanta?) szczęśliwości, występująca w zbiorze członków wspólnoty? A jeśli to jest coś innego, to czy zachodzą jakiekolwiek relacje między szczęśliwością wspólnoty a szczęśliwością poszczególnych wspólnotników? (zależności logiczne, semantyczne, rzeczowe, nie wiem jakie jeszcze).
A może nawet są gdzieś szczęśliwe wspólnoty złozone z samych nieszczęśliwych ludzi?
Świetny temat do dyskusji.
Czy moralne jest zabicie staruszki o która nikt nie dba albo zgwałcenie sieroty – jeżeli nikomu to nie szkodzi? Czy zgadzaja sie z tym wyznawcy moralnosci typu „OK, jeżeli to nikomu nie przeszkadza”.
Wyznawcy takiej moralnosci różnia sie od wyznawców moralnosci WEIRD, nawet jeżeli pominiemy etykę świetości.
Przede wszystkim sierocie/staruszce to szkodzi.
A co z żywym kurczakiem? (pytanie do wegetarianki)
Gdyby, jak chce Haidt, tych pięć filarów było warunkowanych ewolucyjnie, toby nie dało się żadnego z nich ot tak odrzucić – co czyni kultura WEIRD. Chybaby doszło, w ciągu kilkudziesięciu lat, do warunkowanych genetycznie zmian neuronalnych – tych ponoć warunkujących poglądy polityczne itp. Co jest grubymi nićmi szyte, chociaż Haidt zdaje się taką możliwość sugerować, tam gdzie pisze o ewolucji i doborze grupowym. Ale to są chyba najsłabsze fragmenty tej książki, autor bierze na chybcika, co mu pasuje i kombinuje.
Te różnice ocen da się pewnie wytłumaczyć kulturowo – przecież ten pięciofilarowy schemat można i w tych kategoriach interpretować.
Głos w dyskusji po lekturze „Prawego umysłu”. Osoba duchowna , ale raczej bez napinania muskułów i rożnych „Apage satanas!”
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2016/Przewodnik-Katolicki-11-2016/Diecezja-Bydgoska/Moralnosc-a-polityka
W kontekście wyczuwalnego braku odniesienia do Boga przy tworzeniu fundamentów moralności – zdaniem biskupa, nie moim , bo ja nie czytałam jeszcze – przytoczę zdarzenie które swego czasu miało miejsce w rodzinnej wiosce… bliskiej mi osoby.
Jednemu z mieszkańców wioski spłonęła ( prawie doszczętnie ) chałupa.
Oczywiście nieruchomość była nieubezpieczona, ale… okazało się, że mieszkańcy tejże wioski (być może z inspiracji miejscowego proboszcza) zorganizowali zbiórkę w wyniku której zebrano dosyć sporą kwotę, która z kolei pozwoliła poszkodowanemu rozpocząć w miarę szybko budowę nowego domu.
Oczywiście datki stanowiły tylko pewną część całkowitych kosztów budowy, ale po niecałym roku mieszkanie w stanie surowym stało na podwórku. A później to już z górki
I pytanie w tym miejscu zasadne.
Co tak naprawdę stanowiło determinantę chwalebnego postępku mieszkańców rodzinnej wioski…bliskiej mi osoby?
Moralność która została ewolucyjne ukształtowana
Chrześcijański Bóg ze swoim Kodeksem Karnym i innymi intuicyjnie już pojmowanymi przez człowieka normami wywiedzionymi z religijnie usposobionej tradycji
A może mało skomplikowany chłopski pragmatyzm – jak ja się spalę to mi też pomogą
Oczywiście takich wątpliwości nie ma liberalnie usposobiona jednostka…
Trzeba się było chłopie ubezpieczyć!
@ samba kukuleczka
odnośnie wioski – tego typu praktyki można spotkać we wszystkich kulturach, wszystkich religiach, wszystkich czasach itp. Więc pewnie pragmatyzm – warunkowany i ewolucyjnie, i kulturowo.
Jesli nie ma zgody co do definicji moralnosci to znaczy ze zyjemy bez niej ale jakos sobie radzimy. Intyuicyjnie wiemy ze Urban byl amoralny mowiac ze rzad sie sam wyzywi bo to znaczlo ze my nie bedacy u wladzy zginiemy z glodu. Zyjmy wiec bez definicji moralnosci i nie tracmy energii na akademickie spory. Zastanowmy sie jak swiat zwierzcy radzi sobie z ocena otaczajacego go swiata. Antropocentryzm miesza nam w glowach. Nasze przywiazanie do poszukiwania absolutu szkodzi w zrozumieniu. Czy bycie czlowiekiem niedoskonalym jest porazka?
Chowanie głowy w piasek i mówienie „mnie to nie obchodzi, to nie moja sprawa”, – jestem wyrozumiałym liberałem – może mieć tragiczne konsekwencje. Takich ludzi nie obchodzi głód i wojny plemienne w Afryce. Tacy ludzie tolerują przemoc wobec innych, nie głosuja w wyborach, – a potem narzekają jeżeli w ich to uderzy.
Demokracja nie obroni sie przed tyrania, tym bardziej liberalna demokracja to wyczekiwanie na tyrana.
PS. Oczywiscie nie mamy wpływu na w/w kataklizmy, ale powiedzenie „to nie moja broszka” świadczy o kompletnym braku empatii – spotykanej nawet wśród zwierzat. Nazwanie takiego osobnika nierogacizna jest obelgą dla takowej.
Rozciagnijmy tak zwana moralnosc poza nasz uklad sloneczny lub jeszcze lepiej poza galaktyke. Jakie sa granice terytorialne tak zwanej moralnosci. Ludzie sa wlnieci na umysle na pukcie absolutu.
Zyjemy w swiecie silniejszego. Alianci wygrali II WS dlatego ich wartosci zdominowaly nasz swiat. Moglismy zyc w swiecie zdominowanym wartosciami hitleryzmu. Czlowiek mysli ze sie rozni od innych zwierzat.
– – –
Gdy spadając sądzimy, że myślimy – o amoralności nie różniącej naszego upadku od losu bezmyślnych zwierząt, istotnie, ulegamy sile braku fundamentów. Dla zbyt wielu było to zwierzęco pociągające.
– – –
Zwierzeta nie sa i nie moga byc bezmyslne bo maja mozgi tak samo jak my. Arogancja pozbawia ludzi naukowej perspektywy. Zwierzecosc jest ludzka.
Nie wiem czy istnieje zlo i dobro. Ja odczuwam zlo i dobro osobiscie. Po wygranej przez Niemcow IIWS zlo i dobro wygladaly by innaczej.
Nieco obok, ale nie za bardzo.
Niby Kołakowski to już antyk, ale jeżeli chodzi o teksty pisane po okresie marksistowskiego ukąszenia niektóre – a nawet większość z nich – są warte przewertowania.
I ja jakiś czas temu natknęłam się na tekst pod tytułem nieco seminaryjnym, ale jego treść – nawet na kukułce zrobiła wrażenie.
„Kant i zagrożenie cywilizacji”
Pytanie które padło na wstępie eseju tłumaczy w czym rzecz.
A brzmi ono ( skrócone nieco ):
Czy dzieło Kanta wymusza aby się do niego odwoływać, gdy próbujemy rozważać napięcia naszej cywilizacji?
Kołakowski twierdzi, że wymusza. Podstawowe założenie K.(anta) brzmi, ludzkość, człowieczeństwo nie jest pojęciem zoologicznym (różniącym się przypadkowymi cechami od innych gatunków), ale pojęciem moralnym, i w tym rozumieniu człowiek poddany jest bezwarunkowo zniewalającym imperatywom moralnym których empirycznie ( odwołując się do doświadczenia ) ustalić niepodobna.
Wyłuszczam w czym rzecz.
Podstawowy problem z doświadczeniem człowieka jest taki, że każdy wybierze to co jest dla niego, dla jego grupy korzystne. No chyba, że jest się Ghandim to jest inaczej, ale to się rzadko zdarza. On był altruistą
Co więcej, Kant twierdzi, że ten model gdzie reguły moralne pokrywają się z konkretnymi korzyściami jednostki lub grupy wymusza twierdzenie, że reguł moralnych nie ma.
Każdy robi to co przynosi mu korzyść i gdyby to stanowiło kryterium dobra, to na świecie istnieliby tylko dobrzy ludzi i wszyscy mogliby ubiegać się o status świętego.
Konsekwencją tego sądu, jest teza, że nie możemy reguł powinności, wyznaczników dobra i zła wyprowadzać z tego co ludzie faktycznie robią, czyli antropologia i psychologia wędruje do kosza.
Ważne.
Etyka może o tyle istnieć o ile utrzymuje wyraźną różnicę między popędami naturalnymi i obowiązkami, między tym co czynimy i tym co powinniśmy czynić.
W granicach doświadczenia nie istnieje nic takiego jak dobro i zło. Są to jakieś fakty społeczne i psychiczne. Nic więcej.
Bo gdybyśmy fakty społeczne, historyczne oceniać w kategoriach dobra i zła, to historyczni zwycięzcy (na przykład Hitler do czasu klęski pod Stalingradem, czy Stalin do swojej śmierci) mogliby mieć pełne prawa do beatyfikacji.
A my z kolei gdybyśmy zawsze współdziałali z tym co jest zwycięskie (PIS), albo z tym co będzie (WIOSNA – jeżeli się mylę to 21 marcawiosna z małej litery i tak zwycięży) to nie musielibyśmy uczęszczać do spowiedzi świętej, bo nie mielibyśmy grzechów, bo dokonaliśmy dobrych wyborów.
Czyli trochę głupio być dobrym. My i PIS.
Jest oczywiście wyjście.
Dobro…i zło musi być znane wcześniej.
Jeżeli nawet damy kotkowi w d… bo nie trafił w kuwetę, to czym innym jest naruszyć jakąś normę, a czym innym ją unieważnić.
Kołakowski pisze:
„Jest założeniem każdej zdolnej do życia kultury, że dobro i zło nie są treściowo określone przypadkami historycznymi, lecz wszystkie przypadki wyprzedzają.”
Oczywiście pytanie się nasuwa „A jaki trybunał określa te prawidła moralne”.
Z reguły jest to nasz Absolut, czyli Bóg, Allah, Jahwe którzy nie są ubabrani w naszą historyczność…ale Kant nie poszedł na „łatwiznę” i uznał, że człowiek też może.
Założenie podstawowe – każdy człowiek jako istota obdarzona wolna wolą ma takie same obowiązki i roszczenia tylko dlatego, że jest człowiekiem. Nawet TVP nie musi oglądać.
Ale to już Jego imperatywy o tym mówią…a to co najważniejsze (przynajmniej dla mnie) zawarłam powyżej.
„pewna kobieta chciała zjeść ryż ze swym mężem i jego bratem, wobec czego tak właśnie zrobiła”
Nie bardzo rozumiem, gdzie tu jest problem?
Czy ta kobieta przyrządziła coś w rodzaju husband and his brother biryani i skonsumowała? Analogicznie do chciała zjeść bułkę z masłem?
A może analogicznie do chciała zjeść ryż z kurczakiem?
Kurczak był żywy i dostał połowę ryżu…
@Hoko
Dziedzictwo ewolucyjne określa raczej ramy rozwoju, skłonności, same cechy zależą w istotny sposób od otoczenia.
@markot
Dla nas nie ma żadnego. W społeczności hinduskiej, wśród której zamieszkiwał Haidt, było to złamaniem zasad. Osoby nastawione bardziej liberalnie w naszej kulturze często reagują podobnie za zastrzeżenia konserwatystów: „gdzie tu jest problem?”
@Marcin Nowak
To musiała być jakaś szczególna społeczność hinduska, bo ta, którą znam, jada wspólnie z gośćmi, bez rozdziału na płcie.
Chyba że to jednak było owo bryani z małżonka i szwagra, to bym rozumiał niesmak u reszty rodziny 🙄
Jednak moralniej jest jeść ryż z marchewką niż z mężem.
Pan spółkujący z martwym (raczej nie mrożonym?) kurczakiem miał upodobania bardzo ekonomiczne. Skonsumował obiekt żądzy na dwa sposoby i do końca. Należałoby pochwalić.
Pan zaspokajający chucie przy użyciu tatara z polędwicy wzbudziłby chyba większe wątpliwości 🙄
To już lepiej użyć rękawicy do baseballa…
Nie wiem, jak tylko podaję za autorem.
Rozważania kukułeczki spowodowały pewne refleksje natury ogólnej.
Podczas gdy nauki scisłe w simplifikacji teorii widza piekno – słynne trzyliterowe równanie Einsteina. Filozofowie, etycy i inni badacze ludzkiej duszy dążą do maksymalnego zagmatwania sprawy, pisza niezrozumiałym jezykiem opasłe tomy dziwnych hipotez – które ich uczniowie po 30 latach wysmieją i wyrzuca do kosza.
A tymczasem każdy człowiek na ziemi – nawet bez czytania Kanta – wie co według jego moralnosci jest dobre a co złe.
@observer
A tymczasem każdy człowiek na ziemi – nawet bez czytania Kanta – wie co według jego moralnosci jest dobre a co złe.
Gdyby to było takie proste, nie zdarzałyby się sytuacje, w których ludzie czekają, co zrobią inni, zanim sami zabiorą się do działania. Takie zjawisko sugeruje, że – przynajmniej niekiedy – ludzie nie wiedzą z góry, co jest dobre a co złe według „ich moralności”, tylko działają konformistycznie: „skoro wszyscy tak postępują, to nie może być złe, a może nawet jest obowiązkowe”.
Od teorii moralności do praktyki wdrożeniowej, czyli luka poznawcza nauką polską zapełniona.
–
„…ludzie nie wiedzą z góry, co jest dobre a co złe według „ich moralności”, tylko działają konformistycznie: „skoro wszyscy tak postępują, to nie może być złe, a może nawet jest obowiązkowe”…”
–
„…Czemu lekarz nie ma czasu rozmawiać z pacjentem…’
–
W tym szaleństwie ewolucji samoświadomości nauk jest przecież jakaś metoda… nawet jeśli lokalnie zmierza w kierunku wstecznym.
G82
Ludzie wiedza co jest dobre a co złe. Konformizm pozwala moralnemu człowiekowi działać wbrew swoich przekonań.
„skoro wszyscy tak postępują, to nie może być złe, a może nawet jest obowiązkowe”. – jakbym słyszał usprawiedliwienie kapo z Oswiecimia.
Haidt poponuje ciekawe ujęcie, mam jednak wątpliwości do samej metody tj ewolucyjności moralnosci. Panuje teraz moda na tłumaczenie życia indywidualnego i społecznego w kategoriach biologicznych.
Jeszcze kilkadziesąt lat temu ujmowano to w kategoriach kulturowych np, chrześcijański przewrót etyczny nie dokonał się z przyczyn ewolucyjnej zmiany biologicznej, tylko rozprzestrzeniającej się jak huragan idei, że wszyscy ludzie są równi, co dla mieszkańców ówczesnego świata, niewolników wojowniczego imperium, było niebywałą emancypacją.
W tym sensie uważam jego dzieło za zbytnio redukcjonistyczne.
@observer
Ludzie wiedza co jest dobre a co złe.
Zawsze i wszędzie, we wszystkich możliwych sytuacjach, także nietypowych, czy nawet zupełnie nowych dla danej osoby?
To byłoby mozliwe tylko wtedy, gdyby wszyscy kierowali się jakimiś ogólnymi teoriami moralnymi, przewidującymi każdą możliwą sytuację. Tymczasem większość ludzi (może wręcz wszyscy – o tym jest ta notka) nie kieruje się takimi teoriami. Większość prawdopodobnie nawet nie zna żadnej konkretnej teorii moralnej, a najwyżej „moralność potoczną”, panującą w najbliższym otoczeniu społecznym.
Nie wiem też, czy istnieje teoria moralna, która naprawdę nadawałaby się do uniwersalnego stosowania. Bo złote myśli z gatunku „jeśli nie wiesz, jak się zachowaj, to zachowaj się przyzwoicie” nadają się do haftowania na makatkach, ale raczej nie do podejmowania decyzji w naprawdę trudnych do oceny przypadkach.
jakbym słyszał usprawiedliwienie kapo z Oswiecimia
Nie wiem, czy usprawiedliwienie „wszyscy zostają kapo” byłoby słuszne, natomiast raczej nie byłoby logiczne, skoro ogromna większość więźniów nie należała do tej kategorii.
G82
Oczywiscie generalizuję, sa przypadki że osąd był fałszywy. Nie ma uniwersalnej teorii moralnej, kazdy ma swoja.
Powiedzenie że „wszyscy tak robia” nie tłumaczy zbrodniarzy.
PS. Nie analizuj każdego wyrazu, staraj sie wyłapać sens wypowiedzi.
To co pisałam wczoraj o kantach Kanta prosi się o pewne wsparcie.
Wsparcie przy okazji uwspółcześniające jego być może zalatującą naftaliną.
Główna teza wczorajszych tekstów brzmiała.
Dobra i zła nie możemy definiować dla siebie. Zasady obowiązującej nas moralności, nie mogą być naszego autorstwa.
Przypomina to treść aforyzmu Leca:
„Ja jestem piękny, ja jestem silny, ja jestem mądry, ja jestem dobry. I ja to wszystko odkryłem!”
Ciekawą próbą uporania się z tym problem jest tzw. zasłona niewiedzy autorstw niejakiego Rawlsa.
Rawls jest znany z wielu niezłych pomysłów, np.:” Jeżeli są w społeczeństwie nierówności, to ich istnienie jest uzasadnione tylko wtedy kiedy służą poprawie położenie najbiedniejszych w takim społeczeństwie”
W/g mnie jego „zasłona’ jest na tyle ogólna, że zarzut historyczności wobec niej praktycznie upada.
Co odsłania…albo zasłania owa zasłona niewiedzy?
Odsłania przede wszystkim poletko ludzi zajmujących się różnego rodzajami kodyfikacjami.
Obywatele dokonujący wyborów dotyczących swojego społeczeństwa i dotyczących podstawowych kwestii równości, wolności, sprawiedliwości muszą się w swoich pracach kierować aprioryczną nieznajomością tego jaką mieliby płeć, rasę, umiejętności, upodobania, bogactwo lub pozycję w społeczeństwie dla którego owe prawo ustanawiają.
Na przykład.
Ustawodawca musi przyjąć, że w takim społeczeństwie może być lekarzem, ale i mężem salowej.
Mógłby być prokuratorem, ale również jego podopiecznym, czyli jakimś chłopakiem z ciemnej dzielnicy.
W tym hipotetycznym społeczeństwie „taki ktoś” może mieć możliwość wysyłania ( bo będzie mieszkał obok, albo kupi dla dziecka mieszkanie przez płot) dziecka do elitarnej szkoły, ale musi uwzględnić ewentualność , że placówką do której będzie musiał wysyłać swoja pociechę będzie jakaś wiejska szkoła na Podkarpaciu.
I musi uwzględnić te akurat okoliczność.
Chcaiłlby pisać prawo dla swojegol chłopaka, ale będzie dziewczyna i musi tę ewentualność uwzględnić.
Chciałby wnuka, wspaniałego blondynka, a tu córcia powije wspaniale opaloną o kręconych czarnych włoskach dziewczynkę.
Poletko polityki
Politycy jakiejś partii stanowiącej prawo winni uwzględnić fakt, że nie zawsze będą w roli oskarżycieli w komisjach sejmowych. Może im przypaść w udziale rola oskarżonego.
Czy taką ewentualność przewidują?
Wątpię.
Taką naukę czerpać można z teorii Rawlsa.
A poza tym niezbadane są wyroki boskie.
@observer
Oczywiscie generalizuję, sa przypadki że osąd był fałszywy. Nie ma uniwersalnej teorii moralnej, kazdy ma swoja.
Czy określenie „osąd fałszywy” zakłada, że istnieje jakaś „prawdziwa” moralność, niezależna od tej, którą „każdy ma swoją”? Czy coś innego: że człowiek może mieć „swoją” moralność (wbudowaną w siebie, jak układy scalone są wbudowane we mnie), ale dokonywać osądów moralnych wbrew niej, bo „źle mu się wydaje”?
Powiedzenie że „wszyscy tak robia” nie tłumaczy zbrodniarzy.
Jeśli naprawdę wszyscy robią X, to kto ma stwierdzić, że X jest zbrodnią?
Oczywiście może być tak, że wszyscy są zbrodniarzami i robią X wiedząc, że X jest zbrodnią.
PS. Nie analizuj każdego wyrazu, staraj sie wyłapać sens wypowiedzi.
Robię co umiem. Staram się robić nawet więcej. Jestem samouczący w pewnym, bardzo ograniczonym zakresie. Staram się też nie czepiać słów i interpretować niezłośliwie. Ale słowa jednak coś znaczą i układają się według reguł gramatyki, i próbuję czasem ustalać, czy dobrze zgaduję.
G82
Nie podejmuje sie byc twoim tutorem w sprawach gramatyki i rozumienia zdań, sorry. Nie posadzam cie o złośliwość, to ludzka cecha.
PS. Swoja droga ciekaw jestem jaki jest twój program „moralny” – czyli co ci wolno, a czego nie wolno. Nie podawaj w formie algorytmu bo nie jestem programistą.
@Gammon No.82
„słowa jednak coś znaczą i układają się według reguł gramatyki”
Hmm…. Jeśli dostrzegam różnicę między „zjeść ryż z mężem” i „zjeść z mężem ryż”, to coś ze mną nie tak?
Nadal mam problem z geograficznym i czasowym ograniczeniem moralnosci. Na pewnej wyspie byc moze Borneo ludzie praktykowali kanibalizm. Robili tp przez stulecia. Przybyli obcy i to zmienili. To co bylo do tej pory moralne stalo sie niemoralne. Jesli moralnosc jest geograficznie ograniczona to nie jest wartoscia absolutna. Pokonanie Niemcow w czasie IIWS jest powodem obecnego dalszego istnienia Zydow. Nie doytyczy to osob homoseksualnych ktorych stala obecnosc w spoleczenstwie nie moze byc wyeliminowana. Mpralnosc nie jest wartoscia absolutna. Moralnosc jest forma umowy spolecznej.
@observer
Przypuszczalnie jest to jakaś nieporadna implementacja reguł Asimova.
https://en.wikipedia.org/wiki/Three_Laws_of_Robotics
Ale nie jest tak, że namiętnie czytam listingi własnego oprogramowania, więc szczegółów nie podam.
@markot
[i]Jeśli dostrzegam różnicę między „zjeść ryż z mężem” i „zjeść z mężem ryż”, to coś ze mną nie tak?[/i]
Różnicy można się dopatrzyć: pierwsze sugeruje zjedzenie męża w ryżu, drugie – zjedzenie ryżu wspólnie z mężem. Ale szyk w języku polskim jest mało rygorystyczny, więc to nie jest wniosek nieuchronny.
Dla porównania:
„zjeść ryż z dżdżownicami”
„zjeść z dżdżownicami ryż”
W obu wypadkach chodzi prawdopodobnie o zjedzenie zestawu „ryż + dżdżownice”, a szyk zarządza akcentem w zdaniu (nacisk na ryż – nacisk na dżdżownice).
Obie wypowiedzi w ostateczności mogą odnosić się też do wspólnego zjedzenia samego ryżu w towarzystwie zaprzyjaźnionych skąposzczetów.
…
-> Moralnosc jest forma umowy spolecznej.
Umowa społeczna jest formą moralności <-
…
Reszta jest nauką polską.
Niestety, mój mózg preferujacy nauki ścisłe nie jest często w stanie w pełni docenić – i delektować sie – wpisami Gekko. Byłbym stokrotnie wdzieczny gdyby ktoś zechciał podać to mi w bardziej digestible formie. Przepraszam jeżeli obniży to poziom dyskusji.
@samba kukuleczka
Re: Rawls i „zasłona niewiedzy”
Obywatele dokonujący wyborów dotyczących swojego społeczeństwa i dotyczących podstawowych kwestii równości, wolności, sprawiedliwości muszą się w swoich pracach kierować aprioryczną nieznajomością tego jaką mieliby płeć, rasę, umiejętności, upodobania, bogactwo lub pozycję w społeczeństwie dla którego owe prawo ustanawiają.
Przecież to jest dyrektywa nie tylko przez nikogo nie realizowana, ale w ogóle niewykonalna i nie nadająca się nawet na model idealizacyjny.
Politycy jakiejś partii stanowiącej prawo winni uwzględnić fakt, że nie zawsze będą w roli oskarżycieli w komisjach sejmowych. Może im przypaść w udziale rola oskarżonego.
Czy taką ewentualność przewidują?
Wątpię.
Z pewnością przewidują i zabezpieczają się przed tym metodami znacznie bardziej pragmatycznymi, niż „zasłona niewiedzy”.
Tym razem lapidarnie…ale nie zapeszajmy.
Jedno ze zdań Redaktora słusznie uzurpujące sobie prawo do kategorii wniosku zostało ubrane w te oto słowa:
„… my (jako zachodnie społeczeństwo) jesteśmy ci dziwni i że to z politykami z demokratów jest coś nie tak.”
…co znajduje wsparcie w treści całego najnowszego tekstu.
I nie jest moją intencją podważanie tej konkluzji.
Chcę jedynie w tym miejscu przytoczyć tytuł artykułu z jednego z liberalnych czasopism amerykańskich(„Politico’) którego treść oparta jest na wynikach badań dotyczących tolerancji i otwartości w społeczeństwach zachodnich.
Oto ten tytuł:
„Dlaczego liberałowie nie są tak tolerancyjni, jak myślą?”
I w tym miejscu – aby nie przedłużać – jeden, ale za to jakże budujący wniosek.
Tak jak w zdaniu przytoczonym z postu Redaktora pada zaimek osobowy „my”, tak w artykule którego tytuł przytaczam to sami wytykani palcem (artykuł ukazał się w gazecie liberalnej) dostrzegają, że coś jest z nimi nie tak.
Swoją drogą ciekawe, jaka byłaby ich reakcja gdyby takie twierdzenia ukazały się w odmiennym światopoglądowo tytule prasowym?
Gammon No.82
9 lutego o godz. 8:33
Co do zabezpieczeń i przewidywań.
Nie bardzo siedzę w bieżącej polityce, ale popróbuję.
Jakiś Pan Kiejda okazuje się mieć problemy bawiąc się bronią którą kiedyś jego koledzy skonstruowali. Ustawa dotycząca szpicli z poprzedniej epoki.
Drugi przypadek.
Tragedia Smoleńska i wykorzystywanie do celów ewidentnie pragmatycznych okoliczności tamtego zdarzenia.Winni Tusk i jego rosyjscy kamraci
Dzisiaj przypadek z zabójstwem prezydenta Gdańska. Morderca dokonał swego czynu z motywów raczej apolitycznych, przeciwnicy z ław sejmowych próbują wmanewrować w to partię rządzącą i okoliczne nadajniki radiowo-telewizyjne.
Winny Kaczyński i jego giermkowie.
A gdyby skorzystali z zasłony niewiedzy i wyobrazili sobie, że oni sami mogą znaleźć się takich oto sytuacjach byc może ich działania byłyby bardziej wyważone.
Prawdopodobnie takich przykładów jest mnóstwo, ale te przytoczone dają świadectwo, że taka idea zasłony niewiedzy to jest jakiś pomysł na
normalność świata. I Układu Słonecznego.
@samba kukuleczka
Jakiś Pan Kiejda okazuje się mieć problemy bawiąc się bronią którą kiedyś jego koledzy skonstruowali. Ustawa dotycząca szpicli z poprzedniej epoki.
Pan Kojda ma problemy. Koledzy nie mają problemów.
To, że jeden szeregowy Iwan Iwanowicz Iwanow, jeden z żołnierzy generała Żukowa, wpadł na minę, nie stanowi problemu dla 1 Frontu Białoruskiego. Nawet jeśli została ona postawiona przez radzieckich saperów.
Tragedia Smoleńska i wykorzystywanie do celów ewidentnie pragmatycznych okoliczności tamtego zdarzenia.Winni Tusk i jego rosyjscy kamraci
Dzisiaj przypadek z zabójstwem prezydenta Gdańska. Morderca dokonał swego czynu z motywów raczej apolitycznych, przeciwnicy z ław sejmowych próbują wmanewrować w to partię rządzącą i okoliczne nadajniki radiowo-telewizyjne.
Winny Kaczyński i jego giermkowie.
Proszę sprawdzić w telewizji tzw. publicznej, kto jest winien tym wydarzeniom. Podejrzewam, że okaże się, że w obu wypadkach winowajcą jest złowieszczy Tusk i totalna opozycja. Oczywiście nie mam pewności – nie oglądam telewizji. Żadnej.
A gdyby skorzystali z zasłony niewiedzy i wyobrazili sobie, że oni sami mogą znaleźć się takich oto sytuacjach byc może ich działania byłyby bardziej wyważone.
Nie, to jest bez znaczenia. Ważne jest tylko, jak zareaguje większość wyborców (cytując klasyków – czy „ciemny lud to kupi”).
– – –
Paradygmat (nauki polskiej?) o koniecznym dopasowaniu otoczenia do stopnia preferencyjnego ściśnięcia mózgu badacza, to być może nasz wkład w zjadliwość przepisów kulinarnych.
Wdrożeniem może okazać się delektywny one shot morale w płynie.
– – –
😉 -> @observer, z pozdrowieniami
P.s. poprawka: nie Kiejda i nie Kojda; Kujda.
@observer
W przypadku @Gekko i środków ekspresji wyrazu osadzonych w Jego (na Jego) postach mam swoją teorię, ale jest obarczona sporą dozą obiektywnej nieweryfikalności.
Otóż manierę Gekko wywodzę z wielce prawdopodobnego faktu, że był kiedyś pod wielkim wrażeniem powabu pewnej Mani i stąd nietrudny do zauważenia …manieryzm.
A jeżeli przyjąć założenie, że owych Mań była para, to za pewnik można przyjąć, że owego Manie-ryzmu tam bije źródło.
@samba kukuleczka
Był taki zbiór opowiadań Romana Jaworskiego „Historje manjaków” (Kraków 1910). Jest też prowincja Manitoba, religia Manitou i filozofia manichejska. Któż może wiedzieć, co za tym wszystkim stoi.
@Gammon No.82
W moich stronach Mania, to pieszczotliwie Maria.
Kilka uwag w kontekście dwóch kulturowych ofert. Sprowadzać problem jedynie do rywalizacji dwóch amerykańskich partii politycznych problem nieco trywializuje.
Moim zdaniem lepiej oddałby sygnalizowany problem zróżnicowania aksjologicznego pojęcia: Tradycji i Postępu.
Co można przełożyć ( ale raczej umownie) na terminy Konserwatyzm i Liberalizm.
Bez wchodzenia na podwórko konkretnych bytów państwowych i bez enumeratywnego wyliczania znaków szczególnych konserwatyzmu i liberalizmu.
Spróbuję ukazać mechanizm tworzenia priorytetów i tabuizacji obszarów i co z tego może wyniknąć
Konserwatyzm.
To co charakteryzuje każdego prawdziwego konserwatystę to problem z kręgami szyjnymi.
Why?
Ponieważ każdy prawdziwy konserwatysta ogląda się do tyłu, za siebie, wstecz i stąd nieunikniona w wielu przypadkach dolegliwość.
Ogląda się wstecz nie przypadkiem.
Otóż, dostrzegając problem wokół siebie pierwsze co robi to zadaje sobie pytanie: Co zrobiłby z takim fantem mój ojciec, dziadek. I szuka odpowiedzi
Próbuje znaleźć jakieś zjawisko, procedury, kodeksy, kanony które w swoich szczegółach można by spożytkować dzisjiaj.
Nie robi tego bezkrytycznie. Ma do tego trójstopniową skalę za pomocą której określa skalę przydatności.
1) muzealny eksponat )jest w tak dobrym stanie że bierzemy go do wora i idziemy z nim rozwiązywać problem współczesny
2) antyk nie za bardzo się świeci, ale przy pewnych retuszach można go ludziom pokazać.
3) zabytek jest całkowicie bezużyteczny, na złom nawet tego ne przyjmą i musimy wymyślić coś zupełnie nowego
Czyli, to co było dobre z wczoraj, wykorzystujemy bo się sprawdziło, sprawdza dzisiaj i jest pewność , że posłuży przyszłym pokoleniom.
Są wybory z przeszłości które przy pewnej modyfikacji dadzą się wykorzystać
No i musimy – wykorzystując dorobek tradycji – stawiać chałupę od nowa, ale receptura budowy fundamentu ufamy, że jest cały czas aktualna.
Liberalizm ( cały czas pisze o mechanizmie, nie odnoszę się do konkretnych postulatów) to zupełnie inna bajka.
Tradycja dla liberała prawie nie istnieje. Dorobek pokoleń jeżeli jest obecny to raczej jedynie w formie ciągle tabuizowanej. Czyli robimy wszystko tak , aby przypadkiem nie wyszło to tak jak robili ci śmieszni ludzie z przeszłości. Jednostka ma decydować sama o sobie i cały czas czujnie nasłuchiwać nowych haseł, zapoznawać się i realizować nowe projekty, nowe sposoby urządzenia świata. Ciągle musi uważać aby zdążyć wsiąść do autobusu z napisem Postęp.
I ten pęd za postępem staje się coraz bardziej przyczyną ciągłej niepewności, nieustannej frustracji.
Taka jednostka żyje w ciągłym przeświadczeniu i strachu, że prawdopodobnie gadżet, hasło, idea , które jeszcze wczoraj było powodem do dumy – było wszak na gwarancji – dzisiaj może już być czymś de mode, zdezaktualizowanym, nadającym się do zsypu na śmieci. Świat idzie do przodu, a my za nim nie nadążamy. A jak stoimy w miejscu, to się właściwie cofamy.
Ale za to niezaprzeczalnym plusem postawy liberalnej jest brak problemów z …kręgami szyjnymi.
Panie Macieju Autorze Kochany! Zaczynam tak serdecznie, by zareagować (zgodnie z teorią) emocjonalnie na pana tekst o fundamentach moralności.
Następna reakcja – racjonalna, brzmi –nienienie!
Zacznijmy od tego, że nie chcę bronić prof. Hartmana, jego teksty nie potrzebują obrony, w zamian atakuje pociskami ironii i rakietami sarkazmu. Żadna żelazna kopuła ani patriotyczne chorągiewki mu nie przeszkodzą w anihilacji argumentów przeciwnika.
Natomiast fascynacja teorią naszej gwiazdy psychologii – przystojnego, amerykańskiego, wygadanego i popularnego profesora Jonathana Heidtha budzi moje „ewolucyjnie niepolityczne” emocje.
Pierwsze „nie” dotyczy mieszania moralności z obyczajami. W skrócie – moralność to kwestia poczucia winy, natomiast przekroczenie obyczaju (towarzystwo do ryżu?) to poczucie wstydu.
Drugie „nie” – przykłady obrazujące ocenę moralną zmyślonych historyjek i jeszcze powiazanie ich z etyką(!) No to moralność czy etyka? Normy czy system? No i kurczak, serio?? Czyż naszą troskę nie powinien raczej budzić rzeczony użytkownik i konsument kurczaka, a raczej jego prawdopodobne niedopasowanie seksualne z resztą ludzkości, jego mikropenis?
Czy gdyby zamiast kurczaka byłaby to ciepła szarlotka (skąd to znamy…) to „nasza” ocena byłaby, ekhm, inna?
Zdziwienie Autora wywołuje fakt różnic moralności pomiędzy WEIRD a tym, że w: „W prawie wszystkich innych kulturach i w znacznej części naszego społeczeństwa moralność wygląda zupełnie inaczej.”
Ja dziwię się zdziwieniem. Zgodnie z naukami psycho evo, skąd przecież wywodzą się teorie naszego idola, nabyliśmy rzekomo obecne filary moralności wprost z sawanny. Po drodze, przypadkiem, zahaczamy o wiary nasze święte – i voila’, mamy nasze „fundamenty”!
Serio? W to wierzymy? Biblia ma być wyznacznikiem moralności zwłaszcza w kwestii odżywiania i seksu? List do Koryntian (http://twojabiblia.pl/czytaj/1Kor/1) jako dobry przykład? Przykład czego? Etyki świętości? Co to jest etyka świętości? Może kilka cytatów z tegoż listu porządkujących naszą moralność? No może jednak nie, trzeba by niemal całość cytować, ale polecam rozdziały o beznadziejności poszukiwania dowodów i mądrości, o głupocie mieszkańców Koryntu, o ich grzechach głównych: kazirodztwie, swobodzie obyczajów i szukaniu sprawiedliwości, o wyższości celibatu nad małżeństwem, o kompletnie podległej roli kobiety, najlepiej dziewicy. Wszystko to umocnione argumentem z autorytetu, czyli samym apostołem Pawłem. A nade wszystko ukryta ironia, drwiny, pohukiwania, pogróżki i głosy potępienia, jak to w biblii.
Ostatnie z „nie” dotyczy ponadczasowej sztuczki łatwego wiązania „czegoś stamtąd, z tym stąd”. I to wiązanie z lewicą albo prawicą… Litości. Okazuje się, że pobierając dane wprost z sawanny, mijając po drodze Korynt i łącząc składniki w kuchni fusion ( tylko 5 smaków, ach ten umami…), otrzymujemy – ba bam – filary moralności całej ludzkości, dokładnie… SZEŚĆ. Ba, nawet DWANAŚCIE, bowiem w oryginale występują one dychotomicznie: troska/krzywda, sprawiedliwość/oszustwo, lojalność/zdrada, autorytet/bunt, świętość/upodlenie, wolność/ucisk. To raczej nie fundamenty, to wektory. Zmienne, jak tylko mogą być zmienne – w cywilizacjach, państwach, grupach, czasach, układach, normach prawnych i systemach etycznych. W naszej głowie od czasu do czasu. W literaturze, sztuce – zawsze. Ecce homo.
@samba kukuleczka
W moich stronach Mania, to pieszczotliwie Maria.
W tej okolicy również bywa używane takie zdrobnienie.
Ale jest też rozpoznanie z ICD-10, kod F30. Nazwa jeszcze starożytna (μανία).
– – –
Fundamenty moralności nauki polskiej otacza świat kompletnie niepojętego dla niej wariactwa. Dlatego nauka polska go wyłącznie imituje i cytuje w sensie ścisłym, ale się nie zaciąga.
– – –
Skoro już mowa o tabu, to znów wydaje mi się, że słabością Haidta jest próba wytłumaczenia jednym mechanizmem i jedną formułką wszystkich decyzji, które ludzie oznaczają przymiotnikiem „moralna”. Czy działanie wbrew tabu jest niemoralne? – jeden powie że tak, drugi że jest obojętne, że to tylko zakaz „boga”/”bogów”, którego należy przestrzegać ze strachu przed gniewem i zemstą owych „bogów”.
Jeśli ktoś poprzez zupełnie przypadkowe („niezawinione”) naruszenie tabu ściąga nieszczęście na całą wspólnotę (np. Teby), to co za różnica, czy nazwie się jego czyn niemoralnym; ważne, że trzeba tę wspólnotę rytualnie oczyścić – najlepiej krwią „winowajcy”.
nauka polska go wyłącznie imituje i cytuje w sensie ścisłym
Kogo, co nauka imituje i cytuje? (biernik).
Ze względu na gramatykę musi chodzić o świat wariactwa. „Nauka polska wyłącznie imituje i cytuje – w sensie ścisłym – świat wariactwa”.
Intrygujący problem. Jak się cytuje świat wariactwa w sensie ścisłym, jak w sensie nieścisłym, a jak w ogóle bez sensu? Tyle pytań bez odpowiedzi. Czy nauka polska zdołałaby na nie odpowiedzieć? A czy w ogóle warto próbować odpowiadać?
– – –
Odpowiedź nauki polskiej zawsze obywa się bez głupich pytań.
– – –
Niestety ostatnie dni obfitują w nienajszczęśliwsze wydarzenia.
Umiera były premier Jan Olszewski.
W Finlandii słynny skoczek Matti Nykanen.
Ja odnotowuje wydarzenie prawdopodobnie mniej ważące w dziejach świata, ale dla mnie ta śmierć ma znaczenie nie tylko symboliczne.
Kilka dni odszedł w niebyt…blog Artura Wosia, którego byłe(a)m częstym gościem.
Cześć jego pamięci.
Powiadomienie: Blog (szalonych) czynny tylko w dni robocze, tylko w godzinach roboczych robotników dziennych bloga. Amen.
Uprasza sie o niedzwonienie natarczywe.
samba kukuleczka:
…blog Artura Wosia?…czyli, co? a, gdzie? kiedy odszedł?
Slawomirski
6 lutego o godz. 11:16
Intyuicyjnie wiemy ze Urban byl amoralny mowiac ze rzad sie sam wyzywi bo to znaczlo ze my nie bedacy u wladzy zginiemy z glodu.
Według jakiej logiki? Rząd się sam wyżywi, nie oznacza, że tylko rząd się wyżywi. Implikacja to nie równoważność.
A kto to jest Artur Woś?
Blogi umierają stojąc… 🙁
Nie masz miłosierdzia dla kowalskich ka-ganków i innych miłośników gaworzenia, tak zasłuchanych we własne tokowanie, że nawet nie wiedzą dokładnie, na czyim terenie tak im się dobrze ględziło i smędziło po próżnicy.
Wrzuciłem tekst Gekko na tłumacza googla i oto co otrzymałem.
પેરાડિગમ (પોલિશ સાયન્સ?) સંશોધકોના મગજના પસંદગીના સ્ક્વિઝની ડિગ્રી સુધી પર્યાવરણની આવશ્યક ગોઠવણ વિશે, કદાચ વાનગીઓની તીવ્રતામાં અમારા યોગદાન.
અમલીકરણ પ્રવાહીમાં મનોવૃત્તિનું ઇરાદાપૂર્વકનું એક શોટ બની શકે છે.
Ciekawa koncepcja.
@Gammon No.82
A w fizyce to właśnie uchodzi za największy cel do osiągnięcia – wytłumaczyć wszystko 1 zasadą
Blog Wosia to oczywiście blog Wosia Rafała.
Przepraszam blog, przepraszam Redaktora Rafała Wosia, jak również wszystkich anonimowych rodowodowo Arturów.
Paradygmat (nauki polskiej?) o koniecznym dopasowaniu otoczenia do stopnia preferencyjnego ściśnięcia mózgu badacza, to być może nasz wkład w zjadliwość przepisów kulinarnych. – oryginał.
A tak to wyglada po pieciokrotnym tłumaczeniu googla poprzez rózne jezyki:
Jeśli dobrze się odżywiamy, polimorfizm (nauka przyrodnicza) zapewnia naukowcom naturalne środowisko do określania mózgu.
@Marcin Nowak
A w fizyce to właśnie uchodzi za największy cel do osiągnięcia – wytłumaczyć wszystko 1 zasadą
Nie tyle „wszystko”, co jakiś obszar zjawisk; a żeby miało to szanse powodzenia, te zjawiska muszą wykazywać jakąś rzeczywistą jednorodność, a nie tylko dać się nazwać jednym słowem (jak np. „moralność”). Niejaki Leon Petrażycki (prawnik, ale w sumie bardziej chyba filozof) ujął to tak, że „adekwatną teorię” można stworzyć tylko o właściwie wyznaczonej klasie przedmiotów.
Mam wątpliwości, czy „moralność” jest taką klasą.
„Wszechwyjaśniające” zasady lubią też okazywać się niesprawdzalną metafizyką (typu wszelki ruch we wszechświecie wywoływany jest przez niewykrywalne aniołki, sterowane wolą bożą).
@observer
Fascynujący wynik.
Wczoraj chciałem przekonwertować jego wypowiedzi na alfabet Morse’a, bo on lubi wszędzie wtykać literę „o” (– – –), ale w końcu machnąłem ręką (manipulatorem).
@Marcin Nowak:
Panie Marcinie Kochany, czy jakieś problemy z moderacją mamy? – To mówię ja, Słoń.
– – –
Nauka polska podejmuje szalone wysiłki zmontowania sobie pigułki tłumaczącej moralność podjęzykowo. Pierwszą fazą jest pokazanie moralności języka. Prace trwają.
– – –
Nie jestem pewna co Haidt powiedział nowego. To że ludzie kierują się emocjami, a nie rozsądkiem jest hipotezą dość rozpowszechnioną, wśród njurosajentystów, biologów ewolucyjnych, a nawet buddystów (coś o tych modułach które konkurują ze sobą poprzez wzbudzanie emocji). Więc czemu z moralnością miałoby być inaczej. Boimy się odrzucenia przez grupę, utraty prestiżu, itp., więc zachowujemy się „moralnie”. A kto ustala co moralne? Grupa trzymająca władzę.
Ciekawe tylko że Haidt odwołuje się do naszego (liberalnej, progresywnej lewicy (?)) rozsądku, żebyśmy raczej apelowali do emocji prawicy bo oni się rozsądkiem nie kierują. A my? My raczej też nie. Tylko jesteśmy bardziej emocjonalnie przywiązani do naszego wizerunku jako osoby racjonalnej.
Poza tym powoływanie się na „testy psychologiczne”, zarówno u Haidta, jak i Kahneman’a (tych dwóch się często porównuje) odstręcza mnie od ich książek, bo wiele z tych testów nie zostało nigdy powtórzonych („replication crisis” w psychologii). Ich wielkie teorie przypominają mi zamki na piasku. Ładne są, i to by było na tyle.
– – –
W teoriach o niepochodzeniu z nauki polskiej, wyjaśnienie znajduje praktyka i emocji i racji, a nawet ich dystrybucji i relacji. Będąc owocom nauki polskiej racjonalnie niepoznawalne, tym bardziej zwisają im zmysłowo pięknym kwaśnym winogronem.
– – –
Panie Autorze Zacny,
9 lutego o godz. 12:47; Twój komentarz czeka na moderację.
9 lutego o godz. 22:14; O jest
10 lutego o godz. 7:58; Twój komentarz czeka na moderację
10 lutego o godz. 8:04; Twój komentarz czeka na moderację
10 lutego o godz. 9:31 O jest
Słabo jakoś chyba. Moderacja czy ban? Jeśli ban, to za co? Jeśli moderacja, to na czym polega? Sklepy wielkopowierzchniowe mają lepiej, w soboty czynne i nawet jakieś niedziele. Miłego końca weekendu.
W tekście Redaktora odwołującym się przede wszystkim do konkluzji płynących z lektury książki Haidta ( ale i ne tylko) pada wiele ciekawych pytań ( tych chyba najmniej), pojęć , kontrowersyjnych tez, budzących zainteresowanie konkluzji. Tak jak przystało na XXI wiek nie może obyć się bez sexu. ..aczkolwiek purytanie mogą czytać bez większych obaw.
Jest tylko jeden problem. Myślę, że nie uwzględniono jednego faktu przy okazji owych słynnych fundamentów( fundament z reguły jest jeden, ale niech będzie, że jest kilka).
Otóż cała dyskusja przyjęła za pewnik fakt którego prawdziwość jest co najmniej iluzoryczna.
Nie mylę się wiele jeżeli stwierdzę, że owe fundamenty są, albo mają być zalewane dla całego świata. Teza o peryferyjności jakichś zjawisk w dzisiejszych czasach jest bardzo wątpliwa. Większość z nich ma charakter globalny.
Przy czym jak nietrudną do udowodnienia będzie teza, że do tej pory globalizacja jako zjawisko kulturowe wyrastała z judeochrześcijańskiego i indywidualistycznego Zachodu i temu paradygmatowi z pewnymi problemami pozostawała wierna, tak istnieje duże prawdopodobieństwo, że w XXI wieku kto inny będzie mieszał zaprawę i wylewał te wszystkie fundamenty.
Cywilizacja Zachodu ewidentnie wchodzi w fazę schyłkową i nieuchronnie zbliża się moment kiedy do bram zapukają jacyś barbarzyńcy (oczywiście barbarzyńcami będą w mniemaniu Europy kontynentalnej jak również świata anglosaskiego).
Na dzisiaj losy jeszcze się ważą. Do odegrania głównych ról jest dwóch pretendentów. Szykują się do wyjścia na globalną scenę wyznawcy Allaha i miłośnicy nauk Konfucjusza. I właściwie bez znaczenia jest kto będzie rozdawał karty – jedno jest pewne – konkluzje Haidta mogą dotyczyć już jedynie mieszkańców rezerwatu którzy będą oglądani przez licznych zwiedzających z rożnych kontynentów.
Jego przemyślenia zyskają jedynie status antropologicznej ciekawostki.
@Gammon
„Różnicy można się dopatrzyć: pierwsze sugeruje zjedzenie męża w ryżu, drugie – zjedzenie ryżu wspólnie z mężem. Ale szyk w języku polskim jest mało rygorystyczny, więc to nie jest wniosek nieuchronny.”
Można się też dopatrzyć <i<amfibolii czyli dwuznaczności lub wieloznaczności składniowej.
Uczeń nauczył się odróżniać wronę i gawrona od siebie.
W czasie gdy tu jeszcze mieszkała, leżała pijana na podwórku z obywatelem K., nieżyjącym już od dwóch lat
Sprzątnęłam dziś cały dom razem z mężem
Z amfibolii żartował sobie też CK Norwid:
AUTOR: Poważny pielgrzym, mimo szron i błoto,
Idzie i wzdycha piechotą…
CHÓR: Musiał się wybrać wcześnie, przed mrozami,
Bo byłby wzdychał saniami…
@Marcin Nowak
No to jeszcze raz panie Gospodarzu, wszystkiego dobrego, a niekłopotliwego w tym tygodniu życzę. Proszę również uprzejmie o wskazanie powodów, dla których blokowane są moje komentarze i brak reakcji na wcześniejsze moje delikatne uwagi. Co boli?
Zachodni indywidualizm jest najrozsadniejsza forma relacji miedzyludzkich z powodu niestosowana zbiorowej odpowiedzialnosci w relacjach miedzyludzkich. Dlatego dominacja tych wartosci nad panstwowym monopolem w stylu rosyjsko-chinskim zapowiada lata dominacji rejonow swiata opartych na zachodnim indywidualizmie. Pogloski o smierci indywidualizmu sa przedwczesne i przesadzone. Jesli indywidualizm jest odpowiedzialny za wybor przywodcow Chin i Rosji jak mozna odmawiac indywidualizmu obywatelom tych krajow. Popieranie Ameryki jest w interesie wszystkich myslacych ludzi.
izabella
9 lutego o godz. 22:43
Sa ludzie prowokujacy swoim zachowaniem. Obramowania ich moralnosci sa inne. Coniektorzy chca byc postrzegani moralnie a nie sa. Przykladem jest TW.
@markot
re: amfibolia
Chyba nie każda amfibolia wynika ze składni?
Teraz zastanawiam się, czy dwu-i-więcej-znaczności pojawiają się łatwiej w językach pozycyjnych, czy w niepozycyjnych.
Przy okazji właśnie doczytałem, że „im bardziej analityczny jest charakter danego języka, tym bardziej stały jest zazwyczaj jego podstawowy szyk wyrazów”. Hm.
Pozostaje mieć nadzieję, że nieanalityczność języka nie przekłada się na niemożliwość analizy przy jego użyciu i jest to tylko przypadkowa zbieżność nazw.
@samba kukułeczka
Dominacja innych kultur w przyszłej Europie nie jest taka pewna, nie bądźmy pesymistami. To raczej one się rozmyją i złagodnieją w starciu z liberalizmem. Ludzie nie lubią zakazów moralnych lub jedzeniowych jak w islamie, bądź podporządkowania się władzy jak radził Konfucjusz. Generacja „ślepców, trzymających nosy w telefonie” jest ateistyczna, źródłem wiedzy jest dla nich Google. Idą za Zukerbergiem jak szczury za głosem fletu, a on je sprzedaje w pęczkach po milionie handlarzom informacji.
– – –
Chętnych do nauki polskiej jest więcej, niż nauki im dostępnej. To fundamentalnie niemoralne ze strony nauk.
– – –
Poszukiwania zasad moralnych wciąż trwają. Tu trochę inne podejście do problemu 🙂
https://kopalniawiedzy.pl/moralnosc-zasady-moralne-kultura,29574
Temat sie wciaz kotluje w roznych odmianach erudycyjno semantycznych.
A nie przyszlo jak na razie nikomu do glowy, ze podobnie jak orgazm to i moralnosc, to specyficzna chemia zachodzaqca w naszym organizmie.
Chemia w efekcie docierajaca do mozgu i robiaca bydlo w meandrach neuronowych.
Naukowiec powinien zadac pytanie wobec powyzszego, ktore to neurotransmitery tak stymuluja tu obecnych blogerow, ze wciaz temat jest ciagniety ad-absurdum.
Przeczytalem wlasnie artykul o indyjskim szpitalu dla ptakow i samoswiadomosci zwierzat. Na ten przyklad personel szpiltala czesto doswiadcza zachowania wron wyleczonych i wypuszczonych na wolnosc, przynoszacych w podarku blyszczace szkielka, kamyki, kapsel od butelki i inna godziwa zaplate, odwdzieczajac sie w ten sposob. Jeszcze troch a wrona moze i bitcoina przyniesie 🙂
Stad mozna wysnuc wniosek, ze wszelkie kody kulturowe to nie tylko ludzka sprawa.
O foce samcu gwalcacego pingwina a potem konsumujacego swa ofiare pisac nie bede. Jak ktos chce to moze zobaczyc w Youtube. Wideo bylo zrobione przez ekspedycje polarna kilka lat temu.
„nie jest to kwestia moralna i nie należy się do tego wtrącać, jako że jest to ich prywatna sprawa”.
Pojecie dobrego i zlego istnieje tak w sferze prywatnej jak publicznej. Domyslam sie ze w tym wypadku chodzi nie tyle o prywatnosc, co o wzajemna chec i zgode.
Historie z kurczakiem i ryzem nie sa takie same pod wzgledem zwiazku z etyka. Historia z ryzem jest naruszeniem przyjetych w danym kraju (a nie w w innych) zachowan; historia z kurczakiem jest nie tyle naruszeniem norm czy „swietosci ciala”, lecz pewnym zaburzeniem zachowania seksualnego, tz problemem bardziej medycznym.
(… co zaburzeniem)
R.S.
12 lutego o godz. 15:36
Też przeczytałam ten artykuł. Większość znana, ale ciekawie ujęty. Jak kogoś interesuje, to jest w atlanticu na pierwszej stronie.
Nie masz czasem wrażenia powrotu do dzieciństwa? W bajkach wszystkie zwierzęta miały świadomość (i moralność). I nawet miały z nami gadać w czasie zimowego zrównania dnia z nocą. Jako dziecko czekałam co powie w święta koń dziadka, a co kury od sąsiadki. Pamiętam swoje ogromne rozczarowanie, że to wszystko nieprawda, obiecując sobie już nigdy nie wierzyć tym kłamliwym dorosłym. A teraz, pacz pan, wszystko wraca.
Dziekuje za ciekawy link.
Nadal jednak martwi mnie pytanie jak wygladalaby moralnosc po wygraniu II WS przez Niemcow.
@izabella
Czy Kahneman wspomniany jakiś czas temu to Daniel Kahneman od Tversky’ego i Slovica? – tzn. faceci od heurystyk, decyzji w warunkach niepewności, błędów poznawczych, percepcji ryzyka, itp.?
@Gammon
Tak ten sam, ale teraz wyjdzie że zlekceważyłam sobie całą jego Noblem ukoronowaną pracę z ekonomii behawioralnej. Nie było to moim zamiarem.
Natomiast mam problem z jego późniejszymi dokonaniami uwieńczonymi książką „Thinking, fast and slow”, w której pisze o dwóch systemach myślowych, automatycznym i świadomym (do tego odwołuje się też Haidt w „Righteous Mind”). Książka okraszona jest przykładami testów psychologicznych, przytaczam z pamięci, n.p., wywołanie skojarzenia z pieniędzmi, sprawia że człowiek zachowuje się indywidualistycznie i ustawia swoje krzesło dalej od rozmówcy. Może nawet słynny „marshmallow test” gdzieś tam jest.
Jakiekolwiek wnioskowanie z tych testów wydaje mi się nieuprawnione, w świetle tego co wiemy o psychologicznych eksperymentach, więc może przydałoby się tej książce nowe zrewidowane wydanie. Bez tego szkoda czytać i szkoda polecać.
– – –
Nauka polska wkłada po ciemku cudze winogrona do kopiarki, by odcedzić kwas i je cytować, jak własną nauczkę, niemożliwą do zrozumienia. Czyli nie do zlekceważenia. Fundamentalne, Watsonie.
– – –
– – –
Fundament widziany w sile, nie wysila się by coś unieść.
– – –
Docierają do bloga jakieś „złote myśli” z kosmosu. Czy ktoś ma inter-galaktyczny słownik?
„A nie przyszlo jak na razie nikomu do glowy, ze podobnie jak orgazm to i moralnosc, to specyficzna chemia zachodzaqca w naszym organizmie. ”
Przyszlo i sa na ten temat prace i ksiazki , np Moral minds /Marc Hauser (2006)
– – –
Nauka polska inicjuje innowacyjny startup dla stworzenia apki tłumaczącej moralność brzęczącą złotem, bo zasłyszaną w niebie, na nasze (konto).
Nauka polska sięga swym poznaniem kosmosu, nie patrząc pod nogi, potykające się z fundamentami.
– – –
– – –
Z ostatniej chwili kosmosu nauk polskich: orgazm i moralność to chemia, z Niemiec!
– – –
karat, dzieki za podanie odnosnika.
Wyprowadz mnie z bledu, ale temat zaczal sie chyba wczesniej od feromonow. Znalazlem artykul z 1986
Do jezyka amerykanskiego weszlo powiedzenie – jest chemia miedzy nimi. W jezyku polskim nie wiem czy sie to powiedzenie przyjelo.
->
The discovery, by scientists at the Monell Chemical Senses Center and the University of Pennsylvania medical school, is believed to help explain a long series of puzzling findings — linking sexual behavior and the health of a woman’s reproductive system — that the researchers have obtained in a landmark series of studies over 13 years.
O ile wiem, zastanawianie sie nad biologia moralnosci nie zaczelo sie od feromonow (odpowiedzialnych za przyciaganie i raczej nie zwiazanych z tematem), lecz od ewolucji altruizmu – pytania jak z punktu widzenia ewolucji rozwijaja sie zachowania miedzy osobnikami w grupie i miedzy grupami, jakie zachowania wspolpracy daja przewage reprodukcyjna. To zagadnienie bylo zwiazane takze z rozwojem teorii gier (kiedy warto zaufac i wspolpracowac, kiedy warto oszukiwac).
Innym elementem zwiazku miedzy biologia a moralnoscia sa badania nad roznymi hormonami ktore np umacniaja zwiazek miedzy matka a dzieckiem – chec chronienia, opieki i poswiecenia, serdecznosc/milosc.
Marc Hauser bada to od innej strony – usiluje pokazac ze rozne kultury, takze takie ktore do niedawna zyly w izolacji, przynajmniej od wplywow europejskich, maja takie same podstawowe rozumienia sprawiedliwosci i rozroznienia dobrego od zlego.
– – –
Czy moralność może zaistnieć in corpore, bada nauka polska, oraz prezes partii oderwany cieleśnie od swych spółek.
Wkrótce do demonstracji moralności potrzebne będą nauce polskiej innowacyjne granty na robotyzację tych badań.
– – –
@izabella
Przepięknie dziękuję za wyjaśnienie. Przyda mi się do przemyślenia.
Zaznaczę, że ów „Nobel” jest nagrodą Banku Szwecji, która Alfreda Nobla ma tylko w nazwie. Ale wprowadzenie badań eksperymentalnych do ekonomii (co przez poprzednich 200+ lat było uważane za niemożliwe) na jakąś nagrodę przecież zasługiwało.
@observer
Docierają do bloga jakieś „złote myśli” z kosmosu.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to wielkie kaskady promieniowania, wzbudzane przez kosmiczne cząstki o najwyższych energiach (10^20 eV).
Ale może to tylko (cytując Lema) „zjełczały gaz, krążący ospale po dnie starej beczki”.