Ryba bez wody
Co to znaczy myśleć?
Przez wakacje siedziałem w metafizyce klasycznej. Kiedy we wrześniu byłem w bibliotece i na półce zobaczyłem kolejną książkę o niej, pomyślałem sobie, że nie tędy droga. Być może metafizyka klasyczna prowadzi do czegoś interesującego, ale to wszystko jest już tak dobrze znane, tak wiele razy to opisywano, że nic tutaj nowego już nie znajdę. Potrzebne mi było inne podejście do metafizyki.
W tym czasie też dowiedziałem się o śmierci Barbary Skargi, więc sięgnąłem po jej ostatnie prace. W pierwszym zdaniu „Kwintetu metafizycznego” przytacza ona opinię Leszka Kołakowskiego, że cała metafizyka daje się zredukować do rozważań nad pięcioma zagadnieniami: byt, czas, zło, śmierć i cierpienie. Ta opinia od razu wskazuje na zakres i przedmiot spekulacji metafizycznych, a jednocześnie nie przesądza, że musi to być spekulacja w typie metafizyki klasycznej.
Można w niej zauważyć coś ciekawego. Od początku aksjologii jako samodzielnej dyscypliny filozoficznej istnieje problem utrzymania jej samodzielności. Uprawiana jest ona w silnym związku z ontologią (metafizyką) i epistemologią. W relacji tej nie ma jednak symetrii, ponieważ zarówno ontologię (metafizykę), jak i epistemologię można uprawiać w oderwaniu od aksjologii. Jeśli zadać sobie pytanie, po co nam metafizyka, to opinia Kołakowskiego wskazuje pośrednio na ten cel. Przynajmniej trzy z pięciu pojęć wymienionych przez niego (zło, śmierć i cierpienie) w nieunikniony sposób prowadzą do aksjologii. Można nawet postawić taką tezę, że metafizyka jest uprawiana właśnie po to, by później zbudować na niej aksjologię.
Po książce Skargi sięgnąłem po zbiór esejów Martina Heideggera „Budować, mieszkać, myśleć”. Powiem szczerze, że oczywiście czytałem jego różne prace wcześniej, a jednak dopiero za tym razem mam wrażenie, że zaczynam rozumieć, o czym pisze. Jego celem jest kompletne przebudowanie zastanych pojęć. Czyni tak po to, by wysłowić coś, co umykało do tej pory. Więcej nie napiszę, bo samemu Heideggerowi wysłowienie tego czegoś zajęło wiele stron i wiele prac. Jego filozofowania nie da się zamknąć w kilku zdaniach.
Czytając jego „List o ‚Humanizmie'”, natknąłem się na bardzo ciekawe słowa. Heidegger zaczyna od uwag na temat myślenia i wskazuje, że od dawna już myślenie pojmowane jest jako pewna technika, a wzorem tego podejścia jest nauka. W nauce takie podejście (to już moja uwaga) jest bardzo owocne, ale w filozofii niekoniecznie musi chodzić o to samo, o co chodzi w nauce. Heidegger tak pisze:
„Na skutek technicznej interpretacji myślenia bycie jako żywioł myślenia ulega zaprzepaszczeniu. Od czasów Platona i sofistów ‚logika’ coraz bardziej sankcjonuje tę interpretację. Sądzi się myślenie miarą dla niego niewłaściwą. Jest to równoznaczne z postępowaniem usiłującym oceniać istotę i możliwość ryby według tego, jak dalece jest ona w stanie żyć poza wodą (podkr. moje). Już od dawna, od zbyt dawna, myślenie osiada na ziemi bezwodnej. Czy wysiłki zmierzające do tego, by myślenie przywrócić jego żywiołowi, można nazwać ‚irracjonalizmem’?” („List o ‚Humanizmie'”, s. 78)
Słowa te pisze wielki Heidegger. Filozof, który w opinii wielu swoich uczniów i autorów o nim piszących, jak nikt przed nim i po nim, uczył myśleć. Co to znaczy wobec tego myśleć? Czy reguły logiki i wymogi racjonalnego myślenia, jakie ustalono w dziejach, zabijają samo myślenie? Tak chyba sugeruje Heidegger. A może mu chodzi o to, żeby kwestionować i pytać o wszystko, także o to, co wydaje się być podstawowe i niekwestionowalne? A więc pytać się również o same reguły, które sankcjonują myślenie i je podważać.
Heidegger ocenia reguły myślenia wypracowane od starożytności i mające swoje zwieńczenie w nauce negatywnie. Metafora ryby wyjętej z wody przedstawia myślenie wyjęte ze swojego naturalnego środowiska. To bardzo mocne stwierdzenie. Lecz wobec tego na jakich, innych regułach się oprzeć? Heidegger zamyka fragment pytaniem, czy nowe reguły można nazwać irracjonalizmem? Ale znak zapytania wygląda tutaj na figurę retoryczną, co wskazuje, że wyjściem niekoniecznie jest irracjonalizm. Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Jeszcze jedna sprawa. Co jest żywiołem myślenia? Heidegger jasno wskazuje, że bycie i próba jego wysłowienia. Bycie zapomniane przez metafizykę klasyczną. Może dlatego, że w niej jest wszystko jasne i oczywiste. Nakładając sztywne kategorie interpretacyjne na wszelkie doświadczenie, zamyka się na to doświadczenie i nie chwyta tego, co jest w nim żywe. Czy rzeczywiście bycie jest dla nas takie jasne?
Grzegorz Pacewicz
Fot. PetitPlat by sk_, Flickr (CC SA)
Komentarze
Heideggerowskie porownanie pewnego typu myslenia do zycia ryb poza woda jest fascynujace. Odnosze wrazenie, ze spotykam sie z takim mysleniem na co dzien. Tylko od swieta spotykam kogos, kto mysli jak ryba w wodzie. Ale myslenie interesuje mnie glownie jako proces fizjologiczny. Zbadanie nawet bardzo glupiego myslenia byloby dla mnie fascynujace, gdyz z profesjonalnego punktu widzenia interesuje mnie glownie to czym jest myslenie, a nie to do czego prowadzi. Oczywiscie nie dogadalbym sie dzis z Heideggerem. Ale przychodzi mi na mysl, ze nauka wtedy osiagnie rzeczywiscie istotny poziom kiedy badacz tego czym jest myslenie, bedzie mogl dogadac sie z filozofem oceniajacym jakosc tego myslenia. Dzis badacz nie wie o mysleniu prawie nic, a filozof bardzo duzo. Moment, kiedy obie wiedze zejda sie w cos spojnego bedzie zapewne przelomem dla cywilizacji ludzkiej.
Dobrze mówisz, szczególnie Twoje zestawienie badacza (fizjologa) i filozofa daje do myślenia.
@jk pisze: „..Dzis badacz nie wie o mysleniu prawie nic, a filozof bardzo duzo..”
Możemy sie chyba zgodzić, że myślenie składa się z pojęć i symboli. Pojęcia i język nie są produkowane przez pojedyńcze ciało tylko istnieją w przestrzeni kultury gdy pojedyńcze ciało się rodzi i nie znikają, gdy ono umiera. Nasze podłoże biologiczne mozna więc porównać do urządzenia nadawczo odbiorczego.
Trudno więc będzie badaczowi zgłębic tajemnice myślenia jeśli ograniczy sie do badania pojedynczych ciał. Natomiast próby połączenia kultury z naturą juz były: min. prof. Mazur opublikował w latach 50-tych przetłumaczoną na wiele języków pracę „Cybernetyka i charakter”, w której z powodzeniem stosuje metody automatyki przemysłowej do opisu ludzkiej kondycji (ludzie porównani tam są do połączonych w różnych konfiguracjach elementów elektrycznych).
Fizycy zrobili juz swoje, teraz czas na biologów:))
No wlasnie. Piszac ‚badacze’ mialem an mysli biologow i fizjologow. Moze sie myle, ale chyba nikt nie wie czym tak naprawde jest proces myslenia. Aktywnosc pewnych czesci mozgu pozwala okreslic gdzie myslenie sie odbywa, ale co to takiego, to chyba nit nie wie. Ale wpis GP nie byl wlasciwie o tym… Mnie sie tylko takie refleksje nasunely z powodu tego heideggerowskiego porownnia do ryb wyjetych z wody. Bo zastanowile sie co on wlasciwie ma na mysli mowiac: ‚myslenie’.
Wydaje mi się, że miał na myśli odbywająca się w naszych głowach narrację złożona z pojęć uporządkowanych w/g kulturowego klucza. Ale nie mam pewności
Co do żywiołu myślenia, uwagę Heideggera rozumiem jako tęsknotę do raju utraconego. Nie jestem jednak pewien, czy bycie jest żywiołem myślenia: mi bycie kojarzy się raczej ze stanem zrelaksowanej obecności w tym co się wydarza, myślenie natomiast oddzielaniem od bezpośredniego przeżywania poprzez skupienie uwagi na własnej interpretacji.
Prawie na pewno dla Heideggera tym utraconym rajem była filozofia przedsokratejska. I prawie na pewno u niego nie jest to raj utracony.