8 marca na UW
Historia toczy się po tych samych koleinach, wyznaczonych skalą wyobraźni władzy.
Wiec studentów Uniwersytetu Warszawskiego z 8 marca 1968 roku zapisał się złotymi zgłoskami w historii Polski. Domaganie się swobód obywatelskich, wolności słowa i wolności toute courte za czasów siermiężnego Gomułki było zrywem bohaterskim. Dla wielu skończyło się nie tylko pałowaniem przez milicję i tzw. robotniczy aktyw, ale więzieniem, wygnaniem, opluciem i pozbawieniem dobrego imienia tudzież polskiego obywatelstwa.
Studenci UW domagali się przywrócenia usuniętych z uczelni kolegów – Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Ci zaś doznali szykan za działalność wywrotową, gdyż domagali się przywrócenia zdjętych przed miesiącem (30 stycznia) z afisza „Dziadów” w reżyserii Kazimerza Dejmka. Zakaz grania mickiewiczowskich „Dziadów” stał się symbolem ograniczania już nie tylko wolności słowa, ale samego myślenia. Nie dziwi więc, że w obronie tych wartości wystąpiła inteligencja – studenci i twórcy. To na zebraniu Związku Literatów Polskich Stefan Kisielewski powiedział jakże celne zdanie o władzach PRLu, że są przedstawicielami „dyktatury ciemniaków”.
Studenckie protesty przeniosły się szybko na Politechnikę Warszawską i do Gdańska. Władze spacyfikowały jednak szybko ruch studencki i wykorzystały niepokoje do przeprowadzenia ostrej kampanii antyinteligenckiej i antysemickiej. Jej celem było dokonanie zmian politycznych i pozbycie się przeciwników politycznych, tak by zająć ich miejsce. Narzędziem do uzyskania tych celów miało być wygnanie z Polski Żydów i tych, których Żydami okrzyknięto. Grupie partyjnych kolegów Mieczysława Moczara marzyło się wprowadzenie jakiejś narodowo-patriotycznej wersji socjalizmu, usunięcie Gomułki i przejęcie przywództwa w PZPR i, oczywiście, w Polsce.
Plany Moczarowców nie powiodły się, gdyż Gomułka ubiegł ich wychodząc przed orkiestrę. Przejął inicjatywę i szybko zaczął sam kontrolować przebieg antysyjonistycznej hecy. To on obsadzał stanowiska zwalniane przez Żydów wysyłanych na emigrację. Dzięki owym mechanizmom do szczytów władzy doszedł m. in. Wojciech Jaruzelski zostając ministrem obrony, a np. na uczelniach pojawili się słynni „marcowi docenci”.
Pacyfikacja studenckiego zrywu, przykręcenie śruby przez cenzurę i bezpiekę, oraz skutki antysemickiej nagonki w wyniku, której żegnano wielu przyjaciół, wprawiły Polaków w apatie i zagrzały na nowo antysemickie nastroje wśród partyjnych (i nie tylko) działaczy. Przypieczętowaniem zwycięstwa partyjnych towarzyszy nad domagającym się godności ruchem inteligencji był atak na Czechosłowację i zdławienie „Praskiej Wiosny”.
Do wolnościowych tradycji zapoczątkowanych wiecem w południe 8 marca na dziedzińcu przy Krakowskim Przedmieściu 26/28, Uniwersytet Warszawski nawiązywał już do końca PRL, a nawet i później (pisałem o tym w blogu przy okazji oporu naukowców wobec pisowskiej wersji lustracji na uczelniach, który miał takie same moralne podłoże co Marzec ?68). Jeszcze przed upadkiem komunizmu, bodajże w marcu 1988 roku (pomyłka – to było w r. 1981, odsyłam do komentarza MarkaM poniżej), udało się przeforsować wmurowanie na UW tablicy upamiętniającej tamte wydarzenia. W schyłkowej PRL, gdy królowała apatia po stanie wojennym, ten marcowy niemal cud był dla nas promieniem nadziei. Nikomu bowiem jeszcze nawet nie śnił się prawdziwy cud Okrągłego Stołu. Sadziliśmy, że stan zawieszenia, w którym żyliśmy za czasów późnego Jaruzela będzie trwać w nieskończoność, choć rysy na monolicie ZSRR już się rysowały.
Ale po co właściwie wspominam wydarzenia sprzed 40 i 20 lat? Nie chodzi mi wyłącznie o wystawianie laurki uczestnikom zrywu z roku 1968. Raczej o przypomnienie, że podłości, które legły u źródeł wypadków z roku 1968 (od września do końca tego roku w wyniku nagonki na Żydów zmuszono do emigracji i zrzeczenia się polskiego obywatelstwa ok. 13-15 tysięcy ludzi, Żydów, i nie tylko) mogą przydarzyć się zawsze i wszędzie.
A dzieje się tak z powodu walki o władzę. Polityka często jest brudna i polega na przepychankach, nagabywaniu, przekupywaniu, ostentacyjnym pokazywaniu politycznym przeciwnikom, ale i „przyjaciołom”, choć w zawoalowany sposób, kto tu rządzi, kto ma jedyną rację. Właśnie przy okazji obchodów 40. rocznicy Marca 1968 znów nam to przypomniano. I znów z najwyższych politycznych szczytów, tak jakby Marzec ?68 był do wykorzystania przez każdego, Gomułkę, Jaruzelskiego, Kąkola…
Człowiek mały duchem i rozumem nie rozumie, że poniżanie innych, nawet za pomocą samych gestów, i nawet jeśli równocześnie głosi wzniosłe i prawe i sprawiedliwe hasła, najbardziej poniża owych gestów autora. Jeszcze brzmią w uszach „trzeciorzędne” słowa byłego premiera: „Tu jesteśmy my, a tam ZOMO”, a równie fałszywe podziały powtarzają jego najbliżsi.
Może i dobrze się stało, że najwyższy reprezentant Polski przywołał po 40 latach właśnie to, jakże symboliczne i wymowne przesłanie owego Marca. Mylą się bowiem ci, którzy sądzą, że historia się nie powtarza. Ona toczy się w koło, po tych samych koleinach wyznaczonych skalą wyobraźni jednostek będących u władzy. Zmieniają się jedynie dekoracje. Co ciekawe jednak, nawet aktorzy, choć odchodzą, mogą pozostawać przez dłuższy czas ci sami. I chwała właśnie im.
Tak rozumiem mimowolne, jak sądzę, prezydenckie przesłanie dla inteligencji na dzień 8 marca 2008 roku.
Jacek Kubiak
Fot. Tablica pamiątkowa upamiętniająca wiec studentów Uniwersytetu Warszawskiego domagających się wolności słowa. Witold Pietrusiewicz, GNU FDL
Komentarze
Samo zagranie prezydenta brzydkie. Pachnie mi to wszystko heglizmem. 😉 Koleiny są te same tylko w sensie ciągłości – dekoracje itp. zupełnie inne, a przez to i sytuacja inna, o czym świadczy już samo istnienie demokracji w Polsce. Walka nie toczy się na ulicach tylko w sferze ideologii – w mediach, w parlamencie i szerzej polityce. Nikt nikomu nie zabrania manifestować swoje poglądy, działalności politycznej itp. Dlatego to zupełnie nietrafione jest, że historia się powtarza. Nie w tym wypadku.
@ GP :
Wyjasnij co z tym heglizmem, bo na tyle nie biegam w filozofii. 😉
Że wszystko jest narzędziem w rękach Historii, która się powtarza i biegnie do jakiegoś celu.
A czy ktokolwiek spodziewał się po Panu Prezydencie innego zachowania? Wszak od dawna bracia Kaczyńscy pokazują, że tylko oni mają prawo do oceny wydarzeń historycznych, tylko ich ocena jest prawidłowa/słuszna. I nie ma tu nic do rzeczy, że ocena ta bazuje głównie nie na owych wydarzeniach, lecz na tym, czy ktoś obecnie popiera ich poglądy.
Smuci jedynie fakt, że tacy ludzie sprawują władzę w naszym kraju. Smuci tym bardziej, że dziś to nie oni tę władzę przejęli, lecz to MY ją im daliśmy. Smuci fakt, że pewnie część społeczeństwa taką postawę Prezydenta popiera. Ale w sumie dlaczego miałoby nie popierać, skoro dla przeciętnego Polaka historia to tylko stek bzdur i masa dat, których nie warto zapamiętywać…
Jacku,
poprawka historyczna: tablica została wmurowana w „karnawale”, czyli w marcu 1981. Taką zresztą date roczną mozna na niej przeczytac. Powieksz sobie zdjecie, ktore poprzedza wpis, to to zobaczysz. Tak ze kontekst jej pojawienia sie był troche inny, niz piszesz.
pozdrawiam
@ MarekM :
Dzieki. Piszac ten wpis zastanawialem sie czy dobrze pamietam kiedy to sie stalo. Doszedlem do tej daty 88 droga jakichs dziwnych eliminacji. A, ze nie ufam do konca wlasniej pamiecie (i jak widac mam racje!) to napisalem: ‚bodajże w marcu 1988 roku’. To troche jak ten stary Czeresniak, ze to bylo wedle tych dwoch buczkow… 😉
Doodge: „tylko oni mają prawo do oceny wydarzeń historycznych, tylko ich ocena jest prawidłowa/słuszna. I nie ma tu nic do rzeczy, że ocena ta bazuje głównie nie na owych wydarzeniach, lecz na tym, czy ktoś obecnie popiera ich poglądy.”
A to cecha ogólna – każdy, kto jakoś występuje na scenie politycznej prezentuje ten sposób podejścia. Szczególnie odnosi się to do pierwszej części wypowiedzi. Dla mnie zawsze takie zarzuty mają w sobie coś eliminującego – jakby inne strony nie miały takiego podejścia…
Jak widze mlodsze pokolenie padlo lupem legendy wydarzen marcowych, ktora tworza ich inicjatorzy. Faktycznie byla to rozgrywka polityczna miedzy frakcjami natolinczykow i pulawian w PZPR, ktora dla przejecia wladzy wykorzystala a pewnie i zainspirowala hasla obrony wystawiania „Dziadow” i inne standartowe postulaty socjalizmu „z ludzka twarza”. Rzecz jasna, zadna ze stron nie miala najmniejszego zamiaru aby wcielic je w zycie po udanym przejeciu wladzy. Pulawianie, ktorzy grali Michnikiem, Szlajferem i innymi „komandosami ” glownie zydowskiego pochodzenia reprezentowali grupe bylych stalinowcow, ktorych Gomulka odsunal od wladzy. Ich haslem bylo oddanie wladzy w rece Romana Zambrowskiego jednej z najobrzydliwszych postaci okresu stalinowskiego w Polsce. Natolinczycy byli natomiast skupieni wokol aktualnego ministra spraw wewnetrznych, Moczara, ktory proponowal wersje „narodowego socjalizmu” pod radzieckim przewodnictwem. W wyniku calego zamieszania towarzysze radzieccy zdecydowali sie na rozwiazanie kompromisowe pozostawiaja swoje poparcie przy Gomulce co zadecydowalo na krotko (bo do 1970r) o dalszym rozwoju wydarzen. Przy okazji kraj odetchnal z ulga gdy udzielono zezwolenia na emigracje do Izraela znacznej liczbie bylych aparatczykow z UB. Wsrod nich bylo wielu, o ktorych ekstradycje za zbrodnie popelnione w okresie stalinowskim staralo sie IPN i polskie sluzby scigana w okresie IV RP. Nie dorabiajmy wiec martyrologicznej aureoli ludziom, ktorzy na to nie zasluguja. Po prostu jedna banda lobuzow pobila sie z druga i watpie aby przegrani w marcowej probie sil istotnie zaslugiwali na odznaczenia a cala masa innych na przywrocenie obywatelstwa kraju, przeciwko ktoremu dzialali przez cale zycie.
@ Bobola :
No to dokladnie jak bojka trzech band lobuzow sprzed kilku miesiecy. Oczywiscie lobuzow z PiS, LPR i Samooborny. Gratuluje wnikliwej analizy.
Przydałby sie wykaz pracowników naukowych usunietych z uczelni w zwiazku z marcem 68, no i wykaz tych którzy dzięki marcowi nabyli praw
akademickich (np. docentur, dyrektorskich stanowisk po zlikwidowaniu katedr i tworzeniu instytutów). Oczywiscie aby poznać skutki w szerszym kontekście trzeba by poznac wspomnienia dotknietych tych wydarzeń okołomarcowych. Ja np. miałem (nie)szczęscie kończyć studia w okresie tych przekształceń strukturalnych np. dyrektor pomarcowy który prowadzał pochody 1-majowe UW jakoś nie akceptowal tych którzy np,. nie należeli do ZMS (a przynależnością do ZMS to sie Pan nie shańbił ? – tak wynikało z mojej ankiety) i ci nieszczęsnicy nawet jak mieli w 99% pewne etaty musieli wykazać sie mobilnością aby zarobić na chleb. Oczywiście mozna było zrobic szybka kariere naukową u takiego partyjniaka bo potrzebował wychowac dr aby zostać prof i z tej potrzeby inni korzystali (udacznicy !) wzmacniajac swoja pozycją naukową przynaleznośc do wiodącej siły narodu. Kariery umocowane politycznie były na porządku dziennym a niektórzy dopiero odczuli brak podpory na początku tworzenia tzw. IV RP ogłaszając się pierwszymi ofiarami tej budowy. Ale to jest raczej temat na obszerny esej.
Wyjezdzali nie tylko pracownicy naukowi, ale i studenci. Spotkalem w Izraelu byla studentke Wydzialu Biologii, ktora musiala wyjechac w roku 1968 przed skonczeniem studiow. Na jej wyjezdzie tylko zyskal Izrael (a stracila Polska), bo teraz prowadzi bardzo ciekawe prace nt. wplywu xenobiotykow na rozrodczosc ssakow, w tym czlowieka. Chociaz zawitalem na Wydz. Biologii dopiero w roku 1978, to okazalo sie, ze mielismy wielu wspolnych wykladowcow. Bylo to bardzo mile spotkanie. Oczywiscie rozmawialismy po polsku wzbudzajac zainteresowanie innych uczestnikow sympozjum.
A tu inne dno sprawy nieobecności Michnika u prezydenta. Może Michnik nie chciał być zaproszony, więc go nie zaproszono…
http://kataryna.salon24.pl/64807,index.html
Tez mi sie skojarzylo natychmiast to prymitywne ponizanie „innych” w imie tzw. wyzszych idei, z bracmi Kaczynskimi.
Pozdrawiam, Macio 😉
O wyjazdach nieco inaczej :
„Dziennik Polski, 7.03.2008
Rozmowa z prof. JERZYM EISLEREM, autorem monografii „Polski rok 1968”
Polskę opuściło zatem ok. 10 tys. dorosłych do końca 1972 r., bo wtedy z naszego kraju wyjechali ostatni marcowi emigranci, m.in. prof. Krzysztof Pomian, historyk i filozof. Jaka część z nich legitymowała się wyższym wykształceniem? – Prawie 2 tys., a ponad 900 studiowało, czyli niemal co trzeci emigrant miał ukończone studia lub studiował. Przypomnę, że wówczas w całej Polsce osób z wyższym wykształceniem było 2 proc. Z kraju emigrowali też ludzie, którzy wiernie służyli reżimowi w okresie stalinowskim….zdecydowana większość osób z tej grupy, po 1956 r. zmieniła miejsce pracy. W 1968 r. emigrowali jako pracownicy np. Państwowego Wydawnictwa Naukowego, Uniwersytetu Warszawskiego, Komitetu ds. Radia i Telewizji, Polskiego Radia, różnych wydawnictw i redakcji prasowych, czyli przyzwoitych lub w miarę przyzwoitych instytucji. Oficjalnie Polskę opuszczali więc naukowcy, dziennikarze, urzędnicy, chociaż część z nich do połowy lat 50. pracowała w najbardziej złowrogich instytucjach państwa komunistycznego. Ile osób mających takie życiorysy mogło wyemigrować i chodzić w glorii męczenników? Szacuję ich liczbę na kilkaset, jednak nie mniej niż 500.
http://www.dziennik.krakow.pl/public/?2008/03.07/Kraj/31/31.html
A tu źródło, gdzie jest wypowiedź Śpiewaka:
http://www.polskieradio.pl/jedynka/sporyikontrowersje/?id=13475
@ jw :
No to teraz prezydent Kaczynski tym wszystkim przebrzydlym staliowcom przywroci polskie obywatelstwo. I to nawet bez skladania podania. Moze napisac czym predzej do kancelarii prezydenta, bo jak widac nie zapoznali sie tam z rewelacjami prof. EISLERA i wpuszcza nam teraz wilka, a raczej wilki, do owczarni.
@ GP
A to z pierwszej reki:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,5004363.html
To jest klasa!
>To jest klasa!
Czyja klasa? Michnika? Nie przesadzajmy, totalnym brakiem klasy byloby, gdyby sie na ten temat wypowiadal, ale brak totalnego braku klasy nie oznacza jeszcze klasy z wykrzyknikiem.
Dodatkowo, jesli prawda jest to, o czym powiedzial Spiewak, to jest to raczej wyrachowanie, a nie klasa. Jak dla mnie Michnik wart Kaczor, choc z dwojga zlego chyba mimo wszystko wole Michnika…
Na dodatek, sam mówi, że nie komentuje, bo skomentowali inni, co jest już jakimś komentarzem.
Dla mnie klasa! 🙂
Poza tym jak pomyslec tylko, ze do dzis historycy zajmuja sie jego ‚wybrykami’ z czasow szczeniecych i do tej pory ma on dar tak skutecznego mieszania w tym mrowisku, to az ciarki przechodza po plecach. Bezradnosc osob, ktore atakuja Michnika jest az smieszna. Panowie Ziemkiewicz itp z Rzepy wkladajac jego nazwisko gdzie sie da do tytulow swych dziel tylko potwierdzaja, ze bez Michnika nie mogli by zyc. Polecam inna bezradna analize, w Dzienniku, piora Cezarego Michalskiego, ktory zastanawia sie dlaczego Michnik i ‚komandosi’ nie zostali czynnymi politykami. Michalski ma bardzo naukowe teorie (mozna takch wysunac jeszcze od 4-5), a wystarczy rozejrzec sie, kto jest w szegegach politykow, aby znalezc odpowiedz na to pytanie. Mialkosc intelektualna tzw. ‚prawicowych’ dziennikarzy (oni nie sa wlasciwie prawicowi tylko za takich chcieli by uchodzic, bo co to znaczy dzis ‚prawica’ w Polsce?) jest powalajaca. Werbalna plynnosc tych wywodow sprawia, ze wielu w to wierzy.
jk pisze: 2008-03-09 o godz. 22:25
„No to teraz prezydent Kaczynski tym wszystkim przebrzydlym staliowcom przywroci polskie obywatelstwo. I to nawet bez skladania podania.”
–
No to chyba nie tak. Nie sądze aby Wolinskiej czy S.Michnikowi przywrócono obywatelstwo, no chyba zeby ich mozna było postawić przed polskim sądem, bo jak do tej pory kary unikaja a H. Wolińska się podaje za ofiare polskiego antysemityzmu !
——–
” Moze napisac czym predzej do kancelarii prezydenta, bo jak widac nie zapoznali sie tam z rewelacjami prof. EISLERA i wpuszcza nam teraz wilka, a raczej wilki, do owczarni.”
———
Rzepa: Rozmowa z Ireną Lasotą (Była bliską współpracownicą Adama Michnika. )
„Andrzej Friszke jest zapraszany, żeby mówić o Marcu, a Jerzy Eisler, autor najlepszej moim zdaniem książki poświęconej Marcowi, nie.”
jk,
ja się zgodzę co do prawicowych dziennikarzy, niestety nie wydaje mi się, żeby Michnik był lepszy,w ostatnich latach pokazał brak klasy wielokrotnie. Naprawdę szkoda, że jest obiektem takiego bezkrytycznego uwielbienia tak wielu osób, ceniąc go za przeszłość, nie powinno zapominać się o teraźniejszości. Wałęsa na przykład też miał piękną przeszłość, a jako prezydent się nie sprawdził. Z perspektywy mam dla niego jednak dużo więcej szacunku niż dla Michnika, nawet jeśli kiedyś było inaczej.
A jeśli chodzi o „werbalną płynność wywodów”, ja się zraziłem do Michnika, gdy przeczytałem jego pean na cześć Balcerowicza, wówczas nowowybranego Prezesa NBP. Tam nawet werbalnej płynności zabrakło, był to jeden z najbardziej żałosnych przykładów propagandy, jakie pojawiły się w tym kraju po 89 roku. Traktowanie czytelnika jak skończonego idioty. Ja, który Michnika szanowałem, odniosłem wrażenie, że on mną, statystycznym czytelnikiem, gardzi, a przynajmniej uważa za idiotę…
A co do klasy, wiele źródeł cytuje dziś słowa Śpiewaka, ciekawe czy zrobi to Wyborcza, a jeśli tak to z jakim komentarzem.
Jeszcze ja, Ziemkiewicz radziłby sobie chyba całkiem dobrze bez Michnika, gdyby nie miał aż takich ambicji dziennikarskich i trzymał się literatury. Nie wszystko, co napisał lubię, ale nie jest taki zły…
Tak Michnik – jeden z bohaterów Marca, po latach walk i prześladowań, został nadredaktorem najpopularniejszej wśród tzw inteligencji – gazety. I co ta gazeta robi ? Często kłamie, niestety! A co robi nadredaktor jak się go o tym poinformuje ? ? milczy ! I to jest postęp w stosunku do czasów PRLu.
Wtedy za okrzyk ‚Prasa kłamie’ można było dostać pałką lub pójść do więzienia, teraz można za taki okrzyk zostać tylko zignorowanym, wykluczonym, pójść na margines lub na stronę internetową ( ale to nie jest zasługa ani Marca, ani Michnika).
Michnik uzycza łam swojej gazety także do bicia tych którzy w marcu m.in. w reakcji na jego wydalenie protestowali. Jak w późniejszych latach z kolei ich wydalano z uczelni, Michnik jeszcze po latach dawał na lamach jego klamliwej gazety miejsce aby z nienawiscia ich ‚pałowalo’ . Oczywiscie bez mozliwosci obrony ! ma się rozumieć.
Mam przynajmniej satysfakcję, ze zdaniem sądu moja strona www rownowazy kłamstwa GW .
Od powtarzania, że Michnik jest wielki, wielkości mu nie przybędzie. Dla mnie przestał być w jakikolwiek zajmujący od czasu gdy Kiszczak (i bodaj Jaruzelski też) stali się ludźmi honoru, Urban kompanem do picia, Kwaśniewski dobrym znajomym, art. 212 KK narzędziem walki publicystycznej. Próbuję znaleźć gdzieś link o książce bodaj A. Remuszki o Gw, ale nie mogę. Michalski nie jest publicystą prawicowym. Od gdzieś dwóch-trzech lat jest mu blisko do lewicy, a prawicowość udaje.
Mam. Wystarczy http://www.remuszko.pl
A ja akurat czytam ‚W poszukiwaniu utraconego sensu’ i sadze, ze Michnik jest jednak swietnym publicysta. Problem Michnika tkwi w jego arogancji, ktorej nie rozumieja jego przeciwnicy (dlatego, ze mu nie dorosli do piet, to samo w nauce dotyczy wielkich uczonych wizjonerow, ktorych nie rozumieja i zazarcie krytykuja maluczcy). Kilka lat temu przeczytalem w ‚Czarnej Ksiedze Komunizmu’ wywody Stephane’a Courtois nt. Michnika. To byly dwie strony w opaslym tomiszczu, ktore mowily mniej wiecej to samo, co powtarza teraz Rzepa. Wowczas zadna mainstreamowa polska (czy polskojezyczna – bardzo lubie to okreslenie) gazeta tak tego nie ujamowala, choc Courtois musial to zaslyszec od polskich kolegow. Wyfaxowalem ten kawalek do Adasia, a on odpowiedzial cos takiego: ‚Ja i tak mam racje’. Pomyslalem sobie wtedy wlasnie, ze jest bardzo arogancki. Kilka lat pozniej przyszly rzady Kaczorow i lansowanie anty-michnikowszczyzny i dopiero wtedy zrozumialem, ze on jednak mial racje.
Sformulownia typu, ze Jaruzel czy Kiszczak sa ludzmi honoru uwazam za przesdane (kariera Jaruzelskiego z lat 67-68 swiadczy o jego oportunizmie, a trudno mowic o honorze oportunisty na taka skale, on stanie wojennym wiec juz nawet bym nie wspominal). Jednak to, ze Michnik wyciagnal reke do tych, ktorzy go przesladowali uwazam za cos wielkiego. W dodatku w kraju w 99 proc. katolickim, w ktorym owe 99 proc. powinno z entuzjazjazmem przebaczac lub nadtswiac policzek. Reakcje wielu tzw. katolickich intelektulaistow na gest pojednania Michnika ze swoimi bylymi przesladwcami uwazam za zupelne zaprzeczenie ich wlasnej katolickosci, z ktora tak lubia sie obnosic. Nie wiem czy Adas przewidzial te reakcje, ale nie da sie ukryc, ze spowodowal, ze ci ludzie sami sobie wymierzyli pstryczka w nos. Dla mnie to majstersztyk.
Michnik miewal konferencje w największej sali UJ , a ostatnio wołał , ze jak mu jeszcze raz udostepnia sale, to i w sprawie swojego brata Stefana tez wygłosi co trzeba. Jak przyjechal Stephan Courtois z ?Czarną Ksiegą Komunizmu? dostał obskurna mała salke ( jeszcze cuchnąca PRLem) a na spotkanie nie pofatygował się NIKT z UJotowskich poszukiwaczy prawdy
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=77
bo uczelnia winna być wolna od polityki ! jak często słyszymy.
Jak w 1991 zobaczylem Adaśka z Urbanem (podpalal mu papiersa) to mnie zatkało i przejrzalem na oczy ale odruch wymiotny pozostał, jeszcze wzmocniony późniejszymi ‚braterstwami’.
Jak do swoich przesladowcow wyciągalem rękę (nic wielkiego) to oni mnie maczugą, jak nadstawiałem policzek – oni sierpem ponizej pasa i NIKT nie napisze że to cos małego , odrażającego, wręcz przeciwnie – to AUTORYTETY MORALNE ! Jak dostal maczuga to widocznie on był winien !
Chetnie wygłosze w auli UJ o ZAPAŚCI MORALNEJ AUTORYETÓW MORALNYCH, zresztą juz przed 20 laty chęc zgłaszalem. Odpowiedzi nie było, a konferencję o zapaściach robił Michnik, ostatnio z udzialem Grossa.
Ogłoszenie w sprawie Marca 68:
„W czwartek . 13. marca o godz. 18:30.w lochach kawiarni Moliere (ul. Szewska 4) Kraków
spotkanie z panią IRENĄ LASOTĄ
która była naoczym świadkiem, jednym z bohaterów Marca ’68. Była też bliską współpracownicą Adama Michnika.
„KTO BYŁ KIM W MARCU ’68”
Pani Irena Lasota jest doskonałym przykładem osoby wyklętej przez tzw. salon za krytykę guru „niezależnych medialistów”, Adama Michnika.
W listopadzie ’91 zamieściła w Gazecie Wyborczej nieprawomyślny, wysoce obrazoburczy i w opinii środowisk wszystkich „największych autorytetów moralnych oraz intelektualnych” absolutnie skandaliczny artykuł na temat naczelnego GW. Ale jeśli od ponad czterdziestu lat zna go osobiście, więc chyba można Jej wierzyć…! Od tamtej pory Jej nazwisko i Osoba jest wymazane z historii nowożytnej Polski, a jej opinie na temat sytuacji politycznej systematycznie i konsekwentnie przemilczane.
W ostatnich dniach prezydent Lech Kaczyński odznaczył Ją Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Elżbieta Wach”
Nie ma wybaczenia bez prawdy. Nie ma też czegoś takiego jak przymus przebaczenia – wszystko w wolności. Nie można też wybaczać za kogoś. Te trzy warunki były nagminnie łamane i dlatego nie było czegoś takiego jak narodowe pojednanie, a te wszystkie wezwania do grubej kreski itp. były wbrew tym zasadom.
@ jw :
Michnik z Urbanem znaja sie doskonale z mlodosci, kiedy jeden i drugi byl przesladowany przez komune. Wcale mnie nie dziwi, ze jeden drugiemu zapala papierosa nawet jesli w pewnym momencie znalezli sie po przeciwnych stronach barykady. Roberspierre i Danton nie mieli do tego okazji, bo poobcinali sobie glowy (oczywiscie to R obcial D, a ten nie mogl sie odplacic bo juz byl bez glowy). Gdyby zyli w XX wieku, to pewnie tez by sobie odpalali wspolnie papieroski po jakims czasie.
@ GP :
Przyznam sie, ze nie rozumiem twoich intelektualnych restrykcji do zasad katolickiego postepowania, ktore chyba powinno obowiazywac kazdego katolika i to zawsze. Tak mnie przynajmniej uczono. Mazowiecki nikogo nie zobowiazywal do prowadzenia polityki grubej kreski po nim. To bylo dla niego naturalne, ze jesli nastepne rzady bada na tym samym poziomie etycznym to tego nie zmienia, a jak beda na nizszym to zmienia. Ot i cala filozofia. Przeciez demokratyczny rzad nie moze wydac ukazu, ze kazdy poddany ma przebaczyc. I nikt czegos takiego nie zrobil. A do prowadzenia narodowego pojednania kazdy demokrtatyczny rzad ma jak najbardziej legitymacje. Wedlug mnie nawet obowiazek. I tego wlasnie rzad PiS/LPR/Samoobrona nie mogl robic nie tylko z przyczyn ideowych (przynajmniej PiS i LPR chcieli po prostu zemsty), ale i z etycznych (calkowity rozklad moralny tej ekipy, przy opowiadaniu Polakom jacy to z nich obroncy moralnosci). Tak to widze.
Jak pamiętam to przez komune był prześladowany Gomułka. Siedział nawet w więzieniu, a po wyjściu – jak go ludzie kochali ! Nikogo tak nie kochali, aż ich porozjeżdżał czolgami i poczestowal kulkami.
Urban – prześladowany przez komunę ! Może ma juz papier pokrzywdzonego ( od Jaruzela czy Michnika) bo ten wredny IPN to chyba by mu nie dał.
„Przyznam sie, ze nie rozumiem twoich intelektualnych restrykcji do zasad katolickiego postepowania, ktore chyba powinno obowiazywac kazdego katolika i to zawsze.”
Nie rozumiem? Czy chodzi Ci o to:
„Nie ma wybaczenia bez prawdy. Nie ma też czegoś takiego jak przymus przebaczenia – wszystko w wolności. Nie można też wybaczać za kogoś.”
Przecież te kwestie są wyraźne powiedziane w nauczaniu katolickim. Owszem jest wezwanie do przebaczenia, tak jak i do miłości. Ale nie przymus. Nawiasem mówiąc dziwi mnie jeszcze mieszanie do tych kwestii katolicyzmu – wszak w innych kwestiach będących na styku moralności i polityki (aborcja, eutanazja) katolicyzm traktowany jest przez to samo środowisko jako pogląd głęboko niesłuszny. Ponieważ lubię tropić niekonsekwencje widzę w tym właśnie to i pewną wybiórczość. Raz tak, raz inaczej.
Acha jeszcze jedno – skąd te 99%?
Moim zdaniem, cała blokada lustracji (z różnych względów) sprawia, że takiego pojednania nie ma i nie będzie. Dla Ciebie w lustracji chodzi o zemstę, a dla mnie zasadniczy cel to prawda. Cała sztuka teraz zrobić to tak, żeby ta prawda mogła się przebić, przy jednoczesnym zminimalizowaniu cierpienia, które z tym się łączy. Mi nie chodzi o Mazowieckiego, lecz właśnie o GW i A. Michnika, którzy grubą kreskę na styku moralności i polityki proponowali. I lansowane to było pod hasłem: musimy wybaczyć. I oprawcom i TW i każdemu jakoś umoczonemu, bo i tak nikt nie jest czysty. Jasne, że są to sprawy bardzo trudne i bardzo delikatne. Ale bez prawdy, kto był kto, co zrobił itp. tego się nie da zrobić. Te sprawy będą wracały jak bumerang. I wracają.
@ GP :
Oczywiscie, ale mowimy (przynajmniej ja mowilem) o rzadzacych. Wiec o czyjejs arbitralnej decyzji. Ja uwazam te decyzje za dobra, nawet jesli sa i negatywne jej konsekwencje. Czy wyobrazsz sobie co by bylo, gdyby na miejscu Mazowieckiego znalazl sie Jaroslaw Kaczynski? To dopiero mielibysmy teraz powrot bumerangu. No, ale wchodzimy w sfere politcial fiction.
@ jw :
Nic na to nie poradze, ze byl za komuny zapis na Urbana i ze Gomulka dostal od stalinowcow niezle w 4 litery. Roznica miedzy Gomulka i Jaruzelskim byla taka, ze na swoj koniec Gomulka kazal strzelac do robotnikow, a Jaruzelski kazal skroic Okragly Stol. Chyba roznica znaczna.
No właśnie do tego zmierzam – decyzja rządzących u zarania III RP była podjęta za rządzonych – ci nie mieli tu nic do gadania. I gdyby wtedy to załatwiono (czyli przyjmijmy – Kaczyński zamiast Mazowieckiego) żadnego bumerangu by już nie było. Tak jak np. RFN po scaleniu z NRD.
Gomulka kazal strzelac do robotnikow na swój koniec, a Jaruzel na swój (niemal) początek ! Zresztą Jaruzel poszedł w góre na fali marca 68 !
Jaki był zapis na Urbana to ja nie wiem, wiem ze pisał oficjalnie.
Z Michnikiem w latach 90-tych był może po drugiej stronie barykady butelek wspólnych libacji. Michnik pokrzywdzonym kazał przebaczac bez poznania krzywd i bez środkow do życia , a z krzywdzącymi pił wódkę. Takie to było chrześcijanskie miłosierdzie.
@ GP :
Ja jestem zupelnie innego zdania. Mielibysmy krwawa jatke i jeszcze gorszy bumerang. Nie mozna porownywac Polski do Niemiec, bo Polska z nikim sie nie polaczyla tylko musiala sama sie z radzieckich okowow wydobywac. I choc raz postawila na katolicka etyke (Mazowiecki).
Ale mysle, ze nie dojdziemy do zadnego porozumienia. To nawet nie kwestia pogladow politycznych tylko wiary. Ja nie wierze w zadne slowo Kaczorow, a ty Tuska (co nie znaczy, ze ja wierze do konca w slowa Tuska). Dla mnie perspektywa rzadow Kaczynskich jest po prostu horrorem i katastrofa, ktora obserwowalem przez dwa lata. A rzady PO to jakis tam kompromis, czyli zwykla rzecz w polityce. Jestem z zalozenia przeciwnikiem kazdej rewolucji, a szczegolnie wzietych z sufitu rewolucji moralnych.
@ jw :
Takie wlasnie bylo. Urban mial zapis w latach 60, wlasnie wtedy gdy spotkali sie z Michnikiem.
To nie jest kwestia wiary w czyjekolwiek słowo, tylko podstaw moralnych państwa. Bo w słowo jednego, czy drugiego też nie wierzę – liczą się fakty, decyzje, prawo itp. Mazowiecki nie postawił na katolicką etykę w kwestiach państwowych w tym wypadku, skoro – jak pisałem – etyka ta stawia w kwestii wybaczenia pewne warunki, które nie zostały spełnione. Za to mógł on postawić na taką etykę w swoim indywidualnym życiu.
Ja akurat jestem przeciwny lustracji w wydaniu Kaczyńskich, a jako osoba urodzona wystarczająco późno, by słabo pamiętać PRL (załapałem się może na kilka akademii w podstawówce, pamiętam kartki, drugi etap reformy i tyle), nie czuję się upoważniony i kompetentny, by promować jakieś własne wizje rozliczeń, ale w kwestii Michnikanie chodzi o podejście do lustracji, tylko właśnie o styl, arogancję i pogardę dla ludzi o innych poglądach, tej typowo krzykacko-lewicowej próby robienia z przeciwników politycznych oszołomów przy jednoczesnym chwaleniu ludzi, z własnego kręgu.
Osobiście akceptuję grubą kreskę w jakichś 80%, nie przeszkadzają mi też same w sobie związki Michnika z Kwaśniewskim. Ale nie podoba mi się próba dyskredytacji historyków z IPN-u za badania naukowe. Ja akurat zawsze byłem wielkim fanem Kuronia i fakt, że negocjował z władzami wydaje mi się najnormalniejszy w świecie, podobnie jak fakt, że zadaniem historyka jest badanie tego typu dokumentów i publikowanie ich. Dla mnie skandalem były komentarze polityków, z Giertychem na czele, Michnik zdyskredytował młodych historyków, jeśli oni są gnojkami z IPN-u, to on dla mnie stał się pierdzielem z Wyborczej. Co to za demokrata, który chce tworzyć tematy tabu w badaniach naukowych. Nie podoba mi się mentorski ton Michnika, pouczającego komisję śledczą, nawet jeśli ta była kuriozalna. Nie podoba mi się też, że tworząc gazetę będącą tubą konkretnego środowiska politycznego, trąbił o jej apolityczności (do czasu), oskarżając inne gazety o manipulacje. Albo, że kreuje się właśnie na nieomylnego, niczym papież (skoro już mówimy o katolicyzmie) i że cokolwiek by nie zrobił, w oczach popleczników nadal jest guru. Choć mamy postawy podejrzewać, że nie został zaproszony do pałacu prezydenckiego na własną prośbę, tu też be jest Kaczyński, a Michnik jest super. Nie lubię Kaczyńskiego, ale nie widzę powodu dla których miano by go oskarżać o więcej niż zawinił. I nie widzę powodu, by ślepo gloryfikować faceta, który już nie raz się skompromitował i pokazał jakie podwójne standardy stosuje. Co do arogancji, wybitny naukowiec, którego arogancja też nie ma usprawiedliwienia, przynajmniej mówi o czymś weryfikowalnym, może mieć obiektywnie rację, ma też prawo się (grzecznie) upierać. Michnik mówi o ideach i demokracji, gdzie nie powinno być miejsca na taką arogancję.
@ GP :
Alez Grzesiek, jak sobie wyobrazasz premiera pytajace Polakow czy ma prowadzic polityke grubej krseki czy poscigu za winnymi? Referendum mial rozpisac czy co? Przeciez w demokratycznym panstwie wladza dostaje legitymacje do podejmowania takich decyzji w imieniu wszystkich w wyborach. I nie ma tu miejsca na indywidualne konsultacje. Nawet referendum jest tylko zaczerpnieciem opinii i zwykle nie jest wiazace dla wladzy.
@ hlmi :
No, ale jest arogancki, co jego przeciwnicy skrupulatnie wykorzystuja. Nie sposob byc obiektywnym redagujac gazete, ktora mowi o wszystkim. Juz chocby z tego powodu, ze decyzje podejmuje nie jedna osoba. I cale szczescie. Nie widzialem jeszcze gazety, ktora by nie twierdzila, ze jest obektywna. Nawet francuskie Libération i L’Humanité, nie wspominjaca o Naszym dzienniku i Rzepie beda utrzymywac, ze sa na 100 proc. obiektywni. A to dopiero czytelnicy oceniaja.
Problem Gazety byl taki, ze stala sie ona hegemonem na rynku gazet w Polsce (ktoz dzialalby na szkode wlasnej gazety?).
A chociażby mógłby się zapytać. Zaś z tego co pamiętam u progu lat 90-tych, każdy kto się domagał „lustracji” był nazywany oszołomem i nawet nie było kwestii…. Ja też nie mam rozwiązania jak to zrobić. Ale sądzę, że trzeba i o ile pamiętam deklaracje przedwyborcze PO, ona też tak sądzi.
@hlmi, Historycy w IPN na mocy ustawy powołującej do życia IPN nie zajmują się głównie i jedynie badaniami naukowymi tylko wykonują funkcje pomocnicze w działaniach o charakterze prokuratorsko dochodzeniowym. Myślę, że z tego powodu krytyczne wypowiedzi Michnika pod adresem IPN nie mogą być uznane za atak na swobodę badań naukowych bo instytut, którego efekty działania mają moc sankcji karnych jest czymś innym niz Katedra Historii na Uniwersytecie. Poza tym sposób w jaki IPN dobierało sobie kadry naukowe był polityczny a nie merytoryczny. Instytut, który dobiera sobie pracowników naukowych wedle kryteriów wyznawanych przez nich poglądów politycznych jest dla mnie z gruntu rzeczy podejrzany. Bez względu na to o jakie barwy polityczne chodzi.
Nie robilem badań nad obiektywizmem gazet. To że GW kłamie i to nie raz, nie mam watpliwosci. Nie pozwala sie bronic atakownym ponizej pasa co ją degraduje do poziomu pracy PRLu – niestety ( z GW byłem od poczatku – Tygodnik Mazowsze nielegalne rozpowszechnianie, a GW na poczatku od dechy do dechy).
Porównanie GW i Naszego Dziennika – do obu tylko zaglądam, ale jak sprawdzilem relacje spraw na których się znam z mojej dziedziny – to w GW (tak jak w telewizorni) same brednie a w Naszym Dziennku – profesjonalna informacja. Może to był wyjątek, ale nawet jeśli – to wiele mówi. Nie znam obiektywnych gazet ani takich w których informacje bym wierzył w 100 % czy chociażby w 80% ale sytuacja z wczesnych lat 90 tych z GW jako jedynie sluszną gazetą byłaby nie do zniesienia.
Gdyby nie było Rzepy czy Gazety Polskiej o wielu sprawach człowiek by nawet nie słyszal, tak jak w PRLu.
Jarek pisze: „sposób w jaki IPN dobierało sobie kadry naukowe był polityczny a nie merytoryczny. Instytut, który dobiera sobie pracowników naukowych wedle kryteriów wyznawanych przez nich poglądów politycznych jest dla mnie z gruntu rzeczy podejrzany”
A co z instytutami uczelnianymi, PANowskimi ? rekrutujacymi kadry na podstawie fikcyjnych konkursow, w których dominuja kryteria genetyczno-towarzyskie. Te są do zaakceptowania ?
Tak, problem IPNu polega na jego polityzacji. Pamietamy dokladnie jak bylo z mianowaniem, nastepcy prof. Kieresa. Nawet nie zaprzatam sobie glowy jego nazwiskiem, bo nie warto zasmiecac pamieci.
@ jw :
e tam, ja zagladam do serwisu internetowego wiadomosci GW, Rzepy i Dziennika. Bardzo rzadko zdarza sie, ze ktoras z tych gazet nie podaje inforamcji, ktore sa w obu pozostalych. I zwykle wtedy pojawiaja sie one po prostu z pewnym opoznieniem. Ale wedlug moich obserwacji jest to dosc przypadkowe i to w kazdej z tych gazet mniej wiecej po rowno.
@jw A skąd pomysł, że jak komuś nie podoba się upolitycznienie IPN to podobają mu się mafijne stosunki w innych wymienionych przez Ciebie instytutach?????
Jarek
No bo jak się wali w IPN a o uczelniach gdzie patologia wieksza do n-tej potegi ani słowa to jak to odbierać ? Moze nie chodzi o to że to sie podoba ale jakoś akceptuje.
Czytałem powyższe komentarze z rosnącym niesmakiem i naprawdę miałem zamiar się nie odzywać, ale coś mi jednak nie pozwala.
Szczególnie „ujęły” mnie kwiatki – logiczne i moralne – typu:
„Nie robilem badań nad obiektywizmem gazet. To że GW kłamie i to nie raz, nie mam watpliwosci. ”
„mamy postawy podejrzewać, że nie został zaproszony do pałacu prezydenckiego na własną prośbę”
„Osobiście akceptuję grubą kreskę w jakichś 80%”
Panowie, ja rozumiem, że emocje, rozumiem, że JW cierpi, że go nie lubią, rozumiem, że GP nie lubi Michnika, ja wszystko ale rozmawiajcie na temat, a temat, jak sądzę, jest taki – choćby sto superobiektywnych Gazet Polskich i Rzep – pisało co innego – w Marcu ’68 myślący ludzie wyszli na ulice w obronie dwóch innych, myślących ludzi. 40 lat później – podczas obchodów rocznicy tych wydarzeń – nie zaprasza się owych dwóch ludzi, których działanie – działanie powtarzam, a nie pełne jadu i resentymentu słowa – spowodowało ów wybuch – nie zaprasza się ich na oficjalne obchody. Jest to dziwne czy nie? Świadczy o małostkowości (nie)zapraszającego, czy nie? O tym rozmawiajcie. A nie o tym, czy jakaś gazeta kłamie, czy mówi prawdę. Bo to są zupełnie rozłączne kwestie.
mysle, ze Jarek ograniczyl sie do IPN-u dlatego, ze na te tory zeszla dyskusja, gdybysmy mieli za kazdym razem wymieniac wszystkie patologie, czasu na nic innego by nie starczylo. One at a time…
Zas co do IPN-u, ja nie mowie, ze nie ma tam naduzyc. Zgodze sie, ze sa, oczywiscie, ze ludzie sa tam dobierani z klucza politycznego. Pytanie czy wszyscy i zawsze, jest tam w koncu na pewno duzo historykow, ktorzy wczesniej zajmowali sie zbrodniami hitlerowskimi. Ja nie chcialbym wszystkich pracownikow, takze tych, ktorzy byli tam zanim Instytut obrosl zla slawa, pakowac do jednego worka. A tu mi chodzi o jedna konkretna sprawe – Jacka Kuronia. Opublikowany zostal artykul ujawniajacy pewne fakty z zycia historycznej postaci. Osobiscie wolalbym, zeby byl opublikowany w czasopismie historycznym, a nie w tabloidzie typu Wprost, ale trudno. Artykul nie zawieral klamstw, tylko udokumentowane fakty historyczne, ktore jak dla mnie byly i tak niemal oczywiste „Kuron negocjowal w imieniu opozycji przejecie wladzy”. Jedyna nowoscia bylo, ze Kuron, ale to, ze ktos to robil, nie ulegalo watpliwosci, wszak komuna nie upadla ot tak, sama z siebie. Dla niektorych oszolomow, vide dwoch Giertychow, to byla zdrada, ale coz, jakby nie bylo oni nie wyewoluowali od malpy tylko zostali z gliny ulepieni, wolno im tak myslec. Dla mnie, Kuron pozostaje wielkim czlowiekiem, nawet jesli miejscami kontrowersyjnym, a zdrajcow widze wlasnie w rodzinie Giertychow, od kilku pokolen dzialajacej na szkode Polski.
I teraz pytanie, czy to, ze ktos napisal ten artykul,usprawiedliwia to, ze naczelny najbardziej opiniotworczej gazety polskiej nazywal go gnojkiem? Dla mnie to jestzwykle chamstwo i odrzucanie swobody wypowiedzi tam, gdzie tylko nie jest po mysli Michnika.
Wg mnie w tym momencie Michnik zrobil gnojka z siebie.
jk,
co do wiadomosci na roznych portalach, ja dzis na Wyborczej nie widzialem artykulu o slowach Spiewaka, moze to po prostu klasa? A moze lepiej przemilczec, bo przeciez musieliby skomentowac.
Zas a propos obiektywizmu gazet, „Polityka” tez nie jest obiektywna, ale nie ma w niej tego poczucia wyzszosci wobec reszty swiata (chyba ze u red. Passenta, ale on chyba rzeczywiscie jest lepszy). Dlatego nie mam nic przeciwko Polityce. Z Wyborcza sprawa jest zdecydowanie inna, tam bez nerwow czytam tylko dzial kultura
komerski,
o co Ci chodzi? Przeciez wszyscy chyba zgodzilismy sie, ze Michnik powinien byc zaposzony. Co wiecej nawet jesli to co mowi Spiewak jest prawda, Kaczynski wykazalby wiecej klasy i rozsadku, gdyby mimo wszystko Michnika zaprosil.
Ale dlaczego mamy dyskutowac o oczywistosciach? Dla mnie znacznie ciekawszym tematem jest wlasnie historia Michnika, kiedys bohatera, ktory pod wplywem wladzy (nie oszukujmy sie) przestal byc jednoznacznie pozytywny, ma w swoim zyciorysie rozne epizody, ktorych nie pozwala sie dostrzegac, bo kazdy atak na niego budzi niesmak, np. Twoj, jk, czy srodowiska Gazety Wyborczej. Wole to niz walkowanie po raz kolejny dlaczego Kaczynscy sa brzydcy. Owszem, sa, ale o tym mowi sie wg mnie wiecej niz jest to warte.
Nie wiem dlaczego po Walesie mozemy jezdzic do woli za jego prezydenture, a od Michnika musimy trzymac sie z dala, mimo jego dzialanosci publicystycznej i de facto politycznej.
Nie rozumiem tez co Ci sie nie podoba logicznie w moich 80% grubej kreski, po prostu uwazam, ze byc moze pod pewnymi wzgledami poszla za daleko, a 80% jest powiedzmy metafora 😉 , obrazujaca na ile sie z nia zgadzam.
Co do podstaw do podejrzewania, coz nie jestem w stanie zweryfikowac opinii Spiewaka, ale byc moze cos jest na rzeczy? Fakt, ze pojawiaja sie tego typu spekulacje jest dla mnie wystarczajaca przeslanka, by sie nad tym zastanawiac (szczegolnie, ze podobne sytuacje juz sie wydarzyly) Wiec moze powiesz mi, co tu jest nie tak z logika i moralnoscia, najwyrazniej logika na filozofii jest jakas inna niz gdzie indziej, a moralnosc Gazety Wyborczej inna niz moja, bo czuje sie niewinny…
Na zgage polecam miete…
hlmi: Ależ proszę, już spieszę i wyjaśniam. Jeżeli chodzi o 80% grubej kreski, to sprzeczność logiczną widzę w tym, że gruba kreska, jako propozycja albo-albo, jest niesprowadzalna do żadnych procentów. Albo akceptujesz, albo nie.
Dalej – Jeśli dla Ciebie – (tu będzie o podstawach do podejrzewania) – spekulacje są wystarczającą przesłanką do troski, to powinieneś w mojej opinii, zastanowić się nad tym, co jest dla ciebie intelektualnie ważne. Ale oczywiście, mogę się mylić. Przypominam, że spekuluje się też nad tym np. , że Ziemia jest pusta, a my żyjemy w jej wnętrzu.
Dalej – (nie oszukujmy się) – nie ma i nie było ludzi bez grzechu. I zapewne ciekawie byłoby dyskutować o tym, jak to Piłsudski wyzywał parlamentarzystów, albo o tym, jak księża wykorzystują młodzież, ale jednak głupio by to było robić z okazji 11 listopada, tudzież Wigilii. Czy nie?
A wg mnie jest roznica miedzy tym czy np. odcinamy od wladzy wszystkich czlonkow partii od pewnego szczebla, czy moze tylko bylych ubekow, czy moze tylko tych skazanych prawomocnymi wyrokami. Mozemy sie zastanowic czy nie chcemy oswiadczen lustracyjnych od nikogo, czy moze jednak od niektorych urzednikow panstwowych. Jak kreska ma grubosc, to mozemy ja zwiekszac lub zmniejszac. Mowiac o 80% mialem na mysli to, ze w niektorych sytuacjach mam watpliwosci czy gruba kreska byla dobrym pomyslem. Na dodatek jesli chodzi o te dychotomie, nie widze dlaczego gruba kreska mialaby byc propozycja albo-albo. Gdyby tak bylo, to moge zadeklarowac, ze wole gruba kreske niz totalna nagonke, na szczescie w zyciu mozemy tez sobie wyobrazic kreske nieco odchudzona, choc nadal kuszaco puszysta.
Co do pustej Ziemi, prosze, bez erystyki. To jakies malo powazne jest. Mowimy o sytuacji spoleczno-obyczajowej, w ktorej jakby nie bylo uznany polityk i akademik wypowiada sie na temat zachowan pewnej grupy. To jest kwestia wiarygodnosci. Do tej pory nie przylapalaem faceta na klamstwie, na dodatek opisana sytuacja pasuje mi do innych zachowan tejze grupy, znanych mi z przeszlosci. Jesli miala miejsce, uwazam, ze jest niezbyt sympatyczna, a od przedstawicieli tej grupy oczekiwalbym jakiegos komentarza, najlepiej zanegowania albo potwierdzenia. Oczywiscie nie musza tego robic, nie przyjecie orderu, ktory jest ponoc za niski ranga nie jest niczym strasznym, swiadczy co najwyzej o megalomanii. Niemniej sytuacja, w ktorej potem ludzie odsylaja swoje ordery, wydaje mi sie niezbyt dobra dla panstwa. Wine ponosi prezydent, ale jesli wspomniana historia jest prawda, nie on jeden.
Nie widze tez powodu dla ktorego nie moznaby dyskutowac o Pilsudskim i II RP w okolicach 11 listopada. Wlasnie historyczne rocznice sa okazja do refleksji nad caloscia historii, a nie tylko nad jej fragmentami. Chyba jest naturalne, ze temat Michnika wyplywa dzisiaj, raczej bylbym zaniepokojony, gdybysmy na tym blogu dyskutowali o Michniku tak na codzien. Zapewniam Cie, ze nie jest on dla mnie az tak intelektualnie wazny, jesli Cie to nurtuje. MOge tracic na niego czas przed kompem tylko od swieta.
Na marginesie, gdzies w spamie siedzi chyba jeden moj komentarz (cos za duzo ich, przyznam pokornie)…
Ok, hlmi, przyznaję ci 80% racji 🙂 I jednocześnie żałuję, że nie wszyscy „niepewni Michnika” potrafią myśleć/mówić o swoich wątpliwościach tak spokojnie i rzeczowo, jak Ty.
Ale i tak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że większość krytyki Michnika ma swoje źródło w zwykłym resentymencie pt. „On zrobił swoją gazetę i odniósł sukces, a my nie, więc to pewnie złodziej i kłamca”. „Sąsiad ma nowego Mercedesa, z pewnością ukradł.”
Gdyby prawica była w stanie porozumieć się sama ze sobą, stworzyłaby już dawno medialną przeciwwagę dla Agory i tyle. Wyniki wyborcze PiS-u wskazują, że, przynajmniej 2 lata temu, taki dziennik miałby spokojnie 30% potencjalnych czytelników. Tylko, że na prawicy siedzą faceci, którzy nie są – moim skromnym – zdaniem niczego zrobić razem, bo zaraz szukają agentów/układów/zdrajców we własnym gronie. Generalnie nie robią niczego, w żadnej sferze, poza wyszukiwaniem kolejnych powodów, dla których nie mogą nic zrobić. Więc lepiej szukać problemu w Michniku, któremu się udało i który ma – w przeciwieństwie do większości z nich – zapewnione miejsce w historii, a przecież nic tak nie poprawia polskiego samopoczucia, jak oplucie jakiegoś pomnika, czy choćby tabliczki pamiątkowej.
Przeciez Marzec nie wybuchł w obronie Michnika ! To była jedna ze spraw i to głownie warszawska. Na prowincji o komadosach nawet nie wiedzieli a tez wybuchnęli ! Michnik nie trafił do Pałacu bo podobno był zainteresowany Orlem Białym a nie Krzyżem, tak sie mowi i pisze. Michnik jest jednym z symboli Marca tak jak Walentynowicz – Sierpnia. Jakos obrońcy Michnika dopiero się teraz obudzili ( jak rzadzil Walesa czy Kwas – spali) a o Walentynowicz czasem ani jednego dobrego słowa nie powiedza, nawet ( a może dlatego) jak symbol w trudnej sytuacji.
komerski,
dzięki, ale głupio mi się teraz zrobiło, bo w tym komentarzu co utknął w spamie już jest mniej spokojnie. Wprawdzie w jednym zdaniu tylko, ale zawsze ;).
Natomiast, nie przepadając za Michnikiem, nie czuję się jakoś jego wrogiem (ani niczyim wrogiem na szczęście) zaperzam się głównie, gdy go ktoś pochwali.
Ok, dość tych dyskusji, trzeba brać się do pracy…
hlmi: Jako, że ja już od za piętnaście siódma robię, to sobie pozwolę na sekundkę przerwy – Za ostatnie zdanie powinno się ciebie ozłocić.
No ja tez juz pracuje grzecznie…. 😉
Wojna gazet w pelni:
(cytat z GW)
Tekst o molestowaniu seksualnym podopiecznych Ogniska im. św. Brata Alberta w Szczecinie przez jednego z księży ukazał się wczoraj w „Dużym Formacie”, dodatku do „Gazety Wyborczej”. Tymczasem w „Rzeczpospolitej” (Presspublica) tekst na ten temat powstał wiosną ub.r., ale na jego publikację nie zgodziło się kierownictwo gazety – podaje „Presserwis”.
To przyczynek do dyskusji czy GW powinna publikowac co na temat Michnika sadzi Spiewak (a moze i vice versa).
Krzepi, ze nawet jak komus nie na reke ujawnienie pewnych wiadomosci, to i tak one sie przebija.
Jak widac dlugo nie popracowalem 🙂 🙂
jk: Dlatego tak ważne jest zróżnicowanie rynku mediów pod względem ‚barw klubowych’. Jeśli wszystko jest w porządku, to po pewnym czasie wytwarza się swoista homeostaza i jak jedni czegoś nie puszczą, to na pewno zrobią to drudzy. Więc w końcu nikomu nie opłaca się ukrywać czegokolwiek.
I taka równowaga jest o wiele ważniejsza niż ten legendarny obiektywizm. Prasa nie powinna kłamać, ale czy powinna być obiektywna? Co to w ogóle miałoby znaczyć?
@ komerski :
Pelna zgoda. Francuski Le Monde chepli sie tym, ze jest obiektywny. I traci na leb na szyje czytelnikow. Ludzie lubia znajdowac w prasie codziennej potwierdzenie swoich wlasnych tez. To lenistwo, ale tak jest. Media musza nauczyc sie dozowac co bardziej ambitne lub zawile tresci.