Zdziwienie i wstyd

trol_450.jpg

Dziwne, że część polskiej inteligencji idzie na lep polityków jak ćma w ogień.

Unikamy w „Niedowiarach” pisania o polityce. Ale o inteligencji, szczególnie tej naukowej, chyba powinniśmy. Jak jednak oddzielić ziarno od plew, kiedy sami inteligenci i politycy mieszają ze sobą obie sfery, które powinny, dla dobra wszystkich, pozostać w pełnym rozdziale.

Jarosław Kaczyński szuka od pewnego czasu poparcia inteligencji. Ciekawe, że przez dwa lata rządów PiS/LPR/Samoobrona znajdował dla inteligencji wyłącznie słowa na poziomie równającym do jego koalicjantów. Dopiero po druzgocącej klęsce okazało się, że PiS był od zawsze partią prointeligencką. Aż ciśnie się na usta modne dziś powiedzenie, że były premier (trochę) „się opamiętał”.

Ale jeszcze ciekawsze, że część polskiej inteligencji daje się uwieść politycznym syrenim śpiewom i idzie na lep polityków jak ćma w ogień. Sądzić by można, że bez mała 50 lat komunizmu w Polsce powinno nauczyć właśnie tę, a priori najbardziej światłą warstwę społeczną, że łączenie etosu inteligenta z polityką wychodzi właśnie inteligencji wyłącznie na złe.

W dodatku PiS i sam Jarosław Kaczyński nie potrafią znaleźć innej formy dla organizowania wokół siebie propisowskiej inteligencji niż schemat zjazdu partii w wydaniu PZPR-owskim znanym z czarno-białych jeszcze telewizorów. Brak wyobraźni w PiS po prostu powala. A z owej trybuny zjazdowej Kaczyński opowiada jeszcze istne mrzonki – np. o tworzeniu „nowej formuły inteligencji”. Toż to retoryka wzięta wprost ze stalinowsko-breżniewowskich słowników. Zadziwia, że nikt z sali, po tych słowach nie wyszedł trzaskając drzwiami.

Kształtowanie wspólnego frontu inteligencji, które marzy się byłemu, nieszczęsnemu premierowi, było w repertuarze najgorszych totalitaryzmów XX wieku. Zadziwia więc znów, że dzisiaj, w wolnej Polsce, polityk do niedawna trzymający żelazną ręką ster rządów kraju, mówi takie słowa i… nic się nie dzieje. Media powtarzają ten intelektualny horror tak jakby chodziło o dodatkowe kilometry autostrad czy kredyty na naukę. Przecież po tych słowach powinien przez plecy inteligenta przebiec zimny dreszcz, a z ust powinny wyrwać się słowa „nigdy więcej!”.

Powala wprost nie tyle szczerość byłego premiera, gdy oświadcza, że dla pozyskania inteligencji gotów jest walić głową w mur, co pozytywny odzew uwiedzionych przez PiS inteligentów. Takimi, co tu dużo mówić, rubasznymi, choć wziętymi z pozornie dobrych wzorów, bon motów, Jarosław Kaczyński mami propisowską inteligencję. Nijaka reakcja tejże inteligencji świadczy wyłącznie o jej poziomie intelektualnym.

Inteligencja idąca na pasku polityków staje się magmą. Takiej magmy szuka teraz PiS. I wydaje się, że ją znaduje.


Jacek Kubiak

Na obrazku: Skandynawskie trole też borykały się z poczuciem wykluczenia. Il. John Bauer, ze zbiorów Bibliotheque Sainte-Genevieve: „Des Trolls, des Ogres et des Géants dans l’Illustration des Contes Populaires Nordiques„.