Patykiem po wodzie

23 grudnia 2022 r. w „Dzienniku Ustaw” ukazał się akt prawny wyglądający dość niszowo: rozporządzenie ministra infrastruktury z 18 listopada 2022 r. w sprawie planu gospodarowania wodami na obszarze dorzecza Dniestru. Obszar ten zajmuje 233 km kw. i jest jednym z najmniejszych w Polsce.

Znajduje się tutaj rzeka, która dowodzi, że w języku polskim zdarzają się niezwykłe zbitki spółgłoskowe – Strwiąż. Są w niej pstrągi (chyba nie ma wzdręgi) – można podjąć językowe wyzwanie. Gdyby ktoś chciał powiedzieć o popełnianiu przestępstw w Strwiążu (słownikowa wymowa to pʃɛstɛ̃mpstffstrfʲjɔ̃w̃ʒu), to architektka czy chirurżka już nigdy nie wydałaby się trudna. (Niektórzy fonetycy tłumaczą, że Polacy nie wymawiają tak długich prawdziwych zbitek spółgłoskowych – wstawiają zredukowane samogłoski [ə]). Prócz tego są jeszcze dwa dopływy Dniestru: Mszaniec i Lechnawa, oraz kilkanaście dopływów tej trójki.

Może się wydawać, że to sprawa powiatu bieszczadzkiego. Nawet w aktualnościach na stronie instytucji odpowiedzialnej za przygotowanie tego planu – Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – nie ma żadnej wzmianki.

Ale to nie jest dokument pozostający w izolacji. Jest pierwszym z dziewięciu, które muszą być przyjęte przez Polskę na obecny cykl planistyczny w europejskim systemie gospodarki wodnej. W styczniu opublikowano też plany dla naszych części obszarów dorzeczy Banówki i Niemna. Czekamy jeszcze na plany dla Świeżej, Dunaju, Łaby, Pregoły, a przede wszystkim Odry i Wisły. Jeśli ktoś czeka na plany dla dorzeczy rzek przymorza, takich jak Łeba czy Parsęta, nie doczeka się. To byty administracyjne, a nie hydrograficzne, dorzecza tych rzek są włączone albo do obszaru Odry, albo Wisły. Przez jakiś czas był dziesiąty obszar – Ücker przy granicy z Meklemburgią, ale były tu tylko wody podziemne. Urzędnicy z Brukseli wytykali nam, że w tym wypadku brakuje jakichkolwiek działań dla rzek i jezior, więc urzędnicy w Warszawie uznali, że zamiast co kilka lat słać wyjaśnienia, że trudno planować coś dla nieistniejących obiektów, łatwiej włączyć ten rejon do obszaru Odry.

Plany gospodarowania wodami na obszarze dorzeczy (PGW) to najważniejsze dokumenty w kontekście wdrażania ramowej dyrektywy wodnej. Są ogłaszane na sześć lat określanych jako cykle planistyczne. Pierwszy zestaw dziesięciu PGW Polska przyjęła w 2011 r., siedem lat po wejściu do Unii. Zawierały dużo danych geograficznych, o administracji wodnej – w tym katalog tzw. jednolitych części wód – i nieprzesadnie dużo o planowanych działaniach w zakresie gospodarki wodnej. Komisja Europejska uznała, że dokumenty są nie w pełni wartościowe, brakuje zwłaszcza dowodów, że niektóre inwestycje nie pogorszą stanu ekologicznego rzek, i zagroziła wstrzymaniem wypłaty funduszy. Warunkiem było uzupełnienie planów dla dwóch największych obszarów dorzeczy. W 2014 r. naprędce opracowano więc masterplany dla obszarów dorzecza Odry i Wisły, a KE uznała to za wystarczające.

Prace nad masterplanami zbiegły się z przygotowywaniem PGW na kolejny cykl. Tym razem ruszyła duża kampania ze sloganem Nieza-Wodne Plany zachęcająca do udziału w konsultacjach. Przez kilka lat zebrano dużo więcej informacji monitoringowych o stanie wód. Nieco poprawiła się inwentaryzacja źródeł zanieczyszczeń, choć wciąż nie wszystko się spięło. Przykładowo: czasem znany był adres zakładu z pozwoleniem na odprowadzanie ścieków (np. biurowiec w środku miasta), ale nie było znane dokładne miejsce tego odprowadzania. Na domiar wszystkiego różne regionalne zarządy gospodarki wodnej miały własne wzory zbiorów danych, ciężkie do zsynchronizowania. Ostatecznie serię PGW udało się przyjąć jako rozporządzenia rady ministrów pod koniec 2016 r. Najwyższy czas, bo ich zakres obejmował już 2016 r.

Wyrobienie się w czasie wcale nie jest proste, krajom członkowskim nie zawsze się to udaje. Widać to na mapach z poszczególnych lat przygotowywanych przez Europejską Agencję Środowiska, gdzie pojawiają się białe plamy niektórych krajów czy obszarów dorzeczy większych państw. To się przydarzyło np. Walonii – Belgia w zakresie wdrażania ramowej dyrektywy wodnej jest rozdzielona na dwie części działające w zupełnie innych trybach.

Już w następnym roku w Polsce miała miejsce duża reforma administracji gospodarki wodnej. Skończono z rozbiciem dzielnicowym, regionalne zarządy gospodarki wodnej zostały razem z krajowym zarządem mocniej włączone w struktury nowego urzędu. Urząd zresztą przestał być formalnie urzędem, a stał się przedsiębiorstwem państwowym na własnych zasadach, nieco podobnie do Lasów Polskich. Regionalne zarządy gospodarki wodnej zintegrowano z dotychczasowymi wojewódzkimi urzędami melioracji, ale próba integracji z urzędami żeglugi śródlądowej się nie udała. Wkrótce potem dział „gospodarka wodna” został wyłączony z resortu środowiska, trafił najpierw do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, które nawet nie uwzględniło tego w nazwie, a po jego likwidacji do Ministerstwa Infrastruktury.

W ramach reformy zmieniono układ regionów wodnych, ale przede wszystkim zaplanowano zmianę wykazu jednolitych części wód powierzchniowych (jcwp). W przypadku jezior jcwp jest w zasadzie tożsama z jeziorem, więc tu rewolucji nie było. Wiadomo jednak, że Wisła w Krakowie, Warszawie czy Gdańsku to coś innego i powinno się ją podzielić na mniejsze części. W przypadku rzek wyznaczenie jcwp daje pole do popisu. W Danii jcwp wyznaczono tak, że przeciętna jej długość to 1,5 km, w Austrii i Szwecji – ok. 3. Z kolei na Łotwie przeciętna jcwp ma ponad 30 km, a w Słowenii i Bułgarii – ponad 20 km. W Polsce w okresie obowiązywania planów z lat 2011 i 2016 to było ok. 15 km. Warszawski odcinek Wisły mieścił się w dwóch jcwp – jednej zaczynającej się od ujścia Jeziorki, a kończącej na ujściu Kanału Młocińskiego, a drugiej kończącej się z ujściem Narwi. Administracja wodna uznała, że to zbyt duże rozdrobnienie, i zaproponowała, aby takie jcwp połączyć i Warszawa ma leżeć nad jcwp zaczynającej się już od ujścia Wieprza. Po tej reformie przeciętna jcwp rzeczna ma mieć ok. 23 km. To nie jest tylko kwestia zmiany linii na mapach. Chociażby ocena jakości wód wykonywana jest dla jednolitych części wód.

Administracja wodna, przygotowując się do cyklu planistycznego 2022-27, już wszystkie dokumenty opracowuje dla nowego układu jcwp. Administracja środowiskowa służąca administracji wodnej (np. sieć monitoringu jakości wód) – także. Prace nad nową dokumentacją trwają w zasadzie cały czas i w kwietniu 2021 r. rozpoczęto konsultacje projektów PGW na nowy cykl, aby mogły wejść w życie w 2022 r. Osoby zainteresowane mogą śledzić procesy legislacyjne z tym związane. Nie wszyscy jednak wiedzieli, że trzeba było zajrzeć do ustawy z 17 listopada 2021 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem covid-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw. Kluczowe okazało się owo „niektórych innych” – wśród nich znalazło się Prawo wodne. Ustawa wprowadziła zapis, że dotychczasowe PGW zachowują ważność do 22 grudnia 2022 r. Plan dla Dniestru opublikowano później. Czy przez jakiś czas nie obowiązywało nic? Ależ skąd. 21 grudnia 2022 weszła ustawa z 15 grudnia 2022 r. o szczególnej ochronie niektórych odbiorców paliw gazowych w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku gazu. Czytamy, że w Prawie wodnym wyrazy „22 grudnia 2022 r.” zastępuje się wyrazami „22 marca 2023 r.”. Tak, harmonogram gospodarki wodnej jest ustalany m.in. w ustawie o paliwach.

Nie zmieniło to jednak już zaplanowanych sieci. Zatem w 2022 r., mimo obowiązywania dotychczasowych PGW, system administracji działał już zgodnie z nowym podziałem, formalnie będącym dopiero projektem. Planu gospodarowania wodami na obszarze dorzecza Odry czy Wisły jeszcze nie ogłoszono, ale PGW dla Dniestru jednoznacznie wskazuje, że nowy system monitoringu i klasyfikacji wód obowiązywał już przez cały 2022 r. Pozostaje czekać na potwierdzenie tego w kolejnych planach.

Piotr Panek

fot. Piotr Panek. licencja CC BY-SA 4.0