Sójka wybiera się tam, gdzie raki zimują

Ptaki krukowate są inteligentne i parę razy o nich już pisałem. Inteligencja ta objawia się m.in. umiejętnością podglądania ludzi, którzy potrafią nieraz lepiej niż one namierzyć jakąś łatwą zdobycz, ale jej nie zjeść. Na przykład chodzą po łąkach i wynajdują gniazda z jajami albo łatwymi do upolowania pisklętami. Czasem zostawiają obok jakiś patyk, żeby z daleka było wiadomo, gdzie szukać. Dziwni ci ludzie, może po prostu na razie nie są głodni i znakują miejsce, gdzie można będzie wrócić po jedzenie. Nie ma co czekać, trzeba korzystać.

Ornitolodzy też się czegoś uczą i już nie znakują badanych gniazd w ten sposób. Oprócz ornitologów są inni biolodzy. Jedna taka grupa – Rafał Maciaszek z kolegami – zajmuje się gatunkami inwazyjnymi, zwłaszcza wodnymi. Kiedy gatunek obcy okazuje się inwazyjny, walka z nim jest już zwykle beznadziejna. Czasem jednak udaje się zlikwidować jakieś stanowisko.

Jednym z gatunków, które bada grupa Maciaszka, jest rak marmurkowy. Można by o nim pisać dużo, bo jest prawdopodobnie nowym gatunkiem powstałym przez poliploidyzację i składa się wyłącznie z samic rozmnażających się partenogenetycznie. Jest silnie inwazyjny, trafił na unijne listy. W zbiornikach, w których występuje, żadne płazy praktycznie nie mają szans na przeżycie.

W inwazyjności pomaga mu to, że nie jest silnie uzależniony od wody. Jeżeli w zbiorniku coś mu nie odpowiada, może wygrzebać sobie norę nad brzegiem i prowadzić tryb ziemno-wodny. Tam jest za to narażony na „łowców obcych”, czyli osoby zwalczające gatunki inwazyjne, takie jak Maciaszek.

Kilka lat temu całkiem pokaźna populacja raka marmurkowego pojawiła się pod Ostrowem Lubelskim. W jeziorach Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego występuje inny inwazyjny gatunek – sumik karłowaty. Potrafi dominować w ichtiofaunie. Jest dość agresywny i uprzykrza życie rakom. Raki marmurkowe potrafią z nim żyć w jednym zbiorniku, ale skoro nie muszą, to zasiedliły okoliczne kałuże i po prostu brzegi.

Grupa Maciaszka, znalazłszy to miejsce, zaczęła nękać raki marmurkowe też na lądzie. Rozgrzebywała nory, wyciągała osobniki i zbierała na zwałkę. W pewnym momencie wzbudziło to zainteresowanie ptaków krukowatych, a konkretnie sójek. Krukowate mają różne sposoby na rozbijanie skorup orzechów, żołędzi czy małży, to i pancerze raków marmurkowych nie są dla nich żadną przeszkodą. Sójki zauważyły, że przyrodnicy zostawiają smakowite raki na ich pastwę. Z kolei przyrodnicy, zauważywszy to zainteresowanie, nie odganiali sójek, lecz zaczęli wręcz ostentacyjnie rozgrzebywać kolejne nory, pokazując, gdzie najlepiej szukać raków. Wykładali je też w widocznych miejscach.

Sytuacja powtarzała się co kilka lat. W tym roku Maciaszek pojechał zobaczyć, jak inwazja się rozwija – i okazało się, że są tam znowu płazy, których nie było widać od jakiegoś czasu. Nie ma już za to żadnych lądowych raków marmurkowych. Najwyraźniej sójki pokazały im, gdzie raki zimują.

Piotr Panek

fot. Adam Opioła (wikipedysta Selso), licencja CC-BY-SA-4.0