Plastikowy model rzeki

Temat zaśmiecenia wód plastikiem już się tutaj pojawiał. Za którymś razem ukazał się komentarz, że przytłaczająca większość tych śmieci trafia do oceanu z pięciu rzek świata z Jangcy na czele. Oczywiście kłania się zasada Pareta i twierdzenie, że działania poza Azją Południowo-Wschodnią nie mają większego znaczenia. To nie były gołosłowne komentarze, rzeczywiście są takie badania – czy raczej modele.

Jeden z nich (Lebreton i in., 2017) zakłada, że 20 rzek odpowiada za 67 proc. takiego zanieczyszczenia, a przewodzi im Jangcy, za nią Ganges, potem rzeka Perłowa (z Xi), Huangpu itd. W czołówce lokują się też Amazonka, Mekong czy nigeryjska Cross. Podobne wnioski wypływają z innej analizy (Schmidt i in., 2017) – w jej świetle nawet za ok. 90 proc. zanieczyszczenia odpowiada tylko dziesięć rzek, z których aż osiem płynie w Azji.

To już nawet z proporcjami Pareta się mało zgadza. Gdyby przyjąć, że dziesięć rzek to te magiczne 20 proc. (choć powinno być nawet mniej niż dziesięć, żeby wpływ był 80-procentowy), wyszłoby, że rzek uchodzących do morza jest na świecie 50. Tymczasem w samej Polsce jest więcej. Oczywiście, wpływ Potoku Oliwskiego jest nieistotny w porównaniu z Jangcy, ale to przykład, że proporcje zależą od tego, co wziąć za podstawę obliczeń.

Jest już jednak pole do zastanawiania się nad założeniami modeli i tym, co uznano za istotne, a co za pomijalne. Kolejny zespół przygotował więc własny model. Podobnie uwzględnił przede wszystkim ilość plastikowych śmieci (nie wiem, czy istnieje polski utrwalony odpowiednik „mismanaged plastic waste”) wyrzucanych w zlewni danej rzeki. Poza tym wziął pod uwagę różne uwarunkowania meteorologiczne i hydrologiczne. Wreszcie skalibrował model, obserwując rzeczywiste ilości śmieci niesione przez ujściowe odcinki rzek. Możliwe, że dobór rzek do kalibracji okazał się kluczowy.

Warto zauważyć, że model dotyczy makroplastiku – śmieci widocznych gołym okiem. Pisząc o mikroplastikach czy drobnych makroplastikach, jak filtry papierosowe, zaznaczyłem, że prędzej czy później spłyną do morza. Makroplastik może zachowywać się inaczej, zatrzymać się na różnych przeszkodach itd.

Nowy model potwierdził, że plastik do morza dostaje się przede wszystkim z Azji Południowo-Wschodniej. Liderem okazały się Filipiny. Dalej są Indie, Malezja, Chiny, Indonezja i wreszcie spoza Azji – Brazylia. Pierwszą dziesiątkę zamykają Turcja i Kamerun. Najwyżej notowane państwo w pełni europejskie to Albania – dopiero na 40. miejscu. W szóstej dziesiątce są Ukraina, Rosja i Wielka Brytania. Stany Zjednoczone zajmują miejsce 33., Australia 112., a tuż za nią jest Polska. Nad tą dwójką są Szwecja, Belgia i Izrael, a pod nią – Martynika, Bahamy i Maroko. Z krajów bez dostępu do morza do liczonej grupy 163 państw załapały się Zimbabwe czy Słowacja, choć po zaokrągleniu ich wkład zbliża się do zera, a nie weszły kraje alpejskie, Węgry i Czechy.

Gdyby spojrzeć na ilość generowanych plastikowych śmieci, Filipiny ustępują Indiom i Chinom. Rzecz w tym, że w Indiach niecały procent makroplastiku trafia do oceanu, w Chinach nieco ponad pół procenta, a na Filipinach to prawie 9 proc. Mniej więcej dwa razy gorzej (czyli dwa razy większy procent wytwarzanych śmieci trafia do morza) radzą sobie Brunei, Martynika i Korea Północna, ale że jest to procent od mniejszej ilości, to ich wkład w zaśmiecanie oceanu mniej widać. Polska ze swoim wynikiem 0,21 proc. wypada całkiem nieźle, zajmuje 120. miejsce – jest między Bułgarią a Iranem.

A konkretne rzeki? Model zaskakuje, przynajmniej mnie. Na pierwszym miejscu jest filipińska rzeka Pasig. Krótka, ale ma pecha przepływać przez Manilę. Przyznaję, że musiałem sprawdzić, bo nie kojarzę jej z nazwy. Na drugim miejscu jest również manilska rzeka Tullahan, o której ciężko przeczytać nawet w encyklopediach. Na trzecim – Ulhas, rzeka Mumbaju (dla osób z mojego pokolenia – Bombaju). W pierwszej dziesiątce jest tylko jedna rzeka, którą kojarzę – Ganges. Pierwszą rzeką (a właściwie zalewem) spoza pasa Indie-Filipiny jest szesnasta z kolei laguna Lagos. I jest wyżej niż najwyżej notowana rzeka Chin – Huangpu. Huangpu też nie kojarzyłem, a to rzeka w Szanghaju, wpadająca do tej samej zatoki co Jangcy. Gdyby nie brazylijska Pavuna (Rio de Janeiro) i dominikańska Ozama, w górnej pięćdziesiątce byłyby tylko wody Azji i Afryki.

Co ciekawe, Jangcy też nie łapie się do najgorszej pięćdziesiątki, zajmuje miejsce 64. Choć ze względu na ujście lejkowate Huangpu często jest uważana za jej dopływ. Najwyraźniej autorzy tego modelu uznali inaczej, ale choć twórcy poprzednich też je rozdzielili, to wygląda, jakby do obliczeń wzięli dane z całego wspólnego estuarium.

Autorzy nie przywołują Pareta, ale ni stąd, ni zowąd odnoszą się do owych 80 proc. Według ich modelu za właśnie taki udział zanieczyszczenia plastikiem oceanu odpowiada od 1348 do 1668 rzek. To zdecydowanie inne liczby.

Czy te wyniki zmieniają naszą wiedzę o źródle zanieczyszczania oceanu? I tak, i nie. Pokazują, że sprawa jest bardziej złożona i wkładu mniejszych rzek nie należy lekceważyć. Dotyczy to zwłaszcza rzek pełniących funkcję kanalizacji dla metropolii leżących blisko morza.

Z perspektywy przeciętnego czytelnika tego bloga to niewielka różnica, czy więcej plastiku płynie z tej czy tamtej rzeki w południowo-wschodniej Azji. Region odpowiada za większość, i to przytłaczającą. Oczywiście, „odpowiada” to podchwytliwe pojęcie. Plastik porzucają na brzegach rzek, a potem niezbyt dokładnie go sprzątają, oczywiście mieszkańcy Filipin, Malezji czy Chin, ale produkty, które stoją za tymi śmieciami, często konsumujemy my – w Europie czy Ameryce Północnej.

Poza tym najwyraźniej nagłówki wyrokujące, kto odpowiada za to czy owo, czasem upraszczają sprawę. Można przypuszczać, że kolejne modele, korygując niedociągnięcia poprzednich i używając aktualniejszych danych terenowych, dadzą bliższe prawdzie wyniki. Ale ciężko tak naprawdę porównywać wyniki różnych modeli, jeżeli uwzględniają różne frakcje plastiku. Obserwacja gumowych kaczuszek, które dostały się do Pacyfiku na początku 1992 r., oczywiście pomogła lepiej poznać prądy oceaniczne i losy plastiku, ale mikroplastiki mogą zachowywać się inaczej, niemal jak rozpuszczone w wodzie zanieczyszczenia chemiczne. No i wreszcie: nawet jeżeli makroplastik w dużej mierze nie trafia do oceanu, a pozostaje na lądzie, także w rzekach i jeziorach, to czy to naprawdę wiele zmienia?

Piotr Panek

fot. Pasig w manilskiej dzielnicy Santa Cruz; autor: Wikipedysta Judgefloro, domena publiczna

  • Lourens J. J. Meijer, Tim van Emmerik, Ruud van der Ent, Christian Schmidt, Laurent Lebreton (2021) More than 1000 rivers account for 80% of global riverine plastic emissions into the ocean Science Advances 7 (18), eaaz5803 DOI: 10.1126/sciadv.aaz5803