Przeciw Krasowskiemu z użyciem słów mądrze brzmiących
Duże emocje wywołał ostatnio artykuł Roberta Krasowskiego „Zemsta Kaczyńskiego na salonie”. Zamierzałem skomentować go szerzej, ale szybciej (i zapewne lepiej) zrobił to prof. Jan Hartman (tutaj). Pozostaje wyrazić zadowolenie, że podobny (aczkolwiek nieidentyczny) pogląd wyraża jeden z bardziej znanych filozofów w Polsce, i ograniczyć się do pewnych pobocznych kwestii.
Krasowski (RK) polemizuje z tezą o niszczeniu przez dr. Jarosława Aleksandra Kaczyńskiego (JAK) państwa, prawa i demokratycznych reguł, co obrazowo określa się jako wywrócenie stolika. Komentator proponuje własną tezę, wedle której JAK wykorzystuje wszelkie metody, aby nie wywracając stolika, strącić ze stołków i pognębić siedzących przy nim od lat przedstawicieli elity. Autor, choć negatywnie wartościuje działania JAK, przedstawia je jako racjonalne i podporządkowane celowi – zemście na tych, którzy kiedyś go nie docenili / skrzywdzili.
Jak widać, istotną rolę odgrywa tu założenie o celach JAK. Polityk realizuje je zgodnie ze swoją wolą. Wolą – czyli czym? Filozofowie umysłu, np. Searle, rozumieją wolę (tam, gdzie trudno o weryfikację empiryczną, każdy może wygłaszać poglądy) jako władzę mentalną służącą przekształcaniu świata zewnętrznego zgodnie z wybranymi reprezentacjami świata wewnętrznego.
Reprezentacjami, czyli czym? Polująca jaszczurka przestaje gonić owada, który schowa się do dziury. Kot w takiej sytuacji czatuje na mysz przed dziurą. Pytanie: czego wypatruje kot, czemu tam sterczy? Myszy nie widać. Kot musi zachowywać w umyśle jakieś przedstawienie niewidocznej myszy, czyli właśnie jej reprezentację. Jaszczurka tworzy reprezentację owada, ale nie potrafi jej utrzymać, gdy owad przestaje być widoczny. Człowiek potrafi tworzyć reprezentacje nie tylko oderwane od niewidocznego już desygnatu, ale też przedmiotów lub sytuacji nigdy nieistniejących.
Reprezentacje mają ontologię pierwszoosobową, tak jak ból. Ból istnieje tylko dla osoby, którą boli, i tylko pod warunkiem odczuwania go przez tę osobę. Obserwator może dostrzegać zewnętrze oznaki bólu, ale do samego wrażenia bólu nie ma dostępu. Dlatego tak trudno wykryć symulację pacjenta.
Qualia to wrażenia, subiektywne jakości, jak ból czy czerwień. Sprawiają pewne problemy. Nie można poznać qualiów żadnej innej istoty, nie można udowodnić, że wrażenie czerwieni jednej osoby jest takie same jak innej oglądającej tego samego pomidora. Qualiów nie ma w fizycznym opisie odbierania bodźców z otoczenia.
Z drugiej strony qualia, jak wszystkie zjawiska mentalne, superweniują nad cielesnym, biologiczno-chemiczno-fizycznym. To znaczy, że każdemu zjawisku czy działaniu w umyśle odpowiada pewien korelat w postaci pracy neuronów, zazwyczaj niepoddający się badaniu.
Ale nie zawsze. W jednym z doświadczeń (tzw. karuzela kognitywna) badanym ze specjalną aparaturą na głowie pokazywano slajdy. W ręku mieli przyciski do przewijania ich w tył i przód (przycisk nie działał, ale badani o tym nie widzieli). Kiedy aparatura wykryła neuronalny korelat podjęcia decyzji o przewinięciu do następnego slajdu, automatycznie się zmieniał. Co ciekawe, badani mieli poczucie, że slajd zmienił się na ułamek sekundy, zanim podjęli decyzję i wcisnęli przycisk, i próbowali cofnąć ich zdaniem podwójne przesunięcie slajdu. Decyzja pojawia się więc, nim zostanie uświadomiona, nim powstanie jej świadoma reprezentacja.
W przeszłości filozofowie umysłu wielką wagę przywiązywali do sfery mentalnej kierującej cielesną. Odrębny pogląd, jakoby zjawiska mentalne, duchowe nie wpływały w żaden sposób na rzeczywistość fizyczną, a więc nie miały żadnych fizycznych skutków, zwany epifenomenalizmem, uznawano początkowo za toporny rodzaj fizykalizmu, sprowadzającego wszystko, co istnieje, do fizycznego.
Jednak badania neuronauki, psychologii, psychiatrii, kognitywistyki pokazały, że to fizyczna budowa układu nerwowego decyduje o mentalnym, nie odwrotnie. Że właściwie wszystkie skutki fizyczne, materialne można wyprowadzić z przyczyn tego samego rodzaju (kauzalne, czyli przyczynowe domknięcie świata fizycznego). Mentalne na nic nie wpływa. Obecnie epifenomenalizm traktuje się raczej jako rodzaj idealizmu, poglądu głoszącego istnienie mentalnego. Istotna część badaczy uważa, że mentalne nie istnieje, a znakomita większość, że przynajmniej nie podlega badaniu. Daniel Dennett twierdzi, że w ogóle nie istnieją qualia.
Tak więc mamy założenie o świadomych decyzjach. Okazuje się, że decyzje nie zawsze są aż tak świadome, jak się wydają, że zapadają, zanim zostaną uświadomione. Ich wytłumaczenie bywa racjonalizacją, czyli wtórnym dopasowaniem do nich racjonalnych przesłanek. Każdy chce być racjonalny, bo nie może przyjąć, że podejmuje nieracjonalne decyzje, wywołałoby to dysonans poznawczy.
Mamy też analizę stanów wewnętrznych JAK, całkowicie niedostępnych takiej analizie, i z tej analizy wyprowadzane są wnioski dotyczące polityki w Polsce. Analizy takie nie raz spotykały się ze sprzeciwem, behawioryzm postulował, by w ogóle tego nie rozpatrywać. Mamy organizm, który podlega takim a takim bodźcom i w taki a taki sposób się zachowuje. Reszta nie podlega badaniu. Nieważne, co ma JAK w głowie, nigdy się tego nie dowiemy, rozpatrywać można jedynie wpływające na niego bodźce i jego działania. Podlegające empirycznej weryfikacji. A więc nie wiemy i nie dowiemy się nigdy, czy JAK chce, czy nie chce wywrócić stolika, czy może chodzi mu tylko o postrącanie z krzeseł zasiadających. Oto stolik się chwieje i wywraca. Nie ma znaczenia, jaką ma JAK intencję wobec sądów, czy chce je ratować, czy niszczyć. Fakty są takie, że sądy działają gorzej. Analiza reszty musi poczekać na Sąd Ostateczny (nie ten na okładce „Polityki”).
Żeby nie być jednostronnym – nie mogę powiedzieć, że działalność JAK nie ma żadnych pozytywnych skutków. Za plus można jej poczytać choćby to, że stała się pretekstem do omówienia wielu ważnych pojęć filozofii umysłu i nie tylko.
Marcin Nowak
Ilustracja: Anthony G. Quervelle, Card Table. Wikimedia Commons, CC0 1.0
Komentarze
Tekst ciekawy i wart uważniej lektury ( niezależnie, czy dotyczy JAK-a, JKM, ewentualnie innych Donaldów) niemniej po jego lekturze dochodzę do wniosku, że na dzisiaj ( nie wiem, czy będzie kiedykolwiek to możliwe) próba empirycznych dociekań, opisania i wyprowadzenia sensownych konkluzji wzajemnego wpływu sfery mentalnej na rzeczywistość fizyczną konkretnej jednostki, czy konkluzji mających charakter nomologiczny uprawniający do formułowania ogólnych praw naukowych jest raczej skazana na niepowodzenie.
Za dużo w tym wszystkim wody, czy zwykłego chciejstwa, a jeżeli dodamy kulturowo-ideologiczne uwarunkowania ludzi ze świata nauki (na przykład przywołany Daniel Dennett) to można różnie na ten temat metodologii i efektu owych badań myśleć.
A chłonąc tekst prof. Jana Hartmana, w kwestii dorobku JAK-a, to na chłodno podchodząc do jego treści i zarzutów stawianych przez Profesora JAK-owi wypadałoby zadać pytanie Profesorowi:
„A Profesor jest pewny, że gdyby miał władzę podobną tej tej którą posiada Pan Jarosław to miałby lżejszą rękę od niego?
Profesor odpowie z pewnością : „Oczywiście, że miałbym lżejszą”.
A ja na hipotetyczną odpowiedź na hipotetycznie zadane pytanie zareagowałbym w ten sposób:
„A jeżeli w ramach funkcjonowania blogu Jana Hartmana jedyną możliwością okazania swego władztwa jest możliwość wywalenia na zbity łeb osoby kolidującej głoszonymi poglądami z tymi wyznawanymi przez Profesora i Profesor uczynił tak właśnie w stosunku do piszącej te słowa, to czy kiedy władztwo Profesora będzie porównywalne do tego jakie posiada JAK, nie mogę snuć przypuszczeń, że empiria owego władztwa będzie również do maksimum wykorzystywana i nie będzie Profesor taki wcale inny aniżeli Prezes JAK?”
No chyba, że decyzja o banowaniu była efektem oddziaływania bliżej nie znanych mi czynników.
Kiedyś popełniłem byłem ( na blogu Makowskiego) tej treści tekst powodowany śmiercią (chyba) Zygmunta Baumana.
Jest to też chyba jakaś odpowiedź jak na problem reakcji człowieka na konkretną sytuację można spoglądać. Wglądu w problem w tym przypadku użyczył mi właśnie słynny socjolog:
„Jest jedna ciekawa historia o której pisze Bauman chyba w „Ponowoczesności jako źródle cierpień”.
Lata 70-te. Porywano wówczas często samoloty. Tak więc porwano samolot linii ( ale nie róbmy w tym momencie kryptoreklamy przewoźnikowi) jakiejś linii. Na pokładzie terroryści i jak to terroryści nie wyciągają z kieszeni chusteczek higienicznych, ale jakiegoś kałacha i wśród załogi robi się ciepło, bo mówią, że na następnym skrzyżowaniu nie lecimy prosto, ale każą skręcać pilotowi w lewo . I tak , i tak dalej.
Na szczęście cała historia kończy się tak jak w bajce o Czerwonym Kapturku, czyli szczęśliwie.
Pasażerowie cali i zdrowi wracają do domów ze swoimi żonami, partnerkami życiowymi,koleżankami z poselskich ław teściowymi, szwagrami itd.
I po jakimś czasie, jakiś dziennikarz chciał powrócić do tej sprawy i próbował się skontaktować z pasażerami tamtego samolotu.
I tu niespodzianka, Duża i nieprzyjemna niespodzianka.
Okazuje się ,że większość z tych par, bardzo kochających się przed , po locie okazywała się być związkami na krótką metę.
Rozwodzili się rozstawali, odchodzili od siebie.
Przyczyna?
Tak jak przed tym traumatycznym zdarzeniem ( porwaniem) okazywali się być odpowiedzialnymi, cudownymi, jedynymi partnerami, tak w momencie krytycznym wychodziło szydło z worka.
W momencie który mógł być ich ostatnim w ich życiu, okazywało się jakimi byli tchórzami, egoistami, miernotami .którzy dla jednej godziny życia są w stanie zrobić wszystko. Kochany przed godzina partner okazywał się być pierwszym do wypierd… przez drzwi samolotu. Aby tylko uratować siebie.
I dlatego bardzo rzadko staram się oceniać innych z przeszłości.
Ich poczynania , decyzje były jakie były, a ja nigdy się nie dowiem , jak sam postąpiłbym, na ich miejscu.
Tej nauki udzielił mi Bauman w przytoczonej historii.”
1.”W momencie który mógł być ich ostatnim w ich życiu, okazywało się jakimi byli tchórzami, egoistami, miernotami .którzy dla jednej godziny życia są w stanie zrobić wszystko. Kochany przed godzina partner okazywał się być pierwszym do wypierd… przez drzwi samolotu. Aby tylko uratować siebie.”
2.”Ich poczynania , decyzje były jakie były, a ja nigdy się nie dowiem , jak sam postąpiłbym, na ich miejscu.”
Co to jest?
Czym?
Skad pomysł że jakby byli w parze w samolocie, jeden oddał by drugiego za dodatkową chwilę życia?
Nie trudno jest sobie wyobrazić jak czuja sie pasażerowie porwani,
w jednej chwili ktoś odbiera im prawo do decydowania o sobie,
ogranicza ich jestestwo do tylko tej jednej chwili na łasce i nie łasce porywaczy, żaden wqrw nie zaradzi kałachom w ich łapach,
nie wielu doope by ruszyło by choć w proteście okazać, jestem przeciw biciu, znieważaniu współpodróżujących.
I to co dzieje sie juz w domowych pieleszach to surówka z tych przeżyć właśnie, zawiodłem!!! Siebie, Ciebie, ta ukochana osoba troskliwie wypytująca wciąż i wciąż a jak ci tam, wracająca do swego bólu
trwogi o bliską uprowadzona osobę, czy chce czy nie przyczynia sie (moze) do nawrotu traumy…
Odejście to krok dla siebie, zawsze można wrócić, trzeba tylko uwierzyć w to ze przy mnie nic nie grozi, ocalę Cie w potrzebie!
samba kukuleczka
29 lutego o godz. 12:34
„Kochany przed godzina partner okazywał się być pierwszym do wypierd… przez drzwi samolotu. Aby tylko uratować siebie.”
Jest takie państwo na świecie, którego prawo za takie czyny, realnie popełnione ich sprawców rozgrzesza.
Zdarzyło Ci się może kiedyś, bo mnie tak, chcieć zrobić cos dla kogoś,np.
podać chusteczkę, pomóc pozbierać sprawunki turlające sie po podłodze,
z rozerwanej reklamówki, wiedzieć w głowie co zrobić, ale zamarudzić,
cofnąć rękę, zaskakując swym zachowaniem samego siebie, by później tym sie dręczyć, mogłam to zrobić, przecież wiedziałam co robić, a dałam sie ubiec..?!
Uwięziony pasażer ma, musi mieć takich migawek od groma,
tym żyje po powrocie, jeśli sobie nie wybaczy, nie wrzaśnie w lustrze na siebie, że „nic nie mogłeś na Boga zrobić ” nie przejdzie nas tym do porządku dziennego.
I już na ziemi tez tylko tak słyszeć musi, „to było wszystko co można było zrobić” bez uszczypliwości…jak ja tam bym był to zrobił bym to czy to…tyś cienias miernota łajza….
Zyje w poczuciu winy od 11 lat, tło nie milknie, nie potrafię sobie wybaczyć, bo może mogłam podać chusteczkę albo dać reklamówkę zawsze nosze jakąś w torbie…
Robisz niezłą rozpier*uche w mej głowie!
@Bohatyrowiczowa
Strasznie komplikujesz już i tak nie najprostszą sytuację. Redaktor uwypukla, że to co jest moim zdaniem racjonalne, może być tylko moim autorskim patentem (racjonalizacją) i nie ma nic wspólnego z wzorcowym, naukowym racjonalizmem.
A jeżeli chodzi o samolot porwany przez Baumana ( dokonuję w tym momencie racjonalizacji) to próbowałem znaleźć ten fragment w książce, ale wyszły nici i problem, czyli zachowanie dotyczy prawdopodobnie facetów. Jak sięgam pamięcią do momentu kiedy to czytałem lat temu …piętnaście.
I nie chcę pokazać, że to zachowane było złe, naganne, ono było po prostu inne. W momencie kiedy odzywa się w człowieku coś najbardziej podstawowego, czyli instynkt zachowania życia, na bok chyba idą jakieś w większości kulturowo pozyskane wzorce ( całuje rączki itd).
Zresztą drugie strony związków również na ten moment – moment porywania – chowały do torebki szminki, protezy, czy sztuczne rzęs yi okazywały bardziej swojską powierzchowność.
A kiedy znowu stali się odziani w kulturowe pelerynki to wspomnienie jego, naszej -chociaż może bardziej gatunkowej – natury wzbudzało w nas niesmak i poczucie zgorszenia.
@Bohatyrowiczowa
Czy miałem kiedyś takie sytuacje?
Wychodzi raczej na zero, ale wiem, że powinienem być na plusie. A w każdym razie nie szukam teraz tłumaczeń dla tamtych, niekoniecznie chwalebnych czasami decyzji.
O jednej kwestii wypada chyba powiedzieć przy tej okazji.
O nonkonformizmie. Nonkonformistach.
Czyli o postawie reprezentowanej w momentach kiedy wszyscy wiedzą ( opinia publiczna urobiona przez media) kto jest bohaterem, a kto zasługuje na elektryczne krzesło, a ten ktoś (nonkonformista) publicznie staje w obronie – jego zdaniem- niesłusznie skazanego na karę publicznej infamii.
Chodzi często nie tylko o osobę, ale również o sprawę, instytucję, kiedy wszyscy ci mówią jak brzmi prawda ( i innej prawdy nie ma), a ty publicznie stajesz w obronie już skazanego.
I może nie jest to dosyć spektakularne czasami ( nie bardzo jest „gdzie”, „przed kim” wypinać później pierś do orderów) ale jest satysfakcja, że miałeś rację i nie dałeś się na przykład poddać się prymitywnej manipulacji.
Miałem kilka takich momentów – niektórych z nich, siła oddziaływania jest już dzisiaj marna, ale obecna moja obrona świaat religii – chociaż sam nie jestem wybitnie uduchowiony – jest chyba z gatunku takich niepokornych odruchów.
@samba kukułeczka
(napisałam sie, i sama sobie wsio usunęłam, odwykłam)
Odniosę sie tylko do Twojej obrony religii, bo mnie zaraz cos weźmie…
Rób co chcesz masz wolną wolę, słowo i prawo.
Jeśli mogę cos wtrącić tak od siebie, to wizyta duszpasterska u wiernych.
Pasterz przekraczając próg domu swej owieczki, widzi i ją i jej domostwo, jest w stanie ocenić jak mozna byłoby pomóc, i nie tylko grzecznie odmawiając koperty, realnie mógłby zapytać co mogę zrobic dla Ciebie, pomóc choćby w robieniu zakupów starym i schorowanym wiernym, też i odnowić co nieco itd
Pasterz do posiłku powinien zasiadać ostatni, wdziewać na siebie ostatnią koszulę, znoszone strudzone drogą obuwie….
Fury i komóry to raczej nie to jak to wyglądać powinno?!
Nie zasyp mnie tu tylko, proszę wyjątkami, Sutannami z gitarami, swoje wiemy oboje!
Przepraszam, ale ja o jaszczurce: zastosujmy ten sam rodzaj myślenia — nie wiemy, czy jaszczurka nie potrafi utrzymać reprezentacji owada. Wiemy, że przestaje na niego polować. To wszystko, co możemy powiedzieć. Nie wiemy co jest w głowie jaszczurki. Może w strategii przetrwania jaszczurki występuje nieopłacalność czekania, a opłacalność podjęcia natychmiastowego poszukiwania nowego pożywienia.
Tekst Baumanna — to stara wiedza, że jak się chce zobaczyć, kto jest kim, trzeba iść z tym kimś np. na ciężką wycieczkę w góry.
@Bohatyrowiczowa
Ja nie bronię funkcjonariuszy, urzędników KK nie bronię osób które ewidentnie dokonały błędu wybierając seminarium duchowne jako pomysł na życie – bronię każdą religię w każdym sensownym jej wymiarze który na dzisiaj stanowi jedyną wyobrażalną alternatywą kulturową, estetyczną, duchową wobec idiotycznego świata popkultury, konsumeryzmu rządzonego przez bandę cynicznych nababów którzy traktują społeczeństwa jak stado psów Pawłowa którym w/g nich wystarczy pod pysk podsunąć byle błyskotkę i już będzie mordę miał w ślinie i klepał radośnie się po brzuchu z myślą, że za tydzień będzie kolejna błyskotka…
…specjalnie wymyślona dla niego.
I taki jest ten świat na który receptą jest religia.
I te prymitywne metody zwalczania. Nie ze mną numery.
@Bohatyrowiczowa
Nie wzniecaj wątków metafizycznych na szalonym blogu, bo nie daj Budda, uderzę w uduchowioną narrację i znowu z kolejnego blogu będą mnie wynosić.
Wbrew mojej woli oczywiście.
Masz szczęście że w porę bo już się na Ciebie szykowałam!
@ o sambo
Religia to wrażliwy temat w mojej rodzinie, moja rodzina jest
wielorasowa, wielowyznaniowa…
Często mnie nosi w środku, jak sie goszczę, lub sama przyjmuję
rodzinkę u siebie, i słucham sarkazmu, wyszydzań, drwin jednych na drugich.
I raz mnie szlag trafił, gdy na dużej rodzinnej imprezie usłyszałam,
że „mam diabła pod stołem” …
Zachodziłam w głowę co ja mam pod tym stołem, szklanym na takiej bambusopodobnej półeczce, wróciłam stamtąd i stanęłam nad tym diabłem..nad „Lwem, czarownicą i stara szafą”?!
Od tamtej pory, jak wpuszczam do siebie tą oną, od parteru, nim dociera to zwijam co popadnie dotyczące magii itd!
@Bohatyrowiczowa
Kiedy te Twoje Zdrojowe Jaszczębie grają w Lidze Mistrzów?
I czy to prawda, że mają grać w maseczkach?
@Bohatyrowiczowa
A poza tym nie mówi się „rodzina wielorasowa”, tylko „rodzina różnorodna kulturowo”.
@samba kukułeczka
Ja od Ciebie ciągle czegoś słucham, Ty doczytaj, już dużym chłopcem jesteś?!
http://jasnet.pl/?m=sport&mod=publicystyka&id=51935
Czekam na powrót Córy z meczu w Bełchatowie, mam w sobie jakiś taki niepokój, nie lubię jej wyjazdówek…
@samba będzie miała zaraz kuku
„A poza tym nie mówi się „rodzina wielorasowa”, tylko „rodzina różnorodna kulturowo”.”
Zapamiętam, może
@samba kukułeczka
Odhaczam Ci ptaszki na brudno, za wiele różnych spraw, masz już pokaźną
ilość, zbierasz sobie oj zbierasz!
https://www.youtube.com/watch?v=TCEKwbSDddc
Na miły wieczór?!
@Bohatyrowczowa
Dziękuję niedzielnym rankiem… za miły sobotni wieczór. Jaszczębie wygrało
Siatkówka siatkówką, muzyka muzyką, ale czytać coś jednak trzeba.
Od czasu do czasu przeglądam zasoby internetowych księgarni coś tam wrzucam do schowka, a następnie zapełniam koszyk książkami, stawiam go przed kasą i kupuję. Schowek po to, aby nie ulegać emocjom chwili. Jeżeli po tygodniu, miesiącu nadal chcę kupić książkę, to z reguły ją kupuję, ale czasami dziwię się skąd jakiś tytuł znalazł się tutaj i wylatuje z powrotem tam skąd przybył.
I żeby nie kontynuować wątku.
Mam w tej chwili m.in w schowku pod różnymi tytułami antologie z utworami reprezentującymi literatury trzech krajów.
Literatura rosyjska. Literatura francuska. Literatura chińska.
Gdybyś miała możliwość kupna…najpierw umieszczenia w schowku… którą z tych trzech antologii byś wybrała?
Ustalam Twój gust literacki, bo wiem już, że za religią nie przepadasz?
@samba kukułeczka
„Dziękuję niedzielnym rankiem… za miły sobotni wieczór”
Ależ bardzo proszę, i myślę że nutka była i miła dla ucha i oka dla Twojej drugiej połowy.
Przebiegle wwierciłam Ci Jude Law z powodów – dwóch jeden będzie w linku drugim jest jego uśmiech, tak przepiękny i szczery, dla mnie jesteś właścicielem takiego samego, choć może sie i zdarzyć że Cię pomyliłam z kimś innym! („Wiedzminiowatość” we krwi – słowo moje, nie wtykaj paluchów)
https://www.filmweb.pl/serial/M%C5%82ody+papie%C5%BC-2016-724137/photos/688794#next
Literatura, to ta w drugiej kolejności, czytałam na którymś blogu że wyjeżdżając za granicę dobrze go znać choć po łepkach i takie tam…
A co do religii, mylisz się, mam w rodzinie, mieszkankę Wybrzeża Kości Słoniowej – Angel, przepiękną niczym węgielek figlarną osóbkę, o tak zniewalającym uśmiechu, perłowym…mamie Janka.
Nie lubię tylko jednej tumaniącej religii wśród rodziny, i to z nimi najczęściej rozmowy kończą się kłótniami, bo mi mogą wiesz sko…ć!
@Bohatyrowiczowa
W sprawie „diabła pod stołem”.
Z faktu, że w Jastrzębiu nie ma biskupstwa, przytoczę co ma do powiedzenia na ten temat biskup pobliskiego ( co w dzisiejszych czasach może być odległe) Konstantynopola:
„W związku z tym, że diabeł ustraja swe pułapki w większości podczas uczt, przy pomocy pijaństwa, łakomstwa, niepohamowanego śmiechu i zbytniego rozluźnienia, to szczególnie wtedy, zarówno przed jak i po posiłku, należy chronić siebie przed jego atakiem niewidzialną tarczą z hymnów i psalmów, i wstawszy od stołu, razem z żoną i dziećmi wychwalać Boga pieśnią”
I widzisz – był diabeł i diabeł nie ma.
@Bohatyrowiczowa
Masz konto na Filmwebie?
@samba kukułeczka
„Masz konto na Filmwebie?”
Nie nie mam, a coś się stało?!
Co do diabła pod stołem, zwróconej lektury szkolnej, przez któregoś małego sąsiada, niefortunnie odłożonego u mnie, zamiast na półce u dzieciaków… maja mnie za hokus pokus, bo nie siedzę w tvn serialach czy telewizji publicznej, sporo czytam o wiedźmach, stosach, gdyby mogli ognieniem i mnie by poczęstowali….
I to stolik tylko kawowy, ciastko przy nim zjesz, za niski…
@Bohatyrowiczowa
Czy wiesz, że po raz kolejny sprawdza się stare powiedzenie, że „Wszystkie drogi prowadzą przez Chełm”…
… „do” to jest w przypadku Rzymu, a w przypadku Chełma jest „przez”
„Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”.
Konkluzja to efekt zakupu książki z której pochodzi owa rada biskupa Konstantynopola.
Kiedyś o niej napiszę, bo historia bardzo ciekawa.
Książka również.
Zawiera na przykład 229 przepisów kuchni monasterskiej.
Wszystkie przepisy bezmięsne, przy czym połowa przepisów z nabiałem, a połowa bez nabiału.
Te drugie potrawy przewidziane na tzw. okres seropustny.
Na przykład postne gołąbki w liściach winogron.
Na samą myśl o tych liściach już się oblizuję.
@Bohaterywiczowa
Bo ten link z tym filmem o papieżu to firmowany przez Filmłeb.
@samba kukułeczka
„Masz konto na Filmwebie?”
Już mam!
„Bo ten link z tym filmem o papieżu to firmowany przez Filmłeb.”
Straszaku Ty mój, co masz na myśli?!
Po zalogowaniu i udostępnianiu teraz obrazów, zwiastunów, z prawego rogu ekranu, pojawiają się moje dane osobowe?!
Chcę odnosić się do treści nie zwracać uwagę na siebie?!
Pocieszam się tym, że moje linki mogą otwierać ze dwie osoby, to nie rozrabiam aż tak bardzo!
Gołąbki wyglądają wyśmienicie w wersji greckiej, nie jadłam, i nie mam pojęcia skąd by tu wsiąść liście winogron?!
@Bohatyrowiczowa
skąd by tu wziąć liście winogron
Można kupić zakiszone w słoikach. Prawdopodobnie tak smakują zeszłoroczne liście dębu, zebrane w marcu (albo makulatura wrzucona do słonej wody po oliwkach). Nie warto. Ludzie odmawiają konsumpcji.
Gammone, ależ Ty jesteś malkontent.
Na początek pytanie:
Czy w pobliżu Twojej aktualnej dyslokacji trwają w tym momencie ( mogą, wszak zima nie należy do najsroższych) jakieś roboty drogowe. To znaczy kopią niwelują nawożą…na przykład piasek, tłuczeń, czy może jakiś grys.
Bo jeżeli trwają, to mam coś dla Ciebie. Przy okazji możesz ściąć trochę koszty produkcji delicji które Ci proponuje (przepisy z samej wyspy Atos)…
…bo proponuję Ci:
postne placki miodowo-orzechowe z kremem grysikowym…
…a my w tym czasie w liściach winogron z koleżanką Bohatyrowiczową…
@Gammon
„Można kupić zakiszone w słoikach. Prawdopodobnie tak smakują zeszłoroczne liście dębu, zebrane w marcu (albo makulatura wrzucona do słonej wody po oliwkach)”
Zakiszone liście winogron, to nawet nie brzmi smacznie?!
Do zwykłych gołąbków, używam zazwyczaj kapusty pekińskiej, do bez zawijania raczej drobno zszatkowanej białej kapusty…
Nie jadłam, chętnie spróbuje, lubię zielsko wszelakie, znajdę takie liście
to sobie zrobię…
3ym dziś kciuki, podchodzę dziś do dwóch diagnoz, jedna wiesz w Żorach, i mnie dotycząca, drugiej poddaje Meghan, jeśli koszta naprawy, będą zbyt wysokie (jej nie mnie) to ją zezłomuje…(serce mi pęknie przy tym) (((boję się)))
Koronowirus już w Czechach, przeraża mnie to!
@Bohatyrowiczowa
re: liście
Może te, co kupiłem, były jakieś nieudane. Można (podobno) użyć świeżych, byle młodych, ale kiedy liście winogron na tej szerokości geograficznej liczą się za „młode” – nie wim.
re: diagnostyka
Tak, rozumiem.
re: koronawirus
Dość zaraźliwy, może dawać groźne powikłania, ale to nie dżuma przecież.
A teraz już tylko o wyłącznie merytorycznie, czyli w kwestii stanów mentalnych, świadomości.
Jestem po pobieżnej lekturze kilkudziesięciostronicowego ( ładnie brzmi, ale esej miał niestety 30, a nie 90 stron) tekstu zamieszczonego w Panoramie filozofii współczesnej w części poświęconej Filozofii umysłu.
Rozdział ten to dwa teksty:
pierwszy – „Sztuczna inteligencja” ( lektura w sferze planów)
drugi – „Świadomość” – ten trafiony, zatopiony. Autor z nazwiskiem – Jacek Hołówka.
Tekst ciekawy.
W pierwszej części przegląd współczesnych koncepcji radzenia sobie z tytulowym problemem.M.in. Dennett, Nagel. W części koncowej Hołówka proponuje swoją autorską hipotezę w której, w krótkich żołnierskich słowach streszcza w wyniku działania jakich mechanizmów powstaje świadomość ludzka.
Ale na wstępie tekstu potwierdza moje przypuszczenia, że w sytuacji kiedy problem(świadomość) ewidentnie dotyczy perspektywy pierwszoosobowej, a rejestrowany jest w perspektywie trzecioosobowej to efektem takiej akurat relacji jest tytuł konkludującego cały tekst rozdziału:
„Dopowiedzenia i konfabulacje”.
@Gammon
„Dość zaraźliwy, może dawać groźne powikłania, ale to nie dżuma przecież.”
Tak, wiem, jak ja bym chciała być zdrowa(!) i tak na luzie to olewać 🙂
Wolałabym nie wchodzić z nim w jakąś bliższą zawiłość, bo przytłoczyłby mnie, zagniótł swym uściskiem…
Moje oskrzela są w nieustającym stanie zapalnym, on tylko podsyci ów żar, ale to tylko takie przypuszczenia!?
@Bohatyrowiczowa
Z tym Filmwebem to trochę tak przy okazji dygresji jednego( raczej jednej) z uczestniczących w pracach pewnego blogu (blog Tanaki)
Że ponoć…jako właściciela kilku nicków mają mnie na oku…
I nie wiem, czy w razie czego, to wyniosą mnie z jakiegoś konkretnego blogu, czy wymiotą mnie z wszystkimi moimi sieciowymi emanacjami ze wszystkich. Również z szalonego.
I wiem, że nie chodzi o nicki, a raczej o treść – niektórych – moich komentarzy.
I myślałem, że taki Filmłeb mógłby być jakimś zabezpieczeniem, bo na te gołąbki to chyba mam ochotę. A przynajmniej wymienić się przepisami.
U belfra puściłem właśnie tekst który może stać się przyczynkiem, ale tak przy okazji warto przeczytać, bo chyba zawarłem w nim pośrednio ( przy okazji po lekturowych impresji) do świata jakich wartości się odwołuję.
https://chetkowski.blog.polityka.pl/2020/03/01/skaranie-boskie-z-tym-jedraszewskim/#comments
komentarz Wawrzyńca
@samba kukułeczka
Czy masz może przy tym dreszcze?!
https://www.youtube.com/watch?v=kmjlc3_VefM
Widuję kociątko uganiające sie za Tobą na innych blogach?!
Lubię i podzielam zdanie Orteq (chyba tak to sie pisze)…
Od zaraz w drodze!
@Bohatyrowiczowa
Może…
…ale ogólnie współczesna muzyka raczej mnie nie rajcuje.
Jeżeli już to co najmniej 20, 30 lat wstecz, albo coś co klimatem nawiązuje do tamtego okresu.
Mam na oku jeden zespół muzyki współczesnej (TVP Kultura w ich wykonaniu sonety Szekspira) i mają w Kielcach pod koniec marca koncert w tamtejszej Filharmonii. Na razie się określam, ale chyba pojadę. Chyba, że drogi zasypie.
W mojej cerkwi mamy niezłego diakona z takim głosem…
…teraz już się trochę z nim oswoiłem, ale początkowo to myślałem, że nie w cerkwi jestem, ale co najmniej w jakiejś operze.
Ale co byś nie myślała, że tylko w takie klimaty wchodzę, to coś sprzed 20, 30 lat:
https://www.youtube.com/watch?v=zb9Obfsfhrw
Szkoda, że tak wcześnie odszedł.
Bohatyrowiczowa
A ty jak wolisz, żeby Cię kołysało, czy tak z piskiem opon?
https://www.youtube.com/watch?v=AwIuu60R1Xc
Jeden z moich ulubionych filmów.
@Bohatyrowiczowa
Nie napisałem, że jest nieszkodliwy oraz tak, rozumiem.
@samba kukułeczka
„Może…
…ale ogólnie współczesna muzyka raczej mnie nie rajcuje.”
Tak dość wymijająco i odpowiedziałeś?!
Ja przy „Odpowiedzi” Afromentalu, i jeszcze w tej konkursowej wersji z Hanią mam dreszcze nawet za kolanami,a tatuaż uwypukla mi się w 3D…
Pokombinowałam, ze gdybyś miał cos podobnego, tak to odczuwał, bo wiem, gdzieś czytałam ze nie mamy tak wszyscy…
To byłby sens w wymianie przepisami, lubił byś co mnie kręci, to i smakowało by Ci danie według mego pomysłu, a tak to już nie wiem..
Czego ja słuchałam 30 lat temu tego:
https://www.youtube.com/watch?v=rmMb6Ha219o
Moja przygoda z nimi zaczęła się na obozie wędrownym po Ziemi Słupskiej (Słupsk, Koszalin, Sławno, Ustka itd w tym tylko jeden dzień na plaży, za to imprezy w miastach, miasteczkach noc w noc, jazda bez trzymanki, 3 bite tygodnie)
Grzegorza Ciechowskiego lubię, też słuchać i chyba kiedyś udostępniałam tą sama nutkę?!
@samba kukułeczka
„A ty jak wolisz, żeby Cię kołysało, czy tak z piskiem opon?”
Poproszę o bramkę numer trzy, bo „kołysanie” w bryczce
pierwsze skojarzenie z Aviomarinem (he he)
a pisk opon…jeeeee mam tu parę takich skrzyżowań, na wzniesieniach, gdzie grzechem byłoby stać na ręcznym, tam ruszam z kopyta, a jak jeszcze to jest na drodze z pierwszeństwem, ja jadę w lewo, a puszcza mnie ktoś zwalniając z kieruneczkeim w prawo, i sie uśmiecha, to pazurek wysuwa sie sam…
Filmu który polecasz nie widziałam.
Z facetem za kierownicą nie jechałam od lat, nie pamiętam jak to jest.
@Bohatyrowiczowa
Kiedyś to się jeździło, ale teraz to spokój. Z reguły mam 12-17 pkt to muszę uważać, ale z wiekiem z niektórych rzeczy trzeba rezygnować – chociaż raczej kierowcą Formuly1 nie byłem.
KSU to chyba Uszczyki Dolne.
Byłem kiedyś w Ustrzykach Dolnych. W czasach durnych i chmurnych. Leżałem nawet na stole operacyjnym. Z nogą. Ostatecznie nic mi nie było. Ale lekarz który diagnozował moją nogą popatrzyl na mnie i moją fizjonomię powiedział:
„No, tak. Rozpierd… te Bieszczady, rozpier…całkowicie.
Ale przepowiednia się nie sprawdziła. Bieszczady były, są i dopiero teraz je rozp…
A Sztuczki są na YT, ale nie wiem czy ci podejdą, bo są trochę specyficzne.
Trzeba takie coś lubić, a nie każdego to rajcuje.
Ale mały jest rewelacyjny. I Wałbrzych – tam akcja. To chyba trochę takie Jastrzębie, bo tam też kopalnie (były). Byłem tam z 10 lat temu, ale niestety miasto-rozpacz. Teatr mieli niezły. Pojechałem kiedyś na drugi koniec Polski do teatru. Żeby to jeszcze do Warszawy. Ale do Wałbrzycha.
A do Kielc jadę, ale chyba wcześniej.
Chyba za tydzień. Są na YT, ale nie będę puszczał, bo może być obciach.
@samba kukułeczka
Wstyd się przyznać, ale ja nigdy nie miałam jeszcze żadnych punktów
czy mandatu…( ja to przeczytasz to spluń proszę trzy razy za prawe ramię)
Sztuczki…one coś mi mówią, ten długowłosy chyba naprawdę
miał coś z mamrem? Bo gdzieś go widziałam.
Co do Kielc no luknęłam do Filharmonii Świętokrzyskiej,
i miej więcej wiem co tam jest pod koniec miesiąca…
A Bieszczady:
https://www.youtube.com/watch?v=5-CN7ZBVN0I
Jastrzębie skończy jak Wałbrzych czy Bytom, zamykają nam
jedną z dwóch Galerii, za wysokie czynsze w euro dla najemców,od stycznia
tracimy „Mohito”,”H & M”, „Sinsay”…ubierać będziemy jeździć się do Bielska lub Rybnika…
@G82
Podejrzewam ze masz wbudowany moduł tolerancji głupoty i bzdur.
@observer
Podejrzewam ze masz wbudowany moduł tolerancji głupoty i bzdur.
Prawdopodobnie tak, niekiedy dzięki temu zamiast całkowicie ignorować bzdury, odfiltrowuję z nich frakcje sensu a nawet (chyba) mądrości.
Pamiętam np. pewną mocno-starszą-panią (obecnie już nie żyje), która była w swoim środowisku zawodowym traktowana jako osoba trochę przygłupia. Ona tymczasem miała zwyczaj snuć długie monologi, w 80-90% na tematy nieważne, znienacka wplatała w to bardzo przenikliwe uwagi, które jednak formułowała tak dziwacznie, że może z 10 osób na świecie je rozumiało.
Dla całej reszty była gaworzącą byle co i byle jak staruszką.
https://www.youtube.com/watch?v=5o3CBO9xDXY
(pora pożegnać raz na zawsze swoją ugrzecznioną wersję)
Wypadałoby wchodząc nocą do lokalu wpierw przywitać się z personelem, gośćmi, i odnieść się do karaty menu jak już, a nie szukać włosów w cudzych niemalże dojedzonych resztkach na talerzach!!!
Niektórzy tolerancję mylą z papierem toaletowym…
Aby dotrzeć do karty w tym lokalu, trzeba zbyt długo brodzić przez serpentyny, kotyliony i grubą warstwę konfetti
Zapanowal syndrom „Zyrafy i Nosorozca” patrz rysunek -> ( Andrzej Mleczko).
Z uwagi na szacunek, do autorow blogu, ktorzy wkladaja prace w ciekawe tematy, bardzo byla by wskazana odrobina refleksji nad wlasnymi wpisami.
Jesli juz istnieje niepohamowana pokusa rozmowy na temat kielubasy to do tego celu sa inne blogi np Facebook.
Oszacowano , ze radosna tworczosc w Youtube to rownowaznosc
https://www.theverge.com/2019/5/7/18531107/youtube-waste-energy-power-video-streaming-google
100-500Kt CO2e rocznie – the carbon footprint of roughly 30,000 UK homes.
Widzę że Panom ewidentnie brak ogłady towarzyskiej. A nawet jakby nerwy puszczały.
My – ja z Bohatyrowiczową – w ramach jazdy próbnej bezpretensjonalnie rozważamy ( przecież można to potraktować jako odpowiednik naukowej hipotezy) jakie mogą być akceptowalne następstwa dociśnięcia pedału gazu – również dla osoby towarzyszącej – a Panowie zamiast z uwagą pochylić się nad naszymi rozterkami i ewentualnymi konsekwencjami – poprzedzonych rozterkami – decyzji, silą się na średnio wyszukane uszczypliwości.
Rzuciłem okiem na zawartość merytoryczną komentarzy pod tekstem Pana Marcina i poza naszymi ( ponownie ja i Bohatyrowiczowa) próbami pociągnięcia wątku na etapie wstępnym, nikt nie próbował wtrącić coś w temacie wiodącym od siebie…
…tak jak ja od czasu do czasu czynię z Bohatyrowiczowej pomocną dłonią …opadającą co i rusz na klawiaturę.
A poza tym ja raczej konsekwentnie stoję w opozycji wobec narracji samouwielbienia i oczekiwania na adorację dobiegających ze znacznej części środowiska współczesnej nauki, szczególnie tej zainfekowanej gadżetomanią, której jakieś standardy obowiązujące przedstawicieli tego środowisko w przeszłości są czymś absolutnie obcym. Ogólnie dobra mina do złej gry.
Bohatyrowiczowa zapewne nie podziela moich opinii jeżeli chodzi o status kulturowy, dokonania świata nauki, ale w kwestii niektórych rozterek egzystencjalnych znajdujemy jakąś nić porozumienia. Z tym, że Bohatyrowiczowa o splendorach przynależnych jej zdaniem nauce opowiada językiem potocznym, językiem codzienności, a że ową narrację wplata, przeplata wątki autobiograficzne świadczyć to może tylko o jej symbiozie z tym fenomenem czasów nowoczesności i postępu.
I nie mogę pominąć tych którzy do głównego bohatera (współczesnej nauki) i podchodzą z entuzjazmem i żarem niczym pierwsi chrześcijanie w czasach rzymskich. To nic, że niektóre prawdy trochę kanciaste, z niektórych za jakiś czas wszyscy będą się śmiali, ale wierzyć trzeba, tym bardziej że prawdopodobnie Apokalipsa tuż, tuż.
Czyli wszystkie strony pewnego dyskursu są obecne. I tak powinno być.
To jest rzecz normalna.
A po dyskusji otwieram drzwi od garażu…
Bohatyrowiczowa
Z Kielcamy mało brakowało…
Miałem to nieraz z co dwumiesięcznymi, cyklicznymi wizytami u lekarza specjalisty.
Wbiłem sobie do łba, że wizyta jest 13-ego, a okazywało się, że niestety dniem wyznaczonej wizyty był dzień poprzedni i niestety z wizyty u wracza były nici, a stan mojego samopoczucia nie znamionował trendów progresywnych.
.
I z Kielcami podobnie( ale nie tak samo, bo się wyrobie) Koncert który miał być 20-ego, odbędzie się marca 10-ego, a że zima jednak odpuściła na poważnie…
Zespół nazywa się Promodern. A ich muzyka to mniej więcej coś takiego:
https://www.youtube.com/watch?v=ir5a8EW6SXw
Proszę bez uszczypliwości.
A zwiastun „Sztuczek” – ten instruktor z kucykiem nie jest głównym bohaterem.
Głównym bohaterem jest syn faceta na którego wpadła Liszowska.
Do książki o której już wspominałem ( ta z przepisami kuchni monasterskich) a wydanej przez Monaster Opieki Matki Bożej w Turkowicach dołączony(a) był(a) coś przypominającego zakładkę a na niej oprócz wybranych miar kuchennych (łyżka, szklanka, łyżeczka) i ich dziesiętnych ekwiwalentów znajdował się taki oto przepis.
Przytoczę jego treść, może komuś się przyda, a jak nie to …podaj dalej:
Przepis na szczęście.
„Do garnuszka życzliwości wlej serce pełne miłości, dodaj dwie garści dobroci z łyżką ofiarności i przypraw szczyptą dobrego nastroju. Dokładnie wymieszaj z nadzieją i łagodnością, posyp cierpliwością, udekoruj uśmiechem i proponuj każdemu kogo spotkasz na drodze, a łaska Boża będzie z Tobą.”
Jakby się przypaliło – proszę następnym razem intensywniej mieszać.
@samba kukułeczka
„– ja z Bohatyrowiczową –”
Ja – egocentryk – chwyciłam oburącz myszkę komputerową, bo tak trudno
w to uwierzyć że mógłbyś nim być, ja to rynek, nie istniejącego na tą chwile centrum…
Ale już – ja z – to co innego to chłopiec o krok od koleżanki, który po wspólnej łobuzerce nie zostawia jej samopas, tylko odwraca od niej uwagę „wroga”..
Za to Ci dziękuje, ale nieprzyjaciel jest tu tylko jeden.
R.S. ma sporo racji, jest wykonana praca, musi i być nagroda,
po posłodzeniu można tu brykać do woli, tak było?!
„Aby dotrzeć do karty w tym lokalu, trzeba zbyt długo brodzić przez serpentyny, kotyliony i grubą warstwę konfetti”
To jest całkiem, całkiem, pewnie niezamierzenie, wywołało uśmiech!
Zawsze mógł odnieść sie do francuskich pubów z przed dekady, gdzie kiepowało sie na podłogę…
proModern – przypomina Bogurodzicę!?
„Zdrowaś Królewno Wyborna” mi sie podoba…
Za przepis szczęścia dziękuję – podam dalej.
Ja sie bez niego obejdę!
G82
Filtrowanie bzdur jest energo i czasochłonne. Wolę bardziej nasycone mądrością wpisy (na temat).
Ale cóż, żyjemy w czasach bezwstydnego ignoranctwa, nieuznawania autorytetów i chamstwa.
„4 marca o godz. 1:07”
Rękawice rzuconą mi w twarz przyjmuję – ochoczo!
Od tego zacznę:
https://www.youtube.com/watch?v=3uWRfJUzGm8
Jeśli odważysz sie nutę odpalić to dołóż, dołóż głosu, ma ziemia zadrżeć!
Gdyby gacie sie jednak zatrzęsły:
Wkleję ulubiony fragment!!!
„Dopóki my w waszych głowach
(To my!)
To my mamy was, ha ha!
I niby myślisz, że masz mnie na palcu
I niby myślisz, że wszystko już wiesz
I ciągle myślisz, że jesteś w natarciu
A jesteś tylko n-n-na dupie kleszcz”
A teraz zluzuj…. odetchnij….
Dostaniesz tu to o co zabiegasz!
Bliskie spotkanie z moją podeszwą
szpilki rozmiaru 36, masz je w abonamencie
tylko z celnością u mnie bywa różnie
i nie obiecuje że trafię w poślad czy gdzieś pomiędzy!!
(Gospodarzu wybacz)
Sambo – sztuczką jest,wzięcie i nie puszczenie z paska!
Film odhaczony!
Typie z godziny 1:07 – płacz i skarż!
Co by atmosfera blogowych prac uległa normalizacji – czego sobie i innym życzę – aczkolwiek nie przeszła w permanentne upupienie poruszanych wątków:
https://www.youtube.com/watch?v=-eQYJ82SuHQ
@Bohatyrowczowa
A to wersja dla Ciebie.
Intencja tożsama.
https://www.youtube.com/watch?v=QATICdf7b-0
@samba kukułeczka
https://www.youtube.com/watch?v=D6BOY5iCiOQ
odbijam piłeczkę…
„intencja tożsama” to cuś tak jakby ostatni pański grosz rzucony na tacę,
a weź się oddal i letkiej reszty podróży życzę?!
Z tym że ja jestem u siebie, w piekle już…
@Bohatyrowiczowa
6 marca o godz. 11:27
Wnimanije!
Nieformatiwnaja leksika.
Zaje….iste!
@samba kukułeczka
„@Bohatyrowiczowa
6 marca o godz. 11:27”
Jesioo ale oficalija, zrzucam bojówki i koszulke na rzecz sukienki, i zacznijmy jeszcze raz!?(chrząknij,proszę jeśli zgadnę, jesteśmy w ukrytej kamerze <- to szeptem)
Ненормативная лексика… где?
Ty nie załapałeś(?), ze to powstało z tego co dałeś mnie, spod zręcznych palcy na Majorce?!
Niestety, nie złapałem.
Z tą nieformatiwną…niestety przykucałem ( tak się kiedyś mówiło na stracha, boja) i wyszło prawie saloonowo.
Z tym moim wyjazdem, to do końca nie wiem. Niby bilet mam, ale mogą albo odwołać…( u nas miały być mecze piłkarskie bez publiczności – na razie cofli decyzję, to kto wie, może i koncerty w filharmonii określą jako bezzałogowe, czyli bez publiki) a poza tym niby mnie przeszło ( też chyba coś mam z oskrzelami), ale muszę być pewny, bo jak nie daj Boże nagle mnie złapie atak kaszlu, albo innego nasmorku, a mam miejsce prawie na środku rzędu to mogę swoim kaszlem wywołać pewną panikę na sektorze. I nie tylko.
Ambulanse na sygnale zajeżdzające pod filharmonię. Kamery telewizyjne, mikrofony radiowe, wywiady do gazet. Ja piep..ę… być może sam premier się pokaże…może ktoś z WHO przyjedzie…i wszystko przez mój atak kaszlu.
Jestem jednak dobrej myśli i do wtorku moja zdrowotność określi się do końca.
Mam przynajmniej taką nadzieję.
@Bohatyrowiczowa
…a jakby jeszcze w Kielcach wyjazdową sesję parlamentu zwołali, albo jaką Radę Bezpieczeństwa…
…muszę być po prostu pewny.
@Bohatyrowiczowa
No to puść coś dobrego na ten mój kaszel.
@samba kukułeczka
https://www.youtube.com/watch?v=PYdrhTL3VBk
Kaszel ustaje czy się nasila przy tym?!
@samba kukułeczka
Już naprawiam swój błąd…
Zamień w tekście to: All the love I feel for you
na to: All the friendship I have for you ?!
Bo nie chcielibyśmy byś dostał zawału!
Podpisano: Iga Bohatyrowiczowa
@Bohatyrowiczowa
A czy ktoś tu w ogóle wspominał o jakimś kaszlu?
…znałem ten kawałek w wykonaniu Gilberto, ale to jest…
…dobre inaczej.
@Bohatyrowiczowa
A teraz spadam do Zabrza.
@samba kukułeczka
To szerokiej drogi, możesz mi mówić z imienia,
po to je napisałam, ja i Bohatyrowicze to niebo i ziemia.
Zabrze?! Co tam jest, zwykłe wścibstwo moje?!
@samba kukułeczka
Aaaa mecz Górnika i Cracovii, dotarło już…
Wydedukowałam że mógłby to być Lady Pank w Zabrzu!
https://www.youtube.com/watch?v=k3SjVSSBut0