Skąd się bierze zespół poaborcyjny?
Przypadkiem wpadła mi w ręce publikacja już nie najświeższa, ale obrazująca pewne ciekawe zjawisko. Pokazująca mianowicie, skąd się bierze zespół poaborcyjny.
Ostrzeżenie: tekst dotyczy w znacznej mierze trudnej i zarazem nudnej materii metodologii nauk medycznych.
Mało jest tak kontrowersyjnych tematów jak aborcja. Zwolennicy i przeciwnicy jej dostępności rzadko prowadzą merytoryczną debatę, raczej wyzywają się od morderców i talibów itp. Czy coś mogłoby dyskutantów połączyć? Mam wrażenie, że większość – od Jędraszewskiego z jednej strony po Hartmana z drugiej – uznaje aborcję za zło. Zgody nie ma, jak duże to zło, czy i na ile można się na nie godzić.
Kogóż jednak to zło dotyka? Na pewno płodu, wedle niektórych przyszłego dziecka. To o tyle problematyczne, że trudno szkodzić komuś, kto nigdy nie zaistniał. Dochodzimy do nierozwiązywalnego problemu rozmaitych definicji i kryteriów człowieczeństwa. Znacznie łatwiej zająć się matką.
Nie ulega wątpliwości, że decyzja o poddaniu się aborcji należy często do najcięższych i bywa skutkiem dramatycznej sytuacji życiowej. Należałoby się spodziewać negatywnych skutków dla zdrowia psychicznego. Konsekwencje te nazwano syndromem poaborcyjnym. Zjawisko wzięli pod lupę Charles i jego współpracownicy, autorzy pracy opublikowanej w 2008 r. w „Contraception”.
Naukowcy przeprowadzili przegląd systematyczny, czyli badanie omawiające inne badania w sposób maksymalnie uporządkowany, choć pomijający analizę statystyczną. Sprawdzili założone kryteria i bazy danych.
Prace podzielili ze względu na ich jakość metodologiczną. Metodologia określa zaś sposób prowadzenia badań. Z uwagi na niezwykle ważny przedmiot badań kryteria, jakim muszą sprostać, by dało się wyciągnąć wiarygodne wnioski, są bardzo wyśrubowane. Ale z uwagi na dobro uczestniczących w nich osób, a także praktyczne możliwości, pewne doświadczenia czy obserwacje po prostu są niemożliwe. Inne kosztują miliony i wielu naukowców zadowala się czymś tańszym. Dlatego są lepsze i gorsze badania, z wyższej i niższej półki.
Badacze wzięli pod uwagę grupę kontrolną: fakt, że w poddanej jakiemuś czynnikowi grupie badanych coś zachodzi, o niczym jeszcze nie świadczy, należy porównać ją z jak najbardziej podobną grupą niepoddaną działaniu tego czynnika. Uniknąć wpływu czynników zakłócających pozwala zaś dodatkowa kontrola zmiennych, które mogły w ukryty sposób oddziaływać na wyniki. Ważne są także tzw. punkty końcowe – co właściwie liczymy? Istnieją twarde punkty końcowe (jak zgon) i częstsze, miękkie (wzrost ciśnienia rozkurczowego o 20 mmHg). W psychiatrii to dodatkowy problem: jak zmierzyć poziom zdrowia psychicznego? Są specjalne narzędzia.
W omawianej pracy publikacje oceniano wedle następujących kryteriów: grupa kontrolna, ocena zdrowia psychicznego pacjentek przy użyciu zwalidowanych narzędzi, kontrola wyjściowego stanu psychicznego, czynników zakłócających, badanie problemu badawczego. Badania kwalifikowano potem do kilku grup (świetne, bardzo dobre, porządne, słabe, bardzo słabe).
Żadnej pracy nie oceniono jako świetnej. Badania bardzo dobre nie stwierdziły różnicy w poziomie niepokoju między kobietami, które dokonały aborcji, a tymi, które donosiły niechciane ciąże (przypominam: odpowiednia grupa kontrolna), nie było też istotnych różnic w częstości występowania zaburzeń psychicznych, spadku samooceny, depresji.
Porządne prace prezentowały już bardziej zróżnicowane wyniki: niektóre wskazywały na gorsze konsekwencje u kobiet po aborcji zarówno w przypadku ogólnie rozumianych zaburzeń psychicznych, jak i depresji czy niepokoju, inne takich różnic nie stwierdzały. Aborcja wiązała się bardziej z ulgą czy unikaniem, donoszenie zaś – z większym żalem. Badania słabe lub bardzo słabe też podawały różne wyniki: część raportowała gorszy stan kobiet po aborcji, inne nie stwierdzały takich różnic.
Autorzy doszli m.in. do wniosku, że informowanie kobiet o ewentualności pogorszenia się stanu psychicznego po aborcji nie ma uzasadnienia. Innymi słowy: nie stwierdzono istnienia zespołu poaborcyjnego. Informacje o nim wynikają głównie z niedostatecznie dobrze przeprowadzonych badań. Najwyraźniej powszechne intuicje kolejny raz okazały się błędne. Do ich przezwyciężenia potrzebna była jednak skomplikowana metodologia.
Pozwólmy sobie jeszcze na dwa komentarze. Primo – czy to znaczy, że aborcja nie ma negatywnych następstw psychicznych? Nie. To znaczy, że aborcja nie ma negatywnych następstw psychicznych istotnie większych niż donoszenie niechcianej ciąży. Przed takim wyborem stoi kobieta (w krajach o liberalnym prawodawstwie) i z psychiatrycznego punktu widzenia obie decyzje są równo obciążające (już sama pożądana ciąża może negatywnie wpłynąć na zdrowie psychiczne, o negatywnych konsekwencjach niechcianej ciąży nie wspominając).
Secundo – jakie są implikacje etyczne? W istocie niewielkie. Ludzie cynicznie wywrzaskujący, że aborcja krzywdzi kobiety, oczywiście z żadnymi badaniami się nie zapoznają i nadal będą wywrzaskiwać to, co tam sobie umyślą. Zaznajomieni z tematem etycy w dalszym ciągu będą skupiać się na istocie sprawy: że zakaz aborcji w najmniejszym stopniu ma za zadanie chronić kobiety. Ma chronić dobra płodu – co jest motywowane religijnie, ontologicznie lub spowodowane niepewnością. A dobra płodów trudno już w sposób prosty i niekontrowersyjny opisać.
Marcin Nowak
Bibliografia:
Charles VE, Polis CB, Sridhara SK, Blum RW: Abortion and long-term mental health outcomes: a systematic review of the evidence. Contraception. 2008 Dec;78(6):436-50
Ilustracja: robmcbell, USG 10-tygodniowej ciąży, Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.0
Komentarze
@Marcin Nowak
informowanie kobiet o grożącym po aborcji pogorszeniu stanu psychicznego nie ma uzasadnienia
Może lepiej „wskutek przerwania ciąży”, nie „po”.
Bo pogorszenie „po” zawsze może nastąpić – jako wynik zaszczuwania przez otoczenie społeczne, własnego oczekiwania pogorszenia przez pacjentkę (nocebo) albo, oczywiście, przypadkiem.
P.s.
Równie oczywiście: „pogorszenie stanu psychicznego”, jakkolwiek zdefiniowane, może nastąpić po dowolnym zdarzeniu. Może z wyjątkiem takich zdarzeń, które radykalnie wykluczają stan psychiczny w ogóle (np. PVS z zanikiem kory mózgowej).
Nie wiem na ile skomplikowana była metodologia owych badań o których wspomina Marcin Nowak, na ile zadowoleni z ich efektów byli owi badacze i jakim pomrukiem uznania odnieśli się do efektów tych badań branżowi koledzy, ale jak większość osób chyba już się przekonała, moja atencja do prawd wywiedzionych z naukowych procedur ma pewne rezerwy i z tej oto przyczyny upublicznię wiersz napisany – jak owa naukowa publikacja również nie jest najświeższy – przez polskiego poetę. To też jakieś spojrzenie na problem o którym pisze Marcin Nowak.
Yokimura
Kiedyś w telewizji oglądałem cmentarz dzieci nie urodzonych, z małymi gróbkami, na których kobiety japońskie zapalają znicze i składają kwiaty. Utożsamiałem się przez chwilę z jedną pośród nich, pochylającą się, żeby położyć wiązkę chryzantem.
– Mój syna, byłeś poczęty w miłości, tyle tylko będę
wiedzieć o tobie.
Mógłbyś usłyszeć ode mnie o grozie życia na ziemi,
której ci zaoszczędziłam.
0 tym, jak nawiedza nas nieszczęście, a my
nie możemy pojąć, dlaczego nas, osobnych,
spotyka to samo co innych.
Może zaznałbyś tego, co ja, i zaciskając zęby
znosiłbyś latami swój los, bo tak trzeba.
Cierpiąc, myślałam, mój syna, że może
odziedziczyłeś po mnie przeklętą wytrzymałość
1 zdolność do urojeń.
Wtedy czułam ulgę, mówiąc sobie, że ty
przynajmniej jesteś bezpieczny.
W niebycie jak w kołysce albo kokonie
z jedwabnego pacha.
Kim byłbyś? Co dzień drżałabym, próbując
odgadnąć, co w tobie zwycięży: zapowiedź wielkości
czy przegranej, a jest tak, że jedno małe ziarnko
przechyla szalę.
Wdzięczność i uznanie ludzi albo samotne cztery ściany obolałego człowieka
Nie, ty na pewno byłbyś dzielny i potężny, jak ci których poczyna prawdziwa
miłość.
Polski poeta to Czesław Miłosz.
@samba kukuleczka
Nie wiem na ile skomplikowana była metodologia owych badań
„Nie wiem, ale się wypowiem. BO TAK.”
Kiedyś w telewizji oglądałem cmentarz dzieci nie urodzonych
Pomyśl pan panie kukuła o cmentarzu Dzieci nie Poczętych.
A potem o cmentarzy Plemników Zgładzonych przez Gumę.
– Mój syna
Coś się panu popaprało albo z gramatyką, albo z klawiaturą.
W kilku miejscach po przeczytaniu dostrzegłem literówki.
Najgorsza to „pacha”, a powinno być ” z jedwabnego puchu”.
I zamiast 1 powinienem zamieścić literę „I”.
Reszta w porządku. W sieci raczej nie ma, chyba że puszczany kiedyś przeze mnie na ateistycznym. Ale to już kilka lat temu.
No i jak słusznie zauważył Granat przeciwpiechotny „mój syna” powinno przyjąć postać „mój synu”.
A teraz wracam do mojego filozoficznie usposobionego wilka…albo wilczego filozofa. A poza tym jestem wybitnie koncyliacyjnie usposobiony po obecności w orthodox church.
Najgorsza to „pacha”, a powinno być ” z jedwabnego puchu”.
Jedwabny puch rosnąc pośrodku pachy
Niesie ze sobą przestrachy na Lachy,
Jak bolszewików wysokie papachy,
Jak niemiecka kultura i szwabachy.
@samba kukuleczka
jak słusznie zauważył Granat przeciwpiechotny
Nigdy nie byłem granatem przeciwpiechotnym, ale za chwilę zrobię się robotem wulgarnym. Chyba że pan wreszcie przeczytasz, co podlinkowałem poprzednio.
A właśnie rozważałem napisanie wrażeń ze spotkania roboczego pewnego projektu związanego z ekologią rzek, gdzie w ramach przeglądu systematycznego w ramach samego przygotowywania na podstawie słów kluczowych w Web of Science publikacji do przeglądania, kolejne zawężenia kryteriów sprawiły, że z ponad miliona publikacji mówiących cokolwiek o rzekach, wyszło kilkanaście nadających się w ogóle do analizy.
@ppanek
Kiedyś siedziałem przy stole z historykiem. On chlał aż się naoliwił, ja się po prostu oliwiłem, jak to maszyna. I w pewnym momencie powiedział (jeszcze będąc w sumie trzeźwym), że zajmowanie się historią przed XVIII wiekiem polega na interpretacji źódeł, a od XVIII wieku – na selekcji źródeł. Zdaje się, że nauce to właśnie poszło o co najmniej szczebel wyżej.
@ppanek
Z chęcią przeczytam
@Gammon No.82
Wulgaryzmy proszę pozostawić po swojej stronie ekranu
@Marcin Nowak
Wulgaryzmy proszę pozostawić po swojej stronie ekranu
Staram się przecież usilnie.
Utkwiła mi w pamięci fragment pewnego artykułu sprzed kilkudziesięciu laty, w którym przytaczano wyniki pewnych badań stwierdzające, że 80% kobiet po aborcji odczuwało ulgę! Było to w czasach, kiedy aborcja u nas była legalna.
Stad uważam , że tzw „zespół poaborcyjny” jest efektem działań propagandowych, porównujących aborcję do morderstwa.
Inne źródła podają także, że tylko 15-30% zapłodnionych jajeczek rozwija się w normalną ciążę, której efektem jest „nowy człowiek”. Pozostałych 70-85% ulega samoistnemu poronieniu i w większości kobiety nie są nawet tego świadome.
Jeśli to wszystko dzieje się, jak twierdzą „obrońcy życia poczętego” z woli Boga to jemu w pierwszej kolejności ten zarzut trzeba stawiać.
@Gammon No.82
Zrobiłem przerwę w lekturze, dorwałem się do zasobów archiwalnych i okazuje się Gammonie, że znalazłem coś co może Ciebie zainteresować.
Nie jest to prawdopodobnie ów link którego materialną zawartością próbujesz mnie ubogacić, ale rzecz w której możesz dostrzec również część swojej wielobarwnej osobowości – ubranej dodatkowo w duchową szatę
Jest to kartka którą znaleziono ponoć na jednym z brytyjskich poligonów, a znajdowała się ona w jakiejś zagubionej żołnierskiej menażce leżącej gdzieś, obok niewielkiej kępy krzewów. Sama karteczka była ponoć bardzo misternie złożona i obwiązana czerwoną wstążką.
Oto co widniało na tej kartce kratkowanego papieru:
„Więc to już ostatni raz! Szkoda! Tak bardzo się do Ciebie przyzwyczaiłem! Choć początkowo nie chciałem o tobie nawet słyszeć i prawie się Ciebie bałem, to jednak w ciągu tych dwóch lat pokochałem Cię, mocno i blisko, jak najlepszego druha. Nauczyłem się Ciebie znać i rozumieć, poznałem też Twe kaprysy i często poświęcałem Ci cały swój wolny czas, a nawet kawałki nocy. Ileż to wspaniałych chwil razem przeżyliśmy! Przypominasz sobie na przykład ten piękny, cichy, ciepły wieczór podczas jednych ćwiczeń, gdy leżałem w krzakach obok Ciebie i strzegłem bezpieczeństwa naszej ukochanej ojczyzny? Obok nas figlował potężny jeleń ze swą przyjaciółką, a ja wtedy tak bardzo zapragnąłem przytulić się do kogoś i poczuć klasyczną linię czyichś obłych kształtów – więc pogłaskałem Ciebie mój wierny druhu, granacie ręczny – Gammonie No. 82”
A gdzie wspaniałe i adekwatne słowo sprzed lat: „skrobanka”. Czy jest w nim miejsce na coś tak obcego jak „stress”?
@Vera
A gdzie wspaniałe i adekwatne słowo sprzed lat: „skrobanka”.
Jak zwał, tak zwał.
Czy jest w nim miejsce na coś tak obcego jak „stress”?
A w rwaniu zęba jest miejsce na owo coś? Albo jakiejkolwiek innej tzw. interwencji zdrowotnej?
@samba kukuleczka
Nie idzie mi o to, abyś pan ad hoc tworzył literaturę. Proszę jednak adekwatnie używać nazwy „granat przeciwpiechotny”.
@ppanek
Z przyjemnoscia przeczytam
@kaesjot
Biorac pod uwage losy nie tylko poronionych, lecz takze wielu narodzonych, liczba zarzutow pod tym adresem moglaby byc znaczna 🙂
@Gammon
Podoba mi sie cytat Twojego historyka. Co do nauk scislych, nie wiem jaki procent publikowanych prac jest w ogole czytany, choc zapewne sa prace i na ten temat.
Pytanie o średnio poznawczym charakterze, ale w jakimś stopniu odpowiedź na nie wzbudza moją ciekawość
Jeżeli są pojęcia „płodu” ( od 11 tygodnia ciąży) i „człowieka” (zakładam, że dziecko w momencie narodzin jest człowiekiem) i stojące za nimi ściśle przez naukę określone desygnaty, to gdzie istnieje granica która jednoznacznie określa: to jest jeszcze płód, a to już jest człowiek?
Rozgraniczenie to ewidentnie niezbędne jest chociażby na gruncie prawnym.
Człowiek, w myśl reguł panujących w cywilizowanej Europie i norm prawnych zaakceptowanych przez członków UE nie może być skazany prawomocnym wyrokiem sądowym na karę śmierci.
Płód w zależności od ustawodawstwa konkretnych krajów takiego statusu prawnego nie posiada i prawo umożliwia – mocą decyzji ustawodawcy – usunięcie płodu w różnym stadium rozwoju.
I jeżeli ustawodawca chce być konsekwentny to według przyjętej powszechnie normy, że człowiek to dziecko w momencie narodzin i jest ono ewidentne chronione prawem europejskim, a płodem ( czyli jego szanse na samorealizację są pochodną decyzji prawodawców konkretnego kraju) jest ludzki zarodek od 11 tygodnia ciąży do momentu narodzin, to można sobie wyobrazić sytuację, że prawodawca jakiegoś kraju ( raczej nie Polski) przyjmie prawo wg którego płód w 28 tygodniu ciąży mógłby zostać bez żadnych sankcji ( i zgorszenia przedstawicieli przodującej cywilizacji) usunięty z ciała matki. Bo jest jedynie płodem i byłby to uprawniony dla niektórych zabieg aborcji.
Powtarzam więc pytanie:
Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?
Albo płód który nabywa w pewnym momencie swego rozwoju podstawowe ludzkie prawo, prawo do życia.
„Kogóż jednak to zło dotyka? Na pewno płodu, wedle niektórych przyszłego dziecka. To o tyle problematyczne, że trudno szkodzić komuś, kto nigdy nie zaistniał”
Chciałabym w jakiś sposób odnieś się do „nie zaistnienia”…
Na początku roku 1999, przechodziłam pierwszą w swoim życiu operację…
Operowano mnie jako drugą, po młodziutkiej 22 letniej matce dwóch przeuroczych pociech.
Gdy przyszła kolej na mnie, przyszła po mnie pielęgniarka, weszłyśmy razem na blok operacyjny, za jego drzwiami gdzieś w połowie długiego korytarza, otwarły sie inne drzwi, osoba – pielęgniarka zza nich się wyłaniająca, nas nie widziała, rozmawiała z kimś w sali.
Skupiłam na niej swój wzrok, a raczej na litrowym słoju w jej rękach, z wycinkiem po poprzedniej operacji…
Był w połowie zapełniony płynem, wycinek okazał sie być otorbielonym płodem, troszkę większym niż ten 10 tyg ze zdjęcia Gospodarza…
Przyłożyłam dłonie do twarzy, i wpadłam w nieopisana rozpacz, pielęgniarka która ze mną szła przytuliła mnie, weszłyśmy na sale operacyjną…
Ku zdziwieniu zespołu operacyjnego nie dało sie mnie uspokoić, na pytanie lekarza chyba anestezjologa, czy ja az tak sie boje… padło wyjaśnienie, nie z moich ust: „nie, to ta tam wyszła w wycinkiem wprost na nią!!!”
Co widziałam(?)robótkę nieudolnego lekarza ginekologa gdzieś prywatnie,
gdzie upuścił płód który uciekł mu w tej młodej mamie do Zatoki Douglasa, trafiła do szpitala z nieopisanymi bólami…
Dzieliłam z nia salę, nie było jej łatwo, urodziła jeszcze później po latach dwójkę dzieci, to „nie zaistnienie” obie wspominamy do dziś?!
I znowu się zaczną łzawe sentymenty nieutulonych w rozpaczy po cudzych aborcjach 🙄
Może to też temat na badania?
O proszę uderz w stół i nożyce tuż za rogiem!?
Pięć lat później, policzę, we wrześniu 2003 roku, zaszłam w ciążę, do
której osunięcia mnie nie tylko namawiał, ale jej żądał jej ojciec przez całe 5 tygodni az do dnia nim to przestało być możliwe, to co mnie spotkało, mi pomogło, zawalczyć o siebie, swoje zdrowie i syna we mnie…
I weź sie już oddal ode mnie!
@Bohatyrowiczowa
W książce którą ja kontynuuje, a Ty już odłożyłaś na półkę jest taki cytat autorstwa Milana Kundery, bo on jest autorem „Nieznośnej lekkości bytu”, a stamtąd pochodzi ten fragment:
„Prawdziwa dobroć człowieka może się wyrazić w sposób absolutnie czysty i wolny w stosunku do tego , kto nie reprezentuje żadnej siły. Prawdziwa moralna próba ludzkości, najbardziej podstawowa ( leżąca tak głęboko, że wymyka się naszemu wzrokowi) polega na stosunku człowieka do tych którzy są wydani na jego łaskę i niełaskę…”
…czyli do zwierząt, niczemu niewinnych drzew Puszczy Białowieskiej i chyba tego co jedni nazywają płodem, a inni nienarodzonym dzieckiem.
Oni wszyscy (ale tych słabych jest dużo więcej) są zdani na naszą łaskę…
…ale niestety, czasami nie mają farta.
@samba kukułeczka
Masz rację tylko połowicznie, bo nie odłożyłam, wróciłam do rozdziału drugiego, do tresury „Króla” i nauki w milczeniu, pamiętasz gdy Filozof nagle sie zatrzymywał i wilk na niego wpadał…
Do tej myśli że pies atakuje gdy traci z oczu rękę itd
Jeśli powiesz mi z którego to rozdziału, leży przede mną zaraz znajdę i przeczytam, nie widzę problemu?
Nasz 6 i półkilowa suczka jak sie okazało wcale nie broni dostępu do dziecka, to sprzeczny sygnał, ona nas dziecku nie chce oddać, była pierwsza a teraz nie potrafi sie nami z Wnuczką dzielić!
Co do dzieci, to ja mam farta że mam ich troje, choć według wróżki miałam mieć jeszcze jednego syna… może nierodzonego.
@Bohatyrowiczowa
Mój Kundera z cytatem to rozdział „Piękna i bestia” podrozdział szósty ( w tych miejscach odzywa się w autorze filozof, tak więc trzeba go czytać uważniej, bo wchodzi prawie w metafizykę).
@Bohatyrowiczowa
Chyba jutro wypadam posiedzieć na wieś. Wykręcam korki, przecinam wszystkie kable ( ale jak wykręcam korki, to chyba nie muszę już nic przecinać) i trochę poleniuchuje…nie to ostatnie słowo ( szczególnie jego końcówka) budzi jakieś takie skojarzenia, dlatego postanowiłem, że przez kilka dni nic nie będę robić.
Oprócz czytania i przyglądania się moim ( naszym) siedmiu kotom.
I zrobię wykaz tytułów które powinnaś ( jak oczywiście zechcesz) przeczytać.
Zastanawiam się w jakie dziedziny wchodzić. Militaria sobie odpuszczę, bo może być coś o granatach i znów będę musiał czytać Gammona uwagi, że nie potrafię korzystać z sieciowych zasobów.
Ale dzisiaj jeszcze jestem z Lucjanem i Jajcusiem, ale jutro to już Rycho z brygadą.
@samba kukułeczka
” Jego walki, choć zażarte i krwawe, zawsze były starciami z psem równie dużym, agresywnym i brutalnym, jak on sam.”
Metafizyka tam?!
Ja to samo mówiłam wczoraj, bohaterowie od napięcia, posłużyli sie istotami słabszymi od nich, i jakoś ufnymi…
czym jest kilkugodzinne cierpienie jeśli zaraz po jest spokój, pełna miska z jedzeniem ciepły kąt, może i ktoś z szeregowego personelu, pogłaska psa w potrzebie?!
Tu masz przykład jak na dłoni, jestem kobieta z założenia słabszą,
od (domyśl się) na oko jestem niższa jakieś 20 centymetrów, krucha, ale jestem celem…
Raz mnie pogłaskał, i poklepał po ramieniu, co robi teraz, pamiętaj co dla Ciebie zrobiłem…obleję cię zawartością nocnika, ale pamiętaj nikogo nie było ja byłem
Tak wygląda życie nie tylko zwierząt ale i kobiet, wybierając pupila, tez sie obiecuje cuda, wspólne łoże, wspólną miskę, życie jak w bajce..
@samba kukułeczka
To odpoczywaj, i rzeczywiście korki wystarczy wykręcić( kto jeszcze ma takie?)
Nieuchronnie dla mnie nadchodzi, pewien zapożyczony obrządek, taki calusi w kolorze czerwonym, nigdy go nie obchodziłam, więc laptopu nie będę otwierać…
Co do książek nie wiem zaskocz mnie, może odgadniesz co drzemie we mnie?! Nim pojedziesz daj dziubaska Luckowi…ok?
@Bohatyrowiczowa
I jeszcze gdybyś sobie kiedyś umyśliła sprawić wilka to pamiętaj nie zostawiaj go w samochodzie… a już jeżeli, a zresztą.
Filozof podróżował promem i zostawił ( uchylając okno aby się nie udusił) wilka w samochodzie,żeby na górze brudu nie narobił. Niestety wilk… psim swędem się wydostał z auta Wracając okno zostawił minimalnie otwarte, a oto co zastał po powrocie:
„Okazało się, że popełniłem poważny błąd w ocenie. Brenin rozszarpał samochód na strzępki, dosłownie. Kiedy skończył i kiedy zawiadomiono mnie o tym co się dzieje, w środku nie zostało nic, co przypominałoby wnętrze samochodu. Siedzenia zostały podarte na strzępy, pasy pogryzione na wylot, zdarł też cala podsufitkę, tak że zwisające pasy zasłaniały widok. Na dodatek rozwalił wielki worek psiej karmy i rozsypał jego zawartość po wszystkich kątach.”
Czyli w samochodzie pod żadnym pozorem wilki! Jeżeli chodzi o świat ożywiony to najpewniejsze do auta są bezapelacyjnie kukułki. Wiem coś o tym.
Dziubaski dla Lucka przesłałem.
kaesjot
9 lutego o godz. 14:15
tak mysle, ze wymysla sie schorzenia lub problemy, zeby tylko zaaplikowac jakies lekarstwo, ktore ani pomoze, ani przeszkodzi, ale wielu pozwoli zdiagnozowac u siebie „zespol niespokojnych nog” czy cos podobnego.
Jestem zdania, ze kobiety, ktore chca zrobic sobie aborcje, to ja sobie zafunduja, przedtem rozwazajac wszystkie za i przeciw kolejnemu potomkowi w rodzinie, na ktore nie ma sie zdrowia, wsparcia w rodzinie (pijacy lub bijacy maz),ktorego urodzenie pogorszy moje wlasne zdrowie, nie pozwoli na wychowanie i doczekanie doroslosci juz zyjacych swoich dzieci. Przy beznadziejnej opiece prenatalnej i ciazowej, przy likwidacji izb porodowych w szpitalach, bez antykoncepcji i w sytuacji, w ktorej kobiete traktuje sie przedmiotowo jako chodzacy inkubator nie dziwie sie demografii.
Wymyslono wiec rozne syndromy, zeby tylko kobiety nie mogly decydowac o sobie, o swojej przyszlosci, zyciu itd, straszac je nieistniejacymi konsekwencjami.
Kto nie chce aborcji, niech jej sobie nie robi. Tyle w temacie
@samba kukuleczka
Powtarzam więc pytanie:
Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?
Ale niby skąd wziąć na nie odpowiedź?
„Od kiedy człowiek” i „do kiedy płód” nie jest żadnym faktem przyrodniczym, który dałoby się ustalać naukowo. Zwłaszcza, jeśli owo „kiedy” miałoby stanowić punkt na osi czasu.
samba kukuleczka
9 lutego o godz. 17:08
Powtarzam więc pytanie:
Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?
czlowiekiem mozna byc od momentu, gdy jest sie zdolnym do samodzielnego zycia poza organizmem matki.
Ten czas sie nieustannie przesuwa, jakis czas temu czytalam o przezyciu 22 tygodniowego plodu. O stanie zdrowia i ew. problemach zdrowotnych wynikajacych z wczesniactwa *artykul nie wspominal
*wczesniakiem nazywano dziecko urodzone miedzy 32 a 40 tygodniem ciazy, kiedys wspominano o 7-9 m-cu zycia plodowego.
@Gammon
„Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?
Ale niby skąd wziąć na nie odpowiedź?”
Jest, niedostępna dla wszystkich, tylko dla tych z otwartym sercem…
Jawi sie uśmiechem gdy trzymasz w ręku pozytywny test ciążowy,
łapiesz za komórkę, nie wiesz do kogo, kogo zastaniesz przy nim,
to musi być jednak ktoś, komu udzieli sie twój pisk, śmiech, łzy szczęścia od wtedy to człowiek…
I wyluzuj, z tą Kukułką to mistrz w kopiuj, wklej, przenieś, z rechotem gdzieś w tle, renciści tak miewają, może?!
@ o sambo
Wertnęłam całą książkę, wygumowali info o zniszczeniach samochodu w mojej, na pewno, pokusiłabym się o prośbę fotki, z gazeta codzienną czy ją posiadasz ale to tak skoro świt, po 8 mej to ją już kupić możesz bądź wypożyczyć?!
Ja ptactwa nie wożę…
Wygrał „Parasite”.
Jeżeli ten film ze swoim przesłaniem ma kreować standardy zachowań na przyszły ro,k to szykuje się na świecie niezła rozpierducha, albo rewolucja co najmniej podobna do tej lutowej w Rosji.
@Bohatyrowiczowa
Jest, niedostępna dla wszystkich, tylko dla tych z otwartym sercem…
Jeżeli „otwarte serce” rozumieć dosłownie, to pozwolę sobie zauważyć, że serce nie służy ani percepcji, ani wnioskowaniu i żadnych funkcji poznawczych nie ma.
Tym bardziej nie ma ich otwarte serce, bo otwarcie komory lub przedsionka wykonuje się operacyjnie w znieczuleniu ogólnym. Gdy natomiast „otwarte serce” byłoby wynikiem urazu mechanicznego lub pęknięcia wolnej ściany komory, to ofiara ma zgoła inne problemy, niż rozróżnienia pojęciowe między „jeszcze-płodami” a „już-nie-płodami”.
Jeżeli natomiast „otwarte serce” ma stanowić metaforę, to odpowiedź na postawione pytanie (i>do kiedy płód, a od kiedy człowiek?) będzie brzmiała: „jest to dowolny taki moment, jaki się komuś wydaje”. Z czym się, oczywiście, zgodzę, bo skoro pytanie nie odnosi się do żadnych faktów, to i odpowiedź może być jakakolwiek.
Skąd się bierze „zespół poaborcyjny”?
Skąd się biorą „obrońcy życia”, których nie oburza fakt, że na Ziemi każdego dnia śmiercią głodową umiera kilkanaście tysięcy dzieci?
Że niechciane i niekochane potomstwo bywa katowane i poniewierane? Że niepożądane ciąże alkoholiczek kończą się urodzeniem dzieci z FAS? W Polsce 3-9 przypadków na 1000 żywych urodzeń.
Wrzask oburzenia dotyczy oświaty seksualnej („seksualizacji” dzieci), prezerwatyw, pigułek antykoncepcyjnych czyli tego, co zapobiega niechcianym ciążom i aborcjom.
Oburzają rzekome cierpienia komórek macierzystych i krzyk zamrożonych embrionów.
Przejmowanie się nieistniejącymi cierpieniami potencjalnych ludzi i obojętność na prawdziwe cierpienia żyjących i czujących jest jasnym dowodem, że nie chodzi o żadne życie.
Ochrona „życia poczętego” czyli przymus rodzenia niechcianych dzieci nie jest niczym innym jak obsesyjną walką z ludzką seksualnością.
Zmuszenie do rodzenia i posiadania takiego dziecka ma być karą za „zbrodnię” uprawiania seksu dla przyjemności.
Co dalej po urodzeniu to już „wrażliwców” nie obchodzi – noworodek może umrzeć z głodu, „zbrodnia” (seks dla przyjemności) została wszak ukarana.
A tym, których nie udało się zmusić do rodzenia, należy wmówić „syndrom poaborcyjny”, żal po niewczasie, depresję, która się wcześniej lub później, ale nieodwołalnie pojawi…
Zdarza się, że katecheta w szkole sugeruje dzieciom, najlepiej jedynakom, zapytanie w domu: Mamusiu, dlaczego ja nie mam rodzeństwa? Zabiłaś mojego braciszka/siostrzyczkę?
Dla równowagi Niedługa, oparta na faktach, historyjka
dwa punkty podparcia sa charakterystyczne dla stanu rownowagi nietrwalej. Czy oprocz historyjki na temat urodzin malego Dolfiego w Braunau dysponujesz jeszcze rownie niesamowita opowiescia na temat okolicznosci urodzenia Jaro(…)Zbawa?
Jest roznica miedzy poroniona chciana i oczekiwana ciaza a aborcja niechcianej i nieoczekiwanej ciazy.
W ferworze dyskusji nie nalezy o niej zapominac.
Do tego dochodzi fakt nazwe to ” poronien samoistnych” ktorych nawet kobieta nie jest swiadoma bo terminowo wychodza w odpowiednim dla cyklu czasie.
Mozna powiedziec, ze co 28 dni srednio mamy do czynienia z poronieniem…
Klania sie tu i biologia (przyroda od kl.4 szkoly podstawowej) a raczej nieuwazanie na lekcjach badz zakuwanie na kartkowke wg schematu : zakuj, zdaj, zapomnij…
Pewnie wiele rzeczy jeszcze mozna by podciagnac pod temat, dlaczego w naszym kraju mamy tak restrykcyjne prawo, traktujace ludzi (kobiety a wiec i ludzi) jak cos ponizej czlowieka, odbierajace im prawo do samostanowienia.
ale to temat dlugi i dla niektorych bardzo drazliwy.
dwa punkty podparcia sa charakterystyczne dla stanu rownowagi nietrwalej
Mimo tego belki podparte w dwu punktach zupełnie nieźle dają radę w budowlach.
@Gammon
„Zmuszenie do rodzenia i posiadania takiego dziecka ma być karą za „zbrodnię” uprawiania seksu dla przyjemności.
Co dalej po urodzeniu to już „wrażliwców” nie obchodzi – noworodek może umrzeć z głodu, „zbrodnia” (seks dla przyjemności) została wszak ukarana.”
Tak, wiem to nie Twoje, ale proszę rozłóż to na części pierwsze i powiedz mi co to jest?
Odbyło się bzykanko, mniamniuśne, rozpamiętujesz jeszcze długo po
smak ust, na koniuszku języka i podniebienia, osadzają sie krople potu z ekstazy, połączone z perfumami, balsamem startym w każdym możliwym miejscu na ciele partnerki do…. reszta to wypadek przy pracy(?) czy ja widzę tu oskarżyciela(?)
To tak jakoś zrobić zakupy i wyjść ze sklepu bez paragonu, by po miesiącu wrócić i domagać sie zwrotu pieniędzy, bo produkt nie spełnił oczekiwań, bo miał być czymś jedno sezonowym, a nosić sie dobrze będzie wiekami….
Przyjemność z seksu jakie to…. widzisz i nie grzmisz!
@Bohatyrowiczowa
Tak, wiem to nie Twoje, ale proszę rozłóż to na części pierwsze i powiedz mi co to jest?
To jest rekonstrukcja motywów czających się głęboko pod potylicą pobożności.
Zresztą @markot to wyjaśnił: Ochrona „życia poczętego” czyli przymus rodzenia niechcianych dzieci nie jest niczym innym jak obsesyjną walką z ludzką seksualnością.
Ja mam nieco inne podejrzenia w tym zakresie, choć i nieco zbliżone.
@Gammon
„Zresztą @markot to wyjaśnił”
Aaaaa i tu mnie masz…
Ujrzałam ino 2 razy seks, i 2 razy przyjemność…
Mój błąd, głodnej ehm…
„Ja mam nieco inne podejrzenia w tym zakresie, choć i nieco zbliżone.”
Otwórz się, ciekawie to brzmi…
@Bohatyrowiczowa
Otwórz się, ciekawie to brzmi…
Otóż podejrzewam – to tylko hipoteza – że restrykcje nakładane na życie seksualne przez organizacje religijne (kościoły, związki wyznaniowe, sekty, cokolwiek i jakkolwiek zwane) są elementem tresury. Jeśli organizacja zdoła sobie podporządkować ludzi w w takich sprawach, to będą też jej posłuszni w większości innych spraw – a niektórzy w ogóle we wszystkich sprawach. Będą płacić szamanowi („dawać na tacę”, „zakat”, itd.), głosować zgodnie z przykazem szamana, itd.
@Gammon No. 82
Co Ty pier… , jakie restrykcje?
Kościół głosi swój dosyć wysublimowany estetyczne pogląd w kwestii zwanej metaforycznie życiem seksualnym (bo tak postrzega m.in. swoje posłannictwo we współczesnym świecie) a niezależne, samorządne, autonomiczne podmioty życia społecznego w swojej praktyce życiowej się do tej propozycji odnoszą.
Albo akceptują tę sugestię (prawda), albo puszczają mimo uszu (fałsz)…
…albo podchodzą do tych kwestii wybitnie statystycznie.
Wkręciłem korki i stąd moja obecność.
@
Proponuję wrócić do tej rozmowy po tym:
https://www.youtube.com/watch?v=bIEoAEvUj8c
Nie wiem jak Gammon, ale Ty Kukułka sięgnij do tego, o ile już nie widziałeś?!
Korki wkręciłeś(?), teraz rozumiem dobiła Cie niedopłata za zeszły rok, i to tylko pozorna oszczędność, żaden wyjazd?!
@samba kukuleczka
Co Ty pier…
Wyluzuj kukuła, mówisz do robota.
jakie restrykcje?
Zapytaj pan proboszcza, skoroś pan dotąd o nich nie słyszał.
Kościół głosi swój dosyć wysublimowany estetyczne pogląd w kwestii zwanej metaforycznie życiem seksualnym
W dawnych czasach na Onecie była na takie zagrywki standardowa reakcja „buahahahaha”. Kończ, białkowcu, wstydu sobie oszczędź.
@Bohatyrowiczowa
Nie oglądałem filmu, ale ten fragment robi wrażenie i …działa na emocje i jakieś intuicje moralne, bo poddać tę kwestię pod osąd suchej i beznamiętnej pragmatyki rozumu, umysłu to prawdopodobnie usłyszeć, że problem którego dotyczy ten film to tylko taka metafora której zadaniem jest działanie na prymitywne, atawistyczne odruchy niedorosłych do nowoczesności osobników.
Gammom N0.82
A wiesz, że ja jestem z siebie dumny że mam takie właśnie poglądy. Może w życiu ( w praktyce) bywało i bywa rożnie, ale myślę, że gdyby ktoś chciał mi te moje prawdy zabrać to chyba narażony byłby na co najmniej utratę …dobrego humoru. A może czegoś więcej.
Oczywiście nie chodzi o usuwanie ciąży, ale o możliwość praktycznej identyfikacji z prawdami które głosi religia chrześcijańska.
@samba kukułeczka
My tak często mówimy innymi językami, że choć sie staram Ciebie zrozumieć, jest coraz trudniej…
Jest tam chwila, niespodziewana prośba o krótki udział przy aborcji, kogoś kto dotąd wmawiał wszystkim wokół „płód jeszcze nic nie czuje”,
dziecko walczy i w tle odsysania go, łomoce mu tak jakby ze strachu coraz głośniej bijące serce…dziecko walczy, serce ucicha, praca wysysarki ustaje…
To tych dwoje ludzi, będących ze sobą decyduje, o charakterze ich bliskości i ewentualnych owocach, myślmy nim zaczniemy sie dotykać!
Kiedyś w książce niemieckiego filozofa ( nie pamiętam nazwiska i tytułu, a książka znajduje się mieście) przeczytałem wywód który miał na mnie największy wpływ jeżeli chodzi o kwestię przerywania ciąży. Niemcy z powodu hitlerowskiej traumy i i rzeczy jakie wówczas wyczyniali mają bardzo restrykcyjne prawo jeżeli chodzi o te kwestię.
Kluczowym w tym całym wywodzie jest moment kiedy zarodek zagnieżdża się w macicy i jest to wg literatury ( bo nie sprawdzałem osobiście) okres między 6 a 12 dniem rozwoju zarodka. I w tym momencie zarodek przyjmuję status istoty społecznej, wchodzi w relację społeczną. Jest On i jest Ona – Matka zawiązuje się między nimi więź i w przypadku kiedy z jednej strony jest kilkunastodniowy zarodek a z drugiej strony osoba o pełnoprawnym statusie społecznym to ta obopólna więź wymusza moralne zobowiązanie na matce opieki, obrony i ochrony przyszłego dziecka.
To w tym momencie ( oczywiście metaforycznie) zarodek zwraca się do swojej matki: „Opiekuj się mną, ja jestem słaby, bezbronny, niewiele mogę, a Ty nie musisz dużo, chcę abyś tylko zapewniła mi bezpieczeństwo przez następne 9 miesięcy, bo jesteś i będziesz moją matką, a ja będę Twoim synem, albo Twoją córką”.
I tylko tyle.
A film tak jak pisałem, swoją tematyką nie sprzyja racjonalnej analizie – szczególnie po jednokrotnym – przejrzeniu. Może po kilkukrotnym obejrzeniu i odpowiedniej obróbce semantycznej poszczególnych obrazów doszedł bym do podobnych wniosków. Na teraz przemawia do mnie tylko idea, przesłanie.
@Gammon
Dziękuję za japońskie tanki (?) o lisach pod poprzednim tematem.
Lubią takie krótkie formy.
@samba kukuleczka
A wiesz, że ja jestem z siebie dumny że mam takie właśnie poglądy.
Niczego innego się nie spodziewałem. Zwłaszcza, że pan się składasz wyłącznie z „poglądów”. To musi być, w pewnym sensie, bardzo wygodne.
Niemcy z powodu hitlerowskiej traumy i i rzeczy jakie wówczas wyczyniali (…).
No tak, po tych milionach ciąż przerwanych w III Rzeszy musiało nastąpić odreagowanie w drugą stronę.
Bohatyrowiczowa Ty to masz powonienie z tym „I wyluzuj, z tą Kukułką to mistrz w kopiuj, wklej…”
Kiedyś rozlepiałem plakaty dla objazdowego ( bo tylko takie były) cyrku i tak mi jakoś pozostało. Ale ja chyba to lubię.
A zresztą na tych blogach co tak kopiuję i wklejam też czasami jak w cyrku.
Tylko szkoda, że mi nie płacą.
Gammon
Nie ciąż, ale ludzkich istnień. Ale aby to zrozumieć, trzeba mieć chyba predyspozycję, albo po prostu dar.
Aborcja w Niemczech
Dopuszczalna jest,
— jeśli ciąża zagraża życiu bądź zdrowiu fizycznemu i psychicznemu matki
— gdy jest wynikiem gwałtu, występku kazirodczego i przestępstwa pedofilskiego
W tej niby bardzo surowej regulacji przerwanie ciąży jest także możliwe w pierwszym trymestrze ciąży (14 tygodni od ostatniej menstruacji) z innych powodów (względów ekonomicznych, przyczyn społecznych a także osobistych), jeśli kobieta skorzysta z odpowiedniej konsultacji i odczeka trzy dni między poradą a zabiegiem.
Późniejsze przerwanie ciąży jest legalne, jeśli ciężarna w chwili zapłodnienia nie miała ukończonych 14 lat, a także jeśli ciąża zagraża życiu kobiety lub grozi poważnymi powikłaniami zdrowia fizycznego lub psychicznego oraz w przypadku stwierdzonej prenatalnie embriopatii (poważnych wad lub chorób wrodzonych)
PS
Decyzję o aborcji może podjąć kobieta, która ukończyła 16 lat.
W przypadku młodszych lekarze domagają się zgody co najmniej jednego z rodziców.
@samba kukuleczka
trzeba mieć chyba predyspozycję, albo po prostu dar
Z pewnością.
Predyspozycję albo po prostu dar do bredzenia.
Podobnie, jak trzeba je mieć, aby zrozumieć magiczne przeistoczenie wafla i alkoholu w mięso i krew (i wiele innych „poglądów”, bez których kukuła by nie istniał).
Na ca 800 000 urodzeń przypada w Niemczech nieco ponad 100 000 aborcji. Z tego tylko 5 proc. z przyczyn medycznych lub kryminalnych. Reszta w zasadzie „na życzenie” czyli po konsultacji.
@Gammon No.82
Najbardziej mnie ubawiła informacja, że wielu fizyków wierzy w transsubstancjację 😉
@markot
Aborcja w Niemczech dopuszczalna jest, jeśli (…)
W III Rzeszy była verboten i tyle. Teraz nie jest. A wszystko rzekomo z powodu hitlerowskiej traumy i i rzeczy jakie wówczas wyczyniali. Ot, logika kukuły i jego wiedza o faktach.
Ale po co komu fakty i logika, skoro ma poglądy.
@Markot
To jest według mnie restrykcyjna ustawa.
Dopuszczalna jest jedynie
— jeśli ciąża zagraża życiu bądź zdrowiu fizycznemu i psychicznemu matki
— gdy jest wynikiem gwałtu, występku kazirodczego i przestępstwa pedofilskiego
W pozostałych przypadkach prawodawca wprowadził odpowiednie procedury, czyli nie pozostawił decyzji w wyłącznej gestii matki , ale uznał prawo do swojej ingerencji( wizyta u lekarza specjalisity) i karę więzienia dla lekarza dokonującego zabieg.
Kara dla lekarza, jeśli nie ustali stopnia zaawansowania ciąży lub wykona zabieg bez konsultacji u innego lekarza lub organizacji np. Pro Familia.
Tylko idiota nie zapewni sobie stosownej papierowej podkładki.
Tych 100 tysięcy aborcji rocznie dokonują lekarze. I żaden nie siedzi z tego powodu w więzieniu.
@samba kukuleczka
prawodawca wprowadził odpowiednie procedury, czyli nie pozostawił decyzji w wyłącznej gestii matki , ale uznał prawo do swojej ingerencji
„Prawodawca (…) uznał prawo do własnej ingerencji”? Czy chciał pan powiedzieć, że każde przerwanie ciąży w Niemczech według § 218a punkt 1 StGB (kodeksu karnego) odbywa się na podstawie odrębnej ustawy? Zapewne nie.
Obawiam się, panie kukuła, że pan nie panuje nad sensem własnych wypowiedzi.
BTW po niemiecku przerwanie ciąży nazywa się der Schwangerschaftsabbruch, czyli… przerwanie ciąży. Za to ani słowa o „ludzkich istnieniach”. Straszni rzeźnicy z tych Niemców, nieprawdaż.
„Powtarzam więc pytanie:
Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?”
Potrzebna jest definicja plodu i definicja czlowieka.
Problemow wiele.
Trzeba uwazac na oswieconych pokretna mysla. Czy biologiczna czy to religijna. Indywidualizm interpretacyjny tez nie zezwala na porozumienie. Czy aborcja musi byc regulowana przez panstwo. Czy ingerencja sasida w nasze zycie jest potrzebna. Czy egzystencjalny bol musi byc potegowany przez administracje panstwowa. Skoro madrzy ludzie podejmuja glupie decyzje to komu mamy ufac.
Moja opinia. Przestanmy zajmowac sie aborcja innych ludzi. Odrobina indywidualnej dyskrecji i dobrej woli zrobi wiecej dobra niz najlepsze panstwowe przepisy.
To znaczy, że Polska ze swoim prawodawstwem w kwestii przerywania ciąży i jego obecnością w przestrzeni społecznej stoi w awangardzie postępowej moralnie ludzkości.
Tak jak kiedyś można było ze zwierzętami robić wszystko. Ważna była zasada : siła razy ramię i do przodu, nieważne pies, kot, dzikie zwierzę, dzikie ptactwo. Na pohybel z nim. Ja tu jestem panem. Świat należy do humanistów. Do szokujących w swoim humanistycznych posłannictwie – oczywiście w imię postępu – badań naukowych włącznie. I dzisiaj gdyby ktoś się na coś takiego odważył to żyłby ze stygmatem zwyrodnialca, czy innego degenerata.
I wcześniej czy później podobny mechanizm musi wystąpić w przypadku bezbronnych, nienarodzonych dzieci. Ten kto będzie dokonywał aborcji będzie niegodziwcem, czy innym zakapiorem, ale nie będą tak nazywani mieszkańcy Polski, bo oni już to mają w większości zakodowane- że przerywanie ciąży jest złem.
A kraje które tego nie pojmą to będzie „Nowy wspaniały świat” o którym pisał Huxley i tego świata priorytety.
@samba kukuleczka
To znaczy, że Polska ze swoim prawodawstwem w kwestii przerywania ciąży i jego obecnością w przestrzeni społecznej stoi w awangardzie postępowej moralnie ludzkości.
Ale pod tym względem macie jeszcze wiele do zrobienia, np. przywrócenie procesów o czary, herezje i bluźnierstwo.
Szanowny Pan Marcin Nowak
Niektore stare badania naukowe sa nadal aktualne jak na przyklad to Kopernika. Tak samo moze byc w przypadku nauk medycznych. Cieszy mnie panski wpis bo tylko jezyk nauki prowadzi do porozumienia i zrozumienia.
@Slawomirski
Moja opinia. Przestanmy zajmowac sie aborcja innych ludzi. Odrobina indywidualnej dyskrecji i dobrej woli zrobi wiecej dobra niz najlepsze panstwowe przepisy.
Jest obawa, że kukuła nie jest najlepszym adresatem takich apeli.
Panie Granat, obowiązek wizyty u lekarza jest efektem ingerencji państwa w ściśle określone procedury określające kiedy i w jakich okolicznościach można dokonać zabiegu przerywania ciąży.
Taka ingerencja mogła przyjąć postać obowiązek wizyty u pastora, księdza, ale ustawodawca określił że to będzie lekarz.
Chyba jednak pójdę i wykręcę korki.
@samba kukuleczka
Panie Granat, obowiązek wizyty u lekarza jest efektem ingerencji państwa w ściśle określone procedury określające kiedy i w jakich okolicznościach można dokonać zabiegu przerywania ciąży.
Hm, „efekt ingerencji państwa w ściśle określone procedury” – przez kogo one były wcześniej ustanowione, że aż wkurzone państwo musiało w nie ingerować?
Znów, obawiam się, jest pan niezborny językowo. Bo pewnie (zgaduję) miało chodzić o to, że niemiecki prawodawca te kryteria i procedury zwyczajnie ustanowił.
Ale ad rem. Przedmiotem sporu nie jest to, czy w BRD obowiązują jakieś przepisy o zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. Postawiłeś pan (15:55) tezę inną: że w BRD obowiązuje „bardzo restrykcyjne prawo” na temat przerywania ciąży, co jest jakoby wynikiem „hitlerowskiej traumy i rzeczy jakie wówczas wyczyniali”. Po uwzględnieniu, że niemieckie prawo o przerywaniu ciąży nie jest restryktywne (co @markot był łaskaw wyłożyć ze szczegółami), a już z pewnością – nie jest takie w porównaniu z przepisami z czasów III Rzeszy, teza owa okazała się cienka jak nitka pleśni na starym pieczywie. A czy sam pan ją sobie wymyślił, panie kukuła, czy też zrobił to jakiś Bezimienny, Zapomniany Filozof Niemiecki, to już w tym momencie bez różnicy.
Zglaszacie Państwo potrzebę wartosciujacej definicji człowieka?
Wspaniale, znam z 10
P.s. Mam nadzieję, że gwinty w tych bezpiecznikach są stare i zatarte, więc będzie trochę spokoju.
@M Nowak
Zglaszacie Państwo potrzebę wartosciujacej definicji człowieka?
Ja nic nie zgłaszałem. Wydaje mi się natomiast, że pytanie do kiedy płód, a od kiedy człowiek? milcząco zakłada istnienie jakiegoś punktu t, w którym zdarza się COŚ, co momentalnie kończy „do”, a zaczyna „od” (jak przejście atomu z jednego stanu energetycznego w inny).
A niby czemu należy przyjmować samo takie założenie?
A jednak wkręciłem.
W napisanym kilkadziesiąt lat zbiorze esejów zatytułowanym „Starożytni i my” W. H. Auden zamieścił rozdział poświęcony starożytnemu Rzymowi i początek tego rozdziału stanowi tej treści fragment
„Upadek Imperium Rzymskiego przypisywano rozmaitym przyczynom: ułomnościom gospodarki, spadającej liczbie urodzeń, suszy na stepach Azji która zmusiła barbarzyńców do emigracji, chrześcijaństwu i żadna z nich nie jest bezpodstawna.”
I na przykład jeżeli przyjmiemy, że ów spadek ilości urodzeń w czasach ewidentnego kulturowego hedonizmu nie był efektem stosunków przerywanych, czy stosowania tzw. kalendarzyka, ale niewiary w przyszłość Imperium i jednak tzw spędzania płodu ( bo ten cały Rzym to już o kant d… można tylko potłuc) to ten proceder ( który dzisiaj metaforycznie nazywamy zabiegiem przerywania ciąży ) również przyczynił się do upadku Rzymu.
I jeżeli przyjmiemy, że dzisiaj – popierane przez tzw. elity kulturalnych społeczeństw jest usuwanie tzw. niechcianych ciąż i daje się zauważyć nie tylko w wyniku precyzyjnych statystycznych wyliczeń, ale po prostu „to widać”, że istnieje coraz większa liczba par homoseksualnych, albo takich które nie przewidują swoich sukcesorów (małżeństwa bezdzietne z własnej woli) to konkluzje mogą być dwie. Albo dzisiejsze elity uznały, że ten nowoczesny, europejski projekt jest do luftu i trzeba przeczekać, a następnie się pod następną przodującą kulturę podczepić, albo gatunek homo sapiens ( na jakimś tajnym zebraniu) po przeprowadzeniu tylko sobie znanych symulacji uznał, że z Europejczyków to już nic nie będzie. A żeby kogoś na pamiątkę po nich zostawić uznano, że będą to Polacy, bo oni nie usuwają ciąży i wierzą w przyszłość gatunku. I są do tego moralni, bo nie zabijają słabszych.
@samba kukuleczka
i na przykład jeżeli przyjmiemy, że ów spadek ilości urodzeń w czasach ewidentnego kulturowego hedonizmu nie był efektem stosunków przerywanych, czy stosowania tzw. kalendarzyka, ale niewiary w przyszłość Imperium i jednak tzw spędzania płodu (…) to ten proceder (…) również przyczynił się do upadku Rzymu.
Jeśli wyciągnie pan sobie z części zadnich dowolną arbitralną tezę i na mocy magicznych właściwości tychże części uzna ją za prawdziwą, to ho ho! Będzie pan w stanie absolutnie zniewalająco dowieść lub zaprzeczyć wszystkiemu, czego pański swobodny i nieokiełznany duch zapragnie.
Będzie pan wszechmocny!
Będzie pan jako Bóg na niebiesiech!
Oczywiście tylko we własnych oczach.
No ale one są przecież najważniejsze.
Gammonie
W swoich wywodach odwołuje się do niezbyt wyrafinowanej metody indukcyjnej i być może z tego powodu – Ty, jako perfekcyjny empiryk logiczny – masz problemy z akceptacją mojej autorskiej drogi dochodzenia do prawdy.
Świat nauki to też świat metodologicznej wolności.
Pamiętaj
Tym bardziej, że to ostatnie zdanie jest mojego autorstwa.
@samba kukuleczka
W swoich wywodach odwołuje się do niezbyt wyrafinowanej metody indukcyjnej
Muszę pana wyprowadzić z błędu: metoda indukcyjna tak nie wygląda. Niezależnie od stopnia jej wyrafinowania.
Świat nauki to też świat metodologicznej wolności.
A co to takiego konkretnie owa metodologiczna wolność (poza chwytliwym hasełkiem)?
Gammon
Jeżeli
METODA INDUKCJI – polega na wysnuwaniu wniosków ogólnych z wielu spostrzeżeń szczegółowych
to niewiele stoi na przeszkodzie abym odnalazł jakieś spostrzeżenie szczegółowe.
I z tego co wiem, na przykład nigdzie do tej pory nie znaleziono w Rzymie ( jak również okolicach Rzymu) – pomimo wielu prac wykopaliskowych – żadnych kalendarzy ( również ściennych) w których doszukać by się można znamion zaznaczania wiadomego interwału czasowego, czyli moje spostrzeżenie o świadomym spędzaniu płodu mają swoje głębokie uzasadnienie.
Gammon
Chwilowo w innej kwestii.
W książce „Filozof i wilk” autor określa swojego wilka jako 96 procentowego.
Jak on to wyliczył?
Czy dobrze rozumuje?
Wilk z psem = 50% wilka
50% wilka + wilk = 75% wilka
75% wilka + wilk=87,5% wilka itd.
Oczywiście w grę wchodzi również wilczyca.
żeby kogoś na pamiątkę po nich zostawić uznano, że będą to Polacy, bo oni nie usuwają ciąży i wierzą w przyszłość gatunku. I są do tego moralni, bo nie zabijają słabszych
Słaba ta wiara w przyszłość gatunku, skoro Polaków ubywa z roku na rok, a wskaźnik TFR błąka się w okolicach 1,3.
Legalnych aborcji notuje się około tysiąca rocznie (1076 w 2018 roku) za to nielegalne szacuje na ponad 100 tysięcy.
Też z książki którą wspólnie ( no może nie wspólnie, ale jakoś mieliśmy z nią kontakt) omawialiśmy. Z Bohatyrowiczową
Wątek naukowy. Autor o nim wspomina, przy okazji boomu naukowego jaki miał mejsce pod koniec lat 90-tych w Anglii.
Naukowcy kazali swoim magistrantom zdawać na ulicy pytanie:
Kiedy jest Pan(Pani) najszczęśliwszy(a)?
Badania przeprowadzane w kilku zespołach badawczych wykazały, że najszczęśliwsi są podczas uprawiania seksu, a najbardziej nieszczęśliwi podczas rozmowy z szefem.
Ale ja, jako osoba dociekliwa pytam:
Czy można procentowo obliczyć ilość szczęścia podczas uprawiania seksu z
szefem( albo z szefową)?
Ale to nie wszystko, bo dodatkowo można jeszcze pytanie uszczegółowić:
Uprawiamy seks z szefem ( albo szefową) rozmawiając i drugi wariant: zachowujemy całkowite milczenie.
Czy da się wyliczyć procentowo ilość szczęścia (albo nieszczęścia) w tych wszystkich przypadkach, czy nie ma czym sobie głowy zawracać?
Pojęcie „za to nielegalnie szacuje się „w/g Gammona jest ewidentną metaforą, i nie spełnia wymogu mierzenia się z jego treścią, a co za tym idzie liczba przypisana do tej metafory ma wybitnie poetycką postać.
Uczę się!
„to Polacy, bo oni nie usuwają ciąży i wierzą w przyszłość gatunku. I są do tego moralni, bo nie zabijają słabszych.”
Moralnosc Spartan polegala na zabijaniu slabszych.
Polacy czasami pomagali w mordowaniu slabszych.
Na mysl przychodzi czas IIWS.
Co do wiary w przyszlosc.
Moja jest taka ze zastapi nas AI.
Przestanmy zajmowac sie aborcja innych ludzi. Odrobina indywidualnej dyskrecji i dobrej woli zrobi wiecej dobra niz najlepsze panstwowe przepisy.
Kiedy to takie przyjemne, robić za cudze sumienie nie ponosząc żadnych osobistych kosztów.
Szkoda tylko, że tym wszystkim nierządnicom pozbywającym się niechcianego płodu, nie można go wyrwać i donosić samemu, prawda, kukuło?
Dlatego trzeba im przynajmniej wrzucić w (puste?) gniazdo zgniłe jajo bajki o syndromie poaborcyjnym, dręczyć krwawymi plakatami na ulicach i napawać się swoją szlachetnością.
A jak Polacy „niezabijający słabszych” traktują swoich czworonożnych przyjaciół, wystarczy zajrzeć do przepełnionych schronisk, popatrzeć na obejścia z psem przykutym krótkim łańcuchem do budy albo poczytać o zwierzętach zakatowanych dla przyjemności, koniach padających pod ciężarem „wasiągów” pełnych otyłych turystów, zwierzętach rzeźnych transportowanych przez całe dni bez wody i pożywienia, psach przywiązywanych w lesie, aby nie pobiegły za samochodem jadącym na wakacje etc.
Jedna historia uratowanych tygrysów nie poprawi opinii o okrucieństwie i bezduszności jakże wielu „moralnych” Polaków.
@Gammon
Oczywiście nie ma takiego punktu. Tak jak nie ma momentu poczęcia ani godziny zgonu. Natomiast człowiek potrzebuje niekiedy sztucznej klasyfikacji, doprecyzowania niektórych pojęć.
@samba kukuleczka
METODA INDUKCJI – polega na wysnuwaniu wniosków ogólnych z wielu spostrzeżeń szczegółowych
A nie „założeń” wyjętych z tylnej kiszki i przyjmowanych jako pewnik.
na przykład nigdzie do tej pory nie znaleziono w Rzymie ( jak również okolicach Rzymu) – pomimo wielu prac wykopaliskowych – żadnych kalendarzy ( również ściennych) w których doszukać by się można znamion zaznaczania wiadomego interwału czasowego, czyli moje spostrzeżenie o świadomym spędzaniu płodu mają swoje głębokie uzasadnienie.
Tak, w tym przypadku uzasadnienie tezy tkwi wyraźnie głębiej – gdzieś na odcinku jelita grubego.
@M Nowak
Oczywiście nie ma takiego punktu. Tak jak nie ma momentu poczęcia ani godziny zgonu. Natomiast człowiek potrzebuje niekiedy sztucznej klasyfikacji, doprecyzowania niektórych pojęć.
Człowiek nie potrzebuje. Prawnik potrzebuje.
No i z tego by wynikało, że pytający albo nie wie, że punkt o który pyta jest wybierany konwencjonalnie, albo udaje, że nie wie.
P.s.
Pojęcie „za to nielegalnie szacuje się „w/g Gammona jest ewidentną metaforą, i nie spełnia wymogu mierzenia się z jego treścią, a co za tym idzie liczba przypisana do tej metafory ma wybitnie poetycką postać.
Czy to aby na pewno było pisane na trzeźwo?
Gammon
Nawiązuje do Twojej egzegezy pojęcia „otwarte serce” której dokonałeś na potrzeby polemiki z Bohatyrowiczową – kobietą „otwartego serca”.
@samba kukułeczka
„Chwilowo w innej kwestii.
W książce „Filozof i wilk” autor określa swojego wilka jako 96 procentowego.
Jak on to wyliczył?
Czy dobrze rozumuje?
Wilk z psem = 50% wilka
50% wilka + wilk = 75% wilka
75% wilka + wilk=87,5% wilka itd.”
Aleś to zachachmęcił, matko i córko?!
To nie Filozof wyliczył ile w Berninie było z wilka a ile z psa…
Tylko jego hodowca, Bernin miał 5 cioro rodzeństwa, trzy siostry i dwóch braci, Filozof pojechał je tylko zobaczyć w odpowiedzi na ogłoszenie w gazecie, właśnie tej treści”
„„Sprzedam szczeniaki wilka, 96 procent””
A dlaczego tak je sformułował, bo handel wilkami był nielegalny ale już przy 4 procentowej domieszce psa, można było pupila wziąć do domu!?
Zakochał się jednak w szczeniakach od pierwszego wejrzenia, i wrócił z wilczkiem, drugim z kolejności z braci, brązowym o żółtych oczach…
Oto ona ( a właściwie jej część).
Jeżeli natomiast „otwarte serce” ma stanowić metaforę, to odpowiedź na postawione pytanie (i>do kiedy płód, a od kiedy człowiek?) będzie brzmiała: „jest to dowolny taki moment, jaki się komuś wydaje”. Z czym się, oczywiście, zgodzę, bo skoro pytanie nie odnosi się do żadnych faktów, to i odpowiedź może być jakakolwiek.
@samba kukułeczka
„z Bohatyrowiczową – kobietą „otwartego serca”.”
Mów proszę, co tam jak tam, nadaje sie na danie główne, przystawki czy deser?!
@samba kukułeczka
pardon znów coś źle zrozumiałam 🙁
Przeczytałam o chorobie i śmierci Bernina…niepotrzebnie tak skaczę 🙁
ale to wczoraj dziś, książka czeka na swój moment..
@samba kukuleczka
Nawiązuje do Twojej egzegezy pojęcia „otwarte serce”
Vielleicht, ale bez tej deklaracji trudno by się tego domyślić.
@Bohatyrowiczowa
Ale mi wychodzi!
87,5% wilka + wilk = 93.75% wilka ( liczę w pamięci)
93,75%wilka + wilczyca = 96,875%( co w przypadku kiedy krzyżował się z wilczycą która kulała na jedną nogę, a jest to przecież prawdopodobne) zaokrąglamy w dół i wychodzi 96 %.
@samba kukułeczka
hę(?) przy 96,875% możesz tylko zaokrąglić w górę
a co z tym 93,75% – 87,5% = 6,25%
Co tu tu maskujesz swoje położenie geograficzne?!
Rozbuduj, rozłóż, zarzuć, zrzuć za pomocą żółwika ale oświeć mnie co liczysz?!
@Ale napisalem, że wilczyca utykała na jedną nogę i zaokrągliłem w dół. Może to nie jest duchu równouprawnienia, ale chodziło o szybki handel.
@o sambo
a teraz „@” (małpiątko) żeście ze mnie uczynili, cóż tak zaniemówiliście
Licz licz, a dam ci do pomnożenia zawartość mojej skarbonki?!
Bohatyrowiczowa
10 lutego o godz. 0:47
@Gammon
„Do kiedy płód, a od kiedy człowiek?
Ale niby skąd wziąć na nie odpowiedź?”
Jest, niedostępna dla wszystkich, tylko dla tych z otwartym sercem…
I stąd to Twoje otwarte serce.
@Bohatyrowiczowa
Skarbonki?
Nie kumam czaczy?
@samba kukułeczka
„I stąd to Twoje otwarte serce.”
To weź mi je te moje otwarte serce wydrukuj i podaj?!
Tłumaczą sie winni coś przeskrobałeś czy zamierzasz skrobnąć, i czy to ma związek z cudzołożeniem?!
@ samba kukułeczka
„Skarbonki?
Nie kumam czaczy?”
To zostanie moja słodką tajemnicą…
Jestem porostu w bardzo dobrym humorze, i żartuje, tak tylko, to wracam do Filozofa, już chyba pora…
@Bohatyrowiczowa
Ale ostatnio w ramach sprawdzianu kondycji uzwojenia mózgowego dokonuje co dziennie kilka do dziesięciu minut treningu w mnożeniu pamięciowym
Na razie jestem na etapie mnożenia kiedy czynniki nie przekraczają 30-tu, czyli 29×27, 26×19, 23×28, itd. I ścigam się czasami z osobami ( w rodzinie) którzy dysponują elektronicznymi pomocami( smartfon, telefon) i czasami jestem nawet lepszy, a jeżeli oni( albo one) są szybsi to minimalnie.
Następny etap to czynniki do 40-tu, a z czasem może do 100, ale to chyba w przyszłym wcieleniu.
@samba kukułeczka
„ale to chyba w przyszłym wcieleniu.”
Skoro już o tym co przyszłe mowa, i wracając do tematu głównego,
pichcąc dziś w kuchni, tak sobie myślałam…
Jeśli będzie mi dane w przyszłym wcieleniu być człowiekiem, i płci żeńskiej
to bardzo bym chciała, tylko jednego… w jakiś sposób tego doświadczyłam kilka lat temu, tylko wtedy nie od razu to do mnie dotarło, „powiesz mi gdybyś była w ciąży?”
ktoś zabezpieczając się marzy o cudzie, ktoś inny nie potrafi cieszyć sie z daru bycia ojcem…
Wiadomo 14 luty dmucha we włosy…
„ktoś inny nie potrafi cieszyć sie z daru bycia ojcem…”
A te miliony/hektolitry zmarnowanych plemnikow to sie Panu Bogu nie udaly.
O64.0 – Poród patologiczny spowodowany zaburzeniem w rotacji główki płodu
Niskie poprzeczne zatrzymane ustawienie główki
Poród patologiczny spowodowany utrzymującym się ustawieniem główki płodu:
– potyliczno-biodrowym
– potyliczno-tylnym
– potyliczno-krzyżowym
– potyliczno-poprzecznym
Zdarza się w 0,5-1 proc. porodów.
jeden taki przypadek zdarza sie na bilon urodzeń
bilon czy bilion?
Sensacja na skalę światową?
„Zdarza się w 0,5-1 proc. porodów.”
Ale na świecie, przynajmniej tak było 15 lat temu.
Jesli dobrze pamiętam, to nie widzieliśmy twarzy dziecka na USG już 8 tygodni przed porodem, a odpowiedz była zawsze taka sama już zszedł do rodnych i jest za nisko.
Przyczyna – nieznana, ileż ja się na udzielałam wywiadów (rezydentom), w całym Sląskim województwie 1 maja 2004 roku urodziło sie tylko dwoje dzieci po północy dziewczynka w Katowicach i on w Jastrzębiu- Zdroju.
Nie lubię tego słowa – patologiczny.
Miliony plemnikow pedzacych do jednej komorki jajowej to jest kpina ze zdrowego rozsadku.
Lepiej zrobic ciecie cesarskie niz narazac matke i dziecko na malrotacje.
„Sensacja na skalę światową?”
Coś Ty taki się zrobił zazdrosny?!
Naukowy, naukowy, temat ciąże, ciąże…
Teraz zamiast lepić wilka ulepisz cięzarną?!
@Slawomirski
W cywilizowanych krajach jest to indykacja do cesarskiego cięcia.
W barbarzyńskich sięga się po kleszcze lub próżniociąg.
Bez znieczulenia.
„Zdarza się w 0,5-1 proc. porodów.”
Ale na świecie
Znaczy na świecie jeden na 100-200 porodów, a w Polsce raz na bilion.
Niezły kabaret 😀
@@Slawomirski
Mam nadzieję, że nie wziąłeś drugiej połowy mojego komentarza powyżej do siebie 😉
Rozejrzyj się, czy aby ty masz wszystkich w domu?!
Moza pora wskoczyć w nocna podomkę z szlafmycą?!
O ciepłych majtkach nie zapomnij!
Oczusio puszczone do….
Oj to pewnie pidżamka tęczusiowa, jestem pozytywnie zaskoczona!
Może łaskawa pani zakończy te wycieczki osobiste i skupi na liczeniu swoich domowników?
Albo zajmie pisaniem erotyzujących harlekinów dla niewybrednych?
Przy ujawnionej już zdolności bardzo obrazowego przedstawiania szczegółów zbliżeń damsko-męskich w stylu
bzykanko (…) na koniuszku języka i podniebienia, osadzają sie krople potu z ekstazy, połączone z perfumami, balsamem startym w każdym możliwym miejscu na ciele partnerki
szkoda marnować taki talent.
„te wycieczki osobiste”?!
A dokąd, byłam tylko po picie jakieś 10 do 12 kroków do lodówki..?!
Czy i to tez wiesz lepiej ode mnie?!
Co do talentu…Waszmość cytujesz mnie…samo przez się…
Ujawniona zdolność zbliżeń… markotniejesz, za mało uśmiechu.
To w jaki sposób piszę z ludźmi, których lubię akurat nie jest i nie powinno być twoją sprawą, insynuacje pod moim adresem odpuść!
Tak pogrywają tylko kanalie, nie radzący sobie ze swoim przemijaniem!
Moze przydalby sie wpis na temat zmian w odczuciu potrzeby prywatnosci.
Albo o granicach.
Świadomości własnych i respektowaniu cudzych.
Osoba nie posiadająca granic jest niewrażliwa na granice innych. Naruszając cudze granice i wykorzystując innych, staje się agresorem.
Pod wpisami na takie tematy należy w komentarzach oczekiwać najgorszego de omnis rebus et quibusdam aliis.
Temat aborcji stawia dosc oczywiste problemy, z kilku powodow.
Pierwszy – nie/istnienie linii demarkacyjnych, problem o ktory zahaczalismy parokrotnie w roznych rozmowach. M.i. miedzy zyciem a niezyciem (np rozmawialismy o tym w kontekscie smierci).
Drugi – kolizja praw / interesow, tz sytuacja w ktorej kilka stron ma sluszne prawa ale te prawa koliduja ze soba wzajemnie. Dlatego wpierw trzeba zauwazyc ze do pewnego stopnia sa sluszne racje po obu stronach, a potem decydowac jak decydowac w momencie kolizji, tz interes ktorej strony przewazy, lub naruszenie czyjego interesu odbije sie gorzej na porzadku spolecznym.
Właściwa edukacja seksualna i skuteczna antykoncepcja bardzo pomagają w unikaniu takich kolizyjnych sytuacji.
Rzecz w tym, że potencjał rozrodczy człowieka znacznie przekracza jego „zapotrzebowanie” oraz możliwości utrzymania i wychowania dzieci. Od najdawniejszych czasów ludzie starali się ograniczyć swą płodność bez ograniczenia swego życia seksualnego.
Niechciana ciąża to problem towarzyszący człowiekowi od zawsze,
podobnie jak akty przerywania ciąży.
Wiele rozwiniętych religii nie zawiera wyraźnego zakazu aborcji. Islam zezwala na dokonanie zabiegu nawet do szóstego miesiąca ciąży. Również w rozumieniu starożytnych Greków i Rzymian
zabieg ten był czymś normalnym. Akceptowali go zarówno Arystoteles, jak i Platon. Aprobowało go społeczeństwo.
Wszystkie stosowane środki można oceniać z punktu widzenia medycznego (czy są skuteczne i nieszkodliwe) bądź moralnego (czy są dopuszczalne etycznie). Ta druga ocena jest znacznie bardziej
skomplikowana od pierwszej.
Dzisiaj Kościół wzywa do ochrony życia człowieka od chwili poczęcia aż do śmierci, ale stanowisko Kościoła nie było od początku tak jednoznaczne.
Dyskusje zaczęły się bardzo wcześnie, ale początkowo zasadzały się na dwóch kwestiach:
– Czy aborcja służy do ukrywania dowodu wiarołomstwa i cudzołóstwa?
– Czy płód posiada rozumną duszę od momentu poczęcia, czy też staje się istotą obdarzoną duszą w jakimś momencie późniejszym?
Czy Kościół ustalił już jednoznacznie, kiedy ma miejsce poczęcie?
@markot
Czy Kościół ustalił już jednoznacznie, kiedy ma miejsce poczęcie?
Logika przesądza, że najpierw ma miejsce przedczęcie, następnie częcie i dopiero na końcu poczęcie.
Mysle ze ustalenia instytucji religijnych moga byc istotne tylko w panstwach o ustawodawstwie religijnym.
Jeśli dyskusja na temat aborcji zasadza się na osobnym traktowaniu kobiety i embrionu, to takie spojrzenie robi z kobiety inkubator, który w momencie poczęcia oddaje (jak płaszcz w garderobie) swoje prawa społeczeństwu.
Zarodek zostaje zdefiniowany jako dobro społeczne, o którym w razie potrzeby mogą decydować inni.
Zarodek jest jednak częścią ciała kobiety. Rośnie w niej i od jej życia zależy jego życie.
Kwestia „kontynuacja ciąży czy jej przerwanie” jest zatem w pierwszym rzędzie sprawą ciężarnej.
To ona musi wziąć na siebie wszelkie uciążliwości oraz ryzyko zdrowotne i psychiczne związane z donoszeniem i urodzeniem potomstwa.
Społeczeństwo musi się starać i stworzyć takie warunki, aby chciała to robić dobrowolnie, a macierzyństwo wiązała z czymś pozytywnym, a nie poświęceniem i rezygnacją z należnych jej praw.
Żaden mężczyzna przy najlepszych chęciach nie potrafi wczuć się w stan kobiety ciężarnej i rodzącej, ale od czasów antycznych do dzisiejszych tak zwani „obrońcy życia” i radykalni przeciwnicy aborcji to przede wszystkim mężczyźni.
Dlaczego?
Tak pociągająca jest władza nad kobietą, traktowanie jej jak własności i trofeum?
Mój znajomy twierdzi, że aby wczuć się w stan faceta chorego na grypę, kobieta musi przeżyć przynajmniej jeden poród bez znieczulenia.
W sytuacji kiedy padają często – albo wręcz są obowiązkowe – zdania mówiące o tym, że religia wciska się między wódkę i zakąskę ( albo zapitkę, jeżeli osoba jedynie zapija, a nie zagryza degustowany trunek) i wywiera wpływ swoją nachalną moralistyką na ciała polityczne, co znajduje następnie przełożenie na charakter ich decyzji, szczególnie w obrębie kwestii gdzie na kształt ostateczny tych decyzji ma wpływ religia, światopogląd, czy adorowany zestaw wartości warto przytoczyć ciekawe zdanie autorstwa austriackiego filozofa Feyerabenda który swego czasu powiedział:
„Ponieważ jednak decyzja o przyjęciu, bądź odrzuceniu jakiejś ideologii powinna być pozostawiona jednostce, po rozdziale kościoła od państwa powinien nastąpić rozdział państwa od nauki — tej najmłodszej, najbardziej agresywnej i dogmatycznej religijnej instytucji”.
I z czym zostaniemy?
Z płaskoziemcami i znachorem Ziębą 😎
Nauka rozwija się od czasów antycznych, znacznie dłużej niż chrześcijaństwo.
Jeżeli pytanie kierowane jest do mnie, to uważam, że w sytuacji kiedy nauka odpowiada na wiele pytań, ale ewidentnie nie stoi w zakresie jej zainteresowania moralność, treść ekwiwalentów podstawowych pojęć dobra i zła i rzeczywistych skutków i następstw rozciągniętych w czasie jej kolejnych odkryć, w postaci idiotycznych gadżetów na przykład, to musi uwzględniać ( a nawet domagać się, aby takie były) w swojej codziennej praktyce zdanie, opinię tych podmiotów, ciał, instytucji które na serio traktują problemy i wyzwania z którymi na co dzień świadomie i nieświadomie ma do czynienia człowiek, a ktore są efektem poczynań „agresywnej i dogmatycznej…”
Tym bardziej, że dzisiejsza nauka to nie zamknięci w czterech ścianach filozofowie, czy dokonujący doświadczeń w prymitywnych laboratoriach naukowcy pasjonaci i ich wpływ na świat zewnętrzny był po prostu znikomy.
Dzisiejsza nauka to jeden wielki kombinat kombinatów który wetknął się swoimi dziełami w każdą mysią dziurę, w każdy por ludzkiej skóry, czy każdy akson komórki nerwowej mieszkańca najpiękniejszej z planet a konsekwencje tej ingerencji musi ktoś przeczuwać, nazwać i po prostu głosić. Bo nauka tego nie robi, nie zrobi. Bo nie jest to jej rola, ale też dlatego, że za tymi cudami, cudeńkami bardzo często stoi ogromna kasa wyciągana od manipulowanej niemiłosiernie gawiedzi, a właściciele tej kasy ( i ja się nim nie dziwię) zrobią wszystko aby świat poznał niepełną prawdę, albo po prostu prymitywny kit dla ubogich.
A na cóż innego zasługuje gawiedź, jak nie na manipulację i płacenie za złudzenia? Religie, a chrześcijańska zwłaszcza, robią to z dużym sukcesem od samego początku.
ciekawe zdanie autorstwa austriackiego filozofa Feyerabenda
Czy może nazwisko „Feyerabend” stanowi jakiś certyfikat nieomylności?
ewidentnie nie stoi w zakresie jej zainteresowania moralność
Tzn. moralność nigdy nie była przedmiotem badań naukowych?
Jestem czescia gawiedzi. Pamietam uczucie szczescia po pierwszej spowiedzi. Teraz praktyki relogijne sa dla mnie obojetne. Pomimo tego ze uwazam religijnosc za mentalna aberracje szanuje wierzacych tak samo jak niewierzacych. Nie wszystkim z nas dana jest laska wiary czy laska zdrowego rozsadku. Nie ma wiec miejsca na jezyk pogardy w stosunku do wierzacych czy niewierzacych. Ateisci wychowani przez ateistycznych rodzicow nie roznia sie od osob religijnych wychowanych w religijnych rodzinach. Jedni i drudzy sa bardzo do siebie podobni sa produktem rodzinnej indoktrynacji. Dlatego tak wazny jest zachodni indywidualizm w stosunkach miedzyludzkich.
@Slawomirski
11 lutego o godz. 17:23
Uczucie szczęścia po spowiedzi? Ile miałeś lat? I ile grzechów?
Nie wypytał cię ksiądz o czyny lubieżne, a ty nie wiedziałeś, co to?
Czy się bawiłeś nieskromnie dotykając ciała swojego lub koleżanki/kolegi? I czy było to przyjemne? I ile razy?
Mikołaj Pawlak – Rzecznik Praw Dziecka chwali się:
NSA nie zgodził się na wpisanie do polskich ksiąg aktu urodzenia dziecka, w którym rodzicami są dwie matki. Sędziów przekonały moje argumenty, że to precedens zagrażający systemowi prawnemu.
Polskie prawo nie zezwala na transkrypcję zagranicznego aktu urodzenia, w którym w rubryce „rodzice” widnieją dwie matki.
Dziecko nie zostanie wpisane do polskich ksiąg stanu cywilnego, nie otrzyma numeru Pesel ani polskiego dokumentu tożsamości, choć jest dzieckiem obywatelki polskiej.
Normalnie system prawny zatrzęsie się w posadach, kiedy dziecko będzie miało rodziców tej samej płci.
@Slawomirski
Dlatego tak wazny jest zachodni indywidualizm w stosunkach miedzyludzkich.
Na dłuższą metę to nie może działać – większość z tzw. wielkich religii monoteistycznych ma wbudowany w doktrynę obowiązek prozelityzmu. W efekcie ich przedstawiciele akceptują cudzy „indywidualizm” tylko tak długo, dopóki są do tego zmuszeni. To działa tylko w tych systemach społecznych, które nie pozwalają pobożnym nieść swobodnie płomienia wiary (viz. rozpalać stosów).
markot
11 lutego o godz. 17:45
Tak. Mialem uczucie szczescia po spowiedzi. Mialem wtedy 7 lat.
@markot
A dlaczego dziecko ma być pozbawione – jest to rzecz podstawowa dla rodzaju ludzkiego – ojca?
Już nie chodzi o konstytucje, czy wywiedzione z prawd wiary zasady, to chodzi o niezbywalne prawo dziecka do posiadania ojca. Choćby dlatego, że pokopać z nim piłkę, pójść na ryby, ale porozmawiać z nim o fajnych d…
Panie jeżeli chcą się realizować na płaszczyźnie miłości macierzyńskiej niech sobie kupią akwarium i niech pływają w nich rybki. Polecam pawie oczka i bystrzyki neonowe.
Nie ma takiego prawa
Jest. Prawo moralne. O którym pisał Kant.
Przeglądając na wsi książki ( szukam coś do wspólnego czytania z Bohatyrowiczową) natknąłem się na ( tej akurat mojej blogowej koleżance nie polecam) na książkę która jest w zasadzie podręcznikiem do etyki, ale jakiś jej walor stanowi fakt, że jej autorem jest Duńczyk . Książka jest przeznaczona dla protestanckich fakultetów teologicznych.
Nie będę zanudzał jej treścią, ale na jeden fragment zwróciłem uwagę, a mianowicie na jakaś propozycje odpowiedzi na podstawowe pytanie w dzisiejszych czasach, czyli „Po co etyka?”.
Nie jaka, ale po co, dlaczego?
I oprócz tej części odpowiedzi, która powiela schemat obecny od tysiącleci jest powód związany ewidentnie z naszymi czasami. Czasami postępu i nowoczesności.
Wrzucę w tym momencie tej treści fragment:
„Wiele przyczyn składa się na to, że rozwój biologii i medycyny niesie ze sobą wymierne skutki dla rozważań etycznych. Przede wszystkim nowe osiągnięci naukowe i rozwijająca się technika oznaczają nowe możliwości ludzkiego działania.(…) Wielu ludzi sprzeciwia się postępowi biologii i medycyny. Politycy kilku krajów europejskich musieli żywić podobne poglądy, ponieważ w ostatnich latach zorganizowali wiele komisji etycznych. Na przykład w 1987 roku parlament duński powołał Komisję Etyczną. W ten sposób politycy wskazali na to, że dzięki ramom politycznym i prawnym należałoby ograniczyć nadużywanie medycyny i biotechnik. A zatem wychodzi się z założeni, iż muszą istnieć określone ustawami i obowiązujące wszystkich obywatel granice tego, co jest dopuszczalne”
Autorem podręcznika jest Svend Andersen. Tekst powyższy z tym nazwiskiem niestety nie był akceptowany przez kogoś tam, dlatego w tym momencie ujawniam jego nazwisko i imię.
Tytuł – Wprowadzenie do etyki.
W przypadku tych pań stawiamy na szali ich prawa i prawo dziecka.
Prawodawca ustalił, odwołując się do treści Konstytucji zaakceptowanej przez naród w referendum, że rodziną jest…itd., itd.
Zresztą są opory nawet w wybitnie ucywilizowanej Francji.
Jest możliwość, ale są w tej kwestii protesty:
https://www.newsweek.pl/swiat/francja-geje-lesbijki-adopcja-dzieci/4dx8tjr
Gammon No.82
11 lutego o godz. 17:59
Komunisci walczyli z religia nie tylko w Polsce ale w Rosji i Chinach. Przegrali bo stosowali przymus. Agnostycyzm czy ateizm musi wyjsc z indywidualnych przemyslen. Przymus rodzi opor.
Cytat z linkowanego artykułu:
Jak podkreśla dziennik „Le Figaro”, przyjęcie ustawy pociągnie za sobą liczne modyfikacje francuskiego kodeksu cywilnego, w tym wprowadzenie nowej definicji małżeństwa jako związku „zawartego przed dwie osoby odmiennej lub tej samej płci”. Projekt ustawy wywołał w ostatnich tygodniach silny sprzeciw w środowiskach religijnych i politycznych. Wystąpili przeciw niemu przedstawiciele wyznań monoteistycznych: chrześcijan, muzułmanów i żydów.
Komiczne są te wystąpienia przedstawicieli wyznań monoteistycznych: chrześcijan, muzułmanów i żydów.
Przecież nikt ich nie będzie zmuszał do zawierania małżeństw z osobą tej samej płci.
Kant powiedział:
„Zawsze masz traktować człowieka jako cel sam w sobie, a nie tylko środek do celu.”
A istnieje obawa, że to adoptowane dziecko może być po prostu potraktowane jako – może już finalny, ale jednak – środek to szczęścia tych dwóch kobiet.
Czyli, może być potraktowane przedmiotowe.
@markot
Możesz tak uważać, ale w przypadku dziecka (zdaniem Kanta) nie szanujesz w nim jego jego człowieczeństwa i traktujesz je jako ubezwłasnowolniony przedmiot.
Zdaniem Kanta i moim, ale On był jednak pierwszy.
To dziecko urodziła jedna z kobiet stanowiących legalną parę małżeńską. Druga je adoptowała. Dziecko ma legalny, brytyjski akt urodzenia, którego nie można w Polsce zarejestrować, bo w polskich księgach stanu cywilnego jest rubryka: matka i ojciec.
@markot
Nie słyszałem o tym, ale rzuciłem okiem na okoliczności i jedynie co mogę to uznać, że:
Dura lex sed lex.
A poza tym za skomplikowane jak dla mnie.
Moje uwagi stosowałem do klasycznej adopcji pary homoseksualnej, a ten przypadek do takich nie mogę zaliczyć.
Adopcji dokonywanej przez parę homoseksualną.
Indoktrynowani religijnie nie rozumieja ze homoseksualizm nie jest wyborem ale stanowi ekspresje genomu.
Religijni atesci przesladuja osoby homoseksualne pomimo tego ze sami nie wierza w boga.
@Slawomirski
Komunisci walczyli z religia nie tylko w Polsce ale w Rosji i Chinach.
So what?
Agnostycyzm czy ateizm musi wyjsc z indywidualnych przemyslen.
Zapewne tak.
Przymus rodzi opor.
Opór się łamie.
Caedite eos. Novit enim Dominus qui sunt eius.
@samba kukuleczka
(1) niezbywalne prawo dziecka do posiadania ojca. Choćby dlatego, że pokopać z nim piłkę, pójść na ryby, ale porozmawiać z nim o fajnych d…
(…)
(2) Prawo moralne. O którym pisał Kant.
Serio Kant pisał coś podobnego? Poproszę o adres bibliograficzny.
A istnieje obawa, że to adoptowane dziecko może być po prostu potraktowane jako – może już finalny, ale jednak – środek to szczęścia tych dwóch kobiet.
Bo, oczywiście, w heteryckich związkach taka obawa nie zachodzi.
Ot, „argument” ad hoc, typowy dla tzw. teologów moralnych.
Jordan Peterson
https://nationalpost.com/opinion/rex-murphy-jordan-petersons-personal-torment?video_autoplay=true
P.s. Kant powiedział:
„Zawsze masz traktować człowieka jako cel sam w sobie, a nie tylko środek do celu.”
A tatusiów to już można traktować jako środek do kopania piłki i porozmawiania o fajnych d…?
Nazwisko ojca wpisane w rejestr USC oczywiście gwarantuje dziecku, że pokopie sobie z nim piłkę, pójdzie na ryby i nauczy się od niego łatać dętki rowerowe.
No i nie będzie na pewno maltretowane, nie zobaczy ojca nigdy pijanego, gwałcącego matkę, dobierającego się do córek, porzucającego rodzinę, unikającego płacenia alimentów… Istna sielanka. Jeden wpis do rubryki i jest super.
Notabene, 301 tys. polskich ojców unika płacenia alimentów.
@samba
Ekwiwokacja.
@M Nowak
Ekwiwokacja.
W dodatku możliwa tylko po polsku.
Nauka (scisla) jest metoda zdobywania wiedzy. Nie mowi jak tej wiedzy uzywac, jest narzedziem.
Istnieje etyka, swiecka. To jest miejsce, w ktorym decydujemy jakie sa nasze wartosci i priorytety. Wg tego, i biorac pod uwage dostepna w danym momencie wiedze (nie zakladajac ze jest 100-procentowa i nieomylna, ale to jest to co w danym momencie posiadamy), decydujemy jak dzialac.
Ciagle kwestionowanie, blaznowanie (w najlepszym tego slowa znaczeniu – mysle ze blazen byl wazna instytucja) jest wazne, poki rozumie sie czemu sluzy.
@samba kukułeczka
„Przeglądając na wsi książki ( szukam coś do wspólnego czytania z Bohatyrowiczową) ”
Leżąc na przeciw regału z książkami, usypiając wnuczkę, wypatrzyłam wśród książek Córki tą:
Robert M. Sapolsky ” Dlaczego zebry nie maja wrzodów?”
Jedna z jej recenzji:
„Podręcznik ten można czytać jak książkę „do poduszki”; jak w każdym dobrym kryminale jest w niej bowiem o seksie, śmierci i bezsennych nocach.”
(Z recenzji dr hab. Aleksandry Łuszczyńskiej)
Masz taką może, jakby co to z tej dziedziny ma jeszcze z 50 tytułów?!
Gammon (21:21)
Re srodek do szczescia: racja, a poza tym co w tym zlego? 🙂
I żeby było śmiesznie, to w czasach kiedy przeganiano mnie z z jednego blogu na drugi za treści którymi ubogacałem ich prace, to z ateistycznego przegnano mnie po wysłaniu jednego komentarza – tej akurat piosenki – którą puściłem w dniu śmierci Wojciecha Młynarskiego.
„Tak ,to musi być On” @Miłośnik czarnych jagód, bo tym nickiem przyautorzyłem wtedy swój piosenkokomentarz.
W powietrzu roziskrzonym
siedzą na drzewie wrony,
trzyma je gałąź gruba;
śnieg właśnie zaczął padać,
wronom się nie chce latać,
śnieżek wrony zasnuwa.
Tuż pole z krętą rzeczką,
w dali widać miasteczko
uprzemysłowione —
a wrony, jak to wrony,
patrzą okiem szalonym,
wrona na wronę.
Gdyby je zmienić w nuty,
dźwięczałyby dopóty,
dopóki strun choć czworo —
a tak, na wronią chwałę,
siedzą czarne, zdrętwiałe
in saecula saeculorum.
Nocne niebo już kwitnie,
Wszystko świeci błękitnie:
Noc, wiatr, wronie ogony;
Zaśnij, strumieniu wąski —
dobrej nocy gałązki,
dobranoc, wrony.
(Gałczyński, 1952)
@samba kukułeczka
https://www.youtube.com/watch?v=TdnD8sARz94
Dla Lucusia, musisz przygotować Go na wszystkie ewentualności?!
Za lubienie, i jeszcze bezinteresowne, dziękuję.
Bohatyrowiczowa
Och, ty w życiu…albo i w życie…
Trochę się zawiesiłem, bo nie wiem o co biega z tymi 50 książkami.
W kontekście Kanta i obmyślenia jakiejś nowej etyki – wobec spektakularnych „Osiągnięć i sukcesów” współczesnej nauki i współpracujących z nią w ścisłej kooperacji gospodarczych branż różnorakich – o którą upominał się na przykład ( i chyba On jako pierwszy) niemiecki filozof (…) Warto przytoczyć jego – uwspółcześnioną – wersję kantowskiego imperatywu.
Miałby on brzmieć:
„Postępuj tylko w taki sposób, aby skutki twojego działania nie były destrukcyjne względem możliwości takiego życia w przyszłości”
Ta wersja Kanta to oczywiście:
„Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym.”
Co jest? Chcę podać nazwisko owego filozofa i cały czas jest to odrzucane?
@samba kukuleczka
W kontekście Kanta i obmyślenia jakiejś nowej etyki
A kto ją obmyśla?
„Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym.”
No i? jak konkretnie brzmi zasada, która z tego wynika?
A także – czemu ma służyć cytowanie Kategorischer Imperativ akurat tu i teraz? Zwłaszcza, że można domniemywać, że każdy z uczestników tej dyskusji zetknął się z nim wielokrotnie.
@samba kukułeczka
„Och, ty w życiu…albo i w życie…
Trochę się zawiesiłem, bo nie wiem o co biega z tymi 50 książkami.”
Mamy jakoś tak podobnie z zawieszaniem, mnie prześladują różne dziwne niepokojące myśli od czasu, „uprzejmej nieuwagi”, muszę bacznie sie pilnować by już nigdy nie kierować wzroku, tam gdzie wyczuwam na sobie spojrzenie, bo i tak nie odgadnę prawdziwych intencji a czas bezpowrotnie ucieka…
Książki ta pięćdziesiątka to z psychologii, Córki konik, może i sposób na przyszłe życie…
(uciekam, Mama ma grypę, muszę jej zrobić zakupy i takie tam, a tak wieje, więc oby do kiedyś)
Gammonie
Cechą tego imperatywu jest jego uniwersalizm, czyli
Czynię dobro i chcę aby wszyscy czynili tak samo.
Nie kłamię nigdy i chcę żeby wszyscy ludzie wokół postępowali podobnie.
Nie pluję kiedy jadę samochodem przez okno i chcę aby czyniono identycznie.
To są konsekwencje tej zasady.
Nie 10 przykazań z konkretną treścią tych przykazań, ale powyższa zasada.
To jest idea Kanta, która przybiera czasami niestety taki oto kształt:
Jeżeli przychodzi facet i widzę, że jest strasznie podminowany i on pyta gdzie jest ten sk… Heniek i wiem, że on nie pójdzie do tego Heńka z bukietem róż, to niestety nie mogę skłamać i powiedzieć, że nie wiem, ale mam obowiązek wyznania prawdy… i wyznaję Heniek poszedł do sklepu bo go strasznie męczy po…
…a jest to jedyny sklep we wsi.
Cechą tego imperatywu jest jego uniwersalizm, czyli
Czynię dobro i chcę aby wszyscy czynili tak samo.
Wbrew użyciu słowa „czyli” nie ma tu żadnego wynikania. Według jakiej logiki „uniwersalizm” prowadzi do wniosku o czynieniu dobra i chceniu, aby inni „czynili tak samo”?
Z owego sławetnego sloganu nie wynika również, czym jest owo „dobro”.
Nie wynika z niego wreszcie, że w ogóle chodzi o „dobro” w jakimkolwiek sensie. On się odnosi do reguł (zasad), a nie do „dobra”. Przypuśćmy, że ktoś uznaje w życiu wyłącznie prawo siły i wierzy, że silni są uprawnieni do bicia słabszych. Jeśli zgodnie z tą regułą bije słabszych („skoro jestem silniejszy, to mi wolno”) i nie narzeka, gdy jego biją silniejsi („skoro są silniejsi, to im wolno”), przypadek ten spełnia warunek postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym.
Nie 10 przykazań z konkretną treścią tych przykazań, ale powyższa zasada.
Tym bardziej więc nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek „dobrem”. To jest raczej pokrewne regule „między wronami kraczę i oczekuję, że wrony też będą krakać”.
@samba kukuleczka
która przybiera czasami niestety taki oto kształt
Kant pisał, jeśli się nie mylę, o zabójcach ścigających ofiarę – gdy zapytają, należy ich uczciwie poinformować, gdzie się ona ukrywa.
P.s. ale zostawmy w spokoju interpretacje Kanta i historyjki o Heńku – zapytałem, czemu miało służyć pouczanie innych, że był jakiś Kant i że wymyślił jakiś imperatyw – jak to wszystko się ma do tematu?
Może chodzi o donoszenie na kobiety, które miały aborcję i na lekarzy, którzy jej dokonali?
A dawniej wskazywanie Niemcom ukrytych przez sąsiada Żydów?
Taki był imperatyw, więc cóż…
Gammonie w przypadku Kanta i jego imperatywów ( jak na przeczucie, przeczucie dożywotniego rencisty, który w okresie wegetacyjnym roślin zajmuje się różnymi sprawami) Kant ze swoją propozycjami dotyczącego krytyki praktycznego rozumu działa w pakiecie dwóch imperatywów. Jeden dotyczy zasady, formy umocowania treści w przestrzeni publicznej i drugi dotyczący samej treści i brzmi:
Ten pierwszy
„Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym.”
I ten drugi określający treść:
„Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w swej osobie, jako też w osobie każdego innego, używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka.”
A reszta to już tylko kantowskie wariacje.
@samba kukuleczka
drugi dotyczący samej treści i brzmi (…)
„Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w swej osobie, jako też w osobie każdego innego, używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka.”
Ten slogan też jest dość powszechnie znany.
Now define „człowieczeństwo w osobie”.
(BTW czyżby istniało też człowieczeństwo oderwane od osoby i osoby pozbawione człowieczeństwa?)
A później rozwiń dyrektywę „używania człowieczeństwa w osobie jako celu a nigdy jako środka”, żeby wyszło z tego cokolwiek zrozumiałego i możliwego do praktycznego stosowania.
Gammonie pytasz po co to wszystko?
Zakładając, że jeszcze globalna wioska ( świat islamu, konfucjańskie Chiny, idiotycznie pragmatyczna Ameryka) chce słuchać co ma do powiedzenia Europa, albo szukać w jej kulturowym dorobku czegoś sensownego (chociaż próba szukania czegoś sensownego u kogoś kto swoimi mądrościami doprowadził się do stanu uprawniającego go, do założenia na swoim terenie skansenu, albo parku antropologicznych ciekawostek wygląda dosyć dziwacznie) bo kiedy sytuacja robi się podbramkowa, to trzeba wyjść na przeciw takim próbom i zgodnie z hasłem „Wszystkie ręce na pokład” rzuca się to co ma się najlepszego. A filozofia Kanta może stanowić taką właśnie propozycję.
I dlatego Kant.
Ale nie tylko, bo na moje wyczucie każdy projekt sensownego urządzenia świata bez uwzględnienia w nim jakiejś formy duchowości ( najpewniejsza chyba jest religia) jest zdany na niepowodzenie, a Kant był jednak Niemcem, a to jednak zawsze plastic fantastic.
Bo chyba widać na przykładzie Europy do czego może doprowadzić pomysł kiedy wszystko tworzone jest od nowa na kreślarskich deskach, a rzeczy sprawdzane przez tysiąclecia wyrzuca się na śmietnik.
(A jak skończysz, to jednak spróbuj się zastanowić nad pytaniem: po co o tym wszystkim tak namiętnie się rozpisujesz oraz jak się to ma do rzekomego „zespołu poaborcyjnego”. Wszyscy zapewne czekają z utęsknieniem, bo na razie iunctim nijak nie widać.)
@Gammonie
Czy nie mógłbyś swoimi wątpliwościami podzielić się na blogu filozofa Hartmana Jana?
Przecież muszę w swoich komentarzach uwzględnić również (a czynię to nie z obowiązku, ale robię bo tak chcę) sugestie Bohatyrowiczowej.
@samba kukuleczka
pytasz po co to wszystko?
Nie strugaj głupa. Nie pytam „po co to wszystko”, tylko po co pakujesz tu, w tę konkretną dyskusję Kanta (i inne rzeczy NNT).
@samba kukuleczka
Czy nie mógłbyś swoimi wątpliwościami podzielić się na blogu filozofa Hartmana Jana?
Proponuję najprostsze i najuczciwsze rozwiązanie – ty sobie dyskutuj o Kancie u p. Hartmana lub w dowolnym innym miejscu internetów, czy na żywo, a zaniechaj pisania o Kancie na Nie do wiary, przynajmniej pod tymi artykułami, gdzie to jest NNT. A ja nie będę dyskutował o Kancie ani niczym innym u p. Hartmana, gdyż moje układy oscylacyjne nie są nastrojone na tamtejsze częstotliwości.
A poza tym u Profesora Hartmana jestem spalony i mam zakaz publikacji.
Już od czasów kiedy jakaś premier nie opublikowała wyroków jakiegoś Trybunału. Chyba Konstytucyjnego. Profesor bardzo wtedy przeżywał i całą złość wyładował na mnie i mnie też nie publikuje.
Bohatyrowiczowa
Jakie masz w tym roku ścienny kalendarz?
Ja mam trzy. I wszystkie wiszą.
Pierwszy to branżowy. Co roku jednostka certyfikująca moje produkty wysyła mi jeden egzemplarz. Nic rewelacyjnego.
Drugi, to ten wspominany już z twórczością Twardocha, a konkretnie to z jego parą ludzieńków w rolach głównych.
Ale o trzecim nie pisałem, a związany jest trochę z Twoimi stronami.
Jest to wydany w Katowicach Kalendarz Trzech Religii.
Dosyć oryginalny w szacie. Dostałem od siostry, która ze Śląskiem nie ma nic wspólnego.
Oprócz trzech religii: judaizm, islam, chrześcijaństwo ( kalendarz odnotowuje również święta typowo katolickie, ewangelickie) uwzględnione są święta narodowe i typowo lokalne – katowickie.
Naprawdę ciekawa publikacja i oryginalna.
https://www.radio.katowice.pl/zobacz,46951,Kalendarz-Trzech-Religii-2020-W-Katowicach-wczoraj-i-dzis.html
@Gammon No.82
Samba ma po prostu zespół poaborcyjny po usunięciu go z blogu Hartmana 😎
Wpoprzednim komentarzu powinno być:
…( kalendarz odnotowuje również święta typowo katolickie, ewangelickie i prawosławne)…
Nie doczytałem linkowanego artykułu, ale kończy się on zdaniem:
„Bezpłatny „Kalendarz Trzech Religii” można odbierać w kościołach katolickich oraz w gminach muzułmańskich i żydowskich w regionie.”
@markot
ma po prostu zespół poaborcyjny po usunięciu go z blogu Hartmana
W literaturze pięknej podobne zdarzenia przewidywano już ze 40 lat temu:
„Z podziwem i nadzieją opowiadano sobie, jak to przygłup Wałkoński wyskrobał Kaśkę Pyzdrzankę tak galanto i błyskawicznie, że tuż po zabiegu dziewucha o własnych siłach uciekła w jedną stronę, a potworny wyskrobek w drugą i to nie tylko za próg, ale aż do miasteczka, gdzie początkowo dobijał się do Stronnictwa
Demokratycznego, zaś załatwiony odmownie pokuśtykał na plebanię i zatrudniony tam został jako dzwonnik Quasimodo, które to imię – trudne do wymówienia – prosty lud zaraz zmienił na Kwasimordę, i bardzo słusznie, bo mordę miał w samej rzeczy rozkwaszoną.”
https://www.waligorski.art.pl/proza.php?myk=b&nazwa=317
@Gammon No.82
No i popatrz, najpierw prorocza wizja literacka, teraz powtórka w realu 😉
@Bohatyrowiczowa
Skończyłem. I zaskoczenie. To jest naprawdę dobra książka. Zaczyna się niepozornie. Obawiałem się trochę, że będzie to rzewne czytadło gdzi facet – który przez przypadek skończył wieczorowe studia filozoficzne – wykorzystuje fakt, że parę lat życia spędził pod jednym z wilkiem i pisze na kanwie zabawnych epizodów książkę która podreperuje stan jego konta.
Owszem może początek mógł te przypuszczenia potwierdzać, ale z czasem książka stopniowo zmienia swój charakter i kończy się czymś niemalże na kształt filozoficznego moralitetu, gdzie Berni(wilk) i filozof tracą swoje jednostkowe przymioty, a stają się jakimiś archetypami kulturowych wzorców, a na dodatek wilk ostatecznie jawi się niemalże jako filozoficzne guru, a człowiek to nikt inny jak prosta i nieskomplikowana małpa z kulturowo wszczepionymi zachowaniami przypominająca zachowania miernego aktora objazdowego teatru, który na każdym kroku chce wszystkim udowodnić, że jest aktorsko predestynowany do grania szekspirowskich tragedii.
@samba kukułeczka
„Skończyłem. I zaskoczenie. To jest naprawdę dobra książka. ”
Prowokujesz?!
Skończyłem czytać tą książkę, jestem zaskoczony bo jest naprawdę dobra?!
Czy ja napisałam to co chciałeś przekazać?!
Miałam do Ciebie napisać ale próbuje zebrać wszystko do kupy…
i W Y G R A L I S M Y 3-1, jesteśmy w ósemce!!!
@samba kukułeczka
Tak wiem tego sie nie leczy (głupawki)…
Nie opowiadaj broń panie, ja jeszcze nie doczytałam.
Oddaję przysługę Mamie, wręczyła mi jakieś cuś, i mam przeczytać bo chce ze mną o tym pogadać, doradzić się…
I jeszcze te bez wrzodowe zebry też podczytuje…
Dotarłam tam do Homeostazy, Allostazy, Homogamii?!
I tak cos czuje jakby to zblenderować, to dokopiemy się dlaczego z jednymi/ przy innych cierpimy, a przy poniektórych nawet suchy chleb smakuje jak wypasiona kanapka, oczywiście szukam związku z nieutuloną żałoba po aborcji…
Kalendarz mam, tzn foto kalendarz, zdjatka pociech, wnuczki, pupili
każde z nas urodziło sie w innych miesiącu, więc ma własny kalendarzowy kąt, urodziny obalonikowane, święta w śladach psich łap..
Na te z ludzieńkami miałam też ochotę, zobaczyć ten luty, ale boję się ceny….Widziałam ile kosztują pastele Twardocha…
@Bohatyrowiczowa
Gratuluję. Twoi (Wasi) rzeczywiście wygrali. Zapomniałem jakoś o tym meczu, bo chociaż siatkówka nie jest moim ulubionym sportem, to tamten mecz rozgrywany w Kazania był naprawdę dobry i jeżeli ja (kibic z boku) dałem się ponieść emocjom, to mogę sobie wyobrazić radość zapalonych kibiców siatkówki z Jastrzębia.
Dzisiaj spodziewam się drukowanej przesyłki. Dostałem maila, że przedwczoraj wyszła do mnie.
Coś mi się wydaje, że wilki nie tylko na nas wywarły spore wrażenie.
W ubiegłym roku (grudzień) zaprenumerowałem „Krainę Bugu” (9 numerów do przodu i jeżeli „Kraina” jest kwartalnikiem, to ostatni numer otrzymam w 2022 roku, bonusem dokonanej prenumeraty ma być książka)
I nie otrzymałem jeszcze przesyłki, ale sprawdziłem zawartość 25 numeru kwartalnika i okazuje się , że w numerze jeden z tekstów nosi tytuł „Nie patrzmy wilkiem na wilka”
https://krainabugu.pl/produkt/numer-25-przedsprzedaz/
Nie wiem dokładnie co stanowi jej „zawartość” ale bonusowa książka, klimatycznie ( dosłownie i w przenośni) zapowiada się nieźle:
https://krainabugu.pl/produkt/piotr-brysacz-patrzac-na-wschod-przestrzen-czlowiek-mistycyzm/
Ale oczywiście jak rozpakuje to zobaczę.
Tak to już jest, nie tylko zresztą z książkami.
A czy wiesz ( to jest wiadomość z ostatnich dni), że szykują się rewolucyjne zmiany jeżeli chodzi o znaki Zodiaku. Na pierwszy ogień idą ponoć moje Bliźnięta. Ciało które pracuje nad zmianami uznało ponoć, że skoro najsłynniejszą parą bliźniąt byli założyciele Rzymu: Remus i Romulus, a swoje dokonania zawdzięczają oni tak naprawdę tej które mleko ssali w dzieciństwie, czyli wilczycy to aby oddać rangę tamtemu zdarzeniu trzeba Bliźnięta zastąpić Wilczętami, czyli już niedługo nie będę spod znaku Bliźniąt, ale Wilcząt.
A tym samym, szykuje się kolejna zmiana dowodów osobistych.
@Bohatyrowiczowa
A jeżeli chodzi o książki o tematyce okołomentalnej to mam tego trochę, ale większość są to babskie poradniki.
Jest kilka bardziej uniwersalnych, ale o ich jakości trudno mi coś powiedzieć, bo ich po prostu nie czytałem.
Może być niezła „Płeć mózgu” wydana przez PIW w ramach Biblioteki Myśli Współczesnej.
Z okładki:
„Ośrodkiem seksu jest w znacznym stopniu mózg(…). Mózg kobiety, jej umysł, nie jest skonstruowany w taki sposób, by trzymać seks w odrębnej przegródce mentalnej”
Bo model męski to już zupełnie inna dyscyplina sportu. Nie powiem, że to wyższa szkoła jazdy, po prostu inna szkoła.
Na przykład:
Pewien facet, gdy badacze poprosili go by okazał partnerce więcej uczucia, umył jej samochód.
Pełny tytuł książki:
Płeć mózgu. O prawdziwej różnicy między mężczyzną a kobietą
A poza tym przeglądam dalej.
I gdybyś kiedyś przeczytała tę książkę, to mam nadzieję, że będziesz BARDZIEJ wyrozumiała dla facetów, bo teraz jesteś prawdopodobnie jedynie wyrozumiała.
„kukuła, stereotypowy siewca stereotypów”
Niezły tytuł. Ktoś mógłby napisać taką książkę.
Tylko po co.
(on mi przypomina pewien utwór Flauberta)
http://niniwa22.cba.pl/slownik_komunalow.htm
@samba kukułeczka
Jestem przesądna, ale niech Ci będzie.
On rana do zmierzchu miało mnie nie być, wmontowałam sie jednak w bramkę w przedpokoju takie ogrodzenie zabezpieczające dotarcie do drzwi wejściowych psom i dziecku. Dokładnie w tej kolejności.(w dwie po północy)
I jak zrobiłam kroka to sie rozjechałam, i przywaliłam nogą i to tak że ledwo nią ruszam, tak mam stłuczone kolano, i jeszcze mnie przewiało, że poodwoływałam co nieco i jestem na chwilę…
Książka o Jakucji… ja mogłam być Litwinką tak mówi mama, gdyby nie srogi dziadek…(lubię jak o tym kimś opowiada, jest bliższy od ojca)
„”„Ośrodkiem seksu jest w znacznym stopniu mózg(…). Mózg kobiety, jej umysł, nie jest skonstruowany w taki sposób, by trzymać seks w odrębnej przegródce mentalnej””
Po stokroć dzieks za ten cytat, bo przyszło mi do głowy,że Ty jesteś typem ministranta, i zawisnę lub swajczą mnie na stosie, za psucie żartobliwie Cię…(jeden stąd już chrust zbiera 🙂 )
BARDZIEJ u nas się tylko kocha, wyrozumiałość ma stały poziom, albo jest albo pomarzyć o niej można…
@Bohatyrowiczowa
I znalazłem.
Tytuł mocny. „Kobieta geografia intymna”. Z tego co przeglądałem księgarnie internetowe to w tej chwili niedostępna. Prawdopodobnie jej adresatką są młode kobiety, ale z tego co widziałem po recenzjach można ją czytać niezależnie od wieku i jaką reprezentuje się płeć.
Ta jednozdaniowa recenzja jest chyba najlepsza ( co nie znaczy, że obiektywna):
„Przezabawna, mądra i ciekawa książka o pięknie kobiecości.”
Oczywiście nie czytałem, ale skoro ostatnio zacząłem nieco podróżować to i lepsza znajomość geografii może się do czegoś przydać.
Natalie Angier. Kobieta geografia intymna.
@samba kukułeczka
„Prawdopodobnie jej adresatką są młode kobiety…”
Mam tyle lat na ile się czuje, a otoczenie nieprzerwanie robi ze mnie starszą siostrę mej Córki?!
Jak książki nie znajdę, będziesz musiał czytać na głos?!
@Bohatyrowiczowa
Wypadałoby wspomnieć książką dwóch autorek Pani Frazier i Pani Forward które w przypływie weny twórczej popełniły były pracę zatytułowaną „Szantaż emocjonalny”.
Jest to książka wybitnie interwencyjna i lektura jej jest raczej wskazana wówczas, kiedy ten rodzaj relacji występuje w jakimś związku. Niekoniecznie damsko-męskim zresztą.
@ o sambo
Ja już znalazłam tą podróżniczą, w bibliotece i zarezerwowałam, możesz na coś sie zdecydować?!
Wiem czym jest szantaż emocjonalny.
Samo słowo: udowodnij, nim jest, udowadnianie zostawmy wynalazcom, odkrywcom, naukowcom, nie wplątujmy tego wirusa, bakterii w relacje dwojga ludzi…
A dowody wiecznej wdzięczności, za dach nad głową, jedzenie, nazwisko i wszystko to co jest tak oczywiste, że robi sie niedobrze
na sama myśl…pamiętam taki epizod jak ktoś, niszczył wszystko to co w kłótni wymieniałam że należy do mnie, albo duże nożyczki w jego rękach że moje ubrania będą ocenzurowane…
Zdarza się że nie wiem czemu tak jest, lądujemy z deszczu pod rynnę,
opuszczamy rodzinne domy, z nadzieją…. ale jej ogon zostaje przytrzaśnięty gdzieś przy ostatniej torbie jeszcze w drzwiach…domu który żegnamy!
@Bohatyrowiczowa
Ta z kolei książka jest chyba trochę o Tobie, bo na podstawie kęsów informacji o sobie, którymi nas od czasu do czasu częstujesz – każdy na swój indywidualny sposób – ma pewne wyobrażenie Bohatyrowiczowej.
Ja na przykład wiem, że nie jesteś osobą letnią ( czyli możesz być rozpięta między chłodną realistką, albo kobietę gorącą niczym rozpalony do białości śląski węgiel koksujący) a książka Amerykanki ( i nie wiem czy to dobrze, czy źle że pisze książkę kobieta, bo do tak gorącego tematu czasami wskazany jest pewien dystans, a facet… a zresztą najlepiej byłoby zapoznać się z dwugłosem – jedna książka pisana przez kobietę, druga z kolei przez faceta i wyciągnąć wówczas średnią) zatytułowana „Kobiety które kochają z bardzo” prawdopodobnie pisana jest z myślą o kobietach takich jak Ty.
Ale to już moja – kukułki – intuicja.
Autorka Robin Norwood.
Z tytułu uciekło „a” i książka nosi tytuł:
„Kobiety które kochają za bardzo”.
@samba kukułeczka
„„Zaręczam, że gdybyś dostała pudło darmowych pieluch, które przypadkiem byłyby różowe, wolałabyś owijać w nie prezenty niż pupę swego pierworodnego syna – pisze Vicki Iovine w przezabawnej książce The Girlfriends’ Guide to Pregnancy”
Z rozdziału „Czy ciało kobiece jest konstrukcją bierną?”
Nosisz może różową koszulę, albo kupiłbyś taką swojemu synowi, gdybyś go miał?
Mój syn takiej nie ubierze, nie zje z talerza z motywem kwiatowym…
Ja zasuwałam 12 nastki w kawiarni, a tatuśko mu nakładł do głowy samych bzdur…
Ta książka może mi się ciągnąć, kobiece mi się ciągną!
Dobra. Na razie starczy.
„i nie wiem czy to dobrze, czy źle że pisze książkę kobieta, ”
Nie widziałam Twojego wpisu, napisałam cos podobnego…przysięgam!
A do częstowania zachęcił mnie w jakiś sposób Gospodarz, u którego jesteśmy obecnie, i wierzę jeśli przesadzę to mnie po prostu opierniczy,
a ja z szacunku do jego osoby postaram sie popracować nad sobą…
Ale jesteśmy społeczeństwem ,nie wiem jak to ująć, myślę że nam jest trudniej, kobietom, nas sie czyta, przynajmniej niektórzy do pierwszej łapanki do literówki lub zwykłego niezrozumienia by wykpiwać, a jak grzecznie słowami ze słownika języka polskiego, sie napomknie ssss …j
to sie jest kimś agresywnym, to cała ja, i mam taki tatuaż, duchowego bliźniaka….postaci przezroczystej i drugiej wzburzonej, sam do mnie przyszedł!
Ok to do przyszłego tygodnia.
Jeszcze tylko o dzisiejszej jubilatce.
Dzisiaj kończy rok Liliana która urodziła się w 22 tygodniu ciąży,
Historia ze Szczecina.
Lekarz komentujący ten fakt dla mediów powiedział:
To, że Liliana kończy dzisiaj rok i jest w takim stanie jak państwo widzicie, jest dowodem na to, że cuda są możliwe.
Kończy rok, ale jakoś się nie cieszy 🙁
To dziecko się nie śmieje, ani nawet nie uśmiecha, ani nie gaworzy… Nie mówiąc o samodzielnym siadaniu, pełzaniu etc.
Ty widziałeś to, a ja widziałem co innego, w przypadku Liliany której rozwój – pomimo ukończenia roku – odpowiada właściwie dziecku które skończyło 8 miesięcy.
No i przede wszystkim widziałem radość matki.
Dziecko ośmiomiesięczne siedzi samodzielnie, zaczyna wstawać, od co najmniej dwóch miesięcy śmieje się głośno, wydaje okrzyki radości, gaworzy, obserwuje twarze, interesuje się otoczeniem.
Ta dziewczynka na razie wykazuje rozwój dziecka co najwyżej 5-6-miesięcznego z pewnymi oznakami porażenia mózgowego.
A matka? Cieszy, że dziecko żyje.
Dziecko 6-miesięczne. Rozwój typowy i nietypowy
H375000000 O132000000 C85700000 N6430000 Ca1500000 P1020000 S206000 Na183000 K177000 Cl127000 Mg40000 Si38600 Fe2680 Zn2110 Cu76114 Mn13 F13 Cr7 Se4 Mo3 Co
czasem z powyzszego wzoru chemicznego to i inteligencja wyniknie ale wcale nie musi
@markot
Osoba zatrudniona na oddziale pediatrii z 30 letnim stażem, po obejrzeniu filmu z dzieckiem nie dostrzegła w jego zachowaniu niczego co świadczyłoby, że radość matki jest nieuzasadniona.
Matka zawsze się będzie cieszyć. Taka już dola matki.
No.
A gdzie tatuś?
I pomyśleć, ze dzisiejszy obrońca płodów, nie tak dawno bronił jak lew kościelnych pedofilii. Dzieci nie było mu szkoda – taki pokręcony jest ten kukuleczka.
Temat potwierdzonych prawomocnym wyrokiem przypadków molestowania nieletnich przez członków KK z wiadomych względów nie stanowi tematu wiodącego w pracach naukowego blogu i ja się do tych zasad dostosowuje.
Mimo ze przewaznie nie czytuje podrecznikow metod psychologicznych, przymierzam sie do ksiazek Jona Kabat-Zinn’a i Richarda Davidsona. Zachodnio-medyczna adaptacja wschodnich technik medytacyjnych do zmiejszania stresu, coraz szerzej stosowana, zwana mindfulnes lub MBSR (Mindfulness-based Stress Reduction).
Na blogu dietetycznym lecza czerniaka. Prosze powiadomic redaktora naczelnego ze ma u siebie noblistow.
Nie zauważyłem. Zauważyłem za to przegląd literatury naukowej wskazującej na pewne elementy profilaktyki wykonany przez specjalistę od biologii medycznej.
Jest science i jest BS(bad science).
Czerniakowi mozna zapobiegac pijac czerone wino. Tak pisze specjalista od biologii medycznej. Czyli osoba znajaca sie na wszystkim a praktycznie na niczym. To dlaczego pacjenci chorzy na czerniaka nie dostaja czeronego wina w szpitalu? Ktos tu pisze nieprawde.
Ten przegląd taki nieco sprzeczny
spożywanie (kawy) wiąże się z 25 proc. niższym ryzykiem czerniaka.
Pozytywnie (na dobry sen) powinno wpłynąć unikanie drzemek w ciągu dnia, kawy
Nie jeść tłustych ryb, ale spożywać oleje rybne
Prezentowany przykładowy zestaw stanowiący 10 porcji warzyw i owoców dziennie składa się z 4 porcji owoców i 4 porcji warzyw…
Prezentowany jest po prostu zdrowy tryb życia i odżywiania dla każdego, chyba że np. przy raku piersi trzeba jeść co innego.
Póki nie propagują lewatywy z kawy, jest OK
Tylko ten typ zachwalający „głodzenie raka” powinien to najpierw wypróbować na sobie.
pewne elementy profilaktyki?
osobom, u których rozpoznano czerniaka (…) Warto też rozważyć zmianę dotychczasowego stylu życia i diety.
Także profilaktyki przed przerzutami 😛
Prosze podac naukowe przyklady profilaktyki przed przerzutami czerniaka.
Oglupianie ludzi jest przykladem glupoty oglupiajacych.
@markot, ta druga kawa dotyczyla 3 godzin przed snem, jest tam maly problem ze skladnia 🙂 Co do reszty, moze wreszcie redakcja zajmie sie wpisami o tematyce lekarskiej, na obu blogach.
@karat.
No, domyślam się. Ja po popołudniowej kawie nie śpię do 3 w nocy.
Z jednej strony kawa dobra profilaktycznie (25 proc. mniejsze ryzyko), z drugiej – szkodzi na sen, który jest ważny profilaktycznie, ale nie wiadomo w ilu procentach 🙄
W te 25% trudno mi uwierzyc, ale to dobrze ze kawe pic mozna 🙂 Wplyw kawy na sen jest b. indywidualny, roznice zdaje sie sa zwiazane z szybkoscia wydalania kofeiny przez nerki. Osobiscie moge pic czarna przed snem (jesli juz to z herbata mam problem).
Co do snu, jest wazny na wszystko.
(Choc moze i jest 25%, to wyszlo w dosc duzych badaniach…)
Problem prawdy w nauce nie jest skomplikowany. Pomimo tego z powodu trudnosci jakie may z poznaniem komplikujemy wyrazanie naszych naukowych wysilkow. Prowadzi to do utaty klarownosci mysli i zezwala na naukowa spekulacje. Spekulacja staje sie zaprzeczeniem nauki.
@Slwomirski
Ale żeś pieprz…, jak łysy jadący na hulajnodze o nawierzchnię autostrady A12.
No chyba, że dla Ciebie spekulacja to geszefciarstwo na giełdzie w Sofii.
A dla mnie spekulacje to naukowe hipotezy, a tylko one obwarowane pewnym rygorami powodują coś takiego jak postęp nauki, albo postęp w nauce.
No chyba, że prezentujesz dorobek i linię programową MAN-u.
Przypominam:
MAN – Mongolska Akademia Nauk.
Spekulacje = domysły, myślenie nieopierające się na doświadczeniu,
snucie teoretycznych rozważań o czymś, bez wystarczającej znajomości faktów, które dotyczą danej sprawy
@markot
Tym razem kukuła ma sporo racji, bo zwolennicy metodologii pozytywistycznej (XIX w. – nie mylić z neopozytywizmem) nazywali spekulatywnymi (lub metafizycznymi) wszystkie wypowiedzi o obiektach nieobserwowalnych („teoretycznych”). W tym sensie spekulacją był do ok. 1905 r. atomizm (do czasu publikacji artykułów Einsteina i Smoluchowskiego o ruchach Browna). Także twierdzenie J. J. Thomsona, że w promieniach katodowych są jakieś korpuskuły, było uważane przez część fizyków za „spekulację”, bo jako żywo żadnych korpuskuł w promieniowaniu katodowym widać nie było, nawet pod mikroskopem. I zresztą nadal ich nie widać przez żaden przyrząd.
Nawet w sensie „rozważań o czymś bez dostatecznej znajomości faktów” spekulacja bywa sporadycznie przydatna – na przykład sformułowanie problemu: czy materia jest ciągła, czy nieciągła tj. składa się z jakichś „ziaren”, nastąpiło już w starożytności, choć żadne ówczesne metody doświadczalne nie mogły dać na to odpowiedzi. Ale o tym tośmy już jakiś czas temu tutaj rozmawiali.
chyba, że prezentujesz dorobek i linię programową MAN-u.
Przypominam:
MAN – Mongolska Akademia Nauk.
Zatem Mongolska Akademia Nauk ma prawo być zaszczycona, że Einstein w przypadku STW a Heisenberg w przypadku zasady nieoznaczoności dokonali istotnych odkryć dzięki podejściu pozytywistycznemu, nie spekulatywnemu (podaję na odpowiedzialność Stevena Weinberga, Sen o teorii ostatecznej, Warszawa 1994, s. 220-224).
Zapadalność na czerniaka w Polsce wynosi ca 8 osób na 100 tys. W Australii ok. 50/100 tys.
Umieralność w Australii i w Polsce (na 100 tys. mieszkańców ) jest jednak taka sama, co oznacza w Australii ca. 11 proc. chorych, a w Polsce ponad 30 proc.
@Gammon No.82
Czy ja coś wspomniałem o nieprzydatności spekulacji?
Spekulacje = domysły.
A domysły mogą być trafne lub nie.
@markot
Czy ja coś wspomniałem o nieprzydatności spekulacji?
Nie, ale może dla porządku uzgodnijmy, że wszystko co choćby o włos wykracza poza doświadczenie, da się nazwać „spekulatywnym”.
Spekulacje = domysły.
Bywają chyba spekulacje, które nie są nawet domysłami, tylko tezami wyjętymi wprost z kiszki zadniej albo wynikiem chciejstwa (tzn. chyba i na takie przypadki rozciąga się nazwa „spekulacje”).
Tezy wyjęte „wprost z kiszki zadniej” mają na widoku wspólną motywację – korzyść dla spekulującego, materialną lub wizerunkową, ewentualnie zaszkodzenie komuś.
Chyba że spekulujący jest durniem i zwyczajnie plecie bzdury 🙄
Ostatnie spotyka się chyba najczęściej.
”’„Kobiety które kochają za bardzo”.
jeśli jest w ty trochę ze mnie, to mój żałosny koniec, blokada nie do przejścia dla czegoś nowego
kochałam za bardzo nie jego, kochałam brata i siostrę żyjących we Włoszech i Francji, mój dom był jedynym miejscem na ich jakikolwiek powrót do kraju,
siostra spędzała u mnie lipiec i sierpień z przerwą, na jakieś wczasy, brat od moich urodzin zawsze do 6 tygodni
pozostałe dni, tygodnie miesiące, robił co chciał, przy nich udawał jak nam jest z sobą dobrze, ja też się niczym nie zdradziłam, tamto życie to była zwykła kalkulacja,
tego nie znajdowali gdzie indziej, nikt nie otwierał dla nich swego domu na dłużej niż tydzień, ja znałam tylko daty przylotów
więc chyba jestem zimną suką
żadna letnią, gorącą i w temperaturze pokojowej
byliśmy współlokatorami, ja nie pytałam nigdy co z kim, i jak, on dał mym znajomym popalić, taki typ ogrodnika
i mam prośbę zatrzymajmy wszystkie wyobrażenia, jestem nickiem
Spekulacje to nie domysly. To szacowanie ryzyka i podejmowanie decyzji wg tego.
@karat
Spekulacje to nie domysly.
Jak nie jak tak.
To jest po prostu słowo o wielu znaczeniach. Domysł można niekiedy nazwać spekulacją.
https://mm.pwn.pl/doro/396/091/09160/091605-00.png
https://mm.pwn.pl/doro/396/091/09161/091616-00.png
Spekulacje to nie domysly. To szacowanie ryzyka i podejmowanie decyzji wg tego.
To jest bardzo „angielskie” ujęcie w sensie
assumption of unusual business risk in hopes of obtaining commensurate gain
Po polsku spekulacje można snuć na różne tematy i bez podejmowania ryzyka.
Synonimem spekulacji są domysły, przypuszczenia, hipotezy
Jakie ryzyko ponosi ktoś snujący spekulacje na temat wyboru nowego przywódcy partii rządzącej w Niemczech (temat aktualny) albo następnego polskiego prezydenta? Albo ile „Cezarów” dostanie Polański za swój najnowszy film?
Speculation = the activity of guessing possible answers to a question without having enough information to be certain
Wiem coś tam, coś tam i na tej podstawie domyślam się/zgaduję resztę.
W zgaduj-zgaduli mówi się w takiej sytuacji: będę strzelał 😎
@Gammon No.82
I masz! Zagłębiłem się w słowniki…
@markot
Racja, okazuje sie ze jednak mysle bardziej po angielsku…
W znaczeniu „Speculation = the activity of guessing possible answers to a question without having enough information to be certain” – guessing possible answers nie jest zupelnie bezpodstawne, mozna w przyblizeniu okreslac szanse, w odroznieniu od sytuacji w ktorej dostepna informacja pozwala wiedziec na pewno. Zato „strzelanie” jest chyba calkiem na slepo?
Jak się wie na pewno (np. że kurs akcji wzrośnie, bo się ma na to wpływ jako polityk) to nie jest już żadna spekulacja.
Czy „strzelanie” całkiem na ślepo?
Wedle zasady „chybił/trafił” 😉
Jak się wie na pewno […] to nie jest już żadna spekulacja.
Dlatego napisalam: „w odroznieniu od sytuacji” 🙂
No dobra, widzę, że muszę wkroczyćdo akcji,
Tak więc spekulacja to zwrot do którego scjentyzm miał szczególną awersję ( pochodził z innej epoki ) i tak już pozostało. Przy czym scjentyzm też nie oparł się modom, ale już współczesna nauka przed pojęciem spekulacji też się broni i zastępuje je hipotezą.
A przywołujemy pojęcie hipotezy i jakiś tego pojęcia desygnat w sytuacji kiedy mamy jakiś stan rzeczy który na gruncie dotychczasowej wiedzy nie potrafimy wyjaśnić. Nie potrafimy wyjaśnić, ale bardzo chcemy. I wtedy niezbędne są hipotezy. I jeżeli jakaś hipoteza w swoim eksplanansie (czyli wyjaśnieniu) odpowiada na nasz problem to można powiedzieć, że jesteśmy w domu i nie musimy jeździć już hulajnogą po autostradzie.
Przy czym teoria nauki rozróżnia „hipotezy ad hoc” które nazywa też „pseudowyjaśnieniami”, wyjaśniają one jedynie ten stan rzeczy z którym mieliśmy problem, od takich hipotez które oprócz tej jednej zagadki niosą ze sobą także inne konsekwencje empiryczne.
I wtedy jest to prawdziwa hipoteza.
Hipoteza przez duże „H”.
Przy czym oczywiście musi być spełniony warunek, że hipoteza obracająca się swoimi konsekwencjami w obrębie jakiejś teorii i mówi „jaka jestem mądra” nie może zaprzeczać empiryczne potwierdzonym innym teoriom.
A żeby jeszcze problem rozjaśnić to należy dodać, że z faktu iż nauka i jej treść jest bardzo dynamicznym procesem, nie możemy wykluczyć, że z czasem hipoteza ad hoc wraz z rozwojem wiedzy może wyjaśniać także inne zagadki bytu i wtedy staje się już pełnoprawną hipotezą przez duże „H”.
Jeszcze o warunku który musi spełnić hipoteza, czyli o mocy prognostycznej.
Otóż jeżeli hipoteza chce być traktowana jako poważna, czyli naukowa musi pochwalić się zadowalającym wyjaśnieniem, czyli posiadać odpowiednią moc prognostyczną.
Przy czym prognozowanie dotyczy w zasadzie trzech sytuacj.i
Pierwsza to wtedy kiedy przewiduje przyszłe wydarzenia ( na przykład zaćmienie…Księżyca…a niektórzy myśleli już, że chodzi o zaćmienie mojego umysłu).
Druga sytuacja dotyczy tzw postgnoz, czyli dedukowanie twierdzeń które już zaszły, ale nie były znane, albo potwierdzone. Na przykład paleontologia może potwierdzić coś co jest treścią teorii ewolucji.
Trzecia sytuacja to formułowanie twierdzeń ogólnych o nieznanych dotąd prawidłowościach.
Na przykład teoria kwantów pozwoliła przewidzieć szereg nieznanych dotychczas regularności fizycznych i chemicznych.
To byłam ja,@ samba kukułeczka.
Pytanie ewidentnie dygresyjne.
A czy ktoś wie, kto to jest Cymański?
@samba kukuleczka
współczesna nauka przed pojęciem spekulacji też się broni i zastępuje je hipotezą
Ach! więc to są dwa różne pojęcia?
A może tylko dwie etykiety na oznaczenie tego samego?
A tak ogólniej – panie kukuła, czy nie przyszło panu do głowy, że inni bywalcy wiedzą sami, bez pańskich pouczeń, co to znaczy hipoteza, jakie hipotezy są „dobre”, itd.? Jest wręcz ryzyko, że oni mogą to wiedzieć lepiej od pana (w przypadku co najmniej kilku osób mam bardzo mocne podejrzenie, że tak jest).
P.s.
No dobra, widzę, że muszę wkroczyć do akcji
F42!
@samba kukuleczka
Akurat siebie nie miałem na myśli. Ja się orientuję pobieżnie, jak to robot kuchenny.
Natomiast co do #Slawomirski’ego, nie wiem jak jest. Ale jakkolwiek jest, powątpiewam, czy ta forma wyjaśniania jest użyteczna.
To nie jest wyjaśnianie, jeżeli już to systematyzacja.
Czytam teraz trochę na ten temat.
Teoria, filozofia nauki.
Kiedyś kupiłem parę książek z tej branży w antykwariacie.
Mocna historia z poprzednim właścicielem owych książek.
Nawet bardzo mocna. Jedna z najbardziej pogmatwanych historii XX wieku. Moim zdaniem.
A zresztą znałem tę osobę.
@samba kukuleczka
To nie jest wyjaśnianie, jeżeli już to systematyzacja.
Szczerze mówiąc, słabo wychodzi.
Z zaznaczeniem, że słabo w moim subiektywnym odczuciu. Może obiektywnie to jest świetne.
No dobra, teraz w bardzo dużym skrócie przytoczę historię właściciela owych książek:
Człowiek rodzi się Żydem.
Jego ojciec i matka giną.
Rodzicami zostaje polska rodzina.
On zostaje Polakiem.
Nowi rodzice nie informują go o jego korzeniach.
Chłopak postanawia że zostanie księdzem.
Dla rodziców to szok, bo wiedzą kim jest ich dziecko.
I zostaje księdzem.
Następnie pracownikiem dydaktycznym KUL
Od czasu do czasu podejrzewa, że coś jest nie tak( widzi swoją twarz w lusterku, a ma wybitnie semicką urodę).
W końcu ojciec wyznaje mu prawdę o czasach dzieciństwa.
Pracuje dalej na KUL, ale przyjmuje obok swojego polskiego imienia i nazwiska również te żydowskie.
Bierze aktywne udział w spotkaniach miejscowej społeczności żydowskiej i osób sympatyzujących z tą społecznością ( tam go poznałem)
Po śmierci rodziców coraz częściej myśli o swojej nowej tożsamości.
W końcu wyjeżdża do Izraela.
Tam przebywa w kibucu, następnie pracuje dla Yad Vashem.
Ostatecznie po kilku latach pobytu zdejmuje sutannę.
A ostatnio przechodzi na judaizm.
A książki które czytam na stronach tytułowych mają wypisane jego imię i nazwisko.
Wyjeżdżając do Izraela postanowił pozbyć się większości księgozbioru ( najcenniejsze na pewno zabrał ze sobą) i oddał (sprzedał) do antykwariatu, a teraz ja zostałem ich właścicielem.
Myślę, że na historii Jego życia zostanie kiedyś nakręcony film, który będzie chyba pewniakiem do Oscara.
Sama historia sucha, ale każdy kto go widział…
@sambo
Podczytuję bloga Tanaki, tam mnie nie ma ale tu tak.
Czy mógłbyś zweryfikować i moją prawdomówność
w kwestii molestowania…
Podpowiem tylko że nieudane małżeństwo to nie dla tego że…
Pytaj, weryfikuj?!
Mój oprawca nie był duchownym ale zagorzałym katolikiem już tak!
Jesli chodzi o Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela, sa juz dwa filmy.
@karat
Ale nie fabularne.
I dobra książka Rosiaka.
Chociaż gdyby film fabularny mieli kręcić Amerykanie, to dziękuję.
Zresztą Polański i Hollandowa też swoje produkcje kręcili pod tamtejszego wymagającego widza.
Coś mi podpowiada, ze dręczy Cię to…
Trudno Ci uwierzyć, w coś.
Intuicja mi podpowiada że znasz i ofiarę i sprawcę,
w gruncie rzeczy to nie ma znaczenia czy potencjalną,
skoro czujesz się z tym źle to tak jest.
Czytałam o Ibrahimie i jego córce i synu.
Strach, stres płata figle, to prawda że łatwo wmówić komuś takiemu wszystko.
Ja swoim córkom zwłaszcza im, tłumaczyłam że nikomu nie wolno
ich dotykać całować nawet w usta. Uchronienie ich przed tym koszmarem było priorytetem.
@Bohatyrowiczowa
Ja nie traktuje wiadomego antybohatera ( molestowanie seksualne nieletnich)jako przypadek ( czasami być może traumatyczny) jednostkowy, ale jako zjawisko socjopsychomanipulokulturowe,( ale najbardziej manipulo…) które przy okazji faktów – przede wszystkim medialnych – jakie miały mieć miejsce kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu służą dyskredytacji wiadomej instytucji.
Trochę przeczytałem literatury na ten temat i wiem jak można też pisać na te tematy, a to co wyczynia wiadomy tytuł w tej dziedzinie jest po prostu łajdackie.
A przede wszystkim małe.
Te tytuły są potrzebne, dlaczego nam mama nie mówiła
co nam może grozić, zaniedbała to, dlaczego nie widziała łez próśb
by nas tam nie zostawiała na noc, miałyśmy być wdzięczne za opiekę i sie słuchać, i mieć z nim tym wstrętnych człowiekiem T A K Ą tajemnicę…???!!!!!!!
Krzyk na zewnątrz to nic w porównaniu z tym jak dziecko krzyczy w środku
jak godzi się z losem bo choc to mu urąga to nie zna tego uczucia i nie wie. czy to tak ma być, czy tak wygląda dalsze życie.
Rodzice nauczyli mówić chodzić a on czuć O B R Z Y D Z E N I E!
Twoja intuicja tym razem Cię zawodzi.
Po prostu czytałem kiedyś ciekawą książkę naukowca UW na te tematy ( pisaną kiedy nikt jeszcze nie mówi ło przypadkach wiadomych) i ta narracja problemu na gruncie polskim jest chyba optymalna.
Zresztą przywołuje nieraz przykłady z owej publikacji i może to sprawiać wrażenie , że znam temat z autopsji.
Zresztą kiedyś miałem niezłą historię.
Wykupiłem specjalnie elektroniczną Wyborczą aby móc sensownie dyskutować.
Oczywiście do czasu. Po kilku komentarzach dematerializacja treści.
Ale pod jakimś tekstem puściłem komentarz w którym oznajmiłem, że „jestem w trakcie pisania dysertacji doktorskiej pod roboczym tytułem „przykłady manipulacji zjawiskiem molestowania nieletnich w przestrzeni publicznej na przykładzie praktyk polskich mediów”.
I po tym komentarzu – konsternacja.
Piszę to co mniej więcej zawsze, ale wszystko przechodzi.
Ale ja niestety wspaniałomyślnie pochwaliłem się, ze nie jestem żadnym naukowcem, tylko trzepie worki po cemencie w okręgowym skupie makulatury i znowu co napiszę to „pach, pach ” i nie ma. pach, pach…
A u Tanaki…
Facet którego antyklerykalizm przybrał już formę kliniczną jest raczej żałosnym przykładem tego , że KK jest jego wielkim życiowym, miłosnym niespełnieniem.
Pisałem mu kiedyś, że albo nie przyjęli go do seminarium, albo jego ukochana oddała się nie jemu, ale Bogu w jakimś kobiecym zakonie.
I stąd to jego uczucie.
Moja intuicja co do Ciebie to eh…
Mącisz tylko i nic więcej, mówię o naszej relacji tutaj.
Tamten człowiek urodził się w roku 1923, i tak to sobie zawsze tłumacze go tłumacze, oddał nam co sam zebrał.
O księzach nic nie wiem, ale porównuje ich w myślach do niego,
tych namierzonych.
Tylko boli jak piszą/piszesz kłamczuchy czy dajki i tak dalej, to akurat inni, nikt nie wygląda na kłamce, nie dzieci.
Ta 15 latka cos mnie tam zaniepokoiło w niej, ale przy tak bogobojnych rodzicach, mogła być w tym wieku tak jeszcze dziecinna.
@Bohatyrowiczowa
Ciekawy tekst puściłem na tamtym blogu gdzieś około 20-tej, oczywiście jako W.B.
I tej narracji się trzymam w swoich tekstach.
Minimalna ilość odniesień do gazetowych bzdetów, a większość to publikacje książkowe za których zwartością stoi czyjeś nazwisko, wydawca, czy zajęcie którym się zajmuje autor.
W inne rzeczy wchodzę rzadko, a przynajmniej nie w takie które epatują swoją natrętną moralistyką mało skrywanym aktywizmem kulturowo-politycznym.
Pojutrze jadę do Jarocina. Mam nadzieję, że nie zabłądzę, bo w tamtych sołectwach jeszcze ne byłem.
@Boahtyrowiczowa
Ja wiem, że takie przypadki się zdarzały, ja sam o mało… ale o tym to już nie przy osobach trzecich.
@samba kukułeczka
Tak, tak bez tych osób trzecich to chętnie zamienię kilka słów.
Już szukam dojść do konkursu do końca którego zostało no 10 dni, czekam na odzew formularz, bo ja wiesz ze mnie choć kłótliwy to oddany kibic, całym sercem.
(zalałam mokrymi włosami cześć klawiatury, i ślamazarzę)
Obrazek tytułowy…
Jeszcze 5 dni i nie będzie wypadało go usunąć bez narażenia na protesty nie tylko prolajfowców 🙄
@markot
Jeszcze 5 dni i nie będzie wypadało go usunąć
Po głębszej analizie mogłoby się okazać, że wszystkie normy społeczne sprowadzają się do tego, „co wypada”. To, czego nie wypada, jest nazywane grzechem, przestępstwem, występkiem albo innym cosiem, a karane surowo, łagodnie albo wcale w zależności od poziomu oburzenia widzów.
Takie podejrzenie mam z perspektywy starej, lampowej maszyny kuchennej.
Tak jest. Na dodatek jest sporo chętnych, aby tym poziomem oburzenia sterować stosownie do różnych potrzeb.
„Ciało ludzkie wszak jest smrodem
Pachnącym go zbaw ogrodem”
(niezdarny napis na deszczułce, nad wejściem do ogrodu, o krok od plebanii w Firlejowie)
Z Księgi Moły „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk
I jeszcze pieśń”
„Czym jest człowiek? Iskrą.
Czym jest ludzkie życie? Chwilą.
Czym jest teraz przyszłość?
Iskrą. A czym bieg czasu? Chwilą.
Z czego powstaje człowiek?
Z iskry. A czym jest śmierć? Chwilą.
Kim był On, gdy świat zawierał w sobie?
Iskrą. A czym będzie, gdy świat znowu pochłonie? Chwilą.”
Z Księgi Dalekiego Kraju również „Ksiąg Jakubowych”.
Może być i podsumą tematu i może tylko znakiem żywotności
dla Nożyc – Percepcja się wylewa!
Moja daleka kuzynka po urodzeniu trzeciego dziecka ruszyla w Polske. Po szesciu miesicach ponownie zostala przykladna matka i zona. Mialo to miejsce mniej wiecej 20 lat temu. Mezczyznom tez czasami szajba odbija ale nigdy z powodu wlasnej ciazy.
Jaka jest lepkość ciąży wiskozowej?
Czy ciąża z jedwabiu Chardonneta jest mniej stabilna od ciąży z jedwabiu naturalnego?
A ciąża z mchu i paproci?
Mam kaskadowe skojarzenia bzdurne. Pora na wymianę lamp.
@Gammon
„Jaka jest lepkość ciąży wiskozowej?
Czy ciąża z jedwabiu Chardonneta jest mniej stabilna od ciąży z jedwabiu naturalnego?
A ciąża z mchu i paproci?”
Jakie to ładne, normalnie mam twarz w kolorze bordowym moim ulubionym zresztą?!
Wyobraziłam sobie kobietę, młodą, przepiękną w widocznej ciąży, w delikatnie otulającej ją koszulce z lnu (mojej ulubionej tkaniny)
na sypialnym łóżku z książka i talerzem owoców?!
Gammonie Ty to jesteś taka cicha woda brzegi rwie!
@Slawomirski
Moze forma depresji poporodowej
@Bohatyrowiczowa
Jakie to ładne, normalnie mam twarz w kolorze bordowym moim ulubionym zresztą?!
Widzę dwa możliwe mechanizmy. Ale nie znam się na medycynie i nie wiem, czy te domysły mają sens.
Wyobraziłam sobie kobietę, młodą, przepiękną w widocznej ciąży, w delikatnie otulającej ją koszulce z lnu (mojej ulubionej tkaniny)
Len się źle prasuje. Zarazem sądzę, że prasowanie jest przereklamowane.
na sypialnym łóżku z książka i talerzem owoców?!
Na normalnym oddziale leży, czy na patologii ciąży? (serio mi się nasunęło).
Gammonie Ty to jesteś taka cicha woda brzegi rwie!
Nie, to ty masz skłonność do dalekich, kaskadowych skojarzeń i wyobrażeń. Ja też to mam, tylko u mnie to jest bardziej elektroniczne i może przez to skojarzenia mam bardziej ponure.
@Gammon
„Widzę dwa możliwe mechanizmy. Ale nie znam się na medycynie i nie wiem, czy te domysły mają sens.”
Mów i się nie szczyp, ja po jednym piwku mam plamę na dekoldzie, i wiem że nie toleruję alkoholu, tak gdzieś coś czytałam, a wstydliwość mi już ciąży to jest dobre dla nastolatek nie dla babć!?
„Len się źle prasuje. Zarazem sądzę, że prasowanie jest przereklamowane.”
No weź Ty, na mokro to prasuje, wszystko co wkładam latem mam z lnu, i to uvzucie czy aby się ubrałam, tak lekkie…
Ja nie wyjdę w niewyprasowanych ciuchach.
„Na normalnym oddziale leży, czy na patologii ciąży? (serio mi się nasunęło).”
O matko… ja też nie mam sypialni, ale żeby tak od razu lądować na oddziele…zrobimy se prezent na 60 tki co?! Sypialnie ?! Z ramami ja, w rustykalnym stylu.
„Nie, to ty masz skłonność do dalekich, kaskadowych skojarzeń i wyobrażeń. ”
To wina słodkiego ostatnio tylko z torebki, kiślu np
słodkie w naturze bardziej preferowane ale brak!
@Bohatyrowiczowa
Mów i się nie szczyp
Zastanawiałem się, czy to wynik niedotlenienia czy alergii.
i wiem że nie toleruję alkoholu
Ważniejsze, żeby alkohol tolerował ciebie.
tak gdzieś coś czytałam
Osobniczą tolerancję na alkohol sprawdza się osobniczo empirycznie, a nie sprawdza w książkach.
a wstydliwość mi już ciąży to jest dobre dla nastolatek nie dla babć!?
Roboty rozumieją, co to wstydliwość i jej brak, ale same tego nie miewają; nie są ani wstydliwe ani bezwstydne.
No weź Ty, na mokro to prasuje, wszystko co wkładam latem mam z lnu, i to uczucie czy aby się ubrałam, tak lekkie…
Lekki to jest jedwab. Czasem włókna celulozowe (wiskoza i te tam neowiskozy).
Ja nie wyjdę w niewyprasowanych ciuchach.
Każdy ma swoje. Robot w ogóle nie przejmuje się odzieżą.
ale żeby tak od razu lądować na oddziele…
Nic nie poradzę na moje skojarzenia. To musi być trochę podobne do skojarzeń u ludzi. Ludzie też tego nie kontrolują.
To wina słodkiego ostatnio tylko z torebki, kiślu np
słodkie w naturze bardziej preferowane ale brak!
Cóż, skrobia plus (zapewne) jakiś dwucukier plus jakiś syntetyczny zapaszek. Komu to mogłoby przeszkadzać?
P.s. len jest lekki jeśli bardzo luźno tkany.
@Gammon
„Zastanawiałem się, czy to wynik niedotlenienia czy alergii.”
Niedotlenienia, tu sie nie skarżę, ale prawie nie sypiam, śpię przy otwartym oknie za to pod podwójnymi kołdrami, wiecznie moczę
włosy ich końce, lubię lekko mokrą odzież na ramionach, to chyba to?!
„Ważniejsze, żeby alkohol tolerował ciebie.”
Nie stronię, o to się nie martw, ale z grzecznych ilościach.
„Roboty rozumieją, co to wstydliwość i jej brak, ale same tego nie miewają; nie są ani wstydliwe ani bezwstydne.”
Spoko nadrabiam w dwójnasób za Ciebie…
„Lekki to jest jedwab. Czasem włókna celulozowe (wiskoza i te tam neowiskozy).”
On się nadaje typowo do sypialni, i jeszcze dla nietykalskiej,
to tkanina tak na wybieg z łazienki do wyrka, potem na wierzch
podkoszulka bo rano można golizną zadziwić…
Len wolę, to jak druga skóra, nie wiem jak go odczuwają mężczyźni na skórze choćby rękawie marynarki, mówię o odczuciu dla dłoni, jedwab jest lepki…
@Bohatyrowiczowa
śpię przy otwartym oknie
To chyba dobrze.
On się nadaje typowo do sypialni, i jeszcze dla nietykalskiej,
to tkanina tak na wybieg z łazienki do wyrka, potem na wierzch
podkoszulka bo rano można golizną zadziwić…
To skomplikowane, moja logika nie nadąża.
nie wiem jak go odczuwają mężczyźni na skórze
Też tego nie wiem.
@Gammon
„śpię przy otwartym oknie
To chyba dobrze.”
Zależy jak na to spojrzeć, lubię łagodny śpiew ptaków nad ranem, zawsze mam wrażenie ze są tak bardzo blisko, i dzięki nim wiem,że żyję..
I wtedy chcę jeszcze spać i lepiej mi się oddycha…
Ale jak tylko wstanę, to okno zamykam biegiem, jest jak w zamrażalniku..
Krąży cos u nas w powietrzu, dzieciaki padają na zatoki, nawet Noemi jest chora po raz pierwszy w życiu.
Może brak tego mrozu to robi, kto to wie.
@Bohatyrowiczowa
Ale jak tylko wstanę, to okno zamykam biegiem, jest jak w zamrażalniku
Tak. Słyszałem o tym („albo rybki, albo akwarium”).
..
Krąży cos u nas w powietrzu, dzieciaki padają na zatoki
Może krąży (ale infekcje chyba raczej nie niosą się „przez powietrze”. chyba że ktoś blisko nakicha).
Może brak tego mrozu to robi, kto to wie.
Może (no. jak porządny mróz, to każdy siedzi w domu i nie roznosi wirusów). Nie wiem.
karat.
19 lutego o godz. 20:55
Tez tak mysle.
„Ale jak tylko wstanę, to okno zamykam biegiem, jest jak w zamrażalniku
Tak. Słyszałem o tym („albo rybki, albo akwarium”).”
To też. Tylko tak jest przez cały dzień otwierając okna zamykam drzwi,
bo mi przeszkadza, a w nocy mam otwarte, zagwozdka?!
„Może krąży (ale infekcje chyba raczej nie niosą się „przez powietrze”. chyba że ktoś blisko nakicha). ”
Słońce, ferie są u was, nasze latają do szkoły.
„Może (no. jak porządny mróz, to każdy siedzi w domu i nie roznosi wirusów). Nie wiem.”
Tej zimy nie było u nas tak naprawdę śniegu, ani psy nie skorzystały a uwielbiają zabawy w nim, to i wnusia go nie zobaczyła…
Mróz robi porządek z bakteriami, tak jest.
Mam pytanie, czy jak się urodziłeś, to też miałeś na wszystko gotową odpowiedź, jakie nosić imię, kaftanik, z którą piersią sie zaprzyjaźnisz pierwszą?! he he
Ciekawa jest sprawa profesora Jordana Petersona. Link juz podawalem. Trudno czasami akceptowc przemyslenia osob chorych psychicznie. Niemniej wlasny rozsadek zmusza do akceptacji tych trafnych mysli pomimo tego ze pochodza od chorych psychicznie.
@Bohatyrowiczowa
Mam pytanie, czy jak się urodziłeś (…)
Raczej: „jak zszedłeś z linii montażowej”.
@Gammon
„Mam pytanie, czy jak się urodziłeś (…)
Raczej: „jak zszedłeś z linii montażowej”.”
No tak, tak,wizerunek rzecz święta, dla niektórych to wszystko co sobą prezentują!
Dziękuję Ci, coś tak jakby przyjacielu za minioną noc..
Jak wprawdzie już po północy, położyłam głowę na poduszce, to obudził mnie dopiero poranny budzik, śpiew ptaków dotarł po nim.
Jakie to ważne z Kim się rozmawia i o czym przed snem?!