Nie słuchajcie babci (w sprawie aspiryny)
Wśród pism i innych papierów mojej babci znalazłem ostatnio broszurkę zatytułowaną „Babcine recepty”. Pośród cudownych właściwości gorczycy i kamfory na migrenę (silne zapachy mogą u niektórych osób wręcz nasilać migrenę) znalazłem coś, co mnie poraziło: w razie krwawienia z hemoroidów weź tabletkę aspiryny i wyleczysz się na zawsze.
Hemoroidy to poszerzone naczynia żylne w dolnym odcinku przewodu pokarmowego. Niekiedy rzeczywiście krwawią i medycyna zna pewne sposoby ich leczenia – zarówno zachowawczego, jak i chirurgicznego. Po czym można wnioskować, że chodzi o hemoroidy? Po żywym krwawieniu z odbytu? OK, tylko że może mieć wiele innych przyczyn. Poza tym krwawienie, nie tak żywe, może pochodzić z górnych odcinków przewodu pokarmowego. Krwawienie z żołądka zazwyczaj – na skutek działania kwasu solnego na hemoglobinę przekształcającą się w hematynę – objawia się czarnym, smolistym stolcem. Ale przy intensywnym krwawieniu – niekoniecznie. Generalnie krwawienie z przewodu pokarmowego może oznaczać nowotwór i należałoby go w takim wypadku wykluczyć.
To teraz o aspirynie. Kwas acetylosalicylowy to związek o dość prostej strukturze chemicznej, pochodna kwasu salicylowego. Ten ostatni obecny jest w korze wierzby (Salix) i od niej bierze nazwę. Pod względem chemicznym to kwas 2-hydroksybenzoesowy. Czyli benzen z grupą kwasową (karboksylową) przy jednym atomie węgla i alkoholową (hydroksylową) przy drugim. Używali go starożytni Grecy i wykorzystywany jest w medycynie do tej pory, ale dziś do użytku zewnętrznego, w dermatologii.
Czym się różni kwas acetylosalicylowy? Jak można przypuszczać, grupą acetylową (czyli grupą pochodzącą z kwasu octowego). W gimnazjach uczono przed reformą (gdzie i czy w ogóle teraz uczą, nie mam pojęcia), że kwasy z alkoholami tworzą estry. Ester kwasu octowego z grupą hydroksylową kwasu salicylowego (jak pisałem wyżej, ma grupę typową dla alkoholi i tak tu go będziemy traktować) to właśnie kwas acetylosalicylowy. Zwany od nazwy handlowej aspiryną.
Jak działa? Podobnie jak inne leki przeciwzapalne. Tak jak ibuprofen, naproksen czy koksyby hamuje enzym tworzący związki działające prozapalnie, określany trudną nazwą cyklooksygenaza (COX). Odmienność aspiryny polega na tym, że blokuje enzym w sposób nieodwracalny.
Większość enzymów to duże cząsteczki białka, zbudowane z aminokwasów, posiadające pewien fragment, który przeprowadza daną reakcję chemiczną. Otóż kwas acetylosalicylowy włazi w to miejsce i wchodzi w reakcję chemiczną z enzymem. Wiązanie estrowe nie jest wybitnie trwałe. Grupa acetylowa z cząsteczki aspiryny przenosi się na cząsteczkę enzymu, uniemożliwiając mu działanie.
To teraz kilka słów o cyklooksygenazie (dla uproszczenia różne formy tego enzymu pomijamy). Produkuje półprodukt, który służy za substrat dla wielu związków chemicznych. Mają zwykle 20 atomów węgla w cząsteczce, stąd od greckiego miana dwudziestki nazwa ikozanoidy. Część z nich to rzeczywiście substancje prozapalne. W żołądku chronią śluzówkę (dlatego leki przeciwzapalne szkodzą na żołądek). Mogą wywoływać skurcze macicy (preparat złożony z leku przeciwzapalnego z mającym niwelować jego szkodliwe działania na żołądek ikozanoidem używany był do wywoływania nielegalnych aborcji, często z zagrożeniem zdrowia i życia samych kobiet). W płucach tworzy się ikozanoid prostacyklina, działający przeciwkrzepliwie. W płytkach krwi tworzy się tromboksan, nasilający krzepnięcie. Płytki krwi nie mają jądra komórkowego. Nie syntezują nowych cząsteczek enzymu.
Mała dawka aspiryny zablokuje na stałe głównie syntezę tromboksanu w płytkach. Do czasu, aż powstaną nowe płytki. Płuca po prostu zsyntetyzują po pewnym, znacznie krótszym czasie nowe zasoby enzymu. W razie zawału bierzemy więc 300 mg aspiryny (im szybciej, tym lepiej, najlepiej ją rozgryźć). Jest szansa, że zakrzepy powstające w naczyniach wieńcowych rozpuszczą się (co nie znaczy, że należy zwlekać z wezwaniem pogotowia!).
Coś za coś. Kwas acetylosalicylowy przeciwdziała krzepnięciu krwi, a tym samym zwiększa ryzyko krwotoków. Charakterystyka Produktu Leczniczego (czyli szczegółowy opis dopuszczonego na rynek leku) wymienia wśród przeciwwskazań skazę krwotoczną, ostrą chorobę wrzodową żołądka lub dwunastnicy (właśnie z uwagi na ryzyko krwawienia). Niemniej w przypadku innych krwawień ta sama substancja działa podobnie.
Ocenę leczenia polegającego na podaniu zwiększającego ryzyko i nasilającego krwawienie leku w razie krwawienia o nieznanym źródle – pozostawię do oceny Czytelnikom.
Marcin Nowak
Ilustracja: Wzór strukturalny cząsteczki aspiryny. Benjah-bmm27, Wikimedia Commons, domena publiczna
Komentarze
Melduję litrówkę w siódmym akapicie od góry (jedno o się odłączyło od cyklooksygenazy).
A mechanizm przeciwwpłytkowy aspiryny mógł w czasach babci nie być znany (i pewnie nie był), a aspiryna należała do nielicznych leków realnie skutecznych na coś, więc może ludzie spontanicznie używali jej także „off label” – ot tak, na wszelki wypadek.
Aspiryna była „od wszystkiego”, tak jak dawniej laudanum.
Aspiryna jest także niewskazana przy podagrze.
Po co wgłębiać się nam profanom w ten naukowy wywód. Zrób sobie drogi Kolego/Koleżanko kolonoskopię i zrezygnuj z jazdy na rowerze na rzecz innego sportu, aby twój odbyt nie musiał w pojedynkę utrzymywać całej masy twojego ciała i będzie dobrze.
Być może ( a nawet na pewno) Marcin Nowak wie lepiej, ale o przypadłościach powodowanych zażywaniem aspiryny (szczególnie w dużych ilościach) wiedziano już parę wieków temu.
Na dowód tego poniższy opis skutków jej zażywania przez jedną z cierpiących kobiet:
Miejsce zakupu – jedna z chełmskich aptek:
Chuda, blada, żołte lice
Łszczy się jako miednica;
Upadł ci jej koniec nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa;
Przewiązała głowę chustą,
Jako samojedź krzywousta;
Nie było warg u jej gęby,
Poziewając skrzyta zęby;
Takie małe czepialstwo – grupa hydroksylowa estryfikowana w kwasie salicylowym to grupa fenolowa a nie alkoholowa. Różnica polega na bezpośrednim „przypięciu” jej do pierścienia aromatycznego, która wpływa na właściwości (grupa fenolowa zachowuje się jak słaby kwas, grupa alkoholowa na ogół nie).
Co do komentarza powyżej, hemoroidy wykrywa się prostszym badaniem niż kolonoskopia, a co do roweru, polecam lepsze siodełko. Ogólnie zbyt wiele siedzenia jednak nie jest dla nas korzystne…
No właśnie, najpierw palcem per rectum.
Lepsze siodełko, mniej siedzenia w biurze i domu, ogólnie więcej aktywności fizycznej, odżywianie bogate w warzywa, owoce, kasze, ciemny chleb, dużo płynów…
Hemoroidy ma każdy, to uszczelki odbytu.
Problemem stają się, kiedy się rozciągają, nadmiernie napełniają krwią i nie opróżniają do końca, kiedy powinny. Powstaje stan zapalny obejmujący zarówno same guzki, jak i tkanki odbytu.
I zaczyna się świąd, później ewentualne krwawienie.
Gdy guzki stają się zbyt duże i zaczynają wypadać na zewnątrz, z czasem nie wracając samoistnie ani nawet z pomocą, problem staje się „widoczny” dla samego pacjenta…
@Witold
Po co wgłębiać się nam profanom w ten naukowy wywód. Zrób sobie drogi Kolego/Koleżanko kolonoskopię i zrezygnuj z jazdy na rowerze na rzecz innego sportu, aby twój odbyt nie musiał w pojedynkę utrzymywać całej masy twojego ciała i będzie dobrze.
To się nie wgłębiaj w wywód i wgłęb się w swój odbyt.
@chakravant
Co do komentarza powyżej, hemoroidy wykrywa się prostszym badaniem niż kolonoskopia, a co do roweru, polecam lepsze siodełko. Ogólnie zbyt wiele siedzenia jednak nie jest dla nas korzystne…
W ogólności, ktoś to niegdyś ujął, żyłka w dupie nabrzmiewa, ale ta żyłka nie musi krwawić.
@markot
Hemoroidy ma każdy, to uszczelki odbytu.
Oficjalnie oidp „guzki krwawnicze”, więc kojarzą się ludziom z krwawieniem i nowotworami. Czasem nawet słusznie, ale to tylko nazwa.
To, co potocznie nazywamy hemoroidami w znaczeniu dolegliwości manifestujących się świądem, krwawieniem, bólem, uczuciem niepełnego wypróżnienia, jest chorobą hemoroidalną, żylakami odbytu.
https://demotywatory.pl/4807908/Tak-samo-wygladaja-hemoroidy-na-drugim-koncu-przewodu
@markot
re: demotywatory.pl
Ale jednak mało kto wstrzykuje sobie w zwieracze kwas hialuronowy albo (zwłaszcza) botoks.
Botoksu nie wstrzykuje się też w usta/wargi, bo on niczego nie powiększa. Powoduje tylko rozluźnienie mięśni, co sprzyja likwidacji zmarszczek mimicznych. Poprawi co najwyżej smutno opuszczone kąciki ust, wygładzi pomarszczone czoło i zmarszczki wokół oczu (kurze łapki).
Kwas hialuronowy w bruździe nosowo-wargowej i ustach to co innego.
Cóż można poradzić na to, że w odpowiednim ujęciu oba końce przewodu pokarmowego bywają do siebie bardzo podobne 😉
@markot
Botoksu nie wstrzykuje się też w usta/wargi, bo on (…) Powoduje tylko rozluźnienie mięśni
Dlatego wstrzykiwanie botoksu w zwieracze odbytu wydaje mi się wszechstronnie mało użyteczne. Ale cholera wie, ludzie mają różne pomysły.
Na przykład ktoś ma smutno opuszczone kąciki i chciałby mieć nastawione bardziej pozytywnie?
Porzuciłem na chwilę rozważania nad aspiryną, aby zająć się nadzwyczajnym tempem, w jakim udało się opracować testy na tego nowego wirusa 2019-nCoV z Wuhan.
To fascynujące, jak międzynarodowa współpraca wirologów i nowoczesne metody wykorzystujące PCR i nagromadzoną (w komputerach i głowach naukowców) wiedzę o genomie koronawirusów doprowadziła do stworzenia testów i podzielenia się nimi ze światem.
W sezonie grypowym nie da się klinicznie tak prosto odróżnić symptomów influency od SARS, MERS czy tego nowego postrachu, niezbędne są wiarygodne badania laboratoryjne.
I to się dało zrobić w ciągu kilku dni!
O co chodzi z tymi babciami?
Ja nigdy nie miałam babć (wliczam ciotki z babcinego pokolenia – wszystkie już nie żyją) które by miały jakieś super „naturalne” kuracje na wszystko.
Jedna moja babcia żyła tylko dzięki wynalezieniu insuliny i miała do współczesnej medycyny stosunek może zbyt bezkrytyczny.
Druga uważała, że nie po to wynaleziono penicylinę, zeby ona teraz miała mleko z czosnkiem pic, tfu obrzydliwość i z okupacją jej się kojarzy.
A to były babcie rocznik 1920 z groszem.
Wśród znajomych nikt tez nie miał takiej mitycznej babci. Dla większości „babciny sposób na przeziębienie” to sorbolamid albo polopiryna i syrop z gwajakolem albo tussipect. Z przesądów co najwyżej witamina C albo rutinoscorbin. Nawet w bańki nie wierzyły.
Te babcie od „babcinych metod” to chyba jakieś pra pra pra babcie są.
@MaddyOfEsi
O co chodzi z tymi babciami?
Zazwyczaj z babciami chodzi o babcie.
Ja nigdy nie miałam babć (…) które by miały jakieś super „naturalne” kuracje na wszystko.
Najwyraźniej nie wszystkie obiekty ze zbioru babć są identyczne.
Te babcie od „babcinych metod” to chyba jakieś pra pra pra babcie są.
Zależy czyje. „Babcia” jest zasadniczo chyba funktorem dwuargumentowym, nie nazwą. Tak na oko robota, bo wasze ludzkie relacje bywają dziwnie pokomplikowane.
Moja babcia była z rocznika 1889 i żyła 94 lata.
Jej lekarstwa to były ziółka, głównie dziurawiec, kwiat dzikiego bzu, rumianek i kwiat lipy. Do tego bańki. I gruszka do lewatywy.
Pod koniec bardzo aktywnego życia odkryła… pabialginę. Stosowała ją nad wyraz oszczędnie.
Problemów z hemoroidami raczej nie miała, bo nigdy się nie skarżyła na symptomy z tym związane. Albo brała na to pabialginę 😉
„Wśród pism i innych papierów mojej babci znalazłem ostatnio broszurkę zatytułowaną „Babcine recepty”.” – słowa Gospodarza.
https://ecsmedia.pl/c/babcine-recepty-b-iext52779671.jpg
I mamy je, cienka kilkustronicowa formatu zeszytu szkolnego, broszurka.
Dostępna na rynku od lat, i podobnie jak cała papierowa prasa w naszym kraju kupowana głownie przez emerytów.
Moja babcia owe zaklęcia wycinała i przyklejała do zeszytu, i przy odwiedzinach je pokazywała, parę rzeczy nawet sobie sama przepisałam, choć to głownie z „Babcinych Sekretów”.
„Nie słuchajcie Babć”- prenumeratorek …
@Bohatyrowiczowa
cienka kilkustronicowa formatu zeszytu szkolnego, broszurka.
Dostępna na rynku od lat
Dopóki chodzi o realne zapiski realnej babci, można je wziąć na serio albo nie, ale niewiele z tego wynika. Można pochichotać albo ponarzekać („ale głupi ci Rzymianie”). Kiedy zaczyna chodzić o publikacje robiące ludziom wodę z mózgu, sposób oceniania zawartości powinien ulec zmianie.
„… sposób oceniania zawartości powinien ulec zmianie.”
Gammon do czego zmierzasz?
Moje oceny sa bezwartościowe (bo cos mi się przydało), czy fakt ze podniosłam rękę w górę wiedząc czym jest ta broszurka, i ktoś łyknąwszy wykształcenia medycznego przerzucając jej zawartość może sie chwycić za głowę?
Średnio na punkt (kiosk itd) przychodzi dwa egzemplarze produktu
szybko schodzi przelicz sobie przez ilość placówek w Polsce, i do ilu osób dotarła ta którą czytał Gospodarz?!
(zawsze o przeliczenie możesz poprosić nasza Kukułe)
@Bohatyrowiczowa
Bingo
„Babcine sposoby” niczego nie leczyły, tak jak sok z malin nie leczy, a jedynie łagodzi ewentualnie objawy przeziębienia i to na zasadzie wmówienia sobie, że lepiej się po tym czuję.
@markot
„Lepsze siodełko, mniej siedzenia w biurze i domu,”
Nie widzisz pewnego absurdu w swoim myśleniu. „Mniej siedzenia w biurze, ale po pracy siedzenie na odbycie (żadne „lepsze siodełko” tego nie zmieni) i ruszanie nogami w kajdanach, które pozwalają na tylko jeden rodzaj ich ruchu co nie jest na pewno zdrowe.
Zachęcam do kolonoskopii z prostego powodu, abyście po badaniu mogli z ulgą powiedzieć, że to „tylko” hemoroidy wam krwawią.
Z porad mojej babci najbardziej utkwiła mi w pamięci przestroga, żebym nie siadała na niczym zimnym – schodach, kamieniach – bo dostanę “wilczka”. W ogóle kobiety jej i nastepnego pokolenia miały zakodowany obsesyjny lęk przed przeziębieniem dolnej części ciała. Znałam panią, która nawet latem nosiła barchanowe majty. Moja babcia zmuszała siostrę i mnie do nakładania takowych pod zimowe spodnie. Istna tortura. Zdejmowałam te barchany chyłkiem i chowałam pod materacem. Ale we wszystkim innym babcia pozostawiła mi bardzo miłe wspomnienia.
A propos aspiryny, z dawnych czasów (lata 50.) pamiętam tabletki z krzyżykiem, które mój dziadek zażywał na ból głowy. Nie wiem co mogły zawierać. Sama w wieku dorosłym nałykałam się polopiryny z mizernym skukiem. Co dzisiaj stosuje się na chroniczną migrenę?
Tabletki z krzyżykiem? Fenacetyna
Od siedzenia na zimnym – wilk.
Od przeciągów – neuralgie twarzy
Migrena, klasterowy ból głowy – triptany
@samba kukułeczka
Kto mnie wołał, czego chciał?
… ergotamina, antyemetyki, ibu…
A propos …nie, nie aspiryny, ale nadmienionego w tekście (smolistego) stolca i recept – ewentualnie diagnoz – dawanych przez babcię.
Będąc młodą …młodym dziecięciem…w trakcie wakacji spędzanych na wsi u dziadków, pewnego dnia wpadam do domu z wrzaskiem ( wcześniej z braku czasu i w mało aseptycznej scenerii zrobiłam kupkę w jakichś zaroślach) i drę się: „Babciu, moja kupa jest czerwona, ja chyba umrę”.
Babcia na to: „Nie umrzesz, nie umrzesz. Przecież od dwóch dni jemy na obiad czerwony barszcz i dlatego Ona jest czerwona. Jutro na obiad będzie zsiadłe mleko i k… zrobi się biało-czerwona, a pojutrze…”
I rzeczywiście. Przepowiednie babci się sprawdziły.
Tak było kilkadziesiąt lat temu.
Teraz zdarzenie sprzed lat kilku. W roli głównej z wiadomych powodów wystąpiła już nie babcia, ale honory zdarzeń sprzed lat reprezentował ponownie… czerwony barszcz.
Kilka lat temu po obiedzie, nagle, bez jednoznacznego określonego determinizmu, musialam skorzystać z łazienki.
Nagle tzw. cofka. Na czerwono. Po kilku minut nagła siedząca potrzeba. Również na czerwono. Nie czuje się najlepiej, ale żyje.
Po jakimś czasie ponownie korzystam z łazienki.
W końcu podejmuje decyzję i przemieszczam się do placówki pogotowia. Około 0,500000 km od miejsca zakwaterowania, czyli przez ulicę.
Jakiś lekarz (młody) schodzi z oddziału do mnie, a ja zdaję relację o stanie zdrowia. Nie wiem, czy na moje nieszczęście dodaję ( ale taka była rzeczywiście była prawda), że wszystko leciało na czerwono, ale być może to dlatego, że na obiad jadłem barszcz.
Lekarz wspaniałomyślnie ( w międzyczasie pobiegłem jeszcze raz do pogotowianego kibelka i powiedziałem, że było na czerwono) uznał, że z barszczem tak to bywa i odesłał mnie do domu.
W domu niestety…
Następnego dna idę ponownie na pogotowie, a lekarz ( już inny) po odpowiednich procedurach mówi:
„Panu pękł wrzód i tak prawdę mówiąc, to mógł się pan po prostu wykrwawić”.
Wylądowałam więc na oddziale…
I to cała historia z babciną receptą w roli niepośledniej.
@Bohatyrowiczowa
Gammon do czego zmierzasz?
Do autorów takich broszurek. nic ponadto.
@Gammon No.82
„„Babcia” jest zasadniczo chyba funktorem dwuargumentowym, nie nazwą.”
Zbiór babć B:
x e B E y R(x,y)
gdzie R to relacja bycia babcią
?
Prawie dwadzieścia lat temu miałem zdarzenie podobne jak kukułka, tak ze dwa razy po kilkaset mililitrów. Jako że powtórka była późnym wieczorem, nie przyszło mi nic lepszego do głowy niż wezwanie pogotowia. Dyspozytor(ka?) nie uznał tego za bezzasadne i zjawił się lekarz(?)/ratownik(?), który stwierdził, że najpewniej pękł mi hemoroid i ma się wziąć w garść, a jak już bardzo chcę, to on mi może najwyżej dać zastrzyk przeciwbólowy, a jak rano nie uznam, że to było dużo hałasu o nic, to mogę sobie pójść do przychodni. Poszedłem. Per rectum nic szczególnego nie stwierdzono, ale mimo wszystko poradzono zajść na izbę przyjęć szpitala. Po jakimś miesiącu-dwóch z tego szpitala wyszedłem uboższy o jedną trzecią okrężnicy i kawałek krezki z otaczającymi przewodami limfatycznymi, a bogatszy o znajomość słowa adenocarcinoma. Aspiryny mi nie dawano, choć przez jakieś kolejne dwa lata kazano mi prewencyjnie jakiś inny lek przeciwzapalny stosować, którego podstawowe stosowanie to zapalenia stawów, ale lekarz przeczytał ostatnio, że może być dobry i na moją ówczesną kondycję.
A na częsty ból głowy (może aż migreną bym tego nie nazywał) zwykle biorę ibuprofen, paracetamol rzadziej, kiedyś sporadycznie też pyralginę, a raz dostałem receptę na ketoprofen i to było niezłe, ale nie chciało mi się chodzić do lekarza tylko po kolejną. Aspiryny akurat w tym celu prawie nigdy.
@Marcin Nowak
Pewnie źle to nazwałem (zawsze miałem trudności ze składnią). Babcia przyjdzie na obiad i Eufrozyna jest babcią sugeruje, że „babcia” to nazwa. Ale w obu wypadkach wypowiedź jest elipsą, bo z kontekstu można dosztukować, o czyją babcię chodzi. Bycie babcią określa relację – wymaga uzupełnienia nie tylko kto jest babcią, ale i czyją babcią (np. Zenon jest babcią Feliksa). Jeśli z kontekstu to nie wynika, to albo wypowiedź jest niepełna syntaktycznie (wróbelek ma jedną nóżkę bardziej), albo mówiący używa słowa „babcia” w innej roli – protekcjonalnego określenia osoby w podeszłym wieku.
@ppanek
a raz dostałem receptę na ketoprofen
Zdaje się, że jakiś czas temu dopuścili do obrotu bezreceptowego (50 mg).
Na rzadki ból głowy (ostatnimi laty rzadziej reaguję na zmiany pogody) zażywam aspirynę 500 mg rozpuszczalną. Zazwyczaj zdąży stracić ważność.
A propos kolonoskopii, to z powodu powtarzających się enigmatycznych symptomów w górnej części brzucha (żadnych widocznych krwawień) gastroenterolog po wykonaniu USG i gastroskopii był skłonny uznać moje dolegliwości za psychosomatyczne, ale jeszcze zażyczył sobie zajrzenia od drugiego końca.
No i znalazł, blisko ujścia, spory polip ze skłonnością do „skancerowania”. Operacja, 3 dni w szpitalu.
Pół roku później poprawka, bo „brzeg wyciętego nie był wolny”, po dwóch dniach do domu.
Mój lekarz chwalił później urodę szwu.
To było w 2007.
Po roku kontrolne badanie kolonoskopowe, później co 5 lat, narazie bez dalszych niespodzianek.
Co ciekawe, moje sezonowe (jesień i wiosna) dolegliwości ustąpiły, a nigdy bym ich nie powiązał z umiejscowieniem polipa (adenomu).
Oglądanie własnego wnętrze na monitorze jest fascynujące, ale ostatnio, gdy pałeczkę przejął młodszy lekarz (tamten był starszy ode mnie i poszedł na emeryturę), pozbawił mnie świadomości fentanylem i jak się ocknąłem, było po wszystkim 🙁
Wolałbym mu patrzeć na ręce (sondę).
>>Ocenę leczenia polegającego na podaniu zwiększającego ryzyko i nasilającego krwawienie leku w razie krwawienia o nieznanym źródle – pozostawię do oceny Czytelnikom.<<
Tak właśnie wypłynął Griszka Rasputin.
Aspiryna był naonczas jednym z nielicznych leków, które rzeczywiście działały. Na to i owo, ale na pewno nie na hemofilię. Rasputin kazał ów szatański wynalazek odstawić, no i – czystym przypadkiem – okazało się że w binarnej sytuacji miał rację.
Carewiczowi się poprawiło, czy raczej – nie pogorszyło.
Swoją drogą, gdyby Car konsekwentnie Rasputina słuchał, świat wyglądałby inaczej. Griszka był pacyfistą i gorąco zniechęcał do wojny.
@ppanek
Per rectum nic szczególnego nie stwierdzono, ale mimo wszystko poradzono zajść na izbę przyjęć szpitala.
Jesli po dwokrotnym krwawieniu w badaniu per rectum niczego szczegolnego nie stwierdzono, to poradzono zajsc na izbe przyjec szpitala nie mimo wszystko, lecz tym bardziej.
Symptomatyczny hemoroid to takze stan zapalny, a wewnatrz niego nierzadko bywa skrzep.
dwukrotnym
Ćwiartka do pół tabletki aspiryny rozpuszczonej w wodzie przedłuża świeżość i trwałość kwiatów ciętych.
Etymologia aspiryny
6 marca 1899 w Cesarskim Urzędzie Patentowym w Berlinie zarejestrowano dla firmy Farbenfabriken vorm. Friedr. Bayer & Co znak towarowy produktu farmaceutycznego Aspirin.
W jego nazwie A oznaczało Acetyl, a spir — Spiraea ulmaria (wiązówkę błotną dziś po łacinie zwaną Filipendula ulmaria) – roślinę leczniczą zawierającą salicylany.
Chyba najwiekszym osiagnieciem nowoczesnej medycyny jest wyedukowany pacjent. Powinnismy wiec podziekowac informatykom za lepsza opieke medyczna a nie babuni.
https://www.bbc.com/news/world-europe-51265269
Niektorzy Niemcy lubia piwo po 18.88 Euro.
Kolega mial kolonoskopie. Ten wiek. Nastepnego dnia okolo poludnia poszedl do toalety. Krwawil z miejsca biopsji. Chirurg byl skory do hemikolectomii. Krwawienie sie zatrzymalo. Tylko hemoglobin spadla z 15(0) na 10(0). Zwykla kolonoskopia.
Zwykła kolonoskopia?
Chyba nie całkiem zwykła, skoro potrzebna była biopsja. Nie pobiera się wycinków ze zdrowej tkanki.
Dlaczego chirurg proponował usunięcie połowy jelita, jeśli krwawienie było z jednego miejsca? Czy może tych biopsji było kilka, bo jelito pełne polipów?
Jeśli lekarz badając kolonoskopowo natrafia na niewielkie zmiany (polipy) to usuwa je i oddaje do badania histologicznego.
Może kolega wie więcej, niż opowiada?
Znajomy nauczyciel biologii pokazał swoim uczniom (6. kl.) film z własnej kolonoskopii. Dzieciaki były zafascynowane.
Z tego co dostrzegam aspiryny do aptek nie dowieziono i w oczekiwaniu na dostawę specyfiku spróbuje podrzucić inny , niekonieczni mniej ważący na perspektywach ekosystemu wątek.
Jakiś czas temu terenowa delegatura GUS odpowiedzialna za ścianę wschodnią przeprowadziła ciekawy projekt badawczy. Tym bardziej ekscytujący, że próba badawcza była nad wyraz reprezentatywna i stanowiły ją przedstawicielki płci pięknej, a konkretnie 1823933 kobiet z kilku roczników… wiek osób badanych będzie ujawniany w trakcie przedstawiania efektów owego badawczego projektu.
I żeby nie trzymać w niepewności…
Owe 1823933 ankietowanych osób miało udzielić wyczerpującej odpowiedzi na następujące pytanie:
Jakich cech oczekujesz od mężczyzny?
Odpowiedź miała zawierać minimum trzy przymioty. Następnie po wrzuceniu do maszyny losującej wypełnionych ankiet komisja odczytowa przedstawiła takiej oto treści rezultaty:
Kobiety w wieku lat 20 najbardziej oczekiwanymi cechami swoich mężczyzn uznały. Kolejność walorów nieprzypadkowa:
1. Przystojny
2. Uroczy
3. Finansowo ustawiony
4. Uważnie słuchający
5. Bystry
6. Dobrze zbudowany
7. Gustownie ubrany
8. Obdarowujący kosztownymi „drobiazgami”
9. Pełny zaskakujących przemyśleń
10. Pomysłowy, romantyczny kochanek.
Badania na tej grupie kobiet przeprowadzono 17 i 18 kwietnia 2019 roku.
O efektach badań na innych grupach poinformuje niebawem.
A oto jak przedstawiały się wyniki ankiet, jeżeli chodzi o kobiety 32-letnie.
Jaki powinien być ten ich facet?
Procedury badawcze tożsame z tymi które miały miejsce w poprzedniej podgrupie badawczej.
Badania przeprowadzane 25 i 26 kwietnia 2019 roku.
1. Miły wygląd (brak zakoli itp.)
2. Otwiera drzwi samochodu, przysuwa krzesła
3. Ma dość pieniędzy na miłe obiady
4. Słucha więcej niż mówi
5. Śmieje się z moich żartów
6. Nosi torby zakupami
7. Ceni stały związek
8. Docenia dobry domowy posiłek
9. Pamięta o urodzinach i rocznicach
10. Romantyczny, upojny wieczór co najmniej
raz w tygodniu.
O badaniach przeprowadzanych w maju przy najbliższej okazji.
I ponownie naszym badanym dodajemy 10 latek……
… niestety kartki z wynikami badań uległy zwarstwieniu ( skleiły się) ale niezwlocznie po ich rozwartswieniu przekażę ich zawartość ( (oczywiście bez substancji zwarstwiającej)na blogu.
Wyniki przyjmują naprawdę intrygującą poznawczo postać.
@samba kukułeczka
I tak, a co mi tam…
Przymioty „mężczyzn” wytypowane przez 20 latki z ankiety,
na pierwszy rzut oka, są cechami mężczyzn po 30tce do 42 lat.
Kobiety starsze od tych pierwszych o 12 lat, czyli 32 latki, otarły się
w swych iluzjach o od 43 do 53 lat ich przyszłego faceta…
Niczego już lepiej nie rozwarstwiaj tylko do pieca wrzuć…
@samba kukuleczka
Jakiś czas temu terenowa delegatura GUS odpowiedzialna za ścianę wschodnią przeprowadziła ciekawy projekt badawczy.
Link? Adres bibliograficzny?
@Bohatyrowiczowa
Właściwie nie wiem co starasz się zdezawuować?
Metodologię procesu badawczego? A może instytucję która przeprowadził ów projekt badawczy?
Bo przecież nie wiek kobiet, których lata liczone są tym samym kalendarzem u facetów?
A jeżeli chodzi o ranking kobiecych priorytetów – jego kształt to być może tylko specyfika ściany wschodniej?
W Twoim makroregionie może być zupełnie inaczej.
Gammon
A po co Ci to potrzebne?
Czyżbyś chciał ingerować na etapie odczytu danych?
@samba kukuleczka
A po co Ci to potrzebne?
Czyżbyś chciał ingerować na etapie odczytu danych?
Nie twój interes po co.
Twierdzisz, że dane istnieją – pokaż je.
Ze mnie żadnych danych nikt odczytywał nie będzie. Jestem robotem, a badanie dotyczy ludzi. Ponadto badanie chyba jest już zakończone („jakiś czas temu”). Nawet jeśli nie jest zakończone i podszyję się pod człowieka, nie zaburzę wyników czegoś, co ma (rzekomo) próbę mocno przekraczającą półtora miliona.
No więc?
Rozwarstwiłem!!!
Kobieta w wieku 42 lat.
A oto ten jej wyśniony:
1. Niezbyt brzydki (łysa głowa – OK)
2. Nie ruszy samochodem jak nie wsiądę
3. Ciężko pracuje – ale czasami zabierze na okazjonalny obiad
4. Kiwa głową kiedy mówię do niego
5. Czasami opowiada dowcipy, które już opowiadał
6. Jest w stanie poprzesuwać meble
7. Brzuch nie wystaje spod t-shirta
8. Wie, że nie kupuje się szampana, który zamiast korka ma zakręcany kapsel
9. Pamięta o opuszczeniu deski w toalecie
10. Goli się dokładnie w czasie weekendu.
A już niebawem ( czyli jutro) Ona i jej ( również jego, bo stanowią przecież jedność) 52 lata.
Chciałbym też wiedzieć, czemu to rzekome badanie do złudzenia przypomina dowcipy kursujące po internecie.
Na przykład tu:
https://www.wykop.pl/wpis/30115967/oczekiwania-kobiet-wobec-mezczyzn-oryginalna-lista/
Otóż żadnych badań, jak sądzę, nie ma. Jest tylko przeklejony dowcip. Tylko w oryginale on stanowi całość, a kukuła go podaje w odcinkach.
(p.s. i w ten sposób go psuje do reszty)
Gammon
Przecież ewidentnie widać, że ktoś, kto to puścił w sieci. chciał aby splendor całej tej historii spadł na niego, a j a- skromna kukułka – nie miałam aż takich ambicji i chciałam pokazać, że za całym tym przedsięwzięciem stoją bezimienni pracownicy jednej z głównych analitycznych instytucji w kraju.
A że rozciągłam w czasie?
To już pretensje do czasoprzestrzeni.
„98% wszystkich cytatów w internecie to fałszerstwa”
— Abraham Lincoln
Przecież ewidentnie widać, że ktoś, kto to puścił w sieci. chciał aby splendor całej tej historii spadł na niego, a j a- skromna kukułka – nie miałam aż takich ambicji i chciałam pokazać, że za całym tym przedsięwzięciem stoją bezimienni pracownicy jednej z głównych analitycznych instytucji w kraju.
To gdzie ten adres bibliograficzny?
A przy uwzględnieniu, że słyszałem to jako dowcip ze 20 lat temu, badania musiałyby być jeszcze wcześniejsze i niekoniecznie odzwierciedlać stan dzisiejszy.
Gammonie
Czy Ty z automatu dochodzisz do takich wniosków?
@samba kukuleczka
Czy Ty z automatu dochodzisz do takich wniosków?
Z automatu elektromechanicznego, jak niektórzy inni z automatu biologicznego.
BTW to gdzie te wyniki były publikowane?
Gammon daj już spokój z tym GUS-em, przecież możesz zasięgnąć języka u Bohatyrowiczowej i przynajmniej wyniki tych pierwszych grup kontrolnych ze świata lasek, może nasza koleżanka skonfrontować ze swoimi życiowymi spostrzeżeniami.
Ja, jako kukułka posiadam za duży dystans poznawczy i moje odczyty mogą być mało wiarygodne.
@samba kukuleczka
Gammon daj już spokój z tym GUS-em
Co „daj spokój”, to nie ja wrzucałem głupoty na temat GUSu.
przecież możesz zasięgnąć języka u Bohatyrowiczowej
Po pierwsze, nie mam możliwości. Po drugie, ona też tych głupot nie wrzucała, więc nie widzę powodu.
moje odczyty mogą być mało wiarygodne
Pojmuję, toteż prosiłem o przypisy, żeby samemu posprawdzać u źródeł.
Też się chętnie zapoznam. Rzetelność nad wszystko.
W końcu to blog naukowy.
markot, gammon
Czy wiecie, że w końcu jednak dowieźli aspirynę i nieśmiało sugeruję żebyście na niej sobie poużywali , a mi chwilowo proszę nie przeszkadzać, bo się koncentruje…
…nad kolejnym komentarzem na LA, gdzie od czasu do czasu wtrancam swoje 3 grosze, ku zgorszeniu tamtejszych mędrców.
Kukuła, nie wykręcaj się sianem. Jak na innych blogach troszkę dłużej potęsknią, tym większy będzie twój tryumf.
Tymczasem podawaj źródła i linki albo właź pod stół i szczekaj, że powołując się na GUS jesteś takim samym manipulantem i oszczercą jak ten gość, co na blogach „Polityki” obrażał Instytut Karolinska.
@Gammon
„przecież możesz zasięgnąć języka u Bohatyrowiczowej
Po pierwsze, nie mam możliwości”
Niepotrzebnie…
Przez dwa minione dni, skakaliśmy tutaj wszyscy sobie do gardeł,
oczywiście w cudzysłowie, musiałam nie tylko utrzeć ale i poniekąd zgnieść nosa i tupecik mojej córce – młodszej, nie ma chyba już w słowniku żadnego słowa gorzkiego który by miedzy nami nie padł…
Mamy problem z sunią 3 letnią, jest po dwóch urojonych ciążach, a od kilku dni nie daje nam dojść bez wbicia sie zębami w rękę do dziecka, przerzucamy sie odpowiedzialnością, złym wychowywaniem, zbyt głośnym reagowaniem na jej nieposłuszeństwo. Sterylizacja nie wchodzi w grę, Ona jej może nie przeżyć…
Złoszczę się, na siebie, na bezsilność, na łzy w oczach wszystkich, jak to zmienić, co zrobić nim stanie sie cos strasznego…
Na Ciebie tylko ciut, ciut.
Co do mojego wymarzonego mam a jakże:
https://www.filmweb.pl/person/Matthias+Schoenaerts-135875/photos/573779#next
Już od „Odrobiny chaosu” zagościł w moich myślach, „Francuską suitą” zdobył rozum, a w „Zdala od zgiełku” drgnął zastygłym sercem…
Matthias nawet imię ma wyjątkowe!
W byciu łysym też mu jest do twarzy…to tak mimo to.
Gorzka prawda jest i taka:
https://www.youtube.com/watch?v=RaA-1gDGzGk
Babci już za dużo nie wypada…
No dobrze. Mam nadzieję, że to oświadczenie rozwieje wszelkie wątpliwości.
Ja, niżej podpisana, oświadczam: że badania o których wspominałam we wcześniejszych postach są faktem nie tylko medialnym i rzeczywiście były w ramach nowatorskiego projektu badawczego przeprowadzane przez GUS – co zapewne znajdzie już wkrótce poczytne miejsce w podręcznikach studenckich najbardziej renomowanych uczelni i skupisk akademickich – niemniej dużym prawdopodobieństwem jest obarczone przypuszczenie, że nastąpiła niewątpliwie niezbyt fortunna okoliczność błędnej interpretacji skrótu GUS, który znalazł swoje poczytne miejsce w prospekcie emisyjnym całego przedsięwzięcia. Albowiem GUS to nie renomowany Główny Urząd Statystyczny, a jedynie skromy Gminny Uniwersytet Stodoła, który przyjął to miano nawiązując oczywiście do warszawskiej studenckiej Stodoły, ale również sygnalizuje miejsce gdzie usytuowane są placówki
badawcze.
Za zarząd: samba kukułeczka
Sambo Kukułeczko, I love you! 😆
Jednak… pamiętać musisz, że tego typu trollowanie, jakkolwiek dotkliwie obśmiewałoby różnych pseudoprzemundrzalskich nabzdyczeńców z wiedzą wikipedyjną nabytą (w najlepszym razie – przypomnianą) przed minutą-półtorej… Tego typu trollowanie obśmieje kompulsywnych przemundrzalców pozujących na ludzi renesansu, ale jednocześnie odstraszy kogokolwiek z rzetelną wiedzą i dorobkiem… Jeśli ktoś takowy jeszcze miałby cień chęci na dyskutowanie w ogólniedostępnym miejscu, jak niniejsze…
Czyli – broń obosieczna…
Tak czy owak podoba mi się Twoje trollowanie pod niniejszym wpisem. Zaznaczę, że nie czytam 99% komentarzowej produkcji pod blogami POLITYKI, więc nie wiem, czy np. nie autoplagiatujesz się… 🙄
Mogłabym o tym wcale nie pisać, bo kogo to obchodzi, ale uznałam, że mogę ujawnić jakie pomysły chodzą po głowie nudzącemu się renciście, kiedy zima za oknem, ale nic ciekawego wokół się nie dzieje,
Postanowiłam, że pojadę w środku ( wyjrzałam za okno aby upewnić się, że to środek i rzeczywiście mamy centrum) zimy do Jarocina. Ale o szczegółach w następnym wejściu antenowym.
@a cappella
pseudoprzemundrzalskich nabzdyczeńców z wiedzą wikipedyjną nabytą (w najlepszym razie – przypomnianą) przed minutą-półtorej…
Według mojej mechanicznej oceny lepsza już wiedza wikipedyjna od braku wiedzy. Na przykład wbrew temu, co tu napisano
https://basiaacappella.wordpress.com/2020/01/23/1350/
Barbara Tuchman nie nazywała się Barbara Tuchmann, a tytuł polskiego przekładu „A Distant Mirror” jest „Odległe zwierciadło”, a nie „Odległe lustro”.
A wystarczyło sprawdzić w parę sekund wiedzę wikipedyjną.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Odległe_zwierciadło,_czyli_rozlicznymi_plagami_nękane_XIV_stulecie
I właśnie dlatego cenię owych nabzdyczeńców, którzy zanim napiszą – sprawdzają. Sprawdzają nawet wtedy, gdy działają na polu własnej specjalności naukowej czy zawodowej, a tym bardziej gdy wykraczają poza nie. Badacz, który tkwi po same uszy w fizyce ciała stałego, raczej nie pamięta równań Naviera-Stokesa. Jeśli ich będzie nagle potrzebował, to poszuka – choćby w wikipedii, bo czemu nie? Zwykle bliżej ma do komputera, niż do półki z papierowymi książkami.
Lepsze to od erudytów, co swoje mądrości wyciągają spośród mrocznych krypt własnego odbytu.
@a capella
Jeżeli nie czytasz, a jednak nieco czytasz ( co prawda w wymiarze jednoprocentowym, ale zawsze to jednak coś) i jeżeli podejmiesz tę męską decyzję i oddasz się czytaniu blogowych produkcji, to polecam lekturę głębokich ( (jak najgłębsza studnia w mojej wsi, a zaznaczam, że w tym roku, w związku z obniżeniem poziomu wód będą ją jeszcze pogłębiać, czyli i moje myśli będą jeszcze głębsze) przemyśleń rozsianych na różnych blogach, a sygnowanych nickamy: piszącej ten tekst promocyjny, miłośnka czarnych jagód oraz Wawrzyńca Biebrzeniewierzyńskiego.
Oczywiście na dzisiaj wiodący jest nick @samby, ale jak mnie ktoś podk… pod kolanem podrapie to udzielam się również w innych miejscach.
Wracam do sygnalizowanej niedawno wycieczki do Jarocina.
Powód?
Na pewno nie festiwal muzyczny, ani nie zabytkowa cerkiew z malowidłami ściennymi Nowosielskiego, chociaż determinanta duchowa wypadu została zachowana.
Kiedyś, przy okazji jakieś interdyscyplinarnej dysputy – która w pewnym momencie płynnie zanurzyła się (bodajże) w rejonach lingwistyki kognitywnej – zaczęły padać tytuły ulubionych ( lubili je uczestnicy dyskusji) filmów. Każdy z uczestniczących coś tam wszystkim podrzucał. Podrzucałam również i ja. I właśnie z filmem – którego tytuł wówczas wymieniłam – związany jest mój Jarocin. Otóż reżyser tego filmu – któremu scenerii dla jego akcji użyczyło jedna z pobliskich mieścin ( nieopodal Jarocina położona) postanowił po 30 latach od nakręcenia filmu skorzystać z zaproszenia organizatorów tego przedsięwzięcia i wziąć udział w całym „zamieszaniu”.
A zamieszanymi będą: reżyser, prawdopodobnie jacyś aktorzy i osoby uczestniczące jako statyści przy kręceniu filmu, którzy są również zapraszani przez organizatorów spotkania, bo po obowiązkowym seansie, planowane jest spotkanie z reżyserem.
Pomimo tego, że oczywiście wśród zaproszonych nie jestem, to postanowiłam, że…
Swoją drogą, w ubiegłą sobotę na TVP Kultura po raz dwunasty film obejrzałam i jak jeszcze nie dawno wahałam się, czy jechać na drugi koniec Polski (prawie), to po jego obejrzeniu postanowiłam, że do Jarocina pojadę i obejrzę po raz…czternasty.
Trzynasty kontakt z bohaterami filmu sobie jednak odpuszczę, bo jestem osobą przesądną.
@a capella
A ten wykrzyknik po tym you z 1 lutego o godz. 9:17 to aby na pewno?
Ciekawe, czy kobieta może podjąć męską decyzję, bo jeżeli a capella…
Niby nie jestem w tym momencie bosa i taka zupełnie nowa na blogu szalonych naukowców, ale dlaczego nie mam puścić tego akurat kawałka:
https://www.youtube.com/watch?v=c5QfXjsoNe4
Tym bardziej, że to jest moja ulubiona… bossa nova.
A dlaczego ulubiona?
Bo kiedy:
When she walks she’s like a samba
That swings so cool and sways so gentle
to trudno żeby nie była ulubioną.
@samba kukułeczka
„@a capella
A ten wykrzyknik po tym you z 1 lutego o godz. 9:17 to aby na pewno?”
Aby na pewno(?) to niech się ustawi w kolejce!
I jeszcze olśniło ją dokładnie w takich samych minutach jak mnie, 17 po pełnej godzinie?!
Nawiąże jeszcze do tych słów nutki którą wrzuciłeś:
„Ooh but he watch her so sadly
How can he tell her he loves her
Yes he would give his heart gladly
But each day when she walks to the sea
She looks straight ahead not at him”
Astrud Gilberto je rozsławiła w latach 60 ubiegłego stulecia (te słowa),
a dla mnie, może według mnie lata mijają, obojętność, i pyszałkowatość mieszkanek Ameryki Południowej pozostaje niezmienna, kroczą przez życie tylko u mężów reprezentatywnych, dominują nad nimi, a gdy przyjdzie im ich pochować, to oddają niczym nietrafiony prezent jeszcze w czasie gwarancyjnym, bo mają prawo do zapomnienia, bo są młode
i martwy mąż jest skazą na ich wizerunku!
Temat o babciach… więc Babcia przerzuca strony swego pamiętnika!
@Bohatyrowiczowa
https://www.youtube.com/watch?v=-ItLfUgsEqw
@Gammon
Dziękuję, ja wiem ze Ty nie wiesz i ja nie wiem…
https://www.youtube.com/watch?v=8DkMCnm7p0I
Na dowód, tylko żem wesoła niczym skowronek! (Celtuję sobie)
Ja nie wiem czy Ty wiesz, bo ja to właśnie gdzieś przeczytałam,
że w naszym kraju panuje moda by sie wyzbywać całych rodzin, w ten otóż sposób: Somsiad wpadnie z LA np ukołysać małą „Sambusię”( tak imię pierwsze z brzegu), rozkołysze ile sił w rekach przy uchylonym oknie, upewniwszy się wprzód że szambo jest otwarte, dziecko wpada, rodzice ruszają z odsieczą, i cisza i spokój z sąsiadami!!
Szamba nie mam, ale za to kanał pod balkonem jest?!
@Bohatyrowiczowa
Nikdo nic neví
– Český film
BTW w okolicach szamba może się zdarzyć całkiem duże stężenie siarkowodoru – takie, które zabija.
Tym którzy tęsknią do zimy ( a ja tak) polecam mój sposób na tęsknoty.
Od kilku dni sprawdzam jaką pogodę mają nasi przyjaciele Jakuci.
I tak w tej chwili w Jakucku są 32 stopnie na minusie. Nad ranem ma być prawie 36 i najgorsze, że odwilży nie widać.
@Gammon
Ojużci z Tobą ta konspiratorka za nic nie chwyci?!
Coś ci dam:
„A więc postanowili wypowiedzieć wojnę z takich samych powodów, z jakich prawdziwe armie ruszają do boju. Rosjanie chcieli panować na morzach i dlatego walczyli z Japonią. Czerwonym koszulom potrzebny był plac do gry w piłkę i nie mogli go zdobyć inaczej jak tylko drogą wojny.”
Źródła każdy powinien się domyśleć na naukowym!
Siła skojarzeń, ten malec jeszcze nad szambem, to nasz Erno Nemeczek w krzaczorach, odkryty jednak przez Czerwone Koszule,
drwią z niego, lekceważą, jeden głośniejszy od drugiego i śmielszy w pomysłach jak ukarać dziecko, które śmie mieć własne zdanie i chęć do walki z nimi, zwykły pomiot,śmieć…
A my tu np to Związek Kitowców, niby sobie nie odpuszczamy, tamtych terenów zabawowych(gdzie złapano naszego) tylko po prostu tam nie bywamy, to, to dziecko Erno garnie sie wszędzie do innych, wpakowywuje w kłopoty, i choć nas tam nie ma ale kamień z listem dotrze, i oby w głowę dwulicowca(kogoś kto z nami rzadko się bawi ale doopę srodze obmawia!?
Resztę nie tu!
Podpisano – Babcia!
Malec nad szambem, quel horreur 🙁
Może na huśtawce Gesualda – szalonego madrygalisty z Venosy?
@Bohatyrowiczowa
„Rosjanie chcieli panować na morzach i dlatego walczyli z Japonią.
Cytat rozpoznaję, ale to zdanie w sumie nieprawdziwe.
@markot
Może na huśtawce Gesualda – szalonego madrygalisty z Venosy?</I.
Zdaje się, że "szalony" był dopiero pod koniec życia?
Ostatnich kilkanaście lat ze swego 47-letniego żywota.
Śmierć na pięć głosów
„Malec nad szambem, quel horreur”
Rozchyliłam dla Cie dolną powiekę zielonego oka – powiedz czy jedzie mi tam czołg?!
Tu zagram Ci/ MTG tak (poniedziałek to nie dzień na lutnię):
https://www.youtube.com/watch?v=z_UfPY8NXkM
No i mamy poniedziałek dzień żłobkowy, maleństwa „turbo” dziś drzemią, nie mam więc za dużo czasu na lekturzenie, jeszcze przed siódmą byłam z kawą w Jakucku, za zimno dla mnie, domy na kolumnach, budowane na zmarzlinie, i te powietrze gęste od mrozu, na które tylko patrzyłam, a czułam jak musi być zimno, mrożone sushi podlane pięćdziesiątką, i pochłaniane przez dziennikarzynę i jego Gościa,
targi rybne….buty zimowe za 1800 zł itd
„Może na huśtawce Gesualda – szalonego madrygalisty z Venosy?”
Niop, pobujałabym sie, huśtnęła, zaszaleć z kończynami w górze, kto by nie chciał w taki ziąb i deszcz?!!
Co było najpierw, napiętnowanie czy przeganianie, bo nie mam w tym ani żadnego celu ani przyjemności wertować archiwum i wyszukiwać, gdzie się, i od czego ten kryzys wieku średniego zaczął?!
Szaleństwem jest rozwój, chęć rozmowy w większym gronie,
na BSzN życie często zamiera może i z mojego powodu(wyprzedzam wytykanie), udzielacie się na innych blogach, obaj, jego cieszy gdy może coś w ciekawy sposób przekazać, Ciebie by mu mocniej dokopać!
Ale temat jest książę, morderca, kompozytor…
Kompozycje jego były podobno doskonale przemyślane…
„Śmierć na pięć głosów”qrcze dokopałam sie tylko czterech (liczę na wskazanie kierunku do piątego)
– sopran linia chromotyczna
– sopran linia prosta
– kontr alt
– bas
-…
Mam też cytat którego sie dosłuchałam ale nie znalazłam nigdzie cytującego – dr Charles Berny, pierwszy historyk muzyki
„Nie mogłem sie dopatrzyć u Gesualda, żadnych regularności założenia, frazy, rytmu, zaiste nie ma w tych madrygałach nic godnego uwagi poza nieudolną modulacją, żenującym brakiem wprawy typowym dla amatora”(VI Księga, madrygał 17)
Do czego zmierzam, gonić, dyskredytować, wykpiwać, jątrzyć, bo za sto lat, wpisy” Erno” okażą sie coś warte?!
(Nigdy nam nie było po drodze, wiesz jak jest,( wdzięczna jestem))
Nigdy nam nie było po drodze?
To po co bawisz się w moderatora (mediatora?)?
Carlo Gesualdo wraz z Monteverdim uważani są za najwybitniejszych kompozytorów przełomu XVI i XVII wieku.
Jego madrygały uważane są za modelowe dla studium kontrapunktu i kompozycji.
Czy jest w nich coś godnego uwagi?
Jak dla kogo. Igor Strawinski był entuzjastą.
A głosy możesz sobie policzyć patrząc choćby na partyturę
Masz to o Tobie skądinąd ale to prawda!
” Nemer
14 listopada o godz. 13:31
Tobermory,
ja wiem, że jak Ty kogoś na blogu nie oskalpujesz, to będziesz cierpiał na niestrawność, bo taki typ jak Ty po prostu tak ma, i już. Ponieważ ja generalnie jestem człowiekiem życzliwym, to mówię Ci w trosce o Twoją konstrukcję psycho-fizyczną – „A na ch..-olere mi ten skalp?”.
Masz go, weź sobie. Cieszysz się?
Powiem Ci więcej, stodoła jest nawet dłuższa, nie tylko wyższa.”
Na mnie tez sie uwziąłeś swego czasu do wizyty na Śląsku 13 sierpnia ubiegłego roku…
I pamiętaj że nikt z nas nie jest tu anonimowy.
Sypiasz w ogóle czy tylko ciągle knujesz!!?