Burak jako sympatyczna roślina magiczna
Na oddziałach pediatrycznych, w tym hematologicznych, przebywają często dzieci z niedokrwistością (czyli anemią). Poinformowani o tym opiekunowie dziecka (chyba częściej niż sami rodzice – przebywające z dzieckiem pod nieobecność rodziców babcie) proponują: To ja mu dam buraczki.
Jaki mogą mieć wpływ buraczki na niedokrwistość? Podobny jak większość innych potraw. Zdrowe żywienie jest konieczne, ale anemia wymaga często przynajmniej suplementacji witamin czy żelaza, a niekiedy specjalistycznych leków czy wręcz transfuzji. Buraczki nie pomogą w istotny sposób. Skąd więc ten pomysł? Ze względu na kolor.
Inny przykład, chyba nawet szerzej znany. W ciąży, żeby urodzone dziecko było mądre – orzechy włoskie. Czy są zdrowe? Zapewne. Czy jakoś szczególnie wpływają na wyższe zdolności intelektualne dziecka? Nie bardziej niż inne zdrowe jedzenie. Skąd więc taki pogląd? Skoro nie kolor, to może kształt orzecha?
Absurd? Niekoniecznie. Żeby to wyjaśnić, musimy cofnąć się w czasie. Oprzemy się tu na chyba najbardziej wpływowej książce poświęconej antropologii w historii. James G. Frazer był szkockim filologiem i antropologiem. Nie czuł się dobrze jako wykładowca, większość czasu spędzał w swoim gabinecie, pisząc nawet 12 godzin dziennie.
Nigdy nie skaził się badaniami w terenie, za to pochłaniał olbrzymie ilości literatury. W swej najpopularniejszej książce „Złota gałąź” podjął próbę wyjaśnienia dziwnego kultu Diany w Arycji (północne Włochy), gdzie kapłanem zostawało się dzięki zabiciu poprzednika. Wywód poparł licznymi przykładami na podstawie tysięcy prac wykorzystanej bibliografii. Powstało monumentalne dzieło (na rynku polskim dostać można skrócone tłumaczenie skróconej wersji, z którego korzystałem). Odwoływali się do niego autorzy tak różni jak Jan Parandowski w swej „Mitologii” czy blogerzy wyjaśniający symbolikę współczesnej literatury fantasy (w szczególności „Pieśń Lodu i Ognia”).
Na początku książki Frazer przedstawia swoje rozumienie magii. Traktuje ją nie jako coś odwołującego się do świata nadnaturalnego, niesamowitego, sprzecznego z prawami natury, jak byśmy byli pewnie skłonni definiować magię dzisiaj. Pokazuje raczej, że praktyki ludów pierwotnych i niewykształconych grup współczesnych (Frazerowi, żyjącemu wiek temu) społeczeństw, które określalibyśmy jako magiczne, wynikają z innego niż nasze rozumienia zasad rządzących światem. Sprowadzają się do dwóch zasad: prawa podobieństwa i prawa styczności. Osoby takie przyjmują rzeczone zasady nieświadomie, tzn. zapytani nie wypowiedzieliby ich treści, ale zachowują się tak, jakby rzeczone zasady przyjmowały.
Zasada podobieństwa głosi, że skutek przypomina przyczynę. To tzw. magia homeopatyczna. Druga zasada, prawo styczności, zakłada, że przedmioty kiedyś związane ze sobą nadal wiąże pewne oddziaływanie. Opartą na tej zasadzie magię Frazer nazywa przenośną. Oba rodzaje badacz określa magią sympatyczną, opartą na łączącym je prawie powinowactwa (nie ma nic wspólnego z polskim rozumieniem słowa sympatia).
Frazer podaje liczne przykłady. Obecne w wielu kulturach wierzenie, że aby kogoś skrzywdzić, wystarczy narysować i np. nadziać szpikulcem rysunek danej osoby (magia homeopatyczna) bądź zaopatrzyć wizerunek jeszcze w przedmiot pochodzący od danej osoby, np. ząb (magia przenośna). Kojarzy się z voodoo? Istotnie.
Malajowie lepili figurkę z wosku, używając śliny, włosów i paznokci ofiary, przypiekając następnie figurę nocami przez tydzień. Po takim czasie miała umrzeć. Odżibwejowie dźgali wizerunek w oko (by oślepić), brzuch, pierś, głowę (by wywołać objawy tych części ciała). W niektórych kulturach pilnowano, by zęby, które wypadły, nie dostały się w ręce wroga.
Gdy mężczyzna szedł na wojnę, kobieta pilnowała, by nie spać w ciągu dnia, bo i on mógłby zasnąć i zostać zaskoczony przez wroga. Chcąc mieć dziecko, kobieta prosiła o odprawienie ceremonii wielodzietnego mężczyznę, podczas ceremonii odpowiadała na pytania i zachowywała się, jakby już miała dziecko. Na Borneo podczas porodu czarnoksiężnik udawał, że również rodzi. Gdzie indziej udawanie porodu skutkowało uznaniem adopcji. Tańce przypominające deszcz mają go przywołać. Udawanie zwierzyny ma ją skłonić do przybycia, włażenie przez nowogwinejskiego rybaka we własną sieć – do złapania się.
Takich przykładów jest u Frazera mnóstwo i zainteresowanych odsyłam do książki. Jakie to ma znaczenie dla nas? Otóż wiara w magię nie przeminęła wraz z religią, a potem nauką. W średniowieczu uważano, że Bóg daje człowiekowi wskazówki naprowadzające na lecznicze właściwości roślin – np. sercowaty kształt liści miał wskazywać dobroczynne kardiologiczne działanie rośliny. A więc roślina wpływa na narząd o podobnym do siebie kształcie. Magia homeopatyczna.
A właśnie – czy magia homeopatyczna ma coś wspólnego z homeopatią? Tak, homeopatia opiera się na niej właśnie. Bazuje bowiem na zasadzie similia similiibus curantur, czyli podobne leczy podobne. A więc substancja wywołująca pewne objawy powinna je leczyć, podana w mniejszej dawce.
„Odkrywca” homeopatii, zażywszy lek na malarię, doznał objawów, które skojarzyły mu się z objawami samej choroby. Potem dopiero dorobiono fantasmagorie o „pamięci wody”. Ponieważ z zasady lekarstwem miała być trucizna (wywołująca objawy choroby), więc należy ją odpowiednio rozcieńczyć. Obecnie rozcieńcza się ją zwykle tak, że w podawanej dawce nie ma właściwie rzekomej substancji czynnej.
Ale była, więc jej właściwości powinny jakoś przejść na wodę (tutaj raczej magia przenośna?) itd. Chyba że zrobimy randomizowane, podwójnie zaślepione badanie i stwierdzimy brak jakichkolwiek różnic między „lekiem” a placebo. Frazer widział w poglądach magicznych fałszywe prawa rządzące światem, a więc poglądy quasi-naukowe. Wtedy nie mówiło się jeszcze o falsyfikowalności. Ale magia wedle Frazera jako fałszywa nauka jest jak najbardziej falsyfikowalna. Dziś mówi się, ale homeopatia kwitnie w najlepsze.
I inne rozumowania oparte na opisanych przez Frazera zasadach też. Burak jest ciemnoczerwony, a więc ma kolor krwi. Skoro jest zdrowy, to na co może pomagać? No przecież na krew. Sok z buraka przypomina ją wyglądem.
Sama zasada stosowana jest jak przed wiekami – niejawnie, implicite. Używający jej, przekonując lekarza, że zamiast transfuzji wystarczy sok z buraka, nie będą się do niej jawnie odnosić. Mamy zasadę, na podstawie której dany pogląd powstał, ale potem żyje własnym życiem. Można go przyjmować i głosić, samą zasadę uznając za bzdurę.
A orzechy włoskie? Jaki narząd przypominają orzechy włoskie? Czyżby mózg? I działają korzystnie na inteligencję. Cóż za zbieg okoliczności! Niesamowity, wręcz magiczny…
Ilustracja: Quadell: Buraki w Kroger, 2005-02-18. Z Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.0
Bibliografia: Frazer JG: Złota Gałąź. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978.
Komentarze
– – –
Nauka to Polska krzewi gorejącą czerwienią szerokie pola powszechnie dostępnych aplikacji wiary buraka sadowiąc się w polu za linią demarkacyjną swej wiarygodności falsyfikatu
– – –
Oba rodzaje badacz określa magią sympatyczną, opartą na łączącym je prawie powinowactwa (nie ma nic wspólnego z polskim rozumieniem słowa sympatia).
Może dla odróżnienia trzeba używać przymiotnika „sympatetyczna” (AMULET, lekarstwo czyli śrzodek sympatetyczny, przeciwko chorobom, czarom, i noszenie onegoż na szyi, lub piersiach – słownik Lindego, 1807).
Może się powinno, ale usus jest, jaki jest. Podobnie sympatyczny układ nerwowy też z sympatią nie ma nic wspólnego
A od średiowiecza jeszcze przez jakiś czas o pożyczaniu sobie płynów miedzy organami ciała mówiono w kontekście współczucia. Bo to czucie było bardzo cieleśnie rozumiane.
Oczywiście jeszcze w magii jest sporo z przenoszenia słów na to, co one oznaczają. Potem jeszcze w systemach religijnych utrzymywały się zakazy wypowiadania pewnych słów.
Niestety, są też przykłady tragiczne.
Ponieważ sterczący róg nosorożca kojarzy się w Chinach z erekcją, niedługo wolno żyjące nosorożce zostaną całkowicie wybite.
Płynów zwanych w starożytności humorami? Teoria humoralna też ma nazwę niezgodna z dzisiejszym rozumieniem
@M Nowak
28 października o godz. 18:53
Tak, tych tych – to był średniowieczny update w końcu. A temperamenty to z temperaturą …
Humor, z lacinskiego humere, wilgotny (jak dzis w angielskim „humid”), poniewaz wg teorii 4 podstawowe plyny w ludzkim dziele byly odpwiedzialne za zdrowie oraz samopoczucie (humor) czlowieka.
Czy to nie burak powinien być naszym narodowym symbolem? Licznie występuje, ponadto są białe i czerwone.
Przypomina mi się z pradawnych lektur teoria „zapatrzenia”, tłumacząca podobieństwo dziecka nie do ojca ale np. miejscowego panicza. Chyba można ją zaklasyfikować do „prawa styczności”. Ciężarna kobieta wpatruje się w jakiegoś mężczyznę i cechy owego przenoszą się na płód. Ciekawe czy twórca lub twórcy tej teorii świadomi byli jej społecznej użyteczności. Teoria zapatrzenia ratowała honor prawowitego małżonka i chroniła kobietę przed ostracyzmem. W małych, nieruchomych społecznościach musiała mieć zasadnicze znaczenie dla pokojowej koegzystencji.
Nie wiem co prawda na ile się w praktyce przyjęła.
@karat.
Humere zdaje się być czasownikiem w bezokoliczniku. A płyny łączyły się bardziej z temperamentem (sangwinik, choleryk, melancholik, flegmatyk).
@ MNowak
Humere – o ile sie nie myle – byc mokrym; ale forma gramatyczna nie zmienia w tym wypadku sensu. Ani zwiazku miedzy „plynem” a „humorem”.
Plyny laczyly sie z temperamentem, ale takze ze zdrowiem
https://en.wikipedia.org/wiki/Humorism
Tak, choroba jako nierownowaga 4 płynów
Księżniczka Diana – nosząc Harrego – też zapatrzyła się przypuszczalnie na kogoś innego niż Charles.
@kruk
Nie przyszla mi do glowy ta spoleczna rola teorii „zapatrzenia”, swietna obserwacja 🙂
ojj tak buraki są genialne jak mamy anemię, tez ostatnio sporo barszczu piję, bo mam niedobory żelaza straszne, całe szczęście, ze odpowiednio szybko zrobiłam badania w diagnostyce na żelazo. Teraz jestem pod dobra opieką lekarza
@karat.
Plyny laczyly sie z temperamentem, ale takze ze zdrowiem.
Wczoraj humory skojarzyły mi się ze spuszczaniem krwi u chorego. Sprawdziłam – był to środek na przywrócenie równowagi między płynami, która miała być warunkiem zdrowia. https://fr.wikipedia.org/wiki/Th%C3%A9orie_des_humeurs
Szukałam w źródle francuskojęzycznym, bo humory w tym specyficznym znaczeniu wiązały mi się z Molierem. W „Chorym z Urojenia” musi być o nich mowa.
Jak chodzi o spuszczanie krwi, to słyszałam, że czasem ma korzystne dla chorego skutki. Nie wiem w jakich przypadkach.
@kruk
O ile pamietam, w nadprodukcji krwinek oraz nadmiarze zelaza we krwi, ale spuszcza sie b. male ilosci.
@martynka99
Jeżeli buraki są genialne na anemię to pewnie połkniècie gwoździa uzupełni niedobór żelaza.
Na początku książki Frazer przedstawia swoje rozumienie magii. Traktuje ją nie jako coś odwołującego się do świata nadnaturalnego, niesamowitego, sprzecznego z prawami natury, jak byśmy byli pewnie skłonni definiować magię dzisiaj.
Nasz dzisiejszy stosunek do magii jest wynikiem wychowania religijnego. Kościól zwalczał czarnoksiężników, szczególnie czarownice, wiążąc ich działalność z siłami nieczystymi. Trudno nie zauważyć, że pod pewnymi względami czarownicy byli konkurentami Kościoła. Ks. Józef Tischner wyraził kiedyś intelektualny sprzeciw wobec magii twierdząc przy tym, że jest w niej usiłowanie panowania nad przyrodą.
Ten cel dzieli z magią nauka. Ktoś nie mający uprzedzeń moralnych wobec magii będzie ją widział właśnie jak Frazer. Magia jest w istocie rzeczy protoplastą nauki. Wyobrażenia o świecie, na których opiera się magia, nauka zastąpiła wiedzą empiryczną. Stąd obecny konflikt między myśleniem magicznym i nauką, nie mający jednak nic wspólnego z aksjologią.
Podobnie ujmuje to Frazer, z tym że jezykiem sprzed 100 lat
Magia jest protoplastą nauki, ale też religii, a że lepsze jest wrogiem dobrego, obie te dziedziny zwalczają swojego protoplastę. Z różnym skutkiem.
Religie, przynajmniej te bardziej wyrafinowane, tym się różnią od magii, że wyznawcy zorientowali się, że wypełnianie rytuałów prowadzi do oczekiwanego skutku albo nie. Zatem potrzebna była koncepcja osobowego bóstwa, które może i czasem wysłucha modlitwy, ale nie jest automatycznie zobowiązane do reagowania na nią jak na zaklęcie. Pod tym względem nauka jest bliższa magii, bo zakłada, że są prawa, które działają zawsze. Ale tak jest w prostych naukach jak fizyka i chemia – w biologii czy socjologii raczej są reguły niż prawa, a od reguł mogą być wyjątki.
– – –
Nauka Polska nie mniej brana jest na wiarę i nie inaczej niż wycisk soku z buraka zaspokaja ludzką zdolność istnienia pozamentalnego na koszt racjonalizmu innych
– – –
Dokładnie – gasiłam ogień benzyną – nie wszystkie oblicza słów
w jednej chwili były dla mnie dostępne, moment/ nie moment później
oczy otwarły mi się szerokim zdziwieniem. (słowa od (c)Ciebie otumaniają, uzależniają, motywują im lepiej tym jak widać gorszy efekt końcowy)
Musiałam iść przestawić samochód, na całe szczęście, i na tym sie nie skończyło, gdy do niego wsiadłam, ruszyłam, i zamiast zmienić kierunek, w złości pojechałam dalej, przed siebie, zdałam sobie sprawę
ze tylko tam jestem sobą, głową która rządzi, a ona (M) mnie słucha, nie protestuje, strofuje, w zamian wraz z kliknięciem pasa dostaję bezpieczne objęcie!
Wróciłam szczęśliwsza, gdy poczuję niepokój obiecuję udam sie do niej.
Dobra nuta do drogi na wprost:
https://www.youtube.com/watch?v=Zu3mr2JGzMA
(chrzanić teledysk)
@ppanek
Zatem potrzebna była koncepcja osobowego bóstwa, które może i czasem wysłucha modlitwy, ale nie jest automatycznie zobowiązane do reagowania na nią jak na zaklęcie.
Bóg (bóstwo) jako wyjaśnienie dlaczego magia nie zawsze daje skutki. Nie spotkałam się z tak rozumianą genezą religii. Rzeczywiście – człowiek stwierdzający, że magiczne rytuały zawodzą, mógł wpaść na pomysł, że istnieje ktoś, kto dysponuje większą siłą niż on i każe sobie z tego tytułu składać hołd. Tak układają się przecież stosunki dominacji-podległości u ludzi. Bóstwom czy Bogu składa się ofiary, by sobie pozyskać ich przychylność albo o coś przebłagać.
Stosunek do Boga musiał jednak ulec ewolucji, bo od dawna rolą religii jest nadawnie sensu światu i naszemu życiu. W tej funkcji religia nie jest już zwykłym następstwem magii. Pretenduje do objawiania prawd nauce niedostępnych. Chociaż związku z magią nie zerwała, co jest aż nadto widoczne w religijności ludowej.
Od kiedy rózne „swiete ksiegi” zaczęły „wyjasniać” wiernym prawa przyrody – rzeczy na których absolutnie sie nie znali piszacy je apostołowie lub teolodzy – zaczęły coraz bardziej tracić wiarygodność. Aż do punktu kompletnego nonsensu.
Niemniej wielu Polaków wierzy w Niebo i koniecznie chce sie tam dostać.
@kruk 0:50
Stosunek do Boga musiał jednak ulec ewolucji, bo od dawna rolą religii jest nadawnie sensu światu i naszemu życiu.
Żadne chyba zwierzę nie zadaje sobie tak głupiego pytania: po co żyję?
Przetrwanie gatunku i genu jest jedynym celem natury. Dlatego sarna ucieka przed lwem (a meżczyzna przed tesciowa).
Grecy czcili Bacchusa i dobrze sie bawili ale przyszło to bractwo smutasów w zgrzebnych siermiegach, dla których sado-masochistyczne samobiczowanie było surogatem seksu, i głoszą że zycie w pokorze i na kolanach nadaje sens naszemu zyciu.
Świat zszedł na manowce juz dawno temu.
„Niemniej wielu Polaków wierzy w Niebo i koniecznie chce sie tam dostać.”
Między pańskim niemniej a czyimś nie więcej wkradł sie błąd z rodzaju 404, adres dobry ale nieco uleciał.
Człowiek szedł zawsze, opuszczał swe domostwa z kamieni, gałęzi,zimne jaskinie szedł po horyzont, dom wtedy to nocleg, schronienie przed wiatrem, posiłek, reszta zawsze nieznana, inna, teraz dom to meldunek,ciężej się wszystko zostawia, szkoda wysiłku rąk.
Droga, to nie zawrotna niebezpieczna prędkość, to nieskończoność
możliwości do odkrycia, ludzi do poznania, kultur, słów, myśli.
Dogasają ogniska, ich wspomnienia w naszych głowach, już za bardzo nikt nikomu tą drogą niczego nie przekaże, tam na kocach wokół ognia,
nie ma apki polub – subskrybuj, słowami się już nie pochwalisz…
a tym się powinno:
https://www.youtube.com/watch?v=GO_NaQZC_wo
«linia, wzdłuż której niebo wydaje się stykać z powierzchnią ziemi»
Aby poszerzyć wiedzę o buraku polecam tekst:
https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/buraki-wartosc-odzywcza-i-wlasciwosci-lecznicze-aa-6huZ-kGCB-5yeM.html
Z powyższego tekstu – dla osób szczególnie leniwych – podrzucam tej oto treści fragment:
„…Mimo że buraki nie są bogatym źródłem żelaza, to wspaniały środek krwiotwórczy, dawno uznany przez medycynę naturalną. Zapobiega anemii, co więcej, wspomaga leczenie białaczki. Zawarte w burakach barwniki należą do bardzo silnych przeciwutleniaczy i czterokrotnie zwiększają przyswajanie tlenu przez komórki. Wspomagają więc układ krwionośny.”’
A poza tym… na obiadowym talerzu zestawiłam:
ziemniaki
dwa pulpety
buraczki zasmażane (surowiec własny)
Pychota.
Czyli czerwony burak to ponoć wspaniały środek krwiotwórczy – zdaniem już nie babci, ale jakiegoś internetowego poradnika – a blady korzeń pietruszki już z tym problemem sobie nie poradzi.
@observer
Żadne chyba zwierzę nie zadaje sobie tak głupiego pytania: po co żyję?
Właśnie tym się różni człowiek od zwierzęcia a pytanie wcale nie jest głupie.
Grecy czcili Bacchusa i dobrze sie bawili ale przyszło to bractwo smutasów w zgrzebnych siermiegach, dla których sado-masochistyczne samobiczowanie było surogatem seksu, i głoszą że zycie w pokorze i na kolanach nadaje sens naszemu zyciu.
Grecy stworzyli również filozofię, której jedną z dziedzin jest metafizyka drążąca zagadkę bytu i naszego poznania świata.
Religie dają gotową odpowiedź na te sprawy, stąd ich siła. Nie można sprowadzać religii do aberracji w zachowaniach ludzi na tle różnych wierzeń ani do nadużyć czy wręcz zbrodni instytucji religijnych. Ateiści godzą się z tym, że na pytanie o sens bytu nie dostaną odpowiedzi, ale to nie unieważnia samego pytania. Dla większości dzisiejszych ludzi brak odpowiedzi jest rzeczą nie do zniesienia – tak wielka jest potrzeba wiary w sens i ład tego świata.
Zapomniałam skursywić drugi cytat z komentarza @observera o godz.9:37
@samba kukułeczka 16:28
Związek między dietą i zdrowiem jest niezaprzeczalny i Gospodarz o tym wspomina. Jednak wielu chorób nie da się wyleczyć tylko odpowiedznią dietą. Medycyna „naturalna” jest bezradna wobec licznych schorzeń, które dają się leczyć dzięki medycynie opartej na badaniach naukowych. Poradniki zdrowotne dobrze robią zachęcając ludzi do zdrowego jedzenia, nie zastąpią jednak wiedzy medycznej.
Można sobie napisać, że: Zawarte w burakach barwniki należą do bardzo silnych przeciwutleniaczy i czterokrotnie zwiększają przyswajanie tlenu przez komórki. Wspomagają więc układ krwionośny. Nie wynika jednak z tego żadna wskazówka do leczenia konkretnych schorzeń przez podawanie pacjentom buraków. Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, to ile buraków musiałby chory zjeść.
Zwróćmy też uwagę na jakość informacji w cytowanym zdaniu. Mówi się o „czterokrotnym” wzroście przyswajania tlenu nie napomykając o punkcie odniesienia.
@samba kukułeczka
… a blady korzeń pietruszki już z tym problemem sobie nie poradzi.
Skąd wiesz? Korzeń pietruszki ma szereg korzystnych dla zdrowia właściwości. Jest bogaty w witaminy i minerały, takoż w przeciwutleniacze i błonnik. Podobno też wzmacnia układ odpornościowy. https://www.healthline.com/nutrition/parsnip
@kruk
Nie jestem w tej dziedzinie ( medycyny i wszystkiego co z tym związane) wybitnie „oblatana”, ale jedną prawidłowość intuicyjnie raczej dostrzegłam.
Świat medycyny można chyba podzielić umownie na dwa modele. Jeden to świat nauk medycznych i dobrodziejów za którymi stoją firmy farmaceutyczne i kasa którą czeszą aż miło, a dostrzegają dobrodziejstw tej wersji szczególnie mieszkańcy świata ą zachodniego.
I są rejony najpiękniejszej z planet które obstają przy czymś co można określić medycyną naturalną. Dłubali nad tym tysiącami lat i wydłubali coś co nazywa się potocznie medycyną wschodu (wschodnią) a której wybitnym przedstawicielem jest tradycyjna medycyny chińska, o której można powiedzieć dużo (szczególnie o jej holistycznym charakterze), ale jedna rzecz jest wybitnie charakterystyczna dla jej dokonań.
Maja raczej w d… najnowszą zachodnią myśl medyczno-farmaceutyczną i swoje sukcesy czerpią z 3500 letniej codziennej empirii swoich obywateli i obywatelek
I teraz pytanie które powinno paść w tym momencie.
Czy tradycyjna medycyna wschodu ( również chińska)- kultywowana przez tysiące lat mogła mieć wpływ, że mieszkańcy akurat tamtych stron liczą w tej chwili… Nie znam najnowszych danych, ale nie ulega wątpliwości, że dwa kraje zza Uralu i ich mieszkańcy należą chyba do najbardziej żywotnych na naszym globie.
Na moje wyczucie będzie ich niedługo ( a może już jest) około 2 mld.
Ale o wpływie buraka ćwikłowego na ową 2 miliardową populację w internetowych zasobach na tę chwilę jeszcze nie natrafiłam.
Ale to chyba tylko dlatego, że każda reguła ma swoje buraczane wyjątki.
Bituria
Dlaczego bituria jest zjawiskiem on and off. Czasami po zjedzeniu barszczu ja mam a czasami jej nie mam. Czy jest to efekt dawki barwnika czy czegos innego.
@samba kukułeczka
Przez ciekawość zajrzałam do innego niż Twoje źródła podającego zalety jedzenia buraków – https://www.healthline.com/health/food-nutrition/beetroot-juice-benefits Informację nieco streściłam. Oto wkład buraków w nasze zdrowie:
– obniżają cisnienie
– zwiększają sprawność fizyczną
– sprzyjają sile mięśni serca
– zwalniaja postęp demencji
– sprzyjają utrzymaniu zdrowej wagi
– mogą zapobiegać rakowi
– są źródlem potasu, innych minerałów i witamin
– wzmacniają wątrobę
– mogą obniżać poziom cholesterolu
Nie ma ani słowa o zapobieganiu czy leczeniu anemii. Tego typu informacje nie są raczej źródłem gruntownej wiedzy.
Wiązanie długowieczności w danym regionie tylko z jednym czynnikiem – w Twoim przypadku z praktykami terapeutycznymi – jest poznawczo niedopuszczalne. Współistnienie dwóch zjawisk nie musi oznaczać związku przyczynowo-skutkowego między nimi.
@kruk
Nie jest moim zamiarem szczególne uwiarygadnianie cudownej mocy buraka ćwikłowego.
Jedyne co mi przyświeca to chęć ukazania, że babcie sięgają niejednokrotne po wiedzę również do internetowych zasobów.
Czego dowodem może być również ten link:
https://naturapluszdrowie.pl/burak-wartosc-odzywcza-wlasciwosci-lecznicze/
@samba kukułeczka
Nie znam najnowszych danych, ale nie ulega wątpliwości, że dwa kraje zza Uralu i ich mieszkańcy należą chyba do najbardziej żywotnych na naszym globie.
Może czas żebyś je poznała i zaczęła mieć wątpliwości. https://ourworldindata.org/life-expectancy Dojedź do map z różnych lat i pomedytuj nad ostatnią.
Co do buraka – nikt nie twierdzi, że nie jest zdrowy, podobnie jak wiele innych jarzyn.
@kruk
Medytowałam.
Efekty medytacji przy najbliższej okazji.
Na przykład:
Rekordy o których informują owe mapy można bić, ale czy naprawdę to jest droga którą powinien podążać współczesny człowiek?
Oto jedna z możliwych odpowiedzi:
http://wyborcza.pl/7,75399,23381667,104-latek-poddal-sie-eutanazji-w-szwajcarskiej-klinice-nie.html
@samba kukułeczka
Rekordy o których informują owe mapy można bić, ale czy naprawdę to jest droga którą powinien podążać współczesny człowiek?
Zdecyduj się czego chcesz dowieść. Zaczęłaś od twierdzenia, że na Zachodzie żyje się krócej niż w krajach „zza Uralu”, co miałoby świadczyć o jego dekadencji a co jest fałszem. Teraz sugerujesz właściwie nie wiadomo co – że żyć za długo nie jest dobrze? Domyślam się, że niepokoi Cię eutanazja na życzenie. W wolnym społeczeństwie drogę, którą powinien podążać współczesny człowiek? wybiera on sam. Dla Ciebie to pewnie za dużo wolności.
@kruk 16:29
Oczywiście, ludzie wybierają sobie prywatne, osobiste cele życia, zgodne ze swoją filozofią i definicją szczęścia. Dla jednych jest to służenie Bogu dla innych Nauce, ale tylko wielodzietność jest tym prawdziwym celem, zgodnym z naturą, fundamentalnym.
Chińczycy obecnie bardzo propagują swoją medycynę tradycyjną. Wyginą nosorożce, tygrysy, nietoperze.
Doceniam zielarstwo, ale reszta to tylko placebo.
Czekam, kiedy pojawią się linki do preparatu z buraka sprzedawanego przez najsłynniejszego obecnie w Polsce szarlatana…
Głódź się w to bawi?
To może jakiś merytoryczny, o weryfikowalnej treści i takim też przesłaniu link o nieskuteczności głównego bohatera w podmiotowej sprawie.
Główny bohater – burak ćwikłowy
podmiotowa sprawa – przeciwdziałanie anemii i wspomaganie leczenia białaczki.
Z góry dziękuję.
@samba kukuleczka
https://ncez.pl/abc-zywienia-/fakty-i-mity/na-anemie-buraki-
https://culinarylore.com/food-science:are-beets-powerful-blood-builders/
@kruk
Dziękuje raz jeszcze.
26 litrów soku z buraka dziennie nawet białaczka nie wytrzyma i pójdzie sobie hań. Zostawiając kamienie szczawianowe na pamiątkę.
A magiczne myślenie każe Polakom wznosić w parlamencie modły o deszcz albo wieszać portrety nielubianych polityków na szubienicy. Ewentualnie palić ich kukły.
Społeczeństwa „barszczowe” (Białoruś, Ukraina, Rosja) i buraczano-ćwikłowe jak Polska powinny chyba słynąć ze szczególnej krzepy i długowieczności?
Buraki „mogą zapobiegać rakowi”, ale nie czują się zobowiązane?
Mam w rodzinie osobę, która nie ma anemii, choć tylko sporadycznie jada sałatkę z buraczków i raz do roku czysty barszczyk z uszkami. Niebawem skończy 90 lat i jest w dobrej kondycji, nawet słuch funkcjonuje bez zarzutu.
Może gdyby spożywała więcej buraków, miałaby już 100 lat? 😉
@markot
26 litrów soku z buraka dziennie nawet białaczka nie wytrzyma i pójdzie sobie hań. Zostawiając kamienie szczawianowe na pamiątkę.
Nie wiedziałam o kamieniach szczawianowych, natomiast mogłam się przekonać, że nadmiar soku z buraka szkodzi na żołądek. Picie soku, na który zużyto więcej buraków (albo innych warzyw) niż wynosi przepustowość żołądka, musi naruszać równowagę w żywieniu. Ale jest reklamowane jako dieta „oczyszczająca” (detox).
@kruk
Picie soku, na który zużyto więcej buraków (albo innych warzyw) niż wynosi przepustowość żołądka, musi naruszać równowagę w żywieniu. Ale jest reklamowane jako dieta „oczyszczająca” (detox).
Dieta przeczyszczająca ergo oczyszczająca? (kiedyś przeczytałem, że starożytni Grecy uważali za prozdrowotne to, co prowadziło do pocenia się i wymiotowania, ale wówczas uznałem, że autor coś zmyśla albo kpi z czytelników; teraz nie byłbym już taki pewny).
Można sobie poużywać. Również na buraku.
https://dietetycy.org.pl/20-faktow-mitow-zywieniowych/
Chociaż mając przykre doświadczenia z powodu bezkrytycznego „łykania” sieciowych mądrości, to kto wie, może i w tym rankingu jest coś kontrowersyjnego.
…a w rany wsuwano końskie włosie, żeby się ropiło i choroba wypływała z ropą
To, tak samo jak wypocenie, upuszczanie krwi i przeczyszczanie oboma krańcami przewodu pokarmowego, jest konsekwencja teorii humoralnej. Skądinąd zbieżna z niektórymi zachowaniami naturalnymi – każdy widzi, że przeziębienie to z nadmiaru śluzu, który aż wycieka nosem i płucami…
…gdy skończyłam 3 latka, przez kilka tygodni z polecenia lekarza, musiałam jeść codziennie jednego startego buraka z powodu niskiej hemoglobiny…
Raczej zostawię sobie to dla siebie, że mama biegała z nim za mną niepotrzebnie, nic jej nie powiem.
Burak, i jego wędrówka na półmiskach w stronę zachodzącego słońca!
Nie wiem czy w taki dzień jak ten wypada hałasować(?)
Polecam, coś świeżutkiego z pazurem, i w kolorze czerwonym!
(z włóczęgostwa)
https://www.youtube.com/watch?v=t1qalXqDqd0
@Gammon
Dieta przeczyszczająca ergo oczyszczająca?
Przeczyszczenie w języku polskim odnosi się do opróżnienia jelit. Natomiast modny w świecie „detox” to głębsze czyszczenie, sięgające krwi. Płukanie jelita grubego jest tylko jednym ze wskazań. https://www.healthline.com/nutrition/detox-diets-101#methods
@Gammon
starożytni Grecy uważali za prozdrowotne to, co prowadziło do pocenia się i wymiotowania, ale wówczas uznałem, że autor coś zmyśla albo kpi z czytelników; teraz nie byłbym już taki pewny).
Wymiotowanie, kiedy się ma truciznę w żołądku, na pewno jest pożądane. Z różnych filmów wiem, że ludziom, którzy przedawkowali narkotyki, czyści się żołądek. Natomiast oczyszczanie sie wymiotami i biegunką przez ludzi, którzy popadli w bulimię, może kończyć się śmiercią.
Płukanie żołądka to nie jest zmuszanie do wymiotów, które działają agresywnie (kwas solny) na błony śluzowe przełyku i na szkliwo zębów.
Jednym z mitów jest wiosenna dieta oczyszczająca mająca usuwać rzekome „złogi” z jelit, a nawet z naczyń krwionośnych.
@ppanek
Przeczyszczanie (oboma krancami) jest nie tylko konsekwencja teorii humoralnej, wystepuje takze w innych kulturach. Moze jest zwiazane z szerszym pojeciem czystosci, odchody dosc ogolnie sa uznawane za nieczyste, posty stanowia rytualy puryfikacyjne (niekoniecznie w kontekscie zdrowia) itp
Kiedyś @kaesjot porównywał organizm ludzki do samochodu. W tym rozumowaniu teorie puryfikacyjne mają sens.
I na tym to bazuje. Trochę detoksu do żołądka (inhibitora do baku, parę kropli do akumulatora), spowiedź (dla uzdrowienia duszy) i licznik wyzerowany. Można pić i palić od nowa. No i oczywiście wielka golonka z kuflem piwa.
@observer
I na tym to bazuje. Trochę detoksu (…) i licznik wyzerowany. Można pić i palić od nowa. No i oczywiście wielka golonka z kuflem piwa.
Detoks dla ciała jest jak rozgrzeszenie dla duszy?
Ciekawym przykładem magii sympatycznej jest grypsera. Szczególnie dotyczy to tego, co się ogólnie dotyczy cwelenia, czyli styczności z męskim narządem kopulacyjnym. Wszystko to jest przecwelone i dotkniecie tego czegoś oznacza, że cwelenie przechodzi na dotykającego. Oczywiście są praktyki oczyszczające – tylko nie da się oczyścić kontaktu z cudzym penisem.
Podobieństwa z kolei są „usuwane” przez używanie „zastępników” w grypserce. Ale to nieco bardziej skomplikowane (prawie cały system magiczny). Użycie innego określenia dotyczącego puszczania gazów jakby niweluje ich moc. Na przykład nazywanie tego „rozmawianiem” itd. znaczy kojarzenie tego z dawaniem odgłosu paszczowego.
o, chyba użyłem niewłaściwego określenia i trafiłem autogamicznie do moderacji.
Oczywiście, przeczyszczanie (w niewąskim, obustronnym sensie) nie jest tak ściśle związane z teorią humoralną, jak puszczanie krwi, bo jest naśladowaniem naturalnych objawów chorobowych, po których nieraz choremu poprawiał się stan, więc było naturalne powstanie skojarzenia uzdrawiającego. Niby krwotoki też się zdarzają, ale jednak mają gorsze skojarzenia.
Patologia humoralna, jak wiele protonauk, z czasem rozrosła się i nabrzmiała, ale wzięła początek z prostych obserwacji natury. Nic dziwnego, że protonaukowcy w różnych cywilizacjach pewne zjawiska postrzegali podobnie. Z drugiej strony, wpływy kulturowe czasem miały nieoczywisty zasięg. Medycyna „jońska” poszła za Aleksandrem Macedońskim do Indii. Kultura (i medycyna) ludowa też nie jest dziewicza i garściami czerpie z „wysokiej”. Chociażby znany z polskiej ludowej mitologii płanetnik, to przecież ewidentne nawiązanie do astrologii.
PS. Co do magii jako protoplasty religii, to oczywiście mam na myśli taką już bardziej rozbudowaną teologicznie. Same początki religii opisały lepiej ode mnie tysiące ekspertów i dość oczywiste wydaje się, że samo myślenie magiczne najpierw musiało wyrosnąć z jakiejś pierwotnie pojmowanej religii.
Jedne poglądy na szereg spraw się nie zmieniają inne zmieniają się co pewien czas na diametralnie przeciwne a są i takie, co powracają do tych dawnych, rzekomo „szarlatańskich”.
Pamiętam czasy pierwszych lotów człowieka w kosmos – wtedy liczył się każdy gram masy ładunku wynoszonego na orbitę. Kosmonauci mieli się odżywiać pastą zawierającą tylko niezbędną ilość białka, węglowodanów i tłuszczy. Żadnego błonnika- organizm człowieka błonnika nie trawi ! Ale jest on konieczny bakteriom żyjącym w naszych jelitach. W latach 70-tych pisano o tym, że pomidory wywołują raka dzisiaj wręcz się się je zaleca ( z uwagi na m.in. zawarty w nich likopen ) w profilaktyce nowotworowej.
Jak się urodziła nasza najstarsza córka ( lata 70-te ub. wieku ) to zalecano maksymalną sterylność, dziecko zaraz po porodzie kąpano i wycierano, pieluchy i bieliznę po wypraniu jeszcze się gotowało i prasowało ze wszech stron gorącym żelazkiem. Dzisiaj noworodka nie obmywa się lecz zawija się w pieluchę takie, jakie wyszło z łona matki a po „cesarce” wręcz zaleca się wysmarować dziecko wydzieliną z pochwy matki, gdyż tą drogą pobiera ono ciała odpornościowe.
Dzisiaj coraz popularniejsze jest hasło „JEDZMY CZYŚCIEJ ( bez sztucznych nawozów, chemicznych środków ochrony roślin i konserwantów żywności przetworzonej), ŻYJMY BRUDNIEJ ( biorąc codziennie prysznic, używając środków czystości o właściwościach bakteriobójczych, antyperspirantów itp. niszczymy pożyteczne, żyjące na naszym ciele bakterie symbiotyczne)”.
Hasło – „cholesterol” – ograniczyć ilość zjadanych tłuszczy pochodzenia zwierzęcego, jajek bo zawierają dużo cholesterolu i powoduję miażdżycę ! Jak cholesterol całkowity u ciebie zbliża się do 200 to koniecznie statyny !!! Już się słyszy pogłoski, że ponoć mają obniżyć normę do 160 ! Najlepiej zamiast masła jeść margarynę !
Z innych źródeł czytamy, że organizm przyswaja zaledwie ok. 10% cholesterolu zawartego w pożywieniu ( oczywiście wnioski poparte stosownymi badaniami naukowymi – naturalnie finansowanymi ze źródeł niezależnych od koncernów farmaceutycznych) więc nie ma to większego znaczenia natomiast zawarte w margarynach związki chemiczne utwardzające płynne tłuszcze roślinne są dla ludzi bardzo szkodliwe. A w ogóle to podwyższony poziom cholesterolu to nie jest PRZYCZYNA lecz OBJAW a steruje tym wątroba ! Ponadto przytacza się statystyki, że 75% ludzi lądujących w szpitalu z zawałem ma cholesterol w normie a inni jeszcze, z podwyższonym cholesterolem na poziomie 300 dożywają w zdrowiu 90-tki.
Kiedy jeszcze bezgranicznie ufając lekarzom spytałem prowadzącego mnie kardiologa dlaczego statyny, które mi zapisał obniżają mi LDL jak i HDL choć wg ulotki winny ten drugi podnosić.
Odpowiedzial mi, że nie mam czym się przejmować skoro nie jestem młodą panienką mającą rodzić, bo jak organizm będzie potrzebował to sobie „z byle czego” potrzebną ilość cholesterolu wytworzy!
Pytam go więc – skoro tak, to widać mojemu organizmowi taki poziom cholesterolu jest potrzebny ! Dlaczego zatem obniża mi na siłę jego poziom statynami ?
Nie potrafił mi na to pytanie odpowiedzieć a wg opinii był to ponoć bardzo dobry fachowiec – kardiolog.
Lekarz rodzinny analizując wyniki zleconych badań nie widział zagrożenia cukrzycą ale kardiolog już na drugiej wizycie wysłał mnie do diabetologa, bo wiedział, że taki będzie skutek uboczny stosowania statyn.
Najbardziej smutne jest to , że młodzi absolwenci Uniwersytetów Medycznych nadal, z pełnym przekonaniem te pierdoły powtarzają – no bo tego ich nauczają. Niedawno pewien dr.n.med ze szpitala klinicznego opowiadał mi, że mieli na oddziale starszą siostrę przełożoną, która, gdy terapie zaordynowane przez „prof.dr hab. n. med.” nie były skuteczne stosowała stare metody, dzisiaj określane jako „szarlataneria” i te, o dziwo – pomagały !!!.
Sam osobiście znam przypadki, gdzie kilkuminutowy zabieg akupresury czy elektro-punktury ( impulsy elektryczne zamiast igieł czy ucisku ) pomógł pozbyć się kobietom uporczywych bóli głowy, którym przez lata lekarze nie potrafili pomóc poza przepisywaniem tabletek przeciwbólowych. Nie wiem jak długo ale na pewno na pół roku – później straciłem z nimi kontakt.
Tam gdzie ortopeda widział konieczność operacji pomogły skutecznie , w ciągu kilku dni ćwiczenia z piłeczką z Decathlonu za 2 zł.
Podobnie z różnymi teoriami na temat diet odchudzających i zasad odżywiania. Wiele z nich, zachwalane jako niezwykle skuteczne jest wzajemnie sprzeczna – to co jedni zalecają drudzy tego zabraniają !
Komu wierzyć ???
@ppanek
1. Same początki religii opisały lepiej ode mnie tysiące ekspertów i dość oczywiste wydaje się, że samo myślenie magiczne najpierw musiało wyrosnąć z jakiejś pierwotnie pojmowanej religii.
Prawda jest taka ze nikt nie wie co z czego i jak wyroslo, poniewaz poczatki siegaja glebokiej prehistorii, tz okresu dla ktorego nie ma dokumentow pisanych, sa malowidla w jaskiniach, na skalach itd., a oczywistosc, w naszych oczach, nie moze byc argumentem, jesli chcemy by religioznawstwo bylo nauka.
Takze teoria Frazera nalezy do okresu w ktorym intelektualisci, siedzac w fotelach, budowali szerokie i czesto blyskotliwe teorie, nie czujac potrzeby ich udowadniania. Pierwszym chyba antropologiem ktory swoje teorie zaczal budowac na systematycznych badaniach terenowych byl Malinowski, ale proces uscislania pytan i odpowiedzi na temat jak wnioskowac z takich obserwacji nadal trwa.
Co do rozroznienia miedzy magia a religia tez sa rozne opinie.
2. przeczyszczanie (w niewąskim, obustronnym sensie) nie jest tak ściśle związane z teorią humoralną, jak puszczanie krwi, bo jest naśladowaniem naturalnych objawów chorobowych
Niekoniecznie. Odraza do ekskrementow jest dosc mocno wbudowana, chyba takze u niektorych zwierzat. Znow, jesli ma byc naukowo, nie starczy ze nam sie kojarzy.
@ppanek
… samo myślenie magiczne najpierw musiało wyrosnąć z jakiejś pierwotnie pojmowanej religii.
Wydaje mi się, że odróżnianie magii i religii jest zabiegiem całkowicie arbitralnym, którego dokonały religie zinstytucjonalizowane. Co mieści się w doktrynie i rytuale religijnym oficjalnie przestaje być magią, choć nosi jej cechy. Wielkie religie odrzuciły różne praktyki magiczne ale nie odeszły całkiem od wiary w ich skuteczność. Powiązano je z działalnością szatana, przecież diabeł nie śpi. Religia jest zjawiskiem nieporównanie bardziej wysublimowanym niż magia, bo sięga głęboko do sfery etycznej, ale od magii nie zdołała się całkowicie oderwać. Egzorcyzmy w katolicyźmie i ceremonialne kamienowanie diabła, które jest kulminacją hadżdż w islamie, są tego najbardziej wyrazistym przejawem.
„I na tym to bazuje. Trochę detoksu (…) i licznik wyzerowany. Można pić i palić od nowa. No i oczywiście wielka golonka z kuflem piwa.
Detoks dla ciała jest jak rozgrzeszenie dla duszy?”
Porady o detoksie są żywcem z ksiąg rodzajowych tego typu:
„Jak nie mogę to przez nogę i dalej mogę”
Czyli jak odbywa się tu to na końcu świata, pauzuje sie kilka rundek,
przegryza śledziki, ogóreczki ,pomarańczki co tam ma sie pod ręką…
I heja z tym światem…
Czym jest detoks dla ciała, myślę że otarłam się o coś bardzo podobnego,10 lat temu, 26 lutego w wypadku zginął mój brat,
strata ta wywróciła moje życie do góry nogami, na urnę z prochami czekaliśmy do kwietnia, w tym czasie zaniedbałam jedzenie ,picie, ogólnie życie, zaczęły sie potworne bóle głowy i jej zawroty,
gdy już nie dałam rady utrzymać równowagi, i przyszło nowe ciężkie uczucie że poniżej kolan nie mam nóg,pustkę…
Dostałam opiaty, i leki przeciwbólowe.
Koszmar nadszedł je odstawiając, to umarł mi brat nie ja, a po nich czułam się jakby to moje życie było skończone…
Ze dwa dni nie miałam żadnych symptomów odstawiennych,
przychodziły po kolei, moje wątle wychodzone, ciało pokryło się pajęczyna silnie zielonych żył, jakby uwypuklonych, z godziny na godzinę bardzo piekących,miałam ochotę poprzegryzać skórę rąk i powyrywać sobie naczynia, to samo paznokcie, wymioty, gorączka, ale taka ze woreczki na głowie z lodem topniały w kilka chwil…
To wszystko na oczach 5 latka….
Pytasz czy to to samo co rozgrzeszenie duszy?
A jest coś takiego?
Dusza może połasić sie o zdań kilka w rachunku sumienia, wydrwić,
sama sobie jesteś winna nie jadłaś piłaś nie żyłaś, teraz już wiesz czym jest życie…
Dostałam od losu drugą szansę, życie, ostatnio chyba dla duszy dużo opowiadam o sobie, innym kobietom, gdy konczę każdy kolejny rozdział,
widzę zapłakane twarze, dziękują mi bo wraca im wiara w to że ich życia,małżeństwa, są czegoś warte, podobno gdybym mogła obrócić to wszystko w sprawczość, to mogłabym swą nadludzka siłą góry przenosić!
( nie w tym nic zerżniętego ze „Spaceru po linie” )
Może tym zakończę” zostałam sama z palcem w tamie.”
Tak, dłużej działające religie doszły do tego, że na bóstwa nie działają zaklęcia, a i przeróżne ofiary czy inne rytuały działają na zasadzie „Bądź wola Twoja”. Nawet szybko doszły do tego, że kara za grzechy i nagroda za pobożność też nie jest zbyt pewna (podobno językowa analiza Biblii wskazuje, że najstarszy jej fragment to księga Hioba, a więc właśnie zderzenie się z takim katechetycznym obrazem Boga sprawiedliwego na pierwszy rzut oka). Ale owszem, pomniejsze byty nadprzyrodzone to inna kategoria i na nie mogą magiczne automatyzmy działać (można np. dorobić zasadę, że anioły i demony nie mają wolnej woli, więc można nimi sterować, byle znać sposób).
@Bohatyrowiczowa
pauzuje się kilka rundek, przegryza śledziki, ogóreczki, pomarańczki co tam ma się pod ręką…
Można przepijać calvadosem albo lokalnym odpowiednikiem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziura_normandzka
@kaesjot
Komu wierzyć? Wierz nauce.
Nauka meandrując zbliża się do prawdy. I nie czerp swojej wiedzy z nagłówków gazet.
Policja wezwana do małolatka który wypluł opłatek. Mamy więc – jak w Iranie – policję religijną.
observer
4 listopada o godz. 8:49
Ale której nauce i naukowcom ?
Czy tym, którzy „wynaleźli”, „zbadali” i dopuścili ok. 65 lat temu Talidomid jako lek uspokajający dla kobiet w ciąży wskutek czego urodziło się kilkanaście tysięcy dzieci straszliwie zdeformowanych – bez nóg i/lub rąk lub ich szczątkami. Wtedy był powszechnie dostępny, bez recepty zatem zapewne tani.
Dzisiaj dowiadujemy się, że po kilkudziesięciu latach ten sam lek oferują jako lek na szpiczaka ale nigdzie nie można sprawdzić, ile kosztuje ? Zapewne jako przeciwnowotworowy jest cholernie drogi !
Podobnie było z Vioxx-em – lek zatwierdzony przez FDA w 1999 r na podstawie badań producenta dowodzących jego stateczności w leczeniu chorób reumatycznych. Po 5 latach stosowania oficjalnie przyznano, że był sprawcą 88 tys. zawałów serca i 38 tys. zgonów ( inne źródła mówią o 144 tys. zawałów i ok. 70 tys. zgonów ) i wycofano z rynku. W końcu producent musiał zmierzyć się w sądach z 13 000 pozwów i wypłacił 3,85 mld USD odszkodowań ale nie przyznał się do winy !
Ale to nie koniec – trwają starania, by wprowadzić go znowu na rynek jako lek na inne dolegliwości.
Najpierw tworzą „lek” a potem dopasowują do niego chorobę !
Przypomina mi to zabawę z dzieciństwa – rzucanie kamieniem do celu.
Każdy mówił, w co chce trafić i rzucał ale znalazł się jeden taki, co wpierw rzucał a potem wmawiał nam, że właśnie tam chciał trafić !
Czy TAKIEJ „nauce” mam wierzyć ???
Mam mocno ograniczone zaufanie do „badań” finansowanych przez producenta – tak jak do reklam wyrobów. Wmawiają ludziom jaki to „cudowny” produkt. Ufasz im, kupujesz i nagle sam doświadczasz, że to zwyczajny bubel, który rozp…lił się po pierwszy użyciu.
Bardziej wierzę naukowcom niezależnym.
Nie czerpię swej wiedzy z „nagłówków” gazet lecz z publikacji fachowców, których poglądy wynikają z własnej praktyki i badań i na dodatek odwołują się do kilkudziesięciu albo nawet kilkuset publikacji innych naukowców czy praktyków.
@observer
Mamy więc – jak w Iranie – policję religijną.
Mnie bardzo intryguje dlaczego ten chłopiec wypłuł hostię. Może chciał przetestować doktrynę transsubstancjacji?
Schował hostię do kieszeni, więc może planował dokładnie się jej przyjrzeć i sprawdzić czy opłatek uległ jakiemuś przemienieniu. Wiem o jedenej katechetce, która opowiadała dzieciom, że jakby przyłożyć ucho do hostii, to można by usłyszeć bicie serca. Z doświadczenia nie mogła tego wiedzieć. Może ten chłopiec słuchając podobnych fantazji postanowił je sprawdzić? W każdym razie czyn nie był obrażaniem uczuć religijnych, bo chłopiec wypluł hostię ukradkiem.
Ale ksiądz z miejsca wywęszył zamiar profanacji świętości. Jak nie można inaczej, to wiarę trzeba podtrzymywać metodami policyjnymi.
@ppanek
Datowanie ksiegi Hioba jest niejasne. Bez wzgledu na to, motyw skargi na niesprawiedliwy los, szczegolnie na chorobe nekajaca czlowieka bogobojnego, jest rzeczywiscie bardzo stary, pojawia sie w mezopotamskiej poezji sumeryjskiej i babilonskiej.
Do tych buraczków dodał bym koniecznie kaszankę.
@kaesjot
Ale której nauce i naukowcom ?
Czy tym, którzy „wynaleźli”
A nie wynaleźli? Po co ten cudzysłów?
„zbadali”
A nie zbadali?
i dopuścili
Od dopuszczania to jest, zdaje się, FDA i podobne organy.
Wtedy był (…) zapewne tani. Dzisiaj (…) zapewne (…) jest cholernie drogi
I zapewne ceny leków to też wina naukowców.
observer
4 listopada o godz. 9:07
„Policja wezwana do małolatka który wypluł opłatek. Mamy więc – jak w Iranie – policję religijną.”
Nie chcial zjesc ciala Chrystusa.
Czy mozna kogokolwiek za to obwiniac?
PS. Źle się wyraziłem. Akupunktura i homeopatia jeżeli pomaga to tylko w wyniku efektu placebo. Brak jest substancji aktywnych medycznie.
@observer
Czy człowiek to tylko procesy chemiczne, w których substratami i produktami są „substancje aktywne medycznie ” ?
Nie ma przepływu impulsów elektrycznych sterujących działaniem poszczególnych organów i komórek ?
Bez prądu żaden robot czy komputer nie zadziała !
Właśnie część chorób wynika stąd, że impulsy te nie tragają tam, gdzie powinny – np. arytmia pracy serca.
Akupresura czy homeopatia nie są wynikiem „badań naukowych” lecz tysięcy lat doświadczeń. Nie będę przytaczał przykładów ich lepszej skuteczności niż leków chemicznych na bazie swoich i bliskich znajomych doświadczeń.
Gdyby były nieskuteczna dawno by o nich zapomniano.
To, że nie ma „badań naukowych” wyjaśniających mechanizm ich działania nie oznacza, że są nieskuteczne. Mój pradziadek, stelmach przy wyznaczaniu kąta prostego stosował zasadę ” 3-4-5 ” nie mając pojęcia, że opiera się ona na twierdzeniu Pitagorasa.
Czy nauka ma coś wspólnego z polityką cenową BigPharma ?
Oczywiście – przecież aktywnie w tym uczestniczy prowadząc często badania tak, by potwierdzały z góry założona tezę , że „nasz” jest skuteczny a „ich” jest zły .
Krótko mówiąc ich wina polega na tym, że służą swym mocodawcom, często w niecnym postępowaniu, sprzecznym z interesem zwykłego człowieka. Niektórym „wyrzuty sumienia” nie pozwalają w tym uczestniczyć i wtedy część prawdy dociera do wiadomości społeczeństwa, lub publikują wyniki własnych badań dowodzących czegoś zupełnie przeciwnego lecz zaraz inni „naukowcy” rzucają się na ową „czarną owcę” jak „stado wściekłych psów”.
Oczywiście ograniczam się do tej części nauki mającej związek z tym, co dla każdego z nas najważniejsze – ze zdrowiem.
To co określa się jeszcze mianem „służby zdrowia” w coraz większym stopniu staje się „biznesem medycznym” w którym kasa jest ważniejsza od zdrowia człowieka. Lecz nie jest to wyłącznie wina naukowców pracujących w laboratoriach koncernów farmaceutycznych – swój udział w tym mają także naukowcy – lekarze pracujący w instytutach medycznych, klinikach uniwersyteckich, aktywiści samorządów lekarskich czy urzędnicy państwowych instytucji odpowiedzialnych za szeroko pojęte sprawy zdrowia. U nas np. Sanepid – zamiast zajmować się badaniami na temat skuteczności i nieszkodliwości szczepionek zajmuje się ich dystrybucją. Wynika stąd, że zyski z ich sprzedaży są ważniejsze od zadania głównego – dbałości o bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa.
@Gammon No.82
Dopuszczenie leku w USA przez FDA nastąpiło na podstawie przedstawionych przez producenta (i przez niego opłacanych) wyników i wniosków z badań na grupie ponad 5 000 osób. Dalsza historia tego leku ( 38 tyś zgonów w ciągu 5 lat ) dowodzi, że to były „badania” a nie badania. To, że obecnie próbuje się go wprowadzić z innymi zaleceniami świadczy, że wpierw go „wynaleziono” a teraz próbuje się „dopasować” do niego chorobę.
Pierwsze zastosowanie nieudane, by nie rzec – tragiczne. Czy w potencjalnie drugim zastosowaniu niekorzystne skutki uboczne nie wystąpią – przecież lek „działa tak jak działa” a nie tak, jak mu każą działać !
@kaesjot
Piszesz chaotycznie, zmieniasz temat, rzucasz oskarżenia, nie podajesz źródeł. Masz do wszystkich pretensje. Gdybyś poważnie zachorował, ciekaw jestem czy leczyłbyś się u znachora akupunkturą lub bioprądami.
13:21
Organizm (przypuszczam) nie ma ;managera zdrowia”. Jeżeli wątroba np zwiększa produkcję cholesterolu, dla procesów za które jest odpowiedzialna to nie bierze pod uwagę tego że może to zagrażać sercu. Dlatego trzeba go obniżać bo jednak praca serca jest najważniejsza. Szkoda że tego nie rozumiesz.
Szanowny Panie observer
Zjadanie ciala Chrystusa a nastepnie popijanie tego ciala winem musza sie wywodzic z czasow gdy czlowiek byl bardziej zwierzecy a swiat animalny. Z tamtych czasow pochodzi tez obcinanie napletka. Ja bym z tym nie wlczyl. Niech ten skansen na codzien przypomina nam kim tak naprawde jestesmy.
W polowie XX wieku wzrosla ilosc obsewowanych UFO a zmalala liczba widzen Maryji Dziewicy.
@kaesjot
Dopuszczenie leku w USA przez FDA nastąpiło
Naprawdę nastąpiło? Bo mnie się wydaje, że wszystkie sześć wniosków rejestracyjnych odrzucono. Za sprawą tej pani:
https://en.wikipedia.org/wiki/Frances_Oldham_Kelsey
Dopuszczenie w USA nastąpiło ponad 35 lat po skandalu (1998), do stosowania u pacjentów z rumieniem guzowatym i przy poważnych ograniczeniach w dystrybucji leku. W 2006 rozszerzono dopuszczenie na leczenie w jakichś rzadkich nowotworach.
na podstawie przedstawionych przez producenta (i przez niego opłacanych) wyników i wniosków
Tak na marginesie – kto alternatywnie miałby sfinansować te badania?
z badań na grupie ponad 5 000 osób.
Na tych ludziach sprawdzano prawdopodobnie toksyczność ostrą.
Dalsza historia tego leku ( 38 tyś zgonów w ciągu 5 lat ) dowodzi, że to były „badania” a nie badania.
Ma pan pretensje, że do eksperymentu nie włączono dodatkowo 50000 kobiet w ciąży, żeby sprawdzić teratogenność leku?
To, że obecnie próbuje się go wprowadzić z innymi zaleceniami świadczy, że wpierw go „wynaleziono” a teraz próbuje się „dopasować” do niego chorobę.
Czy jest w tym coś niewłaściwego? Aspiryna, która jest współcześnie bardzo marnym lekiem przeciwzapalnym, okazała się bardzo użytecznym lekiem kardiologicznym (a konkretnie przeciwpłytkowym) w chorobie wieńcowej.
Czy w potencjalnie drugim zastosowaniu niekorzystne skutki uboczne nie wystąpią – przecież lek „działa tak jak działa” a nie tak, jak mu każą działać !
Zapewne wystąpią – dlatego w przypadku każdego leku określa się wskazania „mocne” i „słabe” do jego przyjmowania, przeciwwskazania „względne” i „bezwzględne”. Przez to tak dobiera się populację użytkowników leku (pacjentów), żeby bilans korzyści i strat w obrębie tej populacji wychodził dodatni. Konkretny pacjent może tej korzyści nie odnieść (człowiek z chorobą wieńcową może dostać zawału mimo, że bierze aspirynę), a nawet odnieść szkodę (człowiek z chorobą wieńcową może dostać wylewu krwi do mózgu ponieważ bierze aspirynę). Jeśli ktoś uważa, że mu się to nie opłaca, to niech tej aspiryny po prostu nie je.
@Gammon
Pękam z dumy Cię czytając…
Jeśli można swoje dwa grosze, to Aspiryna i Ibuprofen to jedna wielka
ch*jnia.
Nie będę obiektywna, będąc uczulona na wszystkie leki z tej grupy NLPZ.
Ale kiedyś nie byłam lub o tym nie wiedziałam.
Leki przeciwbólowy, zapalny, ma uśmierzyć ból, po cichu i skutecznie.
Zdarza się że nie zauważamy kiedy ból przycichł, zapominamy że w ogóle bolało.Po dobrym leku.
Nie po tej parze z góry, to otępiacze, połykając tabletkę wiemy, że dotrze do żołądka, wątroby, tak po twojemu nieco się pootrząsa do krwioobiegu, ta drogą zawraca jej celem są nerwy, ale…
walka z kimś o coś to strategia, Waleczne Serce (nie, nie Zbyszek z Bogdańca) najpierw posłałby najliczniejszą piechotę, odczekał, postraszyłby
łucznikami, obserwując harmider,wtrącił i kilku śmiałków z dzidami, na koniec kwintesencja – konni.
Udawało się to kiedyś, a nie z chaosem Aspiryną i burzą w szklance wody Ibuprofenem….
One się (moim zdaniem) wiążą z krwią, są czymś podobnym do mgły,
trzymając ją na krótko, sieją w niej niepokój, który uderza wprost do opuszki węchowej, zapytam jak to możliwe koryto jakie jest każdy widzi
niby mysz się nie prześliźnie a jednak mrugnie czerwone światełko
w nabłonku węchowym, poczujesz nosem(śluzówką) połknięta jakis czas temu tabletkę, wpadniesz w panikę, bo wpadniesz, ciśnienie krwi się podniesie, wojska się potratują, a ty masz wizytę na oddziale laryngologicznym pewną!(Krwotok z nosa jak ta lala itd itp)
Tak dobranocnie trochę wyszło…
Aspiryna i Ibuprofen do kosza czym prędzej!
@Gammon
🙁
Zapomniałam, a chciałam Ci się pochwalić:
Moja nastoletnia Córka zdała, teraz to już wczoraj, za pierwszym razem,
z kompletem punktów egzamin teoretyczny na prawo jazdy!
https://www.youtube.com/watch?v=FshXWpMv0KM
Kiedyś lekarz dawał receptę i mówił: proszę brać. Teraz pyta się: czy panu to przepisać? Trzeba samemu decydować. Asekuracja.
Trzeba również podpisać zgodę na operację oraz ewentualne konsekwencje.
Praktyka medyczna to ryzykowne zajęcie, nie to co szamaństwo.
Gammon No.82
5 listopada o godz. 20:42
Mylisz wątki – Pani Kelsey wiąże się z Talidomidem. Dzięki jej czujności i jej dodatkowym badaniom nie dopuszczono go na rynek USA – chwała jej za to.
Ja natomiast pisałem o Vioxx-ie – było to ponad 40 lat później ! W innych źródłach piszą, że producent wiedział o możliwych groźnych dla życia skutkach ubocznych ale zataił ten fakt!
Chyba czytasz źródła bardziej „po łebkach” niż ja 😉
observer
6 listopada o godz. 4:27
A dlaczego szczepienia są przymusowe a uchylanie się od nich, czyli NIE WYRAŻENIA ZGODY jest jest karane ???
Dlaczego lekarz nie chce podpisać oświadczenia, że bierze odpowiedzialność za wszelkie niepożądane skutki szczepienia. Dlaczego lekarka zapoznająca rodziców z treścią ulotki jaką producent dołącza do szczepionki ( w tym także o możliwych powikłaniach ) ma poważne kłopoty z Komisją Etyki Lekarskiej czy nawet Sądem Lekarskim.
Ciekawostka – pisze facet , że z jego synem do szkoły podstawowej chodziła wnuczka Pani Prof. med. – pediatry. Nie była ona NIGDY szczepiona i była NAJZDROWSZYM dzieckiem w klasie, bo NIGDY nie chorowała! Jest wiele danych świadczące o tym, że dzieci nieszczepione są ZDROWSZE. Oczywiście są one od razu deprecjonowane ale biorąc choćby pod uwagę tylko własne doświadczenia. Moja żona prawie 40 lat pracuje jako nauczyciel nauczania początkowego i terapeuta pedagogiczny więc na doskonały przegląd zmian. Wystarczy choćby porównać absencje dzieciaków w szkołach 60-tych i 70-tych XX w. z tą obecną
Dlaczego lekarzy dzisiaj ocenia się wg stosowania narzuconych ( wiadomo przez kogo ) procedur a nie skuteczności leczenia .
Czy żądanie pisemnej zgody na badania zabiegi czy terapie to zwykła ASEKURACJA , zwalanie odpowiedzialności na pacjenta, który przecież NIE JEST FACHOWCEM ???
Czy wtedy, gdy lekarz „spieprzy” sprawę i spowoduje poważne powikłania ze śmiercią włącznie może się tą zgodą ?
5 listopada o godz. 16:24
Gdybym poważnie zachorował…
Odpowiem tak, jak to odpowiedział naszemu dyplomacie w Indiach jego hinduski znajomy – „jeśli masz nagły atak, jakiś wypadek wymagający natychmiastowej interwencji to wybierz lekarza kształconego w zachodnich uczelniach ale jeśli chorujesz na choroby przewlekłe to wybierz wyłącznie lekarza medycyny wschodniej”
I tak też staram się postępować – wybieram tego, który SKUTECZNIE mi pomoże.
Co do „menadżera zdrowia” – jeśli nie kwestionujesz faktu, iż każdy organizm na „swoją armię” czyli układ odpornościowy to ktoś musi nim zarządzać wydając stosowne rozkazy na wypadek obecności „wroga”
Cholesterol nie jest przyczyną – jest objawem a właściwie reakcją obronną organizmu. Wątroba wytwarza zwiększona jego ilość nie dlatego, że tak ” jej się chce” lecz dlatego że jest to niezbędne. Kiedy zbierano w wielu krajach europejskich dane mające dowodzić zależności zawałów i udarów od poziomu cholesterolu a zatem także konieczność stosowania statyn. Wszystko ładnie pasowało do założonej tezy za wyjątkiem dwóch państw – Finlandii i Francji. No to je usunięto !
Miażdżyca jest spowodowana niewłaściwą gospodarką wapniem, który zamiast trafiać do kości i zębów osadza się w żyłach powodując zwiększone opory przepływu. By to zmniejszyć wątroba wytwarza zwiększoną ilość cholesterolu.
Obniżanie jego poziomu statynami to tak, jak przykręcanie gaszącym pożar strażakom zaworów wodnych zamiast zakręcenia zaworu gazowego czy paliwowego kto©s spowodowały i podtrzymują ten pożar.
Wyleczenie to usunięcie PRZYCZYNY choroby a ograniczanie się do zwalczania objawów to LECZENIE SYFA PUDREM !
@kaesjot
Nie mam zdrowia do ciebie. Moze G82 wypunktuje ci wszystkie twoje nonsensy.
Czy wsiadając do tramwaju żądasz podpisania przez motorniczego że nie spowoduje wypadku? Twoje wymagania sa absurdalne.
Podajesz jakie dane z sufitu, jakieś anegdoty – bądź poważny.
@kaesjot
Nie jest moją misją przekonać kogokolwiek do czegokolwiek. Możesz się nie szczepić, leczyć u szamanów – w końcu większość Afrykanów tak robi – twoja sprawa. Tylko twoje argumenty mnie denerwują (ale to moja sprawa).
@Bohatyrowiczowa
re: NLPZ-y
Z tego co kojarzę, wszystkie leki z tej grupy niby mają jeden i ten sam ogólny mechanizm działania, bo są inhibitorami syntezy prostaglandyn (konkretnie hamują działanie cyklooksygenazy-2). Poza tym nie mają identycznych właściwości chemicznych (i tak właśnie ma być – w końcu zsyntetyzowano je i wyselekcjonowano jako bezpieczniejsze zamienniki aspiryny). Działanie przeciwpłytkowe („rozrzedzające krew”) i w efekcie przeciwzakrzepowe ma tylko aspiryna.
Do aspiryny nie mam zaufania i gdybym był człowiekiem, omijałbym ją z daleka. Ibuprofen jest NLPZem „starej generacji” i inhibuje (przepraszam za to obsceniczne słowo) również cyklooksygenazę-1, stąd ma sporo działań niepożądanych. Ale nie jest jakiś morderczo szkodliwy i ciężko go przedawkować.
Ale NLPZy nowsze (w tym meloksykam) są bardziej selektywne (tzn. hamują COX-2 a prawie nie oddziałują z COX-1) i dlatego bezpieczniejsze. Ale nic na tym świecie nie jest całkiem bezpieczne.
Moja nastoletnia Córka zdała, teraz to już wczoraj, za pierwszym razem,
z kompletem punktów egzamin teoretyczny na prawo jazdy
Hura. Świetnie.
@kaesjot
A dlaczego szczepienia są przymusowe a uchylanie się od nich, czyli NIE WYRAŻENIA ZGODY jest jest karane ???
Przymusowe są niektóre szczepienia małoletnich, a ich „przymusowość” polega na przymuszeniu rodziców, żeby działali zgodnie z interesem małoletniego.
Dlaczego lekarz nie chce podpisać oświadczenia
A dlaczego w ogóle miałby je podpisać?
że bierze odpowiedzialność za wszelkie niepożądane skutki szczepienia.
Jaką odpowiedzialność? Moralną? karną? cywilną? dyscyplinarną?
Na czym właściwie ma polegać „wzięcie odpowiedzialności” za skutki przypadkowe?
Dlaczego lekarka zapoznająca rodziców z treścią ulotki jaką producent dołącza do szczepionki ( w tym także o możliwych powikłaniach ) ma poważne kłopoty z Komisją Etyki Lekarskiej czy nawet Sądem Lekarskim.
Nie żebym panu a priori nie wierzył, ale ta historia wygląda mi niespecjalnie wiarygodnie. Od pewnego czasu dostęp do obowiązujących przepisów jest bardzo prosty, nawet dla robota kuchennego. No więc biorę te przepisy i czytam, że sądy lekarskie wyrokują w sprawach tak zwanej odpowiedzialności zawodowej. No i widzę w przepisach takie coś:
Członkowie izb lekarskich podlegają odpowiedzialności zawodowej za naruszenie zasad etyki lekarskiej oraz przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza, zwane dalej „przewinieniem zawodowym”.
To jest artykuł 53 ustawy o izbach lekarskich. Wziąłem stąd
To teraz pozwolę sobie zapytać – jaka konkretnie „zasada etyki lekarskiej” albo jaki „przepis związany z wykonywaniem zawodu” miałby być naruszony przez poinformowanie rodziców o treści ulotki informacyjnej.
Jeśli to wszystko prawda, proszę też opisać – oczywiście bez podawania personaliów – na czym polegają owe „poważne kłopoty” i w jakiej okolicy to się zdarzyło. A najlepiej proszę podać sygnaturę sprawy przed sądem lekarskim (sama sygnatura nie jest informacją nikogo kompromitującą ani objętą tajemnicą – a pozwala sprawdzić rzetelność informacji).
Ciekawostka – pisze facet , że z jego synem do szkoły podstawowej chodziła wnuczka Pani Prof. med. – pediatry. Nie była ona NIGDY szczepiona i była NAJZDROWSZYM dzieckiem w klasie, bo NIGDY nie chorowała!
Proszę wybaczyć szczerość, ale to są historyjki z gatunku „papierosy nie szkodzą, bo ciotka całe życie paliła trzy paczki Sportów dziennie i dożyła 96 lat, a u sąsiadów dziecko wcale nie paliło i czterech lat nie przeżyło”.
@kaesjot
P.s. przepraszam, tu jest link do przepisów o izbach lekarskich
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20092191708
A w innych przepisach stoi takie coś:
Lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu
przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu,
proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych,
dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania,
wynikach leczenia oraz rokowaniu.
To jest artykuł 31 ustęp pierwszy ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
Tutaj:
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19970280152
Podkreśliłem te kawałki, które wydawały mi się „na temat”.
Ja byłem szczepiony od wszystkiego, co się w moim dzieciństwie dało i też byłem najzdrowszym dzieckiem w klasie. Nawet wychodzenie w piżamie w nocy na mróz nie pomagało w unikaniu chodzenia do szkoły 🙄
Dotąd się nie przeziębiam, a w międzyczasie dołożyłem jeszcze parę szczepionek od żółtej febry, WZW, tyfusu, odświeżenie polio, tężca itd.
A moja kuzynka nie była szczepiona przeciw polio i zachorowała 🙁 Na „pamiątkę” została jej sparaliżowana noga 🙁
Chętnie poznałbym panią profesor pediatrii, która nie szczepiła swoich dzieci nawet od polio.
– NLPZ-y zostaly zsyntetyzowane jako bezpieczniejsze zamienniki nie aspiryny, lecz, jak nazwa wskazuje, steroidow.
– Aspiryna jest przeciwkrzepliwa w malych dozach, a potencjalnie prokrzepliwa w wiekszych, zas NLPZ-y , szczegolnie te selektywne, ogolnie sa prokrzepliwe (zwiekszone ryzyko zawalu i skrzepu mozgowego). Selektywne (COX-2) jak sie okazuje sa niekoniecznie bezpieczniejsze.
– W dzisiejszym uzyciu aspiryna i NLPZ-y maja nie te same zastosowania
– Lekarstwa mozna porownywac pod katem ryzyka tylko biorac pod uwage powod podania, dawke i dlugosc leczenia.
– Nie sugerowalabym stosownosci lub niestosownosci lekow bez znajomosci diagnozy, innych dolegliwosci i wieku pacjenta.
Gammon, 5 listopada 20:42 – pelna zgoda.
„Przymusowe są niektóre szczepienia małoletnich, a ich „przymusowość” polega na przymuszeniu rodziców, żeby działali zgodnie z interesem małoletniego.”
A kto określa, co jest w interesie małoletniego – lekarz lub pielęgniarka, którzy mają z nim przelotny by nie powiedzieć, że incydentalny kontakt czy rodzice odpowiedzialni za niego do osiągnięcia samodzielności?
„A dlaczego w ogóle miałby je podpisać?”
A dlaczego miałby nie podpisać skoro taki zabieg rekomenduje a wręcz wymusza skoro twierdzi, że to nie szkodzi ?
„Jaką odpowiedzialność? Moralną? karną? cywilną? dyscyplinarną?”
Na czym właściwie ma polegać „wzięcie odpowiedzialności” za skutki przypadkowe?”
Za wyrządzenie szkody innej osobie oczywiście jest odpowiedzialność KARNA.
Jest w KK takie przestępstwo jak „nieumyślne spowodowanie śmierci” – dlaczego od tej odpowiedzialności za własne błędy, działania czy ich zaniechania lekarz ma być zwolniony ?
Ponadto istnieje coś takiego jak ubezpieczenie OC.
„Nie żebym panu a priori nie wierzył, ale ta historia wygląda mi niespecjalnie wiarygodnie. ”
To proszę sobie poszukać na You Tube filmik , na którym owa lekarka o tym opowiada
„To teraz pozwolę sobie zapytać – jaka konkretnie „zasada etyki lekarskiej” albo jaki „przepis związany z wykonywaniem zawodu” miałby być naruszony przez poinformowanie rodziców o treści ulotki informacyjnej.”
To pytanie do właściwej Izby Lekarskiej , która tę sprawę rozpatrywała. Czy pracownicy Sanepid-u także podlegają pod Izby Lekarskie ?
Pytam, gdyż utkwiła mi z tej relacji przekazana przez sądzoną lekarkę wypowiedź przedstawicielki tej instytucji – „Czytać te ulotki to może pani w swym prywatnym gabinecie a nie w publicznym ZOZ-ie !”
Ja podpisuję u lekarza w poradni czy szpitala „papiery” gdzie m.in wyznaczam osoby uprawnione do uzyskanie informacji o moim stanie zdrowia czy przebiegu terapii. Wątpię , żeby przebiegła komukolwiek przez głowę myśl by wpisać tam Sanepid. Na jakiej więc podstawie lekarz przekazuje Sanepidowi dane osób nieszczepionych ?
Sam GIODO na zapytanie w tej sprawie,wypowiedział się że nie ma przepisu na to pozwalającego.
Zapewne odpowiesz- „ale tego nie zabrania!”
To ja na to – „jeśli nakazuje TAK POSTĘPOWAĆ, to nie wolno INACZEJ”
„… bo ciotka całe życie paliła trzy paczki Sportów dziennie i dożyła 96 lat, a u sąsiadów dziecko wcale nie paliło i czterech lat nie przeżyło”.
A ja na to – w moim przypadku to był wujek i przeżył ponad 100 lat.
Ja sam nie paliłem od 22 lat, wcześniej też nie za wiele a teraz znaleźli mi raka w płucach. Syn przyjaciół zmarł na odrę, gdyż lekarz postawił złą diagnozę i przepisał antybiotyki.
Na pojedyncze przypadki to się możemy przebijać bez końca ale lekarzy obowiązuje podstawowa zasada – „Primum non nocere ”
W wielu branżach podstawą oceny efektywności działań jest BILANS STRAT I KORZYŚCI.
Proszę – wyjaśnij mi dlaczego nie ma takiego bilansu w przypadku polityki szczepień – RZETELNEGO i UCZCIWEGO ?
Ci którzy stosownymi danymi dysponują boją się je publikować ! Np. Instytut Kocha w Berlinie zebrał dane z dokumentacji medycznej i ankiet kilkunastu tysięcy młodych nie opublikował ich wyników.
Uczyniła to osoba, której udało się te dane zdobyć i opracować.
Wniosek generalny – NIESZCZEPIENI ZDROWSI !!!
Czy to FAIR wobec tych, którym zdrowiu ma się służyć ?
Na jakiej więc podstawie lekarz przekazuje Sanepidowi dane osób nieszczepionych?
@kaesjot
Najpierw dowiedz się, jakie zadania i uprawnienia ma Państwowa Inspekcja Sanitarna (Sanepid), a potem miej pretensje do prawodawcy.
A propos NLPZ, to kiedy po kontuzji lekarz zalecił mi branie przez kilka dni ibuprofenu, to przepisał też dla ochrony żołądka pantoprazol.
@kaesjot
A kto określa, co jest w interesie małoletniego
W tym przypadku prawodawca to określa.
Przecież to nie lekarze ustalają zakres obowiązku szczepień.
A dlaczego miałby nie podpisać
Proszę nie odwracać kota ogonem: to pan ma uzasadnić, dlaczego lekarz lub ktokolwiek miałby coś takiego podpisywać. Ciężar dowodu (albo uzasadnienia) spoczywa na panu, bo to pański pomysł.
Za wyrządzenie szkody innej osobie oczywiście jest odpowiedzialność KARNA.
Sugeruję, że może pan by najpierw coś o tej odpowiedzialności karnej przeczytał. To nie takie trudne, skoro NAWET JA zrozumiałem. Potem możemy sobie podyskutować, jak pan sobie konkretnie wyobraża podleganie odpowiedzialności karnej za zdarzenia przypadkowe na podstawie oświadczenia „przestępcy”.
Jest w KK takie przestępstwo jak „nieumyślne spowodowanie śmierci” – dlaczego od tej odpowiedzialności za własne błędy, działania czy ich zaniechania lekarz ma być zwolniony ?
A kto konkretnie postuluje, żeby wyłączyć stosowanie tego przepisu wobec lekarzy? Ja? Pan? Ktoś inny?
Ponadto istnieje coś takiego jak ubezpieczenie OC.
A czemu to ma służyć? Za szkody wyrządzone szczepieniami obowiązkowymi dochodzi się odszkodowania od władzy. Jest na to przepis w kodeksie cywilnym – artykuł 417 z dwójką w indeksie:
„Jeżeli przez zgodne z prawem wykonywanie władzy publicznej została wyrządzona szkoda na osobie, poszkodowany może żądać całkowitego lub częściowego jej naprawienia oraz zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, gdy okoliczności, a zwłaszcza niezdolność poszkodowanego do pracy lub jego ciężkie położenie materialne, wskazują, że wymagają tego względy słuszności.”
Nie jestem tylko pewien, czy w takim wypadku płaci skarb państwa, czy jednostka organizacyjna, w której przeprowadzano szczepienie.
To proszę sobie poszukać na You Tube filmik , na którym owa lekarka o tym opowiada
A ja, głupi robot, sądziłem, że dyskutujemy na poważnie.
To pytanie do właściwej Izby Lekarskiej , która tę sprawę rozpatrywała.
To znaczy której konkretnie?
Chciałbym też zauważyć, że ja tu nie dyskutuję z nieokreśloną Izbą Lekarską, tylko z pańskimi twierdzeniami, których nie chce pan lub nie umie doprecyzować.
Czy pracownicy Sanepid-u także podlegają pod Izby Lekarskie ?
Lekarze podlegają. Bycie lekarzem jest logicznie niezależne od bycia pracownikiem Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Pytam, gdyż utkwiła mi z tej relacji przekazana przez sądzoną lekarkę wypowiedź przedstawicielki tej instytucji – „Czytać te ulotki to może pani w swym prywatnym gabinecie a nie w publicznym ZOZ-ie !”
Przedstawicielka Inspekcji Sanitarnej też nagrała filmik na YouTube? Czy też owa lekarska powiedziała, że tak było?
Ja podpisuję u lekarza w poradni czy szpitala „papiery” gdzie m.in wyznaczam osoby uprawnione do uzyskanie informacji o moim stanie zdrowia czy przebiegu terapii. Wątpię , żeby przebiegła komukolwiek przez głowę myśl by wpisać tam Sanepid. Na jakiej więc podstawie lekarz przekazuje Sanepidowi dane osób nieszczepionych ?
Przepraszam, ale czy pan jest objęty jakimkolwiek obowiązkiem szczepień?
Sam GIODO na zapytanie w tej sprawie,wypowiedział się że nie ma przepisu na to pozwalającego.
Można prosić o jakieś szczegóły identyfikujące tę sprawę, czy znów mam sobie poszukać kolejnego filmiku na YouTube, tym razem z GIODO w roli głównej?
Na pojedyncze przypadki to się możemy przebijać bez końca
Proszę nie! żadnych pojedynczych przypadków. Przecież ja ironizowałem.
Proszę – wyjaśnij mi dlaczego nie ma takiego bilansu w przypadku polityki szczepień – RZETELNEGO i UCZCIWEGO ?
Proszę nie zadawać pytań z ukrytym założeniem.
Ci którzy stosownymi danymi dysponują boją się je publikować ! Np. Instytut Kocha w Berlinie zebrał dane z dokumentacji medycznej i ankiet kilkunastu tysięcy młodych nie opublikował ich wyników.
Czy są jakieś szczegóły pozwalające na weryfikację tej opowieści?
Uczyniła to osoba, której udało się te dane zdobyć i opracować.
Nie odważę się pytać o miejsce publikacji, hi hi.
Wniosek generalny – NIESZCZEPIENI ZDROWSI !!!
Tak tak, z całą pewnością tak. Poczekam spokojnie, aż owa osoba dostanie za to odkrycie Nobla.
P.s. ja wiem, że jak się podaje szczegóły, to jest ryzyko, że ktoś je sprawdzi. Tak jak to się zdarzyło ze straszną aferą w Karolinska Institutet, o której była mowa w zeszłym roku.
https://naukowy.blog.polityka.pl/2018/12/14/czemu-lekarz-nie-ma-czasu-rozmawiac-z-pacjentem/
@Gammon
@kaesjot od dłuższego czasu powtarza swoje mantry na różnych blogach, więc jak tylko pojawia się temat „zdrowotny”, to okazji nie przepuszcza.
Nie wiem, co mu to daje, ale z uporem szuka stosownej instancji, której mógłby powierzyć odpowiedzialność za zdrowie swoje i swojej rodziny, żąda gwarancji, oświadczeń i podpisów, bo ma taką magiczną wiarę, że to jest możliwe. Nie ufa lekarzom, z którymi ma żywy i realny kontakt, ale byle filmik na tubie jest wyrocznią, byle znachor go skołuje i wycycka, a pretensje potem do Sanepidu, nauki i Big Farmy 🙄
Na poważną rozmowę z obsesjonatem nie decyduje się na ogół nikt jako tako rozsądny, bo to droga donikąd 🙁
@karat.
Ja się na tym przecież nie znam, ale
– NLPZ-y zostaly zsyntetyzowane jako bezpieczniejsze zamienniki nie aspiryny, lecz, jak nazwa wskazuje, steroidow.
Ja bym za bardzo nie przejmował się nazwami.
Aspirynę zsyntetyzowano chyba jako bezpieczniejszy (dla żołądka) zamiennik wcześniejszych salicylanów (nie jestem pewien, czego konkretnie używano w 1850 albo 1890 roku). A gdzieś, coś, czytałem, że przy następnych NLPZach starali się uzyskać coś, co będzie jeszcze mniej niszczące dla błony śluzowej – no ale nie wiem, nie znam się.
– Aspiryna jest przeciwkrzepliwa w malych dozach, a potencjalnie prokrzepliwa w wiekszych,
To ja pięknie poproszę o jakieś dane o zależności funkcyjnej. Przyda się do rozmyślań w czasie duszenia papryki.
zas NLPZ-y , szczegolnie te selektywne, ogolnie sa prokrzepliwe (zwiekszone ryzyko zawalu i skrzepu mozgowego). Selektywne (COX-2) jak sie okazuje sa niekoniecznie bezpieczniejsze.
Ciekawe, ale mnie przeraża, ile powinienem doczytywać i aktualizować – z czystej maszynowej ciekawości, ale staram się coś wiedzieć na bieżąco.
– W dzisiejszym uzyciu aspiryna i NLPZ-y maja nie te same zastosowania
„Podręcznikowo” może nie, ale realnie tak – kwas acetylosalicylowy pod różnymi nazwami ludzie kupują bezreceptowo jako „aspirynę”, którą znają.
– Lekarstwa mozna porownywac pod katem ryzyka tylko biorac pod uwage powod podania, dawke i dlugosc leczenia.
Niektóre ryzyka można porównywać bez uwzględnienia powodu – także gdyby ktoś jadł leki zamiast cukierków.
– Nie sugerowalabym stosownosci lub niestosownosci lekow bez znajomosci diagnozy, innych dolegliwosci i wieku pacjenta.
Tak. Przepraszam. Ale sądziłem, że skoro nie jestem lekarzem, w ogóle nic nie mam wspólnego z medycyną, biologią ani chemią (poza kuchnią) i deklaruję to otwarcie, i rozmawiamy w stałym, wąskim kręgu osób, to jeśli napiszę o swoich ocenach (zaznaczając, że są ściśle subiektywne zatem bezwartościowe), to nikomu tym krzywdy nie wyrządzę.
@markot
Rozumiem (-> przyjmuję do wiadomości), że są takie przypadki. Nie rozumiem (-> nie wyobrażam sobie mechanizmu), jakimi drogami chodzą ich myśli. Czytałem coś na temat błędów poznawczych, błędów w percepcji ryzyka i innych podobnych, ale i tak za każdym razem jestem zaskoczony.
– NLPZ: to nie „wniosek na podstawie nazwy”…
– W sprawie zastosowan: to co napisalam dotyczylo lekow przepisywanych przez lekarza na recepte.
– Staly, waski krag osob: otwarty blog stanowiacy czesc elektronicznej publikacji Polityki.
– „Niektóre ryzyka można porównywać bez uwzględnienia powodu” – wszystko mozna, ale po co.
p.s. Bardzo dawno nie widzialam aspiryny sprzedawanej bez recepty jako srodek przeciwbolowy lub obnizajacy temperature, mam wrazenie ze na taka prosbe aptekarz sam zaproponuje cos innego.
„Czemu lekarz nie ma czasu rozmawiać z pacjentem”
Gammon jak zobaczyłam który link przytoczyłeś, przestałam oddychać.
Pamiętam, jakby to było wczoraj, wpisywałam w wyszukiwarkę google,
słowa, bo tym były i ich brakowało, w rozmowie o której marzyłam,potrzebowałam, na którą czekałam, która nigdy nie nadeszła,
o Oksykodon, Ketonal, o każdy z leków na które jestem uczulona, które wypisałam pod czujnym okiem anestezjologa, własnoręcznie wyznanie podpisując – NIE opiatom – a każdy z tych leków trafił do mnie,
ocknąwszy sie po operacji na głośną prośbę pielęgniarki, zobaczyłam pająka w swym welfronie, cztery odnogi, cztery leki…
To lekarz, doktor, decyduje, co sie nam podaje, na pewno obserwując parametry życiowe, prace serca, czy mózgu, ja to rozumiem, ale dlaczego po wszystkim nie przychodzi i nie wyjaśnia dlaczego?
Przy wypisie do domu, interesuje go tylko miejsce zoperowane,
wygląd i etap gojenia sie blizny, bólowość najbliższej jej okolicy,
nikt nie pyta, o wziewy, nie słyszy chlupotu w płucach, bo sił by wsiąść
lek jak zawsze po prostu nie ma, nie czerpiesz leku nie na morfinie!
Ale to zostawię….Bo się zapędzę a miałam zajebistych lekarzy,przy operacji.
Ja mam skazę krwotoczna, astmę, a przyczyn w nieprzyswajalności leków szukałabym w grupach krwi?!
Wąskie grono kontra czytacze wykpiwacze, wielotygodniowa wymiana myśli i poglądów dla mnie do czegoś zobowiązuje, ja nic nie wiem Ty wiesz więcej, czerpię z twej wiedzy ile sie da, rozwijam się,
ktoś kto tylko przywykł do błysku, poklasku, bo tak mógł zostać wychowany, zawsze weźmie nogi z placu boju za pas, odcinając się,
mnie tu nie ma i nigdy być nie mogło!
https://www.youtube.com/watch?v=JGCsyshUU-A
@GammonNo.82
1.Dane z Instytutu Kocha wykorzystała to informatyczka Angelika Kögel-Schauz i przeanalizowała je pod kątem zdrowia dzieci i jego jakości w związku ze szczepieniami. Więcej informacji w języku niemieckim znajduje się na stronie: http://www.efi-online.de.
Według niej, wyniki badania Instytutu Roberta Kocha wskazują na to, że nieszczepione dzieci są zdrowsze.
2. Nie znam żadnego producenta, który sam, dobrowolnie przyznał, że produkt, który puścił na rynek jest do d..y a nawet szkodliwy?
@karat
Składając komuś życzenia prawie zawsze ( jeśli oczywiście życzymy mu dobrze ) zaczynamy od ZDROWIA bo to one dla każdego dla każdego najważniejsze.
Od ludzi, którzy deklarują chęć opieki nad nad naszym zdrowiem oczekuję w pierwszej kolejności by jego działania pozwoliły mi uniknąć choroby a jeśli już się przytrafi to szybko i skutecznie z niej wyleczy !
Jest to taka „ludzka służba utrzymania uchu”
Jej przemysłowy odpowiednik jest premiowany od bezawaryjnej pracy maszyn i urządzeń a nie od ilości , czasu naprawy i kosztu użytych do tego części i narzędzi.
Tego też oczekuję od „służby zdrowiu ludzkiemu”.
Narzekają lekarze lekarze na niskie wynagrodzenia.
Ja im odpowiadam – leczcie skutecznie, szybko i tanio a więcej zostanie
na wasze wynagrodzenia.
A najlepiej tak działajcie by wasz podopieczny nie zachorował.
Na koniec – tam moja „obsesja” wynika z osobistych doświadczeń
– gdy przyjmowałem laki przypisane mi przez lekarzy skuteczność ich była mikra a biorąc pod uwagę skutki uboczne wręcz ujemna. Za to szybko i skutecznie pomagały mi środki zalecane prze tych, których środowiska medyczne określają mianem znachorów, szamanów, szarlatanów itp.
– porównuję stan i zachowania własnych wnuków z moimi dziećmi i sobą samym, gdy byłem w podobnym wieku. Każdy z nich w ciągu pierwszych 3 lat spędził więcej dni w szpitalu ( jako pacjent ) niż ja przez 60 lat życia. Niedawno wpadły mi w ręce książeczka zdrowia ich ojca, który w pierwszych latach życia dość często chorował i legitymacja ubezpieczeniowa żony – jakoś terminy jej zwolnień z tytułu opieki nad chorym dzieckiem pokrywały się z terminami szczepień syna. Żona prawie 40 pracowała i pracuje nadal z małymi dziećmi jako nauczyciel nauczania początkowego i terapii pedagogicznej. Ma możliwość porównania jakie były dzieciaki urodzone w latach 70-tych których szczepienia ochronne ograniczały do kilku a tych po 2000 roku gdzie tych szczepień jest kilkakrotnie więcej.
Na tym kończę deskuję – ja wiem swoje, Wy swoje i jeden drugiego nie przekona a po czyjej stronie była racja pokaże przyszłość jak to miało miejsce w trzypaku Ignaza Semmelweisa.
Dzisiaj mamy sporo takich „Semmelweisów”
Żegnam !
@karat.
Bardzo dawno nie widzialam aspiryny sprzedawanej bez recepty jako srodek przeciwbolowy lub obnizajacy temperature, mam wrazenie ze na taka prosbe aptekarz sam zaproponuje cos innego.
To po co ten głupi Bayer wyrzuca tyle pieniędzy na reklamy?
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/aspirin-c-z-nowym-logo-i-opakowaniami-zapomnij-o-przeziebieniu-w-reklamach
I czemu ta mieszanina (kwas acetylosalicylowy + kwas askorbinowy) ma w ChPLu jako wskazania wymienione wyłącznie „Objawowe leczenie dolegliwości bólowych o małym i (lub) umiarkowanym nasileniu (np. bóle głowy, bóle zębów, bóle mięśniowe). Objawowe leczenie dolegliwości bólowych i gorączki w przebiegu przeziębienia i grypy.”?
ChPL stąd:
https://pub.rejestrymedyczne.csioz.gov.pl/ProduktSzczegoly.aspx?id=784
„Czysta aspiryna” (Aspirin 500 mg tabl.) ma to samo tylko krócej: „bóle o małym lub umiarkowanym nasileniu, gorączka”. Link pominę, bo ileż można.
@Bohatyrowiczowa
Ja się na tym wszystkim nie znam, ale czasem jak poszukam, to znajduję odpowiedź.
Aspirynę kupuje się w drogerii, aptece, internecie, a tu i ówdzie także na stacji benzynowej. Bez recepty.
Co kraj to obyczaj…
Nie wiem jak wygladaja porownania lekarstw przeciwbolowych i obnizajacych goraczke na krotkoterminowy uzytek.
@Gammon
https://www.youtube.com/watch?v=lWXSUuosxtk
Mam deja vu?
Coś Cie widać znów nosi?
Ale ja sie nie wtryniam, chyba że przyjdzie i kolej na mnie?!
” najważniejsze to być silnym, wicher silne drzewa głaszcze, hej”
p.s.
czemu ta mieszanina (kwas acetylosalicylowy + kwas askorbinowy) ma w ChPLu jako wskazania wymienione wyłącznie „Objawowe leczenie dolegliwości bólowych o małym i (lub) umiarkowanym nasileniu […] Czysta aspiryna” (Aspirin 500 mg tabl.) ma to samo
Bo na serce dawki aspiryny sa mniejsze. Aspiryna w dozie 500 to wlasnie odpowiednik innych niereceptowych lekow uzywanych na te same objawy, tyle ze, jak napisalam, dawno nie widzialam by ktos jej uzywal, mimo ze mozna ja kupic (proponuje sie paracetamol lub NLPZ-ibuprofen).
To nie jedyny przyklad roznic miedzy krajami – sa kraje w ktorych czesto uzywa sie na to dipyronu, takze dla dzieci, podczas gdy w innych jest obwarowany i wymaga recepty
err. : dawno nie widzialam by ktos jej do tego uzywal
@karat.
Bo na serce dawki aspiryny sa mniejsze.
To wiem, jak ostatnio sprawdzałem, w granicach 75-150 mg dobowo przy zwykłym podawaniu profilaktycznym. W zawale podaje się sporo większe dawki przed wykonaniem PCI.
A co do aspiryny jako NLPZu to cóż – rzeczywistość w tych stronach jest jaka jest i aspiryna pozostaje NLPZem.
Aspiryna byla NLPZem zanim jeszcze wiedzieli co to NLPZ. Co nie znaczy ze inne NLPZ zostaly wyprodukowane by znalesc inny lek na bol glowy.
Prawde powiedziawszy nie rozumiem jaki jest cel tej rozmowy, komu i jaka ma przyniesc korzysc. Dyskusja naukowa napewno nie jest, nie sklania do myslenia, raczej nie przynosi pozytku czytajacym, ani nawet nie jest szczegolnie interesujaca.
@karat.
Już sobie idę przecież. W ogóle nie powinienem zabierać głosu.