Zmarzlina już nie wieczna
Już za miesiąc znowu światowy dzień mokradeł, w którego warszawską edycję zwykle jestem jakoś mniej lub bardziej zaangażowany. Tym razem wśród referentów będzie Tatiana Minajewa, specjalistka od wiecznej zmarzliny. O wiecznej zmarzlinie nie sposób dziś nie pisać w kontekście zmian klimatu.
W torfowiskach wiecznej (teraz już bardziej na miejscu jest przymiotnik „wieloletnia”) zmagazynowane jest mniej więcej 300 mld ton węgla, co daje ok. 30-50 proc. węgla „gruntowego” i odpowiada również ok. jednej trzeciej ilości węgla atmosferycznego. Nic więc dziwnego, że jest to obecnie jeden z najintensywniej badanych tematów (choć jeszcze kilkanaście lat temu było inaczej). Globalne ocieplenie może to znacząco zmienić, gdyż ich rozmarznięcie przyspieszy rozkład zmagazynowanych związków węgla do metanu i dwutlenku węgla, a także po prostu uwolni te gazy, które już tam są, ale pozostają uwięzione.
Należy pamiętać, że część obszarów obecnej wiecznej zmarzliny kilka tysięcy lat temu nie było nią skutych i w tamtym czasie intensywnie odkładał się tam torf. Tak intensywnie, że osłabiło to efekt cieplarniany i od tego czasu mimo różnych wahnięć średnia temperatura globalnie, a zwłaszcza na półkuli północnej, spadała aż do niedawna. Teraz zasięg zmarzliny się cofa. W tym wieku prawdopodobnie tajanie dotknie co najmniej połowy, a może i znacznie więcej powierzchni zmarzliny. Według ubiegłorocznych szacunków do końca wieku w ten sposób do atmosfery uleci ponad 20 mld ton węgla.
Szacuje się, że w czasie ostatniego tysiąclecia torfowiska wychwytywały i zatrzymywały ok. 140 mln ton węgla rocznie (jeśli ktoś woli zapis formalny, to jest 142±7 TgC r-1), co oznacza, że bez tego wpływu zawartość dwutlenku węgla w atmosferze byłaby wyższa o 33 ppm. Niestety, gdy uwzględnić rozkład głębokich warstw torfu, który mimo wszystko zawsze zachodzi, trzeba tę liczbę obniżyć może nawet o jedną trzecią. Szeroko rozumiane torfowiska borealne mają w tym przytłaczającą większość.
Ocieplenie zasadniczo dobrze wpływa na ten bilans. Przynajmniej na początku. Wynika to z kilku przyczyn – po pierwsze im cieplej, tym tempo fotosyntezy większe. Większe też tempo oddychania i dekompozycji, ale mimo wszystko więcej węgla zostaje zmagazynowane. Po drugie, zasięg roślinności przesuwa się na tereny dotąd słabo nią pokryte (oczywiście, po dojściu do morza czy szczytu gór siłą rzeczy ten czynnik przestaje działać). Po trzecie, topnienie wiecznej zmarzliny zmienia strukturę podłoża tak, że roślinność typowa dla torfowisk wysokich jest wypierana przez typową dla torfowisk niskich, a to te drugie sprawniej akumulują węgiel. Takie są globalne trendy. Potwierdzają to dane z odwiertów torfu pochodzącego z tzw. holoceńskiego optimum klimatycznego, czyli okresu gwałtownego ocieplenia niedługo po ustąpieniu lodowca.
W szczegółach bywa jednak różnie. Poszczególne torfowiska mają różną historię – nieraz idąc wbrew globalnym trendom. Z niektórych danych wynika, że również w okresie małej epoki lodowej niektóre torfowiska przyrastały (czyli gromadziły węgiel), z kolei w czasie anomalii średniowiecznej wiążącej się z lokalnym ociepleniem części Eurazji tempo przyrostu wcale nie było tak szybkie. Ważna jest nie tylko temperatura, ale także wilgotność oraz ilość światła fotosyntetycznie czynnego (zależna od zachmurzenia). Różnego typu modele czasem zakładają stałą wilgotność, co ma wpływ na wyniki. W związku z tym praktycznie każdy artykuł naukowy kończy się konkluzją, że sprawa jest niejednoznaczna i bardzo podatna na subtelne różnice w bilansie różnych czynników meteorologicznych. O tym, jak subtelne różnice w wysokości roślin wpływają na zacienienie, a więc na lokalne tajanie i zamarzanie gleby, kiedyś pisałem. Z drugiej strony większa pokrywa roślinna to mniejsze odbijanie promieniowania słonecznego przez śnieg. Obecnie krzewinki tundry globalnie mają coraz większą wysokość i prawdopodobnie ten trend się jakiś czas utrzyma.
Niemniej gdy już zdecydujemy się na jakieś prognozy, to wynika z nich np. to, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat nastąpi nieduży wzrost roli borealnych torfowisk w wychwytywaniu węgla (przy jednoczesnym spadku roli torfowisk ze stref bliższych równikowi, gdzie ocieplenie raczej przyczyni się do ich zaniku). Czyli jeszcze jakiś czas torfowiska te będą spowalniać globalne ocieplenie. Już w następnym wieku jednak sytuacja się odwróci, na kolejne setki lat wychwytywanie węgla przez te torfowiska wróci do poziomu podobnego do dzisiejszego. W tym czasie torfowiska międzyzwrotnikowe przeżyją załamanie, podbiegunowe przeżyją rozkwit, a te ze strefy umiarkowanej po początkowym rozwoju zaczną się degradować. Ostatecznie poprawa wydajności torfowisk arktycznych okaże się niewystarczająca do zrównoważenia spadku wydajności pozostałych. Ponadto nawet w nich ocieplenie będzie sięgać coraz bardziej w głąb, zwiększając rozkład starego torfu. Piszę o prognozach uwzględniających tylko zmiany klimatu, bez rozważania innych działań człowieka oddziałujących na torfowiska zmieniających ich hydrologię, żyzność itp.
Warto pamiętać o niektórych ograniczeniach, bo wspomniana wilgotność może okazać się kluczowym czynnikiem ograniczającym przyrost roślinności i magazynowanie torfu. Na produktywność ekosystemu ma też wpływ żyzność gleby. Stąd różne modele przewidujące wzrost wegetacji mogą wysypać się właśnie na tym czynniku.
Z drugiej strony wspomniane lokalne uwarunkowania mogą również mieć wpływ na ostateczne losy ziemskiego ekosystemu. Np. analiza mozaikowych systemów, gdzie wieczną zmarzlinę pokrywają lasy i otwarte torfowiska, wskazuje, że roztopienie zmarzliny przez kilkadziesiąt lat skutkuje uwalnianiem większych ilości węgla, niż jest magazynowane. Następnie, gdy najłatwiejsza do uwolnienia ilość węgla już uleci, system znowu zaczyna go bardziej magazynować, niż uwalniać. Powrót do stanu sprzed roztajania zajmie kilkaset lat, a w przypadku starszych torfowisk, które miały najwięcej zmagazynowanego węgla – tysiące lat. Jak wtedy będzie wyglądać Ziemia?
ilustracja: John Maurer, NASA, domena publiczna
- Anne D. Bjorkman, Isla H. Myers-Smith , Sarah C. Elmendorf, Signe Normand, Nadja Rüger, Pieter S. A. Beck, Anne Blach-Overgaard, Daan Blok, J. Hans C. Cornelissen, Bruce C. Forbes, Damien Georges, Scott J. Goetz, Kevin C. Guay, Gregory H. R. Henry, Janneke HilleRisLambers, Robert D. Hollister, Dirk N. Karger, Jens Kattge, Peter Manning, Janet S. Prevéy, Christian Rixen, Gabriela Schaepman-Strub, Haydn J. D. Thomas , Mark Vellend, Martin Wilmking, Sonja Wipf, Michele Carbognani, Luise Hermanutz, Esther Lévesque, Ulf Molau, Alessandro Petraglia, Nadejda A. Soudzilovskaia, Marko J. Spasojevic, Marcello Tomaselli, Tage Vowles, Juha M. Alatalo, Heather D. Alexander, Alba Anadon-Rosell, Sandra Angers-Blondin , Mariska te Beest, Logan Berner, Robert G. Björk, Agata Buchwal, Allan Buras, Katherine Christie, Elisabeth J. Cooper, Stefan Dullinger, Bo Elberling, Anu Eskelinen, Esther R. Frei, Oriol Grau, Paul Grogan, Martin Hallinger, Karen A. Harper, Monique M. P. D. Heijmans, James Hudson, Karl Hülber, Maitane Iturrate-Garcia, Colleen M. Iversen, Francesca Jaroszynska, Jill F. Johnstone, Rasmus Halfdan Jørgensen, Elina Kaarlejärvi, Rebecca Klady, Sara Kuleza, Aino Kulonen, Laurent J. Lamarque, Trevor Lantz, Chelsea J. Little, James D. M. Speed, Anders Michelsen, Ann Milbau, Jacob Nabe-Nielsen, Sigrid Schøler Nielsen , Josep M. Ninot, Steven F. Oberbauer, Johan Olofsson, Vladimir G. Onipchenko, Sabine B. Rumpf, Philipp Semenchuk, Rohan Shetti, Laura Siegwart Collier, Lorna E. Street , Katharine N. Suding, Ken D. Tape, Andrew Trant, Urs A. Treier, Jean-Pierre Tremblay, Maxime Tremblay, Susanna Venn, Stef Weijers, Tara Zamin, Noémie Boulanger-Lapointe, William A. Gould, David S. Hik, Annika Hofgaard, Ingibjörg S. Jónsdóttir, Janet Jorgenson, Julia Klein, Borgthor Magnusson, Craig Tweedie, Philip A. Wookey, Michael Bahn, Benjamin Blonder, Peter M. van Bodegom, Benjamin Bond-Lamberty, Giandiego Campetella, Bruno E. L. Cerabolini, F. Stuart Chapin III, William K. Cornwell, Joseph Craine, Matteo Dainese, Franciska T. de Vries, Sandra Díaz, Brian J. Enquist, Walton Green, Ruben Milla, Ülo Niinemets, Yusuke Onoda, Jenny C. Ordoñez, Wim A. Ozinga, Josep Penuelas, Hendrik Poorter, Peter Poschlod, Peter B. Reich, Brody Sandel, Brandon Schamp, Serge Sheremetev, Evan Weiher (2018) Plant functional trait change across a warming tundra biome, Nature 562, 57–62, doi: 10.1038/s41586-018-0563-7
- Angela V. Gallego-Sala , Dan J. Charman , Simon Brewer, Susan E. Page, I. Colin Prentice, Pierre Friedlingstein , Steve Moreton, Matthew J. Amesbury , David W. Beilman , Svante Björck, Tatiana Blyakharchuk , Christopher Bochicchio, Robert K. Booth, Joan Bunbury, Philip Camill, Donna Carless , Rodney A. Chimner, Michael Clifford, Elizabeth Cressey , Colin Courtney-Mustaphi , François De Vleeschouwer, Rixt de Jong, Barbara Fialkiewicz-Koziel, Sarah A. Finkelstein, Michelle Garneau, Esther Githumbi, John Hribjlan, James Holmquist, Paul D. M. Hughes, Chris Jones , Miriam C. Jones, Edgar Karofeld, Eric S. Klein, Ulla Kokfelt, Atte Korhola, Terri Lacourse, Gael Le Roux, Mariusz Lamentowicz, David Large, Martin Lavoie, Julie Loisel, Helen Mackay, Glen M. MacDonald, Markku Makila, Gabriel Magnan, Robert Marchant, Katarzyna Marcisz, Antonio Martínez Cortizas, Charly Massa, Paul Mathijssen, Dmitri Mauquoy, Timothy Mighall, Fraser J. G. Mitchell, Patrick Moss, Jonathan Nichols, Pirita O. Oksanen, Lisa Orme , Maara S. Packalen, Stephen Robinson, Thomas P. Roland , Nicole K. Sanderson , A. Britta K. Sannel, Noemí Silva-Sánchez, Natascha Steinberg , Graeme T. Swindles , T. Edward Turner, Joanna Uglow, Minna Väliranta, Simon van Bellen, Marjolein van der Linden, Bas van Geel, Guoping Wang, Zicheng Yu , Joana Zaragoza-Castells, Yan Zhao (2018) Latitudinal limits to the predicted increase of the peatland carbon sink with warming, Nature Climate Change, 8, 10, (907-913), doi:10.1038/s41558-018-0271-1
- Miriam C. Jones, Jennifer Harden, Jonathan O’Donnell, Kristen Manies, Torre Jorgenson, Claire Treat, Stephanie Ewing (2016) Rapid carbon loss and slow recovery following permafrost thaw in boreal peatlands. Global Change Biology 23. 1109–1127. doi: 10.1111/gcb.13403
- Hui Zhang, Angela V. Gallego-Sala , Matthew J. Amesbury, Dan J. Charman, Sanna R. Piilo, Minna Väliranta (2018) Inconsistent response of Arctic permafrost peatland carbon accumulation to warm climate phases. Global Biogeochemical Cycles. doi:10.1029/2018gb005980
Komentarze
Ziemia bedzie wygladac innaczej niz obecnie. Zmiana klimatyczna jest norma wykorzystywana przez nieetycznych politykow do wiekszego opodatkowania ludzi wierzacych w stabilnosc klimatu stworzonego przez Pana Boga. Proekologiczna dzialalnosc powinna opierac sie na ograniczeniu reprodukcji czlowieka glownie w krajach ze znacznym przyrostem naturalnym.
Bardzo liczna grupa badawcza
Double blind prospective study
miłośnik czarnych jagód
3 stycznia o godz. 20:41
Wystarczy wrzucić do wyszukiwarki hasło „ludność świata” i masz np. we Wikipedii zestawienia najludniejszych krajów świata w latach 1950 – 2016. lub też wg kontynentów.
Przerzuć sobie te dane do Excela, dodaj powierzchnie tych krajów i kontynentów i możesz je obrabiać, tworzyć wykresy ( np. dynamika wzrostu liczby ludności, ) zestawienia wg gęstości zaludnienia, i szereg innych a z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski.
@kaesjot
i masz np. we Wikipedii zestawienia
Pytanie brzmiało „co to jest ta „znaczność”, kto ją będzie definiował. Nie sądzę, żeby zestawienia w Wikipedii zawierały definicję „znaczności”.
Przyjmijmy jednak, że ta definicja tam jest, i że obiektywne algorytmy oparte na Wikipedii będą ograniczać reprodukcję człowieka. Nic po uważaniu, wszystko po sprawiedliwości, każdemu co mu się należy.
To teraz jeszcze pozostaje pytanie o metody ograniczania.
Zapomogłem się Wikipedii aby nie być posądzonym o nagosłowność.
„Klimat Ziemi zmienia się w wyniku modyfikacji czynników zewnętrznych, w tym zmian konfiguracji cykli orbitalnych, zmian efektu cieplarnianego, wywołanych głównie zmianami koncentracji gazów cieplarnianych oraz erupcji wulkanicznych wpływających także na koncentrację gazów cieplarnianych, jak i ograniczenie dopływu światła słonecznego do powierzchni Ziemi. Dokładne przyczyny współczesnego ocieplenia pozostają obiektem badań. Istnieje pogląd naukowy głoszący, że wywołany działalnością człowieka wzrost atmosferycznych gazów cieplarnianych spowodował większość ocieplenia obserwowanego od początków ery przemysłowej. Pogląd ten dotyczy szczególnie ostatniego pięćdziesięciolecia, dla którego dostępne są najbardziej szczegółowe bezpośrednie pomiary temperatury atmosfery oraz stężenia gazów cieplarnianych.”
Wniosek można wyciągnąć treści następującej.
Jeżeli przyjmiemy – a mamy do tego prawo – że pogląd naukowy jest optymalizacją potencji poznawczej homo sapiens to z fragmentu owego wynika, że główną – aczkolwiek nie wykluczającą innych – przyczyną zjawiska ocieplenia klimatu jest urobek cywilizacyjny tzw. ery przemysłowej. Jeżeli uwzględnimy również tezę ( a mamy do tego wystarczającą ilość przesłanek) , że przestrzenią geograficzną i kulturową gdzie ta jakość ta (cywilizacja nieustannego postępu) szczególnie dała znać o sobie jest świat umownie zwanym światem zachodnim i to jego przedstawiciele określać będą ową „znaczność” demograficzną przeznaczoną do …”utylizacji” to wniosek może być tylko jeden – sprawca przestępstwa,a nawet zbrodni będzie wyznaczał tych (mieszkańcy Indii i Afryki) którzy poniosą materialną karę za jego niegodziwości z przeszłości.
@miłośnik czarnych jagód
sprawca przestępstwa,a nawet zbrodni będzie wyznaczał tych (mieszkańcy Indii i Afryki) którzy poniosą materialną karę za jego niegodziwości z przeszłości
Ludzie nieistniejący (gdyż nigdy nie urodzeni) „poniosą materialną karę”?
Gammon No.82
Powiedzmy, że na potrzeby usytuowania problemu w przestrzeni aksjologicznej zapodałem swą myśl w formie tak brzmiącej hipostazy…której moim zdaniem nie wyklucza świat współczesnej nauki.
Sprawe ‚znacznosci’ i problem przeludnienia, zanieczyszczenia, ochrony zdrowia i kto za co jest energetycznie odpowiedzialny, byloby latwo rozwiazac. Wystarczy zamknac usta !WSZYSTKIM! naukowcom. Po co oni komu? Tylko same klopoty przez nich. Niech bedzie blogoslawiona ignorancja. Jest to najbardziej ?etyczne? rozwiazanie w stosunku do reszty populacji ziemi. Tu u nas w Stanach juz calkiem dobrze to idzie – przestano uczyc geografii a o historii Antycznej i Nowozytnej Swiata tez malo kto wie. To dobry poczatek godny nasladowania tylko trzeba konsekwentnie …
Kto jest lepszym opiekunem planety mozna obserwowac na przykladzie Haiti i Republiki Dominikanskiej. To jednak nie ma wplywu na cofajace sie lodowce ani wylowienie atlantyckiego dorsza. Presja ekonomiczna kazdego czlowieka rozni sie. Bogaci ludzie sa chyba wiekszymi konsumentami zasobow srodowiska niz biedni. Niestety wiekszosc z nas chce konsumowc wiecej. Dlatego ograniczenie rozrodczosci a nie podnoszenie podatkow jest logicznym rozwiazaniem problemu dewastacji naszej planet.
observer
4 stycznia o godz. 0:51
Szanowny Panie observer
Problemem nie sa plemniki ale zniewolone komorki jajowe bezsensownie zapladniane.
@ Slawomirski pisze m.in:
„Problemem nie sa plemniki ale zniewolone komorki jajowe bezsensownie zapladniane.”
A kto określa czy dana komórka jajowa jest sensowna i według jakich procedur to się odbywa?
W roku 2018 ludność Chin zmniejszyła się o 1,27 miliona. Po raz pierwszy od 70 lat.
A ONZ planuje do 2030 roku zelektryfikować świat. Jest to jeden z bardziej skutecznych środków ograniczania urodzin. Jednak w niektórych krajach elektryfikacja raczej nie nadąża za rozmnażaniem (procentowo).
Obawiam się, że dyskusja dotycząca sensowności plemników i oocytów zmierza do nikąd.
Szanowny Panie Marcin Nowak
Inteligencja plemnikow i oocytow jest zerowa. Czesto tez zerowa jest inteligencja ich posiadaczy. Co prowadzi do epidemii rozrodczosci ktorej konsekwencja jest propagowanie nieszczescia.
Wirus bezpłodności – odmiana azjatycko/afrykańska – byłby mile widziany. Albo nawet jakiś preparat który czyniłby kobietę bezpłodną bo mniemam że kobiety w biednych krajach nie chcą rodzić dzieci których nie są w stanie wykarmić.
Przeludnienie jest powodem cofania się wiecznej zmarźliny. Propagowanie i dotowanie antykoncepcji jest pierwszym krokiem w ratowaniu zmarźliny.
Brzmi to dość makabrycznie. Istnieją metody regulacji płodności, trzeba je tylko uczynić dostępnymi.
Rozumiem, nie będziemy rezygnować z naszych cywilizacyjnych luksusów, od jedzenia mięsa po latanie samolotami. Wymusimy antykoncepcję w Afryce i w Azji, i będzie git.
@Izabella
Najzabawniejsze, że nie będzie git, bo (co oczywiście ktoś już wyżej zauważył) akurat nie te osoby emitują znaczne ilości CO2. Ta sama uwaga dotyczyłaby innych oddziaływań „antropogenicznych” na przyrodę. Nawet gdy owe oddziaływania są podejmowane rękami ludzi zamieszkałych w krajach ze znacznym przyrostem naturalnym, odbywa się to na polecenie „z centrali” połozonej gdzieś w tzw. krajach cywilizowanych i w interesie tych krajów (np. masowe wypalanie lasów pierwotnych ze względu na zapotrzebowanie wielkich koncernów żywnościowych na olej palmowy).
Równie „proekologiczne” byłoby sterylizowanie królików albo szczurów, „bo za szybko się mnożą”. Technicznie da się to zrobić, ale spektakularnych skutków nie należy oczekiwać, bo to nie króliki ani szczury są źródłem niepożądanych oddziaływań.
Konkludując: nic nie będzie git, ale uniemożliwienie rozrodczości „prymitywnych dzikusów” (wiem, że nikt tak publicznie nie powie, ale przecież o to właśnie chodzi) z pewnością byłoby łatwiej akceptowalne dla Cywilizacji Euroatlantyckiej niż rezygnacja z SUVów i przemysłowej produkcji steków. Przy tym dawałoby miłe i uspokajające poczucie, że „coś się w tej sprawie robi”.
Nie chodzi o „wymuszenie antykoncepcji w Afryce i Azji”. Myslę że afrykanki i azjatki nie mają dostepu do antykoncepcji. Urodzenie dziesieciorga dzieci zapewne nie jest przyjemnoscia.
Są kraje w Afryce i Azji, które bez zachodniej interwencji zdają sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest eksplozja demograficzna. Znam z bezpośrednich kontaktów i obserwacji kilka takich krajów, gdzie połowa ludności ma mniej niż 15 lat, a przeciętny „model” rodziny stanowi kobieta z sześciorgiem dzieci, spłachetkiem ziemi do uprawy i… jedną kurą. Ojciec zmarł na AIDS lub wybrał się na poszukiwanie pracy, ewentualnie nie zniósł obciążenia liczną rodziną, więc udał się na wędrówkę i założył nowe stadło. Jeśli został w swojej wsi, to dni spędza na raczeniu się piwem z prosa w towarzystwie innych ojców.
Tymczasem dzieci rosną, niedożywione białkowo, zatem z wieloma deficytami rozwojowymi, w tym – intelektualnymi, ale niebawem zakładają własne rodziny… Deficyt wody, żywności, postępująca degradacja gleby, wycinanie lasów deszczowych do ostatnich resztek, migracja do miast, slumsy, problemy, niepokoje społeczne…
Kobiety rodzące kolejne potomstwo proszą w tajemnicy przed mężami o podwiązanie jajowodów. Uzyskują je w szpitalach… chrześcijańskich.
W okolicach, gdzie jest (rosnący) wpływ islamu, na taką pomoc nie ma szansy.
Jak wtedy będzie wyglądać Ziemia?
Jeszcze w tym stuleciu przy odrobinie wyobrazni mozna wymyslec kilka scenariuszy:
np. powtorka z Pol-Pot-yzmu, wojny klimatyczne na wieksza skale, Syria to dopiero preludium, religijny nacjonalizm, izolacjonizm (US, EU, Chiny).
Oraz kilka innych ciekawych ‚dystopijnych’ scenariuszy dla bogatego zachodu.
Polecam wizje Philipa K. Dick-a np. Kill All Others – seria Electric Dreams’, z elementami Trumpizmu oraz inwazji BigData. Mozna obejzec w Amazon Prime.
Jesli chodzi o biodiversity – tylko plakac –
a jak ktos mysli o Biosferycznych czaszach (domes) dla bogatych, co pozwola pomieszkac obsludze z klasy sredniej to jest chyba idiota.
Zastanawiam sie, czy w ogole obecna cywilizacja ma jakas szanse?
Przypomina mi sie film krotkometrazowy o kogutach podwieszonych na transporterze, wciaz walczacych o dominacje, a transporter zakladzie drobio-przetworstwa ruchu.
Moze jednak warto wprowadzic klauzule sumienie naukowca – Nie przekazuj swej wiedzy, nic dobrego z tego nie wynika.
Slawomirski
4 stycznia o godz. 20:06
–
🙂 🙂 🙂
Smajleje ślę w ramach uznania dla dekonstrukcji inteligencji lokalnych plemników i komórek jajowych tak ściśle ze sobą połączonych, że pozbawionych dystansu, horyzontów i …poczucia humoru.
Nb armageddon rozrodczości rozwiązałby wszelkie wątpliwści, dylematy i bolączki nauki, z nią samą na czele, co czyni naukę jego zdecydowanym przeciwnikiem.
Nauka o armageddonie zaś kwitnie i ociepla swój wizerunek, zupełnie jak w żywocie brajana – i bawi nie mniej. Bo przecież Tytanic nie będzie miał się z czym zderzyć, więc ta orkiestra grać nie przestanie.
Viola.
–
Też jestem pesymistą jezeli chodzi o przyszłość gatunku homo sapiens – o ziemie się nie martwię, ona odetchnie po pozbyciu sie tego szkodnika. O dogadaniu sie w kwestii spowolnienia degradacji srodowiska raczej trudno marzyć. Ameryka ma wbudowany samodestrukcyjny scenariusz (kolosalna ilość broni palnej w prywatnych rekach) i jakiekolwiek zawirowanie społeczne może sprowokować rzeź. Wtedy Chiny mogą siegnąć po minerały Syberii, a Rosja po Europę.
Wiele kultur i cywilizacji upadło – tego uczy historia.
Raczej mało „rozchwytywana” aczkolwiek posiadająca raczej niezłe papiery jest teoria punktualizmu która w dużym uproszczeniu mówi ( wbrew klasycznej wersji teorii Darwina) , że przedstawiciele świata fauny – owszem – ewoluują morfologicznie, ale podstawowe zmiany odbywają się skokowo, a pomiędzy tymi skokami zmiany właściwie nie występują.
I jeżeli ten schemat zmian przeniesiemy kompleksowo na powierzchnię planety Ziemia ( ale i nie tylko) to kto wie, może ostatnimi czasy obiektywnie występujący „współczynnik turbodoładowania” ( (nie tylko w świecie mokradeł i trzęsawisk) ma cechy takiej zmiany o której mówi teoria punktualizmu…
… a jeżeli przyjmiemy założenie nie poparte empirycznie weryfikowalnymi faktami, że Ktoś nad tymi układami choreograficznymi biosfery czuwa i je delikatnie stymuluje to może ten Ktoś uznał, że przy tej okazji może pozbyć się marnego produktu swojego biura projektowego jakim jest niewątpliwie homo sapiens, a pozostawi jedynie tych którzy nie ingerują w jego wiekopomne dzieło.
@miłosnik
Nie bawi mnie dowcip z tym „Ktosiem”.
Ten „marny produkt” miał być szczytem perfekcji i władcą wszystkiego na ziemi.
@observer
…zwłaszcza że ten Ktoś uważany jest przez niektórych przedstawicieli „marnego produktu” za wszechmogącego i wszechwiedzącego 🙄
Jaki ktoś, taki produkt i vice versa
Przemiana fazowa (fizyko-chemia sie klania), o ktorej pisze nasz kolega Milosnik – tyle ze w ujeciu hipotezy biologicznej, przypomina nieco hipoteze o corce Ajetasa Medeji,( jak to imie odminic po polsku – Markot ty zawsze lubisz poprawiac?).
Komentowal to kolega Marcin.
Medeje mozemy potraktowac jako ‚Ktos-iuwne’.
Ale mnie dreczy fakt czy istnieje inna alternatywa i jako istoty racjonalne potrafimy jakos ocalic skore? Jaka to moglaby byc alternatywa? Swoja droga to galareta w czaszce homo-sapiens jest tworem mimo wszystko dosc ciekawym, moze cos wykombinuje.
@R.S.
Nie lubię poprawiać, ale czasem nie wytrzymam 🙄
Medea (częściej) lub Medeja odmienia się jak aleja albo szyja
Medei, alei, szyi, Medeę (Medeję), aleję, szyję etc.
Nie ma we współczesnej polszczyźnie końcówki -ji
Przy okazji, nie ma takze „innej alternatywy”, alternatywa z definicji zawiera w sobie innosc.
( Markocie, moze byc koncowka -ji gdy trzeba uniknac zmiekczenia, jak wlasnie w definicji )
@karat.
Słusznie, powinienem był sprecyzować, że chodzi o odmianę końcówki -ja po samogłosce.
Z „inną alternatywą” masz rację. Już mi się nie chciało tego ruszać.
Markot, Karat dzieki – polska jezyka trudna jezyka!
Faktycznie
Yes, „other alternatives” is redundant.
juz placze ze wstydu…
Iii tam… Póki (w kwestiach językowych) nie idziesz najmniejszą linią oporu… 😉
Można mieć wiele opcji, możliwości, bogaty wybór, ale alternatywę tylko jedną czyli sytuację wymagającą wyboru między wykluczającymi się możliwościami.
(a proposition or situation offering a choice between two or more things only one of which may be chosen)
I
Wprawdzie inne języki nie widzą tego tak ciasno i po angielsku można mieć np. several vegetarian alternatives w sensie wyboru między możliwościami.
Po niemiecku podobnie. Stąd pewnie i w polszczyźnie pojawiają się też różne alternatywy i z czasem przestaną pewnie razić, choć alternatywne plany, dania, projekty brzmią zdecydowanie lepiej.
Bez sprzezenia zwrotnego latwo wpasc w pulapke nielogicznosci zlapanych w innym jezyku i przenoszeniu ich do nieformalnej dyskusji. Jeszcze raz dziekuje koledze Markotowi. Niestety obawiam sie, ze z czasem bede mial coraz wieksze klopoty a i jezyki tez sie zmieniaja.
karat
Przy okazji, nie ma takze „innej alternatywy”
Jest „inna alternatywa”: to tyle, co „inna sytuacja wymagająca wyboru” albo „inne zdanie z funktorem lub/albo”. Skoro A albo nie-A nie jest tą samą alternatywą, co B albo nie-B, to najwyraźniej jest inną alternatywą.
Jeżeli natomiast Najwyżsi Prawodawcy Języka Polskiego zabronili używać wyrażenia „inna alternatywa” w znaczeniu: inny wariant do wyboru, pozostaje mówić „inny człon alternatywy”. Jest to zupełnie paskudne stylistycznie, ale zgodność z normą językową wymaga poświęceń.
observer
5 stycznia o godz. 13:19
Myslę że afrykanki i azjatki nie mają dostepu do antykoncepcji. Urodzenie dziesieciorga dzieci zapewne nie jest przyjemnoscia.
Ja nie kwestionuję ciężkiego losu kobiet w Afryce, rejonach Azji czy nawet Ameryce Środkowej. I tego że jeśli można, a one tego chcą, to należy im pomóc.
Natomiast mówienie o tym w kontekście zmian klimatu, jako o głównym remedium na zmiany klimatyczne, wydaje mi się, mówiąc eufemistycznie, nieetyczne.
Gammon No.82
5 stycznia o godz. 9:55
Cieszę się że się zgadzamy w tym temacie.
@Gammon No.82
Skoro zaistniała „inna sytuacja wymagająca wyboru”, to są nowe warunki pociągające za sobą inne możliwości decyzji.
Wyobraź sobie, że twój pies poszarpał doszczętnie twoje ulubione jedwabne skarpety i masz alternatywę: chodzić bez skarpet lub kupić nowe.
Postanawiasz kupić nowe, idziesz do sklepu, znajdujesz takie same, jedwabne, ale za ich cenę możesz mieć 5 par bawełnianych. Dokonujesz wyboru i znowu masz alternatywę: zapłacić lub ukraść. Wybierasz zapłatę.
W sklepie tym masz alternatywne formy płatności: gotówką, kartą debetową, kartą kredytową, czekiem. Płacisz gotówką.
Czy zapłata gotówką jest innym członem alternatywy: chodzić bez skarpet lub kupić nowe?
Moje dziecko w wieku ca 4 lat, kiedy nalegałem, aby umyło ręce i zęby, stawiało mnie przed alternatywą: Ząbki albo rączki, co wolisz?
markot
5 stycznia o godz. 13:53
Kobiety rodzące kolejne potomstwo proszą w tajemnicy przed mężami o podwiązanie jajowodów. Uzyskują je w szpitalach… chrześcijańskich.
Mówimy o tym samym chrześcijaństwie, które zakazywało prezerwatyw nawet gdy małżonek miał AIDS?
@izabella
Nie. Anglikańskie i niektóre inne protestanckie.
Alternatywy 4.
–
Tow. Anioł, d. inż. Mamoń, skierowany na odcinek nauki, też widziałby cztery inne alternatywy, czyli, tłumacząc na język i umysł inteligencji niewirtualnej, cztery inne-inne-wyjścia.
Różnica niestety dziś taka, że to nauka (tzw. ‚polska’ aka: ekonomia socjalistyczna) kieruje się mamoniem, a one same kierują nią.
W sieci natomiast, omamieni nauką mamonia prezentują się tym przykładem wyłacznie dunnie, bez alternatywy. 😉
@markot
Skoro zaistniała „inna sytuacja wymagająca wyboru”, to są nowe warunki pociągające za sobą inne możliwości decyzji.
Obie alternatywy mogą być całkowicie niepowiązane logicznie, semantycznie, rzeczowo (przyczynowo), normatywnie ani w żaden inny sposób (nie wiem, czy są jakieś inne sposoby). Mogę zamówić do jedzenia zupę mleczną ze skwarkami albo kotlety sokowe, albo nic nie jeść. Mogę też – niezależnie od jedzenia – zamówić wino czerwone albo białe, albo nic nie pić. Alternatywa „co jeść” jest inna niż „co pić”.
@Gammon
No pewnie. Możesz do tego jeszcze dołączyć alternatywę założenia nogi lewej na prawą lub prawej na lewą, albo trzymania ich równolegle 😉
I jeszcze masz do tego alternatywę picia przez słomkę lub siorbania (głośno lub cicho, albo wcale).
A poważnie: alternatywą jest to be or not to be pić albo nie pić, jeść albo pościć, spać lub czuwać, żenić lub nie żenić etc.
„Co jeść” lub „co pić” nie jest alternatywą. Zamówić możesz wino białe i czerwone, słodkie i wytrawne, piwo, wódkę, whisky, herbatę, kompot, colę i sok z kapusty kiszonej, i wszystko to wypić po kolei lub wymieszane w jednym wiadrze.
Dzieki Wszystkim za jezykowe sprzezenie zwrotne!
Kompilator jezyka programowego by zglosil blad i ani rusz dalej.
A tu prosze mamy dowod ze G82 nie jest robotem – wrecz odwrotnie – udawadnia nam, ze jest nim Markot i Karat.
Drogi Markocie i Karat-(?ko?), mysle, ze macie poczucie humoru 🙂
Przez moment, mysli poszybowaly w kierunku innych kontrowersji braku logiki w jezykach. Ot na przyklad „Wszechswiat”.
Skoro Wszechswiat to nie ma innych Wszechswiatow.
Podobnie z Bogiem, tu tez problem, bo Bog sam przyznaje, ze nie bedziesz mial innych przede mna, czyli ze jest swiadom ze sa inni bogowie.
I w ten to chytry sposob mozna rozpoczac piekna wojne religijna rozpoczeta semantyka.
No i kolega Panek wejdzie do histori, jak to zmarzlina niewiczna wywolal wojene religijna.
…
Przypomniala mi sie scena z serialu Sci-Fi „Firefly”, kiedy bohaterka River Tam w dyskusji z Schepherd Book, edytuje Biblie, wyrywajac strony jedna po drugiej, nie majace sensu logicznego.
ide z psami do lasu na spacer, wreszcie przestal padac deszcz.
Zmarzlina niewieczna
Nic nie trwa wiecznie. Zakomarzona tundra tez musi ustapic miejsca. Najwazniejszym gazem cieplarnianym jest para wodna. Formowanie chmur jest efektem interakcji promienowania kosmicznego z atmosfera. Podatek od emisji CO2 i cala finansowa manipulacja wokol niego sa wielkim oszustwem finansowym.
Czytelniku Polityki badz dobrym obywatelem !
Przestan emitowac CO2 i metan.
@markot
i wszystko to wypić po kolei lub wymieszane w jednym wiadrze
„W kociołku z różnościami jest całkiem inaczej: wszystko się miesza, sos jakby przechodzi z jednej potrawy w drugą i jedzenie robi się smaczniejsze.”
(Mark Twain)
@Slawomirski
Najwazniejszym gazem cieplarnianym jest para wodna.
Sztuczne emisje pary wodnej są pomijalne, a okres półtrwania H2O w postaci gazowej w atmosferze jest bardzo krótki (oidp coś około tygodnia).
Formowanie chmur jest efektem interakcji promienowania kosmicznego z atmosfera.
Chmury nie są z pary wodnej, a przede wszystkim – jak się to zdanie ma do tematu?
Jesteśmy bardzo wdzięczni parze wodnej, że dzięki jej wpływowi średnia temperatura Ziemi nie jest ujemna, jak by wynikało z odległości od Słońca. Całkiem też sprytnie dla układu termoregulacji, który u nas wyewoluował, jej stężenie jest takie, że jej efekt cieplarniany jest już wysycony, a niefajnie, że efekt paru innych gazów cieplarnianych jeszcze nie i ich zmiany stężenia mają znaczenie dla ilości promieniowania zatrzymywanego przy powierzchni Ziemi.
Nasz drogi G82 nie widzi zwiazku z tematem w nastepujacym zdaniu:
Formowanie chmur jest efektem interakcji promienowania kosmicznego z atmosfera.
Chmury nie są z pary wodnej, a przede wszystkim – jak się to zdanie ma do tematu?
Natomiast W kociołku z różnościami jest całkiem inaczej: wszystko się miesza, sos jakby przechodzi z jednej potrawy w drugą i jedzenie robi się smaczniejsze. – jest jak najbardziej w temacie.
Przepięcie czy blackout?
@observer
Przepięcie czy blackout?
Nie rozumiem, jak ma się wpływ promieniowania kosmicznego na powstawanie chmur do całej reszty dyskusji. Ponieważ mój czterobitowy procesor nie jest w stanie tego ogarnąć w rozsądnym czasie obliczania, pytam fachowca o związek logiczny.
Zagadnienie smaków wynikających z mieszania różnych dań w jednym garnku jest pozalogiczne. Wobec tego piszę, co „mi się wydaje”, że może tak być.
OK G82
Pytanie wyryfikujące procesory czterobitowe. Czy 97 463 079 936 – jest liczbą pierwszą?
@observer
Czy (…) jest
Na czterobitowe oko nie jest.
o regulkach to sie chyba uczylismy w szkole podstawowej …
ale tu mam lepsza zabawe, wlasnie odkrylemw internecie, ze koledzy i kolezanki tu obecni napisali wspolna prace naukowa, podziwiam 🙂
Title: A Case for the Ethernet
Authors: Observer, Jagoda, Markot, Karat and Gammon
Abstract
Many researchers would agree that, had it not been for IPv7, the extensive unification of operating systems and public-private key pairs might never have occurred. Given the current status of flexible theory, systems engineers daringly desire the improvement of forward-error correction, which embodies the robust principles of electrical engineering. We examine how context-free grammar can be applied to the emulation of spreadsheets.
Table of Contents
1 Introduction
The development of digital-to-analog converters is a technical problem. However, a theoretical issue in programming languages is the emulation of context-free grammar. Two properties make this method different: Fix analyzes B-trees, and also Fix runs in O(n!) time. Thusly, compact information and trainable configurations do not necessarily obviate the need for the simulation of randomized algorithms.
Motivated by these observations, classical models and the understanding of simulated annealing have been extensively deployed by physicists [9]. In the opinion of cyberneticists, it should be noted that our methodology can be investigated to construct signed information. Nevertheless, this solution is largely considered theoretical. this combination of properties has not yet been simulated in existing work.
Fix, our new method for architecture, is the solution to all of these issues. Unfortunately, this approach is mostly considered theoretical. Next, existing electronic and random heuristics use the simulation of active networks to provide B-trees. We view DoS-ed machine learning as following a cycle of four phases: study, exploration, emulation, and observation. For example, many applications provide autonomous information. Despite the fact that similar systems harness the exploration of SMPs, we address this grand challenge without studying interposable models.
Our contributions are as follows. We show not only that the infamous trainable algorithm for the synthesis of the location-identity split by Robert Floyd [15] runs in Ω(2n) time, but that the same is true for telephony. Furthermore, we verify that while the foremost secure algorithm for the improvement of the transistor by Z. Sun et al. is in Co-NP, the partition table and virtual machines are mostly incompatible. We verify not only that sensor networks and context-free grammar can agree to achieve this purpose, but that the same is true for compilers.
The rest of this paper is organized as follows. We motivate the need for consistent hashing. Along these same lines, we disconfirm the construction of Moore’s Law. To accomplish this aim, we investigate how fiber-optic cables can be applied to the study of DHTs. As a result, we conclude.
2 Related Work
In this section, we consider alternative systems as well as prior work. Despite the fact that Jackson et al. also described this solution, we visualized it independently and simultaneously [1,20,2]. Next, Alan Turing [20,10,14,21] developed a similar framework, on the other hand we disconfirmed that our methodology is NP-complete [17]. This work follows a long line of related heuristics, all of which have failed. Our approach to the emulation of Scheme differs from that of X. Shastri et al. [18] as well.
2.1 Permutable Methodologies
Several optimal and knowledge-based frameworks have been proposed in the literature [1]. Although J.H. Wilkinson et al. also introduced this method, we enabled it independently and simultaneously. Next, Gupta developed a similar application, on the other hand we proved that Fix runs in Ω( loglogn ) time [16]. A comprehensive survey [7] is available in this space. Next, a recent unpublished undergraduate dissertation [8] motivated a similar idea for agents. Fix is broadly related to work in the field of software engineering by Zhou [22], but we view it from a new perspective: certifiable theory.
2.2 Virtual Machines
A major source of our inspiration is early work by Thompson [13] on knowledge-based methodologies [11]. A recent unpublished undergraduate dissertation [3,1] constructed a similar idea for the key unification of the memory bus and vacuum tubes. Furthermore, the infamous application by S. Abiteboul et al. does not learn „smart” configurations as well as our method. M. Garey [19] originally articulated the need for metamorphic methodologies. All of these solutions conflict with our assumption that the visualization of semaphores and IPv7 are theoretical.
3 Architecture
We show a diagram depicting the relationship between Fix and symmetric encryption in Figure 1. Figure 1 details our system’s linear-time development. We hypothesize that symmetric encryption can measure the location-identity split without needing to control multimodal theory. This may or may not actually hold in reality. See our prior technical report [5] for details.
itd
….
milej zabawy z AI zyczy R.S.
https://pdos.csail.mit.edu/archive/scigen/
Gammon:
Sluszne lecz naciagane. Nie slyszalam by ktos uzywal wyrazenia „inna alternatywa” w znaczeniu roznych zagadnien z ktorych kazde umozliwia oddzielny wybor miedzy mozliwosciami. Wiele (bo nie wszystko) przede mna 😉
@observer
Na oko nieuzbrojone również nie jest. Dzieli się przez 2 😛
… a także przez 3
(and many more)
@karat
Nie slyszalam by ktos uzywal wyrazenia „inna alternatywa” w znaczeniu roznych zagadnien z ktorych kazde umozliwia oddzielny wybor
Pewnie nikt go w ten sposób nie używa, bo nikt nie ma takiej potrzeby. Ale gdyby miał, to jego zbójeckie prawo użyc.
Zrobilem eksperyment z generacja pseudo-tekstu naukowego poprzez A.I.
Wyszla z tego calkiem zgrabna dysertacja.
Ale wpis sie uparcie moderuje. Wiec moze niech moderator go wywali, bo jest to smietnik. Jesli chodzi o liczby pierwsze to przez chwile mialem pokuse wygenerowac taka co miala by tysiac liczb, na czyjes wprawne oko. Powracjac do pytanie jaka bedzie Ziemia?
Moja odpowiedz to smietnisko. A w internecie jesli jakis super server przetrwa jeszcze wieksze.
Od wielu pokolen moich psich towarzyszy, gdy odchodza do krainy wielkich lowow, zakopuje przy ich grobach, moje jako kapsule czasu moje stare komputery. Przyszle pokolenia archeologow, beda mialy ciekawa zagadke cywilizacyjna.
@R.S.
Liczba pierwsza złożona z liczb? Może raczej z cyfr?
Wiara czyni cuda
Ludzie wierzacy w efekt cieplarniany CO2 stali sie niebezpieczni dla niewierzacych. Obwiniaja niewierzacych za to ze lodowce sie cofaja za rozmarzanie tundry czy za piaski Sachary. Wierzacy sa naiwnie niewinni bo chca ratowac planete. Winni sa ich kaplani ktorzy zarabiaja wielkie pieniadze na handlu CO2. Z wierzacymi dialog jest trudny. Dialog z kaplanami wierzacych nie jest mozliwy. Kaplani chca miec pieniadze wierzacych i niewierzacych.
tutaj link do generatora prac naukowych scigen
gdzies w meandrach tego servera mozna narzucic w miare dowolny temat i pobawic sie z tytulami
milej zabawy z AI
https://pdos.csail.mit.edu/archive/scigen/
Markot masz racje – dzieki
– chrzanie juz trzy po trzy, sam nie wiem w ktorym (?jakim?) jezyku moj mozg wenetrznie gada. Pewnie po Ar-esowsku.
Chyba czas zajac sie jakas pozyteczna i jedynie sluszna praca. Czyli dalszym remontem kuchni.
Jestem pod wrazeniem bardzo dobrej jakosci szafek z IKEA-i 🙂
@R.S.
Z Ikei mam tylko rozkładaną sofę do spania dla gości. Jest nadzwyczaj wygodna (prawdziwe sprężyny) i to jest problem. Goście się zagnieżdżają i trudno się ich pozbyć 🙁
@Slawomirski
Rzeczywiście, ciężko się dyskutuje z ludźmi znającymi trochę fizykę.
PS. Tekst AI puszczony
@Slawomirski
Ludzie wierzacy w efekt cieplarniany CO2
Równie ciężkie są przypadki ludzi wierzących w efekt fotoelektryczny, zachowanie momentu pędu i przyciąganie ładunków różnoimiennych. Ciekawe, jaka sekta za tym wszystkim stoi, prawda?
ppanek
8 stycznia o godz. 18:57
Ciezkie dyskutowanie wyczerpuje nawet najmocniejszych.
Gammon No.82
8 stycznia o godz. 20:44
Chodzi o to aby dzieciom paluszki nie marzly.
@Slawomirski
Ciezkie dyskutowanie wyczerpuje nawet najmocniejszych.
Toteż z przezorności nie bierze pan w niej udziału.
Chodzi o to aby dzieciom paluszki nie marzly.
Komu o to chodzi? Jak się to ma to zdanie do tematu?
Jak nie anty-szczepionkowiec, to anty-dwutlenkowęglowiec i tak na zmianę w kółko macieju. Tak się toczy blog polskich naukowców.
Demonizacja CO2 powiodla sie. Najbardziej lagodny gas zostal okrzykniety najniebezpieczniejszym dla czlowieka. Glupota triumfuje.
markot
9 stycznia o godz. 19:36
Obecnie zawartość CO2 w atmosferze wynosi 0,0385%. Do śmiertelnego stężenia 8% musiałoby wzrosnąć ponad 200-krotnie a tymczasem od 1960 roku wzrosło ono 1,25-krotnie. Zakładając liniowy wzrost ( bo taki na razie jest ) śmiertelne stężenie osiągniemy za jakieś 1200 – 1300 lat.
Emisja CO2 w Polsce odpowiada emisji 4-rech czynnych wulkanów i stanowi 0.9% emisji całego świata, która w „przeliczeniu na wulkany” odpowiada emisji 400 – 500 czynnych wulkanów a szacuje się , że jest ich obecnie ok. 800 .
Trzeba także odpowiedzieć na pytanie – czy wzrost poziomu stężenia CO2 wynika z jego ZWIĘKSZONEJ EMISJI czy ZMNIEJSZONEJ ABSORPCJI ?
Na pewno jedno i drugie tylko co w jakim stopniu.
Trzeba także wziąć pod uwagę wpływ metanu (w tym „pierdzące krowy”) na efekt cieplarniany.
Dopiero całościowe podejście do problemu staje się wiarygodne a takie „wyrywkowe” eksponowanie pojedynczego czynnika z często świadomym unikaniem pokazania wagi tego czynnika budzi podejrzenia co do „czystości intencji” ludzi ten właśnie aspekt podnoszących.
Być może np. ostatnio podnoszony problem „diesli” ma swoje, ukryte „drugie dno”.
Sama elektrownia w Bełchatowie dziennie emituje co prawda tylko połowę tego, co emitował Eyjafjallajökull w maksimu erupcji, tyle że ona robi to codziennie.
@kaesjot
Emisja CO2 w Polsce odpowiada emisji 4-rech czynnych wulkanów
Nieprawda.
Sama Etna daje 26 mln ton CO2 rocznie. Sama elektrownia Bełchatów – 34 mln ton.
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/04/Wulkany-i-CO2.html
emisji całego świata, która w „przeliczeniu na wulkany” odpowiada emisji 400 – 500 czynnych wulkanów a szacuje się , że jest ich obecnie ok. 800
Nieprawda.
Emisje wulkaniczne ogółem na świecie (wliczając aktywność podmorską) wynoszą ok. 300 milionów ton CO2 rocznie przy przeciętnej aktywności. Parę razy na stulecie bardzo duży, pojedynczy wybuch może dodać do tego drugie tyle.
Emisje ze spalania paliw kopalnych i produkcji cementu wynosiły w 2007 r. 31 miliardów ton plus jeszcze 5 mld wynikających z wycinki lasów. Nie spodziewam się, żeby od tego czasu gwałtownie zmalały.
Tak więc emisje ludzkie są o dwa rzędy wielkości większe od wulkanicznych.
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/04/Wulkany-i-CO2.html
Trzeba także odpowiedzieć na pytanie – czy wzrost poziomu stężenia CO2 wynika z jego ZWIĘKSZONEJ EMISJI czy ZMNIEJSZONEJ ABSORPCJI ?
Wzrost stężenia CO2 w powietrzu wykazuje zgodność ze masą sztucznych emisji CO2. To pewnie czysty przypadek, prawda? He he he, zarechotałem blaszanym głosem.
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/03/Przemyslowe-emisje-CO2.html
Trzeba także wziąć pod uwagę wpływ metanu (w tym „pierdzące krowy”) na efekt cieplarniany.
Proszę złapać jakiegoś przechodzącego geofizyka za krawat i powiedzieć mu, że koniecznie muszą zacząć uwzględnić metan w obliczeniach. Przecież bez pańskiej sugestii z pewnością nie przyjdzie im to do głowy.
http://doskonaleszare.blox.pl/2010/12/FAQ-Gazy-cieplarniane.html
budzi podejrzenia co do „czystości intencji” ludzi ten właśnie aspekt podnoszących
Czy kwestionowanie czystości cudzych intencji stanowi u pana stały i nieusuwalny element osobowości?
No i pokaralo ten blog 🙁
Zwolennicy gazu zycia CO2 moga przeprowadzic eksperyment polegajacy na zalozeniu torebki na glowe. Przedtem moga tez zaaplikowac o nagrode Darwina, to i rodzinie cos skapnie.
No prosze, rozwiaznie problemu przeludnienia jest tak blisko.
Uprzedzam, czytajace osoby maloletnie, oraz z wyzwaniami intelektualnymi, ze skonczy sie to smiercia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Redakcja powinna dodac tez inne prawne ostrzezenia.
@R.S.
Ja się powstrzymałem od tej propozycji, choć też mi przyszła do głowy.
Izabella to zauważyła. Brakuje nam ziemia-jest-płaska oraz Jezus-chodził-po-wodzie propagatorów. Dalej bracia, dalej żywo.
O bance informatycznej, ktora jestesmy otaczani, wspominalem wielokrotnie. Algorytmy sa sprytne i aby dostarczyc jak najwieksza ilosc reklam, nie chca denerwowac odbiorcy. W wyniku tego plaskoziemcy i inni zaprzeczency, dostaja tylko informacje potwierdzajaca teorie w ktore sami wierza.
Apropos pisanie, ze (mam nadzieje ze wiekszosc) wierzy w zmiany klimatyczne, to chce zaprotestowac.
Ja nie wierze !
Wiara to twor poza naukowy.
Ja interpretuje zjawiska na podstawie eksperymentow, praw fizyki i obserwacji, czasem stawiam hipotezy, ktore probuje zweryfikowac.
Warto tez dodac, ze 385ppm CO2 tez nie jest aktuale. W ciagu ostatnich lat poziom stezenia przekroczyl 405ppm.
Jesli chodzi o metan, to jego absorbcja w podczerwieni jest ok 30-40 razy wieksza niz CO2 ale jest go w atmosferze mniej, zaledwie 2ppm.
Czyli przy normalizacji wzgledem CO2 to 60-80ppm.
Sa duzo paskudniejsze gazy przemyslowe np SF6. Ale o tym juz dyskutowalismy.
Ale jak widac pokaralo, bo temat wraca.
Co do podatkow, to jak sie chce pic czysta wode i nie udusic w spalinach, to trzeba je placic.
Alternatywa jest zamkniecie sie w pokoju i zatkanie wszystkich otworow wentylacyjnych, nabranie wody wiadro, odciecie elektrycznosci. Delikwent moze sobie palic wtedy czym chce aby mu paluszki nie marzly. A wode niech sobie sam czysci w obiegu zamknietym. Bedzie mial wtedy dobrobyt na jaki zasluguje i duzo banknotow albo jakiegos metalu pod materacem.
markot
9 stycznia o godz. 19:36
Prosze nie mylic obecnosci CO2 z brakiem tlenu. Oczywiscie ze ekstremalne wartosci CO2 prowadza do narkozy dwutlenkoweglowej ale jest to problem medyczny a nie ekologiczny. Prosze pamietac ze glukoza jest pokarmem spalanym w cyklu Krebsa produkujacym CO2. Kazdy z nas jest nasycony CO2 i nam to nie przeszkadza. Demonizacja CO2 jest zabiegiem politycznym majacym na celu jeszcze wieksze opodatkowanie obywatela i calkowite uzaleznienie go od grupy sprawujacej wladze. Najpierw intelektualne zniewolenie a potem ekonomiczne. Taki jest plan wiedzacych lepiej czyli tych co chca nas kontrolowac.
Gammon No.82
9 stycznia o godz. 22:01
Zapomina pan o akumulacji CO2 w skalach.
R.S.
9 stycznia o godz. 23:27
Zabija brak tlenu a nie CO2. Prosze nie eksperymentowac z torebka.
Ci co wierza w szkodliwosc CO2 powinni pic niegazowna wode mineralna. To taki kosher czy halal dla dwutlenkoweglowej religii.
@Slawomirski
Zapomina pan o akumulacji CO2 w skalach.
Skoro jednak zamierza pan uczestniczyć w dyskusji, proszę dostrzec, że jej tematem nie jest moja pamięć lub zapominalstwo.
Pańskie stanowisko jest przy tym tak lakoniczne, że niezrozumiałe. Jeśli ma pan na myśli, że co roku 36 miliardów ton „ludzkich” emisji CO2 magicznie odkłada się w skałach, a wzrost stężenia tego gazu jest złudzeniem albo artefaktem pomiarowym, proszę to jednoznacznie napisać (i przy okazji wytłumaczyć, jakim cudem jest to w ogóle możliwe). Jeśli natomiast błędnie zgaduję, o co panu chodzi, proszę wyprowadzić mnie (i innych) z błędu.
Oczywiscie ze ekstremalne wartosci CO2 prowadza do narkozy dwutlenkoweglowej ale jest to problem medyczny a nie ekologiczny.
Oczywiście kłoptliwość przemysłowych emisji dwutlenku węgla nie polega na zagrożeniu, że Ziemia zamieni się w gigantyczną Grotta del Cane. Niemniej właśnie sam pan zaprzeczył własnemu twierdzeniu, że jest to „najbardziej łagodny gaz”.
Prosze pamietac ze glukoza jest pokarmem spalanym w cyklu Krebsa produkujacym CO2. Kazdy z nas jest nasycony CO2 i nam to nie przeszkadza.
Nasycony?
Metabolizm człowieka daje około kilograma CO2 na dobę. Na objętość będzie to ok. 200 ml na minutę. Jest on następnie transportowany (w większości jako jony HCO3- w osoczu) i wydalany. Niektóre choroby skutkują niewydolnością oddechową i retencją CO2 w organizmie, i nie jest to bynajmniej objaw normalny ani niewinny. Proszę szukać pod „hiperkapnia”.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hypercapnia
Demonizacja CO2 jest zabiegiem politycznym et caetera.
Pańskie credo już znamy, ale to chyba nie jest blog o teologii.
P.s.
Zabija brak tlenu a nie CO2.
Według tej samej logiki, do najbardziej łagodnych gazów można zaliczyć tlenek węgla. Jeśli człowiek się nawdycha CO, zabije go brak tlenu, prawda?
Gammon No.82
10 stycznia o godz. 6:26
Tlenek wegla zabija blokujac laczenie sie tlenu z hemoglobina.
Dopatrywanie sie analogi z niewinnym CO2 jest niezrozumiale.
@Slawomirski
Tlen jest panu potrzebny w tkankach. Staje się dla tych tkanek identycznie nieodstępny wtedy, gdy okręci pan szczelnie głowę folią polietylenową, jak i wtedy, gdy nawdycha się pan tlenku węgla. W obu wypadkach powodem śmierci jest anoksja, a subtelna różnica sprowadza się do sposobu zablokowania transportu tlenu.
Analogia jest tym bardziej właściwa, że moglibyśmy nazwać polietylen zupełnie niewinnym związkiem chemicznym. Rzecz w tym, że żadna substancja nie jest „winna” ani „niewinna”, a wszystko zalezy od tego, gdzie i w jakiej ilości się ona znajdzie.
P.s. jeśli chcemy być bardzo drobiazgowi, możemy powiedzieć, że tlenek węgla „truje”, a torba polietylenowa na głowie (albo obce ciało w krtani lub tchawicy) – „dusi”.
Wprawdzie dwutlenek węgla zalicza się tradycyjnie do gazów „duszących”, ale jego mechanizm działania nie polega tylko na wypieraniu tlenu z otoczenia (jak jest np. w przypadku azotu). CO2 wywołuje zatrucia śmiertelne przy stężeniach rzędu 20%, mimo że w otoczeniu jest nadal całkiem dużo tlenu.
Zastapienie tlenu CO2 w powietrzy pecherzykowym nie jest rownoznaczne z fizycznym zablokowniem drog oddechowych. Atmosfera dwutlenkoweglowa jest oczywiscie zabujcza i czasami ludzie w niej gina ale to nie ma nic wspolnego z obecnoscia CO2 w powietrzu ktorym oddychamy. Fizyczne zablokowanie drog oddechowych prowadzi do smierci z powodu anoksji a nie z powodu akumulacji CO2. CO2 jest bezpicznym gazem ktory jest uzywan do operacji laparoskopowych.
Gammon No.82
10 stycznia o godz. 18:11
Wspominalem o narkozie dwutlenkoweglowej co odpowiada FiCO2 0.2 czyli 20%. Ten fakt jest znany medykom od czasu pomiaru CO2 we krwi ludzkiej.
kaesjot
9 stycznia o godz. 21:14
Gratuluje rozsadnego wpisu.
@Slawomirski
Atmosfera dwutlenkoweglowa jest oczywiscie zabujcza i czasami ludzie w niej gina ale to nie ma nic wspolnego z obecnoscia CO2 w powietrzu ktorym oddychamy.
Czy mam przez to rozumieć, że wdychanie CO2 nie ma nic wspólnego z kwasicą oddechową, a kwasica oddechowa ze zgonem?
Przy okazji zauważę, że bardzo sprawnie sprowadza pan rozmowę na manowce toksykologii, gdy tematem powinien być wpływ CO2 na bilans radiacyjny Ziemi.
@Slawomirski
kaesjot
Gratuluje rozsadnego wpisu.
Zaiste, sam uznaję jego wpis za bardzo rozsądny. Obaj wiemy, że dezinformacja może być rozsądną techniką manipulowania ludźmi.
Gammon No.82
10 stycznia o godz. 18:26
Powietrze ktore wdychamy praktycznie jest pozbawione CO2. We wydychanym powietrzu jest oczywiscie CO2 w ilosciach proporcjonalnych do naszego metabolizmu glukozy. Kwasica oddechowa to najczesciej hypowentylacja a hypowentylacja czasmi jak na przyklad przy zatruciu narkotykami prowadzi do zgonu ktorego powodem nie jest kwasica oddechowa ale hypoksja wywolana zastapieniem tleny w powietrzu pecherzykowym przez CO2. Mozna temu zapobiec podajac tlen i zastepujac azot powietrza pecherzykowego tlenem. Akumulacja CO2 sama w sobie nie jest zbyt toksyczna wiele osob cierpi na choroby pluc i ma chroniczna kwasice oddechowa pomimo tego funkcjonuja. Bez tlenu nie mozna funkcjonowac.
@Slawomirski
Powietrze ktore wdychamy praktycznie jest pozbawione CO2.
Podobnie jak cyjanowodoru, chloru i sarinu. Gdyby stężenia CO2 w powietrzu były znacznie wyższe, to pan by nie pisał swoich odpowiedzi, bo martwi ludzie nie piszą.
Proszę jednak zwrócić uwagę, że np. na pokładzie okrętu podwodnego z czasów II wojny wystarczało 4% CO2, żeby załoga miała tryudności z wykonywaniem najprostszych czynności, a 5% przyjmowano za dolną granicę stężenia toksycznego (zakładam, że pan świetnie zdaje sobie sprawę, że „toksyczny” nie musi oznaczac „śmiertelnie trujący”).
A przecież pozostałe 95% powietrza na okręcie miało skład „normalny”, więc sumarycznie w otoczeniu dalej było ca 20% tlenu (zamiast zwykłych 21%). To jest sprzeczne z pańską z tezą, że CO2 jest nietoksyczny w małych stężeniach, a problemy zdrowotne wywołuje „brak tlenu”.
Akumulacja CO2 sama w sobie nie jest zbyt toksyczna wiele osob cierpi na choroby pluc i ma chroniczna kwasice oddechowa pomimo tego funkcjonuja.
A zagrożenie życia z powodu ciężkiej kwasicy oddechowej jest zapewne tylko propagandą Tajnego Rządu Światowego.
Znowu wczepił się pan w zagadnienia toksyczności lub nietoksyczności CO2. Przypominam, że nie tego dotyczy notatka, pod którą dyskusja się toczy.
Jesli we wdychanym powietrzu praktycznie pozbawinym CO2 pojawi sie 5% dwutlenku wegla to gradieny potrzebny do eliminacji tego gazu znika. Na szczescie nie zyjemy w lodziach podwodnych. Prosze wziasc gleboki oddech i bez moralnych zachamowan wydalic CO2 prosto w twarz szarlatanom handlu CO2.
A props, tlen tez jest toksyczny w duzych stezeniach. A o toksycznej molekule tlenu O3 mowic nie warto, chyba ze w kontekscie klimatycznym.
R.S.
10 stycznia o godz. 1:41 pisał m.in.:
„Ja nie wierze !
Wiara to twor poza naukowy.
Ja interpretuje zjawiska na podstawie eksperymentow, praw fizyki i obserwacji, czasem stawiam hipotezy, ktore probuje zweryfikowac.”
A ja chciałbym jedynie zapodać, że niejaki instrumentalizm…
Instrumentalizm – współczesny kierunek filozoficzny będący odmianą pragmatyzmu. Według niego cała wiedza i wszelka działalność ludzka pełnią jedynie funkcje instrumentalne, czyli stanowią narzędzia (instrumenty) służące przystosowywaniu się do środowiska i opanowywania go, a pojęcia prawdy i fałszu są obce takiemu pojmowaniu wiedzy… i nauki również.
Czasteczkowy tlen O2 jest rozbijany przez enzymy oddechowe tworzac wolne rodniki dlatego w komorach hiperbarycznych nie uzywa sie cisnienia wiekszego niz trzy atmosfery. Wieksze cisnienie powoduje drgawki/padaczke. Chroniczna toksycznosc tlenu czasteczkowego prowadzi do naszej smierci ze starosci.
@Slawomirski
Prosze wziasc gleboki oddech i (…) wydalic CO2 (…)
Jaki jest sens pouczać robota, jak ma oddychać?
Na szczescie nie zyjemy w lodziach podwodnych.
Trudno mi wziąć tę odpowiedź na serio. Według tej samej logiki „na szczęście nie zyjemy w komorach gazowych, więc możemy uznać HCN za gaz nieszkodliwy”.
Jesli we wdychanym powietrzu praktycznie pozbawinym CO2 pojawi sie 5% dwutlenku wegla to gradieny potrzebny do eliminacji tego gazu znika.
Chyba nie bardzo rozumiem, o co w tym zdaniu chodzi.
Ale spróbuję wytłumaczyć jeszcze inaczej: na okrętach podwodnych podczas długich zanurzeń używano pochłaniaczy dwutlenku węgla (z NaOH lub KOH). Najwyraźniej za szkodliwą dla załogi uważano obecność dwutlenku węgla (w ilościach zaledwie kilkuprocentowych). Gdyby szkodliwy był tylko „brak tlenu”, wystarczyłoby uzupełniać go z butli pod ciśnieniem, a pochłaniacze CO2 byłyby zbędne.
gradieny potrzebny do eliminacji
Czy chodzi o gradient stężeń?
Gammon No.82
10 stycznia o godz. 21:44
Gradient cisnien parcjalnych reguluje przeplyw gazow w tym CO2 z powietrza pecherzykowego do atmosfery. Dla CO2 jest on ogromny. Dlatego wzrost atmosferycznego CO2 w tej chwili jest bez znaczenia dla fizjologii oddychania. Niestety ta wiedza nie jest powszechna.
@Slawomirski
Gradient cisnien parcjalnych reguluje przeplyw gazow
Nie znam się na tym (zaraz sobie doczytam), ale „na szybko” wychodzi mi, że przy 5% CO2 w otoczeniu i przyjęciu „normy” PaCO2 w gazometrii na 35-45 mm Hg różnica ciśnień parcjalnych nadal istnieje, tylko jest (oczywiście) mniejsza, niż w „normalnym” powietrzu.
wzrost atmosferycznego CO2 w tej chwili jest bez znaczenia dla fizjologii oddychania
Zapewne, ale czy ktoś twierdził coś innego? Wzrost ilości CO2 w atmosferze jest traktowany jako zagrożenie, ale przecież nie z powodu toksyczności tego gazu.
P.s. czy też szerzej: nie ze względu na jego bezpośrednie oddziaływania fizjologiczne.
7,6 mmHg cisnienia parcjalnego gazu to 1% cisnienia atmosferycznego. W powietrzu pecherzykowym pamietamy o cinieniu parcjalnym pary wodnej wtedy wyliczenia zgadzaja sie.
No swietnie, skoro wierzymy przyrzadom mierzacym cisnienie parcjalne, o ktorych mowa powyzej, to rozumiem, ze w praktyce termometr tez byl w uzyciu. Wobec tego pytanie, czy byly one pomocne w diagnostyce medycznej i jak szanowny konsyliarz je stosowal? Czy posluguje sie analizami lekarskimi rowniez?
To tak po lekarsku, przychodzi pacjentka Gaia i mowi, ze ma stan podgoraczkowy,woda sodowa jej szkodzi, zeby podziurawione, poci sie straszliwie, w zimie jej goraco, kaszle. W dodatku poparzyla sie biedaczka, bo opalala sie w Australii pod dziura ozonowa.
Jaka diagnoza, jak zamierza konsyliarz jej pomoc?
Dac aspiryne i witamine C?
Trzeba odpowiedziec sobie na pytanie co to jest temperature i jak dokladne sa jej pomiary. O czlowieku wiemy to ze temperature watroby rozni sie od tej pod pacha. Planeta dla mnie jest bardziej skomplikowana. Temperatura lodowca i temperature lawy sprawiaja ze nie wiem gdzie ten termometr wsadzic. Sa tacy co wiedza gdzie go wsadzic a inni wsadzaja gdzie indziej.
Z czystej ciekawosci bardzo chcialbym sie dowiedziec od Szanownego Konsyliarza, gdzie ten termometr wsadza, ze ma takie utwierdzone opinie i przepisuje Pani Gai kuracje.
Natrafilem kiedys w Polityce Cyfrowej na rzekomego metrologa, nie mylic z meteorologiem, ktory twierdzil, ze piecdziesiat lat temu termometry nie byly dokladne, wiec historyczne pomiary i obserwacje zmian klimatu to bzdura.
No wiec chetnie sie dowiem od Szanownego Konsyliarza jak to jest z ta skala temperaturowa i dokladnoscia pomiarow przez ostatnie 50 lat.
Moze rowniez dowiem sie cos na temat widma slonecznego, irradiacji i absorpcji molekul w podczerwieni.
Markot a jednak -ji chyba jest w uzyciu 🙂 . Lubie jak mnie poprawiasz, serio!
Dla ulatwienia podam nazwisko takiego faceta co wymyslil absolutna skale temeraturowa ktore zaczyna sie na K.
@R.S.
Zabiłeś mi ćwieka.
Jaki związek ma lord K. z polską odmianą rzeczowników kończących się na -ja po samogłosce? Jego nazwisko to William Thomson.
Znałem gościa, co mawiał „ji co jeszcze?”
@Slawomirski
O czlowieku wiemy to ze temperature watroby rozni sie od tej pod pacha. Planeta dla mnie jest bardziej skomplikowana.
Jeśli nie wie pan, gdzie planeta ma pachę, proszę mierzyć jej temperaturę w odbycie. Wyniki obu pomiarów nie będą takie same, ale serie pomiarów okażą się dobrze skorelowane i będzie pan w stanie co najmniej ustalić, czy pacjentowi ciepłota ciała rośnie, czy spada. Będzie to możliwe nawet, gdyby pana termometr był od początku rozkalibrowany.
Temperatura lodowca i temperature lawy sprawiaja ze nie wiem gdzie ten termometr wsadzic.
W każdym razie proszę go nie wsadzać ani w lawę (bo wtedy zmierzy pan temperaturę płaszcza Ziemi, który niespecjalnie nagrzewa się od Słońca), ani w wątrobę (bo może pan uszkodzić jakieś naczynie krwionośne i pacjent się panu wykrwawi).
Sa tacy co wiedza gdzie go wsadzic a inni wsadzaja gdzie indziej.
Istnieją sztuczki obliczeniowe, dzięki którym może pan wyciągać wnioski z serii pomiarów prowadzonych w różnych miejscach i różnymi metodami.
Jeśli pan powątpiewa, czy to daje wiarygodne wyniki, proszę pomyśleć, że dzięki podobnym metodom da się przeprowadzić metaanalizę 50 eksperymentów medycznych, z których każdy był prowadzony w innym miejscu i czasie, według innego protokołu i nie na tej samej (a nawet nie na identycznej) populacji pacjentów. A wyniki takiej metaanalizy są w medycynie bardzo wartościowym dowodem – znacznie bardziej, niż wyniki każdego z tych eksperymentów wzięte z osobna.
Jeśli naprawdę chce pan wiedzieć, jak się mierzy „temperaturę planety”, proszę zajrzeć tu
http://doskonaleszare.blox.pl/2011/01/FAQ-Pomiary-temperatury.html
jeśli zaś chodzi o szczegóły to np. tu
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/08/Widmowe-temperatury.html
i tu
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/08/Homogenizacja-i-miejskie-wyspy-ciepla.html
Co prawda moja mechaniczna intuicja podpowiada, że pan tego nie przeczyta, no ale staram się nie być gołosłownym.
Markot,
Time stamp: 7:18:59,0001am
ten cwiek czyli brak spojnosci to wynik dygresji.
Piszac o absorpcji zauwazyle -ji. Czyli temat poprzedni. I wtracilem zdanie.
Time stamp: 7:19:27,0561am
Pozniej wrocilelem do Lorda Kelvina, ktory dawno temu zanim zaczeto zdawac sobie sprawe o zmianach klimatycznych dal nam absolutna skale temperaturowa. O ile pamietam to jego blad roznil sie o 0.01deg.
NIST moze wykalibrowac temperature na poziomie 0.0001K ? moze lepiej
W eksperymentach zamrazania atomow swiatlem dochodzimy do mikro Kelwinow.
Time stamp: 7:20:45,314561am
Zart z time stamp, jest w celu zobrazowania roznych „Threads” w mozgu tu piszacego.
Time stamp: 7:20:45,414561am
Nasz sposob, tradycja komunikacji jest liniowa, i trudno przedstawic
mysli/ watki rownolegle.
Time stamp: 7:20:45,414561am
Moze Chinczycy robia to lepiej bo ikony sa przekazem bardziej rownoleglym niz sekwencyjnym? Ponoc ich mozgi tez sa wieksze o kilka cm3.
Time stamp: 7:20:45,414561am
Klimat jest efektem wielu rownolegle odbywajacych sie stymulacji systemu. Prawdopodobnie wielu konsyliarzy nie bardzo potrafi to ogarnac i stad rozne teorie spiskowe.
Time stamp: 7:29:13,7876am
Czas na kolejny lyk alkaloidu z mlekiem
Z -ji ja dość często ma problem, jako że Wydział Biologii UW mieści się na ulicy Ilii, a może Ilji czy też Iliji Miecznikowa. Różne warianty tej pisowni widuję, a nawet poradnicy z PWN nie są stuprocentowo zgodni i w zasadzie dopuszczają oboczność.
Podobnie z rośliną welwiczja, która zgodnie z zasadą z 1936 powinna być pisana welwiczia.
@R.S.
Klimat jest efektem wielu rownolegle odbywajacych sie stymulacji systemu. Prawdopodobnie wielu konsyliarzy nie bardzo potrafi to ogarnac i stad rozne teorie spiskowe.
Można patrzeć na atmosferę i CO2 jak na wannę, do której woda wpływa (z wielu źródeł) i wypływa (wieloma rurkami) równocześnie. To, co leci z kranu, to są emisje „naturalne” CO2. To co wypływa do kanalizacji, to mechanizmy wiążące CO2 na czas dłuższy (węgiel, torfowiska) lub krótszy (rośliny). Wszystko to się układa w cykle, bo związany w skorupie ziemskiej lub roślinach CO2 nie jest przecież związany na zawsze i „z gwarantowaną pewnością”. On może kiedyś wrócić – i w pewnej części wróci – do atmosfery.
Dodanie wody ponad to, co leci z kranu, musi spowodować wzrost poziomu wody w wannie. Ludzkość od kiedy istnieje „dodaje wody do wanny”, ale od dwustu lat leje tę wodę na masową skalę. Widzimy, że w tym samym czasie poziom wody w wannie rośnie. Oczywistym wytłumaczeniem wzrostu poziomu wody jest, że ktoś dolał jej więcej na jednostkę czasu, niż wcześniej leciało z kranu.
Oczywiście ktoś inny może chcieć wyjaśniać to samo zjawisko zmniejszonym odpływem wody („zmniejszoną absorpcją” albo „odkładaniem się w skałach” CO2), ale wtedy niech udowodni nie tylko, że odpływ wanny się zatkał, ale i wytłumaczy, gdzie zniknęła cała dolana woda.
Chyba, że kwestionuje zasadę zachowania masy.
G 82, mysle, ze ujales to wlasciwie i problem wlasnie polega na braku zrozumienia zachowania masy i kilku innych fundamentalnych praw fizycznych.
Na przykladzie wanny, mozna pojsc dalej. Potraktowac ja jako miske klozetowa i twierdzic, ze zmiana koloru, to zelazo w wodzie.
A potem jeszcze twierdzic, ze nie srodki czyszczace to sciema i oszustwo i dlaczego tak duzo kosztuja.
Moja mlodsza corka (prawnik-ekolog), poprosila mnie dwa lata temu o pomoc i ekspertyze zwiazana z filtracja wody oceanicznej na potrzeby odsalania.
Cwaniacka firma przeciw ktorej wystepowala, wykombinowala, ze do celow filtracji, aby bylo taniej zainstaluja pod piekna piaszczysta plaza dren/studnie. W ten sposob zaoszczedza ogromne pieniadze na materiale filtrujacym.
Czytam i oczom nie wierze, agencje stanowe i rzadowe, ktore projekt zaakceptowaly, nie zadaly sobie pytania a co sie stanie tym calym smieciem organicznym rozpuszczonym w wodzie. Co sie stanie w piasku, glebiej gdy wejda w niego organiczne koloidy.
Instalacja ma zaciagac objetosc czterech basenow olimpijskich na dzien!
Gore w swej ksiazce napisal. Atmosfera to nie sciek, ale niestety tak sie ja traktuje. Podobnie z oceanami.
Powracajac do wanny to niech jeden z drugim sobie w tej wannie siedzi, ale bardzo prosze aby nie spuszczali zawartosci i oczekiwali by inni ponosili konsekwencje. A jak chce zyc przyjemnie to niech nie twierdzi, ze konspiracja miedzynarodowa czycha na jego oszczednosci.
@R.S.
11 stycznia o godz. 13:31
Ale o tym -ji po spółgłosce pisała już @karat. Może nie zauważyłeś.
Wyrazy z -ja po spółgłosce (definicja, policja, sesja, agresja, inwazja, Azja, Gruzja, iluzja, rewizja, dywizja etc.) odmieniają się -ji na końcu dla uniknięcia zmiękczenia (sesi jak Basi)
@ppanek
W przypadku Ilji Iljicza Miecznikowa nie widzę problemu z odmianą, bo oryginał Илья́ Ильи́ч Ме́чников sugeruje pisownię Ilja, po niemiecku również, nawet po angielsku i francusku zwą go Ilya (Elie, Elias)
Jak się poradnicy z PWN nie mogą zdecydować (co mnie trochę dziwi) to może dobra zmiana zadba o bardziej patriotycznego patrona ulicy 😉
Markot, zauwazylem i dziekuje, tylko tak mi przy okazji absorpcji zaskoczylo.
Czesto probuje sprawdzac w internecie na polskich stronach jak co sie pisze ale jest duzo bledow i sam czesto nie wiem jak.
Wkladka jezykowa z polskim w Word 2019 – Win 10, tez ma duzo problemow.
A slownik ortograficzny, to chyba dopadla Roxana jak byla szczeniakiem pietnascie lat temu. Nawet sie jej spytac nie moge, bo przeniosla sie rok temu do krainy wiecznych lowow.
Kolejne pokolenie seterow w moim domu ma zaiteresowania bardziej techniczne. Musze uwazac na mlotki, srubokrety, ktore sa bezwstdnie kradzione podczas remontu.
@R.S.
Teraz rozumiem. Już myślałem, że to jakaś zagadka 😉
Sprawdzanie pisowni w polskim internecie jest ryzykowne, zwłaszcza tam, gdzie internauci dodają swoje opinie (słownik sjp). Słownik PWN jest przyzwoity, ale mój komputer melduje, że tam jest stosowana przestarzała technologia NS_ERROR_NET_INADEQUATE_SECURITY
i przestał łączyć 🙁
R.S.
11 stycznia o godz. 1:32
Zmiana klimatu nie jest bzdura. Dzieci widza zmiany sezonow jak wiosna, lato, jesien, zima a starsi widza cofajace sie lodowce czy rozmarzajaca tundra. Problemem jest handel CO2 i podatki z tym zwiazane.
Zmuszanie czlowieka zyjacego oszczednie do placenia podatu od CO2 gdy krezusi zasmiecaja planete swoja ekstrawagantna konsumpcja jest nieetyczne. Tylko przyklad skromnej konsumpcji tych osob moze przekonac mnie do podatku CO2.
Nie mam krotkiej odpowiedzi, dla kolegi Slawomirskiego. Rozumiem punkt widzenia, ale sie nie zgadzam z metoda ‚denialismu’. I propagowaniem polprawd.
Kazda demokracja wyglada nieco inaczej i ma swoja specyfika podatkowa. Czy carbon tax jest dobrym rozwiazaniem? Moze sie go lepiej dopracowac ale trzeba od czegos zaczac aby odejsc od produkcji energii opartej na paliwach kopanianych.
Razem z zona wybralismy dostawce energii elektrycznej ze zrodel odnawialnych i placimy dobrowolnie wiecej, majac na uwadze konsekwencje spalania wegla i reperkusje dla srodowiska naturalnego.
Tez zyjemy oszczednie ale takie akurat mamy priorytety.
Stany zjednoczone padly ofiara skrajnego populizmu i manipulacji na ludzkich emocjach. Deregulacja norm srodowiskowych, obnizka podatkow uczyni z czasem najwiecej szkod wyborcom ktory dali sie oszukac tym mirazem.
Czy nie bylo by ludzka przyzwoitoscia i zamiast budowy muru ze stali czy betonu zainwestowac w srodowisko i stworzyc prace dla uciekinierow z Ekwadoru czy innych panstw Amerki Srodkowej. To chyba lepsze niz przyszla emisja CO2 zwiazana z wytworzeniem materialow do budowy kilku tysiecy kilometrow muru. Niestety baza wyborcza nie mysli takimi kategoriami i jest latwo manipulowana.
Walczac z podatkiem od wegla wyborcy umacniaja politycznie grupy interesu i technologiczne wstecznictwo. A ze odbije sie to na zdrowiu, jakosci zycia to niesty jakos jest poza horyzontem percepcji.
@Slawomirski
Dzieci widza zmiany sezonow jak wiosna, lato, jesien, zima a starsi widza cofajace sie lodowce czy rozmarzajaca tundra.
Przecież najczęściej wcale tego widzą: wystarczy dwa dni z temperaturą -5 °C nad ranem i już jest krzyk, że „zima stulecia”, „globalne ochłodzenie” i „nadciąga epoka lodowcowa”. A zmian w przyrodzie ludzie nie dostrzegają albo tłumaczą sobie: „dawniej też były jakieś zmiany, więc na pewno ludzkość nie ma z tym nic wspólnego” albo nawet „nie ma żadnych zmian, to zwykła propaganda”.
Problemem jest handel CO2 i podatki z tym zwiazane. Zmuszanie czlowieka zyjacego oszczednie do placenia podatu od CO2 gdy krezusi zasmiecaja planete swoja ekstrawagantna konsumpcja jest nieetyczne. Tylko przyklad skromnej konsumpcji tych osob moze przekonac mnie do podatku CO2.
Takie stanowisko jest poniekąd zrozumiałe. Źródłem problemów świata są wyśmiewane przez poprzednie pół wieku „granice wzrostu” (mam na myśli raport Klubu Rzymskiego z 1972 r.), obowiązujący co najmniej od epoki Reagana model konsumpcji (na którym tuczą się są ci sami krezusi, o których pan wspomina) i fetysz PKB (GDP).
Podatki „węglowe” owych problemów nie rozwiążą, one stwarzają tylko pozór, że „coś się robi”. Ale negowanie, że klimat zmienia się, a zmiana wynika z działalności ludzi, nie rozwiążą ich tym bardziej.
P.s. 40 lat temu filozofujący matematyk Andrzej Grzegorczyk napisał książkę „Filozofia czasu próby”. Przekonywał w niej m.in., że ludzkość w niedalekiej przyszłości będzie zmuszona zyć w ścisłej, prawie „racjonowanej” dyscyplinie konsumpcyjnej żeby w ogóle przetrwać. Rolę nauki widział w ten sposób, ze „Może [ona] nas wyprowadzić z niemal beznadziejnej sytuacji obecnego świata wtedy, gdy skupimy nasz wysiłek na wyjściu z tej sytuacji. Jeśli będziemy w poznaniu szukać tylko przyjemności, partykularnych korzyści, dobrego urządzenia się na służbie możnych i silnych, wówczas cały postęp naukowy nic nie pomoże”.
Zmuszenie producentów energi generujacej CO2 i zrobienie jej mniej opłacalnej jest jedynym środkiem aby zaprzestali jej produkcji. Niestety bronią sie oni transferując te opłaty na konsumentów.
Kary te stymulują rozwój innych form generacji, choć niektóre są poczatkowo drogie, zawodne i pozornie tylko eco-friendly. Obiekcje może budzić jedynie dystrybucja tych srodków.
Global warming to nie tylko wzrost CO2 w atmosferze ale również pyły przemysłowe, spaliny samochodowe, dymy z pieców domowych i przemysłowych. Ponadto samo spalanie węgla, mazutu, ropy i gazu powoduje wzrost temperatury srodowiska. Energia wyprodukowana w dowolny sposób tez jest czesto zamieniana na ciepło. Każdy produkt przemysłowy ma swój udział w emisję CO2 oraz w podgrzewanie srodowiska.
Potrzebne jest ograniczenie konsumeryzmu, ograniczenie produkcji jednorazowych rzeczy, nowy model rozsadnej konsumpcji ograniczonych zasobów ziemi. Kapitalizm nastawiony na maxymalizacje produkcji i zysków nie jest w stanie tego zrobić. Dopiero jakiś globalny krach i zagrożenie bytu może wstrząsnąć ludźmi. Chociaż bankierzy z Wall Street żyją w swojej szklanej bańce i mało ich obchodzi reszta swiata.
PS. G82 – szklana bańka jest metaforą. Faktycznie żyją apartamentach.
@markot
Jest jeszcze taki slownik, wydaje sie niezly
http://wsjp.pl/index.php?pokaz=wstep&l=1&ind=0?pwh=0
A tu znalazlam stary (2012) artykul na temat e-PWN, mozliwe ze to tlumaczy jego znikniecie
https://natemat.pl/26277,internauci-chca-ocenzurowac-slownik-pwn-to-mowa-nienawisci-jezykoznawca-slownik-tylko-podaza-za-jezykiem
Pod tym wzledem zreszta WSJP nie bardzo sie rozni 😉
@markot
Słownik PWN jest przyzwoity, ale mój komputer melduje, że tam jest stosowana przestarzała technologia NS_ERROR_NET_INADEQUATE_SECURITY i przestał łączyć
Jeżeli chodzi o https://sjp.pwn.pl/ – powinno pomóc użycie bardzo starej przeglądarki Opera 12.17 albo dowolnej wersji Firefoxa. Kłopoty tego rodzaju są zwykle pod „nową Operą” i Chrome.
Pod tym adresem jest nie tylko aktualny słownik PWN, ale także „duży Doroszewski” (słownik pod redakcją W. Doroszewskiego). Oryginalnie to było 11 tomów – najobszerniejszy słownik języka polskiego jaki istnieje, tylko miejscami moze być nieco przestarzały, bo ma około 50 lat. Jest w postaci skanów z wydania papierowego, bez OCR.
Skoro juz tak daleko odpłyneliśmy od zmarźliny i gospodarz to toleruje.
Alternatywnie uzywam polskiej klawiatury i piszę w NOTES – autokorektor sugeruje poprawną gramatykę.
@Gammon
Właśnie firefox się buntuje.
W rezerwie mam 3-tomowy słownik PWN wydany w 1984 roku pod redakcją prof. Szymczaka. Konsultuję go rzadko, bo nie „chwalęcy” się, przeważnie intuicyjnie piszę prawidłowo, czasem sprawdzam dla potwierdzenia moich przypuszczeń. Z interpunkcją mam więcej problemów niż z ortografią lub gramatyką.
@karat.
Dzięki za sugestię, nie znałem tego adresu.
Próby cenzurowania słowników ze względu na poprawność polityczną są jakąś aberracją. Słowa używane potocznie, a szczególnie w znaczeniu pejoratywnym, należy po prostu tak oznakować. Obraźliwe terminy nie znikną z języka, gdy wykreślimy je w słowniku.
Ja rowniez dziekuje Wszystkim za linki.
spj.pwn.pl chce tylko ciasteczka ale dziala w Firefox i iPad- (dzie?). Znowu mam klopot, hmm?
Mamy nowy wpis kolegi Nowaka … zycie sie toczy dalej