Koherencja zaburzeń całościowych

Jakiś czas temu pisałem o najbardziej chyba rozpowszechnionym poglądzie wiążącym całościowe zaburzenia rozwoju (autyzm itp.) z brakiem teorii umysłu (czyli zdolności do przypisywania innym bytom stanów mentalnych). Nie jest to jedyne ich wytłumaczenie.

Widziałem kiedyś pacjenta z autyzmem układającego puzzle. Kilkadziesiąt kawałków, obrazek przedstawiający Układ Słoneczny. Jakbyśmy się zabrali do układania? Część osób zaczyna od brzegu, bo tworzące go puzzle mają przynajmniej jedną krawędź bez dzyndzelka, więc odróżniają się kształtem od innych. Inni – od wyróżniających się elementów obrazka. Zacząłbym pewnie od Słońca, może Jowisza, Saturna? To były łatwe do wypatrzenia, jaskrawe elementy na tle czarnej pustki Wszechświata. Obserwowany przeze mnie nastolatek podszedł do zadania inaczej. To, co zaobserwowałem, było dość nieprawdopodobne.

Chłopak rzeczywiście zaczął układać od brzegu, od lewego górnego rogu. Idąc w dół, dopasowywał do niego kolejne puzzle. Po ułożeniu pierwszej, brzegowej kolumny po lewej przeszedł do najwyższego puzzla (Word mi podkreśla, czyżby nie był takiego słowa? Ma ktoś pomysł, jak się prawidłowo nazywa po polsku pojedynczy kawałek?) drugiej kolumny z lewej strony. On nie układał ramki: układał puzzle po kolei, kolumna po kolumnie, kawałek po kawałku, od lewej do prawej i z góry na dół, w idealnej kolejności. Nie przechodził do dalszego kawałka, jeśli nie dołączył bliższego. Dokładał czarne do czarnych, nie przejmując się znacznie łatwiejszymi – dla mnie – do wypatrzenia połączeniami wyróżniających się kolorem kawałków. Nie układał metodą prób i błędów – zazwyczaj łączył puzzle prawidłowo. Czarne do czarnych. Ułożył tak całe. Szło mu dobrze, czasem nie odbiegałby zapewne istotnie od przeciętnego nastolatka. Czym się kierował? Kształtem dzyndzelków?

Inny przykład: pacjent, również z rozpoznaniem autyzmu, koniec pierwszej dekady życia. Jeśli ma dobry dzień, to nawet udzieli prostej odpowiedzi na pytanie i to po linii tegoż pytania, jednak przez większość czasu biega w te i we w te, okresowo uderzając w różne sprzęty i rozdzierając, co się nadaje do rozdarcia, bez chwili spokoju i to mimo kilku leków stosowanych off label, w dawkach, po których ja bym z łóżka nie wstał. Nagle ktoś wyjmuje z kieszeni obracający się przedmiot, kręci nim… Cud. Pacjent siedzi i jak zaczarowany wpatruje się w zabawkę. Mijają kolejne minuty. Opiekun oddycha z ulgą, wreszcie chwila odpoczynku. Pacjent obraca zabawkę, reszta świata dla niego nie istnieje.

Kolejny przykład: słyszeliście Państwo nazwisko Temple Grandin? Jest profesorem zootechniki, ekspertką od farm bydła. W jednej ze swych książek podaje przykład projektu jakiejś maszynerii z takiej farmy, bardzo skomplikowanej, obfitującej w szczegóły. Otóż profesor Grandin podaje, że nie ma najmniejszego problemu z zapamiętaniem i odtworzeniem takich najdrobniejszych szczegółów rysunku. Jednak bardziej niż z działalności związanej z bydłem znana jest z książek dotyczących autyzmu, pisanej z perspektywy pacjenta z całościowymi zaburzeniami rozwoju, czyli własnej.

Co łączy te trzy przykłady? Cóż, myśląc jak osoba z autyzmem, powiedzielibyśmy pewnie, że nic. Pomyślmy jednak inaczej.

Wyobraźmy sobie, że jedziemy koleją (w tekstach popularnonaukowych w pociągu zazwyczaj każą nam mierzyć czas, w którym światło pokonuje dwie drogi, identyczne bądź różne – zależnie od układu odniesienia – by zburzyć naszą zdroworozsądkową wiarę w jednoczesność zdarzeń i istnienie absolutnego czasu na korzyść szczególnej teorii względności Einsteina, tutaj zajmiemy się czymś znacznie prostszym). Patrzymy przez okno i widzimy… no właśnie, co? Jako dziecko czytałem dowcip:

– Jaki piękny las!
– Nie widzę, drzewa mi zasłaniają.

Głupie? Tak, ale cóż, mając kilka lat, nie zrozumiałbym dowcipu o kolistych kurach w próżni. Zastanówmy się jednak: a co, jeśli ktoś rzeczywiście tak widzi? Jeśli widzi tylko drzewa, nie widząc lasu? Jeśli nie potrafi dostrzec lasu pośród drzew? A jeśli i samych drzew nie może dostrzec? Drzewa mają liście, gałęzie… Jeśli widać tylko liście i gałęzie? A jeśli widać korę, pomarszczoną i brązową, i widać zieleń liści, ale same gałęzie i liście trudno pojąć? Mózg nie dostaje informacji o liściach i gałęziach, mózg dostaje informacje o kolorowych plamach, z których reprezentacje liści, gałęzi, drzew i lasu musi stworzyć. Na takim właśnie tworzeniu lasu z drzew polega koherencja (spójność) centralna.

Uta Frith tutaj właśnie widzi genezę autyzmu – w braku umiejętności składania całości z kawałków. Przeciętny człowiek, układając puzzle, skupia się na przedstawianym obrazku, próbuje zobaczyć go we fragmentach, połączyć je w jeden obraz. Osoba z autyzmem zwraca uwagę na szczegóły, takie jak drobne różnice w kształcie dzyndzelka. Dopasowując kawałek po kawałku. Nie zwraca uwagi na całość. Podobnie bączki, spinnery (ostatnio bardzo modne) itp. kręcące się zabawki. Osoby autystyczne często zwracają uwagę na jedną, charakterystyczną (przynajmniej dla nich) cechę. W tym wypadku na ruch okrężny. Niektóre potrafią godzinami wpatrywać się w przedmiot posiadający interesującą ich cechę. Przedmiot się kręci – reszta się nie liczy. A projekty Temple Grandin? Również wychodzimy od szczegółów, na których opiera się dany projekt.

No dobrze, ale wcześniej mówiliśmy o teorii umysłu. Którą zresztą prof. Frith obszernie omawia w swych tekstach. Przypomnijmy, że chodzi o przypisywanie innym bytom stanów umysłu, a więc myślenie o ich myślach, emocjach, przekonaniach, przypisywanie im celów, pragnień… Nieliczne gatunki zwierząt to potrafią. Ludzkie dzieci nabywają rzeczoną zdolność – wedle badań Barona Cohena – około 4. roku życia, choć pewne nowsze badania upatrują jej początków już u niemowląt. Widać, że chodzi o umiejętność trudną, skomplikowaną, wymagającą wysoko rozwiniętego układu nerwowego… który prawdopodobnie musi złożyć do kupy wiele elementów, połączyć wiele danych, by przypisać komuś stan mentalny. I to tak, by było to adaptacyjne, by pomagało osobie dysponującej teorią umysłu skuteczniej przewidywać zachowania innych i lepiej realizować z ich uwzględnieniem własne cele.

Powróćmy jeszcze do jednego z trzech najważniejszych dotkniętych zaburzeniami całościowymi obszarów – języka. Otóż znaczenie danego wyrazu zależy silnie od kontekstu. Ja w ustach matki oznacza inną osobę niż ja w ustach ojca. Dzieci z autyzmem często mylą zaimki. A nawet wysoko funkcjonujący pacjenci z zespołem Aspergera często mają trudności w zrozumieniu przysłów czy metafor. Tutaj znaczenie jeszcze bardziej zależy od kontekstu, nie od sumy poszczególnych słów. Wybiórcze zainteresowania również pasują do omawianej tezy.

Jak widać, słaba koherencja centralna może wyjaśniać brak teorii umysłu u osób z autyzmem. Trudno natomiast brakiem teorii umysłu tłumaczyć słabą koherencję centralną. Jest to ciekawe ujęcie, tym bardziej że generalnie w psychiatrii wiele jest hipotez tłumaczących, skąd się biorą poszczególne zaburzenia. Często sprzecznych. Łatwiej wśród nich znaleźć ambiwalencję niż wysoką koherencję centralną.

Ilustracja: Las. Gdzieś tam pomiędzy drzewami. Zdjęcie wykonane przez autora.

Bibliografia:

  • Grandin T, Panek R: Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów. Copernicus Center Press, Kraków 2016
  • Frith U: Autyzm. Wyjaśnienie tajemnicy. GWP, Gdańsk 2008