W czym przeszkadza brak teorii

Słowa „teoria” używa się często w rozmaitych znaczeniach i kontekstach. W nauce oznacza zazwyczaj pewien zestaw powiązanych ze sobą zdań, mający za zadanie opisywać dany fragment świata, tłumaczyć wyniki obserwacji i doświadczeń oraz umożliwiać przewidywanie wyników kolejnych, falsyfikowalny, potwierdzony eksperymentalnie i uznany w środowisku naukowym.

W znaczeniu potocznym funkcjonuje jako przeciwieństwo praktyki – zwłaszcza wśród narzekających studentów, którzy oczekiwali raczej kształcenia zawodowego i trochę za późno dowiedzieli się, czym są studia. Niekiedy mają odrębne egzaminy i „z teorii”, i „z praktyki”. Jest jeszcze inne znaczenie wyrazu „teoria”, używane w zbitce „teoria umysłu”.

Określenie to pojawiło po raz pierwszy w pracy z dziedziny prymatologii (nauka o naczelnych) już w samym jej tytule: „Does the chimpanzee have a theory of mind?” (Czy szympans ma teorię umysłu?). Było to 40 lat temu i od tamtej pory pojęcie nie zrobiło oszałamiającej kariery w biologii, ale stało się kluczowe w niektórych dziedzinach psychologii i medycyny. O co chodzi?

Wróćmy do pewnego doświadczenia, przeprowadzonego przez Simona Baron-Cohena. Mamy prostą historyjkę obrazkową. Dwie dziewczynki (Sally i Anne), piłka, pudełko i koszyk. Sally bawi się piłką, którą następnie wkłada do koszyka, po czym wychodzi. Wtedy Anne wyjmuje piłkę z koszyka i wkłada ją do pudełka. Sally wraca. Pytanie brzmi: gdzie Sally będzie szukać piłki?

Banał, w koszyku. Dlaczego? Bo tam ją zostawiła. Większość pięciolatków również tak odpowie. A gdybyśmy dali to samo zadanie trzylatkom? Otóż Sally będzie częściej szukała piłki w pudełku. Dlaczego? No bo piłka jest w pudełku, to przecież oczywiste! Czemu miałaby jej szukać w koszyku, skoro piłka jest w pudełku!!!

Co różni te dwie grupy dzieci? Otóż właśnie teoria umysłu, która u trzylatków nie miała jeszcze czasu wykształcić się wystarczająco dobrze, by podołać temu zadaniu. Teoria umysłu, czyli system pojęć pozwalający przypisywać innym osobom stany umysłu i wnioskować na ich temat. Jak to działa? Wróćmy do doświadczenia. Skąd właściwie wiemy, gdzie Sally będzie szukać piłki? Otóż jeśli chce ją znaleźć, będzie jej szukać tam, gdzie spodziewa się ją znaleźć. Gdzie spodziewa się ją znaleźć? Trzylatek powie, że tam, gdzie jest piłka, ponieważ on widział, gdzie piłka rzeczywiście jest. Widział, więc wiadomo, gdzie jest piłka. Ale, ale – przecież Sally wyszła i nie widziała, że jej koleżanka wykazała się specyficznym poczuciem własności. Ja widziałem, ale ona nie widziała. To jest klucz. Ktoś inny może mieć inną wiedzę niż ja. Przypisuję mu inną wiedzę. Będzie kierował się swoją wiedzą i dlatego zachowa się inaczej, niż ja bym się zachował w tej samej sytuacji, dysponując moją wiedzą. Sally myśli, że piłka cały czas znajduje się tam, gdzie ją zostawiła. Dlatego tam jej będzie szukać. Spróbujmy dojść do tego samego wniosku, nie przypisując Sally żadnych stanów mentalnych (stanów umysłu). Jakieś pomysły?

Idąc dalej – inna osoba może mieć nie tylko inną wiedzę, ale inne upodobania, cele, emocje. Może rozumować na inny sposób (nie, nie chodzi mi tylko o polityków).

No dobra, psycholodzy pewnie lubią takie rzeczy, ale czy to może mieć jakieś praktyczne zastosowanie, np. w medycynie?

Otóż jeśli opisane wyżej zadanie z Sally i Anne damy osobom z autyzmem, większość sobie nie poradzi. Ich wyniki będą takie jak u trzylatków, nawet u grup o znacznie lepszym funkcjonowaniu intelektualnym. Hipoteza Baon-Cohena widzi przyczynę autyzmu właśnie w braku teorii umysłu. Zaraz, a co to jest ten autyzm? To jedno z całościowych zaburzeń rozwoju. Obejmuje trudności w komunikacji, zachowaniu, relacjach społecznych. Jeśli mowa rozwinięta jest dobrze, mówi się o zespole Aspergera. Co to ma do teorii umysłu?

Mowa osoby dotkniętej autyzmem często nie służy komunikacji. Tak jak osoba zdrowa często nuci sobie ulubioną melodię, tak osoba z autyzmem może wydawać z siebie dźwięki, słowa czy całe zdanie (a zdarza się, że i całe ksiązki – tzw. zespół sawanta). Nie przypisuje im znaczenia. Komunikacja za pomocą mowy wymaga przyjęcia, że ktoś ma do przekazania jakiś komunikat, ma coś na myśli.

Z drugiej strony inteligentne dziecko z zespołem Aspergera może świetnie radzić sobie na wybranych lekcjach w szkole, ale nie powie mamie, że trzeba kupić klej na jutro. Przecież pani mówiła, że trzeba kupić, więc to wiadomo. Z wielkimi trudnościami zrozumie, że skoro mamy na lekcji nie było, to może ona o tym nie wiedzieć. Rozumienie przysłów, metafor to już w ogóle czarna magia. Brak zabawy w udawanie? Trzeba by sobie wyobrazić, co ktoś musiałby w danej sytuacji myśleć. Brak wskazywania u niemowląt? Wskazuje się rodzicom, by zwrócić ich uwagę (wskazywanie preinformujące) bądź coś otrzymać (wskazywanie preżądające). Jeśli dziecko zajęte jest jedynie swoją własną uwagą, po co ma wskazywać? Jeśli nie może czegoś sięgnąć, sięga ręką rodzica. Ot, jeszcze jedno narzędzie. Jak grabki. Rozpoznawanie emocji? Znowu przypisywanie innym stanów mentalnych. A jak się nie ćwiczy z przypisywaniem emocji innym, to trudno jest także rozpoznawać i nazywać własne emocje. Dziecko nie dzieli się emocjami z rodzicami. Nie przychodzi, gdy znajdzie coś ciekawego, by im pokazać. Pokazuje się coś komuś, by również to zobaczył, poznał, zwłaszcza jeśli uważa się, że on tego nie dostrzega. Kłamstwo? Również wymaga przyjęcia, że ktoś czegoś nie wie i że w związku z tym można go oszukać (jak, to już wyższa szkoła). W postępowaniu z dzieckiem z autyzmem ćwiczenie sprawiających dziecku trudności zadań odgrywa istotną rolę.

A wracając do początku: czy szympans ma teorię umysłu? Jest taka anegdota z obserwacji makaków, zaliczanych do małp zwierzokształtnych, a więc stojących pod względem zdolności umysłowych daleko niżej. Samica, widząc obserwującego stado dominującego samca, przesunęła się cichaczem za głaz do stojącego niżej w hierarchii samca. Gdyby samiec alfa zobaczył ich iskanie się, dostałoby im się w skórę. Ale upewniwszy się, że pan i władca nie widzi, zaczęła iskać wybranka. Jakieś elementy teorii umysłu mamy już tutaj. U szympansów relacje społeczne są bardziej skomplikowane. Zawiązują sojusze, zdradzają sojuszników, oszukują, bawią się. Naukowcy zastanawiają się też nad słoniami, waleniami… Potwierdzają to doświadczenia. To już nie są rozważania teoretyczne.

Ilustracja: selfie zrobione przez szympansa, Wikimedia Commnons, na licencji CC 2.0, „dzieło zwierzęcia niebędącego człowiekiem nie ma ludzkiego autora, któremu można przyznać prawa autorskie”.

Bibliografia
Frith U: Autyzm. Wyjaśnienie tajemnicy. GWP, Gdańsk 2008