Jak układ odpornościowy sam hołubi bakterie
O tym, że w ludzkich jelitach jest mikrobiom, odwiedzający tego bloga raczej wiedzą. Nie da się przeglądać serwisów popularnonaukowych i nie zauważyć kolejnych doniesień o jego roli. POLITYKA też o tym pisała. Ja dotąd tylko wspomniałem o zaskakującym mieszkańcu, a raczej mieszkańcach krowich jelit, ewentualnie o mieszkańcach jelit ludzkich, ale już poza nimi.
Nawet jeśli ktoś zupełnie przypadkiem tu zajrzał, a na co dzień czyta coś zgoła innego, to mógł zauważyć, że „Super Express” donosi: „Ale ODKRYCIE! To bakterie każą nam się OBŻERAĆ!”, a „Fakt”: „Więcej niż połowa twojego ciała nie jest człowiekiem!”. To pierwsze można w Scientific American skonfrontować z artykułem „How Gut Bacteria Tell Their Hosts What to Eat”, tego drugiego nie, bo te obliczenia to całkiem nowa sprawa.
Nic dziwnego, że kwestie okołojelitowe interesują także serwisy niespecjalnie kojarzone z nauką. Jelita i defekacja mają swój wymiar tabu i potrzebę tego tabu łamania. A w końcu „ostatecznie wszystko, co żyje, ma w środku jakąś kiszkę…” Wstydliwe wydarzenie, które przydarzyło się kadetowi Bieglerowi z przygód wojaka Szwejka, a które uznał on za honorową chorobę w imię służby wojennej dla Cesarza Pana, przeszło do historii literatury, a bliźniacze sedesy nierozdzielone niczym w ubikacji olimpijskiej w Soczi przeszły do historii sportu.
Nie ma się też co dziwić, że kwestie związane z przeczyszczeniem były ważne w dawnej medycynie przykładającej wagę do rzekomej równowagi płynów ustrojowych, a gdy ta odeszła do kronik nauki – w medycynie alternatywnej. Ludzie są przekonywani, że ich problemy to wynik złogów w jelitach, których trzeba się pozbyć głodówką i hydrokolonoterapią, czyli po prostu lewatywą. Albo i nie tylko lewatywą po prostu przeczyszczającą – są specjalne lewatywy, np. z kawy, które mają rzekomo magiczną moc.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że medycyna nie zawsze sobie radzi z problemami jelitowymi. Czasem po bezskutecznych próbach przypisania znanej choroby enterologicznej (a trochę ich jest) kończy się na wytrychu „zespół jelita drażliwego”. Całkiem niedawno okazało się, że niektóre z długotrwałych problemów gastrycznych mogą wynikać z nadmiernego namnożenia jednego z mieszkańców jelit, laseczki Clostridium difficile. Laseczki, zgodnie z polską nomenklaturą, to bakterie pałeczkowate wytwarzające przetrwalniki (w innych językach, z tego, co wiem, choć nie wnikałem nazbyt głęboko, nie ma rozróżnienia między laseczkami a pałeczkami).
Zatem nawet po skutecznej antybiotykoterapii po paru(nastu) dniach mogą na nowo się pojawić w tym samym jelicie. Zdarza się, że dają ledwo zauważalne efekty, takie jak niektórzy mają po zjedzeniu białego sera od innego producenta niż zwykle, a pozostałe bakterie mikrobiomu je w końcu zdominują. Ale zdarza się, że powodują tak silne zapalenie, że kończy się śmiercią. Na dodatek ostatnio pojawiły się szczepy oporne na typowe antybiotyki. Czasem jedynym sposobem na ich trwałe pozbycie się z jelita jest przeszczep mikrobiomu (zwany też po prostu przeszczepem kału) od dawcy z prawidłowym składem.
Ze względów, które opisałem, procedura powyższa budzi różne emocje, a jest na tyle świeża, że jeszcze słabo ugruntowana w medycynie akademickiej. W sumie gdyby te wszystkie krzykliwe nagłówki miały rację, taki przeszczep nie tylko eliminuje rzekomobłoniaste zapalenie jelit i biegunki, ale zmienia podatność nosiciela na otyłość i różne inne choroby. Skład mikrobiomu podejrzewa się o wpływ na niemal wszystko, łącznie z autyzmem, chorobą Parkinsona i w ogóle umysłem. Nawet jest książka porównująca jelita do mózgu (podobno naciągana).
Jak już jestem przy porównaniach, to mikrobiom porównuje się do odcisków palców. Każdy ma podobno unikatowy. Z drugiej jednak strony przecież skład mikrobiomu jest dość zmienny. Wspomniane wyżej problemy z Clostridium difficile biorą się np. po antybiotykoterapii. Każde przyjęcie antybiotyków robi w mikrobiomie hekatombę (a co z jedzeniem np. czosnku?). Jednak mimo wszystko niektóre gatunki i szczepy bakterii w danym jelicie osiedlają się dość trwale.
I to właściwie miał być główny temat wpisu – każda powyższa wzmianka mogłaby przecież tematem dużego tekstu. Bakterią, która zwykle występuje w prawidłowym mikrobiomie człowieka czy myszy, jest np. Bacteroides fragilis. Nie tylko jest nieszkodliwym komensalem, ale wygląda na to, że jej obecność zmniejsza podatność mysiego gospodarza na stan zapalny jelita, a nawet na stwardnienie rozsiane. (Z drugiej strony w niektórych przypadkach samo może powodować chorobę). Naukowców frapowało, jak to jest, że gdy u danego osobnika osiedli się dany szczep tego gatunku, później już zwykle jest i jest, i inne szczepy go nie zastępują.
Kluczowe jest to, że pałeczka ta wytwarza otoczkę wielocukrową ułatwiającą osadzenie się w śluzie wyściełającym jelito. Jeżeli pozbawić ją zdolności jej wytwarzania, krąży sobie w treści pokarmowej i jest wydalana. Ktoś zaznajomiony z mikrobiologią lekarską albo immunologią może mieć skojarzenie: otoczka bakteryjna – antygen – przeciwciała. Słusznie, podobnie jak w przypadku bakterii chorobotwórczych wielocukry z otoczki Bacteroides fragilis są rozpoznawane przez przeciwciała, konkretnie immunoglobulinę A (IgA).
IgA jest często spotykana w tkance nabłonkowej i jej okolicach. Zasadniczo immunoglobuliny, jak to przeciwciała, pomagają leukocytom zwalczać patogeny. Utrudniają też bakteriom przyleganie do błon śluzowych. To bardzo przydatna dla organizmu funkcja, jeżeli chce się pozbyć niechcianych bakterii. Ale jak napisałem wyżej, Bacteroides fragilis zwykle jest chcianym gościem. Właśnie (publikacja z 3 maja 2018 roku) odkryto, że to przyłączenie się IgA do jej otoczki sprawia, że łatwiej jej skolonizować nabłonek. Gdy z kolei myszy pozbawić zdolności wytwarzania IgA, pożądanym bakteriom trudniej zasiedlić trwale śluzówkę jelita.
Ewolucja rzadko wynajduje coś zupełnie nowego. Zwykle wykorzystuje niewielkie modyfikacje tego, co już jest. Najwyraźniej mechanizm, który zwykle u ssaków prowadzi do zwalczania chorobotwórczych drobnoustrojów, tu został wykorzystany do czegoś przeciwnego – ułatwienia pożytecznym drobnoustrojom kolonizacji. Nie jestem zbyt wyrywny w ogłaszaniu rewolucyjnych odkryć (a już nie raz widziałem sensacyjne nagłówki, jak choćby kiedyś), ale chyba jest to dość sensacyjne odkrycie nieoczekiwanej dotąd roli układu odpornościowego.
fot. V.R. Dowell, Jr., domena publiczna (Public Health Image Library)
- G. P. Donaldson, M. S. Ladinsky, K. B. Yu, J. G. Sanders, B. B. Yoo, W. C. Chou, M. E. Conner, A. M. Earl, R. Knight, P. J. Bjorkman, S. K. Mazmanian (2018) „Gut microbiota utilize immunoglobulin A for mucosal colonization” Science, eaaq0926, DOI: 10.1126/science.aaq0926
PS. O tych odciskach palców u nas pisała kiedyś Justyna Juranek.
Komentarze
Jestem jednym z propagatorów (prywatnych) szacunku dla mikrobiomu naszych jelit.
Nie znam literatury najnowszej, ale dysponuję zupełnie pokaźnym zestawem publikacji, głównie Science i Nature, na ten temat.
Wydaje się, że nieco(?) więcej o naszych wspomagających nasze zdrowie, winni wiedzieć lekarze.
Od rozpoczęcia badań nad mikrobiomem człowieka w ramach Human Microbiome Project liczba prac naukowych na temat roli mikroorganizmów zamieszkujących nasze ciało rośnie w tempie geometrycznym. O niektórych donosi niemal codziennie Microbiome Digest na Facebooku. Coraz lepiej rozumiemy, że bakterie odgrywają decydującą rolę w trawieniu, produkują witaminy, „uszczelniają” jelita, komunikują się z mózgiem za pomocą neuroprzekaźników i pełnią wiele innych, niezbadanych dotąd funkcji.
Amerykański lekarz Raphael Kellman nazywa mikrobiom „zapomnianym lub niewidzialnym narządem, software’em naszego ciała, wirtualnym albo ukrytym organem”. Jego zdaniem „przeciętny lekarz powinien wiedzieć na temat mikrobiomu przynajmniej tyle, ile wie o genetyce czy o bakteriach chorobotwórczych”. Póki co, to tylko pobożne życzenie, bo program nauczania na uczelniach medycznych nie nadąża za postępem nauki w tym zakresie.
Zainteresowanych poszerzeniem wiedzy na temat roli mikrobiomu zapraszam na swój blog „Od dysbiozy do eubiozy” (eubioza.pl).
Gratulacje dla autora. Oby wiecej ludzi rozumialo ze antybiotyki zmieniaja flore bakteryja czlowieka czasami z tragicznymi czasami dla niego skutkami jak na przyklad zapalenie jelita grubego po clindamycynie. Choroby jelita grubego niszcza zycie mlodych ludzi dlatego odbudowa normalnej flory bakteryjnej jest istotna innowacja.
Wprowadzilismy sie ewolucyjnie do istniejacego swiata bakteryjnego i wirusowego nic wiec dziwnego ze zachowanie rownowagi z tym swiatem jest warunkiem naszego przetrwania.
Slawomirski
@piburi
„Ale z wiekiem człowiek mądrzeje i zaczyna doceniać zasadę: „Lepiej zapobiegać niż leczyć”.” – Twoje słowa !
Ale mam wrażenie, ze nie wszystkich ta zasada obejmuje. Z własnego doświadczenia wnoszę, w dużym stopniu dotyczy to przedstawicieli służby zdrowia.
Właśnie książka dr. Chutkan sprawiła, ze zainteresowałem się także tymi zagadnieniami.
Chętnie zapoznam się bliżej z Twoją stroną.
Swoja drogą to niemożliwe, zęby moja żona jeszcze na nią nie trafiła !
@kaesjot
7 maja o godz. 11:36
I teraz będziesz mieć zgryz. Alergie – z powodu szczepień, nadmiernej higieny, czy rozszczelnienia jelit powodowanego przez antybiotyki, stres i zanieczyszczenie środowiska?
markot
7 maja o godz. 11:55
Pan Marcin Nowak ( w poprzednim blogu ) pisze :
„Istnienie związku przyczynowo-skutkowego raczej nie jest dowodliwe i pozostaje w sferze interpretacji.”
Ja nie będę miał zgryzu, ponieważ właśnie lansuję pogląd, że najskuteczniejszym rozwiązaniem problemu ( choroba nim jest ) pojmowanego jako stan rzeczy inny od oczekiwanego ( a my pacjenci oczekujemy zachowanie zdrowia ) jest usuniecie jej PRZYCZYN, likwidacji jej ŹRÓDŁA.
Każdy z czynników ma jakiś wpływ tylko trzeba właśnie zbadać ich wzajemne związki przyczynowo – skutkowe i na tej podstawie ustalić ich hierarchię – która jest pierwotna, a która pochodna.
Jeśli uda się dojść do tej „praprzyczyny” i ją zlikwidować to wszystkie „pochodne” znikną same.
W technice i organizacji i są odpowiednie ku temu techniki a w badaniach medycznych ich nie ma ?
Człowiek nie jest maszyną, dlatego nie każdą technikę da się zastosować.
I dlatego mimo wszelkich pomocy technicznych medycyna ciągle jeszcze jest sztuką leczenia, a nie zawodem inżynierskim lub nauką ścisłą.
Stresuj się mniej, a twoje flaczki będą ci wdzięczne 😉
Generalnie dowiedziono w sensie takim, jak się rozumie dowód w medycynie (co nie jest dowodem w sensie nauk ścisłych) związku między poprawą higieny a wzrostem częstości alergii (tzw. hipoteza higieniczna). Ale nie można stwierdzić, że u tego konkretnego człowieka winna jest higiena.
@kaesjot
Jeśli lubicie dr Chutkan, warto wysłuchac na YouTube jej wykładu „Why the Microbiom is the Future of Medicine”. Spolszczoną wersję zamieściłem na swoim kanale YT (eubioza).
A z lektur polecam książkę „Cicha władza mikrobów” dr Alanny Collen. Świetnie się czyta i jest sporo materiału do przemyśleń.
@Marcin Nowak
„Dogmat hipotezy higieny, jej główne założenie, że infekcje chronią nas przed alergiami, należy usunąć ze świadomości społeczeństwa i medycznego establishmentu” (dr Alanna Collen, „Cicha władza mikrobów”, s. 314).
Więcej na http://eubioza.pl/epidemia-alergii-za-duzo-czy-za-malo-infekcji/
@markot
Zadbaj o swoje flaczki, a będziesz się mniej stresować.
Ponad 80% serotoniny produkowanych jest w jelitach, o czym zdają się zapominać psycholodzy i psychiatrzy (a może nie nadążają za najnowszymi odkryciami?)
@piburi
Każdy może sobie dowolną rzecz napisać. Hipotezę higieniczną wykłada się na studiach medycznych, potwierdzono ją w badaniach. Jakie badania potwierdzają poglądy przeciwne?
Opieranie sie na faktach ulatwia zycie. Jednym z nich jest to ze zaistnielismy na drodze ewolucji w swiecie bakteryjno-wirusowo-grzybiczym. Poniewaz w zyciu nic nie jest dane za darmo placimy mikroorganizmom naszym cialem a one nam sie odwzajemniaja chroniac przed agresywnymi mikrobami. Jest to oczywiscie uproszczenie. Zaburzenie tego balansu prowadzi do konfliktu objawiajacego sie choroba.
nie wiem ile w tym prawdy ale mi w zapaleniu jelit bardzo pomógł preparat intesta z maslanem sodu, zadziałał na mnie najlepiej i nie mam naprawdę na co narzekać…jelita mam teraz po czasie w super stanie i zero biegunek 🙂