O doktorze, który robił maturę cztery razy

Kotarbinski_z_zonaWe wspomnieniach Tadeusza Kotarbińskiego można wyczytać o jego zmaganiach z maturą. Wskutek splotu niekorzystnych okoliczności oraz charakteru ówczesnego szkolnictwa musiał do niej podchodzić cztery razy.

Pierwsze podejście miało miejsce w roku 1905. Miał on wtedy 19 lat i był w ostatniej klasie gimnazjum. Na wiosnę jednak wybuchły zamieszki w Kongresówce. Wskutek tego doszło do powszechnego bojkotu szkolnictwa rządowego. Kotarbiński nie mógł zrobić matury. Chcąc jakoś ominąć tę przeszkodę, Kotarbiński przeniósł się do Krakowa, gdzie jesienią zaczął studia, licząc na to, że w międzyczasie albo uda się maturę jakoś uzyskać, albo też władze uczelni przymkną oko na ten brak.

Niestety dla niego władze uczelni zgodziły się tylko, by był on wolnym słuchaczem – i koniec końców Kotarbiński na wiosnę 1906 roku wrócił do Warszawy, by zrobić maturę. To drugie podejście tym razem zakończyło się sukcesem i w kilka miesięcy później filozof otrzymał upragniony dokument.

Czym prędzej wrócił na studia, ale tym razem do Lwowa. Po kilku miesiącach przeniósł się do niemieckiego Darmstadtu, gdzie studiował architekturę. Radość ze studiowania nie trwała jednak długo. Okazało się, że na maturze Kotarbińskiego jest tylko podpis generała Chrzanowskiego, właściciela gimnazjum, w którym zdawał maturę, co nie było równoznaczne z dokumentem państwowym. Dlatego wiosną 1907 r. wyjechał do Parnawy w Estonii, by tam w państwowym gimnazjum maturę zrobić. Po kilku miesiącach udało się zdać wszystkie egzaminy i otrzymać upragniony dokument.

Szczęśliwy abiturient wrócił do Lwowa, gdzie podjął studia filozoficzne pod okiem Kazimierza Twardowskiego. Po 5 prawie latach studia te udało mu się zakończyć doktoratem, który obronił późną wiosną 1912 roku. W czerwcu Kotarbiński opuścił Lwów i wrócił do Warszawy z zamiarem podjęcia pracy nauczyciela. Na miejscu okazało się jednak, że – po pierwsze – doktorat uzyskany we Lwowie jest nieważny dla władz carskich. Po wtóre, że Kotarbiński mógłby nauczać łaciny na podstawie matury zdanej 5 lat wcześniej, lecz uprawnienie to właśnie po upływie 5 lat uległo przedawnieniu. W tej sytuacji Kotarbiński podszedł do matury po raz czwarty. I tak po 7 latach ostatecznie maturę zdał i uzyskał potrzebne uprawnienia.

Całą tę historię przypomniał profesor Kazimierz Czarnota na konferencji w Bydgoszczy poświęconej Janinie i Tadeuszowi Kotarbińskim. A ja tę historię dedykuję wszystkim, którzy tytuły naukowe chcą robić „na skróty”.

Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: źródło

Tekst na podstawie: T. Kotarbiński, Wspomnienia z czasów studenckich, w: tenże, Studia z zakresu filozofii, etyki i nauk społecznych, Wrocław 1970, s. 405-425.