Klauzula sumienia II
Zygmunt II August: „Nie jestem królem sumień waszych” (portret pędzla Lucasa Cranacha Młodszego)
W dzisiejszym stanie legislacji lekarz ma prawo powołać się na klauzulę sumienia i odmówić pacjentce legalnej pomocy medycznej w postaci przerwania ciąży, nawet w stanie poważnego zagrożenia jej zdrowia. Pisałem już o tym we wrześniu 2011 w tekście Klauzula sumienia.
Klauzula sumienia w ogólniejszym sensie jest uregulowaniem, które pozwala niektórym na zwolnienie się z przestrzegania prawa na mocy odwołania się do sumienia, które ich zdaniem zabrania im podporządkowania się prawu. Wydaje mi się, że jej możliwości są ciągle niedoceniane.
Postanowiłem kontynuować ten wątek wykorzystując nośność niedawnych wydarzeń politycznych, a konkretnie dyskusji o eutanazji. W tym wpisie za eutanazję uważam zaniechanie leczenia podtrzymującego życie u osoby ciężko, nieuleczalnie chorej i bardzo cierpiącej w sposób nieusuwalny, na jej wyraźne i wielokrotnie powtarzane życzenie, także w postaci aktywnej, czyli na przykład odłączenie respiratora, kroplówek, żywienia pozajelitowego. Oczywiście, wyjątkową wagę takiemu czynowi nadaje jego całkowita nieodwracalność. Ale każdy dzień niepotrzebnego koszmarnego bólu i cierpienia także jest wielką i całkowicie nieodwracalną tragedią.
Uważam, że lekarz, który widzi nieuleczalnie chorego i cierpiącego człowieka, i który prosi go o skrócenie męczarni, też powinien mieć prawo powołać się na klauzulę sumienia. Zgodnie z tą klauzulą mógłby odmówić kontynuacji leczenia podtrzymującego życie, które sam pacjent chciałby zakończyć. Także w sytuacji, gdyby to miało polegać na działaniu aktywnym. Nie jestem lekarzem i nie stawałem wobec takich wyzwań, ale nie widzę, jak miałbym w zgodzie ze swoim sumieniem nieuleczalnie, potępieńczo cierpiącemu i błagającemu o śmierć człowiekowi odpowiedzieć, że społeczeństwo w swojej mądrości demokratycznie uchwaliło prawo, które nie pozwala na taką pomoc i w związku z tym on ma cierpieć dalej, a ja, jako praworządny obywatel, umywam ręce.
Zatem nie jestem za wprowadzeniem prawnej dopuszczalności eutanazji. Jestem jednak za wprowadzeniem klazuli sumienia, która pozwalałaby lekarzowi na bezkarne jej przeprowadzenie (po wykonaniu stosownych czynności dla zagwarantowania, że eutanazja jest prawdziwym i zdecydowanym życzeniem pacjenta).
Jeśli lekarz może już teraz, powołując się na swoje sumienie, odmówić leczenia osobie, która ma do niego prawo i go o nie błaga, to tym bardziej powinien także móc odmówić dalszego leczenia osoby, która właśnie chce, żeby jej już nie leczył. Nie jestem prawnikiem, ale po przeczytaniu w Wikipedii artykułu o klauzuli sumienia wydaje mi się niestety, że prawo do takiej odmowy nie wynika wyraźnie z istniejącego przepisu o klauzuli sumienia. Ale to przecież można zmienić.
Jerzy Tyszkiewicz
Komentarze
statystyka jest taka, ze 90% z nas zakonczy zycie w jakims tam szpitalu,
przyczepionych do jakichs maszyn, bezsilnych…
do szczesliwych od czasu do przyjdzie pielegniarz i nie tylko umyje d…, ale nawet przez minute potrzyma za reke i dotknie czola;
dziekuje za poruszenie tego tematu.
Bardzo ciekawa notka podchodząca do eutanazji od „kuchennych drzwi”. Nigdy tak o tym nie myślałem. Dotychczas nie byłem za klauzulą sumienia (w wykonaniu aptekarzy to już jakieś kuriozum), ale w zmienionej formie – czemu nie.
Przeprowadził Pam rozumowanie: ponieważ lekarz uważający aborcję za morderstwo ma prawo jej odmówić, to inny lekarz powinien mieć prawo bezkarnie zabić czlowieka. Teza w żaden sposób nie wynika z przesłanki.
Abstrahuję tu od dyskusji o dopuszczalności aborcji i eutanazji. Przedstawione rozumowanie jest po prostu nielogiczne. Non sequitur.
I żeby informatyk takie rzeczy, wstyd.
@trad
Nie tak idzie to rozumowanie, nie zrozumiał/a go Pan/Pani. Streszczę zatem innymi słowami.
Teza jest taka: jeśli jedna grupa lekarzy wywalczyła sobie prawo postawienia swojego sumienia ponad prawo państwa, to druga grupa też mogłaby się tego domagać, w innym zakresie rzeczowym.
Mam nadzieję, że to nie budzi Pana/Pani wątpliwości?
Ponieważ wywalczenie klauzuli sumienia wymaga argumentów, wskazuję, że istnieją poważne argumenty za dopuszczeniem jej w sprawie eutanazji.
Sformułowałem również hipotezę, że gdybym był lekarzem, to zapewne takiej klazuli bym się dla siebie domagał.
@J.Ty.
Obawiam się, że nie mogę się zgodzić z tezą, iż jedna grupa lekarzy „wywalczyła sobie prawo postawienia swojego sumienia ponad prawo państwa”. Ona wywalczyła sobie prawo do tego, aby państwo nie zmuszało ich do zabijania. Bo zabijanie niewinnych istot jest w naszej cywilizacji uznawane za coś złego. A Pan z tego wywodzi prawo DO zabijania. Nie bałdzo to logiczne.
A tak w ogóle: lekarze są od tego, żeby LECZYĆ. A nie żeby zabijać. Zgodzi się Pan?
Zawód związany z zabijaniem nazywa się kat. Jezeli domaga się Pan eutanazji – to czemu obarczac nią przedstawicieli innego zawodu? Wprowadźmy klauzulę sumienia po calości – Pan już się na nią zapisał. Dlaczego przeszkodą miałby być brak wykształcenia medycznego? Od kiedy do zabicia czlowieka potrzeba 6 lat studiów plus x lat stażu?
Jeszcze raz podkreślam: nie wchodzę w dyskusję o aborcji czy eutanazji, bo tu byśmy nie porozmawiali. Dyskutuję li i jedynie o logice Pana wywodu. W dalszym ciągu: non sequitur.
Uporczywa terapia, której jedynymi efektami jest to, że pacjent żyje i straszliwie oraz beznadziejnie cierpi, to TORTURA.
Torturowanie niewinnych istot jest w naszej cywilizacji uznawane za coś złego.
Lekarze są od tego, żeby LECZYĆ. A nie żeby torturować. Zgodzi się Pan/Pani?
Zawód związany z torturowaniem nazywa się kat.
I dlatego mam nadzieję, że pojawią się lekarze, którzy wywalczą sobie prawo do tego, aby państwo nie zmuszało ich do torturowania. Czyli postawią swoje sumienie ponad prawo państwa, bo to jedna z form takiego działania. Podobnie, jak odmowa przeprowadzania zabiegów przerwania ciąży w medycznie uzasadnionych i prawnie dopuszczalnych przypadkach.
Coś marnie z logiką, która uważa, że zabić nie wolno, ale torturować wręcz nie wolno odmówić, jak się trafi okazja.
A może rozważyć taki dylemat związany z klauzulą sumienia: lekarz jest członkiem Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy, która to religia wyraźnie zabrania dokonywania transfuzji krwi. Na salę operacyjną trafia dziecko po wypadku, w wyniku obrażeń straciło dużo krwi, same obrażenia nie są groźne ale należy natychmiast uzupełnić krew. Lekarz odmawia, powołując się na klauzulę sumienia: przecież nie może zostać zmuszony do tego, żeby za cenę uratowania życia doczesnego na zawsze zamknąć przed tym dzieckiem bramy Raju. Cała koncepcja „klauzuli sumienia” wydaje mi się zupełnie chybiona i z łatwością może zostać sprowadzona do absurdu. Tym bardziej, że najczęściej sumienie=mitologia i nie rozumiem, dlaczego mitologia X ma być nadrzędna względem mitologii Y (tylko dlatego, że wyznaje ją znaczna większość obywateli?)
Nie sądzę, żeby do eutanazji należało podchodzić od tej strony. Lepiej jest powiedzieć otwarcie: śmierć jest częścią życia, prawo do godnego odejścia jest niezbywalnym ludzkim prawem, człowiek i tylko człowiek jest dysponentem własnego życia i tylko on może decydować o czasie i sposobie jego zakończenia. Obowiązkiem państwa jest stworzenie takich warunków, żeby każdy człowiek miał szansę zakończyć swoje życie na własnych warunkach, w sposób godny, bez niepotrzebnego cierpienia i bólu. I tyle.
@Mikołaj
Też uważam, że klauzula sumienia jako idea nie jest dobrą rzeczą. Ale jest tu z nami i nie widać wielkiej szansy, żeby miała zniknąć. Więc można próbowac użyć jej do zrobienia przynajmniej wyłomu w murze, którego najchętniej pozbylibyśmy się w całości.
W chwili obecnej klauzula sumienia jest ewidentnie nadużywana niezgodnie z prawem. Artykuł 30 ustawy o zawodzie lekarza nakazuje lekarzowi przeprowadzić zabieg niezależnie od jego wątpliwości etycznych jeśli występuje „niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub poważnego rozstroju zdrowia pacjenta oraz w innych przypadkach nie cierpiących zwłoki”. Tak więc jeśli od tego zależy życie kobiety, lekarz nie ma prawa odmówić jej aborcji. To, że lekarze łamią to prawo bezkarnie, to inna sprawa…
Niemniej jednak przypadek eutanazji ewidentnie się z tym prawem kłóci – tutaj przecież jest zagrożenie życia pacjenta! Należałoby więc zmienić i znacznie rozszerzyć zakres działania klauzuli sumienia – a to by nie było korzystne. I tak jest już nadużywana (patrz przypadek kobiety której życiu zagraża ciąża). Strach pomyśleć, jak nadużywana by była gdyby usunąć jeszcze kolejne bariery prawne!
Problem przymusowego leczenia umierających to poważna sprawa i należałoby zapewnić pacjentom pewność, że przez żadnego lekarza torturowani nie będą (choć niby obecnie prawo już to zapewnia…). Ale chyba nie przez modyfikacje klauzuli sumienia tu droga…
A na marginesie, ciekawostka: jeśli jakiś lekarz buddysta (albo wyznawca dźinizmu) odmówi zgodnie z klauzulą sumienia leczenia wszystkich z chorobami zakaźnymi, bo jego religia nie pozwala mu na mordowanie drobnoustrojów – to jest to w pełni legalne i zgodne z Polskim prawem. Ciekawe, czy kiedyś się takiego przypadku doczekamy 🙂
@J.Ty.
Zaprzestanie uporczywej terapii nie jest eutanazją. Czym innym jest „pozwolić umrzeć”, a czym innym „zabić”. Zgodzi się Pan?
Na wszelki wypadek podkręcę ostrość.
Jeżeli ktoś cierpiący na nowotwór rezygnuje z kolejnej chemioterapii, to nie jest to eutanazja. Eutanazja byłaby wtedy, gdyby lekarz takiemu pacjentowi podał truciznę (albo po prostu strzelił w łeb). Bo skoro nie da się wyleczyć.. Czy dostrzega Pan różnicę między tymi dwoma przypadkami?
Tak więc kolejny Pana argument trafił … nawet nie w płot: przeniosło górą.
@trad
Ach, teraz rozumiem. Pan/Pani należy do tych ludzi, którzy w ferworze dyskusji zapominają, o czym rozmawiamy.
Proszę zatem wrócić i przeczytać jeszcze raz, ten akapit, w którym jest wytłuszczony fragment. Życzę owocnej lektury i dobranoc.
@ J.Ty.
28 stycznia o godz. 0:15
Istnieja dwie grupy lekarzy; jedna – to pracujacy dla panstwa, na panstwowej pensji, czyli rodzaj panstwowego urzednika, drugi – to lekarze zajmujacy sie wylacznie prywatna praktyka. Prywatni moga sobie przebierac w pacjentach, jak w ulegalkach. To ich prawo, jako wlascicieli prywatnego przedsiebiorstwa. Lekarze, pracujacy „na etacie” obowiazuja takie same reguly, jak innych urzednikow panstwowych, a wiec „klauzula sumienia” nie istnieje. Jesli dany zabieg jest ujety w w klasyfikacji dopuszczalnych zabiegow, to lekarz nie ma prawa odmowic wykonania takiego zabiegu. W przypadku aptek jest nieco inaczej, bo sa wlasnoscia prywatna, a wiec wlasciciel ma prawo sprzedawac to, co chce. Problem zaczyna sie w momencie, gdy otrzymuje zaplate nie od pacjenta, a od panstwa. Wtedy wybor zostaje ograniczony. Z eutanazja jest podobnie; sa lekarze, ktorzy z tym nie chca miec nic wspolnego, ale tez sa tacy, ktorzy sa wrazliwi na cierpienia dogorywajacego czlowieka i pomagaja mu odejsc. Ale to sa rozwazania teoretyczne, bo przeciez wiem, jak jest w praktyce. A w praktyce jest tak, ze kazdy robi co chce, bo nie istnieja zadne srodki kontroli. To sie tez z czasem zmieni. Ale zadne nowe regulacje prawne nic tu nie pomoga, bo Polska nierzadem stoi i zadnych praw sie tu nie przestrzega. Ci ktorzy je nagminnie lamia, wychodza bez szwanku, natomiast do wiezienia wsadza sie pijanych rowerzystow oraz bezrobotnych, ktorzy nie maja z czego zaplacic alimentow, ewentualnie gowniarzy zlapanych ze skretem. Najpierw musza zajsc duze zmiany swiatopogladowe w mentalnosci Polakow zanim mozna bedzie pomarzyc o zmianach prawnych.
Pozdrawiam.
Racja Mikolaj, ze ta cCała koncepcja ?klauzuli sumienia? jest zupełnie chybiona i z łatwością może byc ona zostać sprowadzona do absurdu, jesli np. lekarz jest członkiem Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy, która to „religia” wyraźnie zabrania dokonywania transfuzji krwi. Na salę operacyjną trafia dziecko po wypadku, w wyniku obrażeń straciło dużo krwi, same obrażenia nie są groźne ale należy natychmiast uzupełnić krew. Lekarz – Swiadek Jehowy odmawia dokonania transfuzji krwi, powołując się na klauzulę sumienia: przecież nie może zostać zmuszony do tego, żeby za cenę uratowania życia doczesnego na zawsze zamknąć przed tym dzieckiem bramy Raju.
I racja J.Ty. – Lekarzy, pracujacy ?na etacie? obowiazuja takie same reguly, jak innych urzednikow panstwowych, a wiec ?klauzula sumienia? dla nich nie istnieje. Tylko lekarze calkowice „prywatni”, a wiec nie zatrudnieni w zadnej panstwowej placowce sluzby zdrowia badz edukacji moga sobie przebierac w pacjentach, jak w ulegalkach, gdyz to jest ich prawo, jako wlascicieli prywatnego przedsiebiorstwa, nie bioracych ani grosza od panstwa..
@J.Ty.
Obawiam się, że kto inny zapomniał, o czym dyskutuje. Proponuję wrócić do jednej z wcześniejszych wypowiedzi i poczytać o „torturowaniu” (niestety, wytłuścić fragmentu nie mogę).
Poważnie Pan twierdzi, że chorych poddaje się terapii, na którą nie wyrażają zgody? Może jednak lepiej zweryfikuje Pan swoje mniemanie u źródeł.
@trad
Proponuję wzajemnie zapoznanie się ze znanymi (jak się okazuje: prawie) wszystkim faktami.
Na początek proponuję przeczytanie o Januszu Świtaju – czy lekarz po prostu mógłby wyłączyć respirator na jego żądanie zaprzestania terapii?
trad 28 stycznia o godz. 0:37 pisze”
„zabijanie niewinnych istot jest w naszej cywilizacji uznawane za coś złego.”
Czyżbyś był veganinem? I jeszcze podkręcę ostrość: nader często ci sami ludzie, którzy wzdragają się przed zabijaniem „niewinnych istot”, bo znajdują uzasadnienie dla tego wzdragania w swoich wierzeniach, nie mają nic przeciwko rytualnemu ubojowi zwierząt. Deal with it.
Wracając do meritum, odmawianie świadomej istocie, która nie chce już znosić cierpienia, uwolnienia od tego cierpienia, jest nieludzkie. Dlatego pomysł powołania się na klauzulę sumienia, pozwalającą lekarzowi na udzielenie pacjentowi w realizacji świadomie podjętej decyzji tegoż pacjenta, uważam za bardzo trafiony i możliwy przełom w impasie.
@J.Ty.
A oczekiwania eutanatyków ograniczają się do przypadków w rodzaju p.Świtaja? Czy też może obejmują sporo szersze kręgi „pacjentów”? Hę?
Zostawmy to, nie jestem zainteresowany prowadzeniem sporu światopoglądowego, pozostanę przy metodologicznym. Bo cały czas nie skorygował Pan podstawowego błędu Pańskiego rozumowania:
z prawa do niezabijania wywiódł Pan prawo do zabijania.
Powtórzę po raz n-ty: non sequitur.
Bzdury Waść piszesz, i to kompletne.
Primo lekarz odmawiający zabiegu i powołujący się na klauzulę sumienia ma obowiązek wskazać realną możliwość wykonania zabiegu. Czyli zwykle innego specjalistę, który zabieg wykona. Jeśli nie wskaże, łamie prawo.
Secundo proponuję zapoznać się z pojęciem eutanazji (Szewczyk w swym podręczniku bioetyki rozwodzi się nad definicją na kilkunastu stronach, omawiając szczegółowo każdy z wyróżników definicyjnych, więc jej tutaj nie przytoczę). Terapia nie rokująca wyleczenia ani poprawy stanu pacjenta, a zwiększająca jego cierpienia to TERAPIA UPORCZYWA. Odstąpienie od terapii uporczywej uważane jest dzisiaj za normalne, zgodne z prawem i pożądane postępowanie (choć do szerszej społeczności nie zawsze się to przebija, panuje jeszcze zacietrzewienie terapeutyczne, często w połączeniu z poglądem paternalistycznym). Zalecają je wytyczne, np. Zaniechanie i Wycofanie się z Uporczywego Leczenia Podtrzymującego Życie u Dzieci opracowane w 2011 pod patronatem Polskiego Towarzystwa Pediatryczego (jest dostępny w necie). Obecnie środowisko akademickie dyskutuje nie nad dawno przedyskutowaną zasadnością odstąpienia od terapii uporczywej, ale nad ewentualnym traktowaniem prowadzenia takiej terapii jako błędu medycznego. Wiem, że w wielu szpitalach jest inaczej, ale taki stan nie ma umocowania ani w rawie, ani w poglądach naukowców.
A co do życzenia, każde życzenie kompetentnego pacjenta jest dla lekarza obowiązujące. Problem polega na tym, że pacjent na IOMie zazwyczaj kompetentny do decydowania o sobie już w pełni nie jest, poddany działaniu silnie działających leków, z niedokrwionym OUN. Te problemu wyglądają zupełnie inaczej, niż się szanownemu Autorowi wydaje.
@trad
Nie ma mojego błędu, bo nie twierdzę, że jakieś wynikanie jest.
Są ludzie, których sumienie bardziej się wzdraga przed zabijaniem, a są tacy, u których bardziej się wzdraga przed torturowaniem. I niestety czasem wybór jest ograniczony do tych dwóch opcji, bo utrzymywanie przy życiu oznacza torturowanie, a zaprzestanie tortur oznacza śmierć.
Są też pacjenci, którzy błagają, żeby ratować ich życie i są tacy, którzy błagają, żeby im je odebrać, bo cierpią.
Uznanie tych faktów to kwestia pokory wobec świata i przyjęcia do wiadomości, jaki on jest. Z żadnej logiki nie wynika też, że w tych sytuacjach należy dla wszystkich i na zawsze wybrać dokładnie jedną z tych opcji, a drugą karać.
@mpn
Im jestem starszy, tym mniej interesują mnie teoretyczne rozważania środowiska akademickiego i wielostronicowe definicje w podręcznikach etyki, a bardziej praktyka, której mogę zaznać na sobie samym i na swoich bliskich.
A ta jest taka, jak jest, i Ty sam to widzisz. I powiedz mi, dlaczego Świtaj pisał na cały świat prośbę o eutanazję, jeśli wedle, jak mówisz, dawno uzgodnionego poglądu na jego życzenie lekarz powinien był bez zbędnej dyskusji wyłączyć respirator?
@J.Ty.
A Pan swoje z torturowaniem, pomimo kilkakrotnego wskazania róznicy między zaprzestaniem „uporczywej terapii” a eutanazją…
Trudno, moja babcia zwykła mawiać: „Jak się kto uprze, to się us**, a nie utrze”.
Życzę Panu dalszych, miłych dyskusyj w kręgu TWA.
@ trad
28 stycznia o godz. 17:50
Niestety, @ J. Ty. – musze sie zgodzic formalnie z @ trad. Eutanazja, to cos wiecej niz zaniechanie wysilkow ratowania zycia. Eutanazja to aktywne pozbawienie zycia, np. poprzez podanie przedawkowanej dozy srodkow przeciwbolowych, ale sa tez inne sposoby. Podczas gdy zaniechanie podtrzymywania zycia w sposob sztuczny lezy absolutnie w gestii lekarza (na ogol po konsylium z ordynatorem i innymi lekarzamia), to aktywne odebranie zycia (eutanazja) – juz nie. Prosze jednak wziac pod uwage, ze odlaczenie pacjenta od maszyn moze nie spowodowac natychmiastowej smierci i pacjent moze jeszcze cierpiec meczarnie przez godziny, a nawet dni zanim nadejdzie smierc. W zalegalizowaniu eutanazji chodzi wlasnie o to, by lekarz mogl spowodowac mozliwie bezbolesny zgon osoby, ktora o to prosi, po konsultacjach, rozmowach z rodzina i zasiegnieciu porad innych lekarzy. Ja jestem jak najbardziej za takim rozwiazaniem. Ojciec umieral przez rok, wiedzac, ze umiera, cierpiac i proszac o skrocenie tych cierpien. Nikt nie mogl na to nic poradzic, bo bylaby to zbrodnia. Gdyby eutanazja byla legalna, to mozna byloby te cierpienia skorcic. Nie chcialbym umierac tak jak on.
Pozdrawiam.
@trad
A owszem, powtarzam o tym torturowaniu, bólu i cierpieniu. Bo nie chcę być kiedyś praktycznie ubezwłasnowolnioną ofiarą prostych i „jedynie słusznych” rozwiązań wymyślonych przez ludzi, którzy o bólu i cierpieniu zapomnieli albo są na nie obojętni.
Drodzy dyskutanci,nie trzeba klauzuli sumienia aby nie wykonać obowiązków lekarskich,lub ich zaniechać,lub wykonać je nie rzetelnie.
Sumienie kosztuje,sumienie w „służbie zdrowia” ma wymierną cenę.
Z własnego doświadczenia:nie powinniśmy leczyć się u spadkobierców.
Smutne.
Rozumowanie autora: jeśli może obowiązywać klauzula w jednej sprawie to dlaczego nie mogła by obowiązywać w innej, nie jest wnioskowaniem logicznym i zarzut błędu logicznego jest zapewne chybiony. Co najwyżej może można by to sprowadzić do wnioskowania przez analogię a takie wnioskowanie może być zawsze obciążone błędem. Temat dotyczy etyki a ta nauką nie jest i rozstrzyganie jej dylematów racjonalnie jest jałowe. Problem czy bardziej etyczne jest pozbawienie życia czy torturowanie nie może być rozwiązany racjonalnie. Jego rozwiązanie zależy od aksjomatów a te każdy może przyjąć wedle własnego rozumienia. Pomysł rozszerzenia klauzuli dla lekarzy nie może być oceniany racjonalnie z użyciem aparatu logiki. Jest zły lub dobry wyłącznie w zależności od poglądów oceniającego.
Z poważaniem W.
@ Wojtek 1942
29 stycznia o godz. 15:13
Zgadza sie w stu procentach. Wiec nie chodzi ani o logike, ani o etyke – tylko o przepisy. Dopiero w swietle prawa mozna rozpatrzec to, co dozwolone, a co nie.
Dla mnie eutanazja jest rozwiazaniem etycznym, dla wielu ludzi – nie. Ale nie ma to zadnego znaczenia, dopoki nie zostanie to prawnie uregulowane.
Kwestia klauzuli sumienia rowniez opiera sie o rozwiazania prawne. Kwestia opinii oceniajacego jest drugorzedna, bo pomijajac aspekty etyczne, zawsze liczy sie rezultat. To jest, albo cos jest zgodne z obowiazujacym prawem, albo nie. W kwestii eutanazji, prawo powinno sie zmienic w zaufanie opinii ekspertow, tj. lekarza prowadzacego w konsultacji z pacjentem, rodzina i innymi lekarzami. W tym sensie byloby to rozwiazanie racjonalne. Aksjomatem przyjetym bylaby „wolna wola” pacjenta, ktora – etycznie – wydaje sie byc wartoscia nadrzedna (kolejny aksjomat). Czy te aksjomaty przewazaja inny, ze zycie musi byc ratowane za wszelka cene, nawet wbrew woli pacjenta? Tego nie wiem, ale wydaje mi sie ze nie.
Szanowny Komentator ma racje, piszac, ze wszystko zalezy od pogladow oceniajacego. Jestem zwolennikiem eutanazji, poniewaz uwazam, ze to jednostka jest suwerenna, i – choc nie moze zadecydowac o swoim zaistnieniu – to moze zadecydowac o swojej smierci. Wedlug innych – zycie to dar nadany przez bostwa – i jego odebranie sobie nie lezy w gestii posiadacza tego daru. Troche sie to kloci z koncepcja „wolnej woli”, rowniez nadanej przez boga, ale takie sa meandry teofilozofii.
Pozdrawiam.
Z prawnym usankcjonowaniem eutanazji to tak osobiście mam pewien kłopot. Samobójstwo nie jest na gruncie prawa karalne i każdy może bezkarnie pozbawić się życia. Proste. Chory chce umrzeć to umiera. Jednak pomoc w samobójstwie już karalna jest. Nawet mimo argumentu, że samobójca nie był w stanie takiego samobójstw sam dokonać i o pomoc prosił. Musiał by prawo w tym miejscu zostać zmienione. Trzeba by uznać iż pomoc w dokonaniu samobójstwa nie jest karalna. I w tym miejscu nie potrafię sobie wyobrazić jak można by zapisać wszystkie warunki i zastrzeżenia dotyczące formy prośby o pomoc. To są drobiazgi techniczne lecz w moim rozumieniu nie do rozstrzygnięcia. Kwestie świadomości proszącego, jego stanu psychicznego, zmienności jego chęci lub niechęci do śmierci i wiele innych. A do tego doszło bardzo iluzoryczne rozróżnienie eutanazji od przerwania uporczywej terapii. Definiowanie eutanazji i przerwania uporczywej terapii jak dotąd jest przykładem niezwykłej kazuistyki. No i jeszcze mam niechęć do uznania lekarzy za kompetentnych w rozstrzyganiu czy należy lub czy można zabić. Niech oni starają się leczyć możliwie skutecznie lecz czy można powierzyć im prawo rozstrzygania o odebraniu życia? Jakie mają do tego przygotowanie?
Z poważaniem W.
Ale to z tej teorii wynika praktyka. Dzisiaj bez teorii nie ma medycyny. Żeby wprowadzić do użytku nowe postępowanie lecznicze, konieczne są długie badania, sposób przeprowadzania których opisuje teoria. Króluje istotność statystyczna, a randomizacja i podwójnie zaślepiona próba idą o krok za nią. I oczywiście zgoda na cokolwiek, co wykracza poza standardowe postępowanie, zgoda na każdą nowość – wydawana przez komisję bioetyczną, w której zasiadają liczni teoretycy, bioetycy zajmujący się w swoim życiu płównie myśleniem, jak inni mają postąpić, by postąpili dobrze. Ci inni – lekarze, pielęgniarki – często nie mają czasu na analizowanie za i przeciw, na myślenie o wartościach itp. Ich praktyka sama nie zbuduje właściwego sposobu postepowania. Idąc tą drogą pójdziemy w stronę rozpowszechnionych w Polsce paternalizmu i zacietrzewienia terapeutycznego, to spojrzenie z zewnątrz na sytuację, oparte własnie o teorię, przyczyniło się do pewnych zmian. Mówi się dzisiaj o pryncypializmie, o etyce troski ograniczonej sprawiedliwością. To bioetycy są jej orędownikami, nie lekarze-praktycy.
Przypadku Świtaja natomiast nie znam zbyt dobrze, bym mógł się wypowiadać. Trudni mi oceniać stan zdrowia człowieka widzianego jedynie w telewizji. Nie twierdzę, że dzisiejsze rozwiązania rozwiązują wszystkie problemy. Twierdzę tylko, że znaczący odsetek rozwiązuje już zaprzestanie terapii daremnej, uporczywej, podziała środków na zwyczajne i nadzwyczajne… Trochę tych pomysłów jest. Sedacja terminalna to dobre rozwiązanie, etycznie (a więc teoretycznie) całkowicie akceptowalne (zasada podwójnego skutku św. Tomasza z Akwinu), pewnie obawy lekarzy o stan prawny jednak są, podobnie jak i często ze „zwyczajną” skuteczną analgezją w stanie terminalnym w chorobie nowotworowej. Dobrze byłoby więc je wszystkie oddzielić. Kiedy okaże się, że sama eutanazja po zastosowaniu takiego sita będzie dotyczyć nielicznych już tylko pacjentów, nie będzie wywoływała u części opinii publicznej takiego przerażenia.
Dla mnie sprawa jest prosta. Jestem wolnym człowiekiem i mam wolną wolę w decydowaniu o swoim życiu. O swojej śmierci ja decyduję, lekarz winien tylko potwierdzić, że moja choroba jest nieuleczalna. Państwo demokratyczne, nie ma prawa o tym decydować, wyznawcy jakiejkolwiek wiary, też nie mają do tego prawa. Państwo jedynie powinno stworzyć prawo które zabezpieczałoby od nadużyć od strony lekarza lub rodziny. Wyznawcy religii, etycy mogą sobie komentować, oceniać, ale nie decydować za mnie. Ponadto klauzula sumienia nie powinna mieć zastosowania w żadnych zawodach. Jeśli ktoś pracuje jako lekarz, aptekarz ma swoją pracę wykonywać zgodnie z przepisami prawa i prawa pracy. Jeśli ma wątpliwości etyczne, moralne, niech znajdzie sobie inną pracę.