Obrzędy przejścia

Chcąc nie chcąc braliśmy niedawno wszyscy udział w organizowanych na skalę całego Państwa obrzędach przejścia. Różne psychologiczne i socjologiczne komentarze w prasie podkreślały ich wagę i znaczenie  dla nas jako zbiorowości i dla każdego indywidualnie.

To naprowadza moją myśl na inne obrzędy przejścia, praktykowane w środowiskach akademickich. Wiele egzaminów straciło ten charakter, ale egzamin magisterski i obrona doktoratu, oprócz wszystkich cech normalnego egzaminu merytorycznego, na pewno mają też znaczenie symboliczne. Do tego kompletu dochodzi jeszcze ceremonia promocji doktorskiej, na moim uniwersytecie bardzo podniosła i wzruszająca, zarówno dla doktoranta, jak i promotora. Odwoływałem się do niej w innym wpisie.

A teraz kolokwium i wykład habilitacyjny. Propozycje ministerialne zmian prawnych w nauce zawierają zdanie: „Odstępuje się  od kolokwium i wykładu habilitacyjnego…” Niezbyt żałuję ich wartości merytorycznej w charakterze bariery dla ludzi niewartych promocji. Wprawdzie kiedyś po wysłuchaniu kolokwium i wykładu zdecydowałem się głosować przeciwko przyznaniu stopnia, ale i tak sprawa jednak przeszła i już teraz nie wierzę, że można na nich wypaść aż tak źle, aby to rozstrzygnęło o nieprzyznaniu habilitacji. Żal na pewno wykładów, wśród których wiele było znakomitych, otwierających mi oczy na nieznaną a ciekawą dziedzinę, ale przeżyję i bez nich.

Co jednak z obrzędem przejścia, którym jest kolokwium i wykład habilitacyjny? Po ich zakończeniu rada wydziału głosuje, a wynik jest komunikowany zaproszonemu znowu na salę habilitantowi, któremu dziekan składa gratulacje i zaprasza do zajęcia miejsca na sali, bo od tej chwili, już jako samodzielny pracownik naukowy, staje się z mocy prawa członkiem rady wydziału. Czemu mamy mu tę ceremonię poddania się próbie i inicjacji zabrać?! Zaoczna ocena przez małe grono, podliczenie punktów za impact factory i inne dokonania nie mają tej samej wartości emocjonalnej. Przyznaję – trwają krócej, są tańsze i zapewne promują jakość równie skutecznie. Ale to przecież nie wszystko, o co w nich chodzi.

Może po reformie średni poziom osób z habilitacją nawet wzrośnie, ale boję się, że jakość środowisk akademickich jako całości spadnie, po tym gdy zostaną pozbawione istotnego rytuału spajającego. Dziś, po doświadczeniu żałoby narodowej i pomagających ją przeżyć  obrzędów pożegnania, czuję to bardzo wyraźnie.

Jerzy Tyszkiewicz
Ilustracja Michał Tyszkiewicz