Ja. Próba rekonstrukcji



Jadwiga Staniszkis rekonstruuje samą siebie

Jeżeli tylko udaje mi się przeczytać jakąś interesującą książkę, nawet popularyzatorską, staram się dać temu wyraz na blogu. Czasem w postaci, jakiejś jednej myśli, którą wyłapałem w książce i która wydała mi się ciekawa, a czasem w postaci ogólnego wrażenia.

Piszę o tym, bo tym razem jestem w kropce. Przeczytałem książkę Jadwigi Staniszkis „Ja. Próba rekonstrukcji” (Prószyński i S-ka, Warszawa 2008). I nie wiem, co konkretnie o niej napisać. Na pewno jest ciekawa i wciągająca. Na pewno jest też zgodna z tytułem, to znaczy jest to faktycznie opowieść o tym, jaka jest Jadwiga Staniszkis. Niekoniecznie o szczegółowych kolejach jej życia, ale właśnie o niej. Kim jest, jak siebie widzi.


Myślałem sobie, że już tytuł sugeruje nieskromne aspiracje do pisania tylko o sobie. Jednak nawet jeżeli ktoś spisuje tylko koleje swojego życia (w formie autobiografii), to czy tego chce czy nie staje w centrum. Chyba więc lepiej, że już w tytule autorka jest szczera i pisze wprost, że książka jest o niej.

Szczęśliwie Staniszkis pisząc o sobie, unika pokusy taniego gwiazdorstwa. Opisuje siebie w tych aspektach, w których pragnie siebie odsłonić: poczucie obcości, uczucia (i trudności z nimi), praca naukowa i podróże, czy ulubione rzeczy. Opisuje, na przykład, jaką była matką, ale dlatego, że pisała o tym przy innej okazji. Starannie jednak unika pisania więcej o rodzinie. Z góry sobie określiła, co może odsłonić, a co jednak chce chronić tylko dla siebie. I to jest zrozumiałe.

Najbardziej dla mnie ciekawe są fragmenty książki, w których opisuje swoją pracę naukową. Refleksję prof. Staniszkis znam tylko z felietonów, które czytuję dość regularnie w sieci. Dlatego poznanie jej myśli w większej dawce jest takie interesujące. W książce odnosi się ona do tego, co pisała wcześniej, ale też szkicuje plany kolejnych analiz. Ciekawe są również fragmenty, w których Staniszkis opisuje swoje refleksje o innych społeczeństwach – Chiny, Japonia, czy Ameryka lub Australia. Bo są to luźne i niebanalne przemyślenia, których zapleczem jest przygotowanie teoretyczne.

Ze względów osobowościowych, o których autorka pisze w książce, jej punkt widzenia na analizowane sprawy odbiega często od ogólnych kierunków rozważań przyjętych w socjologii czy politologii. To czyni działalność naukową prof. Staniszkis bardzo ciekawą. Po przeczytaniu tej książki, mogę powiedzieć, że chyba ten punkt patrzenia na rzeczywistość rozumiem. Wygląda więc na to, że próba rekonstrukcji samej siebie uczyniona przez autorkę jest udana.

Grzegorz Pacewicz

Fot. Slawek’s, Flickr (CC SA)