Niebo gwieździste nade mną


Czy gwiazdy na niebie są realne?

W świąteczny wieczór jak zwykle wyszedłem z psem na spacer. Było ciepło i pogodnie. Świeciły gwiazdy. Nawet w mieście można dostrzec sporo ciekawych obiektów na niebie. Zacząłem więc rozpoznawać gwiazdozbiory. Nie jest trudne dla mnie, ponieważ astronomia ciekawi mnie od czasów szkoły podstawowej. Czasem nawet wyciągam teleskop, by sobie popatrzeć na nocne niebo. Mimo, że są to tylko kolorowe punkty na czarnym tle, albo cały czas ten sam Księżyc lub planety, jest coś fascynującego w tych widokach.


Światło od najbliższej gwiazdy leci bodaj cztery lata. A przecież większość gwiazd jest jeszcze dalej położona. Nie śledzę na bieżąco tych danych, ale o ile pamiętam, przy pomocy niewielkiego teleskopu można obserwować gwiazdy oddalone od nas nawet o kilkanaście tysięcy lat świetlnych. Galaktyki to już rząd kilku milionów lat świetlnych i dalej. Odkryto nawet obiekty oddalone od nas o kilka miliardów lat świetlnych. Przypomnę tylko, że rok świetlny to odległość, jaką przemierza światło przez rok.

Przypomniało mi się to wszystko, gdy tak sobie stałem z zadartą głową i patrzyłem na gwiazdy. Z danych tych wynika, że to, co widzę na niebie to w pewien sposób historia. Takie porównanie przeczytałem kiedyś w jakiejś książce. Jeżeli światło od najbliższej gwiazdy leci cztery lata, to obecnie jej stan może być inny, niż ten, który widać na niebie. Czas istnienia gwiazd oczywiście jest bardzo długi, więc cztery lata w tej skali, to jak mrugnięcie okiem. W przypadku bardziej oddalonych obiektów różnica między tym, co widać na niebie, a tym co, jest w rzeczywistości, byłaby bardzo wyraźna. Jednak żeby to sprawdzić, trzeba by się w magiczny sposób przenieść w jednej chwili o ogromną odległość.

Czy nocny obraz nieba pokazuje jakiś realny stan? Pytanie można by uzasadniać w ten sposób. Skoro światło wysłane przez gwiazdę do nas leci co najmniej kilka lat, a bywa, że znacznie dłużej, bo nawet kilka milionów lat, to przecież to, co widać na niebie, nie jest tym, co jest w rzeczywistości. W tej samej chwili, gdy patrzę na niebo, realny stan obiektu, który widzę, może być zupełnie inny. Jeżeli patrzę na gwiazdę oddaloną o kilka miliardów lat świetlnych, to gwiazda ta może nawet teraz nie istnieć.

Wykorzystując słownictwo Immanuela Kanta, pytanie to zakłada różnicę między zjawiskowym przejawem (fenomenem) rzeczy, a rzeczą samą w sobie. To, co widać na niebie, to fenomen, czyli zjawiskowy przejaw odległej gwiazdy. Sama zaś gwiazda jest tutaj rzeczą samą w sobie. Przy ogromnych odległościach astronomicznych stan gwiazdy i jej przejaw w tej samej chwili są odmienne.

Takie mniej więcej myśli snułem, gdy tak patrzyłem w niebo. W końcu ostateczne pytanie – czy to, co widać na niebie jest rzeczywiste, skoro patrzę na światło wysłane przez gwiazdy od kilku lat do nawet kilkunastu tysięcy lat temu? W chwili gdy patrzę gwiazdy wyglądają inaczej, mimo że nie mogę się tam przenieść i to sprawdzić. Gwiazdy na niebie są więc w pewien sposób nierealne, ponieważ ich obrazowi na nocnym niebie nic nie odpowiada.

Myśl taka jednak nie bardzo mi się podoba. Nie uwzględnia ona chociażby wielu kwestii związanych z czasem. To tak, jakby twierdzić, że zdjęcie zrobione sto lat temu jest nierealne, ponieważ osoba na tym zdjęciu, już nie żyje.

Nadto myślę, że odróżnienie tego, co realne i w jakiś sposób nierealne, nie pasuje do tej sytuacji. Gwiazdy na niebie są realne. Mimo, że głębsza analiza ujawnia, że za obrazem nocnego nieba kryje się pewien relatywizm czasu.

Grzegorz Pacewicz

Fot. :: lio ::, Flickr (CC SA)