Obamy pieniądze na naukę

Co „O” zrobi dla nauki?

Wybór Baracka Obamy na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych wywołał lawinę spekulacji na temat przyszłości amerykańskiej polityki. Choć w trakcie kampanii wyborczej Obama bardzo uważał, aby nie wdawać się w szczegóły i nie podawać dokładnych liczb, to ujawnił jakie są jego priorytety dotyczące nauki.
Pierwszy z nich to badania nad technologiami dotyczącymi nowych źródeł energii. W przeciwieństwie do prezydenta George’a W. Busha Obama nie ma żadnych interesów w hołubieniu przemysłu wydobywczego ropy naftowej. Obama proponuje zainwestować w sektor zastępczych źródeł energii 15 miliardów dolarów (zamiast obecnych 2 miliardów).

Z badaniami tymi ściśle łączy się podejście do kwestii klimatycznych. To właśnie zmiany prawne dotyczące funkcjonowania gospodarki uwzględniające działania ograniczające emisję CO2 mają dostarczyć środków na sponsorowanie badań alternatywnych źródeł energii. Już samo to – jeśli w ogóle uda się wprowadzić takie zmiany w życie – będzie musiało być okupione tytanicznym wysiłkiem nowej administracji.

Dwie pozostałe główne dziedziny związane z nauką to zdrowie i eksploracja kosmosu. Na temat badań dotyczących sektora zdrowia Barack Obama nie mówił w kampanii wiele. Bardziej skupiony jest na perspektywie usprawnienia samego systemu funkcjonowania służby zdrowia. Wspomniał coś o podwojeniu budżetu NIH (dziś 30-miliardowego), ale zapewne samo zwiększenie nakładów na badania naukowe sponsorowane przez tę agencję nie będzie jego priorytetem. Porządni doradcy powinni wykazać nowej administracji oczywisty związek pomiędzy nakładami na badania dotyczącymi zdrowia a funkcjonowaniem systemu służby zdrowia. Takie związki są oczywiste. Problem jedynie w czasie, jaki musi upłynąć pomiędzy zainwestowaniem a osiągnięciem założonych celów. Politycy chcą efektów od zaraz.

Podobne problemy będą z programem NASA. Obama obiecał zwiększenie budżetu tej agencji, ale nie wiadomo, na ile były to gołosłowne obietnice wyborcze (zresztą celne) mające mu przysporzyć głosów na Florydzie. Obama chyba dobrze rozumie, że pieniądze przeznaczone na NIH i NASA (również NSF) stanowią koło napędowe niezbędne do rozwoju nowoczesnej gospodarki (biotechno- i nanotechnologie).

Barack Obama nie ma ideologicznego obciążenia, jakie dźwiga George W. Bush. Wejdą więc zapewne dość szybko w życie zmiany legislacyjne otwierające ponownie finansowanie badań nad zarodkowymi komórkami macierzystymi z funduszy federalnych. Ale od tych decyzji samych pieniędzy w budżecie nie przybędzie. Za „O” amerykańska nauka może wrócić do swych korzeni „merytokracji”, od których zaczęła odchodzić za rządów „W”.

Ale nad całością będzie oczywiście wisiał miecz Damoklesa w postaci kryzysu finansowego i ekonomicznego. Obama musi poradzić sobie najpierw z szybkim opanowaniem tych dwóch kryzysów. Nie będzie mowy o wielkich reformach, jeśli nie uda się wykonać tego podstawowego zadania.

Znów powraca na pierwszy plan hasło: „Gospodarka głupcze”.

Jacek Kubiak

Fot. natehaley, Flickr (CC SA)