Antropologia, głupcze!
Todd: USA stworzyły mit ropy naftowej, aby odwrócić uwagę od innego problemu.
Opartą na badaniach demograficznych tezę o końcu imperialnej potęgi USA Emmanuel Todd uzupełnia ciekawymi, choć dość kontrowersyjnymi, rozważaniami na tematy, powiedzmy, „wokółantropologiczne”.
Wojna prezydenta Busha z terroryzmem jest przez Todda nazywana „teatralnym mikromilitaryzmem”. Chaos, m. in. na Bliskim Wschodzie, potrzebny jest bowiem USA dla legitymizacji ich imperialnej władzy. Dlatego, mówi Todd, nie ma co brać na serio amerykańskich planów rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Uregulowanie problemu bliskowschodniego byłoby na rękę Stanom tylko wówczas, gdyby zrezygnowały one równocześnie z pozycji policjanta-piromana, podjęły szybkie działania ratujące niewydolną gospodarkę wewnętrzną i usuwające wewnątrzamerykańskie problemy demograficzne. Na coś takiego ze strony republikańskiej administracji nie ma co liczyć. Cała para poszła w stronę przeciwną.
Upadające imperium stać więc jedynie na teatralne gesty, na które nabiera się spora liczba tak Amerykanów, jak i obserwatorów zewnętrznych. Dlatego Bush na swych przeciwników wyznaczył pomniejszych lokalnych watażków układając ich, właśnie teatralnie, w nieistniejącą „oś zła”. Bush przypisał im nadprzyrodzone cechy: Irak miał dysponować już za Busha I (tego imperialnego określenia używa Todd dość często) czwartą armią świata, a za Busha II miał zagrażać ogromnymi arsenałami broni biologicznej i chemicznej, Korea Północna ma posiadać kilkanaście bomb atomowych, a Iran ma je wyprodukować lada dzień.
Dostaje się też Kubie. Lokalizacja obozu-więzienia dla talibów i terrorystów Al Kaidy w Guantanamo miała nie być przypadkowa. Zabieg ten miał w świadomości opinii społecznej zbliżyć Kubę do fundamentalizmu muzułmańskiego.
Wyznaczenie „osi zła” przez Busha jest też dla Todda zabiegiem ukrywającym wisceralną anglo-saksońską niechęć wobec islamu, a szczególnie wobec świata arabskiego. USA w ogóle tego świata nie znają! I dlatego boją się go na zapas. Konflikt amerykańsko-muzułmański (lub amerykańsko-arabski) miałby, według Todda, posiadać – w przeciwieństwie do twierdzeń Huntingtona – nie charakter religijny, lecz antropologiczny.
Amerykanie nienawidzą Arabów, gdyż są ich antropologicznym zaprzeczeniem. Islam, islamski fundamentalizm i jego paroksyzmy (zamachy na ambasady USA w Kenii i Tanzanii, 11/9, Karaczi, zabójstwo Daniela Pearla, zamachy na Bali, w Rijadzie, Casablance, Turcji etc.) to dogodne, bo jakże poważne, choć w skali dyplomacji globalnej jednak tylko preteksty do zaatakowania „obcych i złych”. Todd uważa, że w zamysłach Busha odpowiedź na te ataki w postaci inwazji na Afganistan i Irak miały jedynie udowodnić siłę amerykańskiego imperium. W rzeczywistości zaś potwierdzają, że imperium to nie jest w stanie skutecznie kontrolować świata, nad którym pragnęłoby sprawować władzę absolutną.
Szczególnie interesująca jest teza autora „Apr?s l’empire” tłumacząca zaciekłość USA w walce o zasoby ropy naftowej zgromadzone pod piaskami pustyni wokół Zatoki Perskiej. Todd twierdzi, że Stanom Zjednoczonym brakuje nie tylko ropy (casus braków w zaopatrzeniu w benzynę południowo-wschodnich stanów w tym tygodniu), ale i wewnętrznych kapitałów i wszelkich innych produkowanych w USA dóbr i towarów (kryzys finansowy też zdaje się to potwierdzać). W dodatku USA mogą dzięki doktrynie Monroe’a bez większych problemów zabezpieczyć dla siebie dostawy ropy z zasobów południowoamerykańskich (choć dziś prezydent Wenezueli Chavez bardzo zawęża te możliwości). Dlaczego wiec taką wagę przykładają do tego surowca i dlaczego szczególnie do jego złóż będących w gestii krajów arabskich? Bardziej logiczna wydaje się interwencja w Wenezueli, na którą wcale się nie zanosi.
Otóż chodzi o to, by nie dopuścić do złóż ropy rzeczywistych konkurentów amerykańskiego imperium, czyli Europy i Japonii. Rosja w tej rozgrywce się nie liczy, gdyż ma wystarczające ilości własnych złóż ropy, a w dodatku ogromne zasoby gazu ziemnego. Teoretycznie nie musi martwić się ona o to, co dzieje się nad Zatoką. Jednak Rosja – kandydatka na przyszłe imperium – chce z tego właśnie powodu równie silnie co USA kontrolować ropę z Zatoki. Odseparowanie Europy i Japonii od bliskowschodnich surowców energetycznych jest we wspólnym imperialnym interesie USA i Rosji.
Todd twierdzi, że USA stworzyły mit ropy naftowej, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od najważniejszego wewnętrznego problemu Ameryki, czyli od pełnej zależności od dopływu dóbr i kapitałów z zagranicy. Zamarcie napływu kapitałów i towarów do USA np. z powodu braku zainteresowania ze strony Europy czy Japonii, spowoduje nieuchronne załamanie się dolara. Todd przewidywał już w roku 2002, że krach wisi w powietrzu. Dziś, gdy kryzys finansowy dociera do Europy, jego przewidywania nabierają realnych kształtów.
Todd jednak nie poprzestaje na oskarżeniach i krytyce Stanów Zjednoczonych i ich prezydenta. Wskazuje również drogi wyjścia z krytycznej sytuacji. Przywódcy USA muszą zacząć myśleć uniwersalistycznie i egalitarnie. USA muszą znów stać się „dobrym mocarstwem”, jakim były w latach zimnej wojny. Ale na taką zmianę kursu obecnej administracji jest już za późno. Nadzieja w zmianie ekipy prezydenckiej. Rezygnacja z polityki teatralnej gestykulacji i hiperpatriotycznych haseł może ograniczyć imperialne zapędy Ameryki. Kto mógłby takiej zmiany dokonać, McCain czy Obama?
Jacek Kubiak
Fot. slopjop, Flickr (CC SA)
Komentarze
„Dostaje się też Kubie. Lokalizacja obozu-więzienia dla talibów i terrorystów Al Kaidy w Guantanamo miała nie być przypadkowa. Zabieg ten miał w świadomości opinii społecznej zbliżyć Kubę do fundamentalizmu muzułmańskiego.”
Ja chyba śnię…
o czym?
USA ma niewatpliwie przed soba dosc trudny okres depresji gospodarczej, ktora zapewne potrwa jeszcze co najmniej dwa lata osiagajac stan absolutnej prostacji duchowej i finansowej w polowie kadencji nowej administracji. Jest bardzo prawdopodobne, ze w okolicach owego minimum (patrz http://bobolowisko.blogspot.com, Marzec 2008) dojdzie do zamachu stanu i przejecia wladzy przez „mocnego bialego czlowieka” , ktory bedzie usilowal zatrzymac i odwrocic upadek imperium. Tak jak to bylo w okresie poprzednich minimow (lata 30te i 80te patrz wykresy zamieszczone w artykule cytowanym wyzej) w USA wystapia rozruchy i walki uliczne w wiekszych miastach obdarzonych duza liczbo mieszkancow kolorowych. Kryzys ten bedzie mial zreszta wymiar swiatowy gdyz upadlosc finansowa USA odbije sie na gospodarkach, ktorych racja istnienia jest eksport towarow na rynek amerykanski oraz tych, ktore sa wierzycielami USA.
Rzecz bowiem jasna, ze nie zobacza one wiele ze swoich wierzytelnosci a rynek amerykanski, w fazie bezrobocia i bezholowia przestanie byc racjonalnym rynkiem zbytu. USA znajduja sie w kryzysie od roku 2000 ale fakt ten pojawil sie w swiadomosci spolecznej dopiero ostatnio dzieki oszukanczej czy tez wywolanej glupota redaktorow (sklaniam sie do drugiej mozliwosci) pracy oglupiania mas przy pomocy srodkow pozostajacych w dyspozycji aparatu propagandy sukcesu. Tera faktow nie da sie juz ukryc ale ciagle nie widac informacji o prawdziwych zrodlach kryzysu jakimi sa :doktryna wolnego rynku oraz oderwanie dolara od partetu zlota. To zas spowoduje dalsze poglebianie kryzysu gdyz pakiet ratunkowy w wysokosci 700 mld (niewystarczajacy zreszta na pokrycie potrzeb) powiekszy tylko ilosc pieniedzy bez pokrycia na rynku finansowym i wywyla postepujaca dewaluacje dolara. Jak dota zaden z kandyadatow nawet nie wspomnial o tych prawdziwych skutkach kryzysu obiecujac natomiast poprawki kosmetyczne i wzrost uprawnien do roznego typu swiadczen. To zas oznacza dalsze wydatki z budzetu, ktory od lat 70tych ma permanentny deficyt. Kazde panstwo obok wielu innych funkcji , Takich jak utrzymanie kulturowa, narodowa czy rasow
cd. – przepraszam, przy korekcie ostatniego zdania procesor zadecydowal wyslac tekst. Ponizej ostatnie zdanie w formie prawidlowej i kontynuacja.
Kazde panstwo obok wielu innych funkcji, takich jak utrzymanie integralnosci terytorialnej, kulturowej i rasowej obywateli zamieszkujacej obszar jest takze wielka narodowa firma czyli ukladem gospodarczym. Nie ma szans na utrzymanie sie firma, ktora notorycznie kupuje towary o wiekszej wartosci niz te ktore wytwarza oraz pokrywa deficyt operacyjny pozyczkami od zewnetrznych wierzycieli. A tak wlasnie postepowlo USA idac za radami spekulantow glownie semickiego pochodzenia. Teraz to wielkie niegdys imperium jest postawione niemal w stan likwidacji. Jedyna szansa na ratunek to powrot do gospodarki importowej kontrolowanej clami oraz powrot do waluty wymienialnej w pelni na zloto. Im predzej te reformy zostana wprowadzone tym wieksza jest szansa na zmniejszenie dotkliwosci dna kryzysu. Inaczej Ameryke czeka anarchia a byc moze tez i wewnetrzna wojna rasowa.
Ciekawe… W pewnym sensie chodzi o politykę dziel i rządź, którą tak świetnie opanowała Rosja.
@ GP :
Bo to chyba wlasnie atrybut wladzy imperialnej.
@ Bobola :
Ty to nie mozesz sie powstrzymac zeby jakiegos semity nie wytropic. 🙂 Emmanuel Todd tez jest Zydem jak ci twoi spekulanci. I co z tego?
jk,
Nie wierzę, żeby ktoś naprawdę napisał coś takiego…
A na czym ma w ogóle polegać tytułowy „mit ropy naftowej” ?
Gdzieś z równania wypadły Chiny, a na dalszym planie Indie i Brazylia. O ile Rosja jako jedyne mocarstwo jest w stanie militarnie bezpośrednio zagrozić USA, o tyle to Chiny stanowią największe zagrożenie ekonomicznie trzymając Stany w kieszeni. To nie Japonia, czy UE ze swoją żółwią gospodarką i zawiłą biurokracją, ale właśnie Chiny wyrastają na główne gospodarcze zagrożenie.
Moim zdaniem Todd nie do końca ma we wszystkim rację. Skrótowo:
1.Konflikt zdefiniowany przez Huntingtona (moim zdaniem trafnie) jest nie tyle religijny, ale kulturowy. Jego geneza jest starsza niż chrześcijaństwo i islam. Północ (określana też jako Zachód) ma korzenie rolnicze, podczas gdy Południe (w tym Arabowie) to ludy o genezie pastersko-koczowniczej.
2. cytat: „Stanom Zjednoczonym brakuje[…]wszelkich innych produkowanych w USA dóbr i towarów”
To chyba jakiś żart. To w przemysłowych gospodarkach socjalistycznych brakuje dóbr przemysłowych, a nie w amerykańskiej postindustrialnej gospodarce kapitalistycznej. Problemem USA jest brak środków na m.in. konsumpcję dóbr, a nie brak tych ostatnich.
3.Co do Zatoki Perskiej, złóż ropy i Japonii też się nie zgadzam. Nikt Japonii niczego nie blokuje. Kupuje ona tam ropę po cenach rynkowych (wpływ na to ma bardziej OPEC niż USA). Nawet jakby USA znad Zatoki ‚zniknęły’ to tej próżni nie wypełni Japonia, bo ma zbyt mały potencjał. Obecność USA w regionie związana jest jeszcze z ich utrzymywaniem Izraela.
4.Z tym eksportem do USA, to leży on raczej w interesie eksporterów (m.in. Europy), np. francuskich producentów wina, niemieckich producentów samochodów, japońskich producentów elektroniki. A dolara przy życiu trzyma fakt bycia walutą rezerw dewizowych, atrakcyjność obligacji FED-u i handel surowcami rozliczany w USD.
5.W polityce zagranicznej USA nie ma różnicy pomiędzy republikańskimi a demokratycznymi prezydentami. Ci ostatni są często równie ‚drapieżni’, np. doktryna Cartera, doktryna Clintona.
Mit ropy naftowej polega na przekonaniu, że jest ona aż tak bardzo potrzebna, jak wmawia to amerykańskie lobby nafciarzy. Mając wpływ na najwyższe ośrodki decyzyjne blokują inne technologie, jak np. popularyzację ogniw paliwowych (choć to temat raczej do blogu red. Bendyka).
@ sceptyk :
Zauwaz, ze Todd pisal swoja ksiazke w roku 2002.
@ dziecko_bessy i Jacobsky :
Pelna zgoda z pierwszym zdaniem. Dlatego tez zaczalem ten wpis od stwierdzenia, ze ‚uzupełnia ciekawymi, choć dość kontrowersyjnymi, rozważaniami’. To temat do dyskusji, a nie prawda objawiona. Np. kawalki o Kubie, ktore zbulwersowaly Jacobsky’ego w ogole chcialem wyrzucic. Tyle, ze wydawaly mi sie wlasnie ‚dyskusogenne’. 🙂
Todd sadzi, ze (Jacobsky chyba podskoczy w swym fotelu) najwieksza przewina Kuby dla Busha jest ‚broda Fidela Castro, ktora za bardzo przypomina brode ben Ladena’. 🙂
Jacobsky, swoja droga wszyscy Kubanczycy, ktorych spotkalem w Europie bardzo sobie chwala Fidela Castro. Chyba nie wszyscy byli agentami kubanskiej SB. Tak mi sie przynajmniej wydaje. To troche tak jak z Bialorusia. Nikt tam chyba nie chce takiej sytuacji jak w Polsce. To oczywiscie kwestia edukacji i… gustu… a wiadomo, ze de gustibus non discutandum est.
jk,
Co do Fidela: pewnie potega mitu, nie wazne, czy z broda, czy bez… (pisze o tym obok. A. Szostkiewicz). A poza tym nie trzeba zapominac o tym, co bylo na Kubie przed Fidelem… I w ten sposob wracamy do amerykanskiej doktryny geopolitycznej.
Slusznie zauwaza sceptyk, ze brak w tym toddowskim krajobrazie Chin, Indii i paru innych krajow. Ni da sie pisac o dzisiejszej geopolityce bez tych krajow. To nie ma sensu.
Takze zastanawianie sie, czu USA chca czy nie chca utrudnic komus dostep do ropy nie ma wielkiego sensu, przynajmniej w odniesieniu do USA. Amerykanskie koncerny naftowe sa ponadnarodowe, nie naleza do rzadu USA, i sprzedadza one rope kazdemu, kto za nia zaplaci. Pieniadz nie ma koloru i konotacji politycznej. Koncesje na eksploatacje zloz na Bliskim Wschodzie maja nie Stany Zjednoczone jako takie, ale Exxon czy Chevron. Przy obecnej administracji amerykanskiej mozna powiedziec, ze to ona jest klientem, czy narzedziem kompanii naftowych i innych firm, grawitujacych wokol ludzi z otoczenia Busha. Jest to sytuacja odwrotna niz z Rosja, gdzie Gazprom jest narzedziem w reku panstwa, i sluzy on do realizacji rosyjskiej polityki odbudowy imperium. Jesli Putin nie zechce, to Gazprom nie sprzeda.
A wiec co to jest ten mit ropy naftowej ?
jk;
Naprawde nie masz Wacpan wstydu zarzucajac mi antysemityzm! Czy nazwiska takie jak [tekst usuniety przez jk]
@ Jacobsky :
Sadze, ze chodzi o kontrole zrodel ropy, a nie o doslowne niedopuszczenie konkurencji.
jk,
problem w tym, ze zrodla nie naleza do „Amerykanow” (cokolwiek to ma oznaczac). One naleza do krajow, gdzie sie znajduja, a te kraje wydaja (ewentualnie lub bez dyskusji) koncesje na eksploatacje tych zloz. Koncesje dostaje BP czy ELF, ale nie rzad taki czy owaki, w tym rzad USA. Ten ostatni wydaje jedynie ze 40 do 50 mld dolarow rocznie (bez kosztow wojny w Iraku oczywiscie) na ochrone szlakow transportowych, pomoc wojskowa, czy w ogole: na zachowanie status quo w regionach, gdzie ropa sie znajduje. Dlaczego to czyni, to juz inna sprawa. Powiedzmy, ze zeby ochronic zaopatrzenie wlasne czy w ogole, tzw. wolnego swiata, czy tez ze z przyczyn altruistycznych – nie wazne. Jednak to nie rzad USA kontroluje zasoby ropy. Rzad USA przeminie, zmieni sie ze sto razy, a kontrola nad zasobami pozostanie w rekach wlascicieli koncesji.
Jedyne, co moze sie przytrafic, to bunt wasala i cofniecie koncesji (np. nacjonalizacja). I wtedy wlasnie, aby „ochronic stabilnosc rynkow naftowych”, mamy okazje przekonac sie do czego sluza te drogie zabawki o napedzie atomowym w posiadaniu US NAVY, ktore plywaja po oceanach, ale najczesciej, to w okolicach Plw. Arabskiego. Jak widac, nie czesto trzeba ich uzywac, ale to nie oznacza, ze Amerykanie kontroluja zloza ropy. Oni pilnuja porzadku, kieruja ruchem, jednak skrzyzowanie, ulica i samochody nie naleza do policjanta.
Padlo tutaj zdanie o Wenezueli. Ponoc ropa z tego kraju to wcale nie jest taka wielka okazja. Mowia, ze to ropa gorszej jakosci, kosztowna w rafinacji, a wiec moze dlatego nie ma „parcia na Wenezuele”, jak to bylo w przypadku Iraku. Niech sam Chavez meczy sie ze swoim czarnym bogactwem. Poza tym USA ma pod bokiem Kanade. W tym kraju nie tyle kreci sie bicze z piasku, ile wyciska sie z niego rope. Istniejace umowy o wolnym handlu (kiedys – NAFTA – hehehehe…) zapewniaja Amerykanom uprzywilejowany dostep do tych zasobow – zasobow ocenianych chyba jako drugie co do wielkosci na swiecie. Owszem, to jest piach, ktory trzeba grzac, co kosztuje kupe pieniedzy. Ale od ceny 60 USD za barylke eksploatacja piaskow bitumicznych ma sens (oczywiscie mowa o tradycyjnej stronie ekonomicznej: nikt nie policzy kosztow dewastacji srodowiska naturalnego czy wspolnot indianskich zruinowanych bogactwem, ktore naplynelo wraz z ropa). Jest rowniez Alaska (i dalej, w glab Oceanu Arktycznego, o ktory juz toczy sie walka), sa dopiero co odkrywane zloza pod dnem u ujscia rzeki Sw. Wawrzynca (rowniez wysoko oceniane). Nie sa to zloza latwe w eksploatacji, ale tez nie sa one poza zasiegiem technologicznym zainteresowanych.
Czy Obama rzeczywiscie skieruje USA w kierunku samowystarczalnosci energetycznej ? – zobaczymy. Moze nie. Mit naftowy mitem, MIT technologiczno-naukowy MIT-em, ale dokad wplywy i pieniadze beda nalezec od kompleksu naftowo-politycznego w USA, dotad samowystarczalnosc energetyczna ciagle bedzie dobra obietnica do umieszczenia w programie wyborczym kazdego kolejnego kandydata do prezydentury.
@ Jacobsky :
Bardzo pieknie to opowiedziales. Chyba mniej wiecej to samo chcial powiedziec Todd, tylko ja tu pewnie skrewilem jako posrednik (lichwiarz – jakby powiedzial Bobola).
Bardzo francuskie te rozważania Todd’a:) Pomijając wszystkie aspekty techniczne związane z przyszłą wartością dolara, dostępem do surowców itd., pragnę zwrócić uwagę, że USA ma niesamowitą siłę cywilizacyjną, podobnie jak Europa – miliony ludzi chciałyby się tu znaleźć i pracować.
Takiej siły przyciągania nie ma ani Rosja ani Chiny. Kraje islamu mają dynamiczną i pociągającą dla wielu religię, ale ich cywilizacja nie jest twórcza, tylko oparta w całości o surowce i uzależniona od zachodnich technologii.
Amerykanie tracą pozycję ekonomiczną w świecie również dlatego, że generowane przez nie nowoczesne technologie nie są właściwie wyceniane – jest to wartość, którą świat dostaje od USA za darmo.
Natomiast wieści o śmierci USA uważam za przedwczesne, właśnie dlatego że nie widzę obecnie kultury o większej sile oddziaływania.
@ Art63 :
Pelna zgoda. Atrakcyjnosc cywilizacyjna USA gryzie Francuzow, bo oni tez maja potrzebe przyciagania do siebie obcych. Francja, o czym sie czesto zapomina, jest na rowni ze Stanami krajem imigrantow. Oczywiscie skala tego zjawiska jest znacznie mniejsza w liczbach bezwzglednych w porownaniu z USA, bo przeciez roznica potencjalow obu krajow jest nieporownywalna i zupelnie oczywista. Stad chyba bierze sie francuski kompleks nizszosci wobec USA. Polacy chyba w ogole nie mysla takimi kategoriami, bo nie ma u nas zupelnie tradycji sciagania imigrantow i promieniowania na caly swiat. A to promieniowanie (dzis dosc komiczne, bo nawet sam jezyk francuski utracil zupelnie znaczenie) dla Francuzow ma pierwszorzedne znaczenie.
jk;
Widze, ze bawisz sie teraz w cenzora? Jak widac wedlug jk wolnosc wypowiedzi polega na tym, ze mowi i pisze sie to co sie jk podoba. Skad ja to znam?
@ Bobola :
Nie, nie musisz pisac tylko to, co mi sie podoba. Mozesz rowniez pisac to, co mi sie nie podoba, tylko nie obrazajac innych, np. Zydow, Murzynow, Eskimosow, Czechow i homoseksualistow (to takie przypadkowo wybrane przyklady). 🙂
Oh, Gee, rasizm imperium. Mogl se porownac smiertelnosc noworodkow bogatych i biednych waspow i wyszloby mu, ze Stany to nie egalitarna Skandynawia. Do tej pory myslalem, ze z Jackowa Ameryki nie widac, najwyrazniej z „Sorbony” tez nie. Egalitarna Rosja? Tych Hegllow i Konecznych naprawde nie sieja? Ale co ja moge wiedzie, ja, wg. Huntingtona, nie istnieje.
@Jacobsky
cytat:
„Jest to sytuacja odwrotna niz z Rosja, gdzie Gazprom jest narzedziem w reku panstwa, i sluzy on do realizacji rosyjskiej polityki odbudowy imperium. Jesli Putin nie zechce, to Gazprom nie sprzeda.”
Serio? A możesz wskazać jakiś przykład z historii kiedy ‚niezależne’ amerykańskie koncerny naftowe sprzedawały ropę państwom objętym embargiem przez rząd USA? Skoro liczy się tylko biznes…
Na poważnie, to ‚oczywistą oczywistością’ jest, że Łukoil/Gazprom są takimi samymi narzędziami politycznymi jak ich branżowe vis-a-vis z innych krajów. Daleko szukać nie trzeba, wystarczy popatrzeć co wyczynia Orlen i jak to oceniają branżowi analitycy.
cytat:
„Jak widac, nie czesto trzeba ich uzywac, ale to nie oznacza, ze Amerykanie kontroluja zloza ropy.”
Nie tylko wybrane przez siebie kontrolują, ale używając potencjału militarnego USA takowe złoża zagraniczne zdobywają dla własnych przedsiębiorstw naftowych. Ot, taki interwencjonizm państwowy. Czy to dobrze, czy źle jest bez znaczenia. Mogą, to działają.
cytat:
„Padlo tutaj zdanie o Wenezueli. Ponoc ropa z tego kraju to wcale nie jest taka wielka okazja.”
To podobno jest tzw. ciężka ropa (ale ta z Kanady jest jeszcze cięższa). Nie znam się na ropie, ale z tego co piszą eksperci, niektórzy producenci ciężkie gatunki ropy sobie chwalą. Jak ma się odpowiednią technologię, to można z niej produkować podobną gamę równie dobrych produktów, co z lekkiej. A ciężka ropa jest tańsza od lekkiej, więc przebitka i zysk dla rafinerii spory. Dlatego też polskie rafinerie tak chętnie kupują ciężką ropę rosyjską, mimo tego całego politycznego nawisu.
drogie dziecko_bessy,
moge ci nawet wykazac, ze pomimo embarga, grozby wojny i wrogiej retoryki – biznes as juzual. Najlepszym przykladem jest Halliburton (Dick Cheney), ktory do 2009 ma prawo do eksploatacji off-shore na wodach terytorialnych Iranu. I z tego prawa korzysta. Miejsce nazywa sie Wyspa Kish, firma – Oriental Kish, zas zloze: South Pars. Do 2007 wspolpraca Haliburtonu z Republika Islamska byla scislejsza, ale w 2007 Straznicy Rewolucji wykupili Oriental Kish, co jednak nie pozbawilo koncesji przyjaciol Dicka Cheney’a. A wszystko pomimo embarga, itp.
http://helluvaburden.blogspot.com/2005/08/halliburtons-role-in-toppling-oriental.html
Jak to sie robi, drogie dziecko_bessy ?
Off-shore to nie tylko eksplatacja ropy na morzu, ale rowniez firmy zakladane na Kajmanach, w Dubai czy na Cyprze, ktore znajduja sie poza jurysdykcja Ameryki wojujacej sankcjami. Tak postepuje miedzy innymi Halliburton w przypadku Oriental Kish: off-shore holding, gdzies miedzy Kajmanami, Dubai, choc w tym ostatnim znajduje sie tylko skrzynka pocztowa Halliburton Products Dubai Ltd.
Podobnie mozna sprzedawac rope. I sprzedaje.
Na powaznie.
Wszystko pięknie, tylko gdzie tutaj mamy do czynienia ze złamaniem sankcji? Po drugie jak w przypadku firmy personalnie związanej z administracją amerykańską można w ogóle mówić o braku politycznej woli? Nawet Reagan sprzedawał na lewo broń ajatollahom. Sensacja to by była, gdyby jakaś firma wbrew władzom USA prowadziła potajemnie interesy. Tylko gdzie tu jakiś spisek?
@ Jacobsky :
Nie rozumiem, bo przyklad Dicka Cheneya walsnei przeczy temu co pisales wczensiej, ze USA kazdemu pozwola eksploatowac zloza ropy. A wlasnie przyklad, ktory przytoczyles pokazuje jak mocne sa zwiazki wladzy USA z ropa w zatoce. Wiec? To tak jakby w Polsce Schetyna byl szefem Orlenu.
jk,
czy zloza iranskie naleza do rzadu USA, zeby Waszynton POZWALAL je eksploatowac ?
Cheney byl we wladzach Halliburtonu, ale teraz oficjalnie nie jest, gdyz pracuje jako V-P. Jednak nazwa Halliburton jest tradycyjnie zwiazana z tym politykiem, i w ogole – z obecna administracja w Waszyngtonie. Zauwaz, ze za miesiac zmieni sie ekipa, zas Halliburton ma prawa eksploatacji w Iranie do 2009. A wiec to nie wladze USA pozwalaja lub nie pozwalaja komukolwiek eksploatowac dane zloza. Nie bardzo rozumiem czego nie rozumiesz. Czy Schetyna MUSI byc we oficjalnie we wladzach Orlenu zeby dzialac na korzysc tej firmy ? Chyba nie. Podobnie jest z Cheney’em. Od czego sa lobbysci ? Od czego sa nieoficjalne zwiazki ludzi biznesu z politykami. Ale to nie znaczy, ze wladza polityczna mowi firmom, co maja robic. MOim raczej komunikacja jest jednostronna, ale raczej w druga strone.
Jesli kiedykolwiek interesowales sie blizej polityka w USA, to byc moze slyszales o tzw. „revolving door policy”, gdzie politycy przechodza jak przez obrotowe drzwi z sektora prywatnego do polityki i w druga strone. Czy myslisz, ze opuszczajac fotel w radzie nadzorczej automatycznie zapominaja oni o tym, dla kogo pracowali, i wlascicielami czyich akcji sa nadal ? Nie chce sie powtarzac, ale przyklad Monsanto jest juz klasykiem opisujacym ten fenomen. Halliburton rowniez. I Bechtel, i Chevron, nie mowiac o Lockheed-Martin czy General Dynamics.
dzieko_bessy,
spisek ? Jaki spisek ? O czym ty mowisz ? Ty chyba niepotrzebnie szukasz sensacji tam, gdzie jej nie ma. Tutaj wszystko dzieje sie legalnie. Nikt nie spiskuje. Nie ma po co.
Ale jesli juz pytasz, to Ci odpowiem. Sankcje polegaja miedzy innymi na tym, ze danej firmie nie mozna zainwestowac wiecej niz dana kwote w kraju bedacym na celowniku Waszyngtonu. W tym przypadku tzw. ustawa Amato naklada ogranicznik, chyba 40 mln dolarow. W przypadku Halliburtonu, Conoco Phillips czy innych firm amerykanskich kwoty te sa dawno przekroczone, a wszystko dzieki legalnie nienaruszalnym, ale moralnie watpliwym konstrukcjom korporacyjnym. Moralnie watpliwym zwlaszcza na tle oficjalnej retoryki Waszyngtonu mowiacaj o tym, ze pieniadze sa krwiobiegiem terroryzmu swiatowego, a Iran jest przeciez osia „osi zla” na swiecie. Wszystko jest jak najbardziej legalne dzieki zlozonej, ale mocnej jak stal strukturze prawnej, firmach off-shore i calej sieci filii powiazanych zarowno z kompaniami amerykanskimi, jak i z kompaniami innych krajow, w tym z oficjalnymi czynnikami w Teheranie.
I co tutaj ma do rzeczy wola polityczna ?
Ale zeby Cie pocieszyc, to Ci powiem, ze na pozor nie wszystkim sie udaje. Dla przykladu, szwajcarska grupa bankowa UBS AG musiala zaplacic 100 mln dolarow kary na rzecz Federal Reserve System, kary za posredniczenie w przelewach i za finansowanie transakcji opiewajacych na grube miliardy dolarow. Operacje finansowe dotyczyly krajow objetych embargiem amerykanskim (Iran, Libia, Kuba), a strona w tych transakcjach byly (na koncu miriady firm-corek i firm-ekranow) kompanie amerykanskie. Na pierwszy rzut oka mozna powiedziec, ze system dziala, bo kogos ukarano. Tylko ze kara 100 mln dolarow w porownaniu z kilkoma miliardami zyskow jest dosc niskim czynnikiem odstraszania i podejzewam, ze byla ona wliczona jako element ryzyka.
Oriental Kish zostal zalozony z kapitalem zakladowym prawie 11 tys dolarow. W kilka miesiecy potem dysponowal on kwota 200 mln dolarow. Z nieba chyba nie spadlo.
@ Jacobsky :
Wlasnie i ja i dziecko_bessy mowimy to samo, co ty potwierdzasz. Czyli, ze polityka USA i pilnowanie zloz ropy w Zatoce sa scisle ze soba powiazane i wszyteko jest zgodne z prawem. I dlatego wlasnie Schetyna nie musi/moze byc we wladzach Orlenu. 😉
Ale przeciez to nie rzad USA decyduje, kto ma te rope eksploatowac. Bush i Cheney odejda, ale Halliburton zostanie. Zostana tam, gdzie jest ropa, co moze, ale nie musi byc zbiezne z oficjalnie wyrazanym interesem politycznym USA. Dzis sa to interesy rownolegle i jest to zbieznosc koniunkturalna, ale generalnie rzecz biorac, w dobie ekonomii globalnej sterowanej przez firmy, ktorych dochody przekraczaja wielokrotnie roczny dochod narodowy wielu krajow calkiem rozwinietych gospodarczo, stare przyslowia, ze „co dobre dla …. – i tu wpisac dla kogo – jest dobre dla Ameryki mozna sobie wlozyc miedzy bajki. Owszem, USA i pilnowanie zloz ropy sa dzis ze soba powiazane (przeczytaj moj pierwszy wspis – tam jest to napisane), ale to nie rzad USA bedzie mowic kompaniom naftowym co maja robic z wydobyta ropa, ktorej wydobycia pilnuja amerykanscy zolnierze za pieniadze amerykanskich podatnikow. Dla mnie jest to rola uslugowa, jaka pelni administracja publiczna wobec prywatnego sektora wydobycia. Mozna sie w tym doszukiwac woli politycznej, czemu nie ? We wszystkim mozna sie doszukiwac woli politycznej, bo polityka to dosc szerokie znaczeniowo pojecie. Trzeba tylko zdefiniowac, co rozumie sie przez pojecie „polityka USA”.
@ Jacobsky :
Zgoda, ale Todd krytykuje wlasnie taka polityke, ktora ma znamiona imperialnosci (specjalnie ne uzywam slowa imperializm, bo nam sie kojarzy z imperializmem amerykanskim, o ktorym ciagle slyszelismy za PRLu, ze jest po to aby bruzdzis ZSRR i obozowi). Amerykanska obecnosc w Zatoce ma bez watpienia taki charakter. Mozna to tlumaczyc tak jak ty, tzn. ze wszystko jest OK i administracja skuzy biznesowi (z kazdym dobrym panstwem), a mozna tez tak jak Todd, ze wszystko jest nastawione na kontrole i w sumie wazniejsza strategicznie jest sama kontrola niz biznes. Kwestia podejscia i rozlozenia akcentow, tudziez politycznych sympatii.