Niebezpieczna prostota

razor.jpg

Z brzytwą Ockhama w biologii należy postępować ostrożnie.

Jeżeli czas mi pozwala, lubię sięgnąć po różnego rodzaju pozycje autobiograficzne znanych naukowców czy filozofów – pamiętniki, wspomnienia, listy, szkice, eseje itp. Jadąc na urlop wziąłem książkę Francisa Cricka „Szalona pogoń”. Niestety, srodze się zawiodłem, bo myślałem, że będę miał co poczytać, wylegując się w leżaku. Tymczasem książka okazała się mało interesująca.

Crick opisuje swoją karierę naukową i zupełnie pomija szczegóły ze swojego życia osobistego. To akurat jest zrozumiałe, ale pomija też kwestie moralne, światopoglądowe, polityczne czy ideologiczne. I prawdę mówiąc tego mi już brakowało, bo ciekawie jest poczytać, co tacy znani naukowcy myślą na tematy, które z nauką mają mało wspólnego.

Ponieważ koncentruje się na kwestiach naukowych, bardzo szybko problemy, o których pisze, stają się mało zrozumiałe dla takiego laika jak ja. Wprawdzie z biologią i chemią radziłem sobie bardzo dobrze, ale moja edukacja w tych kwestiach zatrzymała się na szkole średniej. Gdybym więc chciał śledzić dokładnie krok po kroku problemy, jakie w związku z odszyfrowaniem struktury DNA stały przed naukowcami, musiałbym sobie przynajmniej tę wiedzę dokładnie odświeżyć. Darowałem więc sobie, bo urlop zobowiązuje i później już tylko pobieżnie przeczytałem resztę książki, starając się wyłapać jakąś inną, ciekawą uwagę z całości.

Uwaga ta dotyczy brzytwy Ockhama. Nazwa ta powstała w średniowieczu na kanwie tzw. sporu o uniwersalia. Pozornie tylko wiadomo, o co chodzi w tym sporze – miałby nim być status nazw ogólnych, czy istnieją, czy też nie istnieją, a może po części tak, po części nie. Jednak w szczegółowych rozwiązaniach trudno jest, tak naprawdę, się połapać. Mniejsza z tym. W każdym bądź razie przecięciem tego sporu miało być rozwiązanie zaproponowane przez Williama Ockhama, które sprowadza się do myśli, że najlepsze są najprostsze rozwiązania, przyjmujące minimum założeń, w najprostszy sposób tłumaczące rzeczywistość. Stąd też w sporze o uniwersalia nie należy przyjmować, że nazwy ogólne w jakikolwiek sposób istnieją.

Brzytwa Ockhama w różnych dyskusjach bywa przywoływana jako reguła metodologiczna, nakazująca wybierać rozwiązania prostsze, a pomijać rozwiązania bardziej rozbudowane, które wprowadzają dodatkowe założenia, mechanizmy itp. (Swoją drogą ciekawe byłoby zbadanie jej statusu metodologicznego w naukach). Crick jednak w swojej książce pisze, że z brzytwą Ockhama w biologii należy postępować ostrożnie.

„To, co odnajdujemy w biologii, to mechanizmy – mechanizmy oparte na związkach chemicznych, nierzadko modyfikowane przez inne, późniejsze mechanizmy, nałożone na wcześniejsze. Podczas, gdy ‚brzytwa Ockhama’ jest przydatnym narzędziem w naukach fizycznych, jej użycie w biologii może być bardzo niebezpieczne. Bardzo nierozsądnie jest kierować się w badaniach biologicznych prostotą i elegancją”. (F. Crick „Szalona pogoń. W poszukiwaniu tajemnicy życia”, Warszawa 1996, s. 184)

Ta uwaga jest dość ciekawa i ratuje ona całą książkę, bo inaczej można by o niej zapomnieć. Życie nie zostało zaprojektowane, lecz powstało w drodze ewolucji. W procesie tym mechanizmy wcześniejsze mogą być modyfikowane przez mechanizmy, które powstały później. Dlatego zdaniem Cricka elegancja i prostota nie mogą być ścisłymi regułami w badaniach biologicznych. Poszczególne procesy w organizmach żywych mogą często wydawać się beznadziejnie skomplikowane, obdarzone nieraz dodatkowymi i zdawać być się mogło niepotrzebnymi elementami. Ale, antropomorfizując nieco, droga do nich może być dla natury czymś najprostszym, ponieważ może ona budować jedynie na tym, co już zastała.

Grzegorz Pacewicz

Fot.  titanium22, Flickr (CC SA)