Przypadek niejedno ma imię

man_450.jpg

Jak nazwać zdarzenia, które mogą, ale nie muszą, zajść?

Przypadek niejedno ma imię. Czasem maskuje niewiedzę, bądź niemożliwość znalezienia wytłumaczenia, jak i dlaczego coś się stało. W końcu wszystko ma jakąś przyczynę, nawet jeśli jest ona nieznana, bądź niemożliwa do określenia.

Spójrzmy inaczej – jak nazwać zdarzenia, które mogą, ale nie muszą, zajść? To też przypadek, tyle tylko że inaczej ujęty niż za pierwszym razem. Jeżeli z tej perspektywy spojrzymy na świat ożywiony, to przypadek w odniesieniu do niego znaczy, że życie mogło, ale nie musiało powstać. Gdyby cofnąć czas, kto wie, czy narodziłoby się życie na naszej planecie? A jeśliby się narodziło, to czy ewolucja doprowadziłaby do człowieka, czy on by wtedy powstał? Z tego punktu widzenia można śmiało powiedzieć, że w istnieniu człowieka jest coś przypadkowego.

Można oczywiście nie zgodzić się z takim stwierdzeniem, ale wtedy wpadamy w ręce zasady antropicznej w wersji mocnej. Głosi ona, że wszechświat musi być taki, aby na pewnym etapie jego rozwoju pojawił się człowiek-obserwator. Niestety wadą takiego ujęcia jest to, że ma ono charakter finalistyczny i jest niefalsyfikowalne. To zaś wskazuje na to, że zasada ta ma charakter pozanaukowy.

Patrząc na świat możemy tylko powiedzieć, że człowiek taki, jaki jest, może istnieć tylko we wszechświecie, jaki jest. Tyle głosi zasada antropiczna w wersji słabej. Jest ona równoznaczna ze stwierdzeniem, że zaistnienie człowieka było możliwe, chociaż nie było konieczne. Tyle tylko, że w ten sposób powraca do nas przypadek, którego zwolennik zasady antropicznej w wersji mocnej pragnąłby uniknąć. Dlatego właśnie myślę, że drugą stroną w rozważaniach nad przypadkiem w istnieniu człowieka jest zasada antropiczna. Albo jest coś przypadkowego w istnieniu człowieka, albo zasada antropiczna w wersji mocnej – człowiek musiał powstać.

Wersja mocna zasady antropicznej – że człowiek musiał powstać – jest oczywiście skażona ujęciem finalistycznym, które trudno jest bronić. Dlatego poprzestańmy na wersji słabej tej zasady. Być może ociera się ona o banał, rodzi jednak usprawiedliwione zdziwienie. Dlaczego człowiek powstał tak późno, a nie na przykład na początku całego procesu ewolucji świata? Czy to, że człowiek jednak powstał, chociaż nie musiał, nie świadczy o jakimś kierunku ewolucji, na który wskazuje mocna wersja zasady antropicznej? I pytanie ostatnie – jaki może być finał ewolucji świat ożywionego?

Oczywiście są to pytania pozanaukowe, filozoficzne. Arystoteles sądził, że ze zdziwienia bierze się filozofia. Jeśli więc kogoś dziwi, że człowiek w ogóle jest, chociaż nie musiał powstać, może sobie pospekulować do woli.

Grzegorz Pacewicz

Fot. scarty, Flickr (CC SA)